E e c e n z je
743
jest szczególnie ciekaw e dlatego, że ja w i się ona jako p ole w a lk i (czy może: serii w ew n ętrzn y ch polem ik) m iędzy głęboko zakorzenioną i szanow aną trad y c ją ra c jo nalistyczną a n o w y m św iatopo gląd em rom antycznym . I to jest g łó w n y p ow ód , dla którego po Dzienniki p ow in ien sięgnąć historyk nauki czy historii techniki p ie r w szej p oło w y X I X w .: znajdzie w nich p rzy k ład y p rocesów m yślo w y ch , stan ow ią cych, być może, p rzyd atn y kontekst do śledzenia dróg fo rm o w a n ia się i do in ter p retacji badanych p o g lą d ó w i prac.S ło w a D elacro ix na temat odk ryć, co „zaszkodziły m oralności czy naw et w y godzie”, są echem Rousseau pozornie. Przypuszcza on b o w ie m ataki na postęp n au kow o-techn iczny w obliczu konkretnych skutków, ja k ie przynosi, służąc g ło d o w i grom adzenia b o gactw (t. 2i, s. 198); na taki postęp, k tóry uczynił szczęście m ate ria ln e jedy n ym szczęściem współczesnych — lecz spraw ie d liw o ść, m ądrość i r ó w ność w pod ziale łu p ó w zależą od b a n d y tó w i(t. 1, s. 141).
W śró d rozw ażań o w y n alazk u i ro z w o ju kolei, snutych na p ro w in c jo n a ln y m dworcu, D elacro ix m ó w i o p odróżnych: „P ie rw sze m iejsca z a jm u ją typy w b lu zach: w y g lą d a ją , jak b y nie m ieli na obiad. Szczególna re w o lu c ja i szczególna r ó w ność! I jakże szczególna przyszłość d la c y w iliz a c ji!” (t. 2, s. 2,93). K o n k lu z ją w ie lu podobnych ro zw ażań D elacro ix b y ła jego W olność wiodąca lud na barykady; m iał być to jed n ak inny lu d niż pod B astylią i inne b a ry k a d y niż te, d'o których b u d o w y posłużyła W ielka encyklopedia.
Barbara Olszewska
P ie rre A r n a u d , P o u r connaître la pensée de A. C om te. É ditions B ord as, P a ris 1969, ss. 303.
Alby poznać m yśl A u gu sta C om te’a — tw ierd zi w e w stęp ie autor książki, p ro fesor U n iw ersy tetu w G ren o ble — trzeba przede w szystk im starać się zgłębić tekst jego dzieł. T a k się bo w iem złożyło, że Comte m ia ł pod dostatk iem u czn iów i w y z n a w ców, czytelnik ów natom iast z n a jd o w a ł niew ielu.
Toteż P ie rr e A rn a u d w sw e j książce, sk ład ającej się z p ięciu części — nie li cząc krótkiego w stęp u i takiegoż zakończenia — an a lizu je g łó w n ie (lecz nie w y łącznie!) teksty p od staw o w y ch p u b lik a c ji tw órcy p ozytyw izm u i w oparciu o nie- om aw ia kolejno: życie i dzieła C om te’a, jego Esprit positif, socjologię, p o g lą d y na religię i filozofię oraz stosunek do m oralności i polityki.
Com te b y ł człowiekiem , który przez całe życie nosił w sobie dzieło. O d ch w ili osiągnięcia u m y słow ej dojrzałości aż do utraty zdolności intelektualnych tw o rz y ł bezustannie w ie lk i „system p oz y ty w n y ” ; nie by ło w ięc p rzyp ad kiem , że jako motto sw ego Systèm e de la politique positive um ieścił cytat z C in q -M a r s a A lfr e d a d e V ig n y : „Czym że jest p ełn y żyw ot człowieka? — Z a m y słe m młodości, spełnionym przez w ie k d o jrz a ły ”.
Jeśli za znamię nowoczesności m yśliciela uznam y w ykształcenie inżynieryjne, to Com te b y ł p ierw szy m filozofem nowoczesnym : w szystkie jego w czesne dzieła z a w ie ra ją w iz y tó w k ę autora, k tóry p rzedstaw iał się jako ancien élève de l’Êcole P o lytechnique. Później kontakty intelektualne z w y b itn y m i ludźm i epoki (m. in. z Saint-Sdm onem , Stuartem M ilie m i Littrém ) zastąpiły m u b ra k sukcesów w k a rie rze za w od o w ej, a datująca się od .1844 r. do 1857 r. ¡(rok śm ierci) p rzy ja źń z p anią de V a u x w y n agro d z iła fataln e skutki nieudanego m ałżeń stw a, zaw artego w młodości.
Com te nie b y ł i nie chciał być intelektualistą zam kniętym w w ie ży z kości sło n iow ej, lecz p rzeciw nie — p ra g n ą ł zostać reform atorem społecznym i dobroczyńcą ludzkości. C el ten p rzy św ie cał m u w tedy, g d y jako m łodzieniec stu d iow a ł historię pow szechną (zwłaszcza czasy re w o lu c ji angielskiej i fran cu sk iej), g d y później czy
744
R e c e n z jetał dzieła znakom itych pisarzy francuskich (Rousseau, Condorceta, M ontesquieu, C a - banisa, D iderota i C on dillaca), a także w ów czas, gdy p ogrążał się w analizie „teo- k ratycznych” dzieł D e M aîstre’a i Bonalda.
K ształto w an ie się systemu filo zofii p ozytyw nej (om aw ia tę spraw ę d ruga część książki) d ok on yw ało się niejako w dwócih w y m iarach : Comte b y ł zw olennikem m e todologicznego monizmu oraz głosił pożyteczność (a naw et konieczność) historycz nego u jm o w an ia prezentow an ych pojęć. Co w ię cej: ak centow ał w a g ę o bserw acji i nauk ścisłych. Jednakże u n ik n ął zarów no p u łap k i p ow ierzchow nego em piryzm u i sensuailizmu, ja k i p ro k lam o w an ia m atem atyki niedościgłym w zorcem wszystkich nauk. Stało się tak głó w n ie dlatego, że p o jm o w a ł pozytyw izm nie jako doktrynę, lecz raczej jako p ostaw ę w iążącą się z nowożytnym rygoryzm em um ysłow ym ( moderne régim e intellectuel).
Toteż jego słynna koncepcja trzech stad iów ro z w ojo w y c h ludzkiego intelektu (stadium teologicznego, m etafizycznego i pozytyw nego) — p rz y czym Comte w isto cie sp ro w ad z ał je do dwócih, u w a ża ją c stadium m etafizyczne za przejściow e — nie b y ła tożsama z dziejam i kolejnych etapów kształtow ania się ludzkiego um ysłu, lecz za w ie ra ła opils, w jaki sposób pozytywistyczne (czy raczej „pozytyw n e”) elem en ty um ysłow ości każdego człow ieka (także człow ieka p ierw otn ego) odnoszą zw y cię stw o nad k ręp u jący m i je elem entam i teologicznym i i m etafizycznym i. Jest znam ien ne, że Com te zaliczał w ie k ośw iecenia do stadium m etafizycznego, co odróżniało go od w ie lu pisarzy przełom u X V I I I i X I X w., w tym także i Saint-Sim ona.
C zw arta i piąta część książki dotyczą Com'te’ow skiej epistem ologii, u w ik łan ej w zagadnienia re ligijn e i filozoficzne, oraz jego w iz ji ludzkiego współżycia, zro
dzonej na styku etyki i polityki. A u to r pośw ięca w ie le u w a g i zarów no p ro ble m ow i „pozytyw n ej re lig ii” , jak i pogląd om społecznym Com te’a, a m ianow icie jego sym patii do zw ią z k ó w zaw od ow y ch i chęci „oddania spraw iedliw ości kom u nizm ow i”, m im o incydentalnego rzucania k lą tw na „czerw onych”. Teoria poznania tw órcy pozytyw izm u za w ie ra też w ie le innych interesujących m om entów : Comte np. nie utożsam iał poznan ia w ogóle z poznaniem w y łą czn ie nau kow ym , a także głosił has ło pod p orządk ow an ia „tego, co idealne, temu, co realn e” , postulując w ten spo sób służebną rolę teorii w stosunku do praktyki.
R ów nież i tą drogą dochodzim y zatem do punktu, w którym dla lepszego zro zum ienia pod staw ow ych założeń koncepcji pozytyw istycznej staje się konieczne u k a zanie p ow iązań pom iędzy epistem ologią Com te’a i jego teorią socjologiczną. D latego
historycy m yśli społecznej n iecierp liw ie oczekiwać będą zapow iedzianej (w p rzy p i sie .2 na s. 173) przez autora — znanego w Polsce 1 — książki La sociologie d ’Auguste C om te, która m a się ukazać niebawem .
W aldem ar Voisé
Pow stanie i organizacja U niw ersytetu M a rii C u rie-S k lod o w sk iej w świetle źró deł. M ateriały w y b ra ł i o p raco w ał Jan M alarczyk . U n iw ersy tet M arii C u rie -S k ło - d ow sk iej w D ublinie, L u b lin 1968, ss. 408.
M a m przed sobą książkę tego rodzaju, ja k i rzadko uk azu je się na naszych p ó ł kach księgarskich. Jest to historia utworzonego w 1944 r. U n iw ersytetu M a rii C u - rie -S k ło d o w sk ie j w L u b lin ie, ale historia nie opisana, lecz w y rażo n a przez auten tyczne dokum enty. U w ażam , że pom ysł w y d a n ia takiej książki jest znakomity, na leży się zatem uznanie Sen atow i U M C S , który p o d ją ł odpow iednią uchwałę, rekto ro w i prof. G. L . S e id lero w i oraz doc. J. M ala rczyk o w i, k tóry w y b ra ł i opracow ał
1 O pobycie w Polsce w .1969 r. i dwóch odczytach prof. P . A rn a u d a in form o w a ł „ K w a rt a ln ik ” w nrze 3/1069, s. 583.