• Nie Znaleziono Wyników

O kulturę historyczną i wiedzę w artykułach z dziejów medycyny w czasopismach lekarskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O kulturę historyczną i wiedzę w artykułach z dziejów medycyny w czasopismach lekarskich"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Michał Hanecki

O KULTURĘ HISTORYCZNĄ I WIEDZĘ W ARTYKUŁACH Z DZIEJÓW MEDYCYNY W CZASOPISMACH LEKARSKICH

Z zadowoleniem przeczytałem artykuł Jerzego Strojnowskiego w nu-merze 2 „Kwartalnika Historii Nauki i Techniki" z 1970 r. na temat stanowiska historyka medycyny wobec czasopism lekarskich. Artykuł ten jest na czasie, gdyż ostatnio zapanowała kompletna ignorancja pod tym względem. Trzeba przyznać słuszność wywodom doc. Strojnowskiego, w których uzasadnia celowość tylko rzetelnych, udokumentowanych do-niesień z zakresu historii medycyny, któreby wniosły coś oryginalnego, twórczego, nowego. W wielu artykułach znajdujemy natomiast obok za-sadniczych błędów, nieścisłości rażące, płytkie stare fakty, już wielo-krotnie ogłaszane. Wynika to z braku podstawowych zasad metodologii historycznej. Autorzy tych doniesień nie zdają sobie sprawy ze swojej nieznajomości historii, braku umiejętności badawczej, sądząc, że wystar-czy sklajstrować parę fragmentów z dawno ogłoszonych prac, by wy-słać taki elaborat do redakcji i być drukowanym. Tacy amatorzy-histo-rycy nie umieją szukać, gdyż nikt ich tego nie uczył, nie pracując nad sobą, nie orientują się w piśmiennictwie zagadnienia, „odkrywają" jako nowości to, co już dawno zostało odkryte. Poza tym nie grzeszą darem jasnego ujęcia zagadnień, są prymitywnie powierzchowni, pozbawieni ja-kiejkolwiek zdolności uogólnień. Mało jest wśród nich znawców meto-dologii warsztatu historycznego, umiejących się posługiwać nie tylko ma-szyną do pisania, ale i logicznym myśleniem historycznym. Przeważają „przepisywacze" banałów, grafomani i dyletanci.

Zjawisko grafomanii i dyletantyzmu zrodziło się ostatnio pod wpły-wem zwykłego nieuctwa, na skutek łatwo zdobywanych doktoratów na podstawie kiepskich prac, zakwalifikowanych przez nie historyków me-dycyny w akademiach medycznych, w których nie ma ani jednego hi-storyka medycyny, Promotorzy takich prac i egzaminatorzy nie znają historii, tym bardziej historii medycyny. Łatwo zdobyty doktorat z hi-storii medycyny upaja tych amatorów dyplomów naukowych i wywo-łuje u nich euforię „pracownika naukowego". Są pyszni, zarozumiali, pewni siebie i gromadzą swoje artykuliki do przyszłej habilitacji. A że znajdują dobrych wujaszków, protektorów w redakcjach czasopism, to brną dalej w swojej ignorancji, nadrabiając tupetem braki w wykształ-ceniu, uważają się za pracowników naukowych.

Warto przy tej okazji przytoczyć niektóre uwagi z artykułu wybit-nego radzieckiego uczowybit-nego, akademika L. Siedowa, który za „Litiera-turną Gazietą" ogłosiła niedawno nasza „Kultura" (nr 31 z 1970 г.). Sie-dow podaje tam charakterystykę „chałturszczyka" czyli tandeciarza pro-dukującego najczęściej rzeczy bez wartości, wyłącznie dla zarobku. Ze strony takich „chałturszezyków" — uważa Siedow — nie grozi nauce

(3)

O kulturę historyczną w artykułach z dziejów medycyny 809

niebezpieczeństwo, raczej ze strony sprytnych pseudonaukowców, którzy potrafią uzyskać wysokie stanowiska przez „plecy", znajomości, są but-nymi, zadufanymi ignorantami, nie mającymi nic wspólnego z twórczą pracą naukowo-badawczą.

Doc. Strojnowski jest zdania, że błędy w artykułach historycznych powinna tropić sama redakcja czasopism lekarskich. Jest to niemożliwe, gdyż w redakcjach czasopism lekarskich nie ma historyków medycyny. Zgadzam się natomiast z projektem okresowych narad z redaktorami pra-sy lekarskiej i przekonsultowania z nimi toku współpracy na zasadzie dokooptowania współpracownika, który czuwałby nad poprawnością pu-blikowanych prac.

Tak czy inaczej należy przedsięwziąć kroki zmierzające do likwida-cji bałamutnych i tandetnych artykułów medycznohistorycznych w cza-sopismach w ogóle (a nie tylko w czacza-sopismach Państwowego Zakładu Wydawnictw Lekarskich). Jest nas co prawda mała garstka historyków medycyny, ale chyba wystarczająca, aby oczyścić czasopisma z chwa-stów ignorancji.

Cytaty

Powiązane dokumenty

szym naruszeniu zasad etycznej i rzetelnej komunikacji możemy jednak mówić w przypadku uciekania się do takich praktyk, jak: tworzenie oprogramowania monitorującego zawartość

Powyższe obserwacje i uzyskane wyniki badań skłaniają do stwierdze- nia, że główną przyczyną zróżnicowania barwy próbek są odmienne warunki ich obróbki termicznej, w

Although the character of Anton Chigurh is strongly based on its literary prede- cessor, the postmodern sensibilities of the Coens have transformed him into a subver- sive parody of

Przyjm ujem y, że m amy tu do czynienia z mimesis, a przecież mimesis to tylko jeden z w ielu try ­ bów figuratywności; czy więc to odniesienie decyduje o

Najwięcej artykułów podejmujących tę problematykę zawierają Prace Naukowe UE we Wrocławiu (łącznie 73), w następnej kolejności Zeszyty Naukowe Uniwersytetu

Owa dysproporcja da się wyjaśnić tylko w jeden sposób: czasopismo stało się tym dla prawników polskich, czym dla narodu stać się miała w późniejszym okresie

luźno skoordynowanych taktyk. Wszystko staje naraz pod znakiem zapytania. Czy przynależność do poszczególnej wspólnoty oznacza, że nie należy się do wspólnoty wszystkich ludzi?

W szystkie dzieci od czasu do czasu czegoś się boją, jednak należy w iedzieć, że lęki te nie pojaw iają się zupełnie dow olnie, lecz pojaw iają się i znikają