• Nie Znaleziono Wyników

Piotr Skuza (rec.): Krzysztof Tomasik, Homobiografie. Pisarki i pisarze polscy XIX i XX wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Piotr Skuza (rec.): Krzysztof Tomasik, Homobiografie. Pisarki i pisarze polscy XIX i XX wieku"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Piotr Skuza (rec.): Krzysztof Tomasik, Ho-mobiografi e. Pisarki i pisarze polscy XIX i XX wieku, Seria Publicystyczna 2, Wy-dawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009, ss. 164.

Książkę Krzysztofa Tomasika można czytać dwojako. Po pierwsze, odbierać ją można jako zręcznie napisany zestaw szeregu po-wiastek biografi cznych. Wówczas wydaje się, że jest to jedynie lektura łatwa i przy-jemna wraz z fi luternym przesłaniem-pyta-niem: czy rzeczywiście znacie tych sław-nych pisarzy? Po drugie, czytać można tę książkę jako inspirację do głębszej refl eksji na temat kanonu kultury narodowej. I ten drugi sposób czytania Homobiografi i winien być podjęty w ramach debaty pedagogicz-nej. A dlaczego? Otóż publikacja tutaj ana-lizowana napisana jest w konwencji pozwa-lającej zerwać z homoseksualną tajemnicą. Co ciekawe, tym razem nie bohaterów lite-rackich, lecz samych literatów. Można by rzec, że Autor dotyka mimowolnie lub z rozmysłem pewnej puli zagadnień okre-ślanych jako homoseksualne, bez odwoły-wania się do niejasnych/trudnych do zrozu-mienia dla przeciętnego odbiorcy kategorii typu gender czy queer. Te zaś, niestety, wię-cej czasami zakrywają, niż odsłaniają, o czym w innym miejscu1. Właśnie takiego otwarcia dyskusji o polskiej literaturze i jej twórcach dokonuje Autor Homobiografii

1 J. Mizielińska, Poland meets queer theory [w:] Homoseksualizm – perspektywa

interdyscy-plinarna, K. Slany, B. Kowalska, M. Śmietana

(red.), Kraków 2005, s. 111–130.

i czyni to w dość prosty sposób poprzez pu-blicystyczne powiastki.

Słowa powiastka używam tu nie bez przyczyny, wskazując na prostotę przekazu treści, na skupienie uwagi czytelnika na epi-zodach z prywatnego życia pisarzy i pisarek oraz na zawarte w nich przesłanie. Mowa jest bowiem o prywatności homoseksualnej, którą traktuje się jako winę lub co najmniej skazę. Oczywiście klasyczna powiastka fi lo-zofów publicystów typu Wolter posługiwała się satyrą obyczajową i nawiązywała do ro-mansu awanturniczego, wykorzystując eg-zotyczne wątki i postacie. Pamiętać trzeba, że powiastka to także krótkie opowiadanie, często z moralnym przesłaniem. W moim odczuciu Krzysztof Tomasik w krótki por-tretach biografi cznych jakby pewne elemen-ty powiastki tu wymienione przemyca, dla-tego też jego publikacja tak znakomicie oddziałuje na odbiorcę. Autor odwołuje się do dzienników pisarzy, a zatem do relacji pisanych potocznym językiem, dosadnych, zawierających wiele interesujących treści na temat codziennego życia literatów. Kreślone sylwetki sławnych ludzi ukazują ich jako prywatne osoby i eksponują mało znane wątki z ich życia. Ponadto w książce obfi cie przywoływane są inne teksty, szczególnie dzienniki. W efekcie dzienniki, czy to Iwasz-kiewicza, czy to Mycielskiego, niesamowicie ożywają. Czytelnik Homobiografi i solennie sobie obiecuje: „Muszę te dzienniki w cało-ści przeczytać”. A zatem pisarki i pisarze sami o sobie mówią, jakby udzielali wywia-du dla prasy. Odbiorca ma wrażenie, że Au-tor, dokonawszy wielkiej pracy przeszuki-wania wielu książek i wielu tropów,

(2)

docho-dzi do sedna, tzn. zręcznie kreśli portrety pisarek i pisarzy wedle zasady: „Oni na-prawdę tacy byli”.

Uważna lektura Homobiografi i niewąt-pliwie inspiruje do przemyślenia trzech kwestii. Po pierwsze, zmusza do zadania w sposób świadomy i wyraźny pytania, czy przypadkiem kanon naszej kultury narodo-wej nie jest oparty na wątpliwych mitach lub fałszywej świadomości. Wszak cały czas traktujemy twórczość, jak i życie wielu z na-szych literatów, z tą samą bałwochwalczą atencją, nie wiedząc o ich prawdziwych roz-terkach czy chwilach szczęścia. Tymczasem o nieznanych obliczach smutnych i rado-snych dowiedzieć się możemy choćby na przykładzie Marii Konopnickiej (1842– –1910) lub Jana Lechonia (1899–1956). Choć ta pierwsza postać jest ucieleśnieniem patriotycznej Polki, zaś druga wzorem dla polskiej prawicy, Autor mówi nam o nich jeszcze coś innego. Czasami dość dosadnie – jak o Lechoniu – „Ciotka boska często-chowska”, przywołując ironiczne słowa J. Andrzejewskiego i J. Iwaszkiewicza w na-wiązaniu do poematu Lechonia: Matka Bo-ska CzęstochowBo-ska (s. 80). Po wtóre, lektura tej pozycji pozwala odkryć fakt, iż nie jest prawdą, że homoseksualność i obyczajo-wość odmieńców w polskiej kulturze nie ma tradycji i że ludzie kochających ludzi tej samej płci pozbawieni są pamięci. Owszem mają, czego przykładem są np. biografi e Ka-rola Szymanowskiego czy Jarosława Iwasz-kiewicz. I wreszcie po trzecie, lektura tej książki odkrywa fakt, iż homoseksualne lub nie-normatywne sposoby życia są od wielu dekad, a może stuleci, praktykowane i nawet

istnieją pewne wzorce w naszej rodzimej kulturze, dotąd nieopisywane lub nieanali-zowane, o czym możemy się przekonać ba-dając choćby życie Z. Mycielskiego (1907– –1987), M. Dąbrowskiej (1889–1965) czy J. Zawieyskiego (1902–1969).

Jeśli chodzi o kompozycję tej książki, to trzeba powiedzieć, iż całość składa się z po-wiastek biografi cznych lub portretów pisa-rzy, ułożonych w chronologiczny sposób. Czytając kolejno sylwetki ukazujące intym-ne życie takich postaci jak: Maria Komor-nicka, Maria Rodziewiczówna, Karol Szy-manowski, Anna Iwaszkiewicz, Maria Dą-browska, Jarosław Iwaszkiewicz, Jerzy Za-wieyski, Witold Gombrowicz, Jerzy Andrze-jewski, Zygmunt Mycielski, Konstanty Je-leński czy Paweł Herz widzimy jakąś prze-dziwną ciągłość. Można dostrzec lub zre-konstruować ciągłość porwanej nieco nici egzystencji odmieńców, przedziwnie splata-jącej się z całym korowodem twórców pol-skiej kultury, którzy nawet, gdy dzieli ich przepaść czasu, wiedzą to i owo na swój te-mat, czego przykładem są gorzkie słowa Lechonia z jego dzienników na temat naj-sławniejszych literatów polskich (s. 78). Z drugiej strony każdy z nich musiał wymy-ślić swój świat na nowo, bowiem żyli w cza-sach, gdy miłość do osoby tej samej płci była czymś niewyobrażalnym, a zarazem niewyrażalnym.

Ze wszystkich postaci opisanych przez K. Tomasika jedna jest odmieńcem w naj-bardziej dosłowny sposób. Chodzi o tra-giczną postać, jaką była Maria Komornicka, inaczej Paweł Włast. Chodzi o pisarkę i ko-bietę, która w czasach podległości kobiet

(3)

mężczyznom i czasach długich sukien ubra-ła się w męski strój. Mowa tu o pisarce, któ-ra pozostawia w nas poczucie niepewności co do jej tożsamości i nawet płci. Nie wiemy do końca: czy nie chciała być kobietą, czy była buntowniczką. Ale na pewno wiemy, że, niestety, stała się w oczach współczesnych wariatką lub podrzutkiem. O tej postaci pol-skiej kultury i literatury napisano już wiele, np. I. Filipiak, Obszary odmienności. Rzecz o Marii Komornickiej (Gdańsk 2006). Nie wszystkie postacie tu przywoływane są tak spektakularnie inne i tragiczne, ale wszyst-kie są naznaczone odmiennością. Narracja Autora i przywoływane szczegóły z biografi i pozwalają zadawać pytania wprost, np. Czy Konopnicka była lesbijką? Dowiadujemy się z tej książki o innym obliczu pisarski niż, do tej pory uczono nas w szkole. Autor przy-wołuje jej związek z Marią Dulębianką, o której Konopnicka nie inaczej mówi jak: „Piotrek” lub „Pietrek z powycieranymi łok-ciami”, co sugeruje „męski” sposób noszenia się ukochanej. Ale to nie jedyna Maria, któ-ra może nas zadziwiać. W serii biogktó-ramów w tym szkicu zatytułowanym Homobiogra-fi e, gdzie imię Maria jest jednym z wspól-nych mianowników, drugim zapewne jest literatura, a trzecim „lesbijstwo”, Autor kreśli także wybrane wątki życia jeszcze innej Ma-rii – Rodziewiczówny. Czyni to tak, iż zmu-sza nas do zadania pytania, kim by była w oczach współczesnych ta pisarka – zie-mianka. Bowiem czytając biogram Rodzie-wiczówny prowadzącej życie – wydawałoby się z punktu widzenia czasów współcze-snych – jako lesbijki typu butch i zapewne feministki żyjącej z kobietą, ale

zarządzają-cej majątkiem ziemskim, czytelnik lub czy-telniczka może poczuć uznanie dla omawia-nej postaci. Można z pewnym zdziwieniem zadać pytanie: „Jak ona wszystko to ze sobą godziła?”. A mowa tu nie o wiotkiej „kobiet-ce”, ale o osobie oskarżonej o pobicie parob-ka. Na dodatek jest to kobieta angażującą się w działalność polityczną zbliżoną do krę-gów endeckich, co tym bardziej wywołuje u potencjalnych odbiorców zakłopotanie. Zapewne trudno homoseksualne/lesbijskie losy zrozumieć bez kontekstu i realiów epo-ki. Postać Marii Rodziewiczówny powodo-wać może zastanowienie, że, o dziwo, pro-tekcjonalne traktowanie odmieńców, prze-milczanie i pobłażliwość mogła grać na ich korzyść. Są to bowiem czasy, kiedy eufe-miczne: „Ona nie ma śmiałości do męż-czyzn” chroniło czyjeś życie intymne przed ciekawością bliźnich.

Zakres czasowy postaci ukazanych w tej książce to nie tylko druga połowa XIX wie-ku i początek XX wiewie-ku, ale także okresie międzywojenny. Autor przypomina osoby mniej znane, acz bardzo ważne z okresu po-między jedną i drugą pożogą wojenną, a są nimi np. Zofi a Sadowska (1887–1960), lekarka i publicystka, czy Antoni Sobański (1898–1941), którego trudno zaklasyfi ko-wać, chyba jako autora reportaży, a bez któ-rego życie przedwojennej Warszawy ponoć nie byłoby tak bogate. Co więcej, publikacja ta zawiera biogramy postaci powojennej, zarówno PRL-owskiej, jak i emigracyjnej literackiej socjety. Trudno wszystkich wy-mieniać. W każdym razie czytelnik lub czy-telniczka znajdą tu wiele informacji na te-mat prywatnego życia, często niechlubnego

(4)

i pogmatwanego, jak np. Jerzego Andrze-jewskiego. Gdy mowa o Andrzejewskim, warto nadmienić, że pisarzom i poetom chyba kulturowo przysługuje epitet od-mieńców, bez wnikania w tajniki życia ero-tycznego. Choć z drugiej strony przy okazji tej biografi i dowiadujemy się, że świat homo czy hetero, to światy splątane. Normą dla gejów tego czasu jest małżeństwo hetero-seksualne. Ale też niechlubnymi towarzy-szami losu literata są też alkoholizm i nie-spełnione pragnienia. Te zaś zwykle uloko-wane są w fantazmatach, do których nie zawsze wielbiciele twórczości literatów ma-ją dostęp. Wszak gdy mówimy o fantazma-tach w aspekcie literatury, to zwykle mamy na myśli treść (fi kcję) dzieł literackich. No, ale co się dzieje, gdy to literat jakoś objawia swe miłosne pragnienia, a wraz z nim ma-rzenia. K. Tomasik jak zręczny Hermes nie-sie nam informacje i na ten temat. Oto do-wiedzieć się możemy, że Baczyński i Hłasko to przedmiot adoracji Andrzejewskiego. Wiedza ta dla wielu może stanowić ciemny margines, sferę obrazy i odrazy, dla innych – „wiedzę radosną”, wyzwalającą z poczucia odizolowania.

Jak na to przedsięwzięcie publicystyczne nie patrzeć, książka Homobiografi e uświa-damia, że uczucia, pociąg erotyczny, styl życia zorientowany na ludzi tej samej płci był i nadal jest światem równoległym, okry-tym płaszczem wygodnej hipokryzji. I w sprawie hipokryzji, często wymuszonej, przychodzi nam z pomocą nie kto inny, jak Maria Dąbrowska. Autorka Nocy i dni, która między innymi była związana w ciągu swe-go życia z dwoma kobietami, wyznaje tak:

„Światu trzeba oddać to, co jest świata, a po uiszczeniu tego obola kłaść w tradycyjne formy swoją własną treść, której istoty świat nawet nie podejrzewa” (s. 87). Pisarka, która dość skrzętnie ukrywa lub nie nazywa swo-jej prywatności w całej rozciągłości z swo-jej lesbijskimi wątkami, oddaje w tych oto pro-stych słowach istotę egzystencji seksualnych odmieńców w fazie przedemancypacyjnej. W ówczesnym teatrze życia społecznego nie ma takiej roli, jak bycie partnerką kobiety. Dlatego najlepiej się sprawdzała fi lozofi a „toalety” czy „szafy”2, co zawiera się w tych paru słowach przywołanych z dzienników M. Dąbrowskiej. Ba, więcej, Dąbrowska – jak większość refl eksyjnych odmieńców – wskazuje na fałszywą świadomość, która dotyczy większości aktorów życia społecz-nego. Nie wiedzą oni o istnieniu równole-głego świata tuż obok nich. Z drugiej strony w pisarka wyraża „złotą” zasadę fi lozofi i ży-cia w ukryciu. Można powiedzieć, że rada Marii Dąbrowskiej na czasy współczesne zdaje się już nie wystarczać.

Na koniec jeszcze słów kilka o losach Jerzego Zawieyskiego, przyjaciela kardynała Wyszyńskiego. Zawieyski ukazany jest w tej publikacji mniej jako pisarz katolicki, mniej jako poseł na Sejm czy członek Rady Pań-stwa, ale przede wszystkim jako długoletni partner Stanisława Trębaczkiewicza, psy-chologa, wykładowcy na KUL-u. Ich zwią-zek przetrwał 30 lat. Choć wspólne życie

2 Aluzja do B. Warkockiego tłumaczenia „li-ving in the closet”. (Por. B. Warkocki, Homo

Nie-wiadomo. Polska Proza wobec odmienności,

(5)

zostało przerwane przez tajemnicze oko-liczności śmierci Zawieyskiego w 1968 roku, to jednak dość symbolicznie zostali połą-czeni po śmierci. Spoczywają w wspólnym grobie na cmentarzu w Laskach. Zdjęcie te-go grobu (http://pl.wikipedia.org/wiki/Sta-nis%C5%82aw_Tr%C4% 99baczkiewicz) znalezione w Internecie pod wpływem lek-tury tego ciekawego związku zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Jest coś wzrusza-jącego i buduwzrusza-jącego w tym fakcie, jak i w słowach samego pisarza, który wyznał w roku 1963: „Dziś 30 rocznica przyjaźni ze Stasiem! Wielkie wzruszenie, że to tyle lat, całe skomplikowane dzieje. Dotrwaliśmy do dziś w głębokiej wspólnocie wewnętrznej, przywiązaniu i przyjaźni najgłębszej. Staś to dzieło mojego życia. Ale i ja zawdzięczam mu wiele, tak wiele, że nie da się tego wyra-zić. Przed trzydziestu laty Staś był nauczy-cielem wiejskim, dziś jest profesorem uni-wersytetu. Ja byłem wówczas początkują-cym, nikomu nie znanym pisarzem. Obaj doszliśmy do realizacji dążeń naszego życia. Obaj w tym pomagaliśmy sobie nawzajem. I tak już będzie do śmierci. Ta przyjaźń jest czymś niezwykłym, rzadkim i pozostała nie-skalana w swoich najgłębszych uczuciach”. (s. 102). K. Tomasik umieszcza ten fragment z jego pamiętników, by uświadomić, że ho-moseksualność ma różne oblicza.

Dlaczego piszę o tej książce w kontek-ście badań pedagogicznych? Otóż obserwo-wany zwrot ku pamięci o jednostkach reali-zuje się w pedagogice w postaci utrwalania wspomnień o mistrzach, nauczycielach, wy-chowawcach, opiekunach, duszpasterzach. Dzieje się to ze względu na szerszy,

trwają-cych od XIX wieku nurt w kulturze. Jak pi-sze Andrzej Leder: „przed XIX wiekiem historię czy genealogię mogły mieć tylko te grupy, rodziny czy jednostki, które dyspo-nowały ofi cjalną, zwykle spisaną, historią. Ludzie prości historii nie mieli. W wieku XIX powieść okazała się formą narracyjną, pozwalającą opowiadać dzieje modelowego każdego”3. Biografi styka, w tym biografi sty-ka pedagogiczna, realizując potrzebę zwro-tu ku pamięci, a odwrozwro-tu od nadziei, para-doksalnie jednak przywraca nadzieję na utrwalenie życia zwykłych ludzi, jakim są przecież nie zawsze zwykli dla nas twórcy literatury narodowej. W omawianej tu po-zycji dokonano innego zabiegu, pokazano Wielkich jako modelowego każdego – choć paradoksalnie – przecież o inności tutaj jest mowa. Co więcej, pokazano tak, że można jednak zadać pytanie, czy wielcy pisarze i pisarki, których twórczość kształtuje to, co nazywamy kanonem kultury, czyli stanowi podstawię już nie tylko programu naucza-nia szkoły, ale podstawę pedagogii narodo-wej, mogą mieć historię prywatną?

Ponadto ważność tej publikacji z punktu widzenia pedagogiki queer (różnic) jest ta-ka: homoseksualność nie ma pamięci, zaś wybór własnych wspomnień oraz innych relacji dokonane przez Autora ową pamięć o homoseksualności w naszej kulturze wskrzesza. To nie tylko zestaw opowieści o ważnych postaciach, ale to także ciąg

bio-3 A. Leder, Debata psychoanalityczna.

Miej-sce psychoanalizy w kulturze współczesnej, http://

kronos.org.pl/index.php?23275,376 [dostęp: 31.05.2010].

(6)

Zaś ukochany Czechowicza – niejaki Stefa-nek – należy do nielicznych partnerów ho-moseksualnych tak dobrze upamiętnionych. A zatem trudno mówić o literatach polskich bez uwzględniania ich biografi i intymnej i takiego otwarcia dokonuje Autor Homo-biografi i w dość prosty sposób poprzez pu-blicystyczne powiastki.

Piotr Skuza grafi i intymnych, które ową nieobecną

pa-mięć o homoseksualnych (odmiennych) sposobach życia przywołuje. Krzysztof To-masik przekroczył zręcznie i bez drama-tycznych gestów granicę porządku przemil-czania i nicnierobienia. A zatem skoro wie-my już, że istnieją forwie-my lub instytucje pie-lęgnujące pamięć o doświadczeniach i życiu ludzi homoseksulanych, to czas teraz na wskrzeszenie instytucji i rytuałów przygo-towujących młodych ludzi postrzegających się jako nieheteroseksualnych do życia. Nie ma takich intencji w samej narracji, lecz re-fl eksyjny praktyk po przeczytaniu tej książ-ki może wytyczać sobie taksiąż-kie cele. Czyż za-danie wskazania na jakąś formę socjalizacji odpowiedniej dla młodych i/lub starszych wychodzących z ukrycia nie winno być pro-blematyzowane w pedagogice? Cóż z tego, iż nie leży ono w interesie społecznym i cóż z tego, iż homoseksualność jest traktowana jako kulisy życia społecznego, zaś wstręt – jakże ważne regulujące życie społeczne uczucie – stoi na straży, by nic co jest zaku-lisowe, nie wychodziło na scenę.

Na koniec warto zaproponować konty-nuację tego typu pisarstwa, tym razem mo-że o poetach i innych ludziach kultury. Wspomnę tylko najbardziej znaną postać, a mianowicie Józefa Czechowicza. Omówie-nie życia tego przedwojennego poety K. To-masik pomija, gdyż, jak się domyślam, sku-pił się na pisarzach. A szkoda. Intymne życie Czechowicza, uwiecznione w relacji Cz. Mi-łosza, powraca w innych opracowaniach4.

4 I. Szypowska, Łobodowski, Warszawa 2001, s. 56–58.

Natalia Krzyżanowska: „Za rok o tej samej porze”1, czyli o II Kongresie Kobiet Kongres odbył się w Warszawie w dniach 18–19 czerwca 2010 roku i choć – na pierw-szy rzut oka – wydawać by się mogło, że było owo spotkanie (znowu) udane, to z mojego punktu widzenia takim ono nie było. I to z wielu względów.

Pomyślany był jako kolejne, w rok po I Kongresie, spotkanie kobiet, które mogą celebrować pierwszy wspólny sukces na drodze do zwiększenia obecności kobiet w sferze publicznej oraz ich wpływu na to, co i jak dzieje się wielu ważnych dziedzi-nach życia społecznego, takich jak: polityka, sfera gospodarowania czy ważniejsze gre-mia decyzyjne w administracji państwowej. Wpływ ten potrzebny jest po to, by lepiej móc dostosowywać politykę lokalną i

rzą-1 Przywołany tu został tytuł fi lmu z 1978 r. w reżyserii R. Mulligana, na podstawie sztuki B. Slade’a, ukazujący, jak mogą ewoluować w cza-sie relacje ludzkie oraz to, jaki wpływ na poglądy, oceny, światopoglądy może wywierać czas, który również sprawia, że niekiedy trudno się porozu-mieć nawet z tymi, z którymi wiemy na pewno, że mamy wspólne cele.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Adam Świętoń, Małgorzata Szwejkowska.

• W sadzie jabłoni jest więcej niż grusz, śliw jest mniej niż grusz, a moreli jest mniej niż śliw.. Czy moreli jest więcej, czy

• W sadzie jabłoni jest więcej niż grusz, śliw jest mniej niż grusz, a moreli jest mniej niż śliw.. Których drzew jest najmniej w sadzie, a

Rachunkowość jest tym systemem, który dostarcza informacji historycznych o dochodach i wydatkach związanych z programami (zadaniami). W odniesieniu do planowania budżetowego,

Ciśnienie atmosferyczne to stosunek wartości siły, z jaką słup powietrza atmosferycznego naciska na powierzchnię Ziemi (lub innej planety), do powierzchni, na jaką ten

O czym świadczą takie rozstrzygnięcia formalno-metodologiczne? Na pierwszy rzut oka przede wszystkim o tym, że Tadeusz Gadacz chce być - i jest - rzetel ­ nym badaczem,

Dzięki temu spotykamy się z kilkudziesięciu nieprzeciętnymi postaciami, które można było – lub mogły się one same – zamknąć w świecie kultu i odpowiedzialności za

ZASPOKOJENIE WIERZYCIELA HIPOTECZNEGO W TEORII I PRAKTYCE Od wielu lat w doktrynie prawa cywilnego trwa spór co do charakteru obowiązku osoby, która zabezpieczyła