• Nie Znaleziono Wyników

Wyrok Sądu Metropolitalnego w Katowicach (c. Sobański) z 7.7.2003 : niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wyrok Sądu Metropolitalnego w Katowicach (c. Sobański) z 7.7.2003 : niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Wyrok Sądu Metropolitalnego w

Katowicach (c. Sobański) z 7.7.2003 :

niezdolność do podjęcia istotnych

obowiązków małżeńskich

Ius Matrimoniale 9 (15), 223-230

2004

(2)

Ius M atrim o n iale 9 (15) 2004

Wyrok Sądu Metropolitalnego w Katowicach (c. Sobański)

z 4.7.2003 (niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków

małżeńskich)

I. Przebieg sprawy:

A K oraz M M zawarli m ałżeństw o 31.7.1999. Pismem z 6.2.2002 A K zwrócił się do Arcybiskupa M etropolity Katowickiego „o poparcie sta­ rań o dyspensę papieską od m ałżeństw a niedopełnionego”. Sprawę przyjęto 25.2.2002. D nia 11.3.2002 przesłuchano strony. W obec wyraź­ nego zeznania żony o dokonaniu małżeństwa, a także wobec wyników b adania ginekologicznego przeprow adzonego przez biegłego sądow e­ go, poinform ow ano 7.5.2002 AK, że sprawa o dyspensę od m ałżeństwa niedopełnionego nie m oże być dalej prow adzona. Równocześnie p o ­ w iadom iono go o wniesieniu przez żonę skargi o orzeczenie nieważno­ ści m ałżeństwa. A K w piśmie z 10.6.2002 stwierdził, że „poczuł się skrzywdzony i oburzony treścią” pisma, zarzucił Sądowi „wyraźną stronniczość”, „brak logiki”, niesprawiedliwość, a wskutek „odrzuce­ nia” jego zeznań czuje się obrażony, przekazał też Sądowi szereg p o ­ uczeń. Poinform ow ano go, iż m a prawo odw ołania się do Kongregacji Kultu Bożego i Sakram entów. D o procesu o nieważność m ałżeństwa przyjęto spraw ę 16.3.2002. Przedm iot sporu ustalono 31.5.2002 w for­ mie pytania: „czy zachodzi nieważność m ałżeństwa stron z tytułu nie­ zdolności do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich po stronie pozw anego oraz/lub pow ódki?”.

II. Motywy prawne:

„M ałżeństwo cieszy się przychylnością prawa, dlatego w razie w ąt­ pliwości należy uważać je za ważne, dopóki nie udowodni się czegoś przeciw nego” (k. 1060). N orm a ta chroni instytucję małżeństwa, ale jest też wyrazem zaufania do nupturientów , zakłada bowiem ich zdol­ ność do m ałżeństw a i prawidłowość ich woli małżeńskiej. Kto przeto

(3)

twierdzi, że m ałżeństw o jest nieważne, przejm uje na siebie ciężar do­ wodu. Dotyczy to także twierdzenia o niedopełnieniu małżeństwa: „gdy po zawarciu m ałżeństw a m ałżonkowie wspólnie zamieszkali, d o ­ mniemywa się dopełnienie, dopóki coś przeciwnego nie zostanie ud o­ w odnione” (k. 1061 §2). M ałżonek twierdzący, że m ałżeństw o jest ważne wzgl. że zostało dopełnione, ma za sobą dom niem anie prawne, m ałżonek twierdzący inaczej musi to dom niem anie obalić.

Jeśli zachowano norm y dotyczące kanonicznej formy zawarcia m ał­ żeństwa, przyczyną nieważności m oże być albo przeszkoda m ałżeńska albo defekt woli m ałżeńskiej. Sprawę m ożna - i trzeba - przyjąć do procesu o nieważność wtedy, gdy w skardze podano fakty uzasadniają­ ce twierdzenie o nieważności oraz wskazano dowody na ich poparcie (k. 1504 n. 2). D o Sądu należy ustalenie zakresu sporu i sform ułow a­ nie jego prawnej podstawy (k. 1513 §1).

Kan. 1095 n. 3 brzmi: „Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków m ałżeńskich”. Dyspozycja ta bazuje na założeniu, że nikt nie m oże prawnie zobowiązać się do tego, czego nie potrafi wykonać. Jest to ele­ m en tarna zasada praw a natury, akcentow ana już w starożytnych i śre­ dniowiecznych źródłach praw a (Reg. 6 in VI). К. 1095 η. 3 konstatuje niezdolność z przyczyn natury psychicznej. Przyczyn tych nie należy utożsam iać z chorobą psychiczną, aczkolwiek choroby takie m ogą się wśród nich mieścić. Niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków nie przekreśla zdolności do rozeznania ani w ogóle „zdolności życio­ wych” danej osoby.

Aplikacja k. 1095 n. 3 wymaga przeto ustalenia, co należy rozum ieć przez „istotne obowiązki małżeńskie" oraz jakie przyczyny uniezdalnia- ją do ich podjęcia.

A naliza tego, co składa się na istotne obowiązki m ałżeńskie, musi wyjść od ujęcia istoty małżeństwa. W spólnota m ałżeńska to wedle n a­ uki Soboru W atykańskiego II „głęboka wspólnota życia i m iłości” (GS 48), obejm ująca aspekty nie tylko fizyczne, lecz także duchowe. Z aist­ nienie takiej wspólnoty zakłada zdolność do wzajem nego oddania się i przyjęcia. Dzięki tem u powstaje międzyosobowa jedność, w której wzajem na miłość m ałżonków odpowiednio się wyraża, rozwija i doj­ rzewa (por. GS 50). Chodzi - naucza Paweł VI - „o m iłość pełną, to znaczy o tę szczególną form ę przyjaźni, popizez którą małżonkowie wiel­ kodusznie dzielą między sobą wszystko, bez niesprawiedliwych wyjątków i egoistycznych rachub” (enc. H um anae vitae 9). Kłóci się z taką m iło­

(4)

ścią egoizm, szukanie siebie, tendencje do panow ania i rządzenia, agresja wobec partnera. W świetle orzecznictwa kościelnego m ałżeń­ stwo wymaga zdolności do oddania się drugiej osobie zarówno w sfe­ rze fizycznej jak i duchowej przy zachowaniu autonom ii i godności osób; zdolności do przezwyciężania własnego egoizmu oraz do do­ strzegania własnych niedostatków; krótko mówiąc: zdolności do wyj­ ścia poza swój własny świat. Podkreślić przy tym trzeba wyłączność wspólnoty małżeńskiej, co oznacza oddanie się bez reszty i ofiarne współdziałanie dla wzajem nego dobra. Tego wszystkiego m ałżonkowie m ają prawo wzajemnie oczekiwać, to wszystko składa się na m ałżeń­ stwo i tym samym należy do jego kształtu prawnego..

Aby Sąd mógł orzec nieważność m ałżeństwa, musi osiągnąć m oral­ ną pew ność o istnieniu określonych praw em - w tym przypadku k. 1095 n. 3 - podstaw nieważności. Pewność tę m oże czerpać wyłącznie z akt sprawy, tj., z zawartych w aktach faktów i dowodów (k. 1608 § 2). D opuszczenie i ocena dowodów należy do sędziego. Świadków przed­ stawiają strony, biegłych powołuje Sąd. O d biegłych w sprawach o nie­ ważność m ałżeństw a wymaga się nie tylko wiedzy specjalistycznej, lecz także znajom ości i akceptacji nauki Kościoła o małżeństwie. O cena ich opinii należy do Sądu, który weryfikuje przesłanki opinii i rozważa wnioski w całokształcie m ateriału dowodowego (k. 1579 § 1).

Przedm iotem procesu - i konsekw entnie wyroku - jest tylko i wy­ łącznie kwestia nieważności m ałżeństwa.. Wyrok orzekający nieważ­ ność małżeństwa, także z pow odu niezdolności osoby prawnie niezdol­ nej do zawarcia małżeństwa, nie m a charakteru dyskryminującego - Sąd nie wypowiada się wtedy o winie, lecz o nieistnieniu węzła m ałżeń­ skiego. W szczególności orzeczenie nieważności m ałżeństwa na p o d ­ stawie k. 1095 n. 3 w żaden sposób nie dotyka problem u winy, opiera się bowiem na istotnym dla aplikacji tego kanonu założeniu „chciał, ale nie m ógł”. Dotyczy to zawsze konkretnego, rozpatrywanego i orze­ kanego przez Sąd m ałżeństwa, nie m a charakteru generalnego.

III. Stan faktyczny:

1. W pierwszym zeznaniu powódka podaje, że „główną przyczyną niepow odzenia” małżeństwa było „wspólne zamieszkanie z dziadkami pozwanego oraz bardzo silny związek i uzależnienie pozwanego od dziadków”. Opowiada, że ani w trakcie znajomości przedślubnej ani po

(5)

ślubie nie dostrzegła, by on jej pragnął w sensie fizycznym. M iała przed ślubem pewne obawy, jak to będzie z pożyciem cielesnym po ślubie. Nie chciała zawierać małżeństwa, ale pozwany ją szantażował: „albo bierzmy ślub albo zrywamy ze sobą”. Pozwany „o byle co się obrażał”, ona dzwoniła i przepraszała - słyszała przy tym, że „obok telefonu stała ta jego babcia i mówiła mu, co on m a mówić”. Po ślubie były problem y z pożyciem intymnym. Odczuwała ból przy próbach współżycia, dopie­ ro gdy „zmienili pozycję” udało się dopełnić małżeństwa. Tych stosun­ ków nie było dużo, a tak na pewno przypomina sobie jeden.

Przeprow adzonym w związku z wniesioną prośbą o dyspensę od m ałżeństwa niedopełnionego badaniem przez ginekologa biegłego są­ dowego stwierdzono norm alny stan ginekologiczny kobiety, która o d ­ bywała już stosunki płciowe.

Z eznając w procesie pow ódka twierdzi, że na tle „nadm iernego uza­ leżnienia pozw anego od tych dziadków, a od babci w szczególności... rysuje się ta niezdolność pozw anego do kształtow ania własnego życia, do sam odzielnych decyzji, do budow ania własnego m ałżeństw a i rodzi­ ny” . Po ślubie pozwany - twierdzi powódka - żył jak za kaw alera i nie potrafił zm ienić swoich nawyków: „gdy przychodził z pracy, to siadał u swej babci i jej potrafił przez godzinę opowiadać, co przeżył lub za­ szło w pracy - ja siedziałam w naszym pokoju i czekałam na niego... Babci wszystko opowiadał, a do m nie nie m iał słowa”. Z kolei to bab­ cia „traktow ała pozw anego jak m ałe dziecko”. Gdy w końcu pow ódka nie wytrzymała i oświadczyła, że nie będzie „żyć ze starym i dziadam i”, pozwany ją spakował i odwiózł do rodziców, a babcia pozw anego za­ dzwoniła do m atki powódki i powiedziała, że m a jej już dość.

2. Pozwany zeznaje podczas pierwszego przesłuchania: „Nasze m ał­ żeństwo trwało 2 lata i 3 m iesiące - wtedy pow ódka stwierdziła, że ona już takiego życia nie wytrzymuje, że takie m ałżeństw o nie m a sensu i wyprowadziła się w październiku 2001 roku do swoich rodziców. Ją w naszym m ałżeństw ie męczyło wszystko - mieszkaliśmy u moich dziadków, starałem się być dobry dla powódki, byłem gotowy nieba jej uchylić, ale ona ze wszystkiego była niezadow olona, wszystko ją d en e r­ wowało, wciąż m iała skwaszoną m inę i nie było w niej żadnej radości życia. Gdybym przez m iesiąc żył z powódką przed ślubem , to na pew­ no by tego ślubu nie było - byłem jed nak wychowany po katolicku i moje religijne zasady nie pozwalały mi na to, aby wspólnie przed ślu­ bem zamieszkać lub podjąć współżycie cielesne. W ydaje mi się jednak, że gdybym choć m iesiąc z nią pom ieszkał przed ślubem, to na tyle

(6)

zdo-lałbym ją poznać, aby się wycofać z tego ślubu. Powódka była pod wiel­ kim wpływem swej mamy - pam iętam jeszcze z czasu narzeczeństwa, jak m atka powódki mówiła jej, że jak jej coś będą mówić w naszym do­ mu, to m a powiedzieć: „tak”, a robić i tak po swojemu. Kiedy powódka ode m nie odchodziła i kiedy tym bardziej wybuchły te wszystkie jej ża­ le i pretensje, powiedziała mi wtedy, że wyszła za m nie za m ąż tylko dlatego, aby jej m am ie było lżej - tzn. aby wyjść z dom u i odciążyć jej rodziców w tych kwestiach finansowych dotyczących utrzymywania jej. To by tłumaczyło fakt, że pow ódka była ze wszystkiego niezadowolona i praktycznie nie starała się nawiązać ze m ną więzi m ałżeńskiej. O na naw et ze m ną współżyć cieleśnie nie chciała - nie chciała mieć także dzieci z naszego m ałżeństw a”.

Pozwany twierdzi zdecydowanie, że małżeństwo nie zostało skonsu­ mowane, gdyż pozw ana nie dopuszczała do tego. Już przed ślubem ujawnił się up ó r pozwanej, ale on, zakochany, nie zwracał na to uwagi. Po ślubie był spragniony zbliżeń cielesnych, ale powódka nie chciała z nim współżyć, wciąż pow tarzała, że „jeszcze nie teraz”. M iała wciąż 0 coś pretensje, ale nie wyjaśniała, dlaczego nie chce podjąć współży­ cia cielesnego. Uważa - zeznał wtedy - że powódka nie dojrzała do m ałżeństwa.

Tak sam o zeznaje pozwany w trakcie procesu. Trudno mu pogodzić się z twierdzeniem , że pow ódka czuła się obco w jego dom u, bo prak ­ tycznie to o na wszystkim narzucała swoją wolę, „rano zostawiała kart­ ki, co będzie robić, o której wróci, czy będzie jeść obiad...”. Zwykłe wszystko robiono tak, jak ona sobie tego życzyła. Pozwany absolutnie nie zgadza się z zarzutem swego całkowitego uzależnienia od dziad­ ków. Dziadkowie nie ingerowali w to małżeństwo. Pozwany rem onto ­ wał m ieszkanie, ale powódka nie chciała w nim zamieszkać. Okazywa­ nie jej dobroci „działało na nią jak płachta na byka”. Pozwany zaprze­ cza wszystkim szczegółowym zdarzeniom przytoczonym przez pow ód­ kę, przytacza inne na potw ierdzenie swej tezy o jej niezdolności do małżeństwa.

3. Zeznaw ało pięcioro świadków. Rodzice powódki i dziadkowie pozw anego pow tarzają wersję swojej strony. W ich zeznaniach trzeba oddzielić podaw ane fakty oraz interpretacje i opinie, zaś spośród rela­ cjonowanych faktów wyłuskać takie, które m ają znaczenie dla sprawy 1 są prawdziwe.

M atka powódki podaje, że już przed ślubem pozwany „stawiał wa­ ru n e k ” i pow ódka „m usiała się podporządkowywać”. Wedle świadka

(7)

babcia pozw anego obrzydzała mu żonę. Z kolei powódka „nie m ogła już na tę babcię p atrzeć”.

Ojciec powódki mówi o częstych telefonach babci, „zawsze z jakim iś pretensjam i”. Mówi też, że „ta babcia przy nas narzekała lub wyśmie­ wała się z córki”.

B abcia pozw anego zeznając zarzuca powódce upór i niechęć do słu­ chania jej rad - dotyczących stosunku do pozwanego („nie pow inna na siłę zm ieniać przyzwyczajeń w nuka”), budow ania więzi małżeńskiej („ale nic do niej nie przem aw iało”), chwytania się prac domowych („ja powódce nieraz m ówiłam, że lenistwo jest jednym z siedm iu grzechów głównych”). Powódka reagow ała zawziętością i uprzedzeniem „na całe dobro, które od nas otrzym ała”, mówi świadek. W edług świadka p o ­ w ódka była „niedojrzała do m ałżeństwa, strasznie leniwa, m ało sam o ­ dzielna i nieodpow iedzialna za swe czyny”, ponadto bardzo nie­ wdzięczna, a przecież - jak mówiły koleżanki świadka - „nie m a lep­ szego m ęża nad naszego w nuka”.

Takie sam e zarzuty stawia dziadek pozwanego. Zaprzecza, by jego żona w trącała się do m ałżeństw a stron, ale powiada: „gdy żona starała się dać powódce jakieś pouczenie, to wtedy zaczynały się wrzaski”. Świadek dzieli się też swoją oceną, gdy powiada, że gdyby pow ódka kochała pozw anego, chodziłaby z nim na M szę św. na godzinę 8°°, ale ona często spała.

K oleżanka powódki, HS, uważa pozwanego za człowieka dziwnego, przyzwyczajonego do rozkazywania i stawiania warunków, m ającego wciąż jakieś uwagi i pretensje. Już przed ślubem raziło świadka tra k to ­ wanie powódki przez pozwanego: „ona nie m ogła mieć swojego zd a­ nia”, m usiało być tak, jak on powiedział. Świadek bywała u stron, ale w tym dom u „była jakaś dziwna atm osfera - babcia w trącała się we wszystko, nie cierpiała sprzeciwu ani innego zdania”. D o pozw anego nie docierało, że postępuje dziwnie, a naw et niestosownie.

4. Biegła sporządziła opinię opierając się na aktach sprawy i na przeprow adzonym przez siebie badaniu.

K onkluzja biegłej brzmi: „W oparciu o analizę m ateriału dow odo­ wego oraz wyniki badań psychologicznych uważam, że pozwany w chwili zaw ierania związku m ałżeńskiego był zdolny do podjęcia i wy­ pełnienia istotnych obowiązków m ałżeńskich. U powódki obserwuje się w chwili zaw ierania związku m ałżeńskiego oraz w czasie jego trw a­ nia niedojrzałość osobowościową, która pow oduje u niej brak zdolno­ ści do podjęcia i wypełnienia istotnych obowiązków m ałżeńskich”.

(8)

B iegła wykorzystała w swej opinii także zeznania świadków, a te - gdy chodzi o krewnych jednej i drugiej strony - rażą subiektywnością. I tak np. dziadkom pozw anego, zarzucającym , że gdyby pozw ana ko­ chała pozw anego, chodziłaby z nim na M szę św. o godz. 800, w ogóle nie przychodzi na myśl, że tę ocenę m ożna by odwrócić: gdyby p o ­ zwany kochał pow ódkę, pozwoliłby jej spać dłużej i poszedłby z nią na późniejszą M szę św. W świetle takich pretensji m ało praw dopo­ dobnie brzm i tw ierdzenie pozw anego, jakoby próbow ał powódce uchylić nieba.

Pozwany i jego dziadkow ie zdecydowanie zaprzeczają jego uzależ­ nieniu od babci i jej w trącaniu się w życie stron, ale przecież sam a babcia skarży się, że pow ódka nie słuchała jej dobrych rad, nie przyj­ mowała pouczeń o grzechach głównych, a pozwany załączył do akt list swej babci do m atki powódki, w którym babcia wykłada własną in ter­ pretację m ałżeństw a stron, pisze, że „wszyscy uważają, że pow inna A rka po tyłku całow ać” i wytyka m atce pow ódki błędy wychowawcze, co więcej, babcia przyszła razem z pozwanym przeglądać akta. Szereg zarzutów pod adresem pozw anego znalazło potw ierdzenie w trakcie procesu, m.in. obawy powódki, że pozwany wykorzysta akta przeciw niej w rozpraw ie rozwodowej. Rzeczywiście pozwany nie tylko nie py­ tając się o zgodę i nie m ając jej posługiwał się kam erą przy publikacji akt, ale fragm enty opinii biegłej wykorzystał w rozpraw ie rozw odo­ wej, którą wszczął dom agając się orzeczenia rozwodu „z wyłącznej wi­ ny pozw anej”.

Pozwany twierdzi, że w zeznaniach świadków powódki „prawie w każdym zdaniu jest kłam stw o”. Dow odem na kłamstwa powódki i jej świadków m a być list jego babci, który „ nie zawiera kłam stw a”. A rgu­ m entacja pozw anego sprow adza się zatem do stwierdzenia, że kłam ­ stwem jest to, co on za kłamstwo uważa. Gdy czyjeś zeznania pozwa­ nem u nie odpowiadają, stwierdza, że świadek „w tej sprawie nie p o ­ w inna mieć nic do pow iedzenia i nie powinna być w ogóle brana pod uwagę jako świadek”. Świadkowie zeznający nie po myśli pozwanego, to „katolicy” w cudzysłowie.

Decyzje Sądu nie po myśli pozwanego zostają przezeń określone ja ­ ko stronnicze, pozwany z dużą łatwością i pewnością siebie zarzuca Są­ dowi niesprawiedliwość, d opatruje się układów. Usiłuje wyeliminować nie tylko świadka zeznającego niekorzystnie dlań, ale także przew od­ niczącego Sądu (por. pismo pozwanego do ks. Arcybiskupa M etrop o­ lity. Pozwany zgłasza pretensje - a to że korespondencji nie wysłano

(9)

li-stem poleconym , a to że notatka nieczytelna (widocznie jed nak wy­ starczająco czytelna, skoro pozwany określa ją jako „kłamliwą”), a to że brak przy podpisie nazwiska wikariusza sądowego.

W yraźnie i dobitnie zaznacza się tendencja pozwanego do poucza­ nia - i nie m a powodów do przypuszczenia, by tendencja ta i p re te n ­ sjonalność budziła się wyłącznie w odniesieniu do Sądu

Z powyższych faktów procesowych rysuje się sylwetka pozwanego nie harm onizująca z ustaleniam i biegłej dotyczącymi pozwanego. Po­ zw anem u brak wglądu we własne zachowania, nie wykazuje on chęci zrozum ienia racji drugich, oktrojuje innym własne stanowisko, wyka­ zuje skłonność do przypisywania innym złych intencji, nie brak obja­ wów u niego agresji. Sąd nie wyklucza, że pozwany jest przekonany o prawdziwości tego, co mówi i pisze. A le właśnie ten sposób percypo- w ania i interpretacji rzeczywistości uniem ożliwia pozw anem u zaak­ ceptow anie drugiej osoby, jeśli ta nie spełnia stawianych przezeń wa­ runków i nie odpow iada jego oczekiwaniom.

Tak więc Sąd nie podziela opinii biegłej w części odnoszącej się do pozwanego, uznaje natom iast za uzasadnione wnioski biegłej odnoszą­ ce się do powódki.

W obec takiego stanu sprawy Sąd stwierdza, że udow odniono, iż za­ wierając m ałżeństw o zarów no pozwany jak i pow ódka nie byli zdolni podjąć istotnych obowiązków m ałżeńskich. Sąd odpow iada przeto twierdząco na obydwa pytania procesow e i orzeka, iż udowodniono nieważność m ałżeństw a z obydwu rozpatrywanych tytułów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wykopy koncentrowały alę na północnym, stromym zbocze wzgórza oraz na płaskowyżu w części wschodniej stanowiska.. Stanowiły ją poziome belki dębowe, półokrągłe

Euromaidaner, whether consciously or un- consciously, directly or indirectly, has become an author or a co-author of revolutionary slogans. The community of Maidaners has

Tokarczuk już od pierwszej powieści (Podróż ludzi Księgi) „bawi się” przedm iotami, bada podskórnie ich strukturę, zagląda do ich wnętrz, obserwuje

ekonomii i społeczeństwa interesariuszy (ang. stakeholder economy and society) 24. Hutton uważał, że zamiast rozwiązywania problemów społecznych i gospodar- czych,

W pracy rozważane są uogólnienia superporowatości, topologii porowatości i topologii *-porowatości otrzymane przez zamianę w odpowiednich definicjach po­ rowatości na

Największy jednak procent nazw miejscowych opartych na obcych pod­ stawach zawiera się w grupie nazw dotyczących kultury społecznej.. Poza rodzimymi nazwami typu Bida,

Uchwycono grubość muru - 1,1 n* Obecności narożnika nie stwierdzono« Koniec amru jest oblicowany ze wszystkich stron, Na głębokości 0,5 m zarejestrowano kamienną edsadzkg

Field seminar entitled ‘Research Workshops in Tourism Geo- graphy’ organized by the Faculty (now Institute) of Urban Geography and Tourism at the University of Łódź,