Smołka, Leonard
Monografia?
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2-4, 443-450
1981
Leonard Smolka
MONOGRAFIA?
K s ią ż k a została w y d a n a p rzez g d a ń s k i O ddział Z a k ła d u N arodow ego im. O ssolińskich n a zlecenie d y r e k c ji Z espołu Szkół O g ó lnokształcących w K w i dzynie. P a t r o n u je jej G d a ń sk ie T o w a rz y stw o N au k o w e. N a to m ia st W an d a B o b ro w s k a-N o w ak i K le m e n s T rz e b ia to w sk i opiniow ali p u b lik a c ję do d ru k u . W szystko to s u g e ru je, że k sią żk a jes t w y n ik ie m odpow ied zialn ej decyzji, p rz e k o n a n ia n ie ty lk o o społócznej p o trze b ie u k a z a n ia dziejów g im n a z ju m kw id zy ń sk ieg o , ale i o p o p ra w n o śc i z p u n k t u w id z en ia w ym ogów , jak ie s ta w ia się p rz e d w y d a w n ic tw e m n a u k o w y m . T y m czasem l e k tu r a k siążk i p r o w ad zi do w n io sk u zu p ełn ie innego: o p ra co w a n ie B. P leśn iars k ie g o i T. W ró b lew sk iej n ie p o w in n o w te j w e rs ji u jrze ć ś w ia tła dziennego n ie ty lk o w w y d a w n ic tw ie n a u k o w y m , ale jak im k o lw iek . N ie sądzę też, b y środow isko k w id z y ń sk ie po u w a ż n e j le k tu r z e k sią żk i p rzy ję ło ją z e n tu zjazm em , choć z ew n ę trz n ie robi ona w ra ż e n ie n a u k o w e j (w yd aw n ictw o , p a tro n , przypisy, w y k a z źródeł itp.) i dobrze w y d a n e j (papier III klasy, p am ią tk o w e ilu stracje, n a k ła d — 1600 egz.). Poza w s tę p e m i zak o ń czen iem (ss. 5— 11, 201— 206), streszczen iem w jęz y k u a n g ie lsk im i n iem ieckim , b ib lio g ra fią i in d ek s em n azw isk, spisem ilu s tr a c ji i tre ś c i (ss.. 265—280), k sią żk a sk ła d a się z pięciu rozdziałów oraz d w óch aneksów . D w a rozdziały pośw ięcono okresow i p rzed 1939 ro k iem : S y tu a c ja p o ls k ie j m niejs zo ści n a ro d o w e j w N ie m c z e c h m i ę d z y
w o je n n y c h (ss. 12—:35), O rganizacja, ro z w ó j i zagłada G i m n a z ju m (ss. 36—
68), a trz y d ziejo m szkoły po 1945 ro k u : O d budow a, ro z w ó j i s p e c y fik a pracy
d y d a k t y c z n e j L i c e u m Ogólnokształcącego w latach 1945— 1977 (ss. 69— 105), Działalność w y c h o w a w c z a (ss. 106— 155), S z k o ln e i nies zkolne g r u p y w y c h o w a w c ó w (ss. 156—200). N a to m ia s t a n e k s y dotyczą o k resu p rzed w o je n n eg o
(ss. 207—236) i p o w o je n n eg o (ss. 237—264). Z a w ie ra ją one m.in. w y k a z y n a u czycieli, u czniów i ab so lw en tó w . W p ie rw s z y m opu b lik o w an o 29 d o k u m en tó w a r c h iw a ln y c h , a w d ru g im — w sp o m n ia n e w yżej w ykazy. Z o k re s u P o lsk i L u d o w e j n ie o p u b lik o w an o w an ek sie żadnego d o k u m en tu . W szystko to n ie p o d w a ża jeszcze w ra że n ia, iż k sią żk a m a c h a r a k te r n a u k o w y . N a to m ia s t ju ż l e k t u r a w s tę p u osłabia znacznie to ogólne w ra że n ie i każe po w ą tp ie w a ć w u m iejętn o śc i m eto d y czn e spółki a u to rs k ie j i rzeteln o ść o p ra cow ania. P o w ą tp ie w a n ie to prz ek sz tałc a się n a stęp n ie, po d o k ła d n y m p rz e czy tan iu książki, w n e g a ty w n ą ocenę końcow ą. O co z atem chodzi?
K o n s tr u k c ja p r a c y je s t zła. U w idoczniło się. to w y ra ź n ie ju ż w ępisie treści, a szczególnie w rozd ziałach trzecim , c zw a rty m i p iąty m , k tó r e p o św ięcono okreso w i P olski L u d o w ej. W p rz ec iw ie ń stw ie do dw ó ch p ierw szy ch rozdziałów , treść p o zo stały ch została ro zp isan a n a dw adzieścia sie d em p o d
* B . P l e ś n i a r s k i , T . W r ó b l e w s k a , G i m n a z j u m P o l s k i e i L i c e u m o g ó l n o k s z t a ł c ą c e ш K u ń - c l z y n i e (1337— 1939, 1345—1977), G d a ń s k 1980, s s . 280, t a b l .
4 4 4 Leonard Sm olka
rozdziałów. W łaśnie p o d rozdziały u ja w n ia ją o w iele m ocniej niż rozdziały n iep o rad n o ść au to ró w , jeśli chodzi o selek cją m a te r ia łu i jego u p o rz ą d k o w a nie. B ra k jak ic h k o lw ie k z asad w ty m w zglądzie s ta je sią oczyw isty po le k t u rze całej książki. P a n u je w n iej n ies am o w ity b a ła g an jeśli chodzi o d o b ó r m a te ria łu , co r z u tu je n a w y c iąg a n e w nioski. K o n s tr u k c ja p ra c y n ie o d z w ier ciedla w ogóle ew olucji p o lity k i szkolnej p a ń s tw a i jej p rz eb ieg u w K w i dzynie.
Z a p rz y p a d k o w y u znać trz e b a d o b ó r lit e r a t u r y i źródeł. W c h a r a k te ry s ty c e p r a c p o św ięconych P o la k o m w N iem czech w okresie m ię d z y w o jen n y m (s. 7) p o m in ięto n a jp e łn ie js z ą d o tąd sy n tezę tego p ro b le m u w postaci o p ra co w a n ia W. W rzesińskiego *. D obór ty c h o p ra co w a ń n ie zo stał p o d p o r z ą d k o w a n y -tytułowi książk i i dw om p ierw szy m rozdziałom . N a to m ia st opis nie o d p o w iad a p o d s ta w o w y m w y m o g o m logiki. P r z y k ła d e m o p raco w a n ia w ielo s tro n n e j działalności p o lsk ich o rg a n iz ac ji w c ałych N iem czech m a być, w e d łu g au to ró w , p ra c a W. W rzesiń sk ieg o o n aczeln ej o rg an izacji r u c h u p o l skiego n a W arm ii, M a z u ra c h i P o w iślu . A k c je ośw iato w e r u c h u polskiego p rz ec iw staw io n o działalności n a ro d o w ej, z ap o m in ając, że b y ły one fo rm ą tej działalności. W c h a r a k te r y s ty c e lit e r a t u r y a u to r z y całkow icie pom inęli pozycje pośw ięcone szk o ln ic tw u p o lsk iem u w N iem czech w okresie m ię d z y w o je n n y m , w ty m p ie rw s z e m u g im n a z ju m p o lsk iem u w B ytom iu. B r a k r ó w nież n ie k tó r y c h p u b lik a c ji p ierw szego d y r e k to r a g im n a z ju m kw idzy ń sk ieg o , W ład y sław a G ębika i in n y c h o p ra co w a ń zw iąz an y c h z g i m n a z ju m s. F a t a l n a je s t c h a r a k te r y s ty k a s p r a w n arodow ościow ych, k t ó r y c h b r a k n o ta b e n e w tzw. Bibliografii i k tó ry c h nie w iadom o dlaczego n ie w y k o rz y stan o p r a k tycznie. P o d o b n ie m a się rzecz z d w o m a p ism am i n iem iec k im i (s. 7), w zw iąz k u z czym rodzi się p y ta n ie po co w ogóle o n ich w spom niano. O g im n a z ju m k w id z y ń s k im p isa ły n a jp ra w d o p o d o b n ie j nie ty lk o g a zety polsk ie i n iem iec kie, ja k s u g e r u ją a u to rz y na s. 6. Nie w y k o rz y s ta li je d n a k niem ieckich, a z w y m ie n io n y c h p o lsk ich ty lk o c ztery z n alaz ły się w w y k a zie w y k o rz y s ta n e j p rasy , p rz y czym p rz y p is 3 je s t p rz y p ad k o w y , a s a m a c h a r a k te r y s ty k a p ism p o lsk ich zb yteczna. T ru d n o w ogóle pojąć, ja k m o żn a b yło pisać o b y to m s k im i k w id z y ń sk im g im n a z ju m w b y to m s k im „ K a to lik u ”, skoro pism o to ju ż w 1931 ro k u sk a so w ał Z w iązek P o la k ó w w N iem czech (ZPwN).
S pośród w y m ien io n y c h w e w stęp ie arch iw a lió w (ss. 9, 10) nie w szystkie zn alazły się w tzw. B ibliografii i n ie w s zy stk ie w y k o rz y s ta n o p rak ty c zn ie . N a to m ia st c h a r a k te r y s ty k a p o sz u k iw a ń jes t dziw aczna. D o d atk o w e zam iesza n ie w p ro w ad z a zapis w p rz y p is ie 11. C hodzi m i n ie ty lk o o zapis z A rc h i w u m A k t Now ych, ale i o pozostałe. Co m a ją w spólnego z g im n a z ju m p r z y toczone ta m m a te ria ły p raso w e, n p . z „N ow in C o d z ie n n y ch ”, „ W ychodźcy” , „ F ro n tu Z ac h o d n ieg o ” i „ D zien n ik a B e rliń sk ie g o ” ? W zu p ełn e osłupienie w p ro w ad z a n a to m ia s t c zy teln ik a o d w o łan ie się do sp ra w o z d an ia o r u c h u p o l skim , d a to w an eg o w Bochum" 31 s ie rp n ia 1920 r o k u (D eutsches Z e n tra la rc h iv , A bt. II M erseburg). K ończy ów k o sz m arn y p rz y p is zniek ształcen ie p se u d o n im u E ugen iu sza Z drojew skiego: zam iast «W. Jahosza» p o w in n o być «W. J u nosza». W in d ek s ie n a zw is k w y m y ślo n o jeszcze in n ą w e rs ję p se u d o n im u (W. Jahosz), łam iąc rów nocześnie p rz y ję tą w n im zasadę a lfab ety czn eg o w y
-1 W . W r z e s i ń s k i , P o l s k i r u c h n a r o d o w y w N i e m c z e c h 1922— 1939, P o z n a ń 1970,
2 Z o b . : R u c h p o l s k i го N i e m c z e c h w l a t a c h 1922—1939, B i b l i o g r a f i a , o p r a ć . H . L i p k a . A . M r o c z k o w s k a , Б . W y g l e n d a , O p o l e 1972.
4 4 5
k a z u n azw isk . W iele do życzenia pozostaw ia też opis m a te ria łó w ze zbiorów p r y w a tn y c h W. G ębika i in fo rm a c ja o a rc h iw a lia c h n iem ieckich: „niem ieck ą p o lity k ę w ohec p o lsk iej o św ia ty i szkoły p rz e d s ta w ia ją m a te ria ły p rz ec h o w y w a n e w a rc h iw a c h P oczdam u, B e rlin a i K o b le n c ji” (s. 10). N ie chodzi m i tu 0 k w e s tio n o w a n ie p raw d ziw o ś ci tego tw ie rd z e n ia ale o to, że a u to rz y — su g e ru ją c w y k o rz y s ta n ie ty c h m a te ria łó w (zob. n a s tę p n e zdanie w tekście) — fak ty c zn ie tego nie zrobili.
W tzw . B ib liografii (ss. 269—272) b r a k n ie ty lk o w y k o rz y sta n y c h o p ra cow ań, ale i części m a te ria łó w źródłow ych. P o n a d to źródła do p rz ed w o je n n ej h is to rii g im n a z ju m p rz e c h o w y w a n e w A rc h iw u m A k t N ow ych z n a jd u ją się n ie ty lk o w zespole k o n s u la tu polskiego w K w idzynie. B ra k też tu a rc h iw a liów niem ieckich. S u g estia a u to ró w o p rz y d atn o ści do te m a tu w szystkich w y k a z a n y c h ro czn ik ó w czasopism z całego o k resu m iędzy w o jen n eg o po p ro stu śm ieszy. Co w ięcej, w tek ście k siążk i zaled w ie k ilk a ra zy odw ołano się do ty c h p is m (zresztą n ie w szystkich) i to w sy tu acjach , k tó re s u g e r u ją k o rz y stan ie z d ru g ie j ręki. Z aw arto ść w szystkich trzech części tzw. Bibliogra fii n ie jes t p o n a d to u łożona alfab ety czn ie, a w śró d czasopism znalazł się „ z e szy t p ro p a g a n d o w y ” z 1934 rok u , k tó r y n ależało um ieścić w „źró d łach d r u k o w a n y c h ” .
N ie d o s ta tk i m eto d y czn e i tech n iczn e uw idoczniły się już n a dw óch p ie r w szych s tr o n a c h książki. P o w o łu ją c się na p rz em ó w ien ia ks. B. D om ańskiego 1 W. G ęb ik a z o k azji o tw a rcia g im n a z ju m w 1937 ro k u oraz E. O szyw y i J. Ł u k a s ik a z o k azji rocznic w la ta c h 1945 i 1977, a u to rz y nie u d o k u m e n to w a li p rz e m ó w ie ń G ęb ik a i O szyw y (zob. ss. 5, 6, p r z y p is y ‘ 1, 2). S p r a w y te jeszcze gorzej w y g lą d ają w śwdetle l e k tu r y całej książki. S koro znalazł się w n iej ro zd ział w s tę p n y (pierw szy) do rozdziału drugiego, to m ożna b yło n a p is ać go n a p o d staw ie istn iejącej lite r a tu r y znacznie lepiej i p o rządniej niż zrobili to au to rzy . Szczególnie tu, u d a ją oni oparcie p ra cy „na o bszernym m a te ria le ź ró d ło w y m ” (s. 6), w y w aż ają c ty m s a m y m d rz w i o tw a r te p rzez k o goś innego. Co ja k co, ale ogólna sy tu a c ja ludności po lsk iej w N iem czech w okresie m ię d z y w o jen n y m jest lite r a tu r z e h isto ry czn ej z n an a dobrze. Nie w iad o m o dlaczego w rozdziale p ierw szy m znalazły się u w a g i o s ta ra n ia c h w sp ra w ie o tw a rc ia g im n a z ju m k w idzyńskiego. Ze w zględu n a ty tu ł książki nie p a s u ją o n e p o p ro s tu do ogólnego rozdziału w stępnego. U w agi o szkol n ictw ie p o lsk im w Niem czech, głów nie śred n im , rozpoczyna o d e rw an e od rzeczyw istości m ięd z y w o jen n e j stw ierdzenie, iż „stały rozw ój w łasn ej szkoły śre d n iej je s t z a g w a ra n to w a n y niezaw o d n y m , w y p ró b o w a n y m p o p a rciem pół- to ram ilio n o w e j rzeszy ro d a k ó w w N iem czech” . J e s t to s k u tk iem chyba nie ty lk o nieznajom ości p o d staw o w ej lite r a tu r y przed m io tu , n a w e t n a te m a t pol skiego szk o ln ictw a średniego.
S ta r a n ia o b u d o w ę g im n a z ju m p rzed staw io n o n a p o d staw ie niepełnego m a te r ia łu źródłow ego: n ie w y k o rz y stan o n a w e t tego, k tó r y sygnalizow ano we w stęp ie i k tó r y w y k a za n o w tzw. Bibliografii (np. czasopisma). Z aw arto ść rozdziału pierw szeg o nie o dpow iada jego ty tu ło w i. R ozdział rozpoczyna w p ra w d z ie zgodna z ty tu łe m - in fo rm a cja o ogólnej liczbie P olaków w N iem czech z aczerp n ięta z jednego z album ów(!) w y d a n y c h z okazji 50 lecia ZPw N , ale d alszy te k s t dotyczy n ie ty le cały ch N iemiec, ile P o w iś la czy dzielnicy olsztyńskiej. Nie d o w ia d u je m y się je d n a k n a w e t tego, ilu P o la k ó w n a ty m te re n ie m ieszkało. N ie k tó re w z m ia n k i o P o la k ac h w in n y c h re g io n ach p a ń stw a niem ieckiego (np. o politycznej i zaw odow ej o rg an izacji p olskich
so-4 so-4 6 Leonard Sm olka
c ja ld em o k rató w ) a u to rz y w k o m p o n o w a li w u stęp y te k s tu dotyczące P o w iśla. Z robili to w sposób św iadczący o b r a k u ro zezn an ia w sta n ie fa k ty c z n y m (s. 20). P o d o b n ie m a się rzecz z c h a r a k te r y s ty k ą s t r u k t u r y socjalnej ludności polskiej, np. zdanie „P olska a ry s to k ra c ja b y ła n a raż o n a n a n ęk ające s z y k a n y n iem iec k ie n a ró w n i z polskim i działaczam i sp o łeczn y m i” (s. 13) je s t zle i m ery to ry cz n ie, i językow o. P r z y k ła d ó w ta k ic h m ożna w yliczać w ięcej. A u to rz y n ie d o strz eg a ją w zasadzie ró żn icy m ięd zy o k re sem r e p u b lik a ń s k im a h itle ro w s k im w N iem czech. N ie d o strz eg a ją też, np. różnicy m ięd zy p ojęciem „ z a g ra n ic a ” a w y ra ż e n ie m „za g ra n ic ą ” (np. ss. 28, 272). P o w s ta ją w zw iązku z ty m dziw olągi w pisow ni, k tó ry c h n ie u s u n ę ła r ó w nież k o re k ta . L e k tu r a p ierw szeg o rozd ziału k siążk i robi n a czy teln ik u p r z y g n ę b ia jąc e w rażen ie, chociaż m a o n jeszcze n adzieję, że n a s tę p n e (dla książ k i zasadnicze) będą m oże lepsze.
Tym czasem , jeżeli w rozdziale p ierw szy m au to rz y zaw y ży li m im o w szy stko liczbę P o la k ó w w N iem czech w o k resie m ię d z y w o je n n y m do co n a jm n ie j p ó łto ra m iliona, d ru g i rozpoczęli — nie u d o k u m e n to w a n ą z resztą — in fo r m ac ją z a n iża jąc ą liczbę N iem có w w Polsce w ty m czasie do pół m iliona (s. 36). A u to rz y n ie są w iarygodni.- S ą n a to m ia s t p o z b aw ie n i jak ic h k o lw ie k sk ru p u łó w . W p ierw szy m p rz y p is ie do d ru g ieg o rozdziału (s. 36) p o w o łu ją się np . n a m a te ria ły a rc h iw a ln e n iem iec k ie z d ep o n o w a n e w e W rocław iu. N ie w z m ia n k o w a li ich n a to m ia s t an i w e wstępie, an i w tzw . Bibliografii. Czy to jest p rz y p ad e k ? I n n a sp ra w a , o k tó r ą m o żn a m ieć do spółki a u to r skiej p re te n s je , to b r a k p a n o w a n ia n a d raczej sk ro m n y m m a te ria łe m ź ró d ło w y m i w y c iąg a n y m i w n io sk am i, k tó re często są sprzeczne. T y m czasem k r y tyczne n a s ta w ie n ie , i to n ie ty lk o wobec o p raco w y w an e g o m a te ria łu , ale i wobec w ła s n y c h w niosków ,/ jes t w a r u n k ie m sine q u a n o n p r a c y n a u k o w ej. A u to rz y n a s ta w ie n ie m takim i n ie s te ty n ie w y k a z a li się, np. n a s. 13 pisali o siln y m r o z w a rs tw ie n iu k las o w y m P o la k ó w P o w iś la (biedota — a r y s t o k r a cja!) a n a s. 43, że w N iem czech „ b ra k było w ogóle polskiej in teligencji, a n a w e t sta n u rzem ieślniczego i k u p iec k ieg o ” , p r z y czym o b y d w a tw ie r d z e nia są fałszyw e. W in n y m m iejscu książk i tw ierd z ą, że w y d a tk i zw iązane z g im n a z ju m k w id z y ń s k im fin an s o w ała głów nie ludność p o lsk a w N iemczech, że „ d o ta cje spoza k rę g ó w p o lo n ijn y c h b y ły n a d e r s k ą p e ” (s. 3.7), a w jeszcze inn y m , że ze w z g lęd u n a tr u d n e położenie ekonom iczne ludności polskiej zrezy g o w an o n a w e t „ z większego u d z ia łu fin an so w eg o ” (s. 44) tej ludności p rz y opłacie czesnego. Jeżeli n a s. 9 a u to rz y pisali, iż „ p rzed e w s zy s tk im ce lo w e zac ie ra n ie ślad ó w p rz ez h itle ro w s k ą a d m in is tra c ję ” spow odow ało zagi nięcie w s z y s tk ic h a k t g im n a z ju m k w id zy ń sk ieg o p rz ec h o w y w a n y ch w b u d y n k u szkolnym , to n a s. 67, że „w obec n a ra s ta ją c e g o zagrożenia spalono w nocy z 17 n a 18 s ie rp n ia [1939 r. — L. S.] w. piecach cen traln e g o o g rzew an ia p oufną d o k u m en ta cję szkolną.”
A u to rz y n ie z ad ali sobie t r u d u u z u p ełn ien ia im ion p rz y n azw isk ach , je żeli b ra k o w a ło ich w ź ró d łach i to n a w e t w tedy, k ie d y n ie w y m a g ało to ja k ic h ś sp ec ja ln y c h zabiegów (zob. s. 45). J e d n o z ty ch n azw is k k o n s e k w e n t n ie p o d a ją b łęd n ie (zam iast «Ledowolorz» p o w in n o być «Eedwolorz»),
N a s. 66 a u to rz y piszą tak , ja k b y utożsam iali P ogranicze z 'Pow iślem , na k tó r y m leży' K w id zy n , Is tn ie ją pow ody, by m n iem ać, iż a u to rz y n ie rozróż n ia ją po p ro s tu „ p o g ran icz a ” pisanego z m a łe j i dużej lite ry . J a k m ożna było w K w id z y n ie w 1936 r o k u zastąp ić ocenę ze s p ra w o w a n ia zwięzłą c h a r a k te r y s ty k ą uczniów , sk o ro g im n a z ju m p o w stało d o p iero ro k później
4 4 7
(s. 42). Sądzą, iż niedociągnięcia, k tó re w in n y ch w y p a d k a c h u s p r a w ie d li w ia się b łęd a m i d r u k a rs k im i, ty m ra ze m obciążają a u to ró w m ery to ry cz n ie. Sposób fo rm u ło w a n ia m y śli przez, a u to ró w je s t bard zo sk o m p lik o w an y . C zy ta ją c np. w ypow iedź, że „ ro k szkolny, k tó r y rozpoczynał się po fe ria c h w ie l kanocnych, a k ończył w o s ta tn im d n iu n a u k i p rz ed w a k ac jam i w io se n n y m i" (s. 42), rodzić m u si się a b s u r d a ln a s k ą d in ą d w ątpliw ość, czy ów ro k ro z p o czy n ał się w p ie rw s z y m d n iu n a u k i. To, co m ożna było nap isać p rz y p o m o cy jed n e g o w y ra zu , a u to rz y f o r m u łu ją b a rd zo szeroko, np.: „św iadectw o, w y s ta w io n e n a w ła sn y m , p rz ez G im n a z u jm sporządzonym , f o r m u la r z u ” (s. 42). Często w y ja ś n ia ją „ n au k o w o ” . s p r a w y b a n aln e, np.: uczeń „poszukując in fo rm a c ji w p o d ręczn ik u , u t r w a la ł w sw oim u m y śle p o d sta w o w y d la danego p rz e d m io tu sy s te m po jęć” (s. 52). Je ż eli stw ie rd za ją , że „ p la n godzin w K w i d z y n ie p rz e w id y w a ł w p ierw szy c h d n ia c h n a u k i p rz ed m io ty obow iązkow e i n a d o b o w iązk o w e” (s. 54), rodzi się p y ta n ie o zajęcia uczniów w dniach następnyclą.
B ardzo dużo m iejsca w rozdziale d ru g im z a jm u ją zbyteczne, rozw lekłe i ogólnikow e s tw ie rd z e n ia dotyczące np. teo rii k sz tałto w an ia c h a ra k te ru . R ozw odniono sp ra w ę o p ła t za n a u k ę. W z a g m a tw a n y sposób piszą a u to rz y o „ s tru k tu rz e ideologicznej m łodzieży polskiej w N iem czech” (s. 37 nn). Oce n a poło żen ia m niejszości n iem ieck iej w Polsce i u w a g i o p ro g ra m a c h n a u czania są m im o w szy stk o je d n o s tro n n e (s. 48), a p ro b le m n a d z o ru a d m in i s tra c ji n iem iec k ie j n a d g im n a z ju m jes t ty lk o zasy g n alizo w an y (s. 54). P r z e s a d n e je s t stw ie rd ze n ie , że p o w y p o w ie d ze n iu d e k la ra c ji o n iesto so w an iu p rzem ocy „nie było dnia, w k tó r y m n ie w y b ijan o by szyb w b u d y n k a ch szkolnych, n ie .w ybuchały w ich ob ręb ie p e ta r d y i bom b y cu ch n ą ce ” (s. 65J> B ezw arto ścio w e są n ie u d o k u m e n to w a n e ogólnikow e stw ie rd ze n ia o ty m , że np. kółko sp o rto w e i tu ry s ty c z n e „było ta k a tra k c y jn e , że uczestn ik o m k ó ł k a u d a ło się p o konać n a w e t bard zo w y ra fin o w a n e tru d n o ści, ja k ie w ładze niem ieckie czyniły szkole i w tej dziedzinie p ra c y ” (s. 57). U d erza tru iz m opisów, np . „ H a rc e rs k a a k ty w n o ść w szkole k w id z y ń s k ie j m iała d w ie od m ia n y : a k ty w n o ść d zia łan ia m an u aln eg o , fizycznego, ruch o w eg o i ak ty w n o ść 0 c h a r a k te r z e p sychicznym , re fle k sy jn y m , k o n c e p c y jn y m ” (s. 59). F r a g m e n t d o tyczący „ p la n o w a n ia tw o rz en ia rozw oju G im n a z ju m ” (s. 37 nn) jes t ty p o w y m p rz y k ła d e m g m a tw a n ia sp raw , k tó re m ożna p rzed staw ić b ard ziej zrozu m ia le i bez gołosłow nego o d w o ły w an ia się do „słabo ro zw in iętej m etodologii tego p la n o w a n ia ”. A utorom , b ard ziej pom ocna b y ła b y b o w ie m m etodologia 1 m e to d y k a p ra c y n a u k o w ej, jej znajom ość. L e k t u r a II ro zd ziału książki po zw ala w ą tp ić w m ożliw ości spółki au to rs k ie j, jeśli chodzi o p rz ed sta w ien ie d ziejó w g im n a z ju m w K w id z y n ie w okresie P o lsk i L u d o w ej.
Część k siążk i pośw ięcona dziejom liceum w la ta c h 1945— 1977 je s t jeszcze b a rd ziej n ieczy teln a od w cześniejszej, głów nie dzięki n ie u p o rz ą d k o w a n iu p rz ez a u to r ó w z eb ran eg o , m a te ria łu . Z as ta n aw ia ć m oże fa k t, iż d w u le tn ie d zieje g im n a z ju m p rz ed w o je n n eg o poprzedzono w ą tp liw e j zresztą jakości c h a r a k te r y s t y k ą położenia ludności, a p o n ad trzy d z ie sto letn ia h is to ria liceum p o w o je n n eg o c h a r a k te r y s ty k i ta k ie j n ie zaw iera. T y m czasem zm iany, jak ie p rz y n io s ła z sobą w o jn a i ró ż n o rak ie w y d a rz e n ia w e w n ę trz n e po u sta b ili z o w an iu n o w ej w ła d zy (lata 1948— 1949, 1956— 1957, 1968— 1970) m ia ły decy d u ją c y w p ły w n a k s z ta łt s y s te m u ośw iatow ego w Polsce i jego realizację w k w id z y ń sk im liceum . Z k siążk i d o w ia d u je m y się co n a jw y że j, że k o n s tr u k ty w n ie (choć czasem z tru d n o ścim i) realizo w an o ta k ie czy in n e d y re k
-4 -4 8 Leonard Sm olkd
t y w y m in is te rs tw a , chociaż b r a k w n iej ja k ie jś m y śli p rzew o d n ie j, k tó ra o d d a w a ła b y isto tę sp ra w y . A u to rz y n ie p o tr a f ią je d n a k o p ra co w a ć i p rz e d staw ić n a w e t n a jp ro s ts zy c h s p ra w , ta k ic h ja k k o lejn e re m o n ty szkoły. Po in fo rm a c ji z 1948 r o k u o z ak o ń czen iu re m o n tu piszą: „w 1962 ro k u d o k o ń czono r e m o n tu b u d y n k u ” (s. 71), p rz y czym n ie w iad o m o k ie d y re m o n t się zaczął. Ż eb y b yło c iek aw iej o b y d w ie in fo rm a c je o re m o n ta c h rozdzielono trz y w ie rsz o w y m p r z e ry w n ik ie m , k tó reg o treś ć n ie w iad o m o do k tó reg o od nieść roku. Do poszczególnych podrozdziałów w d ru g ie j części książk i w y k o r z y stan o f r a g m e n ta ry c z n y m a te ria ł, k tó r y o p raco w an o w d o d a tk u p r y m ity w nie. C z y ta jąc np. o bazie m a te ria ln e j szkoły, n ie d o w ia d u je m y się n a w e t sk ą d i ja k ie b ra ła ona śro d k i finansow e. Poszczególne opisy są b a rd zo częgto p o zb aw io n e logiki. P rz y k ład o w o , je d e n z u czniów „ zrad io fo n izo w ał szkołę i n a w s z y s tk ic h dłu ższy ch p r z e r w a c h le k c y jn y c h p u szczał p ły ty . T e p ro s te u rz ą d z e n ia słu ży ły szkole do lis to p a d a 1957 ro k u , k ie d y to z now u zaczął działać szk o ln y radiow ęzeł, n a d a ją c y nie- ty lk o k o m u n ik a ty i z arz ąd z en ia ale tak ż e — jeśli trzeba. — m u zy k ę z p ły t" (s. 73). D o p ełn ien iem tej c h ao ty cz n ej w iadom ości jest in fo rm a c ja ze s. 103, że ra d io w ęz eł u ru c h o m io n o 11 g r u d n ia 1957 rok u .
C z y te ln ik a p o d ro z d ziału o Założeniach ideologiczno-spolecznych i s t r u k t u
rze org a n iza cyjn ej s z k o ły ja k g ro m z 'jasnego n ie b a u d e r z a ją ju ż p ierw sze zd a
nia tek s tu . J e ś li w ie rzy ć au to ro m , to idee „now ej P olski, w olnej od u cisk u i w y zysku, z a p e w n iają ce j w s zy s tk im o b y w a te lo m wolność, ró w n o ść bez różnicy ra sy , w y z n a n ia i n aro d o w o śc i U pow szechniały się w K w id z y ń s k ie m powoli, a le s ta le ” p rz y czym „ przezw yciężenia w y m a g a ły też p o g ląd y żyw ione przez środow isko kw id zy ń sk ie, szczególnie n au czy cielsk ie” (s. 73). A u to ró w zdaje się niepokoić zróżnicow anie po g ląd ó w g ro n a pedagogicznego n a różne s p ra w y szkolne po 1945 rok u , n a to m ia s t czy teln ik a dziw i stanow isko spółki a u to r skiej i to ty m b a rd ziej, że pisząc o o k resie p rz e d w o je n n y m -wychwalono w łaśn ie idee sam odzielności m yślenia, k tó r y m p a tro n o w ało k w id zy ń sk ie g im n azju m . N ie w iadom o też, ja k a u to rz y godzą p rz y zw a n e n a p o c zą tk u idee ze sw oim z an iep o k o jen iem na ss. 75, 76, gdzie piszą m.in. „jeszcze w m a rc u 1953 r o k u o d b y w a ły się rek o le k cje szkolne, każdego d n ia część m łodzieży ro zp o czy n ała n a u k ę z b io ro w ą m o d litw ą p o r a n n ą i k o rz y s ta ła z lek cji religii. A le n ie całej m łodzieży — k o n ty n u u ją a u to rz y — te n s ta n rzeczy o d p o w ia
dał. D ochodziło do w ie lu z ad rażn ień , k o n flik tó w o raz sy tu a c ji dziś w y d a w a łoby się, n ie p ra w d o p o d o b n y c h [o co chodzi? — L. S.]. J e d n a k ż e c ierp liw e o d d z ia ły w an ie b a rd ziej ideow o z a a n g aż o w a n y ch n au czy cieli i działaczy o rg a n izacji m łod zieżo w y ch odniosło sk u te k . S topniow o część m łodzieży p r z e s ta ła się in te res o w a ć p r a k ty k a m i re lig ijn y m i, poczęto organizow ać d o datkow e ro z g ry w k i spo rto w e, s trz elan ie i seanse film o w e ” . C zy zaszły w ty m w zglę dzie jakieś z m ia n y p a rę la t później, tego w książce nie z n ajd u jem y , m im o że z m ia n y m ia ły c h a r a k te r ogólnopolski i w ią za ły się z p rz e m ia n a m i po 1956 rok u . R ezerw ę nauczycieli wobec częstych z m ia n s t r u k t u r y o rg a n iz a c y jn e j liceu m po 1945 r o k u a u to rz y tłu m a cz ą slo g an am i w ro d z aju : „ p rz e k ształcen ie się n aszej s tr u k t u r y ekonom icznej i konieczności w y jśc ia n a p r z e ciw p e rs p e k ty w ic z n y m p la n o m ro z w o ju g o sp o d a rk i i k u l tu r y w d u c h u socjalistycznym w y m a g a ją u lepszeń w s tr u k tu r z e e d u k a c y jn e j” (s. 76). J e d n ą z k o lejn y c h re fo rm „w la ta c h sześćd ziesiąty ch ” (ss. 76, 77) u z a s a d n ia ją o k re sem d o ra s ta n ia m łodzieży, w y łączając z tego o k re su — n ie w iad o m o
dlacze-4 dlacze-4 9
go — 15 i 16 ro k życia. N a to m ia s t e w e n tu a ln e zastrzeżen ia nauczycieli w obec refo rm y , spółka a u to rs k a p o tra k to w a ła jako w y ra z niezrozum ienia a k tu a ln eg o e ta p u „ro zw o ju społecznego i politycznego” k r a j u (s. 83). Ż adnego k o m e n ta rz a n ie w y w o ła ł fakt, że p ro c en to w y u d ział m łodzieży robotniczej i chłopskiej w ogólnej liczbie u czniów g im n a z ja ln y c h w K w id zy n ie b y ł w iększy p rz ed II w o jn ą ś w ia to w ą niż po n ie j (por. ss. 63, 83, 84). N arzu cał się zaś o n - ty m b ard ziej, że a u to rz y o d n o to w ali istn ien ie w la ta c h pięćdziesią ty c h (czy tylko?) społecznych ko m isji k w a lifik a c y jn y c h m ają cy c h „zapew nić p ierw sze ń stw o do k ształcen ia w szkole ś re d n iej — a w d alszy m etap ie i w yższej — m łodzieży ro botniczej i c h ło p sk iej” (s. 84). Za godną odnotow ania u znano m ało is to tn ą p o p ra w ę w p ro p o rc ji liczby uczniów do nauczycieli (w 1960 ro k u n a jed n eg o n au czy ciela p rz y p ad a ło 19,8 ucznia, a w dziesięć lat później — 19,7). R ów nocześnie a u to rz y dziw ią się, że m im o to część nauczycieli „nie zawsze pilnie p rz y k ła d a się do zajęć d y d a tk y c zn y c h ” (s. 88), choć dotyczyć m a ta u w a g a podobno p rzed e w s zy s tk im ty lk o lat pięćdziesiątych. P o m ija ją c p ra w d ziw o ść tego chcę w ty m m iejscu zwrócić u w a g ę n a przyczyny, co a u to rz y zupełnie w ykluczyli ze sw oich rozw ażań, np. o rg a n iz ac ja p ro cesu dyd ak ty czn eg o , p ra c e społeczne, akcy jn o ść ró ż n o ra k ic h działań, p r o g r a m y nau czan ia, p ro b lem y p łaco w e i socjaln o -b y to w e itp . F o rm u ło w a n e w cześniej z a rz u ty nie przeszkodziły a u to ro m n a s. 89, w zw iązk u z k o le jn y m „ o d k ry c ie m n a u k o w y m ” (że „w szyscy nauczyciele L iceu m K w id zy ń sk ieg o w yw odzili się z k las y robotniczej i chłopskiej bądź z ro d zin in telig en ck ich , zw łaszcza nau czy cielsk ich ” ) stw ierdzić: „P ochodze n ie społeczne, u m iło w a n ie zaw o d u i s p ra w y odrodzonej Polskiej Rzeczypospo litej L u d o w e j p o m ag a ły im tw o rz y ć i u trz y m y w a ć z w a rty k o lek ty w p e d a gogiczny” .
Im bliżej współczesności, ty m bard ziej uw id aczn ia się- sloganow y c h a r a k t e r rzek o m o n a u k o w y c h tez au to ró w : „w m ia rę z d o b y w an ia d ośw iadcze n ia i w ied zy n ie ty lk o fachow ej, w zm acnia się św iad o m a dy scy p lin a jako n a tu r a ln y s k u te k głębokiego poczucia odpow iedzialności, p a trio ty z m u i soli d a rn o ś c i z obozem k r a jó w socjalistycznych. Św iadom ość tę pogłębia s y s te m a ty czn ie p ro w a d zo n e szkolenie ideologiczne” (s. 89).
C zy „ p ra c a w zesp o łach p rz e d m io to w y c h ”, „ u n ik a n ie sc h e m a ty z m u ” , „p ow szechne i n ie m a l codzienne stosow anie d o k ład n e j i głębokiej an alizy w s zelk ich p o c zy n a ń d y d a k ty c zn o -w y ch o w aw c z y ch ” oraz „ u p o rczy w e s t a r a nia o p lan o w e i sy s te m aty c zn e podnoszenie poziom u i w y n ik ó w p ro cesu d y d ak ty c zn e g o ” , (ss. 91, 95) jes t rzeczyw iście „ ch a ra k te ry s ty c z n y m ry s e m ” czy „specyficznym r y s e m ” jed y n ie liceum kw idzyńskiego? W ybacz czytelniku, że p o m in ę ju ż d ostrzeżone inne niepraw idłow ości, np. sposób p o w o ły w an ia się ma d o k u m en ty (ss. 77— 79), sprzeczność m iędzy d an y m i w tekście i w p rz y pisie (s. 85, przyp. 17) oraz poszczególnym i stro n a m i (ss. 71— 104), jak rów nież p r z y k ła d y n ag m in n e g o w odolejstw a.
L e k tu r a dw ó ch o s ta tn ic h rozdziałów książki: o działalności w y c h o w a w czej i szk o ln y ch oraz n ieszk o ln y ch g ru p a c h w y c h o w aw có w p o tw ierd z a ty lk o to, co do tej p o ry pow iedziano o u m iejętności a u to ró w i sposobie pisania. D ostarcza n o w y c h a rg u m e n tó w przeciw k o książce jak o całości. E w e n tu a ln a p olem ika z tw ie rd z e n ia m i autorów , ze w zg lęd u n ą c h a ra k te r ty ch rozdzia łów, w y k ra cz a poza r a m y i ta k już d ługiej recenzji. Z w rócono w n iej u w ag ę ty lk o na część s p ra w w y w o łu ją cy c h zd ecy d o w an y sprzeciw czytelnika. P o
4 5 0 Leonard Smółka
ru sz en ie w s zy s tk ic h w y m a g a ło b y n a p is a n ia now ej książki, sk ro m n iejszej raczej objętościowo, ale pełn iejszej i d o k ład n iejszej pod w z g lęd e m treści. O m ów iona t u k siążk a m oże być a r g u m e n te m dla tych, k tó r z y część tru d n o ś c i w y d a w n ic tw w Polsce u p a tr u j ą n ie w b r a k u p a p ie ru , lecz w złej gospodarce istn ie jąc y m i zasobam i w ty m względzie.