• Nie Znaleziono Wyników

"Balony i sterowce", Zbigniew Jankiewicz, 1968 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Balony i sterowce", Zbigniew Jankiewicz, 1968 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

162 Recenzje

Autorka Pucharka ze srebra w sposób właściwy zorientowała się w tym, że Staszic był troskliwym opiekunem Sapiehów. Nie zadała sobie jednak trudu

prze-czytania choćby Wspomnień Leona Sapiehy, z których dowiedziałaby się o poby-cie Sapieżyny z dziećmi w Paryżu w latach 1803—1811. Osadziła ich natomiast w tym czasie w Warszawie i tak ustawiała fabułę, by stale koncentrowała się wokół wydarzeń dziejących się w dużym stopniu w apartamentach Sapieżyny. W rezultacie mamy sporo fałszów, których nie powinno być w książce tego typu. -Podobnych fałszów jest więcej. Aleksander Antoni Sapieha jest wielokrotnie nazywany Aleksandrem Bogdanem (np. s. 64 i inne). W innym miejscu (s. 65) Mu-szyńska-Hoffmannowa uznała za „pierwszą pociechę Sapiehów" syna Leona, co

jest oczywistym błędem. Tragiczną śmierć Sapiehy zranionego przez kiernoza we wrześniu 1812 r. (przed bitwą pod Borodino) potraktowała autorka wzniosie pisząc, że „Aleksander Bogdan, wyczerpany trudami wojennymi, zmarł w czasie odwrotu wojska..." (s. 152).

Już zgoła groteskowo wygląda sprawa skierowania Sapiehy na tory jego za-interesowań słowianofilskich. Zdaniem Muszyńskiej-Hoffmannowej, to właśnie Sta-szic do tego nakłonił małżonka Sapieżyny (s. 64). Ale przecież wystarczy wczytać się w Listy z podróży po krajach sławiańskich odbywane w latach 1802gim i 1803cim, b*y przekonać się, że Sapieha był w tych krajach emisariuszem Napoleona. Przy okazji prowadził z wielkim znawstwem swoje badania geologiczne (zwane zresztą wówczas mineralogicznymi). Właśnie te wyniki opublikował po raz pierwszy w Paryżu, będąc w ścisłym kontakcie z tamtejszymi mineralogami, a m. in. R.-J. Haiiy, którego autorka Pucharka ze srebra nazwała Heunym.

Mnożenie ilości dostrzeżonych błędów nie wpłynie na poprawę treści drugiego wydania. Książka ta (w pierwszym wydaniu mająca nakład 20 tys. egz.) — jeśli projektowano by jej wznowienie — powinna zostać bardzo strannie przejrzana przez specjalistów, a wiele fragmentów należałoby napisać od nowa, nie rezygnując z fikcji literackiej, ale usuwając poważniejsze błędy.

Pisząc o tego typu błędach, nie po raz pierwszy zwracam uwagę, że literaci zajmujący się historią nauiki powinni starać się nawiązać kontakt ze specjalistami. Jest to oczywiście sprawa trudna. Wydaje się jednak, że można ją rozwiązać w spo-sób prosty. W tym celu należy moim zdaniem powołać przy Zakładzie Historii Nauki i Techniki PAN zespół złożony z kilku literatów oraz historyków nauki i techniki. Każdy pracujący nad danym zagadnieniem literat mógłby za pośred-nictwem tego zespołu uzyskać interesujące wskazówki odnośnie do tematów opra-cowanych i opracowywanych. Zakład Historii Nauki i Techniki PAN, choćby dzię-ki ostatniej andzię-kiecie sondażowej Komitetu Historii Naudzię-ki i Technidzię-ki PAN, jest zorientowany w obecnie opracowywanej w Polsce problematyce. Sprawa w prak-tyce z pewnością będzie napotykała na wiele przeszkód. Ale ci wszyscy, którzy skorzystają z informacji zaczerpniętych w „zespole dokumentacyjno-informacyj-nym", z pewnością będą popularyzowali wiele zagadnień z historii nauki i tech-niki w sposób solidniejszy. Wydaje się, że dla dobra popularyzacji warto podjąć próbę zmierzającą do likwidacji obecnie istniejącego kryzysu.

Zbigniew Wójcik

Zbigniew J a n k i e w i c z , Balony i sterówce. Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1968, ss. 215, ilustr. 99.

Wydana w serii Sowy, interesująca książka Z. Jankiewicza jest niewątpliwie najpełniejszą polską pracą poświęconą aerostatom. Poza omówieniem zasad ich

(3)

prze-Recenzje 1 6 3

w i d y w a n i a przyszłości), autor poświęca bardzo dużo m i e j s c a ich historii. K s i ą ż k a n a ł a d o w a n a jest i n f o r m a c j a m i {często n a w e t drobiazgowymi), z a w i e r a n a d t o 21 t a bel, z k t ó r y c h większość m a c h a r a k t e r historyczny. Omówiono w n i e j r ó w n i e ż w a ż niejsze w y n i k i s p o r t o w y c h zawodów balonowych, k t ó r e przed o s t a t n i ą w o j n ą p r z y -sporzyły n a s z e m u k r a j o w i wielu sukcesów. W s u m i e p o z y c j a jest b a r d z o u d a n a , b u d z ą c a z a u f a n i e oraz użyteczna j a k o swego r o d z a j u encyklopedia Balonów i ste-rowców.

Z p u n k t u w i d z e n i a wszakże historycznego książka m a p e w n e niedociągnięcia, k t ó r e należałoby u s u n ą ć w n a s t ę p n y c h w y d a n i a c h . Autor zawierzył b o w i e m nie-k t ó r y m n a g m i n n i e p o w t a r z a n y m , a n i e o p a r t y m n a dowodach i n f o r m a c j o m . A więc пр., o m a w i a j ą c p r a p o c z ą t k i balonów, p o d a ł s t o s u n k o w o dawno juiż odrzuconą w e r -sję, jakoby Chińczycy wypuszczali b a l o n y już w średniowieczu; chociaż zaś d a w n e chińskie l a t a w c e rzeczywiście b y w a ł y p o d g r z e w a n e płomieniem, nie m o ż n a ich t r a k t o w a ć j a k o b a l o n ó w i w e d ł u g ' d z i s i e j s z e g o s t a n u b a d a ń n i e m a j ą o n e nic w s p ó l -nego z późniejszym w y n a l a z k i e m braci Montgolfierów. Nieścisła jest wiadomość 0 Gusmào, a p r z e d e w s z y s t k i m n i e p o d a n o w n i e j jednego istotnego f a k t u — tego, że dokonał o n w 1709 r . udanego e k s p e r y m e n t u z m a ł y m b a l o n i k i e m n a p e ł n i o n y m g o r ą c y m powietrzem, n a co zachowały się ś w i a d e c t w a współczesnych. Nie od rze-czy byłoby również w s p o m n i e ć j a k o ciekawostki, że C h a r l e s dokonał w y n a l a z k u balonu napełnionego wodorem, s t a r a j ą c się powtórzyć doświadczenie Montgolfierów, o k t ó r y m miał niepełne i n f o r m a c j e . Są to wszystko przeoczenia dość d r u g o -rzędne, ale w a r t o j e poprawić, p o n i e w a ż o d b i j a j ą się u j e m n i e od r z e t e l n i e , a n a w e t drobiazgowo o p r a c o w a n e j reszty książki.

Gorzej p r z e d s t a w i a się s p r a w a z omówieniem polskiego d o r o b k u balonowego w X V I I I w. Nie w i e m nic o w z m i a n k o w a n y c h przez a u t o r a doświadczeniach p r o f e -sorów k r a k o w s k i c h z 1783 r. — mogły to być r a c z e j p r o j e k t y , zrealizowane dopiero w r o k u n a s t ę p n y m . Pierwszą zaś p o l s k ą próbą b a l o n o w ą był, w e d ł u g znanych m i źródeł, wymieniony zresztą przez a u t o r a w a r s z a w s k i e k s p e r y m e n t Okraszewskiego Podobnie jak niemal wszyscy polscy autorzy piszący o balonach, J a n k i e w i c z umiesz-cza pierwszy wzlot B l a n c h a r d a w W a r s z a w i e w 1788 r. Zmylił ich t a k w ł a ś n i e d a t o w a n y m e d a l p a m i ą t k o w y , w y b i t y zawczasu p r z e z B l a n c h a r d a w Berlinie p r z e d p r z y j a z d e m do stolicy Polski. J e d n a k ż e przybył o n do W a r s z a w y dopiero w 1789 r. 1 w t e d y latał w t o w a r z y s t w i e „ p e w n e j f r a n c u s k i e j d a m y " . N a t o m i a s t wzlot z P o -tockim odbył się dopiero w 1790 r.1. N a omówienie zasługuje drobiazgowy, p o p a r t y

obliczeniami, choć f a n t a s t y c z n y , p r o j e k t wielkiego a e r o s t a t u próżniowego, zamiesz-czony przez Osińskiego w książeczce Robota machiny powietrznej pana Mongolfier (z błędem w nazwisku wynalazcy), k t ó r ą autor tylko wspomina (pod nieco z m o d y f i

-k o w a n y m tytułem).

W rozdziale Wojska balonowe w walce jest k i l k a drobnych potknięć (niektóre mogą ' być b ł ę d a m i d r u k a r s k i m i ) . A więc przekręcono nieco n a z w i s k o pierwszego balonowego pilota wojskowego, k t ó r y w rzeczywistości n a z y w a ł się J e a n M a r i e Joseph Cou telle (1746—1835), a A u s t r i a c y dokonali pierwszego balonowego nalotu na W e n e c j ę w 1849 г., a n i e w 1894 r. W a r t o tu było dokładniej omówić losy balo-nów wypuszczanych z obleganego P a r y ż a w l a t a c h 1870—1871, np. podać f a k t , że jeden z nich dotarł aż d o Norwegii. Wreszcie, pisząc o s t o s o w a n i u b a l o n ó w podczas d r u g i e j w o j n y światowej, autor nie w s p o m n i a ł o n a j b a r d z i e j chyba i n t e r e s u j ą c y m w y d a r z e n i u b a l o n o w y m tego o k r e s u — o w y s ł a n i u przez J a p o ń c z y k ó w ok. 9000 b a -lonów wodorowych z ł a d u n k a m i w y b u c h o w y m i przeciwko S t a n o m Zjednoczonym,

1 W t e j i w innych s p r a w a c h dotyczących polskich p r ó b balonowych w X V I I I w.

por.: I. S t a s i e w i c z , B. O r ł o w s k i , Balony polskie w XVIII wieku. „Studia i M a t e r i a ł y z Dziejów N a u k i Polskiej", seria D: „Historia T e c h n i k i i Naulk Tech-nicznych", z. 2, 1900.

(4)

164 Recenzje

Zgodnie z przypuszczeniami autorów tego pomysłu, tylko część balonów dotarła nad terytorium amerykańskie. Wyrządziły zresztą nieznaczne jedynie szkody. Japoń-czycy zaprzestali je wysyłać, uznawszy za nieskuteczne, gdyż zmylił ich brak w amerykańskich środkach masowego przekazał jakichkolwiek wiadomości, które można było kojarzyć z działaniem balonów. Nie wiedzieli, że dziennikarze amery-kańscy solidarnie i celowo przemilczeli te wypadki.

Niech te wszystkie uwagi nie przesłonią faktu, że książka Z. Jankiewicza jest pozycją naprawdę wartościową, z której — chociaż od wielu lat zajmuję się hi-storią balonów — dowiedziałem się wielu nowych, interesujących szczegółów. Lo-giczny i konsekwetny układ pracy oraz pomysł tego rodzaju monografii, ujmu-jącej całokształt zagadnienia Balonów i sterowców we wszystkich jego aspektach, zasługuje na uznanie.

Bolesław Orłowski J. J. Ł a g o w s k i , Budowa atomów. Tłumaczył z angielskiego Michał Balasie-wicz. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1968, ss. 167.

Książka J. J. Łagowskiego przypomina układem wiele innych pozycji z historii fizyki starannie wybrane cytaty z oryginalnej twórczości w zakresie budowy ato-mów przeplatane są obszernym komentarzem napisanym ze współczesnego punktu widzenia. Komentarz taki jest nieodzowny, gdyż przytaczane cytaty pochodzą za-równo z prac epokowych, jak i z prac, których rezultaty nie znalazły się na trwałe w fizyce. Natomiast cel, jaki stawia sobie autor Budowy atomów, dużo chyba rza-dziej przyświeca autorom tego typu książek. Celem tym ma być pomoc studentom, podejmującym pracę naukową, poprzez uczenie ich na wybranych oryginalnych pracach — zarówno poprawnych, jak i błędnych — krytycznego spojrzenia, ułatwio-nego następnie przez komentarz. Autor ma niewątpliwą rację, kiedy mówi, że pra-cownik naukowy zgłębiający oryginalną literaturę musi nie tylko uczyć się tego, do czego inni doszli, ale jednocześnie dokonywać krytycznego oddzielania tego, co uważa za prawdę naukową, od tego, co nieistotne, jeżeli nie błędne.

Świetnym przykładem realizacji takiego celu jest — mym zdaniem — krytycz-na akrytycz-naliza rozpraszania krytycz-na cienkich foliach metalowych cząstek alfa. Zagadnienie to, jak wiadomo, doprowadziło do modelu atomu Bohra-Rutherforda, który to

mo-del służy po dziś dzień. Student, czytający podręcznik z tego zakresu, zaznajamia się zazwyczaj z analizą matematyczną zjawiska rozproszenia, wychodząc już z obra-zu pojedynczego rozproszenia cząstki alfa na niezmiernie małym jądrze atomu. We-ryfikacja takiego postępowania polega na tym, że zależności, które się otrzymuje, potwierdzane są w całej pełni przez doświadczenie. Ten sam student byłby nie-wątpliwie zaniepokojony, gdyby zasugerowano mu inny sposób postępowania. 'Przyj-mując, że rozpraszanie zachodzi na centrach o wielkości atomów, można by uwa-żać — jak swego czasu powszechnie sądzono — że rozpraszanie cząstek alfa, jakie obserwuje się w doświadczeniu, jest wynikiem wielokrotnego rozproszenia na cen-trach atomowych folii. W swej klasycznej pracy2, cytowanej przez J. J.

Łagow-skiego (s. 102), rozważał Rutherford także i to przypuszczenie, dochodząc' jednak do wniosku, że ,.rozkład cząstek alfa odchylających się pod większymi kątami nie jest zgodny z rozkładem, którego można by oczekiwać na podstawie prawa praw-dopodobieństwa, gdyby odchylenie pod większym kątem było sulmą dużej liczby

1 Por. np. iksiążkę G. K. T. Conna i H. D. Turnera The Evolution of the Nuclear

Atom, zrecenzowaną w nrze 1/1969 „Kwartalnika", (ss. 143—146).

2 Por.: E. R u t h e r f o r d , The Scattering of a and ß Particles by Matter and

Cytaty

Powiązane dokumenty

Warto również wziąć pod uwagę fakt wzorowania się dziennikarstwa arabskiego na amerykańskim, które w świecie arabskim jest uważane za jedne z najbardziej

Przykładowo, przy następnym odrabianiu lekcji z matematyki można ustalić, że dziecko samodzielnie wykonuje jedno zadanie w określonym czasie, po czym rodzic sprawdza

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 24/3-4,

Dlaczego temperatura powietrza w balonie ma stronę będą się.. Karta pracy do e-Doświadczenia Młodego Naukowca opracowana przez: KINGdom Magdalena Król. Klasa I Tydzień 9

Zgodnie z nimi, szerokość polskiego morza terytorialnego wynosi 12 mil morskich (22 224 m), licząc od linii podstawowej 129 , a więc zajmuje ono powierzchnię ok. 8.00 km

Szaft dystalny jest oczy- wiście zróżnicowany i wynosi 2.5 French dla małych balonów oraz 2.6–2.7 French, w zależności od roz- miaru.. Nominalne ciśnienie inflacji to 12 atmosfer,

Jeśli powiesimy obraz tak, by jego środek znajdował się nad środkiem symetrii kanapy, uzyskamy symetrię, a jeżeli przesuniemy środek ob­. razu w którąkolwiek stronę, to

prąd przemienny z sieci energetycznej (A) 40 Wyjściowa ochrona przed zwarciem Zintegrowana Współczynnik mocy wyjściowej ~1 (Regulowany od 0,8 co prowadzi do 0,8 opóźnienia)