• Nie Znaleziono Wyników

Z pobytu lekarzy polskich w Królewcu po powstaniu listopadowym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z pobytu lekarzy polskich w Królewcu po powstaniu listopadowym"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Skrobacki, Andrzej

Z pobytu lekarzy polskich w

Królewcu po powstaniu

listopadowym

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 429-449

(2)

Z POBYTU LEKARZY POLSKICH W KRÓLEWCU PO POW STANIU LISTOPADOWYM

W lipcu 1831 r. k o rp u sy w o jsk g en erałó w G iełguda, C hłapow skiego, R olanda i S zym anow skiego, a w p a ź d ziern ik u 1831 r. g e n e ra ła R y b iń sk ie­ go, przekroczyw szy gran icę P ru s , zostały przez w ładze p ru s k ie ro zb ro jo ­ ne, in tern o w an e i poddane k w a ra n ta n n ie w obozach P ru s W schodnich i Z achodnich. N a te re n ie p a ń stw a p ru sk ieg o zebrało się 30 ty sięcy w ojsko­ w y ch polskich i k ilk a ty sięcy osób cyw iln y ch h

P o ogłoszeniu am n estii 1 listo p ad a 1831 r. p rz e z c a ra R osji M ikołaja, część żołnierzy w ró ciła do k ra ju , re s z ta n ie chcąc podpisyw ać w ie rn o - poddańczego listu zdecydow ała się em igrow ać z P ru s n a obczyznę. Do uchodźców , k tó rz y postanow ili n ie tracić czasu i k o rz y sta ją c z p o b y tu w P ru s a c h po d jąć stu d ia n a k ró lew ieck iej A lb erty n ie, n ależ eli m ięd zy in ­ n y m i m edycy: A lfred B en tk o w sk i z W arszaw y, T eodor T eu to ld T rip p lin z K alisza oraz je d e n z n ajw y b itn ie jsz y c h członków C echu G łupców 2 —· Jó zef B ogdan D ziekoński.

A lfre d B entkow ski b y ł sy n em F elik sa B entkow skiego, znanego h isto ­ ry k a i w ykładow cy h isto rii n a U n iw ersy tecie W arszaw skim . U rodził się w 1813 r. w W arszaw ie i ta m też p o d jął stu d ia m edyczne. W 1831 r. tr a ­ fił do K rólew ca, gdzie pięć la t później, na p o d staw ie p ra c y A n a lecta de

m orbis q u ibusdam pectoris u zy sk ał sto p ień d o k to ra m edycyny. P r a k ty ­

k o w ał przez k ilk a la t w P oznaniu. N ależał do g ro n a n ajb liższy ch p rz y ja ­ ciół w y b itn eg o le k a rz a poznańskiego K a ro la M arcinkow skiego 3. D la po­ ra to w a n ia zdrow ia odbył podróż po M ałej A zji. O siadł w R zym ie, w stą p ił do Z grom adzenia Z m artw y c h w stań có w i o trz y m a ł św ięcenia k ap łań sk ie. Z m a rł 26 lutego 1850 r. jak o k a p ła n p rz y kościele A n d rz e ja A postoła i K laudiusza, p a tro n a B u rg u n d ii, w R zym ie. Jeg o p ra c a n au k o w a O e lek

-1 W. v. D a n k b a h r , D er U e b e r tr itt d e r p o ln isc h e n C o rp s v o n G ie lg u d , C hla- p o w s k i u n d R y b iń s k i a u f d a s K ö n ig lic h P re u ssisc h e G e b ie t ih r A u fe n th a lt d a s e lb s t u n d d ie a n g e o rd n e te E n tfern u n g d e rse lb en , K ön igsberg in Pr. 1832, ss. 17 і 18.

2 C ech G łu pców — korporacja liter a tó w w a rsza w sk ich założona przez sły n n eg c autora R a m o te k , A u g u sta W i 1 к o ń s k i e g o, -na p rzełom ie la t 1844/1845. C zynnym i czło n k a m i C echu b y li m .in. T eo fil L en artow icz, W łodzim ierz W olski, J ó z ef K enig, K arol W itte, A n to n i C zajkow ski, H ip o lit Sk im borow icz, J. A . M n iszew sk i, F. H. L e- w esta m , L u d w ik N orw id, A lek sa n d er N ie w ia ro w sk i i in n i (zob. W. S z y m a n o w ­ s k i i A. N i e w i a r o w s k i , W sp o m n ien ia o C yg a n erii W a rs za w s k ie j. Zebr. i opr. J. W. G o m u l i c k i , W arszaw a 1964, ss. 463— 464).

(3)

tryczn o ści ja ko śro d ku le k a rsk im ukazała się d ru k ie m w „P a m ię tn ik u

T ow arzystw a L ekarskiego W arszaw skiego” w 1843 r . 4.

N iezw ykle bog aty życiorys posiadał to w arzysz studiów B entkow skiego i jego rów ieśnik — T eodor T eu to ld T rip p lin . U rodził się w K aliszu, gdzie jego ojciec był profesorem języków staro ży tn y c h w K o rp u sie K adetów . Po n au k a c h początkow ych w rodzinnym m ieście, w stąp ił do w ojska i w bardzo m łodym w iek u o trz y m a ł szlify oficerskie. Po p o w stan iu listo ­ padow ym w y em ig ro w ał z k ra ju i w półroczu zim ow ym 1831/1832 zapisał się na W ydział L ek arsk i U n iw ersy tetu w K rólew cu. Po sześcioletnim tam pobycie przeniósł się do M ontpellier, gdzie w 1840 r. o trz y m a ł d o k to ra t m ed y cy n y obroniw szy ro zp raw ę Q uelques m o ts sur la fiè v r e typ h o ïd e. Po stu d iach odbył rozliczne podróże po k ra ja c h eu ro p ejsk ich i północnej A fryce. D oznane w rażen ia i poczynione obserw acje posłu ży ły m u za k a n ­ w ę do nap isan ia pow ieści i re p o rta ż y podróżniczych, n a m ię tn ie czy tan y ch i cieszących się ta k w ielk ą poczytnością, że „im ię a u to ra było n a w szy st­ kich u sta c h ” . W 1848 r. zam ieszkał w K rakow ie, gdzie ożenił się z córką pułk o w n ik a b. w o jsk polskich, Żochowskiego. Po uzy sk an iu am n estii osiadł w 1850 r. w W arszaw ie, oddając się całkow icie działalności lite ra c k ie j. P isał także dzieła o treści m edycznej. Do n ich n ależą H ygiena polska c zy li sztu k a

zachow ania zdrow ia, p rzedłużania życia i uchow ania się od chorób, zasto­ sow ana do u ż y tk u popularnego z szczeg ó ło w ym poglądem na okoliczności w n a sz y m k r a ju i klim acie w p ły n ą ć m ogące na tw o rzen ie się słabości, cierpień i chorób (2 to m y , z 16 kolorow ym i ry cin am i, W arszaw a 1856—

1857) oraz K alotechnika, c zy li sz tu k a zachow ania piękności... w y d a n a ró w ­ nież w W arszaw ie w 1856 r . 5. Je d n ak że k ry ty c y w arszaw scy n iezw y k le surow o obeszli się z jego dziełam i. Pow ieściom podróżniczym zarzucano fałsz i blagę G; nie zyskały m u też u zn an ia w spom niane już dzieła m

edycz-4 S. K o ś m i ń s k i , S ło w n ik le k a rz ó w p o lsk ich , W arszaw a 1883, s. 25; A . W r z o ­ s e k , A lfr e d B e n tk o w sk i, P o lsk i sło w n ik biograficzny, K raków 1935, t. 1, ss. 439— 440. Na W ydziale P ra w n y m U n iw e r sy te tu K ró lew ieck ieg o stu d io w a ł tak że brat A l­ fred a B en tk o w sk ieg o , W ła d y sła w (1817— 1887), p ó źn iejszy e le w szk o ły a rty lerii w B er ­ lin ie, m ajor w arm ii w ęg iersk iej w la ta ch 1848— 1849 i szef sztabu gen. M ariana L a n g iew icza w p ow sta n iu 1863 r. L iterat, p u blicysta, działacz sp o łeczn y i g o sp o ­ darczy w W ielkop olsce. (Por. . L. Ł. Ł ę t o w s к i, W sp o m n ien ia p a m ię tn ik a r s k ie , W rocław 1956, s. 360; K łosy, 1887, t. 45, nr 1164, ss. 241— 242; H. J a b ł o ń s k i , W ła ­ d y s ła w B e n tk o w sk i, P o lsk i s ło w n ik biograficzny, K raków 1935, t. 1, s. 442).

5 Do pracy sen su stric to m edycznej zaliczy ć trzeb a jego a rty k u ł O c h lo ro fo r­ m ie, o r o d za ju za tru c ia k tó re s p ro w a d za je g o n a d u ży c ie i o zn a k a c h p r z e p o w ia d a ją ­ c yc h to z a tru c ie , o p u b lik ow an y na łam ach „T ygodnik a L ek a rsk ieg o ” w 1850 r.

6 Z su ro w ą k ry ty k ą sp o tk a ły się na łam ach „K łosów ” W sp o m n ien ia z o sta tn ic h p o d r ó ży D -r a T eodora T r i p p l i n a, g d zie k ry ty k L. S o w i ń s k i ta k p isa ł w z a ­ k oń czen iu sw o jej recen zji: „Co do ch arakteru sk an d aliczn ego tych w sp o m n ień , za okaz p o słu ży ć m ogą w p row adzone do nich przez autora przed klasztorn e dzieje B a r­ bary U bryk, albo też szero k ie u stęp y o strażn ikach h arem ów tu reck ich i n a czeln i­ kach onych, kizlar agach, k a w a lera ch orderów C hrystusa lub G rzegorza S -g o (!). U stęp y te srod ze są opieprzone szczegółam i należą cy m i do chiru rg ii” (K łosy, t. 27, 1878, nr 684, s. 96). W trzy la ta p óźn iej u k azała się n a ła m a ch teg o sam ego pism a w y p ow iedź S .M . R z ę t k o w s k i e g o , k tó ry z a cy to w a ł m .in. w y p o w ie d ź J. B a r t o ­ s z e w i c z a o T rip p lin ie tej treści: „W szakże ła tw o m ógł się T ripplin pogodzić z p u ­ blicznością, która jak iś czas przep adała za nim , g dyb y m n iej p o sia d a ł pych y; z a ­ rozu m iałym b y ł jak n ik t na św iec ie . R aził tak że ek scen tryczn ością sw o ich p om ysłów , eg zaltacją dysyden ck ą, m a lo w a n iem obrazów n iep rzyzw oitych i obrażających m o ra l­ ność, a w n ich szczeg ó ln ie s ię lub ow ał... (K łosy, t. 11, 1881, nr 265, s. 81). O d n a ­ m iętn eg o u w ielb ien ia do skrajn ego p o tęp ien ia — to w sk a li czasu ocena tw órczości

(4)

T eodor T ripplin

ne. Z niechęcony ty m T rip p lin w y jech ał n a B liski W schód, b ra ł też u d ział w w alk a c h o zjednoczenie W łoch pod G aribaldim , a później w szeregach S erbów przeciw T u rk o m . P o w ielu p rzejściach i ta ra p a ta c h , w ró cił n ie ­ spodziew anie do W arszaw y (przez pew ien czas k rą ż y ły n a w e t w ieści o je ­ go ś m ie r c i7) w 1876 r., gdzie sk o ła ta n y życiem i nieszczęściam i z m a rł p r a ­ w ie w zapom nieniu 25 sty czn ia 1881 r . a.

T ripplin a. P rzy czy n ę jeg o su k c e só w m ożna by u p atryw ać w w y jściu n ap rzeciw p e w n e m u za p otrzeb ow an iu sp o łeczn em u na ten ga tu n ek tw órczości litera ck iej, ja k i on rep rezen to w a ł, lub jak p od aje R z ę t k o w s k i : T rip p lin „ tra fił w ep o k ę, która w ó w cza s była epoką bu dzen ia s ię c zy teln ic tw a ”.

7 T y g o d n ik Ilu stro w a n y , t. 10, 1881, n r 266, s. 71. 8 S. K o ś m i ń s k i , op. cit., ss. 520— 521.

N a jw ie r n ie jszą b io g ra fię T ripplina po w y jeźd zie z W arszaw y w 1857 r. prze­ k a za ły „K ło sy ”, t. 32, 1881, nr 816, ss. 102— 103 w artyk u le: O statn ie la ta ż y c ia śp. T. T r ip p lin a , sk reślo n y ręk ą jeg o sy n o w ic y — A n ie li T r i p p l i n ó w n y . T rip p lin po

(5)

Jego spuścizna lite ra c k a o b ejm u je ponad 60 tom ów 9. M ogła ona za­ spokoić g u sty i w ym agania n ajw y b red n iejszeg o n a w e t czytelnika. A u to ra porów nyw ano z Ignacym Józefem K raszew skim , p rzy zn aw an o m u n a w e t ty tu ł „ojca polskiego re p o rta ż u d zien n ik arsk ieg o ” , choć ró w n ież odsądzano go od czci i w iary, n azy w ając n iep o p raw n y m g rafo m an em i p lag iato rem . S tanow isko T rip p lin a w polskiej lite ra tu rz e b e le try sty c z n e j je s t co n a j­ m niej k o n tro w e rsy jn e i n iew yjaśnione, a jego niespodziew any p o w ró t do k r a ju i szerzone w e rsje o śm ierci skłoniły k ry ty k ó w i badaczy lite r a tu ry do dzielenia tw órczości T rip p lin a na dw a okresy: p rzed „p ierw szą” i p rzed „ d ru g ą ” śm iercią. Co było p raw d ą, a co zm yśleniem w życiu i pow ieściach tego pisarza, k tó re m u groziło w ięzienie za plagiat? Czy b y ł to ty lk o fa n - fa ro n ia rz i blagier, czy też szlach etn y d ziw ak i a w a n tu rn ik „ tra w io n y go­ rączk ą życia” ? A może p a trio ta i pełen p asji o d kryw czych podróżnik?

Jed n o nie ulega w ątpliw ości. B yła to osobowość niep rzeciętn a, postać n ie m ająca sobie w iele rów nych. W y starczy zw ażyć, że m a ją c siedem naście lat, został oficerem i był d w u k ro tn ie ra n n y , b ra ł udział w k a m p an ii w H i­ szpanii, w alczył w e W łoszech i na P ółw yspie B ałkańskim . J a k na lekarza, którego pow ołaniem je s t leczyć, a nie kiereszow ać ludzi — rzecz n ie ­ zw ykła.

B rak je s t dokładnych danych, k ied y T rip p lin zaw ita ł do K rólew ca. M a­ ria n T yrow icz pisząc o T rip p lin ie podaje, że „praw dopodobnie uczestniczył w po w stan iu listopadow ym , a po ro k u 1831 p rzeb y w ał w K rólew cu, gdzie rozpoczął stu d ia m edyczne” 10. R ów nie n ied o k ład n ie po d aje d a tę swego

opu szczeniu W arszaw y u d ał się do W iednia, a n a stęp n ie przez O dessę do K o n sta n ty ­ nopola. P o k ilk u m iesięczn y m p ob ycie nad B osforem , z w ied ził Jerozolim ę, G recję i A lgier. W rócił na krótko do K onstan tyn opola, by przez W łoch y ud ać się do Francji. O siadł jako lek a rz-p ra k ty k w R iv e des G êves. N a w e zw a n ie G aribald iego p o sp ie­ szy ł do Italii, gdzie w szeregach obrońców k o n sty tu cji w a lc zy ł pod N ea p o lem i R e g ­ gio. W randze k a p itan a w y stą p ił w 1860 r. z w o jsk a i w y je c h a ł do Jerozolim y. Tam pracow ał jak o lekarz przez rok w m iejsco w y m szp italu . N ieb a w em zn a la zł się w R zym ie i za ją ł się pracą literack ą. O pan ow ał tak b ie g le języ k w ło sk i, że w sła w ił się jako pu b licy sta , ud any dram aturg i kom ed iopisarz. W 1866 r. w a lc zy ł pod C ustoz- zą. D w a la ta p óźn iej osiadł w klasztorze C iteriore w K alabrii, gdzie w raz z 11 w sp ó ł­ rod akam i pra co w a ł jako rolnik , organista, lekarz, fila n tro p i w sp ó łp ra co w n ik kilk u gazet. P rzen ió sł się na p e w ie n czas do F lorencji, a n a stęp n ie do S ien n y . O puścił w n e t W łochy i w y je c h a ł na dw a la ta do Jerozolim y. Stam tąd przez N eapol, R zym i S ien n ę u d ał s ię do T urynu, gd zie został w sp ó łp ra co w n ik iem „II G iornale di T orino”. W P izzie odn alazł grób sw e g o p rzyjaciela, B yszyń sk iego, który n ad u żył jego z a u fa ­ nia i dobrego im ien ia pod ając s ię za T eodora T ripplin a. B rał u d ział w w o jn ie S e r ­ b ó w przeciw Turkom , od n iósł ran y pod C etyn ią i przez k ilk a m iesięcy p rzeleżał w szp italu w T rente. P o p ow rocie do zdrow ia, a le bez środ k ów do życia, zna la zł się w e F lorencji, g d zie ty lk o dzięk i staraniom T eofila G odeckiego i T eofila L en artow icza u n ik n ą ł śm ierci w p rzytułk u . W reszcie p o sta n o w ił w rócić do O jczyzny, a le za trzy ­ m an y przez w ła d ze a u stria ck ie znalazł s ię w B ruck u. T am p o n o w n ie zap ad ł na zd ro ­ w iu , a zn alazłszy s ię w szp ita lu pop adł w m a lig n ę i n ie w ie le brakow ało, by go u z n a ­ no za zm arłego. P rzez p e w ie n czas k o rzy sta ł z go ścin y u dra Jana C zerw ińskiego, w ła ścic ie la sanatorium w S tein erh o f. S tam tąd przez W iedeń u d a ł s ię za Zw a n g p a s - s e m (p rzym u sow ym paszportem ) do K rakow a. U znan y za zm a rłeg o w P izzie, n ie m ógł otrzym ać praw a przek roczenia granicy rosyjsk iej. P o pow rocie do W arszaw y T ripplin n ap isał jeszcze, oprócz 4 to m ó w W sp o m n ień z p o d r ó ży , K o b ie tę z d u szą , P an a Z y g ­ m u n ta w e W ło szech , K la u b e rfisa , S za ta ń sk ie g o A n io ła , P r z y g o d y k a w a le ra P ip p e r - b au m a, ko m ed ię K się ż n a H ra b ia n k a i C yg a n k a , S a lv a to r a R ó żę i H ra b io m a n ię — dzieła „pełne w e rw y i d ow cip u i gorącą m iło ścią dla k raju tc h n ą ce ”.

9 K. E s t r e i c h e r , B ib lio g ra fia P o lsk a , K raków 1878, t. 4, ss. 532— 533. 10 M. T y r o w i c z , T o w a r z y s tw o D e m o k ra ty c zn e P o lsk ie 1832— 1863. P r z y w ó d c y i k a d r y c zło n k o w sk ie , W arszaw a 1964, ss. 704— 705.

(6)

p rzy b y cia do K ró lew ca sam T rip p lin . Spośród sześciu to m ó w P a m ię tn ik ó w

lekarza P olaka z w y p a d k ó w za granicą d o znanych, tr z y pierw sze pośw ię­

cił pobytow i w n a d p reg o lsk ie j stolicy, ale n ie w sp o m n iał ani słow em o ty m , k ied y ta m się znalazł. O kres po p rzek ro czen iu g ra n ic y p ru sk ie j sk w ito w ał jed n y m zdaniem : „przez dw a m iesiące n ie znałem całej głębi m ego nieszczęścia: leżałem bez przytom ności, tra w io n y go rączk ą” . O cknął się dopiero w E lb ląg u w dom u sto larza B ra u n a p rz y B u rg stra sse u . W y­ n ik a stąd, ja k ró w n ież z późniejszych d o kum entów , że T rip p lin p rz e k ro ­ czył gran icę p ru s k ą n a p o czątk u p aźd ziern ik a z w ojskiem g e n e ra ła M acieja R ybińskiego. W in n y m m iejscu w spom ina, że spędził w E lb ląg u trz y m iesiące „na łożu boleści” . O puścił to m iasto w to w arzy stw ie sw ego w u ja H orna, k rew n eg o z lin ii m a tk i i oficera pruskiego, by u dać się do K rólew ca. T am przez sześć m iesięcy p raco w ał d n iem i nocą, ab y złożyć tr u d n y w szkołach p ru sk ich egzam in m a tu rita tis. E gzam in złożył c u m laude i za­ p isał się w poczet C iv iu m R eipublice literariae U n iversita tis R egiom onta-

nae dictae A lb e rtin a e 12. N ie udało się też w o p arciu o a k ta W ojew ódz­

kiego A rch iw u m P ań stw o w eg o w O lsztynie d okładnie u stalić d a ty p rzy b y ­ cia do K rólew ca 13. P rzy p u szczaln ie było to n a przełom ie la t 1831/1832.

* * *

P ierw szą, źródłow ą w zm ian k ą o pobycie B entkow skiego n a U n iw ersy ­ tecie K ró lew ieck im je s t jego p rośba z 21 listo p ad a 1831 r. sk iero w an a do S ąd u U niw ersyteckiego. W piśm ie ty m czytam y, że B en tk o w sk y (tak w o ry g in ale — A.S.) b y ł ochotnikiem i podo ficerem a rty le r ii w b a te rii m a jo ra A dam skiego 14 (des M ajor A d a m c k y ) i n a ty m stan o w isk u doczekał się am n estii ca rsk ie j. G ran icę p ru sk ą p rzek ro czy ł w korp u sie g e n e ra ła G iełguda w lipcu 1831 r. Chw ilow o z a trz y m a ł się w Q uednau 15 u k upca Z ittn ick a i pro si o zgodę na k o n ty n u o w an ie stu d ió w m edycznych. Jego ojciec je s t p ro feso rem h is to rii w W arszaw ie, n ad m ien ia dalej pism o, i w razie p o trzeb y będzie m ógł dostarczyć jego zgodę, podobnie ja k i ze­ zw olenie R ządu Tym czasow ego, n a stu d ia za g ranicą. U dołu pism a w id­ n ieje o ry g in a ln y podpis B entkow skiego i o dręczna n o tatk a, że se n a t a k a ­ dem icki nie sprzeciw ia się te m u pod w aru n k iem , że p e te n t d o starczy ap ro b a tę rz ą d u w W arszaw ie.

W ładze u n iw ersy teck ie odw ołały się w te j sp raw ie do m in is te rs tw a w B erlinie. P o tw ie rd z a to pism o z d n ia 4 g ru d n ia 1831 r. ad reso w an e do p ro re k to ra U n iw e rsy te tu p ro feso ra m ed y cy n y K a rla E rn sta von B a e ra 16.

11 T. T r i p p l i n , P a m ię tn ik i le k a rz a P o la k a z w y p a d k ó w z a g ra n icą d o zn a n y c h , W arszaw a 1855, t. 1, ss. 25— 26 i 33.

12 Ibidem , s. 47.

13 W ojew ód zk ie A rch iw u m P a ń stw o w e w O lszty n ie (dalej W A PO ) X X V III/1 1603 a.

11 O rganizacja w o jsk a na dzień 8 m aja 1831 r. w y m ien ia w drugiej d y w iz ji gen. G iełgud a na sta n o w isk u d o w ód cy 2 kom p. a rty lerii le k k o -p ie sz e j sk ła d a ją cej się z 12 d zia ł i 196 lu d zi — k a p ita n a A d a m sk ieg o (por. Z ró d la d o d z ie jó w w o jn y p o ls k o - - r o s y js k ie j 1830— 1831 r., w y d . B. P a w ł o w s k i , W arszaw a 1935, t. 2, ss. 286— 287). 15 Q uednau, m ie jsc o w o ść o d legła o 6 k m n a północ od K ró lew ca , przy tra k cie do Cranz.

16 K arl E rn st v o n Baer, uczon y św ia to w ej sła w y , w y b itn y zoolog i lekarz. „U ro­ d ziłem s ię — p isa ł Baer, ob ejm u ją c po raz p ierw szy sta n o w isk o dziekana W ydziału L ek a rsk ieg o U n iw e r sy te tu w K ró lew cu w sem estrze zim o w y m 1823/1824 — w m a ją t-28. K o m u n i k a t y

(7)

N ieznany nadaw ca (praw dopodobnie kom isarz rząd u p rz y U niw ersytecie K rólew ieckim 17), pisał m .in., że do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia te j sp raw y , należy w pisać B entkow skiego w m a try k u ły U n iw ersy tetu . M usi on rów nież złożyć ośw iadczenie, że czeka n a zgodę rz ą d u w W arszaw ie, oraz że kró lew sk ie G eneral-C om m ando w K ró lew cu n ie żąda od niego w y ja z d u do P olski n a m ocy carsk iej am nestii. To stanow isko w ład z p ru s­ kich jeszcze w y raźn iej p re cy zu je pism o z d n ia 24 stycznia 1832 r. Pow o­ łu je się ono n a re s k ry p t królew skiego M in isterstw a do S p raw D uchow ­ nych, O św iaty i M edycyny w B erlin ie z d n ia 9 sty czn ia 1832 r. R e sk ry p t przypom ina, że zgodnie z ukazem c arsk im w sp raw ie p rzy jm o w an ia na p ru sk ie u n iw e rs y te ty ro sy jsk o -carsk ich p oddanych z K ró lestw a Polskiego, jak iek o lw iek sp ecjaln e d o k u m en ty (L egitim ation) są zbyteczne. To samo dotyczy A lfred a B entkow skiego.

N a te n re s k ry p t pow ołał się w k ró tce p ro re k to r B aer w ap ela cji do k ró la p ruskiego w sp raw ie p rzy jęcia n a W ydział Filozoficzny w y bitnego p o ety polskiego, W incentego Pola, intern o w an eg o n a te re n ie P ru s W schod­ nich, uczestnika p ow stania listopadow ego. S tanow cza p o staw a B aera, pod­ ów czas n ajw y b itn iejszeg o p rzed staw iciela m ed y cy n y królew ieckiej, w y­ biegała dalek o w przód p rzed sy m p atie i p rzy ch y ln e n a stro je społeczeństw a niem ieckiego dla bohaterów w alk w olnościow ych 1831 r. 18.

Teodor T rip p lin w stą p ił n a U n iw e rsy te t K ró lew ieck i 10 lutego 1832 r.

k u ziem sk im P iep w E ston ii 17/29 lu teg o 1792 r. z ojca M agnusa v o n Baer, w ła ś c i­ c iela tej p o sia d ło ści i m a tk i teg o sam ego stan u. W praw iony do pierw szy ch nauk przez osoby p ry w a tn e, w w ie k u od 15 do 18 la t p o b ierałem n au k i począ tk o w e w szk o ­ le p u blicznej w R ew lu , zw a n ej „szkołą ka ted ra ln ą ”. N a stęp n ie w a k a d em ii dorpac- k iej o d d a w a łem s ię przez 4 la ta nau kom m edycznym . W yk ład y św ietn eg o Burdacha (k tórego w oln o m i teraz p ozd row ić jako k o leg ę najbardziej cen ionego i kochanego), dały m i sk ło n n o ść ku n au ce anatom ii. A b y w y d o sk o n a lić s ię w m e d y c y n ie p ra k ty cz­ nej, zw łaszcza zaś w ok u listy ce, k szta łciłem się przez 9 m ie się cy w W iedniu. P o tem ud ałem się do D ö llin gera w W ürzburgu — n a u czy ciela czczonego aż do śm ierci — uczęszczając na le k cje pu bliczne i p ryw atn e, a ta k że pod k ieru n k iem A . H asselbacha ćw iczy łem s ię w an atom ii. W ted y to zn ak om ity B urdach z a ch ęc ił m n ie, abym ob jął sta n o w isk o p rosek tora na W szech nicy A lb erty ń sk iej. Jeg o rozk azow i posłuszn y, s tu ­ d io w a łem (w pierw ) z ochotą na U n iw e r sy te c ie B erliń sk im w sem estrze zim o w y m 1816— 1817. P o w ró ciw szy z podróży do ojczyzn y w sierp n iu 1817 r., zo sta łem pro- sek torem i rozp ocząłem w y k ła d y z a natom ii i zootom ii. W k o ń cu 1818 r., przy s z la ­ ch etn y m w sp a rciu k o leg ó w , m ia n o w a n o m n ie profesorem n a d zw yczajn ym . Na p o ­ czątk u 1822 zo sta łem p rofesorem zw y cza jn y m i p ow ierzon o m i zoologię. P o obronie prac d y serta cy jn y ch p rzyjął m n ie m iły sta n lek a rsk i w 1823 r.” (W APO II 376). Baer był w K ró lew cu p ięciok rotn ie d ziekanem i d w a razy rek to rem (p rorektorem ), w s e ­ m estrach zim o w y ch 1825/1826 i 1831/1832. (Por. jeg o życiorys tak że: H i m p e 1, K a rl E rn st v o n B a er, A ltp reu ssisch e B iographie, herau sg. v. C. K r o l l m a n n , Bd. 1, K ö nigsberg 1936— 1944, s. 37).

17 P o za b ó jstw ie A u gu sta K otzeb uego w M annh eim ie 23 m aja 1819 r., rząd pruski po sta n o w ił w y stą p ić z szeregiem rep resji i n ak azał M inistrom P o lic ji i S p ra w ie d li­ w o śc i po w o ła ć sp ecja ln ą k o m isję dla b ad ania kn o w a ń rew o lu cy jn y ch , k tórych s ie ­ d liska u p a try w a n o w un iw ersy teta ch . 20 w rześn ia 1819 r. p o sta w io n o w sz y stk ie u n i­ w e rsy te ty pod nadzór sp ecja ln y ch k om isarzy rzą d o w y ch — k u ratorów (au sserord en ­ tlich er B e v o llm ä c h tig e r d e r R eg ieru n g ), k tó rzy m ie li strzec porządku i czu w ać nad u m y sła m i profesorów . P ierw szy m k om isarzem rząd ow ym w K ró lew cu b y ł prezyd en t rządu B aum ann. P o jego p rzen iesien iu do P oznan ia, sta n o w isk o to ob ją ł profesor C hristian Friedrich R eusch. Jed n o cześn ie u sta n o w io n o urząd sęd ziego u n iw er sy te c ­ kiego. Sęd zią u n iw er sy te ck im m ia n o w a n o sy n d y k a u czeln i K arla Eduarda Grube, który c ieszy ł s ię po w szech n y m szacu n k iem (zob. F. G a u s e, D ie G e sc h ic h te d e r S ta d t K ö n ig sb e rg in P reu ssen , K öln -G raz 1968, Bd. 2, ss. 491— 492).

18 J. J a s i ń s k i , Z p o b y tu W in c en te g o P o la w P ru sa c h W sch o d n ich , K o m u n ik a ­ ty M azu rsko-W arm ińskie, 1969, nr 1, ss. 42— 44.

(8)

C zytam y o ty m w piśm ie ad reso w an y m do W ydziału L ek arsk ieg o U n iw er­ s y te tu z d n ia 7 k w ietn ia tegoż roku, a podpisanym w łasnoręcznie przez T rip p lin a: Es m e ld e t sich h e u te d er S tu d . H rr. T heodor T rip p lin w e lc h e r

den 10 F ebruar bei d er hiesigen U n iversita et in scrib irt ist — brzm ią p ie rw ­

sze słow a listu . T rip p lin p rz e d sta w ił pism o n a d p re z y d e n ta P ru s , z którego w y n ik ał obow iązek d o starczen ia d o k u m e n tu zw alniającego go z polskiej słu żb y w ojskow ej albo też o ficjaln ej zgody w ład z polskich na dłuższy po­ b y t zagranicą. O ba d o k u m e n ty są je d n a k dla niego nie osiągalne — c z y ta ­ m y d a le j w liście — gdyż dow ódca polskiego k o rp u su arm ijn eg o g en e ra ł R ybiński, pod k tó reg o rozk azam i służył T rip p lin , ju ż daw no w y em ig ro w ał n a obczyznę i p raw dopodobnie z n ajd u je się te ra z w e F r a n c j i 19. S p e c ja l­ nego zaś zezw olenia w ładz polskich na stu d ia zagranicą o trzy m ać nie m o­ że. W zakończeniu sw ego lis tu T rip p lin p ro sił w ład ze fa k u lte tu o in te r ­ w en cję u n ad p re z y d e n ta P ru s , w iedząc o tym , że polscy poddani m ogą być p rzy jęci n a stu d ia bez sp ecjaln y ch zaśw iadczeń. Chce pozostać w K ró lew ­ cu i bez przeszkód 'kontynuow ać stu d ia m edyczne.

P ro śb a T rip p lin a zn alazła rów nież p o p arcie p ro re k to ra von B aera. W piśm ie złożonym n a d p rezy d en to w i P ru s Teodorow i von S chön pisał on m .in., że 11 k w ietn ia 1832 r. zjaw ił się u ów czesnego p ro re k to ra b y ły pol­ ski porucznik, a obecnie stu d e n t (der ehem alige Polnische L ie u te n a n t u n d

je tzig e S tu d ieren d e) T rip p lin , k tó ry zabiega o im m a try k u la c ję . U m iesz­

czono go na liście stu d iu jący ch , gdyż d o starczy ł d o k u m e n t podpisany p rzez g e n e ra ła k o m en d eru jąceg o von K ra ffta o zw olenieniu go spod n a d ­ zoru p ru sk ich w ład z w ojskow ych. In n e d o k u m e n ty do tego celu nie b y ły p otrzebne. T rip p lin z n a jd u je się je d n a k pod szczególnym n ad zo rem sędzie­ go u n iw ersy teck ieg o i zgodnie z w ów czas is tn iejący m i przep isam i został ostrzeżony p rzed p ró b am i ro zw ijan ia ja k ich k o lw iek dem agogicznych kno­ w ań i podobnych m ach in acji (alle dem agogische U m trieb e u n d sonstige

M issvergangen zu en tfa lten ). P o d leg a szczególnem u nadzorow i sędziego —

p o d k reśla jeszcze ra z pism o — i tra k to w a n y je s t w sposób w y jątk o w y . Po w p isan iu na listę słuchaczów , T rip p lin p iln ie uczęszcza na w y k ład y , nie d ając żadnych podstaw do skarg. S e n a t ak ad em ick i zw raca się z p rośbą 0 um ożliw ienie m u dokończenia studiów . T rip p lin n ie b ra ł od g e n e ra ła R ybińskiego zw olnienia ze słu żb y w ojskow ej, gdyż po p rzek ro czen iu g ra n i­ cy tra k to w a ł sto su n k i służbow e jak o rozw iązane. N ie w ie też nic o m iejscu p o b y tu g en erała. P ism o nosiło d a tę 13 k w ie tn ia 1832 r.

Schön odpow iedział w ładzom akadem ickim 21 k w ie tn ia 1832 r., że sp ra w a stu d e n ta T rip p lin a je s t a k tu a ln ie ro z p a try w a n a . J e ś li w a ru n k i pozw olą, to udzieli m u zezw olenia na dalszy p o b y t w P ru sach . Podobnie w ypow iedziało się m in iste rstw o w B erlinie. D o w iad u jem y się o ty m z od­ p isu d o k u m en tu , ja k i o trz y m a ł sen at akadem icki. N ad al toczą się ro k o w a­ n ia w sp raw ie p rz y ję c ia P o lak ó w n a ta m te jsz y U n iw ersy tet. P ism o d ato ­ w ane w B erlin ie 26 Hpca 1832 r . podpisał m in is te r S p ra w W ew n ętrzn y ch 1 P o licji — von B renn.

T rip p lin i B entkow ski podjęli stu d ia m edyczne, choć sp ra w a ich d a l­ szego p o b y tu w K ró lew cu n ie została jeszcze d e fin ity w n ie załatw iona.

19 G enerał R y b iń sk i p rzeb y w a ł w E lb lągu do lu teg o 1832 r. N a zie m i fra n cu sk iej sta n ą ł 25 m arca 1832 r. (por. S. P r z e w a l s k i , G e n e ra ł M a cie j R y b iń sk i. O sta tn i w ó d z n a c z e ln y p o w sta n ia lis to p a d o w e g o (1784— 1874), W ro cła w 1949, ss. 201 i 202).

(9)

A le ju ż p a rę tygodni później zaczęła p rzy b ierać n iek o rzy stn y d la obu stu d en tó w obrót. Otóż k u ra to r U n iw e rsy te tu profesor R eusch zakom uniko­ w ał senatow i akadem ickiem u 17 sierp n ia 1832 r., że zgodnie z rozporządze­ n iem królew skiego M in isterstw a do S p raw D uchow nych, O św iaty i M edy­ cyny z 31 lipca 1832 r., u staw a cara A lek san d ra z 28 m arca (9 kw ietnia) 1822 r. obow iązuje n ad al i żaden P o lak bez zgody K rólew sko-P olskiego R ządu nie może studiow ać zagranicą. Polacy, dopuszczeni w b rew te m u roz­ porządzeniu do studiów , w in n i do końca letniego se m e stru złożyć odpo­ w ied n i d okum ent, w p rzeciw n y m razie b ędą m u sieli opuścić U n iw ersy tet. N ależy pow iadom ić o ty m w szystkich, z n ajd u jący ch się w te j sy tu a c ji stu d en tó w polskich, a o p rzebiegu sp ra w y złożyć odpow iedni m eld u n ek do dnia 1 p aździernika 1832 r.

Z ałączony do a k t spis o b jął dziesięciu stu d en tó w (V erzeichnis der a u f

h iesigen U n iversitä t b efin d lich en polnischen S tu d ieren d en ). O to ich n a ­

zw iska w ed łu g o ry g in aln ej pisow ni:

1. S tud. m ed. A. v. B entkow ski au s W arschau 2. S tu d , iu ris F. D. B e r­ g em ann au s G rodziec; 3. S tu d , iu ris A. V. v. K eu d ell aus G ielgudiszki; 4. S tu d , theol. E. L em bke au s Sierock; 5. S tud, philos. N. v. M szegowoÿew ski aus W arschau (M ściw ujew ski); 6. S tud, theol. G. W. M u eller aus G u n te r- śnim ; 7. S tud, theol. D. L. O rłow ski aus B uske; 8. S tu d , theol. C. L. T e t- fe ile r aus W arschau; 9. S tu d . m ed. T. v. T rip p lin aus K alisch; 10. S tud, theol. F. W iedÿnski aus Jero v in .

O w yko n an iu polecenia zam eldow ał k u ra to ro w i p ro re k to r S c h u b e r t20 w d n iu 22 sierp n ia 1832 r. Sześciu spośród stu d en tó w : O rłow ski, T rip p lin , B entkow ski, T etfeiler, L em bke i M ściw ujew ski p o tw ierd ziło w łasnoręcz­ ny m podpisem o trzy m an y rozkaz i zobow iązało się w y p ełn ić go do 1 paź­ dziern ik a 1832 r. J a k w y n ik a z u w ag p rofesora S ch u b erta, stu d en ci T e t­ fe ile r i L em bke w yw iązali się należycie z polecenia i złożyli na jego ręce odpow iednie zaśw iadczenie polskiego M in isterstw a K u ltu r y z d n ia 10 paź­ d ziern ik a 1830 r. S tu d e n t O rłow ski, n a w niosek ra d c y k o nsystorza d o k to ra W oide, był zatw ierdzonym przez synod kościoła reform ow anego w W il­ n ie sty p en d y stą radziw iłłow skim (E rhorus a lu m n o ru m R a d ziw illi) i ty m sa­ m ym fo rm aln ie „ w y leg ity m o w an y ” . S tu d e n t B erg em an n w y je c h a ł do Polski.

* * *

N iestety, d o k u m en ty u n iw ersy teck ie m ilczą o jeszcze je d n y m Polaku, k tó ry po p o w stan iu listopadow ym znalazł się w K rólew cu i w stą p ił na W ydział L ek arsk i — o Józefie B ogdanie D ziekońskim 21, zaliczanym do

20 Fried rich W ilhelm S chu b ert (1799— 1868). Od 1826 r. profesor zw y cza jn y h i­ storii śred n io w ieczn ej i now o ży tn ej na U n iw e r sy te c ie K rólew ieckim ; z a ło ż y cie l s e ­ m in arium historyczn ego. W 1848 r. b y ł p o słem do Z grom adzen ia N arodow ego. N a leża ł do ulu b io n y ch przez m łod zież pro feso ró w A lb ertyn y. (Zob. K. F o r s t r e u t e r, F rie d ric h W ilh e lm S c h u b ert, A ltp reu ssisch e B iographie, herausg. v. T. F o r s t r e u - t e r u. F. G a u s e , Bd. 2, L ief. 4, M arburg/L ahn 1967, s. 641).

20 E. S t o c k i , J ó zef B ogdan D ziek o ń sk i (18Î6— 1855), le k a rz , p isa rz, sp isk o w ie c , ż o łn ie rz, W iadom ości L ek arskie, t. 19, 1968, z. 15, ss. 1201— 1205; S. K o z a k i e w i c z , J ó zef B ogdan D ziek o ń sk i, P o lsk i s ło w n ik bio g ra ficzn y , K raków 1939— 1948, t. 6, ss. 132— 134; S. K i e n i e w i c z , L eg io n M ic k ie w ic za 1848— 1849, W arszaw a 1957, w g indek su.

(10)

n ajciek aw szy ch postaci, w ja k ie w poiow ie X IX w iek u obfitow ało społe­ czeństw o polskie.

D ziekoński u ro d ził się 7 lu teg o 1816 r. w W arszaw ie, jak o sy n n au czy ­ ciela i d y re k to ra szkół w arszaw skich. S zkoły ukończył w m ieście ro d zin ­ n y m i w ziął ud ział w p o w stan iu listopadow ym . P rzeszed ł z k o rp u sem gen. G iełguda do P r u s i rozipoczął stu d ia m edyczne n a U n iw ersy tecie w K rólew cu. Z abiw szy je d n a k w nieszczęśliw ym p o je d y n k u p rzeciw nika, m u siał opuścić P ru s y i p rzeniósł się n a U n iw e rsy te t D orpacki. T am w la ­ tach 1837— 1839 kolegow ał z T y tu sem C hałubińskim , późniejszym sły n ­ n y m lek arzem i „ o d k ry w cą” Z akopanego. Po k ró tk im pobycie w D o rp a­ cie, znalazł się w M oskwie. T am tejsze w ładze u n iw ersy teck ie n ie do p u ś­ ciły go do egzam inów , w y je c h a ł w ięc do K ró lestw a i zam ieszkał w U stro ­ n iu pod W arszaw ą. P ośw ięcił się p ra c y lite ra c k ie j, n aw iązał k o n ta k t z w arszaw sk ą C yganerią. B y ł członkiem C echu G łupców i n a d a ł sobie ty ­ tu ł E x libro doctus, e x capite s tu ltu s. Z am ieszany w p rzy g o to w an ia do po w stan ia 1846 r., w y je c h a ł do P a ry ż a , gdzie b y ł jed n y m z najb liższy ch w spółpracow ników A d am a M ickiew icza i o rg an izato rem jego L egionu. W 1849 r. w ziął u d ział w k am p an ii b ad eń sk iej, uczestniczył w e w szy st­ kich w alk ach i osłaniał o d w ró t a rm ii p iem onckiej. Po w alk a c h znalazł się w S zw ajcarii. W róciw szy do P a ry ż a z a rab iał n a życie jak o p isarz, ry to w ­ n ik i m alarz ja rm a rc z n y . Z m a rł na g ru źlicę 3 lipca 1855 r. w szp italu B eau jo n p rz y ul. F a u b o u rg S ain t-H o n o ré. Pochow ano go n a cm en tarzu M o n tm a rtre . W edług in n y c h (B olesław L i m a n o w s k i ) m iał zginąć na niem ieckich b a ry k a d a c h 22.

Czy T rip p lin , W brew istn ie ją c y m w ątpliw ościom 23 zn ał w K rólew cu D ziekońskiego? N iew ątpliw ie tak, gdyż ta k ą w y sta w ił m u c h a ra k te ry sty k ę :

„B ohdan, k tó ry z p oczątku zdum iew ał, zachw ycił w szystkich, czy się try ju m fa m i sw em i p rzesycił, czy te ż in n y m k a p ry s e m uniesiony, p o rw a ­ ny, z ap rzestał od jednego ra z u p racow ać i o d d ał się bez żadnego opo ru zupełnie niepoham ow anie, że ta k pow iem , z w ściek ły m zap ałem n a jo k ro p ­ n iejszem u w y u zd an iu — zdaw ało się, że stu d y jo w ać u m y ślił w szelkie ro ­ dzaje b irb a n te ry i i w isusostw a; a z ta k im się doń rzu cił ogniem , iż w n a d ­ zw yczaj k ró tk im czasie, przew y ższy ł w szy stk ich n a jsta rsz y c h burszów w w szelkiego ro d z a ju zdrożnościach: w k a rciarstw ie, w k łó tn iach , p o je­ d ynkach, w opójstw ie i jeszcze in n ej gorszej zdrożności, w k tó re j n a w ia ­ sem pow iedziaw szy łatw o przychodzi P o lak o w i przew yższyć N iem ca. Za daleko zaszedł i to w bard zo k ró tk im czasie w ty m n o w y m zaw odzie p an B.D. i n a tern źle w yszedł, bo n aro b iw szy n iesły ch an y ch h a rm id ró w w m ieście, p o sw arzy w szy n a jlep szy ch p rzy jació ł z sobą, obiw szy k ilk u n ajsp o k o jn iejszy ch obyw ateli, zran iw szy jednego z n ich b ard zo mocno w k łó tn i, został n a jp rz ó d p rzez kolegów pozbaw iony p ra w a noszenia godeł i o znak akadem ickich, a potem przez p o licy ją p rzew ieziony za o b ręb m ia­ sta i k r a ju ” 24.

22 E. S t o c k i , U d zia ł le k a r z y w L e g io n ie M ic k ie w ic za (1848), W iadom ości L e ­ karskie, t. 19, 1968, z. 18, s. 1474.

23 Zob. W. S z y m a n o w s k i i A. N i e w i a r o w s k i , W sp o m n ien ia o C y g a ­ n e rii W a rs za w s k ie j. Z ebrał i o p ra co w a ł J. W. G o m u 1 i с к i. W arszaw a 1964. W p rzy ­ pisach W sp o m n ień tak ą czytam y w zm ia n k ę o T. T rip p lin ie n a s. 587: „ studiow ał w K rólew cu (gdzie p ozn ał m o ż e [podkr. — A .S.] D ziek oń skiego?) i w M o n tp ellier”. C ytow ana w pracy o p in ia T ripplin a o D ziek o ń sk im rozprasza tę w ą tp liw o ść.

(11)

P odobną opinię zyskał sobie D ziekoński i w D orpacie. Oto co n ap isał 0 nim Z y g m u n t Szczęsny Feliński:

„W ciągu 'kilku letniego p o b y tu sw ego [w D orpacie] u ró sł w opinii ko­ legów do niedoścignionego p rzed tem id e a łu bursza, ta k pod w zględem oryginalności pom ysłów , ja k i śm iałości p rz y ich w ykonaniu. N ie m ó­ w iąc ju ż o pojedynkach, k tó ry c h liczbę om al do stu dociągnął; b y ł to bicz n ieu b łag an y n a policję i m ieszczan, k tó rz y w czym kolw iek stu d en to m ubliżali, a choćby ty lk o n ie dość w zględności o kazali” 25.

P raw dopodobnie D ziekoński stu d io w ał w K rólew cu jako w olny s łu ­ chacz i nie b y ł im m a try k u lo w a n y do alb u m u u niw ersyteckiego. W olni słuchacze, auditores benevoli, n ie m ieli za sobą egzam inu dojrzałości, k tó ­ rego św iadectw o upow ażniało do w p isan ia się w m a try k u ły w szechnicy. W olnym i słuchaczam i b y li najczęściej synow ie szlacheccy, p oczytujący sobie sk ład an ie egzam inu m a tu rita tis za pew nego ro d zaju u jm ę na hono­ rze, jak o że w p o ró w n an iu z in n y m i hołyszam i rodzili się od razu „doj­ rz a ły m i” . Dziwić się trzeba, że D ziekoński nie fig u ro w ał w d o k u m en tach u n iw ersy teck ich choćby z te j p ro stej racji, że k o n tak to w ał się z osobam i podległym i u rzęd o w em u nadzorow i. T ru d n o też przypuszczać, a b y b u jn e życie to w arzy sk ie D ziekońskiego uchodziło uw adze przełożonych lu b po­ licji, zw łaszcza że w ziął udział w pojed y n k u , w k tó ry m zabił przeciw nika.

* * *

S tu d en ci polscy, a w ięc i T rip p lin i B entkow ski, zobow iązali się w ła­ snoręcznym podpisem dostarczyć do 1 p aździernika 1832 r. zgodę rząd u w W arszaw ie n a k o n ty n u o w an ie przez nich studiów m edycznych w K ró ­ lew cu. O obow iązku ty m m onitow ało jeszcze ra z pism o m in is tra S p raw W ew n ętrzn y ch i P o licji w B erlin ie d atow ane 10 sierp n ia 1832 r. i podpi­ sane przez Tschoppego. W piśm ie ty m w ym ieniono niejak ieg o „byłego polskiego poru czn ik a K au sza [K auscha]” , k tó ry rów nież podlegał obow iąz­ kow i nałożonem u na w szy stk ich stu d en tó w z P o lsk i (o K au szu będzie jeszcze mowa).

W idocznie stu d en ci polscy sp raw iali sw oją obecnością w iele kłopotów 1 niepokoju, gdyż dokładnie co do dnia, 1 p aźd ziern ik a 1832 r., w płynęło do se n a tu akadem ickiego pism o królew ieckiego P rezy d iu m P o licji z n a ta r ­ czyw ym p y tan iem , czy stu d iu ją c y ta m by li oficerow ie polscy T eodor T rip p lin i R udolf K ausz w y w iązali się ju ż z p rzy jęteg o obow iązku. Czy są n a d a l stu d en tam i, czy może o trzy m ali dodatk o w y te rm in n a w y k o n a­ nie rozkazu? Isto tn ie, ja k w y n ik a z odręcznej n o ta tk i p ro re k to ra Schu­ b e rta , obu stu d en to m przedłużono te rm in do chw ili rozpoczęcia w y k ła ­ dów, tj. do końca p aźd ziern ik a 1832 r.

A le decyzja w ładz akadem ickich n ie u śp iła czujności policji, k tó ra in­ terw en io w ała ponow nie w te j sp raw ie 14 listo p ad a 1832 r. P y ta n ia a d re ­ sow ane do sen atu akadem ickiego b rzm iały identycznie: czy by li polscy oficerow ie T rip p lin i K ausz do starczy li już zgodę P olskiego R ządu na stu d ia zagranicą, czy też o trzy m ali zezw olenie n a słuchanie w ykładów w drodze specjalnego rozporządzenia? I jeszcze jedno pism o te j treści o trzy m ał se n a t akadem icki 4 stycznia 1833 r. N ie m ożna oprzeć się w ra ­

(12)

żeniu, że w ładze uczelni w y ra ź n ie g ra ły n a zw łokę. D opiero na in te rw e n ­ c ję k u ra to ra U n iw ersy tetu , sen at udzielił w y jaśn ień .

S tu d e n t K ausz, czy ta m y w odpow iedzi, n ie je s t po lsk im poddanym . O rzeczenie te j tre śc i w płynęło do w ładz akadem ickich ze stro n y cesarsko- -ro sy jsk ie j i k rólew sko-polskiej k an celarii, na polecenie księcia W arszaw ­ skiego P askiew icza. K ausza nie re k lam o w ały też p ru s k ie w ładze w o j­ skow e. Z chw ilą g d y d o starczy ł zgodę m in is tra von B re n n a na k o n ty n u o ­ w anie studiów m edycznych, s e n a t nie w idział żadnych przeszkód, ab y um ieścić go na liście stu d iu jący ch , ty m bard ziej że okazał się m łodzień­ cem nadzw yczaj przyzw oitym . Jego zachow anie się je s t godne pochw ały. T rip p lin nie o trz y m a ł jeszcze zgody Polskiego Rządu, ale i jego try b życia zasłu g u je na pochw ałę. Pod ty m w zględem n ie u stę p u je pierw szem u. D latego sen at akadem icki w y stą p ił z p rośbą o udzielenie im jeszcze do­ d atk o w ej, ośm iotygodniow ej zw łoki. Je ś li w ty m czasie d o k u m en ty n a ­ dejd ą, w ładze ak adem ickie niezw łocznie pow iadom ią o ty m P rezy d iu m Policji. W im ieniu se n a tu akadem ickiego złożyli podpisy K a e h le r i S chu­ b ert. P odobną odpow iedź w ysłano k u ra to ro w i U n iw ersy tetu .

K im b y ł często w y m ie n ia n y w lista c h ehem alige L ie u te n a n t K ausch? D o w iadujem y się o nim k ilk u szczegółów z p rośby, ja k ą sk iero w ał do w ładz u n iw ersy teck ich o um ożliw ienie m u stu d ió w w K rólew cu. „Od siódm ego do dw udziestego ro k u życia — pisał K ausz — p rzeb y w ałem w Polsce. G dy ubiegałem się o p rzy jęcie na stu d ia, p o tra k to w a n o m nie jak o P o lak a. J e d n a k K siążę W arszaw ski, ja k w y n ik a z załączonej odpo­ w iedzi do ra d c y szkolnego L ukasa, u zn ał m n ie całkow icie za niepolskiego poddanego 2б. W ubiegłym sem estrze — pisał dalej K au sz — im m a try k u ­ low ałem się za zgodą k ró la p ru sk ieg o i stu d io w ałem praw o, ale idąc za sw ym i skłonnościam i zapisałem się na początku bieżącego se m e stru n a W ydział L e k a rsk i” . P ro śb a nosiła d a tę 7 g ru d n ia 1832 r. i w łasn o ręczn y podpis R ud o lfa K ausza. S ąsiad u jące z tą p ro śb ą d o k u m en ty p o tw ie rd z a ją sta ra n ia jak ie poczynił K ausz w K ró lew cu i w W arszaw ie.

K ausz k o rz y sta ł ze sty p en d iu m akadem ickiego i tzw . bursa p a u p eru m , gdzie stołow ali się b ezp ła tn ie niezam ożni cudzoziem cy. „K ausz, w spom ina T rip p lin , podobnie ja k -inny jego rodak, M arszew ski pozbaw ieni zupełnie środków egzystencji, te m u ty lk o zaw dzięczali u trz y m a n ie się na U n iw e r­ sy tecie” 27. Ciężkie w a ru n k i b y to w an ia zm uszały do szukania pro tek cji. T oteż nic dziw nego, że d la p o p raw ien ia sw ej sy tu a c ji stu d en ci polscy od­ g rzeb y w ali w pam ięci ro zm aite cudzoziem skie koligacje. Z p ro te k c ji sw ego w u ja H o rn a k o rz y sta ł n iew ątp liw ie T rip p lin . T akim sam ym p ro te k to re m K au sza był ra d c a szkolny L ukas. P odobnie, ja k w y n ik a z a k t, p rz e d s ta ­ w ia ła się sp ra w a z in n y m Polakiem , G u staw em A lek san d rem S iegfriedem ,

sy n em ra d c y k a m e ry z L aserk eim n a Sam bii.

26 D enn och h a t d e r F ü rst v o n W a rsch a u , w ie aus b e ilie g en d en an d e n H errn

S c h ü lra th L u ca s g e ric h te te n A n tw o r t e rh ellt: m ic h v ö llig als n ic h t p o ln isc h e n U n te r - th a n e rk lä r t.

27 T. T r i p p l i n , P a m ię tn ik i, t. 2, s. 239. W edług sp isu s ty p e n d y stó w i b e n e fi­ cja n tó w W ydziału L ek a rsk ieg o n a sem estr le tn i 1834 r., K ausz o tr z y m y w a ł (do M i­ chała) 59 ta la ró w i 13 srebrnych groszy sty p en d iu m K reu tzian u m oraz b ezp ła tn e w y ­ ż y w ien ie (F reitisch ). W aktach o d n otow an o ró w n ież, że p och od ził z B ydgoszczy i im m a try k u lo w a ł się na U n iw e r sy te c ie K ró lew ieck im w k w ie tn iu 1832 r. (W APO X X V III/1 263 i 380).

(13)

S iegfried urodził się 7 lutego 1807 r. w W ięzownie, w pow iecie o strze- szow skim . N auki początkow e p o b ierał w dom u rodzicielskim , a u zyskaw ­ szy św iadectw o dojrzałości w g im n azju m w Łom ży, w stą p ił 1 p aździernika 1829 r. n a W ydział L ek arsk i U n iw e rsy te tu W arszaw skiego, gdzie stu d io ­ w ał przez ro k i dw a m iesiące, aż do c h w ili w y b u ch u p o w stan ia listopa­ dowego. Na początku 1832 r. zapisał się n a W ydział M edyczny U n iw ersy ­ te tu w K rólew cu. W jesien i 1834 r. przeniósł się do B erlina, a w ro k póź­ n iej do H alle (im m atry k u lo w an y 21 listopada 1835 r.), gdzie o trzy m ał stopień lek arza i dyplom d o k to ra m edy cy n y po obronie ro z p ra w y De m o r­

bo in fa n tili fre q u e n tissim o et casibus n o n n u llis ozaenae scrophulosae

w 1836 г. 23.

W K ró lew cu S iegfried im m a try k u lo w a ł się jako „syn tu ziem ca” . U ro­ dził się bow iem w prow incji, k tó ra należała do p a ń stw a p ruskiego i gdzie jego ojciec sp raw o w ał u rz ą d ra d c y k ró lew sk iej k a m e ry w o jen n o -sk arb o - w ej. Siegfrdedowi polecono rów nież w y sta ra ć się o zgodę rz ą d u polskiego n a konty n u o w an ie n a u k i w K rólew cu. C zyżby zaw inił tu ud ział stu d e n ta w po w stan iu listopadow ym ? Z obszernego życiorysu, ja k i S iegfried pozo­ staw ił w ak tac h u n iw ersy teck ich w H alle, nie w y n ik a to jasno. O kres m iędzy g ru d n iem 1830 a w iosną 1832 r. zam knął w n astę p u ją c y c h sło­ w ach: „W ezw any przez ojca do P ru s W schodnich, w p raw iałem się w p ierw w języ k u niem ieckim , b y n a W ielkanoc 1832 r . przy b y ć do K ró lew ca” 29. N ato m iast T rip p lin pisze o n im w te n sposób: „T ylko k ilk a lekcyj fech to - w an ia w ziął N...wicz od swego se k u n d a n ta S iegfrieda, k tó ry w p rzó d y słu­ żył w w o jsk u i d o b rze znał rzecz sw o ję ’” . I w in n y m m iejscu: „Prócz Dz... [D ziekońskiego?] w szyscy słu ży liśm y d aw n iej w w o jsk u i tu m ie­ liśm y sposobność oceniania p o trzeb y i skuteczności d o b ry ch le k a rz y ” 30. N a św iadectw ie odejścia z U n iw e rsy te tu w H alle (16 m a ja 1836 r.) b ra k je s t w ogóle w zm ianki o stu d iach S ieg fried a n a U niw ersytecie W arszaw ­ skim.

S tu d iam i P olaków n a U niw ersytecie K rólew ieckim in tereso w ały się nie ty lk o w ładze p ru sk ie. T roskę o los P olaków na p ru s k ic h uczelniach p rzejaw iał rów nież K o m itet N arodow y E m ig racji P o lsk iej w P ary żu . B yło to c e n try sty c z n e ug ru p o w an ie polityczne u tw orzone p rz e z g e n e ra ła Jó zefa D w ernickiego w 1832 r . dla pogodzenia k o n serw aty stó w z d e m o k ra ta m i w jed n ej, w spólnej organizacji em ig racy jn ej w e F ra n c ji. O zain tereso w a­ n iu p o b y tem P olaków w K ró lew cu św iadczy ciek a w y list K o m ite tu do re k to ra i profesorów uczelni, zachow any w a k ta c h arch iw u m . O to jego treść w przekładzie z niem ieckiego 31:

„K o m itet N arodow y E m ig racji P o lsk iej do P a n a R ek to ra i P an ó w P rofesorów U n iw e rsy te tu w K rólew cu.

S zlach etn i M ężowie. N asi bracia, k tó rz y ja k w iadom o chw ycili za ko­ s tu r p ielg rzy m i i z d alek a od sw ej ojczyzny, k tó re j odrodzenia postanow ili się doczekać, p o ru czy li n am troskę o ich d alsze losy. Z aszczytne to zada­

28 S. K o ś m i ń s k i , op. cit., s. 454.

29 A rch iw u m U n iw e r sy te tu w H alle, U A H alle, R ep. 29. I. N r 94— 170. 30 T. T r i p p l i n , P a m ię tn ik i, t. 1, s. 137; t. 2, s. 242.

31 T ek st dok u m entu w język u n iem ieck im z a m ieścił T. G r y g i e r , W y b ó r m a ­ te ria łó w do k w e s tii p o ls k ie j w P ru sa c h W sch o d n ich w X I X w ie k u , Z apiski T o w a ­ rzystw a N a u k o w eg o w T oruniu, t. 19, z. 1— 4, ss. 268— 269. N iestety , ory g in a ł tego dok um en tu obecnie zaginął.

(14)

nie zgodne je s t z naszym i odczuciam i, ale m ożem y doprow adzić je do końca ty lk o w ted y , jeśli pop rze n as n aród, k tó ry w eźm ie udział w n a ­ szym niezasłu żo n y m losie i gdy w szlach etn y ch lu d ziach zn ajd ziem y w spółuczestników dla naszy ch sta ra ń . N ajw iększą tro sk ę sp raw ia n am z n a jd u ją c a się na p ielg rzy m stw ie nasza m łodzież, k tó ra u czestniczyła w w alce w olnościow ej, gdyż nie chodzi tu ty lk o o zaradzenie potrzebom m a te ria ln y m , ale je s t n aszym obow iązkiem baczyć za jej duch o w y m roz­ w ojem , a nakaz to ty m p iln iejszy niż p rzed ponow nym u ja rz m ie n ie m n a ­ szej O jczyzny; p ierw szy m bow iem sta ra n ie m naszych ciem iężycieli, ogól­ nego w ro g a eu ro p ejsk ie j cyw ilizacji, je s t obok g rab ieży książek chęć w p ro ­ w adzenia w stecznictw a. T ylko zag ran icą m oże kształcić się nasza m łodzież, ab y w przyszłości, po odrodzeniu się naszej O jczyzny, m ogła być użytecz­ n a p a ń stw u w e w szystkich jego gałęziach zarządzania, ja k i n iem n iej w sztu k ach i n au k ach . A by pom óc n am w sp ełn ien iu św iętego obow iązku, p ro sim y w as p rzeto szlachetni m ężow ie, w im ię ukrzy żo w an ej ludzkości, w im ię naszego, bezgranicznie przez los prześladow anego n aro d u , każd e­ m u nieszczęsnem u z naszej nacji, k tó r y znajdzie się pośród w as, u łatw ić sposób zdobycia w iedzy. B ędziem y ró w n ież w am bardzo w dzięczni za k aż­ d y d a r w książkach (w łasnych dziełach) i pism ach, ja k w ielki lu b m ały on będzie, jeśli przez w asze s ta ra n ia osiągniem y te n cel, dołączając prośbę, ab y poprzeć łaskaw ie n asze podanie w in n y c h zakładach naukow ych, po­ zo stajem y z pow ażaniem . P ary ż, 8 g ru d n ia 1832.”

P ism o podpisali: p re z y d e n t g e n e ra ł dy w izji Jó zef D w ernicki, g en erał J a n N epom ucen U m iński, g e n e ra ł b ry g a d y J a n K a n ty S ieraw ski, d e p u to ­ w a n y T eodor M oraw ski, poseł k ra jo w y J a n Ledóchow ski, d ep u to w an y F ra n c isz e k W ołow ski, p oseł k ra jo w y A lek san d er Jełow icki, ra d c a p a ń st­ w ow y A n d rzej P lich ta, re fe re n d a rz p ań stw o w y M ichał H ube, se k re ta rz i zastępca J. Słow aezyński. U d o łu p ism a w id n iała ad n o tacja, że ja k ą k o l­ w ie k odpow iedź n ależ y kierow ać n a a d re s p re z y d e n ta , R ue R ivoli No 50. J a k w y n ik a z akt, pism o K o m ite tu o trz y m a ły rów nież U n iw ersy tety w B erlin ie i H alle. C iekaw a b y ła re a k c ja se n a tu akadem ickiego U n iw er­ s y te tu w K ró lew cu n a te n p a trio ty c z n y ap el polskich em ig ran tó w . Do­ w ia d u je m y się o n iej z pism a do k u ra to ra U n iw ersy tetu , datow anego 17 sty czn ia 1833 r., a podpisanego przez p ro re k to ra K aeh lera. C zytam y ta m m .in.: „ P rzesy łam y w odpisie list K o m ite tu N arodow ego E m ig racji P o lsk iej w P a ry ż u . P rz e k a z a n ie jego treści, niżej pod p isan y s e n a t uw ażał za sw ą pow inność w ra z z n ajp o słu szn iejszą uw agą, że chociaż je s t gotow y okazać polskim ek su lan to m każdy, zgodny z p raw em h u m a n ita ry z m , to je d n a k p o stan o w ił n ad esłan e pism o K o m ite tu złożyć bez odpow iedzi do a k t” 32. S tanow isko se n a tu akadem ickiego nie było sam o rzu tn e, nie odbyło się tu ta j bez in te rw e n c ji M in isterstw a. Ś w iadczy .o ty m pism o kom isarza rz ą d u do sp raw U n iw e rsy te tu adreso w an e do se n a tu akadem ickiego z dnia 11 lutego 1833 r. K om isarz został u pow ażniony przez M in isterstw o do p il­ now ania, ab y w ezw anie K o m ite tu nie w yw ołało jak ich ś n a stę p stw 33.

32 O b sch o n w ir b e r e it sin d , d e n p o ln isc h e n E x u la n te n je d e m it d e m G e se tz v e r e in b a r e H u m a n ita e t zu b e w e ise n , d en n o ch b e sc h lo ssen h a b e n d a s E in g a n g sg e­ d a c h te S c h re ib e n d e s K o m ite e u n b e a n tw o r t z u d e n A k te n z u leg en .

33 D as K ö n ig l. - M in is te riu m h a t u n s b e a u ftr a g t, d a fü r z u so rg en , d a ss d e r g le i­ ch en A u ffo rd e ru n g e n k e in F olge g e g eb e n w u rd e .

(15)

T ym czasem w ładze p ru sk ie z cały m u p o rem d om agały się od se n a tu odpow iedzi, czy T rip p lin i B entkow ski d o starczy li ju ż zgodę n a stu d ia za g ranicą. O d pierw szego pism a w te j sp ra w ie m inęło ju ż 8 m iesięcy. O w ypow iedź w tej sp raw ie prosił kom isarz rz ą d u do sp raw u n iw e rs y te ­ tu — H eÿn. P ro feso r S c h u b e rt sk iero w ał jego pism o 8 k w ietn ia 1833 r. na ręce dziekana fa k u lte tu m edycznego p ro feso ra von B aera w ra z z p rośbą o podanie opinii dotyczącej „pilności obu ty c h p an ó w ” . O dręczna opinia dziekana o B entkow skim i T rip p lin ie była niezw ykle pochlebna i p rzy n o ­ siła im zaszczyt. P ro feso r von B aer pisał dosłow nie: „ P an B en tk o w sk i je s t n a w skroś w zorem pilności (M uster des Fleisses). N ie opuścił on, ja k d ale­ ko sięgam pam ięcią, żadnego w y k ład u , a w re p e ty c ja c h an ato m iczn y ch od­ znaczył się ta k ą sam ą sław ą, ja k w sw oich studiach. P an T rip p lin z pow o­ du sta re j, n a w racającej choroby, je s t nieco m niej re g u la rn y w uczęszcza­ n iu na w ykłady, je d n a k ró w n ie p iln y i g o rliw y ” . N a odw rocie p ism a zna­ lazła się k ró tk a ad n o tac ja p ro feso ra S ch w eik arta 34 z d n ia 31 m a rc a 1833 r. P ro feso r S c h w e ik a rt zapow iadał, że w sp raw ie T rip p lin a i B entkow skiego p rzekaże „naglący p ro te s t” . Ż ąd ał on pozostaw ienia obu P olaków w licz­ bie stu d iu jący ch , bez w zględu na to, czy ud a im się otrzym ać zgodę pol­ skiego rząd u , czy też nie.

„N aglący p ro te s t” pro feso ra S c h w e ik a rta nosił d a tę 31 m a ja 1833 r. W ydział L ek arsk i — pisał profesor do k om isarza rz ą d u do sp raw u n iw e r­ sy te tu — w staw ia się n a ju siln ie j za dalszym p o b y tem T rip p lin a i B e n t­ kow skiego na tu te js z y m U niw ersytecie 35. Z tego też pism a d o w iad u jem y się po ra z p ierw szy o ty m , że obaj stu d en ci nie m ogą sprostać w arunkow i, tj. dostarczyć zgodę sw ego rz ą d u na stu d ia w K ró lew cu 36. P ism o n ie po­ daje, jak ie tru d n o śc i s ta n ę ły na przeszkodzie w zdobyciu doku m en tu . M ożna snuć dom ysły, czy T rip p lin i B entkow ski w ogóle p o d ejm o w ali ja ­ kieś sta ra n ia w ty m k ieru n k u ...

T ym czasem sp raw a stu d e n tó w polskich w K ró lew cu zataczała coraz szersze kręgi. In terw en io w ał osobiście n a d p re z y d e n t Schön, k tó ry w p iś­ m ie z d n ia 26 czerw ca 1833 r. jeszcze raz p rzy p o m n iał sen ato w i ak ad e­ m ickiem u o w a ru n k u , ja k i m uszą spełnić P o lacy p o d ejm u jący stu d ia na p ru sk im u n iw ersy tecie. „N a podstaw ie liśty k rólew skiego P re z y d iu m P o ­ licji stw ierd ziłem — p isa ł d alej Schön — że w śród g ru p y polskich in s u r- gentów z n a jd u ją się osobnicy: K ausz, von T rip p lin i B entkow ski. Są oni n a d a l zaliczani w poczet stu d en tó w U n iw ersy tetu . N owe rozporządzenie

34 S ch w eik a rt K arl Ferd in and (1780— 1857), od 1821 r. ordyn ariu sz praw a na U n iw e r sy te c ie K ró lew ieck im i jed n o cześn ie radca trybu nału.

35 W arto ta k że przytoczyć op in ię o tych stu d en ta ch dziek ana W ydziału L ek ar­ sk ieg o L u dw iga Sa ch sa z dnia 24 m aja 1833 r. Oto w a ż n ie jsze fra g m en ty opinii:

„D w aj P olacy, T ripplin i B en tk o w sk i, zo sta li półtora roku tem u przy jęci na s tu ­ dia za zgodą W ydziału L ek arsk iego. Od ta m teg o czasu n ie w p ły n ęła na nich żadna skarga, ani n a w e t ja k ieg o k o lw iek rodzaju pod ejrzenie. Obaj o k azali się spokojn ym i, obyczajnym i i c a łk o w icie od d an ym i sw o im studiom , m łod ym i ludźm i. J e st to jed n o ­ głośna opin ia ty ch w szy stk ich nau czycieli, którzy m ie li okazję ich o bserw ow ać. Są o b y w a tela m i u czeln i i z jej stron y m ają z a g w a ra n to w a n e praw a ochrony. N ie w ła śc i­ w e za ch o w a n ie się lub jak aś inn a n iep rzy zw o ito ść n ie p o zb a w iła ich tego. W ręcz p rzeciw n ie, nien a g a n n y m i god n ym tryb em życia sta li się bardziej ty ch p ra w g o d ­ ni. W ych o w a n k o w ie teg o pokroju b ylib y m ile w id zia n i w k ażd ej w y ższej u c z eln i” (T. G r y g i e r, op. cit., se. 269— 270).

38 ...dass es d e n s tu d ie re n d e n P o len T r ip p lin u n d B e n tk o w s k i n ic h t m ö g lich is t, d ie g e fo r d e r te E rla u b n iss d e r K ö n ig l. P o ln isch en R eg ieru n g im A u sla n d e stu d ie re n z u d ü rfe n , b eizu b rin g en .

(16)

M in isterstw a z dnia 18 czerw ca br. upow ażniło m nie do zap y ta n ia, czy i w ja k i sposób w ym ieniem osobnicy w y w iązali się z nałożonego n a nich obow iązku, i ja k a b y ła przy czy n a pozostaw ienia ich w liczbie s tu d iu ją ­ cych” . Schön dom agał się ró w n ież in fo rm ac ji o in n y ch P o lak ach s tu d iu ­ jący ch n a U n iw ersy tecie K rólew ieckim , a m ianow icie o B ergem annie, L em bkem , T etfeilerze, O rłow skim , P lu n sk erze, M ściw ujew skim , K u ro w ­ skim , Jaroszczew skim (Jarosczew skim ?) i Z aw esław skim . Czy w zw iązku z now ym i n iep o k o jam i w P olsce — zap y ty w ał Schön — ich p o b y t w K ró ­ lew cu nie budzi jak ich ś zastrzeżeń?

In te rw e n c ja von Schöna spow odow ana b y ła praw dopodobnie zaareszto ­ w an iem w K ró lew cu polskiego stu d e n ta G. W. M u ellera 37, k tó ry pod fa ł­ szyw ym n azw iskiem prow adził k o resp o n d en cję z uchodźcam i p o lsk im i we F ran cji, a n a w e t k o n ta k to w a ł się z p rz y b y ły m sta m tą d em isariuszem K o­ n a rsk im i posiadał p rzy sobie szkic do n a stro jo n e j w d u ch u rew o lu cy jn y m w ierszow anej trag ed ii polskiej. O fakcie ty m zostali pow iadom ieni przez kom isarza rz ą d u do sp raw u n iw e rs y te tu R euscha, sędzia u n iw ersy teck i i p ro re k to r S c h w e ik a rt pism em z d n ia 14 czerw ca 1833 r . 3S.

O dpow iedź w sp raw ie p o b y tu stu d en tó w polskich n a U niw ersytecie K rólew ieckim o trzy m ał von Schön ju ż po k ilk u dniach. W im ien iu k an cle­ rza, d y re k to ra se n a tu akadem ickiego i w sw oim w łasn y m odpow iedział p ro re k to r S c h w e ik a rt 29 czerw ca 1833 r . D onosił on m .in., że od chw ili u kazania się ro zporządzenia M in iste rstw a z d n ia І0 sierp n ia ub. r. nie im m atry k u lo w an o tu ta j żadnego P o lak a, jeśli nie m iał na to sp ecjaln ej zgody siwego rząd u . W ym ieniony w p iśm ie stu d e n t K ausz o trz y m a ł zgodę n a k o n ty n u o w an ie stu d ió w od m in is tra von B ren n a, a po n ad to d y re k to r k a n celarii cesarsko-æosyjskie j i królew sk o -p o lsk iej F lits e rd in g pism em z d n ia 14 listo p ad a 1832 r. n ie u z n a ł go za polskiego poddanego. S tu d en ci von T rip p lin i B entkow ski byli pow iadom ieni o rozp o rząd zen iu z d n ia 10 sie rp n ia 1832 r., ale w określo n y m te rm in ie n ie m ogli w yw iązać się z obo­ w iązku, p ro sili p rz e to o zw łokę. W m a ju b r. ośw iadczyli, że żądanego od n ich d o k u m en tu dostarczyć nie m ogą. W ydział L e k a rsk i biorąc pod uw agę ich pilność i n ien ag a n n e zachow anie, po stan o w ił w staw ić się za nim i. O d­ nośnie do B entkow skiego, k tó ry b y ł ty lk o podoficerem , pism o zw racało uw ag ę v on Schöna n a re s k ry p t M in isterstw a S p ra w W e w n ę trz n y c h i P o li­ cji z d n ia 8 lipca 1832 r., a o p u b lik o w an y w sty czn iu b.r., k tó r y głosił, że P o lacy ze sta n u podoficerskiego i żołnierskiego m ogli ta k długo pozosta­ w ać na te re n ie P ru s , ja k długo w sposób uczciw y znajdow ali śro d k i do życia. S tu d e n t O rłow ski pow rócił do P o lsk i w m a ju w ub ieg ły m ro k u . Z achow anie się Beirgem anna, L em bkego, T etfe ilera, P lu n s k e ra , M ściw u- jew skiego, K urow skiego, Jaroszczew skiego i Z aw esław skiego je s t bez za­ rz u tu . „N ik t z obecnych n a dzisiejszym posiedzeniu — czy ta m y w końco­ w y c h słow ach pism a — nie p rzy p o m in a sobie żadnych obciążających fa k ­ tów , k tó re b y w ja k im ś sto p n iu w iązały się z o statn im i n iep o k o jam i w P o lsce” .

O dpow iedź zapew ne u śm ierzy ła niepokój n ad p re z y d e n ta von Schöna, gdyż w a k ta c h sp ra w y nie p o jaw ia się ju ż te n p roblem . S p ra w a p o b y tu

37 B yła ju ż o n im m ow a. J ed en z g ru p y d ziesięciu P olak ów , k tó rzy do k o ń ca s e ­ m estru le tn ieg o 1832 r. m ie li złożyć zgod ę rządu po lsk ieg o na stu d ia zagran icą.

38 D o k u m en t z p rzesłu ch a n ia stu d en ta M u ellera (M üller;,) i w y n ik r e w iz ji jego pokoju w H otel de R u ssie w K ró lew cu z a m ieścił T. G r y g i e r, op. cit., ss. 271— 272.

Cytaty

Powiązane dokumenty

An empirical study revealed a four factoral stucture of sales planning practices peformed in manufacturing companies, namely qualitative methods and data combined into

Pojęcie regionalizmu „esencjonalnego” wydaje się być potrzebne z innego jeszcze powodu, a mianowicie ze względu na swą antynomię i odwrotność/przeciwieństwo

The volume fraction and lattice parameter of retained austenite at room temperature vary in different samples and the highest retained austenite and the largest lattice parameter

A 117DB in-Band CMRR 98.5DB SNR Capacitance-to-Digital Converter for Sub-NM Displacement Sensing with an Electrically Floating Target.. Jiang, Hui; Amani, Samira; Vogel, Johan

Consequently, the research hypothesis was confirmed and all in all it is obvious from the foregoing evidence that the businesses localised in bordering regions

(a) Magnetization as a function of the temperature measured in an applied magnetic field of 1 T with the edM/dT values shown in the inset; (b) magnetic entropy change - D S M as

Na taki właśnie, transdyscyplinarny, charak- ter zarządzania dziedzictwem kulturowym chciałabym zwrócić uwagę, zastanawiając się, co estetyk może wnieść w dyskurs na temat

It also presents the impact of BTI on sensing delay and sensing voltage of the memory sense amplifier while taking into account various technology nodes such as 90, 65, and 45 nm