• Nie Znaleziono Wyników

Czy Bóg istnieje?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czy Bóg istnieje?"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Czy Bóg istnieje?

Analiza i Egzystencja 2, 187-199

2005

(2)

ISSN 1 7 3 4 -9 9 2 3

RECENZJE

DARIUSZ LUKASIEWICZ

CZY BÓG ISTNIEJE?

W illiam L an e Craig, W alter S inn ott-A rm strong:

God? A Debate between a Chri­

stian and an Atheist,

O xford U n iv ersity P ress 2004, ss. 156.

O m aw iana książka pow stała jako w ynik debat pom iędzy chrześcijaninem W illia­ mem Lane Craigiem (uczniem A lvina Plantingi) a ateistą Walterem Sinnottem-Arm­ strongiem (obecnie związanym z uczelnią w Dartmouth, USA). Obaj filozofowie toczyli publiczną debatę w kw estii istnienia B oga w latach 2000-2001, podczas kilku spotkań w różnych ośrodkach uniwersyteckich USA.

Craig broni teizm u głoszącego, że istnieje Bóg, a dokładniej, że je st bardziej w iarygodne na podstawie świadectw i argumentów, jakim i dysponujemy, że istnie­ je Bóg. Sinnott-Armstrong natom iast broni ateizmu, głoszącego, że nie istnieje Bóg, a dokładniej, że je st bardziej wiarygodne na podstaw ie świadectw i argumentów, jakim i dysponujemy, że Boga nie ma. Żaden z nich nie jest zainteresow any obroną stanowiska słabszego w tej sprawie, czyli agnostycyzmu, głoszącego, że nie m ożna poznać, że Bóg istnieje, i że zarazem nie należy przeczyć, że Bóg nie istnieje.

Struktura książki je st bardzo przejrzysta. Jest ona podzielona na dwie główne części. W części pierwszej rozw aża się argumenty za istnieniem Boga. Craig poda­ je pięć argum entów teistycznych. Następnie Sinnott-Armstrong stara się pokazać, że argumenty Craiga sąbłędne lub niewystarczające. Część pierw szą kończy odpo­ w iedź Craiga na zarzuty Sinnotta-Armstronga. D ruga część książki je st pośw ięco­ na argumentom antyteistycznym. Część tę rozpoczyna Sinnott-Armstrong, podając trzy racje za tym, że Boga nie ma. N astępnie argumenty antyteistyczne poddane są krytyce przez Craiga. O statnie zaś słowo w tej części książki zostaje udzielone ate­

(3)

iście, co oczywiście niczego nie przesądza w kwestii słuszności racji reprezento­ w anych przez obu oponentów.

Jakie są w ięc racje Craiga za teizm em? Jest ich pięć:

pierwsza: istnienie Boga je st najlepszym w yjaśnieniem istnienia kosmosu; druga: istnienie Boga tłum aczy najlepiej powstanie w kosm osie inteli­

gentnych form życia (argument teleologiczny);

trzecia: istnienie Boga tłum aczy istnienie obiektywnych wartości m oral­ nych;

czwarta: istnienie Boga jest najlepszym wyjaśnieniem dla życia, śmierci i zm artwychwstania Jezusa z Nazaretu;

piąta: dośw iadczenia religijne stanow ą świadectwo przem awiające za istnieniem Boga.

Craig uważa, że siła tych argumentów ulega kumulacji i łącznie tw orzą one zbiór argumentów, którego siła jest w iększa niż każdego poszczególnego argumen­ tu, będącego elem entem tego zbioru. N ie uw aża on, że podane przez niego racje są jedynym i m ożliwymi i przytacza np. prace A. Plantingi, w których ten ostatni przed­

stawił ponad dwadzieścia, słusznych, zdaniem Craiga, argum entów teistycznych. N ajpierw krótko przedstawim y poszczególne argumenty teistyczne, jakim i posługuje się Craig, a dla przybliżenia Czytelnikowi charakteru prowadzonej dys­ kusji, zw rócim y uw agę tylko na niektóre, bardziej sporne i dyskutow ane także w książce, kwestie.

A rgum ent pierw szy m ożna ująć tak:

( 1 ) Cokolwiek zaczyna istnieć, m a sw oją przyczynę. (2) Kosmos zaczął istnieć.

(3) Stąd, kosm os m a sw oją przyczynę.

W pierw szym argumencie Craiga m ożna dyskutować nad przesłanką drugą. W obronie prawdziwości tej przesłanki Craig odwołuje się do niem ożliwości ist­ nienia aktualnej nieskończoności w świecie rzeczywistym (czasowo-przestrzennym). G dyby (2) było fałszem, to istniałaby nieskończona liczba zdarzeń w przeszłości, ale ponieważ, ja k powiedziano, zdaniem Craiga nie istnieje nieskończona aktual­ ność w świecie rzeczywistym, to kosm os m usi m ieć jakiś początek. W spółczesna kosm ologia dokładniej wyjaśnia ów początek za pom ocą teorii W ielkiego Wybu­ chu (Big-Bang), choć trzeba pamiętać, że nie j est to jedyna rozw ażana w kosm olo­ gii hipoteza początków naszego wszechświata.

A rgum ent drugi. G dyby którykolwiek z pierwotnych w arunków początko­ w ych świata był naw et w stopniu m inim alnym różny od tych, jakie faktycznie za­ istniały, to pow stanie inteligentnych form życia byłoby niemożliwe. W formie de­ dukcyjnej argument ten m ożna przedstawić tak:

(4)

( 1 ) Subtelny ustrój kosm osu j est dziełem praw, przypadku lub celowego za­ mysłu.

(2) N ie je st on jednak dziełem praw lub przypadku. (3) Stąd, kosm os jest w ynikiem celowego zamysłu.

W rozum ow aniu tym przedm iotem dyskusji oponentów je st oczywiście głównie przesłanka (2).

A rgum ent trzeci m a u ujęciu dedukcyjnym form ę następującą:

(1) Jeżeli Bóg nie istnieje, to nie istnieją obiektywne wartości moralne. (2) Obiektywne wartości m oralne istnieją.

(3) Stąd, istnieje Bóg.

W rozum owaniu tym obydwie przesłanki dom agają się dalszej analizy i dyskusji, szczególnie jednak przesłanka pierw sza m oże być i (słusznie) przedm iotem ostrej kontrowersji.

A rgum ent czwarty (z życia i zm artwychwstania Jezusa z N azaretu) m ożna przedstaw ić następująco:

(1) Istniejącztery ustalone fakty dotyczące losu Jezusa z Nazaretu: pogrzeb zorganizow any przez Józefa z Arym atei, odkrycie pustego grobu, w ielo­ krotne ukazanie siąpost mortem Jezusa oraz zrodzenie się w Jego uczniach w iary w Jego zmartwychwstanie.

(2) Hipoteza, że Bóg wskrzesił Jezusa z martwych, je st najlepszym w yja­ śnieniem tych faktów.

(3) Stąd, Bóg istnieje.

Argum ent piąty odwołuje się do nauk głoszonych przez tzw. epistem ologię zreformowaną. Według tych koncepcji przekonanie, że Bóg istnieje, je st przekona­ niem w łaściwie bazowym (properly basic belief). Przekonania są bazow e w tym sensie, że nie są oparte na innych przekonaniach, przekonania są w łaściwe w tym sensie, że są ugruntowane, m ają podstaw ę w pewnego rodzaju doświadczeniach. Do przekonań bazowych w e w łaściwym sensie należą przekonania, że istnieje prze­ szłość, świat zewnętrzny, inni ludzie, że wczoraj zjadłem na śniadanie płatki z m le­ kiem itd. Skoro w ięc ktoś je st przekonany, że dośw iadcza obecności Boga, to w ol­ no m u uznać za własne przekonanie, że Bóg istnieje. Jest to przekonanie bazowe we właściw ym sensie, jeżeli je st odpowiednio ugruntowane (np. nie w ystępuje pod w pływem działania narkotyków).

Co n a to wszystko ateista Sinnott-Armstrong? Stara się on oczywiście poka­ zać, że żaden z przytoczonych argumentów teistycznych nie je st poprawny, ponie­ w aż przesłanki, na których argum enty te są oparte, są fałszywe. Chce on jednak powiedzieć coś więcej i m ówi to. N aw et jeżeli wszystkie przesłanki przedstaw io­ nych rozum ow ań byłyby prawdziwe, a rozum ow ania formalnie poprawne, czyli prawdziwe byłyby także konkluzje, to nie w ynikałoby z tego, że istnieje Bóg

(5)

trądy-cyjnej religii, tj. istota, która je st zarazem wszechm ocna, dobra, wszechwiedząca, w ieczna itd.

Skąd taka konstatacja? Otóż, pow iada Sinnott-Armstrong, jeżeli istnieje pe­ w ien praw odaw ca norm m oralnych, to nie w ynika z tego, że je st on dobry lub że posiada jakąkolw iek w ładzę karania istot łam iących ustalone prawa. N aw et jeżeli Jezus z N azaretu pow stał z martwych, to mogło się to stać z pow odu interwencji innych potężnych istot, np. kosmitów, a nie Boga tradycyjnej wiary, albo też mogło być tak, że powstanie Jezusa z m artw ych przyczyniło się do utraty przez Boga Jego wszechmocy. N aw et jeżeli doświadczenie religijne byłoby pewnym świadectwem na istnienie zewnętrznego źródła tegoż doświadczenia, to najbardziej żywe i inten­ sywne doznania religijne m ogłyby pochodzić od istoty potężnej i dobrej, lecz w ca­ le nie m usiałyby pochodzić od Boga tradycyjnej w iary chrześcijańskiej (wszech­ mocnego o nieograniczonej dobroci). N aw et jeżeli kosm os m iał swojego stwórcę i architekta, to istota ta m ogła już dawno przestać istnieć. A poza tym, jeżeli archi­ tektem tego świata m iałby być Bóg tradycyjnego teizm u (powtórzmy raz jeszcze: istota wszechm ocna i dobra), to w tym w ypadku trzeba wyjaśnić, skąd tyle strasz­ nego zła w tym zaprojektow anym przez najpotężniejszego i dobrego architekta świecie? Wreszcie, gdyby naw et istniała istota, która je st stw órcą świata, źródłem norm moralnych, źródłem religijnych doświadczeń, to nie w ynikałoby z tego, że m usiałby to być jeden i ten sam byt: m ożliwe, że ktoś inny stworzył świat, ktoś inny dał zasady m oralne itd.

Spójrzm y jeszcze na niektóre z przesłanek w przedstawionych argumentach teistycznych. W argum encie pierwszym dyskusyjna je st przesłanka naw iązująca do tezy o nieistnieniu zbiorów aktualnie nieskończonych. Tylko platonicy w filozofii matem atyki - twierdzi Craig - byliby gotowi uznać takie zbiory. To, rzecz jasna, nie je st jeszcze żaden argument na korzyść stanowiska bronionego przez Craiga. D o­ daje on jednak w obronie praw dziwości tej przesłanki, że istnienie zbiorów aktual­ nie nieskończonych w świecie rzeczyw istym (czasowo-przestrzennym) prowadzi do sprzeczności oraz że idea takiego zbioru istnieje w umyśle, a nie w świecie, i że, co prawda, teorie m atem atyczne zaw ierają twierdzenia praw dziwe o takich zbio­ rach lub tw ierdzenia praw dziwe przy założeniu istnienia takich zbiorów, lecz ist­ nienie m atem atyczne jest czymś innym niż istnienie orzekane o rzeczach w tym świecie. A teista broni się, starając się pokazać, że istnienie aktualnej nieskończono­ ści w świecie rzeczywistym nie prowadzi do sprzeczności, a spór platoników z ich przeciwnikami w filozofii matematyki nie jest definitywnie rozstrzygnięty. Dodajmy, że jeżeli istnienie zbiorów aktualnie nieskończonych nie jest niemożliwe w świecie matematycznym - a nie jest - i jeżeli ich istnienie w świecie rzeczywistym nie pro­ wadzi do sprzeczności, to przesłanka Craiga m oże być fałszywa, ale nie musi być, bo istnienie matematyczne a istnienie w rzeczywistości to dw a różne pojęcia.

(6)

Wobec drugiego argum entu Craiga (teleologicznego) ateista formułuje hipo­ tezę alternatywną: m ożliwe jest, że istnieje bardzo wiele światów, pow stałych np. w w yniku W ielkiego W ybuchu, i w zw iązku z tym praw dopodobne jest, że w któ­ rym ś z tych św iatów istnieją w arunki do pow stania inteligentnych form życia (np. je st to także nasz świat). N ie m a w ięc potrzeby uznawać istnienia jakiegokol­ w iek architekta. Craig odpowiada na to następująco (w dużym uproszczeniu i skró­ cie): hipoteza o istnieniu bardzo wielkiej liczby światów je st tylko spekulacją, za którą nie przem aw iają żadne świadectwa em piryczne, a poza tym, naw et gdyby istniało bardzo w iele światów, to pozostaje w ciąż pytanie, w odniesieniu do każde­ go z nich, ja k powstały? Wobec tego hipoteza celowego zam ysłu i jednego archi­ tekta jest prostsza i poparta lepszym i świadectwami empirycznymi.

W trzecim z argum entów teistycznych w ysuniętych przez Craiga dyskusyjna jest z pew nością przesłanka pierwsza: jeżeli nie m a Boga, to nie istnieją obiektyw ­ ne wartości moralne. A teista stoi tu w obec dw óch możliwości: albo uzna, że nie m a obiektywnych wartości m oralnych (podważając w ten sposób przesłankę (2)), albo też uzna, że wartości takie istnieją, lecz przesłanka (1) rozważanego argum entu jest fałszywa. Kontekstem, w jakim Sinnott-Armstrong poddaje krytyce rozumowanie Craiga, je st przyw ołany przez niego dylem at zaw arty w platońskim dialogu Euty- fron (przykład Sinnotta-Armstronga dotyczy gwałtu). Czy gw ałt jest niemoralny, ponieważ Bóg nakazał nam nie gwałcić, czy też Bóg nakazał nam nie gwałcić, ponieważ gw ałt je st niemoralny? Jeżeli Bóg zakazał nam gwałtu, ponieważ je st to czyn niemoralny, to gwałt m usi być niem oralny uprzednio do Jego zakazu. Z dru­ giej strony jednak, jeżeli Bóg zakazuje gwałtu nie dlatego, ponieważ je st to czyn niemoralny, to Bóg m ógł był nie zakazywać gwałtu, a w tedy gwałt nie byłby nie­ m oralny (Bóg postąpił arbitralnie, m ógł nakazać zupełnie coś innego). Teista odpo­ w iedziałby na to (i często tak czyni): Bóg musi zakazać gwałtu, ponieważ czyn tego rodzaju je st zły, a Bóg je st dobry. Tego rodzaju odpowiedź je st jednak pow rotem do drugiej części przytoczonego wyżej dylematu z platońskiego Eutyfrona. Jeżeli natura boska je st gw arancją tego, że zakazuje O n gwałtu, poniew aż gw ałt jest zły, to żaden boski zakaz (nakaz) nie je st wym agany do uznania przez nas gw ałtu za zło. Gwałt je st po prostu niem oralny (zły), a Bóg jedynie to potw ierdza jako pod­ m iot o doskonałych kom petencjach etycznych. Inaczej mówiąc: jeżeli Bóg nie m a żadnych racji, by nakazać czynić jedno lub drugie, to Jego nakazy są arbitralne, a w tedy w artości m oralne nie są obiektywne, ale jeżeli m a O n takie racje, to te racje w łaśnie, a nie Jego nakazy (zakazy) są tym, co czyni nasze akty moralnym i (niem o­ ralnymi).

O statecznie Craig zajm uje w tej sprawie stanowisko podobne ja k Alston, M. Adams i Quinn: nasze m oralne zobowiązania są ugruntowane w nakazach (za­ kazach Boga). Sam a natura Boga je st tym, co ju ż Platon nazyw ał Dobrem: je st On

(7)

z istoty dobry, sprawiedliwy itd. N atura ta w yraża się w relacji do nas w formie m oralnych nakazów pochodzących od Boga (Bóg je st taki, że nie m oże wydawać innych nakazów i zakazów, jakie wydaje). I stwierdziwszy tak, Craig przechodzi do kontrataku, twierdząc, że ateista nie m a żadnych możliwości ugruntowania obiek­ tywnego charakteru w artości moralnych. Ateiści, jego zdaniem, m uszą być natu- ralistami, subiektywistami i relatywistam i aksjologicznymi (chodzi tu oczywiście o konieczność logiczną, a nie psychologiczną, s. 69). N ie zagraża to jednak, nawet gdyby było prawdą, spójności poglądów bronionych przez ateizm, o ile nie wykaże się, że konsekwencje aksjologiczne ateizm u są fałszywe lub prow adzą do sprzecz­ ności.

D yskusja w okół czwartego argum entu Craiga odwołuje się w dużym stopniu do em pirycznych ustaleń dotyczących w iarygodności relacji ewangelicznych. Te historyczne kw estie tu pominiemy. A teista argum entuje w ten oto sposób: prostszą hipotezą w yjaśniającą fakty przytoczone przez chrześcijańskiego te istę jest hipote­ za, że ciało Jezusa z N azaretu zostało w ykradzione z grobu lub przez kogoś po prostu zabrane, niż hipoteza o boskiej interwencji. Podważa również w iarygod­ ność świadków, którzy m ieli widzieć Jezusa zm artwychwstałego: ludzie nieraz w i­ dzą to, co bardzo chcą zobaczyć - twierdzenie dobrze uzasadnione em pirycznie w psychologii. Craig odpow iada na to, że w ykradzenie ciała Jezusa z grobu jest mało prawdopodobne - kto i po co m iałby to robić, a sytuacja psychologiczna osób, które widziały Jezusa zm artwychwstałego raczej nie była tego rodzaju, że osoby te spodziewały się lub chciały Go ujrzeć. Poniew aż jednakże - kontynuuje Craig - rzeczyw iście Go ujrzały, to uwierzyły w Jego zm artwychwstanie i zaczęły głosić światu D obrą Nowinę, w brew wszelkim przeciwnościom, płacąc za to prześlado­ w aniami i utratą życia.

Sinnott-Armstrong podnosi w obec piątego argum entu Craiga (z dośw iadcze­ nia religijnego) obiekcję następującą: nie m a wątpliwości, że wiele osób doznaje przeżyć, które, ja k się im wydaje, pochodzą od istot potężniejszych od nich. Pro­ blem polega tu na tym, zdaniem ateisty, że przeżycia takie są udziałem zbyt w ielu ludzi. Różni ludzie, o różnych przekonaniach religijnych, m ają podobne dośw iad­ czenia, które pochodzą, ja k sami są o tym przekonani, od różnych istot boskich (wielość religii), naw et pom im o że doświadczenia te m ogą być zupełnie ‘podobne od w ew nątrz’. Skoro przekonania religijne oparte na takich dośw iadczeniach są niezgodne ze sobą, a nieraz po prostu sprzeczne, to nie m ogą być w szystkie praw ­ dziwe. Zresztą z punktu w idzenia teizm u chrześcijańskiego, zdecydowana w ięk­ szość z nich musi być błędna, skoro tylko doświadczenia chrześcijańskie są zasad­ niczo prawidłowe. W ynika z tego - konkluduje Sinnott-Armstrong - że dośw iad­ czenie religijne zasadniczo nie m oże być reliabilne (rzetelne) - i to z punktu w idze­ nia samych chrześcijan (s. 39). Odpowiadając na zarzut ateisty, że różnorodność

(8)

w iar religijnych podw aża reliabilność dośw iadczenia religijnego, Craig zwraca uw agę na następującą okoliczność: jeżeli nie istnieją powody, by sądzić, że moje doświadczenie religijne, w którym doznaję w pewnej formie obecności Boga, jest iluzją, to sam fakt, że istnieją osoby dające świadectwo podobnych doświadczeń dla w sparcia swoich odm iennych przekonań religijnych (niechrześcijańskich), nie czyni m ojego przekonania błędnym lub niewłaściwym (w sensie epistemologii zre­ formowanej). Poza tym, zauważa Craig, zarzut Sinnotta-Armstronga zakłada, że wszystkie doświadczenia religijne są podobne co do treści, a to nie je st prawda. Obecne w hinduizm ie poczucie bycia pochłoniętym przez przerastającą jednostkę całość bytu różni się całkowicie od przeżycia chrześcijanina doznającego miłości osobowego Boga (s.74). Craig podkreśla przy tym, iż choć przekonanie, że Bóg istnieje, je st bazow e w e w łaściw ym sensie, to m ożna i należy szukać dla niego pew nych argumentów (np. w łaśnie takich, które on podaje), lecz naw et gdyby ar­ gum enty te były niewystarczające, to, o ile przekonanie je st w ciąż ugruntow ane w odpow iednim doświadczeniu religijnym, nadal pozostaje ono bazowe we w łaś­ ciwym sensie.

W drugiej części książki rozw aża się argumenty za nieistnieniem Boga. Sin- nott-Arm strong przytacza trzy racje antyteistyczne: argument ze zła, z niem ożliw o­ ści działania w czasie oraz - ja k on to nazyw a - ‘z ignorancji’.

D la lepszego zrozum ienia jego argumentacji dobrze będzie przytoczyć spo­ sób, w j aki rozum ie on znaczenie nazw y Bóg. Otóż, powołuj ąc się na trądycj ę chrzę­ ści]'ańską, desygnatem nazw y B óg je st byt wszechdobry (Bóg czyni zawsze to, co jest najlepsze w m oralnym sensie), byt w szechm ocny (Bóg m oże zrobić wszystko, co je st logicznie możliwe), byt w szechw iedzący (Bóg zna wszystkie prawdy), byt wieczny (Bóg istnieje bez początku i końca poza czasem), byt działający (Bóg p o ­ woduje zm iany w świecie czasowym), byt osobow y (Bóg posiada w olę i dokonuje wyborów).

A rgum ent ze zła podany przez Sinnotta-Armstronga m a postać następującą: (1) Jeżeli istniałaby istota w szechm ocna i wszechdobra, to nie byłoby żad­ nego zła w świecie, o ile zło to nie byłoby logicznie konieczne dla, w od­ pow iednim stopniu, kom pensującego je dobra.

(2) Istnieje w iele zła w świecie.

(3) Wiele zła światowego nie je st logicznie konieczne dla jakiegokolwiek kom pensującego je dobra.

(4) Stąd, nie istnieje Bóg, który je st istotą w szechm ocną i wszechdobrą. Biorąc zaś pod uw agę podaną wyżej definicję B oga tradycyjnego teizm u, Bóg nie istnieje, ponieważ istota, która nie je st wszechm ocna i nie je st wszechdobra, nie jest Bogiem. Sedno tego argumentu wiąże się ze złem bezcelowym. Zło takie nie jest w arunkiem koniecznym żadnego kom pensującego je dobra, ani też w ogóle

(9)

-w naszym pojęciu - żadnego dobra nie -warunkuje. A teista podaje przykłady m a­ łych dzieci cierpiących na nieuleczalne choroby lub dręczonych przez różnego typu psychopatów. Rozw aża przy tym szereg różnych podawanych przez teistów w yjaś­ nień teodycealnych i je odrzuca. N ależą tu m.in. wolność w oli jako wartość prze­ wyższająca zło wyrządzane poprzez spełnianie w olnych czynów, kształtow anie charakteru przez cierpienie (z tym, że w w ypadku cierpiących dzieci chodziłoby raczej o próbę charakteru rodziców, a nie dzieci, gdyż te jeszcze charakteru nie posiadają).

Sinnott-Armstrong przytacza też teodycealną koncepcję wiecznej rekompensa­ ty dla ow ych dzieci w formie m aksym alnego możliw ego szczęścia w niebie za do­ znane w życiu doczesnym cierpienia i krzywdy. Przede w szystkim Bóg - jako isto­ ta w szechm ocna i dobra - m ógłby zapewnić ow ym dzieciom taką szczęśliwość, argumentuje ateista, bez szczególnie przerażających cierpień doznanych przez nie w życiu doczesnym. W zw iązku z tym dodaje, że cierpienia dzieci same w sobie, jako środek tylko do m odelow ania charakteru rodziców, są zadawane niemoralnie, a poza tym byw ają bezcelowe, gdy rodzice się załam ują fizycznie, psychicznie lub odchodzą od wiary, o czym Bóg z góry, jako byt wszechwiedzący, w ie od zawsze. Teista (Craig) odpow iada na to n a dwa sposoby. Po pierwsze, zło, które w ydaje się bezcelowe, nie je st bezcelowe, jedynie m y nie potrafim y pojąć racji i celów Boga. Warto tu przytoczyć kilka racji natury epistemologicznej podanych przez Alstona, które m a ją wyjaśniać poznawcze ograniczenie podmiotów ludzkich: złożoność spraw przerastająca naszą zdolność pojmowania, brak w iedzy o tym, co m ożliwe m etafi­ zycznie, nieznajom ość zakresu możliwości logicznych, brak dostatecznego roze­ znania co do aksjologicznego bilansu sytuacji (ujętej całościowo) oraz ograniczona zdolność do w ydaw ania trafnych sądów aksjologicznych. Zatem istota o tak ogra­ niczonych m ożliw ościach poznaw czych nie m oże znać racji i celów Boga, gdy do­ puszcza O n w świecie zło nazywane przez nas ‘bezcelow ym ’, i, dodajmy, choć A lston i Craig tego nie mówią, ale nieraz inni teiści sięgają po takie stwierdzenie: istota taka nie pow inna takich racji szukać. Craig dorzuca w tym kontekście kon­ statację, że skoro Bóg je st w szechm ocny i dobry, to każde zło m usi m ieć sw oją rację i cel (jest to oczyw iście konstatacja wysoce niewystarczająca, bo właśnie cho­ dzi o to, czy Bóg je st takim bytem , skoro istnieje zło bezcelowe). Po drugie, pow ia­ da Craig, m ożliwe je st wprawdzie, że z pewnego punktu w idzenia określone zło nie tylko w ydaje się bezcelowe, lecz je st bezcelow e, ale to nie w spiera tezy ate­ istycznej. Z punktu w idzenia szczęścia doczesnego, czyli szczęścia do osiągnięcia przez nas tu i teraz, w łaśnie cierpienia i krzyw dy są bezcelowe, ale nie ten rodzaj szczęścia Bóg m a na celu, kiedy na zło tego rodzaju zezwala. W końcu przecież ostatecznym celem ludzkiego istnienia, zdaniem Craiga, je st to, żeby m aksym alna liczba ludzi zbliżyła się do Boga i Go poznała. To zaś pozwoli im osiągnąć także

(10)

maksym alne i w ieczne szczęście: „Because G od’s ultim ate goal for hum anity is the know ledge o f H im self - w hich alone can bring eternal happiness to creatures - history cannot be seen in its true perspective apart from the K ingdom o f G od” (s. 120). I tu cytuje też M artyna Lloyda-Jonsa: „We should judge every event in the light o f G od’s great eternal and glourious purpose” .

By jeszcze bardziej w zm ocnić siłę swojego kontrargumentu, Craig przytacza dane empiryczne na tem at sukcesów chrześcijaństwa w Chinach, nazyw ając, przy okazji niejako, M ao-Tse-Tunga „najw iększym m im ow olnym ew angelizatorem w dziejach” . Otóż w czasach rew olucji kulturalnej w Chinach w ym ordowano oko­ ło 20 m in ludzi. N atom iast w latach 1977-1990 odnotowano tam od 30 do 75 m in naw róceń na w iarę chrześcijańską. Zatem bilans w wym iarze eschatologicznym jest korzystny: więcej naw róconych i zbawionych niż zamordowanych.

Sinnott-Armstrong, odpowiadając na powyższe uwagi Craiga, stwierdza, że jakkolw iek praw dą jest, że nasze kompetencje poznawcze są ograniczone, to nie w ynika z tego, że zawsze, ilekroć dzieje się coś złego, istnieją racje i cele owego zła, a m y jedynie nie potrafim y ich pojąć. Zauw aża także, iż je st zaledwie spekula­ cją (rozważaniem nieuzasadnionym ) w ypatrywanie różnych rodzajów dobra, jakie m oże zaistnieć np. za sto lub dwieście lat, jako odległy rezultat zła dziejącego się obecnie (śmierć dziecka - możliwego w ynalazcy zabójczej technologii itp.). W n a­ wiązaniu do drugiego kontrargum entu Craiga ateista konstatuje, że wykorzystyw a­ nie cierpienia i krzyw dy ludzkiej po to, by ja k największa liczba ludzi wielbiła Boga i m ogła Go lepiej poznać jako istotę w szechm ocną i nieskończenie d o b rą jest, ja k powiada, horribly unfair (s. 92). A poza tym, oczywiście Bóg, jako byt z definicji wszechmocny, m ógł uczynić sw oją wielkość i w szechm oc poznaw alną dla największej możliwej liczby ludzi za pom ocą środków innych niż cierpienia i krzywdy, w tym także dzieci. Wreszcie, gdyby m iałoby być tak, że Bóg nie byłby zainteresowany naszym szczęściem i dobrem doczesnym, lecz tym głównie, by Go maksym alnie czcić i poznaw ać Jego atrybuty (np. dobroć i wszechm oc), to jaw iłby się O n - według standardów m oralnych powszechnie akceptowanych także przez teistów w życiu codziennym - jako dość okrutny i samolubny (na pewno nie dobry w naszym pojęciu). O stateczna odpowiedź Craiga na te zarzuty ateisty je st następu­ jąca: skoro Bóg w ybrał ten świat spośród w ielu możliwych, to prawdopodobne jest, że właśnie przy tej ilości i rodzajach zła, jakie się tu d z ie ją największa liczba ludzi osiągnie poznanie Boga i szczęście wieczne.

K olejny argum ent antyteistyczny dotyczy stosunku B oga do czasu i proble­ m u przyczynowości. Zasadnicza teza Sinnotta-Arm stronga głosi, że jeżeli byt nie jest czasowy (istnieje poza czasem, np. liczby), to nie m oże pow odow ać żadnych skutków w świecie czasowym, czyli być przyczyną zdarzeń w świecie. Rzecz w tym - argumentuje ateista - że Bóg klasycznego teizm u działa w czasie: stworzył świat,

(11)

pow odow ał cuda, reagował i zapewne nieraz reaguje na prośby kierowane do N ie­ go w m odlitw ach, dokonał aktu w cielenia itd. Żadne z tych działań nie byłoby możliwe, gdyby Bóg był bytem istniejącym poza czasem. Jeżeli istnieje O n poza czasem, to nie m oże być przyczyną zdarzeń w czasie, jeżeli natom iast je st przyczy­ n ą zdarzeń w czasie, to, oczywiście, nie istnieje poza czasem. Zatem niem ożliw e j est, żeby Bóg istniał w czasie i poza czasem zarazem. A przy tym Bóg klasycznego teizm u uw ażany je st przez w ielu teologów za byt pozaczasowy. Żyw a je st wszakże również myśl, że Bóg je st obecny w rów nym stopniu, całkowicie i niepodzielnie w każdym m om encie czasu, że je st wszechczasowy. Tego rodzaju pogląd rodzi je d ­ nak następujący problem: jeżeli np. Bóg dokonał rozstąpienia się w ód M orza C zer­ wonego w południe pewnego dnia oraz jeżeli je st w rów nym stopniu całkowicie i niepodzielnie obecny o północy tego dnia (bo je st w każdym mom encie czasu), to Bóg spowodował rozstąpienie się w ód M orza Czerwonego o północy danego dnia. G dyby tak nie było, to Jego obecność w czasie nie byłaby w ystarczająca na to, by spowodować rozstąpienie się w ód M orza Czerwonego w południe. Ogólnie m ó­ wiąc: żaden byt istniejący w rów nym stopniu, całkowicie i niepodzielnie w każ­ dym mom encie czasu, nie daje wyjaśnienia, dlaczego pew ne zdarzenie dokonuje się w określonym czasie, lecz nie w cześniej ani też nie później (s. 99-100). Z tego właśnie pow odu Bóg istniejący w czasie w podanym sensie nie m oże powodować żadnych skutków w świecie czasowym.

M ożliw e są tu pew ne kontrargum enty ze strony teisty: m oże on np. twierdzić, że istnienie B oga nie je st jednolite czasowo (i przestrzenie); istnieje O n w pewnych m om entach czasu i częściach przestrzeni, lecz nie wszystkich, i w tych m om entach i częściach przestrzeni, w których istnieje, pow oduje określone zdarzenia. Bóg taki nie je st ani pozaczasowy, ani wszechczasowy. Jego stosunek do czasu je st ponie­ kąd hybrydalny.

Inna odpowiedź nasuw a się, jeśli weźm ie się pod uw agę przyczynowość dzia­ łania. Dokładniej rzecz ujmując, zdaniem Craiga, Bóg je st bytem istniejącym poza czasem, lecz zarazem przygodnie czasowym: w relacji do świata czasowego pozo- staje wewnętrznie niezmienny, ale ulega zm ianom zewnętrznym - zm ienia się w re­ lacji do przedm iotów czasowych i dlatego nie je st bezczasowy. Dlatego tak długo, ja k istnieje świat czasowy, Bóg istnieje w czasie (s. 111). Inaczej mówiąc, zdaniem Craiga, Bóg je st bezczasow y bez odniesienia do stworzenia i czasowy w odniesie­ niu do stworzenia. W tym właśnie kontekście pojaw ia się koncepcja przyczynowo- ści działania lub przyczynow ości podm iotu działającego (agent causation). Chodzi tu o to, że nie m ożna w zadow alający sposób wyjaśnić początku w szechświata jako skutku deterministyczne rozumianej przyczyny: dla każdego zdarzenia istnieje jego przyczyna, i skoro Bóg je st pojm ow any jako przyczyna kosmosu, to jeżeli istnieje Bóg jako przyczyna kosmosu, to kosm os istnieje wiecznie jako Jego skutek. Dzieje

(12)

się tak, ponieważ jeżeli przyczyna byłaby wiecznie obecna (w czasowym lub acza- sowym sensie), to skutek m usiałby być także wiecznie obecny (sytuacja przypom i­ na nieco starą koncepcję Orygenesa o odwiecznym w spółistnieniu Boga i świata stworzonego przez Boga). Jedyny sposób na to, ja k się wydaje, ażeby zaistniał sku­ tek w pew nym czasie spowodowany przez pozaczasow ą przyczynę, je st taki, że należy przyjąć zupełnie in n ą - indeterministycznąkoncepcjęprzyczynowości. Polega ona na tym właśnie, że podm iot o libertariańskiej wolnej w oli m oże w ywoływać skutki w czasie, kiedy chce, a nie zawsze, kiedy istnieje. Dlatego podm ioty takie ja k my, ale też Bóg, m ogą istnieć w równym stopniu, całkowicie i niepodzielnie w w ielu m om entach czasu (we w szystkich m om entach swojego istnienia), a mimo to powodować określone zamierzone zdarzenia tylko w niektórych momentach czasu. Odpowiedź ateisty na koncepcję przyczynowości indeterministycznej je st następu­ jąca. Craig zakłada pew ną analogię pom iędzy podm iotem ludzkim a Bogiem. Rów ­ nież człow iek istnieje w każdym mom encie swojego życia w sposób niepodzielny i całkowity. A nalogia ta je st jednak błędna, ponieważ życie ludzkie je st ciągiem zdarzeń pojawiających się przez wiele lat, całość będąca j a nie istnieje w każdym mom encie czasu (ateista przyjm uje tu najwyraźniej m ereologiczną koncepcję in­ dywiduum trwającego w czasie - przedm iot je st tu całością w szystkich swoich faz czasowych). A naw et w poszczególnym mom encie czasu człowiek je st podzielny nie tylko na części fizyczne, ale też jego um ysł m oże być podzielony pod w zględem uwagi, m ogę np. na jutro planować napisanie recenzji, a zarazem myśleć o rom an­ tycznej kolacji w m iłym towarzystwie. Poza tym je st i inna różnica: ludzie zm ie­ niają się intem alnie i ekstem alnie, podczas gdy Craig w yklucza intem alne zm iany w Bogu. Sinnott-Armstrong ponadto zauważa, iż - naw et jeśli Bóg zm ienia się ekstem alnie w pew ien sposób - zm iany tego rodzaju nie m ogą być przyczyną skut­ ków świecie. Zm iany ekstem alne (powodowane relacją Boga do zm iennych przed­ m iotów czasowych - skoro one się zmieniają, to i relacja B oga do nich się zmienia, bo zm ienia się jeden z członów tej relacji, a skoro zm ienia się jeden z członów relacji, to relacja się zm ienia - i ta zm iana je st właśnie odnotow ana jako zmiana ekstem alna w Bogu), nie m ogą być przyczyną skutków świecie. Zmiany ekstem al­ ne nie w yjaśniają tego, ja k Bóg m ógł stworzyć świat, skoro nie było niczego ekster- nalnego w obec Boga, zanim świat został stworzony (s. 136). A le tu m ożliw a jest odpowiedź teisty: zm iana ekstem alna była równoczesna ze stworzeniem świata.

Zasadnicza idea Craiga związana z koncepcją przyczynowości działającego podm iotu je st taka chyba. Przyczyną działania je st podm iot wzięty jako całość, a nie żadna część lub zm iana częściow a w traktowanym całościowo podm iocie działającym. A teista stara się pokazać, że przyczyną zm ian w świecie nie jest je d ­ nak podm iot działający jako całość, lecz tylko pew na część lub zm iany częściowe w całym podm iocie działającym. Przyczyną w praw ienia w ruch piłki nie jest p ił­

(13)

karz, który j ą uderzył, ale jego uderzenia piłki, np. nogą. Przyczyną je st w ięc po­ szczególny akt pewnej części podm iotu spełniony w pew nym m iejscu i czasie (s. 137). Sama obecność piłkarza na boisku przez cały m ecz nie m ogła być i nie była przyczyną tego, że strzelił on bram kę w pierwszej, a nie w drugiej połowie meczu. Przyczyną było jego kopnięcie piłki w określonym czasie i z określonej pozycji w przestrzeni. Konkluzja, ja k ą wyprow adza z tej analizy ateista, brzmi: je ­ śli przyczynowość podm iotu je st przyczynow ością podm iotu ujętego całościowo, to nie stanowi ona żadnego wyj aśnienia tego, że dane zdarzenie zdarzyło się w okreś­ lonym czasie, a nie wcześniej lub później. A nalizy Sinnotta-Armstronga nie są w tej kwestii oryginalne, wcześniej dokonywał ich np. C.D. Broad. Przypom nijm y do­ tychczasowe w yw ody w tej sprawie: powiedziane zostało, że jeśli Bóg istnieje poza czasem, to nie m oże być przyczyną zdarzeń w czasie. Jeżeli jednak rozum ieć przy­ czyno w ość w ten sposób, że istnienie przyczyny wyw ołuje skutek, to Bóg istnieją­ cy w czasie w rów nym stopniu, całkowicie i niepodzielnie, w każdym mom encie czasu, w yw oływ ałby skutki w każdym dowolnym m om encie czasu, a nie w okreś­ lonym momencie, ani wcześniej, ani później. Zaradzić tem u ma, zdaniem Craiga, przyczynowość działającego podmiotu, lecz ateista odrzuca tę koncepcję jako błędną z podanych wyżej powodów.

Jego zdaniem, ani Bóg istniejący w czasie nie m oże być przyczyną zdarzeń czasowych, ani Bóg istniejący poza czasem nie m oże być przyczyną zdarzeń czaso­ wych. Zatem Bóg nie m oże być przyczyną żadnych zdarzeń w czasie, a byt, który nie m oże w ywoływać zdarzeń w czasie, nie je st Bogiem, czyli: B oga nie ma.

Ostatni argum ent antyteistyczny podany przez Sinnotta-Armstronga je st ar­ gum entem z ignorancji. Stwierdza on (w pew nym uproszczeniu rzecz ujmując), że aby uznać istnienie jakiegoś bytu, należy posiadać świadectwa przem awiające za jego istnieniem, jeżeli natom iast świadectwa brak, należy uznać, że dany byt nie istnieje. W odniesieniu do Boga argum ent ten przyjm uje postać następującą: gdyby istotnie istniał taki byt, ja k Bóg, objawiłby się, dostarczając świadectw swojego istnienia maksymalnej możliwej liczbie ludzi. Craig zauważa w odpowiedzi, że wówczas nie byłoby m ożliwe, aby ludzie wchodzili w w olne relacje m iłości z B o­ giem, o którym niem alże po prostu wiedzieliby, że istnieje. „Czy, m iałby On, aby dać się lepiej poznać, na każdym np. atomie czy zw iązku organicznym zostawić inskrypcję made by GodTl - pyta z ironią Craig.

Jednakże taka riposta nie je st dla ateisty zniewalająca, gdyż to właśnie, że wiemy, że ktoś istnieje, je st jednym z w arunków naszej miłości do tej osoby, choć na pewno nie je st to w arunek wystarczający (znamy wiele osób, a kocham y w po­ tocznym ludzkim sensie, je d n ą lub kilka). W każdym razie w iedza lub wiara, że Bóg istnieje, oparte na m ocniejszych świadectwach niż te, które są nam dostępne,

(14)

nie uniem ożliw ia m iłości do Boga, a naw et przeciwnie, m ogłaby j ą uczynić p o ­ w sze ch n iejsz ą- kontynuuje Sinnott-Armstrong.

Teista zauważa w kontekście ostatniej uw agi ateisty, że gdyby Bóg objawił się w sposób bardziej wyraźny, powszechnie dostrzegalny, to nadal nie byłoby żad­ nej gwarancji na to, że większa liczba ludzi weszłaby w relację miłości z Nim. A m o­ że nawet, choć Craig tego nie m ówi wprost, jego zdaniem byłoby tak, że właśnie w świecie, w którym świadectwa za istnieniem Boga są takie, jakie są, czyli w n a­ szym świecie, liczba osób, które w chodzą w relację m iłości z Bogiem, je st naj­ w iększą z m ożliwych?

Biorąc zaś pod uw agę ostatnie nasze przypuszczenie oraz to, co powiedziane zostało w cześniej, m ożna zaryzykow ać hipotezę, że nasz świat, zdaniem Craiga, jest światem najlepszym aksjologicznie z m ożliw ych światów. Jeżeli bowiem tyle i tyle zła, takiego a takiego rodzaju, przy tej a nie innej liczbie i rodzaju świadectw przem aw iających za istnieniem Boga, pozw ala maksymalnej możliwej liczbie lu­ dzi poznać oraz pokochać Boga, i dzięki tem u osiągnąć życie wieczne, a zatem najdoskonalsze, bo największe i niem ające końca szczęście, to jakże ten właśnie świat nie m iałby być najlepszym z możliwych? Ateista jednak nie m a „obowiązku logicznego” uznać tego rodzaju poglądu, ponieważ, pomijając inne wcześniej p o ­ ruszone trudności, teista nie uzasadnia tezy, że ten świat produkuje najwięcej escha­ tologicznego szczęścia, on jedynie w to wierzy lub uważa to za możliwe. A to w dys­ kusji filozoficznej chyba za mało.

N ie znaczy to, że racje w tym sporze są wyraźnie po jednej stronie, przeciw ­ nie - rzecz cała dom aga się dalszej dyskusji, a pow yższa recenzja pragnie jedynie zwrócić uw agę Czytelnika na książkę, która do takiej właśnie dyskusji doskonale zachęca, dając jej bardzo inspirujący punkt wyjścia.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie można marzyć o pokoju, jeśli nie stworzy się warunków do jego zaistnienia, jeśli nie wyrwie się zatrutych korzeni, stanowią­.. cych

Literacki obraz „JHWH wojownika” jest więc na usługach teologicznego przesłania o obecności Boga JHWH w życiu człowieka, Jego wszech- mocy oraz miłości i wierności

się Pana poprzez Jego zaangażowanie się w historię narodu wybranego 1 Pisanie więc w językach współczesnych na temat objawiania się Boga w przyrodzie na podstawie Psalmów jest

Odpowiedź muzułmanów jest radykalnie inna: Jezus to człowiek – prorok, który zapowiadał nadejście Mahometa, który stał się „pieczęcią” wszystkich proroków i

18 A. Perspektywa teologicznofundamen- talna, [w:] Studia Theologiae Fundamentalis. Racjonalność wiary, red.. Bezpośrednim przedmiotem filozofii jest widzialny świat stworzeń,

Taka interpretacja nie sięga więc, by odwołać się do siatki kategorialnej Rudolpha Otta, tego, co w religii jest numinotyczne, sięga jedynie - dokonując (jak zwrócił

Dwóch poetów – szejk Farid i Kabir – głoszących nirguniczną, apofatycz- ną odmianę bhakti, popularnego mistycyzmu tego okresu, poprzez utwory cytowane w przekładzie

z powietrza, lecz w istocie zostają zbudowane, metodą prób i błędów, w warunkach niezgody co do tego, czego potrzeba tu i teraz, czy w ra­ mach następnego