• Nie Znaleziono Wyników

Uwagi Stanisława Srokowskiego o problemie polskim w Prusach Wschodnich w 1921 roku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Uwagi Stanisława Srokowskiego o problemie polskim w Prusach Wschodnich w 1921 roku"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Wrzesiński, Wojciech

Uwagi Stanisława Srokowskiego o

problemie polskim w Prusach

Wschodnich w 1921 roku

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 495-520

(2)

A

R

T

Y

K

U

Ł

Y

i

M

A

T

E

R

I

A

Ł

Y

W o jc ie c h W rz e s iń s k i

UWAGI STANISŁAW A SROKOWSKIEGO O PROBLEMIE

POLSKIM W PRUSACH WSCHODNICH

W 1921 ROKU

S tan isław S rokow ski (1872— 1950), geograf, polityk, pub lic y sta je s t do ­ brze z n an y ze sw oich zain tereso w ań w schodniopruskich. P ia stu ją c w okresie od 24 czerw ca do 16 listopada 1921 ro k u fu n k c ję k onsula g en eraln eg o Rzeczy­ pospolitej w K rólew cu m iał m ożliwość i obow iązek poznania dokładnie cało­ k sz tałtu problem ów prow incji, jej zag adnień w e w n ę trz n y c h i fu n k c ji ogól- noniem ieckiej czy też znaczenia m iędzynarodow ego. A b y ł to okres bogaty w w y d arzenia, k tó re m iały d ecy d u jący w p ły w n a losy p ro w in c ji w całym okresie m iędzyw ojennym . Srokow ski m ia ł możliwość poznania w ielu zagad­ n ień zw iązanych z o k resem plebiscytu. D ostrzegał p rz yczyny polskich n ie­ powodzeń, k tó re zdecydow ały o ostatecznych w y n ik a c h głosow ania plebiscy­ towego. N ie m niejsze znaczenie d la jego analiz p ro b lem u w schodniopruskiego m ia ły spostrzeżenia, w y ciąg n ięte z obserw acji ow ej eksplozji n astro jó w antypolskich, jak ie u ja w n iły się w całej rozciągłości n a tere n ie prow incji po p rz eg ra n y m plebiscycie. Srokow ski dostrzegał, w p ra w d zie niep o ró w n an ie słabsze, ale istniejące jed n a k u g ru p o w a n ia niem ieckie, k tó re n ie chciały u le ­ gać o w ej euforii nacjonalistycznej, w idziały jej n iek o rzy stn e fu n k c je dla przyszłości stosunków polsko-niem ieckich. W idział, że n a tere n ie P ru s W schodnich po w sta ją u g ru p o w an ia, k tó re nie chcą w pełni p o dporządkow y­ w ać się fu n k cjo m w yznaczonym p ro w in cji przez c e n traln e rząd y berlińskie. I w reszcie Srokow ski, chyba n a jw y raź n ie j w okresie toczącej się u g ran ic p ro w in cji w o jn y polsko-radzieckiej, dostrzegał fu n k cję P ru s W schodnich w ok reślen iu sy tu a cji Polski, ok reślen iu jej podstaw ow ych koncepcji p o lityki m o rsk iej czy też cało k ształtu stosunków z N iem cam i oraz p a ń stw a m i b a ł­ tyckim i.

S rokow ski pełniąc odpow iedzialną fu n k c ję w polskiej służbie zagranicz­ nej pozostaw ał zarazem uczonym , geografem . U m iał łączyć o bserw acje w y n i­ k ające z analizy sta ty sty k , d a n y ch o w y m ian ie handlow ej, ru c h u portow ym , zjaw isk ach dem ograficznych z in fo rm a cjam i ustalo n y m i przez polską służbę zagraniczną. K rólew iec b y ł d o b ry m p u n k tem o b serw acyjnym . D ow odem tego są r a p o rty Srokow skiego pisane do c e n tra li M in isterstw a S p ra w Z ag ran icz­ nych. Nie zachow ały się jed n a k wszystkie.

D la Srokow skiego od p ierw szy ch ty g o d n i jego p o b y tu w K rólew cu nie ulegało w ątpliw ości, że n a obszarze P r u s W schodnich w y s tę p u je zasadnicza sprzeczność m iędzy d z iałan iem procesów ekonom icznych, dem ograficznych a d ziałan iam i politycznym i ów czesnych przyw ódców niem ieckich. D ostrzegał,

(3)

że rozw ój gospodarczy zmusza do zacieśniania w spółdziałania P ru s W schod­ n ich z ich n a tu ra ln y m zapleczem, tzn. Rzecząpospolitą, a jednocześnie, że u jaw n ian ie n a tu ra ln y c h w iązów m iędzy P ru s a m i W schodnim i a P o lsk ą jest h am ow ane przez określoną politykę p ań stw a niem ieckiego, k tó re w y korzy­ stu je istniejące stosunki do celowego podsycania i ta k przecież silnych n a ­ stro jó w antypolskich w m iejscow ym społeczeństw ie. Z w rac a ł on uw agę n a niebezpieczne konsekw encje, w y n ik ające z takiego u k ład u stosunków dla przyszłości obu p a ń stw 1.

Z dostrzeżenia tej sprzeczności w y p ły w ały zasadnicze koncepcje Srokow ­ skiego, decydujące o w szystkich propozycjach p o lityki Polski w sp raw ach w schodniopruskich. S rokow ski nie przeceniał w p ły w ó w ty ch czynników, k tó re p a rły do n aw iązy w an ia stosunków p ro w in cji z p ań stw em polskim. D o­ strzeg a ł zagrożenie, jak ie płynęło dla Rzeczypospolitej z rządów niem ieckich w P ru s a c h W schodnich. U w ażał jed n ak , że p ań stw o polskie nie może stanąć w rzędzie w ołających o zrew idow anie postanow ień w ersalskich, ta k z uw agi n a zobow iązania w ersalskie, ja k i n a siłę Niemiec. Szukał w ięc in n y ch roz­ w iązań, k tó re b y m ogły być zastosow ane w p rak ty c zn ej polityce Polski wobec P ru s W schodnich i w efekcie przyniosłyby osłabienie jej zależności od bezpo­ śred n ich d y re k ty w politycznych B erlina. D ążył d o stopniow ego w zm acniania w pływ ów polskich. M iało to prow adzić do pow olnego osłabienia zagrożenia n ajży w o tn iejszy ch in teresó w p a ń stw a polskiego n ad B ałty k iem idącego z P ru s W schodnich. Liczył się ze stopniow ym , pow olnym p rzekształcaniem opinii społeczeństw a niem ieckiego w P ru s a c h W schodnich wobec Polski oraz pogłę­ b ian ie m poczucia św iadomości narodow ej m iejscow ej ludności polskiej. W ska­ zyw ał n a p ew ne rozw iązania, k tó re m iały prow adzić do stopniow ego w łącza­ n ia p ro w in c ji w schodniopruskiej w o rb itę w p ły w ó w polskich, n a jp ie rw go­ spodarczych, a później i politycznych 2.

S rokow skiego in tereso w ały n ie tylko p ostaw y ów czesnych przyw ódców politycznych P ru s W schodnich. C hciał w sw oich analizach dojść do istotnych źródeł postaw szerokich rzesz ludności tej prow incji, -szukając ich w dalekich trad y c ja c h historycznych. P ro w ad ził in teresu jącą, aczkolw iek w d n iu dzisiej­ szym tru d n ą do akceptacji, analizę przyczyn, k tó re zadecydow ały o u k sz tałto ­ w a n iu się pe w n ej m entalności W schodnioprusaków , ta k bardzo w rogich Polsce i Polakom . Chociaż sceptycznie, a le n ie beznadziejnie oceniał możliwość stop­ niow ego oddziaływ ania n a jej przeobrażenia.

K oncepcje i oceny Srokow skiego ciążyły przez w iele la t n a zasadniczych założeniach polityki p a ń stw a polskiego w obec P ru s W schodnich. To z nich w y ra s ta ły także i zasadnicze koncepcje p o lityki w obec ludności polskiej tu ta j m ieszkającej. I, ja k się w ydaje, m iały n iem ały w p ły w n a k ształto w an ie polityki ludnościow ej n a w e t i w okresie po II w ojnie św iatow ej. O pierały się one n a prześw iadczeniu o konieczności pogłębienia w pływ ów k atolickich w śród e w a n ­ gelickich M azurów, 1 p o r . p r z e d e w s z y s t k i m : S . S r o k o w s k i , L ’Ê t a t a c t u e l d e l a Q u e s t i o n d e s D r o i t s d e s M i n o r i t é s n a t i o n a l e s e t l a S i t u a t i o n d e s M i n o r i t é s p o l o n a i s e s e n P r u s s e o r i e n t a l e . D é l é g a t i o n P o l o n a i s e à la C o n f é r e n c e d e l a P a i x , ( P a r i s 1921); t e n ż e , 2 k r a i n y c z a r n e g o k r z y ż a ( U w a g i o P r u s i e c h W s c h o d ­ n i c h ) , S t r a ż n i c a Z a c h o d n i a , 1925, n r 1, s s . 1—-58. 2 K o n c e p c j e S r o k o w s k i e g o r z u t o w a ł y n a p ó ź n i e j s z ą p o l i t y k ę R z e c z y p o s p o l i t e j . P o r . W . W r z e ­ s i ń s k i , M i ę d z y I I R z e c z ą p o s p o l i t ą a R e p u b l i k ą W e i m a r s k ą . Z b a d a ń n a d d z i e j a m i P r u s W s c h o d ­ n i c h го l a t a c h 1919— 1932, K o m u n i k a t y M a z u r s k o - W a r m i ń s k i e , 1968, n r 2, s s . 249—298.

(4)

4 9 7

P u b lik o w a n y poniżej w całości m em o riał Srokow skiego z atytułow any:

P roblem polski w Prusiech W schodnich, jego przeszłość i aktualność z d ru g iej połow y w rześn ia 1921 roku, je s t jego pierw szą, ta k obszerną p ró b ą p rzed sta­ w ien ia cało k ształtu p ro b lem aty k i w schodniopruskiej. S tanow i ja k g dyby pod­ sum ow anie n a gorąco jego dośw iadczeń królew ieckich, k tó re w późniejszym o kresie b y ły pogłębiane stu d iam i gabinetow ym i. Do problem ów ty ch S rokow ­ ski w ra ca ł w ielokrotnie, k o rygow ał i zm ieniał w szczegółach, ale w zasadni­ czych koncepcjach pozostaw ał im w ierny. M em oriał Srokow skiego sp o tk ał się z zain tereso w an iem w kołach polskiej służby zagranicznej, a m yśli w n im za­ w a rte b y ły w ielokrotnie rozw ażane p rz y p o dejm ow aniu k o n k re tn y c h decyzji politycznych.

T ek st m em o riału Srokow skiego p u b lik u je się w całości, p rz y zastosow a­ niu ogólnych zasad w y m ag an y ch przy p u b lik a c ji źró d eł z tego okresu. D oku­ m e n t jego p rzechow yw any w A rch iw u m A k t N ow ych w W arszaw ie, w zespole M in isterstw a S p ra w Z agranicznych, tom 479, stro n y 2—50.

M em oriał Sta n isła w a S ro ko w skieg o

„PROBLEM P O L S K I W PR U SIE C H W SCHODNICH, JE G O PRZESZŁO ŚĆ I AK TU A LN O ŚĆ”

M niej w ięcej ro k tem u w y sła łem n a ręce M in isters tw a S p ra w Z agranicz­ n y c h k ró tk i m em oriał, tyczący się polskiej p ra cy narodow o-ośw iatow ej w P r u ­ siech W schodnich ’. Było to świeżo po n ieb y w ały m naszym pogrom ie p leb i­ scytow ym n a M azurszczyźnie, a w m om encie, gdy z Polski w y g an ialiśm y arm ie bolszew ickie i gdy p roblem górnośląski w ra z z w ileń sk im zaczął n a jzu p ełn iej w y czerpyw ać w szelką u w agę m ia ro d ajn y c h sfe r politycznych polskich. M ini­ sterstw o S p ra w Z agranicznych m iało ty le in n y ch p iekących s p ra w n a głowie, iż nic dziw nego, że m ój sk ro m n y m em o riał m in ą ł bez jakiegokolw iek w idocz­ nego echa.

Obecnie po ro k u p o n aw iam ów czesne uw agi, n a d ając im już je d n a k form ę w ięcej szczegółową, a zarazem w y k azu jąc zw iązek polskiej p ra cy narodow o- -u św iad am iają cej w P ru s ie c h W schodnich z n ajży w o tn iejszy m i in teresam i Polski. Sądzę, że w m om encie, k ied y N iem cy w Polsce po zjeździe łó d z k im 2 ju ż się zupełnie przygotow ali, aby nas atak o w ać zarów no od w ew n ątrz, jak i od zew nątrz, nadszedł tak że m om ent, w k tó ry m co do 300 000 Polaków , sie­ dzących w P ru s ie c h W schodnich, należy w yjść z bierności, rozpoczynając p la ­ nową, w y trw a łą i przed rjiczym nie cofającą się pracę, k tó ra po szeregu la t w p row adzi nas w ty m k r a ju w now ą sytuację. T olerow anie dalszej zw łoki

1 M e m o r i a l t e n n i e z o s t a ł d o t y c h c z a s o d n a l e z i o n y . N i e k t ó r e z a g a d n i e n i a z t e g o m e m o r i a ł u p o w t ó r z y ł S r o k o w s k i t o m e m o r i a l e z 18 V I I I 1921 r . P o r . A A N , A B , 1841, k . 24— 61 . M e m o r i a ł S t a n i ­ s ł a w a S r o k o w s k i e g o , K o n s u l a G e n e r a l n e g o K P го K r ó l e w c u z a t y t u ł o w a n y „ R z u t o k a n a w s p ó ł ­ c z e s n y s t a n k w e s t i i p r a w m n i e j s z o ś c i n a r o d o w y c h ł n a p o ł o t e n i e m n i e j s z o ś c i p o l s k i c h w P r u s i e c h W s c h o d n i c h " . 2 P r a w d o p o d o b n i e c h o d z i ł o S r o k o w s k i e m u o z e b r a n i e z a ł o ż y c i e l s k i e B u n d d e r D e u t s c h e n i n P o l e n , d z i a ł a j ą c e g o n a t e r e n i e Ł ó d z k i e g o . 32 — K o m u n i k a t y . . .

(5)

4 9 8

w odniesieniu do naszej ośw iatow o-uśw iadam iającej działalności w P ru siech W schodnich byłoby n iew ątp liw y m zapoznaw aniem n ajżyw otniejszych in te re ­ sów polskich nad B ałtykiem , ty m b ard ziej że sp ra w a polska w P ru s ie c h stoi dziś ta k źle, iż ju ż po n ied łu g im szeregu l a t i dalszym okrzepnięciu n iem ­ czyzny w szelkie nasze w ysiłki będą spóźnione. Polacy w schodniopruscy z nie­ słychaną s tra tą dla Polski podzielą los daw n y ch pogańskich P rusaków .

L i t e r a t u r a p r z e d m i o t u J o s e p h B u c h h o l z : A b r i s s e i n e r G e s c h i c h t e E r m l a n d s , B r a u n s b e r g 1903; J u l i u s E m s t : L a n d ­ w i r t s c h a f t l i c h e s G ü t e r - A d r e s s b u c h f ü r d i e P r o v i n z O s t p r e u s s e n , L e i p z i g 1920; G e m e i n d e l e x i k o n f ü r R e g i e r u n g s b e z i r k e A U e n s t e i n , M a r i e n w e r d e r u . D a n z i g , B e r l i n 1912 (3 z e s z y t y ) ; P r o f . D r . A . H e s s e : D i e B e v ö l k e r u n g v o n O s t p r e u s s e n , J e n a 1916; E r n s t M a c h h o l z : M a t e r i a l e n z u r G e s c h i c h t e d e r R e f o r m i e r t e n i n A l t p r e u s s e n u n d i m E r m l a n d e , L ö t z e n 1912; A d o l f S z y m a ń s k i , a b s o l w , u n i w . k r ó l . ( M a z u r ) : D i e w i r t s c h a f t l i c h e L a g e d e r M a s u r e n i n O s t p r e u s s e n , K ö n i g s b e r g 1921 ( d y s e r t a c j a d o k t o r s k a ) *. B r o s z u r y , c y t o w a n e w t e k ś c i e , c z a s o p i s m a i g a z e t y , s p r a w o z d a n i a Z w i ą z k u P o l a k ó w w P r u ­ s i e c h W s c h o d n i c h o r a z r a p o r t y p l a c ó w e k k o n s u l a r n y c h , j a k D r . A l f r e d a D ą b r o w s k i e g o O o s a d n i c ­ t w i e t o N i e m c z e c h a w s z c z e g ó l n o ś c i w P r u s i e c h W s c h o d n i c h , K r ó l e w i e c 7 V I 1921 i i n n e . R o z d z i a ł I D z i a ł a n i e p o w o j e n n e j p r ó ż n i r o s y j s k i e j . — P a r c i e ż y w i o ł u p o l s k i e g o k u B a ł t y k o w i . — W p ł y w p r o ­ t e s t a n t y z m u i t r a n s c e n d e r i t a l i z m u K a n t a n a u k s z t a ł t o w a n i e s i ę n a s t r o j ó w i u c z u ć m a z u r s k i c h . — G ł ę b s z e p r z y c z y n y p o l s k i e j k l ę s k i p l e b i s c y t o w e j w l i p c u 1920 r .

W ielka W o jn a1 d źw ignęła do n ieb y w ały ch d o tąd w yżyn potęgę S tanów Zjednoczonych, A nglii, Jap o n ii i Włoch, przodującą in icjaty w ę n a kontynencie europejskim oddała z b ro jn ej F ra n c ji, okiełznała d rap ie żn e N iem cy i rozbiła A ustro-W ęgry, użyczając w olności m nogim jarzm ionym d o tąd ludom. To b y ły ­ b y jej plusy polityczne, k u ltu ra ln e i cyw ilizacyjne. M a ona jed n a k tak ż e sw ój w ielk i m inus. Oto W ielka W ojna n a W schodzie europejskim , rozpętaw szy w sw ych n a stęp s tw ac h rad y k aliz m socjalistyczny, doprow adziła k w itn ąc ą R o­ sję do zupełnej ru in y ekonom icznej i k u ltu ra ln e j. a

S y tu a cja Polski i z te j ra cji się n astęp n ie kom plikuje, że w śród te ry to ­ r iu m m łodego p ań stw a, jako potężna enklaw a, pozostał spory k a w a ł daw nego im p e riu m niem ieckiego. S ą to P ru s y W schodnie, zaw sze n ajb a rd z ie j n a m w ro ­ gie, bo w w alce z P o lsk ą w zrosłe i d la tej w a lk i istniejące. J e ż eli też gdzie­ indziej od stro n y N iemiec m am y do czynienia tylko z parciem , że ta k pow iem statystycznym , to tu sy tu a cja jes t gorsza. Z P ru s a m i W schodnim i żyjem y w osobliw ym stan ie u k ry te j półw ojny, w róciw szy dziś po w ielu la ta c h do tego sam ego położenia, w jak iem znajdow aliśm y się p ra w ie stale od chwili, gdy n a d brzegam i W isły zagościł Z akon K rzyżow y, k tó ry w y d a rł P ru s ak o m brzeg m o rsk i a nas odciął od sw obodnej k o m u n ik acji z Zachodem . Za ob jaw y tego

a O p u s z c z e n i e r e d a k c j i . 3 F o t o k o p i a t e j p r a c y A d o l f a S z y m a ń s k i e g o z n a j d u j e s i ę го z b i o r a c h O ś r o d k a B a d a ń N a u k o - w y c h i m . W o j c i e c h a K ę t r z y ń s k i e g o w O l s z t y n i e , p o d s y g n . O B N , P T H - R - 9 8 . S t r e s z c z e n i e p r a c y z o ­ s t a ł o o p u b l i k o t o a n e го o d r ę b n e j b r o s z u r z e : „ M a z u r z y P r u s W s c h o d n i c h p r z e d z a g ł a d ą ”, P o z n a ń 1922. i W i e l k ą W o j n ą n a z y w a n o w ó w c z a s 1 w o j n ę ś i o t a t o i o ą .

(6)

4 9 9

ro d zaju pólw ojny z Polską m ożna przecież snadnie poczytać to w szystko, co P ru s y W schodnie czyniły w czasie naszej ostatniej w o jn y z bolszew ikam i i cią­ gle jeszcze czynią w sto su n k u do L itw y s.

I n s t y n k t n a r o d u p o p r z e z b a r i e r ę p r u s k ą m i m o w s z y s t ­ k o p r z e atoli z dziw ną w y trw ało ścią k u siw ym falom B ałtyku, czując, że d otąd jeszcze nie w ybiła dla nas godzina trw a łe j wolności, dopóki nie posią­ dziem y się dość szeroko i n a stale bodaj w całej Zatoce G dańskiej. I ten k ie ­ ru n e k p a rcia m as etnicznych polskich jest n a jn a tu ra ln ie jsz y , d la św iata, jak św iadczą p u n k ty W ils o n a 6, n a jb a rd zie j zrozum iały, a także n a ogół, mimo naszej niesystem atyczności, dość skuteczny. Przecież szeroki pas w schodnio- p ru sk ie j ziemi m azurskiej, ta k sam o ja k polska W arm ia, a n a w e t całe dalsze Pow iśle, to p rzew ażnie p ro d u k t polskiej kolonizacji. N azw y S ztum i K w idzyn są n azw am i pruskim i. I b y ł czas, k ied y w P ru s ie c h W schodnich naszym i osa­ d a m i dochodziliśm y do G ołdapi, G e r d a u e n 7 i poza A n g e rb u rg (W ęgoborek)3 i k ied y w iele w ażnych urzędów w ty m k r a ju znajdow ało się w naszych rękach. Z n an y z „P otopu” S ienkiew cza B ogusław R adziw iłł b y ł tu n a m ie stn ik iem W iel­ kiego E le k to ra B ran d en b u rsk ieg o (1657— 1669), a jeszcze n a początku X V III w ie k u (1718— 1720) w ychodziła w K rólew cu co tygodnia je d n a z n ajb a rd zie j in te resu jąc y ch i n a js ta rsz y c h gazet polskich „Poczta K ró lew ieck a” , przezn a­ czona głów nie d la m iejscow ej szlachty polskiej. W r. 1744 uczęszczało n a u n i ­ w e rs y te t królew iecki 119 słuchaczy, w ład ający ch językiem polskim. W ro k u 1620 żalą się p ru sk ie sta n y w H e ilig e n b e il3, że Polacy o siadają w całych P r u ­ siech zbitym i m asam i, sięgając K łajpedy. I n ie tylko ziem ia przechodziła w ich ręce. Z am ieszkiw ali oni tak że gęsto m iasta. W W elaw ie (50 k m n a wschód od K rólew ca) żądano w r. 1623 od tam tejszego trzeciego nauczyciela z n ajo ­ m ości języka polskiego, In s te rb u rg 10 u trzy m y w a ł obok niem ieckiego i lite w ­ skiego także kaznodzieję polskiego (1607—1646), a w sam ym K rólew cu był polski kościół i polska szkoła, w Collegium F rid e ric ian u m polska klasa, w re sz ­ cie z p ew nym i p rzerw am i działali tu aż do r. 1812 kaznodzieje polskiego K oś­ cioła reform ow anego. M ożna n a w e t powiedzieć, że w ie lk i pas osad polskich n a B iałej R usi i L itw ie z k ieru n k iem k u D źw inie i L e tg a lii11 to nic innego, ja k ty lk o w y n ik naszego p a rcia k u m orskim szlakom kom u n ik acy jn y m , przede w szystkim zaś k u w ażn e j Rydze. P ogrom p a ń stw a polskiego za czasów w ojen szw edzkich a potem u tr a ta niezaw isłości w strz y m ały rozm ach tej naszej kolo­ nizacji n a la t wiele. A le n a w e t w złych w a ru n k a c h porozbiorow yeh ciągle się ona odbyw ała, czego dow odem jest okoliczność, że w P ru s ie c h W schodnich cała m asa rodzin polskich osadziła się w czasie, k ied y obm yślano przeciw ko

5 Z g o d n i e z o f i c j a l n ą d e k l a r a c j ą R e p u b l i k i W e i m a r s k i e j , P r u s y W s c h o d n i e z a c h o w y w a ł y n e u t r a l n o ś ć w c z a s i e d z i a ł a ń w o j e n n y c h 1920 r o k u , o k a z u j ą c j e d n a k w i ę k s z ą s y m p a t i ę d l a w o j s k A r m i i C z e r w o n e j . W s z y s t k i e o d d z i a ł y w o j s k o w e , k t ó r e p r z e k r a c z a ł y g r a n i c ę P r u s W s c h o d n i c h b y ł y i n t e r n o w a n e w t e j p r o w i n c j i . P o l i t y c y w s c h o d n i o p r u s c y p o p i e r a l i lu t y m c z a s i e w y s t ą p i e n i a L i t w i n ó w s k i e r o w a n e p r z e c i w k o R z e c z y p o s p o l i t e j . 6 M o w a o o g ł o s z o n y c h 8 s t y c z n i a IM S r o k u p r z e z p r e z y d e n t a S t a n ó w ; Z j e d n o c z o n y c h Л Р , W o d d r o w a W i l s o n a , 14 p u n k t a c h , k t ó r e m i a ł y o k r e ś l a ć w a r u n k i p o k o j u . 7 G i e r d a w y . 8 W ę g o r z e w o . 9 S w i ę t o m i e j s c e . 10 W y s t r u ć . 11 L e t g a l l a — c z ę ś ć K u r l a n d i i . 32*

(7)

n am u staw y w y ją tk o w e i ustan aw ian o kom isję kolonizacyjną. D oznaje się w rażenia, że p racą w k ie ru n k u b ałty ck im przez P ru s y W schodnie sta raliśm y się w ynagrodzić sobie stra ty , k tó re ponosiliśm y w spółcześnie w W ielkopolsce i n a Śląsku. Jeżeli przecież n a ogół i w P ru s ie c h W schodnich, oglądając s p ra ­ w ę z odległej p ersp ek ty w y h istoryka, cofnęliśm y się w stecz a w ew n ętrzn ie osłabli, to ów fa k t przypisać należy w yłącznie tylko niesłychanie nieszczęśli­ w ej s tru k tu rz e naszej w schodniopruskiej m asy etnicznej, pozbaw ionej całko­ w icie oparcia o w łasn ą inteligencję, rozbitej w e w n ętrzn ie pod w zględem re li­ gijn y m a n a w e t rasow ym . W szak całkiem in n y jest ty p roślejszego Pow iśla- nin a a całkiem in n y niskorosłego M azura. Rozbicie relig ijn e oddziałało atoli najsiln iej i ono w n a jb ard ziej zdecydow any sposób w yodrębniło cały p ro te ­ stan ck i blok etniczny polski P ru s W schodnich, doprow adziw szy w n im do za­ n ik u w szelkich zw iązków duchow ych z P olską, a zbliżywszy n ato m iast do p ro testan ck ich Niemców. Nie zapom inajm y, że w schodniopruski M azur chow ał i w ychow ał się w k ra ju , gdzie urodził się najw ięk szy po L u trz e m yśliciel i „św ięty” p rotestancki, filozof K ant. N igdzie też p ro testan ty zm w Niemczech nie jest jeszcze ta k żywy, ja k w P ru siec h W schodnich. K a n t uczył m ądrze i głęboko, ale n ie tak, ja k uczono za g ran icą w Polsce. Za K a n te m uczyli p a ­ storow ie, kształcący się n a u n iw ersy tecie królew ieckim , a śladam i m yśli p a ­ storskiej k roczył re lig ijn y i p ierw o tn y u m y sł M azura, aż odszedł zupełnie od naszej cyw ilizacji łacińskiej, głów nie w o statn ich 100 latach. Bo dzisiejszy M azur je s t w p raw d z ie p ro d u k tem w ielow iekow ej sym biozy z w rogim i nam p ierw iastk am i k u ltu ry niem ieckiej, głębiej atoli sp ro te stan ty zo w ał się dopiero w w ie k u XIX . G dy R zym za ojcam i Kościoła i A rystotelesem , w iążąc k o n ­ cepcję filozoficzną, uczył ciągle, że w szelkie rozpoznaw anie m usi stosow ać się do przedm iotów , K a n t obrócił to zdanie i zap y tał „czy n ie d alej zajdziem y w zagadnieniach m etafizycznych, gdy założymy, że p rzedm ioty (a zatem i sy­ tuacje, spraw y, poglądy i w szystko to, co stanow i nasze otoczenie) m uszą się stosow ać do sposobu naszego rozpoznaw ania (E rk en n tn is art)” . I to jes t pod­ w alin a sła w n e j t r a n s c e n d e n t a l n e j f i l o z o f i i m ęd rca królew ieckie­ go. O lbrzym ia wolność rozum ow ania, ale z d ru g iej strony, jako n a tu ra ln y rów now ażnik, także ogrom na niew ola człowieka, jak o poddanego w szelkiej w ładzy, bo n ajw iększej wolności w jed n y m k ie ru n k u tow arzyszy zawsze z r e ­ gu ły najw ięk sza niew ola w drugim . W szyscy P ru s a c y są zbudow ani n a obraz i podobieństw o pow yższej dyspozycji. W olnom yślni w rzeczach a b strak c y j­ nych, p o korne zaś ra b y tam , gdzie zjaw ia się pięść szutzm ana lub p ickelhauba żołdaka. N ie in n y m je s t i M azur. Sekciarz re lig ijn y i rezo n er d rż y po prostu n a sam ą m y śl jakiegoś skrzyżow ania poglądów , choćby z najm izern iejszy m re p re z en tan te m rządu, a n a w e t rządzącego narodu. Słow em „tchórz” , k tó ry jest jak b y anty p o d ą rew o lu cjo n isty P olaka, robiącego pow stania, legiony, spiski, zapełniającego sobą w ięzienia Sybiru, em igrującego do F ra n c ji, w ogóle nie­ spokojnego ducha i zakały w szelkich rządów zaborczych. W przeciw ieństw ie do reszty n a ro d u polskiego M azur b y ł zaw sze „w iern y ” , co m u ty m łatw iej przycho­ dziło, że niestety nie było nikogo, k to by m u grom ko i skutecznie powiedział, że ta jego w ierność „psu zasługą”. G d y do tego podkładu duchow ego ujarzm ionego niew o ln ik a dodam y i to, że chłopstw o m azurskie, ja k w szelkie chłopstw o, jest uosobieniem n ajb a rd zie j m izernego m aterializm u , że przy sw ym polskim po­ chodzeniu M azur m a zupełną tre s u rę niem iecką, przy zw yczajach i przy zw y ­

(8)

5 0 1

czajeniach słow iańskich niem ieckie trad y cje, przy polskim języku niem iecki alfabet, p rz y polskich p rzysłow iach n iem iecką pieśń, n a w e t przy polskim n a ­ zw isku rodow ym niem ieckie imię, u jrzy m y przed sobą osobnika, k tó ry jest jak b y p rzedrzeźnianiem polskości, a w każdym razie bez dużych zastrzeżeń n igdy za P o lak a poczytany być n ie może, bo Polski nie chce, nie rozum ie i n ie zna. Z ap raw d ę ted y w ielk i b y ł optym izm ty ch dy letan tó w , n ib y „działa­ czy plebiscytow ych, k tó rzy bez w szelkiego przygotow ania i poznania g ru n tu w zięli się tu do beznadziejnej, chaotycznej p racy, stosując całą skalę a rg u ­ m entów , z a c z e r p n i ę t y c h z z u p e ł n i e i n n e g o ś w i a t a , b o z P o l ­ s k i r e w o l u c y j n e j i k a t o l i c k i e j . G dyby je d n a k te a rg u m e n ty się b y ły tu ta j w lo t p rzyjęły, sta łb y się cud, wobec k tó reg o blednie n a w e t „cud nad M a rn ą ” lu b W isłą. M azurszczyznę m u siałb y chyba o g arnąć jakiś n ag ły żyw iołow y p rzew rót, jak iś zw ro t k u katolicyzm ow i i wolności. Ł ączym y roz­ m yślnie te d w a pojęcia, bo n a p rz ek ó r tem u, co w idzim y gdzie indziej na św iecie, katolicyzm zarów no n a tere n ie P ru s W schodnich, ja k i w całych Niemczech stanow i n a p raw d ę p ro g ram w olnościowy, d la k tórego „niew olnik” M azur n ie m a zupełnego zrozum ienia. K atolicyzm poza raison d ’e ta t widzi w p ra k ty c e jeszcze kogoś innego i ogranicza w te n sposób w szechw ładzę p a ń ­ stw a, stanow iąc ty m sam y m rów nocześnie p ro te s t przeciw zb y tn iem u zm echa­ nizo w an iu m asy isto t lu d zk ich i p o d d aw an iu ich nieograniczonej woli d y nastii i w ładzy, a ja k n a M azurach, jeszcze ju n k ie rstw a i p a sterstw a. Tylko w zw iąz­ k u z ta k ą ogólną k o n fig u racją stosunków w ew n ętrzn y ch niem ieckich mogło się zdarzyć, że np. zam ordow anie posła E r z b e r g e r a 12, członka katolickiego C en tru m , w sierp n iu 1921 dało hasło do silnego w rz en ia jak n a jb a rd zie j w y ­ w ro to w y ch p a rtii niem ieckich, w ym ierzonego p rzeciw g ru p o m dom agającym się m onarchii, silnego rz ąd u i p o w rotu d a w n y ch stosunków .

I t a k było zawsze w Niemczech, prow adzonych przez P ru sy . P rzy p o m n ijm y ty lk o głośny K u ltu rk a m p f z trzeciej części w ie k u X IX i sojuszników , zw alcza­ nego w te d y z ta k im zapałem przez B ism arcka, katolicyzm u.

A zatem znow u zupełnie inaczej niż u nas, gdzie n a o d w ró t — p ro te s ta n ­ tyzm nosi n a sobie sty g m at ru c h u wolnościowego.

D rugi w ielk i człowiek, jakiego obok K a n ta blisko przez pół w iek u chow ały u siebie P ru s y W schodnie, zaw sze w ie rn y Polsce, K opernik, b y ł stale n a jz a ­ ciętszym w rogiem protestanckiego d y n a sty pruskiego. M ożliw e, że geniusz naszego m ęd rca już w te d y p rz en ik n ą ł istotę rzeczy i pojął, że p ro testan ck ie k re sy niem ieckie, stając się k o lebką w ychow anego przez now ą religię despo­ tyzm u, n ie pozw olą n ig d y ani n a rozw ój u siebie p raw d ziw e j wolności, ani też n ie pogodzą się z Polską.

R o z d z i a ł П P r u s y W s c h o d n i e p r z y c z y n ą w s z e l k i c h f e r m e n t ó w n a d B a ł t y k i e m . — Ż y c z l i w o ś ć K o m i s j i P l e b i s c y ­ t o w e j n i e b y ł a w s t a n i e u r a t o w a ć n a m M a z u r s z c z y z n y . — D o d a l s z e j p r a c y n a M a z u r s z c z y ź n i e t r z e ­ b a s y s t e m u . — P r a c a z p e r y f e r i i i o d w e w n ą t r z . — Ś r o d k i i w a r u n k i n a t y c h m i a s t o w e j p r a c y p r z y ­ g o t o w a w c z e j i p r a c y n a p o d ł o ż u s o c j a l n y m , k t ó r ą t r z e b a u w a ż a ć z a g ł ó w n ą . — P r o b l e m r o l n i c z o - - l e ś n y i k o ł o n i z a c y j n y m i e ś c i w s o b i e m o c e k s p l o z y w n y c h m a t e r i a ł ó w a g i t a c y j n y c h . 12 M a t t h i a s E r z b e r g e r , j e d e n z p r z y w ó d c ó w C e n t r u m , k t ó r y w z i ą ł n a s i e b i e o d p o v H e d z i a l - n o é é z a p o d p i s a n i e r o z e j m u p o k o j o w e g o l i l i s t o p a d a 1918 r o k u , m i n i s t e r - f i n a n s ó w i w i c e k a n c l e r z R z e s z y , z a m o r d o w a n y s k r y t o b ó j c z o 26 s i e r p n i a 1921 r o k u .

(9)

5 0 2

Ju ż powyższe uw agi m ów ią chyba dość jasno, z jak ą ostrożnością m usim y zabierać się do P ru s W schodnich, jeżeli usp raw ied liw io n ą naszą ekspansję chcem y postaw ić n a tw a rd y m gruncie. Z ab rać się jed n a k do nich m usim y, bo inaczej one zabiorą się do nas, w w łaściw ym czasie, w yw iesiw szy w łaściw e h asła i zapew niw szy sobie pomoc w szystkich Niemców.

N iem ieckie P ru s y W schodnie są praw dziw ie o b c y m c i a ł e m w śród otaczającego żyw iołu i g łó w n y m naszym zadaniem n a długie la ta pow inno być dążenie do unicestw ienia tego in tru z a, k tó ry w yw ołuje tysiączne objaw y jątrze n ia i g a n g ren y politycznej. P ru s y W schodnie zaostrzyły p ro b lem lite w ­ ski, niepokoją nas pow ażnie w ko ry tarzu , d a ją oparcie angielskim preten sjo m w G dańsku, in try g u ją przeciw ko n a m n a Łotw ie, dążą do stw o rzen ia z siebie m ostu m iędzy N iem cam i a Rosją, słow em wszystko czynią przeciw ko nam. Nie m a ani jednego a rg u m e n tu za u trzy m an ie m P ru s W schodnich nie tylko dzisiejszych, reak c y jn y c h i polakożerczych, ale n a w e t pojed n an y ch z sw ym losem „w yspy” czy „kolonii” niem ieckiej.

Nie o podbój też chodzi w pospolitym tego słow a znaczeniu, ale o obronę. N a razie w y starczy n am całkow icie zmuszenie P ru s W schodnich do w ejścia w orb itę naszych in teresó w i w pływ ów , po w yleczeniu z nich, rzecz jasna, obszarów , k tó re jeszcze pozostały polskimi. Czasu jed n a k n a strace n ie zaiste nie m a, zważywszy, że polskość w P ru s ie c h W schodnich i je j życie stoi ju ż przed trzecim i o sta tn im dzw onkiem , posunąw szy się o lbrzym im k ro k iem k u przepaści przez n ieb y w ały sk a n d a l plebiscytow y.

Z azw yczaj „w ali się g ó ry ” n a kom isję plebiscytow ą 13 za je j stronniczość. Z apew ne, bardzo życzliw ą n am ona n ie była, co w ięcej, złożyła n a w e t cały szereg dow odów nieżyczliwości. W ystarczy przypom nieć o dw lekanie decyzji w sp raw ie udzielenia pozw olenia n a o tw arcie szkół p o ls k ic hu . A le może w sk u tk a ch n a dalszą m etę ty m lepiej, że ta k się rzecz m iała, niż gdyby się stało było inaczej, bo p r z y c a ł y m p o p a r c i u K o m i s j i m o g ł y b y ł y n a M a z u r s z c z y ź n i e z a j ś ć z m i a n y m i n i m a l n e , ja k np. za­ m ia st ani jednego głosu za P o lsk ą w m ieście B iałej m oglibyśm y byli zdobyć ich tam 15 lu b 20, w E łk u zam iast 7 jak ich 17 itd. O zw ycięstw ie lub o czymś podobnym i w ted y w żad n y m razie n ie m ożna było m arzyć. W szak n a całej M azurszczyźnie znalazło się coś zaledw ie 200 M azurów pro testan tó w , k tó rzy odgłosow ali za P o lsk ą 16. I o tym , że ta k będzie rząd nasz już z g ó ry pow inien b y ł wiedzieć. W ty m też leży jego w ina, a nasza n ieb y w ała w d ziejach porażka m o raln a jes t całkow icie jego zasługą. Przecież dla znaw cy sto su n k ó w nasze zapasy z N iem cam i n a M azurszczyźnie w y g ląd ają tak, ja k b y kto kazał jednej k om panii re k ru tó w zaatakow ać stutysięczną, dośw iadczoną w b o ju arm ię i spodziew ał się zw ycięstw a. A p rz y ty m w ieleż nas te n sk a n d a l kosztow ał m a te ria ln ie i ileż włożono niepotrzebnego tru d u ! Jeszcze d n ia 15 czerwca, a zatem n a m iesiąc przed term in em głosow ania, wiedząc czym to w szystko p achnie, u d ałem się do W arszaw y i ta m w p ro s t błagałem w icem in istra Dr.

2 3 .M o w a o M i ę d z y s o j u s z n i c z y c h K o m i s j a c h p l e b i s c y t o w y c h , k t ó r e z g o d n i e z p o s t a n o w i e n i a m i t r a k t a t u p o k o j o w e g o m i a ł y c z u w a ć n a d p r z e p r o w a d z e n i e m p l e b i s c y t u . 14 K o m i s j e M i ę d z y s o j u s z n i c z e w O l s z t y n i e i K w i d z y n i e , p o w o l n e n i e m i e c k i e j a d m i n i s t r a c j i , u t r u d n i a ł y d z i a ł a c z o m p o l s k i m o r g a n i z o w a n i e s z k ó ł i p r z e d s z k o l i n a t e r e n a c h p l e b i s c y t o w y c h , z g o d n i e z o b o w i ą z u j ą c y m i w ó w c z a s n o r m a m i p r a w n y m i . 15 N a M a z u r a c h o d d a n o z a P o l s k ą 1978 g ł o s ó w .

(10)

5 0 3

D ąbrow skiego z M in isterstw a S p raw Z agranicznych 16 o zaniechanie szkodli­ wego plebiscytu, m alu jąc mu" k o nsekw encje tego a k tu i korzyści w strz y m an ia sią od niego. Źle in form ow any, ośw iadczył mi, że sią m ylą co do oceny sil pol­ skich. X plebiscyt n ie ste ty przyszedł do s k u tk u a w ra z z n im o lbrzym ia m a n i­ festacja M azurów za niem czyzną. J u ż w o jn a zw iązała ich silnie z państw em ; p lebiscyt był d ru g ą obrączą, ty m ra zem potężniejszą naw et, niż pierw sza, bo m oralną.

I d oznaje sią w rażenia, ja k b y k lęska plebiscytow a w yczerpała zupełnie nie tylko nasze siły, ale n a w e t i nadzieje, że kiedyś będzie tu lepiej. M ija już przeszło rok, a sp ecjaln ie n a M azurszczyźnie i d la M azurszczyzny nie zrobiło się z naszej stro n y nic, gdy Niemcy, m im o sw ego niebyw ałego zw ycięstw a i przepotężnej pozycji m ate ria ln e j i m o raln ej, przeszli do now ej fazy ogrom ­ nie w ielostronnej p ra cy n a polu ośw iatow ym , ekonom icznym i politycznym , działając przed e w szystkim bard zo system atycznie.

W ł a ś n i e o t e n s y s t e m c h o d z i i z n a s z e j s t r o n y , a celem m oich n iniejszych u w ag jest n ie co innego, ja k n a k re śle n ie go w bodaj n a j­ gru b szy ch zarysach. U bocznie mój ela b o rat może będzie m iał i te n skutek, że przy in n ej jeszcze okazji n ie pozwoli n a działan ie lekkom yślne w ty p ie m azurskiego plebiscytu, bez w stęp n y c h dok ład n y ch stu d ió w i bez zw ażenia w szystkich k onsekw encji n a aren ie szerszej polityki. R obota system atyczna n ie jest z pew nością p ełn a doraźnych, błyszczących i przełom ow ych sukcesów, ale to pew na, że jest najsk u teczn iejszą i najpew niejszą. W P r u s i e c h W s c h o d n i c h z r e s z t ą i n a c z e j p r a c o w a ć n i e ' m o z n a i s y ­ s t e m o w i m u s i b y ć p r z e c i w s t a w i o n y s y s t e m . T y l k o w a l k a s y s t e m ó w r o z s t r z y g n i e p r z y k i m z o s t a n i e z w y c i ę s t w o . Nie zapom inajm y, że w łaściw ym zw ycięzcą pod G ru n w ald em w r. 1410 b y ł K azim ierz W ielki, k tó ry kilk ad ziesiąt la t w cześniej stw orzył, albo raczej zmo­ dernizow ał pospolite ruszenie i m ożnow ładztw o polskie, co system atycznie i ro ztro p n ie przez całe d ecenia gotow ało się do rozpraw y. A cóż dopiero mówić 0 w o jn ie c ztern a sto letn iej o P ru s y , zakończonej d ru g im p o kojem to ru ń sk im w r. 1466 17. N a w e t dzisiejsi h isto ry cy p ru scy są jeszcze p ełn i podziw u dla m i­ ste rn ej ro b o ty ów czesnej Polski, cierp liw ie i św iadom ie dążącej do celu 1 zw ycięstw a.

Osią w szelkiej polskiej akcji u św iad am iają cej i naro d o w ej w P ru s ie c h W schodnich p o w inna być p ra ca n a d M azuram i, a każda in n a ją posiłkować, g dyż nie gdzieindziej lecz tylko n a M azu rach leży ją d ro w schodniopruskiej k w estii polskiej i jej w aga, przy czym pracę należy prow adzić zarów no z p e- r y f e г i i, ja k i od w e w n ą t r z . P ra c a z p e ry fe rii b y łab y zaraz do zaczę­ cia, z in n ą atoli n a razie trzeb a poczekać, bo do g en eralnego sz tu rm u nie p rz y stęp u je się bez uprzedniego „o strzelan ia” tere n u . I znow u głów ny m o ­ m e n t ro b o ty w pierw szy m jej etapie n ie leży tyle w pozyskiw aniu każdego M azura bez w y boru, ile przede w szystkim w zjed n y w an iu sobie m azurskiej młodzieży. I to w ażne, że im uboższego M az u ra pozyskam y, ty m lepiej, b o 16 S r o k o w s k i b y ł z w o l e n n i k i e m , z b o j k o t o w a n i a p r z e z s t r o n ą p o l s k ą u d z i a ł u w g l o s o w a n i u

p l e b i s c y t o w y m , c z e m u p r z e c i w n y b y ł r z ą d p o l s k i .

17 M o w a o t z w . I I p o k o j u t o r u ń s k i m , z a w a r t y m 19 X 1466 r . , k t ó r y z a k o ń c z y ł w o j n ą t r z y n a s t o ­ l e t n i ą . N a m o c y t r a k t a t u p o k o j o w e g o P o l s k a o d z y s k a ł a P r u s y K r ó l e w s k i e i W a r m i ę , a P r u s y K r z y ż a c k i e s t a ł y s i ę l e n n e m R z e c z y p o s p o l i t e j .

(11)

5 0 4

p r a c y u ś w i a d a m i a j ą c e j n a t y m t e r e n i e t o w a r z y s z y ć m u s i w a l k a s o c j a l n a , o stra i zaw zięta, w k tó re j zrazu opierać się trzeb a n a w a rstw a c h najuboższych. O bszerniej pom ów im y o ty m poniżej.

Za n ajskuteczniejsze środki n a polu n aty ch m iasto w ej pracy n a d M azur- szczyzną uw ażam :

1) Pod pozorem h u m a n ita rn y m i tylko pod takim , grom adzenie n aju b o ż ­ szej m łodzieży m azu rsk iej w naszych szkołach średnich, leżących w pobliżu g ra n ic y polskiej. T a młodzież zarów no w ykształcenie, jak i u trzy m an ie (w do­ brze prow adzonych bursach) o trzy m y w ałab y zupełnie bezpłatnie.

2) Niezwłoczne rozpoczęcie d ru k u śpiew ników m azurskich, książek do nabożeństw a, k ale n d arz y i in n y ch ludow ych w K rólew cu, a g dyby to było niem ożliw e —= w Polsce, a w ted y ja k naju siln iejsze p rzem y can ie ich przez

granicę.

3) O bm yślenie w Polsce zarobków dla M azurów , w zględnie zapew nienie im pew nych korzyści m aterialn y ch , jak ie b y z sąsiedztw a z P o lsk ą ciągnąć mogli.

4) Założenie w Polsce specjalnego i ruchliw ego T o w arzy stw a do b a d ań nad M azurszczyzną z sekcją n aukow o-m uzealną i u ta jo n ą propagandystyczną; D ziałalność T ow arzystw a m u siałab y un ik ać p rak ty k o w an eg o pow szechnie u nas pustego rozgłosu i opierać się n a ludziach wysoce ideow ych, a przy ty m d la św iata n ie opuszczać n ig d y p latfo rm y n a u k i i sztuki, aby um ożliw ić przynależenie M azurom , o byw atelom niem ieckim . Np. za takiego k a n d y d ata do T o w arzy stw a u w aża łb y m poetę m azurskiego, gospodarza (gbura) M ichała K aykę z O gródka * w pow iecie łe c k im 18, k tórego u tw ory, pisane n ieraz w w spaniałym , p o k ry ty m p a ty n ą d a w n y ch w ieków języku, żywo p rzypom inają naszego Szymonowicza, a u to ra sielanek 10.

5) U rządzenie jak n a jsta ran n ie jsze, pod sta ro stą pro testan tem , p ow iatu dzia łd o w sk ieg o 80 i obsadzenie w n im niższych stanow isk ile możności sam ym i M azuram i, n a w e t z M azurszczyzny pruskiej. W każdym razie w D ziałdow - skiem pow inno być m iejsce dla ty ch w szystkich M azurów pruskich, k tó rzy by ucierpieli z pow odu sw ej polskości.

6) P o s ta ra n ie się o to, aby p ew n a ilość m łodzieży m az u rsk iej studiow ała n a fak u ltecie p ro testa n ck im u n iw e rsy te tu w arszaw skiego, a tak że n a u n iw e r­ sytecie k ra kow skim , gdzie założenie polskiego protestanckiego stu d iu m teolo­ gicznego u w ażam za bardzo w skazane tak że ze w zględu n a Ś ląsk i m ałopol­ skie kolonie niem ieckie.

7) Obdzielanie stypendiam i M azurów , uczących się n a u n iw e rsy tetac h niem ieckich, przede w szystkim zaś w K rólew cu, przy czym należy okazywać pew n ą bezinteresow ność w postępow aniu, aby z niego n ie w y n ik a ła zbyt ja ­ sk ra w a chęć k u p o w an ia m łodych ludzi d la Polski. W ysoce spodlona i zm ate­ rializow ana dusza m azu rsk a p rzy nieoględnym d ziałaniu po d lałab y jeszcze * D w a o s t a t n i e u t w o r y K a y k i , d r u k o w a n e w „ G o ś c i u N i e d z i e l n y m ” , d o d a t k u d o G a z e t y O l ­ s z t y ń s k i e j , z d n i a 21 s i e r p n i a 1921, z a ł ą c z a m , ( p r z y p i s S . S r o k o w s k i e g o — z a ł ą c z n i k ó w b r a k ) . 18 P o w i a t e ł c k i . 19 M o w a o S z y m o n i e S z y m o n o w i c z u (1558— 1629), d o k t ó r e g o p o e z j i m i a ł a b y ć p o d o b n a p o e z j a M i c h a ł a K a j k i (1858— 1940), p o e t y m a z u r s k i e g o . 20 P o w i a t d z i a ł d o w s k i z o s t a ł u t w o r z o n y z c z ę ś c i p o i o l a t u n i d z i c k i e g o , k t ó r a n a p o d s t a w i e t r a k t a t u w e r s a l s k i e g o z o s t a ł a p r z y ł ą c z o n a d o P o l s k i b e z p l e b i s c y t u .

(12)

50 5

bard ziej, a N iem cy p rz y naszej nieostrożności m ieliby zn ak o m ity m om ent agitacyjny.

J a k w idzim y z powyższego, myśli, k tó re rzuciliśm y, n ie są takie, aby nie ińożna, choćby n a w e t już ju tro , p rzystąpić do ich realizacji. Z w rac a m p rz e ­ cież uw agą, że zaw sze zachow yw ana być m usi w s p ó ł c z e s n o ś ć d z i a ­ ł a n i a w e w s z y s t k i c h k i e r u n k a c h n a r a z , bo jed en rodzaj p racy w sp iera d ru g i i ra ze m dopiero tw o rzy się ów w spom niany w yżej system , m o­ gący po pew n y m czasie stosow ania go położyć tam ę g erm an izacy jn ej ekspansji du ch o w ej i k u rczen iu zasięgu polskiej mowy. My, k tó rzy lite ra ln ie w ciągu k ilk u m iesięcy um ieliśm y pokryć całą U k ra in ę i B iałoruś polskim i szkołami, skoro ty lk o rząd carsk i z w y b u ch em W ielkiej W ojny zezw olił n a swobodę działania, rów nież i w te j niesłychanie w ażnej kw estii m azu rsk iej pow inniśm y się zdobyć n a praw d ziw ą chęć działania. T u idzie może n a w e t o w iększe rzeczy niż tam , bo k ażdy k ro k n a M azurszczyźnie to n o w y głaz, położony pod p o d w a­ lin y najistotniejszego fu n d a m e n tu naszego b y tu państw ow ego i wolności, zw iązanej ja k najściślej z szczęśliw ym lu b nieszczęśliw ym z ałatw ien iem p ro ­ b lem u w schodniopruskiego. Tego, że w ykształceni przez n as M azurzy, choćby w zorem znakom itego naszego h isto ry k a, M azu ra dr. K ę trz y ń s k ie g o 21, będą często opuszczali g ra n ic e ich k r a ju i em igrow ali do Polski, nie o b aw iajm y się zgoła, bo oddziaływ anie ich n a środow isko, z k tórego wyszli, mimo w szystko zostanie, zwłaszcza gdy p ro cen t ty c h em ig ran tó w będzie w iększy. K w estia n a ­ w et, czy bieda m az u rsk a nie będzie m u siała być n a jp ie rw w y śp iew an a za g ran icą, w zorem n aszy ch w ielk ich wieszczów, k tó rzy w u jarzm io n ej Polsce rów nież n ie m ogli tw orzyć i uczyć.

P ow iedzieliśm y już raz, że n ie m a uśw iadom ienia M azura bez w a lk i so­ cjalnej. Otóż w y ja śn iając bliżej ow ą tezę, dodajem y, że w szystkie dotychczas przez n a s w ym ienione śro d k i oddziaływ ania „z p e ry fe rii” są niczym innym , j a k tylko p rz ygotow aniem d o tej w łaściw ej batalii, k tó rą trzeb a stoczyć n a sam ej M azurszczyźnie. W alk a b eznadziejną n ie jest, bo b ro n i pod d o sta tk ie m d o starczyli n a m sam i Niemcy.

I znow u ostateczna w a lk a o duszę m az u rsk ą nie p o w in n a być p row adzo­ n a w ed łu g jednego szablonu, ale ja k n ajzu p ełn iej dostosow ana do w a ru n k ó w realnych. P rzed e w szystkim zaś n i g d z i e n i e m o ż e b y ć w i d o c z n a r ę k a p o l s k a , a po w tó re k ażda g ru p a ludności m u si być opracow yw ana oddzielnie przez ludzi ja k n ajzu p ełn iej do tego przygotow anych, głów nie M a­ zurów , m ów iących po polsku lub po niem iecku, bo k w e stia języka, zrazu p rz y n ajm n ie j, w całej s p ra w ie g ra rolę podrzędną. P a m ię tajm y zawsze na Ja k u b a v. B a is e n 22, N iem ca z W arm ii, k tó ry b y ł duszą po w stan ia przeciw ko Zakonow i w p am ię tn y c h lata ch 1453 do 1454 2S. Chodzi o to, ab y w część lu d ­ ności w poić p rzekonanie, że najw ięk szy m w yzyskiw aczem jej jest rząd n ie ­ m iecki, d ru g iej zaś powiedzieć, że w szystko, co złe, pochodzi z w a rs tw ju n ­ k iers k ic h i b u rżuazyjnych. W jak im języ k u to podkopanie a u to ry tetó w się

21 M o w a o W o j c i e c h u K ę t r z y ń s k i m . 22 M o w a o J a n i e B a ż y ń s k i m ( v o n B a y s e n ) , 1390— 1459, p r u s k i m s z l a c h c i c u , p r z y w ó d c y o p o z y c j i a n t y k r z y ż a c k i e j , j e d n y m z o r g a n i z a t o r ó w Z w i ą z k u P r u s k i e g o i p i e r w s z y m g u b e r n a t o r z e P r u s K r ó l e w s k i c h . 23 W r o k u 1454 w y b u c h ł o p o w s t a n i e n a t e r e n i e p a ń s t w a k r z y ż a c k i e g o , k t ó r e d a t o p o c z ą t e k w o j n i e t r z y n a s t o l e t n i e j .

(13)

5Ö6

dokona je s t ju ż rzeczą obojętną. N ajw ażniejsza, aby to się stało i aby M a­ zu r przestał w ierzyć ta k dobrze pań stw u , ja k i in telig en to w i z d w o ru lub m iasta. Dopiero w ta k pow stałej próżni k red y to w ej może zagnieździć się m yśl 0 Polsce.

Na M azurach, ja k wszędzie w E uropie, są w a rstw y posiadające i robocze, żyjące w yłącznie z zarobków . Szlachcica polskiego ta m już n ie m a zupełnie, a m iejsce jego zajął w yłącznie ju n k ie r pruski. Stało się to jeszcze w w ieku XVII w sk u te k ed y k tu W ielkiego K u rfiirsta z dnia 7 lutego 1684, polecającego składać posiadaczom w iększych obszarów dow ód, że zn ajd u jąc a się w ich w ła d an iu ziem ia b yła zawsze, lub p rzy n ajm n iej przed r. 1612 szlachecką, a także w sk u te k re sk ry p tó w F ry d e ry k a W ilhelm a I z 2 m arc a 1724, zakazu­ jącego osiadania Polakom n a P ru s k ie j L itw ie i innego z 25 m arca tegoż roku, nie dozw alającego w ogóle Polakom i Żydom n a n ab y w an ie własności ziem ­ skiej w P ru s ie c h W schodnich, k tó ry to o statn i a k t jest ty m ciekaw szy, że w y d an y został w momencie, kiedy M azurszczyzna więcej może niż k iedy indziej p otrzebow ała sił osadniczych. W szak ze spisu dokonanego w r. 1738 w ynika, że już ty lk o w g ran icach 21 urzędów m azurskich było pu sty ch 1495 posiadłości (Hufen) km iecych a 3909 chłopskich, głów nie w okolicach W ęgoborku, Orzysza, J a ń sb o rg a 24, Lecu, N id b o rk u 26, Szczytna i Działdowa. T ak to raison d ’e ta t już wów czas w P ru s ie c h W schodnich p anow ał n ad ele m en tarn y m i w zględam i ekonomicznym i, znow u przeciw nie niż u nas, gdzie w szystko służyło in te re ­ som jednostki a nic R z eczy p o sp o litej2e.

W yniszczenie i w y p arcie m azu rsk iej szlachty polskiej było najw iększym ciosem, jak i spotkał polskość M azurszczyzny, ciosem, od k tórego ona nie dźw ig­ n ęła się do d n ia dzisiejszego, an i też dźw igać nie usiłow ała. J u n k ie r p o p iera ­ n y przez rząd, szkołę i pastora, so lid arn y i k a rn y odtw orzył całkowicie typ daw n eg o K rzyżaka, trzym ającego w żelaznej ręce w ładzę i w pływ . Pięćset gniazd ju n k ie rsk ic h (G u tsb ezirk e)27 n a M azurach, poza m iastam i, przew ażnie tylko koloniam i urzędniczo-żołnierskim i, n ad aje niem iecki c h a ra k te r k ra jo w i 1 nie dopuszcza do jak iejk o lw iek em an acji sw obodnej m yśli opanow anego i zawisłego od siebie ludu. W yjście z M azurszczyzny do niem ieckich przem ysło­ w ych okolic zachodnich przeszło 1/4 m iliona lu d u w o statn ich 30 lata ch przed W ielką W ojną było głów nie dziełem ju n k ra, dzierżącego n a M azurszczyźnie w r. 1907 około 30% całej u p ra w n e j pow ierzchni, a łącznie ze stosunkow o n ielicznym i a bogatym i chłopam i przeszło 73,2%. C ała reszta ludności m usi się zadaw alać 26,8% pow ierzchni u p raw n ej. G d y zw ażym y, że w 1912 r. 30 412 h a u p ra w n ej ziemi m azu rsk iej należało do rz ąd u (Domänenfiscus), p rzy czym M azurzy dzierżaw cam i nie są, i że lasy rządow e (Forstfiskus) obejm ow ały ogrom ny a rea ł 195 136 ha, pojm iem y, iż w s a m y m j u ż t y l k o p r o b l e ­ m i e r o l n i c z o - l e ś n y m t k w i m o c m a t e r i a ł ó w e k s p l o z y w - n у с h, k tó ry ch użycie zręcznej agitacji chyba tru d n y m nie będzie. M uszą

24 P i s z . 25 N i d z i c a . 2$ W i e l o k r o t n i e p ó ź n i e j w r a c a n o d o t w i e r d z e ń o s z c z e g ó l n y m z n a c z e n i u w i e k u X V I I I d l a u k s z t a ł t o w a n i a o d r ę b n o ś c i M a z u r ó w . 27 M o w a o m a j ą t k a c h z i e m s k i c h , k t ó r y c h w ł a ś c i c i e l e p o s i a d a l i t a k ż e p e w n e a t r y b u t y w ł a d z y a d m i n i s t r a c y j n e j .

(14)

Uwagi Stanisława Srokowskiego 507

być tylko oddzielni specjaliści od każdej g ru p y ludności i robotę należycie obmyśleć.

Łączącym m om entem p ra cy ag ita cy jn ej będzie okoliczność, że M azurzy, bez w zględu n a to czy bogaci, czy ubodzy, w p rzeciw ieństw ie do Niemców siedzą wszędzie tylko n a najuboższej ziemi, lo tn y ch piaskach, zboczach wzgórz i w ertep ach , że w szystkim b r a k p astw isk, że n ie m ogą k o rzystać z rybnych, oddanych w dzierżaw ę jezior, a ty m m n iej z lasów, gdzie n a w e t zbieranie grzybów , jagód i ch ru stu podlega se tn y m ograniczeniom i szykanom . N ad całym k ra je m i jego g ospodarstw em czuw a w ielogłow y a p a ra t p olicyjny w od­ n y i leśny, k tó ry .poróżnić z ludnością n ie należy chyba rów nież do zadań, przechodzących m ia rę u siln ej woli i roztropnego d ziałan ia. A cóż dopiero m ów ić o zam ierzonej przez N iem ców kolonizacji po m yśli u sta w y państw ow ej z d nia 11 sie rp n ia 1919 r. i przew id z ian y m tem p ie 6 ra zy szybszym, niż to, w ja k im dok o n y w ała się ona n a k re sac h niem ieckich do w y b u c h u w ojny. W szak istn ieje pom ysł skolonizow ania 2 000 000 h e k ta ró w w ciągu około 30 lat, przy czym N iem cy m a ją n a m yśli głów nie P r u s y W schodnie a w nich znow u M azurszczyznę 2e.

N a razie w P ru s ie c h W schodnich m a być o d jęta w łaścicielom obszarów p onad 100 h a p rzestrzeń 300 000 ha. Now e kolonie, głów nie znow u niem ieckie, b ę d ą sadowić się n a d o b rej ziem i obszarów dw orskich, a M a z u r po d a w n em u będzie o ra ł swe lo tn e piaski i k am ie n iste nieużytki, co ja k n a dłoni w y p isu je i po tw ierd za dotychczasow a ro bota S tow arzyszenia Ziem skiego P r u s W schod­ nich, k tó re do d nia 20 IV 1920, lo k u jąc tu razem 1953 osadników , oddało ziemię ty lk o w 43% m ieszkańcom P ru s W schodnich, w 33% przybyszom z Rzeszy, a w 24% reem ig ran to m . Z ostatnio zakupionych n a cele kolonizacyjne 21 745 ha (40 m ajątków ), n a byłe te re n y plebiscytow e w y p ad a 13 750 ha, a n a resztę P ru s W schodnich zaledw ie 8 025 ha. W sam ych ty lk o p o w iatach Szczytno, Lec, Z ądzbork 20 i N idbork leży z powyższej ilości 18 m ają tk ó w z łącznym obsza­ rem 11 642 ha.

W szystkie przytoczone fa k ty d a ją do m yślenia, ty m b ard ziej że M azur jest po d ejrzliw y i n iera d widzi obcych przybyszów , zwłaszcza z dalszych stron. Okoliczność, że Polacy głów nie z P oznańskiego i P ru s Z achodnich do ro k u 1912 zakupili n a M azurszczyźnie 29 194 h a 30 tak ż e zgoła n ie p rzysporzyła n am przyjaźni, choć przecież o polskiej kolonizacji w e w łaściw em tego słow a z n a ­ czeniu w ow ym w y p a d k u n ie było jeszcze m ow y. C ałkiem in n a rzecz, gdy zacznie n a M azu rach działać p raw d ziw a śru b a państw ow ej kolonizatorskiej p o lity k i germ an iz acy jn ej w m yśl pąprzednio już ogłoszonej zasady, że „bei d en A u fk äu fen von G ru n d b esitz d u rc h d en S taat, h a n d e lt es sich m eistens u m d as Z u rü ck d rä n g en des P o le n tu m s” (B ericht des L andw . Z en n tralv erein s, A llen stein 1908-9.S.43).

Że M azur obcych nie lubi, n a w e t ub ó stw ian y ch przez siebie „ K u ltu r- tra g e ró w ” niem ieckich, skoro ty lk o nie pochodzą z P ru s W schodnich, św iad ­ czy okoliczność, iż tego ro k u przeżyła M azurszczyzna k ilk a s tra jk ó w szkol­

28 S z e r o k o p r o j e k t o w a n e p o m y s ł y k o l o n i z a c j i n i e z o s t a ł y u i ó w c z a s z r e a l i z o w a n e . 29 M r ą g o w o .

30 W o b e c o g r a n i c z e ń s t a w i a n y c h P o l a k o m p r z y k u p n i e z i e m i n a t e r e n i e P o z n a ń s k i e g o i P r u s

Z a c h o d n i c h P o l a c y z t a m t y c h t e r e n ó w k u p i l i w ó w c z a s s z e r e g m a j ą t k ó w n a M a z u r a c h . N i e j e d n o ­ k r o t n i e w ł ą c z a l i s i ę o n i a k t y w n i e d o d z i a ł a l n o ś c i n a r o d o w e j .

(15)

5 0 8

nych, pow stałych z tego powodu, że rząd p rzysłał tu nauczycieli, k tó rzy dotąd uczyli w P o zn ań sk iem lu b w P ru s ie c h Zachodnich. Ci panow ie, z ap raw ien i n a robocie w stronach, gdzie wobec d ziatw y polskiej w szystko było dopuszczalne, ta k ostro w zięli się do sw ego z adania m iędzy M azuram i i ta k zaczęli poniew ie­ rać ich język, iż w yw ołali nieoczekiw aną przez nikogo falę stra jk o w ą, a s ta ­ rzy M azurzy przypom nieli sobie n a w e t fak t, że n a M azurszczyźnie n ie ta k d a ­ w no jeszcze uczono po polsku. Przecież język polski z szkół m azu rsk ich znikł dopiero w sk u te k rozporządzenia z 7 stycznia 1866 i re sk ry p tu O b erprezydenta P ru s W schodnich z dn ia 24 czerw ca 1873.

Do tak ich oto, ja k powyższe, podstaw i m yśli sięgałaby ro bota w śród ludności rolniczej, zasobniejszej, skłonnej do specjalnego chłopskiego realizm u. In n a całkiem p raca m usi być prow adzona w śród szerokich w a rstw ro b o tn i­ czych lu b m ałorolnych pracu jący ch w licznych dw orach, ta rta k a c h *, a n aw et obejściach n iek tó ry ch bogatych chłopów, w śród rzeszy ry backiej, pom ocników leśnych, służby kolejow ej i ty ch w szystkich, k tó rzy nic nie m a ją do stra ce n ia a dużo do zyskania. T u t r z e b a o t w o r z y ć n a o ś c i e ż w r o t a s o ­ c j a l i z m o w i , a i m r a d y k a l n i e j s z e m u t y m l e p i e j . Przecież wszystko praw ie, co m a w artość i n a co rob o tn ik m azu rsk i się patrzy , należy do Niemców, t a k że p ro stą drogą k o n tra s tu m yślowego m usi pow stać w nim idea, iż głów ną w in ę jego złej doli, k tó rą trze b a m u uśw iadom ić, dźw iga ró w ­ nież n ie kto in n y tylko Niemiec, in telig en t, u rzędnik, fa b ry k a n t, leśniczy, ju n - kier, pastor, bo g aty kupiec itd. Niemcy, zrozum iaw szy całą robotę, w in n y ch w a ru n k ac h zepchnęliby ją, rzecz jasna, z pew nością n a Polskę lub n a in try g ę polską w ogóle. Tu, gdy ag itacja będzie zręczną, tego uczynić n ie będą w sta ­ nie, bo im n ik t nie uw ierzy. N a w e t u żyw anie języka „m azurskiego” n ie będzie przy ty m budziło jak ichkolw iek podejrzeń. D ru k w szelkich ag itacy jn y ch m a ­ zurskich broszur, pism i in n y ch p u b lik acji śm iało może być ted y w y k o n y w a­ n y w K rólew cu, Tylży, a n a w e t n a M azurszczyźnie. Będzie to robota p a rty jn a, a nie m azurska, a ty m m niej polska.

Jeżeli idzie o sam w ą te k p ra c y ag itacyjnej, to działalność w śród m a z u r­ skich w a rstw robotniczych m ożna opierać ja k n a fundam encie n a znakom icie już opracow anych m etodach ag itacy jn y ch kom unistów niem ieckich, gdyż jeżeli gdzie, to sp ecjaln ie n a M azurszczyźnie znajdzie się zaraz ilu s tra c ja do w szyst­ k ich zarzutów , czynionych u stro jo w i społeczeństw a bu rżu azy jn eg o i k a p ita li­ stycznego. W w ielu stro n a ch p a n u ją tu przecież sto su n k i w p ro s t feudalne, a ju n k rz y u rz ąd zają się tak, ja k im się podoba. W szczególności atakow ać m o­ żna protegow anie w ielk ich ag rariu szy przez rząd, co już m iało zresztą m iejsce i przed W ielką W ojną, ich pask arstw o , jakiego się dopuszczali w czasie w ojny i po niej, a przede w szystkim ju n k ie rsk ie ten d en cje do obniżania w kładów w ziemię. Z m niejsza się przez to w ydajność zbiorów, rośnie cena targ o w a, ju n - k ie r zaś w rezu ltacie zyskuje potrójnie, bo i n a cenie coraz to rzadszego p ro ­ d u k tu i n a n iew y d an ej płacy ro b o tn ik a i n a n iezakupionych naw ozach sztucz­ nych. Nie b r a k i takich, k tó rzy o rn ą rolę p rzeistaczają w p astw isk a i to w m o­ m encie, g d y P ru s y W schodnie p ę k a ją od n a d m ia ru b y d ła i koni, co podniosłem

* P r z y k o ń c u s i e r p n i a 1921 w y b u c h ł s t r a j k w p r z e s z ł o 150 t a r t a k a c h , p o ł o ż o n y c h w p o ł u d n i o ­ w o - w s c h o d n i e j c z ę ś c i P r u s W s c h o d n i c h , k t ó r y , n i e s t e t y , w s k u t e k n i e z o r g a n i z o w a n i a i n i e i s t n i e n i a p r a c y u ś w i a d a m i a j ą c e j n a M a z u r s z c z y ź n i e z u p e ł n i e d l a p o l s k o ś c i n i e m ó g ł b y ć w y z y s k a n y .

(16)

50 9

ju ż w m ojej rozpraw ie, n a p is an e j w g ru d n iu 1920 r. pod ty tu łem : „Przyszłość P ru s W schodnich jak o te ry to riu m politycznie i gospodarczo niezależnego”. Że zaś n a p raw d ę zm niejsza się troskliw ość o u p ra w ę ro li św iadczy okoliczność, że w p o ró w n an iu z r. 1913 w go sp o d arstw ach p onad 100 h a zbiór ży ta z h e k ­ ta r a n ie d ał w r. 1920 ja k wów czas 1,62 tony, lecz tylko 1,16 czyli że u m n ie j­ szy! się o 28,4% *. P od o b n ie je s t i z in n y m i płodam i. I to w ażne, że g d y ceny za w szystkie p ro d u k ty w obec p rzed w o jen n y ch w zrosły w N iem czech 10 do 20 razy, to płace robotnicze w P ru s ie c h W schodnich, zwłaszcza zaś n a M azur- szczyźnie, ty lk o 3 i 1/2 ra za **. W ogóle m a te ria łu do a g itacji i k o p an ia p rz e ­ paści m iędzy niem ieck im ju n k re m i przedsiębiorcą i ty m w szystkim , co za nim stoi, a ro b o tn ik iem m az u rsk im jest moc ***.

P ra c y n ad ro b o tn ik iem i m ało ro ln y m n a le ży w różyć i z tej ra c ji du ż y sk u ­ tek, iż M azurszczyzna w m ia rę p o garszania się r y n k u p racy n a zachodzie N iemiec i sp ad k u m azu rsk iej em igracji zarobkow ej będzie coraz to b ard ziej cierp iała n a p rzeludnienie, tu gorsze w następ stw ach , niż np. w Polsce, gdyż M azur n ie zna zw yczaju dzielenia g ru n tó w , lecz w całości p rzek azu je je tylko jednem u dziecku, resztę zaś spłaca. M a teriału p ro letariack ieg o zatem nie b raknie, zwłaszcza gdy z zew n ątrz należycie ściśniem y P ru s y W schodnie i w szystkim i sposobam i będziem y d ąży li do ich zubożenia oraz do zabicia tego n iew ielkiego przem ysłu, ja k i się tu rozw inął. I m b i e d n i e j s z e b ę d ą P r u s y W s c h o d n i e i i m b a r d z i e j p r z y j m ą c h a r a k t e r p r o ­ w i n c j i c z y s t o r o l n i c z e j , t y m ł a t w i e j s z e s t a n i e s i ę o d ­ d z i a ł y w a n i e P o l s k i . Mostem, g d y idzie o u zy skanie w spólności d ą­ żeń m iędzy inaczej u św iad am ian ą i o b ra b ia n ą osiadłą w a rs tw ą „g b u ró w ” m a ­ zurskich, a robotniczą, stan ie się jednom yślność w potępieniu, zam ierzonej przez rząd, niem ieckiej kolonizacji. „ G b u r” będzie ją zwalczał, ze w zględu n a u k ry tą ten d en cję w y d a rcia m u ziemi, a ro b o tn ik z pow odu socjalistycznej d o k try n y , głoszącej, że w szystkie w a rsz ta ty p ra cy w in n y się znaleźć w rę k u społeczeństw a i państw a.

R o z d z i a ł III

R o l a p o l s k i e j W a r m i i i s k ł a d l u d n o ś c i t e g o k r a j u . N i e b e z p i e c z n y d l a p o l s k o ś c i w z r o s t i l o ś c i m i e s z ­ k a ń c ó w m i a s t a O l s z t y n a . — P o t r z e b a n a t y c h m i a s t o w e j i k o n s e k w e n t n e j p r a c y n a r o d o w o - o ś w i a t o -

w e j n a W a r m i i . S p o s o b y i m e t o d y d z i a ł a n i a o ś w i a t o w o - n a r o d o w e g o w ś r ó d W a r m i a k ó w . O lbrzym im u łatw ie n ie m w od d ziały w an iu u św iad am iający m n a M azur- szczyznę z p e ry fe rii jes t fa k t, że w naszy m rę k u posiadam y k a w ałe k W a r m ii 31, te ry to riu m , gdzie d o tąd polskość jak o tak o się trzym a, m im o niesłychanego p arcia n a n ią z w szy stk ich m ożliw ych stron. B a s t i o n w a r m i ń s k i , c h o ć s z c z u p ł y p o w i e r z c h n i ą , m o ż e p r z e c i e ż s p e ł n i ć n a d ­ z w y c z a j n ą r o l ę w p r z e s z c z e p i a n i u t a m t e g o w s z y s t k i e ­ * N a P o m o r z u n a w e t o 58,5e/o, a M e k l e n b u r g u — 52,5% i t d . ** N a Ś l ą s k u 6 1 1/2 r a z a , w H a n o w e r z e 5 i 1/2 i t d . •** Z w r a c a m y u w a g ą n a d o s k o n a l e n a p i s a n ą b r o s z u r ą : D i e A g r a r f r a g e . L e i t f a d e n z u m K u r s u s f ü r L a n d a g i t a t o r e n v o n N . U n f r i e d . L e i p z i g — B e r l i n . F r a n k e s V e r l a g G . m . b . H . 31 T z w . p o l s k ą W a r m i ą t w o r z y ł w ó w c z a s p o w i a t o l s z t y ń s k i i c z ę ś ć p o ł u d n i o t u a p o w i a t u r e s z e l ~ s k i e g o ( b i s k u p i e c k i e g o ) .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Według moich obliczeń we współczesnym języku rosyjskim istnieje ponad 70 000 skrótowców, zaś w ję-... Istniejąca zaś już kilka lat

Wystąpienia referatowe, komunikaty i postery doty- czyły: zmian klimatu w plejstocenie; późnoglacjalnych i holoceńskich laminowanych osadów jeziornych z Pol- ski

okolicznym chłopom. Mieszkańcy Grabowa zajmowali się hurtowym handlem zwierzętami rzeźnymi, znajdowały one zbyt w Łodzi, dokąd były pędzone lub przewożone

W ramach tego nadzoru ustalone zostały kategorie lokat, w jakie mogą być inwestowane środki funduszu inwestycyjnego (tzw. limity inwesty- cyjne funduszy) 6. Depozytariuszem 7 może

Wielka Wieś jest osadą wiejską położoną na obszarze współczesnej gminy Szadek, której dotyczy najstarszy zapis źródłowy, gdyż odnosi się on do doku­ mentu z 1295

Jednak istotne z punktu widzenia badanej pro- blematyki nie było otrzymanie „twardych” danych dotyczących stosun- ku ludzi do własnego zdrowia i wyglądu, lecz

pod., nie- jako autonomicznie wprowadzają do prawa podatkowego nie instytucję następstwa prawnego spadkobierców podatnika i płatnika pod tytułem ogólnym, lecz instytu-

Jednakże jeżeli praca wykonywana jest na terytorium in- nej jurysdykcji, dochód ze świadczenia pracy może być opodatkowany także w pań- stwie wykonywania pracy, a