• Nie Znaleziono Wyników

Mixer magazyn studentów nr 20, luty 2007

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mixer magazyn studentów nr 20, luty 2007"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

miXer

m ag azyn s tu d e n tó w K ra k o w s k ie j S zko ły W y ż s z e j im . A n d rz e ja Frycza M o d rz e w s k ie g o re d ak to r naczelny Bartłomiej Misiniec z a s tę p c a red ak to ra naczelneg o Grzegorz Makuch re d akcja Arkadiusz Drygaś |oanna Mysińska Agnieszka Prostak Anna Pycińska Roksana Rumińska Karolina Świerad Katarzyna Skorupa Szymon Wróbel Kinga Zielińska Iga Białos zdjęcia Micha) Pawłowski projekt g ra ficz n y / p rzygo tow an ie do druku Joanna Sroka ad re s do korespondencji druk mixer@kte.pl Drukarnia Leyko tel. 012 656 44 87 nakład 2000 egzemplarzy opieka re daktorska Maciej Malinowski (Wydział Politologii i Komunikacji Społecznej) R e dakcja z a s t rz e g a s o b ie p r a w o d o r e d a g o w a n ia te k s tó w o r a z z m ia n y t y tu łó w . R e d a kcja nie z w r a c a te k s tó w n ie z a m ó w io n y c h .

Z d j ę c ie na o k ła d c e : M i c h a ) Paw ło w ski; o b r ó b k a c y f r o w a : J o a n n a Sroka

Aperitif

3

PoWaGa:

Politycznie Ważne Gadanie

■ O d e m o kra cji, czyli rządach tłu m u

4

■ Czy Picasso u m ia ł m a lo w a ć ... 0

StuDnla:

Studencki Drogowskaz Intelektualny

■ E-voting, czyli szansa na zwiększenie frekwencji wyborczej

■ Fenomen W ie lk ie j O r k ie s try Świątecznej Pomocy

9

10

A k a d e m ia U m ie ję tn o ści Inwestycyjnych Ó sm a rano, U ła n ó w 3 Erasmus 2 0 0 7 / 2 0 0 8

Kraków od spodu:

■ Kraków polską „d o lin ą krze m ow ą "

Temat z okładki

■ Przygoda i praktyka

13

14

KUMuius:

Kulturalny Uzupelniacz Młodzieży

■ Hip-hop: kom ercja czy m o to r n a p ę d o w y kultury? ■ Ten c a ły „T-Love" to cyrk, k tó ry b a rd zo lubię... -

mów i M u n ie k Staszczyk

FeLieTon:

Fobia Ludzi Trudnych

■ M e n ta ln o ś ć to bariera, która o g ranicza nasz rozwój

(3)

Aperitif

W itam b rać studencką Krakowskiej Szkoły W yższej w kolejnym semestrze! Ponieważ sesja ju ż za nam i, mam nadzieję, że uda się wszystkim odprężyć i zrege­ nerow ać sity.

Trzym acie w rękach dwudzieste wydanie „M ixe ra". Siedem ostatnich numerów przygotowała obecna redakcja. Cieszym y się, że m agazyn je st przez W a s czytany i współtworzony, do czego tradycyjnie i gorqco w dalszym ciqgu z a p ra sz a m każde­ go z osobna.

Jako tem at przewodni numeru lutowego chcem y przedstaw ić fantastyczn y projekt pod nazwq „Pokolenie UE", który stw orzył niezwykłe możliwości dla studentów komu­ nikacji społecznej. O trzym ali bowiem nieocenioną szansę poznania telewizji od kuch­ ni. C zy nie przemknęła W am kiedyś na ekranie znajo m a tw a rz koleżanki bqdź kolegi z wydziału? Byłoby to całkiem możliwe, gdyż ten zupełnie profesjonalny program tele­ wizyjny em itowany je st w środy w T V P 3!

Przygotowanie i przeprowadzenie podobnego projektu przez studentów nie było­ by rzecz ja s n a możliwe bez odpowiedniego studia, sprzętu, no i oczywiście opieku­ nów. Ale nasza uczelnia dysponuje zarów no otw artym tuż przed w a ka cja m i studiem TV, ja k i doświadczonymi d ziennikarzam i, którzy się nim opiekujq. „M ixer" to w arzy­ szył pow staw aniu stud ia, o czym można było przeczytać w numerze czerwcow ym z ze­ szłego roku.

Ja k powstało „Pokolenie", kto go tw orzy i ja kie problemy porusza przeczytacie na str 14-15.

Z aś dla wielbicieli dobrej muzyki, która dla mnie osobiście od da w n a oznacza jedno - ROCK!!!, m am y w yw iad z M uńkiem Staszczykiem , liderem „T-Love", który w rozmowie z Szymkiem W róblem określił swój zespół jako „cyrk, który bardzo lubi” .

Na koniec pozostaje mi pogratulow ać wszystkim zdanej sesji i zach ę cić do lektu­ ry kolejnego w ydania naszego pism a.

Bartłomiej Misiniec redaktor naczelny

(4)

i PoWaGa

N a w e t prostak może wyrosnąć na męża stanu,

gdy odczuwa wielką siłę jako członek tłum u

O D E M O K R A C JI

czyn,

RZĄDACH TŁUMU.

Eugene Delacroix - Wolność wiodqca lud na barykady

C

ho ć idee naszych d ziadów są n a d w e rę ż o ­ne, drzem ią jeszcze w um ysłach w spółczes­ nych ludzi. Jednak now e idee już się rozwija­ ją. Jesteśmy świadkami p rzem ian - żyjemy w epoce przejściowości i rozprężenia.

T r u d n o p rz e w id z ie ć , co p o w sta n ie po tej w z m a ­ gającej fali, k tó ra tworzy, niszcząc. N ie wiemy, w co b ęd z ie w ierzył człow iek u schyłku XXI wieku,

ale na p e w n o b ę d z ie o n w ciąż m u sia ł się liczyć z b o g ie m n ie śm ie rte ln y m , czyli z tłu m e m ! Tak jak w XIX w ieku i n a p o c z ą tk u XX k o n k u ro w a ły p a ń ­ stw a, tak te ra z w w y n ik u unifikacji ty ch ż e k o n k u ­ ru ją m ię d z y sobą k o n ty n e n ty i cywilizacje. Losy k o n ty n e n tó w roz strzy g ają się w d u s z a c h t ł u m u - jeżeli tak o w e posiadają. Polityka je st p r o w a d z o ­ na w edle głosu tego najw iększego z bogów, bo vox

(5)

i PoWaGa

p o p u li, vox dei. A za cz ą tk ie m tego byk> p o w s z e c h ­ ne p raw o do głosow ania.

T łum y wysyłają do ciał ustaw odaw czych sw o­ ich przedstawicieli, by ich reprezentowali. O rtega y G aset z przerażeniem konkluduje, że tłum y mają swoje idee! M ało tego, tłum y mają także swoje grupy nacisku, lobbują. T łu m w swych żądaniach jest coraz bardziej ekspansywny, zapew ne dlatego, że jest coraz bardziej św iadom swych praw i swej siły. M a skłon­ ności do przesady i prostoty. Poznaje całościowo, nie etapam i. Popada w skrajne uczucia, byle podejrzenie jest dlań pew nikiem . W tłum ie gw ałtow ność uczuć potęguje anonim ow ość, która w zrasta w raz z ro z ra ­ staniem się tłum u.

Dlatego naw et prostak m oże w yrosnąć na męża stanu, gdy odczuw a wielką siłę jako członek tłumu. D em okracja wspiera siłę tłu m ó w i wspiera się na tłu ­ m ach. Przyjrzenie się n a ro d o m ukarze w zrost tych hybryd. M oże w stąpienie na piedestał tłu m u będzie ostatnią z faz cywilizacji i po w ro tu do anarchii, która wszakże jest zaczynem każdego nowego system u społecznego?

T łum y zawsze dopom agały w dogoryw aniu u p a ­ dającym cywilizacjom. Dobijały te konające staru sz­ ki cięciem szybkim i kończącym - a raczej rąbnię­ ciem. Tak! O drąbyw ały siekierą, bo szpada to d o m e ­ na arystokracji. T łu m tylko niszczy, nie buduje. Jego m o c tw órcza polega na przygotow yw aniu g ru n tu pod now ą budowlę, ew entualnie budulca w p o s ta ­ ci gruzu.

Dlatego n iep o jęte jest dla m nie, dlaczego ludzie tak ochoczo oddają władzę nad sobą tłu ­ mowi. Uważają, że podejm ie on lepszą decyzję niż garstka osób. Z grom adzenie p arla m en tarn e to właśnie taki tłum . I jak każdy tłu m jest prosty w poglądach, drażliwy, podatny na sugestie, em o cjo ­ nalny. Chciałby za p o m o c ą prostych liter prawa ro z­ wiązać zawile kwestie społeczne. Każda partia ma swoje quasi-zasady, które forsuje na oślep. Talent D em ostenesa czy Cycerona nie zdołałby rozwiązać problem u żądań Pow iernictw a Pruskiego, p o d o b ­ nie jak um ysł Platona nie pom ógłby rozwiązać p ro b ­ lem u dywersyfikacji w dostaw ach gazu dla Europy. No, m oże Katon Starszy ze sw oim ceterum censeo C arthaginem d ele n d a m esse. Ale przecież Polska m a swojego Katona, który niszczy Balcerowicza i znisz­ czyć nie może.

W ięc w czym tkwi problem ? W tym, że żąda­ nia w obu tych przypadkach są niskie. Z tą ró ż n i­

cą, że Kartaginę zniszczono - R z y m ia n ie [w m iej­ scu Kartaginy - G.M.] stw orzyli p u s ty n ię i n a z w a ­ li tę p u s ty n ię p okojem (Tacyt). Kto wie, co będzie z Balcerowiczem? A m oże co będzie z Lepperem?

Decyzje podejm ow ane przez szefów partii są zara­ zem decyzjami poszczególnych posłów. A przew odni­ czący podejmują takie decyzje, jakich chce większość wyborców! Oczywiście m an d a t posła nie jest wiążący. Teoretycznie m oże on głosować wedle sumienia, ale zazwyczaj głosuje wedle perspektywy... finansowej - problem, że swojej, a nie kraju! Partie nie wyprzedzają opinii publicznej w poglądach, podążają krok za nią, dostosowując się do jej błędów.

Przywódcy partyjni mają duży prestiż. Ich styl m ow y jest obrazowy, zam knięty w kilku hasłach, kilku zdaniach dopuszczających jedną, właściwą, interpretację. W m ow ach popadają w przesadę, sto ­ sują a rg u m e n tu m a d a b su rd u m (sic!).

Z grom adzenia p arla m en tarn e m iotają się, p o p a ­ dają w skrajności uczuciowe, są bohaterskie i h anieb­ ne. Z grom adzenie parlam entarne, m im o to, jest dla naro d ó w dobrem , bo chroni je przed tyranią je d n o ­ stek, zam ieniając ją na tyranię ludu. Jedyne m in u ­ sy to m arnotraw ienie publicznych pieniędzy i o g ra­ niczenie sw o b ó d obywatelskich. M a rn o tra w i się pieniądze, bo jeżeli górnicy zażyczą sobie w cześ­ niejszych em erytur, to żaden poseł nie rzuci się na ziemię, nie rozedrze koszuliny i nie krzyknie: „Złodziejstwo”. Nie, nic z tych rzeczy... górnicy i ich rodziny to duży elektorat. A poza tym koszula była droga, bo to Erm enegildo Zegna!

Co do swobód, to każde kolejne prawo, każda ustaw a ogranicza sw o b o d ę jednostki, jej su w e­ renność. Ustawy owe, ograniczając suw erenność, poszerzają zakres władzy rządów i urzędników. Ci dru d z y nierzadko stają się panam i życia i śm ier­ ci, zwłaszcza że urzędnik w tym kraju odpow iada przed... Bogiem i historią! Ustawy są jak sznur dla przyszłego wisielca. Zabijają w człowieku inicjatywę, asertyw ność, zmieniając go w a u to m at nieorientują- cy się w przepisach. U staw UE nie jest w stanie objąć um ysłem żaden człowiek, trzeba by n am W oltera XXI wieku. A skoro człowiek pozbywa się inicjatywy i chęci realizowania celów, to m usi to zrobić p a ń ­ stwo, a żeby to zrobić, to musi mieć uprawnienia. A upraw nienia są kosztem wolności jednostki...

Czy obserw ujem y jesień cywilizacji?

Crzegorz Makuch

(6)

i PoWaGa

umiał malować...

Polska szkoła potrafi sku­ tecznie z a b ija ć w dzieciach entu zjazm i spo ntaniczność, sp ro w a d zają c większość zajęć do przykrego obowigzku. Gdy p ie rw sz y kontakt z m a la r­ stwem czy rzeżbg następuje na lekcji plastyki, szybko oka­ zuje się, że sztuka je st po pro­ stu... nudna. N a p raw d ę w arto wyleczyć się z tej szkolnej cho­ roby i poszukać w szeroko poję­ tej sztuce czegoś dla siebie. Przecież wszyscy lubimy ładne rzeczy...

Kilka obrazków w podręcz­ niku, przedstaw iajgcych zw y­ kle kanony średniowiecznego sakralizm u . Każe się dzieciom p o d z iw ia ć je d n o w y m ia ro w e

matki boskie i jezuski z okresu, kiedy nie potrafiono jeszcze przedstaw ić prawidłowo perspektywy. Pełen erotyzmu rene­ san s je st reprezentowany przez ostrożnie dobierane wizerun­ ki greckich herosów. Pokazuje się to, na czym za wiele nie w idać. Potem trochę m artw ej natury. Stół z tacg pełng owo­ ców, z sam g tacg, ale za to na obrusie albo z tacg i flako­ nem. Do tego słoneczniki w roli tytułowej lub inne kwiatki. Nadchodzi też czas M atejki, któremu dzieci majg za złe, że naw et na plastyce sg pytane z historii.

Kompozycja nie w ydaje się w a żna , technika też nie bar­ dzo. O b ra z przedstaw ia datę 1525 r. i mapę, z której można odczytać, co pruskie, a co polskie. Bywa, że starczy czasu na Picassa, ale w zasad zie on nie potrafił m alow ać. Gdyby wie­ dział, ja k to się robi, ludziom nie w yrastałyby ręce z uszu. Poza tym sp raw d ziany z tego, co kto nam alow ał. O glgdanie obrazów je st przy tym czynnościg wtórng, jeżeli nie całkiem zbędng. Tytuł, autor i w ystarczy. I jaki z tego wniosek? Sztuka obejmuje wyłącznie to, co wymuszone, a więc sztuczne.

N iektórzy w cale się nig nie interesujg, bo, ja k tw ierd zą z głębokim przekonaniem , je st nudna. T ym czasem n iecieka­ we sg jedynie te m a rg in a ln e in fo rm acje , które ktoś kiedyś

~oO s

Gdyby wiedział, jak to się robi, ludziom nie wyrastałyby ręce z uszu

k a z a ł im p rzysw o ić. Istnieje też d rug a, o dm ienna tenden­ c ja , z w ła s z c z a m ieszk ań có w dużych m iast. Z d a jg c sobie sp ra w ę z niszowości kultury spoza obszaru pop, kształcg snobizm na byw anie, oglgda­ nie, a przede w szystkim komen­ tow anie. N ierzad ko łgczy się to ze sw oistym przym usem . Takie zach o w a n ie je st bowiem konieczne, by zo sta ć z a a k ce p ­ towanym przez grupę, do któ­ rej bycia członkiem się a sp iru ­ je . Po ra z koleiny pa sja ustę­ puje m ie jsca poczuciu obo­ wigzku.

Moje ostatnie w spom nie­ nie z Louvru. Am erykanie, ale mogli to być równie dobrze Polacy, idg przez długi hall, po obu stronach mnóstwo obra­ zów. W szyscy majg je d n ak wzrok utkwiony daleko przed sie­ bie. Na końcu korytarza miga kuszgco zielony neon EXIT. Obok grupka z przewodnikiem zatrzym ała się przy jednym z dzieł sztuki. Słuchali w skupieniu, co ekspert ma do powie­ dzenia. W ów czas jeden z A m erykanów krzykngł do to w arzy­ szy: , Hey, stop! Watch this, it's gotta be som ething impor­ tant...".

Z takim nastaw ieniem napraw d ę trudno cokolwiek poko­ chać. M ożna je d n ak do miłości dojrzeć. Z aczyna się szukać czegoś dla siebie, zupełnie intymnego i nieskażonego szkolng an alizg. M ożna się sta ć koneserem sztuki na w łasny użytek, bez obawy, że ktoś uzna nasze refleksje za nieprofesjonal­ ne. Każdy jest przecież ekspertem w kwestii oceny, co uznać za źródło przyjem ności. G ust także dojrzewa. Dobrze wybie­ ra tylko ten, kto nie ogranicza sobie możliwości. Nie zaw sze, żeby zrozum ieć i polubić obraz, w ysta rczy na niego patrzeć. C z a sa m i trzeba o nim i o twórcy poczytać. To nie je st akad e­ micka rutyna, ale w łaśnie pasja. W y starczy jedynie dobrowol­ nie powrócić do tego, co szkoła tak skutecznie obrzydza.

Iga B iałos

(7)

StuOnla i

Ogólnokrajowy projekt pt. „Polska Młodych"

E-voting,

czyli szansa na zwiększenie

frekwencji wyborczej

Po Is ka Młodych " to p roj e kt Stówa rzysze n i a Collegium Cogitantium, którego głównym celem jest przeniesienie pojęcia „społe­ czeństwo obywatelskie" na nowy, dotqd nieznany poziom. Chodzi o zmianę wize­ runku Polski i zwiększenie frekwencji wybor­ czej oraz o to, aby obywatele identyfikowa­ li się z własnym państwem.

Zespół pracujgcy nad inicjatyw am i liczy ponad 60 osób i reprezentuje wiele środowisk akadem ickich. W ram ach sto­ w arzyszen ia realizow ane sq autorskie projekty z zakresu edukacji obywatelskiej, społecznej odpowiedzialności bizne­ su, a także szkolenia dotyczgce przedsiębiorczości, skiero­ wane do ludzi młodych. Po długim okresie pracy spełniło się m arzenie o realizacji ogólnokrajowego projektu pt. „Polska Młodych". J e s t to bezpośrednia odpowiedź na współczesng sytuację społeczng. Sytuację, w której duża część potencja­ łu ciężko pracujgcych obywateli R P je s t niedostrzegana. Aby zatem p rze łam ać i odw rócić niebezpieczny trend, ja kim jest m asow a em igracja ludzi młodych, Stow arzyszenia Collegium Cogitantium opracowało innowacyjng inicjatywę.

Najnowsze technologie inform atyczne, dzięki którym art. 118 ust. 2 Konstytucji RP dotyczgcy praw a do realizacji oby­ watelskiej inicjatyw y ustaw odaw czej, to sposób na przenie­ sienie zapisu prawnego do rangi sp raw nie funkcjonujgcej instytucji. Projekt zatem je st rozwigzaniem długofalowym, a nie jednorazow ym wydarzeniem .

Do obywateli RP zostanie skierow ana oferta uczestnicze­ nia w bezprecedensowym projekcie. W ram ach stw orzone­ go Ośrodka Obywatelskiej Inicjatyw y U staw odaw czej zosta- ng wdrożone projekty ustaw korzystnych dla polskiego inte­ resu narodowego. N eutralno ść i o tw artość na obywatelskie inicjatyw y ustaw odaw cze przygotowane przez inne o rg aniza­ cje ma spraw ić, że term in „dem okracja bezpośrednia" prze­ stanie być kojarzony jedynie z niechlubng statystykg frekwen­ cji w w yborach powszechnych.

E-voting projekt, czyli głosowanie przez Internet, je st efektem sam odzielnej pracy Stow arzyszenia Collegium Cogitantium ,

Czym jest e -v o tin g? Najszerzej rzecz ujmujgc,

e-voting to wykorzystanie środków elektronicznych

w procesie o ddaw ania i liczenia głosów wyborczych. W iele krajów ma ju ż za sobg pierwsze doświadczenia zw igzane z e-votingiem lub przygotowuje się do wdrożenia tego typu rozwigzań. Pierwsze prawom ocne wybory,

podczas których korzystano z głosowania przez Internet, miały miejsce

w USA. E-voting wykorzystano podczas wyborów w Arizonie w m arcu 2 0 0 0 r., obywatele stanu głosowali za pomocg specjalnie w tym celu przygotowanej strony internetowej.

a tekst nowelizacji napisali członkowie Stow arzyszenia - studenci W ydziału Prawa i A dm inistracji Uniwersytetu Ja g ie llo ń s k ie g o . J e s t to odpowiedź na ubiegłorocz­ ne wybory, które pokazały, że w życiu publicznym nie uczestniczy prawie 60 pro­ cent polskiego społeczeń­ stw a. Ludzie młodzi, któ­ rzy powinni przejgć odpo­ w iedzialność za Polskę i jej przyszłość w najbliższych latach, stanowig pokaźny odsetek wśród

niezaintere-sowanych w yboram i. Państwo, ja k dotgd, nie podjęło żad ­ nych kroków moggcych się przyczynić do zm iany tej sytua­ cji.

W ielki nakład pracy w roku akadem ickim 2 0 0 5 / 2 0 0 6 pozwolił na przygotowanie projektu Obywatelskiej Inicjatyw y U staw odaw czej - Nowelizacja ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu RP i innych ustaw. N ow elizacja ta przede w szyst­ kim umożliwi głosowanie za pośrednictwem Internetu w w y­ borach parlam entarnych , prezydenckich, a także tych do Parlam entu Europejskiego, ja k też i we wszelkiego rodza­ ju referendach. Przeprowadzone badania dowodzg, że fre­ kwencja wyborcza zwiększy się co najmniej o 10 procent. Inicjatyw a jest zgodna z politykg organizacji międzynarodo­ wych monitorujgcych przestrzeganie praw obywatelskich.

Dzięki pozytywnym w artościom niesionym przez projekt uzyskał on poparcie wielu dostojnych osób. Zaproszone do udziału w akcji stworzyły Radę Patronackg, w której zasia- dajg prof. W ła d ysław Bartoszewski, Anna Dym na, Ja n in a O chojska i prof. A ndrzej Zoll. U tworzony zo stał także Zespół Ekspertów Polski Młodych. Należg do niego m.in. prof. W ojciech C ellary, prof. Ja d w ig a Staniszkis, prof. Piotr Sztompka, dr Paweł Kubicki i dr Bogumił Naleziański.

W ięcej inform acji na tem at „Polski Młodych" możecie znaleźć na www.polskamlodych.pl oraz w ysyłajgc e-mail na kontakt@polskamłodych.pl.

Gabriela Kózka

(8)

i StuDnla

O d 15 la t im prezę Jurka O w siaka p o s trze g a się ja k o niepisane święto,

bez którego nadejście now ego roku straciłoby urok

F E N O M E N

W ielkiej O rkiestry

Świątecznej Pomocy

Tysiące ludzi bierze udział w jego o rganiza­ cji, miliony na niego czekają, każdy z nas dokładnie zna ten dzień. Finał Wielkiej O rkiestry Świątecznej P om ocy to jedyne zdarzenie w kraju, które po raz kolejny zjednoczyło niem alże wszystkich Polaków.

Jak to możliwe, że w ciągu 15 lat właśnie ta im preza zaczęła być postrzegana przez wielu z nas jako niepisane święto, bez którego nadejście n o w e ­ go roku straciłoby swój urok? Głów ni organizatorzy sami nie m ogą w to uwierzyć, o czym piszą na s tro ­ nie internetow ej organizacji.

Sukces W O Ś P zawdzięcza niewątpliwie niesam o ­ witej osobow ości Jurka O wsiaka oraz form ie niesie­ nia pom ocy, której towarzyszy niepow tarzalny kli­ mat. Tego dnia m iasta tętnią życiem w ypełnione ludźmi, m uzyką i radością. Nic więc dziwnego, że pom ysł realizacji takiego przedsięwzięcia po d ch w y ­ cili nasi sąsiedzi zza w schodniej granicy. „Serce dla serca” - tak nazywa się ukraińska fundacja, która działając na takich sam ych zasadach jak WOŚP, roz­ poczęła działalność we w rześniu ubiegłego roku.

W racając jednak do Polski, pom yślm y o w o lo n ta­ riuszach, najważniejszej grupie WOŚP, pod w a ru n ­ kiem, że p o m in ie m y te osoby, dla k tó ry ch gra Wielka O rkiestra. Już od kilkunastu lat za sy p u ­ ją nas m o rz e m serduszek. Jest ich blisko 120 tysię­ cy. Spora ich część bierze udział w tym zdarzeniu po raz kolejny z rzędu. Udało mi się spotkać czło­ wieka (szefa sztabu Milczą), który od 10 lat służy w WOŚP. Pytany o m otywacje, odpow iada, że jest to zwykła ludzka chęć pom agania. Jednocześnie p o d ­ kreśla, że nikom u prócz Jurka Owsiaka i jego fu n d a ­ cji nie udało się zdobyć jego zaufania.

Niestety, nie znalazłam takiej osoby, która by p ra ­ cowała w innej organizacji niosącej p om oc. C zasam i w pracy pojawia się coś, co pozwala ludziom bawić się ty m zajęciem. A m ianow icie rywalizacja, polega­ jąca oczywiście na tym, kto zbierze jak najwięcej pie­ niędzy. Z d an ie m w olontariuszy ta im preza m oże się odbywać tylko raz do roku, gdyż zw ielokrotnienie jej odebrałoby wyjątkowy charakter.

Tę prostą, a jakże cenną pracę w olontariusza w ykonują w zdecydowanej większości m łodzi ludzie. Ale spotkane panie w wieku 65 lat oraz babcia z w n u k a m i są jednak d o w o d e m na to, że każdy z nas m oże pom agać.

Anna Zielińska

(9)

StuDnla i

Ósma rano,

Ułanów 3

Jutro znów cały dzień na

wykładach. Ale dopiero od godz.

10.30. Przynajmniej się wyśpię!

Sobota, godz. 6

Pobudka. Ohżeż, ja k ja tego nie znoszę!

Godz. 7

Ja d ę autobusem w kierunku Krakowa.

Godz. 7.25

W sia d a m to tram w aju, który zaw iezie mnie na miejsce codwu- tygodniowego przeznaczenia, czyli na ul. Ułanów 3. (Tylko czy zdążę się przesiąść? Zaw sze ja d ę na ostatnią chwilę)

Godz. 8

Wchodzę na rozpoczynający się w łaśnie wykład. Przede mną trzy godziny szczegółowego notowania. Wokół mnie jakich ś 60 osób. M am nadzieję, że to ta m izerna pogoda wpływa negatyw nie na ludzi... C h ociaż i tak świetnie zdaję sobie sp ra­ wę z tego, że po dwóch tygodniach pracy ciężko je st się zmu­ sić do sam ego przyjazdu na Ułanów, nie m ówiąc ju ż o lo­ gicznym myśleniu i z ap a le do nauki. Perspektywa siedzenia w szarym „kolejowym" budynku przez następnych je denaście godzin przytłacza chyba nie tylko mnie...

Ok. godz. 9

Pierwsza dziesięciom inutowa p rzerw a. Z aczyna ją się poja­ w ia ć spóźnieni studenci. Tylko dzięki tym „w yspanym " je d ­ nostkom jestem w stanie przeżyć dzień. Szybka w ym iana powitań, pójście na papierosa. Coś się zaczyna dziać...

Po przerwie ok. godz. 9.10

Rozglądam się wokół siebie i widzę, z jakim „za p ałe m ” w szy­ scy coś notują. Dziś wykład kończy się trochę wcześniej. Będzie można w końcu otworzyć do kogoś usta. N agle przy­ pomina mi się, że m am y zaliczenie z mikroekonomii! Czemu ja tej mikro nie rozumiem? Przecież podobno w ekonomii wszystko je st takie „logiczne"!

Ktoś mówi coś o kartach egzam inacyjnych. Boże, a co to w ogóle jest? Po co mi to? M uszę za to płacić?

- Pierwszy raz na studiach? - słyszę. - Tak. - To w idać. Z a sta n a w ia m się: - Czem u ten chłopak powiedział to z ironią w głosie?! Przecież ja z ad a ję norm alne pytania!?

Natłok informacji!!! Termin zerowy wtedy i wtedy... Szkolenie biblioteczne jutro o którejś tam ... Co ja tutaj robię?! Nie ma jeszcze jedenastej, a ja chcę ju ż w ra c a ć do domu.

Godz. 11.20

Kolejny wykład. Tym razem nic nie notuję, bo i tak nie wiem, o co temu profesorowi KSW, doktorowi habilitowanem u, cho­ dzi.

Zresztą nie tylko ja nie notuję. W id a ć to później po długiej kolejce w osiedlowym punkcie ksero. W łaścicie le zbiją na nas m ajątek.

Przerwa ok. godz. 12.30

Z tego wszystkiego zapo m niałam o istnieniu czegoś takiego ja k jedzenie. Ale mój żołądek nie zapom niał. Na szczęście ma coś do przekąszenia w torbie...

C iąg dalszy wykładu. Nudy, nudy, nudy... Łapię się na tym, że przysypiam .

Ok. godz. 13.30

Koniec wykładu. Długa p rzerw a. H urra! To ju ż się staje regułą naszej grupy. W szyscy idziemy do baru mlecznego na obiad. Główny cel to oczywiście pierogi ruskie, choć ostatnio powo­ dzeniem cieszy się schabow y po zbójnicku.

C z a s powtórzyć coś do zaliczenia. Ogólnie rzecz biorąc, w szy­ scy umiemy tyle sam o, czyli nic. Jako ś to będzie.

Godz. 15.30

Ć w iczenia. J a k zwykle dyskusja o wszystkim, to zn aczy o ni­ czym. Niektórzy n apraw dę myślą, że w ystarczy powiedzieć cokolwiek, żeby tylko być zauw ażonym . Dziękuję, że są i tacy, którzy wolą nic nie mówić, niż żeby mówić bez sensu.

Godz. 17.10

Kolokwium. J a k by to określić w skrócie? Fart! Zaliczyłam .

-k-k-k

W reszcie koniec zajęć. Idziemy ze znajom ym i z grupy do pubu na piwo. Je s t miło. C o raz bardziej zaczynam lubić tych ludzi. Mimo że nie orientuję się jeszcze we wszystkich „sp raw a ch studenckich", je st mi wśród nich dobrze. To nie to sam o co w liceum. Całkow ity przeskok o 180 stopni. Życie w ciągłym biegu, na pełnych obrotach. Praca, nauka, zjazdy, znajom i... Jutro znów cały dzień na wykładach. Ale dopiero od godz.

1 0 .3 0 . Przynajmniej się wyśpię!

Karolineczka

(10)

i StuDnla

E R A S M U S

2007/2 00 8

E du ka cja i K u ltu ra

Socrates

Erasmus

W y ja zd y za g ra n ic zn e s tu d en tó w Krakow skiej Szkoły W yższej

im. A n d rzeja Frycza M o d rze w s k ie g o

Poniżej przedstawione zostały zasady rekrutacji na wyjazdy w ramach programu Erasmus w roku akademickim 20 0 7/2008. Studenci uczestniczący w tym programie mają możliwość podjęcia studiów na zagranicznych uczelniach partnerskich Krakowskiej Szkoły Wyższej w okresie od 3 miesięcy do 1 roku akademickiego.

Osoby chcące wziąć udział w programie, powinny złożyć w Dziale Współpracy Międzynarodowej (ul. Kanonicza 9) kwestionariusz zgłoszeniowy z dołączonym do niego oświadczeniem (dostępny na stronie internetowej w części poświęconej współpracy międzyna­ rodowej). Podczas wyboru uczelni zagranicznych, w których kandydaci planują podjąć studia, z listy partnerów w ramach progra­ mu Erasmus należy uwzględnić dziedzinę współpracy oraz język wykładowy.

H a r m o n o g r a m p ro cesu kw a lifik a c ji:

15 marca (czwartek) 2007 r., godz. 13:00 - spotkanie informacyjne (sala 120, ul. Herlinga-Grudzińskiego 1) 14 kwietnia 2007 r. - ostateczny termin składania kwestionariuszy zgłoszeniowych i oświadczeń

7 maja 2007 r. - ogłoszenie listy osób zakwalifikowanych

8 - 2 5 maja 2007 r. - składanie dokumentów wymaganych przez uczelnie zagraniczne 18 czerwca 2007 r. - potwierdzenie akceptacji przez uczelnie zagraniczne

K o m isja k w a lifik a c y jn a :

Prorektor Krakowskiej Szkoły Wyższej - prof. dr hab. Barbara Stoczewska Dziekan/Prodziekan kierunku/specjalności

Uczelniany Koordynator Programu Erasmus - mgr Jerzy Marcinkowski Sekretarz Komisji - mgr Joanna Skrzypiec

K ry te ria k w a lifik a c ji o b e jm u ją :

spełnienie wymogów formalnych

znajomość języków obcych (maksymalnie 10 punktów) średnią ocen (maksymalnie 14 punktów)

uzasadnienie wyjazdu (opisane w kwestionariuszu zgłoszeniowym - maksymalnie 5 punktów)

pomoc w inicjatywach realizowanych przez Dział Współpracy Międzynarodowej (maksymalnie 6 punktów) działalność na rzecz uczelni, np. w kołach naukowych (maksymalnie 6 punktów)

uczestnictwo w wykładach w językach obcych w KSW (do kwestionariusza zgłoszeniowego należy dołączyć potwierdzenie uczest­ nictwa podpisane przez prowadzącego - maksymalnie 6 punktów)

Uczelniany Koordynator Programu Erasmus mgr Jerzy Marcinkowski Kraków, dnia 12 lutego 2007

SPOTKANIE INFORMACYJNE

15 m a r c a 2 0 0 7 r. (c zw a rte k ) o godz. 13 o d b ę d z ie się s p o tk a n ie in f o r m a c y jn e (K a m p u s KSW - sala 1 2 0 , b u d y n e k A; ul. H e r lin g a - G ru d z iń s k ie g o 1), p o d c z as k tó re g o p rz e d s t a w io n e z o s ta n ą z a s a d y w y ja z d ó w s t y p e n d ia ln y c h w r a m a c h p ro ­ g r a m u Erasmus. S p o tk a n ie b ę dzie g łó w n ie s k ie r o w a n e d o s t u d e n t ó w w y d z ia łó w N a u k o Rodzinie, Politolo gii i K o m u n ik a c ji Społecznej, Prawa i A d m in is t r a c ji, M a r k e t in g u i Z a r z ą d z a n ia o ra z Sto su n kó w M ię d z y n a r o d o w y c h . D o d a t k o w e in f o r m a c je z n a jd u ją się na p la k a ta c h o ra z na s tro n ie in te rn e to w e j http : / k s w . e d u . p l ' (zak ład k a W s p ó łp r a c a M ię d z y n a r o d o w a ) . Serdecznie z a p ra s za m y !!!

U c z e ln ia n y K o o r d y n a t o r P r o g ra m u Erasmus m g r J e rzy M a r c in k o w s k i

(11)

StuDnla i

Uczelnie partnerskie, z którymi Krakowska Szkoła Wyższa

w spółpracuje w ramach programu ERASMUS

L.p. Uczelnia współpracyDziedziny wykładowyJęzyk

1.

Hochschule Harz - Hochschule für angewandte Wissenschaften. Niemcv

E

D WERNIGE01

administracja publiczna, zarzą­ dzanie i marketing,

turystyka międzynarodowa

niemiecki

2.

Fachhochschule Ludwigshafen am Rhein-Hochschule für Wirtschaft. Niemcv E D LUDWIGH01 zarządzanie i marketing ... niemiecki, angielski 3.

Evangelische Fachhochschule Berlin. Niemcv E

D BERLIN10

praca socjalna,

zarządzanie i marketing niemiecki

4.

Höaskolan Dalarna. Falun. Szwecia

S FALUN01

politologia,

komunikacja społeczna

szwedzki, angielski

5.

Kvmenlaakson Ammattikorkeakoulu. Finlandia E

SF KOTKAO6

nauki o rodzinie fiński,

angielski

6.

Fachhochschule St. Pölten. Austria E

A ST-POLT03

komunikacja społeczna niemiecki

7.

Universitr degli Studi del Molise. Wtochv E I CAMPOBAOI praca socjalna, turystyka, politologia włoski 8.

Kodolanvi Janos Foiskola. Szekesfehervar. Wearv E

HU SZVAR01

turystyka, komunikacja społecz­ na,

stosunki międzynarodowe

węgierski, angielski

9.

IJniversite Jean Monnet. Saint -Etienne. Francia

E F ST-ETIE01 zarządzanie i marketing / francuski 10.

IJniversite de la Mediterranee. Marseille. Francja E

F MARSEIL02

administracja publiczna francuski

11.

University of Plovdiv Paisii Hilendarski, Butaaria E

BG PLOVDIV04

prawo bułgarski

12.

University of Hull, Anglia E

UK HULL01

politologia angielski

13.

Nvireavhaza Foiskola. Wearv

HU NYIREGY04

marketing i zarządzanie węgierski, angielski

14.

Radboud Universiteit Nijmegen, Holandia E NL NIJMEGE01 politologia, stosunki międzynarodowe holenderski, angielski mixer i luty. 2 0 0 7 11

(12)

i StuDnla

A k a d e m i a U m iejętn o ści In w e s ty c y jn y c h

Stow arzyszenie Collegium C o g ita n tiu m zaprasza do

udziału w A kadem ii U m iejętności Inwestycyjnych!

Projekt a d re s o w a n y je s t do s tu d e n t ó w krakowskich uczelni wyższych, a je g o cel to

prze kaza nie w ie d z y i p ra ktycznych um ieję tno ści, niezbędnych do skutecznej d z ia ła ln o ś c i na rynku k a p ita ło w y m . U d z ia ł w A k a d e m ii o ra z wszelkie m a te r ia ły szkole niowe sq bezpłatne.

Szkolenie p rz e p ro w a d z o n e zo stan ie na najw yższym p oz iom ie - w j e g o realizacji p o m o g ą n am eksperci D o m u M a k le rs k ie g o „P e n e tra to r", k tó rzy p o p ro w a d z ą zaję cia d y da k ty c z ne w r a m a c h A k a d e m ii.

Poza niezwykle cenną u m ie ję tn o ś c ią d z ia ła n ia na rynku k a p ita ło w y m u d z ia ł w A k a d e m ii niesie z sobą także d o d a tk o w e korzyści:

• u d z ia ł w Szkoleniu p re m io w a n y będzie pow szechnie u z n a w a n y m i p u n k ta m i ECTS; • dla w y ró ż n ia ją c y c h się u c zestników p rz e w id u je m y o fe r ty p ra k ty k o ra z p ra c y w D o m u

M a k le rs k im „P e n e tra to r" ;

• U czestnicy I i II e tap u o t rz y m a ją c e r t y f ik a t y uczestn ictw a.

Szkolenie z re a liz o w a n e zo stan ie w 2 etap ach :

• p i e r w s z y - o d b ę d z i e s i ę w s o b o t ę 1 7 m a r c a i p o t r w a 8 g o d z in ;

• d r u g i - w a r s z t a t o w y , s k ł a d a ć s i ę b ę d z i e z p ię c iu 4 - g o d z in n y c h s p o t k a ń w e e k e n d o w y c h i p r z e p r o w a d z o n y z o s t a n i e w o p a r c iu o t e c h n o l o g i e in f o r m a t y c z n e .

G łó w n y m z a ło ż en iem p ro je k tu je s t p rze kazyw an ie u czestnikom w y łą c z n ie praktycznych u m ieję tno ś c i - stą d do je g o realizacji z a a n g a ż o w a liś m y d o ś w ia d c z o n y c h p ra k ty k ó w rynku k a p ita ło w e g o . Praktyczny aspe kt A k a d e m ii szczególn ie w y ra ź n y będzie w tra k c ie jej d ru g ie j części, g d y zespoły u czestników z m ie rz ą się w grze gie łdo w e j, o p a rte j na rzeczyw istych n o to w a n ia c h G ie łd y Papierów W a r to ś c io w y c h w W a rs z a w ie .

Więcej informacji m ogą Państwo uzyskać na naszej stronie internetowej w w w .a u i.e d u .p l, W razie jakichkolwie k dodatkowych pytań proszę o kontakt pod adresem

t.koellner@ aui.edu .pl lub num erem telefonu (+48) 668 0 3 8 882. R e k r u ta c ja p o t r w a d o 1 5 m a r c a .

W ię c e j in fo r m a c ji o r a z e l e k t r o n i c z n y f o r m u l a r z r e k r u ta c ji d o s t ę p n e s q n a n a s z e j s t r o n i e i n t e r n e t o w e j : w w w . a u i . e d u . p l .

(13)

Kraków od spodu i

polską „d o lin ą krzem ową"?

O p ró c z niekw estionow anego tytułu „stolicy kulturalnej Polski i Europy” Kraków m a szansę na szybki rozwój sektora w yso­ kich technologii, a tym sam ym nazw ania go polską „doliną krzem ow ą”. Coraz liczniej właśnie w naszym m ieście św iato­ we korporacje składają do władz sam orządow ych ofertę inw e­ stowania, spotykając się z pozytyw nym odzew em .

Niezwykle istotną kwestią dla pom yślnego rozwoju now ych technologii na danym obszarze jest zaangażow anie się sp o ­ łeczności i władz lokalnych. K onieczne wydaje się ró w ­ nież w spółdziałanie nauki i gospodarki. Przy ekonom icznym potencjale w ojew ództw a małopolskiego oraz solidnym zaple­ czu, jakie dla sektora wysokich technologii stanow i śro d o w i­ sko naukow e i akademickie Krakowa, m iasto m a spore sza n ­ se na to, by stać się dla inw estorów napraw dę bardzo atrak­ cyjnym celem.

Jednym z etapów tw orzenia przyjaznego klimatu dla d zia­ łalności przedsiębiorczej było utw orzenie Specjalnej Strefy E konom icznej o c h a ra k te rz e P arku T echnologicznego. C hodziło o zachęcenie firm, które po rozpoczęciu działal­ ności przyciągnęłyby n astępne i zrobiły dla nich miejsce. O b ecn o ść w krakowskim Parku Technologicznym była stra­ tegicznym przedsięw zięciem wielu spółek, które dziś z p o w o ­ dzeniem realizują swe kolejne cele, jak np. C o m A rch SA. Te i p o d o b n e inicjatywy na rzecz zapew nienia szczególnych w a ru n k ó w rozwoju po d ejm o w a n e są nie tyle po to, żeby zaist­ niał w Krakowie przem ysł wysokich technologii (ma to p rz e ­ cież już miejsce), ale żeby m ógł się o n także sw obodnie i d y n a­ m icznie rozwijać.

Bartłomiej Misiniec

Zaczęło się od utworzenia

przed laty Specjalnej Strefy

Ekonomicznej o charakterze

Parku Technologicznego

(14)

Temat z okładki

Studenci KSW przygotowują profesjonalny program

telewizyjny „Pokolenie UE" emitowany w TVP 3!

'Przygoda

I P R A K T Y K A

Telewizja bywa zwykle dla ludzi czymś m agicz­ nym. Jej studia, korytarze, kulisy owiane są bow iem aurą tajemniczości. I na m nie zrobiła swego czasu wielkie wrażenie.

Pierwszy raz trafiłem tam już w wieku 17 lat. Były to korytarze budynku pod słynnym adresem ul. W oronicza 17 w Warszawie. C hciałem zrobić wywiad do jakiejś gazetki z p row adzącym m ło d zie­ żowy pro g ram „Rower Błażeja”. P otem m iałem o k a­ zję poznać studia T V 4, Polsatu i T V N -u. Ale nigdy nie przypuszczałem , że kiedyś znajdę się w takim studiu w roli autora program u.

Stało się to możliwe dzięki tem u, że Krakowska Szkoła W yższa u ru c h o m iła stu d io telew izyjne

„u Frycza”, gdzie m łodzi ludzie m ogą się uczyć tele­ wizyjnego abecadła. Gdy pojawiło się ogłoszenie o poszukiw aniu stu d en tó w zainteresow anych pracą „w telewizji”, nie zastanaw iałem się ani minuty. W spólnie z paro m a innym i osobam i zacząłem od noszenia kabli, słuchania o tym, co do czego służy, gdzie co trzeba włączyć, żeby zadziałało, do czego p o trz e b ­ na jest jedna lam pa, a do czego inna. W yszedłem z założenia, że naw et gdyby nic się więcej nie w yda­ rzyło, to i tak, choć trochę, nauczę się obsługiwania kam ery czy ustawiania światła.

Trafiłem na znakom itych fachowców: na A n n ę

Cieślak, czyli naszego opiekuna, osobę zawsze

uśm iechniętą, m ającą setkę pom ysłów i jeszcze kilka

(15)

Temat z okładki

w zapasie, gdyby się coś nagle wydarzyło, oraz na

Jacka Przybylskiego, kierownika studia, który n a d ­

zoruje wszystko, co się tam dzieje. Są jeszcze Jerzy

Stańczyl<, dawnej szef w ozu transm isyjnego TV P 3,

a dziś inżynier studia „u Frycza”; Przem ysław Fik, specjalista od m ontażu, tw orzenia animacji, a jeśli trze b a o p e r a to r kam ery; dźw iękow iec T om asz

K ochan oraz op erato r M ichał Bożek.

Jeśli chodzi o studentów, to oprócz m nie od sam ego p oczątku pracują w studiu „u Frycza” A nna

S łow ikow ska i H ubert Maj. O d tego roku akadem i­

ckiego w spólnie przygotow ujem y własny program „Pokolenie U E”. To 10-m inutow e felietony e m ito w a­ ne na antenie TV P 3 w środy w godz. 8.45, 16.50, 19.20.

Co przedstaw iam y w program ie „Pokolenie UE"? G łów nie ciekawych ludzi, ich pasje, za in te re­ sowania, pomysły na życie. Do tej pory pow stało dziewięć odcinków, m.in. o patriotyzm ie (jak m ło ­ dzi patrzą na to dzisiaj), o pracy Djów, o zakupach w necie, o zespole folklorystycznym z okolic Jeleśni... W łaśnie skończyliśmy nagryw ać kolejny odcinek, którego b o h ate rem jest M aciek Adamiak, zwycięzca konkursu „S upertalent” telewizyjnej „Dwójki”.

Ciekawi Was, jak wygląda praca nad pro g ram em „Pokolenie UE”?

W ydawać by się mogło, że zrobienie 10-m inuto- wego odcinka to nic trudnego. Tym czasem p ra w ­ da jest inna. N a ostateczny kształt p ro g ra m u p ra c u ­ je się kilka dni. N ajpierw pojawia się pom ysł i dysku­ sja nad nim, później szuka się o d pow iednich osób, pisze konspekt, załatwia zezwolenie na możliwość kręcenia w miejscach, które nas interesują. W reszcie następują sam e zdjęcia, m ontaż wstępny, m ontaż właściwy i pro g ram „Pokolenie U E” jest p rz ygoto­ wany do emisji.

M ożna zapytać, czy na taki p rogram czekają m ło ­ dzi ludzie.

- P rogram „Pokolenie U E” je s t bardzo p o tr z e b ­ ny, szczególnie w n a sze j regionalnej telew izji w K rakow ie - m ów i red. A n n a Cieślak. - N ie m a tu m a g a zy n u skierowanego do m łodych ludzi, z a jm u ­ jącego się te m a ty k ą ich dotyczącą. D odatkow ym ,

m yślę że bezcennym , w alorem p ro g ra m u je st to, iż autoram i, a zd a r za się, że i bohateram i, poszczegól­ nych felie to n ó w jesteście wy. R ozm ów ców szukacie w kręgu zn a jo m yc h i przyjaciół, nie m a więc m ow y o ściernie czy pozerstw ie. Wiecie, o co pytać, bo nie­ obce są w a m problem y, w śród których się p o r u s z a ­ my. R ozm ów cy otw ierają się na p e w n o bardziej niż p r z e d a n o n im o w y m d z ie n n ik a rze m telew izyjnym .

Podczas pracy nad p ro g ram em „Pokolenie UE” napraw dę wiele się uczymy. Podpatrujemy, słu ch am y rad z a w o ­ dowców, elim inujem y błędy. Ale pojawia się pytanie: czym jest ten pro g ram dla profesjo­ nalistów, którzy z nam i pracują? - A dla m n ie ten p r o g r a m to nowe, fa s c y n u ją c e d o św ia d ­ czenie - k o n ty n u u je red. A n n a Cieślak. - L ubię p a trzeć, j a k robi­

cie p o stęp y i za czyn a cie czuć robienie programów. P rzy p o m in a m sobie m oje p o czą tki, tow arzyszące te m u emocje, czasem naiw ność w tra kto w a n iu róż­ nych spraw, która w w a szym w ieku n a zy w a n a jest „świeżością sp o jrzen ia ”. M a m szansę choć trochę p o z n a ć m yślenie m łodych lu d zi i ich język. W iem , że w a żn y je s t dla nich lans, że afterka je s t p r z e d biforką i że trzeba u n ika ć gości ubranych w ciuchy „z trze­ m a p a s k a m i”.

O studiu „u Frycza” i o program ie „Pokolenie U E” m ożna by napisać więcej. Podsum uję to je d ­ nak krótko: okazuje się, że bez olbrzym ich budżetów i tzw. p o m p y udaje się zrobić coś ciekawego, trzeba tylko zaufać m łodym ludziom . Dla nas, studentów I<SW m arzących w przyszłości o pracy w telew i­ zji, przygotow yw anie profesjonalnego p ro g ram u to wielka przygoda, ale i zarazem praktyka zawodowa.

Szymon SZYMOn:) Wróbel fot. Michał Pawłowski

(16)

iKUMUlUS

Z p o d ku ltury w kulturę

łłip -fr o p :

komercja czy motor napędowy kultury?

F enom en subkultury hiphopow ej od kilku lat b u d zi p o w sze ch n e za interesow anie. Także m ass mediów. T ru d n o ść w dotarciu do rzetelnych infor­ macji oraz n iez n ajo m o ść wielu zjawisk p o w o ­ duje, że subkulturę tę otacza aura tajem niczości i p osm ak sensacji.

Informacje, które przedostają się do prasy czy telewizji, dotyczą najczęściej dew iacyjnych p rz e ­ jawów działalności subkultur. Tak też się zwykło potocznie rozum ieć te rm in su b ku ltu ra - jako zagra­ żający porządkow i społecznem u, prym ityw ny i nie­ konwencjonalny. W końcu sub- z języka łacińskiego oznacza 'pod, poniżej’. Czyli słowo to należy ro z u ­ m ieć jako 'podkulturę obow iązującą w pewnej g r u ­ pie społecznej, stanowiącej p ew n ą część spo łecz eń ­ stwa i różniącą się w yraźnie od kultury tej więk­ szej zbiorowości, a czasem pozostającą w opozycji do niej! S u b k u ltu ra to nie - jakby m o żn a myśleć - jedynie ubiór, m uzyka czy sposób spędzania w o ln e­ go czasu. To przede wszystkim poglądy, taka „kul­ tura w kulturze”. To wiara w przekonania i system wartości.

Z biegiem czasu jednostki tw orzące grupę u p o ­ dabniają się np. p o d w zględem pre zentow anych postaw, języka codziennych konwersacji czy u b io ­ ru. Nie będę tutaj opisywać wyglądu osobnika nale­ żącego do kultury hiphopowej; po pierw sze dlatego, że nie o to chodzi w ty m artykule, a po drugie dlate­ go, że ktoś, kto faktycznie w tym „siedzi”, doskonale wie, w czym rzecz, i tryw ialne byłoby przedstaw ia­ nie wyglądu owej osoby.

„M oże lepiej być gwiazdq, w stylu Coco Jum bo..."

W dzisiejszych czasach i społeczeństwie, z k tó ­ rym przychodzi n am współżyć na co dzień, p o ję­ cie hip-hop nie budzi już większego zdziwienia. Szerokie spodnie i specyficzny język to „norm al­ ka”, bo naw et osoby w wieku naszych rodziców czy nieco starsze zdążyły się zapoznać z tą „odm ianą”. C hociażby dlatego, że nie są now ością kawałki tzw. hiphopow e, które często tow arzyszą naszym m a m u ­ siom choćby naw et podczas gotow ania niedzielne­ go obiadu, grane w kom ercyjnych stacjach ra d io ­ wych. M ało tego... większość owych utw o ró w brzm i zupełnie tak samo: „Oryginalność? Zapomnij! Jesteś jak odbity na kalce”.

Pozwolę sobie również na prz y p o m n ie n ie festi­ walu w O polu, na którym D oniu 11 czerw ca 2005 r. otrzy m a ł statuetkę Su p erjed yn ki za najlepszą tw ó r­ czość h ip h o p o w ą, w rę c z o n ą m u przez sam ego prof. Jana M iodka. „To ich gra, którą chcą wygrać, za wszelką cenę, hańbiąc podziem ie...”

Popularyzacja kultury hiphopowej

P o p u la ry za cja k u ltu ry h ip h o p o w e j m a wiele tw a rz y i w ró ż n y sp o só b w p ły w a na sam ą k u l­ tu rę. C zy jest to dla niej pozy ty w n e , czy raczej n e g a ty w n e w skutkach? To pytanie, k tó re p e w ­ nie nigdy nie zn ajdzie o d p o w ied z i. C óż m a m na

(17)

KUMulus

myśli, m ó w iąc o p o p u laryzacji? Dla m n ie to o b e c ­ n o ść licznych p r o g r a m ó w tem aty c zn y ch , z a ró w ­ no w stacja ch m uzy c zn y ch , jak i telew izyjnych, k tó re p o k a z u ją m n ó s tw o w ideoklipów , w y w ia d ó w ze sk ład am i h ip h o p o w y m i, p sy ch o lo g am i i s o c jo ­ logam i. P o p u la ry za cja to tak ż e o b e c n o ś ć n a jró ż ­ niejszych plo tek czy in fo rm a cji w c z aso p ism ach , k tó re z h ip - h o p e m w ż a d n y m w y p a d k u nie są (a p rz y n ajm n ie j nigdy nie były) kojarzone. A r ó w ­ nież to, że niegdyś o p o lsk ie m u festiw alow i naw et się nie śniło, iż na jego scenie b ę d ą w y stęp o w a ć tacy w ykonawcy. M o im z d a n ie m je st to k o m p r o ­ m itacja. O w sz em , należy iść z d u c h e m czasu, j e d ­ nak te n d u c h nie jest na tyle dobry, by zasłu g iw ał na p o d o b n ą scenę.

To kolejny przykład na to, że w Polsce rządzi kicz i snobistyczny show. Próbując ocenić, które działa­ nia mają korzystny w pływ na kulturę, a które nie, m usim y się zastanow ić nad tym, jakie są n a stę p ­ stwa w pływ u m ediów na społeczeństw o i jak wyglą­ da owa popularyzacja, prow adząca do pełnych dzia­ łań m arketingow ych i reklamowych.

W p ływ mediów i reklamy na kulturę

hiphopowa, czyli „G dzie się podzia ły tam te pryw atki?"

P rogram y telewizji m uzycznych są potrzebne, bez nich nie powstałyby klipy, a co za tym idzie - single, i artyści nie posiadaliby jakiegoś w izerunku. Jednak p rogram y te pow inny być p row adzone przez ludzi o wielkiej wiedzy i rozeznaniu sceny, a tak w zasa­ dzie oprócz robienia tzw. show nie przekazują ż a d ­ nej konkretnej w iedzy czy poglądów. To sam o d o ty ­ czy wielu gazet, które ukazują niepraw dziw e arty ­ kuły, w d o d atku przedstawiając najjaśniejsze o so ­ bowości sceny hiphopow ej w Polsce. Pozytywnymi wyjątkami są czasopism a m on o tem aty cz n e o te m a ­ tyce hiphopowej, gdyż one tak napraw dę ukazują ludziom podziem ie oraz szersze pojęcie o całej kul­ turze.

m i x e r ! luty.2 0 0 7

P o d su m o w u ją c , gdyby nie p o p u lary z ac ja , w ielu lu d zi nie z a in te re so w a ło b y się h ip -h o p e m . G dyby nie teledyski, ludzie nie k u p o w a lib y płyt, a ich p ie ­ niąd z e nie n a p ę d z a ły b y b iznesu. Dzięki ich p ie n ią ­ d z o m artyści w ydają płyty i m ają z czego żyć: „To mój styl życia, dzięki n ie m u żyję”, „za rap w y d a ­ ję (...)”.

A dzięki sprzedaży skejtow skich sp o d n i czy bu tó w firmy odzieżowe mają pieniądze na s p o n so ro ­ w anie wielu skejtów. Błędne koło. Zbyt wiele rzeczy jest zależnych od drugich, by m óc ocenić, czy p o p u ­ laryzacja h ip -h o p u jest zbędną kom ercją czy ro z w o ­ jem i m o to re m n ap ędow ym kultury. Cokolwiek by się działo, hip -h o p nigdy nie będzie już niezbada­ nym, a jednocześnie tak pięknym o d łam em sztuki. H ip -h o p zszedł z podziem nej drogi i na nią raczej nie wróci. A szkoda, bo „to było m istrzostw o”

Kinzi

Korzystałam z książki Przemysława Piotrowskiego „Subkultury młodzieżowe. Aspekty psychospołeczne”

(18)

Ten cały

,/T

-%ov&” ta cyrk,

który bardzo lubię...

L egenda p o ls k ie g o rocka, w o k a lista z e s p o łu „T-Love", a pryw atnie niezw y k le sym patyczny cz ło w ie k . Zaw sze, kiedy c zyta łem jakiś wyw iad z

Zygmuntem „Muńkiem" Staszczykiem,

m ia łe m o c h o t ę o s o b i ś c i e z nim p o g a d a ć i sp y ta ć o kilka spraw . W ie d z ia łe m b o w ie m , ż e ta k ich „prawdziwych" ludzi jak on je s t n iew ielu . Ludzi p ozb aw ian y ch owej g w ia zd orsk iej s z tu c z ­ n o ś c i i c u k ie r k o w a te g o u ś m ie c h u . U w ażałem , ż e s ą rzeczy, k tóre łą czą m n ie z „M uńkiem", np. n ie u sta ją c a m iło ś ć d o lic e u m o g ó ln o k s z ta łc ą c e g o ; w m o im w yp adku I LO, w jeg o IV LO w C z ę s to c h o w ie . M oje s p o t k a n ie z nim było ta k ie , jak p rzew idyw ałem , ja k ie ? W yjątkow o s y m ­ p a ty c zn e. O czym rozm aw ialiśm y? Przeczytajcie w sp ecja ln y m w yw ia d zie dla „Mixera" !

Sz.W .: - N ie w ie m , jak s i ę m a m d o g w ia z d y z w r a c a ć ...

M.: -N o r m a ln ie . „M uniek”.

Sz. W.: - M o że zabrzm i t o t r o c h ę w a zelin iar- s k o , a le c h c ia ł e m z t o b ą p o r o z m a w ia ć , b o j e s t e ś dla m n ie o s o b o w o ś c i ą , a o s o b o w o ś c i w ś r ó d w o k a l i s t ó w m a m y w kraju b a r d z o m a ło ...

M.: - Stary, co ja mogę w tym m om encie powiedzieć...

To twoje zdanie, ale miło, że tak mówisz, bardzo dzię­ kuję. Gdybym ja o sobie powiedział, że jestem osobo­ wością, uznano by mnie za człowieka próżnego.

S z . W .: - jak w s p o m i n a s z c z a s y lic e u m w C z ę s t o c h o w i e ? P y ta m d l a t e g o , ż e c z ę ­

s t o w r a c a s z d o n ie g o w s w o i c h t e k s t a c h , a w la ta c h 1 9 9 7 - 1 9 9 8 n a g r y w a ł e ś ta m n a w e t t e l e d y s k .

M.: - Przede wszystkim w ażne jest to, że w lice­

u m w C zęstochow ie nie m iałem psychopatycznych nauczycieli. Ludzie jednak różnie w spom inają okres pobytu w szkole średniej. N iektórzy mówią, że była to dla nich traum a, ale w m o im w ypadku nie. Dlatego napisałem kawałek „IV L O ”, w spom nienie tam tych lat. U częszczałem do bardzo konserw atyw nej szkoły, wszyscy na przykład chodzili w m un d u rk ach , czyli tak, jak teraz chce m inister R om an Giertych...

Sz. W.: - Później b y ły... 1 0 -le tn ie s tu d ia na U n iw e r s y t e c ie W a r s z a w s k im , na p o lo n is t y ­ c e . P o w ie d z ia łe ś k ie d y ś : „Cdy m ie s z k a łe m

(19)

KUMulus

w a k a d e m ik a c h , 5, 6 lat j e c h a łe m na p o ż y ­ c z o n e j k a sie" . |a k Ci s i ę t o u d a w a ło ?

M.: - U chodziłem za dobrego negocjatora. Dlatego

dziś, jak podchodzi do m nie zwykły żul, to zawsze daję m u szmal, bo wiem, jak często m nie brakow a­ ło pieniędzy. O d 15 lat żyję dostatnio z muzyki, ale pamiętam, jak tej kasy nie było. Kiedy więc jakiś koleś mówi, że potrzebuje na bilet, a jedzie m u z m ordy denaturatem , mówię: „OK”. W młodości różni ludzie darzyli m nie sporym kredytem zaufania. Pożyczali mi kasę, bo n o n stop byłem na minusie. G rałem już w wtedy w „T-Love” ale nie dawało mi to żadnych pieniędzy. Dawniej żeby zostać muzykiem, trzeba się było odznaczać niezwykłą wytrwałością. Nie to, co dzisiaj, kiedy to głupawy telewizyjny program „Idol” potrafi z dnia na dzień wykreować m łodego człowie­ ka, który zdobywa chwilową, złudną popularność...

Sz. W.: - A p r o p o s „Idola". P rzy p o m in a m s o b i e , ż e d a ł e ś k i e d y ś g ł o s w t y m program ie. P o w ie d z ia łe ś , ż e „ m u z y k a r o c k o w a t o w a l e ­ nie w b ę b n y i d a r c ie ryja".

M.: - Wiesz, to nic oryginalnego. M uzyka ro c k o ­

wa m a 50 lat, to zgiełk, seks. Nie m a już ona jednak takiego w pływ u na ludzi jak kiedyś. Ale chłopaki i dziewczyny w p ew nym wieku ciągle ją lubią.

Sz. W.: - Nie w ym iguj s i ę o d o d p o w ie d z i. :-) W y s t ą p ił e ś w ty m p r o g r a m ie ...

M.: - Nie, to była jedynie w ypow iedź nagrana. Nie

przyszedłem do studia, odmówiłem...

Sz. W.: - D o b r z e , p o m ó w m y o „T-Love". Z a ł o ż e n ie z e s p o ł u z m ie n iło t w o j e ż y c ie o 1 8 0 s t o p n i. Jak d z iś p atr zy sz na t e w s z y s t ­ kie próby, k o n c e r ty , w y w ia d y ?

M.: - Stary, to już 25 lat, szm at czasu...

Sz. W.: - W ła ś n ie d la te g o o t o p y ta m ...

M.: - Jeśli naw et na początku działo się ze m n ą coś

dziwnego, to się tego nie wypieram , jak pew ien gość z Krakowa, o którym Kora Jackowska z „ M a an am u ” mówiła, że „kleił”, a on twierdził, że „nie kleił”.

Sz. W . - To był k a n d y d a t na p r e z y d e n ta K ra k o w a...

M.: - ... widać - m iał problem , żeby się przyznać.

N aw et nie wiem, jak o n się nazywał...

Sz. W.: - Ryszard Terlecki i był r e k o m e n d o ­ w a n y przez PiS...

M.: - Przez PiS? To straszne...

Sz. W.: - D o s p r a w p olityki j e s z c z e w r ó c ę ... N a jp ierw s p y t a m c ię o p e w n ą h is to r ię , która w y d a r z y ła s i ę k ie d y ś w t o a l e c i e jed n ej z w a r ­ s z a w s k i c h knajp. Ś p i e w a ł e ś k a w a łe k „Janek W iś n ie w s k i padł", a b a b c ia k lo z e t o w a , nie w i e d z ą c , kim j e s t e ś , p o w ie d z ia ła p o d o b n o z e w z r u s z e n ie m : „Pan t o p o w in ie n s i ę zają ć ś p ie w a n ie m " . C z ę s t o przytrafiają ci s i ę ta k ie ś m i e s z n e h isto r ie?

M.: - M n ó stw o jest takich historii...

Sz. W.: - Tę p a m ię t a s z ?

M.: - Pam iętam , że była to jakaś knajpa na ro z d ro ­

żu. W m ęskim gronie w toalecie śpiewaliśmy pio­ senkę. Ale wiesz, nie jest to rzecz, która by zaw a­ żyła na m o im życiu. Jestem człowiekiem otw artym , który m a poczucie h um oru, sam z siebie też potrafię się śmiać. Nie staję przed lustrem i mówię: „Cholera, jaki ja jestem zajebisty”.

Sz. W.: - W 1 9 8 5 r. n ie d o j e c h a ł e ś na „ R ock Arena" d o P o zn a n ia, b o p o d r o d z e z a tr z y m a ­ ła c ię milicja za p r z e w o ż e n ie z b y t dużej ilo śc i a lk o h o lu . Później d o O pola d o t a r liś c ie z k o le ­ gam i w s t a n ie n ie tr z e ź w y m . Czy t a k w y g lą d a p r a w d z iw e ż y c ie r o c k m a n ó w ?

M.: - Niestety, p rzy zn am się, że w wieku 18 lat byłem

alkoholikiem. Nie, no żartuję. P am iętam , że w tedy piliśmy b row ar w parku. Gliniarze nas zgarnęli, bo nie wiedzieli, kto to jest „M uniek” Staszczyk i nie spytali: „Co ta m tego, panie «M uńku»?”. Usłyszałem: „Wchodzić do suki”, a ja na to: „Ależ panowie, my tu gram y ko n c e rt”. - „Nic nas to nie o b c h o d z i” - o d p o ­ wiedzieli. - „Nie w olno pić w m iejscu publicznym ”. Potrzym ali nas trzy godziny i k o ncert się nie odbył. To było straszne, ale m am y to w CV...

S z . W.: - C o s i ę s t a ł o z e „ S z w a g r e m - kolask ą " ?

M.: - To był taki b and towarzyski, nagrał dwie płyty

z piosenkam i Grzesiuka, a teraz grywa...

Sz. W . : - ...o d ś w i ę t a

M.: - Tak.

(20)

fo t. A n d rz ej S to kł o sa

Sz. W.: - M asz s y n a i c ó r k ę , która urodziła s ię d o k ła d n ie w dniu tw o ic h 30. urodzin, oraz ko c h a ją c ą ż o n ę , a ta k ż e m n ó s t w o fa n ó w , płyt, nagród... Je ste ś c z ło w ie k ie m s p e łn io n y m ?

M.: - Raczej tak, ale m iewam problemy jak każdy facet.

Nie uważam się za jakiegoś superkolesia. Ale wiesz, ten cały „T-Love” to cyrk, który bardzo lubię... (s7mec/z)

Sz. W.: - Ś p i e w a ł e ś k ie d y ś „Tak b a rd zo c h c ia ł ­ bym z o s t a ć k u m p le m tw y m " . O d w o ł y w a ł e ś s i ę d o Boga. O s ta tn io o tw ie r a m g a z e t ę i c z y ­ ta m : „»M uniek« S t a s z c z y k - j e s t e m z a k u m u ­ lo w a n y z Bogiem ". G ratulacje, u d a ło ci s ię ...

M.: - Jest mi daleko do tego, żeby mówić komuś, jak ma

żyć. Przyznaję, jestem człowiekiem wierzącym i nie jest dla mnie problemem pójść do kościoła. Mogę wysłu­ chać kazania nawet wtedy, gdy ksiądz jest wyjątkowo głupi. Polski katolicyzm trochę mnie wkurza, ale to nie ma nic wspólnego z moją wiarą. Nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem perfekt. Jeden ma władzę, drugi pie­ niądze. Miewam swoje obsesje, nałogi, ale jak coś się dzieje, to wybieram „Jezus Chrystus superstar” i idę w tę stronę. Nie zawsze mi to wychodzi, ale próbuję...

Sz. W.: - W s p o m n i a ł e ś k ie d y ś o t y m , ż e Jan P a w e ł II t o był ś w i e t n y f a c e t ...

M.: - Jan Paweł II to był facet z generacji ludzi, któ­

rzy odeszli, a którzy byli prawdziwymi świadkami XX wieku. Do nich należą też na przykład Czesław Miłosz, Jerzy Giedrojc czy Jan Nowak-Jeziorański. Osoby te miały po 80 lat, a m im o to były dla mnie największymi autorytetami. Dziś niezwykle trudno o autorytety...

Sz. W.: - P o w ie d z i a łe ś k ie d y ś , ż e gdy w y b i e ­ rasz s i ę w t r a s ę , z a w s z e m a s z z e s o b ą m a łą ilo ś ć „traw ki", b o t o dla c ie b i e t a k a „ w ię k ­ s z a k a w a " ...

M.: - T o było 10 lat tem u...

Sz. W.: - W e d łu g m n ie j e s z c z e c z te r y łata t e m u ... |a k d z iś d o t e g o p o d c h o d z is z ? N adal u w a ż a s z , ż e t o ty lk o „ w ię k s z a kaw a"?

M.: - Szczerze? W ogóle nie ćpam, nie palę. Miałem

problemy z amfetaminą i kokainą, ale to już przeszłość. Trochę drągów przyjąłem, bo trudno jest grać w zespo­

le i nie brać, zwłaszcza, że są teraz tak łatwo dostępne. Jak zaczynałem palić blanty, to było coś. Dziś można to nazwać zabawą dla wieśniaków, bo każdy może zaja- rać i nie ma w tym nic podniecającego. Teraz narko­ tyki w ogóle mnie nie podniecają, bo nie jest to żadna kontrkultura ani konstentacja. Może się zestarzałem? Wolę czasami napić się alkoholu i trochę się najebać...

Sz. W.: - N aw iązując d o t e g o , c o p o w ie d z ia łe ś , spy ta m : - „W takim razie c o c ię podnieca?".

M.: - Co m nie podnieca? Ciało mojej kobiety...

Sz. W.: - W ró ćm y d o polityki, j e s t e ś d z iec k ie m rewolucji. Twoje kaw ałki „jest super" c zy c h o ć ­ by z n ajnow szej płyty „Hej, Mr President" mają e w id e n tn y p o d t e k s t polityczny. S tw ierd ziłeś k ie d y ś, ż e ta k ie partie jak PiS czy LPR przyczy­ nią s ię d o rozwoju rocka w P o ls c e ...

M.: - N i e chce mi się gadać o PiS-ie czy LPR-ze...

Sz. W.: - Ale t w o r z y s z k a w a łk i, k tó r e d o t y k a ­ ją p olityki. Czym o n a dla c ie b i e je s t?

M.: - Czasami trzeba zabrać głos na temat tego, co

się dzieje w Polsce. Jestem przecież z tym krajem dość m ocno związany. Denerwują mnie sytuacje, kiedy jakiś idiota mówi, kto jest gorszym Polakiem, a kto lep­ szym. M am mnóstwo przyjaciół mających na ten temat różne opinie. Są czarni, homoseksualni... Teraz ludzie są podzieleni, spolaryzowani w poglądach. O d cza­ sów komuny nie było takich podziałów. Jechałem kie­ dyś pociągiem, zadzwoniła do mnie dziennikarka i spy­ tała: „Na kogo będzie pan głosował w wyborach pre­ zydenckich Warszawy?” Odpowiedziałem: „Na Hannę Gronkiewicz-Waltz” A ona: „Dlaczego?” „No bo nie lubię PiS-u” Obok mnie stał jakiś koleś i powiedział: „Dobrze wiedzieć! Nigdy już pana płyty nie kupię!” Zachowywał się agresywnie. Powiedziałem: „Spokojnie, proszę pana. Pan ma takie poglądy, a ja m am inne. Nic się nie stanie, jak pan nie kupi mojej płyty...”

Sz. W.: - „ je s t su p e r " i b y ło s u p e r z t o b ą p o r o z m a w ia ć . D ziękuję ci s e r d e c z n i e za roz­ m o w ę .

Rozmawiał:

Szym on SZYMOn:) W róbel

(21)

i FeLieTon

Jesteśmy generacją, która powinna zmienić stosunek do samych

siebie. Zaczniemy od wyrzucenia z naszego słownika zwrotów typu:

„Nie mogę", „Nie dam rady", „Nie ma takiej opcji".

Mentalność

to bariera, która ogranicza

nasz rozwój

Istnieje takie powiedzenie „Ja k nas widzą, tak nas piszą". I tu pojaw ia się paradoks, ponieważ w wielu krajach zachodnich postrzegani jesteśm y jako ludzie w yw od zący się z „ponurego krajobrazu", ale bogaci wewnętrznie, otwarci na innych i ciekawi św iata. Kro cząc ścieżkam i polskich m iast, uderza nas sza ro ść ulic, po których s tą p a ją smutne i zam yślone tw a rze młodych ludzi.

Co powoduje ów stan? Sp o g ląd ając na naszych rówieśników z zachodnich metropolii na pierw szy rzut oka, fizycznie, nie dostrzegam y żadnych różnic. Nosimy te sam e spodnie, buty, czeszem y się podobnie. Niestety, je st to tylko złudzenie. T raw ią nas kompleksy i brak w ia ry w siebie. Odnoszę w rażenie, że czujemy się gorsi, żyjemy przeszłością, która zew sząd nas atakuje.

Polska to kraj o bogatej historii i pełnym przyw iązaniu do tradycji, która je st obecna także w naszym codziennym życiu. Boimy się postaw ić na oryginalność, o b aw iając się drwin ze strony innych. Zazdro ścim y każdemu, komu udało się zn aleźć swój styl, sam i nie m a jąc je d n ak odwagi poddać się tran sfo rm acji z „szarej myszki" w kogoś wyrazistego, kto potrafi w alczyć o swoje. Jeste śm y generacją, która powinna zm ienić stosunek do sam ych siebie. Z aczniem y od w yrzucenia z naszego słownika zwrotów typu: „Nie mogę", „N ie dam rady", „Nie ma takiej opcji". Jednym słowem, zrezygnujem y z n arzekania, które i tak niczego w naszym życiu nie zmieni.

W eźm y przykład z naszych kolegów z krajów Unii Europejskiej: pewnych siebie, a co za tym idzie - odw ażniejszych, sta w iających na indyw idualność. W ielkie metropolie, które z jednej strony nas fascyn ują swoją różnorodnością ras, kultur, języków, z tego sam ego powodu nas prze rażają. Różnorodność w ym usza na ludziach tolerancję, której w naszej ojczyźnie niestety brakuje.

M entalność je st barierą, która ogranicza nasz rozwój, a przecież tkwi w nas ogromny potencjał. M am y takie sam e prawa ja k nasi rówieśnicy z innych państw. Nie czujmy się gorsi czy na tzw. straconej pozycji. Na rzeczy z pozoru negatyw ne patrzm y bardziej optym istycznie, a problemy zam ienia jm y w w y zw ania. Jedno je st pewne: ja k Polak chce, to potrafi. Tylko z tymi chęciam i czasem różnie bywa...

Paula

Cytaty

Powiązane dokumenty

Karpio A., Żebrowska-Suchodolska D., Efektywność inwestycyjna polskich funduszy emerytalnych w okresie zmian zasad prawnych, „Metody Ilościowe w Badaniach Ekonomicznych” 2016a, nr

From the macroeconomic point of view, such supple- mentary source of money creation could help the central bank to stabilize money supply and inflation, if the supply of money

Wartość wskaźnika Cash w roku zainicjowania dywidendy jest niemal taka sama, jak w roku trzecim przed zdarzeniem, przy czym test Wil- coxona nie potwierdza istotnych różnic

Dochody gospodarstw domowych i ich determinanty – zróżnicowanie regionalne w UE Celem niniejszego opracowania jest ustalenie skali regionalnego zróżnicowania dochodów gospo-

Mając na uwadze konstrukcję swapów i rolę nierezydentów w kształtowaniu ich cen, sanacja portfeli frankowych ma i będzie miała znaczenie dla wyceny instrumentów

To określenie wydaje się też bardziej wła- ściwe w przypadku instrumentów dłużnych niż „indeksowanie fundamentalne”, gdyż przy ustalaniu wag uwzględniane są nie

(19) Jest wyraźnie widoczne, że w rozważanym przypadku oczekiwana stopa zwrotu wyznaczona w tym opracowaniu jest niemal równa oczekiwanej stopie zwrotu wy- znaczonej za pomocą

Cechą zastosowanej metody jest analiza zależności między wielkością udzielanej przez państwa członkowskie pomocy publicznej na rozwój regionalny a wielkością