• Nie Znaleziono Wyników

View of Man - ”An Image of Living God”

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Man - ”An Image of Living God”"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

S T U D IA N O R W I D IA N A 1, 1983

KS. A N TO N I D U N A JSK I

CZŁOWIEK - „BOGA ŻYW EGO O B R A Z”

U parcie pow racając do kwestii poszanow ania godności człow ieka, N orw id nieustannie odw ołuje się do idei obecnego w człow ieku obrazu B ożego. P u nk t wyjścia u niego jest ściśle biblijny i teologiczny: człow ieka należy szanow ać, poniew aż sam Bóg odnosi się do niego z wielkim szacunkiem . W lutym 1854 r. pisał z Nowego Jorku do M arii Trębickiej:

[...] powiedziano jest w Księgach M ądrości, iż „cum magna reverentia... avec une grande révérence Dieu dispose de l’h o m m e”. I każdy, ktokolw iek czuł sprawy ręki Pańskiej, choćby sobie nie śmiał powiedzieć tego, ani napotkał tego w Piśmie Świętym, w głębi serca czuje to - n i e u s z a n o w a n i e c z ł o w i e k a j e s t c z y s t o - l u d z k i w y n a l a z e k (8, 205)1. W przypisie do tego listu dal p o e ta dodatkow e w yjaśnienie: „N ieuszanow anie człow ieka jako człow ieka, jak o obraz-B oży, [...]” . T u b odajże term in ten został użyty przez N orw ida po raz pierwszy w znaczeniu sensu stricto biblijnym . Będzie on potem jeszcze w ielokrotnie pow racał w różnych znaczeniach, czasami wyłącznie m etaforycznych. W ielokrotnie, choć sam term in nie w ystępuje, dostrzegam y obecność tego tem atu. W każdym w ypadku N orw idow e pojęcie „obrazu B ożego” m a im plikacje chrześcijańskie i w nurcie tej tradycji musi być interpretow ane.

Sam a idea człow ieka jak o obrazu B oga w ystępuje rów nież w starożytnych poem atach babilońskich i egipskich a także w najstarszej literaturze greckiej, o czym Norw id wiedział: „H om er [...] wszelkiego człow ieka u znaje « b o s ­ k i m» ! I dlatego-to boski H o m er jest n a t u r a l n y m ” - pisał we w stępie do swego przekładu O dysei (3, 675). A le byl także świadom y skrajności poza- chrześcijańskich ujęć tego tem atu , o czym świadczy uw aga dopisana w no ­ tatniku: „Człowiek w Egipcie był nicość; w G recji - ubóstw iony” (7, 280). P od tym względem myśl biblijna za ję ła pozycję po śred nią i za nią w łaśnie poszedł Norwid.

1 Wszystkie teksty N orw ida pochodzą z w ydania: C. N o r w i d . Pisma w szystkie. Z e b ra ł, tekst ustalił, w stępem i uwagami krytycznymi opatrzył J. W . G om ulicki. T. 1-11. W arszawa 1971-1976. Przywołane są tom y - 1: Wiersze. Część pierwsza; 2: Wiersze. Część druga; 3: Poematy; 6: Proza. Część pierwsza; 7: Proza. Część druga; 8: Listy. 1839-1861; 9. Listy. 1862-1872; 10: Listy. 1873-1883 - prócz 7, z r. 1973, w ydane w r. 1971. Przy lokalizacji tekstów pierwsza liczba oznacza tom , druga - stronę.

(2)

Z anim więc przyw ołam y odnośne teksty N orw ida, w arto w telegraficznym skrócie ukazać ściśle biblijne ujęcia tego tem atu. U żyte w kapłańskiej tradycji 0 stw orzeniu kluczowe wyrażenie „Uczyńmy człow ieka na Nasz obraz, p o ­ dobnego N am ” (dosłow nie „besalm enu kid m u ten u ” , tj. na nasz obraz jako podobieństw o nasze - R dz 1, 26), choć różnie kom entow ane, w jakiś szcze­ gólny sposób w yodrębnia człow ieka spośród innych bytów i zawiera w sobie wezwanie do w spółuczestnictw a w Bożym dziele stwórczym przez pom nażanie życia a także przez wszelkie form y twórczości. Stw arzając ludzi na swój obraz, Bóg „Przyodział ich w m oc p o dobn ą do sw ojej” (Syr 17, 3).

Jednocześnie biblijny obraz Boga w skazuje na szczególną godność człowieka: „B o dla nieśm iertelności Bóg stworzył człow ieka - uczynił go obrazem swej w łasnej w ieczności” (M dr 2, 23; R dz 9, 6; Ps 8). Nowy T estam ent wreszcie po raz pierwszy ukazuje ten obraz prawdziwy i pełny w Jezusie Chrystusie (2 K or 3, 18-4,. 4), tak że w Jego ludzkiej twarzy oraz w każdym Jego geście oglądam y Boga (J 14, 9) i pełnię człowieczej doskonałości zarazem . O braz Boży odnow iony w C hrystusie w decydujący sposób przewodzi zbawczemu procesowi urzeczyw istniania się pełni tegoż w każdym „stwarzanym na now o” człow ieku (Kol 3, 10). Proces ten już się rozpoczął i realizuje się - nie tylko we wspólnocie Kościoła, ale rów nież w każdym człow ieku z osobna, wobec czego rzeczywistość B ożego obrazu staje się szczególnym tytułem do posza­ now ania ludzkiej godności oraz wezwaniem do miłości bliźniego (Jk 3, 9; 1 J 4, 20). D la pierwszych chrześcijan postulat ten m usiał być zupełnie jasny, skoro np. K lem ens A leksandryjski odnotow ał wprost: „W idzieć b rata - to znaczy widzieć B oga”2.

Zważywszy, że N orw id nie miał system atycznego wykształcenia teologiczne­ go, ze zdum ieniem spostrzegam y, jak trafnie uchwycił on niemal wszystkie biblijne i patrystyczne w ątki teologiczne konstytuujące chrześcijańskie pojęcie „obrazu B ożego” w człow ieku. N iep odobna dziś rozstrzygnąć, co odegrało tu najbardziej inspirującą rolę: lektura ojców K ościoła, sam a Biblia czy ówczesne kościelne przepow iadanie? A m oże wpływ ówczesnych myślicieli? O dpow iedź na to pytanie przynieść m ogą odręb n e wnikliwe badania. W tym krótkim szkicu ograniczym y się do rekonstrukcji poglądów N orw ida w tym przedm iocie, aktualizacja zaś narzuca się sam a.

Z n am ien n e, iż w edług N orw ida obraz Boży zawarty jest nie tylko w wew­ n ętrzn ej, duchow ej sferze ludzkiej osobowości (co akcentow ała myśl patrys­ tyczna, zwłaszcza św. A ugustyn), ale w całej osobie. O bejm uje więc w jakim ś sensie także sferę naszej cielesności. A u to r listu do Teofila Lenartowicza (1856 r.) argum entuje teologicznie: nikom u ze „śm iertelnych” nie wolno do­

2 Por. Słow nik teologii biblijnej. Poznań-Warszawa 1973 s. 594 n. Obszerniej biblijną teologię obrazu Bożego omawiają m.in.: D . B a r t h é l é m y . Dieu et son image. Ebauche d'une théologie biblique. Paris 1964; O. L o r e t z . Die G ottebenbildlichkeit des Menschen. München 1967; M. F i l i p i a k . G odność osoby ludzkiej w świetle opisów stworzenia człowieka. „Zeszyty Naukowe KUL” 16:1973 z. 2 s. 27-35.

(3)

tykać ani ciała, ani duszy bliźniego, „[...] - nie szanując w nim godności czło­ w ieka, obrazu Bożego, którego W szechm ocny nie utw orzył s ł o w e m r o z k a ­ z u j ą c y m , ale ulepił ręk ą kochającą O jca Twórcy (8, 253). W innym m iejscu dopowie jakby bardziej radykalnie: „C złow iek - jest O braz i C ząstka B oga, tj. Stworzyciela” (6, 549).

Owo uszanowanie obrazu B ożego w człow ieku pociąga za sobą dalsze k o n ­ sekw encje natury społeczno-m oralnej. N orw id dostrzega tu najpierw wspólny m ianownik, jed en punkt odniesienia, um ożliwiający rozw iązanie nabrzm iałego problem u „kastow ości” . T a, choć w różnym natężeniu, wyciskała p iętno na wszystkich prawie społecznościach. P oeta ro zp atru je ją w perspektyw ie chrześ­ cijańskiej. Takie czynniki, ja k sław a, siła, przynależność do tzw. wyższych sfer czy sytuacja m ajątkow a, to wszystko, co ludzi różni, musi ustąpić m iejsca tem u, co łączy, co wszystkim ludziom w spólne. Rzeczywistością tą jest obraz Boży w człowieku i to właśnie jego obecność staw ia wszystkich ludzi n a jednej płaszczyźnie ontycznej. W tym sensie nie m a już większej godności i zaszczytu, jak właśnie „być człow iekiem ” (zob. np. 1, 239 i 323).

W spom inając sponiew ieranych, bezdom nych nędzarzy z L ondynu, po eta posłużył się piękną a jednocześnie w strząsającą m etaforyką:

Rzekłbyś, że to Biblii księga Zataczająca się w błocie, Po którą nikt już nie sięga, [...]

2, 30

Jak rzucona w b łoto księga Biblii nie przestaje być nośnikiem B ożego słowa, tak leżący w rynsztoku łachm aniarz nie przestaje być nośnikiem Bożego obrazu. Jak słowo Boże jest nie tylko inform acją, ale i w ezw aniem , tak rzeczywistość Bożego obrazu nie tylko coś ujaw nia, lecz rów nież do czegoś zobow iązuje: [...] jeśli ja - powie Norwid - tonącemu lecę podać się, albo zgłodniałemu, albo upadającemu, albo idiocie, albo uciśnionemu do głębi, to ja służę, bo to Bóg - [ . . . ] (7, 164).

Poszanowanie osoby-człowieka jest także podstaw ow ym w arunkiem by­ tow ania narodu (8, 160; 6, 585). O grom nym niepokojem napaw ać więc musi sytuacja, gdzie „[...] P o l a k j e s t o l b r z y m , a c z ł o w i e k w P o l a k u j e s t k a r z e ł - i jesteśm y karykatury, i jesteśm y tragiczna nicość i śmiech o lb rzy m i...” (9, 63-64). W stw ierdzeniu tym zaw arty jest po stu lat, by człowiek najpierw sam dostrzegł i uszanow ał w sobie sw oją człow ieczą godność, bowiem droga do odrodzenia narodu prow adzić musi przez odnalezienie zatraconej- „ m i a r y - c z ł o w i e k a ” . W tym zaś i w ukazaniu „ m i a r y n a j w z n i o ­ ś l e j s z e j c z ł o w i e k a ” , jego w yjątkow ej godności, tkwi fundam ent i gwa­ rancja trwałości różnych form życia w spólnotow ego (8, 423).

(4)

C elem wyelim inowania „twórczą miłoś ą technicznego elem entu kast” w społeczeństw ie polskim N orw id postulow ał w 1875 r. zawiązanie specjalnego Tow arzystw a U szanow ania C złow ieka, którego celem byłoby „w prowadzenie człowieczej pokory we w arunki socjalne i historyczne” . Choć propozycja ta nie znalazła oddźw ięku u adresatów jak o trącąca fantazją, sam pomysł jest b ardzo interesujący i dla charakterystyki myśli pisarza m a istotne znaczenie. W odnośnym m em oriale czytam y m .in.:

Towarzystwo wyznacza konkursa, ale i spośród poza onymi będących prac m y ś l i , c z y ­ n u , g e s t u , życia uznaje, wybiera i nagradza.

Wszystko, c o k o l w i e k d o u s z a n o w a n i a c z ł o w i e k a w społeczności i historii, i pracy kwapi się, nie jest mu obojętne.

Człowiek nie tylko jest interesujący, ale i święty - szanowny. [...] estimable (6, 644). T ek st ten rów nież - choć tylko pośrednio - naw iązuje do tem atu obrazu Bożego w człow ieku. Przem aw iałyby za tym dodatkow e wyjaśnienia N orw ida, zaw arte w pochodzącym rów nież z 1875 r. liście do M ariana Sokołow skiego (10, 53-55). Tow arzystw o m a być reakcją na teo rię D arw ina, zdaniem pisarza godzącą w ludzkość. Pow inno więc sw oją działalnością w yakcentow ać transcendencję człow ieka w obec św iata przyrody. N orw id uw aża za stosowne przypom nieć, że „zw ierzęta są tylko parabolicznym i braćm i naszym i” , bowiem jedynie czło­ w iek „m oże coś początkow ać i tw orzyć” . Należy więc stworzyć odpow iednie w arunki, by twórczość, „w ielka rzecz! godna ludzi wolnych” , m ogła się stać udziałem każdego człow ieka. T em u celowi miałyby też służyć liczne organizo­ w ane przez Towarzystwo konkursy wyzwalające różnego rodzaju inicjatywę. N agrodą m iałby jed n ak być nie pieniądz, lecz w artość, aby nie ubliżyć czło­ wiekowi. D la ilustracji w arto przytoczyć choćby kilka proponow anych w tymże liście tytułów prac konkursow ych, których treść m iała uderzać pulsem „w rytm życia społecznego”: O ile i ja k ka żd y człow iek jest Jaśnie W ielm ożnym Panem'?;

C zy p o ko ra kastowa jest tegoż, co chrześcijańska źródła?; Skorow idz Cere­ m oniału o d najdawniejszego czasu, tj. o d ksiąg chińskich, aż do dziś w zesta­ wieniu z praw dą chrześcijańską. Oczywiście, chodziło tu o „cerem oniał” grze­

cznościowych gestów w yrażających szacunek dla człow ieka jako człowieka, zaś „praw da chrześcijańska” w tej m aterii zaw arta jest głównie w teologii Bożego obrazu.

M ocno akcentując obecność „cząstki B oga” w człow ieku, Norwid nigdzie nie zaciera wym iaru transcendencji B oga w obec człow ieka. O braz Boży w nim zaw arty (tym bardziej że skażony) nie upow ażnia do tego, by człowieka deifi- kować. P oeta przestrzegał przed tego rodzaju bałwochwalstwem :

[...] albowiem człowiek dla człowieka a d o r a c j i n i e m o ż e m i e ć , jeno może w p o ­ ś m i e r t n e j lub p r z e d ż y w o t n e j apoteozie bytu człowieczego, to jest: w niemowlęctwie lub w dojrzałej ofierze - w żłobie lub na Golgocie! Pomiędzy zaś onymi kończynami żywota człowieczego m i 1 o ś ć jedynie, a nie a d o r a cj a służy zdrowo (9, 74).

(5)

Dopuszczenie owych dwóch w yjątków „adoracji” człow ieka jest tu taj cha­ rakterystyczne.

N ajpierw więc obraz Boży zdaje się być szczególnie czytelny w niewinności m ałego dziecka. „T rzeba spojrzawszy na dziecko m ałe, widzieć B oga” - powie auto r Jubileatyzm u, zw racając jednocześnie uw agę, że to jest „żywy człowiek historyczny” (6, 585). N a krótko przed śm iercią, pisząc filozoficzny esej Ostatnia

z bajek, przywołał Norw id w zruszającą cerem onię chrztu dziecka i włożył

w usta anioła przepiękny hym n na cześć m aleńkiego człow ieka, spraw ującego „nabożeństw o” swej niewinności:

„A kto by powątpiewał, że najpiękniejszym ze stworzeń jest człek-niemowlę, ten niechaj je ogląda w domu Ojca naszego - w kościele... Cóż wdzięczniejszego jest, w każdym ruchu i w oglądaniu się na wsze strony szukając Wszędy-obecnego, jako jest niemowlę czyniące nabożeństwo swej niewinności?... One nie idzie za tłumem ani do świecących blasków ka­ płańskiego ubrania wyciąga rączek - ani do zapalonych świec - bynajmniej. Pełni swoją mo­ dlitwę, jaka mu jest tchnięta, i zaiste że pogłaskanym bywa niewidzialną Boga prawicą.'

Dlatego to ja wam podaję z uweseleniem, że jeden więcej błogosławiony, jeden więcej piękny narodził się ...”

[...]

„Piękny - piękny - piękny! jest człowiek-dziecię, [...]” (6, 93-94).

W ydaje się, iż niektóre elem enty tej wypowiedzi („nabożeństw o” niew inności, „tchnięta” m odlitwa, „pogłaskanie” B oga praw icą) w pew nym sensie również - choć tylko pośrednio - naw iązują do Nopwidowej teologii BożegO obrazu, w tym wypadku aludującej raczej do now otestam entalnego ujęcia tem atu (Kol 3, 10).

W zderzeniu z tw ardą rzeczywistością skażonego grzechem społeczeństw a obraz ten staje się w człow ieku coraz m niej czytelny (6, 94 nn .) i d op iero tw ór­ czy m oralny wysiłek człow ieka w spółpracującego z łaską pozw ala tę pierw otną przejrzystość obrazu Bożego przywrócić. Jest to zwykle praca całego życia, a jej efekty stają się dostrzegalne dopiero w do pełnionej trudem twarzy starca - zdaje się dopow iadać N orw id. W tym sensie ew olucja osoby ludzkiej, jej dojrzew anie („starzenie się”), w jakim ś aspekcie zm ierza do swego „pier- wo-w zoru” , będącego w iernym obrazem B oga, do prostoty i niewinności m aleńkiego dziecka. Myśl ta pojaw ia się już w jednym z wcześniejszych wierszy N orw ida, zatytułow anym V end ôm e:

[...]

[...] .... Człowiek coraz więcej dziecię, Aż uniemowli się w apoteozie

Na tryumfalnym do K r ó l e s t w a wozie. Widziałżeś? - męże jak kończą cjojrzali, [...] jakby życia drugiego poczęciem,

Gdy o l b r z y m ziemi - nieba już d z i e c i ę c i e m ? . . .

(6)

Jest to jakaś ew olucja „człow ieka” ku „C złow iekow i” doskonałem u, którego się „w dali czeka” . B ędzie on nie tyle dziełem ludzkich wysiłków i na m iarę doskonałości rozum ianej czysto po ludzku, lecz będzie dziełem B oga, który odtw orzy w nim na nowo swój zdeform ow any, a przecież ciągle obecny obraz (por. 1, 233; 2, 98). T a w łaśnie p erm an en tn a obecność Bożego obrazu w każdym człow ieku jest podstawowym wyznacznikiem jego wyjątkowej godności. Już choćby z tego tytułu każdy zasługuje na szacunek i miłość (nie „ad orację”), czem u p o eta w ielokrotnie daw ał wyraz. Zdecydow anie sprzeciwiał się sto­ sowanej wówczas w k ra ju (naw et przez duchow nych) karze chłosty. Nie mieściło m u się w głow ie, aby „chrześcijański obyw atel” batożył dzieci, podnosił rękę na ro d ak a i kobietom groził chłostą. W idział w tym nie tylko nikczemność i brak przytom ności, ale rów nież (a m oże zwłaszcza) zdradę Ewangelii:

Albowiem: c z ł o w i e k n i g d y n i e j e s t z w i e r z ę c i e m i s t n y m z tej przyczyny, iż człowiek jest zawsze obrazem i podobieństwem Boga żywego - zasługuje przeto od równych sobie na głębokie uczczenie. Może ten obraz być skażony, ale to zawsze Boga żywego obraz (9, 314; por. 8, 252; 9, 46).

W arto w tym kontekście przytoczyć jeszcze jed en znam ienny argum ent, którym N orw id zwalczał w ym ierzaną ludowi karę cielesną. W skazywał m ia­ nowicie na szczególną godność człow ieka, w ynikającą z faktu jego uczestnictwa w kształtow aniu oblicza dziejów. W dobie gw ałtow nego zw rotu ku warstwom ludowym w ram ach walki o niepodległość narodu, karanie tegoż ludu chłostą w ydaw ało m u się czymś szczególnie niedorzecznym . W specjalnej Nocie do­ tyczącej powyższej kwestii au to r konstatuje:

K a r a c i e l e s n a w stosunku do Ludu Rzeczypospolitej Polskiej w tych czasach, kiedy się Lud przypuszcza jako c z y n n i k a s p r a w y h i s t o r y c z n e j n a r o d u c a ł e g o , jest przez to samo o trzykroć większą - albowiem uderza się człowieka, którego się do komputu dziejowej służby przypuściło (7, 115).

Z aw arta w powyższym tekście myśl o szczególnej godności człow ieka, wy­ nikającej z faktu jego „dziejowej służby” , stanowi niewątpliwie ekstrapolację katolickiej nauki o możliwości w spółpracy człow ieka w stwórczym i zbawczym dziele B oga. Biblia u p atru je w tym jed n ą z form uczestnictwa w Jego obrazie (Syr 17, 3).

W czasach N orw ida dość rozpow szechniona była opinia, że tym, co wskazuje na obraz i podobieństw o B oże, są duchow e w ładze człow ieka lub po prostu sam a niezm ienna dusza ludzka. W szystko wskazuje na to, że taka ontolo- giczno-statyczna in terp re tacja (o naleciałościach hellenistycznych) nie sa­ tysfakcjonow ała poety ujm ującego rzeczywistość w kategoriach historycznych. W pochodzącym z 1866 r. liście do Juliana Fontany pisał: „[...] któż wierzy, że różnim y się, ludzie od zw ierząt, r o z u m e m i m o w ą ? ? ? [...] r ó ż n i m y s i ę p o s t ę p e m i t r a d y c j ą! ” (9, 208). A u to r powrócił tu do sądu wyrażonego kilka

(7)

Wiedz, że to przez t r a d y c j ę wyróżniony jest majestat człowieka od zwierząt polnych, a ten, co od sumienia historii się oderwał, dziczeje na wyspie oddalonej i powoli w zwierzę zamienia się (3, 250).

O bie te wypowiedzi w dość istotny sposób - choć pośrednio - wiążą się z om a­ wianym tem atem . Norw id zwraca w nich uwagę na h i s t o r y c z n o ś ć ludzkie­ go bytu będącą szczególnym artybutem człow ieczeństwa w większym naw et stopniu niż rozum i mowa. A jeśli tak , nie pow inno nas dziwić, skąd u N orw ida taka silna tendencja do podkreślania godności ludzkiego ciała. To świadom ość, że właśnie przez swą cielesność człowiek wchodzi w historię. O brazem Bożym u Norw ida nie jest tylko duchow e w yposażenie człow ieka, lecz cały „człowiek historyczny” ; człowiek, który współtworzy historię, ale też jest historią - ma bowiem swoje osobowe dzieje („A ż uniem owli się w apoteozie / N a tryum fal­ nym do K r ó l e s t w a wozie”). Ta oryginalna, funkcjonalno-dynam iczna in te r­ pretacja idei obrazu Bożego odpow iada w spółczesnem u rozum ieniu odnośnej tradycji biblijnej. „W tym ujęciu idea obrazu Bożego wyraża sposób, przez który człowiek realizuje siebie sam ego przez swoiste relacje z B ogiem , z innymi ludźmi i ze św iatem ”3. Pod taką konstatacją w spółczesnego teologa-profesjo- nalisty „teolog” Norwid z pew nością by się podpisał.

R easum ując, w ypada stwierdzić, że choć N orw idow e pojęcie człow ieka jako obrazu Bożego całkow icie mieści się w tradycji chrześcijańskiej, jest oryginalne i - zwłaszcza dla teologa - interesujące. P o eta eksponuje zwłaszcza dwa elem enty konstytuujące ideę Bożego obrazu: w yjątkow ą godność człow ieka oraz możliwość współuczestnictwa w Bożym dziele stw orzenia i zbaw ienia. O dpow iada to w pewnym stopniu dwom nurto m tradycji chrześcijańskiej, różniącym się nieco innym rozłożeniem akcentów . N u rt pierwszy, akcentujący sam ą godność osoby ludzkiej, zawsze dom inow ał. O d sam ego początku w m o­ tywie człowieka jak o obrazu B oga tradycja chrześcijańska widziała klucz i fun­ dam ent do rozważań nad w yjątkow ą godnością człow ieka jak o człow ieka4. N urt drugi, nieco późniejszy i jakby m niej ciągły, upatryw ał obraz i p o d o ­ bieństwo Boże głównie w tym , że człow iek jaw i się na świecie jak o czynnik „w spółtworzący” (cooperatio) dzieje5. N ajczęściej obydw a te nurty uzupełniały się i splatały ze sobą, choć pojaw iały się także ujęcia alternatyw ne, u patru jące rzeczywistość Bożego obrazu nie w sferze ontycznej, a więc nie w tym , kim człowiek jest, lecz w sferze działaniow ej, tzn. przez uczestnictwo w Bożych rządach nad światem'’.

’ T e n ż e . Biblia o człowieku. Zarys antropologii biblijnéj Starego Testamentu. Lublin 1979 s. 84.

4 H. de L u b a c . Le dramę de l’hum anism e athée. Paris 1963 s. 15.

5 U Leona Wielkiego, idącego za tą tradycją i w pewnym sensie ją współtworzącego, ludzie nazywani są: „cooperatores operum D e i”, „cooperatores gratiae”, „consortes operum D ei”, „imitatores operum D ei” itp. Zob. Cz. S. B a r t n i k . Teologia historii według Leona Wielkiego. Lublin 1972 s. 112 z przyp. 126.

6 Zob. np. D. T. A n s e l i n . The notion o f D omination in Gen 1-3. „The Catholic Biblical Ouarterly” 16:1954 s. 277-294.

(8)

Oczywiście, od tak skrajnego ujęcia problem u Norw id był bardzo daleki. N aw et jeśli tw ierdzi, że dopuszczenie człow ieka do „kom putu dziejowej służby” n ad aje m u szczególną godność („trzykroć większą”), to jed n ak na każdym m iejscu p odkreśla, iż „człow iek jest zawsze obrazem i podobieństw em Boga żyw ego” i ju ż przez sam fakt, że jest człow iekiem , zasługuje na „głębokie uczczenie” . Z teologicznego p u n k tu widzenia jest to najwłaściwsze wyważenie problem u.

M A N - ”A N IM AGE OF LIVING G O D ”

SUMM ARY

The image of God present in man is the idea which Cyprian Norwid frequently refers to when talking about the essentiality to pay respect to human dignity and to the great historical mission o f man. Norwid’s starting-point is strictly biblical and theological; his understanding of ’’G od’s im age” implies Christian interpretation: man ought to be respected since God himself has respect for him.

It is characteristic that according to Norwid, the ’’image of G od” is present not only in the spiritual sphere of human B eing (which is stressed by the Patristics) but also in the whole person o f man thus in some sense present in the sphere o f human corporality. Therefore, one must not touch human body or human soul without showing respect to man’s dignity - man’s image o f God. These considerations result in establishing o f one social-moral datum which facilitates solving the problem o f the caste-society. A ll people are equal by nature, because all are created in G od’s own image. With that being true, we all are obliged to respect our neighbour and to constantly regenerate within ourselves the noblest measure of man. H ere, we also find the foundations and a guarantee of the persistence of various forms of Communal life (the Church, nation etc.).

In his writings, Norwid inderlines his idea about special dignity of man who is G od’s image. This dignity results from ’’man’s historic service” and his ability to participate in G od’s creation. Thus, for Norwid, man is the image o f God. Man, being history himself, participates in the process o f creating history, where he has his own individual part to play (”A ż uniemowli się w apoteozie / Na tryumfalnym do K r ó l e s t w a w ozie” - ’’Until he becomes infant in apotheosis, on a triumphant cart to the Kingdom”). This original and functional-dynamic interpretation o f the idea o f G od’s image agrees with the current constructions in theology.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W opisywanym przypadku obraz mikroskopo- wy guza o typie chłoniaka zbliżony był do obrazu promienicy, co stało się głównym powodem pomyłki diagnostycznej. Zasugerowaliśmy

W przypadku sys- temu komputerowego wyposażonego w dwie kamery obliczanie mapy głębi polega głównie na znalezieniu wszystkich odpowiadających sobie punktów obrazu dla

E seria simplesmente absurdo falarmos na importância da referência a Deus – seja em que sentido for – para o futuro da Europa (o qual, aliás, parece ser

W scenerii nocnego pejzażu pojaw ia się po stać człow ieka o surowym i dzikim obliczu, który zwraca się do groźnego Jehow y z p ło m ien n ą m odlitw ą, aby

Oprócz ogólnych ocen bow iem i w zm ianek zaw ierają szczegółowy opis obrazu 13, którego dotąd n ie udało się odnaleźć.. K ochanow ski zarzuca artyście

W szerokim sensie można nazwać Boga ojcem ludzi, ponieważ jest On z racji aktu stworzenia, zachowania świata i opatrzności Bożej osobową, wszechpo­ tężną, mądrą

W swoich rozważaniach Bazyli poświęca wiele miejsca znaczeniu chrztu, przez który dokonuje się odnowienie obrazu Bożego w człowieku, jak też roli eucharystii, która

Decyzja zamieszczenia w indeksie nazw instrumentów muzycznych jest o tyle kontro- wersyjna, że występują one głównie w Pobudce na obchodzenie … Ciała Bożego, wydaje się więc,