• Nie Znaleziono Wyników

View of Ryszard Łużny jako inicjator zmian programowych w badaniach literatur wschodniosłowiańskich (szkic do portretu uczonego)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Ryszard Łużny jako inicjator zmian programowych w badaniach literatur wschodniosłowiańskich (szkic do portretu uczonego)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

A

N

E

K

S

R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E To m X L V III-X L IX , zeszyt 7 - 2000-2001 JA N O R Ł O W S K I L ublin R Y S Z A R D Ł U Ż N Y J A K O I N I C J A T O R Z M IA N P R O G R A M O W Y C H W B A D A N IA C H L IT E R A T U R W S C H O D N I O S Ł O W I A Ń S K I C H (SZK IC DO PO R TRETU U C ZO N EG O )

Pisać o osobie dobrze znanej i bliskiej - to rzecz n iełatw a. T ru d n o b o ­ w iem zachow ać w łaśc iw ą m iarę w ocenie dokon ań tejże oso by i je d n o c z e śn ie łatw o przy takich o k azjach popaść w ton p o u fa ły i sen ty m en taln y . Jed n a k mój osobisty i w ielki dług w d zięczno ści w obec śp. P ro fe so ra R y szard a L u źn ego skłania do tego, aby dług ten u czciw ie i chociaż w części sp łacić, je ś li to je s t w ogóle m ożliw e.

Z R yszardem L uźnym łączy ło m nie trzy d zieści lat blisk iej w sp ó łp ra cy naukow ej, a naw et kilka m iesięcy dłużej, ale te o statn ie m iesiące od w a k acji 1997 do m arca 1998 roku były ju ż okresem je g o ciężkiej i n ieu leczaln ej choroby, podczas której w ym ienialiśm y ju ż tylk o listy. S p o śró d zn a n y ch m i w sp ółczesnych p o lsk ich slaw istów R. Ł u żn y by ł ch y b a je d y n y m u cz o n y m , który nie żało w ał czasu na p isan ie listów , w y sy łał ich dużo i so lid n ie o d p o ­ w iadał na o trzy m y w an ą k o responden cję. M yślę, że n ap isan e p rz ez n ieg o ow e setki listów stan o w ią n ieb ag a teln ą część je g o duchow ej sp uścizn y , z a słu g u ją c ą na zebranie i chociaż częściow e u d o stępnienie. W edłu g m ego p rz e k o n a n ia je s t w tych listach sporo w ażnych spo strzeżeń na tem at ro z w o ju naszej p o w o je n ­ nej slaw istyki, a zw łaszcza literatu ro zn aw stw a ru sy cy styczn ego .

M oje pierw sze bezp o śred n ie spotkanie z R yszard em L u źn y m , w ó w czas jeszc ze docentem , odbyło się w L ublinie w p o ło w ie czerw ca 1967 ro k u (d z i­

siaj ju ż nie p am iętam dokładnej daty). D ocen t Ł użn y k o ń cz y ł w ted y swój okres zatru d n ien ia na U M C S, gdzie p ro w ad ził za ję cia z h isto rii lite ratu ry rosyjskiej na tutejszej rusycy styce, d o jeżdżając z K rako w a (z ajęcia te z d u ­ żym uznaniem w spom inali później studenci). Ja n ato m iast, b ęd ąc w ó w czas nauczycielem II S tudium N a u czy cielsk ieg o w L u b lin ie, sp o so b iłe m się do

(2)

p o d ję c ia p ra cy na U M C S na stan o w isk u starszeg o asy sten ta. N asze spotkanie u m ó w ił p ra c u ją c y na rusy cy sty ce U M C S języ k o z n a w c a dr T eo ty n R ott-Ż eb- row ski.

O w o p ierw sze spotkanie z R. L uźny m m iało do ty czyć p rzy szłej m ojej ro z p raw y d o k to rsk iej, k tó rą n ależało pisać po ro z p o częciu p racy n a u n iw ersy ­ tecie , ale nie w ied ziałem , ja k się do tego zabrać, nie m iałem w łaściw ie żad ­ n y ch k o n tak tó w w środow isku naukow ym . S potk an ie z p ra co w n ik iem n au k o ­ w ym U n iw e rsy tetu Jag iello ń sk ieg o , w ów czas ju ż autorem trzech w ydanych k siąże k (by ły to m .in. prace: Z badań n a d rosyjskim czaso piśm ienn ictw em

sa tyryc zn ym okresu O św iecenia i P isa rze o kręgu A ka d e m ii K ijow sko - M ohy- la ń skiej a lite ra tu ra p o lsk a ) było w tedy dla m nie szczęśliw y m i obiecującym

w yd arzen iem .

N a sz a rozm ow a p o d czas ow ego pierw szeg o sp otkan ia d o ty czy ła m oich za in te reso w a ń lite ratu ro zn aw czy ch , k tó re - ja k dzisiaj to o cen iam - chyba nie m o g ły za ch w y cić m ojego p rzy szłeg o p ro m oto ra. M o je d ziesięć lat pracy od cz asu u k o ń c z e n ia studiów w roku 1957 p o d p o rząd k o w an e b yło w całości d y d ak ty ce szkolnej i dod atk o w y m studio m w d zied zin ie ped ago gik i. M iałem w p ra w d zie ju ż w tedy w sw oim d o robku opu blik o w an y ch p o n ad trzyd zieści - w w ięk szo ści d robnych arty k u łó w - ale d otyczy ły one w y łączn ie m etodyki n au c zan ia ję z y k a ro sy jsk ieg o , w y ch o w an ia szk olneg o i ró żn y ch zagadnień o św iato w y ch . D o tego czasu nie zajm o w ałem się literatu ro zn aw stw em . Sw oje ó w czesn e arty k u ły zam ieszczałem w n astęp u ją cy ch czaso pism ach : „Język R o sy jsk i” , „G łos N a u c z y c ie lsk i”, „Ż ycie S zk o ły ” , „N ow a S zk o ła” , „R odzina i S zk o ła” .

R y szard Ł u żn y o k azał się je d n a k dalek o w zro czn y i chy ba doszedł do p rz ek o n an ia, że da się w yk ształcić m nie na literaturoznaw cę. Z ainteresow ał m n ie z a g ad n ien iam i p olsko - ro sy jsk ich zw iązk ó w literack ich , czasopism em „ S la v ia O rie n ta lis” (p rzed tem nie sięgałem do tego kw artaln ik a), pracam i M aria n a Jakó b ca, S am uela F iszm ana, Z big n iew a B arańsk iego , F ranciszka S ie lic k ie g o , B oh d an a G alstera, T ad eu sza S zyszko. Z ac h ęcił ró w n ież do d al­ szych ko n tak tó w , do n ap isan ia artykułu na tem at lite ratu ro z n aw c zy i do in fo r­ m o w an ia o p o stęp ac h w pracach poszu k iw aw czy ch . Sam zaś mój przyszły p ro m o to r ro z p o czy n a ł w ów czas b ad a n ia nad rom an ty zm em rosy jskim , zw łasz­ cz a n ad sp u śc iz n ą Puszkina.

U k ieru n k o w an ie, k tóre w yn io słem z pierw szeg o lu b elskiego spotkania z R y szard em L uźnym , stało się z a c h ę tą do bard zo in ten sy w n ej p racy k ształce­ niow ej. M o je z a in te reso w a n ia k o n ce n tro w ały się na literatu rze rosyjskiej X IX w iek u , zw ła szcz a zaś na p oezji ow ej epok i, je d n o c z e śn ie tk w iła we m nie

(3)

jak aś p o dsk órna niechęć do literatu ry okresu p o re w o lu cy jn eg o sp od znak u tzw. socrealizm u (o rosyjskiej literatu rze em igracyjnej bard zo m ało w ted y w iedziałem ). N ajbardziej od p o w iad ały m i książk i i arty k u ły ó w c zesn y ch rusycystów (M. Jakóbca, Z. B arańskiego, R. L u źn eg o ) n a tem at z w ią zk ó w interliterackich p o lsk o -ro sy jsk ic h . T k w iły w e m nie w ciąż n ie zasp o k o jo n e ciągoty po lo n isty czn e, które p o zo stały do dzisiaj.

Już p o n ad dw ad zieścia lat nie p o ciąg a m nie zu p e łn ie sp u ścizn a M ik o łaja N iekrasow a, ale w ów czas - nie bardzo w iem dlaczeg o - je g o p o e z ja p rz e m a ­ w iała do m ojej w yobraźni. D oszedłem do p rz ek o n an ia, że m ó g łb y m się p o d ­ jąć o pracow ania tem atu P o ezja M iko ła ja N iekra so w a w p o lsk ic h p rze k ła d a c h

i krytyce lite ra ckiej do roku 1914. T em at ten o m aw iałe m o cz y w iście z

R. L uźnym i uzy sk ałem je g o akceptację. D oc. Ł u żn y ch c ia ł też za in te reso w a ć m nie p o ez ją A leksego K. T o łsto ja i F io d o ra T iu tczew a, ale j a w o la łe m w y ­ trw ać przy N iekrasow ie. W ten sposób ju ż w roku 1968 dane m i b y ło stać się pierw szym d o k to rantem R yszarda L uźnego, cały zaś ok res w sp ó łp racy i p óźniejszych kontak tó w ze sw oim p ro m o to rem w ciąż p o zo staje m o im b a r­ dzo m iłym w sp om nieniem . W edług m oich w y o b rażeń R y szard Ł u żn y b y ł przykładem idealnego p rom otora: b ez g ran iczn ie ży c zliw y słu ży ł za w sze n ie ­ zbędną rad ą i w niczym nie kręp o w ał w łasnej in icjaty w y d o k to ran ta, p rz y n a j­ m niej tak było w m oim w ypadku.

R ozp oczęte studia nad N iekrasow em i re c e p c ją je g o p o ez ji w P o lsce p ro ­ w adziłem w latach 1968-1970. M oje ów czesne k o n tak ty z p ro m o to rem b yły dość rzadkie. R. Ł użny p roponow ał m i p rz y ja zd y do K rak o w a n a k o n su ltacje co dw a m iesiące. S potkania odby w ały się w je g o m ieszk a n iu p rz y A l. S ło ­ w ackiego, ich term iny uzg ad n ialiśm y koresp o n d en cy jn ie. Po k ilk u sp o tk an iach zacząłem p rzyw ozić do czytan ia ko lejn e ro z d ziały sw ojej p ra cy d o k to rsk iej, które R. Ł użny prop o n o w ał p rzystoso w ać do d ruk u w k w a rta ln ik u „S lav ia O rientalis” , co też niezw ło czn ie czyniłem . C zyż trzeb a d od aw ać, ja k b ard zo było to zach ęcające do w ytrw ałej pracy, k tó ra p rz y n o siła tak w id o c z n ą sa ty s­ fakcję? N iezależn ie od tych prac opu b lik o w ałem w tym o k resie trzy arty k u ły o N iekrasow ie w innych czasop ism ach („Język R o sy jsk i” , „S tu d ia S la v ic a ” , „P rzegląd H um an isty czn y ” ), co mój p ro m o to r p rz y jm o w a ł z u zn an iem . W tro ­ sce o mój rozw ój naukow y R y szard Ł u żn y naleg ał, aż eb y m u c z e stn ic z y ł w p o lonistycznym sem inarium d o ktoranckim , k tó re n a U M C S p ro w a d z iła raz w m iesiącu śp. prof. Jan in a G arbaczow ska. W tej spraw ie - ja k się d o m y ślam - R. Ł użny chyba nap isał do niej list, w sk u tek czego zo stałe m ży c zliw ie przyjęty. W sem inarium tym u cz estn iczy ło p ięcio ro lu b elsk ich p o lo n is ­ tów - w szyscy w różnym stopniu za aw an so w an ia sw o ich p rac d o k to rsk ich .

(4)

Z u cz estn ictw a w tym sem in arium w yn io słem n iew ątp liw ie u w rażliw ien ia na p o p ra w n o ść p o lszczy zn y , w olnej od rusycyzm ów , czego tak bard zo brak w ielu praco m p o lsk ich rusycystów . T ak w ięc i to u w ra żliw ien ie na ję z y k p isan y ch prac w ja k ie jś m ierze zaw d zięczam p ośred n io p ro m o to rstw u R y szar­ da L uźnego.

D o re cen z o w an ia m ojej p ra cy doktorskiej p ro m o to r zapro p o n o w ał prof. M aria n a Jak ó b ca z U n iw e rsy tetu W rocław skiego i prof. M arię G arbaczow ską (o b ro n a o d b y ła się 20 m a ja l9 7 1 roku na U M C S ). T ak oto p ierw szy doktorat z p ro m o to rstw em R. L uźn eg o stał się faktem . W m ojej b io g rafii naukow ej b y ło to zd a rze n ie bardzo w ażne, o tw ierało b o w iem szeroko drogę do dalszej w sp ó łp ra cy z prom otorem .

N a p o c z ą tk u w ak acji 1971 roku - p raw ie w dw a m iesiące po obronie m o jeg o d o k to ratu - R. Ł u żn y spraw ił mi w sp an ia łą niespo dzian kę. W K om i­ tecie S ło w ia n o zn aw stw a PA N , k tó reg o w ted y i p rzez w iele n astęp n y ch lat był czło n k iem , zg ło sił m o ją p racę d o k to rsk ą do w ydania w serii m on ografii sla­ w isty c z n y c h w y c h o d ząc y ch w W ydaw nictw ie „O sso lin eu m ” . W liście do m nie n ap isał, aby m aszy n o p is szybko p rzygotow ać do druku, na co pośw ięciłem w ła śn ie ó w czesn e w akacje. W roku n astęp n y m p raca ta u k azała się pt. N ie­

kra so w w P o lsce (Lata 1856-1914), do druku o pin io w ał j ą em eryto w any ju ż

w ó w czas prof. W ik to r Jaku bow ski z U J (pam iętam , że R. Ł u żn y p ochw alił sk ró c o n ą i lep szą w ersję ty tu łu tej pracy).

Jeśli dzisiaj w spom inam ok o liczn o ści uk azan ia się m ojej pierw szej książki

N iekra so w w P o lsce, to dlatego, ażeby p o d k reślić, ja k bardzo życzliw ym

p ro m o to rem by ł R yszard Ł użny, ja k głęb o k o tro szc zy ł się o dobry start n au ­ k o w y sw o ich p o d o p iecz n y ch doktorantów . W p o d o bn y sposób, z inicjatyw y i d zięki p o p arciu P rofesora, u k azy w ały się w tej serii n astęp n e p race jeg o ko lejn y ch d o k to ran tó w - B o gusław a M uchy, A dam a B ezw iń skieg o, D anuty P iw o w arsk ie j, B arbary K uś, B ohdana Ł azarczy k a i in. T o było w spaniałe w p ro m o to rstw ie R yszarda L uźn ego i godne n ajw y ższego uznania. B ył on b o w iem w y jątk o w o u talen to w an y m - nie obaw iam się p rz esad y w tym stw ier­ dze n iu - w y c h o w aw c ą licznej kadry now y ch b ad a czy w dzied zin ie rusycysty- ki, a pó źn iej i u k rain isty k i literatu ro zn aw czej. W śród je g o w y ch ow ank ów je st ju ż dzisiaj p ięciu p ro feso ró w ty tu larn y ch i k ilk u n astu doktorów h ab ilito w a­ nych. T en p lo n p ra cy k ształceniow ej prof. L u źnego je s t je g o w y b itn ą zasłu g ą w obec polskiej slaw istyki. B ędzie ona ow ocow ać je sz c z e przez kilk a następ ­ n y ch d ziesięcio leci.

In ic ja ty w ie i ży c zliw o ści R. L u źnego za w d zięczam też u k azan ie się drugiej m ojej k siążk i zw iązanej ze studiam i nad N iekraso w em . B ył to ob szern y Wy­

(5)

bór p o e zji N iekrasow a, w ydany w roku 1977 w II serii „B ib lio te k i N a ro d o ­

w ej” . P rop o zy cję w ydania tej książki w m oim o p raco w an iu p o d su n ął R. Ł u ż ­ ny krako w sk iem u O ddziałow i W ydaw nictw a „O sso lin eu m ” w ro k u 1975.

Jak w ięc w idać, m oje kontakty naukow e z R y szard em Ł u żn y m n ie sk o ń ­ czyły się w raz z uzyskaniem stopnia doktora. Po d o k to racie za ją łe m się stu ­ diam i nad A leksym T ołstojem , p o etą i dram atu rg iem w ieku X IX , co sp o tk ało się z ap ro b atą R. L uźnego (sam w cześniej sug ero w ał m i p isan ie p ra c y o tym tw órcy). A le nie to zadecydow ało o statec zn ie o w y b o rze tem atu A lek sy

K. Tołstoj. Z d ziejó w p o lsk o - rosyjskich zw ią zk ó w ku ltu ra ln ych ja k o ty tu łu

rozpraw y habilitacyjnej. N a w yb ór teg o tem atu n ajw ięk sz y w p ły w m iały ciekaw e i liczne m ateriały, które gro m ad ziłem ró w n o le g le p o d cz as stud ió w nad N iekrasow em , co w p o łączen iu ze zd o b y ty m w cześniej d o św iad c zen iem w arsztatow ym p ozw oliło m i ju ż w roku 1974 uko ń czy ć ro z p raw ę h a b ilita c y j­ ną, a w roku n astępnym p rzy stąpić do kolo k w iu m (R. Ł u żn y b y ł je d n y m z r e ­ cenzentów w m oim przew o d zie h ab ilitacy jn y m na U M C S ). O k azało się z n o ­ wu, że w śród u czn ió w R. L uźnego - w tedy ju ż p ro feso ra ty tu la rn eg o - w y ­ padło mi być pierw szym d oktorem h ab ilito w an y m (ow ych zaś u cz n ió w b yło ju ż w tedy kilkoro).

W R yszardzie Ł użnym nie było żadnej w ynio sło ści. S w oich u cz n ió w (tak nazyw ał d oktorantów ) trak to w ał zaw sze w sposób p artn e rsk i, p o h ab ilita cji proponow ał im (nie w iem czy w szy stk im - ch yb a nie) p rz e jśc ie „na ty ” w dalszych kontaktach naukow ych i tow arzy sk ich . Ze m n ą b y ło to ty m ła t­ w iejsze, że dzieliła nas tylko p ięcio letn ia ró żn ica w ieku, co p o zw o liło R y s io ­ wi (tak ju ż pryw atnie zacząłem się do nieg o zw racać) ża rto b liw ie nazyw ać m nie n iekiedy „m ło d zien iaszk iem ” , k iedy ro zm aw ialiśm y o n aszy ch spraw ach osobistych.

Po hab ilitacji ro zpoczął się now y okres m oich k o n tak tó w i ściślejszej w spółpracy z R. Ł użnym . P ro feso r był b ow iem w ciąż p ełen n o w y ch p o m y s­ łów, je śli chodziło o inicjatyw y w ydaw nicze i o rg a n iz ację k o n fe ren c ji n a u k o ­ w ych w K rakow ie, w F ilharm onii P om orskiej w B y d g o szczy (przy okazji organizow anych tam festiw ali M usica A ntiq u a E urop ae O rien talis), w re szcie w L ublin ie i K azim ierzu nad W isłą w o k resie je g o p iętn asto letn iej p racy w KUL. Inicjatyw y ko n feren cy jn e Prof. L u źnego by ły o cz y w iście o tw arte dla w szystkich chętnych, zaw sze u czestn iczy ła w nich część je g o b y ły ch i a k tu a l­ nych do ktorantów , dzięki czem u w y tw arzała się m iędzy n am i n ie ty lk o p rz y ­ jaźń , ale i ja k a ś trudna do ok reślen ia g łęb sza w ięź d u cho w a i w z ajem n e z ro ­ zum ienie. R Ł użny m iał w sobie ja k iś szczegó ln y d ar g ro m ad z en ia w o k ó ł

(6)

siebie w sp ó łp raco w n ik ó w , któ rym u d ziela ł się je g o sposób up raw ian ia swojej d y scy p lin y n aukow ej.

O n au k o w y ch d o konaniach prof. L uźnego nap isan o ju ż k ilk a artykułów , k tó ry ch au to ram i byli B azyli B iałoko zow icz, A dam B ezw ińsk i, L u cjan S ucha­ nek, A ntoni S em czuk, Jan O rłow ski, G rzegorz P rzeb ind a, D an uta Piw ow arska, A nna W oźniak, Jan D ębski. Są to dotychczas op raco w an ia ogólne, niekiedy o k o liczn o śc io w e (jubileu szo w e lub pośm iertn e), ch a rak tery zu jące w praw dzie g łó w n e k ieru n k i n au kow ych zain te reso w a ń i dokon ań P rofeso ra, ale w ciąż d alek ie od p ełn eg o om ów ienia je g o im p onujący ch o siąg nięć badaw czych, z a słu g u ją cy ch na gru n to w n e m on o g raficzn e opracow anie. Sądzę, że po w stanie ono w n ajb liższy c h latach.

W tym m iejscu nie m ogę nie w ypow iedzieć k ilk u sw oich spostrzeżeń 0 badaw czej p o staw ie prof. L uźn eg o ja k o slaw isty, którego głó w n e za in te re­ so w an ia skiero w an e były na S ło w iańszczyzn ę w schodnią. W sw oim w spom ­ n ien iu o sob ie nap isał, że po m aturze chciał stu dio w ać leśnictw o , ale los z rz ą d z ił inaczej i ru sy c y stą zo stał p o n iek ąd z p rzy p ad k u po stud iach na UJ (jego m istrzem by ł prof. W ik to r Jakubow ski). D la pow ojennej p olskiej rusy- cy sty k i b y ł to w ięc p rzy p ad ek w y jątk ow o szczęśliw y.

D zisiaj m oże ju ż zap o m in am y o tym (p o kolenie dzisiejszy ch asystentów 1 stu d en tó w m oże naw et tego nie rozum ie), że w czasach P R L rusycystykę trak to w a n o ja k o dyscy p lin ę p o lity c zn ą, ja k o w ażny p rz y czó łek w alki id eo lo ­ giczn ej z z a c h o d n ią „so w ie to lo g ią” . R usycysto m n arzucano zad an ia szerzenia p rz y ja źn i p o lsk o - radzieckiej p o p rzez u d ział w o rg an izacji obch od ów rocznic p a ń stw o w y c h Z S R R , odczyty , org an izo w an ie tu rn iejó w ak ad em ickich i olim ­ p iad szk o ln y ch p o p u lary zu jący ch „w ied zę” o o siąg n ięciach pań stw a sow iec­ kiego i je g o h isto rii, która to w iedza była staran nie p rz eced zo n a p rz ez sito ów czesnej o ficjalnej propagandy.

T en id eo lo g iczn y nacisk na ru sy cy sty k ę n asilił się zw łaszcza po roku 1968. Tej d y scy p lin ie polskiej hu m anistyki p o św ięc ały dużo uw agi ów czesne p ism a p arty jn e - „N ow e D ro g i” i „T ryb una L u d u ” , lan sow ano hasło tak zw a­ nej „ ru sy cy sty k i zaan g aż o w an e j” , pod eg id ą w yd ziału nauki К С PZPR , aby nad aw ać ru sy c y sty c e „w ła ściw y ” k ieru n ek ideo lo giczny . O w ej m ile w idzianej p rz ez w ład ze „ru sy cy sty ce zaan g aż o w an e j” p rzeciw staw ian o tak zw an ą „ru sy ­ cy sty k ę e lita rn ą ” , m niej c e n io n ą i ideo lo g iczn ie n iep ew ną, do której zaliczan o m .in. R. L u źnego. W ow ych latach o dpow iedni „sp e c ja liśc i” rad zieccy u w a ż­ n ie śledzili i czy tali, o czym p isan o w polskiej rusy cy sty ce. R od zim a cenzura też stara n n ie d b ała o to, aby w szystko, co było pu b lik o w an e w p olsk ich p ra ­ cach ru sy c y sty c zn y ch , nie stało w sp rzeczn ości z „p rzo d u jącą ra d zieck ą n au k ą

(7)

o lite ratu rz e” . T e działania m iały niek ied y k o n k retn y w y m iar re p resy jn y , ja k chociażby w przypadku prof. S am uela F iszm ana, po ro k u 1968 u su n ięteg o z U niw ersy tetu W arszaw skiego i zm uszo nego do em ig racji, czy doc. B o h d an a G alstera, któ reg o na p o czątk u lat sied em d ziesiąty ch u su n ięto z re d ak cji c z a so ­ pism a „S lavia O rie n ta lis” . N a ow e lata p rz y p ad ła też n ag o n k a na p rof. Z b i­ gniew a B arańskiego (m iała ona sw oje echo ró w n ież w Z S R R w k w a rtaln ik u „R usskaja litie ra tu ra ”) po o publik ow aniu w roku 1972 je g o arty k u łu , k tó ry p rzypom niał an typ olskie m otyw y w literatu rze rosyjskiej po ro k u 1917 (w szak nasz „w ielki b ra t” m usiał być „czy sty ” !). P odob n y ch p rz y k ła d ó w re p resji z lat siedem d ziesiątych - osiem d ziesiąty ch w obec n ieza leżn ie m y ślący c h ru sy c y s­ tów m ożna by w skazać w ięcej, należało do nich m .in. u tru d n ia n ie p u b lik acji prac, w strzym yw an ie aw ansów naukow ych lub o d m aw ian ie zg o d y na w y jazd y do Z S R R (ten rodzaj rep resji do tk n ął m .in. A n d rzeja D raw icza).

Szczególnym p rzy kładem ostrej ingerencji w ład z p arty jn o -p a ń stw o w y ch w naukow e ży cie rusycystyki polskiej były p ery p etie zw ią zan e z w y d an iem w roku 1970 dw utom ow ej H isto rii litera tu ry ro syjskiej p o d re d a k c ją prof. M ariana Jakó b ca (tom II u k azał się w 1971 r.). U suw ano z niej w cześniej napisane ro zd ziały autorstw a S am uela F iszm ana, a n aw et je g o n azw isk o z in ­ deksu osobow ego. Jeszcze w iększe opory bu d ziło d o p u szczen ie do ro z p o w sz e ­ chniania d rugiego w ydania tej p racy w roku 1976. N iec h lu b n e d ziała n ia , aby tę p ierw szą p o w o jen n ą p o lsk ą sy ntezę dziejów lite ratu ry ro sy jsk iej do roku 1917 sk om prom itow ać i zakazać (ostateczn ie je d n a k nie d o szło do teg o a b su r­ du!), by ły d obrze znane prof. L uźnem u, autorow i k ilk u ro z d ziałó w tej p ra cy zespołow ej. H isto rię tę szczegó łow o opisał on w ro k u 1993 w o b szern y m artykule P o lsko — w schodniosłow iańskie sp o tka n ia na u ko w e w p ła szc zy źn ie

historii litera tu ry p o roku 1945 (drukow any w: Z w ią zki m ięd zy lite ra tu ra m i narodów sło w iańskich w X I X і X X w ieku, p o d red. W ito ld a K o w alczy k a,

L ublin 1999).

Jeśli tak o bszernie w spom niałem tu o atm osferze, ja k a w P R L p an o w ała w rusycy styce i w okół rusycystyki, to dlatego, aby d obitniej p o d k re ślić z a słu ­ g u jącą na u znanie postaw ę prof. L uźnego, po staw ę p ra w d ziw eg o u cz o n eg o , p ełn ą godności, dalekow zroczności i rozw agi. Jaki b y ł w ted y i ja k p o s tę p o ­ w ał? Z ajm ow ał się nau k ą i nie po d ejm o w ał zagad n ień , w o k ó ł k tó ry ch m ożn a byłoby w zniecać k ontrow ersje ideologiczne. N ik o g o nie atak o w ał i d y sta n so ­ w ał się od tych, którzy w ytw arzali w okó ł siebie aurę p ra w o m y śln o śc i id e o lo ­ gicznej, bądź to w sw oim naiw nym zaślep ien iu , b ądź w p rz ek o n an iu , że ktoś to d ostrzeże i doceni. O sobie, która w y ch w alała F elik sa D z ie rży ń sk ieg o ja k o p iękny sym bol przyjaźni polsko - sow ieckiej (było i tak !) w y tk n ą ł d elik atn ie,

(8)

że p o d ejm u je n iek ied y w sw ych pracach „dziw ne tem aty ” . Sam zaś w tych tru d n y ch latach z n a la zł m ądre w yjście - p isał g łów nie o k lasy k ach literatury ro sy jsk iej w iek u X IX - o P uszkinie, H ercenie, T ołsto ju , D osto jew sk im i Tiut- czew ie, w y d aw ał rów n ież ich dzieła w sw oim op racow aniu . W e w sp o m n ia­ nym w yżej arty k u le w y jaśn ił rów n ież, d laczego p rzed rok iem 1989 nie m ogła w P o lsce po w stać uczciw ie i n iezależn ie napisan a histo ria literatu ry rosyjskiej o k resu porew o lu cy jn eg o .

W latach sied em d ziesiąty ch i w p ó źn iejsz y ch p raw ie pod czas każdego sp o tk an ia ro z m aw ialiśm y o tym , co się dzieje w ru sycy styce. Z g adzaliśm y się w o cen ie w szy stk ich w y stęp u jący ch w niej n eg aty w n y ch zjaw isk. R yszard m iał szersze kontakty, bogatsze rozeznanie, w ielu now ych rzeczy do w iady w a­ łem się od niego. W m eand rach ów czesnej ru sy cy sty k i b y ł chyba dla m nie sw o istą b u so lą i dużym autorytetem . S zczególnie interesow ał się spraw am i w sch o d n io sło w iań sk im i.

P rzez kilk a pow o jen n y ch d ziesię cio le ci slaw isty k a zajm u jąca się W sch o­ dem b y ła zd o m in o w an a p rzez rusycy sty k ę i k o n sek w encje tego stanu rzeczy trw a ją do dziś. M am y o becn ie w P o lsce bardzo liczny ze sp ó ł św ietnych z n aw có w i b ad a czy literatu ry rosyjsk iej i bardzo n iew ielu histo ry k ó w lite ratu ­ ry u k raiń sk iej i b iało ru sk iej. Prof. Ł użny d o strze g ał te d y sp ro porcje, o d ch o ­ d z ił od ru so c en try zm u w b ad an iach słow iańskieg o W schodu, zaczął pisać o lite ratu rz e u k ra iń sk iej, (już w ro k u 1970 opu b lik o w ał Z a rys d ziejó w litera ­

tury u k ra iń sk ie j, w yprom ow ał k ilk u dok to ró w u k rain isty k i. K iedy w końcu

lat o siem d ziesiąty ch zo rg an izo w ał w K ato lick im U n iw ersy tecie L ubelskim stu d ia slaw isty czn e, to na specjalizację rusy cy sty czn ą, u k ra in isty c z n ą i biało- ru te n isty c z n ą p rzy jm o w an o po jed n ak o w ej liczbie stud entów (d ziesięć osób). K iedyś, a było to w poło w ie lat o siem d ziesiąty ch , zanim je sz c z e nastąpił ro z p ad sow ieck ieg o im perium , zap y tałem R yszarda, czy zam ierza ju ż odejść o d ru sy c y sty k i na rzecz b adań u k rain isty czn y ch . N ie zaprzeczył. A po chw ili dodał: „M ieli ju ż P olacy swój w ielki czas w h istorii, m ieli też R o sjan ie m oże tera z p rz y ch o d zi czas dla U k ra iń có w ” ? W rozw oju polskiej p ow ojennej u k ra i­ n isty k i, zw ła szcz a w K rak o w ie i L ub linie, trw ałe i zn aczące są zasługi prof. L uźnego.

B ad an ia R. L u źnego nad słow iańsk im W schod em ch arak tery zo w ała ro zleg ­ łość za in tereso w ań . D otyczyły one nie ty lk o literatu ry , ale całego kontekstu k u ltu ro w eg o tego obszaru E uro p y - życia ducho w ego w w y m iarze religijnym , filo zo ficzn y m , k u ltu ra ln o -a rty sty c z n y m , ety cz n o -o b y cz ajo w y m , obejm ow ały szeroki z a k res p iśm ie n n ic tw a (od staro ru sk ieg o po w iek X X ) i tw órczości ludow ej, ze szczeg ó ln y m u w z g lęd n ien iem folk lo ru o treści relig ijn ej, co sta­

(9)

now iło zu p ełn e novum w pow ojennej ru sy cy sty ce polskiej (zob. k sią ż k ę w j e ­ go opraco w aniu: P ieśń o n ieb ieskiej księdze. A n to lo g ia r o sy jsk ie j lu d o w ej

p o e zji religijnej, W arszaw a 1990). R yszard Ł użn y p o d ejm o w ał tem aty now e

i odkryw cze, traktow ane w ów czas ja k o sw oiste tab u w lite ratu ro z n aw stw ie rusycystycznym . D otyczyły one zw łaszcza m otyw ó w b ib lijn y ch , ap o k ry fic z ­ nych, inspiracji relig ijn y ch w literatu rze i ku ltu rze ro sy jsk iej, p o ety k i w iersza duchow nego. D orobek R. L uźneg o w tej dzied zin ie z o sta ł u trw a lo n y m .in. w następ u jący ch pracach au to rsk ich lub w yd an y ch p o d je g o re d ak cją: D zieło

chrystia n iza cji R usi K ijo w skiej i je g o ko n sekw en cje w ku ltu rze E u ro p y (L u b lin

1989), C hrześcijań ski W schód a kultura p o ls k a (L u b lin 1989), Sło w o o B o g u

i człow ieku. M y śl religijna Słow ian w schodnich d o b y s ta r o ru sk ie j (K rak ó w

1995), B iblia w litera tu rze i fo lk lo r z e n aro d ó w w sch o d n io sło w ia ń skich (red. R. Ł użny, D. P iw ow arska, K raków 1988). O statn ia z tych p rac u k a z a ła się ju ż po śm ierci P rofesora. Insp iracje relig ijn e w lite ratu rz e n aro d ó w sło w ia ń ­ skiego W schodu R. Ł użny om aw iał po nad to w k ilk u n astu o b sze rn y ch arty k u ­ łach naukow ych i licznych odczytach. B ył b o w iem P ro fe so r u c z o n y m n ie ­ zw ykle p raco w ity m (m iał zw yczaj zaw sze czy tać w p o d ró ż y ) i o d d an y m bez reszty sw oim badaniom . W tym m iejscu trze b a dodać, że u tw o ry p iśm ie n ­ nictw a i folklo ru relig ijn eg o S łow ian w sch o d n ich w y d a w ał R. Ł u żn y w sw o ­ im przekład zie. T łu m aczem zaś by ł św ietnym d zięki g łęb o k iej z n a jo m o śc i kultury religijnej i realió w h isto ry c z n o -k u ltu ro w y c h daw nej R usi.

L iteraturę Słow ian w schodnich - ja k ju ż w sp o m n ian o - R. Ł u żn y w id ział w szeroko pojm ow anym k o ntekście ich k u ltu ry du cho w ej, z w ła szcz a zaś tradycji ch rześcijańskiej w ich ku ltu ro w y m d zied zictw ie. Z p e łn y m w ięc u zasadnieniem m ógł B azyli B iało k o zo w icz o k reślić teg o w y b itn eg o slaw istę jak o tw órcę „ku lturologicznej szkoły b ad a w cz ej” w p o lsk im lite ra tu ro z n a w ­

stw ie slaw istycznym (zob. p racę B. B iało k o zo w icza, P ro fe so r R y s z a r d Ł u żn y

i je g o w scho dniosłow iańskie fa s c y n a c je naukow e. K szta łto w a n ie s ię k u ltu ro lo ­ giczn ej szko ły b a d a w czej, „A cta P o lo n o -R u th e n ic a” II, O lszty n 1997, s. 3-41).

W p ow ojennej ru sycystyce p olskiej R yszard Ł u żn y b y ł n iew ą tp liw ie p io ­ nierem w inicjow aniu i pro w ad zen iu szeroko zak ro jo n y ch b ad a ń n ad k a te g o rią chrześcijańsk iego sacrum w literatu rze ro sy jsk iej. D ziało się to w czasach, kiedy cenzura P R L -ow ska - m ów iąc łag odnie - p atrz y ła n iech ę tn y m okiem na prace, których autorzy pod ejm o w ali p o dobn e tem aty. Z d arzało się, że niektóre artykuły R. L uźnego, które dru kow ane by ły w latach o sie m d z ie sią ­ tych, zaw ierały w ykropkow an e m iejsca z uw agą: „U staw a o k o n tro li p u b lik a ­ c ji” ... - i z pow ołaniem się na o d p ow iednie p arag rafy. Z n ale źli się i tacy nieliczn i ru sycyści, którzy zarzucali w ów czas P ro feso ro w i „ re lig ia n ć tw o ”

(10)

i p o d ejm o w an ie „k o n tro w ersy jn y ch z a g ad n ień ” . On zaś m iał o dw agę w samej „jask in i lw a” , na V II M ięd zy n aro d o w y m K o ng resie R u sycy styczn ym M A P R JA Ł w M oskw ie (sierp ień 1990) u pom nieć się w sw oim referacie o na­ leżn e m iejsce w b ad an iach lite ratu ro z n aw c zy ch tej części rosyjskiego d zie­ d zictw a literackiego, k tóra p o w stała z in sp iracji k u ltu ry ch rześcijańsk iej.

W n ik liw ie bad an e p rzez prof. L u źnego zw iązki p iśm ie n n ic tw a w schodnio- sło w iań sk ieg o z nu rtem k u ltu ry religijnej zo stały o bszernie u k azan e w jeg o p ra cach , k tó re coraz częściej p o w staw ały po roku 1978, tj. po w yb orze k ard y ­ n ała K aro la W o jty ły na S tolicę P iotrow ą. P ro fe so r nie tylko sam dużo pisał na te tem aty , ale o rg an izo w ał rów n ież ko n feren cje nauk ow e pośw ięcone w sp o m n ian y m zag ad n ien io m . W ten sposób rozszerzało się grono badaczy, k tó ry ch u w ag ę p rz y k u w ały tem aty w cześniej p rzem ilczan e w lite ratu ro z n aw ­ stw ie ru sy cy sty czn y m . B yli w śró d nich nie tylko do kto ran ci P rofesora. W y­ w o d zili się oni z różnych ośro d k ó w nauko w ych - z K rak ow a, L ublina, Ł odzi, W arszaw y , W ro cław ia, B ydgoszczy, T orunia, G dańska, K ato w ic i R zeszow a. W latac h d ziew ię ćd zie sią ty c h , ju ż po ro zp ad zie Z S R R , kiedy na obszarze w schodniej S ło w iań szczy zn y zaczęło się odradzać życie relig ijn e, w o rg an izo ­ w a n y ch p rz ez P ro feso ra k o n feren cjach n au k o w ych u cz estn iczy li rów nież filo lo g o w ie, h isto ry cy i filozo fo w ie z U krainy , R osji i B iałorusi. Ich nazw iska m o żn a spo tkać w tom ach prac zb iorow ych, któ re u k azy w ały się ja k o naukow e p o k ło sie każdej z ty ch k onferencji.

N ie z a p rz e c z a ln ą z a słu g ą R. L u źnego w obec po lsk iej slaw istyk i było zap o ­ czątk o w an ie studiów nad m y ślą sło w iań sk ą za w artą w en cy k lik ach (m .in.

S la vo ru m A p o sto li), ho m iliach i listach p astersk ic h Jana P aw ła II. Prof. Ł użny

n ap isał na ten tem at p o n ad sześć arty k u łó w , w k tó ry ch p o d k re śla ł rolę p o n ty ­ fikatu Jan a P aw ła II w bu d o w an iu je d n o śc i E u ro py opartej na w spólnych c h rześc ijań sk ic h korzen iach jej kultury. U czony zw raca ł też uw agę na stałe p rz y p o m in a n ie p rz ez O jca św. w ielk ieg o w k ład u n aro dó w sło w iań sk ich w ro z­ w ój cy w iliza cji euro p ejsk iej. Prof. Ł u żn y k ilk ak ro tn ie po stu lo w ał, aby sło ­ w ia ń sk ą ideę Jan a P aw ła II u czynić obiektem bad aw czeg o zain tereso w an ia w sp ó łczesn ej slaw isty k i św iatow ej i nie należy w ątp ić, że tak się stanie. W P olsce ju ż się to stało za sp ra w ą R. L uźnego.

W ru sy c y sty c zn y ch p ra cac h R y szard a L u źnego w ystęp uje bard zo zn am ien ­ ne p o łącz en ie p rzed m io tu badań z re fle k sją natury św iatop og ląd ow ej i ety cz­ nej. U jaw n iło się to szczeg ó ln ie po w y d arzen iach roku 1980. W atm osferze stale p o g łęb iając eg o się k ryzysu id eologii i system u k o m u n isty czn eg o zrodziła się p o trz e b a now ego sp o jrzen ia na społeczn ą, p o zn a w cz ą i k u ltu ro tw ó rczą fu n k cję p o lsk iej ru sy cy sty k i, k tó rą trak to w an o - ja k ju ż p od k reślo n o - przez

(11)

kilka dziesięcio leci ja k o id eo lo g iczn ą podporę to talita rn eg o u stro ju p a ń s tw o ­ wego. Po raz p ierw szy R. Ł użny w y stąp ił p u b liczn ie p rz eciw p o lity c zn em u m anipulo w an iu ru sy c y sty k ą na p o cz ątk u roku 1981 w L iśc ie o tw artym do

p o lskieg o śro d o w iska rusycystyczn eg o , któ ry zo stał ro z esłan y do ak a d em ick ich

ośrodków rusy cystyki w Polsce. L ist ten w yw ołał ży w e d y sk u sje w śró d a d re ­ satów i sk łan iał do krytycznej reflek sji nad w szy stk im i ó w czesn y m i m a n k a ­ m entam i tej dyscy p lin y naukow ej. R eflek sja nad stan em ru sy c y sty k i p o lsk iej to w arzyszyła L uźnem u p rzez całe lata osiem d ziesiąte. S w oje ro z w aża n ia na ten tem at w y raził P ro fe so r m .in. w artyk u łach C zy ru sycystyką m oże słu żyć

ew angelizacji? i B yć ru sycystą w P o lsce - dziś (1989). Prof. Ł u żn y stał n a

stanow isku, że rusycystyki nie należy trak to w ać in stru m en taln ie ja k o n a rz ę ­ dzia p olity ki, lecz p o w in n a ona służyć p o zn an iu w olnej od id eo lo g iczn y c h m anipulacji spuścizny kulturow ej n arodów sło w iań sk ieg o W scho du , której nie m ożna sztuczn ie oddzielać od w ielk ieg o d zied z ictw a cy w iliza cy jn eg o całeg o kontynentu europejskiego. W izja S łow iań szczy zn y w sch o d n iej, ja k a w y łan ia się z prac prof. L uźnego, je s t w y n ik iem je g o g łęb o k ich przem y śleń i w ie lo le t­ nich studiów n ad k u ltu rą d u chow ą i h isto rią n arod ów sło w iań sk ich tej części Europy.

Im bardziej czas nas oddala od dnia śm ierci prof. L u źn eg o , ty m bard ziej rozum iem y i d oceniam y je g o w ielk ą in sp ira to rsk ą ro lę w b ad a n ia c h k u ltu ry duchow ej słow iań skiego W schodu i je j g łęb o k ich i w ie lo stro n n y ch p o w iązań z trad y cją b izan ty ń sk ą i z ch rześcijań sk im Z acho dem . Prof. R y szard Ł u żn y był w ytraw nym zn aw cą tej kultury, ale tak że je j m iło śn ik iem i z n a k o m ity m p o pulary zatorem w środow isku p o lsk ich filologów . B y ł sła w istą i h u m a n istą w ielkiego form atu, doskonale ro zu m iejący m zn a czen ie k u ltu ro w y ch w a rto ści w d zisiejszym św iecie cyw ilizacy jn y ch zag ro żeń i duchow ej d eg rad ac ji c z ło ­ wieka.

(12)

РЫ Ш А РД Л У Ж Н Ы К А К Н А ЧИ Н А ТЕЛ Ь П РОГРАМ М Н Ы Х И ЗМ Е Н Е Н И Й В И СС ЛЕДОВ А НИ Я Х ВО С ТО ЧНО С ЛА ВЯН С КИ Х ЛИТЕРАТУР (Э С К И З К П О Р Т Р Е Т У У Ч Е Н О Г О ) Р е з ю м е В дан н ой статье автор, опираясь на свои воспом инания о 30-летнем научном сотрудничестве с проф. Р ы ш ардом Л уж ны м (1928-1998), рассказы вает о его научных д о с ти ж ен и ях в и сследовании истории восточнославянских литератур. Главное вни­ м ание автора статьи сосредоточилось на тех и зм енениях, к оторы е п роявилися в исслед ован и ях Р. Л уж ного после 1980 года. В научны х трудах и статьях ученого уси ли вается тогда глубокий интерес к религиозны м м отивам в древнерусской и в соврем ен н ой русской литературе, к ак к общ ем у духовному наследию христианской культуры Европы. Содержание и перевод автора

Cytaty

Powiązane dokumenty

ale skutecznego unowocześniania relacji społecznych. Z ową modernizacją stosunków w społeczeństwie łączono zmianę stosunku opinii publicznej do sierot i nieślubnych

gwiazdy nie­ dźwiedzicy, tak się przedstawia wygłaszający go (w. Nazwisko osoby, wygłaszającej prolog, nie jest zacy­ towane na samym początku, ale podobnie jak

Mowa pozornie zależna chóralna, bę­ dąc przekazem myśli i opinii tłumu, występuje wtedy, gdy wysuwa się ona na plan pierwszy świata przedstawionego i koncentruje na

Piotra Borowskiego wystąpi- łam w Studium Teatralnym w spektaklu „Historia jednego obrazu" i opowiedziałam o powstaniu mojego, czyli Zosi Dąbrowskiej, portreciku,

Z pozostałych czterech map oznaczona numerem 16 ilustruje rozmieszczenie różnego typu szkół i uczelni, jednak bez szkół elementarnych (Unterrichts- und Bildungsanstalten), 17

Niezgodne z zasadą zaufania do państwa i prawa stanowiącej komponent zasady demokratycznego państwa prawa jest, gdy organ administracji naprzód udziela

Wobec dyplomatycznych działań podjętych przez wybranego, wbrew oczekiwaniom Karola I, papieża Grzegorza X (Teobaldo Visconti, 1271-1276), dążą­ cego do wyboru nowego cesarza,

The verb educĕre means “to draw out”, “to pull out”, “to take out”. The reference is still to an educator’s action, but in a very different way from before. In fact it