• Nie Znaleziono Wyników

View of Memories of a Polish worker of his stay beyond the Arctic Circle in Norway in the years 1943-1944

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Memories of a Polish worker of his stay beyond the Arctic Circle in Norway in the years 1943-1944"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

EMILIA DENKIEWICZ-SZCZEPANIAK

WSPOMNIENIA POLSKIEGO ROBOTNIKA

Z POBYTU ZA KOĐEM PODBIEGUNOWYM

W NORWEGII W LATACH 1943-1944

Niewielu z˙yje z pewnos´ci ˛a w Polsce s´wiadków wydarzen´ wojennych, którzy wywiezieni na dalek ˛a, skandynawsk ˛a póđnoc mogliby opowiedziec´ to, co przez˙yli podczas II wojny s´wiatowej w Norwegii, w jaki sposób tam sie˛ dostali, jak i w jakich warunkach tam pracowali itp.

Autorce tego artykuđu udađo sie˛ odnalez´c´ w rejonie Wrocđawia jednego z nich, Bronisđawa Jagodzin´skiego, który zđoz˙yđ interesuj ˛ac ˛a relacje˛ ze swego rocznego pobytu na robotach w rejonie Fauske-Engan, w póđnocnej Norwegii. Zostađ tam wywieziony przez niemieck ˛a paramilitarn ˛a Organizacje˛ Todta (OT) za pos´rednictwem niemieckiego Urze˛du Pracy (Arbeitsamt) w Tarnopolu. Jego osobiste przez˙ycia stanowi ˛a ciekawy materiađ, który ilustruje a zarazem uzu-peđnia zachowan ˛a w Archiwum Pan´stwowym (Riksarkivet) w Oslo dokumen-tacje˛ archiwaln ˛a o dziađalnos´ci OT na terenie Norwegii i Finlandii w ramach tzw. Grupy Operacyjnej Wiking (Einsatzgruppe Wiking)1. Zanim jednak przejdziemy do zasadniczej cze˛s´ci artykuđu, kilka sđów o samym bohaterze. Bronisđaw Jagodzin´ski urodziđ sie˛ 18 stycznia 1925 r. w mađej wiosce Chorodnica kođo Skađatu, we wschodniej cze˛s´ci przedwojennej polskiej Ga-Dr hab. EMILIA DENKIEWICZ-SZCZEPANIAK, prof. UMK Ŧ kierownik Zakđadu Historii Krajów Skandynawskich, Instytut Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Mikođaja Kopernika w Toruniu; e-mail: edenksz@umk.pl

1 W Riksarkivet w Oslo znajduje sie˛ ogromny zespóđ akt proweniencji niemieckiej

ilu-struj ˛acy dziađalnos´c´ OT-Einsatzgruppe Wiking w Norwegii i Finlandii. Ws´ród najwaz˙niejszych akt nalez˙y wymienic´: Abteilung Arbeitseinsatz, Abteilung Bahnbau i Abteilung Strassenbau. Doskonađym uzupeđnieniem w poszukiwaniach osób zatrudnionych przez te˛ organizacje˛ jest ogromna kartoteka, zawieraj ˛aca karty zatrudnienia (Arbeitseinsatzkartei) obywateli 21 narodo-wos´ci, w tym ca 7000 Polaków.

(2)

licji. Jego ojciec Jan, z zawodu cies´la, znany byđ w okolicy z budowy drew-nianych domów. Wraz z niewielkim gospodarstwem prowadziđ mađy tartak, co stanowiđo dodatkowe z´ródđo utrzymania dla wielodzietnej rodziny. Z˙ona Jana – Maria, z domu Skopek, zajmowađa sie˛ gospodarstwem. Osierociđa os´mioro dzieci: szes´ciu chđopców i dwie dziewczynki w wieku od 1 roku do 14 lat. Wkrótce Jan Jagodzin´ski oz˙eniđ sie˛ powtórnie ze starsz ˛a juz˙ pann ˛a – Ukraink ˛a, z któr ˛a miađ jeszcze dwie córki. Tuz˙ przed wkroczeniem wojsk hitlerowskich do Galicji Jagodzin´scy, tak samo jak wiele innych rodzin w tamtym rejonie, otrzymali rozkaz wyjazdu na Syberie˛, a ich szes´ciomorgo-we gospodarstwo miađo byc´ przekazane sowieckiemu kođchozowi. Od wyko-nania tego rozkazu „uratowađy” ich wojska niemieckie.

1. „UKRAIN´SKA POLICJA – POLSKIE PIENI ˛ADZE Ŧ NIEMIECKA GALICJA”

Okres´lenia tego uz˙yđ na wste˛pie swej relacji Bronisđaw Jagodzin´ski. Scha-rakteryzowađ w ten sposób, w najwie˛kszym skrócie, panuj ˛ace podczas oku-pacji niemieckiej w Galicji stosunki ukrain´sko-niemiecko-polskie. Chciađ równoczes´nie przez to podkres´lic´, z˙e stanowiska administracyjne w Galicji sprawowali Ukrain´cy. Wójt kaz˙dej gminy, jak równiez˙ wyznaczani przez niego tzw. dziesie˛tnicy byli narodowos´ci ukrain´skiej. Do ich obowi ˛azków, kiedy weszli Niemcy, nalez˙ađo realizowanie zaplanowanych wczes´niej przez dan ˛a gmine˛ kontyngentów siđy roboczej, wysyđanej na roboty do III Rzeszy. W tym celu dziesie˛tnik, a byđ nim s ˛asiad rodziny Jagodzin´skich, niejaki Mi-kođaj Tymków, przy pomocy swego gon´ca powiadamiađ rodziny, gdzie i kiedy maj ˛a sie˛ stawic´ ich syn czy córka. W ten sposób nasz bohater, niespeđna osiemnastoletni wówczas chđopak, zostađ w 1942 r. dwukrotnie „zwerbowa-ny”. Za pierwszym razem udađo mu sie˛ zbiec, jednak w krótkim czasie zostađ ponownie zabrany na roboty. Oba zdarzenia miađy miejsce na przeđomie jesieni i zimy 1942 r.

Listopad 1942 r. byđ wyj ˛atkowo chđodny, z wczesn ˛a ostr ˛a zim ˛a, kiedy Bronisđaw wraz z 30-40 ludz´mi zostađ zawieziony do Arbeitsamtu w Skađacie. Tam dokonano rejestracji, sporz ˛adzaj ˛ac równoczes´nie liste˛ imienn ˛a przywie-zionych ludzi. Naste˛pnie konwojent z Arbeitsamtu zawiózđ wszystkich poci ˛a-giem na punkt zborny do Tarnopola. Jednakz˙e Bronisđawowi udađo sie˛ szcze˛-s´liwie wyskoczyc´ z poci ˛agu. Spora warstwa s´niegu i wolno posuwaj ˛acy sie˛ w górzystym terenie poci ˛ag sprawiđy, z˙e nie doznađ z˙adnego zđamania pod-czas skoku. Ucieczke˛ podpod-czas skoku uđatwiđ mu ukrain´ski konwojent,

(3)

odste˛-puj ˛ac w odpowiednim momencie od drzwi. Bronisđaw wczes´niej sie˛ z nim w tej sprawie porozumiađ. Tenz˙e Ukrainiec nie wystawiđ go równiez˙ na lis´cie uciekinierów. W taki oto sposób Bronisđaw rozpocz ˛ađ ucieczke˛ przez zas´nie-z˙one pola do domu. Trafiđ najpierw do macochy, u której przez tydzien´ mđó-ciđ cepem zboz˙e. Poniewaz˙ bađ sie˛, z˙e miejscowi Ukrain´cy donios ˛a o jego ucieczce, udađ sie˛ pieszo do Skađatu do swego wuja, z zawodu szewca, u któ-rego ukrywađ sie˛ przez pewien czas w piwnicy. Zajmowađ sie˛ tam mieleniem zboz˙a na re˛cznych z˙arnach. Po powrocie do domu zostađ ponownie zabrany przez ukrain´skiego dziesie˛tnika razem z Wđadkiem Serafinem, z którym przyszđo mu dzielic´ dalsze losy w czasie wojny. Tym razem Bronisđaw posta-nowiđ, z˙e nie be˛dzie juz˙ uciekađ. Ukrain´scy policjanci zawiez´li jego i Wđadka Serafina saniami do Skađatu. W Skađacie odprowadziđ Bronisđawa ojciec. Dađ mu na droge˛ koz˙uch ze skóry psa, u którego tylko re˛kawy byđy wykonane ze skóry owczej. Poniewaz˙ mróz byđ wówczas siarczysty, koz˙uch ten stanowiđ najlepsz ˛a ochrone˛ przed zimnem. Za prowiant na podróz˙ musiađy mu wystar-czyc´ zapakowane do pđóciennego worka dwa bochenki chleba, gđówka czosn-ku i kawađek sđoniny.

2. DĐUGA DROGA PRZEZ POLSKE˛

W Skađacie przyszli podróz˙nicy zostali najpierw zarejestrowani w miejsco-wym Arbeitsamcie, po czym zađadowano ich na odkryty samochód cie˛z˙arowy i powieziono do Tarnopola. W Tarnopolu cađ ˛a grupe˛ z rejonu Skađatu i Tar-nopola, licz ˛ac ˛a ok. 50 osób, umieszczono w jednej ze szkóđ, gdzie spe˛dzili noc. Byđo to 2-3 dni po Boz˙ym Narodzeniu lub z pocz ˛atkiem Nowego Roku 1943. Jedn ˛a z list imiennych robotników dotychczasowy konwojent przekazađ drugiemu konwojentowi, który zaj ˛ađ sie˛ dalszym transportem. Drug ˛a liste˛ Arbeitsamt Tarnopol przekazađ do Lwowa. Po noclegu w Tarnopolu zabrano robotników pod eskort ˛a na dworzec kolejowy, sk ˛ad poci ˛agiem osobowym przewieziono ich do Lwowa. Ze stacji kolejowej we Lwowie poprowadzono wszystkich na przedmies´cia do dos´c´ duz˙ego obozu, ogrodzonego drutem. Znajdowađo sie˛ w nim co najmniej kilkaset me˛z˙czyzn i kobiet. W obozie tym otrzymali po ¾ litra ne˛dznej zupy. Niemcy badali wszystkich, czy nie s ˛a chorzy na choroby zakaz´ne, czy nie maj ˛a chorób skórnych, np. s´wierzbu. Tych, którzy wykazywali sđab ˛a kondycje˛ fizyczn ˛a, odsyđano do domu. W obozie tym Bronisđaw i jego kolega przenocowali jedn ˛a noc na drewnia-nych pryczach. Na drugi dzien´ zgromadzono wszystkich przed barakami na gđównej alei i os´wiadczono, z˙e cađy transport pojedzie do Düsseldorfu.

(4)

Wów-czas jeden z tych, który ogđosiđ te˛ wiadomos´c´, wyczytađ 20 nazwisk osób pochodz ˛acych z tarnopolskiego, w tym równiez˙ Bronisđawa i jego kolege˛ Wđadysđawa. Wymieniona dwudziestka zostađa oddzielnie poprowadzona do poci ˛agu przez tego samego osobnika, który odczytađ ich nazwiska. Byđ to przypuszczalnie Polak, elegancko ubrany, w granatowym pđaszczu i kapelu-szu, zachowuj ˛acy sie˛ przy tym nadzwyczaj grzecznie. Poprowadziđ on ow ˛a dwudziestoosobow ˛a grupe˛ t ˛a sam ˛a drog ˛a, któr ˛a przybyli do obozu, z powro-tem do poci ˛agu, nie mówi ˛ac dok ˛ad pojad ˛a. Poci ˛ag osobowy, w którym zostali ulokowani, jechađ do Krakowa. Z dworca w Krakowie tenz˙e elegancki kon-wojent zaprowadziđ podróz˙ników z tarnopolskiego do budynku Uniwersytetu Jagiellon´skiego. Na dziedzin´cu uniwersytetu Niemcy zgromadzili ok. 2000 osób2. Znajdowali sie˛ ws´ród nich ludzie z róz˙nych miejscowos´ci podbeskidz-kich z rejonu Tarnowa, De˛bicy, Sanoka, Zakopanego, z lubelskiego i tylko 20 osób z tarnopolskiego. Ws´ród robotników znajdowali sie˛ równiez˙ Ukrain´-cy, gđównie spod Sanoka. Wszystkich zgromadzonych rozmieszczono po salach budynku uniwersyteckiego, po ok. 200 osób w kaz˙dej, przy czym kobiety na parterze a me˛z˙czyzn na pie˛trze. Wielu robotników Ŧ jak twierdzi Bronisđaw Ŧ uciekđo w nocy przez okna, spuszczaj ˛ac sie˛ po rynnie wprost na ulice˛. W salach uniwersytetu zatrzymani przebywali 2-3 dni. W tym czasie zaprowadzono ich do đaz´ni, która znajdowađa sie˛ za Wisđ ˛a. Tam pod pryszni-cami z ciepđ ˛a i zimn ˛a wod ˛a kazano im sie˛ gruntownie umyc´. Podczas mycia pilnowađo ich 2-3 starszych oficerów niemieckich, z których jeden mówiđ pđynnie po rosyjsku. To od niego usđyszeli, z˙e pojad ˛a na póđnoc Niemiec na roboty. Po trzech dniach pobytu w Krakowie zaprowadzono ich na dworzec kolejowy i umieszczono w poci ˛agu, skđadaj ˛acym sie˛ z duz˙ej liczby wagonów, z mađymi okienkami i drewnianymi đawkami w s´rodku. Przy kaz˙dym z wago-nów stađa polska policja granatowa lub Niemcy w mundurach wyposaz˙eni w bron´ maszynow ˛a. Nie byli to jednak gestapowcy. Trasa podróz˙y wiodđa przez Os´wie˛cim. Tam poci ˛ag sie˛ zatrzymađ prawie na cađ ˛a dobe˛. Bronisđaw widziađ przybywaj ˛ace do Os´wie˛cimia poci ˛agi z Z˙ydami. Widziađ tez˙, jak ich ubrania zapakowane w sienniki, lokowano w poci ˛agu, w którym on

podróz˙o-2 Byđ to rezultat akcji werbunkowej przeprowadzonej w styczniu i lutym 1943 r. z

polece-nia rz ˛adu Generalnego Gubernatorstwa w Krakowie, wydanego podbeskidzkim urze˛dom pracy (Arbeitsamt) w Krakowie, Tarnowie, Rzeszowie, Jas´le i Nowym S ˛aczu. Istotne jest tutaj zwró-cenie uwagi na to, z˙e robotnicy zgđosili sie˛ do pracy w Rzeszy, nie wiedz ˛ac o faktycznych zamiarach werbunku, tzn. skierowaniu ich do OT-Einsatzgruppe Wiking. Szerzej na ten temat w: E. D e n k i e w i c z - S z c z e p a n i a k, Polska siđa robocza w Organizacji Todta

(5)

wađ. Z Os´wie˛cimia poci ˛ag nie byđ juz˙ dalej eskortowany przez policje˛. Dalsza droga prowadziđa do Brombergu (Bydgoszczy). Po drodze udađo sie˛ wielu wyskoczyc´ z poci ˛agu, co nie byđo trudne, poniewaz˙ poci ˛ag szedđ wolno i Ŧ jak przypuszczano Ŧ kolejarze chcieli umoz˙liwic´ w ten sposób ucieczke˛. Zdaniem Bronisđawa opus´ciđo wówczas poci ˛ag ok. 20% pasaz˙erów. Po przy-byciu do Bydgoszczy zostali skierowani do obozu, a naste˛pnie do đaz´ni. Po umyciu otrzymali terpentyne˛, któr ˛a musieli nasmarowac´ sie˛ bardzo dokđadnie. Dopiero po czterech godzinach otrzymali swoje ubrania, w których dotych-czas podróz˙owali, po czym ponownie wyprawiono ich w dalsz ˛a droge˛.

Z Bydgoszczy trasa kolejowa wiodđa do Schneidemühl (Piđa). Wieczorem, ok. 10-15 stycznia 1943 r. znalez´li sie˛ w Pile i tam po raz kolejny zostali umieszczeni na noc w barakach duz˙ego obozu. Na drugi dzien´ rano poprowa-dzono ich znowu do poci ˛agu. Naste˛pn ˛a miejscowos´ci ˛a, w której przyszđo im przebywac´ znacznie dđuz˙ej, bo az˙ trzy miesi ˛ace, byđa miejscowos´c´ Wangerin (obecnie We˛gorzyno) w powiecie Regenwalde (Resko). Tam znajdowađ sie˛ olbrzymi obóz, w którym przebywali jen´cy rosyjscy, wczes´niej takz˙e polscy z kampanii wrzes´niowej 1939 r. Bronisđaw zapamie˛tađ bardzo dokđadnie naz-we˛ obozu i firmy budowlanej: REISEARBEITERLAGER PIPSTOK, firma

Kubaln, Bau Autobahn Pommern.(Obóz dla podróz˙uj ˛acych robotników, firma Kubaln, budowa autostrady Pomorze). Jest to bardzo waz˙na informacja,

po-twierdzaj ˛aca znajduj ˛ace sie˛ w materiađach OT wzmianki o obozie „Piepstok” lub „Piepstork”, której to nazwy uz˙ywano jako skrótu, nie podaj ˛ac bliz˙ej ani nazwy miejscowos´ci, ani nazwy firmy, ani tez˙ peđnej nazwy obozu. Wedđug informacji innych obozowiczów wiemy jednak, z˙e ten obóz, który miađ cha-rakter obozu przejs´ciowego, podobnie, jak dwa inne tego typu obozy, zorga-nizowane przez OT, znajdowađy sie˛ w okolicach Stargardu Szczecin´skiego. Przywoz˙eni tam robotnicy byli formalnie wpisywani do OT, zakđadano im karty zatrudnienia (OT-Arbeitseinsatzkartei) i pracowali przy budowie auto-strady III Rzeszy do Gdan´ska, w oczekiwaniu na dalszy transport ze Szczeci-na, najcze˛s´ciej na potrzeby dziađaj ˛acej w Norwegii i Finlandii Grupy Opera-cyjnej Wiking (OT-Einsatzgruppe Wiking). Nalez˙y równiez˙ podkres´lic´, z˙e znajduj ˛acy w ww. obozie robotnicy nie wiedzieli, z˙e be˛d ˛a od tej chwili pod-legali specjalnej organizacji budowlanej, która za jakis´ czas wywiezie ich na dalek ˛a póđnoc. Warto tez˙ nadmienic´, z˙e to oczekiwanie zwi ˛azane byđo z trud-nos´ciami transportowymi drog ˛a morsk ˛a, jak równiez˙ brakiem okre˛tów3.

3 Szersze wyjas´nienia dotycz ˛ace obozów OT kođo Starogardu Szczecin´skiego na podstawie

zachowanych archiwaliów OT, zob.: D e n k i e w i c z - S z c z e p a n i a k, Polska siđa

(6)

Obóz Pipstok (lub Piepstork) skđadađ sie˛ z dziesie˛ciu duz˙ych baraków. Jak twierdzi Bronisđaw, w kaz˙dym z baraków znajdowađy sie˛ cztery sale, w któ-rych mieszkađo od 40 do 80 osób. Kaz˙da z sal wyposaz˙ona byđa w drewniane pie˛trowe prycze. W obozie panowađy trudne do zniesienia warunki i dyscypli-na wojskowa. Nie wolno sie˛ byđo nigdzie oddalac´. Obóz byđ otoczony drutem kolczastym z wiez˙yczkami straz˙niczymi, na których bezustannie trzymali warte˛ volksturmis´ci. Teren wokóđ kaz˙dego baraku posypywano piaskiem, na którym pođoz˙one byđy, zbite z drewnianych szczebli w ksztađcie chodnika, alejki. Mieszkan´cy obozu musieli sie˛ poruszac´ po tych mierz ˛acych niespeđna 2 m szerokos´ci alejkach. Wysypany piaskiem teren wokóđ baraku codziennie zagrabiano, co pozwalađo na wykrycie takich wykroczen´, jak zađatwianie potrzeb fizjologicznych. Nikt naturalnie nie robiđ tego dla zabawy, bo kara za tego typu przewinienie w postaci 25 batów byđa niewspóđmiernie surowa. Dziađo sie˛ tak zwykle podczas bombardowan´, kiedy nie moz˙na byđo w pore˛ dotrzec´ do znajduj ˛acej sie˛ w odlegđos´ci 200-300 m ubikacji. Poza batami wymierzonymi sprawcy, nadzoruj ˛acy barakiem Niemiec ogđaszađ zbiórke˛ mieszkan´ców danego baraku i nakazywađ wszystkim wynoszenie đyz˙k ˛a do jedzenia tej cze˛s´ci zabrudzonego piasku do ubikacji. Uci ˛az˙liwos´ci ˛a dla robot-ników byđo równiez˙ to, z˙e kuchnia obozowa znajdowađa sie˛ daleko poza obozem. Dlatego tez˙ na posiđki udawali sie˛ trzy razy dziennie pieszo, nosz ˛ac ze sob ˛a cie˛z˙kie kamienne miski do jedzenia. Wyz˙ywienie byđo przy tym bardzo ne˛dzne. Podstawe˛ porannych i wieczornych posiđków stanowiđ czarny chleb – jeden bochenek na cztery osoby, przydzielany zawsze wieczorem. Do tego dawano mađ ˛a porcje˛ margaryny, czasami plasterek kon´skiej kieđbasy oraz kawe˛ zboz˙ow ˛a do popicia. Na obiad wystarczyc´ musiađa zupa z brukwi, plew lub koniczyny z niewielk ˛a ilos´ci ˛a ziemniaków. Wskutek tego rodzaju „diety” Bronisđaw straciđ ogromnie na wadze. Przyczyniđa sie˛ równiez˙ do tego cie˛z˙ka praca fizyczna. Z obozu woz˙ono robotników do róz˙nych prac, gđównie do budowy autostrady, ale tez˙ do róz˙nych prac temu towarzysz ˛acych, jak prace drenarskie czy wycinanie drzew w lesie. Do prac les´nych Ŧ jak wspomina nasz bohater Ŧ woz˙ono robotników samochodami na odlegđos´c´ ca 60 km. Tam s´cinano grube drzewa bukowe. W pracach tych prym wiedli górale i Ŧ jak twierdzi Bronisđaw Ŧ musieli go nieraz wyre˛czac´, gdyz˙ sam nie potrafiđ sobie z tym poradzic´. Zadowolony byđ jedynie z krótkiego, trwaj ˛acego za-ledwie trzy dni pobytu u bauera, gdzie mógđ przynajmniej troche˛ lepiej sie˛ odz˙ywic´. R ˛abađ tam drewno na opađ i zbierađ kamienie na polu.

W pođowie kwietnia mniej wie˛cej pođowe˛ robotników znajduj ˛acych sie˛ w obozie Pipstok, w sumie ca 1000 osób, skierowano w dalsz ˛a droge˛ poci ˛a-giem do Szczecina (Stettin). Tym razem jechali w wagonach bydle˛cych,

(7)

z mađymi okienkami u góry. Po przybyciu do Szczecina zostali skierowani do obozu, którego nazwy Bronisđaw nie zapamie˛tađ. Tam wysđano ich znów do đaz´ni. Mycie przebiegađo w rygorystycznych warunkach, pod strumieniem zimnej wody. Po k ˛apieli otrzymali ubrania, które wczes´niej zabrano Z˙ydom wywiezionym do Os´wie˛cimia. Byđa to na ogóđ nowa bielizna, do tego spodnie i bluza. Ponadto przydzielono im odziez˙ robocz ˛a, zapakowan ˛a w rodzaj pa-pierowego siennika Ŧ worka. W skđad tej odziez˙y, któr ˛a zgodnie z przepisami OT otrzymywađ kaz˙dy robotnik tej organizacji, wchodziđy spodnie, kalesony i marynarka – po uprzednim ich dopasowaniu do rozmiarów danej osoby. Ponadto do worka wrzucono pas na brzuch z grubej flaneli, z przyszytymi don´ tasiemkami, sđuz˙ ˛acymi do lepszego przymocowania go do ciađa. Bardzo praktyczne w warunkach póđnocnej Norwegii, gdzie wbrew naszemu wyobra-z˙eniu zimy nie s ˛a wcale mroz´ne, ale za to z ogromnymi opadami s´niegu lub deszczu, okazađo sie˛ wyposaz˙enie kaz˙dego robotnika w deszczowiec. Byđ to, wedđug opisu Bronisđawa, rodzaj podgumowanej, pđóciennej peleryny w kolo-rze popielatym i z kapturem bez re˛kawów, co uđatwiađo wykonywanie róz˙-nych skomplikowaróz˙-nych prac. W skđad wyposaz˙enia wchodziđa tez˙ czapka z sukna, tzw. budionówka z daszkiem, zapinana pod brod ˛a. Cađos´c´ ekwipunku robotnika uzupeđniađy jedna para skarpet i drewniaki – jedyne obuwie, jakie Bronisđaw posiadađ przez rok pracy w Norwegii.

3. POBYT W SZCZECINIE I PODRÓZ˙ DO OSLO

W Szczecinie robotnicy zostali zgromadzeni w pođoz˙onym w centrum miasta budynku kina-teatru, gdzie oczekiwali 3-4 dni na zaokre˛towanie, nie wiedz ˛ac jeszcze wówczas, z˙e ich celem be˛dzie Norwegia. Wejs´cia do budyn-ku strzegđa warta z karabinami maszynowymi, o ucieczce wie˛c nie mogđo byc´ mowy. Bronisđaw pamie˛ta, z˙e miasto wygl ˛adađo wówczas ods´wie˛tnie, ponie-waz˙ szykowano sie˛ do jakiejs´ uroczystos´ci hitlerowskiej. Owe przygotowania pokrzyz˙owađo silne bombardowanie noc ˛a z Wielkiego Czwartku na Wielki Pi ˛atek, tj. z 24 na 25 kwietnia 1943 r. Samoloty angielskie nadlatywađy nad port i miasto, zrzucaj ˛ac bomby. W mies´cie doszđo do paniki. Bronisđaw wraz z trzema innymi kolegami ukryđ sie˛ wówczas na cmentarzu pomie˛dzy nagrob-kami. Byđ bardzo gđodny. Po tak spe˛dzonej nocy w Wielki Pi ˛atek, 25 kwiet-nia zaokre˛towano cađ ˛a, licz ˛ac ˛a, zdaniem Bronisđawa, ca 1000 robotników

(8)

grupe˛ na duz˙y statek „Donau”, umieszczaj ˛ac ich na dolnym pokđadzie4. Na statku znajdowađa sie˛ ogromna liczba z˙ođnierzy Wehrmachtu, co byđo reguđ ˛a w dziađaniach ówczesnych wđadz niemieckich, które systematycznie dosyđađy wojska do Norwegii w zwi ˛azku z prowadzonym frontem walk na póđnocy z Rosj ˛a Sowieck ˛a. Wraz z wojskiem na górnym pokđadzie statku przewoz˙ono 9 dalekosie˛z˙nych dziađ i ogromn ˛a ilos´c´ broni.

Ciekawe s ˛a spostrzez˙enia Bronisđawa odnos´nie do opisu sytuacji na morzu. Stwierdza on mianowicie, z˙e statek „Donau” stađ przed wypđynie˛ciem w mo-rze w porcie szczecin´skim z tyđu, schowany pomie˛dzy kutrami rybackimi i w peđni zaciemniony. Moment wypđynie˛cia nast ˛apiđ pod wieczór. Kiedy roz-pocze˛đo sie˛ bombardowanie, wtedy „Donau” okr ˛az˙yđy inne statki, po dwa ubooty z lewej i prawej burty, a z tyđu co najmniej 10 duz˙ych okre˛tów eskor-tuj ˛acych, natomiast z przodu, w odlegđos´ci ca 2 km, trađowiec, którego zada-niem byđo wykrywanie i niszczenie min. „Donau” byđ wyposaz˙ony w ogrom-n ˛a ilos´c´ kóđ ratuogrom-nkowych. Wedđug opisu Broogrom-nisđawa kaz˙de z tych kóđ skđada-đo sie˛ z 8 beczek po paliwie, pođ ˛aczonych razem i obitych deskami, do któ-rych przymocowane byđy sznury do trzymania. Za sznury te, be˛d ˛ac zanurzo-nym w wodzie, mogđo sie˛ chwycic´ 20 osób przy kaz˙dym kole. W chwili, gdy zbliz˙ađy sie˛ obce okre˛ty lub nadlatywađy samoloty alianckie, na okre˛cie ogđa-szano alarm. Padađ wówczas rozkaz zapie˛cia pasów u kapoków i skoku do wody do kóđ ratunkowych, chwile˛ wczes´niej wrzucanych do morza. Zanurzeni w wodzie, trzymaj ˛ac sie˛ sznurów przy kođach ratunkowych, musieli walczyc´ o przetrwanie tej upiornej podróz˙y. Takie alarmy byđy ogđaszane bardzo cze˛sto, w dzien´ i w nocy, nieraz nawet co 20 minut. Z tego powodu wielu z˙ođnierzy Wehrmachtu utone˛đo w morzu. Jeden z niemieckich marynarzy os´wiadczyđ nawet Polakom, z˙e be˛d ˛a mieli wielkie szcze˛s´cie, jes´li uda im sie˛ dopđyn ˛ac´ do Oslo. Dodađ nawet, z˙e dwie pđyn ˛ace wczes´niej grupy Polaków poszđy na dno. Na statku Bronisđaw usđyszađ tez˙ od Niemców, z˙e jad ˛acy teraz

4 Informacja Bronisđawa odnos´nie do daty transportu jest bardzo dokđadna, natomiast nie

ma pewnos´ci co do liczby robotników, którzy znalez´li sie˛ na statku. W Archiwum Pan´stwo-wym w Oslo znajduje sie˛ lista ok. 580 polskich robotników z Podbeskidzia z dat ˛a transportu 25 kwietnia 1943. Na lis´cie tej przy kaz˙dym nazwisku podana jest data urodzenia i numer rozpoznawczy (OT-Erkennungsnummer). Istotne jest to, z˙e numery te przydzielone s ˛a w kolej-nos´ci, od 345232 do 345609 i od 345791 do 345892. Bronisđaw otrzymađ numer 345256, a jego kolega Wđadysđaw 345250. Nie ma jednak pewnos´ci, czy wszystkie listy transportowe sie˛ zachowađy, zwđaszcza tych robotników, którzy zostali wysđani do Finnmarku, najdalej na póđnoc wysunie˛tej cze˛s´ci Norwegii: patrz Riksarkivet (RA), OT – Abteilung Arbeitseinsatz, Eske 19, Transportliste nr 86 z 25. april 1943; szersza charakterystyka tego transportu zob.: D e n k i e w i c z - S z c z e p a n i a k, Polska siđa robocza, s. 81.

(9)

Polacy s ˛a szóst ˛a grup ˛a Wiking. Kaz˙dy z robotników zostađ na statku wyposa-z˙ony w numer wytđoczony na kawađku blachy aluminiowej po obu stronach. Numery te przydzielano w dwóch egzemplarzach, jeden z nich wrzucano do worka z odziez˙ ˛a, drugi mieli obowi ˛azek nosic´ przy sobie. Bronisđaw otrzymađ numer 0078785. Na statku wydano tez˙ prowiant na trzy dni podróz˙y

(Marsch-verpflegung). Skđadađ sie˛ na niego plasterek kieđbasy o wadze 10 dkg, 30 dkg

chleba i 3 dkg margaryny. Nie podawano natomiast nic do picia. Bronisđaw pamie˛ta, z˙e kaz˙dy z tych produktów wydawađa inna osoba, st ˛ad pođkn ˛awszy szybko we˛dline˛, próbowađ, ustawiaj ˛ac sie˛ drugi raz w kolejce, zdobyc´ dla siebie jeszcze jedn ˛a porcje˛ we˛dliny, ale w tym samym czasie ktos´ ukradđ mu jego przydziađ chleba.

Do nabrzez˙a w Oslo dopđyne˛li w sobote˛ wieczorem, czyli podróz˙ trwađa w sumie póđtorej doby. Jednakz˙e nie od razu zostali wyokre˛towani. Na statku spe˛dzili noc i dopiero w niedziele˛ wielkanocn ˛a 27 kwietnia mogli zejs´c´ ze statku. Cađa licz ˛aca juz˙ mniej niz˙ 1000 osób grupa robotników zostađa popro-wadzona do duz˙ej, murowanej szkođy, znajduj ˛acej sie˛ w odlegđos´ci 300-400 m od stacji kolejowej6. Bronisđaw zostađ ulokowany w sali gimnastycznej. Generalnie nikt sie˛ nimi nie zajmowađ, dopiero na drugi dzien´ zostali podzie-leni na grupy. Nazwiska odczytywano z listy transportowej. Bronisđaw trafiđ do najwie˛kszej grupy, licz ˛acej ponad 500 osób7, która zostađa skierowana do Trondheim, mniejsze poszđy do Bergen i Narviku.

4. PODRÓZ˙ NA PÓĐNOC NORWEGII

Ze szkođy w Oslo zabrano wszystkich rano w poniedziađek wielkanocny, 28 kwietnia, pieszo na dworzec kolejowy. Przed wyjs´ciem kaz˙dy otrzymađ po kromce chleba z dodatkiem konserwy rybnej. Podróz˙ na póđnoc odbywađa sie˛ poci ˛agiem osobowym. Bronisđaw pamie˛ta wagony z w ˛askimi oknami i drew-5Byđ to numer ksi ˛az˙eczki sđuz˙bowej OT (OT-Dienstbuch), w której znajdowađy sie˛, prócz

zdje˛cia, podstawowe dane osobowe, numer ksi ˛az˙eczki, numer rozpoznawczy, zawód posiadacza OT-Dienstbuch i data jej wystawienia. Numer wybity na blaszce aluminiowej byđ numerem ww. ksi ˛az˙eczki OT i noszono go z reguđy zawieszony na szyi, podobnie jak z˙ođnierze Wehr-machtu.

6 Byđa to z pewnos´ci ˛a szkođa podstawowa we wschodniej dzielnicy Oslo Ŧ Grønland

(Grønnerlokka-skolen), w której mies´ciđo sie˛ jedno z dowództw OT (OT-Leitstelle), gdzie rozdzielano przybywaj ˛ace transporty robotników na grupy i wysyđano do róz˙nych prac na potrzeby poszczególnych placów budów (OT-Oberbauleitung) na terenie cađej Norwegii.

(10)

nianymi đawkami. Tym razem podróz˙ przebiegađa bez ciasnoty i popychania. Podróz˙uj ˛acym doskwierađ jedynie gđód. Noc ˛a z poniedziađku na wtorek, 29 kwietnia dotarli do Trondheim, sk ˛ad ze stacji kolejowej zostali skierowani do olbrzymiego obozu8. W obozie otrzymali zupe˛ rybn ˛a. Tam tez˙ dokonano rozdziađu na mniejsze grupy robocze. Bronisđaw znalazđ sie˛ w 50-osobowej grupie, przydzielonej do rejonu Fauske9. Z obozu w Trondheim rozpocze˛đa sie˛ naste˛pnie podróz˙ za kr ˛ag polarny. Tym razem zaprowadzono grupe˛ Bro-nisđawa na nabrzez˙e, na prawo od bunkrów dla ubootów10, gdzie zostali za-okre˛towani na statek. Na statku tym znajdowađo sie˛ duz˙o cywilów. Byđ to prawdopodobnie statek z˙eglugi przybrzez˙nej, który zatrzymywađ sie˛ w róz˙-nych miejscowos´ciach. Warto tutaj wyjas´nic´, z˙e do dzis´ jest to gđówny s´rodek komunikacji w póđnocnej Norwegii. Statkiem tym grupa Bronisđawa dopđyne˛đa do Bodø. Miasto i port byđy bardzo zniszczone. Bronisđaw pamie˛ta, z˙e tylko budynek szpitala ostađ sie˛ w cađos´ci. Z portu samochodami cie˛z˙arowymi cađa 50-osobowa grupa zostađa zawieziona do pođoz˙onego 63 km na póđnoc miasteczka Fauske, do wielkiego obozu. Bronisđaw zauwaz˙yđ, z˙e w obozie tym znajdowađo sie˛ duz˙o zupeđnie nowych baraków. Sđuszne tez˙ byđo jego spostrzez˙enie, z˙e zgromadzono tam bardzo duz˙o obcokrajowców. W chwili, gdy przyjechali, panowađy juz˙ ciemnos´ci. Obóz znajdowađ sie˛ na terenie bagnistym, tak z˙e do baraku musieli wchodzic´ po deskach. Po krótkim posto-ju zađadowano wszystkich ponownie na samochody cie˛z˙arowe i zawieziono do Røsvik, kilka kilometrów na póđnoc od Fauske. Tam w pobliskiej portowej miejscowos´ci Sørfjord otrzymali swoje worki z rzeczami, po czym zostali zaokre˛towani na oczekuj ˛acy przy nabrzez˙u nieduz˙y kuter „Oslo”, o wypor-nos´ci 200 BRT. Kutrem tym, w kierunku póđnocnym wzdđuz˙ Leirfjorden, dotarli wreszcie do celu podróz˙y Ŧ pie˛knie pođoz˙onej miejscowos´ci Sørfjord-moen. Po wyjs´ciu na pomost i zarzuciwszy swoje worki na plecy, zostali skierowani do znajduj ˛acej sie˛ na wzniesieniu 200-300 m n.p.m. szkođy, która odt ˛ad byđa ich noclegowni ˛a. W ten sposób zakon´czyđa sie˛ dđuga, trwaj ˛aca prawie pie˛c´ miesie˛cy podróz˙ ze wschodniej Galicji do póđnocnej Norwegii.

8Byđ to obóz przejs´ciowy w Strinda (Strinda-lager), kođo Trondheim (obecnie dzielnica

Trondheim), w którym dokonywano kolejnego podziađu na mniejsze grupy robocze, kierowane dalej na póđnoc Norwegii.

9 Byđa to grupa nr 1, licz ˛aca 50 osób, z numerami rozpoznawczymi od 345232 do

345283. W grupie tej znajdowađo sie˛ 12 Ukrain´ców.

10 Jest to bardzo dokđadny opis, bowiem do dzisiaj przy nabrzez˙u portu w Trondheim

znajduj ˛a sie˛ dwa olbrzymie poniemieckie bunkry dla ubootów: Dora I i Dora II, które sđuz˙ ˛a obecnie celom handlowym, mies´ci sie˛ tam równiez˙ archiwum, z którego autorka niniejszej publikacji korzystađa.

(11)

5. PRACA ZA KOĐEM PODBIEGUNOWYM

Bronisđaw wykonywađ róz˙nego rodzaju prace, prowadzone przez firme˛ niemieck ˛a Hochtief, zatrudnion ˛a przez OT-Einsatzgruppe Wiking. Pocz ˛atkowo pracowađ przez jakis´ czas przy robotach tunelowych. Niemcy dr ˛az˙yli w ska-đach tunel do miejscowos´ci Kroken. Zasadnicze prace polegaj ˛ace na wykony-waniu odwiertów w skađach wykonywali sami. Do tego celu uz˙ywali dđugich 12-metrowych wierteđ. Po wywierceniu 18-20 otworów, umieszczano w nich trotyl, a naste˛pnie Niemiec o nazwisku Fast osobis´cie podpalađ lonty i naste˛-powađ wybuch. Wówczas do pracy przyste˛powali jen´cy rosyjscy. Zbierali gruz skalny na wózki, które znajdowađy sie˛ na specjalnie ustawionym torowisku. Po ich wypeđnieniu popychane przez robotników, byđy toczone w kierunku budowanej opodal drogi. Urobek skalny wykorzystywano do budowy tej drogi. Bronisđaw pracowađ przez pewien czas przy transportowaniu tych wóz-ków z gruzem. Praca byđa bardzo cie˛z˙ka, wymagaj ˛aca sporo wysiđku fizycz-nego. Po cađkowitym usunie˛ciu gruzu z wyrobiska skalnego, naste˛powađa kolejna seria odwiertów, potem wybuch i ponowne czynnos´ci zwi ˛azane z usu-nie˛ciem urobku skalnego, itd.

Oprócz tunelu w Kroken Niemcy budowali równiez˙ betonowe nabrzez˙e (Steinkai) przy fiordzie, do którego mogđyby zacumowac´ statki. W tych pra-cach Bronisđaw równiez˙ partycypowađ, choc´ w niewielkim stopniu. Naste˛pnie, na okres 2-3 tygodni, zostađ przeniesiony do obsđugi „luftkompresora”, czyli spre˛z˙arki powietrza. Na dalekiej póđnocy Niemcy nie mieli pr ˛adu, maszyny te byđy wie˛c niezbe˛dne do wprawiania w ruch ogromnych wierteđ. Bronisđaw zajmowađ sie˛ czyszczeniem i konserwacj ˛a spre˛z˙arek. Jak podkres´la, prace tunelowe trwađy bez przerwy, bez wzgle˛du na pogode˛, dzien´ i noc, na trzy zmiany. Z uwagi na to, z˙e wiertđa cze˛sto sie˛ te˛piđy i trzeba byđo je regularnie ostrzyc´, a odpowiednich narze˛dzi do tego celu brakowađo na miejscu, musia-no wozic´ je kaz˙dego dnia kutrem do pođoz˙onego za gór ˛a miasta Kroken11.

11 Nalez˙y tu wyjas´nic´, z˙e Niemcy planowali wybudowanie kolei od Mo i Rana poprzez

Bodø i Fauske az˙ do Narviku. Miađo to uđatwic´ komunikacje˛ l ˛adem, tym bardziej z˙e komuni-kacja morska stawađa sie˛ coraz bardziej niebezpieczna juz˙ w 1942 r. Do Norwegii wysyđane byđy kolejne oddziađy Wehrmachtu. Hitler traktowađ ten kraj jako obszar strategiczny w walce z aliantami, st ˛ad tez˙ prócz budowy fortyfikacji nadbrzez˙nych, chciađ poprawic´ wewne˛trzn ˛a komunikacje˛, zwđaszcza na póđnocy. Byđo to ogromnie trudne w kraju, gdzie dominowađy góry i fiordy. Budowa kolei arktycznej o dđugos´ci ponad 300 km byđa wre˛cz nierealnym przedsie˛-wzie˛ciem. Tylko na odcinku od Fauske do Drag (niedaleko Narviku), licz ˛acym 147 km, trzeba byđo wykonac´ tunele o đ ˛acznej dđugos´ci 51 450 m dđugos´ci, a wszystko to przy braku siđy roboczej, ograniczeniach transportowych materiađów i narze˛dzi oraz pr ˛adu. Mimo to prace

(12)

We wrzes´niu 1943 r. nasz bohater wraz z dziewie˛cioma innymi, równie niewykwalifikowanymi polskimi robotnikami, zostađ przeniesiony do pralni w Kroken. Byđ to rodzaj pralni polowej z „pralkami” o pojemnos´ci 150 l. Pod spodem tej pralki – olbrzyma palono we˛giel, uruchamiaj ˛ac w ten sposób wirnik. Prano w niej róz˙ne rzeczy, gđównie pos´ciel obozow ˛a i bielizne˛ Niem-ców. Zatrudnieni tam chđopcy mieli znacznie lepiej, bowiem wie˛kszos´c´ czasu spe˛dzali pod dachem, a dodatkowym atutem tego zaje˛cia byđo to, z˙e chodzili zawsze czys´ci i ogoleni.

Jedzenie na póđnocy byđo bardzo skromne. Rano i wieczorem oprócz kawy zboz˙owej otrzymywali 3-4 grubsze kromki czarnego chleba, troche˛ margaryny (ca 2 dkg) i tylez˙ marmolady. Na obiad byđa zazwyczaj zupa ziemniaczana, a na drugie danie ziemniaki z ryb ˛a. Jednak opieraj ˛ac Niemców, Bronisđaw i jego kolega, mieli czasem szcze˛s´cie dostac´ cos´ lepszego do jedzenia, zwđa-szcza wtedy, gdy Niemcy otrzymywali paczki od rodzin.

W wolnych chwilach Bronisđaw interesowađ sie˛ wszystkim, co dziađo sie˛ dookođa. Cze˛sto wybierađ sie˛ do Sørfjord, gdzie zagl ˛adađ do warsztatów me-chanicznych. Do nabrzez˙a w Sørfjord przypđywađy co jakis´ czas kutry z z˙yw-nos´ci ˛a. Zgđaszađ sie˛ wówczas na ochotnika do rozđadunku i przewoz˙enia artykuđów z˙ywnos´ciowych pontonami do obozu w Kroken. Przy takich okaz-jach dostawađ czasem jak ˛as´ puszke˛ rybn ˛a czy jadany tylko przez Niemców biađy chleb w folii. Chđopcy z pralni wykonywali tez˙ inne prace dodatkowe, np. nosili panele drewniane – rodzaj gotowych elementów do budowy bara-ków, tudziez˙ okna i drzwi.

W czasie pobytu na póđnocy Bronisđaw poznađ jedn ˛a z rodzin norweskich. Po drugiej stronie fiordu Ŧ jak wspomina Ŧ widziađ trzy domy i zawsze byđ ciekaw, jak z˙yj ˛a tam ludzie, czym sie˛ zajmuj ˛a. Pewnego razu razem z koleg ˛a postanowili skorzystac´ z przycumowanej przy nabrzez˙u đódki rybackiej. Prze-pđyn ˛awszy na drug ˛a strone˛, weszli do jednego z domów. Zostali przyje˛ci bardzo serdecznie i ugoszczeni posiđkiem. W ten sposób zaprzyjaz´nili sie˛ z Mikaelem Sørfjordmo i jego rodzin ˛a z Engan, zostaj ˛ac ich przyjacióđmi na wiele lat. Starszy brat Mikaela – Leon powiedziađ im wówczas, z˙e tam, sk ˛ad oni pochodz ˛a, nie ma juz˙ Polski, z˙e s ˛a tam Rosjanie. Pokazađ im równiez˙ w gazecie zdje˛cie generađa Wđadysđawa Sikorskiego, premiera polskiego rz ˛adu

trwađy dzien´ i noc, bo byđo to zadanie priorytetowe. Nasz bohater zapewne nie miađ wyobraz˙e-nia, po co byđy dr ˛az˙one owe tunele w skađach, bowiem tam, gdzie on pracowađ, nic ponad to nie zdođano zrobic´ do kon´ca wojny. Do chwili obecnej ostatni ˛a stacj ˛a kolejow ˛a na póđnocy Norwegii jest Bodø; szerzej o budowie kolei arktycznej w Norwegii zob.: D e n k i e w i c z -S z c z e p a n i a k, Polska siđa robocza, s. 139-167.

(13)

na emigracji w Londynie, który niedawno zgin ˛ađ w katastrofie lotniczej. Opo-wiedziađ równiez˙ o tym, z˙e Stalin zwerbowađ innego polskiego generađa – Zygmunta Berlinga – do tworzenia wojsk polskich na wschodzie. Nie bardzo jeszcze wówczas mogli uwierzyc´ w to wszystko. Te˛ rodzine˛ norwesk ˛a nasz bohater odwiedzađ jeszcze potem parokrotnie. Interesowađ sie˛ tym, co oni robi ˛a, jak z˙yj ˛a. Ciekawiđo go, jak hoduj ˛a zwierze˛ta, gđównie owce, przygl ˛adađ sie˛ ich produkcji re˛kodzielniczej, zwđaszcza tkactwu. Na gwiazdke˛ 1943 r. otrzymađ od nich na pami ˛atke˛ wđasnore˛cznie przez nich udziane weđniane skarpety i re˛kawiczki oraz sztylet z kos´ci z napisem „Norge”.

6. POWRÓT

Czas zacz ˛ađ szybciej pđyn ˛ac´, kiedy zaistniađa szansa wyjazdu na urlop. O takiej moz˙liwos´ci dowiedziađ sie˛ Bronisđaw podczas swej pracy w pralni. Zatrudniona w biurze Lagerführera mđoda telefonistka, byđa cze˛st ˛a klientk ˛a pralni, i to ona pomogđa Polakom w uzyskaniu pozwolenia na urlop. Nalez˙y tu dodac´, z˙e zgodnie z taryf ˛a budowlan ˛a dla Polaków zatrudnionych za grani-c ˛a (Polen-Auslands-Bautarif) z 11 stygrani-cznia 1943 r. wszystkim polskim robot-nikom zatrudnionym przez OT nalez˙ađ sie˛ po 12 miesi ˛acach pracy szes´cio-dniowy urlop pđatny i dwunastoszes´cio-dniowy bezpđatny, ale od wyjazdu do powrotu na miejsce pracy nie mógđ to byc´ okres dđuz˙szy niz˙ trzy tygodnie. Polacy jednak rzadko korzystali z takiej moz˙liwos´ci, tym bardziej z˙e juz˙ po dwóch miesi ˛acach, specjalnym zarz ˛adzeniem generalnego peđnomocnika ds. zatrud-nienia Fritza Sauckla z 24 marca 1943 r. zawieszono dotychczasowe przepisy o urlopowaniu Polaków. Praktyka byđa wie˛c taka, z˙e urlop otrzymywali naj-bardziej pracowici i wydajni i po znacznie krótszym czasie pracy, niz˙ regulo-wađy to wspomniane przepisy12. Nasz bohater i kilkunastu jego kolegów z tego samego transportu nr 86 z 25 kwietnia 1943 r. jest najlepszym tego przykđadem. Niektórzy z nich wyjechali na urlop juz˙ po siedmiu miesi ˛acach pracy, a Bronisđaw dopiero po dziewie˛ciu miesi ˛acach. Jak wspomina, od pocz ˛atku grudnia 1943 r. dowiadywađ sie˛ wraz z koleg ˛a Wđadkiem u owej telefonistki o termin wyjazdu. Dopiero pod koniec lutego 1944 r. otrzymali obaj konkretn ˛a wiadomos´c´. W rezultacie 28 lutego mogli opus´cic´ Sørfjord-moen i na podstawie wystawionej karty podróz˙y (Marschbefehl) udac´ sie˛ do

12 O warunkach urlopowych dla Polaków zatrudnionych przez OT zob.: D e n k i

(14)

Trondheim. Przed wyjazdem oddali stare ubrania robocze. W obozie w Fau-ske otrzymali now ˛a bielizne˛, spodnie z sukna holenderskiego i marynarke˛. Z Fauske do Trondheim udali sie˛ samochodem cie˛z˙arowym firmy Hochtief. W Trondheim, w biurze swojej firmy, otrzymali kolejn ˛a karte˛ podróz˙n ˛a na okres 17 dni, na dalsz ˛a podróz˙ do domu. Do Oslo dojechali poci ˛agiem. W stolicy Norwegii znajdowađo sie˛ bardzo duz˙o wojsk niemieckich. Na uli-cach i skwerach peđno byđo samochodów, czođgów i innych pojazdów. W biu-rze OT (OT-Leitstelle) na ul. Kirkeveien 15 powiedziano im, z˙e Hitler s´ci ˛aga dywizje˛ wojsk Wehrmachtu na wschód, st ˛ad w s´rodkach lokomocji do Berlina nie ma miejsc dla cywilów. W Oslo musieli wie˛c spe˛dzic´ az˙ 4 dni, równiez˙ dlatego, aby wykonac´ zdje˛cie do specjalnego paszportu, dzie˛ki któremu mogli kontynuowac´ sw ˛a podróz˙ do Niemiec przez Danie˛. Po przypđynie˛ciu do dun´-skiego portu Århus otrzymali skromny posiđek od dun´dun´-skiego Czerwonego Krzyz˙a. Stamt ˛ad dalsza podróz˙ odbywađa sie˛ poci ˛agiem poprzez Flensburg do Berlina, do dzielnicy Schlachtensee, gdzie mies´ciđ sie˛ gđówny obóz OT. W obozie tym przenocowali jedn ˛a noc, po czym na Friedrichsstrasse wypisa-no im karty urlopowe na 24 dni. Dalsza droga odbywađa sie˛ juz˙ poci ˛agiem osobowym przez Wrocđaw, Kraków, Przemys´l i Lwów. W ten sposób Broni-sđaw i jego kolega trafili na pierwsz ˛a linie˛ frontu sowieckiego i dostali sie˛ z miejsca w re˛ce sowieckiej NKWD. Dopiero wówczas przekonali sie˛, z˙e to, co usđyszeli od norweskiej rodziny Sørfjordmo, byđo nie tylko prawd ˛a, ale okrutn ˛a wre˛cz rzeczywistos´ci ˛a.

W taki oto sposób Bronisđaw Jagodzin´ski z r ˛ak hitlerowskiej paramilitarnej Organizacji Todta dostađ sie˛ w szpony sowieckiej policji bezpieczen´stwa. Przed niechybn ˛a s´mierci ˛a uratowađa go dobra znajomos´c´ je˛zyka rosyjskiego, ale z˙eby ujs´c´ z z˙yciem, wst ˛apiđ do wojska generađa Zygmunta Berlinga i tak jak wielu Polaków z Polski kresowej, odbyđ z tym wojskiem „zwycie˛ski marsz” na Berlin.

Po zakon´czeniu wojny Bronisđaw zamieszkađ wraz z z˙on ˛a na gospodarstwie w mađej miejscowos´ci Jarosđawice kođo Wrocđawia. Dochowađ sie˛ dwóch córek. Odwiedzaj ˛a go cze˛sto razem z wnukami. Utrzymuje tez˙ nadal kontakt z poznan ˛a podczas wojny rodzin ˛a norwesk ˛a z Engan.

Na zakon´czenie nalez˙y podkres´lic´, z˙e wspomnienia Bronisđawa s ˛a przeka-zem wiarygodnym. Podawane przez niego fakty znajduj ˛a pokrycie w zacho-wanych materiađach z´ródđowych. Nadto transport nr 86 z 25 kwietnia 1943 r., w którym sie˛ znalazđ sie˛ w drodze do Norwegii, jest akurat bardziej repre-zentowany w dokumentach niz˙ wiele innych. Trzeba równiez˙ podkres´lic´, z˙e w wielu kwestiach jego opowiadanie stanowi cenne uzupeđnienie do zachowa-nej w archiwach norweskich i niemieckich dokumentacji, jak choc´by sprawa

(15)

obozu przejs´ciowego Piepstork kođo Stargardu Szczecin´skiego. Podawane przez niego szczegóđy dotycz ˛ace wykonywanych prac na dalekiej póđnocy i warunków tam panuj ˛acych, s ˛a równiez˙ wiarygodnym uzupeđnieniem. Moz˙na tylko z˙ađowac´, z˙e Bronisđaw wyjechađ na urlop, bo zapewne miađby duz˙o wie˛cej do opowiedzenia o samym zakon´czeniu wojny w Norwegii i trwaj ˛acej stamt ˛ad przez wiele miesie˛cy ewakuacji, operacji, z któr ˛a Norwegowie musie-li sie˛ zmagac´ az˙ do wiosny 1947 r.

MEMORIES OF A POLISH WORKER OF HIS STAY BEYOND THE ARCTIC CIRCLE IN NORWAY IN THE YEARS 1943-1944

S u m m a r y

The article is based on the account by Bronisđaw Jagodzin´ski who for one year stayed in the region of Fauske-Engan in the north of Norway, where he did forced labor. He was sent there by the Nazi paramilitary Todt Organization (OT) through the agency of the German Employment Office (Arbeitsamt) in Tarnopol. The situation that obtained in Galicia under the German occupation aided by Ukrainian troops is presented first, and then Jagodzin´ski’s way through the Polish territories destroyed by the war to Norway and his work for German indus-try beyond the Arctic Circle are shown. Thanks to an opportunity offered by the favorable situation, he made his way to Germany through Denmark, and then via Wrocđaw, Krakow and Przemys´l he reached Lvov. Arrested by the NKWD, thanks to his good command of Russian he managed to avoid repression. He joined General Zygmunt Berling’s army and participated in its victorious campaign reaching Berlin. After the war he settled outside Wrocđaw.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Obrona republiki była zatem niejako wpisana w szwajcarski kontekst polityczny i trudno się dziwić, że po wybuchu hiszpańskiej wojny domowej, nieco ponad trzy lata po

After reading Opatrzność Boża, wolność, przypadek 1 (Divine Providence, Free- dom, Chance) the conclusion we are likely to draw is that the most important problem of

Problem, który wydaje się mieć kluczowe znaczenie dla historii filo- zofii, to problem postępu, a punktem wyjścia trzeba uczynić rozważania Hegla zawarte w

Jest to wypadek, kiedy stan rzeczy stwierdzany przez zdanie ‘q’ jest niemożliwy ze względu na prawo P i zdanie rzeczowe ‘p’, gdy z koniunkcji zdania ‘p’ i prawa P nie

Z tego, co powie- dziano, jest jasne, że tylko dwiema przyczynami się posłużył: tą, czym coś jest, oraz tą podług materii (idee bowiem tego, czym coś jest, są przyczynami dla

Można oczywiście spierać się o to, czym ona jest, wydaje się jednak, że zawsze w nauce będzie istniał szereg pytań, które można zaliczyć do szeroko pojętej

Audit zarz ˛adzania s´rodowiskiem według normy BS 7750 to systematyczna ocena przeprowadzona w celu okres´lenia, czy system zarz ˛adzania s´rodowiskiem i osi ˛agane wyniki s ˛a

„[...] wtedy «ja» stanie sie˛ niczym” − nie istnieje logiczny zwi ˛azek z poprzednimi zdaniami, cho- ciaz˙ człowiek zdesperowany, cierpi ˛acy, moz˙e usiłowac´