• Nie Znaleziono Wyników

Widok Rytmy czasu, meandry pamięci. O poezji Bogusławy Latawiec

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Rytmy czasu, meandry pamięci. O poezji Bogusławy Latawiec"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

doi: 10.14746/pspsl.2018.32.15 Małgorzata Rygielska

Rytmy czasu, meandry pamięci.

O poezji Bogusławy Latawiec

Jasne jest, że pisarz musi wziąć się za bary z czasem, a to, jak sobie z tym poradzi,

świadczy o mistrzostwie jego rzemiosła.

E. T. Hall, Taniec życia. Inny wymiar czasu

Bogusława Latawiec jest z całą pewnością poetką znaną, cenioną i lubianą, choć jej twórczość nie doczekała się do tej pory całościo-wego, monograficznego opracowania1, co wydaje się tym bardziej zaskakujące, że właściwie każdy tom jej wierszy zostaje niemal natychmiast zauważony przez krytykę literacką i wiernych czy-telników. W liryce Latawiec zachwycać, a jednocześnie zaskaki-wać może (nawet przy znajomości często wskazanych wprost lub zasugerowanych inspiracji) świeżość ujęcia problemów, z którymi człowiek boryka się od zawsze, wydany na pastwę czasu, zanu-rzony jednocześnie w naturze i kulturze, wychylony ku wieczności. Tę odkrywczość zapewnia nie tylko siła wyobraźni, ale też niezwy-kłe wyczulenie na słowo (mówione i pisane), na dźwięk i obraz, w dużej mierze podzielane nie tylko z poetyckimi mistrzami Lata-wiec (takimi jak Julian Przyboś czy Tymoteusz Karpowicz), ale 1 Najnowszą, unikatową propozycją jest tom Bogusława Latawiec – portret

podwo-jony o charakterze monograficznym, zawierający omówienia twórczości Latawiec

oraz materiały z jej prywatnego archiwum [Grądziel-Wójcik, Łuszczykiewicz 2016].

(2)

i podwajane – w życiu oraz w twórczości – z Edwardem Balcerza-nem. Związki człowieka z innymi ludźmi, współistnienie z rośli-nami i zwierzętami, a także nieuchronna czasowość wszelkich działań, również artystycznych, to ważne, powracające motywy liryki Latawiec.

Niezwykła dyscyplina językowa, umiejętne wyzyskanie środ-ków formalnych wraz z ścisłym połączeniem obrazu z dźwiękiem to cechy wyróżniające tej poezji, jej differentia specifica, widoczna (i sły-szalna) jeszcze bardziej, gdy wiersze zestawi się z twórczością pro-zatorską autorki Zegarów nie do zatrzymania (od powieści poprzez opowiadania aż po różne formy biograficznych i autobiograficznych narracji). Szczególnym przykładem może być tutaj Gęstwina [Lata-wiec 2001], zbiór bardzo osobistych esejów, z których każdy, bez względu na to, jakiego tematu dotyczy, zamyka się wierszem – to skłaniać może do pytania o to, jak przedstawiają się relacje mię-dzy językiem i rzeczywistością w prozie, a jak w poezji, generują-cej dodatkowe sensy, zawieszonej zawsze i nieuchronnie pomię-dzy Wahrheit und Dichtung, prawdą oraz zmyśleniem (Ezra Pound [1981: 167] pisał niegdyś, że „Wielka literatura jest po prostu języ-kiem naładowanym znaczeniem – do ostatecznych granic”; ta spe-cyficznego typu ekonomia szczególnie uwidaczania się w liryce). Więzi literackie oraz pozaliterackie, sploty życiorysów, lektu-rowe fascynacje – wszystko to dodatkowo oświetla poezję Latawiec. Pozwala też, oddając głos samej autorce i jej wierszom, ukazać wielo-płaszczyznowość i złożoność tej liryki, która jest zarazem wyjątkowa (bo można mówić o jej oryginalnym i rozpoznawalnym idiomie), a także po ludzku uniwersalna (ponieważ dotyka tego, co ważne dla nas wszystkich). Jednym z najważniejszych dla tej poezji wątków są związki człowieka z czasem: bycie, trwanie, przemijanie, niezby-walne uwikłanie w czasowość swoją i świata – zostało to już dostrze-żone przez badaczy i krytyków [por. m.in. Michałowski 1999: 81-83; Delaperrière 2006: 135; Jakubowska-Ożóg 2012: 276-278).

Edward Terence Hall, znany amerykański antropolog, który zwrócił uwagę na wagę kulturowego kontekstu oraz wykazał, jak duże znaczenie mają odmienne rytmy czasowe w różnych kultu-rach (podobnie jak sposoby postrzegania czy organizowania prze-strzeni), pytając o to, czego może nauczyć nas literatura, wyznał:

(3)

„Wychowałem się, polegając na literaturze jako źródle informa-cji o tym, co ludzi absorbuje”. Wykazał też, że dla wielu pisarzy i filozofów – wśród których wymienił między innymi Henri Berg-sona, Marcela Prousta, Jamesa Joyce’a, Aldousa Huxleya, Williama Faulknera, Thomasa Manna i Franza Kafkę – charakterystyczne jest dualistyczne, właściwe kulturze zachodniej (w ujęciu Halla północnoeuropejskiej oraz amerykańskiej), postrzeganie czasu: stąd też w ich dziełach pojawiały się często podziały na czas „indy-widualny i uniwersalny, […] artystyczny i materialistyczny, […] oddzielenie i  stopienie, teraźniejszość i  przyszłość, patrzenie z zewnątrz do środka i ze środka na zewnątrz, życie i sztuka, […] chwilowość i wieczność” [Hall 1999: 150-151]. Próby „radzenia sobie z czasem” podejmowali i podejmują także poeci – również dla nich jest to jednocześnie test artyzmu oraz rzemiosła. Oczywi-ście, istotny okazuje się zarówno przekaz zawarty w ich twórczości, jak i sposób jego formułowania.

W  poezji Latawiec jednym z  najważniejszych wątków są właśnie związki człowieka z czasem: bycie, trwanie, przemijanie, niezbywalne uwikłanie w czasowość swoją i świata, a także w nie zawsze zrozumiały bieg historii. Co ciekawe, czas, jego przeżywa-nie i doświadczaprzeżywa-nie, rówprzeżywa-nież (choć przeżywa-nie tylko) w wymiarze histo-rycznym, są szczególnie istotne w dziełach prozatorskich autorki Całego drzewa zdania, w dużej mierze autobiograficznych, choć jednocześnie ukazujących tło historyczno-kulturowe konkret-nych – opisywanych wprost lub zaledwie aluzyjnie przywoływa-nych – wydarzeń. Anna Legeżyńska [1990: 113] pisała o Ciemni: „Książka Bogusławy Latawiec jest nade wszystko powieścią o pro-blemie, do którego dorastamy wszyscy; książką o czasie”. Wydaje się jednak, iż to właśnie w liryce Latawiec problematyka czasu ujawnia się w całej swej złożoności i pełni.

Maurice Merleau-Ponty, podkreślając fundamentalną zależ-ność między czasem a podmiotowością [por. Toadvine 2014: 19], przywołał jako motto rozważań o temporalnym uwikłaniu czło-wieka wieloznaczną frazę zaczerpniętą z Art Poétique Paula Clau-dela: „Le temps est le sens de la vie (sens: comme on dit le sens d’un cours d’eau, le sens d’une frase, le sens d’une étoffe, le sens de l’odo-rat)”. Jak zauważył tłumacz, pojawia się w niej „Nie dająca się oddać

(4)

po polsku wieloznaczność francuskiego słowa sens”, fragment ten należałoby bowiem przełożyć: „Czas jest sensem (prądem, kierun-kiem, zmysłem) życia (sens: tak jak mówi się o prądzie (sens) nurtu wody, sensie (sens) zdania, prawej i lewej stronie (sens) tkaniny, zmyśle (sens) powonienia” [cyt. za: Merlau-Ponty 2001: 431].

Można by te słowa wyzyskać również jako motto rozważań nad funkcją, znaczeniem i sposobami konceptualizowania czasu w poezji Latawiec. Nie chodzi bynajmniej o podążanie ścieżką wytyczaną przez autora Prozy świata i wskazywanie związków dzieł polskiej twórczyni z fenomenologią (choć i taka interpretacja byłaby możliwa, a nawet uzasadniona), ale o takie odczytywanie tej liryki, które ujawni swoiste dla niej oraz w jej obrębie ujmo-wanie czasu i czasowości. W wierszach Latawiec poszczególne metafory (nierozpatrywane w izolacji) budują bowiem szerszy i bardziej skomplikowany obraz: substancjalności czasu.

W  jednym z  pierwszych tomów poetyckich, Przestrzenie (1975), wydanym po zbiorach Otwierają się rzeki (1965) i Całe drzewo zdania (1970), Latawiec wyodrębniła – oprócz wprowa-dzającego wiersza o incipicie „Mówię wprost…” i podrozdzia-łów Przestrzeń człowieka, Przestrzeń światła, Przestrzeń drewna – całostkę Przestrzeń czasu. Została ona umieszczona pomiędzy pierwszym a drugim z wymienionych podrozdziałów, tak więc nawet na poziomie kompozycji zostały zasugerowane związki czło-wieka i czasu. Ich indywidualny wymiar sprowadzać się może do subiektywnego odczuwania czasu, w tym do postrzegania samego siebie w relacji do przeszłości. Powstały w Tuczepi i Poznaniu liryk Kamienie dalmatyńskie (z części Przestrzeń człowieka), który otwiera fragment

W kamieniu ciasno splecionym z żył i czasów

jest światło – tak przestronne – jak w pamięci, [Latawiec 1975: 21; por. 2015: 37]

objawia dojmującą świadomość nieuchronnego wpisania ludzkich losów w bieg historii:

(5)

Czy z pochodniami tu biegli głęboko wbitymi w noc brocząc powietrzem? [Latawiec 1975: 21]

Jednocześnie pojawia się tu przyzwolenie na osobiste przeżycia, niepowtarzalny puls autobiografii. Łącznikiem pomiędzy tym, co dziejowe, a tym, co współczesne (oddalone nie tylko w czasie, ale i przestrzeni) jest kamień – niemy świadek wydarzeń dawnych oraz obecnych. W tym utworze, podobnie jak w znajdującym się kilka kart dalej Rodowodzie, poszukuje się podobieństw i różnic pomiędzy członkami własnej rodziny, próbuje określić siebie względem przodków:

zapóźnieni o ćwierć wieku owocowań oni i ja

wracamy cichcem

i żeby nam twarze ku sobie bardziej jeszcze spodobniały powietrze zabiło prędzej. [Latawiec 1975: 25]

Przynależność rodową wyznaczają nie tylko więzy krwi, ale rów-nież związki z ziemią – z konkretnym miejscem bądź okolicą – z której się wywodzimy, i z jej tworzoną przez ludzi historią. Nie bez powodu zaraz po tym liryku znajduje się kolejny, z taką samą datacją: Sandomierz – Poznań, XI. 73 r., zatytułowany Sandomierz mego ojca. Zapowiadają one część Przestrzeń czasu, nieuchronnie powiązaną z Przestrzenią człowieka – z przestrzenią zamieszki-waną, oswajaną i uznawaną za swoją.

Przestrzeni czasu znajdują się też wiersze już w tytule przy-wołujące konkretne miary czasu. W niektórych z nich wskazane są one wprost, jak na przykład w Nocy pamięci, Otwieraniu lat, Sekun-dzie jesieni, 1. I. 70r., w innych zaś metaforycznie, jak w Drodze do szkoły czy pięknym utworze miłosnym Iść w zasypianie. W jednym z nich pojawia się stwierdzenie:

(6)

to wreszcie moment

kiedy zdołam udźwignąć całą ciemność swojej pamięci

będąc na niej jak smuga pędzącej bieli. [Latawiec 1975: 33]

Pamięć, a szczególnie ta autobiograficzna, pozwala nam odczu-wać nasze życie jako ciągłość, rozpoznaodczu-wać samego siebie w innym [por. Ricoeur 2003, 2008]. „Materiał zapisywany w pamięci auto-biograficznej jest bardzo silnie związany z kontekstem i kontekst wyznacza ramy dla zrozumienia tego materiału”, a jednocześnie bardzo istotna przy konstruowaniu tej pamięci okazuje pamięć epizodyczna, dotycząca konkretnych doświadczeń jednostki, czę-sto silnie odczuwanych zmysłowo. Mogą nakładać się na siebie pamięć „okresów życia” (jak w Rodowodzie), „zdarzeń ogólnych” i „zdarzeń specyficznych” – relacje między nimi rozmaicie się wtedy zarysowują [Maruszewski 2005: 20, 59]. Sięganie w prze-szłość może odbywać się na różne sposoby: retrospekcja wiąże się nie tylko z namysłem nad sobą, ale i umieszczeniem siebie w konkretnym momencie na linii czasu (jeśli odmierzany jest on przy pomocy narzędzi: zegarów, kalendarzy…). Taka refleksja wymaga maksymalnego skupienia:

Otwieranie lat odbywa się w ciszy gdy niebo na wieku czarną skórą tak szczelnie że…

Nie aby od razu wejść pochylonymi plecami wprost w czas

nie w jego zakurzone zegary lecz ręce zanurzyć po łokcie oprzeć się o godziny aż w liniach krwi wędrówce

rok przegnie się gałęzią chłodnej kory nareszcie najbliższy.

(7)

Ujawnia się tutaj nie tylko typowe dla większości kultur europej-skich postrzeganie czasu, ale też rozziew pomiędzy jego mecha-nicznym mierzeniem a subiektywnie odczuwanym upływem. Hall [1999: 33] zauważył: „W Świecie Zachodnim czas świecki wyznacza minuty i godziny, dni tygodnia, miesiące, rok, lata, dekady, wieki – jest to system całkowicie zrozumiały, przyjmo-wany za rzecz oczywistą, system wypracoprzyjmo-wany przez naszą cywi-lizację”. W wierszu Latawiec wyzyskane zostaje podobieństwo dźwiękowe słów: „wiek” (jako jednostka czasu składająca się z lat) i „wieko” (pokrywa; która jednocześnie może być „ciężką pokrywą nieba” lub wiekiem trumny, otwieranym i zamykanym). Czas ujmuje się tu linearnie, biegnie on od jakiegoś początku do końca, dlatego też „przeszłość” mamy za sobą, za pochylonymi plecami: by wejść w minione lata, trzeba ruszyć wstecz na osi czasu, cofnąć się. Otwieranie lat może odbywać się w na dwa sposoby i dotyczyć zarówno tego, co minione (i już – w pewnym sensie – zamknięte), jak i tego, co dopiero nadejdzie. Dlatego mówi się niekiedy o (zapośredniczonym) dostępie do przeszłości oraz o rozpoczynaniu – otwieraniu – nowego roku, a więc tego, który będzie. Jeśli

[j]edną z ważniejszych konieczności życiowych jest włada-nie czasem, jest jego „zagospodarowawłada-nie” w związku z dzia-łaniami, mającymi na celu utrzymanie własnej egzystencji. Władanie czasu wymaga jego rachuby – choćby elementar-nej, a rachuba możliwa jest dzięki organizacji czasu, pole-gającej na fragmentaryzacji continuum […], [Zajączkowski 1988: 16]

to liryka Latawiec ujawnia, że żyjemy w co najmniej kilku roz-maitych rytmach czasowych, niekoniecznie koherentnych. Czas mierzalny można „obserwować”: wpatrywać się w ziarna pia-sku w klepsydrze, śledzić ruch wskazówek na tarczy zegara; czas subiektywny jednak niejednokrotnie płynie zupełnie niezależnie od niego, wolniej lub szybciej, zgodnie z rytmem krwi oraz prze-mianami natury [por. Dembińska-Pawelec 2010]. Wiemy, że ist-nieje „czas sakralny, świecki, metaficzyczny, fizyczny, biologiczny

(8)

i zegarowy, ale nie bardzo zdajemy sobie sprawę z tego, jak się one mają do siebie i jak wpływają na nasze życie” [Hall 1999: 20-21]. Na nasze odczuwanie czasu, sposoby jego organizowania i postrze-gania w istotny sposób wpływa kultura, w której żyjemy – wzorce kulturowe, a także mniej lub bardziej naznaczone subiektywnością rytmy osobiste i rodzinne. Ich wzajemne relacje są nierzadko bar-dzo skomplikowane, trudne do uchwycenia oraz opisania.

Drodze do szkoły pojawia się wspomnienie chwil dzieciństwa i tętniące w nim rytmy, obrazowanie wyraźnie wspiera tu warstwa foniczna wiersza, dzięki czemu odliczanie czasu ma swój walor wizyjno-dźwiękowy (jak chociażby ledwo słyszalny odgłos zawią-zywanych w pośpiechu wstążek przed pójściem na lekcje oddany przy pomocy ciszących, szeleszczących i bezdźwięcznych głosek):

Z chodników zerwał się nagle gołąb w furkocie powietrza czas

moich warkoczy

Jest gonitwą wstążek o poranku szelestem tafty tuż przy uszach poprzez coraz bliższy

idący od rynku zegar kopyt […] Bicie dzwonu odliczałam po ich łbach w biegu przeskakując

ostatnie sekundy białego boiska

aż powietrze znieruchomiało po ósmym uderzeniu i skrzydła dwóch bram jednocześnie

zatrzaśnięto

tuż przed moimi stopami. [Latawiec 1975: 36-37]

(9)

Wielość rytmów czasowych, w których żyje człowiek (cykl wegetatywny, cykle liturgiczne, kulturowo regulowane i wyraźnie od siebie odróżniane okresy codzienności oraz świętowania, rytmy pracy czy wypoczynku, wreszcie rytmy prywatne i  osobiste), sprawia też, że czas wciąż odmierzamy na różne sposoby. Dzwony kościelne odzywają się o konkretnych godzinach, podobnie jak te w miejskim ratuszu; upływ chwil można odliczać stukotem koń-skich kopyt lub odgłosem własnych stóp poderwanych w pośpie-chu do rytmicznego biegu. Czas staje się wtedy słyszalny – brzmie-nie jego różnych rytmów rozchodzi się w powietrzu, dźwięki własnego tętna i zewnętrznego tętentu, bicie dzwonów, odliczanie sekund nakładają się na siebie podobnie jak różne rodzaje czasu.

Mierzenie przestrzeni upływającym czasem (sformułowanie „trzy dni drogi stąd”; świadomość, że kilka uderzeń dzwonu wyzna-cza odległość od drzwi domu do szkolnego boiska), a wyzna-czasu rozcią-głymi w przestrzeni substancjami (na długo przed wynalezieniem zegarów mechanicznych przy pomocy wody, piasku, ale też spala-jących się powoli wykonanych z różnych materiałów świec) oraz wypowiadanymi na głos lub w myślach słowami (zazwyczaj posia-dających swój własny rytm i doskonale znanych na pamięć modlitw lub powtarzanych od dzieciństwa wierszy) pomimo szybkiego roz-woju techniki i coraz nowszych technologii nie zanikają, choć współ-cześnie (czy bardziej niż kiedykolwiek wwspół-cześniej?) żyjemy poddani władzy zegara, dyktatom terminów, tabel, planów, bez ustanku nad-chodzących powiadomień na elektronicznych urządzeniach, które w założeniu miały wszak pomóc w sprawniejszej organizacji działań, lepszej organizacji (!) czasu i optymalizacji życia. Nie oznacza to jednak, że nie jesteśmy zanurzeni w kilku co najmniej rytmach jed-nocześnie. Wręcz przeciwnie. Latawiec śledzi te rytmy, obserwuje, opisuje – w prozie i w poezji – każdorazowo dobierając najbardziej adekwatne środki artystyczne: tropy, metafory, hiperbole. Nie bez powodu też czas historyczny (silnie spleciony z autobiograficznym) najczęściej eksploruje w prozie [por. m.in. Latawiec 1989, 2003], a subiektywne odczuwanie czasu – w poezji.

To właśnie w liryce odkrywa się „ziemną duszę czasu” [por. Latawiec 2011: 11], jego zmienną gęstość, rozciągłość, materialność. Przeszłość niekiedy sama się objawia w nagłym olśnieniu, niekiedy

(10)

natomiast próbujemy do niej docierać w akcie świadomego, bywa, że uporczywego, choć nie zawsze zakończonego sukcesem, „odpo-minania”. Z opisem takiego „poszukiwania straconego (?) czasu” spotykamy się w wierszu Ta sama ziemia z ziemią:

Obok

z mroku tej samej chwili usiłuję przedostać się w pamięć

Trakty są tutaj bite w żywym kamieniu godzin Im dalej

tym czas jest gęstszy:

sekundy rozwinęły się w gniazda stanęły jak ślepe ściany

Nie potrafię już zobaczyć twarzy

wszystkich które żyły.

[Latawiec 1975: 39-40]

Metafora wspominania jako poszukiwania ścieżek dostępu, powracania znanym traktem do minionych wydarzeń – nośna w poezji i filozofii – wykorzystywana bywa współcześnie także w  naukach przyrodniczych, neurobiologii oraz informatyce. Mówią o niej w poważnych rozprawach psycholodzy i literatu-roznawcy [por. m.in. Draaisma 2006, 2009, 2012; Rydz 2011]. Jed-nak zarówno w refleksji naukowej, jak i w poezji Latawiec nieje-dyna to taka metafora. Skomplikowane procesy zapamiętywania oraz przypominania (sobie), wspierane przez rozmaite czynniki biologiczne i kulturowe, które pozostają ze sobą nierozerwalnie związane, wciąż pozostają nie tylko trudne do zbadania, ale też do opisania. Być może jest tak, iż pomimo nieustannego przyro-stu wiedzy oraz dynamicznego rozwoju nauk (i nomotetycznych, i idiograficznych, by odwołać się do starego, XIX-wiecznego jeszcze podziału), a także dążeń uczonych – którzy próbują współpraco-wać, przekraczając granice i wytyczając wspólne pole badawcze, eksplorowane z pasją przez przedstawicieli różnych dyscyplin –

(11)

wiele obszarów pozostaje nieodkrytych albo wciąż, mimo usilnych starań, niepoznawalnych. Potrafimy, prawdopodobnie, mniej lub bardziej szczegółowo opisać różne typy pamięci oraz ich funk-cjonowanie, znamy skuteczne techniki mnemoniczne (tu wciąż, bez względu na rozwój technologii, jesteśmy dłużnikami starożyt-nych), ale nie wiemy, jak zaradzić sytuacji, w której nie umiemy sobie czegoś przypomnieć. I dzieje się podobnie jak w wierszu Stycznie: 1990, 2003 z Odkrytek:

w tym tumanie z lat: w mrozie który pod powieką w ustach

już sobie siebie nie przypomnę, [Latawiec 2007: 7]

kiedy staramy się „odpomnieć” samych siebie z innego czasu. Świadome, intencjonalne dążenie do anamnesis, „związane z aktywnym działaniem człowieka wspominającego przeszłość, który musi pokonać przeszkody, by uzyskać dostęp do umysło-wej reprezentacji minionego doświadczenia” [Rydz 2011: 11], nie zawsze jednak okazuje się skuteczne, nawet jeśli, tak jak w wier-szu Odpominanie z tomu Zmowy, podejmuje próby wielokrotnie, z nieustającym uporem:

Coraz częściej szukam imion pierwszych, ostatnich dat i miejsc

[…]

Ale mozolne odliczanie czasu na palcach obu rąk

[…]

z wolna traci swój sens wyższy Gubi się w dłoniach

(12)

[…]

i w zupełnie nie moim (jak się okazuje) życiu.

[Latawiec 2015: 24]

W tym dojmującym wyznaniu czas także zyskuje material-ność, choć pozostaje nieuchwytny i niewidzialny. Odliczanie go „na palcach” oraz gubienie (a więc również zgubienie rytmu wyli-czeń, co wymusza rozpoczęcie czynności od nowa) przywodzi na myśl inne metafory oraz związki frazeologiczne, w których wystę-puje czas, chociażby znane „czas przecieka przez palce”, „czas szybciej płynie”. Budzi też skojarzenia z odmierzającymi nici żywota z rzymskimi parkami bądź greckimi mojrami – prządkami ludzkiego losu. Odpominanie jest kolejnym wierszem, w którym bohaterka próbuje odnaleźć siebie samą i innych z przeszłości. To zestawianie niepasujących do siebie obrazów, to nieustanne pytania o to, kim byłam i kim jestem, a także o ciągłość i zmianę – nie tylko w  indywidualnym wymiarze, choć doświadczenie osobiste, prywatne oraz intymne okazuje się tutaj najbardziej widoczne.

Czas wkracza też w pisanie wierszy, co dostrzec można nie tylko w lirykach, w których podejmuje się refleksję nad samym aktem twórczym i  procesem pisania, ale też tych, w  których poszukuje się minionego czasu: własnego dzieciństwa, daw-nego „ja”. Znajduje to wyraz między innymi w utworach znanych w kilku wersjach, powstałych niekiedy na przestrzeni kilku [por. Latawiec 2007: 40; 2011: 21], a nawet kilkudziesięciu lat [por. Lata-wiec 1975: 21; 2015: 37]. Zdarza się bowiem, że autorka Całego drzewa zdania „Po prapremierze kolejnego wiersza wraca do niego, poprawia, nowe fragmenty wplątuje w nowe zwoje śla-dów długopisu. A może to wiersz wraca do niej? Po godzinie, po tygodniu, po latach…” [Balcerzan 2012: 180]. Otwiera to możli-wość odczytywania obu wersji, ich porównywania, a także – co równie istotne – postawienia pytań o funkcje wprowadzonych zmian i miejsce wiersza w danym tomie. Pozwala to prześledzić (na poziomie wyższym od pojedynczego tekstu) nie tylko

(13)

powta-rzalność pewnych wątków, ale też ich odautorskie modyfikacje2. I tak Dzierlatka z Odkrytek oraz Dzierlatka (2) wspólny mają jedy-nie początek:

W ciasnocie snu, pamięci nadal jesteśmy razem choć ona to już nie ja ja nie ona,

[Latawiec 2007: 40; por. 2011: 21]

po to, by się później odpodobnić: w konstrukcji liryku i w tre-ści poszczególnych wersów. W Odkrytkach jest, w przedostatniej linijce, „czas miniony”, w Zmowach, w wyniku znaczącego uzupeł-nienia, pojawia się „kłębek (czasu)” i dzierlatka „po kostki w zło-toskórym piasku / wprost ze słońca biegnąca”. Czas – postrzegany linearnie – ponownie jawi się jak nić, po której można powrócić do przeszłości. Jednak młoda dziewczyna – ze snu oraz wspomnień – nie słucha; przynależy do innego świata i innego czasu, chociaż, paradoksalnie, przynależy jako jedno z odsłon „ja” do osoby snu-jącej tę anamnestyczną opowieść.

Metafora nici, tkania, zszywania pojawia się u Latawiec dość często: niekiedy w zaskakujących zestawieniach, niespodziewanej dla czytelnika interferencji obrazów i budujących nowe znaczenia współbrzmień, rymów, rytmów. W wierszu Pod stopą

2 Ta kwestia pozostawała dotąd na uboczu, choć bez wątpienia warto zapytać o rolę i znaczenie takich przekształceń w tej twórczości; ujawnia się w nich bowiem nie tylko samoświadomość Latawiec jako poetki, ale także sposób kształtowania słowa, pracy w języku – a więc kwestie niebywale interesujące zarówno dla teoretyka literatury, jak i dla poetologa, zwłaszcza takiego, dla któ-rego punktem wyjścia do rozważań, nawet tych o charakterze metapoetyckim, będzie każdorazowo konkretny utwór. Nie oznacza to bynajmniej, że wprowa-dzam ostrą linię podziału między miłośnikiem poetyki opisowej i historycz-nej, z zapałem czytającym wiersze, a teoretykiem literatury. Wręcz przeciwnie. Praktyka analityczna oraz interpretacyjna zawsze są bowiem w znaczący sposób powiązane z metodą badawczą, teorią (teoriami), wreszcie – metodologią. To splot istotny, choć niekoniecznie nierozerwalny – można wszak z powo-dzeniem zajmować się rozważaniami metateoretycznymi, a nawet przemianami metodologii w obrębie nauk humanistycznych (w tym – w literaturoznaw-stwie).

(14)

Życie potyka się o ziemię o kładkę

nad źródłem Ci wiedzący

gdzie pamięć się kończy i jakimi igłami porastają lasy jakie szycie się tam odbywa nie do zszycia – milczą. [Latawiec 2015: 16]

Gra dźwięków, ich wyciszonej, choć silnie słyszalnej zbieżno-ści (życie – poszycie lasu, życie – szycie igłami z igliwia, nie do zszycia – z życia), ma nie tylko walor instrumentacji głoskowej. Wraz z kolejną całostką utworu buduje bowiem metafory, któ-rym oprócz funkcji poetyckiej i obrazotwórczej przypisać można wartość heurystyczną3, ponieważ dotyczą one mechanizmów dzia-łania ludzkiej pamięci: jako na poły żywej (jak leśne poszycie) tkaniny, z początkiem, lecz bez końca, z udziałem świadomości i tego, co zapamiętane nieświadomie, choć nieustannie, milcząco obecne. Wielość zdarzeń oraz natłok bodźców powodują, że przy próbie retrospekcji i opisania kolei własnego życia „zszywamy” różne jego fragmenty, tak, by stanowiły jednolitą, spójną całość, łapiemy i łączymy (a czasem gubimy) rozmaite wątki, starając się w tej sieci odnaleźć oraz scalić nas samych, dawnych i obecnych:

Czas się kolebie od łodzi do łodzi nić, trop, sieć zarzucona

ale gdy nią łowić tylko światło bezkrwiste zamiast mięsa ryby zostaje w dłoniach

3 Na temat metafor objaśniających w różny sposób funkcjonowanie pamięci pisał także Douwe Draaisma [2009: 32-39]. Szczególnie interesujący w tym kontekście jest jego opis pamięci jako maszyny tkackiej, którą odnajdziemy między innymi w pismach Kartezjusza.

(15)

A w dole kładka do przebiegnięcia (wciąż ta sama) ponad źródłem (którego nie ma)

choć je słyszę i słyszę pod stopą.

[Latawiec 2015: 16]

Wielozmysłowe, synestetyczne doznawanie rzeczywistości nie stanowi jednak gwarancji przywołania (celowego) wspomnień, choć zdarza się, że jakiś pojedynczy impuls (na przykład zapach aktywujący pamięć węchową silnie związaną z emocjami) dopro-wadza do ożywienia tego, co minione, jak choćby w wierszu Proszę o zielone – dzieci stawiają tu w zeszytach pierwsze litery, tak

jakbyśmy sadzili drzewka z bryłą korzeni […] z nadzieją na listki życia. [Latawiec 2015: 10]

Romantyczno-leśmianowskiej filozofii przyrody, o której pisze Piotr Michałowski [por. 2015: 66], towarzyszy jednocześnie (czy z ducha Przybosiowe?) przekonanie, że żyje się jednocześnie „na światy dwa”: ten zapisany (zapisywany) oraz bezpośrednio doświadczany, umykający nam z każdą sekundą. Tak podwójnie istnieje przecież tytułowy Kwiat nieznany, który

[…] sam wyszedł z druku i czytany pachnie podwójnie, bo na światy

dwa:

jeden – ten stronicy,

drugi też ten – lecz szerszy: w Arezzo… w Gwoźnicy. [Przyboś 1989: 333]

Także w tekstach Latawiec, którą bez wątpienia można uznać za jedną z uczennic Przybosia [por. Węgrzyniak 2002], istnieje stałe napięcie pomiędzy przeżyciem i związanym z nim konkretnym miejscem (subiektywnie istotnym na autobiograficznej mapie) a rozmaitymi sposobami ich lirycznej artykulacji, bez względu na

(16)

to, czy dotyczą realnie widzianego czy już wspominanego obrazu (czasem zaś zdarzenia, a nawet procesu), który rekonstruuje się w całkowicie odmiennej materii: myśli, słowie, języku. Pisał o tym między innymi Balcerzan [2012: 181], wyjawiając czytelnikom:

W jej poezji rozpoznaję wiele rzeczywistych miejsc i zdarzeń, które przytrafiły się i jej i mnie, a przecież nigdy nie potra-fię zgadnąć, jak te realia wykorzysta, którędy poprowadzi rekonstrukcję faktu, a którędy wprowadzi zmyślenie. Więc za każdym razem od nowa przeżywam jej świat poetycki jako rozpoznawalny i nieprzewidywalny jednocześnie.

Zdaniach pierwszych pojawia się nie tylko pytanie o relacje świa-tów rzeczywistych, myślanych oraz pisanych:

Rzeka bez dna i bez brzegów Można ją pomyśleć, ale zobaczyć? Przejść?

[Latawiec 2015: 28]

i próba jasnego oddzielenia ēikon (obrazu) od phantasma (wyobra-żenia), ale też pełne obaw (potem zaś nadziei) wyznanie:

Wierzyłam, że pisząc wystarczy trwanie z iluzji trwania powielić

zamieniając żywe życie na piórowe błyski głosek […]

I dobrze, niech tam w ciemności w zimie po zimach zimują

może złapią oddech i poderwą się do lotu niczym rój nad polem

z pełnoziarnistych zdań pierwszych4. [Latawiec 2015: 28]

4 W jednym z programowych wierszy Przybosia [1989: 293], Więcej o manifest,

(17)

Zegarowy świat zawiera natomiast przejmujący, liryczny opis prób „ożywiania” przeszłości (wraz ze znaczącym zwrotem aż do lat dziecinnych), w których aktywność podmiotu napotyka niemożliwe w danej chwili do pokonania przeszkody. Pomimo silnego, realnego pragnienia dotarcia do tego, co było (myślą, w wyobraźni, ale i na planie poetyckiego języka), oraz koncentra-cji na procesie wspominania (przypominania? „odpominania”?) zapoczątkowanego przez doznanie zmysłowe (zarówno realne, jak i wyśnione?), zamiast świetlistego rozpoznania pojawia się odczucie zagubienia:

1.

Kropla deszczu z rzęsitego snu uniesiona do ust

porwała do lotu skrzydło łąki sprzed dziesięcioleci

[…] 2.

Zabłądziliśmy jak ptaki nieloty w czasie zamiast w lesie i nie pomogło nam nawet białe światło

udzierganego w dzieciństwie szalika bo polany bijąc o polany

tak się rozkrzewiły, rozdzwoniły

że zwierzęta (te sierściste a nie skrzydlate) uciekając

ginęły nam w oczach po kolei jak płowe pochodnie aż ciebie od siebie zgubiłam

w tym zegarowym świecie bez wyjścia i wejścia. [Latawiec 2015: 32-33]

i zasiewu, związku życia i tworzenia, dziania się i utrwalania: „– Poeto krajo-brazu, czy mógłbyś przedłużyć / dukt pióra na siewny rozmach / garści pełnej ziarna? / (Pytałem, a on, zamiast odpowiedzi, / z maszyny do pisania zrobił siewnik maczku”.

(18)

To  jednak nie tylko wiersz o  pamiętaniu i  wspominaniu, o wspomnieniach dobrych i złych, o zachwycie i lęku, ale także o miłości, dziejącej się w Zegarowym świecie, świecie Zegarów nie do zatrzymania [Latawiec 2012], w którym pielęgnuje się uczucia, przyjaźnie oraz współdzieli fascynację literaturą, refleksje z lek-tury, myśli i emocje, wzbudzane przez słowo mówione i pisane. Poezja, pisanie, ścisły związek z literaturą oraz twórcami wielkiego formatu5 stanowią istotną część życia i wyraźnie budują jedną z trzech, widzianych z perspektywy wielu lat, dróg życia: boga-tego, wielowątkowego, trudnego do zamknięcia w jednoliniowej, pozornie tylko oczywistej, wspomnieniowej narracji.

Podwójność nie dotyczy tu wyłącznie otaczającego nas świata rzeczywistego oraz tego odtwarzanego i kreowanego w szeroko rozumianej twórczości artystycznej (o tym, że nie chodzi jedy-nie o sztukę słowa, przekonuje nas liryk Tylko czwarta, a z cyklu Blejtram następnych utwory Ostatni Rembrandt i Światy Caravag-gia [Latawiec 2015: 44, 45]). Stanowi ona bowiem istotną właści-wość każdego z tych światów i wykracza – poza prostą odpowied-niość – w dzianie się, proces wpisany w przemienność cyklicznie odnawialnej, ale też zmienianej przez człowieka natury, staje się wychyleniem w przyszłość i przeszłość, odejścia i powroty, świat i jego znak. Jest więc Wszystko podwojone, bo

Po dziesięcioleciach

stoki wymieniły się roślinami i nawet pamięcią korzeni […] ziemia z niebem na nizinie niebo z ziemią na wyżynie. I podobnie dalej:

Jest więc z wędrowaniem o czasie po czasie

5 O tych, jakże ważnych, spotkaniach i korespondencji, które chciałoby się zacho-wać jak najdłużej w „żywej” pamięci, a nie tylko na zapisanych niegdyś odręcznie kartach papieru, poddanych współczesnym wymogom reprodukcji i typografii, przeczytać można między innymi w znajdującym się w Zmowach wierszu Listy.

(19)

jak z życiem – wszystko podwojone raz bliskie, raz obce

pod stopą, w oczach, na sercu. [Latawiec 2015: 13]

Podwójność to również czytelny sygnał nawiązania do wyda-nego w języku włoskim wspólwyda-nego tomu wierszy Latawiec i Bal-cerzana, zatytułowanego Il tempo raddoppiato (Czas podwojony, 2011), w którym widać, jak splatają się ze sobą ich twórczość i życie po brzegi wypełnione poezją, odnajdowaną w najprostszym nawet słowie czy geście. Gdy jesteśmy sobą oraz jesteśmy „podwojeni” może zdarzyć się cud zatrzymania we wspólnie przeżywanej chwili nieuchronnie mijającego czasu:

Kładę dłoń na twojej twarzy i świat się przesuwa pod palcami ze świergotem taśmy za taśmą

Jesteśmy podwojoną przez sen smugą cienia wędrującą między uginającymi się

u piaszczystego dna wodorostami i błyskiem tuż nad taflą

Płyniemy w źrenicach wody i pod moimi powiekami a ty wciąż powtarzasz coraz głośniej

otwórz oczy otwórz je wreszcie!

czy ty mnie jeszcze widzisz?

jakby czas nie wędrował tylko trwał w tej rwącej fali niczym kłąb bursztynu na morskim dnie.

(20)

Bibliografia

Balcerzan Edward (2012), Razem tu koncertujemy. O poezji Bogusławy,

„Akcent”, nr 2, s. 180-183.

Balcerzan Edward, Latawiec Bogusława (2011), Il tempo raddoppiato,

a cura di Andrea Ceccherelii, Lorenzo Costantino, nota introduttiva Jarosław Mikołajewski, Lithos Editrice, Roma.

Delaperrière Maria (2006), Pod znakiem antynomii. Studia i szkice o polskiej literaturze XX wieku, TAiWPN Universitas, Kraków.

Dembińska-Pawelec Joanna (2010), „Poezja jest sztuką rytmu”. O świadomości rytmu w poezji polskiej dwudziestego wieku (Miłosz – Rymkiewicz – Barańczak), Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego,

Katowice.

Draaisma Douwe (2006), Dlaczego życie płynie szybciej, gdy się starzejemy. O pamięci autobiograficznej, przeł. Ewa Jusewicz-Katler, PIW,

Warszawa.

Grądziel-Wójcik Joanna, Łuszczykiewicz Piotr (2016), Bogusława Latawiec – portret podwojony, Pasaże, Kraków.

Draaisma Douwe (2009), Machina metafor: historia pamięci,

przeł. Robert Pucek, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa.

Draaisma Douwe (2012), Księga zapominania, przeł. Robert Pucek,

Wydawnictwo Aletheia, Warszawa.

Hall Edward Terence (1999), Taniec życia. Inny wymiar czasu,

przeł. Radosław Nowakowski, Muza, Warszawa.

Jakubowska-Ożóg Alicja (2012), Krok w krok za życiem, „Fraza”, nr 3, s. 276-278.

Latawiec Bogusława (1965), Otwierają się rzeki, Wydawnictwo

Poznańskie, Poznań.

Latawiec Bogusława (1970), Całe drzewo zdania, PIW, Warszawa.

Latawiec Bogusława (1975), Przestrzenie, Wydawnictwo Poznańskie,

Poznań.

Latawiec Bogusława (1989), Ciemnia, Wydawnictwo Pomost, Warszawa.

Latawiec Bogusława (2001), Gęstwina, Wydawnictwo Książkowe Twój

Styl, Warszawa.

Latawiec Bogusława (2003), Kochana Maryniuchna, Iskry, Warszawa.

Latawiec Bogusława (2007), Odkrytki, PIW, Warszawa.

Latawiec Bogusława (2011), Gdyby czas był ziemią, Biblioteka „Toposu”,

Sopot.

Latawiec Bogusława (2012), Zegary nie do zatrzymania. Literackie portrety, listy, szkice, Instytut Mikołowski, Mikołów.

Latawiec Bogusława (2015), Zmowy, Wydawnictwo Forma, Fundacja

(21)

Legeżyńska Anna (1990), Proust i stan wojenny, „Twórczość”, nr 11,

s. 113-116.

Maruszewski Tomasz (2005), Pamięć autobiograficzna, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk.

Merleau-Ponty Maurice (1976), Proza świata. Eseje o mowie, przeł. Ewa

Bieńkowska, Stanisław Cichowicz, Joanna Skoczylas, wybór i wstęp Stanisław Cichowicz, Czytelnik, Warszawa.

Merleau-Ponty Maurice (2001), Fenomenologia percepcji, przeł.

Małgorzata Kowalska, Jacek Migasiński, posł. Jacek Migasiński, Fundacja Aletheia, Warszawa.

Michałowski Piotr (1999), Zwierzęta nocy w ogrodach dnia, „Pogranicza”,

nr 6, s. 81-83.

Michałowski Piotr (2015), Próby przestrzeni w grze na czas, w: Bogusława

Latawiec, Zmowy, Wydawnictwo Forma, Fundacja Literatury

imienia Henryka Berezy, Szczecin, s. 66-68. Pound Ezra (1981), ABC czytania, „Teksty”, nr 3, s. 161-179.

Przyboś Julian (1989), Sytuacje liryczne. Wybór poezji, wstęp Edward

Balcerzan, wybór Edward Balcerzan, Anna Legeżyńska, oprac. Anna Legeżyńska, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław.

Ricoeur Paul (2003), O sobie samym jako innym, przeł. Bogdan

Chełstowski, oprac. i wstęp Małgorzata Kowalska, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa.

Ricoeur Paul (2008), Czas i opowieść, przeł. Małgorzata Frankiewicz,

Jarosław Jakubowski, Urszula Zbrzeźniak, t. 1-3, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków.

Rydz Agnieszka (2011), Mnemozyna. O pamięci autobiograficznej w poezji polskiej, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań.

Toadvine Ted (2014), Tempo naturale e natura immemoriale, transl.

by Roberto Brigati, „Discipline Filosofiche”, no. 2, pp. 10-21 Węgrzyniak Anna (2002), Uczennice Przybosia, w: Stulecie Przybosia,

red. Stanisław Balbus, Edward Balcerzan, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań, s. 177-190.

Zajączkowski Andrzej (1988), Czas Afryki czarnej, w: Czas w kulturze,

wybór, oprac. i wstęp Andrzej Zajączkowski, PIW, Warszawa, s. 15-46.

(22)

Małgorzata Rygielska

Rhythms of time, the meanders of memory. On the poetry of Bogusława Latawiec

This paper deals with the problems of time and temporality in the poetry of Bogusława Latawiec ranging from one of her first volumes of poetry (Przestrzenie [Spaces], 1975) to the recently released Zmowy [Collusions]

(2015). The passage of time, various ways of perceiving and sensing it are the overarching themes of her oeuvre (both prose and poetry). Her poetry, characterized by a remarkable linguistic discipline, a skillful use of formal devices and a close connection between the images and the sonic layer of her poems, highlights the importance of linking the experience of time and its passage with the issues of subjectivity and identity. Personal time con-verges here with historical, physical and mechanical time. It gains a material dimension: it becomes measurable and even tangible. This is noticeable in the poet’s latest minor volumes: Gdyby czas był ziemią [If time was the Earth] (2011) and in Zmowy [Collusions] (2015).

Keywords: time; temporality; memory; contemporary poetry; time in contemporary poetry.

Małgorzata Rygielska – adiunkt w Zakładzie Teorii i Historii Kultury Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Śląskiego. Autorka książek: Dwa guziki. Norwid i ewolucjonizm (2011) oraz Przyboś czyta Norwida (2012). Współredaktorka tomów zbiorowych: Ciało. Granice. Kanon (wraz z Józefem Olejniczakiem, 2008), Starość jako wyobra-żenie kulturowe (wraz z Anną Gomółą, 2013). Publikowała m.in. w „Ludzie”,

„Kulturze Współczesnej”, „Kulturze Popularnej”, „Twórczości”, „Akcen-cie”, „Studiach Norwidianach”, „Zagadnieniach Rodzajów Literackich”. Interesuje się historią oraz teorią kultury, antropologią literatury w Pol-sce i  na świecie, a  także poezją polską dawną i  współczesną. Kontakt: malgorzata.rygielska@us.edu.pl, malgorzata.rygielska@gmail.com.

Cytaty

Powiązane dokumenty