• Nie Znaleziono Wyników

Starania o rozbudowę szkolnictwa polskiego na Warmii, Mazurach i Powiślu w latach 1929-1939

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Starania o rozbudowę szkolnictwa polskiego na Warmii, Mazurach i Powiślu w latach 1929-1939"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Wrzesiński,

Bohdan Koziełło-Poklewski

Starania o rozbudowę szkolnictwa

polskiego na Warmii, Mazurach i

Powiślu w latach 1929-1939

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2, 183-204

(2)

B o h d a n K o z ie łło -P o k le w s k i, W o jc ie c h W rz e s iń s k i

STARANIA O ROZBUDOWĘ SZKOLNICTWA POLSKIEGO

N A WARMII, MAZURACH I POWIŚLU

W LATACH 1929— 1939

S tu d ia nad dziejam i ośw iaty polskiej w P ru s a c h W schodnich w lata ch m iędzyw ojennych m ają pow ażne znaczenie dla poznania i w y ja śn ien ia m e­ chanizm u procesów narodow ościow ych n a W arm ii, M azurach i Pow iślu*. P o ­ szczególne zagadnienia dotyczące tej p roblem atyki, trak to w a n ej jako jeden z n ajw y raźn iejszy ch dowodów żyw otności ludności etnicznie polskiej, jej woli w alki o zachow anie odrębności narodow ej, były już przedm iotem b ad ań Dotychczasowe poszukiw ania, zaw ierające w iele podstaw ow ych ustaleń , do­ tyczących szkolnictw a polskiego, tr a k tu ją tę kw estię jedynie jak o jed n ą z form aktyw ności narodow ej ludności polskiej n a W arm ii, M azurach i Pow iślu. Dą­ żono w n ich do u k a za n ia sta n u p osiadania Polaków w dziedzinie szkolnictw a i ośw iaty oraz w a lk i nacjo n alistó w niem ieckich z ty m szkolnictw em . N iem niej jed n ak w iele jeszcze sp ra w pozostaje niejasnych.

A rty k u ł n iniejszy m a n a celu u kazanie jednego z n ie znanych fra g m e n ­ tów w a lk i o szkołę polską n a W arm ii i M azurach, m ianow icie dążenie dzia­ łaczy polskiego ru c h u ośw iatow ego do rozszerzenia sieci szkół polskich w ty m

• A r t y k u ł s t a n o w i s z e r s z ą d o k u m e n t a c j ą t e z z a w a r t y c h w n a s z e j k s i ą ż c e p t . S z k o l n i c t w o p o l s k i e n a W a r m i i , M a z u r a c h i P o w i ś l u w l a t a c h 19191939, p r z y g o t o w y w a n e j d o d r u k u p r z e z W y ­ d a w n i c t w o „ P o j e z i e r z e ” . P r a g n i e m y w t y m m i e j s c u p o d z i ę k o w a ć p . J a n o w i B o e n i g k o w i z a w i e l e c e n n y c h u w a g , p r z e d ­ s t a w i o n y c h w r e c e n z j i w y d a w n i c z e j a r t y k u ł u . J e d n a k ż e n i e w s z y s t k i e m o g l i ś m y u w z g l ę d n i ć . O d ­ m i e n n e s t a n o w i s k o , n i ż p . B o e n i g k , r e p r e z e n t u j e m y w s p r a w i e o c e n y m a t e r i a ł ó w ź r ó d ł o w y c h z r e g i s t r a t u r B u n d D e u t s c h e r O s t e n (B D O ) . A k t a t e , s z k o d a ż e o c a l a ł e t y l k o w p e w n y c h f r a g m e n ­ t a c h , u k a z u j ą n i e t y l k o e l e m e n t y p o l i t y k i n a r o d o w y c h s o c j a l i s t ó w w s t o s u n k u d o l u d n o ś c i p o l s k i e j w d z i a ł a l n o ś c i p r a k t y c z n e j t e j o r g a n i z a c j i , a l e z a w i e r a j ą z a r a z e m w i e l e u s t a l e ń d o t y c z ą c y c h w e ­ w n ę t r z n y c h s p r a w p o l s k i c h o r g a n i z a c j i i i n s t y t u c j i . B D O o p i e r a ł s i ę w s w o j e j c o d z i e n n e j p r a c y n a b a r d z o s z e r o k o r o z b u d o w a n e j s i e c i t e r e n o w y c h m ę ż ó w z a u f a n i a , p r o w a d z i ł w s z e c h s t r o n n ą i n w i ­ g i l a c j ę , k t ó r a p r z y n o s i ł a r e z u l t a t y . Z d a j e m y s o b i e s p r a w ę , ż e c z ę ś ć t y c h i n f o r m a c j i b y ł a j e d n a k n i e ­ p e ł n a , l u b w r ę c z f a ł s z y w a , ż e n i e j e d n o k r o t n i e s k ł a d a n o m e l d u n k i d l a w y k a z a n i a s i ę a k t y w n o ś c i ą c z y t e ż u z y s k a n i a p e w n y c h r e m u n e r a c j i . S t a n o w i ą o n e j e d n a k c e n n e u z u p e ł n i e n i e i n f o r m a c j i , z a w a r t y c h w a k t a c h p o l s k i c h i n s t y t u c j i i o r g a n i z a c j i , o c a l a ł y c h r ó w n i e ż w e f r a g m e n t a c h . 1 2 . L i e t z , O s t d e u t s c h e r H e i m a t d i e n s t . M a t e r i a ł y d o a n t y p o l s k i e j d z i a ł a l n o ś c i z l a t 1927— 1932, K o m u n i k a t y M a z u r s k o - W a r m i ń s k i e j ( d a l e j K M W ) , 1959, n r 2, s s . 198— 206; S . K o t a r s k i , D z i e j e d w ó c h s z k ó ł p o l s k i c h n a W a r m i i w ś w i e t l e i c h k r o n i k z l a t 1929— 1939, i b i d e m , 1959, n r 3, s s . 303— 317; W . W r z e s i ń s k i , R u c h p o l s k i n a W a r m i i , M a z u r a c h i P o w i ś l u w l a t a c h 1920— 1939, P o z n a ń 1963; t e n ż e , Z e s t u d i ó w n a d p o l i t y k ą o ś w i a t o w ą r u c h u p o l s k i e g o w N i e m c z e c h w l a t a c h 1922—1939, N a j n o w s z e D z i e j e p o l s k i . M a t e r i a ł y i S t u d i a z O k r e s u 1914—1 9 3 9 ,1 . 11, 1967, s s . 159— 183; E . S u k e r t o w a - B i e d r a w i n a , M a t e r i a ł y d o d z i e j ó w w a l k i h i t l e r o w c ó w z r u c h e m p o l s k i m n a M a z u r a c h i W a r m i i w l a t a c h 1933—1939, K M W , 1967, n r 1—2, s s . 157— 188; t a ż , M e t o d y w a l k i h i t l e r o w c ó w z p o l s k o ś c i ą n a M a z u r a c h i W a r m i i , i b i d e m , 1967, n r 4, s s . 523—547; J . C h ł o s t a , S z k o l n i c t w o p o l s k i e n a W a r m i i w l a t a c h 1919— 1920, i b i d e m , 1977, n r 3—i , s s . 377—390; t e n ż e , P r z y c z y n k i d o d z i e j ó w p r z e d s z k o l i p o l s k i c h n a W a r m i i w l a t a c h 1927— 1939, i b i d e m . 1978, n r 3, s s . 373—386. K o m u n ik a ty M a z u r s k o - W a r m i ń s k i e , 1979, n r 2 (144)

(3)

1 8 4 Bo hd an Kozielto-Poklewski — Wo jci ec h Wrzesiński

regionie oraz niem ieckiej k o n trak c ji przeciw ko ty m zam ierzeniom . P odstaw ę źródłow ą a rty k u łu stanow ią nie w ykorzystane dotychczas m ate ria ły Ost­ d eu tsch er H eim atdienst, spraw ozdania B und D eutscher O sten (BDO) i ra p o rty niem ieckiej tajn e j policji państw ow ej (gestapo), jak rów nież — w m niejszym stopniu — r a p o rty konsula polskiego w Olsztynie.

Po blisko ośm ioletnich sta ran iac h działaczy polskiego ru c h u narodow ego w Niemczech rząd p ru sk i uch w alił 31 g ru d n ia 1928 ro k u „O rdynację d o ty ­ czącą ureg u lo w an ia szkolnictw a dla mniejszości polskiej” 2. O rd y n acja zezw a­ lała n a zakładanie p ry w a tn y ch szkół z polskim językiem w ykładow ym . O rga­ nizatorzy ty ch szkół m usieli w ykazać się odpow iednim zabezpieczeniem fin an ­ sow ym i sam i przygotow ać k a d ry nauczycielskie. Istn iała możliwość sp ro w a­ dzenia nauczycieli z Polski, o ile posiadali oni kw alifik acje w y m ag an e przez niem iecką ad m in istrację szkolną. P o b ieran ie n a u k i w szkole polskiej ro zu ­ m iane było jako w y p ełn ien ie obow iązku szkolnego. P ro g ra m szkół polskich m iał odpow iadać p rogram ow i szkół niem ieckich, z w prow adzeniem zm ian do­ tyczących sp raw polskich. Języ k niem iecki m iał być jed n y m z przedm iotów nauczania w oddziałach starszych. D aw ne zarządzenia, zezw alające n a istn ie­ nie in n y ch fo rm nauczania w języ k u polskim, n ad al zachow ały moc p ra w n ą 3. W kierow nictw ie polskiego ru ch u narodow ego w Niemczech zdaw ano so­ bie spraw ę, iż „O rdynacja szkolna” , przy w szystkich jej niedostatkach, stw a ­ rza jed n ak now e m ożliwości rozw oju o św iaty polskiej w Niemczech, a więc n ie m ożna jej lekcew ażyć, a należy doprow adzić do ja k najszybszego w y k o ­ rzy stan ia jej postanow ień i uruchom ić jak n ajw iększą liczbę szkół już z po­ czątkiem now ego ro k u szkolnego, przypadającego n a pierw sze dni k w ietnia 1929 roku. Z daw ano sobie jed n a k rów nież sp raw ę i z tego, że społeczność pol­ sk a w Niemczech nie będzie w stan ie podołać sam a w szystkim ciężarom zw ią­ zanym z organizacją szkół p ry w a tn y ch i dlatego p o trzebna będzie dostatecznie duża pomoc z k ra ju . T ym czasem w polskich kołach rządow ych istn iał duży sceptycyzm co do możliwości stw orzenia szerokiego fro n tu szkolnictw a pol­ skiego w oparciu o postanow ienia „O rdynacji szkolnej”. Było w ielu przeciw ­ n ików proponow anej przez Z w iązek P olskich T ow arzystw Szkolnych w N iem ­ czech tak ty k i, aby dążyć do ja k najszybszego zbudow ania zasadniczej sieci szkolnej, a później ją jedynie korygow ać, uzupełniać, rozbudow yw ać. Począt­ kow o w yd aw ało się, że koncepcje Z w iązku P olskich T ow arzystw Szkolnych n ie znajdą aprobaty. P o lsk a służba zagraniczna obaw iała się bow iem n a d m ie r­ ny ch kosztów, niem ożliw ych do pokrycia z funduszów państw ow ych. Oba­ w iano się przede w szystkim , że zaistnieje konieczność budow y odpowiednich bu d y n k ó w szkolnych, co pochłonie znaczne sum y. M inisterstw o Oświaty w W arszaw ie przeznaczyło n a potrzeby organizującego się szkolnictw a pol­ skiego jedynie 100 000 m arek , zapow iadając n a ro k n a stęp n y podw ojenie tei sum y. N a ko n feren cji w W arszaw ie 17 stycznia 1929 roku, w k tó rej wzięli udział przedstaw iciele o rganizatorów szkolnictw a polskiego w Niemczech i przedstaw iciele zainteresow anych reso rtó w w k raju , p rzyjęto założenie, że z pow odu trudności — głów nie finansow ych — pow inno się dążyć do u ru ­ chom ienia n a ty c h m ia st ty lk o niew ielkiej liczby szkół, a dopiero w latach

2 O r d n u n g z u r R e g e l u n g d e s S c h u l w e s e n s f ü r d i e p o l n i s c h e M i n d e r h e i t n e b s t A u s f ü h r u n g s ­ b e s t i m m u n g e n , b . m . w . , 1929.

3 S z c z e g ó ł o w ą a n a l i z ą p o s t a n o w i e ń ,,O r d y n a c j i s z k o l n e j ” o r a z r o z p o r z ą d z e ń w y k o n a w c z y c h p o r . E . Z d r o j e w s k i , S z k o l n i c t w o p o l s k i e w N i e m c z e c h , W a r s z a w a 1934; T . K a j a n , P r u s k a o r d y n a ­ c j a p r a w s z k o l n y c h d l a m n i e j s z o ś c i p o l s k i e j z 1928 r o k u , R o c z n i k L u b u s k i , I960, t . 2, s s . 114— 137,

(4)

Sta ra ni a o roz budowę szkolnictwa polskiego 185

n a stęp n y c h stopniow o liczbę tę zwiększać. S y tu ację popraw iło zdecydow a­ n e stanow isko ówczesnego m in istra sp ra w zagranicznych, A u g u sta Z alew skie­ go, k tó ry dom agając się sp ecjaln y ch funduszów n a potrzeby szkolnictw a w Niemczech stw ierdził, że „szkolnictw o stw orzone od razu będzie mieć po­ zycję łatw iejszą od stw orzonego stopniow o” 4.

P rzed kiero w n ictw em polskiej akcji ośw iatow ej w N iem czech stanęły bardzo pow ażne zadania. T rzeba było podjąć w ielo k ieru n k o w ą działalność: prow adzić prace organizacyjne, w a lk ę z przeciw działaniem niem ieckich kół nacjonalistycznych, odpow iednią akcję uśw iad am iającą w śród ludności pol­ skiej. P o d jęte wów czas przez polskich działaczy ośw iatow ych prace poszły w trze ch zasadniczych k ieru n k ach : 1. p rzeprow adzania ro z m ó w z w ładzam i niem ieckim i w celu ostatecznego w y jaśn ien ia w ątpliw ości praw n y ch , pow sta­ łych po opublik o w an iu „O rdynacji szkolnej” oraz postanow ień w ykonaw czych do n iej; 2. przygotow ania planów uru ch o m ien ia szkół w ra z z odpow iednim za­ bezpieczeniem kadrow ym , lokalow ym i m aterialn y m ; 3. prow adzenia odpo­ w iednich p rac p ropagandow ych w śród społeczeństw a polskiego.

W w y n ik u teren o w y ch stu d ió w Z w iązek P olskich T o w arzy stw Szkolnych przygotow ał już w lu ty m 1929 ro k u szczegółowy p lan uru ch o m ien ia szkół polskich. P la n ten opracow ano n a podstaw ie zgłoszeń poszczególnych Tow a­ rzy stw Szkolnych, ale zatw ierdzony został ostatecznie przez c en tralę Z w iązku w B erlinie. Na o b szarach nas in te resu jąc y ch k ry te riu m w y b o ru stan o w iły w y n ik i głosow ania w czasie p lebiscytu oraz późniejszych w yborów , bieżąca aktyw ność m iejscow ych org an izacji i ludności polskiej, m ożliwości lokalow e, aktyw ność niem ieckich kół nacjonalistycznych, a przede w szy stk im liczba dzieci — k an d y d ató w do szkół polskich. W edług pierw szych założeń p lan u n a tere n ie P ru s W schodnich m iano zorganizow ać szkoły polskie w 18 m iejsco­ w ościach (w n aw iasach liczba zgłoszonych uczniów): W arm ia — B arczew ko (35), C haberkow o (24), G ietrzw ałd (30), Leszno (30), N ow a K a letk a (30), P rz y ­ kop (30), Unieszewo (30), W oryty (24), W ym ój (30), W rzesina (30), Z ielen iak (20); Pow iśle — M ikołajki P om orskie (40), S ta ry T arg (40), Trzciano (75), W aple­ wo (30); M azury — Botowo (15), K lon (20), Łupow o (15)s.

P la n te n podlegał dalszej w ery fik acji, w y n ik a ją ce j już z k o n k re tn e j d zia­ łalności org an izacy jn ej o raz m ożliwości zapew nienia przede w szystkim odpo­ w iedniej liczby nauczycieli. P rz y pom ocy teren o w y ch działaczy Tow arzystw o Szkolne n a W arm ię i Tow arzystw o Szkolne n a P ow iśle zaczęły zbierać pod­ pisy od rodziców, d e k la ru ją c y ch posyłanie dzieci do szkoły polskiej, szukać pomieszczeń, analizow ać możliwości przeciw działania n a rasta ją c ej k o n trak c ji niem ieckiej. In fo rm acje z te re n u b y ły pesym istyczne. U kazyw ały, że siły za­ angażow ane do w alk i z rodzącym i się szkołam i polskim i b y ły znacznie w yż­ sze, niż początkow o oceniano. Jak ie w yciągnięto z tego p rak ty czn e w nioski? P rzed e w szystkim zrezygnow ano z p lan ó w u ru chom ienia z początkiem roku szkolnego szkół n a M azurach. U stalono, że z początkiem ro k u szkolnego 1929/30 o tw a rte zostaną cztery szkoły polskie n a W arm ii (Chaberkow o, G ietrzw ałd, Now a K aletk a i Unieszewo) i trz y n a P ow iślu (W aplewo, S ta ry Targ, Trzciano) *.

N iem cy o baw iali się szczególnie polskiej działalności ośw iatow ej n a M azu­ rach, o b serw u jąc pilnie wszelkie p lan y i poczynania P o lak ó w na ty m polu.

4 W . W r z e s i ń s k i , Z e s t u d ł ó i o n a d p o l i t y k ą o ś t u i a t o i o ą , s s . 171—172. 5 T e n ż e , R u c h p o l s k i , ss. 210— 211.

(5)

186 Bohd an Kozieilo-PoklewskiWo jc ie c h Wrzesiński

Jak iek o lw iek zam ierzenia zorganizow ania szkół polskich n a M azurach czy w ogóle rozw oju organizacyjnego polskiego ru ch u narodow ego w ty m regio­ nie uderzało bow iem w jedno z podstaw ow ych założeń akcji g erm anizacyjnej na M azurach, o p a rte n a uzn aw an iu poczucia odrębności ludności m azurskiej w stosunku do Polaków . W niem ieckich kołach nacjonalistycznych zdaw ano sobie spraw ę, iż jak k o lw iek Polacy w pierw szym okresie realizacji „O rd y n a­ cji szkolnej” chwilow o zrezygnow ali z planów tw orzenia szkół polskich na M azurach, to jed n a k nie ulegało dla n ich w ątpliw ości, że wcześniej czy póź­ niej — z u w agi na znaczenie pro b lem u m azurskiego — pow rócą do ty ch pro­ jektów . I rzeczywiście, późną w iosną 1929 ro k u odżyły p lan y utw o rzen ia szkół polskich w powiecie szczycieńskim. Mężowie zaufania O stdeutscher H eim at­ d ien st d okładali w ielu sta rań , b y szczegółowo rozpoznać sytuację. P o tere n o ­ w ych dochodzeniach stw ierdzono, iż w b re w rozpow szechnionym pogłoskom w K lonie i L esinach P olacy n ie przystąpili jeszcze do organizow ania szkół polskich. N ato m iast z niepokojem k onstatow ali, że w Botowie, pow. szczycień­ ski (wówczas pow. m rągow ski), i należącym do pow iatu reszelskiego, ale w bezpośrednim sąsiedztw ie p o w iatu m rągow skiego R aszągu działają polscy agitatorzy, k tó ry m udało się pozyskać dla m ających tu pow stać szkół polskich 15 dzieci. Szczególny niepokój N iemców budziła sy tu acja w Raszągu, ponie­ w aż w tej miejscowości w okresie plebiscytu działały polska szkoła i polskie przedszkole. Jed n ak że szczycieńska kom órka H eim atd ien stu nie zdołała w y ­ jaśnić do końca, w jak im stopniu in fo rm acje te b y ły praw dziw e 7. A kcja pol­ sk a nie n a b ra ła jeszcze wów czas szerszego rozm achu.

Ponow ne ożyw ienie w okół sp ra w m azurskich nastąpiło w kierow nictw ie polskiego ru c h u narodow ego w Niemczech w ro k u 1930. Wzmożono wówczas poszukiw anie m etod, k tó re pozw oliłyby n a zaktyw izow anie lu d u m azurskiego, nad an ie jego p rzyw iązaniu do języka i trad y c ji polskich c h a ra k te ru św iado­ m ego w y b o ru politycznego i św iadom ej działalności narodow ej. P ró b y tak ie w iązały się z przeprow adzonym i wów czas w y b o ram i do p a rla m e n tu i niepo­ w odzeniami, jak ich doznały n a ty ch obszarach listy polskie 8. W obszernym i w szechstronnym m em oriale, opracow anym w roku 1931 przez k o n su lat pol­ ski w Olsztynie, k tó ry dokonując podsum ow ania dośw iadczeń ru ch u polskiego n a ty m polu m ia ł przedstaw ić całokształt tru d n eg o p ro b lem u m azurskiego, stw ierdzano, że „o przyszłości akcji polskiej zadecyduje młodzież, n a k tó rą N iem cy zw rócili baczną uw agę i uczynili ją przedm iotem szczegółowych w y ­ siłków germ anizacyjnych. Z m yślą o d otarciu do niej i jej opanow aniu n ale­ ży prow adzić całą pracę polską n a M azu rach ” ". Z tak ie j oceny sy tu acji w y ­ nik ały specjalne zadania, staw ian e przed szkolnictw em . O pierały się one na uznaniu bardzo pow ażnej odrębności problem ów m azurskich w zakresie oś­ w iaty, t a k z u w ag i n a c h a ra k te r w yznaniow y społeczeństw a m azurskiego (w y­ znanie ewangelickie), ja k i odm iennego k ształtu św iadomości narodow ej, cha­

7 O ś r o d e k B a d a ń N a u k o w y m i m . W o j c i e c h a K ę t r z y ń s k i e g o w O l s z t y n i e ( d a l e j O B N ) , R-244/6, k . 19, R a p o r t O s t d e u t s c h e r H e i m a t d i e n s t ( M a s u r e n - u n d E r m l ä n d e r b u n d ) , K r e i s s t e l l e O r t e i s b u r g , L i p o w i t z , 3 V 1929. 8 J a n B o e n i g k w s p o m i n a , ż e w y r a ż o n e w ó w c z a s p r z e z n i e g o w k o n s u l a c i e p o l s k i m w O l s z t y ­ n i e p r o j e k t y r o z s z e r z e n i a a k c j i s z k o l n e j n a M a z u r y s p o t k a ł y s i ę z p r o t e s t e m z e s t r o n y k o n s u l a G i e b u r o w s k i e g o . 9 M e m o r i a l t e n o p u b l i k o w a ł W . W r z e s i ń s k i , P r o g r a m a k c j i p o l s k i e j n a M a z u r a c h го 1931 r . , K M W , 1963, n r 3, s s . 442—461. J a n B o e n i g k z w r a c a u w a g ę n a s z e r z e j p r o w a d z o n e d y s k u s j e i o c e n y w ś r ó d d z i a ł a c z y p o l s k i c h , k t ó r y c h w y n i k i z a c i ą ż y ł y n a o s t a t e c z n y c h s f o r m u ł o w a n i a c h , z a w a r t y c h w t y m o p r a c o w a n i u .

(6)

Sta ra nia o rozbudowę szkolnictwa polskiego 187

rak tery zu jącej sią znacznym poczuciem odrębności od Niemców, ale i od P o ­ laków. T ylko niew ielk a liczba M azurów posiadała w p ełni w yrobione poczu­ cie zw iązku z w spółczesnym n arodem polskim.

O kreślając zad an ia szkolnictw a m em o riał w sposób realistyczny s tw ie r­ dzał: „Ze w zględu n a odrębność te r e n u należy powołać do życia oddzielne polskie tow arzystw o szkolne, z siedzibą w Olsztynie, z p ra w n y m tere n em działania n a re je n cję olsztyńską, przeznaczone do p racy w yłącznie n a tere n ie m azurskim . Szkoły polskie b ęd ą bez w ątp ien ia ob iek tem szczególnie zacie­ kłych atak ó w ze stro n y niem ieckiej. N ależy liczyć się z zastosow aniem w szel­ kich środków w alki, przede w szystkim te rro ru gospodarczego i fizycznego. Szczególnie pierw sze szkoły będą n a jb a rd zie j narażone, a od u trzy m an ia ich zależy w ogrom nej m ierze prow adzenie ak cji szkolnej. D latego nie należy tw orzyć szkół, dopóki w d an y m powiecie nie istn ieje bank, k tó ry m ógłby dać jej poparcie finansow e oraz szczególną uw agę należy zwrócić n a zabezpiecze­ nie jej przed przem ocą fizyczną. T ylko b u d y n k i w łasn e zdołają zabezpieczyć szkołę przed u tr a tą lo k alu pod w p ły w em p resji niem ieckiej. B u d y n k i te n a ­ leży szczególnie dobrze w yposażyć w sp rz ęt i pomoce szkolne. N ależy dążyć, aby pod ty m w zględem szkoła polska nie ustęp o w ała k o n k u re n cy jn ej nie­ m ieckiej. Dobór nauczyciela jes t zagadnieniem pierw szorzędnym . W inien on być w y k w alifik o w an y m pedagogiem , ew angelikiem , człow iekiem w zorowego prow adzenia się, odw ażnym , ale spokojnym , zrów now ażonym i taktow nym . U społecznienie, w yro b ien ie org an izacy jn e i zrozum ienie p o słannictw a i siła c h ara k te ru — oto przym ioty, k tó ry ch w y m ag a te re n m azu rsk i w daleko w ięk­ szym stopniu niż in n e t e r e n y . N ależy przew idyw ać, iż w pierw szym okresie ilość dzieci w szkole będzie bardzo m ała, przew ażnie 5—6. S ta n tak i może trw a ć bard zo długo, n a w e t p a rę lat, zanim nie przełam ie się nieufności M azurów ” 10. P rzew id y w an o ponadto, że nauczyciel pow inien brać udział w p racach społecznych, a przede w szystkim w życiu re lig ijn y m wsi. Większość tych uw ag m iała się rów nież odnosić do polskich przedszkoli, k tó re zam ierza­ no tw orzyć także i n a M azurach. W nioski z aw a rte w ty m m em o riale o pierały się n a dogłębnej znajom ości sy tu acji naro d o w ej n a M azurach. N iem niej jed ­ n ak ty lk o częściowo decydow ały one o p o djętych w ów czas działaniach.

O statecznie zwyciężyło wów czas stanow isko b a rd ziej optym istyczne, opie­ rające się n a dostrzeg an iu rzekom o dobrej k o n iu n k tu ry dla polskich działań na M azurach. P o d staw ą tak ic h ocen było przekonanie, że:

1. ludność m azu rsk a je s t przek o n an a o bliskim przejęciu całych P ru s W schodnich lub co n a jm n iej tylko Mazowsza P ru sk ieg o pod pan o w an ie pol­ skie. U w ierzono w ięc w celowo szerzone n a łam ach n iem ieckiej p ra sy m iejsco­ wej pogłoski o zagrożeniu P ru s W schodnich polskim atakiem , w ypow iadane św iadom ie przez Niem ców dla stw orzenia atm osfery zagrożenia i ty m sam ym odpowiedniego m odelow ania n a stro jó w społecznych;

2. kryzys ekonom iczny jest ta k pow ażny, że stro n a niem iecka nie jes t w stan ie zaspokoić potrzeb k red y to w y ch i szuka pom ocy ew en tu aln ie n a w et w Polsce;

3. zaham ow anie dopływ u taniego ro b o tn ik a sezonowego do ro ln ictw a m a ­ zurskiego z P olski w sk azu je Niemcom n a konieczność zm iany stosunków z Rzecząpospolitą, co będzie rzutow ać także i n a ich p olitykę w obec szkol­ nictw a polskiego.

(7)

188 Bohd an Koziello-PoklewskiWo jc ie c h Wrzesiński

Z w racano ponadto uw agę, iż pow ażne znaczenie dla polskich d ziałań na M azurach w e w szystkich dziedzinach m ają poczynania w zakresie szkolnictw a, w praw dzie skrom ne co do bezpośrednich w yników , ale budzące szeroki roz­ głos. B yła to ocena z g r u n tu błędna. W praw dzie w ro k u 1931 sieć szkolna na W arm ii i P ow iślu b y ła już zasadniczo u kształtow ana, a tam tejsza ludność pol­ ska w coraz w iększym stopniu przekonyw ała się do szkolnictw a polskiego, co stw arzało możliwość zak ład an ia now ych szkół, ale w łaśnie w ów czas n a sk u ­ te k k ryzysu gospodarczego, doskw ierającego w znacznie w iększym stopniu Rzeczypospolitej niż Niemcom, nastąpiło ograniczenie pomocy z k ra ju , prze­ znaczonej n a szkolnictw o polskie w Niemczech. Poselstw o polskie w B erlinie doradzało Zw iązkow i P olskich T ow arzystw Szkolnych w Niemczech, b y wo­ bec tego zrezygnow ał z zak ład an ia now ych szkół, w strzy m ał się przed pro­ w adzeniem ofensyw nej działalności ośw iatow ej, a sta ra ł się o u trzy m an ie już istniejących placów ek ośw iatow ych i k u ltu ra ln y c h “ . S k u tk iem poważnego uszczuplenia funduszów n a szkolnictw o polskie w N iem czech w ro k u 1931 by ła rezygnacja ze zorganizow ania szkół polskich w D ubielu, G órkach, M ira- n a ch i Sztum ie n a Pow iślu, m im o re aln y ch w a ru n k ó w ich pow stania 13.

Pom im o jed n ak ograniczenia akcji zakładania polskich szkół n a innych terenach, zdecydow ano się n a podjęcie prób zorganizow ania szkoły polskiej n a M azurach. Z w racano przy ty m uw agę n a postulow aną potrzebę zapew nie­ n ia odrębnych fo rm organizacyjnych, szczególnie tam , gdzie w g rę w chodziły sp ra w y w yznaniow e, a w ięc także i w dziedzinie szkolnictw a 13. Po przepro­ w adzeniu wcześniejszego rozeznania terenow ego, 23 lutego 1931 ro k u pow oła­ no w Szczytnie Kom isję Szkolną n a M azury, zw aną niek ied y K o m isariatem „Mazowsze”. M iała ona spełniać fu n k c je T ow arzystw a Szkolnego. Na posie­ dzeniu o rg anizacyjnym obecni by li m iędzy in n ym i: J a n B iały z F ary n , Mi­ chał K a jk a z O gródka, F ry d e ry k K w iatk o w sk i z Rozóg, W ilhelm Duda, K a­ rol Glimski, W ilhelm Olbricht, J a n Boenigk (przeniesiony w sierp n iu 1930 ro k u z Postolina n a stanow isko kiero w n ik a P olsko-K atolickiego T ow arzy­ stw a Szkolnego n a W arm ię i m ian o w an y z d n iem 26 lutego 1931 ro k u kom i­ sarzem K o m isariatu „Mazowsze” Z w iązku P olskich T ow arzystw Szkolnych w Niemczech, k ieru jąc y z ram ien ia T ow arzystw a p racam i przygotow aw czy­ m i na M a z u ra c h )I4, W alen ty H abandt, F ran ciszek Barcz, Ju liu sz M alew ski oraz J e rzy Lanc, przy b y ły do P ru s W schodnich jako przyszły nauczyciel szkoły polskiej n a M a z u ra c h t5. P rzy jęto do w iadomości i zaakceptow ano podjęte wcześniej s ta ra n ia o uruchom ienie pierw szej szkoły polskiej n a M azurach, w Rudce, pow. szczycieński, u K aro la Glimskiego. O becny n a posiedzeniu G lim ski sk arży ł się, że chociaż p race d otąd m iały c h a ra k te r w stępny i — jak

11 W . W r z e s i ń s k i , Z e s t u d i ó w n a d p o l i t y k ą o ś w i a t o w ą , s . 176. 12 T e n ż e , R u c h p o l s k i , s . 243. 13 W e d ł u g t w i e r d z e n i a J a n a B o e n i g k a , w k o ń c u 1930 r . p r z y b y ł d o O l s z t y n a d r E u g e n i u s z Z d r o j e w s k i , k t ó r y k i e r o w a ł w ó w c z a s w P o s e l s t w i e P o l s k i m w B e r l i n i e c a ł o ś c i ą s p r a w z w i ą z a n y c h z e s z k o l n i c t w e m i d z i a ł a l n o ś c i ą k u l t u r a l n ą . W c z a s i e s p o t k a n i a w k o n s u l a c i e p o l s k i m w O l s z t y n i e , w k t ó r y m w z i ę l i u d z i a ł k o n s u l J ó z e f G i e b u r o w s k i o r a z J a n B o e n i g k , z a p a d ł a d e c y z j a p o d j ę c i a p r a c p r z y g o t o w a w c z y c h d o u t w o r z e n i a p i e r w s z e j s z k o ł y p o l s k i e j n a M a z u r a c h . Z d r o j e w s k i p o d k r e ś l i ł , i ż z u w a g i n a c h a r a k t e r w y z n a n i o w y M a z u r ó w w g r ę w c h o d z i ć m o ż e j e d y n i e s z k o ł a p o l s k a e w a n ­ g e l i c k a , s t ą d p r a c p r z y g o t o w a w c z y c h n i e m o ż e p r o w a d z i ć P o l s k o - K a t o l i c k i e T o w a r z y s t w o S z k o l n e n a W a r m i ę . W ó w c z a s t e ż z a p a d ł a w s t ę p n a d e c y z j a , ż e a k c j ą t ą b ę d z i e k i e r o w a ł J a n B o e n i g k . 14 O B N , P T H , R -139, N o m i n a c j a J a n a B o e n i g k a n a k o m i s a r z a K o m i s a r i a t u ,.M a z o w s z e " Z w i ą z k u P o l s k i c h T o w a r z y s t w S z k o l n y c h w N i e m c z e c h . 15 J a n B o e n i g k z w r a c a u w a g ę n a p o m o c , j a k i e j w r o z e z n a n i u p e r s o n a l n y m n a M a z u r a c h u d z i e l i ł m u w ó w c z a s R e i n h o l d B a r c z .

(8)

Sta ra ni a o rozbudowę szkolnictwa polskiego 189

m ożna przypuszczać — prow adzono je raczej d y sk retn ie, to jed n a k Niemcy m ieli już o n ich w iadom ości i już o d g rażali się pod a d rese m Polaków 10.

Szczególnie w iele p ra cy w przy g o to w an ia do o tw arcia plan o w an ej szkoły włożył ów czesny fu n k cjo n ariu sz Z w iązku Polaków w Niemczech, W alenty H abandt, do którego należały s p ra w y m azurskie. N iem iecka k o n tra k c ja u d a ­ rem niła jed n a k otw arcie szkoły w Rudce. Rodzice, którzy wcześniej zad ek la­ row ali posyłanie dzieci do szkoły polskiej, w ycofali się pod w p ły w em n ie­ m ieckich gróźb i nam ów . W śród działaczy polskich pan o w ało p rzekonanie, że 0 pow odzeniu ak cji szkolnej zadecyduje jednoczesne utw o rzen ie dw óch lub trzech szkół, przy rów noległych działan iach polskich n a płaszczyźnie o rg an i­ zacyjnej i gospodarczej, polegających przed e w szystkim n a uniezależnieniu M azurów od niem ieckich in sty tu c ji k redytow ych, a stw o rzen iu możliwości uzyskiw ania k re d y tó w w p laców kach polskich. R ealizacja tego p o stu latu w ów czesnych w a ru n k a c h polskiego ru c h u narodow ego by ła niem ożliw a. D la­ tego też J a n B oenigk i W alen ty H a b a n d t p en etro w ali w sie m azu rsk ie w po­ szukiw aniu m iejscow ości dogodnej do ulokow ania szkoły polskiej.

W ybór p a d ł n a P iasutno, wieś w pow iecie szczycieńskim . Oprócz tego b rano jeszcze pod uw agę, poza w spom nianą już R udką, D źw ierzuty, G rom 1 J e ru tk i. Zadecydow ały p e rsp ek ty w y frek w en c ji dzieci o ra z możliwości lo­ kalow e. W końcu m arc a 1931 ro k u la n d r a t szczycieński ostrzegał przed p rzy­ gotow aniam i Polaków do utw o rzen ia szkoły polskiej w S ędrow ie koło W iel­ b a rk a u .

13 k w ie tn ia 1931 ro k u nastąp iło otw arcie szkoły polskiej w P iasutnie. P rzew idyw ano, że do szkoły będzie chodziło co n ajm n iej 13 dzieci. N a o tw a r­ cie p rzybyło 18 osób dorosłych oraz d w o je dzieci. J e rz y L anc n o tu ją c w r a ­ żenia z uroczystości zapisał: „Ludność zastraszona, boi się n a w e t n a zeb ra­ nie przybyć; wszyscy okazują gotowość p rzy słan ia dzieci, ale bo ją się policji, k tó ra będzie ich podaw ać n a karę. D arleh n k asse w Ś w iętajn ie w ypow iedziała już pożyczki: L um ow ej, Ozygusowi, P e trk o w i, Jaroszow i i in n y m ” IS. A byli to w szystko M azurzy, któ rzy przy b y li n a otw arcie szkoły.

N iem cy zm obilizow ali do w a lk i ze szkołą polską w szystkie siły. O baw iali się, że po u tw o rzen iu szkoły w P ia su tn ie zorganizow ane zostaną dalsze, już lepiej przygotow ane, posiadające w iększą liczbę uczniów. W okół Jerzego L an ­ ca, k tó ry staw ał się jed n ą z c en traln y c h postaci polskiej działalności narodo­ wej n a M azurach, nacjonaliści niem ieccy zorganizow ali bojkot. M azurzy w spółpracujący z L ancem podlegali ró żn y m prześladow aniom i szykanom. L anca zaś, jak o polskiego oficera rezerw y, podejrzew ano o u p ra w ian ie szpie­ gostw a. O ceniając sy tu ację szkoły polskiej w P ia su tn ie w czerw cu 1931 ro k u polscy działacze ośw iatow i stw ierdzali, że dla u trzy m an ia szkoły w P ia ­ sutnie konieczne jest zorganizow anie n a M azurach, n ajle p ie j w sąsiedztw ie P iasu tn a, dw óch lub trze ch szkół polskich. Rów nocześnie stw ierdzano, że akcja szkolna n ie może być prow adzona w o d erw an iu od działalności in n y ch o rg a ­ nizacji polskich. W e w rześn iu 1931 r. konsul polski w Olsztynie stw ierdził, że P iasu tn o z u w ag i n a zb y t d u że n asilenie ak cji an typolskiej i m ałą liczbę lu d ­ ności polskiej o w y robionym poczuciu św iadom ości n arodow ej, nie je s t odpo­

16 W . W r z e s i ń s k i , R u c h p o l s k i , s s . 243—244.

17 M . A n d r z e j e w s k i , K w e s t i a s z k o ł y p o l s k i e j w P i a s u t n i e tu ś w i e t l e ź r ó d e ł n i e m i e c k i c h , K M W , 1976, n r 4, s . 549.

18 C y t . z a J . B o e n i g k , S i a d a m i k r o n i k i p o l s k i e j s z k o ł y u> P i a s u t n i e ( r e l a c j e n a o c z n e g o ś w i a d ­ k a ) , i b i d e m , 1969, n r 3, s. 384.

(9)

190 Bohdan Kozietło-Poklewski — Wojciech Wrzesiński

w iednim m iejscem dla d ziałania szkoły polskiej ls. P óźną jesienią 1931 roku Z w iązek P olskich T ow arzystw Szkolnych zaczął sposobić się do likw idacji szkoły w P iasutnie. M iano to przeprow adzić dopiero po u tw o rzen iu szkoły p olskiej w in n ej m iejscowości n a M azurach. U znaw ano bowiem, iż lik w id a­ c ja szkoły w P ia su tn ie przed założeniem szkoły w in n ej m iejscowości n a M a­ zu rach będzie rów noznaczna z p rzy zn an iem się do porażki i zaciąży n a roz­ w o ju ru ch u polskiego n a ty m teren ie 2°.

N iem cy byli doskonale zorientow ani w polskich zam iarach. D latego też agenci O stdeutscher H eim atd ien stu piln ie obserw ow ali w szelkie polskie po­ czynania n a M azurach. W czerw cu 1931 ro k u stw ierdzili, iż Polacy przygoto­ w u ją się do zorganizow ania szkoły polskiej w in n ej m iejscowości n a M azu­ ra c h — K iersztanow ie (pow. m rągow ski). M iejscow y chałupnik, Hotz, zobo­ w iązał się przygotow ać lokal d la szkoły polskiej. P o nadto ustalono, że n a ­ w iązał on k o n tak t z m ieszkańcem w si M aradki, także w powiecie m rągow - skim , k tó ry rów nież był skłonny podjąć się zorganizow ania szkoły polskiej. Obaj, w edług m eld u n k u H eim atdienstu, m ieli w zam ian obiecaną pomoc k re ­ dy to w ą z polskich banków 21. Po sp ra w d z en iu tego m eld u n k u k iero w n ik po­ w iatow ej kom órki H eim atd ien stu w M rągow ie u spokajał sw oje w ładze n ad ­ rzędne, że nie m a obaw przed pow staniem szkoły polskiej w K iersztanow ie, n ato m iast w M arad k ach tak ie m ożliwości istnieją. Jego zdaniem jed n a k n a ­ leżało zrobić w szystko, „by te sztuczne, w sy tu acji ludnościow ej nieuzasadnio­ ne dążenia do zorganizow ania szkoły polskiej zwalczyć, ew en tu aln ie uniem o­ żliw ić” 2£. K o n tra k cja niem iecka i ty m razem by ła skuteczna. Nie u dało się założyć szkół polskich w obu w ym ienionych m iejscowościach.

Działacze polscy jed n ak nie rezygnow ali. Poszukując ciągle innych m iej­ scowości, w k tó ry ch istn ia ły b y w a ru n k i do zorganizow ania szkoły polskiej, zw rócili uw agę n a Klon, pow. szczycieński, wieś o sta ry ch trad y c ja c h pol­ skiej działalności narodow ej. W grę wchodziły rów nież S ta re Czajki, pow. szczycieński. A gitację za szkołą polską ty m razem prow adził tu ta j F ry d e ry k P io tro w sk i z Suchorow ca, k tó rem u pom agał G odfryd L in k a z W aw roch. Agi­ tację za szkołą polską łączyli oni z k olportażem polskich czasopism, a także

K rz y ż a k ó w Sienkiew icza. I ta akcja nie uszła uw adze agentów H eim atdien­

s tu 2S. O rganizacja ta k ażdy p rzejaw polskiej działalności łączyła wówczas z rzekom ym i przygotow aniam i do tw orzenia szkół polskich. W ydaje się, że przez niem ieckich n acjonalistów p lan y polskiej akcji szkolnej zostały znacz­ nie bardziej rozdm uchane, niż m iało to m iejsce w rzeczyw istości. N ajbardziej jed n a k — i, ja k się w ydaw ało, z p e rsp ek ty w ą na pow odzenie — zaaw ansow a­ n e b yły przygotow ania do zorganizow ania szkoły polskiej w Dębowcu, pow. nidzicki. W ynajęto już lokal n a szkolę u niejakiego Brozia. Do szkoły miało uczęszczać dziesięcioro dzieci. A le gdy ty lk o Niemcy dowiedzieli się o przygo­ to w an iach do o tw arcia szkoły w Dębowcu przystąpili n a ty c h m ia st do przeciw ­ działania. „N eidenburger Z eitu n g ” w sp ecjalnym a rty k u le z 9 g ru d n ia 1931 ro k u stw ierdziła, że „w okolicy p an u je coraz w iększe w zburzenie w śród lud­ ności niem ieckiej, k tó ra się postara, b y ziem ia zaczęła parzyć stopy bezczel­

19 W . W r z e s i ń s k i , R u c h p o l s k i , s s . 245— 246. 20 I b i d e m . 21 O B N , R -244/7, M e l d u n e k m ę ż a z a u f a n i a O s t d e u t s c h e r H e i m a t d i e n s t z B r e j d y n , n a u c z y c i e l a B r i c k s a , z 9 V I 1931. 22 I b i d e m , k . 6, M e l d u n e k O s t d e u t s c h e r H e i m a t d i e n s t , K r e i s s t e l l e S e n s b u r g , z 11 V I 1931. 23 O B N , R-244/12, k . 2, M e l d u n e k O s t d e u t s c h e r H e i m a t d i e n s t , K r e i s s t e l l e O r t e i s b u r g , L i p o w i t z , 3 I 1932,

(10)

Star ani a o rozbudowę szkolnictwa polskiego 191

n y m P o lak o m i e w en tu a ln y m synom J u d a s z a . P y ta n ie , kiedy szkoła pol­ ska rozpocznie sw oje czynności nie może być jeszcze w ogóle dyskutow ane, gdyż kw estia, czy szkoła w ogóle pow stanie, je s t w n ajw yższym sto p n iu w ą t­ pliw a. Ludność pow iatu, szczególnie Dębowca, k tó ra je s t rdzennie niem iecka, nie k ry je się ze sw ym i n a stro ja m i i o znajm ia już teraz, że z o b urzeniem od­ rzuca ciem ne kno w an ia P olaków i ty ch synów Judasza, któ rzy im się ew en­ tu aln ie pozwolą kupić, wobec tego ciem ne siły, k tó re są przy pracy, będą chyba w olały być dość m ądre, by zrezygnow ać dobrow olnie ze sw ych n ie ­ czystych planów " 2i.

S y tu acja w D ębow cu zaostrzyła się. Na szczególnie w iele szykan n arażo ­ ny był Bogum ił Późny, nie bez ra cji u w ażan y za ideow ego przyw ódcę m ie j­ scowych Polaków , wów czas starzec ponad siedem dziesięcioletni. W jego miesz­ k a n iu w y b ijan o szyby, grożono mu, że zostanie zastrzelony. 11 g ru d n ia zdespe­ ro w an y P óźny poszedł do m iejscow ego sołtysa Olschewskiego, aby poskarżyć się n a jego syna, W altera, k tó ry był szczególnie a k ty w n y w śród prześladow ­ ców. Ale tam nie znalazł zrozum ienia. W ręcz odw rotnie, został po b ity przez synów sołtysa. 12 g ru d n ia do Dębowca przy jech ali W acław Jan k o w sk i, J a n Boenigk i F ran ciszek B arcz z Olsztyna. Z aalarm o w an i w ieściam i o sy tu acji we wsi chcieli się przekonać, czy p lany zorganizow ania tu ta j szkoły polskiej pozostają n ad al realne. S am ich pobyt w D ębow cu u p ły n ął spokojnie. W cza­ sie jazdy p ow rotnej zatrzy m ali się w Jed w ab n ie, aby coś zjeść. T u n a nich napadnięto. K ierow cę Salew skiego, nb. Niemca, ja k to orzekł potem rzeczo­ znawca, d r Jacobi, „praw dopdobnie uderzono k ilk a k ro tn ie p ałk ą po głowie, a gdy ogłuszony u kląkł, zadano m u ra n y nożem ”. M usiano go więc o d tran s p o r­ tow ać do szpitala. P o w yd arzen iach w Jed w ab n ie, w D ębow cu rozszalał się terro r. Z osiem nastu p re n u m e rato ró w „M azura” c ztern a stu zrezygnow ało z dalszej p ren u m eraty . Brozia obaw iając się gróźb, że może go spotkać los Późnego, albo i jeszcze coś gorszego, zerw ał k o n ta k t z T ow arzystw em Szkol­ nym S5. Z w iązek P o lsk ich T ow arzystw Szkolnych w ystosow ał sk arg ę do sądu, dom agając się u k a ra n ia spraw ców n a p ad u n a Późnego i zajść w Jedw abnie. S p raw a n a b rała rozgłosu dzięki a rty k u ło m zam ieszczonym przez prasę polską w k ra ju . N iem iecki p ro k u rato r, d r B rey, początkow o bardzo energicznie w ziął się do prow adzenia śledztw a. Nie było kłopotów z u sta le n iem nazw isk głów nych w inow ajców , k tó ry ch uwięziono. Ale sy tu a cja dopiero sta ła się w ów ­ czas groźna. U w ięzienie spraw ców n ap ad ó w w yw ołało falę n iem ieckich p ro ­ testów . W Jed w ab n ie zaistniała w ręcz groźba rozruchów w obronie uwięzio­ nych. H itlerow skie bojów ki, dowodzone przez A u g u sta Otto, zastępcę nidzic­ kiego lan d ra ta , chciały siłą uw olnić aresztow anych. P ro k u ra to r został zm u­ szony do u k ry w a n ia się i ucieczki. Dopiero posiłki policyjne z Nidzicy, O stró­ dy i O lsztyna zdołały zaprow adzić spokój i przew ieźć areszto w an y ch do N i­ dzicy 20. W ładze niem ieckie, a przede w szystkim p rasa, zm uszone do tłu m a ­ czenia się z ty ch zajść przed opinią publiczną, ich źródeł szukały w „podnie­ ceniu, k tó re pow stało w śród m iejscow ej ludności, gdy Polacy u siłow ali zało­ żyć szkołę w czysto n iem ieckiej w si D ębow cu” 27.

Śledztw o w sp raw ie zajść w D ębow cu zostało um orzone, a sp raw cy n a ­

24 W . B i e l s k i , O t o P r u s y ! K a r t y z k s i ę g i n i e d o l i l u d n o ś c i p o l s k i e j го P r u s a c h W s c h o d n i c h ,

P o z n a ń 1933, s . 11.

25 O p i s t y c h w y d a r z e ń p o r . S p r a w y N a r o d o w o ś c i o w e , 1931, n r 6, s s . 659 i n . 26 I b i d e m , 1932, n r l , s . 95.

(11)

192 Bo hdan Kozieilo-PoklewskiWo jci ec h Wrzesiński

pad u w Jed w ab n ie w w y n ik u procesu, jak i się odbył 25 lutego 1932 ro k u w Nidzicy, zostali uw olnieni. P ro k u ra to r stw ierdził, że „faktów przem aw ia­ jących przeciw ko oskarżonym n ie znalazł, przeto w nosi o uw olnienie ich od w in y i k a r y ”. Sąd przychylił się do w niosku p r o k u r a to r a 28. H itlerow ski d ziennik z K rólew ca, „Preussische Z eitu n g ”, w num erze 11 z 14 stycznia 1932 roku, w zw iązku z postaw ieniem w s ta n a la rm u policji po zajściach w J e ­ dw abnie, pisał: „I to wszystko, poniew aż p a ru m iłu jący ch ojczyznę w schodnio- pru sak ó w dało po spodniach polskiem u prow o k ato ro w i i agentow i. J a k o ko­ m en ta rz do tego wszystkiego ty lk o słowa: czy ruszyłaby się polska p ro k u ra ­ tu ra, g d yby doszło do jej w iadomości, iż ag en t niem iecki (dopuściwszy w y p a ­ dek, iż tak i istnieje) został p o tu rb o w an y przez k ilk u P o lak ó w ” 2S.

Zasadniczy cel N iemcy jed n ak osiągnęli. S p ra w a zorganizow ania szkoły polskiej w D ębow cu odłożona została n a czas nieokreślony. Okazało się, że n a zawsze. Z nalezienie innej m iejscowości n a M azurach, gdzie m ożna by zor­ ganizow ać szkołę polską, staw ało się po w y d arzen iach w D ębow cu i Je d w a b ­ nie coraz trudniejsze. A i sy tu acja L anca w P ia su tn ie pogarszała się z każdym dniem. Ju ż nie było nadziei n a pozyskanie dzieci n a m iejscu. Rozchodziły się wieści, iż N iemcy przygotow ują się do ostatecznej ro zp raw y z Lancem . W Łę­ gu, przysiółku P iasu tn a, gdzie m ieszkał Lanc, o tw a rto szkołę niem iecką, cho­ ciaż istn iała już jedna w sam ym P iasutnie. W idmo likw id acji szkoły polskiej staw ało się coraz w yraźniejsze. Je rzy L anc n ie chciał jed n a k zrezygnow ać z p racy na M azurach. J a k pisze Ja n Boenigk, k tó ry u trzy m y w ał z n im n ie ­ m al codzienny k o n tak t: „Rozm yślał o tym , ja k ułożą się sp raw y n a now ej placówce. Dopingował, by z D ębow ca nie rezygnow ać. B ardzo p ra g n ął tam pójść” 8°.

1 m arca 1932 ro k u Jerzego L anca znaleziono m artw eg o w łóżku, w za­ m k n ię ty m od w e w n ą trz pokoju. P rzyczyną śm ierci było z atru cie czadem. Śm ierć n a stąp iła w bardzo tajem niczych okolicznościach, k tó re nie zostały w y jaśnione do dziś. Ciało Jerzego L anca zostało przew iezione do Polski i w m an ifestacy jn y m pogrzebie pochow ane w rodzinnej w s i 81.

Po śm ierci L anca jeszcze przez pew ien czas m yślan o o uruchom ieniu szkoły polskiej w D ębow cu lub in n ej wsi. Jed n ak że p ra k ty k a w skazyw ała, że każda a k c ja polska w ty m k ie ru n k u jest n aty c h m ia st to rp ed o w an a przez Niemców. M usiano wów czas zrezygnow ać z dalszych prób tw orzenia szkół polskich n a M azurach. Do akcji tej w p raw d zie powrócono, ale już w w a ru n ­ kach, ja k w yk azała najbliższa przyszłość, znacznie trudniejszych.

Przejęcie w ładzy w styczniu 1933 ro k u przez p a rtię h itle ro w sk ą w N iem ­ czech dokonyw ało się w w a ru n k a c h ostrej w a lk i politycznej. W ty m p ierw ­ szym, k ró tk im okresie, hitlero w cy zaabsorbow ani jeszcze w alką o u trw alen ie sw ej w ładzy, z k tó rej to w alk i Polacy, co b yło zrozum iałe, sam i się w y łą ­ czyli, bezpośrednich przeciw ników dostrzegali w rzeczyw istych siłach k o n k u ­ rencyjnych, to znaczy ko m u n istach i socjalistach. P rzeciw n im oraz ze w zglę­ dów ideologicznych przeciw Żydom, kierow ali sw ój głów ny atak. Polacy w pierw szych m iesiącach rządów h itlero w sk ich żyli jed n a k w sta ły m ocze­ kiw aniu, że po rozpraw ie z ty m i siłam i dojdzie do porach u n k ó w z nim i. Opie­

28 S p r a w y N a r o d o w o ś c i o w e , 1932, n r 1, s s . 97—98, g d z i e p e ł n y t e k s t u z a s a d n i e n i a u m o r z e n i a ś l e d z t w a p r z e z n a d p r o k u r a t o r a S ą d u O k r ę g o w e g o w O l s z t y n i e o r a z o m ó w i e n i e p r o c e s u w N i d z i c y . 29 I b i d e m , s . 95. 30 J . B o e n i g k , o p . c i t . , s. 394. 31 S p r a w y N a r o d o w o ś c i o w e , 1932, n r l , s . 104. Z o b . t e ż J . B o e n i g k , M i n ę ł y w i e k i a m y ś m y o s t a l i , W y d . П , W a r s z a w a 1971, s . 325.

(12)

rano się nie ty lk o n a znajom ości po staw y h itlerow ców w okresie w eim arskim , ale i n a czynionych publicznie zapow iedziach fu n k cjo n ariu szy hitlero w sk ich w czasie ak cji w yborczej w lu ty m i m arc u 1933 roku. W czasie agitacji przed w y b o ram i p a rla m e n tarn y m i, ro zpisanym i n a 5 m arc a 1933 roku, ja k pisał w rap o rcie konsul polski z O lsztyna, „dla zastraszenia ludności polskiej h itle ­ row cy n a z eb ran iach sw ych zbierali spisy ludności nie należącej do p artii, a odw iedzając n astęp n ie ich dom ostw a żądali przy stąp ien ia do ich ru c h u pod groźbą, k to się nie d a zapisać n ie będzie żniw ow ał, co p rzestraszo n a ludność przyjęła jak o zapow iedź w nied alek iej przyszłości ak tów t e r r o r u ” 32. T ere­ now i fu n k cjo n ariu sze N SD A P byli bow iem przekonani, że po przejęciu w ła­ dzy n a stąp i ostateczna ro zg ry w k a z P olską, k tó rą poprzedzi zniszczenie pol­ skich in sty tu c ji i organizacji. A le o czekiw ania te n ie sp raw d zały się. P otrzeby p olityki p aństw ow ej Trzeciej Rzeszy zadecydow ały o czym innym , o stw a ­ rz an iu pozorów zm iany w stosunku do p ań stw a polskiego, dążeniu do zbliże­ nia, zlikw idow ania źródeł kon flik tó w i antagonizm ów . Zasadnicze koncepcje polityki hitlero w sk iej w obec P olaków w N iem czech były w ięc kom prom isem m iędzy w nioskam i, w y n ik ający m i z podstaw ow ych założeń narodow ego socja­ lizmu, a dążeniam i do pozyskania ja k n ajw ięk szej liczby P o lak ó w nie posia­ d ających w p ełni w yrobionego poczucia przynależności n arodow ej i odpo­ w iedniego w yro b ien ia politycznego, o ra z k onsekw encjam i bieżącej polityki wobec Rzeczypospolitej. N a ty m tle dochodziło n iejed n o k ro tn ie do w ielu nie­ porozum ień w szeregach n arodow ych socjalistów . K o n flik ty w y ra sta ły m ię­ dzy p otrzebam i ta k ty k i Trzeciej Rzeszy, k tó ra w ym agała przejściow ego zbliże­ nia z P olską ze w szystkim i kon sek w en cjam i teg o w polityce w ew n ętrzn ej, a rzeczyw istą w rogością hitlero w có w w obec P olski i Polaków , k tó ra m usiała być jed n a k osłabiana i ham ow ana. W ładze c en traln e Trzeciej Rzeszy sta rały się u k ry w ać o strze w y stąp ień antypolskich, łagodzić ich c h ara k te r, ale nie likw idow ać.

W ypracow ując zasady postępow ania wobec ludności polskiej h itlerow cy zdaw ali sobie spraw ę, ja k w ielkie znaczenie m a w ychow anie m łodego poko­ lenia. Od tego, czy u d a się pozyskać całe m łode pokolenie dla ideologii n a ­ rodowego socjalizm u, uzależniali m ożliwość zlikw idow ania w pływ ów ideologii w rogich nazizm owi, ja k rów nież zniszczenie naro d o w ej odrębności ludności polskiej. Godząc się n a zachow anie poczucia odrębności naro d o w ej przez s ta r ­ sze pokolenie ludności polskiej, nie w idzieli jed n a k m ożliwości i po trzeb y po­ zostaw ienia sw ojem u losowi m łodzieży polskiej.

W spom niane już w zględy n a tu ry tak ty czn ej pow odow ały, że p a rtia h itle ­ row ska nie m ogła bezpośrednio kształtow ać p olityki narodow ościow ej. Ko­ nieczne było u tw orzenie organizacji, k tó ra, realizu jąc ściśle z ad an ia p a rtii hitlerow skiej, n a z ew n ątrz w ystęp o w ałab y w sposób niezależny zarów no od d y re k ty w p a rtii, ja k i w ładz ad m inistracyjnych. W now ych w a ru n k a c h h itle ­ row skich uznano, że nie w y starcza dotychczasow a anty p o lsk a działalność O stdeutscher H eim atdienst. N ow ym zadaniom n a polu w a lk i z polskością m iała sprostać pow ołana w m a ju 1933 ro k u organizacja, jednocząca w szy st­ kie sta re organizacje niem ieckie in teresu jące się p roblem am i polskim i. Był to Z w iązek N iem ieckiego W schodu (Bund D eu tsch er O sten — B D O )3S.

W P ru s a c h W schodnich podstaw ą d ziałania tej org an izacji by ła teza

S ta ra ni a o rozb ud ow ę szkolnictwa po ls k ie g o 193

32 C y t . z a W . W r z e s i ń s k i , R u c h p o l s k i , s . 286.

33 K . F i e d o r , B u n d D e u t s c h e r O s t e n w s y s t e m i e a n t y p o l s k i e j p r o p a g a n d y , W a r s z a w a —W r o c ­ ł a w 1977, s. 8.

(13)

194 B oh da n Kozietto-PoklewskiW o jc ie c h Wrzesiński

o istn ien iu w tej p row incji g ru p ludności polskiej zróżnicow anych pod w zglą­

dem uśw iadom ienia narodow ego. D ostrzegano bow iem nie ty lk o istnienie g ru ­ py ludności polskiej uśw iadom ionej narodow o, ale i o w iele liczniejszą w a r ­ stw ą ludności etnicznie polskiej, k tó ra nie posiadała dostatecznego uśw iado­ m ienia narodow ego i zajm ow ała postaw ą chw iejną. BDO uw ażał, że w łaśnie fa k t istnienia tak iej g ru p y chw iejnej narodow o stw arza szerokie możliwości oddziaływ ania organizacji i in sty tu cji polskich. W o g raniczaniu ty ch m ożli­ wości potencjalnego działania BDO dostrzegał zasadnicze zadanie w sw ojej działalności terenow ej, m.in. w dziedzinie szkolnictw a, o czym jeszcze będzie­ m y w ielokrotnie mówili. P rzek o n an ie o m ożliwości tak ich d ziałań organizacji polskich często decydow ało o w yraźnie zaznaczającej się nerw ow ości poczy­ n a ń politycznych BDO, pozostających jed n a k zawsze n a płaszczyźnie ideolo­ gicznej, określonej podstaw ow ym i założeniam i narodow ego so c jalizm u 34. W ta ­ kiej sy tu acji szkoły polskie już istniejące, ja k i w szelkie dążenia ru ch u pol­ skiego do rozszerzenia sieci ty ch szkół, sta w a ły się szczególnie new ralgicznym p u n k tem hitlero w sk iej p olityki narodow ościow ej. S tw arzały one bow iem mo­ żliwość w ychow ania w p raw d zie niew ielkich g ru p młodzieży, ale niezależnych od w pływ ów ideologii h itlerow skiej, przy kształto w an iu postaw u trw a la ją ­ cych polskie poczucie przynależności narodow ej. P onadto szkoły polskie m iały rów nież możliwość pew nego oddziaływ ania n a postaw ę ludności chw iejnej narodow o, fo rm aln ie nie związanej z w ykształconym i form am i polskiego r u ­ chu narodow ego. Nic więc dziw nego, że już w k w ie tn iu 1933 ro k u n a zjeździe nauczycieli niem ieckich z całych P ru s w iele u w agi pośw ięcono spraw om szkół polskich. H asłem były słow a w ypow iedziane przez p a sto ra Bussela z K rólew ca, k tó ry w refe ra cie w ygłoszonym n a zjeździe o kreślił szkoły pol­ skie w Niemczech jako „ognisko agitacji politycznej” S5.

P odpisanie 28 stycznia 1934 ro k u d e k la rac ji o n ieag resji m iędzy Polską a N iem cam i zdezorientow ało fu n k cjo n ariu szy niższych szczebli p a rtii h itle ­ row skiej oraz urzędników , pow odując chw ilow e osłabienie akcji antypolskiej. Jednakże ogólnie w idoczne było n ad al n astaw ien ie antypolskie. Z jednej s tro ­ n y m iały m iejsce oficjalne w y stąp ien ia niem ieckich dyg n itarzy , m ów iących 0 zerw an iu z akcją germ an izacy jn ą, a z d ru g iej nie ustaw ała cicha, w szech­ stro n n a, precy zy jn a robota g erm anizacyjna, k iero w an a przez BDO. Stosunek ludności polskiej P ru s W schodnich do działalności p ań stw a hitlerow skiego k ształto w ały nie oficjalne w ypow iedzi, lecz codzienna p ostaw a urzędników 1 szeregow ych członków p a rtii hitlerow skiej. A ta się nie zm ieniła. S y stem a­ tycznie n a rasta ło więc w śród ludności zw ątpienie i niechęć d o b ra n ia udzia­ łu w życiu polskich organizacji. K ierow nicy ru c h u polskiego w ty m w łaśnie zniechęceniu u p a try w ali zasadniczą przyczynę osłabienia działalności polskich organizacji i instytucji.

P rzep ro w ad zając analizę s ta n u szkolnictw a w ro k u 1934 raz jeszcze po­ w rócono do przyczyn niepow odzenia szerszej akcji ro zw ijania szkolnictw a polskiego. D ostrzegano je nie ty lk o w polityce w ładz niem ieckich, zdecydo­ w an ej w alce ze szkolnictw em polskim, ale rów nież w błędach, poczynionych w- pierw szym okresie. W śród n ich w ym ieniono dobrow olne w ycofanie się

34 Z a s a d n i c z e k o n c e p c j e p o l i t y k i h i t l e r o w s k i e j w o b e c l u d n o ś c i p o l s k i e j z o s t a ł y s z e r z e j p r z e d - s t a w i o n e w p r a c a c h : K . J o ń c a , P o l i t y k a n a r o d o w o ś c i o w a I I I R z e s z y n a Ś l ą s k u O p o l s k i m (1933— 1940), K a t o w i c e 1970; W . W r z e s i ń s k i , R u c h p o l s k i ; t e n ż e , P o l s k i r u c h n a r o d o w y w N i e m c z e c h w l a t a c h 1922— 1939, P o z n a ń 1970. 35 G r u b e „ n i e ś c i s ł o ś c i ’' w t w i e r d z e n i a c h r e f e r e n t a - r e k t o r a n a z j e ź d z i e n a u c z y c i e l s t w a p r u s - s k i e g o w P i l e , G ł o s P o g r a n i c z a i K a s z u b , 1933, n r 80 z 20 I V .

(14)

St a r a n ia o rozb ud ow ę szkolnictwa polsk ieg o 195

z polskiej działalności ośw iatow ej n a M azurach po w y d arzen iach w Dębowcu i P iasutnie, i to w okresie, k ied y ludność m azu rsk a zaczynała się in teresow ać i popierać polską akcję szkolną. K onsul polski z O lsztyna pisał w ręcz: „Dobro­ w olna likw idacja a k cji szkolnej n a M azurach, gdy ro zw ijała się ona do roz­ m iaró w ru c h u ludowego, pozwoliła Niem com przejść do k o n trak c ji n a W a r­ m ii” 36. W opinii działaczy polskiego ru c h u narodow ego n ak azem chw ili było przejście do ofensyw y.

Sukcesy szkoły polskiej w Olsztynie, utw orzonej 9 k w ietn ia 1933 roku, niespodziew any w zrost liczby dzieci w szkołach polskich w B rąsw ałdzie, S k aj- bo tach i S tanclew ie zdaw ały się dowodzić, iż istn ieją m ożliwości rozszerzenia sieci szkół polskich. W skazyw ano p rz y ty m n a możliwość utw o rzen ia szkoły w G ryźlinach, uw ażając, że m ogłaby ona zastąpić zlikw idow aną szkolę w G ie­ trzw ałdzie. Zaczęto rów nież myśleć o w znow ieniu s ta ra ń o zorganizow anie szkoły polskiej na M azurach. Z re ak ty w o w a n iem akcji szkolnej n a M azurach łączono także i re k ru ta c ję do gim n azju m polskiego w K w idzynie. P rzygoto­ w ania do akcji szkolnej na M azurach zam ierzano poprzedzić rozszerzeniem n a ten te re n polskiej akcji kolonijnej. Liczono n a to, że p o b y t dzieci w czasie w a k acji letn ich w k r a ju u łatw i późniejsze zabiegi o u tw o rzen ie szkół pol­ skich. W w y n ik u polskiej ak cji w e rb u n k o w ej 1 lipca 1935 ro k u w yjechało z O lsztyna n a kolonie 76 dzieci, w ty m 19 z M azur. Zaskoczeni w yjazdem ta k licznej g ru p y m iejscow i N iem cy postanow ili n a ty c h m ia st zorganizow ać odpo­ w iednią ko n trak cję. K iedy dzieci p rzeb y w ały jeszcze w Polsce, poprzez n a u ­ czycieli szkół niem ieckich przystąpiono do działań, k tó re do tk n ęły przede w szystkim ich rodziców. W okół osób, k tó re posłały dzieci n a kolonie letn ie do k ra ju , zorganizow ano bojkot. Przeprow adzono publiczną k ry ty k ę ow ych decyzji, zarzucając im nieom al zdradę stan u . W ak cji tej o uzyskanie szcze­ gólnych efektów w spółzaw odniczyli p rzed staw iciele w ie lu h itlero w sk ich o rg a ­ nizacji. A k iedy dzieci w ró ciły z kolonii, zadow olone z po b y tu w Polsce, z w y raźn ie um ocnionym poczuciem polskiej przynależności narodow ej, ak cja niem iecka w zm ogła się. S ta ran o się izolować pozostałe dzieci od tych, k tó re były n a w ak acjach w Polsce. BDO z niepokojem dostrzegł, że dzieci, k tóre w róciły z kolonii w Polsce, zachow yw ały się zupełnie inaczej niż p rzed w y ­ jazdem . O dw ażniej dem o n stro w ały sw oją polskość, n ie czuły się już ta k upo­ śledzone i zabiedzone w sto su n k u do sw oich niem ieckich rów ieśników . U w agę BDO zwróciło ponadto, że dzieci te publicznie śpiew ały polskie piosenki, któ­ ry c h n auczyły się w czasie kolonii ” .

Jesien ią 1935 ro k u w ładze niem ieckie zaniepokoiły się ponow nie m ożli­ wością utw o rzen ia szkół polskich n a M azurach. Szczególny niepokój w zbu­ dzała sp raw a zorganizow ania szkoły w Klonie. A g e n tu raln e ustalen ia niem iec­ kie o p ierały się n a w iadom ości o rzekom ym o trzy m an iu przez W ilhelm a G ra- bosza z K lo n u już w ro k u 1934 pieniędzy z poleceniem zakupienia odpow ied­ niej p arceli n a budow ę szkoły o raz zw erbow ania uczniów do niej. Łączono to rów nież z a k c ją propagandow ą, prow adzoną przede w szystkim przez k iero w ­ nik a B an k u Ludow ego w Szczytnie, S te fan a Przybylskiego oraz znanego n a m już W alentego H ab an d ta, którzy w m a ju i czerw cu 1935 ro k u prow adzili n a M azurach w e rb u n ek dzieci n a kolonie do Polski. Z n a w ro tem polskiej akcji szkolnej niem iecka policja łączyła też sta ra n ia o zorganizow anie w Szczytnie

36 C y t . z a W . W r z e s i ń s k i , R u c h p o l s k i , s. 335.

37 O B N , R -244/6, k . 12, R a p o r t A u s s e n d i e n s t s t e l l e d e r S t a a t s p o l i z e i s t e l l e A l l e n s t e i n i n O r t e l s - b u r g ; K u r z e Ü b e r s i c h t ü b e r d i e L a g e d e r p o l n i s c h e n M i n d e r h e i t a b 1. J a n u a r 1935.

(15)

196 B oh da n Kozieilo-PoklewskiW o jc ie c h Wrzesiński

k u rsó w języka polskiego. W edług u sta le ń k onfidentów policji k u rs te n nie został uruchom iony z pow odu b ra k u odpow iedniego n a u cz y cie la 3“.

W szelkie próby polskiej akcji w śród młodzieży m azu rsk iej by ły pilnie śledzone przez agentów odpow iednich kom ó rek gestapo, ja k i m ężów z au fa­ n ia BDO. T ak było zarów no w p rzy p ad k u w e rb u n k u dzieci n a kolonie letnie do Polski, ja k i — w w iększym jeszcze sto p n iu — p rzy re k ru ta c ji młodzieży m azurskiej do polskiego gim n azju m w B ytom iu, do p o w stających ta m klas „kw idzyniaków ” . W m a ju 1935 ro k u W alen ty H a b an d t i S te fan P rzy b y lsk i zachęcili rodzinę Pałaszów z Łysej G óry pod Szczytnem , by w ysłała swego syna, O skara, do gim n azju m polskiego w Bytom iu. G dy h itlerow cy dowiedzieli się o tym , rodzina Pałaszów znalazła się w opałach. P osypały się groźby, szantaż i obietnice. U legając p resji hitlerow ców Pałaszow ie podpisali ośw iad­ czenie, że H a b an d t i P rzy b y lsk i przem ocą wyw ieźli O skara do B ytom ia. P r z y ­ wieziono go z po w ro tem do domu, a P ałasz został zm uszony do w ystąpienia na drogę sądow ą z oskarżeniem P rzybylskiego i H a b an d ta o przem oc przy w y sy łan iu O skara do gim n azju m w Bytom iu. J e d n a k ro zp raw a sądow a przy ­ b ra ła o b ró t niekorzystny dla Niemców, ale przede w szystkim d la Pałasza. W y­ kazała ona m ianow icie, że rodzice O skara w yrazili zgodę n a jego w yjazd do gim nazjum . I wówczas, za sk ład an ie fałszyw ych zeznań, Pałaszow ie zostali skazani n a trz y m iesiące w ięzienia k a ż d e “9. S kazanie P ałaszów za krzyw o­ przysięstw o było już w łaściw ie zem stą Niemców, próbą zachow ania tw a rzy za cenę trag ed ii rodziny m azurskiej. S tra ty ponieśli jed n a k Polacy. In n i ro ­ dzice m azurscy, gotow i podjąć decyzję w ysłania dziecka do polskiego g im n a ­ zjum , zaczęli obaw iać się losu Pałaszów . O skar P ałasz po powrocie do rodzin­ nej w si nie w rócił już n a ław ę szkolną w B ytom iu 40.

A ktyw ność BDO w śledzeniu w szelkich przejaw ó w ak cji polskiej była ogrom na, przy czym n a ty c h m ia st przechodzono od o bserw acji do bezpośred­ nich działań w ykonaw czych. W końcu 1935 ro k u agenci BDO donieśli o p o d ­ jęciu przez Polaków s ta ra ń o zorganizow anie szkoły polskiej w Szczytnie i Opaleńcu. O ile jed n a k p róby w O paleńcu określono jak o n iez b y t groźne, 0 ty le wieści ze Szczytna w zbudzały duże zaniepokojenie. Ustalono, że szkoła m a się mieścić przy K aiserstrasse 18, w b u d y n k u należącym do Z w iązku Po­ laków . Zaobserw ow ano, że Polacy m ają fundusze n a zakup sp rzętu szkolnego, że przy stąp ili do w erb o w an ia dzieci i udało im się zyskać zapew nienie pięciu rodzin, iż będą posyłały dzieci do polskiej szkoły. BDO postanow ił przeciw ­ działać i — ja k łatw o przew idzieć — pom ysł nie został zrealizow any 41. Ale 1 Polacy, m im o niepow odzenia, nie rezygnow ali. Dalsze m eld u n k i BDO, z 1 lu ­ tego 1936 roku, p o tw ierdzały prow adzenie re k ru ta c ji do szkoły polskiej w Szczytnie, przy rów noczesnym spleceniu w ysiłków z re k ru ta c ją n a w yjazd w ak acy jn y do P o ls k i12.

BDO o b aw iał się przede w szystkim , aby przez re k ru ta c ję do szkół pol­ skich n a M azurach działacze polscy n ie tra fili do osób, k tó re d otąd b y ły b ie r­ n e wobec zorganizow anych fo rm polskiego ru ch u narodow ego. Toteż z w y ­ raźn ą ulgą p rzy jęto wiadomość, że w edług teren o w y ch u sta le ń do Bytom ia z początkiem nowego ro k u szkolnego 1936/37 m ieli w yjechać tylko dw aj sy ­

38 I b i d e m , k . 10—11. 39 I b i d e m , k . 12.

40 S z c z e g ó ł o w o c a ł ą h i s t o r i ą o m a w i a W . G ę b i k , S p r a w a P a ł a s z a , K M W , 1962, n r 2, s s . 473— 494. 41 O B N , R-244/4, k . 19, S p r a w o z d a n i e B D O z 1 1936.

(16)

St a r a n ia o rozb ud ow ę szkolnictwa polsk ieg o 19 7

now ie K iw ickiego i syn Późnego, a w ięc M azurów znanych z zaangażow ania w działalności polskiej od w ielu lat, o k reślan y ch m ian em fan aty czn y ch P o ­ laków ,)3. W rap o rcie za lu ty 1936 ro k u stw ierdzano: „Chodzi tu o rodziny starych, fanatycznych Polaków , ta k że jakaś próba przeciw działania nie w cho­ dzi w ra ch u b ę ” 44. W dalszym ciągu jed n a k czujnie śledzono polskie poczyna­ nia. W listopadzie 1936 roku, ja k donosili agenci BDO, G odfryd L inka z W a- w roch m iał prow adzić agitację w D ługim B o rk u koło Ś w iętajn a, n am aw iając m iejscow ych M azurów , aby posyłali dzieci do szkoły polskiej w Szczytnie, gdy ta pow stanie. Podobne m eld u n k i nadchodziły ze Ś w ię tajn a 4S.

Z najom ość dość p ry m ity w n y c h m etod postępow ania BDO w w alce ze szkołam i polskim i, ow a nerw ow ość n a w szelkie w iadom ości o możliwości roz­ szerzenia się w pły w ó w polskich w e w siach wcześniej n ie ob jęty ch polskim i działaniam i, by ła w y k o rzy sty w an a — przede w szystkim n a M azurach — dla stw arzan ia k lim a tu zagrożenia celem u zy sk an ia korzyści m aterialn y ch . Nie­ którzy M azurzy w ręcz zaczynali szantażow ać w ładze terenow e, że jeśli nie otrzy m ają odpow iedniej pomocy m aterialn ej, pożyczki, specjalnego zasiłku, a przede w szystkim zapom ogi dla rodzin w ielodzietnych

(

K in d er b eih ilfe

),

wówczas będą zmuszeni n aw iązać k o n ta k t z org an izacjam i polskim i czy też posyłać dzieci do polskiej szkoły. C h arak tery sty czn e, iż w ładze niem ieckie, chociaż czasam i podejrzew ały, że są przed m io tem szantażu, n a w szelki w y p a­ dek jed n ak w o la ły w y s ta rać się o żądaną pomoc 4B. A jeden u d an y szantaż po­ ciągał za sobą następne. Tak było n a przy k ład z Suchorow cu, gdzie BDO był zmuszony poddać się p resji dw óch rodzin m azurskich. W sp raw ozdaniu tak o ty m pisano: „W Suchorow cu, pow. szczycieński, dw ie rodziny, zdenerw o­ w an e niep rzy zn an iem im zapomóg n a dzieci, zagroziły, że będą dążyć do zor­ ganizow ania szkoły polskiej. S y tu acja została w y jaśn io n a dzięki w spółdziała­ n iu BDO z la n d ra te m ” 47. D ostrzegając w z rastającą liczbę tego ro d zaju po­ stępow ania, a jed n a k bojąc się podejm ow ać z nim b a rd ziej zdecydow aną w alkę, BDO stw ierd zał w odniesieniu do s p ra w y w Suchorow cu: „ je st to jeszcze jeden przy k ład sm u tn y ch przypadków , k iedy to m ieszkańcy pod groź­ bą zorganizow ania szkoły polskiej u siłu ją w yw rzeć nacisk n a nasze in s ty ­ tu cje ” 48.

W ty m czasie n a M azurach sp ra w ą n ajw ażniejszą stały się przygotow a­ nia do utw o rzen ia szkoły polskiej w Klonie. S y tu a cja by ła tu szczególnie korzystna z u w agi n a c h a ra k te r szkół polskich. Szkoła ta m iała być p rzezna­ czona d la dzieci m azu rsk ich w y zn an ia katolickiego, a zw olennikiem jej zor­ ganizow ania był m iejscow y proboszcz, ks. Zim ecki (Ziemecki?). BDO, dośw iad­ czony w w alce z polskim i in icjaty w am i szkolnym i n a M azurach, i w tym w y p a d k u p rzejaw iał o ptym izm w ocenie m ożliwości u trąc en ia polskich d zia­ łań. W m eld u n k u z sierp n ia 1937 roku, oceniając sy tu ację w K lonie s tw ie r­ dzano: „W K lonie, pow. szczycieński, ta k ja k d aw niej P o lacy dążą do zorga­ nizow ania szkoły. N asi tam tejsi m ężow ie zaufania prow adzą z tv m energiczną w alk ę i należy się spodziew ać, że nic nie w yjdzie z zam ierzeń Polaków , ja k ­ kolw iek nie w olno nie doceniać w p ły w u sym patyzującego z P o lak am i d u ­

43 O B N , R -244/1, k . 44, S p r a w o z d a n i e B D O z 1 П 1936. 44 I b i d e m , k . 25, S p r a w o z d a n i e B D O z I I 1936. 45 O B N , R-244/12, k . 4, M e l d u n e k m ę ż a z a u f a n i a B D O z e S w i ę t a j n . 46 O B N , R-244/6, k . 43, S p r a w o z d a n i e l a n d r a t a s z c z y c i e ń s k i e g o z 16 I I 1937. 47 I b i d e m . 48 I b i d e m , k . 45, M e l d u n e k B D O d o p r e z y d e n t a r e i e n c j i o l s z t y ń s k i e j z 1 I I I 1937.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ludność kultury mierzanowickiej grzebała zmarłych w jamach grobowych w owalnym lub prostokątnym kształcie, zorientowanych generalnie zachód- wschód z mniejszymi lub

• cmentarzysko kultury przeworskiej z młodszego okresu przedrzym- skiego i okresu wpływów rzymskich.. Badania wykopaliskowe o charakterze ratowniczym, przeprowadzone przez

Na kulminacji miała 60 cm grubo- ści, na stoku wału 30-40 cm, u podstawy wału 50 cm, a następnie wypłycała się stopniowo i zanikała w odległości 5-30 m, mierząc od

Nagle okazuje się, że tak naprawdę pragnienie przechowania tej utopi i tego życia w odosobnieniu jest w nich samych?. Ludzie żyjący w Osadzie mimo lęku przed cierpieniem

Dopiero po umocnieniu przywództwa w 1978 roku przez Denga Xiaopinga rozpoczął się proces przemian, a Państwo Środka zaczęło niwelować zapóź- nienia gospodarcze

Wojciech Pusłowski dorobił się olbrzymiego majątku.. Na ten temat krążyły

czemuś, usiłowanie czegoś i kultywowanie, okazanie żarliwości i pilności. To jest definicja ucznia i studenta. Zatem uczeń bądź student, który nie jest zaangażowany, nie