• Nie Znaleziono Wyników

Geometria zdarzeń. O "Księdze zdarzeń" Bernarda Sztajnerta

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Geometria zdarzeń. O "Księdze zdarzeń" Bernarda Sztajnerta"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FO LIA L ITTER A R IA PO LONICA 9, 2007

K a ro lin a K o ło d zie j

M O T Y W Y W S P Ó L N E W L IT E R A C K IM O B R A Z IE S T R A JK U I LO K A U TU W M A N C H E S T E R Z E

(E L IZ A B E T H C. G A SK ELL M A R Y B A R T O N )

I Ł O D Z I (M . G A W A L E W IC Z W IR , K. L A SK O W SK I L O K A U T )

Julian T uw im nazyw ał w ydarzenia rewolucyjne lat 1905-1907 „jedyną p atrio ty czn ą legendą Ł odzi” . Nie m a w tym stw ierdzeniu przesady, bo rew olucja stała się nie tylko jedyną legendą patriotyczną, ale jed y n ą legendą przem ysłow ego m iasta w ogóle. W krótkiej historii „łódzkiej” literatury nie znajdziem y jaskraw iej wybrzmiewających akordów - ani wcześniejsze powieści poświęcone włókienniczej m etropolii, ani naw et talent a u to ra Z iem i obiecanej nie usankcjonow ały obecności włókienniczego m iasta w historii literatury polskiej. Dzieje się ta k d opiero w m om encie, gdy - dzięki rewolucji - oczy całego k ra ju skupiają się na robotniczej Łodzi. W ów czas m iasto i jego m ieszkańcy stają się tem atem licznych, choć przeważnie artystycznie słabych, utw orów .

C o ciekawe, literacki o b ra z łódzkiej rewolucji ulegał skonw encjonalizo-w aniu - p odobnie ja k to się działo z obrazem encjonalizo-wielkiego m iasta przem ys-łowego - p ow tarzając te sam e m otyw y i posługując się podobnym i chwytami literackim i. Ja n Jakóbczyk wyliczył tem aty w spólne d la wielu utw orów o ro k u 1905, w śród nich m .in.: osam otnienie rew olucjonisty; opis przeżyć więziennych (bardzo często połączony z sym ptom am i cho ro b y psychicznej - w idziadła, m ary, tajem nicze głosy); zjaw isko zdrady w szeregach rew oluc-jonistów ; syn oficera żandarm erii rosyjskiej, który pragnie zmyć hańbę ojca; skrw aw ione odzienie zam ordow anego w funkcji sz ta n d a ru 1. Część z tych m otyw ów odnajdziem y także w opisie łódzkiej rewolucji, ale specyfika m iasta determ inow ała inny sposób pisania o „tłum ie L iliputów , którzy targ ają się śm iało i sprytnie na śpiącego G uliw era, by go spętać i obezw ładnić” 2.

1 J. J a k ó b c z y k , Krótkie utwory prozatorskie, czyli ,zbliżenia", [w:] t e g o ż , O tym, ja k Młoda Polska posiwiała, Katowice 1992, s. 54-55.

2 M . G a w a l e w i c z , Wir. Powieść z niedawnych czasów. W arszawa 1908, s. 68. Dalej lokalizacja skrócona według tego wydania, w nawiasie skrót oznaczający tytuł (W) i numer stronicy.

(2)

W śród licznych dzieł poświęconych w ydarzeniom lat 1905-1907 w Łodzi, zarów no beletrystycznych, ja k i inform acyjno-reportażow ych, w ybrałam do analizy dwie powieści, k tóre zestawiłam z utw orem angielskiej pisarki Eli-zabeth G askell pt. M a ry Barton. A kcja w szystkich trzech powieści rozgryw a się w czasie b u n tu ro botników w wielkim przem ysłow ym mieście - w Łodzi i M anchesterze.

Zestaw ienie obu m iast nie jest przypadkow e, a jego pod staw ą stała się je d n a z najczęściej pow tarzanych w odniesieniu do Ł odzi m etafor: „polski M an ch ester” . P orów nanie Łodzi d o M anchesteru m iało podstaw ę w p o d o -bnym , przem ysłow ym charakterze obu m iast, dlatego w ich literackich przedstaw ieniach odnajdziem y wiele elem entów w spólnych. W śród nich pojaw iają się m .in. obrazy egzystenqi robotników , w prow adzające czytelnika w św iat jaskraw ię skontrastow any z opisam i życia bogatych fab -rykantów . U m ieszczenie opisów życia ro botników stanow i swego rodzaju „ekspozycję” problem u, któ ry stał się osią konstru k cy jn ą w szystkich o m a-w ianych uta-w o ró a-w - to a-w łaśnie ucisk p ro le ta ria tu i u d erzające różnice w poziom ie życia fab ry k an tó w i ich p racow ników sta ją się przyczyną buntu.

Liczne paralele pom iędzy obrazem strajku i lo k au tu w Łodzi i M a n -chesterze w ynikają przede wszystkim z podobieństw a tych m iast. O ba były wielkimi ośrodkam i włókienniczymi XIX-wiecznej E uropy i pom im o pewnych różnic, w ynikających chociażby odm iennej historii i k u ltu ry obu krajów , rozw ijały się niem al identycznie.

W om aw ianych powieściach odnajdziem y wiele elem entów wspólnych. Część z nich jest charakterystyczna wyłącznie dla m iast o podobnej historii i zbliżonym rozw oju gospodarczym do Łodzi. W utw orach opisujących strajk i lo k a u t w Łodzi i M anchesterze wyraźnie zarysow ano tło konfliktu, ak-centując tru d n ą czy naw et tragiczną sytuaq'ę robotników . Szerokie zaryso-w anie tego problem u, połączone z innymi elem entam i charakterystycznym i dla życia ro b o tn ik ó w w wielkoprzem ysłowym ośrodku, w pełni m otyw uje ich dążenia.

D o pow tarzających się w ątków należą:

a) histo ria fabrykantów , którzy kiedyś byli zwykłym i robotnikam i; b) różnice pom iędzy starym i nowym pokoleniem fabrykantów ;

c) św iadom ość robotników , że to oni w ypracow ali fo rtu n y fabrykantom ; d) opis trudnych w arunków życia robotników (w skutek m echanizacji prod u k q 'i i skracania d n ia pracy);

e) uw odzenie robotnic przez fabrykantów i d yrektorów fabryk;

0 konspiracyjne zebrania robotników (opis działalności zw iązków zaw o-dowych);

(3)

h) działalność agitacyjna działaczy związkowych (po d b u rzan ie opornych i niezdecydow anych);

i) delegacja ro b o tn ik ó w z postulatam i u właściciela fabryki; j) łam istrajki;

k) donosiciele;

1) kpiny fabry k an tó w z biedy robotników ; ł) zebranie fabrykantów ;

m ) ubożenie ro botników w skutek zam knięcia fabryki;

n) pom szczenie krzywd robotników poprzez zam ach n a fabrykanta. C hoć dla E lizabeth C. G askell spór ro botników z fa b ry k an tam i nie jest jedynym w ątkiem powieści, to z pew nością staje się przyczyną wydarzeń d la fabuły najistotniejszych. U tw ór kum uluje w sobie kilka elem entów , które pow odują, że pom im o społecznej tem atyki, powieść była atrakcyjna dla ówczesnego czytelnika. W powieści G askell odnajdziem y elem enty rom ansu (z konw encjonalnym m otyw em trójkąta: dw óch, w yw odzących się z różnych środow isk i reprezentujących odm ienne w artości, p retendentów do względów jednej dziewczyny), powieści krym inalnej, elem entów opowieści podróżniczej, m otyw choroby i niem al cudow nego ocalenia od śmierci, skruchy i pogo-dzenia w d u ch u Ewangelii.

Spór ro b o tn ik ó w i fabrykantów stał się d o m in an tą utw orów Laskow s-kiego i G aw alew icza.

W e w szystkich om aw ianych utw orach odnajdziem y opisy działalności zw iązków zaw odow ych. Jed n ak tylko a u to rk a M a ry Barton w skazała przy-czyny ich p ow stania i popularności, w pozostałych u tw orach m am y do czynienia z przedstaw ieniem rozwiniętego ruchu zw iązkowego. Bezpośrednią przyczyną sukcesu haseł socjalistycznych była sto p n io w a p auperyzacja ro b o tn ik ó w fabrycznych i konsekw entne bogacenie się fabrykantów , pośred-nim i czynnikam i stały się: m echanizacja produkcji, zw olnienia i pow tarza-jące się cyklicznie zastoje w przemyśle. Refleksje o odm iennych w arunkach

życia zależnych od siebie klas - robotników i fab ry k an tó w - skłoniły Jo h n a B arto n a d o w stąpienia do zw iązku zawodowego. M ężczyzna przez wiele lat przyglądał się pow olnem u ubożeniu swojej rodziny, śmierci bliskich (wycieńczonych długotrw ałym niedożywieniem), przedm iotow em u trak to w an iu p ra -cow ników przez właścicieli zakładów z jednej strony, z drugiej zaś - ciąg-łemu bogaceniu się fabrykantów i ich spokojnej, przepełnionej zbytkiem egzystencji. N iezm ienność tych relacji budziła sprzeciw i chęć odw etu. P odobnie ja k uśpiony w społeczeństwie na długie lata „bakcyl dżum y” , zawsze je d n a k gotow y, by w sprzyjających w arunkach rozw inąć się i siać zniszczenie, tak spory pom iędzy pracodaw cą a robotnikiem były przyczyną „[...] ferm entu, któ ry naw et jeśli przycichnie na czas pewien, przy lada zasto ju w przem yśle w ybucha ze zdw ojoną siłą, w skazując n a to, że

(4)

uspokojenie było tylko pozorne, a pod popiołam i w niejednym sercu tliły się żary” 3.

D ziałalność zw iązków zaw odow ych przejaw iała się n a kilku płaszczyz-nach: ich członkow ie prow adzili agitację wśród ro botników , podejm ow ali się p ró b m ediacji w sporach między proletariatem a fab ry k an tam i, o r-ganizow ali ruch strajkow y, pom agali m aterialnie najuboższym . W szystkie w ym ienione przejaw y aktyw ności odnajdziem y w o m aw ianych pow ieś-ciach.

O pisy tru d n ej egzystencji ro b o tn ik ó w , ja k ic h nie szczędzili autorzy „rew olucyjnych” utw orów , koncentrow ały się głównie na zaakcentow aniu b ra k u pożyw ienia, choroby (będącej następstw em długotrw ałego niedoży-wienia), a także fatalnych w arunków m ieszkaniow ych. Pisarze stosowali w ówczas przew ażnie technikę naturalistyczną, najlepiej sprzyjającą tw orze-niu sugestyw nych obrazów nędzy. W ystarczy w tym m iejscu przypom nieć fragm ent M a ry Barton, w którym ojciec tytułow ej b o h aterk i w raz z przy-jacielem tra fia ją d o zam ieszkującej ciasną i w ilgotną piw nicę rodziny

D avenportów . O dnajdują tam um ierającego na tyfus m ężczyznę, leżącego n a b a rło g u składającym się z resztek u b ra n ia , p o ło żo n y ch w p ro st n a kam iennej podłodze. W idzą też jego żonę, w yczerpaną długotrw ałym nie-dożyw ieniem i trójkę dzieci, m arzących o kaw ałku chleba. B arton p o m a-ga nędzarzom , k u pując dla nich najpotrzebniejsze artykuły i przygotow u-ją c krzepiącą straw ę (M B, 68-71). Solidarność biedaków w n ajtrudniej-szych m o m e n ta c h była im p o n u ją ca, k ażdy - ch o ć sam m iał niewiele - chętnie dzielił się z innym i w spółodczuw ającym i nędzę. Jedni, ja k B ar-to n , zastaw iali resztki „m ają tk u ” , inni - podobnie d o H u ty (bohatera L okautu) dzielili się zarobkam i z ro dziną ukochanej. Ale ro d zin a M a r-czaków , o p ró cz w sparcia m łodego ro b o tn ik a , m o g ła liczyć n a pom oc „ p a rtii” 4. Przedstaw iciele zw iązków zaw odow ych w ypłacali zlokautow anym ro b o tn ik o m zasiłki, k tó re w praw dzie nie w ystarczały n a zasp o k o jen ie wszystkich p o trzeb , ale pozw alały przeżyć. Jed n ak w raz z upływem czasu i ta k sk ro m n e zasoby „ p a rtii” wyczerpyw ały się, co o d czuw ano tym d o tk liw ie j, że z każdym dniem p rzybyw ało o czekujących n a pom oc. Z tym większą niecierpliw ością wyczekiwano nadejścia obiecyw anej po m o -cy zagranicznej, widokiem której m am ił zdesperow anych ro b o tn ik ó w G ot- lib (L okaut). Strajkujący w M anchesterze pracow nicy otrzym ali d o d at-kow ą pom oc:

3 E. C. G a s k e l l , M ary Barton. Powieść, przeł. K . Tarnowska, W arszawa 1956, s. 25. Dalej lokalizacja skrócona według tego wydania, w nawiasie skrót oznaczający tytuł (MB) i num er stronicy.

4 K . L a s k o w s k i , Lokaut, s. 47. Dalej lokalizacja skrócona według tego wydania, w nawiasie skrót oznaczający tytuł (L) i num er stronicy.

(5)

Wiele związków zawodowych współpracujących z różnymi gałęziami przemysłu wspierało pieniędzmi, radą i zachętą walkę, którą tkacze z M anchesteru wypowiedzieli swym pracodaw -com. Przybywali do M anchesteru delegaci z Glasgow, N ottingham oraz innych miast, aby podtrzymać ducha oporu, pow ołano do życia komitet strajkowy i wybrano przepisowe władze (MB, 199).

Przedłużające się strajki i lok au t, wym ierzony w łódzkich robotników podczas najcięższych zim owych miesięcy, spow odow ały drastyczne p o g o r-szenie ich i ta k trudnej sytuacji m aterialnej. Pozbaw ieni stałego dochodu pracow nicy zmuszeni byli d o wyprzedaw ania dom ow ych sprzętów, a z czasem naw et rzeczy osobistych (tu również odnajdziem y paralelę pom iędzy powieś-cią G askell a utw orem Laskow skiego). M im o tych wszystkich zabiegów tru d n o było zgrom adzić kw otę, k tó ra w ystarczała na zaspokojenie najbardziej elem entarnych potrzeb. Pisarze konsekw entnie wskazywali, że najtrudniejszą d o p rzetrw ania p o rą roku była zima, a przebyw anie w nieogrzewanych pom ieszczeniach i b rak ciepłej straw y szybko przyczyniały się d o gw ałtow -nego zw iększenia liczby zgonów . K olejna zbieżność pojaw iająca się w o m a-w ianych u ta-w orach to opis robotniczych dzieci, k tó re staa-w ały się najtragicz-niejszymi, bo bezbronnym i i niewinnymi, ofiaram i zaistniałej sytuaq'i.

B unt robo tn ik ó w , będący - ja k m ogłoby się w ydaw ać - natu raln ą konsekw encją fatalnych w arunków zatrudnienia, nie był d o koń ca czynem sp ontanicznym . Z aró w n o w ro z b u d zan iu św iadom ości p ro le ta ria tu , ja k i w organizow aniu strajku, brali udział wysłannicy p artii socjalistycznych, nakłaniający ro b o tn ik ó w do w ystąpienia przeciw ko burgua. C o ciekawe, autorzy om aw ianych powieści wskazywali, że agitatorzy często byli obcy w środow isku, w którym pełnili swe „obow iązki” . Ich obcość była dw oja-kiego rodzaju: „ te ry to ria ln a ” (byli przybyszam i z innych m iast, przy czym ich m isja w ym agała, ja k b y się m ogło w ydaw ać, znajom ości miejscowych realiów ) i stanow a (tylko nieliczni agitatorzy wywodzili się z klasy ro b o t-niczej, innym obcy był proletariacki rodow ód, np. A w dyóski - bohater G aw alew icza - jest szlachcicem). Z abarw iony ironią p o rtre t „dżentelm ena z L o n d y n u ” nakreśliła a u to rk a M ary Barton. A g itato r o bliżej nieokreślonej przynależności społecznej przekonyw ał - w ja k najtrafniej dobranych słowach i w ystudiow anych p o za ch 5 - o słuszności podjętej przez ro b o tn ik ó w walki. Zalecał konsekw entną obronę tw ardego stanow iska względem fabrykantów i obiecyw ał pom oc finansow ą. A by podkreślić odm ienność delegata (głoszą-cego hasła socjalistyczne) od robotników , dążących do ich realizacji, pisarka posłużyła się nie tylko k ontrastem , tak oczywistym przy tego typu skrajnych

5 „Byli teraz gotowi wysłuchać jego słów z przychylnością. Wyczuł to; przybrawszy więc postawę wielkiego oratora (z praw ą ręką podniesioną do góry, lewą wsuniętą w wycięcie kamizelki) zaczął deklam ować podniesionym, teatralnym głosem. Po wstępnym wybuchu kra- somówstwa, w którym pomieszał czyny starszego i młodszego Brutusa i wyolbrzymił nieodpartą potęgę «milionów z M anchesteru», londyńczyk przeszedł do sedna sprawy” (MB, 215).

(6)

zestaw ieniach, lecz także ironią: na początku zebrania ag itato r pyta ro b o t-ników , „czy nie byliby radzi zapalić i napić się czegoś, dodając, iż będzie to jego poczęstunek” (M B, 215). O dm ienny, ja k ju ż podk reślo n o , charakter konflik tu ukazanego przez G askell (w ydarzenia przedstaw ione w M ary Barton poprzedzały dram atyczne w ydarzenia 1905 r.), pow odow ał, że przed-staw iony w powieści angielskiej pisarki „delegat” różni się od w izerunku a g itato ra , zaprezentow anego chociażby przez Gaw alew icza. W Wirze obraz będzie bardziej dynam iczny, agitatorzy - m iast w ystudiow anego, akadem ic- kiego języka (M a ry Bartoń) - posługują się językiem ulicy, m ów ią w sposób zrozum iały dla słuchaczy, m ieszają truizm y, słowa praw dziw ie wielkie i ele-m enty rewolucyjnej retoryki6. W szystko to składa się na sugestywny obraz soqalistycznych agitatorów , których Gaw alew icz nazyw a „budzicielam i d u -c h a” (W , 231). P isarz jednozna-cznie wskazuje n a -cele i-ch działalnoś-ci:

Agitacja gwałtownie przyspieszyła swoją czynność, wytężała siły, korzystała z każdej chwili, rozrzucając niewidzialną ręką żarzące się głownie, które miały wzniecić pożar od krańca do krańca i nie wybuchając płomieniem, stlić, zwęglić, na popiół przepalić zmurszałe rusztowania społecznej i politycznej budowy.

„Budziciele ducha” urządzali wiece, jeden po drugim, grom adząc w celach uświadomienia tysiące prostaczków, analfabetów naiwnych i łatwowiernych, wygłodzonych umysłowo, czujących instynktowną potrzebę światła i prawdy (W, 231).

A u to r Wiru przedstaw ił tragiczne zakończenie dziejów swego bohatera. A w dyński rusza przeciw kozackiem u wojsku, nie kierując się głębokim przekonaniem o słuszności tego k roku, ale „uniesiony zapałem i ślepą wiarą we własne słow a” (W, 232).

Z m otyw em a g itato ra bezpośrednio wiąże się w ątek tajnych zebrań robotników , oczekujących nadejścia czegoś ważnego i nieodw racalnego. W raz ze zbliżaniem się term inu strajku generalnego w Ł odzi, k onspiracja objęła całe m iasto. B ohaterow ie Wiru, w drodze n a zebranie, z przyjem nością przyglądają się grupkom debatujących - zarów no P olaków , ja k i Żydów (ponad n aro d o w y ch a rak ter rewolucji Gawalewicz zaakcentow ał jeszcze kil-k akil-krotnie), a takil-kże ofiarności dzieci przystępujących do ruch u socjalistycz-nego (historia L opka-plakaciarza).

Jednym z wym ienianych przez J a n a Jakó b czy k a skonw encjonalizow a-nych „rew o lu cy jn y ch ” tem atów jest opis zjaw iska zd rad y w szeregach buntow ników . W Lokaucie i Wirze także bez tru d u odnajdziem y ten wątek. Postacie G o tlib a (bohatera powieści Laskow skiego) i D ybika (donosiciela z Wiru) zostały tak wykreowane, by od razu zasugerow ać czytelnikom odpow iedni odbiór. C harakteryzując D ybika, Gawalewicz skorzystał z zasad fizjonom iki:

(7)

Podmajstrzy Dybik odznaczał się fizjonomią na pozór jow ialną i dobroduszną, ale ta dobroduszność była tylko jednostronna; z profilu wydawał się nawet sympatyczny i to wyłącznie z prawej strony, bo lewą szpeciło oko zezujące i przymrużone, więcej z przyzwyczajenia, aniżeli z natury, co nadaw ało całej twarzy wyraz pewnej chytrej filuterności (W, 33).

D w óm tw arzom podm ajstrzego odpow iada pod w ó jn a gra, ja k ą toczył zarów no z ro b o tn ik am i, ja k i z właścicielem fabryki. D ybik zdobył zaufanie konspirującego p ro leta riatu , choć otw arcie nie pop ierał żadnej partii i je d -nocześnie zaskarbił sobie przychylność L anceta, k tó ry dosk o n ale potrafił w ykorzystać wiedzę zdobytą od d en u n c ja to ra (W , 34-35).

W bard zo p o d o b n y sposób Laskow ski kreuje postać zdrajcy. O n również akcentuje cechy fizjonom ii, świadczące o fałszu i przebiegłości G otliba: złośliwy w yraz tw arzy, „zerkanie zezem” (L, 7), chytre uśmiechy. K o la b o ra n -tów cechow ał w iernopoddańczy stosunek d o fab ry k an tó w i swego rodzaju nadgorliw ość, przejaw iająca się w inicjow aniu licznych przedsięwzięć, wy-m ierzonych w przygotow ujący się d o bun tu pro letariat. N iestety, żaden z pisarzy nie pokusił się o psychologiczne um otyw ow anie takiej postaw y. N ie m ożem y jednoznacznie stwierdzić, czy ataki w ym ierzone w robotników w ynikały z brak u akceptacji ich ideologii, obaw y przed powszechnym, krw aw ym buntem , czy z obietnic korzyści m aterialnych, jakim i m ogli kusić fabrykanci. K oniec obu zdrajców był identyczny - d o raźn y sąd partyjny w ydał n a nich w yrok śmierci. D o porzuconych zw łok przyczepiono kartkę z napisem „Szpicel” , k tó ra jednocześnie uzasadniała w ykonanie wyroku i m iała być przestrogą d la innych.

W e w szystkich u tw orach pow tarza się m otyw tzw. łam istrajków , których zachow anie w obliczu proklam acji strajku powszechnego interpretow ano jak o w yraźny afro n t i ciężkie przestępstw o wobec ruchu socjalistycznego. N a jo b -szerniej problem ten przedstaw iła Elizabeth G askell, choć w obliczu spokoj-nego, bezkrw aw ego przebiegu opisanego przez nią k onfliktu nie szokuje on tak m ocno, ja k dzieje się to w w ypadku łódzkich powieści. A ngielska pisarka stara się rzetelnie przedstaw ić przyczyny, k tó re skłaniały niektórych ro b o t-ników d o obojętności wobec radykalnych rozw iązań, zaproponow anych przez związki zaw odow e. A u to rk a M ary Barton po k azała tyranię zw iązków za-w odoza-w ych, uzurpujących sobie praza-w o do podejm oza-w ania decyzji za-w imieniu całego proletariatu. Tym czasem nieustępliwe stanow isko m anchesterskich ro b o tn ik ó w i nieum iejętność w ypracow ania k o m prom isu pom iędzy nimi a właścicielami fabryk stworzyły szansę zarobku dla wielu wiejskich tkaczy, w egetujących w pobliskich hrabstw ach. Z dużą dozą autorskiej sym patii G askell opisuje zm ierzających do M anchesteru w ygłodniałych tkaczy, którzy - obaw iając się represji związków zawodowych - starali się dostać d o m iasta przed nastaniem największego ruchu, rankiem lub tuż po zm ierzchu. Tym zdesperow anym robo tn ik o m , gotowym pracow ać za niskie staw ki odrzucone

(8)

przez m iejscow ych w yrobników , p isarka przeciw staw ia bezkom prom isow ych przedstaw icieli zw iązków zaw odow ych, nakłaniających m ieszkańców M an -chesteru do zdecydowanej walki z łam istrajkam i. Tę sytuację p isark a kom en-tuje w charakterystycznej dla siebie odautorskiej konkluzji:

I teraz uwidoczniły się prawdziwie zgubne skutki działalności związków zawodowych. Decyzje ich przywódców co do podjęcia czy też wstrzymania się od pracy za takim lub innym wynagrodzeniem mogły być słuszne lub niesłuszne; jeśli popełniali omyłki, tym gorzej dla nich. N ie mieli jednak praw a tyranizować innych i wciągać ich na swe własne madejowe łoże. Nienawidząc tego, co u fabrykantów nazywali ciemiężeniem, czemu sami ciemiężyli innych? Bo kiedy ludzie wpadają w podniecenie, sami nie wiedzą, co czynią. Sądźcie ich więc z odrobiną miłosierdzia, podobnie jak Najwyższy, którego wszyscy kochamy (MB, 200).

Elizabeth G askell w prow adza do powieści historię jednego z łam istrajków. Ów m ężczyzna został zaatakow any przez m iejscowego ro b o tn ik a , który dotkliw ie go pobił i polał m u tw arz żrącą substancją. O kaleczony wieśniak k o n ał w m ęczarniach, przyw ołując co chw ila żonę:

M ary, M ary, czy ja cię jeszcze kiedyś zobaczę! M ary, moje kochanie, oślepili mnie, bo chciałem pracować dla ciebie i naszego maleństwa (MB, 219).

Z daniem G askell, odpow iedzialność za krzyw dę niew innego człowieka, u k aranego za chęć uczciwej pracy, w jednakow ym sto p n iu obciąża fab -ryk an tó w i działaczy związkowych. P orów nanie despotyzm u w alczących ze sobą sił pow oduje, że słuszny - w założeniu - spór m iędzy robotnikam i a fa b ry k an tam i staje się ab su rd aln ą rozgryw ką m iędzy dw iem a grupam i posiadającym i, w k tó rą cynizm działaczy zw iązkow ych uw ikłał cierpiących niedostatek robotników .

P odobnie problem łam istrajków przedstaw ił M arian Gawalewicz. A kcja agitacyjna, energicznie prow adzona przez działaczy socjalistycznych wśród łódzkich robo tn ik ó w , m iała n a celu przekonanie do strajk u rzeszy ciągle niezdecydow anych, a także właściwe, w odczuciu działaczy, zorganizow anie buntu. P rzekonyw ano, że w słusznej spraw ie właściwe będą naw et radykalne działania, nie wyłączając rękoczynów:

Więc najprzód dla porządku chodźmy porobić fajrant w całem mieście. Fabryki, warsztaty, sklepy, szynki, restauracje, cukiernie i wszystkie publiczne lokale m uszą być pozamykane, a ktoby nie chciał, czyli ktoby nie zechciał z dobrej woli tego zrobić, to mu zepsuć parę zębów, albo szybę, albo coś podobnego i ferting!... Porządek musi być towarzysze (W, 202).

W Łodzi na m iano łam istrajków zasłużyli naw et pracow nicy pogotow ia, niosący pom oc cierpiącej kobiecie. G ru p a strajkujących obrzuciła karetkę kam ieniam i, a n a protesty lekarza i sanitariusza odpow iedziała obelgami i strzałam i z b rau n in g a (W, 227).

(9)

Po w ybuchu strajk u i ogłoszeniu lo k au tu starły się ze sobą dwie potężne siły - robotnicy i fabrykanci. Stanow iska obu grup były ta k odm ienne, że kom prom is w ydaw ał się niemożliwy. O ile zajścia w Łodzi okazały się początkiem krw aw ej rew olty, wym ierzonej w klasę posiadającą, rewolty, k tó ra była konsekw encją niem ożności w ypracow ania kom prom isu, o tyle sytuacja p rzedstaw iona w powieści angielskiej pisarki znalazła pokojow y finał. Z godnie ze św iatopoglądem G askell, d ro g ą do porozum ienia okazały się szczerość, m iłość bliźniego i wybaczenie. P rzek o n an ia a u to rk i M ary Barton, choć anachronicznie idealistyczne7, znalazły w powieści wiarygodne uzasadnienie. B ezpośrednią przyczyną w ybuchu strajk u w M anchesterze była nieum iejętność prow adzenia dialogu pom iędzy obiem a stro n am i konfliktu, w zajem na podejrzliw ość i pycha. F abrykanci, choć otrzym ali duże zagranicz-ne zam ów ienie, m usieli zmniejszyć koszty produkcji, aby zlecenie nie dostało się w ręce konkurencji. O bniżenie płac było zatem jed y n ą d ro g ą d o otrzy-m an ia k o n tra k tu i zapew nienia robotnikootrzy-m stałej, choć otrzy-m niej płatnej pracy:

Fabrykanci jednak nie raczyli podać owych faktów do wiadomości. Uważali, że są panami i że mają praw o żądać w ykonania pracy za cenę, ja k ą im się podoba dyktow ać, ponadto zaś przypuszczali, iż przy obecnym zastoju w handlu i bezrobociu bez szczególnych trudności zdołają przeprowadzić swoje plany (MB, 198).

R obotnicy, nieśw iadom i zawiłości ekonom ii, poczuli, że fabrykanci kolej-ny raz chcą w ykorzystać ich tru d n ą sytuację m ateria ln ą , p ro p o n u jąc pracę za m inim alne w ynagrodzenie. Poniew aż żadna ze stro n nie podjęła prób mediacji, nad M anchesterem rozciągnęło się widmo strajku, fatalnego w skut-kach dla każdej ze stron:

Bo choć nie ufają oni sobie wzajemnie, losy zarówno fabrykantów , ja k robotników ściśle są ze sobą związane i czeka ich wspólne podżwignięcie lub wspólny upadek. M ogą zdarzyć się pewne odchylenia co d o chronologii, ale nigdy co do istoty rzeczy (MB, 198).

P orozum ienie m iędzy antagonistam i u tru d n iał także szereg innych czyn-ników , charakterystycznych dla wielkich, ale jednocześnie m łodych ośrodków przem ysłow ych. Specyfika M anchesteru i Łodzi polegała m .in. n a dynam icznym rozw oju, um ożliw iającym w krótkim czasie pow stanie i rozkw it ogrom -nych fortun. O b a m iasta stawały się praw dziw ą „ziem ią obiecan ą” dla tych, którzy potrafili w ykorzystać ich potencjał. O m aw iane powieści pokazują w łókiennicze m etro p o lie n a tym samym etapie ewolucji (choć akcja powieści

7 O to recepta Gaskell: „Żadnemu z fabrykantów nie przyszło na myśl, że mogliby po-traktow ać robotników jak b ra d , jak przyjaciół, i szczerze a jasno, dokładnie a wyczerpująco przedstawić im okoliczności, w wyniku których doszli do wniosku, że sami gotowi są ponieść oliary, oczekując też pewnych wyrzeczeń od robotników. Byłaby to jedynie słuszna i w obecnej chwili konieczna polityka” (MB, 210).

(10)

G askell rozgryw a się w latach czterdziestych X IX stulecia) - m iasta m ają ju ż za so b ą okres największej prosperity, teraz przyszedł czas m ierzenia się

z konsekw encjam i dynam icznego rozw oju i chw iejnością rynków zbytu. W m łodym m ieście przem ysłowym, jakim była Ł ódź, większość ro b o t-ników p am iętała swoich dzisiejszych pracodaw ców sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy byli zwykłymi robotnikam i żyjącym n a skraju ubóstw a. W sposób bliżej dla pracow ników niezrozum iały części się pow iodło i jej udziałem staw ał się aw ans społeczny i m ajątkow y, inni — przez całe życie pozostaw ali biednym i w yrobnikam i. Owa św iadom ość jaskraw ię rysow ała się w m om en-tach, gdy daw ni w spółpracow nicy stawali po przeciwnej stronie barykady. Paciukiewicz, epizodyczna postać Wiru G aw alew icza, z żalem w głosie przy p o m in a F einw urtlow i, że większość dzisiejszych włókienniczych p o ten -tató w Łodzi zaczynała swoją karierę od ciężkiej fizycznej pracy:

[...] pan pamięta, jakeśmy to u Pfingsta i Lajbusiewicza jeszcze razem pracowali?... Obajśmy mieli po cztery fajgle tygodniowo, pam ięta pan?... A dzisiaj!... Pan jest prezes, dyrektor, fabrykant i milioner, a Paciukiewicz taki sam hołodarz, jaki był przed trzydziestu laty. Tak, tak — z temi butam i to różnie, psiakrew, bywa; jednemu to d same na nogi włażą, a drugiemu to się na nogach utrzymać nie chcą choć je sznurkami poobwiązuje, i całe życie musi świecić gołymi piętami (W, 129).

Św iadom ość podobnej zależności budzi sprzeciw także w Johnie Bartonie, k tó ry pam iętał miejscowych krezusów (C arsona, D u n c o m b a , M engiesa), przybyw ających d o M anchesteru „w jednym u b ra n iu ” (M B , 75).

Inni fabrykanci zawdzięczali swój m ajątek pracow itości i sprytow i swoich ojców. W takim w ypadku pisarze akcentow ali różnice w m entalności starego pokolenia fabrykantów (tego, k tóre swoją ciężką p racą w ypracow ało fortunę) i m łodego - cw anych utracjuszy, bezwzględnie pom nażających m ajątek, bezkom prom isow o traktujących robotników . „D rugie pokolenie” więcej czasu pośw ięcało hucznym zabaw om niż solidnej, ciężkiej pracy. M łody C arson całe noce spędzał n a balach i spotkaniach tow arzyskich; dnie przepędzał, pogrążając się w apatii, grom adząc siły przed kolejnym wieczorem. P odobnie Berliński, łódzki fabrykant, któ ry przepuszczał m iliony na zabaw y w tow a-rzystw ie podrzędnych aktoreczek i tancerek.

R obotnicy rozum ieli, że bogactw o fabrykantów tylko w niewielkiej części jest zasługą sprzyjającego losu, a ich m ajątek w ypracow ały rzesze pracow

-ników . U św iadam iali sobie, że z „pracy ich w ychudłych rąk , z p o tu ich ciał wyrosły fo rtu n y ” (M B, 198) - to budziło sprzeciw i chęć odw etu8.

W e w szystkich om aw ianych utw orach odnajdziem y m otyw spotkania fabrykantów , n a którym próbow ali oni w ypracow ać w spólne stanow isko w obec żąd ań p ro letariatu .

8 Porównaj: „M ało to pan złota nazbierał przez tyle lat?... To przedeż wszystko nasza praca, nasz pot, nasza krzywda” (W, 31).

(11)

W śród właścicieli fabryk znajdow ali się ludzie prezentujący skrajne opcje: skłonni do k o m prom isu lub zdecydow ani trw ać n a nieprzejednanym stan o -w isku -w obec żąd ań robotnikó-w . A u to rk a M a ry Barton sugero-w ała, że najbardziej nieustępliwi (oprócz m łodych, którzy , j a k jeden m ąż, byli za tym , by przeciwstaw ić się roszczeniom , k tó re przedstaw ione zostały z taką gw ałtow nością” (M B , 201)) byli fabrykanci, niegdysiejsi robotnicy. Potentaci solidarnie podjęli decyzję o nieustępliwości wobec postu lató w proletariackiej delegacji.

In n y w a rian t tego m otyw u zaprezentow ał Gawalewicz. L ancet, b ohater Wiru, p o stan aw ia w zaistniałej sytuacji zarobić ja k najwięcej dla siebie. W brew ustaleniom , jak ie zapadły n a zebraniu fab ry k an tó w (o tw ardym stanow isku w obec robotników ), postanaw ia - w tajem nicy przed innymi - podnieść pensję swoim pracow nikom , byleby ukończyli n a czas duże zam ów ienie (W , 72).

Jeszcze inaczej ów w ątek zm odyfikow ał a u to r powieści Lokaut. O bok postaci skrajnie negatyw nej - fa b ry k an ta Berlińskiego, zaprezentow ał jego antagonistę, starego fa b ry k an ta B ajera (rów ieśnika ojca Berlińskiego). Ten, być m oże o statn i z uczciwych i hum anitarnych łódzkich fabrykantów , sprze-ciwia się decyzji ogółu o ogłoszeniu lokautu. P o te n ta t ujm uje się za ro b o t-nikam i, ale także występuje w obronie łódzkiego, czy naw et szerzej - pol-skiego przem ysłu. D ośw iadczony przemysłowiec wie, że rynki nie cierpią pustki i jeśli w w yniku pochopnej decyzji zam knie się fabryki, odbiorcy znajdą now ych kontrah en tó w . Bajer, w spółtw orzący potęgę przemysłowej Łodzi, czuje się z nią zw iązany uczuciowo, a nie tylko poprzez interesy. D latego o b u rz a go po staw a Berlińskiego, któ ry łatw o dorobiw szy się m i-lionów , myśli o wyjeździe z włókienniczej m etropolii, bo - ja k m ów i do B ajera - „ ta p a ń sk a ojczyzna jest bardzo biedna, b ard zo głupia, nudna i w d o d a tk u ja k tego ro k u - stanow czo za zim na” (L, 39). R ów nież Lancet (W ir), salwujący się ucieczką w gorące dni rewoluq'i, bez sentym entu tra k -tow ał m iasto, zapew niające m u m ajątek:

Niech wszyscy diabli porw ą fabrykę i cały gród bawełniany!... moje zdrowie i życie jest mi droższe od tej starej rudery, którą i tak ze trzy razy zamortyzowaliśmy do tej pory. Ja wyjeżdżam! (W, 225).

K olejnym pow tarzającym się tem atem jest spotkanie ro b o tn ik ó w z fab -rykantam i. M otyw ten pojaw iał się w różnych, zaskakujących lub naw et absurdalnych, realizacjach. K lasyczne przedstaw ienie w ątku opierało się na k o n trastac h w prezentacji pracow ników i w łókienniczych po ten tató w (M ary Bartoń). N iem al identycznym i środkam i posłużyli się pisarze, kreując ro b o tniczych przyw ódców . R eprezentantam i p ro letariatu zostaw ali mężczyźni h o -norow i, sw obodnie w ypow iadający swe m yśli, dośw iadczeni, skłonni do

(12)

ustępstw , ale jednocześnie gotowi do końca bronić interesów swojej klasy. C iekaw ie przetw orzył ten m otyw Gawalewicz - u H e rm an a L anceta zjawia się delegacja robotnic, proszących o w staw iennictw o za aresztow aną w spół-pracow nicą. K ob iety w ykazują się większą determ inaq'ą niż proszący kilka dni wcześniej mężczyźni. R obotnice nie czuły respektu przed właścicielem fabryki, poczynały sobie z nim bardzo swobodnie. Rozwój sytuacji całkowicie zaskoczył fa b ry k an ta - w m iarę upływu czasu kobiety staw ały się coraz bardziej natarczyw e:

- Co to znaczy „stulić gęby” ?... A pan do kogo tak?... Pan wie, co my tu delegacja od całej fabryki?...

- Powyrzucać każe! Patrzcie go, jaki mi pan z naszej krwawicy, z naszej łaski, z naszego potu!

- A jakże!... spróbuj tylko wyrzucać!... no dalej!... Zobaczymy, kto kogo jeszcze prędzej wyrzuci [...].

i dalej:

- Widzisz go!... będzie tu od idiotek wymyślał - m ruknęła urażona, a zwracając się do towarzyszek, pogardliwie dodała:

- Parszywiec!...

aż przeszły d o rękoczynów :

- Naciskać go!... tylko naciskać! - podjudzała ospowata - to w końcu skruszeje, obaczyta! - A zrzućta mu ten kapelusz ze łba... co m a stać w kapeluszu przy nas? Niech zna szacunek! [...].

Terroryzm tłumu zdobywał się na okrutny dowcip i przebiegłość.

K obiety pozasiadały wszystkie krzesła i fotele, trzymając oblężonego w pozycji stojącej; napierały go coraz bardziej i przysuwały do ściany, żeby po prostu ruszyć się nie mógł, tłoczyły się dookoła niego, poszturchując go niby niechcący, i szarpiąc za rękawy, za klapy od paJtota, poufaląc się coraz więcej i zacierając wszelkie granice pomiędzy nim a sobą (W, 140-144).

P rzytoczony fragm ent, podobnie ja k cała op isan a przez Gawalewicza sytuacja, jest sym ptom atycznym przykładem specyfiki Łodzi i innych wielkich ośrodków przem ysłow ych (w tym także M anchesteru). W łaśnie w takich m iejscach, zdaniem publicystów, dokonyw ała się praw dziw a feminizacja życia - kobiety pracow ały n a równi z mężczyznami, a czasem przejm ow ały na siebie cały ciężar utrzym ania rodziny. F em inizaq'a „nie dokonyw ała się” więc w w arszaw skich salonach, n a odczytach czy klubow ych spotkaniach, ale właśnie w wielkim mieście przemysłowym. A u to r Wiru doskonale uchwy-cił ten aspekt życia łódzkiego, a opisane przez niego robotnice, choć nie osiągają żadnych wym iernych efektów (F elka D ybików na zostaje wprawdzie zw olniona, ale dzieje się to bez udziału H erm ana L anceta), to jed n ak zdobyły

(13)

się na więcej niż m ężczyźni0 - przez kilka godzin przetrzym yw ały fabrykanta, uwięzionego we własnym gabinecie.

Jeszcze inne spotkanie robotników z fabrykantem przedstaw ił Laskow ski w L okaucie. Berliński po wyjeździe z Łodzi osiadł (nomen omen) w Berlinie, gdzie szybko zadom ow ił się w śród miejscowych przem ysłow ców . F abrykanci niemieccy i m oskiew scy wypłacali się Berlińskiem u i jego łódzkim przyja-ciołom za zorganizow anie zaplanow anego wcześniej lo k au tu , n a którym m iliony zarabiali przem ysłow cy dotychczas zdom inow ani przez potęgę po l-skiego M anchesteru. Berliński wiedzie beztroskie życie n a b a b a , otoczony tłum em hołdującym jego m ajątkow i. Jeżeli w ogóle m ów i o mieście, które go „w yhodow ało i utuczyło” (L, 77), to w sposób cyniczny; nie przejm uje się losem tysięcy robo tn ik ó w , skazanych na pow olną śm ierć głodow ą. O d-rzuca także poselstw o polskich szlachciców, którzy przyjechali wstawić się za zlokautow anym i m ieszkańcam i Łodzi. Laskow ski, nie d b ając przesadnie o realizm powieści (co zdaje się potw ierdzać zakończenie utw oru, kiedy to do łoża fa b ry k an ta przychodzą zjawy, szkielety i w idziadła pracow ników jego zakładów ), pisze o delegacji łódzkich ro botników , przybywającej do Berlina, by przekazać w iadom ość, iż rezygnują ze wszystkich wcześniejszych żądań i p ro szą o przyw rócenie do pracy. Berliński obchodzi się z nimi bardzo obcesow o i potw ierdza nieodw racalność wcześniejszych decyzji. R o -botnicy, opuszczający m ieszkanie fabrykanta, konkludują:

Był las - nie było nas! Nie będzie nas - ostanie las! Nas i p ana nie stanie, a Łodzią Łodzią ostanie! (W, 79).

O m ów ione d o tej pory przypadki analogii pom iędzy literackim w izerunkiem strajk u w Łodzi i M anchesterze wynikały przede wszystkim z p o d o b -nego ch a rak teru obu m iast, a także - z podobieństw a w sam ym „m echaniz-m ie b u n tu ” . C iekaw ie n a tyechaniz-m tle rysuje się zbieżność, k tó ra nie wynika bezpośrednio z opisanych wcześniej czynników .

W czasie zebrania m anchesterskich fabrykantów i ich spo tk an ia z ro-botnikam i, m łody C arson, rzecznik bezkom prom isow ego stanow iska wobec strajkujących, rysuje k ary k atu rę przedstaw iającą robotniczą delegację zło-żoną z „w ychudłych, obdartych, posępnych, w ygłodniałych” (M B , 213). Realizm rysunku w zbudza uznanie w śród zebranych; obrazek okrążywszy wszystkich, zostaje wyrzucony. Całe zajście obserw ow ał jeden z robotników , k tó ry później zdobył ten corpus delicti, jed n o zn aczn ie w skazujący na sto su n ek fa b ry k an tó w d o strajkujących. T o w ydarzenie w yw ołało falę następ n y ch zdarzeń (istotnych z p u n k tu w idzenia p ozostałych w ątków pow ieści). U rażeni zw iązkow cy postanow ili w ym ierzyć k a rę krezusow i,

(14)

kpiącem u z ich nieszczęścia - w tajnym losow aniu w ybrali jednego, który m iał zam ordow ać C arsona.

P o d o b n y m otyw - kpiny z nieszczęścia ro b o tn ik ó w - odnajdziem y w utw orze Laskow skiego. Niemieccy fabrykanci podjęli Berlińskiego wy-staw ną kolacją, podczas której prow adzono rozm ow y o interesach. R oz-baw ione tow arzystw o żartuje z dram atycznej sytuacji, w jakiej znaleźli się łódzcy robotnicy i p ostanaw ia wysłać im „okruchy z pańskiego sto łu ” :

Wiesz pan? - mówi H erm an - pańscy robotnicy są głodni - ale my mamy też serce - poślijmy im parę tuzinów ostryg! Ja płacę - co? (L, 70).

O statnie z m iejsc wspólnych om aw ianych powieści to a ta k robotników n a fa b ry k an ta. N ajjaskraw iej w ątek ten został p o kazany w M a ry Barton - robotnicy podjęli decyzję o zam ordow aniu syna fab ry k an ta, któ ry jaw nie kpił z ich trudnego położenia. W yrok został w ykonany. Nieszczęśliwym, targanym w yrzutam i sum ienia, zabójcą okazał się ojciec tytułow ej bohaterki. W zakończeniu powieści doszło jed n ak do wyjawienia win i pogodzenia Jo h n a B arto n a i C arsona-ojca.

O fiarą ro b o tn ik ó w padł także Berliński (L okaut). Z o stał zaatakow any we własnej fabryce przez m łodego ro b o tn ik a Ja n a H u tę, występującego w obro n ie czci narzeczonej, nachodzonej przez fa b ry k an ta. T u „narzędziem zam ach u ” - a m oże raczej dem onstracji sił - staje się lodow a bryła rzucona w okno.

N ajzabaw niejsze sceny atak u proletariuszy na fa b ry k an ta przedstaw ił Gawalewicz. R obotnicy, bohaterow ie Wiru, nie zam ierzają fizycznie krzyw -dzić znienaw idzonego fa b ry k an ta (może dlatego, że i dem onizm Lanceta jest tylko pozorny, a o n sam budzi raczej sym patię niż odrazę). W ystarczy im zabarw io n a kry ty k ą kpina. T aki wydźwięk m a w spom niana wcześniej scena z robotnicam i i a ta k n a k aretę uciekającego L anceta.

W om aw ianych powieściach bez tru d u m ożna odnaleźć elem enty wspólne. U legają one pew nym m odyfikacjom , wynikającym z odm ienności Łodzi i M anchesteru. N ależy pam iętać, że akcja utw orów nie rozgryw a się w tym sam ym czasie historycznym - M a ry Barton G askell o p ow iada o faktach rozgrywających się blisko sześćdziesiąt lat wcześniej niż w ydarzenia rewolucyj-ne w Łodzi. W arto jed n ak zauważyć, że dynam ika zdarzeń i ich specyfika nie uległa radykalnym przem ianom .

Spośród przyczyn w ybuchu buntu najjaskraw iej akcentow ano tru d n ą sytuację m ateria ln ą robotniczych rodzin, spow odow aną niskim i w ynagro-dzeniam i. C ały m echanizm rozbudzonych w ten sposób działań przedstaw iał się niem al identycznie: pracow nicy uczestniczyli w tajnych zebraniach, na których podejm ow ano decyzje o kolejnych działaniach; ulegali nam ow om sprytnych agitatorów ; brali udział w strajku i ponosili wszystkie jego k o n

(15)

-sekwencje. A nalogicznie przedstaw iono następstw a strajku, szczególnie p o g ar-szanie (i ta k ju ż trudnej) sytuacji robotników , a także p róby m ediacji pom iędzy obiem a stronam i konfliktu.

R óżnice w przedstaw ieniu strajku i lo k au tu w om aw ianych powieściach w ynikają głównie z różnej w artości literackiej zaprezentow anych utw orów . N ajbardziej wnikliwe studium budzenia się sam ośw iadom ości robotników d o strajku, drobiazgow e opisy bun tu i jego konsekw encji przedstaw iła E lizabeth G askell. N ależy jed n ak pam iętać, że M ary Barton jest powieścią w ielow ątkow ą, w której dzieje m anchesterskiego lo k au tu są jednym z wielu przenikających się m otyw ów . D o m in an tą Wiru bez w ątpienia jest rewolucja, jed n ak i ta powieść, choć artystycznie słabsza od M a ry Barton, ukazuje w ydarzenia w szerszej perspektywie. Świat rewolucji opisanej przed G aw a- lewicza, choć silnie spolaryzow any, nie jest czarno-biały. A utorow i Wiru u dało się uciec przed dem oniczną, m ało w iarygodną kreacją fab ry k an ta - postać L anceta, m iast niechęci, budzi raczej sym patię. L o ka u t L askow s-kiego jest najbardziej tendencyjnym i artystycznie najsłabszym utw orem . Pisarz nie zdołał uchronić się przed licznymi uproszczeniam i, k tó re w sposób oczywisty wpłynęły na w artość powieści; nie zadbał także o jej wiarygodność.

Karolina Kołodziej

T H E PA RALLEL M O T IFS IN T H E LITERARY PR ESEN TA TIO N S O F STRIKE AND LO CK OU T IN M ANCH ESTER (ELIZABETH C. G A SK EL Ľ S M A R Y BARTO N)

AND L Ó D Ż (M . G A W A LEW IC Z« W IR AND К. LASKOW SKI’S LO KAU T) (Summary)

The purpose o f the study was the analysis of common motifs in literary presentations o f factory workers, strike and lockout in Łódź and M anchester as depicted in the novels by Gawalewicz, Laskowski and Elizabeth Gaskell. The novels analysed in the study touch upon parallel problems, which seem characteristic for the cities with similar history and way of development. A m ong reappearing motifs there are: stories of factory owners who used to be ordinary workers; differences between old and new generations o f factory owners; awareness o f factory w orkers whose labour contributed to the growth of fortunes o f their employers, descriptions o f worsening life conditions of working class due to technical advancement in production and shortening o f working day; sexual abuse o f female workers by factory owners; conspiracy am ong factory workers, descriptions of the activities of trade unions; workers’ claims e.g. 8-hour w orking day, pay-rises; agitation by trade union members; meetings of delegates of trade unions with factory owners and management; strikebreakers; informers; factory owners mocking the poverty o f working class; meetings o f factory owners; closing dow n o f factories and resulting impoverishment of the workers; assaults on factory owner’s life.

Cytaty

Powiązane dokumenty

As well as the demo- graphic questions (occupation, type of service and the groups assisted), the questionnaire included several open-ended questions. It asked respondents to

R ozpraw y te, wnikając coraz głębiej w istotę w odzostw a Sobieskiego, jego psychikę na polu bitwy, m e­ tody dow odzenia etc., nietylko zm odyfikow ały nieraz

Figure 3: Loan to value in Finland in 2004 by age of head of household, loan as % value of the dwelling, Wealth Survey, Statistics Finland... (Wealth

Chapter 6 in this volume, on the other hand, yields guidelines for quantification of stepwise failure due to repetitive loading (section 6.4), of the undrained shear strength of

Protospace (PS), developed within the Hyper- body Research Group at the University of Technology in Delft, is a web-based multi-user environment rely- ing on

Additionally the data about the Hong Kong office work- ers combined with the Chinese factory workers were com- pared with the retrieved data of a survey held before 1989 on the

Only one in five owners of swine farms would decide to engage in intervention measures during periods of deteriorating market conditions, while at the same time increasing

Obsługa zdarzeń typu ActionListener (str. 46-47, wykład6, przykład1) – zmiana definicji znacznika <h:commandLink na stronie dodaj_produkt2.xhtml oraz modyfikacja