• Nie Znaleziono Wyników

Miasto jako przestrzeń korekcyjna : stadtluft macht...?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Miasto jako przestrzeń korekcyjna : stadtluft macht...?"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Krzysztof Nawratek

Miasto jako przestrzeń korekcyjna :

stadtluft macht...?

Kultura i Polityka : zeszyty naukowe Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie nr 4, 83-93

(2)

MIASTO JAKO PRZESTRZEŃ KOREKCYJNA

Stadtluft macht...?

Streszczenie

W tekście zakw estio n o w an o p o w szech n e p rzek o n an ie o ścisłym zw iązku idei w olnościow ych z M iastem . M iasto, w b rew m aksym ie Stadtluft macht frei, ja w i się jak o p rz e strz e ń opresyjna, której ce c h a m i im m an en tn y m i, czy w ręcz k o n sty tu u ­ jący m i ją, s ą p rzem o c i segregacja. W artykule p o trak to w an o m iasto ja k m aszynę bio-polityczną. P rzeanalizow ano w pływ jego składników niem aterialnych (praw o, sym bolika etc.) i m a te ria ln y c h (układ p rzestrzenny, in fra stru k tu ra , a rc h ite k tu ra

etc.) n a ludzkie zach o w an ia i relacje m iędzyludzkie. Postaw iono rów nież pytan ia

0 to, kogo m iasto „w ytw arza” p rzy użyciu określonych te c h n ik dyscyplinujących 1 kto w istocie m a w m ieście w ład z ę p o z w a la ją cą n a użycie tych technik.

+

Od najdaw niejszych czasów m iasto było sied zib ą k ap łan ó w (przyj­ m uje się, że m iasta pow stały p rz e d e w szystkim , aby sp ełn iać funkcję c e n tru m h an d lu i ku ltu religijnego; zob. Lynch 1984), w ład có w i w y­ kształconej elity. M iasto „p an ow ało ” n ad w sią, to w m ieście (zarów no w greckiej polis, ja k i w Rzym ie) m ieszkali obyw atele, d y sp o n u jący czym ś w ięcej niż tylko „nagie życie” (zoe) m ieszkańców w si - p ra w a ­ m i politycznym i.

M iasto w ięc w yraźnie oddzielało się od wsi, czy szerzej - od tego, co pozam iejskie. Jak p isa ł M ircea E liad e (1993: 53), to w łaśn ie m iasto było p rz e strz e n ią ła d u (rów nież „boskiego ła d u ”), w y raźn ie o d ró żn ia­ ją c ą się od chaotycznej, p ro fanicznej p rzestrz en i zew nętrznej. To od­ dzielenie, w yraźny p o d ział n a to, co w ew nętrzn e, i to, co zew nętrzne, na sacrum i profanum, n a d obro i zło w końcu, w ydaje się rów n ie w aż­ nym czynnikiem kon sty tuu jący m m iasto co w olność, n a k tó rą w sk a­ zuje hasło Stadtiuft macht frei. Z ak ład an ie m iasta (pod ob nie ja k tw o ­ rzen ie dom u) łączyło się często z k rw aw ą ofiarą. M iasto w ięc od p o ­ czątku nie było p rz e strz e n ią bez w łaściw ości, w ręcz p rzeciw n ie - było

+ d r K rz y s z to f N a w r a te k - a r c h ite k t, u r b a n i s t a , te o r e ty k m ia s ta , w y k ła d o w c a a r c h i t e k t u r y w T h e S c h o o l o f A r c h ite c tu r e a n d D e s ig n , F a c u lty o f A rts, U n iv e r s ity o f P ly m o u th w W ielk iej B ry ta n ii. O s ta tn io o p u b lik o w a ł k s ią ż k ę M iasto jako idea polityczna (K ra k ó w 2 0 0 8 ). E -m a il: k rz y sz - t o f . n a w r a te k @ p ly m o u th . a c .u k

(3)

p rz e strz e n ią u fu n d o w an ą n a określonej kosm ologii, w której o bow ią­ zyw ały ta k ie a nie in n e zasad y i p ra w a . M iasto w kon sekw en cji nie j e s t ; o p ro stu p rzestrzen ią, je st M iejscem ufun do w an y m 'a k o n k ret­

nych w arto ściach .

Owe w artości, zasady, p ra w a i regulacje w oczywisty sposób o g ra ­ n ic z a ją w o ln o ść m ieszk ań có w m iasta. W olność, k tó rą m ieli lu d zie m ieszkający p o za m iastem . O czyw iście m iasto nie tylko og raniczało w olność, ale ró w n ież j ą oferow ało, w yryw ając sw oich m ieszkańców z klanow ych, stanow ych reg u lacji (S h ane 2005: 19). Jed n ak nie ulega w ątpliw ości, że w olność (w zn aczeniu swobody) łatw iej było znaleźć w lasach i n a b ezd ro ż a ch niż w m ieście.

W od n iesien iu do Polski w arto w sp o m n ieć o istn ien iu czegoś w ro ­ dzaju PRL-owskiej trad y cji używ ania p rzestrzen i lasów i ogólnie p rz e ­ strzen i pozam iejskich, niepublicznych - m ożna pow iedzieć - „dzikich”. Jeśli przestrzen ie publiczne w m iastach podlegały ścisłem u nadzorow i w ładzy i w iązały się z m an ifestacjam i politycznym i (pro lub contra), to p rzestrz en ie „dzikie” w iązały się z aktyw nością „cielesną”, p o p ie ra n ą i sty m u lo w an ą p rzez w ładzę. Poza m iastem oczyw iście rów nież o bo­ w iązyw ały określone zasady, lecz opierały się one n a em patii w sto su n ­ ku do przy ro dy (nie p alić ognisk czy nie krzyczeć w lesie), b ard zo czę­ sto w ięc trak to w an o je jako zach o w an ia n atu raln e. O wa pozam iejska „ n a tu ra ” w y raźnie n aw iązuje do klasycznego p o d ziału n a polityczne m iasto i niepolityczny o b szar p o za nim .

To w łaśn ie w ydaje się p rz e d e w szystkim o d ró żn iać m iasto od nie- m iasta - stopień, szczegółow ość i intensyw ność regulacji. M iasto b o ­ w iem nie tylko oddziela jed n ych ludzi od innych, nie tylko ro zgranicza ró żn e w a rto ści i style życia, lecz tak że - ja k tw ierd zi A rystoteles - je st pow ołane, by osiągać o k reślo ne dobro. M iasto (polis) je st w ięc bytem ufundow anym n a dążeniu do określonego (zdaniem A rystotelesa - n aj­ wyższego) dobra. N ie je st w ięc bytem pasyw nym , lecz aktywnym, dzia­ łający m i w ytw arzającym określone w artości.

O ddzielenie je st je d n a k pierw szy m i p o d staw o w y m g estem dyscy­ plinu jącym . G estem w ciąż w p ra k ty c e m iejskiej obecnym . Z arów no p o d ział n a dzielnice etn iczn e czy zw iązan e z o k reślo n ą profesją, ja k i idee stojące za ru c h e m City Beautiful czy choćby słynny p la n p rz e b u ­ dow y Paryża au to rstw a H au sm an n a, n ak ład ający n a „bru d n y ” p ro le ­ ta ria c k i Paryż sy stem „czystych” ary sto k raty czn y ch b u lw a ró w (zob. H arvey 2006), były kolejnym w cieleniem tej sam ej idei po d ziału n a to, co d o b re i piękne, i to, co złe i brzydkie. W ydaje się, że rów nież dziś p rz e k lin a n e p rzez u rb a n istó w i socjologów zam k n ięte, o d g ro d zo n e osiedla n ie s ą niczym innym , ja k im m an en tn ie m iejskim g estem p o ­ działu n a to, co je st ładem , i to, co je st chaosem .

(4)

Jeśli przyznam y, że m iasto to o b szar u reg u lo w an y (cyw ilizow any - w p rzec iw ień stw ie do „dzikiego” o b szaru p o z a nim ), to pierw szym , fu n d am e n taln y m ru c h e m dyscyplinującym je st w łaśn ie stw ierd zen ie tego faktu, a co za ty m idzie - u sta n o w ien ie granicy. K onsekw encją ustan o w ien ia gran icy je st objęcie reg u lacjam i w ydzielonego obszaru. M iasto je st w ięc p rz e strz e n ią w istocie „p o siad an ą” - n aw et jeśli m ó ­ w im y o p rz e strz e n ia c h publicznych, to s ą to p rz e strz e n ie b ę d ą c e w e w ła d a n iu M iasta, czyli - m ó w ią precyzyjnie - tych, którzy w m ieście sp ra w u ją w ładzę. S tąd p o ru sza n y w e w spółczesnej d eb acie p ro b lem zaniku b ądź pryw atyzacji p rze strz en i publicznej w ydaje się nie trafiać w sedno sprawy. M iejska p rzestrzeń p ub liczn a zaw sze była w pew nym sensie spryw atyzow ana.

M iasto w ięc, w brew pow tarzanej m aksym ie Stadtluft machtfrei, było, je st i zap ew n e b ędzie m aszy ną opresyjną. W szystkie m iejskie reg u la­ cje - p ra w a , norm atyw y, p rzep isy czy reg u lam in y - tw o rz ą o w ą m a ­ szynę. O rganizacja przestrzeni, budynki, elem enty m ałej architektury, rośliny s ą po p ro stu dopełnieniem , fizycznym w y m iarem tych reg u la­ cji. P odstaw ow ym spo so bem d ziałan ia M iasta - M aszyny O presyjnej je st segregacja m ieszkańców . Podział n a tych, którzy p asu ją do ideału M ieszkańca M iasta (w arto się przy jrzeć, w ja k i sposób w sp ółczesn e strateg ie m iejskie p o rtre tu ją sw oich m ieszkańców i kogo w tych op i­ sach pom ijają), i tych, których nie opłaca się „wychowywać”. W konse­ kw encji mieszkańcy, którzy m a ją w ładzę, w ypychają i ru g u ją z m iasta tych, którzy jej nie m ają.

Począw szy od klasycznych tekstów z socjologii m iasta Louisa Wirt- ha (1938) i G eorga Sim m ela, przekonanie, że życie w m ieście w yraźnie ró ż n i się od życia p o z a n im i że m ieszk ań cy m ia sta m a ją zu p ełn ie inn e pro b lem y (przez co s ą innym i ludźm i) niż m ieszkańcy o b szarów niezu rb an izo w an y ch , w ydaje się po w szechn e. Jak dow odził w eseju „The M etropolis a n d M ental Life” S im m el (1950: 409), m iasto to p rz e ­ de w szy stkim niezw ykle in ten sy w n a sty m u lacja ludzkiego system u nerw ow eg o - z n ac z n ie m o cniejsza niż w w y p ad k u lu d zi m ieszk ają­ cych n a wsi. M iasto to p rzed e w szystkim „intelekt” i „fakty”. Ekonom ia pieniądza, k tó ra nie m ierzy jakości, lecz ilość. Metropolis, w edług S im ­ m ela, p ęta lu dzką w olność, instynkty - życie. O piera się w ięc - do p o ­ w iedzm y - n a opresji, n a zap rz eczen iu czystego zoe. Co ciekaw e, tym, co p o zo stało z greckiej polis w e w sp ó łczesn y m m ieście, je st w łaśn ie p o d ział i założycielska p rzem o c. G reck a polis była p rzecież m aleń k ą w spólnotą. Jeśli w ięc tym, co w ynalazła polis, była bezpo śred n ia dem o­ k racja o p a rta n a silnej w spólnocie, to Metropolis an i nie je st zam iesz­ k an a przez w spólnotę, an i nie m a szans n a jakiekolw iek rządy o p arte na bezpośredniej dem okracji (eksperym enty zw iązane z b u d żetem p a r­

(5)

tycypacyjnym prędzej czy później k o ń czą się p o w ro tem do d e m o k ra ­ cji przedstaw icielskiej i z arz ąd zan ia b u d żetem p rzez ad m inistrację).

O ile zgadzam y się, że istnieje egzystencjalna ró żnica m iędzy istnie­ n iem m ieszkań ca m iasta i n iem iasta, to ju ż zdefiniow anie tej różnicy w cale nie je s t p ro ste, a staje się n iem al niem ożliw e, gdy p ró b u jem y o p isać p ro c e sy i m e ch a n iz m y w y tw a rz a ją c e tę ró żn icę. W ydaje się jed n ak , że w arto sp ró b o w ać sp o rząd zić k atalog te ch n ik (technologii), jakim i posługuje się m iasto, by „wytworzyć sobie” sw oich m ieszkańców i użytkowników. Te m echanizm y bow iem , czy też techniki, funkcjonują w m ieście, są je d n a k sto so w an e rozdzielnie p rzez zd ecen tralizo w an e po dm ioty m ające zd ec en tralizo w an ą w ładzę. M ożna się zastan aw iać, czy ta d ecen tralizacja zm niejsza ich sk uteczność czy nie.

S p ró b u jm y zdefiniow ać dw ie p o d staw o w e sfery, w ja k ic h m iasto m oże dyscyplinow ać o raz „w ytw arzać” sw oich m ieszkańców . P ierw ­ sza z nich to sfera m aterialn a, zw iązana z fizycznym kształtem m iasta; d ru g a n a to m iast to sfera sym boli i regulacji, sfera n iem aterialn a. Z a­ cznijm y od tej pierw szej. Fizyczność m iasta istnieje i w pływ a n a jego m ieszk ań có w i u ży tkow ników n a b a rd z o ró żn y ch p o zio m ach - p o ­ cząw szy od sk ali m ia sta jak o całości, p o p rzez skalę dzielnicy, aż po m ikrom echanizm y dotyczące konkretnych artefaktów. Specyficzne roz­ w iąza n ia dotyczące p rz estrz en i (na p rzy k ład in frastru k tu ry te ch n icz­ nej, takiej ja k w odociągi, gaz, w oda, i ro zw iąz ań kom unikacyjnych, zaró w n o kom unikacji publicznej, ja k i pryw atnej) p o w o d u ją p o w sta ­ w an ie o b szarów o wyższej w artości, a w ięc takich, k tó re - jeśli będzie ta m p ro jek to w a n a zab u d o w a m ieszkaniow a - b ę d ą zasied lan e przez ludzi powyżej klasy średniej, oraz o b szarów upośledzonych o niższej w arto ści. M im o d ek laraty w n ej e g a lita rn o śc i k ażd e m iasto s ta ra się m inim alizow ać liczbę m ieszkańców biednych, a m aksym alizow ać licz­ b ę m ieszkańców o zasobnych po rtfelach.

N ajp ro stszy m spo so b em n a to je st po p ro stu w ypychanie n ie ch cia­ nych m ieszkańców p o za m iasto. N aw et jeśli s ą to w ciąż te re n y leżące w g ra n ic a c h a d m in is tra c y jn y c h gm iny, to z n a jd u ją się o n e n a jej obrzeżach. U spraw iedliw ieniem tak ich działań je st oczyw iście m itycz­ ny „wolny ry n ek”, który m a zdejm ow ać z w ładz m iasta o d p ow ied zial­ n ość za m o ra ln ie w ą tp liw e ro z w ią z a n ia (zob. M eck 2005; B ollens 2001). Jed n ak ta segregacja m ieszkańców dotyczy nie tylko m iejsc z a ­ m ieszk an ia , lecz ró w n ież d o stę p n o ści p o szczeg ó ln y ch teren ó w . N a p rzy kład b rak kom unikacji publicznej p o łączony z dobrej jak o ści d ro ­ gam i je st oczywistym działaniem przeciw ko tym, którzy nie m ają sam o ­ chodów. Płatny w jazd do cen tru m m iasta, gdy obow iązuje w Londynie, gdzie tra n s p o rt pub liczn y je st n a przyzw oitym poziom ie, je st jedynie - u z a s a d n ia n ą p o trz e b ą o ch ro n y śro d o w isk a - p re s tiż o w ą p o ra ż k ą

(6)

biednych. Gdy je d n a k obow iązuje w Rydze, gdzie tra n s p o rt publiczny w ograniczonym stopniu obsługuje cen tru m m iasta, jest m eto d ą u tru d ­ n ia n ia d ostęp u do c e n tru m ludziom b ied n y m i starszym .

P o d o b n ie d z ia ła ją re g u la c je d o ty c zące „za ch o w a ń a n ty sp o łe c z ­ nych ”, stosow ane p rzed e w szystkim w m iastach am erykańskich (choć o statn io w p ro w a d z a n e ró w n ież w E u ro p ie, n a p rzy k ład w m iastach niem ieckich; zob. B e rn d 2007). Ludzi, któ ry m zdarzyło się n adużyć alkoholu, w łóczęgów czy żebraków w ypycha się z te re n ó w „prestiżo­ w y c h ”, w p ro w a d z a ją c o k reślo n e reg u la m in y i reg u lacje. Je d n a k se­ g reg ac ja m ieszkańcó w m ia sta - choć, ja k p isa łe m n a p oczątk u , je st im m an en tn ą cechą tradycyjnie rozum ianej miejskości - jedynie w ogra­ niczonym stopniu, nie w p rost, dyscyplinuje m ieszkańców . Przekazuje kom unikat, ja k m a w yglądać, ja k m a się zachow yw ać i jak i status sp o ­ łeczny m a p o sia d a ć „p raw dziw y” m ieszk aniec m iasta (zob. B eckett, H e rb e rt 2008).

Czym w ięc ró żn i się „reg u lo w a n a” p rz e strz e ń p u b liczn a od p rz e ­ strzen i g alerii handlow ej? M ogłoby się w ydaw ać, że gdy m ów ię o m ie­ ście, m am n a myśli w yłącznie p rzestrz en ie publiczne. Tak je d n ak nie je st - g ra n ic a b ow iem m iędzy tym , co pry w atne, a tym , co p ub liczn e w m ieście w yraźnie się rozm yw a. P ryw atność nie istnieje. W określo­ nej sytuacji - gdy n a przykład m ieszkam y p rzy g ranicy konfliktu zbroj­ nego (zob. Kallus 2004) - życie codzienne je st m anifestacją polityczną. W g ru n cie rzeczy je d n ak każde zachow anie je st m anifestacją. W m ie­ ście uznaje się jednak, że zakres akceptow alnych społecznie zachow ań je st niepo ró w n y w aln ie w iększy niż w m iasteczku czy n a wsi.

Proces personalnego dyscyplinow ania przez znanych, w najgorszym razie z w idzenia, sąsiadów w m ieście je st zastępow any panoptykalnym ze swej n atu ry p ro cesem dyscyplinow ania p rzez nieznajom ych w spó ł­ użytkow ników m iasta. M iasto p rzez to je s t je d n a k ciągłym sp o ty k a­ n ie m Innego, d o św iad czen iem , k tó re staw ia n as w obec dylem atów , z którym i w ciąż boryka się p o w o jen n a filozofia, szczególnie ta w yw o­ d ząca się z tra d y c ji B u b era i L evinasa. Ów In n y sp raw ia, że n iem al niem o żliw e w y d aje się zb u d o w an ie m iejskiej w spólnoty, co sk azuje m ieszkańcó w n a ciągłe fu n k cjon ow an ie w ew n ątrz i w obec S ystem u (N aw ratek 2008).

M anipulow anie d opuszczalnym i czy p refero w an y m i konw encjam i je st je d n ą z w ielu m etod sym bolicznego dyscyplinow ania m ieszkańców (do p y ta n ia o to, kto ich dyscyplinuje, je szcze w rócim y), bynajm niej nie najw ażniejszą. Istotniejsze - ale też bardziej oczyw iste -w y d a ją się w szelk ie re g u la c je d o ty c zące p ra k ty k p lan isty czn y ch , p o zw o leń n a o k re ślo n e w y staw y czy re k la m y w o k re ślo n y c h m iejscac h , re g u la ­ m in ów lokalnych (zakazy p ark o w an ia , śm iecenia, p ic ia czy je d zen ia

(7)

w m iejscach publicznych w pro w ad zo ne ostatnio w m iastach w łoskich) czy w reszcie system ów in fo rm acji w izu aln y ch w m ieście (które, o r­ g an izo w a n e w edług określonej h ie ra rch ii, n ie s ą p rzecież n e u tra ln e św iato po g ląd o w o).

M imo w szystko ciekaw sze - bo m niej oczyw iste - od zapisów p r a ­ w a czy reg u lam in ó w w y dają się m ech an izm y reg u lo w an ia ludzkiego z a c h o w a n ia p rz e z o k reślo n e u k sz ta łto w a n ie p rz e s trz e n i. P ierw szą chyba k o m p lekso w ą te o rią (oraz w y n ik ającą z niej prak ty k ą), k tó ra m iała - p rzy w ykorzystaniu zaprojektow anej p rzestrz en i - tłum aczyć, dlaczego ludzie zach o w u ją się tak, ja k się zachow ują, o raz p ro p o n o ­ w ać k o n k retn e ro zw iązan ia p rzestrzen n e, zm ieniające te zachow ania, b y ła te o ria Defensible Space z p o c z ą tk u la t 70. XX w iek u a u to rs tw a O scara N ew m an a (1972). O czyw iście idee w ychow yw ania sp o łeczn o ­ ści przez określone ukształto w an ie p rzestrz en i są znacznie starsze, by w spom nieć tu choćby idee brytyjskich k w akrów czy p o k rew ne am ery ­ kańskich shakerów . N ew m an był jed n ak dzieckiem XX wieku, jego p ro ­ pozycje o p ie ra ją się w ięc n a racjo n aln y ch , n au kow ych p o d staw ach . W prow adził on klasyczny ju ż dziś po d ział n a p rzestrz en ie publiczne, pó łp u b liczn e i p ry w atn e oraz przy w ykorzystaniu b a d a ń dotyczących te ry to rialn o śc i n ajp ierw u zasa d n ił klęskę m odernisty czn eg o b u d o w ­ n ictw a socjalnego w USA (w p o sta c i b ard zo p o d o b n y ch do znan ych n a m z Polski blokow isk), by p o te m zap ło d n ić całe pok o len ia a rch itek ­ tó w i u rb an istó w id e ą takiego p ro jek to w an ia osiedli m ieszkaniow ych, by k ażd a p rzestrz eń była p rzez ja k ąś część m ieszkającej ta m spo łecz­ ności „n ad z o ro w an a”.

K o ncep cja N ew m an a u to ro w a ła w g ru n c ie rzeczy d ro g ę w sp ó ł­ czesn y m p rak ty k o m p ro jek to w y m sto so w an y m w m ia sta c h n eo lib e­ ralnych, u to ro w ała d ro g ę p rzek o n a n iu o w yższości p rz e strz e n i „pry­ w a tn e j” n a d „p ó łp u b licz n ą” o raz całkow itej n ie m al nieu ży teczn ości p rze strz en i publicznej, k tó rą u zn an o za p rz e strz e ń niczyją. Co je d n ak ciekaw sze, koncepcje N ew m an a (a tym bardziej sto sow an a w N ow ym Jo rk u n a szero k ą skalę p rzez b u rm istrz a G iulianiego zasad a „rozbitej szyby”, głosząca, że każde najd ro b n iejsze złam an ie zasad, np. rz u c e ­ nie nied o p ałk a n a ulicę, zach ęca do najgorszych zbrodni) o pierały się n a s tra c h u p rz e d p rzestęp czo ścią. I to w łaśn ie ta k ry m inalizacja ró ż ­ nych zach o w ań i m a n ip u lo w an ie stra c h e m - zaró w n o p rz e d byciem o fiarą p rzestępstw a, ja k i p rz e d byciem o skarżonym o jego p o p ełn ie­ n ie (p rzed sta n ie m się Jó zefem K. z K afkow skiego Procesu), je s t je d ­ nym z n ajm ocniejszych w ątków p ro cesó w dyscyplinujących, któ ry m p o d leg ają m ieszkańcy w spółczesnych m iast.

Je d n ak o p ró cz stra c h u istn ieją tech n ik i w sp ierają ce p o w staw an ie i u m a cn ian ie się w spó ln o t lokalnych, zaw iązyw anie się w ięzi m iędzy

(8)

ludźm i - oraz oczywiście techniki zm ierzające do osiągnięcia celów im przeciw nych. O pierają się one n a b an aln y ch w g ru n cie rzeczy założe­ n iach (ale n ap raw d ę skutecznych; zob. Wiliams 2005), że um ożliw ianie lud ziom spo ty kania się p rzy okazji zw ykłych co d zien ny ch czynności (takich ja k w yjście do pracy, w y rzu can ie śm ieci, sp o tk an ie rodziców o p ie k u jąc y c h się dziećm i) zw ięk sza p ra w d o p o d o b ie ń s tw o p o w s ta ­ w an ia kap itału społecznego. R ów nie oczyw iste w ydają się obserw acje, że m arg in alizacja p rz e strz e n n a skutkuje m arg in alizacją społeczną.

Podobnie działa odpow iednie k ształtow anie p rzestrz en i w spólnych w osiedlach m ieszkalnych - ich fu nkcjonalne zró żn ico w an ie i p ro g ra ­ m ow anie jako przestrzen i, w których m ogą w tym sam ym czasie funk­ cjonow ać ró żn e grupy, sprzyja b u d o w an iu zin tegrow anej wspólnoty, podczas gdy hom ogeniczne p rzestrzenie w spólne rozbijają w spólnotę. Ciekaw e je st rów nież to, że b u d o w an iu społeczności sprzyja nie tylko w izu aln y k o n ta k t z inn ym i ludźm i, lecz ta k że k o n ta k t p o p rzez in n e zmysły, np. słu ch czy w ęch. W klasycznej książce R ic h ard a S en n etta

Ciało i kamień (2002) zn ajd u ją się in sp iru jące obserw acje, w skazujące

na istn ieją cą jeszcze kilka stuleci te m u w m iastach „cielesną in terak ­ cję” m ieszkańców , k tórzy się o siebie o cierali, słyszeli się, k tó rzy się naw zajem „czuli”. Ta cielesność w dzisiejszych m iastach ju ż w z asa­ dzie nie istnieje. Ciała w p rz estrz en i miejskiej s ta ra ją się od siebie ja k najbardziej oddzielić. N a zm ysły n ak ład a się b a rie ry - by w spom nieć choćby p ow szechn e używ anie iPodów (i podo b n y ch urządzeń).

R elacje m iędzy ludźm i - w ta k im lub innym p rzestrz en n y m śro d o ­ w isku - nie p o w in n y n a m p rzesło n ić jeszcze jed n ej b a rd z o ciekaw ej techn ik i w p ły w an ia n a m ieszkańców m iasta. Dotyczy ona relacji m ię­ dzy człow iekiem a p rzestrz e n n y m arte fak tem (zob. Frick 2007). Z n a­ czenie arch itek tu ry je st zwykle albo p rz e c e n ia n e (przez architektów ), albo zu p e łn ie n ie d o c e n ia n e (przez w ielu p rz e d sta w ic ie li n a u k sp o ­ łecznych). Je d n ak zarów no p rzez uk ształto w an ie fu n k cjo n aln o -p rze­ strzenne (począwszy od banalnych problem ów dotyczących dostępności do sam ego budynku, p o p rzez w a ru n k i w n im p a n u ją c e - te m p e ra tu ­ rę, ośw ietlenie, dostępn ość do toalet, k tó ra pow o d u je n a przykład, że m atki z m ałym i dziećm i w o lą g alerię h an d lo w ą niż - pub liczn y w d e­ finicji - park), ja k też sem an ty czn ą w arto ść b u d ynku i jego sym bolicz­ n ą w agę a rch itek tu ra m a w pływ n a m ieszkańców m iast. A aron Betsky (2008), k u ra to r tegorocznego B ien n ale A rchitektury w W enecji, tw ie r­ dzi, że budynki to grobow ce architektury. Ale czy te grobow ce - naw et w sensie ab so lutnie dosłow nym , ja k choćby p iram id y czy M auzoleum Lenina w M oskwie - nie m ają olbrzym iego w pływ u n a ludzkie reakcje i relacje? K ażdy budynek je st sw ego ro d zaju n ad ajn ik iem i g e n e ra to ­ rem . L udzie do niego w ch o d zą i z niego w ychodzą. B udynki znaczą,

(9)

s ą sym bolam i, b u d z ą m iłość i nienaw iść, czasem po p ro stu są ro zp o ­ zn aw alny m i arte fa k tam i p o zw alający m i n a m o rien to w a ć się w m ie­ ście (Lynch 1984; R ap o p o rt 1977).

W róćm y je d n a k do ogólnego p o d ziału zap ro p o n o w an eg o n a w stę ­ p ie - n a sferę regulacji sym bolicznych i przestrzen n y ch . B łędem było­ by ro zp atry w an ie ich oddzielnie. P rzyw ołane p rzez e m n ie klasyczne b a d a n ia N ew m ana, p o k azujące, ja k b ra k p rz e strz e n i pó łp ublicznych (półpryw atnych) p ro w ad zi do d eg en eracji życia społecznego n a osied­ lu, a w konsekw encji do jego degeneracji, m im o że ch ętn ie przyw oły­ w a n e w Polsce w la ta c h 80. dałyby w ta m ty m czasie (a jeszcze b a r ­ dziej w la ta c h 70.) w p o lsk ich b lo k o w isk ach zu p ełn ie in n y rezu ltat. N ie trz e b a tu n aw et przyw oływ ać p o p k u ltu ro w eg o o b razu w spólnoty b loku p rzy ulicy A lternatyw y 4, by uśw iad o m ić sobie, ja k zew nętrzny w obec w spólnoty system społeczno-polityczny stym ulow ał p o w staw a­ nie i u trw ala n ie w ięzi m iędzyludzkich, bez w zględu n a fizyczny kształt p rzestrzen i, w jakiej te w spólnoty istnieją. Alison S tenning (2007) b a ­ dała alternatyw ne sieci społeczne istniejące w czasach PRL-u w Nowej H u cie i ich p ra w ie zu p ełn y z an ik w la ta c h 90., gdy zatriu m fo w ało Sim m elow skie m iasto ilości i p ien iąd za.

D latego też, gdy ro zw aża się m iasto jako M aszynę O presyjną, n a le ­ ży m ieć św iadom ość, że p rze strz e ń i zn ajd u jące się w niej artefakty są aktyw nym i sty m u la to ra m i lu d zk ich zach o w ań , ale jed y n ie o d zw ier­ c ied lają istniejący system społeczno-polityczny. Zycie to c zące się na p la c a c h i u lic a c h H aw an y je s t zu p ełn ie in n e niż rela cje n a p la c a c h i ulicach W aszyngtonu - m im o że m orfologia p rzestrzen i je st podobna. Gdy je d n ak piszę o odbijaniu p rzez p rzestrz eń społeczno-politycznego kontekstu, nie tw ierdzę, że fizyczna p rzestrzeń , jej kształt i m orfologia nie m a ją znaczenia. O czyw iście m a ją - te n sam system społeczno-po- lityczny zupełnie inaczej w sp ó łb rzm i ze s tru k tu rą m iasta XIX-wiecz- nego, a zu p ełnie inaczej z m iastem m odern isty czn ym czy p o stm o d e r­ nistycznym .

N a obie te sfery m o żn a w pływ ać, te o re ty czn ie w ięc m o żn a sobie w y o b razić M iasto ja k o m aszy nę to ta lita rn e j dyscypliny. I gdybyśm y przyjęli, że istnieje w ład za w ystarczająco silna, by użyć m iasta do t a ­ kiego totalnego p ro d u k o w an ia obyw ateli, w y starczająco silna, by rz e ­ czyw iście zam ienić m iasto w obóz (zob. A gam ben 1998), m oglibyśm y u zn ać m iasto za p o ten cjaln ie groźny a p a ra t represji.

Fakt, że m im o w szystkich zastrzeżeń, któ re poczyniłem w ty m tek ­ ście, m iasta n ad al s ą u zn aw an e za p rzestrzen ie w olności, w ynika stąd, że uw aża się, iż żad n a w ładza nie jest dziś dość silna, by taki totalitarny p ro jek t w p ro w ad zić w życie. F o ucault zd ek on stru o w ał w ład zę i choć w szyscy analizu ją system y i struktury, nikt ju ż n a p o w ażn ie nie w ierzy

(10)

w je d e n m ocny p odm iot. P anuje p rzek o n an ie, że rozbite, z d ec en trali­ zow ane cen tra p ro w ad z ą działania, które m ają sprzeczne ze so b ą cele. Czy je d n a k ta k je st n a pew no?

M iasto, dysponujące opisanym i wyżej tech n ik am i d y scyplinujący­ m i, m ogłoby się s ta ć p rz e s trz e n ią ja k z d y sto p iczn y ch koszm arów . Jedyne, co ch ro n i jego m ieszkańców , to sk o m plikow anie o rg an iz m u m iejskiego, k tó re - ja k w ciąż się w ierzy - n ie p o zw ala jakiejkolw iek jednej w ładzy na przejęcie n ad m iastem absolutnej kontroli. Do tej pory w ięc m iasto sk u tecz n ie o p ierało się w szelkim rad y k aln y m u topiom , k tó re nie m ogły sobie p o rad zić ze zbyt sk o m plikow aną m aterią, w ola­ ły w ięc u ciek ać n a w ieś i tw orzyć m ałe, łatw o k o n tro lo w aln e w sp ó l­ noty (zob. Miles 2008).

To p rzekonanie, że m iasto zaw sze się p rzed to talitary zm em obroni, m oże być je d n a k złudne. Techniki dyscyplinujące, te ch n ik i w ychow u­ ją c e (jak w szystkie p ro g ram y n astaw io n e n a tw o rzen ie tzw. sustainable

communities w Wielkiej B rytanii) są elem en tam i inżynierii społecznej,

s ą też sto sow an e dziś w sposób o w iele bardziej w yrafinow any, niż to było m ożliw e do tej pory.

D oktor Paul T orrens z U niw ersytetu S tanow ego w A rizonie p ro w a ­ dzi b a d a n ia dotyczące sym ulacji zach o w ań tłu m u w czasie zam ieszek (G eosim ulation: Innovative G eospatial S im ulation). M odel składa się z trz e c h rodzajów „agentów ”: z p ro w o d y ró w zam ieszek („rew olucjo­ niści”), p o licjan tó w i „p rzech o d n ió w ”. Szczegółow o sym uluje się p o ­ te n c ja ln e relacje m iędzy ag en tam i (np. gdy „p rzech o d zień ” znajduje się daleko od p o licjan ta, a w otoczeniu „rew olucjonistów ”, je st sp o ra szansa, że się do „rew olucjonistów ” przyłączy). O kreślone są też tak ie p a ra m e try ja k np. sk ło n n o ść p o szczeg ó ln y ch „ag en tó w ” do ryzyka. N ie w sp o m in ając o analizie beh aw io ralnej „agentów ” - co w id zą i jak szybko się p o ru szają. Wszystko to raze m pow oduje, że sym ulacja je st b ard zo w iarygodna. N ajw iększe w rażen ie ro b i sym ulacja użycia gazu łzaw iącego p rzez policję, pow o du jąca rad y k aln ą zm ianę rozkzładu sił. Jeśli m ogę sobie pozw olić n a dygresję, to myślę, że w ypada się cieszyć, iż polska m ilicja z czasów stan u w ojennego dysponow ała bardziej „in­ tuicyjnym i” m etodam i.

B a d a n ia d o k to ra T o rren sa d oty czą zam ieszek, je d n a k w p o d ob n y sposób analizuje się codzienne czynności, tak ie ja k zakupy czy po d ró ż do p ra c y i p o w ró t do dom u. M am y co raz w ięcej n arzęd zi do tego, by zam ien ić n asze m ia sta w p ra w d z iw e i sp ra w n e M aszyny O presji - m iasta, k tó re - co s ta ra łe m się dow ieść w ty m arty k u le - ze swej n a ­ tu ry o p ierają się n a przem ocy i w ykluczeniu. Pytanie zatem nie brzm i, ja k się b ro n ić p rz e d ow ą p rzem o cą, ja k p rz e d n ią uciec, lecz - kto i do ja k ic h celów b ędzie jej używ ał.

(11)

Bibliografia

A gam ben, G iorgio (1998), Homo Sacer: Sovereign Power and Bare Life, S tan fo rd : S ta n fo rd U niversity Press.

B eckett, K atherine; H erb ert, Steve (2008), Dealing with Disorder. Social Control in

the Post-industrial City, „Theoretical C rim inology”, 12 (1), s. 5-30.

B ern d , B e lin a (2007), From D isciplining to Dislocation. Area Bans in Recent Urban

Policing in Germany, „E u ro p ean U rb an an d R egional S tu d ies”, 14, s. 321.

Betsky, A aron (2008), O ut There: Architecture Beyond Building [online], B iennale Ar­ ch ite c tu re Venice 2008, h ttp://w w w .labiennale.org/en/architecture/exhibition/ en /6 2 1 8 0 .h tm l [24 w rz e śn ia 2008].

B ollens, S co tt (2001), C ity and Soul. Sarajevo, Johanesburg, Nicosia, „CITY: Analysis of U rb an Trends, C ulture, Theory, Policy, A ction”, 5 (2), s. 169-187.

E liade, M ircea (1993), Sakrum, mit, historia. Wybór esejów, przeł. A. Tatarkiew icz, W arszaw a: W ydaw nictw o N aukow e PWN.

Frick, D ieter (2007), Spatial Synergy and Supportiveness of Public Space, „Jo u rn al of U rb a n D esign”, 12 (2), s. 261-274.

H arvey, D avid (2006), The Political Economy of Public Space, [w:] S e th a Low, N eil S m ith (red.), The Politics of Public Space, N ow y Jork: R outledge. s. 17-34 K allus, R achel (2004), The Political Role of Everyday, „City”, 8, (3), s. 341-361. Lynch, K evin (1984), Good C ity Form, C am bridge: MIT U niversity Press.

Meek, S tu a rt (2005), Zoning and Anti-Sem itism in the 1920s: The Case of Cleveland

Jewish Orphan Home v. Village of University Heights and Its Aftermath, „Jo u rn al of

P lan n in g H isto ry ”, 4 (2), s. 91-128.

N aw ratek , K rzysztof (2008), M iasto jako idea polityczna, K raków : h a la rt.

N ew m an, O scar (1972), Defensible Space; Crime Prevention Through Urban Design, M acm illan.

R ap o p o rt, Amos (1977), Human Aspects of Urban Form, Oxford: P erg am o n Press- -Aaron.

S en n ett, R ich ard (2002), Flesh and Stone, L ondon: P enguin Book.

S h a n e, D avid G ra h a m e (2005), Recombinant Urbanism, C hichester: W illey A ca­ demy.

S im m el, G eorg (1950), The Sociology of Georg Simmel, N ew York: F ree P ress, s. 409-424.

S tenning, Alison (2007), Wypieranie stali: myśląc o Nowej Hucie poza hutą, [w:] M ar­ tin K altw asser, E w a M ajew ska, K uba S z re d e r (red.), Futurym M ia st Przemysło­

wych. 100 lat Wolfsburga i Nowej H uty, przeł. K. G aw licz, K raków : h a la rt,

s. 327-340.

Torrens, Paul (2008), Modeling Crowd Behavior [online], G eosim ulation: Innovative G e o sp a tia l R e se a rc h , h ttp ://w w w .g e o sim u la tio n .o rg /c ro w d s/ [24 w rz e ś n ia 2008].

W illiam s, Jo (2005), Designing Neighbourhoods fo r Social Interaction: The Case of Co-

housing, „Journal of U rb an D esign”, 10 (2), s. 195-227.

(12)

+

K rzy szto f N a w ra te k Ph.D . is a re se a rc h e r, a n a rc h ite c t, a n u rb a n d e sig n er a n d u rb a n planner. H e lectu res in A rch itectu re a t th e S chool of A rch itectu re and D esign, Faculty of Arts a t th e U niversity of Plym outh, UK. H is last bo o k is City as a p olitical id ea (K raków 2008). E-m ail: krzysztof.naw ratek@ pl3T nouth.ac.uk

Abstract

This essay challenges th e p o p u la r n o tio n co n n ectin g th e city an d lib eral / lib­ era tin g ideologies. C o n trary to th e slo g an Stadtluft machtfrei th e a rticle p resen ts th e o p p re ssio n a n d se g re g a tio n as fu n d a m e n ta l, im m a n e n t asp ects of u rb a n ity an d th e city. Viewing th e city as a bio-political m a ch in e th e article attem p ts to a n ­ alyse b o th in c o rp o re a l (law, reg u la tio n s, sy m b o lism etc.) a n d m a te ria l (sp atial stru c tu re , in fra stru c tu re , b u ildings a n d so forth) facto rs w h ich sh ap e h u m a n b e ­ h av io u rs, su s ta in p a rtic u la r in te rp e rs o n a l re la tio n sh ip s a n d in g e n e ra l sh a p e a c e rta in type of h u m a n being as a citizen / u se r of th e city. The p a p e r also asks a question: w h a t kind of citizen / u se r co u ld b e “p ro d u c e d ” by th e city using th e m e n tio n e d technologies an d w ho is able to use th e se technologies in th e city?

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kierkegaard’s strive to encounter the target of invocations and the source of imprecations, of allegories and of benedictions can only be motivated, as Paul Tillich observed, by

Also, the Longman Dictionary of Language Teaching and Applied Linguistics (2002, p. 509) draws our attention to the fact that the term Standard English is sometimes used as a

Василь Лучик Інститут мовознавства імені О. Лінгвістичні критерії визначення прабатьківщини слов’ян Проблема так званої прабатьківщини слов’ян, тобто часу

к топографическим или притяжа- тельным, причислим, напр., следующие ойконимы: Волкова (БежВ 295; ср. лисица и Лисица ВесО). Культурные названия

Демократия оказалась на практике голосом большинства, безрефлексивно направленным против личности (Часовой). Голос личности в новой

Since my PhD thesis analyses the evolution of the Philharmonic “Transilvania”of Cluj between 1955-1989, there will be a thorough statistic of the concerts which were held during

Стоит сказать, что будущая революционерка Александра Коллонтай не упоминала также о польском происхождении ее первого мужа,

W związku z powyższym Krieck konstruuje zasady nauczania. Pierwsza - postuluje połączenie indywidualnego obrazu świata ucznia z narodowym ujęciem