• Nie Znaleziono Wyników

"Documenta Polonica ex Archivo Generali Hispaniae in Simancas", T. 1-4, Walerian Meysztowicz, Romae 1963-1966 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Documenta Polonica ex Archivo Generali Hispaniae in Simancas", T. 1-4, Walerian Meysztowicz, Romae 1963-1966 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

książka ta jest „koroną działalności prof. Sied leckiego jako popularyzatora, pod ­ różnika i pisarza”) i prace ściśle literackie (ss. 105—115).

Następne rozdziały książki Fedorowicza to W y p o w ie d zi prof. S iedleckiego

w spraw ach organ izacji n auki i m e to d y k i stu d ió w zoologiczn ych (ss. 115—121)

i W spom nienia o prof. M ichale S iedleckim (ss. 1)21— 1,35). iSą to w spom nienia pro­ fesorów : S tan isław a Skowrona, Hieronim a Jaw łow skiego, M irosława Ramułta, H en­ ryka Szarskiego, Zbigniewa K aweckiego, K azim ierza fDemela (prof. Siedlecki był promotorem pracy doktorskiej Dem ela, złożonej w 1938 r., S tu d ia nad fauną denną

i je j rozsiedlen iem w polskich w odach B ałtyku ; w okresie m iędzyw ojennym była to

pierw sza i jedyna dysertacja doktorska z dziedziny biologii m orza przyjęta przez U n iw ersytet Jagielloński).

Zam ieszczona na ss. 136—145 B ibliografia prac prof. M ichała Siedleckiego obej­ m uje 121 pozycji z lat 1895—1966. N ie jest ona kom pletna, n ie obejmuje bowiem artyk ułów zam ieszczonych w prasie codziennej pośw ięconych sprawom nauki

i zagadnieniom m orskim (oo Fedorowicz zaznacza w przypisie na s. 136) *.

W reszcie autor przedstaw ionej książki d aje w porządku chronologicznym bi­ bliografię prac om aw iających działalność Siedleckiego (36 publikacji z lat 193)2—1965). Zamykają książkę: spis d zieł cytow anych w tek ście (23 pozycje), sitreszczenie w języku rosyjskim i francuskim, skorowidz nazw isk i spis ilustracji. W streszczenia obcojęzyczne zaopatrzony jest także tom Na drodze ży cia i m y śli, jest tam rów ­ nież skorow idz nazw isk (wym ienionych zarówno w pism ach prof. Siedleckiego, jak i w notatkach jego córki — w tekstach i w dodanych przez redakcję przypisach).

W P rze d m o w ie do książki M ichał S ied le ck i Z. Fedorow icz pisze, że uczony ten „to postać pod w ielu w zględam i w yjątkow a. Ten n iezw yk le i w szechstronnie u talentow any w ybitn y uczony był jednocześnie podróżnikiem, popularyzatorem nauki, działaczem społecznym, organizatorem, pedagogiem , literatem , artystą ryso­ w nikiem , m iłośnikiem m uzyki. Odbiegał bardzo od utartego w pojęciach szerokiego kręgu laików w zoru profesora nudziarza, dalekiego od w szystkiego, co n ie łączy się bezpośrednio z jego specjalnością. B ył to um ysł żyw y, którem u nic ludzkiego n ie w ydaw ało się obce” <(s, 7). N astępnie Fedorow icz cytu je zdanie o Siedleckim z „Rocznika P olsk iej Akadem ii U m iejętności” (1939—1945 [druk] 1946, ss. 95—96): „Dobry, zrównoważony, życzliw y, pełen n iew ysłow ion ego uroku osobistego, pozo­ stanie na zawsze w e w spom nieniach tych, co go bliżej znali, zjaw iskiem świetlanym , którego brak zostaw ia w duszy żal, nie dający się niczym usunąć”.

Tym, którzy się z prof. S iedleckim osobiście nie zetkn ęli obie przedstawione tutaj publikacje serii M em orabilia zoologica pozw alają n a zapoznanie się z po­ stacią tego w ielkiego uczonego, dobrze przekazują pam ięć o nim dzisiejszem u pokoleniu.

Z ygm u n t B rocki

D ocum enta Polonica ex A rch ivo G enerali H ispaniae in Sim ancas. T. 1—4. W y­

dał W alerian M eysztowicz. Institutum Historicum Polonicum Romae, Romae 1963— 1966, t. 1: ss. IX + 210, tahl, 7; t. 2: ss. VIII + 286, tabl. 7; t. 3: ss. V + 291, tabl. 6; t. 4: ss. VIII + 258, tabl. 7.

W zbiorach hiszpańskich, z A rchiw um Głów nym w łącznie, h istorycy polscy za­ liczają się jak dotąd do gości nader rzadkich. Sprawiały to chyba nie sama odle­ głość i dostępność tam tejszych m ateriałów. Zaważyło też pewniie m niem anie, iż 1 Przy okazji w arto poinform ować, że w Instytucie Zoologicznym PAN znajduje się w form ie kartoteki Bibliografia prac m orskich p rzy ro d n ik ó w polskich, 1800—1960

(3)

R ecen zje

177

skoro już położenie naszych krajów na dwu p rzeciw ległych krańcach E u rop y nie tylko w ykluczyło n iem al m ożliw ość pow staw ania m iędzy nim i jakichś k onflik tów bądź porozumień, ale stanęło n a przeszkodzie n aw et w rozw oju bliższych k on ­ taktów i w zajem nych zainteresow ań — przekreśliło tym sam ym w idoki, by- m ożna się tam b yło spodziew ać in teresujących nas bliżej źródeł. G dy jednak w ydaw ca taką kw erendę podjął, przede w szystk im sięgnął rzecz jasna do zbiorów rokujących n ajw iększe nadzieje, przechow yw anych w Archiw um G łów nym . Przy ich bogactw ie i ogromie w łożyć m usiał w pracę w iele w ysiłk u. A le też gdy przystąpił do p ub li­ kacji, w stęp w pierwszym z w ydanych dotąd czterech tom ów przeglądu polon iców otworzyć m ógł stwierdzeniem , iż bez ich znajomości o pełnym poznaniu dziejów Europy trudno w łaściw ie w ogóle m ówić.

Z poprzednich już tom ów tej sam ej serii w ydaw niczej Poüskieigo Instytutu H i­ storycznego w Rzymie: E lem enta ad fon tiu m edition es (om aw iany tutaj tytu ł sta­ n ow i t. 8, l i , 12 i 16 te j serii) w iem y, że w ed łu g p ierw otaych założeń szerokiej akojii rejestracji polon iców w zbiorach europejskich, objąć n ią zam ierzano w zasadzie akta pisane: a) w Polsce; b) do Polski; c) przez Polaków; d) do Polaków ; e) po polsku; f) dotyczące spraw polskich. W praktyce m iało się rychło okazać, że, n a j­ pierw, w edług sam ych tylko inw entarzy, spisów czy innych istn iejących pomocy, n ie zaw sze je łatw o uchw ycić i że form ę ich ew idencji trzeba dopiero w ypracow ać, a w ów czas najw iększe trudności n asuw a ów punkt ostatni, jako że nie łatw o prze­ sądzić, co, przy jakiej tem atyce i w jakiej m ierze okazać się m oże dla badacza m ateriałem „dotyczącym spraw polskich”.

R ozw iązyw ać próbowano te problem y różnie. W ytypow aw szy jako n ajciekaw szą jakąś część zespołu (jeden czy parę jego działów), czasem zaprezentow ano w yniki poszukiw ań w postaci zaczerpniętych z n iej pełnych tek stów źródłowych; innym razem, ze w zględu na obfitość m ateriału, poprzestano n a dłuższym czy krótszym jego regestowaniu; jeszcze k ied y indziej okazał się on aż tak bogaty, iż ograniczyć trzeba było n aw et ten ostatni sposób. Owa niejed nolitość m etod pracy, w tym zwłaszcza w ypadku gdy chodzi o piękne przedsięw zięcie n a tak szeroką skalę specjalnie .może przykra, n ie doprowadziła na razie do w ypracow ania m etody ta ­ kiej, jaką by m ożna uznać za spełniającą w szelkie pragnienia badaczy i bez zastrzeżeń w całości zaakceptować. A le też jest to w ynik n ie ty le chyba in d y w i­ dualnej w in y autorów, ile raczej n ie w pełni i n ie zupełnie jasnego sprecyzow ania celów całej pracy; nie przem yślenia jej na ty le w szechstronnie, by rozw ażyć i w y ­ ciągnąć z n iej w szelk ie m ożliw e korzyści.

Zobaczymy później, że w om awianych tu zeszytach, które poświęcono polon i­

com hiszpańskiego Archiw um G łów nego, powrócił i ten rów nież problem. Ponadto,

także zresztą podobnie jak w innych, poprzednich tomach, i tutaj, ze w szystk im i tego faktu konsekw encjam i, rozpoczęto publikację, n ie w ied ząc jeszcze konkretnie, co się w niej ostatecznie znajdzie, by potem ją kontynuow ać bez próby ustalenia, gdzie i kiedy trzeba ją będzie zamknąć. N ajpierw odbiło się to n a w stęp ie, którego ważności trochę chyba n ie doceniono. Pam iętano w ięc w praw dzie, by przypom nieć ogólny zakres całej kwerendy; zrobiono to jednak — jakby m im ochodem zresztą — dopiero w 4 tom ie. Podano zasady, jakie przyjęto przy odtwarzaniu tek stów źró­ deł; ale nie, jak się to zw yk le czyni, przeą zacytow anie instrukcji w ydaw niczej, lecz w yjaśniając jedynie (częściowo w 1, częściow o w 2 tom ie) parę konkretnych problem ów i uzasadniając lakoniczność przypisów rzeczow ych.

Zdawano sobie sprawę, iż przede w szystk im należy się czytelnikow i w yjaśnienie co do kierunku podjętych poszukiwań; ale dać je przecież m ożna tylk o n a tle inform acji o układzie całego zespołu. Tym czasem autor stw ierdził w praw dzie, iż interesujących nas m ateriałów szukać n ależy przede w szystkim w działach: 1) N e­

gociaciones de Polonia (sekcja 6, seria UKIV, fasc. 6580— 6597); 2) N egociaciones de A lem an ia ((sekcja 6, seria X II, fasc. 635—712, 2323—2510, 6392— 6542, 3418—3954); K H N i T — 12

(4)

3) N egociaciones de R om a (sekcja 6„ seria XVI, fase. 847— 1002, 1855—1874, 2994— 3091, 4751—5138); 4) P atron ato R eal (sekcja 1, seria I—X X X , fasę. 1—68)1; zastrzegł się jednak zaraz, iż w innych znajdzie się je z pew nośćią rów nież, i to m oże na­ w et dużej w agi. [Lecz już, jak do nich dotrzeć, o jakie to w ogóle działy chodzi, jaka jest ich liczba i charakter, czy autor sam do nich zajrzał i m ów i z w łasnego do­ św iadczenia — zarówno n a te, jak i na szereg innych podobnych pytań odpow ie­

dzi n ie znajdziem y. .

N ie najszczęśliw iej poinform owano nas zresztą i o tych działach, które uznano za n ajw ażniejsze i w arte w ym ienienia. Podano w ięc w praw dzie oryginalne ich nazw y; ale skoro n ie w yjaśnian o zaraz, co n ależy pod n im i rozum ieć, kiedy i w e ­ dług jakich zasad je tworzono, n ie w iem y np. początkowo, dlaczego analogiczny m ateriał, jak choćby korespondencja z Polski: w X V III w . w eszła do pierw szego z w ym ienionych tu działów, a w X V I w . szukać jej trzeba w śród „spraw n iem iec­ kich”. Czasem, jak w ostatnim w ypadku, dowiem y się z paroletnim opóźnie­ niem — gdyż w 4 dopiero tom ie — że o układzie m ateriału decydowała osoba n ie sam ego nadaw cy, lecz bezpośrednio przekazującego, tj. stałego posła hiszpańskiego na dw orze cesarskim . A le już o trzecim z przytoczonych działów, o w ielk ości zespołu, o pojęciu sekcji czy serii, o num eracji fascyk u łów — ze w stępu n ie do­ w iem y się nic.

W tej sytuacji, by skreślić przede w szystk im brakujący nam pełny obraz w y ­ n ik ów poszukiw ań, po pew ne dane sięgnąć w ypadnie poza w ydaw nictw o. Zacznij­ m y od stw ierdzenia, iż sekcji, podstaw ow ych części całego zbioru, jest w sum ie 28, a te z kolei, przy ciągłości num eracji fascyk ułów w ram ach sekcji, dzielą się na szereg rozm aitych serii. W sekcji 1 (¡Patronato Real), z której autor jako naj­ bardziej interesujące w ytyp ow ał 68 fascyk ułów jest ich w ogóle 91. W sekcji 6

0S ecretario de Estado) 1644 jednostki w ybrano spośród 8343, przy czym n ie w ia­ domo, dlaczego w serii „spraw niem ieckich” ¡(łącznie 954 jednostki) są to n ie ko­ lejne, ale cztery oddzielne partie w ram ach num erów 635—3954, podobnie jak w „sprawach rzym skich” ,— rów nież cztery partie pom iędzy num eram i 847 i 5138 (w sum ie 672 fascykuły). Gdy spróbujem y podsum ować cyfrow e rezultaty dotychcza­ sowej 'kwerendy i ¡rejestracji napotkanych poloniców , ok aże się, iż tom 1 d a je m a ­ teriał z 51 fascykułów , tom 2 — z 6, tom 3 — z 5, a tam 4 — z 15. Razem przejrzano w ięc 77 jednostek, co w stosunku do w stęp n ie W ytypowanych stanowi ok. 4,5°/», a w obec całości sam ych tylk o dw óch uw zględnionych sekcji n ie cały 1%>.

Materiał, jaki znaleziono i w ciągnięto do publikacji, opracowany został dwo­ jako.

P ierw szy z w ym ien ionych działów, o w e 18 jednostek dotyczących spraw pol­ skich, krótko jedynie i . sum arycznie scharakteryzow ano poszczególnym i w iązkam i na 6 zaledw ie stronach; resztę — tj. konkretnie m ów iąc 755 pozycji, jakie znale­ ziono w 59 fascyk ułach sek cji 6, serii 12 — podano w pełnych zasadniczo tek ­ stach, rzadziej w raniej czy bardziej obszernych fragm entach. Dokonajmy z kolei pew nego podsum ow ania (tym razem .przybliżonego) danych p ublikacji co do objętości całego „działu polskiego”, który, naw iasem m ów iąc, przy analogicznym potrakto­ w aniu jak poprzednie źródła należałoby uwzględnić cały i w pełni. Otrzymaną

cyfrę ok. 4000 stron zestaw m y z w ypełniającym i 4 tom y 755 pozycjami, a sprawa przyczyn zastosow ania tak radykalnego cięcia w stosunku do m ateriałów z p ew ­ n ością co najm niej rów nie ciekaw ych zdaje się być jasną. Doszukiwać się ich trzeba poza zakresem n ie tylko życzeń i w oli samego w ydaw cy, ale chyba i m oż­ liw ości Instytutu.

Ogólnie biorąc, są to m ateriały sekretariatu k rólestw a Hiszpanii d otyczące spraw polskich, chronologicznie zam knięte szerokimi ram am i lat 1700—1792. Z decy­ dow anie przew ażająca ich w iększość m ieści się jednak w granicach la t 1760— 1782, rzeczowo zaś najbardziej zwartą całość stanow ią w n ich relacje Józefa de O nis,

(5)

R ecen zje

początkowo sekretarza p oselstw a hiszpańskiego w P olsce, później, jak b yśm y to dziś powiedzieli, hiszpańskiego chargé d’a jja ires. P isan e n ajp ierw z W arszawy, póź­ niej z P ragi i Drezna, <z w yjątkiem lat 1770—3, 1777 i 1781 poprzez 30->letni p raw ie okres la t 1763—1782 złożyły się n a p ełn e n iem al 12 w iązek spośród 18 om awianych. P ozostałe są to akta tem atycznie dotyczące m .in. traktatu H iszpanii i Prane ji z A ugustem III z 1746 r., elekcji k rólew skich w ¡Polsce, spraw in flanckich i pru­ skich, przebiegu sejm ów; form alnie — korespondencja (oryginały i kopie),, relacje, diariusze.

P oza tym i 6 stronami zaw ierającym i om ów ienie 18 fascyk u łów działu N egocia­

ciones dé Polonia, całą resztę dotychczasow ych 4 tom ów publikacji w y p e łn iły w y ­

n iki poszukiw ań przeprowadzonych w yłączn ie w ram ach działu N egociaciones de

A lem ania. Jak już w iem y, w ytyp ow ano a n iego p ierw otn ie 954 jednostki z lat

1510—1796; na razie przejrzeć ich jednak zdołano zaledw ie 59 z la t 1514—1587, a Tezultat w yraża się cyfrą 755 pozycji. Co do form y ich 'opracowania stw ierdźm y najp ierw ogólnie, iż zasadnicze w ym ogi p rzyjęte przy publikowaniu źródeł zostały spełnione. N agłów ek każdej pozycji zaw iera prócz k olejnego num eru datę i m iejsce w ystaw ien ia aktu, krótki regest treści, określenie języka i form y przekazu (orygi­ nał, kopia, brulion), a w reszcie dokładną sygnaturę. S łusznie też oddano te w sz y st­ kie szczegóły kursywą i, poza zachow aną w oryginale sygnaturą, po łacinie. Po tek ście źródła, przew ażnie pełnym (rzadziej w w ybranych fragm entach), przyto­ czono uw agi dorsalne, a w reszcie przypisy; te ostatnie praw ie w yłącznie tekstow e. Na końcu każdego tom u znalazło się po parę reprodukcji, następnie in d ek s im ion, nazw isk i nazw geograficznych, a w reszcie chronologiczne zestaw ienie opublikow a­ nych tekstów .

Jak m ożna było w nosić już z samego charakteru zespołu, treściow o zgrupować on m usiał m ateriały tak różnorodne, iż pod tym w zględem , choćby n ajogólniej, n ie łatw o je będzie scharakteryzować. Przypom nijm y sobie m oże najp ierw ich ra­ m y czasow e — lata 1514—1587; jest to w ięc okres panow ania w P olsce dwu ostatnich Jagiellonów , dwóch pierw szych królów elekcyjnych, następnego bezk rólew ia i sa­ m ych początków rządów Zygm unta Wazy. J eśli jednak, abstrahując zupełnie od treści i ograniczając się w yłącznie do sam ych elem en tów chronologii, spróbujem y przedstaw ione źródła zestaw ić z datami panow ania każdego z tych w ładców , okaże się, iż najobficiej reprezentow ane są w n ich okresy k olejnych bezkrólewi.

I w łaściw ie n ie czego innego należało chyba oczekiwać. B liższym partnerem m ogliśm y dla Hiszipanii n ie być; lecz w m om entach, gdy zdawano sobie spraw ę, iż w ażą się dalsze losy n ie tylk o nas sam ych, że zapaść m a decyzja, która zaciąży na dziejach całej tej części Europy, rów nież i dyplom acja hiszpańska n ie mogła pozostać obojętna. Zaangażowała się bardzo silnie, a obraz jej żyw ych i w szech ­ stronnych zabiegów rysują w yraźnie relacje poselskie, sporządzane dla nich in­ strukcje czy też bogata korespondencja z polskim i dostojnikam i bądź też in nym i dworami, zainteresow anym i w ynikiem rów n ie jak hiszpański.

Podobnie będzie, gdy powstaną w tej części Europy jakieś p ow ażniejsze za­ targi, gdy rozwinie się w okół nich akcja dyplom atyczna, lub przerodzą się w otw ar­ ty konflikt zbrojny. N a w ydarzenia np. w w ojn ie p olsko-m oskiew sk iej za Z yg­ m unta A ugusta, na ich powiązania z całą sytuacją ma B ałtyk u, stosunkam i w D a­ n ii i Szw ecji, m am y m ożność spojrzeć obecnie od strony Hiszpanii. T ak sam o i w kilkanaście lat później, za czasów S tefa n a Batorego; obok bezpośredniej ko­ respondencji z królem polskim znajdą się trosk liw ie zebrane w ieści o p olskich przygotow aniach w ojskow ych (np. o werbunku w Niem czech), o działalności dy­ plom atycznej, sytuacji w ew nętrznej i sam ej akcji m ilitarnej.

Żywe, bezpośrednie kontakty łączyły w ów czas H iszpanię zarówno z M oskwą, jak zw łaszcza ze Szw ecją. W tym, co utrw alono i zachow ało się d o n aszych czasów na piśm ie, n ie zaw sze jest w yraźnie m ow a o P olsce. Tutaj, w obec dwu m ożliw ych

(6)

rozwiązań, tj. doboru ¡materiału do druku n a podstaw ie czysto form alnej, bądź też interpretow ania pojęcia „spraw polskich” n ieco szerzej, w ydaw ca poszedł tą drugą drogą. W rezultacie dał ciekawy m ateriał dotyczący stosunku H iszpanii do Szw ecji i Rosji, w którym Polska w ym ien iona w praw dzie n ie jest, lecz który pominąć i uznać za n ie łączący się z naszym i dziejam i byłoby rzeczyw iście ryzykowne.

Sporo m ateriału odnosi się do znanej i m niej m oże w tej perspektyw ie ciek a­ w ej spraw y długu Karola V u Bony oraz jej lenna w K rólestw ie Neapolu. Znaj­ d ziem y też przejaw y interesow ania się dworu hiszpańskiego problem em tureckim i (tatarskim, koligacjam i dynastycznym i, zagadnieniam i k ościelnym i, zwłaszcza sto­ sunkam i religijn ym i w Polsce. Warto też m oże -dodać, iż w korespondencji, obok królów , książąt, posłów bądź najróżnorodniejszych dygnitarzy św ieckich czy du­ chow nych, dosyć dużo stosunkowo m am y nieznanego autorstwa, a pod w zględem językow ym prócz łaciny często w ystęp u je francuski, hiszpański i w łoski.

iZarówno dokładniej tu om ówione rezultaty kw erendy w hiszpańskim Archi­ w um Głów nym , jak w yniki krótko jedynie w zm iankow anych analogicznych poszu­ k iw ań w innych krajach, samej celow ości całego przedsięw zięcie z pew nością n ie podważają. Czy jednak po ostatniej publikacji w ydaw cy n ie powinni by powrócić do rozw ażenia wyrażonych już w ątpliw ości, na w stęp ie przed jej -omówieniem zaledw ie tylko krótko przez nas zaznaczonych?

W iem y w ięc przede w szystkim , iż podobnie jak przy opracowaniu Archiwum O rsinich, tak samo j-ak przy A rchiw um Głównym Danii, i tutaj ogromna procento­ w o w iększość zespołu pozostała poza zasięgiem w szelkich zainteresow ań w yd aw ­ ców. Z drugiej strony, jeśli chodzi o form ę opracowania, stale obserwujem y jakby w ahania, sięganie n a przemian -do dwu krańcowo różnych koncepcji; raz, jak by się zakładało, że badacz korzystać będzie ze zbiorów sam, że potrzebować będzie ty lk o jakiegoś ogólnego inform atora, pew nego rodzaju przewodnika; innym ra­ zem — że do źródeł -nie dotrze, że trzeba mu ów m ateriał udostępnić w postaci p eł­ n ych tekstów. Przypom nijm y sobie, że ich w ybór do publikacji n ie jest oparty n a znajom ości całego zespołu, że — co w ięcej — każde w ydaw n ictw o rozpoczyna się, n ie m ając jeszcze zebranego całego m ateriału, jaki ma ono pomieścić; że n ie m a zatem zupełnie m ow y o jakim ś jego w artościowaniu; że, m ów iąc po prostu, k ształtuje go w dużej m ierze w łaściw ie prosty przypadek.

-Podkreślmy raz jeszcze, że trudno -nie docenić samej in icjatyw y, kwestionow ać najlepszą w olę w ydaw ców czy w m inusach n ie dopatrzyć się braku określonego do­ św iadczenia. A le obecnie, gd y doświadczenie już zebrano, czy n ie warto by było m oże całej pracy przedyskutować? W ypracować ram y najogólniejszych choćby, -ale jednolitych i bezw zględnie obowiązujących w ytyczn ych na przyszłość?

Trzeba chyba przyjąć, iż publikacja -trafi przede w szystkim do rąk badacza szukającego pew nych, konkretnych źródeł; pragnącego się dowiedzieć, czy w zespo­ le, dla tem atyki, jaką -opracowuje, m oże liczyć n a jakieś m ateriały. I od tego tylko zależy jej wartość, jak m u n a to pytanie potrafi odpow iedzieć. Czyż w ięc b ę­ dzie m ógł zaakceptow ać tego rodzaju w ynik kw erendy, jak przy Archiw um Or­ sinich, k ied y 95°/o akt pozostało poza zakresem jakichkolw iek w ogóle zaintereso­ w ań autorki? Albo, jeśli analogiczne, w ed łu g w szelk iego prawdopodobieństwa, r e ­ zultaty przyniesie praca przy zbiorach duńskich? Gdy n ie co- innego obserw uje obecnie przy A rchiw um Głównym w Hiszpanii? Czy zdoła m u to zrekom pensować jakikolw iek zbiór pełnych tekstów , choćby najciekaw szych, skoro — m im o w szy st­ ko — dobranych subiektyw nie, i 'to z m inim alnej tylko cząstki zespołu? Czy nie w olałb y -raczej danych m niej m oże wyczerpujących, -ale obejm ujących cały zespół?

Podstaw ow y w ięc byłby chyba postulat, by do opracowywania, tym bardziej zaś do publikowania jakiegokolw iek inform atora n ie przystępow ać przed zapozna­ niem się z całą jego zawartością. Wiadomo oczyw iście, że są to -często w ielkości ogrom ne; że przeto, jako obowiązek dokładnego przekartkowania całości, in te r- *

(7)

R ecen zje

181

p retow ać go nie można. A le też, gdy m am y do czynienia z m ateriałem uporządko­ wanym , n ie m a przecież potrzeby sporządzać z n iego szczegółow ych regestów ; re­ gestów , które i tak, choćby najbardziej rozbudowane, n a w szystk ie p ytan ia n ie odpowiedzą i od konieczności sięgnięcia do akt n ie zw olnią.

Trzeba tylko zwrócić w iększą uwagę n a układ; 'zarówno sam e poszukiw ania, jak charakterystykę, powiązać ściśle z gruntow ną znajom ością całej stru ktury zespołu. Tylko i w yłącznie ona, przedstaw iona w e w stęp ie do publikacji, skom en­ tow ana czy i o ile jest w łaściw a, m usi stw orzyć zasadnicze ram y całego in form a­ tora. I ona to, w raz z odpow iednim kom entarzem , odpow ie ozytelnikow i n a p yta­ n ie — jeśli n aw et n ie konkretnie — czy in teresujący go m ateriał w ogóle się tam znajduje — to w każdym razie — skoro m ateriał jest, gdzie go w ram ach zespołu szukać.

Publikow ania przy tym tek stów źródłowych, np. dobranych tem atycznie, by­ najm niej to rzecz jasna n ie w yklucza. Skoro jednak wiadom o, że c a ł o ś c i objąć nie mogą, że w szelk ich m ożliw ych zainteresow ań in dyw id ualnych n ie zaspokoją, że, co za tym idzie, n ie każdy je uzna za najciekaw sze z m ożliwych, n iechże przy­ najm niej będą w y b r a n e z c a ł o ś c i .

A sw oją drogą n ie sposób się oprzeć stw ierdzeniu na zakończenie, iż w szy st­ kie pow yższe uw agi są przecież w łaściw ie tylk o przypom nieniem i rozw inięciem tych, do jakich w trakcie analogicznych, w ieloletn ich poszukiw ań polon iców w e W łoszech doszli już dawno, dawno tem u pracow nicy A kadem ii U m iejętności.

B ogu sław R atu siń ski

Sources for H isto ry of Q uantum P h ysics. A n In v e n to ry and R eport. Opracowali:

Thomas S. (Kuhn, John L. Heilbron, P au l L. Form an, Lini A llen. A m erican P h ilo ­ sophical Sooiety, P hiladelp hia 1967, ss. X I + 176.

in teresu jącą próbę udostępnienia źródeł do dziejów nauki stan ow i w ydan y ostatnio w Stanach Zjednoczonych pokaźny w olum en Sources for H isto ry of

Q uantum Physics; jest to t. 68 serii A m erica n P hilosophical S ociety: M em oirs

(cena 5 dolarów).

W 1960 r. A m erykańskie T ow arzystw o Filozoficzne zawarło porozum ienie z A m e­ rykańskim T ow arzystw em Fizycznym w spraw ie w spólnego grom adzenia źródeł do dziejów fizyk i kwantow ej. Im pulsem było stw ierdzenie, że liczni czołow i przed­ staw iciele tego kierunku nauki, utworzonego „za naszych czasów”, w ym ierają: A. Einstein zmarł w 1955 r., W. Pauli w 1958 r., E. Schrödinger w 1961 r. Chodziło o uchw ycenie na czas m ożliw ości dotarcia do m ateriałów pierwotnych, odw ołania s ię do pam ięci badaczy, przeprowadzenia z nim i rozm ów czy w yw iadów . N a grun­

cie zawartego porozum ienia utworzono w spólny k om itet pod przew odnictw em Johna A. W heelera, działacza A m erykańskiego T ow arzystw a Filozoficznego, i powołano grupę roboczą, której trzon stan ow iły cztery osoby, podpisane jako> autorzy S p ra ­

w ozdania i in w entarza. Grupa ta dysponow ała całym sztabem w spółpracow ników

niestałych oraz dość znacznym i środkami m aterialnym i i technicznym i.

Do w łaściw ej pracy przystąpiono w jesieni 1961 r. W 1961/62 r. prace k oncen ­ trow ały się w Stanach Zjednoczonych, n astępnie w 1963 r. przeniesione zostały do Kopenhagi, gdzie prowadzone b yły pod egidą i przy czynnym u czestnictw ie N ielsa Bohra, którego zgon przerw ał serię nagryw anych z nim w yw iadów , po czym znów powrócono do Am eryki. W w yniku uzyskano obszerną in w en taryzację m ateriałów znajdujących się w liczn ych zbiorach publicznych i pryw atnych 1 oraz sporządzono

1 Spis zbiorów objętych badaniem w ym ien ia ogółem 59 in stytu cji (s. 176); głów ne k olekcje pryw atne to: zbiory N. B ohra w Kopenhadze, papiery A . E in­ stein a w Princeton, W. P auliego w Zürichu, E. R utherforda w Cambridge.

Cytaty

Powiązane dokumenty