• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn teologicznomoralny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn teologicznomoralny"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Bajda, Andrzej F. Dziuba, Jan

Pryszmont, Tadeusz Sikorski, Jan

Wichrowicz

Biuletyn teologicznomoralny

Collectanea Theologica 53/2, 89-105

(2)

53(1983) fase. II

BIULETYN TEOLOGICZNOMORALNY

Zawartość: I. W Y PO W IED ZI STO LICY A P O S T O L S K IE J. 1. J a n P a w e ł II

w A zji — w ą tk i m o raln e przem ów ień. — 2. Z p ro b le m a ty k i etycznej cho­ ro b y i śm ierci. R a p o rt P ap ie sk ie j K om isji „C or U n u m ”. II. SPR A W O ZD A ­ NIA. 1. Z deontologii le k a rsk ie j. S ym pozjum w Bydgoszczy. — 2. S p ra ­ w iedliw ość i k a ra . K ongres „S ocietas E th ic a ”. III. Z NOW SZYCH P U B L I­ K A C JI. 1. Ś w iadectw o O jców K ościoła w sp ra w ie p o w tó rn y ch m ałżeństw c h rz e śc ija n rozw iedzionych. — 2. P rz y p isy w an y św. A u g u sty n o w i i św. To­ m aszow i pogląd n a p ro sty tu c ję *.

I. W Y PO W IED ZI STO LICY A P O S T O L S K IE J

1. Jan P aw eł II w Azji — w ątki m oralne przemówień

(AAS 73, 1981, n r 5)

N ie p o trz e b a sp e cja ln ie p odkreślać, że k aż d a z serii p rze m ó w ień J a n a P a w ł a II o b fitu je w tre śc i teologicznom oralne. P ap ież za b ie ra głos zaw sze św iadom sw ej m isji ew an g elizacji, k tó ra je s t p rzede w szy stk im służbą; jej zaś isto tą je st w iern o ść C hrystusow i, K ościołow i i człow iekow i (przem ó­ w ienie do b isk u p ó w w M anili, 17.11.81, S in ce m y arrival, s. 319—324; do w y ­ chow aw ców i tw ó rcó w 18.11.81, I t is a joy, s. 325—329).

„G łosząc Je z u sa C h ry stu s a jako w iek u iste g o S y n a Bożego i Z b aw iciela św iata, K ościół nie m a innego celu ja k być w ie rn y m m isji p o w ierzonej m u p rzez jego Boskiego Z ałożyciela” (do C hińczyków w M anili, 18.11.81, I fin d

it v e ry , s. 348). „M isja K ościoła i pap ieża je s t zw ią za n a ze zbaw ieniem

człow ieka: całej isto ty lu d zk iej, k o n k re tn e j osoby, k tó ra spełnia sw oje w iecz­ ne pow ołanie w doczesnej h isto rii, w śró d o k reślo n y ch p o w iązań społecznych” (do dyp lo m ató w w M anili, 18.11.81, I have com e, s. 350—352).

S łużba człow iekow i z p u n k tu w id ze n ia jego zb a w ien ia o b ejm u je w ięc ta k że tro sk ę o k o n k re tn ą sy tu a c ję człow ieka, n a ile oznacza ona (sytuacja) a firm a c ję lu b zagrożenie godności sam ego człow ieczeństw a. „K ościół p rag n ie ocalenia człow ieka w jego człow ieczeństw ie i w jego n ad p rz y ro d z o n y m p rz e ­ zn a cz en iu ” (do m ieszkańców Tondo, 18.11.81, K a y tin d i, s. 335—339). T a po­ w inność ciążąca n a K ościele m a c h a ra k te r etyczny: „B ronić lud zk iej god­ ności ludzi b ied n y ch i ich n ad z ie i przyszłości, nie je st ja k im ś lu k su sem dla K ościoła, an i o p o rtu n isty c z n ą stra te g ią , an i śro d k iem zd o b y w an ia p o p u la r­ ności m as. To je st obow iązek K ościoła, poniew aż w łaśn ie Bóg p rag n ie , aby w szyscy ludzie p ro w a d zili życie o d p o w iad a ją ce godności, k tó rą ich o b d aro ­ w a ł” (tam że, s. 338). P odobne zasady ro zw ija papież w p rze m ó w ien iu do p la n ta to ró w trz c in y cuk ro w ej (20.II.8ii, Grace to Y ou, s. 373—'380). G odność lu d zk a i p o trze b a jej obrony w y n ik a w ła śn ie z relig ijn eg o p rzeznaczenia i po w o łan ia życia ludzkiego (s. 374).

W ychodząc z pow yższych założeń papież pośw ięca sporo u w agi obronie godności rodziny, m a łże ń stw a i życia ludzkiego, zw łaszcza przychodzącego dopiero n a św iat. W p rze m ó w ien iu do m ałżonków c h rz eśc ija ń sk ich (w C ae- buae, 19.11.81), F inding m y se lf, s. 362—367) u k a z u je godność i w arto ść życia ludzkiego n a tle ta je m n ic y C h ry stu s a — O d k u p iciela (s. 364), p o d k re śla ją c

* R e d a k to re m n in iejszg o b iu le ty n u je st ks. J a n P r y s z m o n t , W a rsza­ wa.

(3)

90 BIULETYN TEOLOGICZNOM ORALNY

zw łaszcza św iętość życia. Z n a jd u je m y tu w fo rm ie sk o n d en so w an ej głów ne idee ro zw in ię te potem w a d h o rta c ji Familiaris Consortio. J a n P a w e ł II p onow nie p o tę p ia niszczenie życia ludzkiego w łonie m a tk i, u k a z u ją c w ielo ­ stro n n y c h a ra k te r zła, ja k ie je s t p o p ełn ian e w tego ro d z a ju czynie. P ow o­ łu je się n a szereg dotychczasow ych w y stą p ie ń sw oich n a te n te m a t i cy tu je obszerny fra g m e n t hom ilii w ygłoszonej w N ow ym T a rg u 8.IV.79 (s. 365—366). P ię tn u je ta k że b łędy etyczne dotyczące płciow ości lu d z k iej: hedonizm i p er- m isyw izm sek su aln y . U k azu je s a k ra m e n t jako źródło m oralności m ałżeńskiej (s. 366).

P oszanow anie godności lud zk iej je st ta k że isto tn y m fu n d a m e n te m p o stę­ p u ludzkiego w skali św ia to w ej (w H iroshim ie, do uczonych, 25.11.81, H ow

can I, s. 420—428). E ty k i nie m ożna je d n a k tra k to w a ć fo rm a ln ie jako środka

do o siągnięcia spodziew anych korzyści: człow iek p o w in ie n być m iłow any i a firm o w a n y ze w zględu n a swe człow ieczeństw o (s. 425—426). T akże więc w polity ce nie m a m iejsca n a ety k ę rela ty w isty c zn ą . Je d y n ie afirm u ją c człow ieka ja k o człow ieka m ożna a u ten ty c zn ie pom agać do p o stęp u i p rz y ­ w ró c en ia sp raw ied liw o ści w św iecie. T em at te n n ie u sta n n ie p o w ra ca w p rz e ­ m ów ieniach J a n a P a w ł a I I , n a d a ją c c h a ra k te ry sty c z n ą cechę a z ja ty ck iej p ielgrzym ce obecnego papieża. N ie je st to w żad n y m raz ie e ty k a n a tu ra li- sty czn a; papież o dw ołuje się u sta w icz n ie do E w an g elii i z n iej czerpie n a ­ tc h n ie n ie do ry so w a n ia w izji now ego św iata.

Do n a jb a rd z ie j u lu b io n y c h w ątk ó w ew ang eliczn y ch w ty m k ontekście n ależy te m a t u bóstw a, b łogosław ieństw o ubóstw a. S am C h ry stu s kład zie sw ą pieczęć n a u b ó stw ie człow ieka i czyni je zn ak iem sw ej solidarności z czło­ w iekiem . N iem al całe przem ó w ien ie do m ieszkańców T ondo je s t głoszeniem E w angelii ubóstw a, d a ją c p rz e p ię k n ą egzegezę te k stu ew angelicznego. P o ję ­ cie u b ó stw a w ychodzi tu d aleko poza k ateg o rie socjologiczno-ekonom iczne i u zy sk u je sens re lig ijn y , teologiczny, a n a w e t m istyczny. U bóstw o sta je się niem al synonim em p o sta w y ew angelicznej, o tw a rte j k u Bogu, gotow ej p rz y ­ jąć C h ry stu sa i dzielić się Jego b ogactw am i z całą ludzkością. M ożna tu m ów ić o zasadniczym p rze k ro c zen iu płaszczyzny m o raln o -a sce ty cz n ej w in ­ te rp re ta c ji ew angelicznego u b ó stw a (Kay tindi, s. 336—337).

T ak głęboko i u n iw e rsa ln ie w id z ia n a isto ta u b ó stw a d o sta rc za m otyw ów i p rz e sła n e k dla p o d ję cia całościow ej re w iz ji sto su n k ó w społecznych i dla z ap ro p o n o w an ia sp raw ie d liw y ch ro zw iązań pro b lem ó w ogólnośw iatow ych. M ądrość ew angelicznego u b ó stw a je st pouczeniem dla bo g aty ch i biednych, p rzy p o m in ają c, że p raw d ziw ą siłą człow ieka je st jego m o raln a łączność z ludźm i, a jego godność i w ielkość nie o p iera się n a sta n ie p o sia d an ia, lecz na tym , kim człow iek je s t i czym zdolny je st dzielić się z innym i. W szyscy d latego m a ją szansę być ubogim i w duchu. „U bogim w d u ch u je s t te n bo ­ g a ty człow iek, k tó ry n ie spocznie, dopóki b r a t lub sio stra p o zo stają u w ik ła ­ ni w n ie sp ra w ied liw o ść i bezsiłę. U bogim w d u ch u je st ten, kto dzierży p olityczną w ładzę i p am ięta, że je st ona d an a w yłącznie d la w spólnego do­ b ra i k tó ry nie p rz e sta je przeznaczać zasobów w celu o rg an iz o w an ia w sz y st­ k ich działów społeczeństw a stosow nie do w y m ag a ń godności i rów ności, k tó ra je st w ro d zo n y m p ra w e m każdego m ężczyzny, ko b iety i dziecka, k tó re Bóg pow ołał do is tn ie n ia ” (s. 338).

P ap ież p rze strzeg a przed ideologiam i, k tó re o d d zielają p o lity k ę od m o­ ralności, a sp raw y doczesne od rzeczyw istości duchow ej. O drzuca w ięc p rzem oc i zasadę n ienaw iści. P ro p o n u je n a to m ia st jako je d y n ą drogę ku w yzw oleniu „drogę m iłości i b r a te rs tw a ” (s. 339). D roga do p rze m ian y św ia­ ta poprzez p rz e m ia n ę serc je st czym ś w łaściw y m ch rz eśc ija ń stw u . Kościół nie w ierz y w au to m a ty c z n ą m oc schem atów u stro jo w y ch ani w siłę p a n u ­ jących. „R aczej od w o łu jąc się do C h ry stu sa, u siłu je doprow adzić d® p rz e ­ m ia n y serc i um ysłów , a b y człow iek m ógł zobaczyć siebie w p ełn ej p raw d zie swego czło w ieczeń stw a” (I h ave come, s. 350).

Z ro zu m ien ie p ełn ej p ra w d y człow ieczeństw a rzu c a św iatło n a godność p rac y i n a d rogę dochodzenia do p ełn ej sp raw ied liw o ści w z a k resie sto s u n ­ ków pracy . W ażne p o uczenia n a te n te m a t z n a jd u ją się w p rzem ó w ien iu

(4)

Grace to Y o u . J e s t ono ja k b y zw ięzłą a n ty c y p a c ją en c y k lik i L a b o rem e x e r ­ cens, p o n iew aż za w ie ra zasadnicze elem e n ty e ty k i oraz teologii p rac y lu d z­

k iej (s. 377—378). N aczelną za sa d ą je s t p ry m a t osoby lu d z k iej oraz p ry m a t p r a c y ja k o tw órczości osobow ej w sto su n k u do w szy stk ich w arto śc i skoń­ czonych (ekonom icznych). To, co papież głosi F ilipińczykom , m a za sto so w a­ nie do w szy stk ich n aro d ó w : „U w ażać człow ieka za k ry te riu m w szelkiej d zia­ łalności społecznej oznacza oddać się p rze k sz ta łc e n iu w szelkiej n ie sp ra w ie d ­ liw ej sy tu a c ji bez n iszczenia tego, co trz e b a ocalić: społeczeństw a opartego na b ra te rs tw ie , sp raw ie d liw o śc i i m iłości. P rzem oc n igdy n ie może być śro d k iem ro zw ią zy w an ia społecznych kon flik tó w . (...) A żeby zbudow ać p ra w d z iw ie lu d zk ie społeczeństw o n a F ilip in a ch , k ażdy m ężczyzna i k o b ie ta m usi opow iedzieć się za sp raw ie d liw o śc ią i m iłością, p rzeciw ko egoizm owi i nien aw iści. W ybierzcie lu d z k ą godność, a do w as należeć będzie lepsza przy szło ść” (s. 379). P odobne ak c en ty z n a jd u je m y w hom ilii do ro lników i ro b o tn ik ó w w L egaspiae (21.11.81, T h e readings o f to d a y ’s, s. 384—388).

P o trz e b ę za ch o w a n ia p ry m a tu w arto śc i m o raln y ch i duchow ych jako fu n d a m e n tu p o stę p u n arodów , a k c e n tu je papież ta k ż e w sły n n y m orędziu do lu d ó w A zji (21.11.81, I t is w ith , s. 391—398). A zja n ie p o w in n a b e z k ry ­ tyczn ie p rzejm o w ać w zorów i m odeli w y p ra co w a n y ch przez k r a je je d n o ­ s tro n n ie fa w o ry z u ją c e rozw ój technologiczny i ekonom iczny. A zji trze b a dopom óc, ale nie n a drodze p o p ie ra n ia p a rty k u la rn y c h in teresó w handlow ych i polity czn y ch p ew n y c h p ań stw . „S p raw ied liw o ść i słuszność d o m a g ają się, ab y k ażdy n aró d , a także w sp ó ln o ta m ię d zy n a ro d o w a ja k o całość p rzy ję ła sw o ją część odpow iedzialności za rozw ój A zji w p raw d ziw e j m ięd zy n a ro d o ­ w ej solidarności. T a k a solidarność je s t o p a rta n a fakcie, że w szy stk ie n a ­ rody p o sia d a ją ró w n ą godność i raz em tw o rzą w spólnotę o w y m ia ra ch św iatow ych. A żeby zachow ać tę solidarność, konieczne je st podjęcie o d w aż­ n ych decyzji oraz należy stw orzyć odpow iednie s tr u k tu r y o rganizacyjne, k tó re w p ro w a d ziły b y now y ład w sto su n k a c h m ięd zy n aro d o w y ch jako w a ­ r u n e k dla praw d ziw eg o rozw oju w szy stk ich narodów . T ak iej solidarności p ra g n ą w szystkie n aro d y , je d n ak ż e szczególne p ra w o ta k ie j so lid arn o ści p o ­ sia d a ją te n aro d y , k tó ry c h sam a godność oraz istn ie n ie je st zag ro żo n e” (s. 395).

J e s t czym ś rew o lu c y jn y m głoszenie ta k ic h zasad d zisiejszem u św ia tu , k tó reg o p o lity k a je s t ta k głęboko p rz e n ik n ię ta id e am i m ach iaw elizm u

Z g łębokim za in te re so w an iem odnosi się papież do za g ad n ień roln ictw a. P o d k re śla zasadę pow szechnego p rze zn ac ze n ia ziem i i jej podpo rząd k o w an ie zasadzie życia godnego człow ieka. P o w o łu jąc się n a swe poprzed n ie w ypo­ w iedzi, począw szy od M eksyku, podsu m o w u je: „W szystkim im przek azałem to sam o orędzie: że ziem ia je s t d a re m Boga dla całej ludzkości, d a re m p o ­ w ierzo n y m przez S tw órcę, d a re m B oskiej M iłości. W sw ej b ez in te re so w n ej m iłości Bóg nie ty lk o stw o rzy ł m ężczyznę i k obietę, lecz d a ł im także ziem ię, aby życie lu d zk ie mogło być p o d trzy m y w a n e przez ich p rac ę. Od po cz ątk u i d la d o b ra w szy stk ich Bóg zam ierzy ł to w sp ó łd z iałan ie ziem i i p ra c y w ta k i sposób, aby p ełn a godność człow ieka m ogła zaw sze być c h ro ­ n io n a i r o z w ija n a ” (Grace to Y o u , s. 376). P ap ie ż b ro n i ta k że duchow ych w arto śc i zw ią za n y ch z tra d y c y jn ą k u ltu r ą w si (T h e readings of, s. 384).

W w y stą p ie n ia c h p ap ież a n ie m a nic z p o lity k i: je st to je d y n ie w ołanie o o bronę isto tn y ch w arto śc i lu d zk ich i ch rz eśc ija ń sk ich — w arto ści, od k tó ­ ry ch zależy istn ie n ie św ia ta: p rzed e w szy stk im rodziny c h rz eśc ija ń sk iej k u l­ tu r y i p o d staw o w y ch p ra w ludzkich (do p re z y d e n ta i rzą d u F ilip in , 17.11.81,

T h ere is no hiding, s. 329—334). Rola czyn n ik a m oralnego, ja k o tego, od

któ reg o zależy dziś w sposób zdecydow any ocalenie ludzkości, została w y ­ ją tk o w o m ocno za a k c e n to w a n a w p rze m ó w ien iu do n aukow ców w H iroshim ie (25.11.81, H ow can I, s. 420—428). P ap ież nie u k ry w a ł niebezpieczeństw gro ­ żących w w y n ik u pozo staw ien ia n a u k i i te c h n ik i sam ej sobie (s. 421) i w o­ łał: „Z aiste, n ad sze d ł czas dla naszego społeczeństw a, a zw łaszcza dla św iata n au k i, by uśw iadom ić sobie, że przyszłość ludzkości zależy, ja k n igdy dotąd, od w spólnych, m o raln y ch w y b o ró w ”. — „O becnie groźba w isi n ad całą p la ­

(5)

92 BIULETYN TEOLOGICZNOMORALNY

netą. T en fa k t p o w in ie n w k ońcu zm usić każdego do p o d staw o w ej reflek sji m o ra ln e j: o d tą d ludzkość m oże p rz e trw a ć je d y n ie dzięki su m ien iu i p olityce p rz e n ik n ię te j rozw agą m o ra ln ą ”. „B ędziem y budow ać pokój poprzez b u d o ­ w an ie b a rd z iej ludzkiego ś w ia ta ” (s. 422).

N ależy ocalić p ry m a t k u ltu r y d u ch a i m iłości (s. 422—423) oraz ró w n o ­ w agę w sam ej lu d z k iej k u ltu rz e (s. 425), o d rzu c ają c trz y groźne pokusy. P ie rw sz ą p o k u są je st ro zw ija n ie n a u k i i te c h n ik i w yłączn ie dla nich sa ­ m ych, idąc za tym , co je st „technicznie m ożliw e”. D ru g ą p o k u są je s t p o d ­ p o rzą d k o w a n ie ro zw o ju technicznego zasadzie korzyści ekonom icznej, ja k też n ie u sta n n e j e k s p a n sji ekonom icznej, w służbie ideologii „p o sia d a n ia ”. T rz e ­ cią je s t p o d p o rzą d k o w a n ie w szy stk ich m ożliw ości n au k o w o -te ch n ic zn y c h zdo­ byciu i u trz y m a n iu w ładzy oraz m a n ip u la c ji n a ro d a m i celem ich o p an o w a­ n ia i e k sp lo a ta c ji (s. 425).

T a k w ięc w a ru n k ie m p rzy w ró c en ia d zisiejszem u św ia tu ludzkiego p ię tn a je s t p o w ró t do n ajg łęb szej p ra w d y o człow ieku, p o w ró t do ety k i ew angelicz­ nej, p o w szechna m o b iliza cja sum ień.

ks. J e rzy B ajda, W arszaw a

2. Z problem atyki etycznej choroby i śm ierci Raport Papieskiej Komisji „Cor Unum”

P o stęp n a u k i z n a jd u je coraz szersze odbicie w p ra k ty c e le k a rsk ie j, także w tra k to w a n iu osób ciężko cho ry ch i u m ie rają cy c h . T a sfe ra życia ludzkiego stw a rz a je d n a k p ro b lem y i p y ta n ia n a tu ry teologicznej i etycznej. W śród do k u m e n tó w K ościoła d a ją c y c h p ew n e w sk az an ia w ty c h k w estia c h należy odnotow ać, in te re su ją c y ta k że teologa m o ralistę, ra p o rt P ap ie sk ie j R ady „Cor U n u m ”, Q uelques q u estio n s d ’éth iq u e re la tiv e s a u x grands m a la d es et a u x

m o u ra n ts (Conseil P o n tifc a l Cor U num , C ité d u V a tic a n 1981, s. 25). W arto

dodać, że w sp o m n ia n a R a d a w y d a ła w cześniej k ilk a in n y c h doku m en tó w o zbliżonej tem aty ce, np. A ctio n s de S a n té pour une p ro m o tio n H um aine.

N o u v elle o rie n ta tio n des S e rv ic e s de S a n té en fo n c tio n des A ctio n s prim a ires de S a n té czy A c tiv ité s de l’Église dans le dom aine de la Santé.

Po k ró tk im w p ro w a d ze n iu r a p o rt om aw ia ogólnie tzw. z a g ad n ien ia p o d ­ staw ow e życia, śm ierci, cie rp ie n ia i k w estię śro d k ó w leczniczych. N ikom u nie m ożna z dow olną sw obodą dysponow ać w łasn y m życiem , a ty m b ard z iej życiem cudzym — stw ie rd z a d o k u m en t. Życie stan o w i fu n d a m e n t p o d sta ­ w ow ych p ra w osoby lu d zk iej. Ś m ierć n a to m ia st u k a z a n a zo stała ja k o p rz e r­ w a n ie eg zy sten cji człow ieka w jego ciele i m om ent p o łączenia się z C h ry ­ stusem . D latego k ażdy człow iek m a p raw o do śm ierci lu d z k iej i godnej. N ajw yższym n a to m ia st k r y te riu m w sto so w an iu środków leczniczych jest życie ja k o w arto ść.

Po tych u w ag a ch ogólnych d o k u m e n t p o d e jm u je za g ad n ien ie eu tan a zji. T e rm in te n je s t bardzo n ie p re c y z y jn y i w ieloznaczny. Isto tn e je s t zatem o k reślen ie czynów i decyzji, k tó re fak ty c zn ie nie są e u ta n a z ją , choć często je za n ią uw aża się. N ależałoby, p o d k re śla ra p o rt, te rm in e m ty m o kreślać czyny m a jąc e położyć k re s życiu chorego (n au k a P i u s a X II).

S to so w an ie środków zn iec zu la jąc y ch w o sta tn ie j fazie choroby, to n a ­ stę p n a g ru p a p o ruszonych zagadnień. Z ostała tu p o dniesiona n a jp ie rw k w e ­ stia różn y ch sposobów u lż en ia w cierp ien iu , zw łaszcza tych o n ajm n ie jszy m ry z y k u sk u tk ó w w tó rn y ch . Istn ie je je d n a k m ożliw ość zasto so w an ia tzw . ce n ­ tra ln y c h środków znieczu lający ch , lecz konieczna je st ich w sze c h stro n n a z n a ­ jom ość (działania i skutków ). W odpow iedzi n a p y ta n ie, czy w olno p o g rą ­ żać chorego w sta n b ra k u św iadom ości, n a d a ł w iążące je st stanow isko w y ­ rażone przez P i u s a X II w p rzem ó w ien iu n a IX K ongresie W łoskiego T o­ w arzy stw a A nastezjologicznego w d n iu 24.11.1957 r. R a p o rt też m ocno p o d ­ k re śla konieczność obecności drugiego człow ieka p rzy cierpiącym .

(6)

iż d e fin ic ja śm ierci należy do k o m p e ten c ji w iedzy m edycznej. M im o to zauw aża się, iż p ew n e śro d o w isk a le k a rsk ie p rag n ę ły b y , aby K ościół w ydał orzeczenie o ficjaln e z w iążącą m ocą n a te m a t u z n a n ia śm ierci człow ieka, gdy śm ierć biologiczna została sk o n stato w an a . O dnośnie etycznej oceny za­ biegów w p rz y p a d k u śm ierci k lin icz n ej o b o w iązu jąca je s t n a u k a z a w a rta w p rze m ó w ien iu P i u s a X II do p rze d staw ic ie li I n s ty tu tu G en e ty k i G rz e­ gorza M endla z 24.XI.1957 r.

S zóstą g ru p ę te m a ty c z n ą pośw ięcono w rap o rc ie p o ro zu m ien iu się z u m ie­ ra ją c y m i. D o k u m en t „C or U n u m ” zw rac a n a jp ie rw uw agę n a p ra w o do p raw d y . W te j k w estii isto tn a je st całość p rzy g o to w a n ia do śm ierci, a ta k że o dpow iedzialność otoczenia w ty m m om encie życia. W ażna je st ta k że m isja k a p ła n a . N ato m iast odnośnie do p o sta w społeczeństw a w obec śm ierci m ożna dostrzec duże zróżnicow anie m iędzy Z achodem a sp ołeczeństw am i w innych reg io n a ch św iata.

O dpow iedzialne sp e łn ia n ie z a d ań przez służbę zdrow ia z a k ła d a niezb ęd n ą znajom ość deontologii le k a rsk ie j — stw ie rd z a ra p o rt. N astęp n ie p o d k reśla w agę w y b o ru te ra p ii, w k tó re j idzie o decyzję o d rzu c ają cą lub p rz y jm u ją c ą o kreślone leczenie. J e d e n ze szczególnych pro b lem ó w stw a rz a stosow anie tzw. te ra p ii ciężkiej (w y m ag ającej narzęd zi i technologii bardzo w y ra fin o ­ w an y c h i kosztow nych), z k tó rą łączy się k w e stia w y b o ru osób, k tó ry m m ożna u d o stęp n ić tego ro d z a ju leczenie.

M ów iąc o p ie lę g n ia rk a c h i p ie lęg n iarza ch d o k u m e n t podnosi głów nie w agę ich odpow iedzialności, k tó ra szczególnej pró b ie je st p o d d a n a ze w zglę­ d u n a poczucie obow iązku płynącego z w łasnego sum ienia, ja k i p o w in ­ ności w sp ó łp rac y z le k arza m i. D la jej w łaściw ego u k sz ta łto w a n ia isto tn e jest w ych o w an ie etyczne w szkołach p ie lęg n iarsk ic h , a w ty m ta k że k ształcenie p erso n elu do za ję cia n ależ y tej p o sta w y w obec ciężko chorych i u m ie rają cy c h .

W końcu ra p o rt d o ty k a odpow iedzialności rod zin y i społeczeństw a za ciężko cho ry ch i ludzi u m ie rają cy c h . W ażne je st w y chow anie do cierp ien ia i śm ierci, zw łaszcza w rodzinie. W reszcie ra p o rt za d aje p y ta n ie, ja k i je st sto su n ek m iędzy społeczeństw em a ro d zin ą oraz ja k p rz e d sta w ia się ten p ro b lem od stro n y u staw o d aw czej i w z a k resie w ychow ania.

W ydaje się, iż n a w e t ta k pobieżne sp o jrzen ie n a p rez e n to w a n y ra p o rt u k a z u je bogactw o p o d ję ty ch te m ató w i problem ów . Z godnie ze sw ym c h a ­ r a k te re m d o k u m e n t te n sta n o w i raczej sy stem a ty za cję i przy p o m n ien ie n a u k i K ościoła w p o ru sza n y ch k w e stia c h e ty k i odnoszących się do ciężko chorych i u m ie rają cy c h . W yrósł on z czysto p rak ty czn eg o za p o trze b o w a n ia zg łaszan e­ go przez le k arzy , p raw n ik ó w , teologów m o ralistó w i w szy stk ich tych, k tórzy s ty k a ją się n a co dzień z ciężko chorym i i u m ie rają cy m i. A utorzy r a p o rtu m a ją n a uw adze dotychczasow e w ypow iedzi m a g iste riu m K ościoła, a zw ła­ szcza P i u s a X II oraz d e k la ra c ję K ong reg acji do S p ra w N au k i W iary O eu ta n a zji. D o k u m en t „C or U n u m ” p o w in ien w ięc zain tereso w ać, oprócz teologów m oralistów , ta k że szerokie grono p rac o w n ik ó w służby zdrow ia.

ks. A n d r z e j F. D ziuba, G n iezn o -W a rsza w a

II. SPRA W O ZD A N IA

1. Z deontologii lekarskiej Sym pozjum w Bydgoszczy

A u te n ty c z n a przy sięg a k a p łan ó w H ip o k ra te sa b rzm iała : „...nie podam sw ojem u p ac je n to w i tru c iz n y an i niew ieście śro d k a p o ronnego”. M ając na uw adze te słow a oraz deontologię le k a rsk ą ro zu m ian ą jako n a u k ę o po­ w innościach zaw odow ych le k a rz a i etyce le k a rsk ie j, zorganizow ano sym po­ zju m pt. P rze ry w a n ie ciąży a deontologia le ka rsk a , k tó re odbyło się w dniu 14.III.1981 r. w Bydgoszczy w a u li W ydziału L ek arsk ieg o G d ań sk iej A kadem ii M edycznej.

(7)

94 BIULETYN TEOLOGICZNO MORALNY

P ierw sze j części, n a k tó re j w ygłoszono sześć re fe ra tó w -w p ro w a d z e ń p rz e ­ w odniczył prof, d r hab. m ed. A dam В i 1 i к i e w i с z.

P ierw szy r e fe ra t pt. N ie k tó re s k u tk i biologiczne, d em o g ra ficzn e i spo­

łeczne a n ty n a ta lis ty c zn e j p o sta w y społeczeństw a, rodzin, k o b ie t p rz e d sta w ił

doc. d r hab. m ed. M ichał T r o s z y ń s k i . W skazał n a w ielość i w ew n ętrz n e p o w iąz an ia czynników , k tó re o d g ry w a ją rolę w p o d ejm o w an iu decyzji m a ­ cierzyńskich. S ą to zw łaszcza: ogólny system w arto ści, sto su n ek do w ie l­ kości rodziny, m ożliw ości p la n o w a n ia w rodzinie, skuteczność p la n o w a n ia rodziny, płodność, w ych o w an ie i p o sta w y oraz czynniki tła dem ograficznego, a w śród n ic h w p ły w g ru p społecznych. M etody o g ran ic za jąc e u ro d ze n ia sp ro ­ w adził do dw óch: k o n tro la płodności przy pom ocy m etod n a tu ra ln y c h oraz an ty k o n ce p cja . Dość dużo u w agi pośw ięcił p o w ik łan io m w y n ik ły m z zabiegu p rz e ry w a n ia ciąży. S zczególnie p o d k re ślił różnego ro d z a ju zakażenia, k tó re

jego zdaniem , n a s tę p u ją po k aż d y m zabiegu.

D rugi m ów ca, lek. m ed. E w a F o e r s t e r l i n g , p o d ję ła te m a t: P ostaw a

w spółczesnego leka rza w obec zagadnienia w a rto ści życia. L ek a rz je st u w a ­

ru n k o w a n y te n d e n c ja m i w e w spółczesnym św iecie, k tó re n a m a rg in a ln y m m ie jsc u s ta w ia ją w arto śc i h u m an isty czn e. O stateczn ie p o w in ie n on je d n a k pozostać i p y ta ć się czy je st n a d a l tym , n a k tó ry m spoczyw a obow iązek o chrony zdro w ia i życia? W znaczeniu n eg a ty w n y m zaś, czy jako le k a rz n ie szkodzi te m u zd row iu lu b życiu?

N astęp n ie o. d r K aro l M e i s s n e r OSB om ów ił P sychologiczne i ety c zn e

p ro b le m y p rze ry w a n ia ciąży, ze szczególnym zw róceniem u w agi n a a s p e k t

p sy ch o terap e u ty c zn y . Z daniem p re le g e n ta p rz e ry w a n ie ciąży nie je s t za b ie ­ giem le k arsk im . B udzi sprzeciw m .in. dlatego, iż w y k o n y w an e je st w y łąc z­ n ie n a życzenie p a c je n tk i. W śród źródeł p rz e ry w a n ia ciąży o c h a ra k te rz e społecznym w ym ienić n ależy m. in. poczucie bezsensu ludzkiego życia, tra k to w a n ie dziecka jako zagrożenie, np. fizyczne, społeczne czy psychiczne oraz d e z in te g ra cję p sy c h o sek su a ln ą w ięzi m iędzy m ężczyzną i ko b ietą. N a­ to m iast sk u tk i psychologiczne zabiegu, p o d k reślił b ardzo w y ra ź n ie M eissner, nie dotyczą ty lk o sam ej kobiety.

M ecenas P rz em y sław K ł o s i e w i c z p rz e d sta w ił za g ad n ien ie p ra w n e j o chrony dziecka nienarodzonego. P ra w o cyw ilne polskie n ie p rz y z n a je e x ­

p ressis v e rb is zdolności p ra w n e j dziecku poczętem u, a jeszcze n ie u ro d zo ­

nem u. Istn ie je je d n a k bard zo w iele przepisów , k tó re poczęte dziecko o k re śla ­ ją ja k o „istotę lu d z k ą ” i p o średnio ch ro n ią ją. P o dobnie sp ra w a p rz e d sta w ia się w p rze p isac h p ra w a m iędzynarodow ego czy w ielu k o n w en cjach . M ówca podkreślił, iż szczególnie w nikliw ego ro zw ażen ia w y m a g a ją sa n k cje k a rn e w sto su n k u do k o b ie ty i w sto su n k u do le k a rz a p rze p ro w ad z ają cy c h zabieg.

Doc. d r hab. m ed. W łodzim ierz F i j a ł k o w s k i z a p reze n to w ał te m a t

A n ty k o n c e p c ja czy n a tu ra ln e pla n o w a n ie ro d zin y: różnica śro d k ó w czy od­ m ienność dróg. W yraźn ie p o d k reślił p o trzeb ę pod jęcia d ziała ń k sz ta łtu ją c y c h

p o staw ę odpow iedzialnego rodzicielstw a. N a tu ra ln e p la n o w a n ie rod zin y nie je s t in n y m środkiem , lecz o d m ien n ą drogą sp o jrze n ia i p rze ży w an ia płcio- w ości w łasn ej i p a rtn e ra . Idzie o p rzy w ró cen ie n ależ y ty ch p ra w m yśleniu, któ re m ożna n azw ać ekologicznym w m iejsce głęboko zakorzenionego m yśle­ n ia antykoncepcyjnego.

O sta tn im głosem w ra m a c h w p ro w a d ze n ia do d y sk u sji było w y stą p ien ie doc. d r hab. m ed. W iesław a S z y m a ń s k i e g o , k tó ry sc h ara k te ry z o w a ł zagad n ien ie p la n o w a n ia rodziny, p rz e ry w a n ie ciąży i a n ty k o n ce p cję w w oj. bydgoskim . P re le g e n t pod ał w iele dan y ch sta ty sty c zn y c h z tej dziedziny. W yraźnie p o d k reślił p o trzeb ę fach o w ej w iedzy o m acierzy ń stw ie. W ym agana ona je s t ta k że od lek arzy , u k tó ry c h w ty m z a k resie m ożna n ie rz ad k o do­ strzec n a w e t pow ażne niedociągnięcia.

P o w p ro w a d ze n iac h odbyła się d y sk u sja, k tó rą p ro w a d ził doc. d r hab, m ed. W. F i j a ł k o w s k i . O prócz p rele g en tó w głos zabrało około 20 osób re p re z e n tu ją c y c h różne środow iska, głów nie studenckie, d zien n ik a rsk ie, p ra w ­ nicze, teologiczne, a zw łaszcza m edyczne. W d y sk u sji ze szczególnym n a ­ ciskiem w sk azy w an o n a p o trze b ę odpow iedniego w y ch o w an ia w zak resie

(8)

życia seksualnego. W ychow anie to m usi być pro w ad zo n e kom pleksow o i na w szy stk ich eta p a c h rozw oju człow ieka. Isto tn e je st ta k że u k az y w an ie całej p ra w d y w z a k resie sk u tk ó w ja k ie p o w oduje p rz e ry w a n ie ciąży, i to nie tylk o w odniesien iu do sam ej kobiety. W śro d o w isk u le k a rsk im w te j m a ­ terii zauw aża się zb y t szerokie ro zu m ien ie p ojęcia „w sk azan ia le k a rs k ie ”. W sym pozjum w zięło udział ok. trz y s ta osób, p rze d sta w ic ie li różnych zaw odów i specjalności, w ty m g ru p a stu d e n tó w z k ilk u ośrodków a k a d e ­ m ickich w k ra ju . P o zy ty w n ie należy ocenić dobór preleg en tó w , k tó rzy r e ­ p re z e n tu ją c różne specjalności p rz e d sta w ili w m ia rę p ełen ob raz om aw ian ej p ro b lem aty k i. M imo zw ięzłych i sy n te ty c zn y ch w y stą p ień p o tra fili oni u k a ­ zać w ieloaspektow ość z a g ad n ien ia p rz e ry w a n ia ciąży, zw łaszcza w św ietle deontologii le k a rsk ie j. W arto jeszcze dodać, iż u k azały się ju ż d ru k ie m a k ta p rezen to w an eg o sym pozjum , i bliżej za in te re so w an y c h tą k w e stią m ożna do nich odesłać (P rze ryw a n ie ciąży a deontologia leka rska . M ateriały s y m p o ­

z ju m , Bydgoszcz 1981, s. 59).

ks. A n d r z e j F. D ziuba, G n iezn o -W a rsza w a 2. Sprawiedliw ość i kara

K ongres „Societas Ethica”

D oroczny k o n g res m iędzynarodow ego to w a rz y stw a naukow ego „Societas E th ic a ” w г. 1981 odbył się w S a lz b u rg u w dn. 7— 11 w rz eśn ia w gm achu diecezjalnego o śro d k a d o k sz tałcan ia (B ildungshaus). Z grom adził on pokaźną liczbę członków to w a rz y stw a ; P o lsk ę ty m raz em rep re z e n to w a li: d r A nna B u c z e k , ks. doc. d r H elm u t J u r o s i ks. doc. d r J a n P r y s z m o n t . T em ate m o b rad k o n g resu było zag ad n ien ie S p ra w ied liw o ść i kara. W p ro b le ­ m a ty k ę o b rad w p ro w a d ził zw ięźle prof, d r J a r l H e m b e r g z L und, p rz e d ­ s ta w ia ją c n ie k tó re a sp e k ty zagadnienia. P o ru sz y ł on m ianow icie problem u z a sa d n ie n ia k a ry , stw ie rd z a ją c p rzy ty m , iż w y d aje się, że rozró żn ien ie m iędzy u z a sa d n ien ie m deontologicznym i teleologicznym je st jeszcze do u trz y m a n ia i nie u tra c iło sw ojej ak tu aln o ści. N ato m iast p ro b lem k a ry w aspekcie p ro p o rc jo n aln o ści do w y k ro c ze n ia obecnie je st rac zej u jm o w a n y inaczej niż d aw n ie j, gdyż za p u n k t w y jśc ia n a ogół p rzy jm o w a n o iu s talio ­

nis. Nie m ożna też p ro b le m a ty k i k a ry w sposób w łaściw y n aśw ietlić bez

ro z p a trz e n ia k w estii odpow iedzialności. Z ag a d n ien iem n a to m ia st c h a r a k te ­ ry sty cz n y m dla now oczesnej d y sk u sji w ty m w zględzie je s t p ro b lem re so ­ cjalizacji. Z d an iem p rele g e n ta , p ro b lem te n w in ie n znaleźć odpow iednie n a ­ św ie tle n ie ta k ż e od stro n y teologii. N ależy p rzy ty m w y jść od po jęcia k a ry w N ow ym T estam e n cie i od ujęć w h isto rii dogm atów , by dać odpow iedź n a zasadnicze p y ta n ie : czy ch rz e śc ija ń sk a an tro p o lo g ia stw a rz a p o d sta w y do sp e cja ln ej te o rii k a ry i je j u za sa d n ien ia ?

P ierw szy r e f e r a t pt. K ara, odpow iedzialność i w olność w ygłosił prof, d r R o b e rt H e e g e r z u n iw e rsy te tu w U trech cie. Z a ją ł się głów nie p ró b ą u k a z a n ia p o d sta w odpow iedzialności sędziego, w ydającego w y ro k o rze k ają cy o k arz e sądow ej oraz o k reśle n ia sto p n ia w olności p rzy p o d ejm o w an iu decy­ zji przez niego. T w ierd ze n ia p re le g e n ta m ożna sprow adzać do czterech z a sa d ­ niczych: 1. P rz ed e w szy stk im n ależy ustalić, czy po stęp o w an ie oskarżonego nosiło c h a ra k te r w y k ro czen ia (d e lic tu m ) i o ile było ono p rze ciw n e n orm ie z a k az u ją cej tego ro d z a ju czynu (R e c h tsw id rig k e it). 2. T rz eb a orzec, czy po­ stęp o w an ie oskarżonego rzeczyw iście za słu g u je na k a rę , p rzy czym w ażnym elem e n te m je s t to, czy m ożna o sk arżo n em u im p u to w ać w in ę ta k ż e od s tro ­ ny su b ie k ty w n e j. U sta len ie tego, że k to ś za słu g u je n a k a rę je st zasadniczym założeniem p o p rze d zając y m w y m ierzen ie k a ry . 3. Szczególne znaczenie p rzy w y m ie rz an iu k a ry posiad a u sta le n ie, o ile czyn oskarżonego b y ł rozm yślnie p o d ję ty lub też sta n o w ił św iadom e za n ie d b a n ie (H a ftb a rk e itsv e ra n tw o rtu n g ). 4. W reszcie czynnikiem , któ reg o pom inąć n ie m ożna, je st zdobycie p rze k o ­ n an ia, czy o sk arżo n y d ziała ł dobrow olnie, tj. czy nie podlegał przy m u so w i fizycznem u lu b nacisk o w i m o raln em u (F ä h ig k e its v e ra n tw o rtu n g ).

(9)

96 BIULETYN TEOLOGICZNOM ORALNY

Z asa d n ic zą w ag ę d la p ro b le m a ty k i k o n g resu m ia ł r e f e r a t d r A lberto B o n d o l f i e g o z I n s ty tu tu E ty k i Społecznej w Z u ry c h u pt. T eorie ka ry

i u za sa d n ien ia p ra w a karnego. P re le g e n t w yszedł od tru d n o śc i istn iejący c h

w etyce w o d n ie sie n iu do p ro b le m u u za sa d n ie n ia k ary . W skazał on n a za­ sadnicze p rze m ian y , ja k ie zaszły w te j dziedzinie. Po k ró tk im ry sie h isto ­ ry cz n y m p o d d ał a n a liz ie poszczególne teo rie. W yróżnił on m ianow icie tzw. te o ­ rię a b so lu tn ą , w k tó re j k a ra je s t p o jm o w a n a ja k o au to m aty cz n ie należn e i p ro p o rc jo n a ln e zadośćuczynienie za p rze stęp stw o oraz te o rie rela ty w n e, k tó re u z a sa d n ia ją k a rę osiągnięciem p ew n y m celów (В o n d o 1 f i ideę tę do strzeg a u św. T om asza, po w o łu jąc się n a S. th., 2—2, q. 68, a. 1.), tak ich , ja k u czynienie p rze stęp c y nieszkodliw ym , o d strasze n ie p rze d w ykroczeniem , reso c jaliza cja os oby d o puszczającej się w ykroczenia. J e s t rzeczą oczyw istą, że w szy stk ie te cele w za jem n ie się u zu p e łn ia ją .

В o n d o 1 f i stw ierd ził, że p rze jście od te o rii ab so lu tn e j do re la ty w n y c h w u z a sa d n ia n iu k a r y je s t c h a ra k te ry sty c z n e d la czasów n o w ożytnych i za­ chodzi rów nolegle z p rocesem se k u la ry z a c ji (zagadnienie się ro z p a tru je , etsi

D eus n o n daretur), p rzy czym proces te n b y w a często p rz e d sta w ia n y jako

proces h u m a n iz a c ji i to zarów no w płaszczyźnie teorii, ja k i p ra k ty k i. Bez­ k ry ty c z n y optym izm , z ja k im się sp o ty k am y w ty c h te o riach , zd an iem p r e ­ legenta, sta w ia pod zn a k ie m z a p y ta n ia w iele ich tw ierd zeń . T ezę o p ro b le- m atyczności ty c h te o rii p o p a rł В o n d o 1 f i tzw . s tr u k tu ra ln y m b ad a n ie m h isto rii i tezam i stą d w y p ro w ad zo n y m i przez М.. F o u c a u l t a, k tó ry z a j­ m ow ał się zag ad n ien ie m p rze jśc ia od k a ry cielesnej stosow anej głów nie w średniow ieczu do w spółczesnej o rg an iz ac ji w ięz ie n n ictw a oraz stw ie rd z e ­ nia m i tzw. L a b elin g -T h eo rie . Z godnie z tą o sta tn ią te o rią o p tym istyczne p rze k o n an ie o sta ły m p o lep szan iu i h u m a n iza cji p ra w a k arn e g o i sto so w a­ nia k a ry n ie je s t w p ełn i u zasad n io n e m. in. choćby ze w zględu n a n e g a ­ ty w n e n a sta w ie n ie społeczeństw a w obec przestępców . S tą d w n io sek B o n ­ d o l f i e g o , iż sam ego p rz e jśc ia od a b so lu tn y c h do re la ty w n y c h te o rii u za­ sa d n ien ia k a ry nie m ożna u w ażać za p rz e ja w p o stęp u i h u m a n iza cji, już chociażby ze w zględu n a duże zróżnicow anie p rocesu i jego kom pleksow ość. D latego, zdaniem p rele g en ta , proces te n w ym aga dalszych w n ik liw y c h badań. В o n d o 1 f i za proponow ał też pew ne k o n k lu z je o c h a ra k te rz e teologicz­ nym . P rz y ich fo rm u ło w a n iu nie m ożna tra c ić z oczu dw óch zasadniczych ujęć z tra d y c y jn e j k ato lic k iej teologii m o raln ej: scholastycznej śred n io w ie­ cznej te o rii k a ry , ja k o „k a ry w św iecie doczesnym ” , o m aw ian ej w zakresie cnoty spraw iedliw ości, oraz ujęcie w p o try d e n c k ie j teologii m o raln ej, k tó ra k ła d ła n a c isk n a p raw o i p rzy k a zan ia. W tej o sta tn ie j p re le g e n t u p a tru je niebezpieczeństw o „ideologizacji” , w w y n ik u k tó re j w ola Boża często w spo­ sób niezró żn ico w an y b y w a o b iektyw izow ana. N iesie to ze sobą n ie b ez p ie­ czeństw o, iż sąd Boży i lu d z k ie w y m ie rz an ie k a ry b y w a ją o k reśla n e tym i sam ym i te rm in a m i i używ a się też podobnych pojęć p rzy sto so w an iu k a ry przez p ań stw o lu b przez a u to ry ta ty w n y c h i sam ow olnych praw odaw ców . W p ro te sta n ty z m ie n a to m ia st by ła ro z w ija n a n a u k a o dw óch k ró lestw ach , zgodnie z k tó rą p ań stw o w y stę p u je jako obrońca p o rz ą d k u przez Boga u stanow ionego i je s t upraw o m o cn io n e do w y k o n y w an ia sw ej w ładzy, aby te n p o rzą d ek u trzy m ać.

W od ró żn ien iu od u jęć o p a rty c h n a pow yższych id each w a rg u m e n ta c ji u ży w an ej p rzy u z a sa d n ia n iu k a r y w inno się lepiej, zd an iem p rele g en ta , u w y d atn ić ch rz eśc ija ń sk ą treść (Q u a litä t) i stosow ność m o ra ln o -re lig ijn ą . M a to służyć o słab ien iu ideologizacji w p o jm o w a n iu k a ry głów nie ja k o zadość­ u czy n ien ia i te o rii o w szechm ocy p ań stw a. В o n d o 1 f i p o stu lo w a ł także, by b a rd z ie j p rec y zy jn ie fo rm u ło w a ć m yśli o su w eren n o ści Boga, a m ów iąc o reso c jaliza cji, ta k bard zo dzisiaj p o p u la rn e j, nie n ależy po m ijać w y m ia ru w iny, a co za ty m idzie, ,i po jęcia grzechu. T e k ate g o rie bow iem n ie tylk o nie u tr u d n ia ją reso c jaliza cji, lecz przeciw nie, im p lik u ją c m. in. p ojęcie od­ pow iedzialności, sp e łn ia ją w aż n ą rolę n ie tylk o w odniesieniu do p rz e stę p ­ cy, lecz ta k że do jego o fiary i społeczeństw a.

(10)

C h rz e śc ija n in bow iem n ie ty lko p o w in ie n u n ik a ć zbyt łatw ego p rz e rz u ­ ca n ia w in y n a kozła ofiarnego, lecz rów n ież dążyć do w spólnotow ego po­ je d n a n ia , zw łaszcza w p e rsp e k ty w ie p o je d n an ia , d la któ reg o najg łęb sze po d ­ sta w y d aje n a m o fia ra C h ry stu sa i Jego krzyż.

Teologicznie u m o ty w o w an e d ążenie do re fo rm y p ra w a k arn e g o w inno

m ieć na w zględzie d ziała n ia na rzecz w zajem n eg o u zn a n ia i zrozum ienia

m iędzy skazanym , p erso n e lem w y m ia ru spraw ied liw o ści i o pinią p u b lic z­ ną. C h rz e śc ija n in u zn a ją c, że sam je st s im ul iu stu s et peccator (w tej idei p re le g e n t w id zi sp ecyfikę ch rz e śc ija ń sk ie j re fo rm y p ra w a karnego) w in ie n n ie ty lko w idzieć w w ięźniu bliźniego, lecz ta k że realizo w ać to w życiu, dążąc do tego, żeby m. in. u su n ą ć z „ r y tu a łu izolacji i e ty k ie to w a n ia ” to, co je s t n ie p o trzeb n e zarów no w sam ych z a k ła d ac h k arn y c h , ja k i poza nim i.

W ażnym epizodem w o b ra d a c h sa lzburskiego sym pozjum b y ła d y sk u ­ sja panelow a, w k tó re j n a p o d iu m w y stą p iło czterech p rofesorów , k tó rzy z a p reze n to w ali sw oje pogląd y w p o staci w p ro w a d za jąc y ch stw ierdzień.

P ro f. d r W a ld e m ar M o 1 i n s к i, zn a n y z in te re su ją c y c h p u b lik a c ji na te m a t k a ry , m o ra lista z W u p p e rtalu , p rz e d sta w ił n a s tę p u ją c e tezy: 1. K ażdy człow iek (zarów no prze stęp c a, ja k i poszkodow any) m a p raw o do pełnego ludzkiego rozw oju. K a rę n ależy za te m po jm o w ać ja k o zgładzenie w iny, k tó ­ re m a p row adzić do p o je d n a n ia ze społeczeństw em . 2. K a ry stosow ane przez p ań stw o m a ją służyć zw alczan iu p rz e stę p stw i re so c ja liz a c ji u karanego. Ściśle n ależy p rze strzeg a ć p ro p o rc jo n aln o ści k a r y (Verhältnissm ässig keit): tzn. w y m ie rz ać ty lko taK w ysoką, ja k to je st konieczne; nie m oże ona po­ w odow ać w iększego zła (Unrecht), an iżeli to, k tó re skazan y w yrządził. 3. S to ­ sow anie k a r y ja k o ochrona społeczeństw a je s t u sp raw ie d liw io n e tylk o w ta ­ k im w y m ia rz e, jakiego w y m ag a ta ochrona. O db y w an ie k a ry w in n o p ro w a ­ dzić do p o je d n a n ia ze społeczeństw em , a ta k że m ieć n a uw adze n a p ra w ie ­ n ie w y rz ąd z o n ej k rzy w d y , o ile ty lk o to je st m ożliw e. 4. Z pozycji ety k i n ależy u znać za b łę d n ą zasad ę p ra w n ą , iż n a b ez p raw n e stosow anie p rz e ­ m ocy (ze stro n y p rzestępcy) n ależy odpow iedzieć w iększą p rzem ocą (ze stro ­ n y społeczeństw a), gdyż z d o św iad czen ia w iadom o, iż to zw ykle p ro w a d zi do· e sk ala cji przem ocy.

P ro f. d r P, I, E o s c a m A b b i n g z G ro n in g en (H olandia) w yszedł od n a s tę p u ją c y c h tw ie rd z eń : 1. A społeczne p o stę p o w an ie zakłóca sto su n k i m ię ­ dzy p rze stęp c ą i społeczeństw em i słusznie je st przez p raw o zakazane. 2. Ce­ lem p ra w a k arn e g o je st odbudow ać n ależ y te sto su n k i m iędzy p rze stęp c ą i poszkodow anym , a w k ażd y m w y p a d k u ze społeczeństw em . In n e cele od­ g ry w a ją rolę d ru g o rzęd n ą. 3. H u m a n iz a c ja w sto so w an iu k a ry w in n a b rać pod uw ag ę p rze stęp c ę głów nie ja k o osobę, m a ją c n a w zględzie jej o g ra n i­ czoność w płaszczyźnie zaró w n o in d y w id u a ln e j, ja k i społecznej; przy tym n a p rew en c ję, w y m ie rz an ie k a ry i reso c jaliza cję należy p atrz eć w ich ści­ słym ze sobą pow iązaniu.

D r A lb e rt S t e i n , pro feso r p ra w a kościelnego n a W ydziale Teologii P ro te sta n c k ie j U n iw e rsy te tu W iedeńskiego, rozpoczął od n a stę p u ją c y c h tez: 1. Is tn ie je du ża tru d n o ść w p rz e d sta w ie n iu w sposób w y cz erp u jąc y sensu k a ry w jej w y m ia rz e społecznym . 2. Is tn ie je szeroki w a c h la rz m ożliw ości sto so w an ia k a r (k a ra śm ierci, p o zbaw ienie w olności, k a ry pieniężne), k tó re są u w a ru n k o w a n e historycznie. W szystkie one m a ją sw oje p ozytyw ne i n e ­ g aty w n e stro n y . 3. N ow y T e sta m e n t p o d k re śla z jed n ej stro n y naszą so­ lid arn o ść z w ięźn iam i, z d ru g ie j je d n a k (w lis ta c h apostolskich) p ra w o o rg a ­ nów p ań stw o w y c h do n a k ła d a n ia k ary .

W ypow iedź dr. W olfganga W a l d ' s t e i n a, p ro fe so ra p ra w a rzym skiego z U n iw e rsy te tu S alzburskiego, m ożna streścić w n a stę p u ją c y sposób: 1. Sto- sow ność o dpow iednich środków k a rn y c h m ożna określić ty lk o z p u n k tu w i­ dzenia sensu i celu k a ry , k tó re są n ie ro z e rw a ln ie zw iązane z isto tą czło­ w iek a i z p o rz ą d k ie m p raw n y m . Zło k a r y je st b ezpośrednim od w etem za n a ru sz e n ie p o rzą d k u p raw n eg o i m usi być odpow iednio dostosow ane do

(11)

98 BIULETYN TEOLOGICZNOMORALNY

r a k te r u tego przekroczenia. 2. C elem k a ry je s t zadośćuczynienie za p rz e k ro ­ czenie p raw a, dopiero d ru g o rz ęd n e znaczenie m a ją p re w e n c ja , reso c jaliza cja itp. 3. K a ra ta k w in n a być stosow ana, by nie n a ru sz ać godności człow ieka, . lecz ta k że odpow iadać ciężkości p rze stęp stw a. Do tego p o trz e b n y je st n a le ­

życie przy g o to w an y personel.

W yżej p rze d staw io n e w ą tk i z o b rad k o n g resu u k a z u ją dość w yraźnie, ja k pow ażny ła d u n e k tre śc i u d o stę p n iły one uczestnikom . A przecież n a c a ­ łość sp o tk a n ia złożyły się jeszcze d y sk u sje n a p lenum , szereg in te re su ją c y c h w ypow iedzi w długiej d y sk u sji p an elo w ej, p rac e g ru p roboczych, a ta k że k il­ ka dłuższych w ypow iedzi do d y sk u sji p rze d staw io n y c h pisem nie.

N a m a rg in esie k o n g resu n a su w a się też k ilk a refle k sji. N iew ątpliw ie u n aocznił on w ie lk ą złożoność p ro b le m a ty k i k ary . P ro b le m a ty k a ta d aw niej, w u ję cia ch teologicznych i p ra w n y c h , b y w ała n ie ra z tra k to w a n a w sposób niepozbaw iony u p roszczenia; n ajn o w sze b a d a n ia i d y sk u sje u ja w n iły szereg w y m ia ró w i aspektów , d otychczas p rzeoczanych lub n ie d o ce n ian y c h należycie.

P rz y ty m je d n a k pow stać może p y ta n ie, czy podejście do te j p ro b le m a ­ ty k i z pozycji ro zm a ity c h ideologii, a ta k że odw oływ anie się do m odnych te o rii nie było n ie k ied y rów n ież przy czy n ą pew nego za g u b ie n ia się w z b y t­ n im i nie zaw sze rea listy c zn y m te o re ty zo w a n iu . P rz y k ła d e m tego n a k o n ­ gresie m ógł być np. o sta tn i etap d y sk u sji p an e lo w ej, w k tó ry m doszło do dość zn am iennego sp o ru n a te m a t sam ego po jęcia k ary . O czyw iście należy p am iętać, że b ra li w n iej u d ział teologow ie ro zm a ity c h w yznań, a także p ra w n ic y h o łd u ją c y ró żn y m teoriom . A przecież ta k a rozbieżność i w ielo- rakość w opiniach te o re ty k ó w pow iększa jeszcze p ro b lem y dla p ra k ty k i, k tó ­ ra sam a w sobie n a p o ty k a n a duże trudności.

N ieo d p a rty m też sta je się w n io sek o konieczności pogłębionego sp o jrze­ n ia n a p ro b le m a ty k ę k a ry . D otyczy to ta k że teologii, k tó ra w in n a podcho­ dzić do zag ad n ien ia w sposób m ożliw ie pełny, nie tylk o od stro n y teologi­ cznej, lecz ta k że uw zględniać dan e n a u k p raw n ic zy ch i dośw iadczalnych, zw łaszcza psychologii i pedagogiki.

In te re s u ją c y m elem e n te m w życiu „S ocietas E th ic a ” w 1981 r. była ty ­ godniow a w ycieczka g ru p y członków to w a rz y stw a i pod jego egidą do Z w iązku R adzieckiego od b y ta bezpośrednio p rzed kongresem . M iała ona głów nie c h a r a k te r n au k o w y o bo g aty m pro g ram ie. N aw iązano liczne k o n ­ ta k ty , złożono m. in. w izyty w In sty tu c ie M ark sizm u i L en in izm u oraz K o­ m itecie dla sp ra w P o k o ju w M oskw ie. O dbyło się sp o tk a n ie z p ro fe so ra m i W ydziału Filozoficznego (przede w szy stk im etyki) U n iw e rsy te tu im . M. Ł o­ m onosow a w M oskw ie oraz p ra c o w n ik a m i K a te d ry F ilozofii U n iw e rsy te tu im. V. K a p su k a sa-M ic k ie v iêiu sa w W ilnie. U czestnicy w ycieczki odw iedzili też za k ła d y teologiczne, m ianow icie p raw o sła w n e S e m in a riu m D uchow ne i D uchow ną A kad em ię w Z ag o rsk u pod M oskw ą oraz k ato lic k ie S em in a riu m D uchow ne w K ow nie, o d b y w ając sp o tk a n ia z w y k ład o w cam i i stu d e n ta m i. M iało też m iejsce sp o tk a n ie z p rze d staw ic ie lem S e m in a riu m D uchow nego w Rydze, p rze d sta w ic ie la m i in n y c h w y zn a ń ch rz eśc ija ń sk ich , m. in. z ew an- g e lic k o -lu te ra ń sk im arc y b isk u p e m R ygi J. M a t u 1 i s e m. W rażen ia z po d ­ róży prze k aza n e podczas ko n g resu w zbudziły żyw e za in te re so w an ie w śród innych członków to w arz y stw a.

ks. Ja n P ryszm o n t, W arszaw a

III. Z NOW SZYCH P U B L IK A C JI

1. Świadectw o Ojców Kościoła w sprawie powtórnych m ałżeństw chrześcijan rozwiedzionych

G dy n a IV se sji S oboru W atykańskiego II m elchicki b isk u p E. Z o g h b y, p o w ołując się n a św iadectw o O jców K ościoła oraz w ielow iekow ą dyscyplinę p raw o sła w ia, zaproponow ał zgrom adzeniu rozw ażenie m ożliw ości ponow nego m a łże ń stw a dla osób n ie w in n ie opuszczonych przez m ęża czy żonę, głos jego

(12)

w yw ołał w au li k o n ste rn a c ję . N a tle k a to lic k ie j d o k try n y de absoluta indis-

so lu b ilita te m a trim o n ii ra ti et co n su m m a ti czynił w ra że n ie w n io sk u n a d e r

p roblem atycznego i p rze to nie zdecydow ano się n a w łączenie go do po ­ rz ą d k u ob rad . B iskupi za reag o w a li n a ń je d y n ie głosem k a rd . Ch. Jo u rn e ta , k tó ry m ia ł sta n o w ić n ie tylk o odpow iedź S o b o ru n a k ło p o tliw ą propozycję, ale i p rzyczynić się do u sp o k o je n ia z e le k try z o w an e j w n io sk iem opinii p u ­ b licznej h I n te rw e n c ja m elchickiego h ie ra rc h y zw róciła w szakże uw ag ę teo­ logów n a konieczność bliższego za ję cia się ży w o tn y m p ro b lem em i z w e ry ­ fik o w an ia , w p ie rw sz y m rzędzie, dotychczasow ej w iedzy o nie ro z erw aln o śc i m a łże ń stw a i je j p ra k ty c z n y c h n astęp stw a ch .

Z o b sz ern ej ju ż w ty m z a k resie b ib lio g ra fii chcem y tu w ynotow ać stu ­ dia, ja k ie od 1965, tj. od zakończenia soboru p o w sta ły w odpow iedzi na p y ta n ie: czy K ościół epoki p a try sty c z n e j dopuszczał ew e n tu aln o ść rozw odów i now ych zw iązków ? R óżny c h a r a k te r ty c h o p raco w ań — od ściśle n a u k o ­ w y ch do p o p u la ry z a to rsk ic h — a zw łaszcza odm ienność i cięż ar p re z e n to ­ w an y c h w n ic h sta n o w isk sk ła n ia ją do zasy g n alizo w an ia ich w układzie, k tó ry by, obok zw ięzłej in fo rm a c ji o tre śc ia c h tek stó w , u m ożliw ił p o d sta ­ w ow e ro ze zn an ie się w za in ic jo w an y c h przez n ie k o n tro w e rsja c h .

S ta n z a g ad n ien ia do r. 1965 i z a raze m sy tu a cję, w k tó re j zapoczątko­ w an e zostały now e b a d a n ia w ty m p rzedm iocie dobrze o b ra z u ją obie w zm ian k o w an e in te rw e n c je soborow e — bp. Z o g h y i k a rd . J o u r n e t a . P ełn e te k sty jednego i drugiego p rze m ó w ien ia p o d a ją A cta S yn o d a lia S a ­

crosancti C oncilii O ecum enici V aticani II, vol. IV: P eriodus Q uarta, P a rs III: C ongregationes G enerales, T ypis P o ly g lo ttis V atica n is 1977, s. 45—47 i 58—60.

W an a liz ie ty c h w y stą p ień , re p re z e n ta ty w n y c h d la c h rz eśc ija ń stw a W schodu i Z achodu, uw agę z w ra c a ją p rzed e w szy stk im rac je, ja k ie skłoniły Zachód do z a k w estio n o w an ia w iarogodności w sch o d n iej dyscy p lin y dopusz­ czającej p o w tó rn e zw iązki w o p arc iu o dom niem ane, ja k sądzono w K o­ ściele łaciń sk im , św ia d ec tw a p a try sty cz n e. Z d an iem k a rd . J o u r n e t a p r a ­ wo rozw odow e K ościoła w schodniego je s t szczególną ad o p c ją p rzepisów p r a ­ w a cyw ilnego z czasów cesarza J u s t y n i a n a (529—565). O dw oływ anie się do k la u zu li M ateuszow ej (19,9; 5,32) n astąp iło później celem p o d p arc ia te k ­ stem ew an g eliczn y m no rm y , k tó rą u sa n k cjo n o w a n o bez w y ra ź n e j w ięzi z E w angelią. To zaw ażyło rów nież n a in te rp re ta c ji te k stó w p a try sty c z n y c h — a p rio ry cz n ej i stro n n iczej.

P osoborow ą d e b a tę n a te m a t sta n o w isk a p ie rw o tn e g o K ościoła w zględem p o w tó rn y ch m a łże ń stw ch rz e śc ija n rozw iedzionych otw orzył am e ry k a ń sk i a u to r, zn aw ca w schodniego p ra w a kanonicznego, V. J. P o s p i s h i l . W p r a ­ cy D ivorce and rem arriage (New Y o rk 1967), k tó ra p rzy n io sła m u m iędzy­ n aro d o w y rozgłos, p o d ją ł się obro n y śm iałe j tezy, że Kościół, n a m ocy w ła ­ dzy kluczów , m ógłby w p ew n y ch p rz y p a d k a c h zezw alać ro zw iedzionym na zaw arcie p o w tó rn y ch zw iązków . K siążk a je s t dziełem h isto ry k a , k tó ry nie sta w ia ją c sobie w p ra w d z ie am b icji ściśle n au k o w y ch , odw o łu je się dość szeroko do źródeł i d aje in try g u ją c y p rzeg ląd decyzji k o ścieln y ch w s p ra ­ w ach rozw odow ych od w czesnej epoki c h rz e śc ija ń stw a do S o b o ru T ry ­ denckiego.

W tym , co dotyczy epoki p a try sty c z n e j, P o s p i s h i l w y zn aje, iż św ia ­ d ectw a O jców zarów no w schodnich, ja k i zachodnich n ie u p o w aż n iają do ro zstrz y g n ięc ia w sposób całkow icie pew ny, czy K ościół p ie rw o tn y p rz y j­ m ow ał e x trin se c a m in d is so lu b ilita te m m a trim o n ii, czy też nie. P rz y ta c z a n ie ­ m niej te k sty , m a ją c e dow odzić fa k tu , że w ielu O jców zezw alało n a p o now ­ ne m a łże ń stw a m ężów zd rad zo n y ch przez żony, lecz nie odw rotnie.

P ra c a P o s p i s h i l a doczekała się rych ło licznych tłum aczeń, ale i w zb u -1 O bszernie om aw iam oba głosy w a rty k u le In te rw e n c ja m elchickiego b isk u p a Eliasza Z o g h b y na Soborze W a ty k a ń s k im II w spraw ie p o w tó rn y c h m a łże ń stw ch rześc ija n ro zw ied zio n yc h . W d ru k u w „S tu d ia T heologica V a r-

(13)

100 BIULETYN TEOLOGICZNOM ORALNY

dziła o stre sprzeciw y. P rz ed e w szy stk im je d n ak , po w sp o m n ian y ch in te rw e n ­ cjach soborow ych, sta ła się d o d atk o w y m i żyw ym im p u lsem do w zm ożenia b a d a ń n a d sensem znanych sk ą d in ąd , ja k k o lw ie k n ie jasn y ch stw ie rd z eń p i­ sarzy k ościelnych p ierw szy ch w ieków ch rz eśc ija ń stw a.

M im o to, now e p u b lik a c je ta k że nie zdołały rozproszyć n aro sły c h w tym w zględzie w ątpliw ości. W y k ład a n e w nich opinie podzieliły n a w e t au to ró w w sp ra w a c h istotnych, a k o n tro w e rsje m iędzy n im i n ie złagodziły ostrości różnic. Czy za te m teolog, k tó ry p o d ejm u je z a p y ta n ia, ja k ie dziś n aro sły w okół p ro b le m u m a łże ń stw rozw iedzionych, nie m oże n a raz ie uzyskać n ie ­ zb ędnych w tej m ierze n a ś w ie tle ń h istorycznych, ty m konieczniejszych, że w ra c h u b ę w chodzi pogląd K ościoła epoki p a try sty c z n e j? W ydaje się, że t a ­ kie p rzypuszczenie byłoby, m im o w szystko, przesad n e.

D w a głów nie n az w isk a n ależało b y w ziąć pod uw agę ja k o n iezbędne od­ n ie sie n ia i w sk aź n ik i lin ii sp ornych: nazw isko fra n cu sk ieg o je z u ity H. С r o u- z e 1 a i w łoskiego a u to ra G. C e r e t i e g o . P ierw szy od la t bezpośrednio posoborow ych n ie m a l w yłączn ie z a ją ł się o m a w ian ą tu k w e stią i w m n o ­ gich ju ż p u b lik a c ja c h n a te n te m a t w y trw a le dowodzi, że treśc i p ism O jców K ościoła n ie u p o w aż n iają do złagodzenia obow iązującej n a Zachodzie d y ­ scypliny w p rzedm iocie n ie ro z erw aln o śc i w ięzi m ałżeń sk iej. С e r e t i n a to ­ m ia st, pod koniec la t siedem dziesiątych, d a ł m ocny w y ra z in te rp re ta c jo m zgoła od m ien n y m tychże pism , u trz y m u ją c , że m iędzy II а V w iek iem z n a­ na by ła w ch rz eśc ija ń stw ie p ra k ty k a , o k tó re j p am ięć zag u b iła się później w K ościele łaciń sk im , a k tó ra poleg ała n a p rz y w ra c a n iu do w sp ó ln o ty w ie r ­ n y ch osób ży jąc y ch w p o w tó rn y ch zw ią zk a ch bez obow iązku opuszczenia w spółm ałżonka, o ile w szakże odbyły nałożoną im przez K ościół pokutę. J e d ­ no i d ru g ie stan o w isk o zdobyło sobie szereg zw olenników i te n sta n rzeczy, w p rzy b liżen iu , u trz y m u je się do dziś, ja k k o lw ie k pozycja C r o u z e l a w sk u te k liczebności p ra c tego a u to ra , sk ru p u la tn o śc i p rze p ro w ad z o n y ch w nich rozu m o w ań i rozległej w iedzy znanego je zu ity zach o w u je p ew n ą p rze w a g ę n ad pozycja k o n k u re n c y jn ą .

G łów ne stu d iu m C r o u z e l a w ty m zak resie stan o w i pokaźnych roz­ m iarów , recenzow ane już u nas, dzieło L ’Eglise p r im itiv e face au divorce, P a ris 1971, 410 s. P oprzedziły je szczegółowe b a d a n ia kw estii, ogłaszane w n au k o w y c h p e rio d y k a c h teologicznych: Sép a ra tio n et rem ariage selon les

P ères anciens, G re g o ria n u m 47(1966)472—496; L es P ères de l’Eglise o n t-ils p erm is le rem ariage après séparation?, B u lle tin de l i t t é r a t u r e E cclésiastiq u e

70(1969)3—43; N u o ve nozze dopo il d ivo rzio nella C hiesa p rim itiv a . A pro­

posito di u n libro recente, L a C iv iltà C atto lica 121(1970)455—463; 550—561

(k ry ty k a k siążki P o s p i s h i la ) ; L e canon 10 (ou 11) d u concile d ’A rle s

de 314 sur le divorce, B u lle tin de L itté r a tu r e E cclésiastiq u e 72(1971)128— 131.

Po o p u b lik o w a n iu w zm ian k o w an e j k sią żk i i w ra z z rozw ojem d y sk u sji w o ­ kół p ro b lem u m a łże ń stw ch rz eśc ija n rozw iedzionych u k azały się dalsze, b a r ­ dziej znaczące a rty k u ły C r o u z e l a z tej sam ej dziedziny: Le te x te p a-

tristią u e de M a tth ie u 5,32 e t 19,9, N ew T e sta m e n t S tu d ies 19(1972—73)98—

119; Le m ariage des ch rétien s a u x p re m iers siècles de l’Eglise, E sp rit et Vie 83(1973)3— 13; D e u x te x te s de T e rtu llie n concernant la procédure e t les

rites d u m ariage chrétien, B u lle tin de L itté ra tu r e E cclésiastiq u e 74(1973)3—

13; Le rem ariage après séparation pour a d u ltère selon les P ères latins, ta m ­

że 75(1974)189—204; A propos d u concile d ’A rles: fa u t- il m e ttr e „non” d e v a n t „ p rohibentur n u b e r e ” dans le canon 10 (ou 11) d u concile d ’A rle s de 314 sur le rem ariage après divorce, tam że, 25—40; „Selon les lois établies par n o u s”: A thén a g o re, S u p p liq u e , chap. 33, ta m że 76(1975)213—217; D ivorce e t re ­ m ariage dans l’Eglise p rim itiv e . Q uelques ré fle x io n s de m éthodologie h i- storiaue, N ouvelle R evue T héologique 98(1976)891—917; U n n o u v e l essai pour p ro u v er l’acceptation des secondes noces après d ivorce dans l’Eglise p r im i­ tiv e, A u g u stia n u m 17(1977)555—565 (a rty k u ł sk ie ro w a n y p rze ciw tezom C e ­

r e t i e g o ) .

W e w szy stk ich w y m ien io n y ch p u b lik a c ja c h C r o u z e l , w o d niesieniach szczegółow ych czy m n iej lu b w ięcej ogólnych, n ie zm ien n ie dochodzi do w n io ­

(14)

sku, że żad en z au to ró w c h rz eśc ija ń sk iej lite r a tu ry pie rw sz y ch p ięciu w ie­ ków nie w y p o w iad a ł się w y ra ź n ie n a rzecz p o w tó rn y ch m a łże ń stw po u m o ­ ty w o w an e j z d ra d ą se p arac ji. Je d y n y w y ją te k stanow i A m b r o z j a s t e r , k tó ry zre sztą w y stę p o w a ł jako egzegeta, a nie ja k o św iad ek dyscy p lin y k o ­ ścielnej.

D w ie n ad to sp raw y z w ra c a ją uw agę w u sta le n ia c h C r o u z e l a , szczególnie w ażne z p u n k tu w id zen ia dzisiejszych d y sk u sji n a d za g ad n ie­ n iem m a łże ń stw osób rozw iedzionych. W p ie rw sz y m rzędzie sp ra w a słow ­ nictw a, ja k im O jcow ie po słu g iw ali się celem o k reśle n ia p ra w n y c h sk utków grzechu cudzołóstw a dla w ięzi m ałżeń sk iej. C r o u z e l w y rz u ca k o m e n ta ­ torom te k stó w p atry sty cz n y ch , dotyczących zw łaszcza k la u zu li M ateuszow ej, że p o jęciom „ z e rw a n ia ” czy „ ro z w iąza n ia”, k tó re ów cześnie oznaczały u s ta ­ n ie w sp ó ln o ty życia, p rz y d a ją sens w ed łu g w spółczesnego ro zu m ien ia tych term inów , tzn. rozw odu, a za te m i m ożliw ości za w a rc ia p ow tórnego zw iązku.

F ra n c u sk i je z u ita czyni n a stę p n ie ro zró żn ien ie o w y ją tk o w e j doniosłości p ra k ty c z n e j m iędzy n ie ro z erw aln o śc ią m a łże ń stw a a to le ra n c ją ponow nych zw iązków nieleg aln y ch . I stw ierd za, że chociaż K ościół p ie rw o tn y zdecydo­ w an ie odrzucał, ja k o niedozw olone przez E w angelię, z a w ieran ie p o w tó rn y ch m ałżeństw , to je d n a k niek ied y , w rza d k ich p rz y p a d k a c h w o d n iesien iu do ch rz eśc ija n ży jąc y ch w ta k ie j sy tu a c ji stosow ał m ia rę pobłażliw ości.

G. C e r e t i, k tó ry spośród p rze ciw n ik ó w tez C ro u ze la zaznaczył się w sposób n a jb a rd z ie j ch y b a p rze k o n u jąc y , ogłosił w y n ik i sw ych b ad a ń w obszernej p ra c y k siążkow ej D ivorzio, n u o ve nozze e p en ite n za n ella Chiesa

p rim itiv a , B ologna 1977, 416 s. K ilk a la t w cześniej u ja w n ił je w zaczątkow ej

postaci w ogólniejszym stu d iu m n a te m a t n iero zerw aln o ści m ałżeń stw a: M a­

trim o n io e in d isso lu b ilità : N u o v e p ro sp e ttiv e, Bologna 1971, 446 s., zw łaszcza

w części II, L a m isericordiai per i m a trim o n i j a lliti, s. 133—307. W rac h u b ę należałoby w ziąć ta k że jego a rty k u ł U n pro b lem a erm eneutico: com e è stata

intesa la in d isso lu b ilità del m a trim o n io пег p rim i secoli della Chiesa?, Te-

stim onianze 161—162(1974)23—40 oraz po lem ik ę z C r o u z e l e m : Prassi della

Chiesa p rim itiv a ed assoluzione ai d iv o rzia ti risposati, R iv ista di Teologia

M orale 9(1977)461—474. Do sta n o w isk a C e r e t i e g o p rzyłączył się, up o w ­ szechniając jego tezy w języku fra n cu sk im , Ch. M u n i e r w op raco w an iu

D ivorce, rem ariage e t pén iten ce dans l’Eglise p rim itiv e , R evue de Science

R eligieuse 51(1978)97— 117.

O ile je d n a k z tej g ru p y au to ró w C e r e t i n a jw n ik liw ie j p o tra k to w a ł pro b lem sto su n k u pierw o tn eg o K ościoła do p o w tó rn y ch m ałżeń stw osób roz­ w iedzionych, o ty le w szczęcie d eb a ty w ty m w zględzie n a g ru n cie e u ro p e j­ skim było dziełem J. M o i n g t a, k tó ry w bardzo śm iałym , ja k n a ów czesny czas, a rty k u le Le d ivorce pour m o tif d ’im p u d ic ité (M atth 5,32; 19,9), R e­ cherches de S cience R eligieuse 56(1968)337—384, p ró b o w ał w ykazać, że n ie­ je d n i O jcow ie w im ię m iło sierd zia zezw alali n ie w in n ie opuszczonym m ężom na zaw arcie ponow nego zw iązku. D anym i w czesnych pism ch rz eśc ija ń sk ich w sp ie ra ł tym sam y m p ra k ty k ę p ra w o sła w ia z n a n ą pod naz w ą oikonom ia. S u ro w a k ry ty k a tego sta n o w isk a ze stro n y C r o u z e l a nie onieśm ieliła za in te re so w an y c h n im po zy ty w n ie sp e cja listó w nie będących h isto ry k am i, lecz m ogących, dzięki sw ym k o m p e ten c jo m w w łasn y ch d ziedzinach w iedzy p rzyczynić się do n a ś w ie tle n ia zaw iłego p roblem u. I ta k z p o p arc iem dla tezy M o i n g t a p rzy sz ed ł zn a n y k a n o n ista J. B e r n h a r d w a rty k u le

L es P ères o n t-ils autorisé le m a ri abandonné à contracter un n o u v e a u m a ­ riage?, w : La C hiesa dopo il Concilio, t. II, M ilano 1972, 207—231, ja k k o l­

w iek w k ilk u szczegółach, dotyczących in te r p re ta c ji tekstów , za ją ł odm ienne niż M o i n g t stanow isko.

W p o d obnym k ie ru n k u poszli d w aj in n i au to rz y : E. B e l l i n i , La C h ie­

sa antica e U divorzio, S cuola C a tto lica 100(1972)163—177; S eparazione e nu o - vo m a trim o n io n elle C hiesa antica, tam że, 103(1975)376—385 oraz B. H o-

n i n g s, I P adri la tin i e Vin d isso lu b ilità del m a trim o n io cristiano. C ontrib u to

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zwrócono uwagę na synkretyzm pozytywizmu i jego od­ mienność w warunkach polskich: legalistyczne hasła pracy orga­ nicznej i pracy u podstaw, atakowanie tych

odbyła się w Krakowie sesja naukowa na temat mesjanizmu i sł owianofilatwa, poświęcona problematyce mesjanizmu i słowianofilstwa w Polsce, Francji i Rosji, od

Autor twierdzi, że dokonuje tu "kryty­ cznej rekonstrukcji" poglądów Brzozowskiego, gdyż jego teoria wiedzy nie została nigdzie wyłożona

Opis zjawiska, ze względu na jego specyfikę, powoduje konieczność budowania ca­ łości interpretacyjnej z materiału, którego członem konstruk­ cyjnym Jest

Artykuł Jest precyzyjnym opisem inscenizacji połączonym z analizą motywu jedzenia, rozbudowanego przez reżysera w sto­ sunku do tekstu wystawianych

Inicjatorem powołania pisma był Na­ czelny Instytut Akcji Katolickiej, a pierwszym redaktorem na­ czelnym został ks.. dr Stanisław

Autor do­ wodzi, że Witkiewiczowska metafizyka płci (wprost prowadząca do jego metafizyki) w wielu punktach styka się z tematem meta­ fizyki i walki płci, obecnym

1985/86 skład Dyrekcji Instytutu Literatury Polskiej nie uległ zmianie. Dyrektorem był nadal prof. Pelc, Literatury Romantyzmu - prof. Handke... Obowiązki kierownika