Grzegorz Bułka
Analiza dowodu ontologicznego na
istnienie Boga w ujęciu św. Anzelma
z Canterbury
Folia Philosophica 24, 211-241
2006
G r z e g o r z B u łk a
A naliza dowodu ontologicznego
na istnienie Boga
w ujęciu św. A nzelma z C anterbury
1W stęp
Celem niniejszego te k stu je s t próba system atycznej analizy do
wodu n a istn ie n ie Boga, k tó ry św. A nzelm z C a n te rb u ry zaw arł
w pierw szych u stę p a c h P roslogionu2. Dowód te n , zw any później
dzięki K antow i ontologicznym3, budził zainteresow anie w ielu b a d a
czy — począwszy od G au nillona (w tekście Liber pro insipiente4),
1 Niniejszy artykuł jest fragmentem pracy magisterskiej pod tym samym ty tułem, napisanej pod kierunkiem naukowym dr. Andrzeja Wójcika z Zakładu Lo giki i Metodologii Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego i obronio nej w lipcu 2005 roku. Praca została wysoko oceniona w drugiej edycji Konkursu Prac Magisterskich zorganizowanego przez Polskie Towarzystwo Logiki i Metodo logii Nauki w Warszawie. W artykule dokonano jedynie drobnych zmian redak cyjnych.
2 A n z e l m z C a n t e r b u r y : Monologion, Proslogion. Tłum. T. W ł o d a r c z y k . Warszawa 1992. Wszystkie cytaty z tego dzieła pochodzić będą z tego właśnie wy dania i w dalszych częściach artykułu opisywane będą odpowiednio jako: Monolo
gion i Proslogion. W wydaniu tym zamieszczona jest także odpowiedź Anzelma na
polemikę Gaunillona — tekst ten opisywany będzie jako Odpowiedź.
3 Por.: I. K a n t : Krytyka czystego rozumu. Tłum. R. I n g a r d e n . Kraków 1957, s. 333-344.
4 Tekst ten wydawany je st zwykle wraz z Monologionem. W polskiej wersji ję zykowej ukazał się jako: G a u n i l l o : Co może ktoś na to odpowiedzieć w obronie
głupiego. W: A n z e l m z C a n t e r b u r y : Monologion, Proslogion, s. 177-185.
przez Tomasza z A kw inu5, skończywszy n a współczesnych filozofach
i logikach.
N iniejsza an aliza m a ustalić, czy dowód A nzelm a je st dowodem
popraw nym , czy nie, lub też wykazać, że p y tan ia tego nie da się roz
strzygnąć. In te n c ją A nzelm a było stw orzenie „jednego argum entu,
który poza sobą samym nie wym agałby żadnego innego do w ykaza
nia, że je s t słuszny, i sam jed en w ystarczałby do stw ierdzenia,
że Bóg napraw dę je st”6. Dowód istotnie składa się z niew ielu prze
słanek oraz wnioskowania, którego celem je st dowiedzenie istn ien ia
Boga. W zw iązku z tym najbardziej n atu raln y m sposobem uporząd
kow ania jego an alizy będzie k ry ty k a poszczególnych p rzesłan ek ,
a następnie w nioskow ania zbudowanego n a ich podstawie.
Zanim jednak przesłanki zo sta n ą poddane krytyce, dokonam pró
by ich formalnego zapisu. Form alizacja ta k a m a trzy cele. Po pierw
sze, służyć m a w yekspilkow aniu w szystkich elem entów badanych
przesłanek. Po drugie, dzięki systematyzmowi, jak i niesie z sobą for
malizm, możliwe będzie w skazanie tych spośród ich składników, które
p rim a facie nie u jaw n iają się. Po trzecie, jeżeli u d a się w ta k i spo
sób spreparow ać przesłanki, pozwoli to sprawdzić poprawność for
m a ln ą wnioskow ania A nzelm a7.
P arafra za te k stu podlegającego analizie
Aby dokonać form alizacji dowodu, trz e b a p rzedtem dokładnie
określić zdania, które b ę d ą jej podlegać8. W tym celu należy doko
nać ekscerpcji konkretnych zdań i ew entualnie ta k je sparafrazować,
5 Por.: STh, I, q.2, a.1. ( T o m a s z z A k w i n u : Traktat o Bogu. Kraków 1999, s. 36-37); C.G., I, 11. ( I dem: Summa contra gentiles. Poznań 2003, s. 37-38); Ver, q.10, a.12. ( I dem: Kwestie dyskutowane o prawdzie. Kęty 1998, s. 493-497).
6 Proslogion, s. 137.
7 Dla bliższego zaznajomienia się z korzyściami, ale i zagrożeniami, jakie nie sie z sobą formalizacja, zob.: E. N i e z n a ń s k i : W kierunku formalizacji tomistycz-
nej teodycei. Warszawa 1980.
8 Należy w tym miejscu zaznaczyć, że samo określenie lokalizacji dowodu s ta nowi problem. Na przykład R. L a Cr o i x w artykule Proslogion IIand III: A Third
Interpretation of Anselm’s Argument (Leiden 1972, s. 99-100, 106-107) uznaje, że
dowód z Proslogion 2 wymaga uzupełnienia w postaci przyjęcia przesłanki pocho dzącej z Odpowiedzi. Nie wydaje się jednak konieczne aż tak znaczne poszerzanie
Grzegorz Bułka: Analiza dowodu ontologicznego na istnienie Boga. 2 1 3
aby nadaw ały się do formalizacji. Je d n a k p a ra fra z a prowadzić może
do z a tra c e n ia pierw otnego k s z ta łtu te k stu . Zatem oprócz s ta ra ń
o jak najw iększą wierność oryginałowi p ostaram się jasno w skazać
te etapy parafrazy, które mogłyby prowadzić do nierównoznaczności
wobec oryginału, oraz uzasadnić, dlaczego wybieram takie, a nie inne
rozum ienie tekstu. Jako jeden z elem entów formalizacji, p arafraza
pozwoli tym samym w skazać ew entualne niejednoznaczności Anzel-
m iańskiego tek stu . N iektóre ze składników parafrazow anych zdań
nie b ę d ą wchodziły do dalszej analizy, zo sta n ą zatem poddane a n a li
zie już n a etapie parafrazy.
W niniejszym artykule interesow ać nas b ę d ą następujące zdania9:
A .1. A w ierzym y z a iste, że je s te ś czym ś, p o n a d co nic w iększego nie m oż n a pom yśleć.
A.2. Czym ś in n y m je s t bow iem to, że rzecz je s t w in telek cie, a czym ś in nym p o zn an ie tego, że rzecz jest.
A.3. A więc ta k ż e głup i p rzek o n u je się, że je s t p rzy n ajm n iej w in telek cie coś, p o n ad co nic w iększego n ie może być pom yślane, poniew aż gdy to słyszy, rozum ie, a cokolw iek je s t ro zu m ian e , je s t w in telekcie. A.4. Ale z p e w n o śc ią to, p o n a d co nic w iększego nie może być p o m y śla
ne, nie m oże być jed y n ie w intelekcie.
A.5. Je ż e li bow iem je s t jed y n ie tylko w in telek cie, to m ożna pom yśleć, że je s t ta k ż e w rzeczyw istości, a to je s t czym ś w iększym .
A.6. Je ż e li więc to, po n ad co nic w iększego nie m oże być pom y ślan e, je s t jed y n ie tylko w in telek cie, w ów czas to sam o, p o n ad co nic w iększego n ie m oże być pom yślane, je s t jed n o cześnie tym , p o n ad co coś w ię k szego m oże być pom yślane.
A.7. T ak je d n a k z p e w n o śc ią być nie może.
A.8. Z atem coś, p o n ad co nic w iększego nie może być po m yślane, istn ie je bez w ą tp ie n ia i w in telek cie, i w rzeczyw istości.
A.9. Ono w każd y m ra z ie ta k b ard zo p raw dziw e je st, że n a w e t n ie m oż n a pom yśleć, że n ie jest.
A.10. A lbow iem m ożna pom yśleć, że je s t coś, o czym n ie m ożn a by po m y śleć, że nie je st, a to je s t czym ś w iększym niż to, o czym m ożna po m yśleć, że nie jest.
przedmiotu pracy. Ja k bowiem stwierdza Jasp er Hopkins — argum enty w Proslo-
gionie nie tra c ą nic ze swej mocy, kiedy rozważane są w izolacji (por.: J. H o p k i n s : Anselm ’s Debate witk Gaunillo. In: Anselm of Canterbury. Hermeneutical and Textual Problems in Tke Complete Treaties of St. Anselm. Toronto and New York
1976, s. 116). Je st to zresztą zgodne z intencją Anzelma, k tó rą było podanie takiego argum entu, który sam w sobie wystarczyłby dowodzeniu istnienia Boga. Należy zatem uznać, że dowód na istnienie Boga zawiera się w pierwszych roz działach Proslogionu.
9 Zdania te zaczerpnięte s ą z: Proslogion, s. 145—146.
A.11. D latego, jeżeli o tym , p o n a d co nic w iększego n ie m oże być p o m y śla ne, m ożna pom yśleć, że nie jest, wówczas to sam o, po n ad co nic w ięk szego n ie może być pom y ślan e, nie je s t tym , p o n a d co nic w iększego n ie m oże być po m yślane, a to być nie może.
A.12. Z a tem coś, p o n a d co nic w ięk szego n ie m oże być p o m y śla n e , je s t ta k b ard zo praw dziw e, że n a w e t nie m ożna pom yśleć, że tego nie m a.
A d A .1 .
Samo to zdanie nie wchodzi w skład dowodu. Jed n ak w ła
śnie w tym zdaniu po raz pierw szy pojawia się deskrypcja: „coś, po
n ad co nic większego nie może być pom yślane”. Także w tym zdaniu
stw ierdzona je st identyczność — przynajm niej n a poziomie w iary —
desygnatu tejże deskrypcji oraz desygnatu nazwy „Bóg”. Tym samym
więc an aliza tego zdania rozpaść się m usi n a dwa etapy: po pierw
sze, n a analizę samej deskrypcji; po drugie, n a próbę stw ierdzenia,
ja k m a ją się do siebie nazw a „Bóg” oraz rzeczona deskrypcja. Ponie
waż zdanie to nie będzie już dalej analizow ane, k w e stią relacji m ię
dzy n azw ą „Bóg” a deskrypcją A nzelm a zajm iem y się w tym m om en
cie. S a m ą d e sk ry p c ją n ato m iast zajm iem y się w trakcie analizy zda
nia
Z .110.
G. Klim a i T. Roark11 stw ierdzili, że dowód A nzelm a nie może być
analizow any w teo rii zn aczenia R u ssella i Q uine’a. R oark pisze:
„[... ] w Russellowskiej teorii znaczenia dowód Anzelm a opiera się n a
błędnym kole dopóty, dopóki jego niewyeksplikow ane, lecz koniecz
ne założenie, że »Bóg« coś oznacza, pociąga za sobą istnienie desy
g n atu tej nazwy w łasnej”12. Należy jed n ak uznać, że ta k a k ry ty k a
nie może mieć zastosow ania wobec dowodu Anzelma. Ten bowiem n i
gdzie w dowodzeniu nie używa nazwy własnej „Bóg”. W dowodzie po
jaw ia się jedynie deskrypcja: „coś, ponad co nic większego nie może
być pom yślane”. Tym n ato m iast różni się deskrypcja od nazwy w ła
snej, że nie pociąga za sobą konieczności istn ien ia jej desy g n atu 13.
10 Zob. s. 228—230 niniejszego artykułu.
11 Por.: G. K l i m a : Saint Anselm’s Proof: A Problem of Reference, Intentional
Identity and Mutual Understanding. In: Medieval Philosophy and Modern Times.
Ed. H o l m s t r o e m - H i n t i k k a . Dordrecht 2000, s. 4—5; por. także: T. R o a r k :
Conceptual Closure in Anselm’s Proof. „History and Philosophy of Logic” 2003, s. 4.
12 T. R o a r k : Conceptual Closure..., s. 4: „[...] on the Russellian conception of reference, Anselm’s proof is questionbegging insofar as its unstated but necessa ry assumption th a t »God« is significant entails the existence of the nam e’s refe ren t”.
13 Por.: B. R u s s e l l : Wstęp do filozofii matematyki. Tłum. C. Z n a m i e r o w ski . Warszawa 1958, s. 262: „[...] jeżeli »a« jest imieniem, to musi być imieniem jakiejś rzeczy: co nie jest imieniem żadnej rzeczy, nie jest imieniem i, co za tym
Grzegorz Bułka: Analiza dowodu ontologicznego na istnienie Boga. 2 1 5
Zatem dzięki tem u, że nie w ew nątrz dowodu, lecz niejako n a jego
m arginesie Anzelm identyfikuje nazwę „Bóg” z deskrypcją „coś, po
n ad co nic większego nie może być pom yślane”, nie m ożna wobec do
wodu ontologicznego w ysunąć zarzu tu błędnego koła, polegającego
n a założeniu istn ien ia desygnatu nazwy własnej „Bóg”. Można spie
rać się co do tego, czy desygnat nazwy własnej „Bóg” i desygnat de-
skrypcji „coś, ponad co nic większego nie może być pom yślane”, s ą
z sobą identyczne. Nie m a to jed n ak wpływu n a poprawność dowodu
- niezależnie bowiem od rzeczonej identyczności, w dowodzie wnio
skuje się n a tem at istnienia „czegoś, ponad co nic większego nie może
być pom yślane”.
A d A .2 .
W zdaniu tym Anzelm dokonuje rozróżnienia między sferą
m e n ta ln ą a sfe rą realną. Polega ono n a stw ierdzeniu, że m yślenie
o rzeczy nie stanow i jeszcze o tym , że owa rzecz istnieje. Istnienie
rzeczy „w intelekcie” byłoby zatem wspólne zarówno dla przedm io
tów realnych, jak i dla różnego rodzaju fikcji - takich choćby, jak „jed
norożec”. Samo n ato m iast „poznanie, że rzecz je st”, właściwe może
być jedynie przedm iotom , co do których zdobyliśmy n a drodze rozu
m u pewność, że istnieją. Ale mimo że zdanie to je st bardzo w ażne
dla samego dowodu, to nie wchodzi bezpośrednio w skład wniosko
w ania ani jako przesłanka, ani jako wyprowadzone z przesłanek zda
nie. Stanow i ono eksplikację koniecznego dla dowodu założenia, że
istnieje różnica między m yśleniem o jakiejś rzeczy a m yśleniem o ja
kiejś rzeczy jako o istniejącej. Zatem nie będziem y włączać go bez
pośrednio do analizy dowodu.
A d A .3 .
Zdanie to stw ierdza, że posiadamy, albo przynajm niej
możemy posiadać, ideę „rzeczy, ponad k tó rą żadna in n a w iększa nie
może być pom yślana”.
A d A .4 .
Zdanie to nie powoduje żadnych trudności w sparafrazo
waniu:
Z.1.To, p o n a d co nic większego nie może być pom yślane, nie może
być jedynie w intelekcie.
A d A .5 .
Zdanie to zaw iera p ew ną niejednoznaczność. W łacińskim
oryginale brzmi: „Si enim vel in solo intellectu est potest cogitari esse
et in re quod m aius est”. W zw iązku z tym m usi się nasunąć p y ta
nie, czego dotyczy predykat „maius”, odpowiadający relacji x jest więk
sze od y . Czy dotyczy on podm iotu gram atycznego tego zdania, czy
idzie, jeżeli ma być imieniem, to jest symbolem pozbawionym znaczenia; gdy tym czasem takiem u opisowi, jak »obecny król Francji« nie można zaprzeczyć sensu jedynie z tej racji, że nic nie opisuje, a to dlatego, że jest to symbol zło żon y , któ rego znaczenie powstaje ze znaczeń jego symboli składowych”.
też dotyczy relacji pomiędzy byciem w intelekcie a byciem rzeczywi
stym? Tradycyjnie zdanie to tłum aczy się następująco: „For if it is
only in the intellect, it can be thought to exist in reality as well, which
is g re a te r”14. W polskim tłum aczeniu również zachowuje się t a k ą
stru k tu rę zdania: „Jeżeli bowiem je st jedynie tylko w intelekcie, to
m ożna pomyśleć, że je st także w rzeczywistości, a to je st czymś w ięk
szym”. Takie tłum aczenie opiera się n a założeniu, że relacja x jest
większe od y z ostatniego zdania składowego dotyczy poprzednich
zdań składowych jako całości, nie zaś samego obiektu, o którym orze
k a się, że może być pom yślany jako istniejący w um yśle lub w rze
czywistości.
Możliwa je st jednak in n a interp retacja tego zdania, zgodnie z k tó
r ą wyraz „m aius” odpowiada nie relacji między i s t n i e n i e m przed
m iotu w i n t e l e k c i e a i s t n i e n i e m r e a l n y m tego przedm iotu,
lecz relacji między p r z e d m i o t e m istniejącym w intelekcie a p r z e d
m i o t e m istniejącym realnie. N a te m a t tej interpretacji pisze Ja sp e r
Hopkins, anglojęzyczny tłum acz dzieł A nzelm a15, odnosząc się do a r
ty k u łu G.E.M. Anscombe16. Proponuje ona następujące tłum aczenie:
„For if it is only in th e intellect, w h at is g reater can be th o u g h t to
be in reality as well”. U znaje tym samym, że relacja x jest większe
od y dotyczy przedm iotu, o którym orzeka się, że je st w intelekcie
lub że je st rzeczywisty17. Anscombe utrzym uje, że interpunkcja, zgod
nie z k tó rą tradycyjnie tłum aczone je st to zdanie, m ija się z in ten cją
autora. Podaje trzy argum enty m ające w spierać jej twierdzenie:
1. W żadnym z rękopisów nie znalazła przecinka pomiędzy „in re ”
a „quod”.
2. Zmieniając rzeczoną interpunkcję, otrzym am y zdanie zapisa
ne w „piękniejszej łacinie”.
3. Zm iana interpunkcji powoduje, że Anzelm iański dowód staje się
bardziej interesujący i silniejszy; nie opiera się on bowiem wtedy na
przesłance, że istnienie je st doskonałością, i dzięki tem u może stać
się pewniejszy niż w swym tradycyjnym sform ułow aniu18.
14 Por.: J. H o p k i n s : Introduction. In: A New, Interpretive Translation of St.
Anselm’s Monologion and Proslogion. Minneapolis 1986, s. 14.
15 Ibidem, s. 27—30.
16 G.E.M. A n s c o m b e : Wky Anselm’s Proof in tke Proslogion Is Not an Onto
logical Argument. „The Thoreau Quarterly” 1985, s. 32—40.
17 Dla większej czytelności zdanie to sparafrazować można: „[...] the thought of it [viz., of th at than which nothing greater can be conceived] as not possibly not—existing is [...] a thought of it as greater th an if it is thought of as possibly not-existing”. Por.: G.E.M. A n s c o m b e : Wky Anselm’s Proof..., s. 39.
Grzegorz Bułka: Analiza dowodu ontologicznego na istnienie Boga. 2 1 7
Hopkins stanowczo odrzuca te argum enty w następujący sposób:
Ad 1. Łaciński rękopis U niw ersytetu w E dynburgu zaw iera in
terpunkcję zgodną z tra n s la to rs k ą tra d y cją (a więc odm ienną od tej,
k tó rą proponuje Anscombe); prócz tego rzeczone zdanie, kiedy poja
w ia się w innych ustępach dzieła Anzelma, m a interpunkcję tak ą,
ja k się j ą tradycyjnie odczytuje.
Ad 2. Należy zapytać, jakie obiektywne i przekonujące k ryterium
uznać moglibyśmy za stanow iące o tym , czy w spom niane zdanie je st
„piękniejsze” z in terp u n k c ją tradycyjną, czy z in te rp u n k c ją propono
w an ą przez Anscombe; czy m am y prawo stwierdzać coś niewłaściwego
w konstrukcji gram atycznej, w której „quod” w ystępuje jako zaim ek
względny, którego poprzednikiem jest zdanie podrzędne. Według Hop
k in sa Anzelm w obrębie Proslogionu i innych swych tekstów często
używ a zaim ka „quod” w ta k i w łaśnie sposób.
Ad 3. Tłum acz te k stu filozoficznego nie m a praw a odczytywać go
zgodnie z w ła sn ą intencją, nie m a p raw a go udoskonalać; jego obo
w iązkiem je st w ierne odczytanie te k s tu 19.
Zgodnie z tym rozum ow aniem Hopkins stw ierdza, że słuszne je st
tradycyjne tłum aczenie tego ustępu, zgodnie z którym relacja x jest
większe od y dotyczy dwóch zdań składowych A.5: „to, że x je st w rze
czywistości, je st większe od tego, że x je st jedynie w intelekcie”, nie
zaś samego obiektu, o którym mowa w zdaniu: „x będące w rzeczy
wistości je st większe od x będącego jedynie w intelekcie”. Tym sa
mym stw ierdza, że argum entam i predykatu s ą inne predykaty (wraz
z ich argum entam i przedmiotowymi), nie zaś same argum enty przed
miotowe.
Jeżeli jednak ustalimy, że relacja bycia w iększym dotyczy nie kon
kretnego obiektu, lecz samych relacji, to dalsze wnioskowanie nie
wniesie żadnej informacji n a tem at jakiegokolwiek obiektu. Wniosko
wać będzie m ożna jedynie n a te m a t relacji. N atom iast in ten cją A n
zelm a było dowiedzenie istn ien ia konkretnego obiektu opisywanego
w deskrypcji. Należy więc uznać, że w tej przesłance kryje się jesz
cze pewien entym em at. Ten mianowicie, że jeżeli pew nem u obiekto
wi t1 przypisać możemy jakikolw iek pred y k at doskonalszy od ja k ie
gokolwiek predykatu przysługującego obiektowi t2, to o obiekcie t2 nie
możemy orzec, że je st tym, p o nad co nic większego nie może być p o
myślane. M ając w pam ięci poczynione ustalen ia, pozostawimy jed
nak zdanie A.5 w postaci wiernej translatorskiem u zwyczajowi, a ta k
że wyodrębnimy z niego również niew yeksplikow aną przesłankę oraz
im plikację, konieczne do przeprow adzenia dowodu:
Z.2. Jest tylko w intelekcie coś, p o n a d co nic większego nie może być
pom yślane.
Z.3. Jeżeli bowiem jest jedynie tylko w intelekcie, to m ożna pomyśleć,
że jest także w rzeczywistości.
Z.4. To, że coś jest w rzeczywistości, je st czym ś w iększym n iż to, że
coś je st jedynie tylko w intelekcie.
A d A .6 .
To zdanie również nie w ym aga szerszych kom entarzy.
W arto jedynie zauważyć, że w yraża ono sprzeczność, ja k a w ynika
z założonej przez A nzelm a hipotezy, że Bóg istnieje tylko w in telek
cie. W tym m iejscu stw ierdzam y zatem , że dowód A nzelm a nie je st
dowodem w prost, lecz reductio ad absurdum — wychodząc od tezy,
k tó rą Anzelm uznaje za fałszywą, dochodzi do wniosków, które je d
noznacznie o k azu ją się fałszywe. F ałszy w ą te z ą m a być, zgodnie
z in ten cją Anzelma, zdanie Z.2 (stw ierdzenie, że Bóg je st tylko w in
telekcie); fałszywym wnioskiem — A.6 (zdanie w ew nętrznie sprzecz
ne). P arafra za A.6 (jedyną zm ianą, jakiej tu dokonamy, będzie wy
m ian a zaim ka „to” n a „coś” — tak, aby deskrypcja w całym dowodzie
m iała identyczną formę) w ygląda następująco:
Z.5. Jeżeli coś, ponad co nic większego nie może być pomyślane, jest
tylko w intelekcie, to coś, ponad co nic większego nie może być p o
myślane, jest czymś, ponad co coś większego może być pomyślane.
A d A .7 .
J e s t to proste stw ierdzenie sprzeczności zaw artej w po
przednim zdaniu. Nie m usim y zatem ani parafrazow ać, ani analizo
wać tego zdania.
A d A .8 .
J e s t to zdanie podsumowujące całe wnioskowanie. Spe
cyfiką dowodzenia niew prost je st stw ierdzenie, że skoro w nioskowa
nie je st form alnie popraw ne, wniosek zaś je st fałszywy, to k tó raś
z przesłanek była fałszywa. W tym przypadku fałszyw ą p rz e sła n k ą
było stw ierdzenie istn ien ia Boga jedynie w intelekcie; a zatem p raw
dziwe je st zaprzeczenie tej przesłanki: „N iepraw da, że Bóg istnieje
jedynie w intelekcie”. J e s t to zdanie równoważne zdaniu: „Bóg is t
nieje także w rzeczywistości”20. W niosek dowodu ontologicznego bę
dzie zatem brzm iał:
Z.6. Coś, p o n a d co nic większego nie może być pom yślane, istnieje
i w intelekcie, i w rzeczywistości.
A d A .9 .
W tym m iejscu następ u je drugi dowód Anzelma. Jego
wnioskiem nie je st i s t n i e n i e realn e Boga, lecz n i e m o ż l i w o ś ć
s t w i e r d z e n i a Jego realnego n i e i s t n i e n i a . Niektórzy badacze nie
u z n a ją tego za oddzielny dowód, lecz jedynie za in n ą redakcję po
przedniego dowodu. Ponieważ jed n ak wniosek tego dowodu je st
Grzegorz Bułka: Analiza dowodu ontologicznego na istnienie Boga. 2 1 9
nego rodzaju niż wniosek poprzedniego dowodu, należy, ja k to czyni
np. Malcolm21, sta ra n n ie oddzielić od siebie oba dowody. Zdanie to
przekształcim y następująco:
Z.7. Nie można pomyśleć, że coś, ponad co nic większego nie może być
pom yślane, nie istnieje realnie.
A d A .1 0 .
Próba p arafrazy tego zdania nastręcza problem. Należy
je bowiem porównać ze zdaniem A.5, n a którego te m a t stw ierdzili
śmy, że predykat „maius”, jako swoje argum enty przyjmuje nie przed
miot, o którym mowa w zdaniu, lecz dwa zdania składowe tego zda
n ia złożonego. N atom iast w zdaniu A.10 „m aius” wiąże jako swoje
argum enty jak iś przedm iot — raz pom yślany jako istniejący jedynie
w intelekcie, drugi raz — jako istniejący realnie. Należy zatem pod
jąć decyzję, czy w parafrazie tego zdania zachowujemy jego oryginal
ny k ształt, czy też dostosowujemy go do formy zdania A.5. Za pozo
staw ieniem oryginalnego k ształtu przem aw ia tra n slato rsk a tradycja.
Za dostosowaniem do formy A.5 przem aw iać m ogą kw estie form al
ne: łatwiej będzie ukazać analogię, ja k a zachodzi między pierwszym
i drugim dowodem z Proslogionu
.Ponieważ jed n ak zdanie to w ko
lejnej części niniejszego arty k u łu poddaw ane będzie dalszej analizie,
pozostawimy tę kw estię nierozstrzygniętą. Przyjm iem y tymczasowo
interp retację analogiczną do in terp retacji zdania A.5, odnotowując,
że w oryginale w yraz „m aius” nie dotyczy zdań składow ych, lecz
przedm iotu, o którym w tym zdaniu się orzeka. Powtórzmy tu rów
nież spostrzeżenia, jak ie poczyniliśm y n a te m a t A.5. M ianowicie
uznać musimy, że p rzesłan k a ta wym aga jeszcze innej entym em a-
tycznej przesłanki, głoszącej, że jeżeli pew nem u obiektowi t1 przypi
sać możemy jakikolwiek predykat doskonalszy od jakiegokolwiek p re
dykatu przysługującego obiektowi t2, to o obiekcie t2 nie możemy orzec,
że je st „tym, ponad co nic większego nie może być pom yślane”. P a
ra fra za A.10. wygląda więc następująco:
Z.8. To, że o czym ś nie m ożna pomyśleć, że nie istnieje w rzeczywi
stości, je st czym ś w iększym n iż to, że o czym ś m ożna pomyśleć,
że nie istnieje w rzeczywistości.
Ale zdanie A.10 nie tylko stw ierdza relację bycia większym m ię
dzy czymś, o czym nie m ożna pomyśleć, że nie istn ieje realn ie,
i czymś, o czym m ożna pomyśleć, że nie istnieje realnie. Zdanie to
stw ierdza również: „[...] m ożna pomyśleć, że je st coś, o czym nie moż
n a by pomyśleć, że nie jest”. Zatem oprócz Z.8 sformułować m usim y
również zdanie:
21 Por.: N. M a l c o l m : Anselm’s Ontological Arguments. „The Philosophical Re view” 1960, s. 44.
Z.9. M ożna pomyśleć, że jest coś, o czym nie m ożna pomyśleć, że nie
istnieje realnie.
A d A .1 1 .
J e s t to zdanie, które stw ierdza absurdalność założenia,
że m ożna pomyśleć, że „coś, ponad co nic większego nie może być po
m yślane”, nie istnieje realnie; otrzymujem y zatem (po dokonaniu za
m iany zaim ka „to” n a „coś”):
Z.10. Jeżeli o czymś, p o n a d co nic większego nie może być p o m yśla
ne, m ożna pomyśleć, że nie istnieje realnie, to coś, p o nad co nic
większego nie może być pom yślane, nie je st czymś, p o n a d co nic
większego nie może być pom yślane.
Jednocześnie w yraża ono entym em atyczną przesłankę, k tó ra je st
p o d staw ą dowodu niewprost:
Z.11. O czymś, p o nad co nic większego nie może być pom yślane, moż-
napom yśleć, że nie istnieje realnie.
Wynikiem powyższych p arafraz staje się następujący ciąg zdań:
Z.1. To, p o nad co nic większego nie może być pom yślane, nie może
być jedynie w intelekcie.
Z.2. Jest tylko w intelekcie coś, p o n a d co nic większego nie może być
pom yślane.
Z.3. Jeżeli bowiem je st jedynie tylko w intelekcie, to m ożna p o m y
śleć, że je st także w rzeczywistości.
Z.4. To, że coś jest w rzeczywistości, je st czym ś w iększym n iż to, że
coś jest jedynie tylko w intelekcie.
Z.5. Jeżeli coś, p o n a d co nic większego nie może być pom yślane, jest
tylko w intelekcie, to coś, p o nad co nic większego nie może być
pom yślane, jest czymś, p o n a d co coś większego może być p o m y
ślane.
Z.6. Coś, p o nad co nic większego nie może być pom yślane, istnieje i
w intelekcie, i w rzeczywistości.
Z.7. N ie m ożna pomyśleć, że coś, p o nad co nic większego nie może
być pom yślane, nie istnieje realnie.
Z.8. To, że o czym ś nie m ożna pomyśleć, że nie istnieje w rzeczywi
stości, je st czym ś w iększym n iż to, że o czym ś m ożna pomyśleć,
że nie istnieje w rzeczywistości.
Z.9. M ożna pomyśleć, że je st coś, o czym nie m ożna pomyśleć, że nie
istnieje realnie.
Z.10. Jeżeli o tym, p o nad co nic większego nie może być pom yślane,
m ożna pomyśleć, że nie istnieje realnie, to to, ponad co nic więk
szego nie może być pom yślane, nie je st tym, p o n a d co nic w ięk
szego nie może być pomyślane.
Z.11. O czymś, p o nad co nic większego nie może być pom yślane, m oż
Grzegorz Bułka: Analiza dowodu ontologicznego na istnienie Boga. 2 2 1
A naliza te k stu
P ie r w s z y d o w ó d
R a tio A n s e lm i s k ł a d a s ię z d w ó c h dow odów , z k tó r y c h p ie r w s z y
d o w o d z ić m a i s t n i e n i a B o g a , d r u g i z a ś n i e m o ż l i w o ś c i p o m y ś l e n i a J e g o n i e i s t n i e n i a . S z c z e g ó ln ie w n io s k i p ie r w s z e g o d o w o d u p o d le g a ły k r y ty c e . A p r io ry c z n e b o w ie m s tw ie r d z a n i e i s t n i e n i a j a k ie g o ś p r z e d m io tu i s t o t n ie w z b u d z a ć m o ż e w ą tp liw o ś c i. W ty m m ie j s c u a n a li z i e p o d d a m y p ie r w s z y z dow odów . P o s łu ż y m y s ię p r z y ty m d w o m a w s p ó łc z e s n y m i t e k s t a m i , k t ó r e t r a k t u j ą o d o w o d z ie o n to lo - g ic z n y m A n z e lm a . P r ó b y f o r m a liz a c ji ow eg o d o w o d u d o k o n a ł G y u la K l i m a 22. J e g o i n t e r p r e t a c j a d o w o d u o p ie r a się n a s tw ie r d z e n iu , że w s p ó łc z e s n a t e o r i a r e f e r e n c ji n ie m o ż e b y ć s to s o w a n a w o b e c d o w o d u A n z e lm a , p o n ie w a ż z a w ę ż a o n a u n i w e r s u m a r g u m e n tó w do r e a l n i e is tn ie ją c y c h p rz e d m io tó w . J a k s tw ie r d z a K lim a , z g o d n ie z d u c h e m filo z o fii ś r e d n io w ie c z n e j a r g u m e n t a m i w d o w o d z ie A n z e lm a s ą r ó w n ie ż p r z e d m io ty m y ś li — a z a te m n ie ty lk o p r z e d m io ty r e a l n i e is tn ie ją c e . S w o j ą i n t e r p r e t a c j ę d o w o d u f o r m u łu je K lim a n a s tę p u ją c o : 1: g = df ix . ~ $ y (Myx) 2: I g 3: " x " y ( ( I x л R y) ® M yx) 4: R g a) M g g [2, 3, 4, R G , RO] b) $ y (M yg) [a), RG]
5: $ y (M y (ix. ~ $ y (M yx))), [1, b), g h x. ~ 3 y (MyX)} gdzie:
Ix = x istnieje tylko w intelekcie
Rx = o x można myśleć, że istnieje realnie Mxy = o x można pomyśleć, że jest większe od y
g = Bóg
G d y o z n a c z y m y $ y (MyX) p rz e z : P (x), f o r m u ła 5. p r z y jm ie p o s ta ć :
P (ix. ~ P x ), tj.: $ x ( ~ P x л " y ( ~ P y ® x = y) л P x )23, co im p lik u je :
22 G. K l i m a : Saint Anselm’s Proof...
23 Zgodnie ze schematem przekształcenia deskrypcji określonej w zdanie; por.: H. R e i c h e n b a c h : Elementy logiki formalnej. W: Logika i język. Red. J. Pel c. W arszawa 1967, s. 92-105.
$ x (~P x a PX
) — zdanie w ew nętrznie sprzeczne. K tóraś zatem z prze
słanek m usi zostać u z n a n a za fałszywą. Klim a stw ierdza, że fałszy
we je st zdanie 2. Nie je st więc praw dą, że Bóg istnieje jedynie w in
telekcie. Skoro jed n ak „istnieć tylko w intelekcie” znaczy: „istnieć
w intelekcie, nie zaś w rzeczywistości”, to „nie istnieć tylko w in te
lekcie” znaczy albo: „nie istnieć w intelekcie”, albo: „istnieć w in te
lekcie i realnie”. A zatem Bóg, o którym w szak możemy myśleć, is t
nieje i w intelekcie, i w rzeczywistości. I ta k i w łaśnie m a być — we
dług Klimy — wniosek dowodu Anzelma.
Tę jednak interpretację poddał krytyce Tony Roark24. Zauważa on,
że Klim a niedostatecznie przeanalizow ał relację
x m o że b yć p o m y ś la n e ja k o w ię k s z e n iż y .Zaw iera ona bowiem dwa składniki: opera
to r czysto m odalny („modal-pistic operator”) oraz relację
b y c ia w ię k s z y m .Pierw szy z nich je st funktorem , który za pierwszy swój a rg u
m ent przyjmuje osoby, za drugi zaś — zdania. Drugi funktor to prosta
relacja:
x j e s t w ię k s z e n iż y .W tym momencie należy jeszcze zauw a
żyć, że w sformułowaniu Klimy relacja
M x ynie może być relacją prze-
ciwzwrotną25. Gdyby bowiem ta k było, już w punkcie 4a) Klima otrzy
m ałby sprzeczność, upow ażniającą go do stw ierdzenia pożądanych
przez niego wniosków26. Roark próbuje zatem ta k przeformułować ro
zum ienie relacji Mxy, aby możliwe stało się przyjęcie, że nie je st ona
relacją przeciwzwrotną. Przyjm uje, że
bje st przedm iotem myśli t a
kim, że
M b bje st prawdziwe,
Gbzaś uznaje za „wielkość” wielkości
b
(„cardinality of greatness”). Takie założenia k a ż ą m u jednak stw ier
dzić, że niemożliwe jest, aby K lim a chciał przez relację
M b brozu
mieć zdanie:
(
a)
M o ż n a p o m y ś le ć , ż e G b>
GbN iedopuszczalne je st bowiem, aby uznać za praw dziw e
G b>
Gb.A zatem zasięg operatora modalnego m usi być ograniczony do k tó
rejś ze stron funkcji podstawowej, czyli relacji bycia większym. Można
to uczynić n a dw a sposoby. Pierw szy z nich może być w yrażony
w koniunkcji wykorzystującej pojedynczy operator modalny, który mo
24 T. R o a r k : Conceptual Closure..., s. 1—14.
25 Relacją przeciwzwrotną nazywa się relację, która nie może w dwóch swych pozycjach argumentowych przyjąć tego samego argum entu (Vx ~R (x, x)), tzn. nie może wiązać z sobą tego samego argumentu; np. relacją przeciwzwrotną jest rela cja bycia ojcem: jeżeli O (x, y) = x jest ojcem y-ka, to nie może być prawdziwe zda nie: O (xi, xi).
Grzegorz Bułka: Analiza dowodu ontologicznego na istnienie Boga. 2 2 3 d y f ik u je w y r a ż e n ie p o ja w ia ją c e s ię j a k o p ie r w s z y c z ło n r e la c ji
bycia
w iększym
:(ß) (
M ożna pomyśleć, że G1b
)i
(G1b
>G2b
)gdzie:
G2b oznacza rzeczywistą wielkość b.
M im o że to s f o r m u ło w a n ie r e la c ji
Mbb
n ie p r o w a d z i j u ż do ta k ie j s p rz e c z n o ś c i, j a k s f o r m u ło w a n ie (a ), to u l e g a o no in n e g o r o d z a ju z a r z u to w i. M ia n o w ic ie z a k ł a d a o n o r z e c z y w i s tą w ie lk o ś ćb
i, co z a ty m id z ie , i s t n i e n i e b. T y m s a m y m w ię c K lim a m u s ia łb y - t a k r o z u m i e ją c t ę r e la c ję - z a k ła d a ć i s t n i e n i e B o g a , k tó re g o w s z a k m a d o w ie ść. R o a r k o d r z u c a w ię c t ę i n t e r p r e t a c j ę . D r u g a , o s ta t e c z n a i n t e r p r e t a c ja , k o r z y s t a z d w ó c h o p e r a to r ó w m o d a ln y c h , w ią ż ą c y c h k a ż d y z a r g u m e n tó w f u n k c jix
>y
:(γ) (
M ożna pomyśleć, że G1b
) i (m ożna pomyśleć, że G2b
)i
(G1b
> G 2b) C h o ć r e l a c j a w te j i n t e r p r e t a c j i r ó w n ie ż z a c h o w u je p r z e c iw z w r o t- n o ś ć 27, to p o z w a la o n a n a u z n a n ie , że j a k i ś p r z e d m io t m o ż e b y ć p o s tr z e g a n y j a k o w ię k s z y o d s ie b ie s a m e g o . M o ż n a b o w ie m , n ie z n a ją c d łu g o ś c i M u r u C h iń s k ie g o , m y śle ć , że m o ż e o n m ie ć 5 0 0 0 k m d łu g o śc i, a le m o ż e t e ż m ie ć 4 9 5 0 k m , i p o r ó w n u ją c t e w ie lk o ś c i, o rz e c , że j e d n a j e s t w ię k s z a o d d r u g ie j. T y m s a m y m w y e lim in o w a ł R o a r k n ie p o ż ą d a n ą u k r y t ą p r z e s ła n k ę , że p r z e d m io t, o k tó r y m m y ślim y , r z e c z y w iśc ie m a j a k ą ś w ie lk o ś ć i rz e c z y w iś c ie i s t n i e j e 28.W ś w ie tle ty c h u s t a l e ń R o a r k p ró b u je d o k o n a ć r e i n t e r p r e t a c j i t r z e ciej p r z e s ł a n k i d o w o d u A n z e lm a -K lim y . B łą d , k t ó r y o d n a le ź ć s ię d a je w s fo r m u ło w a n ia c h K lim y, w id a ć je s z c z e w y r a ź n ie j, k ie d y p rz e fo rm u - łu je m y t r z e c i ą p r z e s ł a n k ę do ró w n o w a ż n e g o jej z d a n ia :
V x Vy ((R y л ~M yx) ® ~Ix)
R o a r k p r o p o n u je n a s t ę p u j ą c ą je g o i n te r p r e ta c j ę : „ O z n a c z m y ‘o x m o ż n a m y śle ć , że j e s t a b s o lu t n ie p r a w d o m ó w n y ’ p r z e z ‘R x ’, ‘x s k ł a m a ł p r z y n a jm n ie j r a z ’ p r z e z ‘Ix ’, z a ś ‘o x m o ż n a p o m y śle ć , że j e s t b a r d z ie j s z c z e ry n iż y ’ p r z e z ‘M y x ’, z m ie n n e z a ś o g r a n ic z m y do u n iw e r
-27 Oznaczmy można pomyśleć, że Gib przez: T (Gib), analogicznie: można po
myśleć, że G2b przez: T (G2b). Otrzymujemy: (γ): T (Gib) л T (G2b) л (Gib > G2b);
skoro relacja ( Gib > G2b) spełnia formułę: Vx ~R (x, x), to relacja opisana w (γ) jest relacją przeciwzwrotną.
sum osób. [...] I przy takich podstaw ieniach zdanie to stw ierdza, że
możliwość pomyślenia, że Jones je st absolutnie prawdomówny, w po
łączeniu z niemożliwością pom yślenia, że Jones je st bardziej szczery
od Sm itha, pociąga za sobą stw ierdzenie, że Sm ith f a k t y c z n i e n i
gdy nie skłamał! J e s t to oczywiście niedorzeczność. To, co rzeczywi
ście z tego w ynika, to stw ierdzenie, że nie m ożna p o m y ś l e ć , że
Sm ith kiedykolwiek skłam ał; w przeciwnym bowiem w ypadku moż
n a by uznać, że Jones je st bardziej szczery od S m itha”29.
Należy więc zmienić rozum ienie pred y k atu
I xi odtąd in te rp re to
wać go jako:
o x m o ż n a p o m y ś le ć , ż e is tn ie je ty lk o w in te lek c ie .W te
dy jednak zm ienia się wniosek całego
r e d u c tio a d a b s u r d u m ,n a k tó
rym opiera się dowód Anzelma. Skoro bowiem, zgodnie z in te rp re ta
cją R oarka, uznajem y za fałszyw ą d ru g ą p rzesłan k ę głoszącą, że
m o ż n a p o m y ś le ć , ż e B ó g is tn ie je je d y n ie w in te lek c ie ,
to wnioskiem
dowodu je s t stw ierdzenie:
N ie m o ż n a p o m y ś le ć , ż e B ó g is tn ie je ty lk o w in te lek c ie .J e s t to oczywiście wniosek różny od stw ierdzenia istn ie
nia Boga. Roark swoje rozw ażania w tym zakresie podsumowuje n a
stępująco: „Niemożliwość pom yślenia, że Bóg istnieje jedynie w in te
lekcie, nie pociąga za sobą tego, iżby m iał On ta k w łaśnie nie istnieć.
W najlepszym razie z takiego wniosku wynika, że tw ierdzenia a te
istów s ą w jakim ś sensie niespójne”30. Tym sam ym pow tarza więc
wnioski K anta31 czy współcześnie — Malcolma32. M usimy zatem uznać,
że pierwszy dowód Anzelma, który — ja k się wydaje — Klim a w iernie
in terp retu je, zaw iera błąd wskazyw any wcześniej przez innych b a
daczy: błąd polegający n a nieupraw nionym przejściu z porządku my
ślenia do porządku istnienia. J a k bowiem w skazał R oark — skoro
wszystkie predykaty we wnioskowaniu opatrzone s ą operatorem mo-
dalnym, to również wniosek powinien być takim operatorem opatrzo
ny. W przeciwnym w ypadku próby form alizacji m u szą być błędne.
D rugi dowód
Po w skazaniu błędu tkwiącego w pierwszym dowodzie Anzelm a
spróbujm y poddać analizie drugi jego dowód. W nioskiem tego dowo
du jest niemożliwość myślenia, że Bóg nie istnieje. Nie m a w nim za
29 Ibidem. 30 Ibidem, s. 8.
31 I. K a n t : Krytyka czystego rozumu..., T. 2, s. 335. 32 N. M a l c o l m : Anselm’s Ontological Arguments..., s. 44.
Grzegorz Bułka: Analiza dowodu ontologicznego na istnienie Boga. 2 2 5
tem apriorycznych tw ierdzeń dotyczących istn ien ia jakiegokolwiek
przedmiotu. Mimo to, gdyby ten dowód był prawdziwy, to wnioski zeń
płynące m iałyby niebywałe znaczenie.
Przywołajmy raz jeszcze zdania wchodzące w skład tego dowodu.
J e s t to o tyle konieczne, że wykorzystuje się w nim również je d n ą
z przesłanek dowodu pierwszego:
Z.2. Jest (tylko) w intelekcie coś, p o n a d co nic większego nie może
być pom yślane.
Z.7. N ie m ożna pomyśleć, że coś, p o nad co nic większego nie może
być pom yślane, nie istnieje realnie.
Z.8. To, że o czym ś nie m ożna pomyśleć, że nie istnieje w rzeczywi
stości, je st czym ś w iększym n iż to, że o czym ś m ożna pomyśleć,
że nie istnieje w rzeczywistości.
Z.9. M ożna pomyśleć, że je st coś, o czym nie m ożna pomyśleć, że nie
istnieje realnie.
Z.10. Jeżeli o czymś, p o n a d co nic większego nie może być p o m yśla
ne, m ożna pomyśleć, że nie istnieje realnie, to coś, p o nad co nic
większego nie może być pom yślane, nie je st czymś, p o n a d co nic
większego nie może być pom yślane.
Z.11. O czymś, p o nad co nic większego nie może być pom yślane, m oż
na pomyśleć, że nie istnieje realnie.
A d Z .2 .
A naliza tego zdania objąć pow inna dwie kwestie:
a )
co znaczy, że coś jest w intelekcie;
b )
poprawność deskrypcji: coś, p o nad co nic większego nie może
być pom yślane.
A d a ) .
Ja sp e r Hopkins stw ierdza33, że w dowodzie A nzelm a in te
lek t może oznaczać:
— a k t rozum ienia;
— zdolność, władzę, czy też dyspozycję duszy;
— inteligencję;
— wzgląd, sens, rozum ienie34.
Pierw sze dwa rozróżnia Anzelm w tekście Odpowiedzi:
„[...] co je s t ro z u m ia n e [intelligitur — a k t rozu m ien ia], ro z u m ia ne je s t p rzez in te le k t [in intellectu — zdolność duszy]”35.
Trzecie rozum ienie in telek tu Hopkins również odnajduje w O d
powiedzi:
33 Por.: J. H o p k i n s : Anselm’s Debate Witk Gaunillo..., s. 106.
34 Por. frazeologizmy: pod żadnym względem = w żadnym sensie = w żadnym
rozumieniu.
35 Odpowiedz, s. 191.
W k ażd y m razie, k to n ie rozum ie, jeżeli w ypow iedziane to je s t w zn a n y m m u języ k u, to albo w ogóle n ie m a rozum u, albo jego ro zum je s t n a z b y t przyćm iony36.
Utique qui non intelligit, si nota lingu a dicitur, a u t nullum , au t n im is obtusum habet intellectum .
Zdanie to kom entuje następująco: „[...] ta k a osoba m iałaby n arzę
dzie lub zdolność rozum ienia, ale albo nie byłaby zdolna używać tego
narzędzia w odpowiedni sposób, albo też m iałaby owo narzędzie n ie
spraw ne (tak, ja k m ożna mieć niespraw ny n arząd wzroku)”37. A za
tem - stw ierdza Hopkins - intelek t (jako inteligencja) je st pew ną ce
c h ą in telek tu (jako zdolności). M ożna jed n ak w tym m iejscu nie zgo
dzić się z H opkinsem i uznać, że to rozum ienie in te le k tu je st
równoważne z rozum ieniem drugim , zgodnie z którym je st on pew
n ą władzą, ja k ą m a człowiek. Sam z re sz tą Hopkins wypowiada się
tak , jakby w te n w łaśnie sposób ów in telek t w om aw ianym zdaniu
rozum iał38. Nie je st to jed n ak n a tyle istotne dla niniejszego tekstu,
aby zajmować się tym problem em dogłębnie. N aw et bowiem gdyby
trzeci sposób rozum ienia słowa intelekt był poprawny, nie mógłby
mieć żadnego zastosow ania do problemu, który nas w tym miejscu
in teresu je, a więc do tego, co należy rozum ieć przez bycie czegoś
w intelekcie.
Czwarte rozumienie intelektu pojawia się według Hopkinsa w zda
niu, którego oryginał łaciński brzmi:
Sed utique quo m aius cogitari potest, in nullo intellectu est quo m aius cogitari non p o s s it39.
Hopkins proponuje, aby in nullo intellectu tłum aczyć jako frazę:
„w żadnym sensie” („in no sense”)40.
36 Ibidem, s. 190-191.
37 J. H o p k i n s : Anselm’s Debate With Gaunillo..., s. 107.
38 Wszak stwierdza: „[... ] tak a osoba miałaby narzędzie lub zdolność rozumie nia”. Możemy równie dobrze uznać, że mówienie o cechach intelektu, o jego bie głości itd. ma się jakoś do inteligencji, sam ą jednak inteligencją nie jest.
39 Odpowiedz, s. 191-192: „Ale zaiste w żadnym intelekcie to, »ponad co moż na pomyśleć coś większego«, nie jest tym, »ponad co nie można pomyśleć niczego większego«”.
40 Ibidem. Warto zauważyć, że polski przekład nie spełnia postulatów Hopkinsa. Tłumaczenie tego zdania brzmi bowiem: „Ale zaiste w żadnym intelekcie to, »po- nad co można pomyśleć coś większego«, nie jest tym, »ponad co nie można pomy śleć niczego większego«”.
Grzegorz Bułka: Analiza dowodu ontologicznego na istnienie Boga. 2 2 7
Należy więc rozważyć, które z trzech istotnych41 dla nas znaczeń
frazy in intellectu odnosi się do zdania Z.1. Wydaje się, że również
czw arta jej in terp retacja nie m a tu taj zastosow ania. W ystępuje ona
bowiem wyłącznie w kontekście negacji: in n u l l o intellectu, re a li
zując tym sam ym frazeologizm p o d ża d n ym względem („in no r e
spect”). Gdyby odnieść to rozum ienie do naszego zdania (Convinci
tur ergo etiam insipiens esse vel in intellectu aliquid quo nih il m a
ius cogitari potest [...]), to otrzymalibyśmy oczywiste wypaczenie myśli
Anzelm a42. Z kolei także pierw szą in terp retację słowa „intelekt” m u
simy odrzucić. Intelligitur (intelligo) je st bowiem czasownikiem, n a
tom iast Anzelm w analizow anym zdaniu korzysta ze znominalizowa-
nej formy: intellectus. Zapewne zatem chodzi w tym m iejscu o „inte
lek t” rozum iany jako w ładza duszy.
„Istnieć w intelekcie”, jako we władzy duszy, może oznaczać is t
nienie przedm iotu m yślenia w ludzkim umyśle. J a k jed n ak jakikol
wiek przedm iot może istnieć w abstrakcyjnym umyśle? Z pew nością
więc chodzi tu o idee czy o pojęcia, być może o byty intencjonalne.
Je d n a k także w ich przypadku istn ie ją problemy, dotyczące ich s ta
tu su ontycznego. J a k zatem rozumieć frazę: „x istnieje w intelekcie”?
Czy m ożna rozumieć j ą jako: „y może myśleć o x”?43 Czy jed n ak moż
liwe je st m yślenie o jakim ś przedmiocie, czy też myśli się jedynie j a
kieś zdania?44 K w estia „istnienia w intelekcie” nie jest, ja k się wy
daje, rozstrzygalna n a poziomie analizy dowodu Anzelma. Wymaga
ona u sta le ń z zakresu ontologii czy epistemologii. Możemy jedynie
przyjąć tak ie rozum ienie frazy „istnieć w intelekcie”, jakie przyjm u
je większość badaczy dowodu: jako istnienie jakiejś idei czy pojęcia
„czegoś, ponad co nic większego nie może być pom yślane”; istnienie
jakiejś treści w m yśli45. Ale naw et mimo tego u sta le n ia nie będzie
łatw o pogodzić istn ien ia „czegoś, ponad co nic większego nie może
być pom yślane” w intelekcie, z istnieniem realnym Boga, który m a
być z tym „czymś” identyczny. J a k bowiem Bóg m a istnieć w in te
lekcie, skoro nie je st pojęciem?
41 Uprzednio bowiem odrzuciliśmy rozumienie „intelektu” jako „inteligencji”. 42 Nawet gdyby przychylnie się do tej interpretacji ustosunkować i sformuło wać ją: „Jest pod pewnym względem coś, ponad co nic większego nie może być po myślane”.
43 Por.: N. M a l c o l m : Anselm’s Ontological A rg u m e n ts., s. 41.
44 Tzn.: czy można myśleć świat, czy też można jedynie myśleć, że świat jest
taki a taki?
45 Por.: P. M o s k a l : Problem poznania Boga w wyniku rozumowania. „Łódz kie Studia Teologiczne” 1999, s. 142.
W tej kw estii nasuw a się więcej p y tań niż odpowiedzi. Być może
dlatego, że — ja k w skazuje Tony Roark — p red y k at x istnieje w inte
lekcie prow adzi do antynom ii podobnych do antynom ii kłamcy. T ą
k w e stią zajmę się jednak w dalszej części te k stu 46.
A d b ) .
Mimo że deskrypcja „coś, ponad co nic większego nie może
być pom yślane”, m a ch a ra k te r sform ułow ań dotyczących Boga, po
chodzących z tekstów biblijnych i klasycznych tekstów filozofii chrze
ścijańskiej47, to nie została w ybrana przypadkowo i nie je st sform u
łowaniem czysto poetyckim. Tylko dzięki tem u określeniu może A n
zelm ustrzec się przed zarzutem niepoznawalności Boga. Deskrypcja
ta bowiem nie głosi, że Bóg jest czymś najdoskonalszym z tego, o czym
możemy pomyśleć, lecz że nie m a nic, o czym moglibyśmy pomyśleć,
że je st większe od Boga48. Zatem z p u n k tu w idzenia teologii nie moż
n a chyba postawić tej deskrypcji istotnych zarzutów.
Pozostaje jed n ak spraw a form alnej poprawności w yrażenia: „coś,
ponad co nic większego nie może być pomyślane”. Wydaje się ona new
ralgicznym punktem analizy dowodu. J a k bowiem w skazyw ali już
Spinoza i Leibniz, a współcześnie Malcolm49, to od niej zależeć może
poprawność całego dowodu. Spróbujm y więc przyjrzeć się bliżej An-
zelm iańskiej deskrypcji Boga. Po pierwsze, należy rozważyć, czy owo
w yrażenie je st deskrypcją określoną, tzn. czy opisuje jeden tylko de-
sygnat. Z pew nością powinno ta k być, skoro Bóg je st jedynym bytem,
bytem najdoskonalszym , którem u żaden inny nie może się równać.
Zgodnie zatem z praw dam i w iary owemu w yrażeniu odpowiadać po
w inien tylko jeden przedm iot. Ale czy deskrypcja „coś, ponad co nic
46 Zob. s. 235—239 niniejszego artykułu.
47 Por.: przypis 33 autorstw a Iwa Zielińskiego w polskim przekładzie Proslo-
gionu: Proslogion, s. 266—267.
48 Por.: J. H o p k i n s : Anselm’s Debate witk Gaunillo..., s. 191—192: „To be sure, there is a prim a facie difference between (1) »God is th a t which is greater than all others th a t can be thought« and (2) »God is th a t th an which nothing greater can be thought«. For the former entails th a t God can be conceived, whereas the latte r seems to entail neither th a t God can be conceived nor th at He cannot be conceived. Nonetheless, Gaunilo’s use of 1 is not a distorted substitute for Anselm’s use of 2, given Anselm’s insistence on the conceivability of th a t th an which no greater can be thought. At any rate, »maius omnibus«, as Gaunilo uses it, does not stand for »maius omnibus quae sunt«, as Anselm supposes it does”.
49 Por.: Ch. H a r t s h o r n e : Anselm’s Discovery: A Re-examination of tke Onto
logical Proof for God’s Existence. La Salle 1965: autor broni tu poprawności dowo
du ontologicznego i przeprowadza jego zapis na gruncie logiki S5. Jednak z jego zapisu wynika, że zdania: konieczne, że Bóg jest; możliwe, że Bóg jest, oraz Bóg
jest, s ą równoważne; por.: R. T o m a n e k : Argument ontologiczny św. Anzelma w sformalizowanej wersji Ck. Hartskorne’a. „Studia Philosophiae C hristianae”
Grzegorz Bułka: Analiza dowodu ontologicznego na istnienie Boga. 2 2 9
większego nie może być pom yślane” spełnia ten w arunek sam a w so
bie, czy też p o stu lat jedyności desygnatu deskrypcji określonej może
zostać spełniony jedynie w połączeniu z dodatkowymi założeniam i
teologicznymi, stw ierdzającym i jedyność Boga? Wydaje się, że ten po
stu la t w ym aga jed n ak tak ich dodatkowych założeń. Można bowiem
założyć sytuację, że przedm iotów spełniających deskrypcję „coś, po
n ad co nic większego nie może być pom yślane”, je st więcej niż jeden;
tyle że s ą one równe co do wielkości i dzięki tem u o żadnym z nich
nie m ożna pomyśleć, że je st większy od pozostałych. Aby więc roz
strzygnąć kw estię jedyności desygnatu rzeczonej deskrypcji, należy
się odwołać do tw ierdzeń spoza dowodu. Nie tu jed n ak miejsce na
przytaczanie owych twierdzeń. Należy jedynie stwierdzić, że o ile a n a
lizy deskrypcji „coś, ponad co nic większego nie może być pom yśla
ne”, dokonuje się w izolacji, to nie można jej uznać za deskrypcję okre
śloną.
Kolejna kw estia sprow adza się do tego, czym je st owo „coś”. Nie
je st Bogiem, bo Jego istn ie n ia m am y dowodzić, więc nie możemy
uznać, że je st z Nim tożsam e - przynajm niej w dowodzie. Dopiero
potem możemy stw ierdzać, że Nim jest. Zatem deskrypcja ta um oż
liw ia przeprow adzenie dowodu bez używ ania nazwy „Bóg”, co s ta
nowi o jego sile50. Z drugiej jed n ak strony, tkw i tu ta j pew na jego sła
bość. Należy bowiem postawić pytanie, czym ta k napraw dę je st „coś,
ponad co nic większego nie może być pom yślane”, skoro „istnieje
w intelekcie” (a więc uznać musimy, że je st ja k ą ś id e ą czy pojęciem)
i jednocześnie je st Bogiem, który przecież nie je st ideą, lecz co n aj
wyżej przedm iotem m yślenia. A może tw ierdzenie, że Bóg „istnieje
przynajm niej w intelekcie”, je st tylko skróconym sform ułow aniem
faktu, że możemy myśleć o tak im przedmiocie, ja k Bóg, choć nie m u
simy wiedzieć, że On realnie istnieje? Takie postaw ienie spraw y by
łoby zgodne z tym , co Quine pisał o tzw. „mitycznym sposobie mó
wienia”, stwierdzając, że spora część abstrakcyjnych pojęć fizycznych,
choć zdaje się implikować istn ien ie jakichś uniw ersaliów (jak np.
m asa, energia), daje się sprowadzić do zdań obserwacyjnych. I tylko
w celu skrócenia dyskursu, dla uzyskania jego większej przejrzysto
ści, używ a się tak ich w łaśnie pojęć51. Gdyby uznać, że w istocie A n
zelm preferuje ta k i sposób mówienia, m ożna by uniknąć używ ania
pojęcia idei, które to pojęcie n a dobrą spraw ę nie wiadomo, co ozna
cza. Takie założenie wydaje się również najbezpieczniejsze m etodo
50 Zob. s. 3-4 niniejszego artykułu.
51 Por.: W.O. Q u i n e : Logika i reifikacja uniwersaliów. W: Z punktu widzenia
lo g ic z n ie . P o w o d u je j e d n a k n ie b y w a łe t r u d n o ś c i p r a k t y c z n e — w y m a g a b o w ie m z u p e łn e g o p r z e f o r m u ło w a n ia d o w o d u o n to lo g ic z n e g o , k t ó r y i t a k j u ż z a w i e r a s p o ro m ie js c w z b u d z a ją c y c h w ą tp liw o ś c i, a k a ż d e te g o t y p u p rz e f o rm u ło w a n ie z w ię k s z a p r z e w a g ę m y ś li b a d a c z a n a d m y ś l ą A n z e lm a . A d Z .8 . P r o b le m y z w ią z a n e z a n a l i z ą te g o z d a n i a w y ł a n i a j ą się j u ż w te d y , k ie d y p r ó b u je s ię p o łą c z y ć je g o a n a li z ę z a n a l i z ą z d a n ia Z.4. M o ż n a p ró b o w a ć p rz e m ilc z e ć a n a lo g ię , j a k a z a c h o d z i m ię d z y ty m i d w o m a z d a n ia m i, je ż e li j e d n a k c h c e s ię d o k o n a ć r z e te ln e j ic h a n a l i zy, to n ie w y p a d a a n a liz o w a ć ic h o d d z ie ln ie . P r z y a n a li z i e Z .8 w z ią ć n a le ż y p o d u w a g ę u s t a l e n i a , k t ó r e d o ty c z y ły z d a ń A .5 i A .1 0 . S t w i e r d z iliś m y i s t n i e n i e d w ó c h r o z b ie ż n o ś c i m ię d z y t y m i z d a n i a m i . P o p ie r w s z e , w A .5 o r z e k a s ię o i s t n i e n i u ja k ie g o ś p r z e d m io tu ; w A .1 0 z a ś o r z e k a s ię o m o ż liw o ś c i m y ś l e n ia o i s t n i e n i u ja k ie g o ś p r z e d m io t u . P o d r u g ie , r e l a c j a b y c ia w ię k s z y m w z d a n iu A .5 d o ty c z y s a m e g o f a k t u b y c ia r e a ln e g o i b y c ia je d y n ie w in te le k c ie , p o d c z a s g d y w A .1 0 d o ty c z y p r z e d m io tu , k t ó r y r a z p o m y ś la n y j e s t ja k o k o n ie c z n ie i s t n i e jąc y , i n n y m r a z e m j a k o is t n i e j ą c y n ie k o n ie c z n ie . S tw ie r d z iliś m y n a s tę p n i e , że a b y w y m ie n io n e w c z e ś n ie j z d a n i a d a ło s ię z a s to s o w a ć w d o w o d z e n iu i s t n i e n i a „czegoś, p o n a d co n ic w ię k s z e g o n ie m o że by ć p o m y ś la n e ”, n a le ż y t a k je i n te r p r e to w a ć , b y r e l a c j a b y c ia w ię k s z y m d o ty c z y ła p r z e d m io t u z d a n ia , n ie z a ś p r e d y k a t ó w p r z y p is y w a n y c h o w e m u p rz e d m io to w i. P r ó b a d o k ła d n e j a n a li z y te g o z d a n i a o r a z p r ó b a je g o f o rm a liz a c ji n a p o t y k a j ą j e d n a k o g r o m n e tr u d n o ś c i. P r z y w o ła jm y je s z c z e r a z ow o z d a n ie , p r z e k s z ta łc o n e ju ż z g o d n ie ze s tw ie r d z e n ie m , że d o ty cz y ć p o w in n o p r z e d m io tu , o k t ó r y m w ty m z d a n iu s ię o r z e k a , n ie z a ś p r e d y k a tó w , j a k i e p r z y p is y w a n e s ą t e m u p r z e d m io to w i: Z .8 .’ To, o c z y m n ie m o ż n a p o m y ś le ć , ż e n ie is tn ie je w r z e c z y w is to ś c i,
j e s t c z y m ś w ię k s z y m , n iż to, o c z y m m o ż n a p o m y ś le ć , ż e n ie i s t n ie je w r z e c z y w is to ś c i.
O z n a c z m y : m o ż n a p o m y ś le ć , że... p r z e z : M (...), o ra z : x is tn ie je r e
a ln ie p rz e z : R x. O tr z y m a m y z d a n ie :
(δ): " x " y ((~ M (~Rx) ù M (~ R y )) ® ( x > y))
G ło s i ono: K a ż d y p r z e d m i o t d a ją c y s ię p o m y ś le ć ja k o n ie is tn ie ją c y
r e a ln ie j e s t m n ie j d o s k o n a ły o d tego, k tó r y n ie d a je s ię p o m y ś le ć ja k o n ie is tn ie ją c y re a ln ie . N ie m o ż e m y j e d n a k b e z z a s t r z e ż e ń p r z y ją ć te j
r e d a k c ji z d a n ia . N ie j e s t o n a b o w ie m w i e r n a i n te n c ji A n z e lm a , k t ó r ą b y ło p o r ó w n a n ie je d n e g o p r z e d m io tu , k t ó r y r a z p o jm o w a n y j e s t ja k o
Grzegorz Bułka: Analiza dowodu ontologicznego na istnienie Boga. 2 3 1 is t n i e j ą c y k o n ie c z n ie , r a z j a k o i s tn ie ją c y n ie k o n ie c z n ie 52. S k o ro n a t o m i a s t z m ie n n e a n a liz o w a n e g o z d a n ia n ie s ą id e n ty c z n e , to z d a n ie to o r z e k a o d w ó c h r ó ż n y c h p r z e d m io ta c h . T a k a i n t e r p r e t a c j a n ie j e s t w i e r n a z a m y s ło w i d o w o d u A n z e lm a 53. N a le ż y z a te m p r z e r e d a g o w a ć z d a n ie (δ) t a k , a b y u w z g lę d n ia ło w y m o g i A n z e lm ia ń s k ie g o d o w o d u . J e ż e l i j e d n a k u s ta lim y , że m o że o n o d o ty cz y ć ty lk o je d n e g o p r z e d m io t u , i s tw ie r d z im y id e n ty c z n o ś ć x i y , to o tr z y m a m y z d a n ie : (δ’): V x ((~ M (~ R x ) a M (~ R X )) ® (x > x)) Z d a n ie to j e s t co p r a w d a z d a n ie m z a w s z e p r a w d z iw y m (p o p rz e d n i k im p lik a c ji j e s t z d a n ie m w e w n ę t r z n i e s p r z e c z n y m (fa łsz y w y m ), a z a te m c a ła i m p lik a c ja j e s t z a w s z e p r a w d z iw a ) 54, j e d n a k n ie p r z y n o s i o n o ż a d n e j in f o r m a c ji i n ie d a je s ię z a s to s o w a ć do ż a d n e g o d o w o d z e n ia . J e ż e l i b o w ie m u z n a m y , że d o w o d z e n ie j e s t z b io r e m z d a ń p o w ią z a n y c h lo g ic z n y m i r e la c ja m i i je ż e li w ś r ó d ty c h z d a ń z n a j d ą się d w a z d a n i a s p rz e c z n e , to m o ż n a z ty c h z d a ń w y p r o w a d z ić k a ż d e d o w o ln e z d a n ie 55. A z a te m , m im o że (δ’) j e s t t a u to lo g ią , to d o p ó k i w y m a g a z a ło ż e n ia d w ó c h z d a ń s p rz e c z n y c h , d o p ó ty n ie m a ż a d n e j w a r to ś c i in fo r m a c y jn e j i j e s t n ie do p r z y ję c ia j a k o p r z e s ł a n k a d o w o d u . P r z e s ł a n k a t a n ie d a je się z a p is a ć w k la s y c z n y m r a c h u n k u p r e d y k a tów . I s t o t a r o z u m o w a n ia A n z e lm a s p r o w a d z a s ię w ty m w y p a d k u do z a ło ż e n ia , że p o r ó w n u je s ię t e n s a m p r z e d m io t: r a z j a k o n ie d a ją c y s ię p o m y ś le ć j a k o n ie is tn ie ją c y , i n n y m r a z e m ja k o d a ją c y s ię p o m y ś le ć j a k o is tn ie ją c y . G d y b y s p ró b o w a ć z a p is a ć to s tw ie r d z e n ie p r z y u ż y c iu d e s k ry p c ji o k r e ś lo n e j, w id a ć w y r a ź n ie n ie m o ż liw o ś ć p o p r a w n e g o s f o r m u ło w a n ia te j p r z e s ł a n k i : p r z e d m io t, k t ó r y d a je s ię p o m y ś le ć j a k o n ie is tn ie ją c y (ix. M (~Rx)), m a b y ć id e n ty c z n y z p r z e d m io te m , k t ó r y n ie d a je s ię p o m y ś le ć j a k o n ie is tn ie ją c y (ix. ~ M (~Rx)): ix. M (~Rx) = ix. ~ M (~Rx) T e n s a m p r z e d m io t m a z a te m s p e łn ia ć d w ie s p rz e c z n e d e s k ry p - cje. N ie m o ż e j e d n a k is t n i e ć t a k i p r z e d m io t, z a te m id e n ty c z n o ś ć j e s t f a łs z y w a . N ie j e s t to , j a k to s u g e r o w a li K lim a i R o a r k , s p o w o d o w a n e u ż y c ie m w d o w o d z ie n a z w y „B ó g ”, k t ó r a m ia ła b y p o w o d o w a ć u k r y t e
52 Por.: J. H o p k i n s : Anselm’s Debate witk Gaunillo..., s. 99—100.
53 Interpretacji takiej dokonał Gaunillo (por.: G a u n i l l o : Co może ktoś na to
odpowiedzieć..., s. 10).
54 Nawet pomimo fałszywości następnika implikacji: x > x. 55 Zgodnie z prawdziwą formułą: p a ~p ® q.