Prawda, schemat pojęciowy i świat
Diametros nr 5, 51-82Prawda, schemat pojęciowy i świat
Bartosz Orlewski
W stęp
W sporze m iędzy realizmem i antyrealizmem m ożna albo opowiedzieć się po jednej ze spierających się stron, albo zająć stanowisko łączące niesprzecznie
wybrane elementy realizmu i antyrealizmu, albo poddać krytyce założenia tego sporu i pokazać, że jest on bezprzedmiotowy. Trzecią możliwość wybrał, m iędzy
innymi, Richard Rorty. Autor książki Przygodność, ironia i solidarność twierdzi, że
zarówno realiści jak i antyrealiści akceptują tzw. dualizm schematu i treści, który -jak argum entował Donald Davidson w tekście O schem acie pojęciow ym - nie daje się utrzym ać. W rezultacie, twierdzi Rorty, spór o praw dziw ościow y charakter
przekonań opiera się na akceptacji tezy o tym , że m iędzy tym , co konceptualne a
tym, co nieskonceptualizowane zachodzi pewnego typu, ontologiczna lub epistemologiczna, relacja, dzięki której ludzkie przekonania m ogą być, i są,
praw dziw e o świecie. Jeśli upada dualizm schematu i treści, twierdzi Rorty, upada też teza o tym , że m iędzy przekonaniem a nie-przekonaniem zachodzi
korenspon-decja. W ynika stąd, rzekom o, że koncepcja praw dy jako korespondencji m iędzy
nośnikiem w artości logicznej a upraw dziw iaczem jest błędna. Opiera się bowiem na założeniu obecności Boskiego Punktu W idzenia w ludzkim poznaniu, czyli,
upraszczając, na niepojęciowym dostępie poznaw czym człowieka do świata. Pogląd o tym, że praw da pojmowana korespondencyjnie zakłada lub implikuje dostępność w ludzkim poznaniu Boskiego Punktu W idzenia jest, nieste
ty, poglądem rozpowszechnionym w śród krytyków korespondencyjnego pojęcia epistemologicznie pojmowanej praw dy i, na szczęście, błędnym. Argum ent na rzecz tezy, że jest to pogląd błędny przedstaw ię w dalszej części artykułu. Teraz
aby zilustrować powszechność tego poglądu zacytuję po fragmencie z dwóch różnych artykułów, z których każdy jest poświęcony sporowi o praw dę. Pierwszy
fragm ent pochodzi z artykułu Andrzeja Szahaja pt. N a m anekinie m oże rzeczywiście
leżeć świetnie... i jest następujący:
Idzie o to, że zdaniem Putnama o poznaniu możemy mówić jedynie przy przyjęciu założenia o jego względności pojęciowej. Nie ma poznania znikąd czy z Boskiego Punktu Widzenia. Nasze poznanie zawsze związane jest z określoną perspektywą, z pewnymi interesami poznawczymi, z jakimś schematem poznawczym. Korespondencyjna teoria prawdy jawi się w tej perspektywie jako oparta na błędnych przesłankach metafizycznych, na przekonaniu o możliwości istnienia niezapośredniczonego kontaktu z rzeczywistością samą1.
Drugi fragment pochodzi z artykułu Aliny Motyckiej zatytułow anego Spór o
prawdę?
Dobrze znana i powszechnie dziś przyjmowana teza o teoretycznym obciążeniu języka opisu, czyli o nieistnieniu języka czystej percepcji, który umożliwiałby opis tzw. nagich faktów, odsłania epistemologiczną niezbędność wiedzy ogólnej dla wyrażenia konkretnych treści percepcyjnych. Teza ta pozbawia klasyczną definicję prawdy jej klasycznego sensu i zmusza tych, którzy przy tej definicji nadal by obstawali, do nadawania jej sensu nieklasycznego2.
A utorzy pow yższych fragm entów przyjmują, że pojęciowy charakter ludzkiego
poznania przesądza o fałszu, najogólniej rzecz biorąc, koncepcji praw dy jako
pewnego typu korespondencji m iędzy nośnikiem w artości logicznej a upraw dzi-wiaczem. Klasyczne pojęcie praw dy jest bowiem, w edług nich, nierozerwalnie powiązane z tezą o dostępie w ludzkim poznaniu do świata noumenalnego,
samego-w-sobie, słowem: nieskonceptualizowanego. Innymi słowy, nie można
odrzucić klasycznego pojęcia praw dy, nie odrzucając realizmu w zakresie świata noumenalnego, i na odwrót. Takie stanowisko jest przypisyw ane, w pewnym zakresie trafnie, H ilaremu Putnam owi, autorowi koncepcji realizmu w ew nę
trznego.
1 Szahaj [2001] s. 279-280. 2 Motycka [2001] s. 298.
W niniejszym artykule poddam wielowątkowej krytyce pogląd o tym , że pojęciowy charakter ludzkiego poznania wyklucza trafność korespondencyjnego
pojęcia praw dy. W tym celu przeprow adzę krytykę Donalda Davidsona krytyki tzw. dualizmu schematu i treści. Następnie skrytykuję użytek, jak Richard Rorty
czyni z Donalda Davidsona krytyki wymienionego dualizmu. Pokażę też, że błędny popełnione przez Davidsona i Rorty'ego są obecne w Andrzeja Szahaja
koncepcji realizmu kulturowego. N a zakończenie niniejszego artykułu wymienio
ne koncepcje skontrastuję z Nicholasa Reschera koncepcją idealizmu pojęciowego. Tym sam ym uzasadnię tezę, że pojęciowy charakter ludzkiego poznania nie wyklucza trafności koncepcji praw dy jako pew nego typu korespondencji m iędzy
nośnikiem w artości logicznej a uprawdziwiaczem . Przeciwnie - jest z taką
koncepcją w bardzo łatw y sposób do pogodzenia.
D onalda D avidsona krytyka dualizm u schem atu i treści
Trzecim dogm atem em piryzm u jest, twierdzi Donald Davidson, dualizm schematu i treści. W edług Donalda Davidsona dualizm schematu pojęciowego i
treści zakłada, że m ożna, w operatyw ny poznaw czo sposób, odseparow ać od
siebie to, co konceptualne - czyli schemat pojęciowy - i to, co nieskonceptu-alizowane - czyli, przykładow o, świat lub strumień bodźców 3 - tak, że to
pierwsze pozostaje w pewnej relacji ontologicznej lub epistemologicznej wobec tego drugiego.
Dualizm schematu pojęciowego i treści (ściślej: elementu niepojęciowego) -odpowiednio do tego, jakiego typu relacja zachodzi m iędzy tym, co konceptualne a tym , co niekonceptualne - m ożna w ym odelow ać albo ontologicznie, albo
epistemologicznie.
W pierw szym przypadku można, przyjmując pluralizm schematów
pojęciowych, założyć, że różne schematy pojęciowe w różnorodny sposób konstruują ontycznie różne światy w obrębie jednej i tej samej rzeczywistości. Ta
ostatnia, niestety, jest dla człowieka poznaw czo niedostępna. Nazwijmy ją R. Różne światy, które ludzie konstruują w jej obrębie, pow stają wskutek
wzajemnego oddziaływania schematów pojęciowych stosowanych wobec R i dostarczanych przez R bodźców. Żaden podm iot poznający, działający w ram ach
konkretnego schematu pojęciowego i w ytw orzonego przez niego świata, nie ma jednak poznaw czego dostępu do R. Rzeczywistość R, noumenalna,
nieskonceptu-alizowana, jest jedynie założona z perspektyw y jakiegoś schematu pojęciowego jako dostarczyciel niekonceptualnego materiału, z którego ludzie poprzez różne
schematy pojęciowe konstruują ontologicznie różne światy.
W powyższej praw da i fałsz są pojęciami, których zakres funkcjonowania jest ograniczony wyłącznie do świata utw orzonego przez dany schemat pojęciowy. Innymi słowy, praw da = praw da-w -św iecie-X, gdzie za „X " można
podstawić nazw ę dowolnego świata skonstruowanego ontycznie przez człowieka.
Taki sposób zdefiniowania predykatu praw dy m a w skazyw ać, rzekomo, na to, że zakres prawdziwości zdań, o którym m ożna go trafnie orzekać ogranicza się
wyłącznie do świata X.
Proszę zauw ażyć, że relacjonizm4 - stanowisko definiujące praw dę jako
prawdę-w-jakiejś-ramie-odniesienia - przypom ina pod w zględem używanego idiomu idiom stosowany w różnych koncepcjach możliwych światów
-koncepcjach ontologicznych, epistemologicznych, sem antycznych lub mieszanych
- wobec pojęcia praw dy koniecznej i pojęcia praw dy przygodnej. Zdanie praw dziw e konieczne - pomijając kwestie związane z ontologicznym statusem możliwego świata - jest zdaniem praw dziw ym we wszystkich możliwych
światach. Zdanie praw dziw e przygodnie jest zdaniem praw dziw ym w co
najmniej jednym możliwym świecie, ale nie wszystkich5. Możliwe światy -możliwe w sensie logicznym, czyli niesprzeczne, niekoniecznie -możliwe w sensie
fizycznym (dopuszczalne przez rządzące naszym światem praw a fizyczne) - m ogą
być konceptualizowane, przykładow o, jako:
- alternatywne względem naszego świata światy aktualne; - różne modele semantyczne określonego języka;
4 Relacjonizm, czyli stanowisko, które głosi, iż pojęcia epistemiczne lub moralne można definiować tylko relacyjnie.
- alternatywne w zględem jakiegoś stanu rzeczy sytuacje w obrębie jednego świata aktualnego.
M iędzy relacjonistycznym definiowaniem pojęcia praw dy a idiomem stosowanym
wobec pojęcia praw dy przygodnej i pojęcia praw dy koniecznej w semantyce lub
w ontologii możliwych światów zachodzi wyłącznie podobieństwo syntaktyczne. Pod w zględem sem antycznym jedno z drugim nie m a nic wspólnego.
W książce Tamta strona filozofii Joseph Mitterer opisał wyżej przedstawioną odmianę dualizmu schematu i treści i nazw ał ją relatyw izm em językowym.
Następnie przypisał taką koncepcję P. W inchowi, B. L. W horfowi, W. V. O. Quine'owi, T. Kuhnowi oraz, w A neksie, H. Maturanie. Natom iast Michael Devitt
nazw ał w artykule The Priority o f M etaphysics konstruktywizmem ontologiczną
wersję dualizmu schematu i treści oraz przypisał ją Hilaremu Putnamowi:
Konstruktywizm: jedyna niezależna rzeczywistość znajduje się poza zasięgiem naszej wiedzy i naszego języka. Świat, który znamy, jest częściowo skonstruowany przez rzutowanie na niego pojęć. Te pojęcia są zróżnicowane ze społeczności na społeczność, dlatego też skonstruowane przez rzutowanie pojęć światy również są w ten sposób zróżnicowane. Każdy tego typu świat istnieje tylko i wyłącznie relatywnie do jakiegoś schematu pojęciowego. [...] Przykłady konstruktywistycz-nych światów obejmują gwiazdy wytworzone przez Goodmanowskie „wersje" (1978); skonstruowane światy Putnama realizmu wewnętrznego (1981); światy zbudowane przez whorfiański język (1956); wiele światów stworzonych przez dyskursy strukturalistów i posstrukturalistów6.
D ruga odmiana dualizmu schematu pojęciowego i treści jest epistemologiczna. W tym przypadku zakłada się, że w ludzkim poznaniu m ożna przeprow adzić dający się zoperacjonalizować podział m iędzy nieskonceptualizowanym przedm iotem
aktu poznaw czego a tego aktu elementem konceptualnym. Tak w ym odelow any dualizm schematu pojęciowego i treści jest tym , co John McDowell7, a przed nim
Wilfrid Sellars, nazw ał M item Tego, co Dane (The M yth o f the Given).
6 Devitt [2001] s. 143-159. 7 McDowell [1996].
Sedno dualizmu tkwi w tym, że pozwala nam otwarcie uznać zewnętrzne ograniczenia naszej wolności tworzenia i stosowania empirycznych pojęć. Uzasadnienie empiryczne musi opierać się na racjonalnych związkach, związkach w sferze racji. Miło jest myśleć sobie, że empiryczne uzasadnienia mają jakąś ostateczną podstawę w czymś, co z zewnątrz oddziałuje na sferę pojęć. Rozciąga to sferę racji poza sferę pojęć. Wyobraźmy sobie, że szukamy podstaw, uzasadnienia, jakiegoś przekonania lub sądu. Główna myśl sprowadza się do tego, że gdy wyczerpią się możliwe posunięcia w sferze pojęć, wszystkie możliwe przejścia od jednego skonceptualizowanego tworu do innego, pozostanie nam jeszcze jeden krok do zrobienia: mianowicie, powołanie się na coś, co otrzymujemy wprost z doświadczenia. Można to tylko pokazać, ponieważ ten ostatni krok w uzasadnieniu ex hypothesi następuje po wyczerpaniu możliwości znalezienia racji kolejnego przekonania lub sądu w postaci jeszcze jednego pojęciowego zorganizowanego, a więc artykułowalnego tworu8.
Podm iot poznający może uzasadnić sformułowany sąd nie tylko w ram ach tego, co McDowell nazyw a pojęciową przestrzenią racji, przez odwołanie się do innych
sądów, z których ten pierw szy wynika, lecz także poza tą przestrzenią, przez
wskazanie nieskonceptualizowanego - a fortiori nie-konceptualnie zindywiduow a-nego i zidentyfikowaa-nego - doświadczenia (experience). Jednakże, jak argumentuje
w całej swojej książce McDowell, nieskonceptualizowane doświadczenie, nie może w żaden sposób pełnić justyfikacyjnej roli w zględem sądu, który m a to
doświadczenie opisać. Poza tym , zakładając że ludzkie poznanie jest konceptual
ne, w jaki sposób m ożna w skazać nieskonceptualizowane doświadczenie? Jest to, trywialnie, niemożliwe.
W innej wersji Mitu Tego, co Dane nieskonceptualizowane doświadczenie
może zastąpić nieskonceptualizowany świat. Tak jest, wszak, w metaforze Boskie go Punktu W idzenia, która oznacza, że w ludzkim poznaniu jest obecny
nie-pojęciowy dostęp do przedm iotu poznania, dzięki czem u nieskonceptualizowany
przedm iot poznania - tutaj: świat - może pełnić rolę kryterium w erydyczności nośników informacji. Porównując, w jakiś sposób, nieskonceptualizowany świat z
takim nośnikiem informacji jak zdanie m ożna, według tej wersji Mitu Tego, Co Dane, ustalić w artość logiczną tego drugiego. Hilary Putnam poddał krytyce tą
koncepcję, zarzucając jej to, iż postuluje błędnie dostępność dla człowieka Boskiego Punktu W idzenia. Wielu krytyków koncepcji praw dy jako koresponden
cji, którzy przyjęli że, koncepcja praw dy jako korespondencji implikuje epistemo-logiczną wersję dualizmu schematu pojęciowego i treści, wyciągnęło z Hilarego
Putnam a krytyki Boskiego Punktu W idzenia wniosek, że błędna jest także
koncepcja praw dy jako korespondencji. Uczynił to, na przykład, Richard Rorty. Donald Davidson przedstaw ił przeciwko dualizmowi schematu i treści następujący argument: dualizm schematu i treści im plikuje istnienie różnych schematów
pojęciow ych. Jednak warunkiem koniecznym pluralizmu schematów pojęciowych
jest to, że są one wzajemnie niewspółmierne. Niewspółmierność zaś schematów pojęciowych oznacza ich wzajem ną nieprzekładalność. Zatem , jeśli warunkiem
koniecznym pluralizm u schematów pojęciowych jest ich wzajemna nie-przetłum aczalność, zaś warunkiem koniecznym bycia schematem pojęciowym jest
jego przetłum aczalność, to w ów czas nie m a pluralizmu schematów pojęciowych. Tym bardziej nie m a dualizmu schematu i treści.
Poza tym , twierdzi Davidson, dualizm schematu i treści głosi, że schematy
pojęciowe pozostają w pew nego typu relacji wobec nieskonceptualizowanego substratu. Jeśli tak jest - jeśli pluralizm schematów pojęciowych implikuje ich
funkcjonowanie w obrębie tego samego nieskonceptualizowanego substratu - a człowiek m a dostęp poznaw czy do ow ego substratu, to pluralizm schematów pojęciowych upada z tego w zględu, że rzekom o niewspółmierne schematy
pojęciowe są dzięki poznawczej dostępności wspom nianego substratu wzajemnie przetłumaczalne. Założenie tego argum entu jest takie, że poznaw cza dostępność
nieskonceptualizowanego substratu jest w arunkiem w ystarczającym przetłum a-czalności różnych schematów pojęciowych. Z drugiej strony, jeśli nie m am y poznaw czego dostępu do nieskonceptualizowanego substratu, to różne schematy
pojęciowe pozostają niewspółmierne, wobec czego nieprzetłumaczalne. Pluralizm schematów pojęciowych znów upada. W obu przypadkach upada też dualizm
Richarda R orty'ego krytyka pojęcia praw dy jako korespondencji
Richard Rorty twierdzi, że m iędzy zdaniami a nie-zdaniami lub przekonaniami a
nie-przekonaniami nie zachodzi żadnego typu korespondencja, a fortiori żadnego typu relacja praw dziw ości9. Zakres jego argumentacji przeciwko trafności
koncepcji praw dy jako korespondencji m a, rzekom o, obejmować każdą koncepcję
praw dy jako korespondencji bez w zględu na to, czy korespondencja jest w niej pojmowana mocno (niesemantycznie, na przykład jako izomorfizm m iędzy sądem
a faktem), słabo (semantycznie, na przykład jako przypadek spełniania), inflacyjnie (koncepcje definiujące, słabo lub m ocno, pojęcie praw dy) lub
deflacyjnie (koncepcje niedefiniujące tego pojęcia). Przede wszystkim, jak widać, obiektem krytyki Rorty'ego jest epistemologicznie pojmowana praw da - jako
pewnego typu atrybut zdań lub sądów.
Sam Rorty nie proponuje żadnej teorii praw dy, jednak wszystko co m ożna,
jego zdaniem, zasadnie powiedzieć o zastosowaniu pojęcia praw dy w ylicza w
trzech następujących punktach. Praw da, według niego, ma: (i) zastosowanie aprobatywne;
(ii) zastosowanie ostrzegaw cze, w takich uw agach jak „Twoje przekona nie, że S jest uzasadnione, choć m oże być niepraw dziw e";
(iii) zastosowanie odcudzysłowieniowe „»S« jest praw dziw e w tedy i tylko w tedy, gdy S".
Do tego Rorty dodaje cztery tezy, które jego zdaniem definiują stricte pragm a-tystyczne stanowisko wobec praw dy, wspólne rzekomo Williamowi Jamesowi i
Donaldowi Davidsonowi:
(1) »Prawdziwość« nie m a zastosow ań wyjaśniających.
(2) Rozumiemy wszystko, co należy wiedzieć o relacji przekonań do rzeczywistości, kiedy rozum iem y ich przyczynow e relacje z
rzeczywistością: nasza w iedza o tym , w jaki sposób stosować takie
terminy jak „o" i „praw dziw y", jest przypadkow ym następstwem »naturalistycznego« ujęcia zachowania językowego.
(3) M iędzy przekonaniami a nie-przekonaniami nie zachodzą relacje
prawdziwości.
(4) Nie ma sensu prow adzić sporów m iędzy realizmem a anty-realizmem, ponieważ tego rodzaju spory presuponują pusty i
m ylący pogląd o praw dziw ościow ym charakterze przekonań.
Oczywiście, jak trafnie zauw aża Rorty, pow yższe tezy nie składają się na żadną
teorię praw dy. Zarazem autor książki Przygodność, ironia i solidarność podziela z Donaldem Davidsonem pogląd, że praw dziw ość zdania zależy od dwóch rzeczy:
od tego, co zdanie znaczy i od tego, jaki jest świat. Pogląd ten jednak, rzekom o, nie m a nic wspólnego z krytykowanym przez Rorty'ego poglądem o koresponden
cyjnym charakterze przekonań.
W jaki sposób Rorty uzasadnia tezę (3)? Argumentując, że teza o korespon dencyjnym charakterze przekonań - w wersji słabej, mocnej, inflacyjnej i
deflacyj-nej - implikuje dualizm schematu i treści. Jeśli ten, jak twierdzi Davidson, upada, upada też teza o korespondencyjnym charakterze przekonań.
Zwolennika tej tezy Rorty nazyw a reprezentacjonistą. Siebie, jako jej przeciwnika, określa mianem antyreprezentacjonisty. Typow y dla epistemologii
schemat obejmujący podm iot poznający, akt poznaw czy tego podm iotu,
propozycjonalny aspekt aktu poznaw czego, przyczynow y aspekt aktu poznaw czego i przedm iot poznania jest neutralny wobec w prow adzonego przez
R orty'ego dualizmu reprezentacjonizmu i antyreprezentacjonizmu. Ten schemat może zaakceptować zarów no pierw szy i drugi. Poza tym z tego schematu nie
wynika dualizm schematu pojęciowego i treści.
W edług Rorty'ego reprezentacjonista uznaje, że m iędzy zdaniami a faktami może zachodzić relacja reprezentowania. W arunkiem koniecznym reprezentow a
nia przez zdanie faktu jest zajście m iędzy tym pierw szy a tym drugim
korespondencji. Zdanie reprezentuje nie-zdanie, fakt, jeśli m iędzy tym pierwszym a tym
drugim zachodzi korespondencja czyli zgodność m iędzy wyrażoną w zdaniu konceptualizacją faktu a nieskonceptualizow anym faktem . Reprezentacjonizm, tak jak
pojmuje go Rorty, implikuje dualizm schematu pojęciowego i treści w odmianie epistemologicznej. Ten drugi jednak upada, wobec czego upada
reprezentacjo-nizm. Tym sam ym, rzekom o, upada przekonanie o korespondencyjnych charakte
rze przekonań10.
K rytyka R orty'ego krytyki koncepcji praw dy jako korespondencji
Proszę zauw ażyć, że skrytykowany przez Rorty'ego reprezentacjonizm głosi, że
relacja korespondencji zachodzi m iędzy nośnikiem informacji, zdaniow o w yrażo ną konceptualizacją, a nieskonceptualizowanym uprawdziwiaczem . Tym sam ym
argum ent Rorty'ego przeciwko korespondencyjnemu charakterowi przekonań ma
zastosowanie jedynie wobec tych koncepcji praw dy jako korespondencji w sensie m ocnym , które afirmują dualizm schematu pojęciowego i treści. Rorty jednak nie
uzasadnił tezy, że każda koncepcja praw dy jako korespondencji implikuje tego typu dualizm.
N a przykład, nie uzasadnił tej tezy wobec semantycznej teorii praw dy Alfreda Tarskiego, w której pojęcie praw dy jest definiowane przez pojęcie
spełniania. Praw dziw ość zdań - które są formułami zdaniowym i bez zmiennych wolnych - jest specjalnym przypadkiem spełniania formuły zdaniowej przez
każdy ciąg przedm iotów. Jak należy to rozumieć? Zdania - argumentuje Jan Woleński w III tomie Epistem ologii11 - m ożna uznać za szczególny przypadek
formuł zdaniowych ze zmiennymi wolnymi. Mianowicie, za formuły bez zmiennych wolnych. Skoro zaś zdania są szczególnym przypadkiem formuł
zdaniowych, to praw dziw ość jest szczególnym przypadkiem spełniania. Jeśli
formuła zdaniowa jest spełniona przez jeden ciąg, to jest spełniona przez każdy ciąg. Jeśli nie jest spełniona przez jeden ciąg, to nie spełnia jej żaden ciąg. Jeśli zaś
nie spełnia jej żaden ciąg, to nie spełnia jej także ciąg pusty. Zdanie jest praw dziw e w tedy i tylko w tedy, gdy jest spełnione przez każdy ciąg lub, co w ychodzi na to
10 Notabene: krytykowany przez Rorty'ego reprezentacjonizm jest koncepcją pod względem pojęciowym ograniczoną, gdyż dopuszcza, że przekonanie może albo reprezentować, albo nie reprezentować fakt. Jeśli reprezentuje, jest z reprezentowanym faktem zgodne. Jeśli nie reprezentuje, nie jest z reprezentowanym faktem zgodne. Reprezentacjonizm według Rorty'ego -pomija taką możliwość, trywialną, że przekonanie bez względu na to, czy jest czy nie jest zgodne z reprezentowanym faktem, reprezentuje go w każdym z tych dwóch przypadków. Tyle, że wtedy reprezentowanie nie może sprowadzać się do korespondencji.
samo, przez ciąg pusty. To wszystko. Nie m a tutaj m ow y o żadnym dualizmie
schematu pojęciowego i treści. Jakkolwiek przyjmuje się tu założenie o
reprezentującym charakterze języka. Co to znaczy? Tylko tyle, że sem antyczna
teoria praw dy zakłada, iż język jest, trywialnie, o świecie w tym sensie, iż nazw y
odnoszą się do przedm iotów a predykaty desygnują własności lub relacje, a zdania, dzięki spełnianiu, m ogą być, i są, praw dziw e. Jednak tego typu
reprezentujący charakter języka nie m a nic wspólnego ani z m etaforą Boskiego
Punktu W idzenia, ani z dualizmem schematu i treści, ani z M item Tego, Co Dane,
ani, wreszcie, ze skrytykowaną przez Richarda Rorty'ego koncepcją umysłu jako zwierciadła natury!
M etafora ludzkiej myśli jako lustrzanego odbicia świata implikuje tezę, że
świat jest poznaw czo dostępny dla podm iotu poznającego w taki sposób, że ten pierw szy całkowicie, bez jakiegokolwiek konstytutywnego wkładu tego drugiego, determinuje treść aktów poznaw czych podm iotu poznającego. Przy czym nie ma
tutaj znaczenia to, czy ludzkie poznanie jest, przede wszystkim, pojęciowe czy też,
w pew nym stopniu, niepojęciowe. Treść aktów poznaw czych, tym bardziej treść nośników informacji ludzkiego poznania, jest całkowicie indyferentna wobec
ewolucyjnego i kulturowego usytuowania człowieka w świecie! I to bez względu
na to, czy tego typu usytuowanie będziemy pojmować jako historyczność ludzkich zasobów pojęciowych (nierozerwalny związek m iędzy ich rozwojem a
rozwojem praktyk społecznych), czy jako częściowo konstytutywny dla natury treści ludzkiego poznania wkład umysłu człowieka w ow ą treść (typow a teza pragm atyzm u), czy jako jedno i drugie zarazem.
M etafora ludzkiej myśli jako lustrzanego odbicia świata implikuje, rzecz jasna, trywialną tezę o tym , że nośniki werbalnej informacji, zdania, m ogą być i są,
o świecie praw dziw e albo fałszywe. Jednakże ta teza nie zakłada koncepcji ludzkiej myśli jako lustrzanego odbicia świata! Relacja spełniania otwartej formuły zdaniowej oraz jej szczególny przypadek, którym jest praw dziw ość, nie są takimi
samymi relacjami jak relacja izomorfizmu m iędzy językiem (zdaniem) a światem
Czym innym jest koncepcja korespondencji w sensie m ocnym zakładająca albo implikująca metaforę Boskiego Punktu W idzenia, dualizm schematu
pojęciowego i treści, Mit Tego, Co Dane lub koncepcję ludzkiego umysłu jako lustrzanego odbicia świata, a czym innym jest koncepcja korespondencji w sensie
słabym! Koncepcje obu typów są korespondencyjne we wspólnym dla nich sensie, nazwijmy go szerokim, według którego to nośnik wartości logicznej jest praw dziw y
w tedy i tylko wtedy, gdy przedm ioty są takie, jak ów nośnik stwierdza, ze są. To, że dany
nośnik w artości logicznych jest praw dziw y m a konstytutywny związek z tym, co
dany nośnik znaczy oraz z tym , jaki jest, m ówiąc swobodnie, świat lub, skromniej, jak się m a opisywany przez ów nośnik przedm iot lub jak się mają opisywane
przez niego przedm ioty12. Semantyczna teoria praw dy jest korespondencyjna w
sensie szerokim. Jednakże, choć definiuje pojęcie praw dy, nie podaje kryteriów prawdziwości. Korespondencja w sensie słabym, semantyczna, jest poznaw czo nieoperatywna w tym sensie, że nie funkcjonuje w ludzkim poznaniu w roli
kryterium prawdziwości nośników informacji.
W swojej krytyce koncepcji praw dy jako korespondencji Richard Rorty nie uzasadnił także tezy, że analityczny podział na podm iot poznający, akt
poznaw czy tego podm iotu, treść propozycjonalną tego aktu, jego aspekt kauzalny oraz przedm iot poznania zakłada lub implikuje dualizm schematu pojęciowego i
treści. Analityczny podział na podm iot poznający i podm iot poznania, w którym
oba człony są od siebie kategorialnie różne jest, faktycznie, indyferentny wobec tego, czy ludzkie poznanie jest pojęciowe czy też niepojęciowe.
Rorty błędnie utożsam ia pojęciowy charakter operatywnej poznaw czo percepcji z dualizmem schematu i treści.
O peratyw na poznaw czo - tj. taka13, która umożliwia nam efektywne
sprawdzanie w erydyczności nośników informacji ludzkiego poznania - ludzka percepcja (nie tylko w zrokowa, ale obejmująca każdą m odalność sensoryczną oraz ich sztuczne modyfikacje) jest pojęciowa. Cokolw iek w operatyw nym poznaw czo
12 Termin przedmiot oznacza tutaj wyłącznie obiekt dyskursu, a tym może być rzecz, stan rzeczy, zdarzenie, sytuacja, fakt, proces, osoba, itd.
13 Lub, lepiej, poziom percepcji umożliwiający nam efektywne sprawdzania prawdziwości zdań/ sądów.
sensie percypujem y (nie tylko w zrokow o), konceptualizujem y to i percypujem y to tak, jak to konceptualizujem y.
Percepcja pojęciowa zakłada, rzecz jasna, percepcję sensoryczną, ale ta druga, bez w zględu na jej treść, jest poznaw czo nieoperatyw na14. Sensoryczna
percepcja jest poznaw czo nieoperatywna z tego w zględu, że (i) nie funkcjonuje ona jako kryterium w erydyczności percepcji pojęciowej, (ii) jej treść nie może
zostać opisana za pom ocą terminów innych niż terminy używane paradygm atycz-nie w opisie treści percepcji pojęciowej a (iii) przedm iot odatycz-niesienia sensorycznej percepcji nie może zostać wskazany zindyw iduow any i zidentyfikowany
-inaczej niż z perspektyw y percepcji pojęciowej.
[...] (1) nie ma takiego sensorycznego percypowania [...] którego nie byłoby wyabstrahowanym artefaktem naszego zwyczajnego pojęciowego percypowania; (2) określenie treści percepcji sensorycznej wymaga określenia przedmiotu percepcji pojęciowej, który nie daje się percepcyjnie zindywiduować w pierwszy sposób; i (3) nie ma neutralnej formy percepcji, która mogłaby służyć jako wspólny grunt dla dwóch różniących się, konkurencyjnych, możliwe, że nawet niewspół miernych form pojęciowej percepcji15.
M ożem y odróżnić przedm iot poznania, X, od jego konceptualizacji, K.
Odróżniając X-a od jego konceptualizacji K, odróżniam , po prostu, przedm iot poz
nania skonceptualizowany jako X lub X-a skonceptualizowanego jako przedm iot poznania od K-konceptualizacji-X-a. Jestem w stanie dokonać rozróżnienia m iędzy K-konceptualizacją-X-a i X-em zindyw iduow anym , zidentyfikowanym i
opisanym w K-konceptualizacji-X-a lub w jakiejś jego innej konceptualizacji. Cokolwiek jednak percypuję, konceptualizuję to. Tak jest także z perspektywy
trzecioosobowej. Oto przykład. Tam, gdzie dwie osoby, A i B, patrzą na ten sam
obiekt, jedna może za pom ocą w zroku percypow ać pojęciowo obiekt X, druga może percypow ać pojęciowo obiekt Y, de fa cto zaś to, na co obie patrzą, a patrząc
błędnie pojęciowo indywiduują i identyfikują, jest, pow iedzm y, obiektem Z. Tam
14 Zob. Dretske [2004] s. 26-38.
zaś, gdzie dwie osoby patrzą na ten sam obiekt Z, jedna może widzieć, że Z jest F, druga, że Z jest P, a obiekt Z, de fa cto, nie jest ani F, ani P. W pierwszym
przypadku dwie osoby błędnie pojęciowo identyfikują widziany przez nie obiekt Z jako, odpowiednio, obiekt X lub obiekt Y. W drugim przypadku dwie osoby
choć trafnie identyfikują pojęciowo obiekt Z jako obiekt Z, to błędnie postrzegają go jako, odpowiednio, obiekt o własności F lub własności P. Osoba trzecia, C,
której w zrokow a percepcja obiektu Z jest praw dziw a, może trafnie powiedzieć o
dwóch poprzednich osobach, że w obu przypadkach postrzegają one błędnie obiekt Z. Kiedy osoba C odróżnia obiekt Z od błędnych aktów percepcyjnych osób A i B, nie przeciwstawia pojęciowej treści tych aktów w ogóle
nieskonceptu-alizowanego obiektu Z, lecz obiekt Z skonceptualizowany jako nie posiadający
własności F i P. W zrokow a percepcja wszystkich trzech osób z pow yższego przykładu m a charakter pojęciowy.
W epistemicznym sensie z perspektyw y I-osobowej nie m a czegoś takiego jak niekonceptualny początek procesu poznaw czego - cokolwiek percypujemy,
konceptualizujemy to i percypujemy tak, jak to konceptualizujemy. N a tym, skądinąd, polega Wittgensteinowskie seeing-as. Z perspektywy trzecioosobowej
początkiem, w epistemicznym sensie, procesu poznaw czego jest percepcja sensoryczna. Ta jednak jest poznaw czo nieoperatywna. Także ontologicznie, w
zakresie genezy (zaistnienia) przedm iotu poznania, jest coś takiego jak
niekon-ceptualny początek procesu poznaw czego w tym sensie, że wiele przedm iotów ludzkiego poznania, nie wszystkie jednak, są ontologicznie niezależne od ludzkiego umysłu.
Jednak, wbrew Rorty'em u, pojęciowy charakter ludzkiej percepcji nie ma nic wspólnego z dualizmem schematu pojęciowego i treści.
Krytyka D onalda D avidsona krytyki dualizm u schem atu pojęciow ego i treści
Donalda Davidsona krytyka dualizmu schematu pojęciowego i treści jest trafna.
Jednak jego argum ent przeciwko pluralizmowi schematów pojęciowych jest błędny.
Słabość argumentacji Donalda Davidsona polega na tym, że w żadnym jej miejscu nie zamieścił ani uzasadnienia tezy, iż warunkiem koniecznym odróżnia nia różnych schematów pojęciowych jest ich wzajemna niewspółmierność, ani
uzasadnienia tezy zrównującej niewspółmierność z nieprzetłumaczalnością.
Thomas Kuhn, któremu Davidson przypisał takie rozumienie niewspół-mierności, nie zrównał jej z nieprzetłumaczalnością. W książce Struktura rewolucji
naukowych Kuhn twierdził jedynie, że pozytyw istyczna koncepcja tłumaczenia
dwóch teorii o różnej treści na neutralny język obserwacyjny jest koncepcją w adliw ą z tego względu, iż żaden taki język, jak dotąd, nie został przez kogokolwiek sformułowany. Tym bardziej, uw ażał Kuhn, w adliw a jest koncepcja
testowania trafności poznawczej dwóch teorii o różnej treści poprzez testowanie
trafności poznawczej ich przekładów w yrażonych w neutralnym języku obserwacyjnym. Ponadto, tym bardziej, w adliw a jest koncepcja ustalania odniesienia przedm iotego homonimicznych terminów dwóch teorii za pom ocą
przekładu treści obu teorii na neutralny język obserwacyjny. Kuhn utrzym yw ał
również, że niewspółmierność dwóch teorii nie wyklucza ani ich wzajemnej porównywalności, ani ich wzajemnej przetłumaczalności. Jakkolwiek ich wzajem
na przetłum aczalność ani nie zakłada, ani nie implikuje istnienia neutralnego
języka obserwacyjnego.
Dlaczego przetłum aczalność miałaby być warunkiem koniecznym bycia schematem pojęciowym lub językiem? Tego, niestety, Donald Davidson również
w tekście O schem acie pojęciow ym nie wyjaśnił. Kwestię przetłum aczalności jako warunku koniecznego bycia schematem pojęciowym lub językiem rozw ażył w
artykule Conceptual Schemes Nicholas Rescher. Po pierwsze twierdzi Rescher
-aby m óc zasadnie powiedzieć, że coś jest językiem, nie m usim y tłum aczyć tego
dosłow nie na używ any przez nas język. W ystarczy, że da się to zinterpretować
czyli - w jednym z licznych znaczeń terminu „interpretacja" - dokonać parafrazy językowo obcego tekstu za pom ocą środków naszego języka16. Jeśli
przetłum aczalność jest skonstruowana wąsko, wykluczając parafrazę, to jest ona sprzeczna z pluralizmem schematów pojęciowych. Stąd jednak nie wynika, że jest
ona warunkiem koniecznym bycia schematem pojęciowym. Jeśli jednak
przetłum aczalność jest skonstruowana szeroko, obejmując parafrazę, to
rozpoznanie trafnie czegoś jako schematu pojęciowego w ym aga, aby to coś było w tym sensie przetłum aczalne. Ten rodzaj przetłum aczalności nie implikuje
identyczności schematów pojęciowych - twierdzi Rescher. Przeciwnie - gdy w grę wchodzi interpretacja, pojawia się różnica w schematach pojęciowych, z którą
interpretacja - chociażby przez parafrazę - m a się uporać.
Schematy pojęciowe - czego Donald Davidson nie wziął pod uw agę - m ogą się różnić od siebie (i) ontologiami, (ii) pojęciami, (iii) ich treścią, typam i i funkcjami, (iv) zakresem ich zastosowania i poziom em stabilności, (v) genezą tych
pojęć, (vi) dziedziną przedm iotow ą, w której funkcjonują17. To, że schematy
pojęciowe m ogą się różnić i często różnią się od siebie w punktach (i)-(vi) nie oznacza jednak, twierdzi Rescher, że tym , co ludzie konceptualizują korzystając z ich pojęciowych zasobów, jest nieskonceptualizowany substrat. O tym ostatnim
nie m ożem y nic powiedzieć, jeśli ludzkie poznanie jest pojęciowe. Z definicji
bowiem ów substrat pozostaje poza jego zasięgiem! M ówiąc o różnych schematach pojęciowych, kontynuuje Rescher, nie m usim y twierdzić, że różne
schematy różnie reprezentują jeden i ten sam nieskonceptualizowany substrat.
Mówiąc o różnych schematach pojęciowych, m ożem y po prostu powiedzieć, że w różny sposób charakteryzują one rzeczywistość. Takie zaś pojęcia jak „św iat" i
„rzeczyw istość" nie są pojęciami materialnego substratu, z którego można konstruować różnych typów przedm ioty (od rzeczy po procesy) lecz pojęciami
oznaczającymi całość, w obrębie której m ieszczą się ontologiczne korelaty ludzkich przekonań o tym , co istnieje lub jest realne. W epistemiczny zakres tych
pojęć w chodzi wszystko to, co ludzie kwalifikują jako istniejące lub realne. W norm atywnie epistemiczny zakres tych pojęć wchodzi wszystko to, co ludzie
trafnie kwalifikują jako istniejące lub realne. Epistemiczny zakres tych pojęć jest, rzecz jasna, większy niż ich zakres norm atywnie epistemiczny. Jednak ich zakres
ontyczny, choć z definicji zawsze większy niż zakres epistemiczny, nie może zostać dyskursywnie określony w żaden inny sposób niż poprzez zakres
norm atywnie epistemiczny. Nie porównujem y zd ań /sąd ó w w ypow iadanych o
przedm iotach należących do desygnatów pojęć takich jak „świat" i
„rzeczyw istość" z tymi desygnatami po to, by ustalić w artości logiczne owych zd ań /sąd ó w . Nie porównujem y pierwszych z drugimi, bo jest to niewykonalne.
Oczywiście, jeśli w iem y, że pewne zd an ia/sąd y są praw dziw e o świecie jako całości, to m ożem y tę w iedzę spożytkować do ustalenia w artości logicznych tych
zd ań /sąd ó w o przedm iotach należących do świata jako całości, które pozostają w odpowiednich związkach logicznych ze zdaniam i/sądam i o świecie jako całości.
Nie m a to jednak nic wspólnego z porów nyw aniem zd ań /sąd ó w ze światem. M ożna, oczywiście, porów nać dane zdanie z danym przedm iotem pod kątem
posiadanych przez obie te rzeczy atrybutów. N a przykład, można porów nać
zdanie ze zdaniem lub zdanie z kotem. Tego typu porównania nie prow adzą jednak to ustalenia w artości logicznej porów nyw anego zdania.
Davidson myli się także, gdy twierdzi, że teza o pluralizmie schematów
pojęciowych implikuje tezą o dualizmie schematu pojęciowego i treści. M ożna
powiedzieć, że dw a schematy pojęciowe różnie konceptualizują świat, ale nie oznacza to, iż świat, o których m ówim y, jest dostępny w ludzkim poznaniu
niekonceptualnie. M ówiąc o świecie, m ówim y m inim alnie o takim obiekcie
dyskursu, który jest kategorialnie różny od ludzkich zasobów językowo-pojęciowych (stosowanych do identyfikowania, indywiduowania i opisywania
jego dystrybutywnego uposażenia) miejscem naszych, ludzkich, interakcji poznaw czych, i nie tylko takich. N aw et jeśli uznam y, będąc realistami, że świat jest ontologicznie niezależny od ludzkiego umysłu, to z uznanej przez nas tezy o
tego typu niezależności świata nie wynika, iż świat jest poznaw czo dostępny dla
człowieka bez pośrednictwa schematów pojęciowych. Ani świat, ani rzeczyw is tość nie są postulow anym przez dualizm schematu i treści substratem, mylnie
zw anym św iatem /rzeczyw istością, który generuje te same bodźce dla wszystkich schematów pojęciowych, różnie potem przetw arzane przez poszczególne
schematy. Odrzucenie tezy o istnieniu takiego substratu nie oznacza odrzucenia tezy o pluralizmie schematów pojęciowych, bowiem pluralizm schematów
pojęciowych ani nie zakłada, ani nie implikuje żadnej wersji (ani ontologicznej, ani
epistemologicznej) schematu pojęciowego i treści.
Niektórzy zwolennicy tezy o pluralizmie schematów pojęciowych uważają, że najważniejsza różnica m iędzy schematami pojęciowymi polega na tym, że różne schematy pojęciowe przypisują tym sam ym zd an iom /sąd om różne
w artości logiczne. Zdanie Z, które schemat pojęciowy X kwalifikuje jako
praw dziw e, schemat pojęciowy Y kwalifikuje jako fałszywe. Rzecz jasna, tego typu różnica może zachodzić m iędzy dw om a schematami pojęciowymi. Jednak od
stwierdzenia tego trywialnego faktu do afirmacji tezy, że praw dziw ość z d a ń / sądów jest relatywna (w sensie charakterystycznym dla opisanego wcześniej
relacjonizmu) do schematu pojęciowego prow adzi długa droga - druga teza z
pierwszej nie wynika bez dodatkowej przesłanki lub przesłanek. Rescher uważa, że najważniejsza różnica m iędzy dw om a schematami pojęciowymi, pow iedzm y X i Y, nie polega na tym, że przypisują one różne wartości logiczne tym samym
zdan iom /sąd om , lecz na tym , że pewne zd an ia/sąd y , które schemat pojęciowy X
kwalifikuje jako (na przykład) praw dziw e, nie są formułowalne z zasobów pojęciowych schematu Y. N a przykład, najważniejsza różnica m iędzy schematem
pojęciowym m edycyny Galena i schematem pojęciowym m edycyny Pasteura nie polega na tym, że ten drugi ucieleśnia now ą teorię na tem at funkcjonowania
czterech hum orów , ale na tym , że schemat pojęciowy m edycyny Pasteura
ucieleśnia teorię m ów iącą o bakteriach i w irusach, o których schemat pojęciowy m edycyny Galena m ilczy18. Bakterie i w irusy pozostają całkowicie poza pojęciowym horyzontem m edycyny Galena19. Nie jest tak kontynuuje Rescher
-że kosmologiczne teorie Arystotelesa, N ew tona i Einsteina głosiły różne rzeczy o
jednej i tej samej rzeczy (przypisywały jej różne, często nie dające się pogodzić własności). Jest tak, że kosmologiczne teorie wymienionych naukowców głosiły
18 Zob. ibid., s. 70.
19 Pomijam tutaj taką możliwość, że niektóre pojęcia ze schematu pojęciowego medycyny Galena odnosiły się i odnoszą, zasadniczo wbrew przekonaniom ich użytkowników, do pewnych wirusów i bakterii, aczkolwiek zawierały błędne informacje o własnościach swoich przedmiotów odniesienia. Jest to możliwe i nie wykluczam, że prawdziwe o niektórych pojęciach ze schematu pojęciowego medycyny Galena. Wątpię jednak, czy dotyczy to każdego z nich.
różne rzeczy na jeden i ten sam tem at zidentyfikowany funkcjonalnie. W tym
przypadku takim tem atem były praw a przyrody rządzące wszechświatem.
Pożądana korelacja [między dwoma teoriami - przyp. aut.] zachodzi raczej poprzez funkcjonalną odpowiedniość ich komunikacyjnych ról niż poprzez semantyczną odpowiedniość przedmiotu ich odniesienia20.
Realizm kulturow y A ndrzeja Szahaja
Cokolwiek percypujemy (w szerokim sensie tego słowa), konceptualizujemy to i percypujemy tak, jak to konceptualizujemy.
Jaka jest różnica m iędzy skonceptualizowanym przedm iotem poznania a
przedm iotem poznania nieskonceptualizowanym?
Odpowiedź na to pytanie jest istotna dla tych koncepcji ontologicznych, które są wariantam i ontologicznej wersji dualizmu schematu pojęciowego i treści.
Za taką koncepcję uznaję (być może błędnie) realizm kulturowy afirmowany
przez Andrzeja Szahaja. Realizm kulturowy jest, rzekom o, sprzeczny z tzw. realiz m em m etafizycznym, który afirmuje jedną Praw dę i jeden Świat. Sam realizm kulturowy m a być, według Szahaja, pew ną wersją realizmu w ew nętrznego
H ilary'ego Putnama. Podział na realizm kulturowy i realizm metafizyczny m a być
zupełny i rozłączny. Ktoś kto twierdzi, że m ożna zasadnie mówić o prawdzie i o świecie, nie dodając, iż mówi się o prawdzie-w-ramie-odniesienia-X i
świecie-w eświecie-wnętrznym -świecie-wobec-ram y-odniesienia-X - jest realistą metafizycznym. Innej możliwości, rzekom o, nie ma.
Realizm kulturowy - tak jak go rozum iem - głosi, że: (i) poznanie jest
zależne od ludzkiej perspektyw y poznawczej; (ii) świat, który człowiek jest w stanie poznaw ać jest
światem-wewnętrznym-wobec-ludzkiej-perspektywy-poznawczej; (iii) świat zewnętrzny, leżący poza ludzką perspektyw ą poznaw czą jest dla ludzkiego poznania niedostępny; (iv) praw da, którą człowiek jest w stanie
poznać jest prawdą-w-świecie-wewnętrznym -wobec-ludzkiej-perspektywy-poznawczej; (v) postęp poznaw czy, jaki człowiek jest w stanie osiągnąć jest
postępem poznawczym -w-świecie-wewnętrznym -wobec-ludzkiej-perspektywy-poznawczej; (v) nie m a jednej ludzkiej perspektyw y poznawczej, lecz jest ich
wiele; (vi) różne perspektywy poznaw cze konstruują, ontologicznie, różne światy w obrębie świata zew nętrznego; (vii) jest wiele różnych tak skonstruowanych
światów. Do tego m ożna dodać, że ludzka perspektyw a poznaw cza = ludzka kultura.
Ktoś, kto akceptuje łącznie tezy (i)-(vii), nie może mówić o prawdzie lub postępie poznaw czym , lecz zawsze o prawdziew danym św ieciew ew nętrznym
w obecdanejperspektywypoznawczej lub o postępie poznaw czym w danym -świecie-wewnętrznym-wobec-danej-perspektywy-poznawczej. Tak zdefiniowane
pojęcie praw dy - relacjonistycznie - wskazuje na to, że zakres praw dziw ości zdań,
do których się ono aplikuje jest ograniczony wyłącznie do jednego świata.
Ktoś, kto mówi o praw dzie lub o postępie poznaw czym , mówi, według zwolennika tez (i)-(vii), o prawdzie o świecie zew nętrznym , czyli leżącym poza
jakąkolwiek ludzką perspektyw ą poznaw czą lub o postępie poznaw czym w
poznawaniu takiego świata.
Twierdzę, że wymienione wyżej tezy są obecne, im plicite, w poniższym
cytacie z artykułu Andrzeja Szahaja N a m anekinie może rzeczyw iście leżeć świetnie.
Podobnie tajemniczo, jak relacja pomiędzy interesami poznawczymi a poznaniem pojęciowym, wygląda sprawa relacji podobieństwa pomiędzy jakimś modelem rzeczywistości a nią samą (rzeczywistością na zewnątrz wszystkich modeli). Jak, mianowicie, mielibyśmy zidentyfikować owo podobieństwo (zoperacjonalizować je), skoro w grę wchodzi wszak, co najwyżej, porównywanie pewnych teorii rzeczywistości z rzeczywistością wcześniej uczynioną wewnętrzną wobec tych teorii? Pomimo całej subtelności wywodów Groblera, trudno oprzeć się wrażeniu, że jego argumentacja na rzecz możliwości zidentyfikowania owej relacji podobieństwa przypomina próby barona Munchhausena, aby samemu wyciągnąć się za włosy z bagna. Niech bagnem będzie w tej sytuacji ów model czy modele rzeczywistości. Jak operując wewnątrz tych modeli i nie mogąc stanąć na zewnątrz nich wszystkich, można porównywać je z rzeczywistością leżącą na zewnątrz nich wszystkich? Wydaje się, że wszystko, co można zrobić w tej sytuacji, to porównywać rozwiązania poznawcze proponowane w ramach jakiegoś modelu z
zakładaną wraz z tym modelem rzeczywistością względem niego wewnętrzną, w istocie zatem - jedne zdania z drugimi.
[... ] W żaden sposób nie przekroczymy granicy, jaka oddziela nas od poznania rzeczywistości poza wszelkimi modelami. Grobler ma oczywiście rację utrzymując, że w przypadku, gdy interpretacja danego modelu poznawczego zostanie starannie przeprowadzona, w jego ramach będzie mógł się dokonywać postęp poznawczy. Będzie to jednak postęp poznawczy jedynie w ramach jakiegoś przyjętego modelu rzeczywistości, a nie postęp poznawczy w sensie jakiegoś coraz lepszego zbliżania się do rzeczywistości „na zewnątrz"21.
O trafności dokonanej przeze mnie interpretacji pow yższego fragmentu może
świadczyć to, że Andrzej Szahaj w polemice z Adam em Groblerem, z której pochodzi ten fragment, twierdzi, że relacja dopasowania m iędzy schematem
pojęciowym a rzeczyw istością jest wyłącznie relacją wew nętrzną wobec przyjętego wcześniej schematu poznaw czego. Ta wewnętrzność m a zarazem oznaczać
względność ontologiczną w obrębie danego schematu pojęciowego22. Jak należy
pojmować tą względność? Odpowiedź podaję niżej.
Koncepcja w yrażona w tezach (i)-(vii) zakłada istnienie świata zewnętrznego, który z definicji znajduje się poza zasięgiem ludzkiego poznania
pojęciowego, wobec czego także poza zasięgiem ludzkich konceptualizacji i
opisów. Z tego też pow odu pow yższa koncepcja nie jest w stanie w yartykułow ać różnicy m iędzy światem-zewnętrznym-wobec-ludzkiej-perspektywy-poznawczej
a światem-wewnętrznym-wobec-ludzkiej-perspektywy-poznawczej.
Świat-wewnętrzny-wobec-ludzkiej-perspektywy-poznawczej jest, jak rozumiem, światem skonceptualizowanym w jakimś kulturowym schemacie pojęciowym. Kulturowym w tym sensie, że jego transmisja z pokolenia na pokolenia oraz w
obrębie jednego pokolenia, odbywa się na drodze uczenia się kulturowego. Tyle,
że w powyższej koncepcji taka w ew nętrzność świata oznacza coś więcej. Tylko co? Otóż, jak sądzę, coś takiego: geneza, uposażenie i trwanie tego, co istnieje w
świecie-wewnętrznym-wobec-ludzkiej-perspektywy-poznawczej jest
symbiotycz-21 Szahaj [2001] s. 283-285. 22 Zob. ibid., s. 287.
na (nierozerwalnie pow iązana) z genezą, uposażeniem i trwaniem ludzkiej
perspektyw y poznawczej (kultury). Jeśli to oznacza wewnętrzność
skonceptu-alizowanego świata, to m am y do czynienia z osobliwą ontologią: (viii) świat zewnętrzny, o którym nic z definicji nie m ożem y powiedzieć, nie jest w zakresie własnej genezy, uposażenia i trwania symbiotyczny z realnością ludzkiej
perspektyw y poznawczej, ale (ix) różne światy w ewnętrzne, w jego obrębie
ontologicznie skonstruowane, są pod tym w zględem symbiotyczne z tą
perspektywą.
Proszę zauw ażyć, że jest tutaj m ow a o światach, a nie o rzeczach, stanach rzeczy, zdarzeniach, sytuacjach, faktach i procesach.
Teza o tym , że realność pew nego typu rzeczy, stanów rzeczy, zdarzeń,
sytuacji, faktów i procesów jest symbiotyczna z realnością, pow iedzm y, ludzkiej kultury, jest w iarygodna. Artefakty kulturowe są w szak w zakresie własnej genezy, uposażenia i trwania konstytutywnie zależne od aktywności
enkulturowanych ludzi. Jednak zasięg ontologiczny tej tezy ogranicza się tylko do
artefaktów kulturowych czyli do rzeczy, stanów rzeczy, zdarzeń, sytuacji, faktów i procesów będących w pew nym zakresie w ytw oram i enkulturowanego
(posiadającego kolektywne zasoby pojęciowe) człowieka.
Zakres koncepcji wyrażonej w tezach (i)-(ix) obejmuje rzeczy, stany rzeczy, zdarzenia, sytuacje, fakty i procesy wszystkich typów! Symbiotyczne z realnością
ludzkiej perspektyw y poznawczej są wszystkie rzeczy, stany rzeczy, zdarzenia, sytuacje, fakty i procesy! To zaś implikuje tezę, że nie m a takiego przedm iotu dyskursu (innego niż świat zew nętrzny, który, paradoksalnie, nie może być
przedm iotem żadnego dyskursu), który czasowo poprzedzałby genezę ludzkiej kultury! Takimi przedm iotam i powinny być rzeczy, stany rzeczy i procesy
fizyczne. Jednak przedm iot, który jest w zakresie własnej genezy, uposażenia i
istnienia w czasie nierozerwalnie pow iązany z realnością ludzkiej kultury nie m oże, z definicji, czasow o poprzedzać genezy ludzkiej kultury!
Realizm kulturowy upada pod ciężarem własnych założeń. Upada,
niestety, w arunkowo. W arunkow o, bo jego upadek zależy od tego, czy teza o czasow ym pierwszeństwie świata fizycznego wobec świata ludzkiej kultury jest
praw dziw a. Jeśli jest fałszywa, to realizm kulturowy, przeciwnie, nie upada. Nie zam ierzam uzasadniać tezy, że geneza świata fizycznego m a czasowe
pierwszeństwo wobec genezy ludzkiej kultury. U w ażam , że tak jest. Sądzę również, że świat fizyczny jest ontologicznie pierw otny wobec świata kultury, zaś
ten drugi jest wobec tego pierwszego emergentny. Chcę tylko przypom nieć, że argum ent przeciwko ontologicznej niezależności świata wobec ludzkiego umysłu
oparty na tezie o pojęciowym charakterze ludzkiego poznania jest chybiony, bo
sama ta teza jest niewystarczająca do uzasadnienia antyrealizmu (konstrukty wizm u) ontologicznego. Teza o pojęciowym charakterze ludzkiego poznania ani nie zakłada, ani nie implikuje dualizmu schematu pojęciowego i treści. Realizm
kulturowy Andrzeja Szahaja jest zaś ontologiczną wersją tego dualizmu, który w żadnej ze swoich dwóch wersji nie daje się utrzym ać.
Ani dualizm schematu pojęciowego i treści, ani realizm w ew nętrzny Putnama, ani realizm kulturowy Szahaja - w zaproponowanej wcześniej
interpretacji (nie wykluczam , że błędnej) - nie są w stanie wyjaśnić różnicy
m iędzy skonceptualizowanym przedm iotem poznania a nieskonceptualizowanym przedm iotem poznania. W szystkie te koncepcje przyjmują jednak, że taka różnica
jest istotna i że nie sprow adza się tylko do tego, że jeden jest, a drugi nie jest skonceptualizowany. Konceptualny charakter ludzkiego poznania modyfikuje,
według tych koncepcji, jego realistyczny charakter. Niekiedy tak drastycznie - jak w om ów ionym wyżej realizmie kulturowym - że świat niezależny od ludzkiego
umysłu w zakresie własnej genezy i uposażenia (struktury i jej elementów) zostaje w nich zastąpiony niedającym się dyskursywnie w yrazić światem zewnętrznym.
Idealizm pojęciow y N icholasa Reschera
Zaprezentuję teraz Nicholasa Reschera koncepcję tzw. idealizmu pojęciowego, która, jak sądzę, wyjaśnia niebanalnie różnicę m iędzy skonceptualizowanym
przedm iotem poznania a przedm iotem poznania nieskonceptualizowanym oraz, pom imo idealistycznej komponenty, jest łatw a do pogodzenia z realizmem
ontologicznym i epistemologicznym.
Realizm m a dw a aspekty: (a) ontologiczny i (b) epistemologiczny. Ontologiczny aspekt realizmu dotyczy tego, co jest niezależne ontologicznie od ludzkiego umysłu.
N iezależne ontologicznie od um ysłu = nie będące przedm iotem intencjonalnym lub własnością intencjonalną. Przedm iot intencjonalny23 = X jest
jakimś intencjonalnym przedm iotem w tedy i tylko w tedy, gdy X nie mógłby
istnieć w świecie, w którym nikt nigdy nie miałby przekonania, pragnienia,
intencji lub innych nastawień zdaniowych. W łasność intencjonalna = jakaś własność H jest intencjonalna w tedy i tylko w tedy, gdy H nie mogłaby być egzemplifikowana w świecie, w którym nikt nigdy nie miałby przekonania,
pragnienia, intencji lub innych nastawień zdaniowych. Przedm iotem intencjonalnym jest na przykład czajnik. W łasnością intencjonalną jest na przykład
obywatelstwo. Przedm iot intencjonalny jest pochodny co do własnej genezy i
uposażenia wobec podm iotu intencjonalnego. Pojęciowy związek m iędzy istnieniem podm iotu intencjonalnego a istnieniem przedm iotu intencjonalnego
może być (i) słaby - przedm iot intencjonalny nie mógłby zaistnieć w świecie, w którym nigdy nie istniał żaden podm iot intencjonalny, ale mógłby istnieć naw et
po śm ierci/zniszczeniu wszystkich podm iotów intencjonalnych, albo (ii) m ocny -przedm iot intencjonalny nie tylko nie mógłby zaistnieć w świecie, w którym nigdy
nie istniał żaden podm iot intencjonalny, ale nie mógłby również istnieć po śm ierci/zniszczeniu wszystkich podm iotów intencjonalnych.
Zakładam (dla w ygody), że ontologiczny aspekt realizmu ogranicza się do tego, co jest niezależne (zależne) ontologicznie od ludzkiego umysłu. Realizm
ontologiczny stwierdza, że świat jest ontologicznie niezależny od ludzkiego
umysłu. Gdyby świat był ontologicznie zależny od ludzkiego umysłu (gdyby był przedm iotem intencjonalnym), w ów czas jego istnienie implikowałoby istnienie
innego świata, w obrębie którego ten pierw szy został skonstruowany ontologicznie przez człowieka. Lokalny realizm ontologiczny głosi, że w śród tego,
co istnieje w świecie są takie przedm ioty, które są ontologicznie zależne od
23 Powyższe pojęcie przedmiotu intencjonalnego i pojęcie własności intencjonalnej pochodzą z książki Lynn R. Baker pt. Persons and Bodies (Baker [2000]).
ludzkiego umysłu. Globalny realizm ontologiczny głosi, że w śród tego, co istnieje
w świecie, nie m a takich przedm iotów , które są zależne ontologicznie od
ludzkiego umysłu. Lokalny realizm ontologiczny, jak widać, nie wyklucza lokalnego konstruktywizmu ontologicznego.
Epistemologiczny aspekt realizmu polega na stwierdzeniu, że jest możliwe
poznanie przez człowieka tego, co istnieje. Tak rozum iany realizm
epistemolo-giczny nie jest sprzeczny z konstruktywizmem ontoloepistemolo-gicznym. Dopuszcza
bowiem trywialną możliwość poznawania przez człowieka jego artefaktów (przedm iotów intencjonalnych).
Zaprezentow any wyżej realizm, ontologiczno-epistemologiczny, jest
minimalistyczny: nie określa jakich typów przedm ioty24 (rzeczy, stany rzeczy,
sytuacje, fakty, zdarzenia lub procesy) istnieją lecz stwierdza, że każdy z przedm iotów z osobna posiada tzw. poznaw czą głębię. To, że przedm iot
(poznania) posiada poznaw czą głębię znaczy, iż bogactw o jego uposażenia zawsze przekracza granice naszej - kolektywnie lub dystrybutywnie - w iedzy o
tym uposażeniu: (i) czy to przekracza granice naszych - kolektywnie lub dystrybutywnie - aktualnych zasobów językowo-pojęciowych, (ii) czy to
przekracza zakres praw d (praw dziw ych zdań) sformułowanych z aktualnych
zasobów syntaktyczno-semantycznych naszego - kolektywnie lub dystrybutywnie - języka. Zakres faktów, twierdzi Rescher, zawsze przekracza
zakres praw d w yrażających fakty. Żadna skończona lista praw d o rzeczy X nie jest w stanie w yrazić wszystkich faktów o tej rzeczy. Także żadna nieskończona lista
praw d o rzeczy X nie jest w stanie wyrazić wszystkich faktów o tej rzeczy. Z elementów takiej listy m ożna bowiem ułożyć ich nieskończoną koniunkcję, która
w yraża kolejny fakt X nie w yrażony przez żaden z jej elementów z osobna25. Pow yższy realizm nie przesądza również o tym , jaki jest w łaściwy zakres
ontologicznie rozum ianego terminu przedmiot. Przedm iot ontologicznie = coś, co posiada jakąś własność. Opisywany tutaj realizm nie wyklucza więc tego, że tak
rozum ianym przedm iotem może być rzecz, stan rzeczy, sytuacja, fakt, zdarzenie
24 Przedmiot = coś, co posiada jakąś własność. 25 Rescher [1992] s. 245.
lub proces. Rzecz, stan rzeczy, sytuacja, fakt, zdarzenie i proces są jednak przedm iotam i w sensie formalnym: m ogą być bowiem desygnatami nazw z poprawnie sformułowanych zdań podm iotowo-orzecznikowych. Poza tym
pow yższy realizm nie zakłada, że sem antyczna hierarchia, w której pod w zględem złożoności semantycznej zdań opisujących jej elementy najniższe
miejsce zajmuje zdanie opisujące rzecz, a najwyższe zdanie opisujące proces,
implikuje analogiczną hierarchię ontologiczną, w której rzecz jest pod w zględem ontologicznym pierwotna w stosunku do pozostałych elementów tej hierarchii.
Innymi słowy, ta sem antyczna hierarchia nie implikuje metafizyki substancji, w której fakt jest zawsze faktem o rzeczy, a proces zawsze procesem rzeczy. Nie
wyklucza też metafizyki procesu, według której istnieją procesy nie będące
aktywnością żadnej rzeczy, a makroobiekty są, metaforycznie, przejściowymi wysepkami stabilności w m orzu procesów zachodzących w mikroświecie.
Pow yższy realizm nie jest, jak w idać, obciążony ani założeniami metafizyki
substancji, ani założeniami metafizyki procesu. Zakłada tylko, że świat oraz
większość z istniejących w nim przedm iotów nie jest przedm iotem intencjonalnym w podanym wcześniej znaczeniu. Załóżm y, że jest tutaj m ow a o
świecie fizycznym. Z tego założenia nie wynika ani fizykalizm (redukcyjny lub nieredukcyjny), ani dualizm. W ynika jedynie tyle, że świat fizyczny i większość z
istniejących w nim przedm iotów jest ontologicznie niezależna od ludzkiego umysłu.
Pojęciowy idealizm Nicholasa Reschera nie wyklucza pow yższego realizmu. Pojęciowy idealizm nie jest bowiem ontologicznym idealizmem, w
którym wszystko to, co istnieje, jest w zakresie własnej genezy i uposażenia w ytw orem ludzkiego umysłu. Pojęciowy idealizm zakłada, że świat fizyczny jest
niezależny od ludzkiego umysłu w zakresie swojej genezy i uposażenia. Przyjęcie tego założenia - twierdzi Rescher - nie jest uzasadniane ewidencjalnie, przez odwołanie się do odpowiedniego rodzaju świadectw em pirycznych, lecz
funkcjonalnie - przez odwołanie się do niezwykłej użyteczności tego założenia w sferze ludzkiego poznania. Przyjmując je, um ożliwiamy sam ym sobie pojmowanie