• Nie Znaleziono Wyników

Druga wojna światowa w doświadczeniu Krakowa i Lwowa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Druga wojna światowa w doświadczeniu Krakowa i Lwowa"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Z d z is ła w Ż y g u ls k i ju n .

D ruga w ojna św iatow a

w dośw iadczeniu K rakow a i Lwowa

W dziejach II R zeczypospolitej najw ażniejsza była rola pięciu, niby quincunx, miast: Warszawy, K rakow a, Lwowa, Poznania i Wilna. Każde z nich m iało sw oją historycznie ukształtow aną osobow ość, a w pew nym czasie m iało status stołecz­ ności, chlubiło się długą tradycją, sięgającą niekiedy sam ych początków Państwa Polskiego, potem zaś, po utracie niepodległości, ulegało naciskom ze strony za­ borców, po części przyjm ując ich wpływ, także w zakresie cyw ilizacji i kultury, zaw sze jednak utrzym ując ciągłość kultury polskiej i nieustannie j ą rozwijając, w niej upatrując najpew niejszy oręż w w alce o przetrw anie i odzyskanie upra­ gnionej niepodległości.

Dzisiaj m ów im y o Krakowie i Lw ow ie wobec II wojny św iatow ej, sta­ rając się znaleźć porów nanie sytuacji obu miast. Poniew aż wychow ałem się we Lwowie i przeżyłem w tym m ieście cały okres wojny, jak o św iadek wydarzeń, z pełnym zastrzeżeniem subiektyw izm u, skupię się na Lwowie. Przed w ojną od­ wiedziłem K raków w roku 1936 z w ycieczką gim nazjalną, której celem był udział w sypaniu kopca Józefa Piłsudskiego na Sowińcu, zw iedzenie Wawelu, Sukien­ nic, M uzeum Książąt C zartoryskich oraz W ieliczki. Podczas w ojny w okresie oku­ pacji niem ieckiej tow arzyszyłem w podróży do K rakow a mojej m atce, zaangażo­ w anej w k o n sp iracji, przew ożącej pod ziem n ą prasę i in fo rm acje ze Lw ow a. Ó w czesny Kraków z autopsji znam więc tylko pobieżnie, bardziej z pow ojen­ nych w spom nień, pam iętników i opracowań.

Kraków lat 1939-1945 został przedstaw iony przez A ndrzeja C hw albę w D ziejach K rakow a, w piątym tomie, który ukazał się na półkach księgarskich1. B ardzo się różni od tom ów poprzednich pod w zględem konstrukcji, stylu pisar­ skiego, jak i akcentów treściow ych. Powinien chyba nosić tytuł „Życie codzien­ ne K rakow a w czasach okupacji hitlerow skiej”. C hw alba w niezw ykle drobia­ zgow y sposób opisał niektóre elem enty tego życia, szczególnie to jak ówcześni

(2)

krakow ianie m ieszkali, jak się ubierali, co jedli, jak się uczyli, co czytali, ja k się baw ili w knajpach, kinach i teatrzykach, jak konspirow ali i ja k byli zabijani i dręczeni przez gestapo, dokładnie opisał narzędzia tortur i tortury, natom iast bar­ dzo m ało m ożna się dow iedzieć o tym, nad czym rozm yślali, co myśleli o Polsce i jej losach. W ymienił C hw alba tytuły prasy podziem nej, ale nie zacytow ał treści zawartych w niej artykułów. Pominął w alkę o polskie dziedzictw o narodowe, ofiar­ ną działalność ów czesnych dyrektorów i kustoszy m uzeów, zw łaszcza Feliksa Ko­ pery. Słowem nie w spom niał o Karolu Estreicherze. W śród tysiąca inform acyj­ nych drobiazgów jak b y zapom niał o spraw ie nadrzędnej: kwestii istnienia lub za­ głady narodu polskiego. Interesująca nas w czasie sym pozjum sprawa stosunków K rakow a ze Lwowem w książce C hw alby nie istnieje. O stateczny pogrom Lw o­ wa i dram atyczną ew akuację na zachód, w tym do K rakow a, zbył obelżyw ym dowcipem : „W K rakow ie jest do nabycia futro za 100 zł. - Jakie, co, z czego? Z tchórzów lw ow skich” . Po co takie głupie dow cipy zapisyw ać w m onum ental­ nej historii? W szelkie w ady m ożna lwowiakom przypisać, ale nie tchórzostw o. Rozdział IV sw ego opracow ania pośw ięcił autor K rakow ow i ukraińskiem u, bar­ dzo szczegółow o przedstaw iając spraw ę ukraińskich uchodźców ze w schodu, któ­ rzy schronili się pod skrzydła niem ieckie, licząc na specjalną protekcję. Ten roz­ dział, w idocznie uw ażany przez autora za bardzo ważny, um ieszczony je s t przed rozdziałem o krakow skich Żydach i przed rozdziałem o „polskim K rakow ie” . Jest to lektura nader denerw ująca, ale pozostaw m y ją jeszcze innym recenzentom .

Kraków ze Lwowem łączyły zawsze bliskie stosunki, co najm niej od czasów króla K azim ierza W ielkiego. Przez Lwów do K rakow a i dalej, do N o­ rym bergii biegł w ielki szlak handlu lew antyńskiego i orientalnego. Lwów byl for­ tecą broniącą stołecznego K rakow a, o którą rozbijały się najazdy tatarskie i tu­ reckie. Sułtanow ie osm ańscy często grozili, że napoją konie w Wiśle i zdobędą Kraków. G dyby K raków bogactw em dorów nyw ał W iedniow i, byłby na pew no w roku 1683 celem w ypraw y w ezyra Kara Mustafy, w ątpię zaś, czy w takim przy­ padku otrzym alibyśm y austriacką odsiecz. Był Kraków zaw sze duchow ą stolicą Polski, naw et po warszaw skiej decyzji króla Zygm unta III. Był m iejscem koro­ nacji i w iecznego spoczynku królów, był siedzibą jed neg o z najstarszych euro­ pejskich uniwersytetów . O czyw iście pod wielom a względam i dystansow ał Lwów. Kraków trudniej było od Polski oderw ać. Austriacy w roku 1772 zabrali Lwów, ale nie zdołali zagarnąć Krakowa. Po insurekcji kościuszkow skiej do m iasta w kro­ czyli Prusacy, ale w trzecim rozbiorze znów Kraków przypadł Austrii. Ważyły się losy m iasta w dobie napoleońskiej i po kongresie w iedeńskim pow stało w o l­ ne m iasto - R zeczpospolita Krakowska. Na dobre zagarnęła Kraków wraz z okrę­ giem A ustria, gniotąc w roku 1846 krakow skie pow stanie zw ane rewolucją. Ale nie Kraków, lecz Lwów ju ż od roku 1772 stał się siedzibą w ładz austriackich, stolicą tzw. Królestwa Galicji i Lodomerii, potem siedzibą nam iestnika cesarskiego

(3)

D ruga w ojna św iatow a w dośw iadczeniu K rakow a i Lw ow a

i Sejmu galicyjskiego. Przez cały okres austriacki, a następnie w w olnej, po roku 1918, Polsce trw ała współpraca, a także ryw alizacja obu miast. Inne jednak losy przypadły im podczas II wojny św iatow ej. Oba m iasta ocalały od zniszczenia, ale niewiele brakow ało, aby K raków podzielił los Warszawy, Gdańska, W rocła­ wia i Budapesztu. Kiedy przyjechałem ze Lwowa do K rakow a w początkach lu­ tego roku 1945, w idoczne były bardzo groźne ślady niem ieckich przygotow ań do obrony: głów ne budynki zam inow ane, a w śródm ieściu na w szystkich ulicach prow adzących do rynku - kolosalne betonow e bloki, podm inow ane, po obaleniu m ające tworzyć barykady.

Kraków w roku 1939, niebroniony, bardzo szybko wpadł w ręce N iem ­ ców. Oddziały hitlerow skie w kroczyły do m iasta ju ż 6 września. Po dram atycz­ nej obronie 28 w rześnia skapitulow ała W arszawa, a 1 października H itler odebrał defiladę sw ych w ojsk w polskiej stolicy. Z że la zn ą p re cy zją u rzeczy w istniał z góry przygotow ane, złow rogie dla Polski plany. 12 października wydał zarzą­ dzenie o utw orzeniu Generalnego G ubernatorstw a dla okupow anych polskich ob­ szarów, dziw aczna, na poły francuska nazwa: Das G eneralgouvernem ent f ü r die besetzten polnischen Gebiete, obow iązująca od 26 października - 96 tysięcy km 2, 12 m ilionów ludności, z czterem a dystryktam i: krakow skim , lubelskim , radom ­ skim i w arszaw skim . Zachodnie ziem ie Polski w łączono do Rzeszy. G ubernato­ rem został Hans Frank. Dla w iększego upokorzenia Polaków osiadł na Wawelu, w stolicy G ubernatorstw a, w Krakowie. Z czasem Kraków m iał się stać m iastem czysto niem ieckim , Urdeutsche Stadt Krakau, reszta zaś G ubernatorstw a - kra­ jem pom ocniczym dla Rzeszy, kolonią niewolników, skąd N iem cy m ogliby czer­ pać siłę roboczą.

N ależało oczyw iście zniszczyć polską kulturę, jej nosicieli i twórców, zw łaszcza inteligencję i księży katolickich oraz w szystkich ludzi o w yraźnym poczuciu przynależności narodowej. W tej spraw ie 21 października Hans Frank spotkał się w Łodzi z Józefem G oebbelsem . W tym sam ym dniu wydał dekret o zamknięciu w szystkich polskich szkół średnich. 6 listopada zrealizow ał akcję specjalną - „Sonderaktion Krakau” w ym ierzoną w polską elitę naukow ą. Do C ol­ legium Novum zw abiono 183 profesorów i docentów U niw ersytetu Jagiellońskie­ go, Akademii Górniczo-Hutniczej i Akademii Handlowej na rzekom y wykład „Sto­ sunek narodow ego socjalizm u do nauki”, aresztow ano ich i w yw ieziono do obo­ zu koncentracyjnego w Sachsenhausen, gdzie wielu z nich poniosło m ęczeńską śmierć. Zgodnie ze sw oją ideologią hitlerow cy rychło rozpoczęli akcję eksterm i­ nacji Żydów. Już w roku 1940, w niew ielkiej odległości od K rakow a, w O św ięci- m iu-B rzezince, zbudow ali wielki obóz zagłady - A uschw itz-B irkenau. Żydzi kra­ kow scy początkow o oznakowani i zam knięci w getcie, w końcu w yw ożeni byli na zagładę do O św ięcim ia i do innych obozów , rzeczyw istych fabryk śm ierci. Los Żydów w arszaw skich w iernie przedstaw ił Roman Polański w film ie P iani­

(4)

sta. M etoda ludobójcza, w ypracow ana przez Him m lera i je g o szatańskich p om oc­ ników, w szędzie stosow ana była jednakow o, lecz z biegiem czasu wciąż ulepsza­ na. Wraz z eksterm inacją ludzi N iem cy prowadzili w K rakow ie zaw czasu przy­ gotow aną akcję grabieży dzieł sztuki i zabytków kultury. O dpow iedzią K rakow a było zorganizow anie w ielkiej akcji konspiracyjnej, utw orzenie państw a pod ziem ­ nego, D elegatury Rządu Em igracyjnego, z pionem cyw ilno-adm inistracyjnym , w ojskow ym i edukacyjnym . Szczególnie rozw in ięto ak cję tajnego n auczania w zakresie gim nazjalnym i uniw ersyteckim , uruchom iono prasę podziem ną, prze­ prow adzano akcje w ojskow e, szczególnie zam achy na w ysokich urzędników ge­ stapo i na sam ego Franka, szkolono oddziały Arm ii Krajowej z ostatecznym ce­ lem zbrojnego pow stania. M imo ogrom nych strat zdołano ocalić zasadniczy zrąb krakow skich zbiorów m uzealnych i bibliotecznych.

W okresie okupacji, pom im o ogrom nego napięcia psychicznego i nie­ ustannych ofiar, sytuacja życiow a krakowian była w m iarę znośna ze w zględu na bogate zaplecze rolnicze ziem i krakow skiej oraz łatw iejszy dostęp do w ęgla z kopalń w Jaw orznie i na Śląsku. Kraków miał do czynienia z jednym okupan­ tem, mógł po pew nym czasie poznać jeg o m etody i nauczyć się z nim w alczyć. Zdobyty został przez wojska sow ieckie, bez większych uszczerbków, 18 stycznia roku 1945. Nie należy lekceważyć realiów tego w ydarzenia. Powtarzam , niew ie­ le brakowało, a pozostałaby z Krakowa kupa gruzów.

Zupełnie inne, dla Polaków najbardziej dram atyczne i tragiczne, były losy wojenne Lwowa.

W schodnie ziem ie w ielonarodow ej pierw szej R zeczypospolitej od cza­ sów najdawniejszych zasiedlała autochtoniczna ludność ruska, zw ana później ukra­ ińską, zw iązana z Kościołem wschodnim . Polacy byli tam przybyszam i. Lwów przyłączony do Polski w roku 1340 był zaw sze m iastem skupiającym w iele naro­ dowości: Rusinów, Polaków, Niemców, Orm ian, Żydów, także W ołochów i W ło­ chów, Greków i Szkotów. Z biegiem czasu żyw ioł polski zaczął w m ieście do­ m inow ać. W szyscy w końcu byli obyw atelam i R zeczypospolitej - m aw iano niekiedy: gente Rutenus, natio Polonus - Polak, z pochodzenia Rusin. Był Lwów siedzibą trzech biskupstw : rzym skokatolickiego, greckokatolickiego i orm iańsko- katolickiego. M ieszkańcy żyli w tolerancyjnej wspólnocie. Nie wydali Żydów Boh­ danowi C hm ielnickiem u w zamian za odstąpienie od oblężenia. Sprawę załatw ili wielkim okupem . Pozostaw ał Lwów w ażnym em porium handlow ym , m iastem bogatym i dobrze ufortyfikow anym , zasobnym w artylerię i dwa arsenały, m iej­ ski i królew ski. N ajeźdźcom się nie poddaw ał, uległ w ielkiem u w ojow nikow i szw edzkiem u królowi Karolowi XII w roku 1704. a w niespełna 70 lat później, ju ż bez walki - Austriakom .

W m aju roku 1939 zdałem m aturę w lw ow skim III G im nazjum im. kró­ la Stefana Batorego, otrzym ałem św iadectw o dojrzałości i rychło stałem się ob­ serwatorem oraz, w pew nym stopniu, uczestnikiem w ydarzeń wojennych.

(5)

Druga w ojna św iatow a w dośw iadczeniu Krakow a i Lwowa

Jaki w m ojej pam ięci pozostał Lw ów p rzed w o jen ny w porów naniu z Krakowem , a także z W arszawą?

Od lat dziecinnych nasłuchałem się opow ieści o Austrii, o cesarskim W iedniu i o I w ojnie św iatow ej, o rosyjskiej okupacji m iasta i ponow nym przyj­ ściu Austriaków , których uw ażano za „naszych”, gdyż w ielu Polaków służyło w armii cesarskiej, potem o obronie Lwowa przed U kraińcam i i o najeździe bol­ szewickim, o polskich „Term opilach” pod Zadw órzem . Gm achy i kam ienice lw ow ­ skie długo nosiły ślady kul, pozostał strach przed bolszew ikam i, ale nie było n ie­ nawiści do Ukraińców. Było tradycyjne w spółżycie obu narodów, choć trw ała odw ieczna różnica pom iędzy „polskim i panam i” i „ruskim i chłopam i” . W m ie­ ście inteligencja ukraińska m ów iła bez w yjątku po polsku, choć z charakterystycz­ nym akcentem . M nóstw o było m ałżeństw m ieszanych; U krainki były bardzo urodziw e i z tem peram entem . Lwów dotykały pow ojenne klęski: zubożenie lud­ ności, wielki kryzys ekonom iczny lat 1929-1932, nieustanny brak pieniędzy, de- flacja, bankructw a, sam obójstw a z pow odu nędzy, w zrost radykalnego nacjonali­ zm u u Ukraińców, jak i Polaków, nastroje antysem ickie, rozruchy bezrobotnych podsycane przez propagandę kom unistyczną, nasilone w roku 1936. A jedn ak to m iasto w yróżniał nieodparty urok, nieporów nyw alny z niczym , niew idoczny na starych austriackich pocztów kach, żyjący jedynie na kartach w spom nień, w po­ ezji i piosence.

Był to osobliw y splot natury, secesyjnych kam ienic, m ieszkańców i ich zawiłej historii. Była to zieleń lesistych w zgórz otaczających m iasto. W ysoki Z a­ mek z kopcem Unii Lubelskiej. Stryjski Park, czyli Park Kilińskiego z Placem Pow ystaw ow ym (w ystaw y krajowej roku 1894) w raz z rotundą Panoram y R acła­ wickiej, C ytadela i O gród Jezuicki, ulica A kadem icka i Wały H etm ańskie, ulica Halicka i stary rynek z ratuszem i czterem a fontannam i, obok katedra łacińska i kaplica Boiniów, zaułek orm iański, dom inikanie i bernardyni, a dalej Żelazna Woda, Snopków i Łyczaków, Pohulanka, K aiserw ald z C zartow ską Skałą i M io­ dow ą Grotą, W inniki i B rzuchow ice, a na końcu ulicy Stryjskiej boiska „P ogoni” i „C zarnych”, korty tenisow e i stadion w yścigów konnych. Nie m iał Lwów w iel­ kiej rzeki - Pełtcw, na m iarę krakow skiej Rudawy, płynęła ju ż podziem nym i ka­ nałam i, ale były św ietne kąpieliska: „Żelazna W oda”, „Ś w iteź” i „Zielone O ko” oraz now oczesna kryta pływ alnia przy ulicy Jabłonow skich. Zim y byw ały m roź­ ne, śnieżne, rozdzw onione dw ukonnym i sankam i, roztańczone ślizgaw ką na Peł­ czynie. M iał Lw ów w spaniałą krystaliczną w odę ze źródeł Dobrostańskich, w y­ borny chleb z piekarni pana Tabaczyńskiego i niezw ykły chleb kulikowski z mąki pszennej pięciozerow ej, posypany czarnuszką; miał precle m oczone w piwie przed upieczeniem , z solą lub m akiem , znacznie górujące nad dzisiejszym i krakow ski­ mi obw arzankam i, m iał w reszcie najw spanialsze na św iecie ciastka, czekoladki i m arcepany arcym istrza cukierniczego pana Ludwika Zalew skiego. Lwowiacy byli ludźmi serdecznym i i tow arzyskim i. W ieczoram i trw ał nieustanny spacer

(6)

w tę i tam tą stronę ulicy A kadem ickiej, po lw ow skim korso chodzono szeregam i, trzym ając się za ręce. W soboty i niedziele nieprzerw ane korow ody ciągnęły do Parku Stryjskiego i na Plac Pow ystaw ow y (z corocznym i jesienn ym i Targami W schodnim i), gdzie biesiadow ano w niezliczonych knajpkach przy lwowskim piw ie i przepysznych parów kach z m usztardą. T ę w spólnotę lw ow iaków , bez względu na pochodzenie i stan, łączył hum or i beztroska w esołość, często ujęte w piosence, w specyficznej lwowskiej gw arze, m ieszającej słow a polskie, nie­ m ieckie, ukraińskie i żydow skie, a naw et o rm iańsk ie, tu reck ie i greckie, jak w owym słowie m ajcher, czyli nóż, z greckiego - m achaira. W piosenkach po­ brzm iew ała m iłość do m iasta i nostalgia rozstania się z nim, kiedy w pierwszej w ojnie przyszło lw ow iakom w alczyć w dalekiej C zarnogórze. K odyfikatoram i śpiewnej gwary lw ow skiej, m ylnie utożsam ianej dziś z pow szechnym językiem Lwowa, byli K azim ierz Wajda i Henryk Vogelfänger, Szczepko i Tońko, łycza­ kow skie batiary z Wesołej Lwowskiej Fali, radiow ego tw oru W iktora B udzyń­ skiego i W łady M ajew skiej. Ale na fali tej, słuchanej przez całą Polskę, w ystępo­ wał też austriacki radca Stronć, czyli W ilhelm Korabiow ski, oraz para dow cip­ nych lw ow skich Żydów A prikozenkranz i U ntenbaum , czyli M ieczysław Monde- rer i A dolf Fleischer, którzy w dobie narastającego antysem ityzm u przybrali pol­ skie miana: Brzoskw iniak i Drzewko.

Lwów w Polsce przedw ojennej był bez w ątpienia, oprócz W arszawy i Krakowa, najpotężniejszym ośrodkiem polskiej nauki. Jej osto ją był U niw er­ sytet Jana Kazim ierza, w yw odzący się ze szkoły jezuickiej z XVII wieku, prze­ kształcony pod zaborem austriackim w uniw ersytet z w ykładow ym język iem niem ieckim i łacińskim , od roku 1868 - spolonizow any, w II Rzeczypospolitej przeżyw ający rozkw it, dorów nujący U niw ersytetow i Jagiellońskiem u, a w nie­ których działach nad nim górujący. Studiow ało w nim ponad 10 000 osób na pię­ ciu wydziałach: prawa, teologii, m edycyny, hum anistyki i nauk m atem atyczno- przyrodniczych. Potencjał naukow y U niw ersytetu był bardzo poważny, w wielu dyscyplinach na europejskim , a naw et św iatow ym poziom ie. N a w ydziale hum a­ nistycznym wykładali m.in.: Kazim ierz A jdukiew icz, Franciszek Bujak, Jan Cze- kanow ski, Zygm unt Czerny, Ryszard G anszyniec, M ieczysław G ębarow icz, Ro­ man Ingarden, Juliu sz K leiner, Ludw ik K olan ko w sk i, E ug eniu sz K ucharski, Jerzy Kuryłow icz, Stanisław Łem picki, W ładysław Podlacha, Bogdan Suchodol­ ski i W itold Taszycki, na w ydziale m atem atyczno-przyrodniczym - Stefan Ba­ nach, Leon C hw istek, Stanisław K ulczycki, Stanisław Mazur, Hugo Steinhaus, W łodzim ierz Trzebiatow ski i A ugust Zierhoffer. W tedy w łaśnie ukształtow ały się na U niw ersytecie Jana Kazim ierza oryginalne, obserw ow ane i uznane przez na­ ukę św iato w ą szkoły: antropolo gii, m atem aty k i, filologii i filozofii. W ydział Lekarski chlubił się takim i sław am i, ja k biolog R udolf Weigl, w ynalazca szcze­ pionki przeciw ko tyfusowi plam istem u, Jakub Parnas - jeden z tw órców w spół­ czesnej biochem ii, Franciszek G roer - pediatra, Adam G ruca - ortopeda oraz chi­

(7)

D ruga w ojna światow a w dośw iadczeniu Krakow a i Lw ow a

rurdzy Antoni Cieszyński i Tadeusz O strow ski. N a W ydziale Prawa wykładali tej miary uczeni co Juliusz M akarewicz, przedstaw iciel szkoły socjologicznej prawa karnego, tw órca znakom itego polskiego kodeksu karnego z roku 1932, Juliusz Ehrlich, znaw ca prawa m iędzynarodow ego, w ychow aw ca wielu pokoleń specja­ listów w tym zakresie, oraz Stanisław G rabski, w ybitny ekonom ista i polityk. Na W ydziale Teologii wybił się ksiądz A leksy Klaw ek, biblista i znaw ca języka h e­ brajskiego. To zresztą zaledw ie kilka nazwisk z ogrom nej plejady uczonych. K a­ tastrofa w ojenna zniszczyła bezpow rotnie ten w yjątkow y w dziejach nauki pol­ skiej zespół. Część tych profesorów znalazła śm ierć na W zgórzach W uleckich, rozstrzelana przez N iem ców zaraz po zajęciu przez nich Lwowa w roku 1941. Ci, którzy przetrwali ten straszny okres, zm uszeni do opuszczenia m iasta, przekazali potem sw oją w iedzę i dośw iadczenie uniw ersytetom w K rakow ie, Łodzi, W ar­ szawie, W rocławiu i Toruniu.

W Polsce przed w ojennej d ziałały d w ie p o litech n ik i - w a rszaw sk a i lwowska. Uczelnie lw ow skie osiągnęły znakom ity poziom , a jej dzieje zostały uw iecznione w m onografii opracowanej po w ojnie przez Zbysław a Popław skie­ go2. W spom nieć trzeba o lwowskiej Szkole W eterynarii, pow stałej w roku 1881, w kilka lat później przekształconej w A kadem ię W eterynarii i zw iązanej z pod- Iwowską A kadem ią Rolniczą w Dublanach. N ajm łodszą uczelnią Lwowa stała się Akadem ia Handlu Zagranicznego, która szybko osiągnęła wysoki poziom na­ ukowy. Lwowska Szkoła K adecka przygotow yw ała kadrę oficerską w duchu pa­ triotycznym .

Nauka lw ow ska nie była zam knięta w m urach uniw ersyteckich. K onty­ nuowana była w życiu tow arzyskim , skupionym przede wszystkim w lwowskich kaw iarniach. Zasłynęły dwie, położone w sam ym centrum m iasta przy ulicy A ka­ dem ickiej - kaw iarnia literacko-artystyczna „R om a” i m atem atyków - „Szkoc­ ka” . Na m arm urow ych blatach stolików pisano rów nania m atem atyczne, a kelne­ rom zakazyw ano ścierania zapisów . B rylow ali najw ybitniejsi uczeni, Banach i Steinhaus, oraz ich uczniow ie - Juliusz Schauder i Stanisław Ułam. O tw arto w ielką księgę problem ów nie rozw iązanych, trudnych do rozw iązania, w końcu rozw iązanych; była to słynna „K sięga S zkocka” . Zabrał j ą w roku 1939 Stani­ sław Ułam i zdołał przew ieźć do Stanów Zjednoczonych. Pracow ał potem w Los A lam os nad projektem „M anhattan”, dokonał najbardziej skom plikow anych o b ­ liczeń, często korygując swych am erykańskich kolegów. Był jednym z tw órców bom by atom owej, a następnie - wodorow ej. Bez w ahania m ożna pow iedzieć, że zaw ażył na losach świata.

D um ą Lw ow a był Zakład N arodow y im. O ssolińskich - O ssolineum , ufundow ane w roku 1817, którego celem było grom adzenie m ateriałów druko­ w anych i rękopiśm iennych dotyczących Polski, praca dla kultury polskiej,

(8)

rżenie w arsztatu dla polskich uczonych i w ydaw anie d zieł naukow ych. W roku 1823 O ssolineum w zbogaciło się o zbiory m uzealne, w tym w sp aniałą galerię m alarstw a Lubom irskich, a w następnych latach o liczne dary obyw atelskie, m.in. bibliotekę Pawlikowskich z Medyki, także zbiory num izm atyczne. Po wojnie, cho­ ciaż zbiory podzielono pom iędzy Polskę i U krainę, O ssolineum odżyło w K rako­ wie i W rocławiu i nadal pełni sw ą szczytną funkcję.

W szerokim spektrum lwowskiej kultury w ażną rolę odgryw ał teatr. Po­ mimo ciężkich w arunków finansow ych, szczególnie w dobie w ielkiego kryzysu, teatr lw ow ski, ulokow any we w spaniałym gm achu w zniesionym , w e w spółza­ w odnictw ie z krakow skim Teatrem im. J. Słow ackiego, w latach 1895-1900 przez architekta Zygm unta G orgolew skiego; Teatr W ielki, dziś zw any Teatrem Opery i Baletu, był praw dziw ą św iątynią sztuki narodow ej. W okresie dyrektury Wila- ma Horzycy, w e w spółpracy z genialnym reżyserem Leonem Schillerem i sceno­ grafem A ndrzejem Pronaszką, teatr ten osiągnął szczyty doskonałości, szczegól­ nie w przedstaw ieniach M ickiew iczow skich D ziadów, Snu srebrnego Salom ei Sło­ w ackiego, N ie-B oskiej kom edii K rasińskiego i K leopatry N orw ida, a także przed­ stawieniach w ielkiego dram atu europejskiego: Szekspirow skiego K orio lan a, Peer Gynta Ibsena i Salom e W ilde’a. W m iędzyw ojennym teatrze lw ow skim upatry­ wać należy jeden z najw yższych w zlotów polskiej kultury.

Z w ybuchem II wojny światowej polski Lw ów stanął w obec trzech w ro­ gów: N iem ców hitlerow skich, stalinow skich Sow ietów i w ojujących ukraińskich nacjonalistów. Zniszczenie polskiego Lw ow a nastąpiło w trzech odsłonach: w la­ tach 1939-1941 pod pierw szą okupacją sow iecką, w latach 1941-1944 pod oku­ pacją niem iecką i w roku 1945 pod drugą okupacją sow iecką.

Jak w iadom o, inwazja niem iecka na Polskę, rozpoczynająca II wojnę św iatow ą, podjęta została po rozm ow ach R ibbentropa z M ołotow em i Stalinem w M oskwie i po przygotow aniu planu rozbioru Polski. W czasie kiedy Niem cy na próżno próbowali zdobyć Lwów, 17 w rześnia roku 1939 oddziały sow ieckie przekroczyły polską granicę i rozpoczęły podbój kraju, biorąc do niew oli około 200 000 polskich żołnierzy. 18 w rześnia w „Izw iestiach” ukazała się m apa roz­ bioru przecinająca Polskę linią niemal pionow ą na pół - od północy poprzez N a­ rew, Bug, W isłę i San, z w arszaw ską Pragą ju ż po stronie sow ieckiej (potem ta linia uległa zm ianie). M ołotow ośw iadczył w Radzie N ajw yższej, że Państwo Pol­ skie jako „pokraczny bękart traktatu w ersalskiego” zostało rozbite za spraw ą Wehr­ m achtu i Armii Czerw onej. H itler w ten sposób doraźnie zabezpieczył się przed m ożliw ą interw encją sow iecką, Stalin zaś kierow ał się żąd zą odw etu za rok 1920 oraz nadzieją na realizację leninow skiego hasła „po trupie Polski do rewolucji światowej”. Zdaje się, że ju ż wtedy los polskich oficerów, policji i w yższych urzęd­ ników pojm anych przez N K W D był przesądzony. Stalina nie obow iązyw ały żad­ ne konw encje, w yznaw ał jed y n ą zasadę w schodnich tyranów : pojm anych w ro­

(9)

Druga w ojna św iatow a w dośw iadczeniu K rakow a i Lwowa

gów - zabijać. W toku wojny, wobec now ych konstelacji politycznych i sojuszu pom iędzy Zw iązkiem Sowieckim , A nglią i Stanam i Zjednoczonym i, Lwów po­ zostawał kartą przetargow ą. Przez jak iś czas sam Stalin w ahał się, czy nie pozo­ stawić Lw ow a Polakom , ale ostatecznie, zyskując poparcie R oosevelta, postano­ wił odepchnąć Polaków na zachód, a Lw ów pozostaw ić sowieckiej Ukrainie.

Już sam o w kroczenie oddziałów sow ieckich do Lwowa, 22 w rześnia 1939 roku, m iało wygląd na poły upiorny, na poły groteskow y. W dzierały się pułki Kałm uków o skośnych oczach i osm olonych tw arzach, konne i piesze, źle uzbrojone i odziane, w burych nieobrębionych płaszczach, z karabinam i ze szty- kami, na sznurkach, wym achujący granatam i na drew nianych szypułkach. Za nimi ciągnęły oddziały służb specjalnych, N K W D , w czapkach z niebieskim i otokam i i czerw onym i gw iazdkam i. Nosili nagany, w ytrychy i łomy. W łam ywali się do biur i m ieszkań. Było to najście barbarzyńców, brudnych i niecyw ilizow anych, ze sloganam i na ustach o uw olnieniu od „polskich panów ” i zbaw ieniu świata. Miasto, liczące w raz z wojennym i uchodźcam i z Zachodu około m iliona m iesz­ kańców, zostało w krótkim czasie ogłodzone. Szybko likw idow ano resztki pol­ skiej państw ow ości wśród aresztow ań i szykan. W szędzie w prow adzano system sowiecki przy pom ocy sprowadzonych kom unistów rosyjskich i ukraińskich, także m iejscow ych kom unistów żydow skich. Z dnia na dzień polski złoty zastąpiony został karbow ańcem , przeprow adzono pow szechne wybory, których sfałszow ane wyniki postulow ały natychm iastow e przyłączenie kraju do Zw iązku Sow ieckie­ go. Przeprow adzono paszportyzację, nadając wszystkim sow ieckie obyw atelstw o. Zm ieniono czas na m oskiewski i rytm pracy w dziesięciodniów ki. O tw arto szko­ ły i uniwersytet w edług program ów i podręczników sow ieckich, sprow adzonych z Kijowa i Moskwy. Krótka historia partii bolszewików, W KPB, stała się biblią ustroju, m arksizm -lcninizm jeg o religią. Grozę sowieckiej okupacji Lwowa po­ większała w yjątkow o m roźna zima, pierw sza zim a w ojenna bez opału, bez je ­ dzenia, bez prądu elektrycznego. Próby społecznego oporu, zaczątki akcji kon­ spiracyjnej polskiej i ukraińskiej zostały w zarodku stłum ione. K olejną akcją były m asowe w yw ózki ludności, Polaków, a także uchodźców , w ojennych „bieżeń- có w ”, głów nie z K azachstanu, w okolice Sem ipałatyńska, ale też do różnych re­ publik sow ieckich na północy, przed Uralem. Była to ulubiona przez Stalina for­ ma ludobójstw a „na raty”.

W tej krańcowej sytuacji Lw ow a znalazła się grupa polskich kolabo­ rantów, w spółpracujących z rządem sow ieckim . N iem com , ze w zględu na ich ra­ sizm , nie zależało na szerokiej kolaboracji Polaków. M odel sowiecki był inny. Sowieci w ypracow ali o wiele inteligentniejszy sposób podporządkow ania sobie państw i narodów . M ówił o tym niedaw no B ogdan C zaykow ski w rozm ow ie z Romanem G raczykiem , w ydrukow anej w „G azecie W yborczej”, 5 -6 paździer­ nika roku 2002, w artykule Lwowska pierekowka. Andrzej C hw alba rozróżnił kola­

(10)

borację ze w zględów państw ow ych, politycznych, dla korzyści osobistych, bądź ze strachu o swój los. W szystkie te m otyw y działały w kolaboracji lwowskiej tuż po roku 1939. Prym wiedli przedw ojenni kom uniści, niedobitki ze stalinow skie­ go pogrom u, lewicowi pisarze lub osoby pow odow ane strachem o własne życie, wśród nich - W anda W asilewska, Jerzy Putram ent. Jerzy Borejsza, Stanisław Je­ rzy Lec, Leon Pasternak, A leksander Wat, Adam W ażyk, Elżbieta Szem plińska i Tadeusz Boy-Żeleński. Podjęli się szkalow ania II Rzeczypospolitej i adorow a­ nia Zw iązku Sow ieckiego oraz Józefa Stalina. W iększość z nich ocalała i w róciła w roku 1944 na służbę Polski kom unistycznej.

O pisany koszm ar trw ał 22 m iesiące i zakończył się w ybuchem wojny nientiecko-sow ieckiej w czerw cu roku 1941. Dla Lw ow a rozpoczął się tragedii akt drugi. Sowieci przeprow adzili błyskaw iczną ew akuację sw ych ludzi, a pro­ wadząca na w schód ulica Łyczakow ska doraźnie nazw ana została przez lwowia- ków D aw aj nazad. Nacjonaliści ukraińscy próbowali w zniecić pow stanie, natych­ m iast stłu m io n e p rzez a rie rg a rd ę N K W D . Do L w ow a w k ro c z y ły o d d ziały niem ieckie wraz z oddziałam i ukraińskim i, co prawda w niem ieckich m undurach.

C hw ilow ą radość z odejścia bolszew ików zakłóciły dw a tragiczne w y­ darzenia. W ydobyto setki ciał więźniów, polskich i ukraińskich, w ym ordow anych przez NKW D w w ięzieniach, w gm achu daw nego klasztoru Brygidek i w gm a­ chu na ulicy Łąckiego. Do ekshum acji zw łok Niem cy użyli, pod batam i, lw ow ­ skich Żydów, co było uw erturą czekającego ich losu. W krótce potem Niemcy, wraz ze służącym i im U kraińcam i dokonali, jak w spom niano, zbiorow ej egzeku­ cji polskich profesorów na W zgórzach W uleckich. W śród nich rozstrzelali też B oya-Ż eleńskiego, w y kłado w cę na ów czesnym lw ow skim un iw ersy tecie. Ta zbrodnia była pow tórką, bardziej krw aw ą, krakow skiej „Sonderaktion” z roku

1939.

Zaw iedli się idący z hitlerow cam i Ukraińcy. Niem cy nie myśleli o utw o­ rzeniu we Lwowie państw ow ości ukraińskiej i I sierpnia roku 1941 ogłosili przy­ łączenie G alicji -- bo pow rócili do tej nazw y z czasów zaborów - do Generalnej Guberni. Dokonali aresztow ań w śród przyw ódców ukraińskich dążących do pro­ klam owania w łasnego państw a, ale na pociechę sform owali oddziały milicji ukra­ ińskiej, podporządkow ane policji niem ieckiej. O dezw a gubernatora Franka do ludności owej Galicji rozpoczynała się od potępienia rządów Polski przedw rze- śniowej i w spom inała o ofiarach okupacji bolszew ickiej, obiecyw ała pow rót do wspólnoty kulturalnej Europy, przyw rócenie własności prywatnej i prawa w yko­ nywania praktyk religijnych, a kończyła się pobożnym zw rotem „Niechaj Bóg pobłogosław i dzieło, które w spólnie rozpoczynam y” . Dla Lw ow a nastał nowy, niezw ykle ciężki, w ojenny okres, now a fala niedostatku i po części głodu, zanim Niem cy w prow adzili swój system kartkow ego rozprow adzania żywności. Rychło nastąpiła okrutna eksterm inacja Żydów, w yw ózki Polaków na roboty do Niem iec, łapanki i aresztow ania, pobór m łodzieży do W ehrm achtu, zsyłki do obozów kon­

(11)

D ruga w o jn a św iatow a w d ośw iadczeniu Krakow a i Lw ow a

centracyjnych. Polacy odpowiedzieli wielką konspiracją, utworzeniem państwa podziemnego, opartego na rządzie emigracyjnym w Londynie, z pionem politycz­ nym, cywilno-administracyjnym i wojskowym. Powołano O kręgową Delegaturę Rządu, podobnie jak w Krakowie, Warszawie i innych miastach, z departamenta­ mi Informacji i Prasy, Oświaty i Kultury, Pracy i Opieki Społecznej, Przemysłu i Handlu, Rolnictwa oraz Sprawiedliwości. Naczelnym organem prasowym był „Biuletyn Informacyjny” . Ważną agendą Delegatury było Kierownictwo Walki Cywilnej, organizujące obywatelski opór społeczeństwa wobec okupanta, z pro­ kuraturą, sądem i wykonawcami wyroków. Nacjonaliści ukraińscy konsekwent­ nie prowadzili swoją walkę o niepodległe państwo, ale je d n ą z ich metod była e k s term in a cja P olaków żyjących poza L w ow em , we w siach i m iasteczkach wschodniej Małopolski, swoista „czystka etniczna” .

W szybko zmieniającej się sytuacji wojennej, szczególnie w kwestii sto­ sunków polsko-sowieckich, panowała niepewność, skomplikowana wykryciem przez Niem ców mordu katyńskiego, utworzeniem i wyjściem ze Związku Sowiec­ kiego armii Andersa, sformowaniem armii polskiej w ramach armii sowieckiej, a nade wszystko brakiem decyzji wielkich mocarstw co do losu Lwowa. Klęska N iem ców na w schodzie i zbliżanie się Armii C zerwonej skłoniła niektórych ludzi do opuszczenia miasta, czemu Niemcy sprzyjali, podstawiając wagony i sa­ mochody ewakuacyjne. Ogromna jednak masa Polaków wraz ze swym podziem ­ nym państwem trwała na miejscu. W lipcu roku 1944 front walk dotarł do Lwo­ wa. Niemcy bronili się uparcie przez cały tydzień, aż do końca lipca. Oddziały Armii Krajowej wzięły udział w walkach i nawiązały kontakt z nacierającymi jednostkam i Armii Czerwonej. Gdy tylko Niemcy wycofali się ze Lwowa, ulice udekorowano polskimi flagami, na murach pojawiła się odezwa komendanta o b ­ szaru południowo-wschodniego Armii Krajowej, a na ulicy Kochanowskiego in­ stalowano dowództw o. Wśród przyjacielskich powitań przyjęto przybyłego na rozm ow y sowieckiego generała. Ujawnił się delegat rządu, Adam Ostrowski, i odbyły się posiedzenia przedstawicieli stronnictw politycznych oraz Rady Pol­ skiej Ziem Południowo-Wschodnich Rzeczypospolitej. Akceptowano propozy­ cję sow iecką wyjazdu dowództwa Armii Krajowej do Żytom ierza w celu na­ wiązania kontaktu z generałem Żymierskim. Polska konspiracja została w pełni ujawniona. Teraz działania sowieckie były błyskawiczne. 28 lipca nakazano roz­ wiązanie oddziałów Armii Krajowej i złożenie broni. Wieczorem 31 lipca, zebra­ nych pod pozorem odprawy oficerów aresztowano i wywieziono, w nocy aresz­ to w an o także d eleg a ta rządu. S zybko usunięto z ulic polskie flagi i zdarto odezwy. 2 sierpnia dotarła do Lwowa wiadomość o wybuchu powstania w War­ szawie. Rozpoczął się ostatni akt zniszczenia polskiego Lwowa, znaczony aresz­ towaniami, procesami z wyrokami z góry ustalonymi, więzieniami i zsyłkami3.

(12)

Niewielu było zdrajców polskiej sprawy, ofiar mnóstwo, dziś już przeważnie za­ pomnianych. W ciągu kilku kolejnych miesięcy polskie społeczeństwo zostało postawione przed dram atycznym wyborem , wyjazd na Zachód albo katorga. W warunkach kończącej się wojny Sowieci podjęli akcję wyrugowania Polaków ze Lwowa i ziem wschodnich pod szyldem tzw. repatriacji. Otwarto odpowiednie biura, podstawiono wagony i samochody ciężarowe. Nastąpił wielki exodus.

Dalsze, powojenne dzieje Lwowa to ju ż inna opowieść.

Jest dziś Lwów, drugim po Kijowie, najważniejszym miastem niepod­ ległej Ukrainy, której życzymy jak najlepiej, z którą żyć chcemy w przyjaźni, udzielając wszelkiej pomocy, na jak ą nas stać. Nie sądzę, żeby spór o cmentarz Orląt był najkrótszą drogą do pojednania obu narodów. Wybieramy inne drogi, szeroką współpracę w dziedzinie kultury i nauki, taką jak między innymi realizu­ je Instytut Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego, od lat pod kierownictwem Pro­ fesora Jana Ostrowskiego organizując wyprawy naukowe na ziemię lwowską, przy­ noszące trwały rezultat w postaci wzorowych publikacji, taką też, jak ą prowadzą polskie muzea, nie tylko krakowskie, w partnerstwie z Lwowską Galerią Obra­ zów, której od lat dyrektoruje nasz przyjaciel Borys Woźnicki. Przykładem traf­ nego, pozytywnego działania jest też obecne sympozjum, będące wynikiem nie­ strudzonych zabiegów Profesora Jacka Purchli.

Dzisiejsza ludność polska we Lwowie dożywa swych dni i nie ma więk­ szego znaczenia w ogromnym mieście liczącym 830 000 mieszkańców, m ów ią­ cych po ukraińsku i po rosyjsku. Ale pozostaje historia: wspaniały udział Lwowa w polskiej kulturze, którego przekreślić się nic da. Chcemy, żeby nasi partnerzy ukraińscy zrozumieli nasze czyste intencje złączone z miastem, któremu nadano miano Wiecznej Wierności. I my chcemy być wierni historii.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyszłam tam, zaczął tam się mnie pytać, kim ja jestem, ten Niemiec mi powiedział: – Daj mi fotografię, żebym ja mógł posłać do tej wsi, skąd ty jesteś, by

Skupiono się głównie na regularnym organizowaniu odczytów, które stanowiły punkt wyjścia dla opracowania, już przez szersze grono inżynierów, memoriałów

Wedle tego archaicznego mitu Bogini tworzy pierwszą istotę żywą z powietrza i jest nią WĄŻ - święte, symboliczne zwierzę Wielkiej Bogini.18 Późniejszy mit (ok. Stworzyła

Dodatkowo, na podstawie decyzji Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, od roku 2010 NID pe³ni równie¿ funkcjê Centrum Kompetencji w obszarze digitalizacji zabytków i muzealiów

Lehr-Spławiński Tadeusz (Kraków) Leszczyńska Zofia (Kraków) Lewicki Karol (Kraków).. Librowski Stanisław

"Migotliwość stosowanych przez artystę kolorów każe nam niekiedy kojarzyć jego obrazy z krzykliwością neonów, które także tylko częściowo i tylko na krótko

Siła grawitacji ze strony Słońca i innych ciał niebieskich oraz dodatkowo siła dośrodkowa?. Człowiek w windzie upuszcza

Na pomysł, aby według zasad sprawdzonych w Kangurze zorganizować konkurs z fizyki, wpadli w 2001 roku nauczyciele „uniwersyteckiego” liceum we Lwowie, nawiasem