>v
c
Jr-> ro a N 0 _Q N k-<2 a £ NI 01 00o
o
r\j 'C CU M "O =3 tl i no i»c
T3-i fN m Ul LT)-
Podświadomie jestem ukształtowany
podkładami muzycznymi do japońskich
gier komputerowych
...
czytaj, s. 11
entow
W numerze
m i X ę r
magazyn stuaeniow
w Kr*k«iH m k ó w i t a i j W y f c i z a j i m Ł A n d r n ^ f e F r y t i * M f r d m w i k l * ^ »Nr 31, grudzień 2008 A peritil
PoWaGa
Politycznie Ważne Gadanie 4 K ształtow anie więzi
5 Wyzwą nie: s koni entow a ć orzec ze n ie s ądow e. .. 6 Czy człowiek współczesny m oże być istoty racjonalną?
Kraków od soodu
i 6 To już 30. n u m e r..,
StuDnEa
Studencki Drogowskaz Intelektualny 9 Bębnić każdy m oże
K U M u lu s
Kulturalny Uzupełni acz Młodzieży 17 To, co b ezpow rotnie uleciało...
18 Pom óc m łodym tw órcom niezależnym
19 Barack O bam a: iluzjonista godny swoich czasów? 2 1 І КЕ A i h orno se k sual i z jn
Temat z okładki
KSW w obrazie
11 Podświadom ie jestem ukształtow any p o d kła d a m i 22 - Szkoda czasu na granie coverów... m u zyczn ym i do japońskich gier kom puterowych...
r e d a k to r n a c z e ln y r e d a k c ja zd jęcia Bartosz W alat Iga Ralos Iw ona Faron Grzegorz M akuch Joanna O parć i k Agnieszka Prostak M agdalena Zakrzew ska A nna Zielińska
M ateusz Płocica Maciej Pietrzyk D aniel W ilk M irka Kędzierska D orota Zdechłikiew icz M irosław Żak G rzegorz La dra Łukasz Żołątłż d t p i la y o u t o k ła d k a a d r e s d o k o r e s p o n d e n c ji druk n a k ła d o p ie k a r e d a k to r s k a
Mateusz Janusz (husiars.pl) Monika Szewczyk m ixer_ksw @ interia.eu D ru k arn ia Leyko tel. 012 656 44 87 2000 egzem plarzy Maciej M alinowski ( W ydział Politologii i K om unikacji Społecznej)
Redakcja zastrzega sobie praw o do redagow ania tekstów oraz zm iany ich tytułów. Redakcja nie zw raca tekstów nie za m ówionych.
Bartosz Wal at redaktor naczelny
Aperitif
Rynku G łów nym piją grzańca, m anekiny z wystaw sklepo- V wych przystrojone są w m ikołajkow e czapeczki, a wy k ła-I w J dowcv ustalają sesyjne terminy. W szystko wskazuje na to,
/ 1 że jest grudzień. M ożna by oczywiście debatow ać o znaczę- ^ tego faktu, ale w tym w ypadku w ystarczy to chyba p o traktow ać jako jednoznaczny w yznacznik aktualnej czasoprzestrzeni.
Trzym acie w rękach 31. n u m er m agazynu „M ixer”, który od tego w ydania kieruje się ku now em u etapow i podyktow anem u m oją obecnością. Wydaje m i się, że perspektyw a kolejnych 30 nu m eró w zapow iada się efektywnie - pozostaje tylko działać!
W tym num erze prezentujem y W am o b szern ą rozm ow ę z Czesi a went M ozilem , który stai się ostatnio p o d m io tem sporów o niezależności i k o m e n ji w polskiej sztuce. Polecam także reportaż A nny Zielińskiej, przedstawiający, jak silna jest pasja w śród m uzyków am atorów . G odne uw agi są także rozw ażania o Baracku O bam ie. Nasza dziennikarka Joanna O p a rd k przeanalizow ała sytuacje p o śred n io i bezp o śred n io z n im związane,
W ostatnich zdaniach chciałbym życzyć wszystkim rozleniw ionych Swiijt Bożonarodzeniow ych i serii sukcesów w nadchodzącym N ow ym Roku. Mam n a dzieję, że już za m iesiąc spotkam y się na łam ach naszego pism a, by kontynuow ać walkę o niezależność studenckiego pun k tu w idzenia.
Konferencja naukowa
:„Stańczycy i organicznicy: Poznań
-
Kraków
"
Kształtowanie
Dariusz „nestor*
listopada br. w Krakowskiej Szkole Wyższej zorganizo wana została konferencja na ukowa, której tem a t przew odni stanow iły drogi rozwoju M ałopolski i W ielkopolski, Spotkanie było odpow iedzią na debatę, jaku od by lii się wcześniej w Poznaniu. K ontynuow anie tem atu m iało na celu jeszcze większe zacieśnienie w spółpracy m iędzy obydw om a regionam i kraju.
D yskutow ano o różnicach i analo
giach m iędzy Poznaniem i Krakowem,
a także uw arunkow aniach kulturalnych, politycznych i historycznych, które w znacznym stopniu oddziaływ ają na po dejm ow aną w spółpracę m iędzy uczel nianą. Konferencję rozpoczęło w ystąpie nie rektora KSW prof. dr, hab, Jerzego M alca oraz założyciela Wyższej Szkoły Nauk H um anistycznych i D ziennikar stwa w Poznaniu Marka Przybylskiego* Gość podkreślił, że wraz; z delega ci;) jechał d o K rakow a,., ostem godzin, co stw arza pow ażny problem w kształ
tow aniu więzi m iędzy o b u uczelnianym i środow iskam i. Zaznaczył, że in frastru k tu ra kom unikacyjna w Poisce jest tak słaba, iż czasam i w spółpraca z regionam i wydaje się w ogóle niem ożliw a. W ypo w iedział się także na tem at p o d obieństw i różnic obydwu uczelni.
M erytoryczna cześć sp otkania p o dzielona została n a dw ie części. W pierw szej prof. dr hab. Marek Z iółkow ski om ów ił kwestię herbów , rysu historycz nego, a przede wszystkim m entalności regionalnej. M ówca pow ołał się n a dane statystyczne, co szczegółowo ukazało charakter społeczności wielkopolskiej.
Głos w dyskusji zabrała także prof.
dr hab. Renata Suchocka, która k o n ty
nuow ała tem at w izerunku m ieszkańców poznańskich regionów. Tym razem rów nież od w o łan o się do statystyk, Profesor przedstaw iła nastroje m ieszkańców , ich poszanow anie tradycji, a także opinie społeczne, jakie w y rażają W tej części zaprezentow ali się jeszcze prof. dr hab*
Robert Kmieciak i prof. dr hab. W alde mar Łazuga.
D rugą partię spotkania pośw ięcono tem atow i „W spółczesna M ałopolska”. Studenci zgrom adzeni na sali m ogli w ysłuchać w ykładu prof, Stanisława
Tabisza, który opisał obecny charakter
plastycznych środow isk artystycznych Krakowa* Poruszone zostały aspekty pro m o cji sztuki, a także zaprezentow ano instytucje, które zajm ują się jej p ro m o w aniem .
O historycznym i geograficznym u w arunkow aniu Krakowa m ów ił prof.
dr hab. Rajm und iMydel, który w o p a r
ciu o m apki stru k tu ry m iasta zarysow ał przełom dziejow y na przestrzeni XIX
więzi
i XX wieku, Z kolei prof. dr hab. Elżbie
ta Kaczmarska skupiła się n a planach
i skutkach założeń rewitalizacyjnych, jakie w Krakowie dotyczą głównie Za- b ło d a , gdzie do „odśw ieżenia infra stru k tu ry ” przyczyniło się w ybudow anie bu d y n k ó w kam p u su Krakowskiej Szkoły Wyższej. O statn im p u n k tem w ystąpień było przedstaw ienie zagadnień zw iąza nych z m ediam i lokalnymi, W tej kw e
stii głos zabrali prof. dr hab. Ryszard
Kowalczyk z P o z n a n ia i prof, dr hab. Andrzej Jaeschke z KSW.
K onferencja nau k o w a „Stańczycy i organicznicy: Poznań - K ra kó w ” p o zw oliła stu d e n to m poszerzyć w iedzę o M ałopolsce i W ielkopolsce w o b szarach, któ re na co dzień po m ija się w sp o łeczn ej dyskusji- Tak r o z b u d o w ana fo rm u ła e d u k a cy jn a z p e w n o ścią p rzy n o si w iele korzyści. C ykliczne sp o tk a n ia stu d e n tó w ró żn y ch uczelni b ęd ą k o n ty n u o w an e. ■
PoWaGa
Wyzwanie:
skomentować orzeczenie sądowe...
Jeżeli student wydziałów prawa i adm inistracji chciał się poczuć jak
prawdziwy prawnik jeszcze przed otrzymaniem dyplomu, to miał taką
okazję. Mógł wziąć udział w XII Ogólnopolskim Konkursie na Glosę
do orzeczenia Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego oraz
Naczelnego Sądu Administracyjnego
M irka K ędzierska
W
Krakowie odbył się finał XII O gólnopolskiego Konkur su na G losę do orzeczenia Sądu Najwyższego, Trybunału Kon stytucyjnego oraz Naczelnego Sądu A dm inistracyjnego organizow any przezEuropejskie Stow arzyszenie Studentów Praw a ELSA P oland {The European Law Students' A ssociation) i jej sekcję lokalny ELSA Kraków,
M ożna pow iedzieć, że U niw ersytet Jagielloński wraz ze sw oim W ydziałem Praw a i A dm inistracji n ad ał tem u w y darzeniu splendoru, a w spółpraca z Kra- kowską SzkoLj W yższą, d ru g im krakow skim o śro d k iem kształcącym m łodych praw ników , pozwoliła połączyć tradycję z n o w o czesn o ścią
Zostać laureatem tak prestiżow ego k o n k u rsu nie było łatwo. Prace należało nadesłać w term in ie od 14 w rześnia do \S listopada, DJa niektórych był to tylko m iesiąc, dla znakom itej w iększości osób biorących udział w konkursie były to aż dwa m iesiące wytężonej pracy.
U czestnicy konkursu ELSA m ieli za zadanie opracow anie jednego spo śród przedstaw ionych przez organiza tora orzeczeń i napisanie d o niego glo sy'. Z m ierzenie się z takim zadaniem to
nie lada wezwanie. Udział w konkursie m ogli wziąć nawet studenci II roku, ale żeby sprostać tem u zadaniu, trzeb a się było wykazać o g ro m n ą wiedzą z róż nych dziedzin praw a: adm inistracyjne- got karnego, cywilnego, finansow ego czy konstytucyjnego. Liczyła się arg u m e n ta cja sądów', sposób form ułow ania myśli, a także popraw ność językowa. Praca m u siała być po p raw n a form alnie oraz m ieć charakter naukowy.
Było 10 pięć kategorii, Sąd K onkur sowy wybierał najlepszą pracę w każdej z ni ej, W skład Sądu K onkursow ego wes zli tak znani naukow cy k atedry praw niczej jak: prof. d r hab. K rystyna C hojnicka, dziekan W ydziału Praw a i A dm inistracji UJ; prof. dr hab. A ndrzej Zoll, kierow nik Katedry Praw a K arnego UJ, oraz prof. dr hab. Fryderyk Zoll z Katedry Praw a Cy wilnego UJ. W śród wybitnych składu nic zabrakło profesorów Krakowskiej Szkoły Wyższej: prof. dr. hab. Zbigniewa Maciąga, profesora KSW, kierownika Katedry Prawa Konstytucyjnego, oraz p ro f dr. hab. A po loniusza Józefa Kosteckiego, kierownika Katedry Prawa Finansowego...
W tym rokit nadesłano aż 53 prace konkursow e. Finał k o nkursu odbył się 10 g ru d n ia br, w auli reprezentacyjnej Collegium N ovum UJ. O to laureaci:
Prawo cywilne: M arcin Brewicz (U niw ersytet Łódzki);
Praw o adm inistracyjne: A dam ja w orski (U niw ersytet W arszawski) praw o finansowe: M ichał C hylat (U niw ersytet W arszawski);
praw o konstytucyjne: Jan P odkow ik (Katolicki U niw ersytet Lubelski) prawo karne: M arcin R o b en ek (U ni w ersytet Jagielloński).
Były pochwały, gratulacje i słowa uzn an ia dla m łodych, utalentow anych studentów . Oczywiście, nie zabrakło n a gród pieniężnych i w yróżnień. Najlepsze prace zo stan ą opublikow ane w czasopi*
sm ach praw niczych. ■
* Glosa {z fec. glossa ‘język’) to ‘naukowy komentarz do orzeczenia sądowego za wierający jego krytyczną analizę. Jedna z prawniczych form dialogu między sądami a doktryny prawa. Zawiera za zwyczaj streszczenie przebiegu sprawy sądowej i pogłębiony komentarz autora. Gk>$& intiże być aprobująca lub krytyczna (w pełni lub częściowo) w stosunku do komentowanego orzeczenia1.
Konferencja naukowa w KSW
Czy człowiek współczesny
może być istotą racjonalną?
W
g ru d n iu br. K rakowska Szkoła Wyższa gościła wiele w ybitnych osób, które wzięły udział w konferencji naukow ej pt. »Racjonalne i pozcttaojonalne podsta wy współczesnej cywilizacji w refleksji naukow ej”, zorganizow a nej przez W ydział Nauk H um anistycznych KSW oraz Polskie Stow arzyszenie R acjonalistówO brady zainaugurow ała prorektor KSW prof. dr hab, M a ria Kapiszewska w spólnie z dziekanem W ydziału N auk H u m a nistycznych prof. nadzw. dr. hab. Zbigniew em Puckiem oraz prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów M ariuszem Agn Osiewiczem,
W trakcie debat nad pytaniem zebrani w ysłuchali intere sującego w ykładu prof, d r hab. Jana Szmyda. W tej części pre zentacji ukazane zostały także francuskie uw arunkow ania w ol nej myśli - zebrani wysłuchali wykładu Jeana M arca Schiappy Sesję pierw szą zakończył redaktor ty g o d n ik a „Polityka” Edwin Bendyk, który zdefiniował sytuację p o sth u m an izm u i zobrazow ał tendencję d o podśw iadom ego dążenia d o racjo nalnego działania,
Drug;j część spotkania pośw ięcono uw arunkow aniom duchow ym i ukazaniu problem u z perspektyw y ludzkiego in dyw idualizm u. Prot, d r hab. H alina G rzym ała-M oszczyńska przedstaw iła duchow ość jako natu raln y fenom en bycia czło wiekiem . a d r hab. B ernard K orzeniow ski podw aża! istnienie duszy i rozw ażał charakter um ysłu i wolnej woli. O statnim ele m entem tej części konferencji było intertekstualne odniesienie tem atu d o historii literatury z w ątkam i ezoterycznym i.
R acjonalne i poza racjonalne podstaw y w spółczesnej cy wilizacji wr refleksji naukow ej om ów ione zostały w aspekcie naleciałości etnicznych, kulturow ych i religijnych. Referat o zach o d n im ro zu m ie n iu myśli W sch o d u wygłosiła prof, d r hab. Beata Szym ańska-A leksandrow icz, która zobrazow ała stereotypow e przekonanie, że inna kultu ra oznacza kulturę ir racjonalną,
W spraw ie religijności Polaków glos zabrała prof, d r hab, Irena Borowik, a prof. d r hab. Zbigniew Pucek zbadał stru k tu rę społeczną z uw zględnieniem zarów no przem yślanych przesła nek racjonalnych, jak i przypadkow ych oraz podśw iadom ych czynników pozaracjonalnych.
W ystąpieniom tow arzyszyła żywa dyskusja, rów nież z udziałem studentów . W szystko sprow adziło się do w yodręb nienia dw óch sprzecznych biegunów, które nie tyle pow odują naukow y ferm ent) co z pełną stanow czością ukazują brak roz wiązań w prezentow anych kwestiach. O kazuje się, że wygrywa idea indyw idualizm u - po prostu róbta, co chceta.
Biedronka Zdjęcia: Mirosław Żak
PoWaGa
PoWaGa
" w - w m ж ДОй оЬіг v 'yrazu
doświadczeń duet
П-ҐІ kontekst i'.ult ir -,v. MiSfei к
StuDnla
Środa rano. - Czy ktoś już kied yifrał na bębnach - zapytał profe
50
r. Okazało się, że zdecydowanmriększość nie. W piątek wieczo
rem byliśmy już zespołem i wspóln ie zagraliśmy koncert.
Bębnić każdy może
- Mówcie n a m n ie Sm ok - rzucił m u zy k M arek Rajss i rozpoczął w arsz taty bębni ar skie w raz z prof. sztuk m u z y c z n y c h Ja n em P ilc h e m , tw ó rc ą M iędzynarodow ego Festiwalu P erku syjnego „Ź ró d ła i Inspiracje" - Zabrali śm y ze sobą trochę sprzętu - powiedzieli z uśm iechem .
Ich kolekcja w yglądała napraw dę im ponująco. Etniczne in stru m en ty od razu w zbudziły zainteresow anie. Pew nie wielu z nas myślało: „Ciekawe, ja k się na nich gra? Jak one b rzm ią ? . Nasi nauczy ciele chybu to wyczuli, b o nie kazali nam długo czekać - To sę bębny bata - mama, tata i dziecko„ pochodzą z A fryki oraz Kuby - opow iadał Smok. - Tabla to in stru m en t indyjskit udu afrykański, guiro je st pochodzenia indiański ego, a dar a buca
w yw odzi się z krajów arabskich - konty nuował w raz z profesorem . A m y słucha jąc i obserw ując, z jaką precyzją potrafię
zagrać na każdym z nich, nie m ogliśm y mieć wątpliwości, że będą nas uczyć sami m istrzow ie.
Poszukiwacze dźwięków
Perkusista to bez w ątpienia bardzo w ażny m uzyk. Zwykle jednak, m ało w i doczny. Ale nie w przypadku, gdy w yko nuje m uzykę afrykańską czy latynoam e rykańską A Smok z profesorem w łaśnie d o takich należą. W trakcie k o ncertów lubią robić zam ieszanie na scenie, Tylko n a nasze w arsztaty przywieźli ze sobą kil* kadziesiąt instrum entów : bongosy, djem
-bys timbalesy, shakery i wiele innych. Bo taka m uzyka m usi być show.
Podobnie było na zajęciach. Naszych nauczycieli rozpierała energia. W n ie ustannym ruchu i skupieniu wyszukiwali coraz to nowe instrum enty, by jak n aj bardziej urozm aicić nasze zajada, - M u szę przyznać\ że jest to dla m nie bardzo ciekawe doświadczenie, poniew aż na co dzień nie prow adzę ćwiczeń z początku- ją c y m i - m ów ił z u śm iechem profesor. C hociaż pew nie nieraz raniliśm y mu u szy Na nic zdały się jego prośby „Graj cie ciszej”. Przew ażnie, jak ktoś z nas p o czuł o co chodzi, to daw ał czadu! 1 na wet kiedy profesor robił przerw ę, zawsze znalazło się kilka osób, które zawzięcie w aliły w bębny. W tedy uciekał od nas jak najdalej...
StuDnla
- Strzelaliście
k ie d y ś zbata?
Wbrew pozorom we właściwej grze na bębnach nie chodzi tylko o to, żeby złapać rytm. Ra rdzo ważne jest również to» jak uderzyć. - Strzelaliście kiedyś
z bata? - pytał profesor Niestety. Wśród
uczestników warsztatów nie znalazła się ani jedna taka osoba. - Ą szkoda - k on tynuował - /»{j iv taki właśnie luźny spo
sób powinniście uderzać w bębny, jeżeli nie chcecie odczuwać zmęczenia - radził.
- A teraz złóżcie dłoń w taki spo
sób, ja k b y ś c ie chcieli napief się z niej wody, i spróbujcie gratf na djetnbach - podpowiadał. Wskazówki profeso
ra z cali) pewnością przydadzą się tym, którzy na zajęciach złapali bakcyla
i będą kontynuować naukę. Nie ma nic
gorszego niż złe nawyki, które później bardzo trudno wyelim inować. Ale praw da jest taka, że początkujący i tak muszą swoje wycierpieć. Zanim ręce przyzwy czają się do gry na bębnach, musi minąć jakiś czas. Dla nas liczyła się każda go dzina ćwiczeń przed występem. Rat lin kiem okazały się... plastry.
C z u liś m y , że z a lię b n im y
Trzy dni warsztatów, 12 godzin bębnienia. Będziem y m ieć koncert? Niektórzy byli zaskoczeni, że tu, czego się nauczyliśmy, pokażemy na scenie. I chociaż każdy z osobna niewiele p o trafił, w grupie czuliśmy, że zabębni- my. Smok z profesorem nauczyli nas prostych rytmów, ale tak sprytnie to wszystko poukładali, że sami byliśmy zdziw ieni naszym brzm ieniem , b ęb nienie tu świetna przygoda. - IV moim
życiu traw ju ż od kilkunastu tut - m ówił
Smok. N ie trzeba jednak lak długiego czasu aby gra m ogła Zachwycać. - Otac-
n iepracu ję z chłopakiem, który bębni od roku i jest rewelacyjny! Trzeba jednak przyznać, że wcześniej poświęcał na na
ukę 3, 4 godzin y dziennie - podkreślał
Smok i jednocześnie zapewniał:
- Zobaczycie, że p o p ó ł roku irenin-
gu dźw ięki wydobywane z djem by będą się sam e dopasow yw ać do słuchanej m elo d ii N awet nie będziecie wiedzieć, kiedy to się stan ie...
Temat z okładki
17 listopada w Alchemii spotkałem się z Czesławem Mozilem
-
Podświadomie jestem ukształtowany
podkładami muzycznymi
do japońskich gier komputerowych...
A
C 7Г W VI iS
£
*4» Qu- Jak to jest po гаг kolejny grać w A l
chemii?
- To cu d o w n e. Tutaj g ram y ju ż od 2004 roku i zawsze jest w spaniale. Tu jest świetnie, bo znam ekipę. My pasujem y do Alchem ii, bo gram y kam eralne koncerty. Dziś gram z M arcinem tylko - m am y for tepian i ufam , że publika dostrzeze now ą aranżację tych piosenek. To jest takie dziwne, bo ja zam ieszkałem w Krakowie, m a m m eld u n ek krakow ski, ale od lipca byłem tu tylko przez pięć dni. jest to dla m n ie dzikie, naw et dziś nie byłem jeszcze w dom u.
- O statnio rozm aw iałem w tym m iej sc« z M aćkiem M aleńczukiem , który stw ierdzi!, że w Krakowie przebywa od strony sceny, a gdy chce wyjść pry w a tn ie , lo p r z y c h o d z i w ła śn ie tu. D la ciebie to też jest m iejsce zw iązane z prywatnością?
- Jak najbardziej. Tak napraw dę sam tworzysz w łasną pryw atność. Myślę, że tu na K azim ierzu jest m nóstw o ta kich miejsc. Ja się tu czuje b ard zo d o brze. M am jed n ak nadzieję, że najlepsze im prezy w A lchem ii są jeszcze przede mnij...
- W takim razie uważasz się już za kra kusa?
- W iesz, to je st d z iw n e , bo ja zaw sze u w a ż a łe m się za k ra k u sa . Nrie jestem tu u ro d z o n y , n ig d y n ie m ie sz k a łe m tu p rz e z d łu ż s z y czas, ale i ta k ja k m a m w y b ra ć ja k ie ś m iejsc e w P olsce, to w ybiorę Kraków, bo traktuje go jak dom . Tu m am przyjaciół i czuję się dobrze, wiem, w jakich knajpach pić, i w j a k i c h b a r a c h m le c z n y c h je ś ć . P rz e z o s ta tn ie sześć lat p rzy w o żę tu sw o ic h m u z y k ó w i o n i te ż p o k o c h a li to m iasto .
Fo t Ł uk as z Ż tih } Jź
Temat z okładki
r
- A co ^cst dla cieb ie najważniejsze
w tym miaście?
- N ajważniejsze jest to, że tu panuje kii* m at studencki. Ja lutaj wszędzie chodzę piechotą, bo w szystko jest blisko. I waz- ne też jest to, że m ogę tli być sobą, m ogę chodzić w takich ciuchach jak lubię. Esencji} jest jed n ak fakt, że tu m łode ge neracje m ieszają się ze starszym i. To jesl bard zo cudow ne. Tu nie m a tak, że ten b ar przyciąga takich ludzi, a tam ten in nych. Tu wszędzie m o żn a spotkać zróż nicow ane środow iska.
- Jesteś już członkiem elity artystycznej Krakowa? Ponoć to bardzo zam knięta grupa,.,
- Na p ew n o nie jestem . Nie zależy m i na środow isku artystycznym . W arto pić wódkę z tym i, którzy są fajni, a że wśród tych są także artyści, to bardzo pięknie. Nie będę się pchał w jakieś środow iska. Osobiście znam wiele osób w Krakowie, ale to nie jest żadne zam knięte grono.
- Jak w tw oich oczach wygląda polska scena muzyczna?
- Polska scena jest iak najbardziej niesa m owita i ciekawa. Jestem pozytywnie na stawiony, bo istnieje wielu wykonawców, których szanuję i jestem ich wielkim fanem. To dotyczy zarówno tych młodych, jak i starszych. To cudowne, że kluby muzycz ne się rozwijają i nawet w małych m iastecz kach powstają wyjątkowe miejsca. Musze jednak wspomnieć, że w poniedziałek by łem w Sali Kongresowej na rozdaniu na gród Złote Dzioby. Konferansjerzy zaczęli spotkanie od slow: „Słuchajcie, tutaj jest śmietanka polskiego show-biznesu!” a ja wiem, kto jest śmietanki) polskiego show- biznesu i to na pew no nie ci, którzy byli w Sali Kongresowej. W sztuce nie chodzi przecież o sprzedaż płyt...
- W takim razie, co się przyczynia d o tego, że ta sytuacja tak wygląda?
- Jest takie środow isko ludzi, którzy m ają za dużo władzy na polskiej scenie m uzycznej. Ja naw et nie mówię o wy konawcach. Po p rostu jest grono, k tó re lubi robić dla siebie im prezy i chce żebyśmy o tym pisali i mówili, tra k towali je jak śm ietankę show -biznesu.
Dla m n ie jest dziw ne, choć m oże to n o r m a, że w 2008 roku, w dem okratycznym kraju m ożesz m ieć państw ow ą telewizję, która w raz z ra d ie m robi o g ro m n ą im p re zę, by się lansować. W d o d atk u organiza torzy w m aw iają ludziom , że w konkursie chodzi o esemesy, że w ysłanie w iad o m o ści przekłada się na sukces danego idola. Z Całym szacunkiem , ale ja wiem, że taka kapela jak Feei, która sprzedaje m nóstw o płyt, nie m oże przegrać z Kombii! To n ie możliwe. Tak sam o jak Sokol feal. Pono z p io sen k ą „W aucie”, którzy nagrali świetny teledysk i m ają genialny hit! O ni m ają więcej niż 6 m in wejść na youtube. eonu także nie m ogą przegrać w swojej kategorii. G dyby napraw dę decydow ały
esc mesy, wygraliby. Lans jest dobry, ale niech on będzie szczery.
** Jest w takim razie jakieś m iejsce dia alternatywy w Polsce?
- Pewnie, że tak. To s;j m ałe grona i żyją w ja k ic h ś k lik a c h , O czy w iście m ogę m ów ić tylko o tych osobach, które znam . Ja wierzę, że to środow isko wciąż się buduję. U w ażam jednak, że a lte rn a tywa nie m oże być tylko dla alternatywy. Ludzie mają robić ró żn ą m uzykę. M iej sce m usi być dla każdego. C hodzi oto, by w każdym gatu n k u chwalić jakiś poziom . Ja nie chcę m ów ić, co dla m n ie jest dobrą m uzyką. Sądzę jedynie, ze polska
tyw a jest n a b ard zo w ysokim poziom ie, a pop nie. Ja k o ch am pop i chciałbym żeby był w Polsce lepszy,
- Kiedyś określiłeś swoją m uzykę jako „pop alternatywny ze wstawkam i p u n kow ym i” M ożesz to rozwinąć?
- Obecnie piszę piosenki różne, ale trzeba zdawać sobie sprawię, że ich schematy są bardzo popowe. Chyba dlatego m oja m u zyka trafiła do szerszego grona. Obecnie pop kojai7,y się z czymś słabym. Za granicą tak nie jest. Tam niekonieczne to, co jest alternatywne, m usi nie być popem. Wręcz odwrotnie. W innych krajach, coś, co jest popem , jest bardzo eksperymentalne. Na polskiej scenie bywa inaczej. Tu m n ó stwo rzeczy jest wykonywane mechanicz nie i n u d n a M nie kręci to, co nudą nie jest..,
- A jest jakaś granica alternatywy?
- W Polsce panuje przekonanies że sztu ka alternatyw na nie m oże zarabiać p ie niędzy. Ja juź zagrałem wiele k o ncertów za d arm o i cieszę się, że m ogę w końcu dzięki graniu żyć. Dlaczego sztuka al ternatyw na nie m oże być n a bankiecie? To tak jakbyś miał pro d u k t alternatywny, który zm ienia status w raz z ilością sprze danych płyt* W łaściciele dużych firm nie m ogą słuchać dobrej muzyki? To przecież bzdura, jeżeli m asz ochotę na „Taniec z gw iazdam i”, to m asz do niego iśćJ
- W iek propozycji koncertow ych o d rzucasz?
- M am świetną m enadżerkę i w su mie nie wiem, jak lo wygląda, O d m a wiam na p ew n o takim w ydarzeniom , które nit; pozw oliłyby m i grać koncertów wr zam ian za to, że co piątek rano w i działbyś m n ie wr telewizji, Nie zapraszaj cie m nie do trzeciej czy ósm ej edycji, zaproście m n ie do pierw szej edycji ja k ie goś głupiego program u! (śmiech) Tak n a praw dę to nie jest mój świat. W tej chwili najw ażniejsze jest granie i cieszę się, że m ogę to robić,
- Po sukcesie płyty „D ebiut” łatwiej grać repertuar Tesco Value?
- Nawet nie w iem , c^y łatwiej. Przy znam , że m oże naw et jest trudniej. W iesz, ludzie generalnie nie znają tego
Temat z okładki
materiału* Poznają go pierw szy raz. D o pi ero go odkryw ają. Kiedyś te piosen ki żyły własnym życiem i były grane dla grona, które je kojarzyło,
- A jest wyczuwalna granica p om ię dzy tym i, którzy słuchają cię dla mody» a tym i, którzy robią to z przekonania?
- Nie w idzę jej, ale istnieje na pew no. Zawsze tak było. Ja się cieszę i jestem wzruszony, że ludzie m n ie słuchają, ale w iem , że nie będzie tak zawsze. Teraz jest piętnaście m in u t sławy. M am jednak nadzieję, że kiedyś, jak będę grai coś in nego, to ludzie pom yślą: - ej, kiedyś byłem na koncercie Czesława, robił coś fajnego, zobaczm y co gra teraz, ja jestem grajkiem i chciałbym* by zawsze było m iejsce dla m nie, aje nie m am żadnych oczekiwań na przyszłość. Po prostu chcę grać i będę b ard zo zadowolony, jak będzie się to p o dobało ludziom .
- Na koncerty zabierasz swoich przy jaciół, którzy w różnych kom pilacjach w spółtw orzą zespół. To przyjemne grać z b lisk im i osobam i?
- To c u d o w n e D zięki te m u , ja n ic czuję tak iej o d p o w ie d z ia ln o ś c i, n ie m u szę niczego u d o w a d n ia ć . To są m oi p rzy jaciele. O n i ch cą grać tę m u z y kę, bo zaw sze grali. K ochają Polskę, k och ają m n ie. P ro je k t celo w o n a zywa się „C zesław Śpiew a” b o chcę b ra ć ró żn y ch m u zy k ó w ze sobą. K aż dy jest dla m n ie ważny. W p rz y sz ło ści ch cę w y stęp o w ać z w ięk szą ekipą. Dla m n ie je st b a rd z o w ażn e, że osoby, k tó re m n ie słu ch ają, w iedzą, źe w szy st ko, co robię, w sp ie ra ją i w s p ó łtw o rzą m o i p rzy jaciele. W sp a n ia łe jest, że p rz e z p ó łto re j g o d z in y w y stępu m o żem y u k azać, że k o ch a m y w sp ó ln ie grać i ro b im y to dla p rz y je m n o śc i.
- Te różne kom pilacje Czesława, k tó ry śpiewa, biorą się z tego, że jedna by ci się znudziła?
- N iekoniecznie. W tej chw ili jeżdżę z Karen i M arcinem - To m i się nie n u dzi, Na p e w n o je d n a k b ęd ę m ia ł ochotę brać in n y ch m uzyków . Przez wiele lat, jak przyjeżdżaliśm y do Poiskj, to nie raz m usieliśm y b rać zastępczego grajka, bo nie w szystkim w yjazd pasow ał i nie
w szyscy mieli p ieniądze. G dy graliśm y p o d szyldem Tesco Value, dzw oniłem d o kolegów i pytałem , kto m a ochotę przyjechać. Każdy m a sw oje pro jek ty i sw oje życie. Cieszę się, że publika m i ufa i te piosenki m o ż n a grać w różnych składach,
- Zauważasz to, że w szyscy cię u w iel biają, bo jesteś jedyny, który przyjechał z zew nątrz i m ów i nam , że jesteśm y faj ni. Tutaj wszyscy m ów ią, że jesteśm y do niczego...
- To praw da, Tomek Lipiński pow iedział mi, że przez długi czas na polskiej sce nie nie było wykonawcy, który by nie narzekał. Tomkowi zapew ne chodziło 0 to, że podtekst piosenek jest pozytywny. Ten m ateriał został sławny przez przy padek. Ale to cudow ne, że osoby, które przychodzą na koncert z ciekawości, m ogą ujrzeć m ój subiektywny, niczym nieskrępow any ś w ia t
- C zyli jest coś tak iego jak n ieza
leż-r * $
n o sc :
- Jest o g ro m n a niezależność. Ludziom się w m ów iło, że jest inaczej, ja m am n a wet w ytw órnię, która nie m a żadnych w ym agań. W spólnie podejm ujem y d e cyzję i dyskutujem y. Najw ażniejsze jest m ieć d o brych ludzi wokół siebie, którzy dają cen n e wskazówki.
- Spotykasz się z jakimiś antyfanami?
- S p o t y k a m s ię . O s t a t n i o g r a ł e m w Poznaniu. Pizy barze siedziały dwie osoby, które w ogóle nie poszły n a salę, gdzie był koncert, a p ó źniej powiedziały, że to, co robię, jest kiepskie. N o ale jak m ożna oceniać koncert, gdy się na n im nie było? Ten tem at jest szeroki. Ja na przykład nie m iałbym potrzeby, by za łożyć sobie w Internecie fikcyjne konto 1 wyżywać się na ludziach. W Polsce w ie le osób tak robi.
- Może to specyfika naszej mentalności?
- Polska to taki kraj, w k tórym czuć wiele frustracji i kom pleksów. Szcze gólnie w Internecie, gdzie m o żn a po wiedzieć wszystko. M yślenie jest takie, że jak coś trafiło d o szerszej publiczności, to m usi być kiepskie. Musi.
- A m oże to właśnie wróg mobilizuje?
- To jest na pewno jakaś mobilizacja, ale ja nie będę komunikował się i wrogiem, który jest bezsensowny. Ja nie gram pod publikę. Właściwie to jest tak, ze jak tacy ludzie ga dają o tym, co ja robię, to znaczy, że jestem znany. Tak naprawdę zauważyłem, że jest wokół mnie głośno dopiero wtedy, jak po jawiły się negatywne komentarze na mój temat. Ale w gruncie rzeczy to dobre, hIb pobudza do zastanowień, co to jest sztuka. Ja nie uważam, że polska publika jest głupia, ale oni strasznie lubią określać innych. Trze ba tylko uważać, by nie wpaść w ocenianie ludzi po tym, czego słuchają.
- Czesław, jesteś m inim alistą?
- Jak najbardziej. Nie w iem czy to się u d a je n a płycie, ale jak gram koncerty robię to bardzo ininirnalistycznie. Parę tonów na pianinie i z tego jest cała piosenka. Nie których może to przestraszyć i tremować. Wielu ma wątpliwość, jak coś tak prostego muzycznie może być tak tajne.
- A jak do tego ma się improwizacja?
- ja szanuję tę zdolność bardzo To, co tw orzę i zespołem , to taki specyficzny luz. My czujem y się bezpiecznie, więc staram y się m uzykę ogarnąć subiektyw nym św iatem improwizacji. Trzeba przy znać, że on też jest m ini mali styczny.
- Spotykasz się z m łodym i ludźm i. Jak oceniasz now ą generację?
- M am przyjaciół, którzy są w m oim wieku, i jak spotykam ich m łodsze ro dzeństw o, to zauw ażam , że naw et ci pięć lat m łodsi całkowicie inaczej funkcjonu ją. Jest duża różnica poglądów . O n i żyją w przekonaniu, że m ogą wszystko. Tro chę teraz naiw nie generalizuję, ale to cał kiem inna generacja. To oczywiście jest bardzo pozytyw ne. Dla nich E uropa cał kowicie się otw orzyła, Jeżdżą na wakacje do Anglii, by dorobić, i nie m ają żadnych barier. Cały świat jest teraz mały.
- A co wkurza Czesława Mozila?
- M nie strasznie wkurza, że jak chcę p ła cić po d atk i i wyrobić sobie NIP, to d o sta ję list, w którym mi grożą karą d o 2.5 tys. złotych, jeśli się nie przem elduję do ty
Temat z okładki
godni a, a wszystko dlatego, że w pisałem w im ieniu swojegc ojcu X a nie „t". To, co się dzieje w system ie jest dla m n ie niepojęte. W k u rza m n ie też sztuczne kreow anie świata. Nie narzekam ju ż na korki, bo wiem, jakie są, i po prostu nic jeżdżę po Krakowie sam ochodem .
- Na jakich fundam entach bazuje Two ja m uzyka. C o jest dla cieb ie in sp ira cją? M iała na to w p ły w szkoła m uzycz na?
- S zkoła m u z y cz n a na p e w n o n ie m ia ła n a Eo w p ły w u , b o o n a je d y n ie zachęca, ale to n ie przez nią się e d u kujesz. W szy stk o tak n a p ra w d ę b a zuje na id o la ch . K s z ta łto w a łe m się p rzez M a d o n n ę , P rin c e a , O ffsp rin g , Iro n M aid en , K o rn a, D e fto n s, B jork, PJ Harvey, N ick a C av e a, T o m a W aits a - to w szystko je d n a w ielka m iesza n k a. S łu ch ałem d u żo toJku, k lasy k i i m u z y ki film ow ej. P rz y z n a m > że k o ch am gry k o m p u te ro w e i jako c h ło p c z y k o p ró c z ć w iczeń n a a k o rd e o n ie d u żo g rałem . P o d ejrz e w a m , że p o d św ia d o m ie j e stem u k sz ta łto w a n y p o d k ła d a m i m u zy czn y m i d o ja p o ń s k ic h g ier k o m p u terow ych - m o że w ła śn ie d la te g o m o ja m u z y k a jest taka bajkow a. In s p iru ję się m u zy k ą i to jest n a tu ra ln e , ale n ie lubię, jak lu d zie p o ró w n u ją zespoły. W iad o m o , że n ie k tó re p io se n k i są do siebie p o d o b n e , ale to w y n ik a z p e w nych o g ra n ic z e ń .
- M asz jakieś m arzenie zw iązane ze współpracy z muzykami?
- Jest wiele d o b ry ch m uzyków , ałe n i gdy jeszcze o tym n ie m yślałem , t rze ba zacząć od tego, co pasuje ze sobą. To, że jesteś fan em kogoś, nie znaczy, że razem potraficie stw orzyć coś dobre* go. Jestem w ielbicielem Lao Che, M ary si Peszek, Hey, Lecha Janerki - m oże to b rz m i b ard zo oklepanie, bo to o g ro m n e postacie, ale dla m n ie to jest w łaśnie śm ietan k a polskiego show -biznesu.
- M yślisz o jakim ś nowym projekcie?
- Myślę o tym , by w ydać m uzykę, któ rą gram już na koncertach. Dostaję ta k że m n ó stw o d o b ry ch tekstów od fanów, które nigdy d o tą d nie wyszły z szuflady, a m ożna by zrobić z nich coś fajnego...
- W takim razie łatwo się utożsam ić
z czyim ś tekstem?
- Jeszcze cztery lata tem u p o w ie d z ia ł bym , że to w ogóle n iem ożliw e. T eraz ju ż w iem , że jest inaczej, fa m iałem fuksa, b o M ic h a ł Z abłocki p rz e słał mi lin k a do m n ó stw a tek stó w od in te rn a tó w i mia~ łem m o żliw o ść zad ecy d o w an ia, k tóre
z n ic h chcę śpiew ać. W y b rałem d z ie sięć, któ re m i się b ard zo s p o d o b a ły Tak n a p ra w d ę w idzę w n ic h h is to rie, które sam ch ciałem opow iedzieć. N ie b ęd ę m ów ił, jak ja je in te rp re tu ję , ale n a p ra w d ę m ogę pow ied zieć, że się
7. nim i u to ż sa m ia m .
R ozm aw iał: B a rto sz W alat
4
g ru d n ia br. w P rzychodni Tow arzyskiej (ul. Szewska 23) „M ixer“ zorganizow ał spotkanie ?,; okazji wydania 30, n u m e ru pism a. U czestni czyli w n im członkow ie redakcji, którzy w raz z now ym redaktorem naczelnym B arto szem W alałem starali się zaryso wać plan rozwoju m agazynu, a także za proszeni goście.Po dc ziis dyskusji pojaw iły się cie kawe pom ysły uatrakcyjnienia „Mixe- ra” N iebaw em w prow adzone zostaną nowe pasm a tem atyczne. M agazyn od czterech lat trafia do rąk studentów Kra- kowskiej Szkoły Wyższej i spotyka się z coraz w iększym zainteresow a n iem (na w et osób z konkurencyjnych uczelni). Spora w tym zasługa autorów piszących do m agazynu, a przede w szystkim osób go redagujących., m in. długoletniego redaktora naczelnego k artk a M isińca i o p iekuna redakcji Macieja M alinow skiego z W ydziału Politologii i K om uni kacji Społecznej.
„M ixer” cały czas czeka na now ych w spółpracow ników . Nie bójcie się pisać, napraw dę warto. Teksty przysyłajcie pod a d res em mixer_ksw@ inte ria . e u
R edakcja
„Mixer" czeka na nowych współpracowników
To już 30. numer...
B artłom iej M isin iec (2 łew ej), b y ły n aczeln y „M ixern"
Kino lat 30. ub. wieku, czyli „Przeminęło z wiatrem"
To, co bezpowrotnie uleciało...
Joanna O p a rcik
W
itając lata 30, ub. wieku, św iatowa kinem atografia zdawała się zapow iadać to, co m iało nastąpić w przyszłości - kilkadziesiąt lat d o m in acji k ina am erykańskiego. Aż do lat 50. i GO., kiedy neorealizm w łoski czy now a fala francuska próbow ała zm ienić ten stan (jednak ze skutkiem nie do k o ń ca u d an y m ), oczy w idzów skierow ane były bow iem za ocean.Dla k in a w prost z fabryki snów był to czas, kiedy klarow ała się ostatecznie sy tuacja na ry n k u - pow stało kilka o g ro m nych w ytw órni filmowych, które z d o m i now ały n a wiele lat produkcje film ów w H ollyw ood, a których szefowie wciąż ze sobą rywalizowali. P aram o u n t Pictures Zucora, M G M M ayera czy W arner Bro thers nie żałowali środków, by p o konać konkurencję. To w łaśnie w tedy zaczęły się wielkie produkcje, kiedy to o grom ne pieniądze przekładały się n a zapierające dech widowiska, mające przyćm ić d o k o nania innych tygrysów tego biznesu.
Lata 30. ub. w ieku to też okres, kiedy kino zaczęło się rozwijać w kilku rożnych kierunkach: z jednej stro n y kino obycza jowe lat 30., w którym bohateram i byli tak zwani zwykli ludzie; początki kina w esternow ego z praw dziw ym d y n am i tem gatunku, czyli „D y liżan sem 1 z 1939 roku z n iezap o m n ian ą rolą m łodego Joh na Waynea, z drugiej ogrom ne p ro d u k cje historyczne, w których najw ażniejszy był rozm ach i epickość dzieła.
Tym razem chciałabym się skupić na filmie b ęd ący m kw int esencją takiego w łaśnie rozm achu - filmie Victora Fle m inga z 1939 roku ze św ietną rolą Clarka G ablea i Vivien Leigh pt. „P rzem inęło z w iatrem ”. Tak, wiem - już słyszę glosy niezadow olenia: a to, że strasznie długie; a to, że przestarzałe i zbyt m elodram a- tyczne czy też pom patyczne. Jednak n a m awiając was do obejrzenia tego film u, chciałabym , żebyście spróbow ali uw olnić się od myślenia XXI-wiecznego widza.
C hoć film uderza rozm achem , naw et dziś pam iętajm y, kiedy pow stał oraz jakie w rażenie m u
siał zrobić w latach 30. czv 40. ub. w ie ku.
Z pew nością wielu z was słysza ło o tym filmie, ale niewielu go oglą dało. Ta epicka h istoria opow iada 0 losach rodziny 0 1 H arów w ciągu lat, dla której tłem jest w y n iszczają ca A m e ry k ę X IX w ie k u w o jn a d o m ow a p o m i ę d z y P o łu d n ie m i P ó łn o c ą . P o m i m o że osią filmu pozostaje wojna, tak napraw dę nic w idać jej na e k ra
nie zbyt często - została raczej ukazana przez p ry zm at m ałych h isto rii poszczególnych bohaterów , sytuacje wydaw ałoby się prozaiczne (braki w zaopatrzeniu, kłopoty z d o sta li iejn się do innych miast czy stanów,
bieda i po g ard a w ygranych w stosunku do pogruchotanego Południa),
To, co m nie się najbardziej podoba, to ukazanie ew olucji głównej b o h ater ki, któ ra je d n a k nie w yrzeka się swoich specyficznych cech charakteru. Zarów no n a początku, jak i p o d koniec filmu jest uparta, tem p eram en tn a i nieco
wyzy-FOR THE FIRST TIME IN ITS ORIGINAL TECHNICOLOR* GLORY
AND A RI MASTERED DIGITAL SOUNDTRACK
І № bS 'fb LL
U S U I КОЙМО O im n J L W U ^ M ) НЛТТІІ МсйИІЕ L THOMAS H IT C H !L Щ Щ Ш Г А Щ Д ЇН
[l.-A jii U S i : 4M к _ і з ; t>. .. : т. о і M a h c . a e f i M i t c h i u \
wająca w swojej pew ności siebie. Jednak o iie poznajem y ją jako sprytną i zuchw a łą, ale w gruncie rzeczy beztroską osób kę, o tyle na k o ń cu m am y do czynienia z p ełnokrw istą postacią kobiety, któ ra wiele przeszła, ale wciąż potrafi być dum na. M oże zresztą czasem na wyrost - jakby nie chciała przyjąć do w iadom
j Artystyczne Stowarzyszenie .scal_art
Pomóc młodym twórcom
niezależnym
ś d swojego beznadziejnego położenia. Ilustracją tego jest jej słynny tekst kilka krotnie pow tarzany jak m an tra „Pom y ślę o ty m ju tro ”
W idza zaskakuje autentyczność p o staci, jakie potrafili zbudow ać aktorzy. Z arów no Leigh, jak i Gable stworzyli praw dziw ych ludzi z krw i i kości, ze sła bość iam i i dylem atam i, jakie każdy zn n s posiada. Pom im o pew nej m aniery gra nia, nieodłącznej dla film ów tej dekady, ich gra zaskakuje i świeżością, i now o czesnością. D odatkow ym atu tem w yda je się to, że stworzyli dwie godne siebie postacie - inaczej niż w wielu m elo d ra m atach lat. 30., gdzie często kobieta jest udręczoną ofiary lub fem m e fatale i w y stępuje nierów na „walka” charakterów . Tu m am y dwójkę bo h ateró w m ogących hez przeszkód prow adzić ze sobij dialog na rów nych praw ach.
Po obejrzeniu tego filmu na pew no zapadną w am w pam ięć niezapom niane sceny - od nakręconego z przepychem ujęcia palącej się Atlanty, p o p rzez d ro b ne kom ediow e scenki, jak choćby występ Scariett w sukience uszytej z weluro- wych zasłon, czy wszelkie sceny z u h o norow aną O scarem czarnoskórą Hattie M cD aniel (grającą M am m y), aż d o scen dram atycznych, nakreślających b u rz liwe m ałżeństw o głów nych bohaterów. Na uwagę zasługują też piękne kostium y i scenografia - wielki budżet pozwoli! na stw orzenie w yjątkowo dokładnych i w iernych dekoracji.
Z lii m u „Przem inęło z Wiatrem” unosi się wielki sentym entalizm za
lu
tam i bezpow rotnie straconym i, za bez- troskością Południa, Film opow iada w szerszym ujęciu o pewnych wartościach, stylu życia, które bezpow rotnie odeszło, Bohaterowie próbują odnaleźć się w nowej sytuacji, wciąż chyba nie wierząc w upa dek świata, w którym się wychowali.Co przesądza o sile filmu? Chyba jednak nie epickość historii, ale w łaśnie małe, w ew nętrzne d ram aty i p rzeo b raże nia b o h a te ró w Zmiany, jakie przyniosła wojna, na zawsze odcisnęły n a nich p ię t no, W pewien sposób ów obraz daje też nadzieje - przecież obserw ujem y świat oczami slrony przegranej, zrujnow a- j nego Południa, a jed n ak wszystkie p o stacie pokazują, że z najgorszego pieklą m ożna wyjść zwycięsko - niekoniecznie m aterialnie, ale choćby (a m oże przede
w szystkim ) m oralnie. ■
M arta W aw rzyn iak
W
różnych publikacjach p ojawiają się opinie, że klim at Krakowa nasiąknięty jest archaizm em i sterylnością. O kazuje się, że pow stają instytucje, których celem pozostaje walka z tym stereotypem . N aj now szym projektem , jaki w kom ponow ał się wr nasze m iasto, jest A rtystyczne Sto warzyszenie .scal_art, które nie m anife stuje, nie chce rewolucji,Z m ateriałów prasowych rozsyła nych przez założycieli inicjatyw y p ro jekt pow stał po to, żeby p o m ó c m łodym tw órcom niezależnym , którzy dot^d nie byli dostrzeżeni przez m ecenasów. Na stronie internetow ej Stowarzyszenia m o żn a wyczytać, że „głów nym celem jest w ytw orzenie spójnego w izerunku pokolenia '80, które by podjęło dialog z istniejącym i instytucjam i kulturalnym i" Inicjatyw a w ym ierzona jest wr p isa rzy, grafików, fotografików oraz w szyst kich innych, którzy d o tą d m ieli p ro b le my z ukazaniem swojej perspektyw y na szerszą skalę. Wydaje m i się, ze założenia, jak ich podjęli się inicjatorzy akcji, n a tra
fią n a od b ió r - szczególnie że m łodzie żowe środow isko krakow skie obfituje w ludzi w chłoniętych w artystyczny kli mat. Ale czy tru d n e praw a ry n k u pozw o lą p rzetrw ać tym założeniom ?
D o te i p o ry projekt przejaw ia się w rożnych m iejscach Krakowa, gdzie re alizuje wystawy, spotkania z uznanym i tw órcam i i zestaw ia „m łodych niezrze- szonych” z „docenionym i i sztandarow y m i^ Jedną z takich akcji było spotkanie ze Sław om irem Shutym oraz w ystawa Karoliny Liczman pt. „Kobieda" Brałam udział w obu przedsięw zięciach i z ob serwacji wynika, że .scal art. jest sto su n kowo d o b rze zorganizowany. Oczywiście nasuw ają się p ew n e w ątpliw ości i chętnie skonfrontow ałabym je z tw órcam i akcji, ale pozwolę sobie to zbadać, u czestni cząc w kolejnych projektach, Tym razem
na forum pojawił się k onkurs literacki na „O pow iadanie o kanarach” - nag ro d ą jest publikacja m ateriału w w ydaw nictw ie A rtystycznego Stowarzyszenia, Chcecie publikować? Sprawa jest pro sta.
To bardzo dobrze, że w naszym m ie ście m ożna natrafić na ludzi, którzy sta rają się pom óc innym , W arto zauważyć, że z koncepcji tej organizacji wynika, iż wr pełni jest tw orzona przez rocznik '80 i trzeba przyznać, źe m ożna to uznać za w yznacznik świeżości i b ezk o m p ro m i sowego podejścia do podejm ow anych zabiegów. Za pointę niech posłuży moje spostrzeżenie, że po spotkaniach o rgani zowanych przez .scal art, byłam pewna, że p rojekt spotka się z uznaniem . W ierzę, że moje przeczucia przeniosą się na re alny w pływ tej organizacji na w izerunek w spółczesnej bohem y Krakowa.
PS
Jeżeli tworzycie i chcecie zam anife stować, że nie godzicie się z obecnym i re aliam i prom ocyjnym i m łodych artystów, napiszcie na info@scal-art.pl i pokażcie, że macie coś do powiedzeniu. Ja napisałam.
FeLieTon
Wybory w Stanach Zjednoczonych wciąż podlegają analizie...
Barack Obama:
iluzjonista godny swoich czasów?
No i stało się - zgodnie z sondażami wybory na stanowisko Commander in Chief,
czyli czterdziestego czwartego prezydenta USA, wygrał po raz pierwszy czarnoskó
ry senator Barack Obama. Zaskoczenia nie było. Większość komentatorów od daw
na to przwidywała. Czy zatem jest się nad czym pochylić i co analizować, kiedy tyle
już zostało powiedziane? Okazuje się, że tak...
A m e r y k o , „ p o k a ż s w o ją t w a r z ”
Po pierw sze, słynny już, dość szero ko opisany efekt Bradleya. O sobom nie- kojarzącym przypom inam , że socjologo wie nazw ali tak sytuację, kiedy to kolor skóry kan d y d ata okazuje się m ieć (p o m im o przeciw nych zapew nień w ybor ców) decydujące znaczenie. C hodzi o to, żc m im o zdeklarowanego poparcia dia kandydata czarnoskórego głosujemy prze ciwko niem u ze względów rasowych.
Tyle teorii, a co w praktyce? W yda je się, że tym razem nie spotkaliśm y się z lakę sytuacją. Co więcej, myślę, że było w prost przeciw nie i trzeba m ów ić o efek cie odw rotnym , który od teraz zostanie chyba nazw any efektem O bam y. Senatora z Chicago p o p a rło o wielu więcej elekto rów (a więc zyskał dużo większe p o p ar cie społeczne) niż oczekiw ano. W ygrał bow iem przytłaczającym stosunkiem głosów, pokonując swojego republikań skiego przeciw nika nie tylko w d e m o kratycznych stanach, ale także w tych miejscach, które od lat nazyw ano „ba stionem republikanów 5*, słynącym z w ie loletniego poparcia dla konserwatystów. W yborcy przełam ali jed n ak długoletnią tradycję i mając do w yboru p rzedstaw i ciela, b ąd ź co bądź, strony, która od 8 lat rządzi krajem z b ard zo m arn y m skut kiem (podpisując się choćby pod n ie kończący się wojną w Iraku i kryzysem gospodarczym ), zacisnąwszy zęby, z lek kim o p o rem poparli kandydata d em o
kratów p o m im o w ew nętrznego rasizm u. fmakrni
FeLieTon
Zastanaw ia m nie tylko jedno: co by się stało, gdyby kandydatem dem okratów na stanow isko prezydenta USA okazała się H ilary C linton? W brew pozorom kolor skóry niewiele by jej po m ó g ł - konser w atywni w yborcy z pew nością bardziej by byli skłonni do pop arcia O bam y niż kobiety - choćby białej jak śnieg. Ot, to w łaśnie słynna* pełna sprzeczności A m e ry k a ...
„Ociec, prać” ale i*., płukać
w nowym Lenorze Perwoll Black
D ruga spraw a to fakt, jak na w ybo r y am erykańskie zareagow ała cała p o p kultura i m edia. Nie - to nie były już wy bory polityczne, którym i m ało kto się interesuje (choć oczywiście każde w ybo ry am erykańskie, ze względu n a pozycję tego kraju na arenie m iędzynarodow ej, przyciągają opinię światową). Tym ra zem polityka p rzeniknęła praw ie w szyst kie dziedziny życia. Tylko dlaczego?
O dpow iedzią m oże być charakter obecnego w izerunku polityki. To już nie tylko kilkum iesięczna k am p an ia p rz e d wyborcza w raz z w ystąpieniam i publicz nymi, sp o tam i reklam ow ym i i debatam i telewizyjnymi. W tym roku dostaliśm y coś gratis, jak przy zakupie proszku do prania, do którego dołącza się czasem p ły n dtj płukania, „Czarny K ennedy”, jak przez wiciu byw a nazywany O bam a (czego sam zainteresow any jest dosko nale świadomy), wyruszył w świat, O d w iedziny kandydata na stanow isko p re zydenta USA to dość rzadkie zjawisko. W ydaw ało się, oglądając słynne ju ż ujęcia ze spotkania senatora z 200-tysięcznym tłu m em berlińczyków, że chce on przy pieczętować swój sukces, zan im ten jesz cze nastąpił. Wręcz czekało się, kiedy zacznie mówić słynnym tekstem n o m en o m en K ennedyego: „Ich birt berliner”,
In n ą spraw ą pozostaje historyczne zaangażow anie św iata celebrity z n aj wyższej półki całego H ollyw ood. „M ia sto A niołów ” od lat w spiera (m niej lub bardziej) dem okratów , ale pierw szy raz w historii sytuacja osiągnęła tak szeroki zakres. Sym ptom y owej histerii m ogli śmy zauważyć już cztery lata tem u, k ie dy Al G ore walczył z G eorgeem W, Bu shem, przegryw ając z n im w tru d n y do uw ierzenia sposób, Rozczarow anie, jakie się w tedy pojaw iło w H ollyw ood, w yra
żone choćby w (nie zawsze rzetelnych, aie o ty m .,, pstt) dokum entach Mo- orea, dodatkow o zdopingow ało gorące nazw iska Los Angeles, N o rm ą stało się publicznie głoszone p oparcie dla O b a my, tw orzenie spotów reklam ow ych czy piosenek prom ujących.
Innym sposobem okazała się zabawa w „żywy billboard”, czyli n iem e w yraże nie zachw ytu p o p rzez noszenie koszu lek z w izeru n k iem senatora. W m iejscu, gdzie każdą byłą gwiazdę codziennie fo tografuje się choćby w d ro d ze do siłow ni czy po kawę, takie w yrażenie swoich preferencji m iało szczególnie znaczenie, zapew niając darniow ą reklam ę o silnie społecznym wydźw ięku u grupy, która w tych w yborach najbardziej się liczyła - m łodych ludzi pierw szy raz w ybiera jących się na wybory. Ż adne pieniądze
nie są w stanie zapew nić takiej prom ocji, W ystarczy przejrzeć archiw a in te rn e to wych blogów i stro n plotkarskich z o sta t nich dni kam panii.
N atom iast w itry n y ekskluzyw nych sklepów internetow ych na chwilę po chowały najnow sze kolekcje p re t-a -p o te r na rzecz m niej m oże glam our, ale jakże popraw nych politycznie baw ełnianych podkoszulków w artych 5 dolców. Z esta w ione ze szpilkam i o d M anolo Blahnika za 700 dolarów czy najnow szym i m o k a synam i YSL, były idealnym strojem do biura m ieszczącego się p rz y gwarnych ulicach N ow ego Yorku.
Czy to ptak, czy samolot?
N ie to Super-Obama
W końcu tem at, nad którym zasta naw iano się trochę po cichu, trochę n ie chętnie i delikatnie, czyli reakcja m iędzy narodow a. Nikt oczywiście nie przyzna, że kolor skóry stanow i jakiś problem , Jednak sław na już, a niezm iernie żenują ca, w ypow iedz Berłu sconiego z M oskwy o „m łodym , zdolnym i opalonym ” O b a rnie budzi wątpliwości, Śmiać sję m ożna, że to tylko je d n a k głupi w ybryk prem iera W łoch, ale niepokoi fakt, że i u nas nie jest lepiej. N azw anie O bam y „czarnym mesjaszem am erykańskiej lewicy* przez skrajnie prawicowego p osła G órskie go (należącego jed n ak d o drugiej p artii w kraju) przeraża. \ choćby były to o d oso b n io n e glosy, pow inniśm y być na nie szczególnie wyczuleni.
C hoć wszyscy zapew niają o rów no ści ludzi wszelkiego pochodzenia et jucz nego, w ystarczy się bliżej przypatrzyć składow i większości rządów krajów eu ropejskich, by przekonać się, że nawet w w ielokulturow ych społeczeństw ach francuskich, niem ieckich czy brytyjskich osoby o o d m ien n y m niż biały kolor skó ry rzadko zasiadają w parlam entarnych ławach, nie m ów iąc już o zajm ow aniu wyższych stanow isk. M ożna oczywiście kłaść to na k arb wieloletniej dysproporcji w ykształcenia białych i kolorow ych oby wateli tych krajów czy też na zam knięcie się w ciasnych grupach etnicznych (np, Turków w N iem czech ). Jednak dalej nie tłu m aczy to tak wielkiej przew a gi stereotypow ego białego kołnierzyka w idealnym wieku 45-55 lat pod kraw a tem (okazjonalnie w ym ieniającego gar n itu r na garsonkę).
P rzy czy n n a le ż y szu k ać raczej w ogólnym społecznym przyzw oleniu na taką sytuację i podśw iadom ym prze konaniu oraz niechęci do innych grup et jucznych. Czas najwyższy, żeby biały establishm ent został lekko przem iesza ny (nic tak dobrze nie robi skostniałym stru k tu ro m d em o k racji jak m ała „rew o lnej a” otw ierająca oczy). I choć O bam a m oże się wielu w ydaw ać nieco k om ik sową postacią wraz ze sw oim i, tak, p rzy znajm y to, dość ogólnikow ym i hasłam i w yborczym i, lykrze z wielkim żółtym „S” w ypisanym n a swoim niebiesko- czerw onym kostium iku,
Co oznacza w ybór O bam y dla A jneryki? T ru d n o powiedzieć - wciąż jest za wcześnie, żeby się przekonać, ile z haseł było tylko populistycznym m agnesem , a ile praw dziw ym i o b iet nicam i przyszłych działań. Jedno jest pew ne - wielkie oczekiw ania własnego społeczeństw a i uw ażne przypatryw anie się zza oceanu nie pozwolą raczej O ba- m ie na gładkie pseudo działania. Mając na karku sfrustrow any o d d ech własnego narodu, chcąc nie chcąc, będzie się m u siał przyłożyć i zaoferow ać praw dziw ie przełom ow e działania. Ze w spaniałego iluzjonisty i w ładcy ludzkich serc jnusi się teraz zm ienić w praw dziw ego czaro dzieja, który pokaże, że czary jed n ak ist nieją, a rzucenie złotym pisakiem w oczy zachwyconej widow ni z rozdziaw ioną ze zdziw ienia szczęką to tylko początek,
Jo an n a O p a rc ik
FeLieTon
-
Nie planujemy dzieci', mamy swoje centrum dowodzenia
-
kuchnię, w
ogro-
dzie mnóstwo ziół, które Steve zbiera, a ja ich używam, gotując
-
o p o w ia d a
lan, b o h a te r k a ta lo g u sz w e d z k ie j firm y, któ ry w z b u d z ił o b u rz e n ie śro d o
w isk k a to lick ich w Polsce
IKEA i homoseksualizm
M aciej P ietrzyk
W
związku prze/, sieć sklepów IKEA t promowaniem hom oseksualizm u ■ »Rzecz pospolita*’ i „Fronda” zaapelowały o ich bojkot. Szczególnie ostro wypowiedział się redaktor naczelny „Frondy* Grzegorz Górny: - Traktowanie zw iązków jeditopł-ciowych jiiko równoprawnych z m ałżeń stwem jest niedopuszczalne. Publikacja IKEA jest prom ocję określonego stylu życia, który nie zasługuje na publiczne propagowanie. W iąże się to ze strategią oswajania, a następnie zalegalizowania zw iązków homoseksuaInych. Robi się to po to, by utrwalić ich obraz w społeczeń stw ie jako zw iązków równorzędnych, a potem prawnie je zalegalizować.
Jednak jeszcze dale} poszedł Marek Horodniczy, redaktor naczelny kwartal nika „44/Czterdzleści i cztery " Poza wzy waniem Jo bojkotu przedstawi! ciekawą wizję świata, z którą warto się zapoznać.
Horodniczy twierdzi, że otacza nas matrix, przez co nie widzimy rzeczy, ja kimi si) w istocie, lecz widzimy je takie, jakimi nam się wydają. Umiejętność rzeczywistego patrzenia na świat m ie li nieliczni, np, św, Jan od Krzyża czy św, Faustyna Kowalska, którzy na co dzień obcowali v. Chrystusem Panem i rozmawiali z Maryją. My jednak, nie mogąc dostąpić owej szczególnej łaski, m usimy szukać ratunku w Kościele, gdyż ten iako mistyczne ciało Chrystusa i ic- dyny depozytariusz prawdy objawionej iest w stanie nas z tego matriksu wycią gnąć. Praktykowanie homoseksualizmu to grzech ciężki, a powołaniem Marka
m iX er | grudzień 2008
Horodniczego jako publicysty pozostaje zrobienie wszystkiego, by takie zachowa nie nie aspirowało do pojęcia „norm’/ ’.
Okazuje się, że problem Jormy IKEA jest głębszy, niż moglibyśmy sobie w y obrazić. Nie chodzi tylko o propagowa nie homoseksualizmu, IKEA to również gigantyczna instytucja, która wyposaża nam dom y - formatuje ludzi, tak żeby nie mieli wyczulonej wrażliwości nawet w tak prozaicznej dziedzinie jak m e blarstwo, Grzech został w niej zakorze niony tak głęboko, Że właściwie nie da się go usunąć. A tam gdzie jest grzech, iest i szatan, który działa poprzez ludzi.
Jak w ięc w dzisiejszych czasach wal czyć z grzechem i szatanem?
Horodniczy suge ruje, że po- w in n i ś m y w s k r z e s i ć ducha śre d n i o w i e c z a , epoki moralnie i duchowo spój nej. N ie chodzi mu oczywiście o powrót do w ie k ó w ś r e d n i c h , lecz o nawiązanie do tamtych czasów przez przeprowa dzanie ludzi na dobras stronę mocy*
A zatem tylko od nas zależy, czy nadal będziemy żyć w matrik- sie i czy obudzimy się
w realnym święcie redaktora Horodni czego. Jego głównym architektem jest specyficzna cząstka Kościoła, dla której każda różnorodność to zboczenie, gdzie nie istnieje pojęcie „tolerancji” a życie to nieustanna walka ze złem, O tym, Że zło czai się wszędzie, wiem y nie od dziś. Jednak kto by pomyślał, że p o
między szafkami, krzesłami i meblami kuchennymi w IKBA mieszka najpraw dziwszy d em o n ... ■
KSW w obrazie
- Szkoda czasu na granie coverów...
- mówi MaciejMarendowski z zespołu „Drown My Day"
- C zym się ob ecnie zajmujesz?
- Jestem stu d en tem V roku ad m i nistracji na KSW, W łaściw ie w ybranie k ieru n k u zostało podyktow ane ro d zin n ą tradycją, bo ojciec też studiow ał ad m i nistrację. kię w jego ślady, poniew aż za wsze w d o m u wszystko kręciło się wokół tem atów związanych z t;j dziedziną...
- A co porabiasz p oza studiow a niem?
- Jestem m uzy Idem am atorem . O becnie w spółtw orzę zespół „D row n M y D ay”, w którym w ystępuję jako g i tarzysta, W łaściw ie jestem w spółzałoży cielem tej kapeli i tw orzę z nią od czte rech lat Nasze brzm ienie to deatheore, czyli połączenie m etalow ych rifó w ih a rd - coreow ej dynam iki. Bardzo dużo ćwiczę, b o m n ie to bawi. To zainteresow anie p o zwala m i się rozwijać i realizować. O d za wsze m arzyłem o tym , żeby grać dla ludzi. Poza tym uw ielbiam m uzykę jako słu chacz, lubię zarów no b rzm ienia ciężkie, jak i elektroniczne.
- Czy d zienne studiow anie nie utrudnia realizow ania własnych pasji muzycznych?
- W ydaje m i się, że zdecydow anie nie. W ręcz przeciw nie - daje to wiele m ożliw ości, m a się przecież wolne w eek endy, , L
- Zespół „D row n My D ay” daje dużo koncertów?
- Stosunkow o tak, staram y się grać jak najwięcej w różnych m iastach w ca łym kraju i na ile to możliwe poza g ra n i cami, Dla mnie, jak i dla każdego członka z zespołu jest to za każdym razem w iel kie w ydarzenie. To świetne w rażenie, gdy ludzie się bawią i dobrze nas odbierają. Cieszy m nie bardzo, że spotykam y się z przejaw am i sym patii.
- D u żo jest fa n ó w tego rodzaju m uzyki?
- W Polsce to tw ór całkowicie n i szowy, raczkujący. W naszym kraju jest dużo zw olenników klasycznego m etalu i tego, co istniało w latach 90. To, co obecnie dom in u je na Z achodzie i w Sta
nach Zjednoczonych, w ogóle do nas nie dociera albo dociera z paroletnim opóźnieniem . Ogólnie jest niełatwo, bo m iłośników muzyki, którą wykonujem y, bywa niewielu. M im o to b ard zo m ocno nas wspierają i pom agają, jak tylko mogą, Tak czy inaczej n ietru d n o zauważyć,