• Nie Znaleziono Wyników

View of The Other Face of Maria Kalergi

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of The Other Face of Maria Kalergi"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Z bigniew S u d o 1 s k i - D R U G IE O B L IC Z E M A R II K A L E R G I

M aria K a l c r g i . L isty do A d a m a P otockiego. O p raco w ała i w stępem p o p rzed ziła H a ­ lina K en aro w a. Przełożyły z fran cu sk ieg o H alin a K enarow a i R óża D ro jeck a. W arsza­ w a 1986 ss. 424.

W ś ró d k o b ie t o w ian y ch le g e n d ą p o ls k ie g o ro m a n ty z m u d w ie p o sta c ie z a jm u ją n ie ­ w ątp liw ie m ie jsc e p ie rw s z o rz ę d n e : D e lfin a P o to c k a i M a ria K alergi. O b y d w ie przeszły d o h is to rii lite r a tu ry i k u ltu ry dzięk i sw ym n iezw y k ły m ta le n to m i u ro d z ie , ja k ró w n ież d zięk i te m u , iż sta ły się m u zam i n ajw ięk szy ch n aszych p o e tó w : D e lfin a P o to c k a - Z y g ­ m u n ta K ra siń sk ie g o , M a ria K alerg i - C y p ria n a N o rw id a . T o oni w g łó w n ej m ierze p o ­ w o d u ją , iż te w ła śn ie p o sta c ie k o b ie c e sta le p rz y w o ły w a n e są z z a p o m n ie n ia i nie tylko ż y ją w le g e n d z ie , ale ró w n ież u r e a ln ia ją sw o ją o b e c n o ść co ra z to now ym i o d słan ian y m i fa k ta m i. J a k ż e n ie p e łn a b y ła b y p o ls k a lite r a tu r a b ez tych k o b ie t i ich n iezw y k ły ch , u k a ­ zy w an y ch d o p ie ro w sp ó łcześn ie o sobow ości! C a łą je d n a k z ło ż o n o ś ć tych b o g aty ch in d y ­ w id u aln o ści p o tr a fi d o p ie ro o d s ło n ić o g ła s z a n a e p isto lo g ra fia . L isty , n a jb a rd z ie j n aw et w y sty liz o w a n e , p o tr a fią p rz e k a z a ć w 'iele, św iad czą c a łą sk o m p lik o w a n ą p ra w d ą o psychi­ ce ich a u to r e k , o ich sp o s o b a c h o d c z u w a n ia , re a g o w a n ia n a św iat i lu d zi, sto p n ia c h w ra­ żliw ości, p rz y jm o w a n y c h p o sta w a c h itp . D e lfin ę P o to c k ą znaliśm y d o tą d g łó w n ie ja k o w y id e liz o w a n ą , o s n u tą p o e ty c k im m a rz e n ie m a d re s a tk ę niezw ykłych listów Z y g m u n ta K ra siń sk ie g o , n a leż ący ch n iew ątp liw ie d o n a jp ię k n ie jsz y c h k a rt p o lsk iej (a m oże i św ia­ to w e j? ) e p is to lo g ra fii m iło sn e j o k re s u ro m a n ty z m u . A le w ów czas gdy p rz e m ó w iła sam a b o h a te r k a te j k o re s p o n d e n c ji w k ilk u d z ie się c iu listach a d re so w a n y c h d o A u g u sta C iesz­ k o w s k ie g o 1, o ż y ła ró w n ież je j p o sta ć , p rz y b y ło n o w y ch , n iesp o d ziew an y ch rysów do c h a ra k te ry s ty k i te j o so b o w o ści. N ie b y ły to n ie s te ty listy m iło s n e , k tó re zw ykle w ięcej m o g ą p o w ie d z ie ć o c zło w ie k u . K o re s p o n d e n c ja m iło s n a K rasiń sk ieg o z D c lfin ą P o to ck ą p o z o s ta n ie z a p e w n e ty lk o w y p o w ied zią je d n o g ło s o w ą . C zas, bu rzliw e w y d arzen ia n asze­ go stu le c ia , ja k i c e n z u ra ro d z in n a p o zb aw iły nas ch y b a na zaw sze listów ro m an ty czn ej B e a try c z e .

O ileż łask aw szy o k a z a ł się los d la M arii K alerg i. Je j listy d o A d a m a P o to c k ie g o , św ieżo o d k ry te i nadzw yczaj sta ra n n ie w y d a n e p rz e z P ań stw o w y In s ty tu t W ydaw niczy2, są w y d a rz e n ie m n iezw y k ły m n ic ty lk o z te g o w zg lęd u , iż p o z w a la ją na sp ro sto w a n ie w ie­ lu b łę d ó w , a n a w e t s u g e ru ją w łaściw szą fo rm ę n azw isk a ro m a n ty c z n e j b o h a te rk i - K a­ lergi z a m ia st K a le rg is3, ale p rz e d e w szy stk im d la te g o , iż sta n o w ią je d e n z n a jc ie k a w ­ szych z e sp o łó w k o b iecy c h listów e ro ty czn y ch w lite r a tu rz e p o lsk iej w o g ó le , a w ro m a n ­ ty czn e j z p e w n o śc ią n a jz n a k o m itsz y . O d n a jd a w n ie jsz y c h czasów h isto ria nic b y ła zbyt ła s k a w a d la naszych p a ń . D ziw n y m z rz ą d z e n ie m lo su o c a la ło je d y n ie k ilk a d z ie sią t fra n ­ cu sk ich listów M arii K azim iery d ’A rq u in de la G ra n g e d o J a n a Z a m o y sk ie g o z la t 1657— -1 6 5 9 o ra z d o J a n a S o b iesk ieg o z la t 1659-1664, stan o w iący ch z n a k o m ite d o p e łn ie n ie

1 Z . S u d o I s k i. D elfina P otocka, ja k ie j nie zn a m y . (Na m arginesie korespondencji z A . C ieszk o w ­ sk im ). „P rzeg ląd H u m an isty c zn y ” 28:1984 z. 1.

“ M . K a l c r g i . L isty do A d a m a P otockiego. O p ra c o w a ła i w stępem p o p rzed ziła H . K enarow a. P rz eło ży ły z fran c u sk ieg o H . K en aro w a i R . D ro je c k a . W arszaw a 1986 s. 424 (dalej cyt. K L P).

1 F o rm ę ta k ą p o tw ierd za zarów no k o re sp o n d e n c ja rodzinna lir. N esselrodc, często używ ana taka w łaśnie fo rm a nazw iska przez sam ą a u to rk ę listów , ja k w reszcie od r. 1840 zdecydow ane ju ż zaniechanie końcow ej litery „s" w nazw isku przez Ja n a K alergi, m ęża „w ielkiej M arii". Por. S. S z e n i c . Maria Kalergis. W arszaw a 1963 s. 61, 63, 66 i in.

(2)

k o re sp o n d e n c ji k ró la J a n a z M a ry sie ń k ą 4 i tw o rzący ch ra z e m n a jw sp a n ia lsz e d z ie ło s ta ­ ro p o lsk iej sztuki e p is to la rn e j. A te ra z d ru g ie n ie z w y k łe d o p e łn ie n ie n aszej e p isto lo g ra fii ro m an ty czn ej - to m ik zaw ie ra ją c y 149 fra n c u sk ic h listów M arii K alerg i w p rz e k ła d z ie polskim d o s ta rc z a ją c y n ow ych rysów d o c h a ra k te ry s ty k i fa s c y n u ją c e j o so b o w o ści ich a u ­ to rk i, m ów iących o sile n iezw y k łe g o u czu cia, k tó r e k s z ta łtu je n a w icie la t p o s ta w ę , w ra ­ żliwość, n ie z ro z u m ia łą zag ad k o w o ść je j p o s tę p o w a n ia . N ie m ieliśm y d o tą d w fra n c u sk o - -polskiej lite ra tu rz e e p is to la rn e j e p o k i ro m a n ty z m u , p o z a p o je d y n c z y m i p rz y k ła d a m i, tak in te re su ją c e g o z e sp o łu listów m iło sn y ch . U czu cie p o w o d o w a ło n ie w ą tp liw ie p a n ią Salom eą S ło w a c k ą -B e c u , gdy z g o d n ie z d u ch em s e n ty m e n ta ln y c h ro m a n só w sty lizo ­ w ała sw ą k o re s p o n d e n c ję z A n to n im E d w a rd e m O d y ń c e m 5, d o m iło sn y c h w y zn ań d o ­ ch o d ziło w p o je d y n c z y c h listach Z o fii B aliń sk iej d o m ę ż a , M ary li W c re sz c z a k ó w n y -P u t- tk a m e ro w e j, K aro lin y Ja e n isc h czy H e n rie tty E w y A n k w iczó w n y d o A d a m a M ick iew i­ cza6, ale d o p ie ro tu , w ty m zesp o le e p is to la rn y m w y ro sły m z d u c h a e p o k i ro m a n ty c z n e j, m iłość s ta je się u czuciem w sz e c h o g a rn ia ją c y m , z d o ln y m p rz e z d z ie s ią tk i ła t k sz ta łto w a ć psy ch ik ę, w pływ ać na c h a r a k te r a u to rk i tych n iezw y k ły c h listów . J a k ż e je d n o s tro n n y był dotychczasow y p o r tr e t p an i K alerg i, w y ła n ia ją c y się ch o ćb y z m in o ro w y c h listów o niej zaw ied zio n eg o w sw ych uczuciach C y p ria n a N o rw id a . P ie rw o w z ó r „w ielk iej d a m y ” , p o ­ ch ło n ię te j „tysiącem zab aw i z a tr u d n ie ń " (P W sz 8, 2 5 )7, p o s ia d a ją c e j „ sz e ro k ie p o ję c ie o b o w iązk u ” , „siłę h u m o r u ” s p ra w ia ją c ą , iż „w szędzie m o ż e Je j być w e s o ło , a m usi być p rz y je m n ie ” (P W sz 8, 17), tę „ o so b liw ą ” i „ d z iw n ą ” o so b o w o ść w e d le o k re ś le n ia R y ­ szard a W a g n e ra , czy je d n ą z „ n a jb a rd z ie j w ie lk o d u sz n y c h , n a jd o w c ip n ie js z y c h i n a j­ w szech stro n n iej w y k sz ta łc o n y c h ” k o b ie t sw ego czasu w e d łu g słó w H a n s a B iilow a* n ik t nie p o są d z a ł d o tą d o zd o ln o ść do p rzeży cia ta k w ielk ieg o u czu cia, ani o to , by sam a m ogła się stać o b ie k te m w ie lk ie j, lecz s tłu m io n e j m iło ści. O tym o s ta tn im a s p e k c ie s p r a ­ wy M arii K alerg i pisał d o b itn ie N o rw id w p o ło w ie s ie rp n ia 1862 r.:

Kiedy byłem m lo d y m -ch to p cem , to je s t p rzed m o ją p o d ró ż ą do A m e ry k i, zarzuci! mi raz k t o ś i k t ó r a ś , że n ie p o d o b n a je st, aby pani M . K jalerg i], pró cz zew nętrzności sw o je j, isto tn ie g łęb o k ieg o godną była uczucia. O! ja k ż e płytki zarzu t, pom yśliłem so b ie , i nic nie o d p o w ied ziałem (PW sz 9, 49).

C y p rian N o rw id ból n ic o d w z a je m n io n e j m iło ści „ p o c h o w a ł” w O c e a n ie , a o „ p ły t­ kości z a rz u tu " i o zd o ln o ści p rzeży cia w ielk ieg o u czu cia p rz e z s a m ą b o h a te r k ę św iadczą dziś n a jle p ie j sam e je j listy. M a ria K alerg i d o w io d ła p o to m n y m , iż n ie ty lk o „ z e w n ę trz - nością sw o ją ” z d o ln a b y ła w zniecić, ale i sa m a p rz e ż y w a ła p ra w d z iw ie w ie lk ą m iło ść w stylu e p o k i.

4 M a r i a K a z i m i e r a d ’ A r q u i c n d c l a G r a n g e . L isty do Jana Sobieskiego. O p raco w ał L. K ukulski. P rz ek ład listów J. K. Scll, L. K ukulski. [W arszaw a] 1966.

5 W kręgu bliskich poety. L isty ro d zin y J. Słow ackiego. O p raco w ał S. M akow ski i Z . S udolski. Pod redakcją E. Saw rym ow icza. W arszaw a 1960.

6 B. M e r w i n. P olskie listy m iłosne o d X V do X I X w ieku. W szystkie listy cytow ane w ed łu g w yda­ nia: Lwów 1922.

7 C. N o r w i d . Pisma w szystkie. Z e b ra ł, tek st u sta lił, w stępem i uw agam i krytycznym i o p atrzy ł J. W. G om ulicki. T. 1-11. W arszaw a 1971-1973 (dalej cyt. PW sz z o d e sła n ie m d o o d p o w ied n ieg o to m u ; pierw sza liczba oznacza to m , d ru g a - stro n ę).

(3)

N ie w iem y d o k ła d n ie , k ie d y C y p ria n N o rw id p o z n a ł p a n ią K alerg i. H ip o te z a S tan i­ sła w a S z e n ic a , iż m ia ło to m ie js c e w W a rsz a w ie ju ż n a p o c z ą tk u la t czte rd z ie sty c h , je s t do ść p rz e k o n y w a ją c a 9, ch o ć p ra w d ą je s t ró w n ie ż , że bliższe p o z n a n ie i p rz y ja ź ń N o rw i­ d a z p a n ią K a le rg i z ro d z iła się d o p ie ro w e F lo re n c ji je s ie n ią 1844 r. W ro k u n astęp n y m N o rw id sta ł się d o sło w n ie c ie n ie m M arii K a le rg i i je j p rz y ja c ió łk i, M arii T rę b ic k ie j, to ­ w arzy sząc p a n io m p o d c z a s p o d ró ż y w R z y m ie , N e a p o lu i o k o lic a c h , w B e rlin ie i D re ź ­ n ie . W lista c h d o T rę b ic k ie j p isa n y c h je s ie n ią 1845 r. „ w y p ła k u je ” ju ż sw ą nie o d w z a je ­ m n io n ą m iło ść d o p a n i K a le rg i, n ie o rie n tu ją c się je d n a k w p e łn i, iż o n a je s t w ów czas g łę b o k o z a a n g a ż o w a n a u czu cio w o w m iło ść d o A d a m a P o to c k ie g o . S tąd z p ew n o ścią ty lk o część p ra w d y k ry je się w o s k a rż e n iu naszej b o h a te r k i o p o sąg o w ą m arm u ro w o ść i o b o ję tn o ś ć . M a rię K a le rg i d z ie liła b o w iem o d N o rw id a nie ty lk o n ie p rz e b y ta p rzep aść s p o łe c z n a , a le ró w n ie ż d r a m a t o g ro m n e g o , n ie s p e łn io n e g o u czu cia, ja k im n iem al p rzez c a łe sw o je życie d a rz y ła o n a A d a m a P o to c k ie g o . N a ra ż a ją c się n a z a rz u t b io g rafiz m u , m o ż n a p o w ie d z ie ć , że a u to r P ierścienia W ie lk ie j-D a m y o s k a rż a ją c sw ą b o h a te r k ę o zim ­ n ą o b o ję tn o ś ć , n ie p rz e c z u w a ł, iż p rz e ż y w a o n a p o d o b n y ja k o n , je śli n a w e t nie w ięk ­ szy, d r a m a t se rc a . M iło ść tra g ic z n ie s p lą ta ła tu b io g ra fie ty ch tro jg a ludzi: M arii K a le r­ gi, A d a m a P o to c k ie g o i C y p ria n a N o rw id a . 7 czerw ca 1846 r. p isał p o e ta d o M arii T r ę ­ bick iej :

Byl tu A d a m P o to ck i - wiele d o b re g o w nim zn alazłem - m ów iliśm y o w szystkim - tylko o jed n ej rzeczy nie - z u p e łn ie nie. M im o to je d n a k sąd zę, że m oże b yłby m ów ił. Z a n a d to je d n a k m am szacunku d la p rz e d m io tu rozm ow y, k tó ra by tu zajść m o g ła, i dla w y o b rażen ia m o jeg o o szczerości - ażebym k o ­ m uś p o k a z y w a ł, iż cokolw iek b ąd ź k ry ję , albo żebym odkryw ał p rzed kim k o lw iek , wyjąwszy m ojej d o ­ brej S iostry, k tó re j je d n a k nigdy n i c p o w i e d z i a ł e m - p raw d a? (PW sz 8, 39).

N o rw id n ie o d k ry ł p rz e z P o to c k im ta je m n ic y sw ego se rc a , n ie w ierzył w szczerość w y z n a n ia d ru g ie j s tro n y , a P o to c k i, ch o ć b a rd z ie j sk ło n n y d o m ó w ie n ia , ró w n ież m il­ c z a ł. T y lk o p rz e p ro w a d z o n a w ów czas m ę s k a ro zm o w a m o g ła w iele w y jaśn ić, a p rz e d e w szy stk im o d d a lić o d p a n i K a le rg i n ie s łu sz n e o n iej o p in ie . O je j m iło ści d o A d a m a P o to c k ie g o w ied zie liśm y d o tą d ty lk o z p lo tk a rs k ie j re la c ji h r. R o z a lii R z e w u s k ie j, k tó ra w s p o m in a ła w sw ym p a m ię tn ik u :

... A d a m P o to ck i sp o tk a ł M arię C a le rd ji [sic!] w W arszaw ie. W zbudziła w nim uczucie żywe i g łę b o ­ k ie , o d p ła c a ją c m u w zajem n o ścią. S am a m u to z p ro sto tą w yznała. W zajem n y ich ałck t m iał w krótce o trzy m ać sa n k cję k o śc ieln ą, gdy d e z a p ro b a ta , ja k ie j z tego po w o d u daw ała w yraz h rab in a P o to ck a m a t­ k a , ra n iła b o leśn ie serce M arii C a le rd ji. U n iesio n a w łasn ą eg zaltacją , n ap isała h rab in ie list p ełen g o d n o śc i, zap arcia sam ej siebie i p o św ię cen ia, zw racając h rab iem u A dam ow i je g o słow o, od k tórego u zależn iał o n sw oje szczęście. O fia ra z o sta ła p rz y ję ta i p o k w ito w an a pięknym i frazesam i [ ...] " ’.

D o in n y c h ź ró d e ł p o tw ie rd z a ją c y c h tę w ia d o m o ść nie z d o ła ł d o trz e ć n a w e t S tanisław S zen ic, a u to r n a jn o w sz e j b io g rafii M a rii K a le rg i, ale je g o su g e tia , by w n ie d o m ó w ie ­ n ia c h c y to w a n e g o listu N o rw id a d o T rę b ic k ie j szu k ać p o tw ie rd z e n ia in fo rm a c ji p rz e k a ­ z a n e j n a m p rz e z R o z a lię R z e w u s k ą , o k a z a ła się nadzw yczaj s łu s z n a " . W y d o b y te z z a ­

9 S z e n i c . M aria Kalergis s. 101-103. 1(1 C yt. za: S z e n i c . M aria Kalergis s. 124. 11 T am że s. 141.

(4)

p o m n ie n ia listy M arii K alerg i d o A d a m a P o to c k ie g o p o tw ie r d z a ją s ta re p o w ie d z e n ie , iż w k ażd ej p lo tc e je s t część p raw d y . W ty m w y p a d k u o k a z u je się, iż p ra w d a je s t o w iele bard ziej d ra m a ty c z n a ; nie zn ał tej p ra w d y N o rw id i d la te g o ta k n ie s łu sz n ie o c e n ia ł „w ielką M a rię ” . 3 lipca 1848 r. pisał z R z y m u d o T rę b ic k ie j;

Jestem pod tym w zględem zu p ełn ie do p a n i M a r i i n iep o d o b n y . O n a m a d a r szanow ny n a j z u ­ p e ł n i e j s z e g o z a p o m n i e n i a czy też o d -p o m in a n ia . Ja nic cenię w s z y s t k i c h m oich bliźnich tak w ysoko, ja k to d o sk o n a ło ść ch rześcija ń sk a nakazyw ać się zd a je (PW sz 8, 6 6 -67).

O czek iw ał od p o z o rn ie z im n ej i n ie z d o ln e j d o u czu ć, a w isto cie p o ra ż o n e j nim i M a ­ rii K alerg i czegoś w ię c e j, niż n a k a z u je p ra w o N o w e g o T e s ta m e n tu , n ie z d a ją c so b ie spraw y z te g o , iż o b ie k t je g o uczuć sp ala! się ró w n ie ż w o g n iu n ie s p e łn io n e j m iło ści. N ie m a ją c „ d o ś ć i d e a l n y c h p o j ę ć o p r z y j a ź n i (! )” (P W sz 8, 112), n a ra z ił się n a w e t na p rz e rw a n ie sw ej k o re s p o n d e n c ji z u k o c h a n ą k o b ie tą , w ów czas gdy o n a p o z e r ­ w aniu z A d a m e m P o to c k im k s z ta łto w a ła sw e k o n fe s y jn e listy w ła śn ie w n o w y m d u c h u id ealn ej p rzy jaźn i. L a te m 1853 r. pisał N o rw id d o M a rii T rę b ic k ie j:

[...] kocham k o b ie tę , k t ó r e j w s p o m n i e n i e j e s t m i s i l n i e j s z y m u c z u c i e m n i ż m i ł o ś ć , p r z y j a ź ń i o b e c n o ś ć r e a l n a d r u g i c h , a k o c h a m d l a t e g o , ż e t o j e s t k o c h a ć . Z d a je mi się. że to j a s n o - j a s n o ja k pio ru n (PW sz 8, 193).

B ył b a rd z o je d n o s tro n n y w sw ym e g o c e n try z m ie , p o s u w a ją c się z b ie g ie m la t d o c o ­ raz o strzej fo rm u ło w a n y c h o sk a rż e ń . T e n w ą te k p o ja w ia się ju ż w lista c h z 1847 r . , k ie ­ dy to 17 czerw ca pisząc d o M arii T rę b ic k ie j stw ie rd z a ł:

K to, nic ko ch ając nic, ro zu m ie, iż przez to sam o k o ch a B o g a - ten m usi z arazem utrzym yw ać, że ob o jętn o ść je st religią. P ogardzić w s z y s t k i m o p ró cz B oga je s t to zarazem w pew nym w zględzie i Jego sam ego m ieć w pogardzie.

T o , co tu dośw iadczyłem , m oże m ię d alek o zaprow adzić, i pow iem Pani sz czerze, że o to n ad p r z e ­ p a ś c i ą-s i e b i e-s a n i e g o się w strzym ałem [...] (PW sz 8, 4 8 -49).

3 lipca 1848 r. p isał d o T rę b ic k ie j ja k o „c z ło w ie k z -s tę p o w y ” , k tó ry „w id ział k ła m ­ stw o na u stach o p ie w a ją c y c h rzecz a n ie lsk ą i sk rz y d ła z p aw ich p ió r sz a ta ń s k ie d o n a j­ p ięk n iejszy ch u p ię te r a m io n ...” (P W sz 8, 67). Je ś li to są rzeczyw iście a lu z je d o M arii K alergi, ja k su g e ru je w y d aw ca listów , J. W . G o m u lic k i, to tr z e b a p o w ie d z ie ć , że w św ietle je j listów d o A d a m a P o to c k ie g o d a le k i je s t N o rw id o d o b ie k ty w iz m u i sp ra w ie ­ dliw ej o cen y k o c h a n e j k o b ie ty . Swe ro z ż a le n ie i n a ta rc z y w o ść p o su w a p o e ta ta k d a le k o , iż p o sąd za „w ielk ą M a rię ” o b ra k w sp ó łczu cia i z d o ln o ści d o p rz e b a c z a n ia , o d ru c h ó w ta k typow ych dla lu d zk iej n a tu ry (P W sz 8, 193), by w reszcie w liście p isa n y m z N o w e g o J o rk u n a w iosnę 1853 r. sfo rm u ło w a ć to o sk a rż e n ie w s p o s ó b n a jb a rd z ie j o stry i s ta ­ now czy:

G dyby k o b ieta ś w i a t a jed n y m końcem trzew iczka atlaso w eg o d o tk n ę ła tej sfery życia [ tj. serca - przyp. m ój. Z . S.J - zro zu m iałab y , co je st cały d ra m a t sm u tn ej i św ietnej jej historii (PW sz 8, 192).

M a ria K alerg i - „ k o b ie ta św ia ta ” d o tk n ę ła życia n ie ty lk o „ k o ń c e m trz e w ic z k a a tł a ­ so w eg o ” , sa m a z n a jd o w a ła się w c e n tru m d ra m a tu , o k tó ry m w ie d z ia ło n iew ielu ze w sp ó łczesn y ch , a o k tó ry og ó ł je j nie p o są d z a ł.

(5)

L isty M a rii K a le rg i d o A d a m a P o to c k ie g o z o sta ły o p a tr z o n e w a rch iw u m ro d zin n y m n a s tę p u ją c ą a d n o ta c ją sp o rz ą d z o n ą p rz e z ż o n ę a d re s a ta :

N iech B óg task aw d a je j zbaw ienie i w ieczny o d p o czy n ek . Z b łą d z iła - ale k o ch ała z zaparciem siebie sa m e j, czysto, se rd ec zn ie, g łę b o k o . B óg d a ł jej n a ziem i wiele cierp ień , śm ierć p rzy to m n ą, p rzy ję­ tą z p o k o rą i m iło ścią. Ju ż cała o p ro m ie n io n a czystością i c n o tą (K L P 5).

B a rd z o to z n a m ie n n e św iad ectw o p ra w d y w ielk ieg o u czu cia, p o tw ie rd z o n e ró w n ież za życia w z a je m n y m z ro z u m ie n ie m , ta k te m i p rz y ja ź n ią w s to su n k a c h m iędzy K a ta rz y n ą P o to c k ą - ż o n ą A d a m a , a M a rią K alerg i. L isty „w ielk iej M a rii” to p raw d ziw a k o n fe sja w sty lu e p o k i, z n a k o m ite św iad ectw o siły te g o u czu cia, k tó r e o d c isn ę ło się g łę b o k im p ię tn e m n a je j n iezw y k łe j o so b o w o ści i sta n o w i c h y b a n a jle p sz y klucz d o zro z u m ie n ia i o c e n y te j fa sc y n u ją c e j p ierw szej d am y p o ls k ie g o ro m a n ty z m u . B y ła p ra w d o p o d o b n ie o b c ią ż o n a d zie d z ic z n ie p sy ch o zą n a z y w a n ą dziś c y k lo fre n ią , p rz e ja w ia ją c ą się w listach cy k liczn y m i n a w ro ta m i d e p re s ji, k tó ry c h p raw d ziw y m ź ró d łe m b y ło z a ró w n o je j p o z b a ­ w io n e ro d z in n e g o c ie p ła d ziec iń stw o , ja k i o d rz u c o n a w ie lk a m iło ść. W p ó źn y m w ieku ta k p is a ła d o sw ej c ó rk i, k o m e n tu ją c n ie ja k o sw o je z łe p o ży cie z m ężem :

B y łam źle w ychow ana [...] i m ój c h a ra k te r, k tó ry d o p iero później się u k sz tałto w ał i k tó re m u za­ w dzięczam p rzy jació ł i o taczając e m nie p o w aża n ie , w o k resie m o jeg o m ałżeń stw a jeszcze się nie rozw i­ n ą ł. Św iadom ość, że p a rę lat później m o g łab y m ojca tw ego uczynić szczęśliw ym , n ap aw a m nie sm u t­ kiem . [...] W szystko przez to , że b y łam d zieckiem źle chow anym , nie znającym życia, nie w iedzącym , ja k ie o n o je s t i ja k im być p o w in n o 12.

Ja k ie ś e c h o te g o z łe g o w y ch o w an ia o d zy w a się ró w n ież w licznych m e a n d ra c h z m ien ­ n y ch n a s tro jó w i w a h a ń je j k o re s p o n d e n c ji z A d a m e m P o to c k im . O d m o d n e g o sp le e n u r a tu je j ą g łę b o k a w ia ra , z a m iło w a n ia a rty sty c z n e i n ie z w y k ła p o tę g a m iło ści, p rz e ra d z a ­ ją c a się w m ia rę u p ły w u czasu w d o z g o n n ą p rz y ja ź ń . W y c h o w a n a g łó w n ie n a lite ra tu rz e fr a n c u s k ie j, p isze d o u k o c h a n e g o listy p e łn e o g ro m n e j szczero ści, w ie rn a n a k a z o m sfo r­ m u ło w a n e j jesz c z e p rz e z s e n ty m e n ta listó w te o rii listu -w y zn an ia. R o z p o c z y n a się ta k o ­ re s p o n d e n c ja w p o ło w ie 1842 r. z n a m ie n n y m w y zn an iem :

[...] m am n ie d o b ry zw yczaj u k azyw ania sw ych w ad i uk ry w an ia do b ry ch o d ru ch ó w . T obie je d n e m u p ra g n ę ła b y m dać się p o z n a ć ta k ą , ja k ą je ste m n a p ra w d ę , a w ięc lepszą, niż na to w yglądam (K L P 41).

O d w y z n a n ia p rz y ja ź n i ry c h ło p rz e c h o d z i a u to r k a d o p e n e tr a c ji głęb szy ch p o k ła d ó w u czu cio w o ści, o c z e k u ją c o d z e w u n a k o n fe s je n a ra s ta ją c e w te m p ie w p ro st błyskaw icz­ n y m . R y c h ło m iło ść o g a rn ia w szy stk o , ch o ć a u to r k a z d a je so b ie sp ra w ę z te g o , że a d re ­ s a t „ n a le ż y d o in n e j o s o b y ” (K L P 37). W sz e c h o g a rn ia ją c a , n ie m a l m isty czn a p o tę g a tej m iło ści św iadczy n a jle p ie j o je j ro m a n ty c z n y m p o w in o w actw ie.

N ie w iesz, ja k p rzem o żn y w pływ m a na m nie T w ój głos - p isa ła 18 sie rp n ia 1842 r. - [...] b łąk am się w ciem n o ściach , nie m am ju ż dum y, p a d a m z w yczerpania i słabości. P om óż m i, p o m óż, tak bard zo tego p o trz e b u ję !

[...] czy źle zro b iłam pisząc do C iebie? lecz p rzyniosło mi to ulgę.

N iechaj n ie b o czuw a n ad T o b ą , n a jd ro ż sz e , n ajśw iętsze m oje um iłow anie (K L P 49).

(6)

R o zm iary te g o uczucia są n ie d o o p a n o w a n ia , p rz e k ra c z a o n o w szelk ie g ra n ic e , n a ­ w et śm ierć nie je s t w sta n ie p o ło ży ć m u k resu :

[...] gdybym n ap raw d ę u m a rta , to dusza m o ja k o ch ałab y C ię n ad al ta k sam o ja k te ra z (K L P 55).

U k o ch an a isto ta to ja k myśl B oża - je s t w czc ch o b ecn a, choć niew idzialna. G dy n ik n ie, w szystko pogrąża się w m ilczeniu, ale jeszcze się z nią rozm aw ia - naw et w ierni m odlą się jeszcze na k lęczkach w kościele, choć o sta tn ie św iece ju ż pogasły (K L P 173).

M ów ię m iłość, ale n ależało b y raczej pow iedzieć: kult relig ijn y , bo jesteś tak że m oim an io łe m stróżem (K LP 239).

D zięk i ta k siln em u uczuciu a d re s a t s ta je się ró w n ie ż p o w ie rn ik ie m sk o m p lik o w a n y c h spraw m ałż e ń sk ic h p an i K alerg i:

N a pew no ogrom nie zb łą k a ła m się w tym w szystkim , ale B óg w idzi, że nie było we m nie ani jed n ej myśli sam olubnej lub egoistycznej.

[...] m oże bylibyśm y mogli być m im o w szystko szczęśliwi, gdybyśm y się byli sp o tk a li gdzie indziej i w innym otoczeniu - pisała pani K alergi 23 lipea 1842 r. (K L P 3 9 -40).

K o n fesy jn e listy M arii K alergi p is a n e są w e d łu g n a jle p sz y c h w sk azań ro m a n ty c z n e j sztuki e p is to la rn e j: z p o trz e b y serca i w p ierw szy m n ie k o n tro lo w a n y m p o ry w ie uczuć: [...] co chw ila m ów ię o sobie i sw oich d o zn an iach , ale b łag am C ię, nie m iej mi tego za złe. [...] Je st to p o trzeb a m ego serca i je d y n a rzecz, k tó ra m nie u sp o k a ja p rzy n ajm n iej n a g odzinę. [...] Je ste m Ci tak bezm iernie o d d a n a , p rzeraża m nie spoglądanie w g łąb m ego se rca , u siłu ję w m iarę m ożliw ości ukryć przed sobą i przed T o b ą silę uczucia, k tó re tam z n a jd u ję . [...]

List m ój p ełen je s t n iedorzeczności, czuję to i nie śm iem go odczytać, bo na p ew n o bym go spaliła. [...] N ie w idzę w yjścia, [...] w szystko je s t ta k p rzy g n ęb iające, że zim ny dreszcz p rz e n ik a mi serce (K LP 49-50).

N a s tę p u je c a łk o w ite ze sp o le n ie a u to rk i listów z u k o c h a n y m a d re s a te m . D o c h o d z i niek ied y d o „p rzy p ły w ó w eg zaltacji się g a ją c e j o b łę d u ” (K L P 57). T o tłu m a c z y w iele w po staw ie p an i K alerg i w o b ec życia:

[...] w szystko w ydaje mi się zim ne, ciem ne i z n iech ęc ające - w szędzie p ro z a , k tó rą się brzydzę. C hciałabym osiągnąć całk o w ite w yrzeczenie się św iata. C o dzień po w tarzam so b ie , że nic m a szczęścia i sp o k o ju p o za najżarliw szą pobożnością (K L P 58).

S p o w ied ź e p is to la rn a w y p ełn ia w szystkie listy , w y z n a n ia są n ie k ie d y s a m o k ry ty c z n e , o b n a ż a ją c e n a js ła b sz e stro n y c h a ra k te ru a u to rk i. A le w szy stk ie w ad y b le d n ą w o b e c n ie ­ zw ykłego a ltru iz m u p an i K alerg i:

[...] w łasne serce zgłębiłam do d n a i w iem , że je s t Ci o d d a n e w sto p n iu , ja k i n iew iele osó b byłoby w stanie p o jąć. Jeśli spotkasz k o b ie tę , k tó ra m ogłaby dać Ci szczęście, d usza m o ja będzie ją b ło g o sła w i­ ła [...] K o b ieta, k tó ra p o d o b n ie jak ja p o jęłab y w szystko, eo je s t w T o b ie d o b re i sz lach etn e, w zb u d ziła­ by we m nie tylko sym patię. [...] - m oje uczucie je s t całkow icie pozb aw io n e egoizm u i m iłości w łasn ej. [...] ten list w inien być spalony, p o d o b n ie ja k p o p rz e d n i, ale nie obaw iaj się , tak ich listów ju ż pisać nic będę i p ostaram się być rozsądniejsza (K L P 5 9 -60).

(7)

W b re w z a p e w n ie n io m te „ m o n o d ie ” m iło s n e b ę d ą c e d la ich a u to rk i n a jle p sz ą fo rm ą u ciec zk i o d „ p ro z y ż y c ia ” p o w s ta ją co ra z czę śc ie j, u k a z u ją c , czym je s t p raw d ziw a m iłość w ty m w ie k u in te n sy w n e g o p rz e ż y w a n ia w szelkich uczuć.

N asz w iek w szystko zw ielokrotni! - zaró w n o p o trzeb y u lepszania człow ieka, jak też niestety i jego nieszczęścia. Ileż to istnień ludzkich, traw io n y ch b ó lem , cierpi w m ilczeniu, ile zm arnow anych żywotów. A w zew n ę trzn y ch okolicznościach nie m a najczęściej żad n ej rady na te w szystkie nieszczęścia. Mówi się. że co raz m niej je s t w iary, m nie się je d n a k z d a je , że p o trz e b a jej w ięcej niż kiedykolw iek, by przy­ w rócić o d rętw iały m duszo m n ad zieję i z a p a l. N ic m a skuteczniejszego leku p o n ad ten je d e n . [...] jedni) z najw iększych m oich w ew nętrznych u d rę k je s t to , że za b ard zo Cię kocham . W alczę z tym , nie chcę, by uczucie to ro zw ijało się, u siłu ję być sp o k o jn a i silna, p o te m szukam rozryw ek i W'reszcic w racam zta n a siebie i na w szystko, co m nie otacza. [...] W o k ó ł m nie p o w sta je coraz w iększa p u stk a , a w sercu inne uczucia p o trosze b led n ę i nikną niby cienie w obec tego w ielkiego i praw dziw ego uczucia, k tó re złoży­ łam T o b ie w ofierze.

[...] k ażd e m o je słow o jest w yrazem pełn y ch bólu prześw iadczeń" (K L P 68-69).

I ileż b o g a ts z e , p e łn e a ltru isty c z n e g o s a m o z a p a rc ia i c ie rp ie n ia z p o w o d u n ie sp e ł­ n io n e g o w ielk ieg o uczucia s ta je się o b licze p a n i K alerg i. L isty o b n a ż a ją c e praw dziw y d r a m a t je j se rc a u k a z u ją in n y o b ra z k o b ie ty k o c h a ją c e j niż te n , k tó ry e w o k o w ały m o c­ n o s f o rm u ło w a n e o sk a rż e n ia N o rw id a , ch o ćb y te z w iersza T rzy stro fk i:

I nie m y ś 1 - ja k cię nauczyli w świecie Ś w iątecznych-uczuć ś w i ą t e c z n i - c z c i c i e l c - I nie m ów , ziem skie iż są m a rn e cele -

L ecz żyj - raz - p rz e c ie !...

(-.■]

PWsz 1, 222

L isty p a n i K alerg i d o A d a m a P o to c k ie g o ju ż z p ierw szeg o p ó łro c z a trw a n ia tej k o re ­ sp o n d e n c ji (2 p o i. 1842 r .) s ta ją się n iezw y k ły m św iad ectw em p rz e m o ż n e j siły m iłości ro m a n ty c z n e j, n a w e t w ów czas, gdy u św iad o m im y s o b ie , iż „często i z p rz e k o n a n ie m [au ­ to rk a ] p a li ćw iartk i p a p ie r u , bo p o cóż m ó w ić w szy stk o , co się m a n a se rc u , szczególnie n a o d le g ło ść [ ...] ” (K L P 80). T ra g e d ia N o rw id a z a g u b io n e g o w ty m w szystkim i d o p e ł­ n ia ją c e g o d ra m a t trz e c h serc sw ym p o e ty c k im o sk a rż e n ie m św iadczącym o bolesnym b ra k u p ra w d z iw e g o ro z e z n a n ia w sy tu a c ji n a d a je te m u u czuciu d o d a tk o w y c h niezw ykle d ra m a ty c z n y c h rysów . P ro z a e p is to la rn a p a n i K alerg i i p o e z ja z a k o c h a n e g o w niej N o r­ w id a są z n a k o m ity m i św iad ectw am i siły u czu ć niszczonych o b o w iązu ją cy m i w św iecie k o n w e n a n s a m i, są je d y n y m i w sw ym ro d z a ju zjaw isk am i lite ra c k im i o najw yższej ja k o ś ­ ci, u k a z u ją c y m i cały d ra m a t trz e c h se rc w e w z a je m n y m p o w ią z a n iu i sp lą ta n iu .

T a m iło ść n io s ła c ie rp ie n ie , ale ró w n ie ż - ja k k a ż d a m iło ść w w ielkim stylu - była te ż „o żyw czym tc h n ie n ie m ” (K L P 91) ich życia.

T ylko nic b ro ń się p rz e d moim uczuciem - p isa ła pani K alergi - tyle mi d ajesz szczęścia przyjm ując je w dzięcznym sercem . N iestety , drogi m ó j, czu ję, że w ypisuję Ci różne n iem ąd re rzeczy, nic są one m ą d re , ale za to praw dziw e i ten n ie ro z są d e k skłonił m nie do napisania do C ieb ie, bo nie p o trafiłam zm ilczeć.

(8)

[...] m oje am bicje zaczynają się i kończę n a T o b ie . W tasn a osobow ość nie istn ie je , sk o ro k ocha Cię pow ażnie i praw dziw ie (K L P 92-93).

T y lk o p raw d ziw ie w ielk a m iłość m o że być tr a k to w a n a ja k o o ży w ia ją c e „ tc h n ie n ie z g ó ry ” (K L P 94), p ro w a d z ą c e d o w yrzeczeń słu żący ch szczęściu p a r tn e r a . T a k a p o s ta w a zacieśnia w ięzy p rz y ja ź n i. „C o d zień m o cn iej się d o C ie b ie p rz y w ią z u ję , p rz y ja ź ń i sz a ­ c u n e k , k tó re m am d la C ie b ie , w z ra sta ją p o p rz e z p o ró w n y w a n ie C ie b ie z in n y m i” (K L P 105). A le n a w e t p rzy jaźń m iste rn ie w zn o sz o n a n a m ie js c e n ie o d w z a je m n io n y c h uczuć n ie je s t w sta n ie w y p e łn ić p u stk i życia:

[...] p rag n ę tylko spoczynku i sp o k o ju - pisata pani K alergi 29 czerw ca 1843 r. - gdyż zm ęczone są we m nie i c ia to , i dusza. Toczy się we m nie n ie u s ta n n a w alk a, m ło d o ść p rag n ie żyć, czuć, d z ia ła ć , a je d n o ­ cześnie jak iś głos w ew nętrzny wzywa m nie gdzie indziej. [...] m o je życie niszczeje w tych n ie o k re ślo ­ nych, niedokończonych m arzen iach , zostaw iających po sobie g łęb o k i ślad [...] - je s te ś le k a rz e m m ej chorej duszy, d o tk n ij jej ra n , a b ęd ą uleczone, w nieś nieco ła d u w m o je zm ąco n e m yśli, p o łó ż rę k ę na mym czole, a pew na je ste m , że opuści m nie ten gorączkow y n iep o k ó j (K L P 109-110).

T o uczucie je s t k rzy żem je j życia, k rzy żem , k tó ry „dźw iga i p o d k tó re g o cię ż a re m u p a d a ” (K L P 126). N ie m am y p o w o d u p o są d z a ć p a n i K a le rg i o e g z a lta c ję , w ta k ie j sty ­ lizacji uczuć o d b ija się b o w iem c a la e p o k a z je j n ie m a l re lig ijn y m k u lte m m iło ści i siln y ­ m i p o w iązan iam i lite ra c k im i. D la te g o te ż lite r a tu r a i te a t r (p rz e d e w szy stk im o p e ra ) o d ­ gryw a ta k w ażn ą ro lę w licznych o d w o ła n ia c h a u to rk i listów , l a k o pierw szy p o ja w ia się O b c rm a n n z pow ieści É tie n n e P iv ert de S ć n a n c o u r, o b c ią ż o n y c h o ro b ą w ie k u , w k tó ry m „ b ra k d z ia ła n ia i w y trw ało ści, n ie u s ta n n e m a rzy cielstw o z a b ija e n e r g ię ” (K L P 86). Z a nim idzie Ż y d tu ła c z , u p o w szech n io n y w ów czas p o w ieścią E u g e n iu sz a S ue. S ta je się on d la a u to rk i p ie rw o w z o re m b o h a te ró w k o re s p o n d e n c ji, p o d o b n ie ja k on o g ro m n ie n ie ­ szczęśliw ych, b o w iem „ p o d o b n ie ja k o n k ro czy m y b e z celu i sp o k ó j nigdy n ie n a d c h o ­ d z i” (K L P 103). Ta jem n ice P a ryża te g o ż a u to r a słu ż ą d o w y p o c z y n k u , są z n a k o m itą ucieczką o d w łasn y ch , ta rg a n y c h n a m ię tn o ś c ia m i o so b o w o ści (K L P 117). P rz e d e w szyst­ kim je d n a k le k tu ry „ u k o c h a n e g o ” D a n te g o , w k tó r e g o B o s k ie j k o m e d ii z n a jd u je a n a lo ­ gię d la ty ch , co m u szą w y rzec się o b ie k tu sw ej m iłości (K L P 175). Z n a jn o w sz y c h le k tu r zaleconych je j p rz e z a d re s a ta w y m ien ia je d y n ie H isto ire d u C o n su la t et de l'E m p ir e L o u isa A d o lp h a T h ie rs a , n azy w ając ją „ u ro c z ą le k tu r ą ” (K L P 186). Z d z ie ł m uzycznych w sp o m in a a u to r k a o p e ry : N o r m ę V in c e n z a B ellin ieg o i II G iu ra m e n to G iu s e p p e M e rc a - d a n te g o , w y staw io n e w W arszaw ie p rz e z w ło sk ie to w a rz y stw o o b ja z d o w e ; w p ro w a d z a ją o n e d o listów w ątek z a w ie ra ją c y nieco re a lió w p o z a o so b isty c h (K L P 120, 129). P o d czas p o d ró ży p rzez W ło ch y zach w y t p a n i K a le rg i w zb u d z a „ w sp a n ia ły ta le n t p e łe n siły m ło ­ d o ści” G iu se p p e V e rd ie g o , je g o H ern a n i i J o a n n a d ’A r c (K L P 160, 177), ch o ć n ie ró w n a je s t o c e n a tych d z ie ł, p o tw ie rd z a ją c a zazw yczaj n ie c h ę tn y s to s u n e k a u to r k i d o W ło ­ chów .

W m ia rę z a stę p o w a n ia m iłości p rz y ja ź n ią a u to r k a p o d e jm u je s ta ra n ia , by ra to w a ć sw ą k o re s p o n d e n c ję z u k o c h a n y m , w k tó re j z n a jd u je „ je d y n e p u n k ty o p a rc ia , w k tó ry c h m oże szu k ać p o m o c y ” (K L P 138). W te n sp o só b listy p rz e k r a c z a ją h o ry z o n ty listu m iło ­ sn eg o , n a sy cają się innym i re a lia m i, o k tó ry c h w y b o rze d e c y d u ją p rz e d e w szystkim sp o ­ łecz n o -p o lity czn e z a in te re s o w a n ia a d re s a ta . O n e z o b o w ią z u ją p a n ią K a le rg i d o p rz e m y ­ can ia w listach in fo rm a c ji o a k tu a ln y m ro z w o ju w y d a rz e ń i n a s tro ja c h w K ró le stw ie . 19 stycznia 1844 r. p is a ła z W arszaw y:

(9)

Cóż za zab ó jcza a tm o sfe ra , p rzy g n iatająca nas w szystkich - byto nam znacznie lżej w ubiegłym roku - jeśli to m a stale p rzy b iera ć n a sile, to d o k ą d zm ierzam y? Czy będzie to zachód sło ń c a, czy św it? T ym cza­ sem n ie p o k ó j je s t b ard zo d o jm u jący (K L P 136).

W te n z a k a m u flo w a n y sp o só b z n a la z ła w liście m ie jsc e in fo rm a c ja o n a ra s ta ją c e j fali a re s z to w a ń w śró d działaczy n ie p o d le g ło śc io w y c h Z w ią z k u N a ro d u P o lsk ieg o , W iosną 1845 r ., w y raźn ie n a ży czen ie a d r e s a ta , z d o b y w a p a n i K alerg i „d zię k i zrę c z n o śc i” in fo r­ m a c ję o „ k a ta s tr o fie w W iln ie i o dalszy ch a re s z to w a n ia c h ” (K L P 171). W ro k p ó ź n ie j, p rz e r a ż o n a w y d a rz e n ia m i rzezi g a licy jsk iej i falą re p r e s ji, p is a ła z W arszaw y:

N ie m ożesz sobie w yobrazić, co się tu ta j d zieje, m iasto je st w stanic o b lężen ia, nieszczęść b eznadziej­ nych bez liku, gdybym Ci chciała w szystko opisać, to w p ro st końca by tem u nic było (K L P 209).

W p ły w a d re s a ta p o w o d u je , iż p a n i K alerg i k s z ta łtu je sw o je p a trio ty c z n e po staw y , w idzi i c z u je zn a c z n ie w ięcej niż d o ty ch cz as:

[...] żyjem y w k ra ju - stw ie rd zała w liście z 25 lipca 1844 r. - w którym m atk a nic m a praw a kierow ać losem sw ego d zieck a. I jak że m o żn a cenić sobie życie, sk o ro w szechw ładne okoliczności p o zb aw iają to życie je d y n e g o u ro k u , ja k i m ogłoby m ieć, celu i pożytku w yznaczonego przez B oga. (...) Z aw ężając coraz b ard ziej z a k re s naszych o b ow iązków , zam yka się nas n iejak o w w ięzieniu, pozbaw ionym pow ie­ trz a i sło ń ca (K L P 152-153).

P rz e m ie rz a ją c W ło c h y a u to r k a listów m a św iad o m o ść c a łk o w ite g o u to ż sa m ie n ia się z P o ls k ą i je j sp o łe c z e ń stw e m :

My jeste śm y z k ra ju , gdzie w szystko je s t p rz e p o jo n e życiem tak intensyw nym - pisała 4 listopada 1844 r. z T riestu - gdzie tuż pod ziem ią tli się żar, a pow ietrze p ło n ie , gdzie każdy nosi w sercu zarzewie nienaw iści i n adziei - to te ż tru d n o nam zrozum ieć ow ą sm ę tn ą ap atię [W łochów - przyp. Z .S], W spół­ czujem y im , bośm y zb ra ta n i w nieszczęściu, lecz nic sposób wyzbyć się litości zbliżonej do pogardy. (...) Je st to sp o łe czeń stw o praw dziw ie n azn ac zo n e p ię tn e m śm ierci (...) (K L P 161).

Z k o le i sa m a a u to r k a listów s ta ra się ró w n ież k sz ta łto w a ć p o sta w ę a d re s a ta ; ap e lu ją c d o je g o se rc a i ro z u m u w ierzy w m ożliw ość o d n a le z ie n ia „ p o e z ji” w życiu c o d zie n n y m . Stań się og n isk iem , ku k tó re m u zdążać b ęd ą d o b re p ro m ie n ie , a k tó re bez C iebie byłyby zdław ione przez ciem ność. S p ró b u j pozyskać w pływ n a swe o to czen ie, a w yniki n ap ełn ią Cię zadow oleniem i ra d o ­ ścią. (...) dla k o ch ające g o sw ój kraj szczerze i g o rąco zaw sze zn ajd zie się szlachetne zad an ie do sp e łn ie ­ nia. N a ró d , p rzeży w ający o k re s u p a d k u , w inien od n aleźć sw oje m iejsce w opinii innych n aro d ó w , musi zachow ać niesk alan y h o n o r, m usi ściśle się zjednoczyć, aby un ik n ąć w szelkiego u p o d len ia, słow em , musi się o d ro d zić, zanim od zy sk a w olność. P raca ta k a je s t ciężka i m ęcząca, a naw et niew dzięczna, ale ci, k tó ry ch B ó g o b d arzy ł szczególnym i d a ra m i, a tym sam ym w zniósł p o n ad innych - winni ten szlak o tw o ­ rzyć, czuw ać i p raco w ać za wszystkich (K L P 155).

T y lk o p raw d ziw ie w ielk ie uczucie je s t w sta n ie ta k w pływ ać n a zm ian y p o staw , k sz ta łto w a ć i w sp ó łtw o rz y ć c h a ra k te ry . P an i K alerg i w sk azy w ała dw ie m ożliw e drogi sw em u u k o c h a n e m u : w alkę za o jc z y z n ę lub „ o d d a n ie się p o ży tk o w i sw oich ro d a k ó w ” (K L P 144). T a m iło ść o tw ie r a ła je j oczy n a w iele sp ra w , nie z a śle p ia ła je j , a k ty w izo w ała je j sp o strz e g a w c z o ść . A u to r k a listów ro z u m ia ła d o b rz e , że na tej p łaszczy źn ie m o żn a b u d o w a ć w z a je m n ą p rz y ja ź ń o ży w ia ją c ą ich k o re s p o n d e n c ję . T a w ielka m iło ść b y ła rz e ­ czyw iście „siłą n a p ę d o w ą ” ich życia, n a d a w a ła m u isto tn y sens:

(10)

[...] ta m iłość nie p o trafi p ozostaw ać w g ran icach , k tó ry ch p rzek raczać jej nic p ozw alam [...] T o Ty wiążesz m nie z ziem ią, na k tó re j ju ż niczego k ochać nie p o w in n am i nie chcę, i ta w ięź je d y n a , lecz niem ożliw a do zerw an ia, k o sz tu je m nie w ięcej zm agań niż w szystkie in n e, niep rzeliczo n e p o w iązan ia (K LP 151-152).

D ość typow ym dla ro m a n ty k ó w sp o s o b e m o ż y w ia n ia k o re s p o n d e n c ji b y ło ró w n ie ż p o ­ d e jm o w a n ie te m a tu z z a k re s u p o d ró ż y , d z ie le n ia się n a b ie ż ą c o w y ra ż e n ia m i w y n o sz o ­ nym i z trasy w ę d ró w k i. P an i K alerg i u c ie k a się ta k ż e d o te g o z a b ie g u , s n u ją c przy o k a z ji ogólne re fle k sje na te m a t p o d ró ż o w a n ia :

D o b rą stro n ą po d ró żo w an ia - pisała 25 lipca 1844 r. - je st to , że od ry w a nas o n o od w szelkich w sp o ­ mnień [...], od codziennych k ło p o tó w czy przyzw yczajeń, od tego m nóstw a zależności, tak b ard zo p rz e ­ szkadzających skupieniu i w zlotom um ysłu. O d d a le n ie od ogn isk a do m o w eg o sp raw ia, że zaczynam y bardziej je cenić, rozstanie m a rów nież tę d o b rą cech ę , że każdy sm u tek g o tu je ju ż przyszłe rad o ści, tęsk n o ta za dom em n a d a je m u we w spom nieniu nim b niem al p o ety ck i, p rzy jaciele w ydają się m ilsi, bo się za nimi tęsk n i, patrząc wstecz widzimy nasze p u ste m iejsce , słyszym y ja k ie ś d o b re sto w o , k tó re w rzeczywistości, gdybyśm y byli w d o m u , nigdy nie zo stało b y p o w ied zian e, i w ierzym y, że za n am i tęsk n ią , czujem y w łasną w artość i w reszcie snujem y ja k ie ś śliczne m arzen ia n a te m a t p o w ro tu (K L P 152).

W ażn e je s t, iż p o d czas tych p o d ró ż y p an i K alerg i c z u je się P o lk ą . W ło c h y fa s c y n u ją ją je d y n ie ja k o k raj n a g ro m a d z o n y c h sk a rb ó w sztu k i.

Je st to rodzaj pielgrzym ki, k tó rą w inno się odbyć raz w życiu, coś ja k b y k u rs estety k i. Z a in te re so w a n ie zw iedzającego rośnie dzięki pam ięci oglądanych m iejsc, a sm ak się w yrabia dzięki o g ląd an iu p ięk n a (K LP 163).

C h a ra k te ry sty c z n e je s t, że a u to r k a nie z a g łę b ia się w św iat k o m e ra ż y , p o m ija je m il­ czeniem lub kończy n a o g ó ln ik o w y ch in fo rm a c ja c h . W liście p isa n y m z F lo re n c ji 25 g ru ­ d n ia 1844 r. u m ieściła je d y n ie in fo rm a c ję o w sp ó ln e j w igilii sp ę d z o n e j „w g ro n ie r o d a ­ k ó w ” ; był n a n iej p ra w d o p o d o b n ie o b e c n y ró w n ie ż C y p ria n N o rw id . N ie s te ty , list nic o tym n ie m ów i. W liście z 24 m a ja 1845 r. o d b ija się d o p ie r o sła b y m e c h e m o d b y ta w spólnie z N o rw id e m i H e n ry k ie m P o d h o rs k im w ycieczka n a W ezu w iu sz. Je j o p is je s t szczególnie m alo w n iczy , choć a u to r k a z d a je so b ie w p e łn i sp ra w ę z u b ó stw a śro d k ó w , k tó ry m i d y sp o n u je .

Nie p o trafię chyba odtw orzyć w rażeń doznanych tej p ięk n ej nocy; tej p ro m ie n n e j p o g o d y , n a stro ju towarzyszy podróży p o d o b n e g o m o jem u , w zruszonych i sk upionych ja k ja sa m a; p o d n io słe g o w idow is­ k a, raz fantastycznego i g ro źn eg o , to znów o nieopisanej słodyczy i łag o d n o ści. N ie w yobrażasz sobie w idoku tego ciem nego i m ajestatycznego k ra te ru , w y rzu cająceg o co chw ila fale ognia i k a m ie n i, a p o tem odpoczyw ającego z głuchym p o m ru k ie m , groźniejszym jeszcze niż jeg o gw ałtow ność. [...] Przybyw szy na w ierzchołek zostaliśm y w ynagrodzeni za w szystkie tru d y i zm ęczenie [...]. P o w ró t w św ietle księżyca jest rzeczą n ajro zk o szn iejszą, ja k ą tylko m ożna sobie w yobrazić (K L P 182).

O pis te n , p e łe n n ie k ła m a n e g o z a c h w y tu , k o ń czy je d n a k a u to r k a z n a m ie n n y m s tw ie r­ d zen ie m : m im o że „ [...] n ie je s te m e n tu z ja s tk ą p ię k n a n a tu ry [...] c z u ła m się w z ru sz o n a d o łe z ” ; w szystko bo w iem k a z a ło je j m yśleć o u k o c h a n y m (K L P 183). T o w y z n a n ie t ł u ­ m aczy n a m , d lacz eg o w listach p a n i K a le rg i w y stę p u je ta k m a ło o p isó w k ra jo b ra z ó w . W liście n a s tę p n y m , p isan y m z N e a p o lu 8 lipca 1845 r ., z n a jd u je m y ju ż o s ta tn ią w tym

(11)

z e sp o le in fo rm a c ję o p o w ro c ie N o rw id a d o R z y m u i o „ c z ęsty ch ” , ale b a rd z o n ied o b ry ch w ia d o m o śc ia c h o d b ie ra n y c h o d n ie g o , s k o m e n to w a n y c h k ró tk o : „ [...] o b aw iam się, że b ie d n y c h ło p a k je s t p o w a ż n ie c h o ry ” (K L P 185). A u to r k a m iło sn y ch listów d o A d a m a P o to c k ie g o w y ra ź n ie n ie ś w ia d o m a b y ła p o tę g i u czu cia, ja k ie w zn ieciła w b ied n y m p o e ­ cie. S a m a c ie rp ią c a , n ie w id ziała je g o c ie rp ie ń , ty m b a rd z ie j że d zieliła ją od niego o g ro m n a p rz e p a ś ć sp o łe c z n a .

W k ilk u d z ie się c iu o s ta tn ic h listach M arii K alerg i te m p e r a tu r a uczuć n iesp o d ziew an ie p o d n o si się. D z ię k i te j zm ien n o ści n a tę ż e n ia k o re s p o n d e n c ja ta nie je s t n u żąca w swym m o n o te m a ty z m ic . T y m ra z e m a u to r k a listów m usi b ro n ić się p rz e d n a tarczy w o ścią a d re ­ s a ta , k tó r e m u tr u d n o p o d d a ć się w oli m a tk i, by zerw ać z u k o c h a n ą . W ielk o ść ofiary i p o św ię c e n ia je s t g o d n a p o d ziw u :

W y rzek am się C ieb ie, A d a m ie , gdyż je st to m oim ob o w iązk iem , a tak że i T w oim , ale Bóg mi św iad­ kiem , iż n ie m o g ła m i być n a ło ż o n a w iększa o fia ra - m o ja niezm iern a m iłość do C iebie p rzem o g ła daw ­ ne c ierp ien ia i przyszłe b ó le. Jeszcze dziś, k ied y w szystko we m nie zo stało strzask an e i d opraw dy szcze­ rze godzę się n a życie sa m o tn e , p e łn e rezygnacji i b ezn ad z ie i, je d n a tylko myśl m nie p rześlad u je - k o ­ nieczność niew idyw ania C iebie p o d żadnym w aru n k iem . A je d n a k tak być m usi, gdyż jeśli nic zdecydu­ jem y się n a pow zięcie m ężnego p o sta n o w ien ia, to w szystko zacznie się od now a (K L P 193):

P a n i K a le rg i ra z jeszcze sta n o w c z o w y rz e k a się tej m iłości d la d o b ra m a tk i u k o c h a ­ n e g o , w in te re sie je g o sam ego i je g o przyszłości. P rz e ra ż a ją ty lk o stale w idm o „ śm iertel­ n ej s a m o tn o ś c i” (K L P 198). W te j sy tu a c ji listy s ta ją się n iem al „m isty czn y m ” p o k a r­ m e m z a sila ją c y m is tn ie n ia p iszący ch . D w u d z ie s to c z te ro le tn ia k o b ie ta stw ierd za je d n a k , ja k „n iszczącą s iłą ” b y ło to u czu cie, k tó r e m u u le g ła :

[...] o g ro m n a te ra z p u stk a p o w sta ła w c m n ie i w o k ó ł m n ie, w y d aje mi się, jak b y przez m oje życie p rz e ­ szła niszcząca siła — nie m ogę się o d n aleźć, je ste m sta ra , nie p o ciąg ają m nie żadne p o n ęty św iata, naw et te , k tó re n a jb a rd z ie j lu b iłam , słow em , nie p o z o sta ło we m nie nic z ow ej giętkości, k tó rą d aje m łodość [...] (K L P 215).

T o w y z n a n ie tłu m a c z y w iele w z a c h o w a n iu p a n i K a le rg i, ta k k ry ty czn ie o cen ia n y m p rz e z N o rw id a . S tą d te ż z ro z u m ia ła s ta je się tr o s k a o to , by u k o c h a n y u ło ży ł sobie życie z k im in n y m o ra z by w y p e łn ić w ła sn e życie p ra c ą , u ja w n ić sw o je zaan g a ż o w a n ie p o lity ­ czn e. S zczeg ó ln ie g ło ś n a , o p o s m a k u s k a n d a lu , s ta ła się sp ra w a u d z ia łu p an i K alergi w u z y sk a n iu p a s z p o r tu d la B ro n is ła w a D ą b ro w s k ie g o , syna tw ó rcy L eg io n ó w , k tó re m u g ro z iło a re s z to w a n ie . L a te m 1848 r. a n g a ż u je się a u to r k a listów w sp raw ę d o staw y b ro n i d o G a lic ji, p rz e p ro w a d z a ją c w te j sp ra w ie ro zm o w y z p rz e d sta w ic ie la m i rz ą d u fra n c u s­ k ie g o . Je j „ o d d a n ie sp ra w ie p o ls k ie j” je s t u z n a n e i p o d z iw ia n e . P an i K alerg i znów rzuca się w w ir życia u m y sło w eg o i sp raw „w yższego r z ę d u ” , w szystko s k ła d a ją c w o fierze u k o c h a n e m u czło w ie k o w i. „ Ja k p sz c z o ła z b ie r a ją c a m ió d z k a ż d e g o w io se n n e g o k w iatu , p ra g n ę ła b y m z b ie ra ć d la C ie b ie k a ż d e b o sk ie n a s ie n ie ” (K L P 258). A u to rk a służy b e z ­ in te re s o w n ie A d a m o w i P o to c k ie m u , s ta ją c się „ a g e n tk ą ” je g o p ry w a tn e g o w yw iadu w P a ry ż u . W ik to r H u g o pisze o n iej w ó w czas, iż „ k o c h a się w C av aig n acu [ ...] , u ch o d zi za sz p ie g a , b y w a u n iej n a jle p sz e to w a rz y stw o P a ry ż a ” 13. Z tą m iło ścią je d n a k n ie je s t sp ra w a ta k p ro s ta , s k o ro sam a p an i K alerg i p is a ła w je d n y m z listów , iż „C av aig n ac o b ­ ja w ia g łę b o k i b ra k in te lig e n c ji n a z e w n ą trz i w e w n ą trz ” (K L P 269), b y ła o n a je d n a k z p e w n o śc ią p re te k s te m u m o żliw iający m z d o b y w a n ie p o trz e b n y c h w iad o m o ści p o lity cz­

(12)

nych. W sw ych o p in ia c h o g e n e ra le p an i K alerg i je s t z re s z tą b a rd z o z m ie n n a - w liście z p o c z ą tk u 1849 r. nazyw a go „ je d y n y m c z ło w ie k ie m z c h a r a k te r e m ” : „ n ie m a b a rd z ie j p raw eg o , p e łn e g o p ro s to ty i sz la c h e tn ie jsz e g o c z ło w ie k a niż g e n e r a ł” , „u m y sł to w y b it­ ny, p o w ażn y , w zn io sły , a za ra z e m n a iw n y ; nigdy n ie m ów i k o m u n a łó w ” (K L P 275). D zięk i te j z n a jo m o śc i p an i K alerg i m a z n a k o m ite ro z e z n a n ie w p o lity c e m ię d z y n a ro d o ­ wej i w e w n ę trz n e j F ra n c ji, z zach w y tem o b s e rw u je p rz e b ie g re w o lu c ji n a W ę g rz e c h , krytycznie o c e n ia p o sta w ę p a p ie ż a . W su m ie p o z n a n ie bliżej m e c h a n iz m ó w ó w czesn ej p olityki i p o lity k ó w sp ra w ia , iż a u to r k a listów n ic m o ż e się p o w strz y m a ć o d w s trę tu do teg o „ n ę d z n e g o ro d z a ju lu d zi” (K L P 285). P o tych b u rzliw y ch d o św ia d c z e n ia c h „w ielk a M a ria ” p o w ra c a d o k ra ju „ [ ...] gdzie k aż d y k a m ie ń p rz e p o jo n y je s t w sp o m n ie n ie m b ó lu ” (K L P 294).

Je s ie n ią 1850 r. k o re s p o n d e n c ja M arii K alerg i z A d a m e m P o to c k im p rz e ry w a się. W b rew z a b ie g o m a u to rk i d o p o m in a ją c e j się o sw e p ra w a p rz y ja ź n i P o to c k i z a m ilk ł. 16 lu teg o 1850 r. p isząc z B e rlin a p an i K alerg i ra z je szcze s k ła d a ła z n a m ie n n e w y zn an ie: B yteś najlepszym um iłow aniem m ego życia i gdybym n aw et ch ciała zaczynać n a no w o , to n ie p o d o b n a byłoby mi od n aleźć ani poryw ów duszy, ani p e łn i o d d a n ia . T o je d n a k , co p o z o sta ło z ta k n iezm iernej czułości, m a p raw o do za u fa n ia , je s t to a rk a p rzy m ierza , w k tó re j zaw arliśm y w szystko, co b yło w nas najlepszego (K L P 306).

W b rew p rzew id y w an io m je d n a k ta a rk a n a d z ie i r o z trz a s k a ła się. D w a o s ta tn ie z a ­ ch o w an e listy M arii K alerg i d o A d a m a P o to c k ie g o p o w s ta ją ju ż w d u ży ch o d s tę p a c h czasu: w 1855 i 1870 r ., i są u trz y m a n e w z u p e łn ie z m ie n io n e j to n a c ji. P o lity k a p rz e s ta ła in te re so w a ć ich a u to r k ę , o d k ry ła o n a b o w ie m , ja k m a ły w p ły w w y w ie ra ją je d n o s tk i na w y d arzen ia h isto ry czn e . C e le m istn ie n ia p o z o s ta je p rz e d e w szystkim d o s k o n a le n ie się w e w n ę trz n e , w k tó ry m o g ro m n a ro la p rz y p a d a religii i sztu ce:

L udzkość żyje niew ielkim zaso b em idei, ż a d n a z nich nie ginie, a każdy człow iek m a p raw o i ob o w iązek rozw ijania w łasnej osobow ości nic dając się w ch ło n ąć przez zbiorow ość i nic p ra g n ą c nią kierow ać (K L P 317).

T a , k tó r a w e d łu g słów N o rw id a „ [...] b y ła p rz y ja c ió łk ą m ło d o śc i w y g n a ń c a , [z b ie ­ giem lat] z a tra c a m o w ę i o łta rz e je g o ” (P W sz 9, 7 1 ), o d c h o d z ą c p o d o b n o o d ś ro d o w isk a p o lsk ieg o i o d k a to lic y z m u , w istocie je d n a k je szcze w 1870 r. p rz e ja w ia ła o g ro m n e z a ­ in te re so w a n ie o sta te c z n y m i w ynikam i ro z p o c z ę te g o w g ru d n iu u b ie g łe g o ro k u S o b o ru W a ty k a ń sk ie g o I. K ry ty czn a o c e n a p a n i K alerg i p rz e z p o ls k ą o p in ię p u b lic z n ą w b u rz li­ w ych la ta c h sześćd ziesiąty ch z w iązan a b y ła w d u ż e j m ie rz e z je j p o w tó rn y m m a łż e ń ­ stw em z ro sy jsk im p u łk o w n ik ie m k a w a le rii, o b e rp o lic m a js tre m p o licji w arszaw sk iej S e r­ giuszem M u c h a n o w e m . D e c y z ja b y ła w p raw d zie z a s k a k u ją c a , a le c a łk o w ic ie z g o d n a z k o sm o p o lity czn y m w y ch o w an iem , p o c h o d z e n ie m i p o s ta w ą a u to r k i listów . O d d a le n ie się z b ieg iem la t od u k o c h a n e g o sp o w o d o w a ło u tr a tę p ra w d z iw e g o k o m p a s u re g u lu ją c e ­ go o d ru c h y i zac h o w a n ia p a n i K alerg i n a a re n ie p u b lic z n e j. D o k o ń c a je d n a k p o z o s ta ła „ e m a n a c ją b o sk o śc i” , k o b ie tą „w ysokiej in te lig e n c ji, w s z e c h stro n n e g o w y k sz ta łc e n ia i w ielkich p rzy m io tó w s e rc a ” , ja k g ło sił je j n e k ro lo g w „ K u rie rz e W a rs z a w sk im ” (22 V 1874). H is to ria je j w ielkiej a n ie sp e łn io n e j m iło ści, z n a n a d o tą d je d y n ie z p lo tk i, p o ­ tw ie rd z a w ca łe j p e łn i niezw y k ło ść o so b o w o ści M a rii K a le rg i, w ielk iej d a m y p o ls k ie g o ro m a n ty z m u i je d n e j z nielicznych p o lsk ic h k o b ie t te j e p o k i u p ra w ia ją c y c h list m iło sn y .

(13)

Z o b o w ią z k u re c e n z e n c k ie g o w a rto zw rócić u w ag ę n a s tro n ę e d y to rs k ą P IW -ow skie- go w y d a n ia L is tó w d o A d a m a P o to c k ie g o , by o b o k o cen y w arto ści treścio w y ch zgłosić ta k ż e k ilk a z a s trz e ż e ń . W w y d a n iu tym z a słu g u je p rz e d e w szystkim na uw agę słusznie p rz y ję ta z a s a d a p o p rz e d z a n ia k a ż d e g o ro k u w stę p e m p re z e n tu ją c y m losy a d re s a ta . A le w ty ch k ró tk ic h in fo rm a c y jn y c h w stę p a c h z a b ra k ło w iad o m o ści o sam ej a u to rc e , in fo r­ m acji p o trz e b n y c h i n ie k ie d y n ie z b ę d n y c h d o z ro z u m ie n ia p u b lik o w a n y c h listów . T rz e b a te ż w y razić u b o le w a n ie , że n ie w szystkie listy u d a |p się w cało ści o d czy ta ć; ro zu m iejąc tru d n o ś c i o b ie k ty w n e , w y p a d a ż a ło w a ć , iż n ie p o in fo rm o w a n o czy te ln ik ó w , ja k zn aczne p a rtie te j k o re s p o n d e n c ji z o sta ły w s k u te k te g o p o m in ię te .

W reszcie n iezw y k le tr u d n a sp ra w a p rz e k ła d u , w k tó ry m rz a d k o o siąg a się m istrz o ­ stw o i n a d k tó ry m p ra c o w a ć m o ż n a n iem al b ez p rz e rw y , u d o s k o n a la ją c tłu m a c z e n ie . Z d a ją c so b ie s p ra w ę z tru d n o śc i tr a n s la to rs k ic h , p ra g n ę zw rócić u w ag ę n a k ilk a m iejsc te k s tu ra ż ą c y c h n ie u d o ln o śc ią p rz e k ła d u i n iep re c y z y jn y m o d d a n ie m m yśli w ję z y k u p o l­ skim :

[...] nie rzucaj n a w iatr zw ątp ien ia sw oich szlachetnych z a d a t k ó w (K L P 141; p o d k r. m o je - Z . S.).

[...] m iłość do C iebie z ajm u je w nim [tj. w sercu - Z . S.] m iejsce o g ro m n e, o g r o m n i e j s z e niżbym ch ciała (K L P 151).

M o ja p o d ró ż tu ta j b y ta, jak sobie m ożesz w yobrazić, j e d n y m b o l e s n y m s k u r c z e m . . . (K LP

222

).

D w a la ta n ieu sta ją cy ch i próżnych w ysiłków w yczerpały m nie do d n a (K L P 252).

[...] by otrzy m ać szybką o d p o w ied ź, k tó ra in te re su je m nie p o n a d w s z e l k i w y r a z (K L P 301).

M orskie p o w ie trz e , a zw łaszcza dość surow e życic [...], z r o b i ł y m i w i e l e d o b r e g o (K LP 312).

[...] m o je życie w y z n a c z a o d t ą d 1 i n i a, w edług k tó re j p rag n ę żyć [...] (K L P 322).

[...] nie sposób zn aleźć chwilki w tym z a m ę c i e l u d z i i h a 1 a s u (K L P 323).

[...] ob aw iam się opinii św iatow ej, ja k i szukania o d p o czy n k u , co s k ł a n i a m n i e d o m i ę k ­ k o ś c i (K L P 323).

W ątp liw o ści b u d zi ró w n ież id e n ty fik a c ja p o sta c i K o m iro w sk ie g o z p o sta c ią Jó zefa K o m ie ro w s k ie g o (1 8 1 3 -1 8 6 1 ), o d 1844 r. to w ia ń c z y k a z a p rz y ja ź n io n e g o z Juliuszem S ło w a c k im , k tó re g o tr u d n o p o są d z a ć o to w a rz y sz e n ie w p o d ró ż y p a n io m K isielew ej, G u rie w , h r. G a g lia n o , W o ło d k o w ic z o w i i p a n i K alerg i. W szy stk o z d a je się n a to m ia s t w sk azy w ać n a to , iż ch o d zi tu o B a rtło m ie ja L u d w ik a K o m ie ro w sk ie g o (1780 -1 8 5 5 ), na- tu ra liz o w a n e g o w e F ra n c ji i z a p rz y ja ź n io n e g o z ro d z in ą P o to c k ic h , w sp o m in an eg o w ie­ lo k r o tn ie w k o re s p o n d e n c ji K ra siń sk ie g o z D e lfin ą P o to c k ą .

T y ch k ilk a w y ło w io n y ch n ie z rę c z n o śc i w z a k re s ie p r z e k ła d u i za u w a ż o n a w ątpliw ość in te rp re ta c y jn a w niczym oczyw iście nie u m n ie js z a ją zn a c z e n ia p u b lik acji te j fa sc y n u ją ­ cej k o re s p o n d e n c ji, oży w iają cej p o stu z g ó rą la ta c h p o sta ć je d n e j z n ajw ięk szy ch dam p o ls k ie g o ro m a n ty z m u i u k a z u ją c e j o w iele b o g a tsz e i żyw e oblicze M arii K alergi.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niew ˛ atpliwie mamy tu do czynienia z wychowaniem godnym człowieka, odbywaj ˛ acym sie˛ w duchu praw wszczepionych w ludzk ˛ a nature˛ przez Boga, wychowaniem które nie boi

Ciekawym zagadnieniem wiążącym się z tematem pracy są problemy adaptacji Polskiej Marynarki Wojennej do warunków brytyjskich, szczególnie ważne w pierwszym okresie

Pisząc o konstytucji marcowej, Autor stwierdza, iż „była ona z pewnością prawie wzorcowym przykładem demokratycznej konstytucji państwa o ustroju republikańskim" (s. Wydaje

Within churches we experience a similar tension between celebration and sorrow. There are signs of vibrant life and creative energy in the growth of Christian communities

Zaprezentowany projekt wspominał o możliwości podjęcia rozmów w Warszawie lub Bonn w sprawie zawarcia paktu o wyrzeczeniu się przemocy jako metody rozwiązywania sporów

stawić następująco: do wyłącznej właściwości organu stanowiącego jednostki sa- morządu terytorialnego (dalej również j.s.t.) należy podejmowanie uchwał w spra­

a) So-called general pedagogical deformations. It is possible to say, that these are the most typical deformations of personality of all persons engaged in

Kluczowy dokument implementacyjny nosił nazwę „24- godzinna obsługa – proponowane kryteria elektronicznej obsługi obywatelskiej” (24-timmarsmyndighet. Förslag till kriterier