• Nie Znaleziono Wyników

View of The Customs of Yearly Holidays by the Ontario Kaszubs

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of The Customs of Yearly Holidays by the Ontario Kaszubs"

Copied!
39
0
0

Pełen tekst

(1)

STUDIA POLONIJNE T. 1. LUBLIN 1976

ZYGMUNT KOMOROWSKI

DOROCZNE ZWYCZAJE ŚWIĄTECZNE KASZUBÓW W ONTARIO P rzedstaw iane opracow anie — poświęcone dorocznym zWyćzajom św iątecznym Kaszubów z O ntario — jest w ynikiem zarów no stu dió w pro­ w adzonych w Polsce, ja k i praw ie 2-miesięcznego m ego p o b y tu (w 1973 r.) związanego z badaniam i terenow ym i, w okolicach Kaszub, W ilna i B ar- r y ’s Bay w Kanadzie. U dałem się tam n a zaprószenie M uzeum Człowieka w O ttaw ie w ram ach akcji ew idencjonow ania i analizow ania w ielo k u ltu ­ row ych trad y cji społeczeństw a kanadyjskiego, k tórej p a tro n u je podległy M uzeum ośrodek C entre C anadien d ’É tu d e su r la C u ltu re T raditionnelle (Canadian C entre for Folk C ulture Studies). B adania m oje op arte są zatem rą. in. n a osobistym kontakcie ze skupiskiem nąj starszego w K a­ nadzie zw artego osadnictw a polskiego, w k tó ry m ju ż szóste pokolenie włącza się do dzieła pionierów n a now ej ziemi, zachow ując rów nocześnie świadomość swego pochodzenia, a nierzadko dum ę z historycznej spuściz­ ny przodków oraz chęć p odtrzym yw ania zw iązków z innym i przed staw i­ cielami tego samego kręgu k u ltury .

Społeczność kaszubska w O ntario nie od dziś in te resu je i przyciąga \ badaczy: historyków , geografów , antropologów k ulturow ych, etnografów i socjologów. Poświęcone jej by ły i są stosunkow o liczne prace naukow e i inne publikacje. W śród a u to ró w zajm ujących się n ią bliżej należy w y ­ m ienić w szczególności I. Jost, W. C. O’D w yera, E. Kam ińskiego, J. L. Perkowskiego, M. Sobańskiego i B. Sochę-Bprzestow skiego. M oja rozpraw a pom yślana więc została jako ogniwo znacznie szerszych, długofalow ych dociekań i w yłącznie jako ta k ą należy ją traktow ać. Z ająłem się p rzy tym tylko w ąskim w ycinkiem życia k u ltu ralneg o w y b ran ej społeczności, i to w ycinkiem wcale nie najb ard ziej rzucającym się w oczy. Jed n ak że w łaśnie ten w ycinek ukazuje — m oim zdaniem — bardzo dobitnie m echanizm przem ian kulturo w y ch zw iązanych ze zm ianam i w a ru n k ó w życia i ewo­ lucją potrzeb.

U stalenia tem atu dokonali właściw i inicjatorzy szerszych b ad ań : kie­ row nik Ośrodka, p ełn a zrozum ienia dla szlachetnej idei 'w ielokulturow ości

(m ulticulturalism e) d r C arm en Roy oraz jej zastępca d r G.de R ohan-C ser-

(2)

i-nienem im szczególną wdzięczność, podobnie ja k profesorom Stanisław ow i Sw iderskiem u, Tadeuszow i K rukow skiem u i N orm anow i Page z U niw er­ sy te tu w O ttaw ie, k tórzy patronow ali tej kanadyjsko-polskiej w spółpra­

cy-M uszę też n a w stępie nadm ienić, że zebranie przeze m nie odpowied­

nich m ateriałó w w krótkim , 2-m iesięcznym okresie było możliwe jedynie dzięki intensyw nej i o fiarn ej pom ocy szeregu osób, pom agających mi w zaaklim atyzow aniu się, a także udzielających wskazówek. Przede wszystkim zaś rek om en dujący m m nie w n ieu fn y m i zam kniętym środo­ w isku farm erów , gdzie nieznajom y „obcy” zn ajduje co praw da, jak każdy przechodzień, drzw i o tw arte, ale nie może liczyć n a w y n urzenia i o dkry­ w anie sp ra w choć trochę „in ty m n y ch ” (do takich zaliczam y np. zwycza­ jow e ry tu a ły i sposób spędzania w olnego czasu).

Pom ocy w tere n ie udzielili m i przede w szystkim prof. K rukowski, k tó ry opiekow ał się m n ą także w O ttaw ie, o. M arceli Pasiecznik, dusz­ p asterz z K aszub, ks. A. R. Pick, ks. J. Calik, pani T. Shuster, pani J. Stensson, p a n i'W . M urack, pan P. Brzeski oraz pp. A. Kosińscy. Podzię­ kow anie w inien em jed n a k rów nież w ielu innym osobom i wszystkim respondentom , któ ry ch im iennie nie sposób tu ta j wym ienić.

T ak w ięc p raca m oja jest poniekąd dziełem zbiorowym.

1. WIELOKULTUROWOSĆ I POLSKIE OSADNICTWO W KANADZIE

i

K u ltu ra zawsze w iąże się z określonym i, u w arunkow anym i historycznie i um iejscow ionym i p rzestrzen n ie zbiorowościam i społecznymi. Tylko sprzęg nięte w ięzią społeczną k o n k retn e skupiska ludzi są bow iem zdolne zapew nić trw ałość i n a w a rstw ia n ie się tego, co jest istotą k u ltu ry : Wartoś­ ci, um iejętności, w ierzen ia i obyczaje. K u ltu ry „żyją” , tzn. zm ieniają się, ro zw ijają lu b d e g e n eru ją i giną, ta k ja k zespoły ludzi, do których należą. W pływ ają n a to rozm aite czynniki: psychologiczne, biologiczne, fizyczne, gospodarcze itp. P rzy ty m jednak, niezależnie od zw iązanej z czynnikam i w ew n ętrzn y m i i w aru n k am i środow iska ewolucji, przeobrażenia k u ltu r z reg u ły pow odow ane są też zapożyczeniam i z zew nątrz, w zajem nym prze­ nikaniem się — dyfuzją.

W iele fak tó w w skazu je n a to, że k u ltu ry m ieszają się szybciej i wielo- stro n n iej niż geny, niż m ieszanie się krw i dziedziczących i rep rezen tu ­ jących je zbiorowości. Jeżeli też nie m a nigdzie tzw. ras czystych, to tym bardziej n ie m ożna m ówić o „czystych” k u ltu rach . W szystkie one są sto­ pam i (am algam atam i), któ ry ch składniki bez p rzerw y się m ieszają, dopeł­ n ia ją i zm ieniają.

(3)

Z najinten sy w niejszym m ieszaniem się m am y do czynienia, oczywiście, n a „sty k u ” poszczególnych kręgów k ultu ro w ych , tam gdzie rep rezen tan ci różnych k u ltu r sąsiadują ze sobą, k o n ta k tu ją się w życiu codziennym , przyglądają sobie w zajem nie, liczą ze sobą. Zwłaszcza zaś tam , gdzie pew ­ ne jednostki lub zespoły, z jakichkolw iek przyczyn, m ają świadom ość równoczesnego przynależenia do p a ru lub w ięcej k u ltu r.

U św iadam iana w ielokulturow ość 1 — w jak iejś m ierze dzieląca osobo­ wości — jest niew ątpliw ie jed n y m ze źródeł bogactw a kulturow ego. P rz y ­ rów nując w ślad za R. B enediet (P atterns of C ulture. Londyn 1946) k u l­ tu ry grup etnicznych do kubków , z k tó ry ch się pije „w odę życia”, m ożna powiedzieć, że w ielokulturow ość je s t posiadaniem jak b y kolekcji kubków — całej stołow ej zastaw y. Bogactwo to, ja k każde bogactwo, m oże — choć nie m usi — w iązać się ro zterkam i i k onfliktam i w ew nętrznym i, u łatw ia natom iast zawsże dobór i k um ulację treści składających się n a k u ltu rę. Przede w szystkim zaś często zdaje się inspirow ać do tw órczych poszuki­ w ań i realizow ania sy ntezy różnorodnego dziedzictwa. W skazyw aliby n a to m. in. liczni w y bitn i p rek u rso rzy innow acji w sztuce, lite ra tu rz e i nauce, wyw odzący się z tzw. m niejszości bądź o rodow odzie m iesza­ nym .

Ze względu n a tę zdolność pobudzania przem ian k u ltu ro w y ch n a szcze­ gólną uw agę zasługują diaspory i g ru p y m ieszańców. W iele w yjaśn iające może być też analizow anie k u ltu r jpozomie jed n olity ch — np. narodow ych — i doszukiw anie się w nich zaktyw izow anych elem entów pochodzenia obcego.

P rzyjm ując, że k u ltu ra n arodow a zaczyna się tam , gdzie jed n ostki so­ lid ary zu ją się, niezależnie od sw ych najrozm aitszych osobistych pow iązań, w imię m oralnych celów historycznie uform ow anej i trw ałej w ielkiej — rozw ijającej w szechstronną działalność k u ltu ra ln ą — grupy, uznać m usi­ m y złożoność każdej k u ltu raln ej spuścizny. O drzucając rasistow ski m o- nizm, nie m ożem y też k u ltu r poszczególnych n aro dó w pojm ow ać jako zam knięte, odseparow ane kręgi. Tw orzą one system y zazębiających się, n aw arstw iających się i w spółżyjących ze sobą ciał zespolonych. Nic w za­ sadzie nie stoi więc n a przeszkodzie, by w sensie k u ltu ro w y m ktoś czuł się rów nocześnie Szw ajcarem i Niemcem, Belgiem i Francuzem , K a n a d y j­ czykiem i Szkotem lu b U kraińcem : W p rzy padku ro zw inięty ch k u ltu r posiadających piśm iennictw o posługujące się odrębnym i językam i istn ieje

1 Na temat koncepcji wielokulturowego narodu w Kanadzie patrz m. in. arty­ kuły: T. K r u k o w s k i . M ulticulturalizm . ,;Echo M agazine” 3:1972 N° 8; J. B. R u d n y c k y j . Slavic Language M inorities in Canada and Their Constitutional

Protection. Vol. 3. Edmonon 1969. Slavs in Canada; R apport de Ix Com m ission royale d ’enquête sur le bilinguism e et le' biculturalism e. Livre 4: L ’apport culturel des autres groupes ethniques. Ottawa 1969.

(4)

tylko konieczność opanow yw ania dodatkow ego języka, co ja k w iem y z re ­ guły je s t zalecane przez w ychow aw ców.

Izolow anie się — lub 'izolowanie — pew nych gru p m niejszościow ych w g ettach n ie stanow i zjaw iska powszechnego, nieuniknionego. O kresowa izolacja nie u m niejsza przy ty m w cale kulturotw órczego potencjału tych g rup. Nie je s t o n a przejaw em w yjałow ienia, lecz w yłącznie zm iennych postaw wobec otaczającego środow iska, które to postaw y w pływ ają na okresow ą flu k tu ację w zględnej „otw artości” lub „zam kniętości” k o n k ret­ nych, żyw ych k u ltu r. T a „otw artość” lub „zam kniętość” w określonych w a ru n k a ch m oże być p rzy ty m udziałem zarów no silnych, ja k i słabych, dom inujących i dom inow anych ora^. służyć w rów nej m ierze defensyw ie, ja k i celom ofen sy w nym 2, nigdy zaś nie w yklucza całkowicie w zajem nego o d działyw ania k u ltu ro w e g o : porów nań, inspiracji i zapożyczeń.

W św ietle powyższego, m ozaikę g ru p etnicznych zam ieszkujących dzi­ siejszą K anadę słusznie uznaje się za w ielkie bogactw o i szansę tego k raju . K a n ad y jsk a koncepcja „w ielokulturow ości” w pełni i konsekw en­ tnie realizow ana m a bow iem w szelkie dane, by z K anady uczynić nie tylko szczególnie ak ty w n y ośrodek życia k u lturalnego, ale rów nież m iejsce m iędzynarodow ych dialogów. Żyw e związki pokrew ieństw a z kultu ram i in n y ch k rajó w predestyno w ać m ogą m ianow icie do pośredniczenia w n a j­ rozm aitszych k o n tak tach o raz do odw zajem nionego oddziaływ ania n a inne k o n ty n en ty .

P olską gru pę etniczną w K anadzie szacuje się — zależnie od kryteriów klasyfikeji, k tó ry m i m ogą być: deklaracja, pochodzenie przodków p a try - linearny ch, pochodzenie rodziców, m iejsce urodzenia lub język używ any w dom u — n a ok. 160-400 ty s:3, td je st od 0,8 do 1,8% ogółu mieszkańców k raju . J e s t to więc g ru p a etniczn a n ie w yróżniająca się specjalnie liczeb­ nością. P osiada o n a jed n a k cały szereg cech zasługujących n a specjalną uwagę. P rzed e w szy stk im w y różn ia się szczególnie w ysokim odsetkiem pracow ników wysoko w yk w alifikow anych i intelektualistów tw orzących w arstw ę inteligencji obok rów nież licznych farm erów i robotników , przy raczej nielicznej w a rstw ie kupców i p ry w a tn y c h przedsiębiorców przem y­ słowych. P o nad to je s t to g ru p a w yw odząca się z kilkudziesięciom iliono- wego, więc dość licznego n a ro d u 4, o 1000-letnich trad y cjach zarów no po­ litycznych, ja k i k ulturow ych, posiadającego bogate piśm iennictw o tak w zakresie lite ra tu ry pięknej (m. in. dwóch laureató w N agrody Nobla), jak i oryginalnego dorobku naukow ego. N a kontynencie północnoam ery­

2 Pisałem na ten tem at nieco szerzej w książce pt.: K u ltu ra i ośw iata w Se­

negalu. W arszawa 1968 s. 22-24.

3 Por. m. in. The 1970 W orld Alm anac. „Echo Magazine” 3:1972 N ° 8. Według tych źródeł w 1961 r. w Kanadzie zam ieszkiwało 324 tys. osób pochodzenia polskiego.

(5)

kańskim posiada ona swoiste „zaplecze” w w ielom ilionow ej Polonii S ta ­ nów Zjednoczonych.

Polska g ru p a etniczna w K anadzie je s t w y b itn ie różnoro dn a i rozczłon­ kow ana w ew nętrznie, co dla jej badacza może tw orzyć specyficzne tr u d ­ ności, ale co się łatw o tłum aczy ogólnym i dziejam i polskiego narodu. Poszczególne podgrupy polskich em igrantów , m im o w ielu cech w spólnych lub pokrew nych — w dziedzinie języka, religii i zw yczajów — tw orzyły się w różnych okresach czasu, pod w pływ em bardzo rozm aitych czynni­ ków, re k ru tu ją c się z całej gam y w a rstw i zawodów, ale n iem al zawsze przy w tórze jak iejś zbiorowej trag ed ii i ze świadom ością historycznego doświadczenia. Jed n i uciekali p rzed zaborcam i, in n y ch w ygnały głód i n ę­ dza — z kraju , k tó ry w sercu E uropy przez półtora w iek u stanow ił ko­ lonię w rogów —■ jeszcze'in n i byli nieszczęśliw ym i żołnierzam i. Pochodzili z różnych okolic rozległego k ra ju przodków , w urzędzie im ig racy jn y m re ­ jestrow ano ich zaś niekiedy, bezcerem onialnie zm ieniając o rto g rafię n a z ­ wisk, w edług kategorii paszportów jako Prusaków , A ustriaków , Rosjan, Galicjan. Jed n y ch h u rte m kierow ano n a zachód, in n i osiadali „blisko”, w O ntario lu b Quebec. Z reguły jednak, chociaż w m ałych zespołach, usiło­ w ali oni trzym ać się razem i n a now ej ziemi, w łączając się do budow y nowego narodu, podtrzym yw ać stare w ięzi etniczne, n arodow e ■— być i K anadyjczykam i, i Polakam i.

Osadnictwo polskie w K anadzie — niezależnie od podziału geogra­ ficznego, zawodowego itp. — w sensie genetycznym dzieli się obecnie zazwyczaj (najogólniej) n a stare, którego pierw sze pokolenie już nie żyje, a w każdym razie w ycofało się z życia aktyw nego, o raz now e, w k tó ry m ludzie dorośli w zględnie dobrze p a m ię ta ją S ta ry K raj. Często też rozróżnia się em igrację zarobkow ą i polityczną. Ten ostatn i podział jed n a k je s t m ało precyzyjny, bo „zarobkow i” w podejm ow aniu decyzji w y jazd u lu b pozo­ stan ia uw zględniali często przesłanki polityczne, a „polityczni” z upływ em czasu w ielekroć przekształcali się w „zarobkow ych”. P on adto isto tn e jest rozróżnienie n a przybyszów z p ołudnia Polski (m. in. daw ni Galicjanie),. z północy (m. in. Kaszubi), ze w schodu itp. Rzecz w szelako w tym , że te różne kategorie gdzieniegdzie się przem ieszały i m ieszają i oddziałują n a siebie w zajem nie. P rzykładem tego są m iędzy in ny m i tzw . Kaszubi, tw o­ rzący skupisko polskie w h rab stw ie R en frew (Ontario), w okolicach B a r­ r y ’s Bay i W ilna, gdzie do pierw szych osadników przy by łych rzeczyw iście z K aszub n a Pom orzu dołączyli z biegiem czasu także in n i przybysze, m. in. z W ielkopolski i M ałopolski. T eraz n a w akacje ściągają do n ich masowo polscy m ieszkańcy m iast, tw orząc rodzaj m in iaturow ej polskiej prow incji. Okolice te w szyscy n a z y w a ją K aszuby, a słowo „K aszub” stało się synonim em m iejscow ego polskiego farm era.

(6)

2. KASZUBI W ONTARIO

P oczątki osadn ictw a polskiego n a tzw. dziś K aszubach w O ntario się­ gają — ja k stw ierd ziła to, docierając do a k t archiw alnych w O ttaw ie, I. J o s t — r. 1858A W 1860 r. było tu ta j ju ż kilkadziesiąt rodzin polskich p rzy b y łych p rzez B ru d en ell jako forpoczta kolonizacji w zdłuż w ytyczonej, lecz dopiero budow anej „kolonizacyjnej drogi Opeongo”, w iodącej od rzeki O ttaw y do jeziora Opeongo, n a teren ie obecnego A lgonquin P ro ­ vincial P a r k 6. W 1876 r. pow stała tu pierw sza polska parafia w Wilnie. P ierw si osadnicy w w iększości pochodzili z południow ej części Kaszub, jed n eg o z północnych regionów Polski o bardzo specyficznych zwyczajach i gw arach, stanow iącego zachodni sk raj historycznego Pom orza. Ich oj­ czyste w sie — o ile d aje się to jeszcze u s ta lić 7 — znajdow ały się przew aż­ n ie n a po łu dn ie i zachód od K ościerzyny, m iędzy jeziorem W dzydze a gór­ n y m biegiem rzek i Słupi. B ył to teren , gdzie w ystępow ały: dialekt p a r- chow ski i Zaborszczyzny północnej i gdzie niektórzy etnografow ie roz­ ró żn ia ją p o dg ru p y etniczne tzw . K orczaków i Ł u czaków 8.

P rzy czy n am i em igracji z ziem i ojczystej były, ja k się zdaje, z jednej s tro n y p rzelu d n ien ie w si i ubóstw o, z drugiej polityka narodow ościow a i relig ijn a p ru sk ic h okupantów . W poszukiw aniu lepszej doli i wolności tysiące Polaków kato likó w opuszczały wów czas zabór pruski. Exodus ten nasilił się zwłaszcza po 1871 r. w okresie K u ltu rk a m p fu Bism arcka. Sza­ c u je się, że z sam ych tylk o K aszub w yem igrow ało wówczas do A m eryki 130 ty s. o s ó b 9, z czego 25 tys. trafiło do K anady. Część ty ch ostatnich, p rzy b y w ający ch p a ru falam i aż do 1898 r., także etapam i przez S tany Zjednoczone, agenci kolonizacyjni skierow ali n a kraniec h rab stw a R en- frew . P rz y n ę tą b y ła ob ietn ica przy d ziału dużych działek g ru n tu (land

grants). P rzy b y sze n ie zorientow ani w m iejscow ych w aru n k ach chętnie

godzili się n a obejm ow anie 100-200-akrow ych kaw ałków lasu do w y k ar- ■

---5 Por. I. J o s t . N ew D ocum entation on the S eu lem en t o j the W estern Part

'oj th e O ttaw a-O peon go Colonisation Road. Ottawa 1973. Natom iast J. Perkowski

w pracy V am pires, D w arw esan d W itch es among the O ntario K ashubs (Ottawa 1972) jako początek tej kolonizacji w ym ienia r. 1864.

• Budowę drogi Opeongo rozpoczęto w 1852 r. Od 1854 r. służyła ona zimą do w yw ozu drzewa i zaopatrywania drwali w lesie. Oficjalne otwarcie drogi na­ stąpiło w 1867 r. Pełna kolonizacja tego regionu rozpoczęła się — jak' głosi tablica wm urowana na poczcie w Barry’s B ay — w 1885 r.

• Por. P e r k o w s k i , jw. s. 14. Jeden z moich informatorów (nr 9) upierał się jednak, że rodzina jego pochodziła z „dużego m iasta” Kalisza, tzn. miasta w Wiel- kopolsce, na południowy wschód od Poznania, nie zaś z okolic Kościerzyny, gdzie jest w ieś Kalisz, co zakłada Perkowski i co jest prawdopodobniejsze.

8 Por. A. F i s c h e r . Z arys etnografii w o je w ó d ztw a pom orskiego. Toruń 1929. • Por. M. S o b a ń s k i . Z iem ia K aszubska — inform ator. Kraków 1963 s. 179.

(7)

czowania, n a ziemi kam ienistej, w surow ym klim acie, n a bezludziu i do­ piero potem n iejed n okro tn ie żałow ali sw ych decyzji.

Do dzisiaj w pam ięci n astęp n y ch pokoleń (inform atorzy n r 2, 13, ł-5, * 30) zachow ały się w spom nienia niesłychanie ciężkich pionierskich czasów, gdy z ziem i trz e b a było w y ry w ać pnie i kam ienie, a m ieszkało się w p ry ­ m ityw nych chatach z bali, w otoczeniu w ilków i niedźw iedzi. Po n a jp ro s t­ sze zakupy szło ¿się wówczas pieszo, dziesiątki mil, a w orki z m ąk ą dźw i­ gało się n a plecach. Ubóstwo było tak w ielkie, że c u k ru używ ano tylko n a Boże N arodzenie i W ielkanoc. O szkołach dla dzieci n ie było m ow y i sze­ reg rodzin, których przedstaw iciele po przyj eździe zupełnie sp raw nie pod­ pisyw ali się w urzędach, w drugim pokoleniu popadło we, w tó rn y an a lfa ­ betyzm . O m orderczej pracy św iadczą też w ysokie w ały kam ieni usypane wokół działek dopiero tera z zdatnych do u praw y. G łów nym źródłem u t­ rzy m ania były tu zresztą długi czas, n iem al do I w o jn y św iatow ej, nie rolnictw o, lecz drw alk a i eksploatacja lasów. Dopiero w o sta tn ic h dzie­ siątkach la t sytuacja m aterialn a osadników zaczęła się popraw iać, zwłasz­ cza w zw iązku z rozw ojem sieci drogow ej i n apływ em tury stów . W ielu K aszubów wzbogaciło się odsprzedając część sw oich g ru n tó w przybyszom z m iast (w większości polskiej inteligencji), którzy m asow o b u d u ją tu n a d jezioram i dom ki wczasowe. Coraz w ięcej m łodych ludzi w yjeżdża tera z jedn ak do pracy poza rejonem , do m iast, gdzie m ożna w ięcej i łatw iej zarobić, co pow oduje, opuszczanie farm m niej rentow nych. Św iadczy to o następującej teraz swoistej „dekolonizacji”, p rzejaw iającej się zastępo­ w aniem stałego osadnictw a rolniczego sezonow ym ' osadnictw em tu ry sty cz ­ no-w ypoczynkow ym .

Sąsiadam i K aszubów z okolic W ilna i B a rry ’s B ay byli farm erz y irla n ­ dzcy, przybyli ju ż parę dziesiątków lat wcześniej do H ag arty Tow nship, oraz osiedlający się m niej w ięcej rów nocześnie z K aszubam i N iem cy z po­ łożonych bliżej O ttaw y okolic K illaloe i Eganville. Z g ru p am i ty m i jed n a k Kaszubi n a ogół w oleli nie m ieszać się i nie w chodzili w zw iązki rodzinne. Do dzisiaj zresztą m ałżeństw a m ieszane należą u nich do rzadkości i nie przekraczają 3-4%.

Od 1892 r. zaczęli się pojaw iać i osiedlać n a ty m tere n ie rów nież Po­ lacy z innych częśći Polski, m. in. z tzw. G alicji (ponad 200 rodzin) i z W ielkopolski. Przy ich pom ocy uruchom iono w W ilnie — działającą przy parafii — szkołę polską, m ającą w ielkie znaczenie dla ośw iaty ty ch okolic. W szkole tej, u trzym yw anej z funduszów p ry w a tn y c h dłuższy czas, n a u ­ czano w yłącznie po polsku. Z ośw iatą łączył się rozw ój czytelnictw a. Po­ jaw iły się książki — głów nie kalend arze — w k tó ry ch treść relig ijn a p rze ­ platała się z poradam i praktycznym i. Stosunkow o znaczną popularność zdobyło sobie rów nież polskie czasopism o „Gość N iedzielny” (inform ator n r 29).

(8)

S ta re osadnictw o zakończyło się tu ta j w zasadzie w X IX w. Nowi nie­ liczni stali osiedleńcy i znacznie liczniejsi przybysze okresow i pojaw ili(się dopiero po II w ojnie św iatow ej.

Obecnie tzw. K aszubi — a ściślej, n a stałe osiadła ludność pochodzenia polskiego 10 — stanow ią zdecydow aną większość w rozległym , choć rzadko zaludnionym rejo n ie w chodzącym w obręb 3 polskich parafii należących do diecezji P em broke. W W ilnie jest ich ponad 99%, gdyż n a 130 ta m te j­ szych rodzin tylko 1 je st irlandzka, zresztą spokrew niona z Kaszubami. W B a rry ’s B ay i R ound Lake C en tre szacuje się ich (inform atorzy n r 4, 13, 23) n a 80-85% ogółu ludności. W sąsiednich p arafiach: Com berm ere i B ru d en ell je s t ich ok. 20%. S potykam y ich też w okolicach M adawaska, W hitney, K illaloe i in., łącznie ok. 2,5 tys. osób w całym hrabstw ie. W śród osiadłych n a farm ach większość w życiu codziennym posługuje się języ­ kiem przodków ; w osadach o ch ara k te rz e m iejskim , zwłaszcza w B a rry ’s Bay, m łodzież jed n a k najczęściej m ów i już po angielsku. W arto nadm ienić p rzy tym , że w okresie m oich b ad ań an i jed n a szkoła w okolicy nie uczyła języ ka polskiego, co część ludności in te rp re to w a ła jako przejaw polityki w ładz (inform atorzy n r 4, 12, ,30).

Spośród potom ków daw nych farm erów re k ru tu ją się dziś także przed­ siębiorcy, rzem ieślnicy i kupcy. Są też kaszubskiego pochodzenia'księża, adw okaci i lekarze.

Licżby polskich wczasowiczów p rzybyw ających tu ta j n a w akacje le t­ n ie o raz zim ą n a n a rty i ski-doo nie zdołałem ustalić. Co najm niej kilkaset osób przyjeżdża tu ta j co ro k u 'n a obozy h arcerskie organizow ane w kilku ośrodkach nad W adsw orth Lake i Long Lake. O środek franciszkanów w m iejscow ości K aszuby n a d W adsw orth Lake pomieścić może jednorazow o w ygodnie (nie licząc pól nam iotow ych) ok. 200 osób. P a ręse t osób znajduje dom ki cam pingow e lu b biw ak w H alfw ay n a d Long Lake. P aręset osób p rz y g a rn ia ją okoliczne pen sjo n aty , m. in. w y k w in tn y „K artuzy Lodge” i „C o n tin ental In n ” n a d K am aniskeg Lake. Liczba należących do Polaków dom ków w czasow ych w zrasta z rok u n a rok i niektórzy szacują (infor­ m a to r n r 25), że ju ż obecnie w całej okolicy, n ad różnym i jezioram i jest ich blisko pół tysiąca. Co p raw d a letn i sezon turystyczny, tj. okres n a j­ w iększego n a p ły w u przyjezdnych, trw a tu zaledwie 2-3 m iesiące, a zimą tu ry s ty k a j^st znacznie m niej ożyw iona, ale w stosun ku do nielicznych stały ch m iesżkańców tu ry ści są tu jed n a k gru p ą rzucającą się w oczy i znaczącą dla m iejscow ej gospodarki. T urystów pochodzenia niepolskiego je s t przy ty m ty lko znikom y procent.

Z obecnością wczasowiczów, tj. m ieszkańców sezonow ych w tej oko-lł Niektórzy informatorzy (nr 1, 5, 13) zaznaczali, że nazwa „Kaszubi” jest nowa, dawniej .tutaj nie używana i niepopularna, gdyż kojarzy się z grupą bied­ nych farmerów.

(9)

licy, wiążą się dw a zasługujące odnotow ania zjaw iska. Pierwszjym jest pow stanie i n ieu sta n n y rozrost niew ielkiej jeszcze g ru p y pozostających tu n a cały ro k rencistów i em erytów , a w ięc osób już nie p rac u jąc y c h zawo­ dowo, k tó re w olą m ieszkać poza m iastem w e w łasnych dom kach w śród lasów. Są to z regu ły inteligenci. Istn ieje n a w e t p ro je k t stw orzenia tu dla nich specjalnego p ensjonatu. D rugim , w y w ierającym znaczny w p ły w ta k ­ że n a farm erów , zjaw iskiem jest działalność pow stałego w 1962 r. O środka Polskich Franciszkanów (bernardynów ) z n o w ą k aplicą i c z y n n ą w okresie letnim ag e n tu rą pocztową. P ow stał on przed k ilk u n a stu lfety i m im o n a ­ p oty kania rozm aitych przeszkód trw a w d aw nym p ustko w iu pom iędzy W ilnem i B a rry ’s B ay a Com berm ere. Stanow i on w ażne m iejsce spotkań niedzielnych i św iątecznych, zarazem zaś in icju je, obok im prez religijnych, także najrozm aitsze im prezy k u ltu ra ln e : ogniska, w ieczory dyskusyjne, w ypożyczanie książek itp.

Założyciel klasztorku w K aszubach o. R afał Grzondziel, by ły k apelan ' w W ojsku Polskim w e W łoszech, a n astęp n ie p ro fe so r n a u n iw e rsy te ta c h w Stanach Zjednoczonych, był rodem ze Śląska. W O ntario oczarow ały go piękno surow ej przy ro dy o raz n ap o tk an e ślady polskości. P o p ieran y przez seniora m iejscow ych księży, p ra ła ta B iernackiego z B a rry ’s Bay, szybko naw iązał bliski k o n tak t i p rzy jaźń z m iejscow ą ludnością, stając się en tu zjastą odkrytego tu ta j folkloru kaszubskiego. Z jego in icjaty w y klasztor i poczta trzym ały nazw ę K aszuby, z o rto g ra fią polską, a różnym wzgórzom i drogom nadano nazw y polskie n p .: G iew ont, M ały G iew ont, G óra Trzech K rzyży, O stra Bram a. P rz y w spółudziale h arcerzy i letn ik ó w w pobliżu klasztoru zaczęto też —a n a skrzyżow aniu dróg, ja k to jest

w polskim zw yczaju — wznosić krzyże i kapliczki- P rz y tym , w śród in ­ nych św iętych obrazów i rzeźb, pojaw iły się — n a głów nym o łta rzu kapli­ cy klasztornej i w p a ru innych m iejscach — kopie otoczonego czcią przez ludność K aszub w Polsce posągu M atki Boskiej, ze S w arzew a (nad Z atoką Pucką). Kopie te w raz z kopiam i słynących cudam i obrazów M atki Boskiej Częstochowskiej i O strobram skiej służyły n aw iązaniu do tra d y c ji sżczegól- , nie silnego w Polsce k u ltu m aryjnego. O. G rzondziel — zn any także pod zakonnym im ieniem o. Ig nacego — ro zp o czął, też (o czym w spom in ają inform atorzy n r 2, 19, 30) propagow anie n a w ro tu do zarzucanych już n iektórych zw yczajów przodków , zwłaszcza w ieczerzy w igilijnej i „św ię­ conego”, k tóra to akcja spotkała się z p rzychylnym przyjęciem ze stro ny osadników.

3. CEL, CHARAKTER, METODY I TECHNIKI BADAN

Celem prow adzonych przeze m n ie late m 1973 r. b a d ań było opisanie praktykow anego przez K aszu b ó w 'w O ntario k alen d arza tra d y c y jn y c h

(10)

do-rocznych zw yczajów św iątecznych — opis zw yczajow ych cerem onii i u sta­ len ie ich pochodzenia. M iędzy in n y m i chodziło m i o stw ierdzenie zaistnia­ łych o dchyleń od zw yczajów kaszubskich znanych w Polsce, a także o w sętp n ą analizę społecznych fu n k cji poszczególnych obchodów i ich związ­ ku z ry tm e m zajęć gospodarczych.

Poniew aż tem a te m są tra d y c y jn e doroczne zw yczaje św iąteczne, więc pom inąłem tu ta j zarów no now sze zw yczaje zw iązane ze św iętam i p ań ­ stw ow ym i lu b m iędzynarodow ym i — m. in. prak ty k o w an y obecnie często D zień D iękczyriienia (T hanksgiving Day) — ja k też obchody organizow ane o k azy jnie i indyw idualnie, np. zw iązane ze ślubam i, chrzcinam i, pogrze­ bam i, p ierw szą kom unią, bierzm ow aniem , im ieninam i lub urodzinam i oraz zjazdam i p arafialn y m i. Zaw ężenie tem a tu było konieczne ze w zględu n a skąpość czasu, jak im dysponow ałem .

B adan ia m iały c h a ra k te r terenowcy, jakkolw iek poprzedziły je i uzu­ p e łn iły rów n ież stu d ia teoretyczne. N a K aszubach w O ntario — głównie n a tere n ie starego osad n ictw a w okolicach kaplicy i poczty Kaszuby, n a d jezioram i W adsw orth, Long i D am — przebyw ałem w lipcu i sierpniu 1973 r. Ze w zględu n a ograniczony czas i herm etyczność środow iska zas­ tosow ałem p rzy ty m m etodę b ad ań pośrednich, tzn. rozm ów z kom pe­ te n tn y m i inform atoram i, k tó ry m i byli przede w szystkim starzy osadnicy, księża i in ne osoby od d aw n a tu zam ieszkałe. P rzyjąłem zasadę naw iązy­ w an ia k o n ta k tu przez rekom endację, z uprzedzeniem . Z rozm ów robiłem szczegółowe n o tatk i w trak cie rozm owy, jeżeli okoliczności tem u sprzy­ jały, lu b bezpośrednio p o niej. U zupełniającego m ateriału dostarczyły m i ponadto bezpośrednie obserw acje oraz rozm aite w yryw kow e rozm owy z m ieszkańcam i tego teren u .

Prow adząc w y w iady z osobam i zorientow anym i w m iejscow ych sto­ su n k ach i zw yczajach jako zasadę p rzy jąłem m ożliw ie znaczne zróżnico­ w an ie in fo rm ato ró w pod w zględem pełnionych przez nich ról społecznych. Role te bow iem z reg u ły ograniczają zakres posiadanych inform acji. W m ia rę m ożności szukałem zwłaszcza osób posiadających szeroką sieć dal­ szych kontaktów . W śród 31 rozm ówców , od których pochodzą m oje no ­ tatk i, było 4 księży, 3 kupców i przedsiębiorców , 12 farm erów , 4 w yrob­ ników , działacze społeczni, architek t, kościelny, em eryci i studenci. W w iększości należeli oni do pokolenia w sile w ieku, tj. 40-60 la t (12 osób), lub jeszcze starszy ch (też 12 osób). 5 rozm ówców m iało ok. 30 lat. W sumie było 22 m ężczyzn oraz 9 kobiet, z ty m że m ężczyźni p aro k ro tn ie udzielali w y w iad u w obecności i p rzy ak ty w n ej konsultacji sw ych żon. U zyskiw ane in fo rm acje usiłow ałem w zajem nie konfrontow ać i w eryfikow ać.

N iestety, lim it czasu n ie pozw olił m i n a w iększe zbliżenie z obserw o­ w an ą g ru p ą i zastosow anie ró w n ież o bserw acji uczestniczącej. Nie byłem w stan ie precyzyjn ie ustalić pow iązań m ych inform atorów z innym i

(11)

członkam i zbiorowości ani ustalić ty c h cech ich osobowości, k tó re jnogły m ieć w pływ n a ścisłość udzielanych in form acji i ocen. Do tego po trzeb n y b y był co n ajm n iej roczny pobyt. Tylko w ów czas dałoby się zagłębić w tym w yizolow anym i zam kniętym środow isku, gdzie ludzie powoli przyzw yczajają się do now ych tw arzy i n ieu fn ie u sto sunkow ują do bad ań służących nieraz, ja k tw ierdzą, „ośm ieszaniu p ro stych lu d zi” .

U zyskane wiadom ości p o m ijają zapew ne.w iele godnych dalszego docie­ kania .szczegółów. T rad y cy jne obchody św iąteczne w poszczególnych ro ­ dzinach kaszubskich m ogą się bow iem n iek ied y różnić dość znacznie, a to ze względu i n a różnice pochodzeniow e, i odm ienne w a ru n k i obecnego życia. Co więcej, nieco in n y b ył — co zdążyłem ty lk o odnotow ać, bez pogłębionych dociekań — w pływ w ychow aw czy księży w poszczególnych parafiach. Jed n i duszpasterze p rzyw iązyw ali w iększą w agę do pew nych cerem onii, inni m iejszą, ich n a u k i przenoszone zaś by ły w sposób n ie ­ jednolity n a poszczególne g ru p y sąsiedzkie, rodzinne, pokoleniow e czy wreszcie uczniowskie. N ieprzypadkow o np. zw yczaje p rak ty k o w a n e w Wilnie, gdzie p o w stała pierw sza polska szkoła, przenosiły się i upow szech­ n iały także w śród p a ra fia n z -Barry’s B ay (in form atorzy n r 2, 3, 29).

Z uzyskanych wiadom ości w y ła n ia się je d n a k pew ien ogólny obraz zw y- czajowości św iątecznej spotykanej w śród 'stareg o osadnictw a polskiego tzw. K aszubów w O ntario, a także pow szechnie tu ta j uzn an y ry tm św iąt i najczęstsze form y cerem onii tow arzyszące ty m świętom .

Większość infom acji udzielonych m i przez różne osoby p o k ry w a się ze sobą. K w estii spornych praw ie nie było, co najw yżej rozm ów cy stw ie r­ dzali: „nie p am iętam ”, „nie w iem ”, „nie słyszałem ”, „inni m ów ią” lub zastrzegali się, że nie są pew ni swojej pam ięci.,N iek iedy pow oływ ano się n a słyszane kiedyś opow iadania sta ry c h ludzi (inform atorzy n r 8, 15). M iędzy w iadom ościam i w ątpliw ym i (które będę przytaczał z zastrzeże­ niem) żadna jed n a k nie w zbudzała p o d ejrzeń jako przesądna, obliczona

n a efek t i zm ierzająca do zatuszow ania jakieś innej rzeczyw istości. Moi rozm ówcy byli uprzejm i, ale raczej powściągliwi. O dpow iadali rzeczowo. Czasem tylko w ym ykały się im słow a żalu, że nie z n a ją już obchodów barw niejszych, bo to „przyjem ne i ład n e ” (inform ator n r 2), i prosili, aby im opowiedzieć albo przysłać książkę o zw yczajach zachow anych w Pol­ sce (inform ator n r 23).

4. KALENDARZ ŚWIĄT DOROCZNYCH

U KASZUBÓW W STARYM KRAJU I W ONTARIO

Przodkow ie K aszubów o n tary jsk ic h w Polsce żyli przew ażnie rów nież w terenie lesistym i pagórkow atym , usianym jezioram i i o stosunkow o ubogich glebach. Tyle że w tzw. S tary m K ra ju n ie w ystępow ały skały

(12)

i dużo m niej było kam ieni, do k tó ry c h przyw ykli byli raczej osadnicy pochodzący z Polski południow ej (Gałicjanie), za to częściej przeszkodą w rozw oju rolnictw a b y ł piasek. W rezultacie od stuleci podstaw ę egzy­ ste n c ji tego lu d u stan o w iły obok rolnictw a i hodowli także rybołów stwo, b artn ictw o , zbiór płodów leśnych i drw alka.

Przeszkody tereno w e (lasy, jezio ra i piaszczyste drogi) zawsze silnie izolow ały (K aszubów od reszty św iata, przyczyniając się do w ytw orzenia i zachow ania w śród n ich w ielu, też bardzo zróżnicow anych w poszczegól­ n y c h gm inach, o ry g in aln y ch zw yczajów i w ytw orów k u ltu ry m aterialnej. P ra k ty k o w an e przez nich obchody św iąteczne z reguły św iadczyły przy tym o szczególnie ścisłym zespoleniu z przy ro d ą karm iciełką, k tó ra by­ w ała także g roźna i sroga, a także z relig ią katolicką, k tó ra w w ielu p rzy ­ p adkach w spółegzystow ała z relik tam i tra d y c ji przedchrześcijańskich. P rz y ro d a n a d a w a ła ry tm zajęciom w p olu i w lesie. A kcentow ano więc w sw ym zw yczajow ym k alen d arzu przede w szystkim zm iany sezonów, m. in. w sekw encji przesileń d nia z nocą, śm ierci i o drad zania się oraz siew ów i zbiorów . Kościół katolicki n ato m iast udzielał charyzm atycznych błogosław ieństw i stał n a stra ż y ustalonego ładu społecznego. Jego w pływ p rzejaw iał się przede w szystkim w kierow niczej "roli k leru (zw łaszcżt pro­ boszczów). Księża, ta k ja k /d a w n ie j k apłan i lub wróżbici pogańscy, mieli tutaj^ zawsze przem ożny w pły w n a całą organizację źycią zbiorowego, k tó ra poza ro d zin ą i podporządkow aną p a ń stw u gm inną grom adą p rzeja­ w iała się w łaściw ie w yłącznie w form ach religijnych. W arto przy tym pam iętać, że pod zaborem pruskim , g dy w ładza państw ow a przeszła w r ę ­ ce okupantów , rzą d y kościelne sta ły się dla K aszubów jed y n ą ostoją ro ­ dzim ej m ocy w jak iejś m ierze zdolnej przeciw staw iać się zapędom obcej adm inistracji. Kościół chronił trad y cję i podtrzym yw ał związki z resztą Polski; w im ię zasad uniw ersałisty czny ch przeciw staw iał się narzucaniu dom inacji k u ltu ry niem ieckiej, księża zaś, dzięki sw em u w ykształceniu i au to ry teto w i, mogli w razie po trzeby staw ać w opozycji wobec pruskich urzędników , tu ta j przew ażnie p ro testan tó w .

W O ntario K aszubi zachow ali, a n a w e t um ocnili swój związek z w szechobecnym i żyw iołam i p rzyrody, tu ta j jeszcze potężniejszym i i groź­ niejszym i niż w S ta ry m K raju . Ich zw iązek z Kościołem też raczej został w zm ocniony. Pędząc życie w zagubionych w śród puszczy farm ach szersze k o n tń k ty u trzy m y w ali i rozw ijali głów nie w oparciu o organizację p ara­ fialną. W O ntario jed n a k niesłych anie ciężkie w aru n k i b y tu pierw szych pionierów uniem ożliw iły k ultyw ow anie w ielu trad y cy jn y ch form zwycza­ jow ych, dostosow anych' do ęlawnej egzystencji w wioskach, gdzie sąsiedz­ tw a były znacznie bliższe, a przy n ajm niej część m ieszkańców m iała u g ru n to w an y s ta tu s zamożności. W ygasły zwłaszcza form y bardziej w y­ staw ne, kosztow niejsze i m ogące uchodzić za zbytek. Tem u regresow i

(13)

sp rzy jała w dodatku — ja k się zdaje — po staw a n iek tó ry ch proboszczów, także pochodzenia polskiego, lecz w ychow anych n a obczyźnie w duchu niezrozum ienia dla w artości -nieanglosaskich k u ltu r ludow ych, k tó rz y nie dbali o zachow yw anie „folkloru” sw oich p arafian . Zw łaszcza o sta tn ie re ­ form y po II Soborze W atykańskim rozluźniające przepisy p ra w a kościel­ nego i zm ieniające litu rg ię stały się p rete k ste m do zarzucenia w ie lu daw ­ nych zw yczajów (inform atorzy n r 2, 3; 9, 17, 18). W rezu ltacie w iele zw yczajów św iątecznych u K aszubów z O ntario w ciągu p a ru pokoleń zanikło całkowicie lu b pozostało w postaci tylko nikłego śladu; F orm y obchodów św iątecznych okazały się tu ta j m niej trw ałe od g w ary ojczystej i obiektów k u ltu ry m aterialn ej. W okolicy W ilna, B a rry ’s Bay, R ound Lake C entre i O om berm ere zachowało się cały szereg o ry g inaln ych w y-, robów, świadczących o um iejętnościach zarów no pierw szych kaszubskich pionierów, ja k i ich potom stw a. W znosili oni solidnó bu d y n k i m ieszkalne i gospodarcze, krzyże przydrożne i cm en tarn e, robili k o n stru k cy jn ie cie­ kaw e m aszyny do karczow ania pni, kosy („kredel”), kołow rotki, chodaki, m aselnice, d rew niane nączynia itp .11. N atom iast zw yczaje św iąteczne są tu w yjątkow o ubogie, n a w e t ja k n a sto su n k i am erykańskie. P rzetrw ało ich tu taj nie tylko m niej niż w Polsce, ale ja k się zdaje m niej niż w -więk­ szości innych ośrodków polskiego o sadnictw a w K anadzie i USA, nie w yłączając najstarszej n a tym ko ntynencie p a ra fii polskich ro ln ik ó w w P a n n a M aria (T ex as)12. Ciekaw e przy tym , że zanikły tu n a w e t liczne zwyczaje zw iązane z w igilią Bożego N arodzenia, k tó ra je s t najpow szech­ niej i szczególnie uroczyście obchodzona przez w szystkich Polaków , zw ła­ szcza katolików , n a całym św iecie o raz zwyczaj „św ięconego” n a W ielka­ noc. Znacznie trw alsza okazała się n ato m ia st zwyczajow ość n a w ią z u ją c a . nie do dni radosnych, program ow o optym istycznych, lecz przesyconych sym boliką niedoli, cierpienia i śmierci. N ie tylko obrządki pogrzebow e, z tradycy jn y m i „pustym i nocam i”, n aw ązu ją tu wciąż do obrządku p ra ­ dziadów, ale także w ieczory zaduszne w dniu W szystkich Ś w iętych więcej m ają tu w spólnego z takim iż w ieczoram i w Polsce niż w ieczory w Wigilie Bożego Narodzenia.

Bardzo c h arak tery sty czn a je s t a tro fia kaszubskiej k uch ni św iątecznej. O ile codzienne posiłki farm eró w m ają jeszcze elem en ty w spólne z

po-11 Szereg ciekawych eksponatów zgromadzono w W ilnie z zamiórem zorgani­ zowania muzeum w budynku starej szkoły i u działacza Stowarzyszenia Pionierów Polskich w Kanadzie Marcina Shulista. Inne eksponaty posiadają muzeum Madonna House w Combermere oraz prywatni kolekcjonerzy. Niestety, za mojej bytności w W ilnie na starym cmentarzu m urszały na ziem i w ywrócone 'liczne stare krzyże drewniane z wypalonym i napisami w języku polskim.

12 Opieram się w tym w zględzie na informacjach zawartych w p racy: E. O b i e- d z i ń s k i. Zróżnicowania w asym ilacji polskich A m erykan ów na w si i w m ieście. „Problemy Polonii Zagranicznej” 8:1973 s. 105-115.

(14)

siłkam i K aszubów w Polsce, co w iąże się zapew ne z ich pro stotą i korzy­ sta n ie m z p ro d u k tó w gospodarki sam ow ystarczalnej — tak ich ja k mąka, m leko, kartofle, w arzyw a, ja jk a i m ięso z w łasnego ub oju — to liczne w S ta ry m K ra ju d ania św iąteczne nie istn ieją tu zupełnie lub zostały zastąpione p rzysm ak am i pochodzenia obcego (torty, indyki) bądź też zdają się naw iązyw ać do przepisów k u lin arn y ch przybyw ającej ostatnio w te stro n y polskiej inteligencji. N a p y tan ie, co jecie w czasie św iąt, jako n a j­ częstszą odpow iedź otrzym yw ałem „więcej i lepiej niż zw ykle — dużo m ięsa, jak ieś ciasto” (info rm ato r n r 2, podobnie n r 9, 15, 16, 31). W wigilię Bożego N arodzenia przew ażnie poszczono — niektó rzy spożyw ają w ie­ czerzę z ry b ą (in form atorzy n r 1, 9) — ale zupełnie znikły typow e p o tra ­ w y z m ak u i grzybów . N a W ielkanoc n ie robi się ozdobnego stołu, świę­ cenie „św ięconego” n ie je s t ju ż pow szechne, a ja jk a m alu je się tylko w n iek tó ry ch domach.

Zachow anym i jeszcze w n iek tó ry ch rodzinach lepszym i potraw am i po­ chodzenia polskiego są pierogi z k a p u stą lub czarnym i jagodam i i gołąbki (zaw ijana k a p u sta z mięsem). P onadto znane są w ędliny (kiełbasy i szynki wędzone), kiszone ogórki i kiszona k apusta. W czasie w ieprzobieia robi się „kiszki” (kaszankę). D aw niej m ięso soliło się, wędziło lu b suszyło (po n a ta rc iu czosnkiem), tera z się zam raża. Z am rażalniki i lodów ki zastąpiły daw ne lodow nie. W czasie św iąt p ije się dużo alkoholu, częściowo w łas­ nego w yrobu. P rzed posiłkiem często odm aw ia się w spólną m odlitw ę po polsku (inform atorzy n r 2, 22, 31) lu b niek iedy już po angielski (inform a­ to r n r 16).

Znaczne polepszenie się w aru n k ó w b y tow ych ostatniego pokolenia — co w iąże się z ogólnym rozw ojem gospodarczym K anady, ja k też z regio­ n a ln y m n apływ em letn ik ó w (wczasowiczów) i w zm ożeniem ru ch u tu ry ­ stycznego nad jezioram i K aszub on tary jsk ieh ■—• w yw ołało falę nowego zapotrzebow ania n a obchody w ypełniające czas w olny i n a tradycje. Z jedn ej stro n y pow stało p y tan ie, co' robić, gdy n a w eekend przyjeżdżają z m iasta k rew n i lub przyjaciele, z drugiej obserw ując pojaw iających się tu coraz częściej zam ożnych ludzi m iejskich spostrzeżono, że w wyższych w arstw ach ceni się zarów no najrozm aitsze, n a pozór bezużyteczne „za­ b y tk i” (stare m edale, rondle, la ta rn ie itp.), ja k i trad y cję; że tra d y c ja w y ­ różnia i im ponuje. Zw rócono też uw agę n a pow odzenie sprow adzanych do K an ad y eksponatów polskiej sztuki ludow ej i p ły t z nagraniam i m u­ zycznego folkloru. Dowodziło ono, że uboga przeszłość, k tórej dotąd wobec obcych się w stydzono, p osiada w artości nobilitujące. „T rzeba chronić n a ­ szą tra d y c ję i pokazyw ać innym , n iech n ie m yślą, że nasi przodkow ie byli tylko b ied akam i” (inform ator n r 5) — stało się hasłem szybko zyskującym popularność. P o w stał p ro je k t w skrzeszenia kaszubskiego regionalizm u z reklam ow anym i im prezam i publicznym i, w ro d zaju kierm aszu połączonego

(15)

z puszczaniem w ianków n a wodę, jako a tra k c ji tu ry sty czn ej o znaczeniu gospodarczym (inform atorzy n r 13, 14). P aro k ro tn ie spotkałem się z p roś­ bą o przysłanie polskich kolęd oraz opisu polskich zw yczajów św iątecz­ nych, bo rozm ów ca o nich słyszał, ale nie zna, a chciałby je upow szechnić w swoim dom u lu b p arafii (inform atorzy n r 5, 10, 23, 24). Słyszałem z dum ą opow iadane słowa, że n iektórzy sąsiedzi, farm erzy irlandzcy, od osadników polskich nauczyli się nie ty lk o zbierania grzybów , ale także „święconego” oraz pieśni kościelnych i kolęd, k tó re tera z śp iew ają u siebie (inform atorzy n r 4, 24).

Oczywiście, w spom niany n a w ró t do tra d y c ji nie czerpie w zorów z je d ­ nego tylko źródła. Obok odgrzebyw ania tego, co „starok aszub skie” lub „staropolskie” , przy sw aja się rów nież n iek tó re w zory in n y ch g ru p etnicz­ nych, takie np. ja k doroczne pik nik i p arafialn e, połączone ja k u anglosa-

sów w Stanach Zjednoczonych ze w spólną biesiadą, lo te rią (bingo) i gram i tow arzyskim i oraz w zory m ieszczańskie, lan so w ane przez przem ysł i środ­ ki masowego przekazu. N atu raln e kw iaty sadzone lu b składane daw niej n a cm entarzach lub przynoszone do kościoła zastępow ane są często m ak a ­ brycznie szpetnym i, lecz p rakty czn y m i i zachw alanym i w sklepie ozdoba­ mi z plastiku. N aw et palm y św ięcone w N iedżielę P alm o w ą k u p u je się teraz przew ażnie gotowe, zam iast robić sta ry m zw yczajem ze zryw any ch w lesie bazi i gałązek jałow ca (in form ator n r 2). W ielki w p ły w n a form y zwyczajow e m ają p rzy tym indy w id u alne gusty, z a p atry w a n ia lu b in te ­ resy proboszczów i in nych księży 13. „P alm ju ż nie robim y, bo ksiądz je daje gotowe w kościele” pow iedziała m i p a ra fia n k a z C om berm ere (infor­ m ator n r 2). P arafian in z W ilna tw ierdzi, że za poprzedniego księdza nie praktykow ano tam święconego, ale że obecny to w prow adził (info rm ator n r 9). W B a rry ’s Bay jed n a z rodzin zaprzestała ostatn io św ięcić kw iaty 15 VIII, co robiła od pokoleń, „bo już ksiądz nie k azał” (inform ator n r 17); in n a w okolicach kaplicy Franciszkanów , odw rotnie, zaczęła n a W ielkanoc nosić m alow ane ja jk a i ciasta do pośw ięcenia w kościele, bo ta k zalecił duszpasterz o. R afał (inform ator n r 19). Odkąd n a cm entarzach — w zorem innych cm entarzy w O ntario — proboszczowie k azali robić ró w n y tra w ­ nik, niektórzy n a Zaduszki nie noszą ju ż k w ia tó w 'n a groby (inform ator n r 18). Inteligencja polska p rzyjeżdżająca w te stro n y n a w akacje w zbu­ dza zainteresow anie trady cją, lecz n a jej bezpośrednie kształto w anie m a raczej w pływ niew ielki (inform ator n r 14), w każdym razie znacznie

13 Dotyczy to społeczności kaszubskiej pozostającej na terenie om awianego re­ gionu. Według jednego z księży pochodzenia m iejscowego (informator nr 23) znacz­ na część młodzieży emigrującej w celach zarobkowych do m iast zarzuca nie tylko wszelkie tradycje ojców, a le — starając się upodobnić do anglosaskiego protestanc­ kiego lub kosmopolitycznego otoczenia — również praktyki religijne, zrywając n ie­ mal całkowicie z organizacją kościelną.

(16)

m niejszy od księży. N aw ró t do trad ycji, jakkolw iek dotyczy rów nież sp raw k u lin arn y ch , nie p o w strzy m u je też oczywiście coraz obfitszego zaop'atrzenia stołów św iątecznych w przysm aki sporządzone fabrycznie, kup o w ane w form ie gotow ej w sklepach.

W arto zaznaczyć, że zarów no w skrzeszane, ja k i now e zwyczaje chętnie n a w ią zu ją do stareg o k ale n d a rz a św iąt dorocznych. W m niejszym stopniu je d n a k liczą się one z u k ładem zajęć rolnych, choć np. pikniki parafialne organizuje się z reg u ły w o kresie daw nych dożynek, po ukończeniu w ięk­ szości p rac żniw nych; częściej n atom iast, niezależnie od okolicznościowych uroczystości (jak chrzciny, . wesela, pogrzeby), tow arzyszą okresom , gdy ludzie z a tru d n ie n i w m ieście b io rą urlopy, co sp rzy ja zjazdom rodzinnym . R ytm życia Wiejskiego p rzy n ajm n iej częściowo ustęp u je więc przed no­ w ym ry tm e m w ielkom iejskich ośrodków przem ysłow ych, w chłaniających coraz w iększy odsetek m łodej generacji.

G łów nym i, znanym i w Polsce dorocznym i św iętam i K aszubów były i są: poprzedzpne obchodam i adw entow ym i Boże Narodzenie, Nowy Rok, Trzech K róli, M atka Boska G rom niczna (2 II — Oczyszczenie NMP), za­ pusty, Popielec, św. Józef (19 III), M atka Boska S tru m n a albo R oztw om a (25 III — Z w iastow anie NMP), N iedziela Palm ow a i W ielki Tydzień, W iel­ kanoc, św. M arek (25 IV), Zielone Św iątki, Boże Ciało, św. Ja n — sobótka (24 VI), M atka B oska Zielna (15 V III — W niebowzięcie' NMP), okrężne lub w ieńcow e (dożynki), M atka B oska Siew na ( 8 IX), W szystkich Św iętych i Zaduszki.

Ś w iętam i niższej klasy, w łaściw ie od daw n a już n ie obchodzonym i m a­ sowo, lecz utrw alo n y m i w w ielu przysłow iach, pow iedzeniach i przesą­ dach, są pon ad to : św. Błażej (311), św. A gata (511), św. W alenty (1 4 II), św. M aciej (24 II), św. K ażim ierz (4 III), św. G rzegorz (12 III), św. K rzysz­ tof (15 III), św. Filip (1 V), św. F lo rian (4 V), „święci m rozów ” (12-15 V), św. M edard (8 VI), śyr. A ntoni (13 VI), św. W it (15 VI), św, M ałgorzata (13 VII), św. J a k u b (25 VII), ŚW. A n n a (26 VII), św. Roch (16 VIII), św. B artłom iej (24 VIII), św. M ichał (29 IX), św. Jad w ig a (15 X), św. M arcin (11 XI) św. B a rb a ra (4 XII) i św. M ikołaj (6 XII).

Szczególnie doniosłe obchody w iążą się tra d y c y jn ie z Bożym N arodze­ niem , W ielkanocą, sobótką, M atką B oską Zielną, po k tó ry m to święcie w y­ p a d a ją zw ykle dożynki, oraz z Zaduszkam i. Te św ięta odm ierzają też pew ­ ne w y raźn e okresy, odpow iadające porom roku. Mówi się bow iem — co zachow ało się do dziś rów nież w śród osadników w O ntario — „przed” i ,-;po Bożym N arodzeniu” , tzn. późną jesienią lub zimą, „koło W ielkiej N ocy” , tzn. n a w iosnę, „po św. J a n ie ”, tzn. latem , itp.

W O ntario św iętow ano m niej i ry tm zajęć gospodarskich, dostosow any do klim atu , rów nież by ł nieco inny. Podstaw ow e św ięta zachow ały się jed ­ n a k te same. S ą n im i: Boże N arodzenie, Now y Rok, Trzech Króli, M atka

(17)

Boska G rom niczna, Popielec, N iedeiela Palm ow a i W ielki Tydzień, W iel­ kanoc, św. M arek, Boże Ciało, Zielone Św iątki, M atka Boska Zielna, W szystkich Ś w iętych i Zaduszki.

Z w ażniejszych świąt, zanikły lub zostały zredukow ane do sta n u szczątkowego jedynie ząpusty, św. Józef, M atka B oska S tru m n a i sobótki. Zielone Św iątki przestano .uroczyściej obchodzić dopiero dosłow nie w os­ tatn ich jatach, w zw iązku z red u k c ją n abożeństw kościelnych. P o w ażniej­ szym zm ianom uległy jednak, w ram ach tego Samego kalendarza, form y niektórych obchodów. W w ielu dom ach trad y c y jn a , postn a w ieczerza w wigilię Bożego N arodzenia zastąpiona została — n a w zór irlandzkich, an ­ glosaskich i być może fran cusk ich sąsiadów — uroczystym obiadem , z mięsem, ju ż w samo święto. Podobnie św ięcenie ziarn a n a św. M ark a nie przypom ina, ja k się zdaje, daw nych zw yczajów z Polski, gdzie p ra k ty k o ­ w ano tylko procesje i m odlitw y o dobry urodzaj, kończąc, a n ie rozpoczy­ nając siew y w iosenne. N atom iast dożynki (okrężne, wieńcow e) n a jw y ­ raźniej połączone teraz zostały w jed en obchód z M atką Boską Zielną, gdy się święci nie tylko zioła i kw iaty, ale rów nież kło sy świeżo zżętych zbóż. W trad y cji n iek tó ry ch rodzin (info rm ato r n r 2) św. J a n je s t tylko dniem pierw szej kąpieli oraz zbierania poziom ek n a lekarstw o. Z upełnie now ym , zapożyczonym od Irlandczyków , zw yczajem jest n ato m iast „H alow in”, po­ przedzające dzień W szystkich Ś w iętych: chodzenie po dom ach p rze b ra ­ nych dzieci (inform ator n r 2).

5. ZWYCZAJE ŚWIĄTECZNE I ICH PRZEMIANY /

x ' i v

Ja k już powiedzieliśm y, w poró w n an iu ze zw yczajam i św iątecznym i w Polsce zwyczaje K aszubów w. O ntario rażą ubóstw em . Z d aw n y ch ob­ chodów zachowano tu tylko n ajpro stsze form y, w zorow ane n a n a jb ie d ­ niejszych w arstw ach ludności Starego K raju , nie w ym agające w iększych nakładów ani' pieniężnych, ani czasowych.

W odniesieniu do poszczególnych okresów św iątecznych w yg ląd a to następująco:

a) BOŻE NARODZENIE, NOWY ROK, TRZECH KBOLI

Tylko u nielicznych kaszubskich farm eró w w O ntario zachow ał się jeszcze zwyczaj w ieczerzy w igilijnej 24 X II, z tra d y c y jn ą ry b ą lu b p iero ­ gam i z kapustą, przed w yruszeniem n a p asterk ę (inform atorzy n r 1, 9, 21, 22). Większość tego dnia je d n a k pości (inform atorzy n r 2, 5, 15, 16, 18, 19,

(18)

23, 26). N iektórzy w spom inają, że n a pasterk ę jeżdżono daw niej saniam i. K onie w ów czas m iały przy p ięte w stążki (czerwone, zielone i białe) oraz dzw onki n a pasach, a jad ący trzym ali zapalone pochodnie (inform atorzy n r 2, 8, 31). O becnie do kościoła jeździ się z reguły sam ochodam i, bez żad­ n y ch ozdób. P o pow rocie z p asterk i zw ykle się coś w spólnie je lub pije

(info rm atorzy n r 2, 8, 31). N iektórzy w ted y też skład ają sobie życzenia i podarki. R odzina nieobecna życzenia przesyła teraz pocztą n a kartkach lu b w listach (inform atorzy n r 2, 9). P u n k te m k ulm inacyjnym uroczystości dom ow ych s ta ł się n a to m ia st obiad rod źih ny 25 XII. Z biera się wówczas cała rodzina, a n a stole pojaw ia się dużo m ięsa (u zam ożniejszych naw et indyk), ciasta, łakocie i najczęściej w ódka lu b wino.

C h arak tery sty czn e dla zw iązanych z Bożym N arodzeniem polskich zw yczajów łam anie się opłatkiem należy tu ta j do rzadkości. W ielu infor­ m atorów n a w e t n ie słyszało o nim . Je d e n z inform atorów (nr 29), 83-letni w yrobnik, sam ouk, rodem z W ilna o o p łatk u n a Boże N arodzenie jedynie kiedyś czytał w polskim czasopiśm ie „Głos N iedzielny” . S tary , sam otny fa rm e r znad W adsw orth Lake (inform ator n r 9) tw ierdzi jednak, że w W il­ n ie i oikoliey istn iał kiedyś te n zw yczaj,— gdyż słyszał o n im od rodziców i dziadków — może tylko nie w szyscy go praktykow ali. P a rę osób (infor­ m ato rzy n r 23, 29, 30) przypuszcza, że u pierw szych osadników z Kaszub, k tó rzy p rzyb y li najw cześniej i żyli w w a ru n k ach najbard ziej pionierskich, n ie było n ig d y zw yczaju łam a n ia się opłatkiem , ale że p rak ty k ę tę zacho­ w ali i częściowo upow szechnili późniejsi przybysze, m. In. z W ielkopolski i G alicji, i stąd znajom ość zw yczaju w n iek tó ry ch rodzinach. Obecnie w każdym razie tylko nieliczni dzielą się ze sw ym i bliskim i opłatkiem , i ' to w sposób znacznie różniący się od rozpow szechnionego w Polsce, m iano­ w icie n ie przed w ieczerzą w w igilię, lecz bądź po p asterce (inform ator n r 26), bądź przy obiedzie 25 X II (info rm ator n r 10).

W tym m iejscu w a rto odnotować, że rów nież n a K aszubach w Polsce, w pew n ych zapadłych w ioskach n adm orskich oraz koło K artuz, wśród ubogiej ludności zwyczaj o p łatk a jeszcze k ilkadziesiąt la t tem u nie był pow szechny. Zależał on, ja k tw ierd zi B. Stelm achow ska, od zamożności w si oraz kolportażu, czyli od organistów zajm ujących się roznoszeniem opłatków za o p ł a t ą 14. R ów nież specjalne potraw y, m. in. ry b y n a w ie­ czerzę w igilijną, m ieli tam daw niej tylko zam ożniejsi gospodarze. Ubodzy w w igilię zawsze tylko pościli, lecz nie m ieli urozm aiconego pokarm u 15. W O ntario tra d y c y jn y c h klu sek z m akiem , o których pew ne osoby sły­ szały, n ie p rzy rząd za się rów nież z b ra k u p rod uk tu, gdyż m aku już się nie sieje (inform ator n r 2).

ń Rok o b rzę d o w y na Pomorzu. Toruń 1933 s. 49. 15 Tamże s. 45, 49; 51.

(19)

M ieszkania i obejścia przed Bożym N arodzeniem czyści się i p orządk u­ je starannie. D aw niej w w ielu rodzinach osadników dekorow ano też izby kolorow ym papierem i gałęziam i. Rów nież ciasto św iąteczne z o w o c a m i16 dekorow ało się czasem zielonym i gałązkam i borów ek, ta k ja k to w Polsce czynią n a W ielkanoc (inform ator n r 2).

Choinki upow szechniły się ju ż w śród K aszubów w O ntario, ta k ja k i w Polsce, choć i tu, i tam są zw yczajem dość now ym , podobnie ja k ich fabryczne dekoracje i elek try czn a ilum inacja. N iekiedy w iesza się n a nich jabłka. Tak ja k w S tary m K ra ju sto ją one do końca okresu Bożego N aro­ dzenia, tzn. do Trzech Króli, gdy się je rozbiera.

K olędy śpiew a się — n ie tylko w języ k u polskim , ale i w języ k u an ­ gielskim — przede w szystkim w kościele. N ie znaczy to, że nie śpiew a się ich w domu, ale ju ż znacznie rzadziej (jest to chyba m. in. rów nież w pły w telewizji).

Daw niej w okresie m iędzy Bożym N arodzeniem a T rzem a K rólam i był okres nieu stanny ch zabaw. N iektórzy p am ię ta ją ja k m łodzież chodziła w tym okresie od farm y do farm y z gwiazdą, śpiew ając kolędy, za co o trzy ­ m yw ała poczęstunek. Zwyczaj ten je d n a k już zanikł (inform ator n r 17). Nie um iano mi też powiedzieć, czy daw niej takie noszenie gw iazdy odby­ wało się rów nież w okresie poprzedzającym św ięta, tzn. w adw encie, ta k •jak to m iew a m iejsce n a K aszubach w Polsce. N ie n a p o tk ałem rów nież śladu staw iania snopów zboża w rogach izby, W kładania sian a pod obrus, dzielenia się św iątecznym posiłkiem ze zw ierzętam i dom ow ym i an i — być może istniejących, lecz nie ujaw n io n y ch przed obcym po lokalny m sk an ­ dalu z rzekom ym i „w am piram i” 17 — wróżb. Pow szechnym zw yczajem jest natom iast spędzanie całego pierw szego dnia św iąt w gronie rodzinnym w domu. Po pow rocie z p asterk i rodzina s ta ra się pozostaw ać razem . Nie należy w ted y chodżić z odw iedzinam i ani udaw ać się do lokali publicz­ nych (inform atorzy n r 2, 9, 26).

Na Sylw estra przed N ów ym Rokiem daw niej istn iał zwyczaj w różenia. Lano wówczas ołów i przepow iadano przyszłość, zwłaszcza m ałżeń stw a i śm ierć (inform ator n r 2). N iektórzy czekają północy, b y złożyć sobie naw zajem życzenia. Rano w Nowy Rok idzie się do kościoła.

10 Według informatora nr 2 (gospodyni z okolic Hopefield) ciastem, które się piecze i na Boże Narodzenie, i na Wielkanoc jest ciasto z owocami (fruit cake). Można ■ by się w tym doszukiwać namiastki dawnej kaszubskiej potrawy w igilijnej klusek z „brzadem”, tj. mieszanką suszonych jabłek, gruszek i śliwek, zastępującej niekiedy kluski z - makiem.

11 Niektórzy Kaszubi uważali, że opublikowanie pracy J. Perkowskiego o rze­

komo rozpowszechnionych wśród nich w ierzeniach w wam piry i inne gusła przed­ staw iło ich w krzywdzącym, niekorzystnym św ietle (informatorzy nr 11,. 12, 13). W tym przekonaniu utwierdzić ich później jeszcze artykuł Count Dracula in

(20)

N a T rzech K róli (6 I) w iele osób n a d a l uczestniczy w nabożeństw ach kościelnych, choć — ja k tw ierd zą — św ięto to zostało teraz „oficjalnie” zniesione (info rm ato r n r 9). Zw yczaj chodzenia z gw iazdą — o czym już w spom niałem — zanikł. O statnio nato m iast, w n iek tó ry ch dom ach — po­ dobno za n am o w ą o. R afała — zaczęto, ta k ja k w Wielu w siach w Polsce, n a drzw iach m ieszkań kreślić k red ą lite ry KMB 1S. Nie je s t to jednak tu ta j zwyczaj rozpow szechniony.

b) MATKA BOSKA GROMNICZNA

Św ięto Oczyszczenia NMP, szczególnie celebrow ane przez lud w całej Polsce, w iąże się z obrzędam i i w ierzeniam i pochodzącym i praw dopodob­ n ie z czasów przedchrześćijańskich. P rz y p ad a ono n a połowę zimy, gdy m im o trw ają cy c h m rozów słońce świeci już w yraźnie dłużej, zapow iada­ jąc przy jście w iosny. W tedy też zaczyna się, ciężko ongiś doświadczający, okres przednów ka, niedożyw ienia. W d n iu tym , tra d y c ja sięga stuleci, ludzie niosąc specjalne świece, zw ane grom nicam i (stąd nazw a święta), do pośw ięcenia w kościele m odlili się o zw ycięstw o sił życiodajnych, ale za­ razem m yśleli o śm ierci, czego w yrazem były m odlitw y o obronę przed

niebezpieczeństw am i. '

G rom nice są to grube świece z w osku, w Kościele katolickim związane z litu rg ią św iatła. Ich znaczenie sym boliczne płynie ze słów Ew angelii św. Ja n a, że C hrystus jest „św iatłością praw dziw ą, k tó ra ośw ieca wszelkiego człow ieka n a św iat przychodzącego”. l?o uroczystym pośw ięceniu w św ią­ ty n i są one przechow yw ane w dom ach i w ręcza się je um ierającym , by przypom inały, że chroni ich św iatło dobrych uczynków. W języku polskim n a z w a ich pochodzi od „grom u”, czyli p ioruna, zapalano je bow iem rów ­ nież podczas b u rzy dla obro n y przed p io ru n a m i19. N a Pom orzu i K aszu­ bach podobnie ja k w in ny ch regionach Polski lud przypisyw ał im też zawsze duże znaczenie m agiczne — moc uzdraw iania i chronienia od nieszczęść. Istn ieje m. in. legenda, że n a w id ok grom nicy w ilki zgłodniałe i szczególnie groźne o tej porze ro k u ro zp raszają się i odchodzą od siedzib ludzkich. W n iek tó ry ch dom ach ro b ią n a suficie krzyż zapaloną grom nicą, co m a przynosić domowi błogosław ieństw o. Gdzie indziej ow ijają grom ni­ cę ln em i poprzez odpow iednie okadzanie u siłu ją nim i leczyć wrzody, bóle gardła, głow y itp .20 ,

W śród K aszubów w O ntario zwyczaj św ięcenia grom nic zachow ał się 18 Polskie inicjały imiojj trzech króli: Kacper, Melchior, Baltazar.

19 Por. Z. G l o g e r . Encyklopedia Staropolska Ilustrąwana. T. 1-4 Warszawa 1972 — t. 1 s. 213.

20 Por. S t e l m a c h o w s k a , jw. s. 92 n.

(21)

pow szechnie w form ie nie zm ienionej. O statnio tylko, w zw iązku z re fo r­ m am i kościelnym i, jeżeli św ięto w y p ad a w dzień pow szedni, to jego ob­ chód przenosi się n a najbliższą niedzielę. P rzechow yw an e w dom ach — razem z palm am i i św ięconym i 15 sie rp n ia ziołam i — grom nice n ad al b y ­ w ają zapalane w czasie burzy, b y chroniły od grom ów . D aje się je też nadal do rąk um ierającym (inform atorzy n r 2, 9, 18). S iadu w ia ry w e właściwości lecznicze grom nic i ich obronę przed w ilkam i n ie napotkałem . Zachowało się nato m iast oryginalne, naw iązujące do znanych w Polsce — i zapew ne u g ru nto w ane obserw acjam i poczynionym i rów nież w K anadzie — przysłow ie: „Gdy grom nicznego z dachu ciecze, to siedem tygodni za­ m arza dłużi w lecie” (inform ator n r 2 ) 21.

C ) POPIELEC

Rozpoczynający w ielki post, czyli okres przygotow ań do W ielkanocy, Popielec uchodzi w śród K aszubów w O ntario, ta k ja k w Polsce, za w ażne święto. N a ogół w dzień te n sk ru p u la tn ie p rzestrzeg a się postu, choć o s ta t­ nio niektórzy uw ażają się za zw olnionych od obow iązku poszczenia (infor­ m ato r n r 18). W m iarę m ożności ludzie w d n iu ty m id ą do kościoła dla posypania głów popiołem. In n e — stosunkow o liczne w S ta ry m K ra ju — zwyczaje, zw iązane ta k z Popielcem , ja k i z poprzedzającym go w Polsce obchodzonym i hucznie jako koniec k a rn a w ału o statk am i (zapustam i), nie zachow ały się. W czasie n abożeństw kościelnych od Popielca do W ielka­ nocy śpiew a się specjalne pieśni w ielkopostne.

d) NIEDZIELA PALMOWA I WIELKI TYDZIEŃ

Niedziela Palm ow a o raz n astęp u jący po niej, bezpośrednio poprze­ dzający W ielkanoc, W ielki T ydzień są okresem szczególnie w yróżniającym się zarówno w katolickiej litu rg ii kościelnej, ja k i w św ieckich zwycza­ jach większości ludów europejskich. Sym bolika obchodów w iąże się w ów ­ czas głównie z przew odnią m yślą o zw ycięstw ie życia n a d śm iercią — o w iosennym odrodzeniu. N aw et m isteria w ielkopiątkow e nie stanow ią w tym względzie wyłom u, w y raża się w n ich bow iem chrześcijański o p ty ­ m izm w iary w odkupienie i m ające n astąp ić zm artw ychw stanie. N ie m a tu więc sprzeczności pom iędzy litu rg ią i n auk am i E w angelii a zachow a­ nym i w w ielu m iejscach obrządkam i z czasów przedchrześcijańskich, gdy św iętow ano początek w iosny.

21 Na Kaszubach w Polsce koło Kościerzyny m ówią podobnie: „Gdy ze św iecy ciecze — długo zima się powlecze” albo „Gdy na Gromniczną woda — to na W iel­ kanoc lód”. Por. S t e l m a c h o w s k a , jw. s. 89.

Cytaty

Powiązane dokumenty

In this note we are going to consider a queueing system which con ­ sists of n serves heaving a bounded number — m of waiting places, and also a system with an

o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (Dz. 930), występuje w sytu- acji, gdy liczba osób danej religii (wyznania) jest mniejsza

Uniwersytet jest miejscem badania i formacji nowych pokoleń, ma cel poznawczy, streszczający się w niekończącym się zada­ niu zapewnienia jedności wiedzy, oraz cel

Derivation of eqs 1 and 2 ; experimental data on the enthalpy di fference between ice and water provided from the literature (Table S1); thermodynamic proper- ties of pure hydrogen

Na uwagę zasługuje fakt, że wprowadzanie nowych narzędzi do procesu na- uczania-uczenia się wpływa nie tylko na działania uczniów, ale również na pracę wielu nauczycieli, dla

Kwestii ochrony i konserwacji zabytków oraz muzeom pos´wie˛cony jest fragment dokumentu Ewangelizacja kultury i s´rodków społecznego przekazu (nry 66, 68-70) 46.. Tekst przyje˛ty

На першому етапі досліджень з метою підтвердження вірогідності випадкового розподілу маси налиплого грунту на поверхні тіла викопаних коренеплодів M n ( ) i і

In this study, the Artificial Neural Network (ANN) models and multiple linear regression techniques were used to estimate the relation between the concentration of total coliform,