ROCZNIKI HUMANISTYCZNE Tom XVI, zeszyt 2 — 1968
JAN SKARBEK
POMOC G A LIC JI DLA PO W STA N IA LISTO PA D O W EG O W W OJEW ÓD ZTW IE LU BELSK IM
O pracow anie powyższego t e m a tu 1 um ożliw iły źródła rękopiśm ienne znajdujące się w A rchiw um G łów nym A k t D aw nych w W arszaw ie, W o jew ódzkim A rchiw um P aństw o w y m w L ublinie, a także w Bibliotece C zartoryskich w K rakow ie. Na szczególną uw agę zasłu g u ją m a te ria ły z dwóch pierw szych zbiorów. S k ła d ają się na nie: a k ta M in isterstw a Spraw Zagranicznych, ra p o rty kom isji w ojew ódzkich — lubelsk iej, sa n dom ierskiej i krakow skiej, oraz ra p o rty kom isarzy obw odow ych w o je w ództwa lubelskiego. Z n a jd u je m y tam w y k azy p rzy b y ły ch z G alicji ochotników, p odjęte przez A ustriak ów zarządzenia i środki celem ści słego obsadzenia granicy, a także dane św iadczące o p a trio ty c z n ej po staw ie m ieszkańców G alicji. Z B iblioteki C zartoryskich w y k o rzystano papiery m isji lw ow skiej. Ź ródła rękopiśm ienne uzupełniono d ru k o w a nym i.
*
Pierw sze — niejasne jeszcze — w ieści o w y pad k ach 29 X I 1830 r. w W arszaw ie d o tarły praw dopodobnie już n astępnego dnia do Lw ow a 2. 1 N iniejszy artykuł jest częścią przygotow ywanej przez autora pracy o pomocy Galicji dla powstania listopadowego w w ojew ództw ie lubelskim . Pośw ięcony został ochotnikom galicyjskim , którzy w om awianym przez nas okresie znaleźli się w w ojew ództw ie lubelskim .
W dotychczasowej literaturze brak jest pełnego opracowania w ogóle za gadnienia pomocy Galicji dla powstania 1830—1831. Trochę m iejsca w szkico wym zarysie pośw ięcił tym sprawom. A. Sokołowski Galicja w obec powsta nia listopadowego, „Sprawozdania z czynności posiedzeń P A U ”, 1920, s. 15— 18. Problem ten poruszył W. Tokarz w pracach: Armia K r ó lestw a Folskiego 1815— —1831, Piotrków 1917 i Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831, W arszawa 1930. N aj szerzej — jak dotąd — zagadnienie to om ówił J. D utkiew icz w ksj^żce pt. Austria wobec powstania listopadowego (Kraków 1933). Udziału studentów U ni w ersytetu Lwow skiego w powstaniu dotyczy rozprawa K. Lew ickiego pt. Uni w e rsy tet L w o w sk i a powstanie listopadowe (Lwów 1937). Nadto należy w y mienić jeszcze rozprawki: J. Chołodeckiego-Białyni L w ó w w czasach p o w s ta nia listopadowego (Lwów 1930) oraz S. Schniir-Pepłow skięgo Z przeszłości G a licji (1772—1862) (Lwów 1895).
N ależy przypuszczać, że przekazano je do G alicji z W ołynia. Dnia 30 XI uczniow ie L iceum K rzem ienieckiego pow iadom ieni zostali przez syna urzędn ik a gubernialnego M ulew icza o przyb yciu nadzw yczajnej szta fe ty z K ró lestw a, donoszącej o w y b u chu rew olucji w W arszaw ie i w y cofaniu się ks. K on stantego D opiero w dw a d ni później, 1 X II 1830 r., dokładniejsze w iadom ości przy w ieźli kupcy żydow scy z Brodów, m. in. w iedziano już w G alicji o u stą p ie n iu R osjan z W arszaw y. Z biegiem czasu drogą przez T arnów zaczynają n apływ ać coraz nowsze inform a cje 4. Znacznie później pow iadom ione zostało gubernium lwowskie, sp ra w u jące w ładzę a d m in istra c y jn ą na teren ie G alicji. Dnia 5 X II urzędo w ą wiadom ość p rzekazał g u b ern ato ro w i Lobkow itzow i ówczesny rezy d e n t a u stria c k i w K rakow ie, baro n L orentz 5.
Do publicznej w iadom ości inform acje te podane zostały dopiero 10 X II przez „G azetę L w ow ską”, jed y n y wówczas ukazujący się w jęz. polskim periodyk w G alicji. Od tego dnia zam ieszczała ona szczegółowe relacje z przebiegu rew o lu cji w W arszaw ie i donosiła o patriotyczn ej postaw ie społeczeństw a K rólestw a. B yły to przew ażnie p rzed ru k i z ga zet w arszaw skich oraz z „Ö sterreich isch er B eobachter” (Dostrzegacz A ustriacki) i „W iener Z e itu n g ” (G azeta W ied eń sk a)6.
W ybuch pow stania w yw ołał w społeczeństw ie galicyjskim duży w strząs i b ył dla niego całkow itym zaskoczeniem . P rz y ję to go n ajp ierw z pew ny m niedow ierzaniem , a z czasem znacznie m niej entuzjastycznie niż w W ielkopolsce czy też w K rako w ie 7. Złożyło się na to w iele p rzy czyn. G łów nym ośrodkiem polskości była szlachta, przew ażnie zuboża ła, do tkliw ie odczuw ająca n a stę p stw a fiskalnej po lityk i austriackiej. W zw iązku z n iejasn ą jeszcze sy tu a c ją zajęła stanow isko wyczekujące, nie chcąc angażow ać się w ru ch u w yw ołanym przez młodzież. W m ia stach przew ażali Żydzi i Niemcy, zaś polska inteligencja zawodowa s ta now iła jeszcze m in im aln y procent. D latego też Lobkow itz nie dow ierzał galicjanom uw ażając, że jest to tylk o chw ilow y, dw uznaczny nastró j. Pisał, że „większość szlachty, duchow ieństw o katolickie i cała in teli
3 A. K o z i e r a d z k i , Wspom nienia z lat szkolnych 1820—1831, Wrocław 1952, s. 265 nn.
4 L. J a b ł o n o w s k i , Pamiętniki, Kraków 1963, s. 144; L e w i c k i , op. cit., s. 20.
*> ’
5 S c h n ii r-P e p ł o w s k i,, op. cit., s. 296 n.; Sz. A s k e n a z y, Zabiegi dyplom a tyczn e polskie 1830— 1831, „Biblioteka W arszawska”, II (19031 265.
6 S c h n ii r - P e p ł o w s k i, op. cit., s. 297.
7 A. W o j t k o w s k i , Udział W ielk opolski w powstaniu listopadowym, „Kwar talnik H istoryczny”, 44 (1930) 462 nm.: S. S t e t k i e w i c z ; Rzeczpospolita K r a kow s k a w dobie powstania listopadowego, „Biblioteka K rakowska”, (1912), z. 45, s. 42, 58.
G A L I C J A A P O W S T A N I E L I S T O P A D O W E 8 9
gencja opowiedzą się za pow stan iem ” 8. K rańcow o odm iennie zachow y wała się młodzież, zwłaszcza uniw ersy tecka, w śró d k tó re j odzyw ały się głosy z powodu w ybuchu rew olucji. O na też jaw nie solidaryzow ała się z pow staniem . Sw oim i w ystąpieniam i, śpiew am i p atrio ty c z n y m i d aw a ła w yraz żywego zainteresow ania rozg ry w ający m i się w ypadkam i. Objęcie d y k ta tu ry przez Chłopickiego było zapow iedzią, ja k pow szech nie sądzono, pom yślności dla spraw y. N azw iska „belw ederczyków ” po chodzących w łaśnie z G alicji, m ianow icie: M aurycego M ochnackiego, S ew eryna Goszczyńskiego i L udw ika N abielaka, b y ły dla nich dod atko wym bodźcem do działania
W styczniu sy tu acja uległa rad y k a ln ej zm ianie. W szystkie rap o rty , zarów no w ładz adm inistracy jn y ch , działających agentów , ja k i listy osób p ry w atn ych, zgodnie podk reślają, że społeczeństw o G alicji sp rz y jało spraw ie polskiej. W szyscy, k tó rz y nie m ogli osobiście wziąć udziału w walce przez zaciągnięcie się do w ojska, s ta ra li się pom óc składaniem ofiar. W postanow ieniu ty m u tw ierd z ali ich oficerow ie w ojsk a u s tria c kich, nierzadko rodowici N iem cy, p rzyzn ając Polakom , „iż sp ra w ie d li w e m ają pow ody p ow stania i w ybicie się spod jarz m a rosyjskiego, n a zyw ając fam ilię p an u jącą rosy jską — ty ra n a m i” 10.
Ze w zględu na zaistniałą sy tu a c ję w K rólestw ie, przesadnie obaw ia jąc się o losy prow incji, w ładze g u b ern iu m z L obkow itzem na czele podjęły natychm iastow e nadzw yczajne środki ostrożności. Spow odow a ne zostały one w dużym stopniu zarów no obaw am i w kroczenia w ojsk pow stańczych do G alicji, jak rów nież po u fn y m i w iadom ościam i o n a sy łaniu agentów pow stańczych — kom isarzy w erbunkow ych. Donosił o tym n ieustan nie z K rakow a w spom niany już L o ren tz u . W porozum ie niu z naczelnie ko m enderującym w ojskam i au stria c k im i gen. Józefem S tu tterh eim em nieznacznie uzupełniono słabe dotychczasow e ,12-tysięcz- ne siły i garnizon Lw owa, k tó rem u rozdano niezw łocznie o strą a m u n i cję. Dokonano now ej dyslokacji w ojsk, w strzym an o w ydaw an ie u rlo pów. W ojsko odnowiło przysięgę n a w ierność cesarzow i. W zmocniono p atrole i straże graniczne b atalio nem piech o ty i oddziałem h uzaró w ce lem ciągłego obserw ow ania Zam ościa i Sandom ierza. Licząc się z p rz y byciem do G alicji znaczniejszych oddziałów w ojskow ych, zakładano no
8 J. D u t k i e w i c z , op. cit., s. 32, 48; A s k e n a z y , 1. c., s. 267 nn. Lobkowitz objął gubernatorstwo w Galicji w 1827 r. (AGAD WC, rkps 549a, k, 175 —• Do KWL 20 I 1831).
8 A s k e n a z y , 1. c., s. 35; L. F i n k i e 1, Historia u n iw ersy te tu lw owskiego, Lwów 1894, s. 283; L e w i c k i , op. cit., s. 20 nn.
10 AGAD WC, rkps 549 a k. 125 — Gruszecki do KWL 30 1 1831; k. 175 — Do KWL 20 1 1831; AGAD WC, rkps 627, k. 8 — Do Rządu Narodowego 5 I I 1831. 11 L e w i c k i, op. cit., s. 20; A s k e n a z y , J, c., s, 35.
w e m agazyny, przeznaczając na ten cel niektóre klasztory lwowskie, S tacjon u jące oddziały b y ły jed n ak zb yt szczupłe w stosunku do staw ia nych im zadań. G łów ne siły au striack ie jeszcze 30 I 1831 r. stały pod K rakow em i w e Lw owie, a w ew n ątrz k ra ju rozlokow ane były tylko 3 regim enty. Lobkow itz nie m iał wielkiego zaufania do tych oddzia łów, dlatego też dom agał się od rządu w iedeńskiego zastąpienia g a rn i zonów lw ow skich p u łk am i w ę g ie rsk im i12. N aczelnicy cyrkułow i o trzy m ali polecenie rozciągnięcia tajnego nad zoru nie tylko na osoby p rzy byw ające z K rólestw a, ale i na tych m ieszkańców G alicji, który ch prze konania polityczne nie budziły zaufania. Szczególną uw agę m jeli zw ra cać na m łodzież, b y nie p rzek rad ała się przez granicę. Dnia 25 X II ro zesłano z cyrkułów lis ty okólne do w szystkich ziem ian celem złożenia podpisów w im ieniu swoim i poddanych, zapew niających, że nie wezm ą udziału w rew olucji, gdyby tak a w ybuchła w G alicji. Upoważniono ko m isarzy cy rkułow ych do przeglądania k o re sp o n d e n c ji13. W prowadzono n a d to i inne jeszcze obostrzenia w stosunku do osób przybyw ających z K rólestw a. W styczniu kom ory celne w m yśl zarządzeń nie w puszcza ły nikogo do G alicji, n aw et posiadaczy paszportów polskich, w izowa nych przez konsula austriackiego w W arszaw ie, barona O echsnera. Po pew nych w ah an iach zgodzono się na przyjęcie em igran tów z K rólestw a, ale dopiero po u p rzed nim podan iu przez nich m iejsca po bytu 14.
W ojew ództw o lubelskie zajm ow ało południow o-w schodnią część ob szaru K ró lestw a. Od p ołudnia i południow ego zachodu sąsiadow ało z G a licją na p rze strz e n i ok. 300 km . N a tu ra ln e granice w yznaczały rzeki — od zachodu W isła, n a wschodzie Bug. G ranica biegła pow yżej m iejsca, gdzie San w pada do W isły, od Borowa do Łążek, dolnym biegiem rzeki S anny, d alej linią w okolicach B rzozy do D ąbrow y, następ n ie przez Go- liszowiec, Św idry, D ep u taty , M aziarnię, Żuk do K rzeszow a (od K am ion ki do K u ln a Sanem ) i przez D ąbrów kę, Luchów, Lubliniec, Poor, K o rd y- nie, S zlatyn, Rzeplin, Zabezie do Bugu. Na całym ty m obszarze w y stę p ow ały lasy. Z w arty m pasem ciągnęły się one w zdłuż gran icy od Za w ichostu do Tom aszowa. P rz ec in ały je liczne niew ielkie rzeki o doli nach przew ażnie b ag n isty ch (wzdłuż rzek i Tanew, poniżej T ę p iły )15.
W ażnym p u n k tem oparcia n a Lubelszczyźnie była tw ierdza Zamość. 12 AGAD WC, rkps 457 a, k. 245 — Komisarz obw. hrubieszowskiego do KWL
28X11 1830; AGAD WC, rkps 626, k. 5 — Raport Dem bskiego 28 1 1831; rkps 547 a, k. 148 — Bromirski do KWL 28X11 1830; D u t k i e w i c z , op. cit., s. 32, 48, 13 Rkps 547a, k. 219 — W olanowski do KWL 25 X II 1830; k. 148 — Bromirski do
KWL 18 X II 1830; D u t k i e w i c z, op. cit., s. 32.
14 Rkps 626, k. 5 — R aport W yszomirskiego do KW Sandomierskiego 28 1 1831. 15 IC. F l e . m n i n g , Galizien und N ordobtungarn (1: €00 000). Na pozostałe dwa w o jew ództw a graniczące z Galicją — krakowskie i sandom ierskie — przypadało niecałe 200 km granicy.
G A L I C J A A P O W S T A N I E L I S T O P A D O W E
9 1
W praw dzie z powodu dużego oddalenia od W isły posiadała d ru g orzęd ne znaczenie strategiczne, to jed n ak w ażna była ze w zględu na G alicję i W ołyń. S tała się nie ty lk o dogodnym p u n k tem zbornym dla n a p ły w a jących ochotników i szukających schronienia oddziałów, ale i bazą w y padow ą przeciw ko południow ym guberniom cesarstw a 18.
P rzedstaw ione zarządzenia a d m in istra c y jn e i rozporządzenia w ojsko we p od jęte w G alicji m iały przeszkodzić, w m yśl zam ierzeń gubernium , we w zajem nych k o n tak tach tej prow incji z K rólestw em . Nie w y w arły one jed n ak większego w pływ u, podobnie zresztą, ja k i stanow isko zajęte w tej spraw ie przez D yktatora, k tó ry nie zgodził się na form ow anie le gionu galicyjskiego. W d ru g iej połow ie g ru d n ia d aje się w yraźn ie za obserw ować znaczny n ap ły w ochotników z G alicji do w ojew ództw a lu belskiego. N iew ątpliw ie p rzyczy n iły się do tego w dużej m ierze in s tru k cje, jakie o trzy m ały polskie w ładze graniczne, a szczególnie stra ż g ra niczna w ojew ództw a lubelskiego, k tó re j nakazano służyć zgłaszającym się ochotnikom w szelkim i u ła tw ie n ia m i17.
P ierw si ochotnicy re k ru to w a li się w yłącznie z m łodzieży, głównie studen tó w U n iw ersy tetu Lwowskiego. Było to zasługą ju ż od dłuższe go czasu działających tam tajn y c h zw iązków akadem ickich. P rzez sw ych agentów : A ugusta Bielowskiego, Szym ona Ł opatyńskiego i L u cjana S to bieckiego, studenci oddziaływ ali także n a m łodzież gim n azjalną i rz e m ieślniczą. W akcji tej szczególną rolę odegrali: stu d e n t W ydziału P r a w a Feliks P oradow ski i b y ły oficer h uzaró w H ipolit C hołoniew ski. Z p o lecenia kom endanta tw ierd zy Zamościa, gen. Ju lia n a Sieraw skiego, w grud n iu ochotnicy ci rozkolportow ali n a tere n ie Lw ow a i w jego oko licach nie znane dotychczas tu rozporządzenia R ządu N arodow ego 1S. Nie znam y treści tych rozporządzeń. W ątpić należy, ab y naw oływ ano w nich do zaciągania się w szeregi arm ii pow stańczej, ty m b ard ziej że R ządo wi szczególnie zależało na u trz y m an iu dobrych stosunków z A ustrią.
Z ra p o rtu działającego w G alicji agenta, byłego in te n d e n ta G ene ralnego S karbu za kierow nictw a W ęgleńskiego, ziem ianina z Podola 16 I. P r ą d z y ń s k i , Pamiętniki, K raków 1909, t. I, s. 289; W. T o k a r z , op. cit.,
s. 69 n.
17 Rkps 457 a, k. 109 — Dembski do KWL 15X11 1830; AGAD WC, rkps 238, k. 7 — Do Rady Najwyższej Narodowej 7 1 1831 — „Zwróciło wszelako [KWL — JS] uwagę tejże straży, iż gdyby pojedyncze lub w gromadzie zebrane osoby w przyjaznych dla kraju naszego zamiarach na granicy staw iły się i przejścia zażądały, w takim przypadku przejście granicy bez żadnej rew izji dozwolone im ma być”.
18 F. P o r a d o w s k i , Wspomnienia z roku 1830 i 1831, [W:] Zbiór pam iętn ików do historii powstania polskiego z roku 1830—1831, L w ów 1882, s. 434; C h o ł o- d e c k i-B i a ł y n i a, op. cit., s. 34; W. T o k a r z , Dzieje Polski 1816—1831, [W:] Polska — je j dzieje i kultura, W arszawa [brw.], s. 144. Oprócz zw iązków aka demickich istniały tam Związek Patriotyczny i Gmina N adwiślańska,
austriackiego, Z y g m u n ta Dobka, przesłanego 4 I 1831 r. na ręce ks. A da m a C zartoryskiego, w ynika, że w sam ym ty lk o Tom aszowie znajdow ało się 205 ochotników. Spodziew ano się także przybycia znacznej grupy złożonej w yłącznie ze s tu d e n tó w 19. N ajw iększy n ap ływ ochotników do w ojew ództw a lubelskiego p rzy p ad a na okres od stycznia do końca m a r ca. Coraz, w y raźn iej u jaw n ia się już w ted y w G alicji sam orzutna, po w stała z p ry w a tn e j inicjaty w y , p atrio ty czn a działalność. W rapo rtach n ad sy łan y ch do K om isji W ojew ództw a L ubelskiego podkreśla się obok p a trio ty c z n ej po staw y obyw ateli galicyjskich szczególnie stanow isko m łodzieży, k tó re j pośw ięcenie „w yrów nyw a najgorliw szym naszego k ra j u ” 20. A ktyw niejsze jednostki, np. w okręgu tarnopolskim Rozwado wski, Zaw adzcy, K am ieniecki i K. Zagórski, zachęcali m łodzież do u d a w an ia się do K rólestw a. A gitacją zajm ow ały się także i kobiety. We Lw ow ie codziennie m ożna było znaleźć odezw y naw ołujące: „B racia do b ro n i” 21.
W w y n ik u tego ro d zaju ak cji w ychodźcy grupow ali się w liczne p a r tie. D ow ództw o obejm ow ali zazw yczaj dyrriisjow ani żołnierze w ojsk polskich i au striack ich lub też cieszący się pow ażaniem obyw atele. I tak np. w nocy z 7/8 stycznia oficer stra ż y g ranicznej składał ra p o rt o p rze kroczeniu g ranicy w okolicach W aręża przez 12 m łodych ludzi pod ko m endą 19-letniego h r. B ronisław a Stadnickiego. O chotnicy w k raczają cy do w ojew ództw a lubelskiego rek ru to w a li się nie tylko z graniczą cych z nim cyrkułów . D nia 19 I kom isarz obwodu zamojskiego, K asper W yrozębski, w piśm ie do K om isji W ojew ódzkiej, n a podstaw ie rap o rtu U rzędu M unicypalnego m iasta Zaklikow a, donosił o przybyciu g rup y ochotników z T arnow a i okolic ze znaczną ilością sp rzętu wojskowego. W śród nich sp o ty k am y oprócz stu d en tó w rów nież byłych dym isjono w anych oficerów : drugiego p u łk u ułanów polskich — h r. Stanisław a S tarzyńskiego, i au striack ich — h r. F e rd y n an d a K rasickiego, natom iast z k o rp u su inżynierów — Leopolda M ączyńskiego, Na podkreślenie za słu g u je fak t, zresztą jedy n y , że znajdow ali się w niej trz e j włościanie: J a n Jaw orski, Józef F e b e r i Józef Stadykow ski. U dział ich w grupie złożonej z sam ych ty lk o osób pochodzenia szlacheckiego zdaje się p rze m aw iać za tym , że w p ły w na ich decyzję m ieli w łaśnie dw aj w ym ienie 19 AGAD WC, rkps 7, k. 29 — Dobek do Czartoryskiego 411831. W grudniu
1830 r. Z. Dobek pełn ił funkcję nadzorcy dochodów skarbowych w województwie lubelskim . Posiadał paszport austriacki, dzięki któremu swobodnie poruszał się w Galicji. Od czerwca 1831 r. brak o nim wiadom ości (rkps 627, k, 8 — Do Rządu Narodowego 5 I I 1831; rkps 238, k. 4 — KRPS do Rządu Tymczasowego 10 X11 1830).
20 Rkps 549 a, k. 11 n. — Komora celna w Tomaszowie do KWL 1 I I 1331.
81 Rkps 457 a, k. 147 — K om isarz obw. zam ojskiego do KWL 23X11 1830; C h o ł o- d e c k i-B i a ł y n i a, op. cit., s. 31; D u t k i e w i c z , op. cit., s. 141.
G A L I C J A A P O W S T A N I E L IS T O P A D O W E 93
ni h ra b io w ie 22, Rozpoczęcie działań w ojen n ych i zajęcie w ojew ództw a przez oddziały gen. K re u tz a chwilow o tylko, a z całą pew nością nie cał kowicie w strzy m ały napływ ochotników. P o tw ie rd z a ją to ra p o rty ko m endanta Zamościa, gen. Ja n a K rysińskiego. P odjęcie przez gen. D w e r nickiego działań zaczepnych w w ojew ództw ie lubelskim i jego p o b y t pod Zamościem ściągnęły now ych ochotników . W ciągu k ilk u dni p rzy b y ło ich ponad 100, m. in. P iłat, S tru ty ń sk i, Dziokowski, U leniecki, M ikołaj Bołoz, Jarzym ow ski, H en ry k M alczewski, Sm ereczański, S ew ery n K o- rzeliński, Tomasz Chołodecki. Zdecydow aną większość stano w ili syno wie szlacheccy 23. W ty m też czasie zbiegło z G alicji kilkudziesięciu urzędników i niższych fu n k cjo n ariu szy państw ow ych. W ciągu niecałych czterech m iesięcy — od 23 X II 1830 r. do końca m arca 1831 r. — p rz e kroczyło granicę w ojew ództw a lubelskiego ok. 500 ochotników
Z końcem m arca zaczyna działać w e Lw ow ie m isja R ządu N aro do wego. Funkcję tę pełni p rzy b y ły ziem ianin z Podola, Izy d o r P ie tru sk i. Lobkow itz odniósł się do niego bardzo życzliwie. Ju ż znacznie w cześniej w stanow isku g u b ern ato ra dokonał się zasadniczy zw ro t w sto su n k u do daw nej w rogiej postaw y, zajętej w pierw szych dniach pow stania. S tał się nie ty lk o jego zw olennikiem , ale i zarazem p ośredn ikiem w p e rtr a k tacjach pom iędzy W arszaw ą i dw orem w ie d e ń sk im 25. D obrze rów nież u kładały się w zajem ne k o n ta k ty z utw o rzo ny m w m a ju K o m itetem G a licyjskim , na którego czele stan ął K saw ery K rasicki. Z adaniem K o m i tetu było zorganizow anie zakrojonej na szeroką skalę pom ocy dla po w stania. P ie tru sk i i K rasicki pozostaw ali w ścisłych stosunkach z Lob- kowitzem . O dbyw ali długie konferencje, na k tó ry c h w zajem n ie p rze k a zywano sobie posiadane inform acje i obm yślano sposoby działania. Ro lę pośrednika m iędzy nim i pełnił se k re tarz p rezyd ium gubernialnego, Zagórski. D latego też Lobkow itz — w cześniej pow iadom iony o w szel
22 WAPL, rkps 544, k. 118 — Komisarz obw. zamojskiego do KWL 19 11831; C h o -
1 o d e c k i-B i a 1 y n i a, op. cit., s. 31. Starzyński pełn ił funkcje oficera w V pułku ułanów, uformowanym przez hr. Zamojskiego.
23 Rkps 549 a, k. 175 — Do KWL 20 1 1831; Źródła do d zie jó w w o j n y p o lsk o - ro sy j skiej 1830—1831, wyd. B. Paw łowski, W arszawa 1930, t. III, s. 44 — Dwernicki do Naczelnego Wodza 22 III 1831; Poradowski op. cit., s. 440.
24 AGAD WC, rkps 625, k. 27 — Lista osób znaczniejszych przybyłych z zagra nicy, 2 1 I I 1831; rkps 457a, k. 219 — Naczelnik straży granicznej do KWL 25X11 1830; k. 147 — Komisarz obw. zam ojskiego do KWL 23X11 1830; WAPL, rkps 544, k. 13 n„ 64 n.; WAPL, rkps 540, k. 70—72, 76, 89, 91, 98, 102 n., 110; rkps 549 «, k. 21; S o k o ł o w s k i , 1. c,, s. 17.
25 D u t k i e w i c z , op. cit., s. 66—67; S. K i e n i e w i c z , Konspiracje galicyjskie 1831— 1845, Warszawa 1950, s. 45 n.
kich zam ierzeniach — przez palce będzie p a trz y ł na w szelką pomoc idą cą z G alicji do K rólestw a 2,i.
W k w ie tn iu m ożna w y raźn ie zauw ażyć pierw sze sym ptom y św iad czące o słabnącym odpływ ie ochotników z G alicji. W przeciw ieństw ie do poprzedniego okresu, kiedy to w ychodźstw o przybierało c h a ra k te r m asow y, granicę p rzek raczają teraz tylko pojedynczy ochotnicy. N ie w iele też po m agały zach ęty i rozgłaszane zapew nienia o p rzygotow a nych środkach i w szelkich ułatw ien iach w. bezpiecznym przejściu g ra n ic y 27. P rzy czy n należy szukać w coraz tru d n iejszej sy tu a c ji pow sta nia, spow odow anej niepow odzeniam i m ilitarn y m i, ale przede w szystkim w ścisłym obsadzeniu gran icy przez w ojska au striack ie w zw iązku z r u cham i D w ernickiego nad granicą, a później z pow odu w ybuchu epidem ii cholery w K rólestw ie. W kw ietn iu i m aju A u striacy przeprow adzili po bór re k ru ta w G alicji. A by nie w yw oływ ać paniki, a zarazem przy spie szyć go, u rzęd n icy rozgłaszali, że odbyw a się on ,,w spraw ie polskiej, i to celem dania pom ocy naszem u k rajo w i przeciw ko R osji” 28. Z nie licznych zachow anych rap o rtó w dow iad u jem y się, że liczba przybyłych w ty m okresie ochotników nie przekroczyła 200 osób 29.
Ogółem w ciągu całego pow stan ia znalazło się w w ojew ództw ie lu belskim ok. 700 ochotników . N ależy jed n ak nadm ienić, że cyfrą tą nie zostali zapew ne objęci w szyscy, a to z tego względu, iż ra p o rty w ładz a d m in istra c y jn y ch bardzo często ty lko ogólnie w spom inają o ich p rzy byciu. N ie w iadom o też, czy u w zględnieni zostali w nich także i ci, k tó rz y przek ro czyli granicę legalnie, z p aszp ortam i w ydan ym i przez gu- berniu m . Posłu g iw ano się często fałszyw ym i, czym tru d n ił się bliżej nie zn any szlachcic z D o lin y 30.
Z b ra k u odpow iednich opracow ań na ten tem a t nie jesteśm y w s ta nie porów nać liczby ochotników , k tó rz y znaleźli się w w ojew ództw ie 26 J a b ł o n o w s k i , op. cit., s. 145 n.; D u t k i e w i c z , op, cit., s. 67. Skład osobo w y Kom itetu zob. tamże, s. 141; Źródła,.., t, III, s. 296 — N aczelnik Siły Zbroj nej do Rządu N arodowego 9 V 1831.
27 M. S m a r z e w s k i , Pam iętn ik 1809—1831, Wrocław—Warszawa—Kraków 1962, s. 179; A GAD WC, rkps 83, k. 47 — PKWL do Gliszczyńskiego 7 V 1831. 28 B iblioteka Czartoryskich w K rakowie, Papiery Załuskiego, rkps 3 235, t. II,
k. 49—52 — Prezes K om isji Woj. K rakow skiego do G. M ałachowskiego 3 V 1831; rkps 83, k. 47; Źródła..., t. II, s. 103 — płk Bojanowicz do Krukowieckiego 24 V 1831.
29 AGAD WC, rkps 467, k. 181 — M oroziewicz do Gliszczyńskiego (czerwiec), rkps 634, k. 103 — Referendarz MSZ do MSZ 17 VI 1831; WAPL, rkps 22, k.’ 5 — C hm ielew ski do PKWL 18 VI 1831.
30 Por. przypisy 21 i 26; L e w i c k i , op. cit., s. 26. Podana liczba ochotników jest bardzo znaczna, jeśli w eźm iem y pod uwagę fakt, że władze gubernium sza cowały w szystkich w ychodźców w toku powstania na ok. 3 000 osób ( D u t k i e w i c z , op. cit., s. 142).
G A L I C J A A P O W S T A N I E L I S T O P A D O W E
95 lubelskim , z tym i, k tó rzy w kroczyli do w ojew ództw krakow skiego' i sa n dom ierskiego, graniczących z G alicją. Dla ilu stra c ji podam y, że z Rze czypospolitej K rakow skiej w ciągu całego pow stania przeszło do K ró lestw a ponad 300 ochotników, głów nie stu dentów U n iw e rsy te tu J a giellońskiego 31.
Tak pokaźna liczba ochotników , k tó rz y nielegalnie przekroczyli g ra nicę udając się do w ojew ództw a lubelskiego, św iadczy dobitnie o tru d nościach, na jakie n ap o ty k ali A u striacy w ścisłym obsadzeniu g ranicy (ze w zględu na szczupłość sw ych w ojsk granica strzeżona b y ła n ied b a le), jak rów nież i o zorganizow anej pom ocy niesionej przez społeczeń stwo. P rzep raw ę ochotników, nierzadko nocą, często konn ych i zaopa trzonych w znaczne ilości sp rzętu wojskow ego w iezionego w bryczkach, u łatw ia ły nadgraniczne dw ory po ob y d w u stro n ach granicy. Służba dworska, oficjaliści i dzierżaw cy działali często w porozum ieniu ze s tr a żami granicznym i. W zdłuż całej g ran icy tam tejsza szlachta zorganizo w ała stacje etapow e, w yznaczono przew odników , k tó rz y za sw oje u słu g i pobierali niew ielkie w ynagrodzenie. K ilk ak ro tn ie agenci rządow i zw ra cali się do ks. Adam a C zartoryskiego z p rośbą o przesłanie pokaźnych kw ot pieniężnych, „bo straż a u stria c k ą trzeb a opłacać” 32. „W zdłuż całej granicy pow stało praw dziw e p rzem ytn ictw o ludzi — pisze jeden z ochot ników galicyjskich — o k tó ry m rząd dobrze w iedział i dla przeszkodze nia m u rozstaw ił w ojskow e posterunki, lecz w ręce ich w p a d li ty lk o n ie ostrożni lub pow ierzający się zupełnie nieu d olnym p rzew odn ikom ” 33. Również życzliwi byli n iek tó rzy u rzęd n icy a u stria c c y oraz oficerow ie i żołnierze z pułków kw aterow an y ch n a d granicą. T ylko z w in y n ieu d o l nych przew odników zatrzy m yw an i byli ochotnicy przez straże g ranicz ne. Dochodziło wówczas do zbrojnych starć, zakończonych przew ażnie przedostaniem się ochotników przez granicę 34.
Ochotnicy galicyjscy k ierow ali się ku g ran icy kilkom a trasam i. T ra sę główną stanow ił gościniec żółkiewski, skąd n a jp rę d ze j m ożna było do stać się do w ojew ództw a lubelskiego. Biegła ona z Lw ow a na S tro n ia - ty n—K ulików —Błaszczyw ody do T ry n k i przez B ojanow ice—M osty, stąd albo do Bełżca, albo do M oszkowej i nadgraniczn ych wsi: Cham ca i Tu- turkow ic. P onadto najczęściej p rzekraczano granice w okolicach T am o
-31 S t e t k i e w i c z, 1. c., s. 54 n.
32 Bibl. Czart, w Krakowie, rkps 5282, k. 78 — Chróścikowski do Czartoryskiego 19 V 1831; WAPL rkps 16, k. 29 — Do KWL 7 V 1831; H. B o g d a ń s k i , P a m ię t niki, [W:] Zbiór ..., s. 78.
53 B o g d a ń s k i , op. cit., s. 78.
grodu, Tom aszow a i Dołhobyczowa. P rzep raw ian o się także przez za m a rz n ię ty S an 35.
P ra g n ąc tem u zapobiec, w ładze gu bern iom poleciły żółkiewskiem u c y rk u ło w i zatrzym yw ać uchodzącą młodzież. O licznych ucieczkach z Lw ow a przez Żółkiew skład ał ra p o rty Lobkow itz m inistrow i Mittrov~ sk y ’m u donosząc, że w śród uciekających w ielu nie osiągnęło jeszcze peł- n o le tn o ś c i36. D latego też 27 I do M ajd an u Sieniawskiego, gdzie często p rz e k ra d a li się ochotnicy, skierow ano oddział piechoty w ęgierskiej zło żony z 80 ludzi. Z ażądano w zm ocnienia stra ż y granicznej i rozlokowania ich w n adg ran iczn y ch dw orach. K om ory celne W aręż i U hrynów , poło żone naprzeciw ko polskiej kom ory celnej Dołhobyczów, zostały zam knię te. O ddziały au striack ie rozlokow ane zostały w nadgranicznych m ia steczkach: Żółkwi, M ostach, U hry n iu, K rystynopolu, Sokalu, Tartakow ie, Bełżcu i W arężu, oraz w w ażniejszych p u n k tac h nadgranicznych 37. Z po lecenia gen. S tu tte rh e im a , szczególnie w rogo usposobionego do Polaków, urządzono strażn ice i rozm ieszczono na g ran icy w niew ielkich odległoś ciach żołnierzy z bronią. Celem dokładnej k o n tro li ruchu granicznego A u stria c y w ycięli na obszarach zalesionych linię d em ark acyjną rów no ległą do poszczególnych słupów granicznych, dopuszczając się nadużyć. L inia ta biegła od m iejscow ości L u k i pod M ajdan Sieniaw ski naprzeciw ko w si polskiej W ola Różaniecka, d alej od wsi Zam ch do w si a u striac kiej T ęp iły n a p rze strz e n i p ó łtorej m ili lasem aż po rzekę Tanew, w resz cie od w si Ł u k i M aziły naprzeciw ko wsi austriackich Podlesina i Styże do k o m ory Bełżce na w p ro st Je z ie rn y aż do g ran icy z R o s ją 38.
Nieco w cześniej, 4 1 1831 r., gu b ernium lw ow skie w ydało okólnik, ogłoszony n astępn eg o dnia w „Gazecie Lw ow skiej”. Pod groźbą konfiska ty m ają tk ó w w zyw ano poddanych au striack ich do p ow rotu z K rólestw a. Jednocześnie grożono rep re sja m i w stosunku do tych, k tó rzy ośm ieliliby się zakłócać spokój lu b agitow ać do zaciągania się w szeregi powstańcze. Z abroniono naw iązy w an ia stosunków z p o w sta ń ca m iS9.
M im o rozlicznych u tru d n ie ń , zakazów i gróźb ochotnicy galicyjscy po przek ro czen iu g ran icy zbierali się w Tom aszow ie lub też w prost kie
row ali się do Zam ościa. N ie w szyscy jed nak pozostaw ali w w ojew ództw ie lubelskim , co w iązało się z tym , że było ono w dużej m ierze terenem przejściow ym . Część z nich, przew ażnie studenci, udaw ała się do W arsza-35 B o g d a ń s k i , op. cit., s. 78; A. M ł o c k i , Pamiętnik, [W:] Zbiór..., s. 411;
L e w i c k i , op. cit., s. 26 n, 36 L e w i c k i , op. cit., s. 26 n.
37 Rkps 549a, k. 125 — Gruszecki, wójt gm iny Luchowa, do komisarza obw. za. m ojskiego 30 1 1831; k. 126 — Do KWL 1 I I 1831.
38 Rkps 627 (brak karty) — Raport naczelnika straży granicznej Tomaszewskiego do KWL 8 VII 1831, k. 59; Ref. Stanu MSZ do MSZ 26 VII 1831.
\
G A L I C J A A P O W S T A N I E L IS T O P A D O W E
w y przez L ublin—Kozienice. Istn iała także d ru g a tra s a — znacznie m niej uczęszczana — przebiegająca przez Z aklików w k ieru n k u Z aw i chostu. P rzyczyną tego był fak t, że zarów no w ładze ad m in istra c y jn e, jak i w ojskowe nie m ogły zapew nić im potrzebnego sp rzętu w ojskow ego, zwłaszcza broni, na b ra k k tó rej ciągle narzekano. Nie zawsze też p o siadali oni w y starczające środki do życia. A by um ożliw ić im dalsze przejście, K om isja W ojew ództw a L ubelskiego udzielała k a rt drożnych. W ydała też polecenie w ójtom gm in i b u rm istrzo m m ia st n a trak cie z L ublina do W arszaw y nakazu jąc d ostarczanie podw ód i żywności. W sam ym ty lko styczniu w L ublin ie znajdow ało się ok. 40 ochotników , dla który ch K om isja W ojew ództw a L ubelskiego w y dała 12 k a rt droż nych — aż 10 z nich przeznaczono dla stu d e n tó w 4". W p rzybliżeniu, ze względu na fragm entaryczność źródeł, liczbę ochotników , k tó rz y opuścili województwo, m ożna szacować na ok. 300 osób. P ozostali zaciągnęli się do służby w tw ierdzy Zamość i do form ow anego w L u b linie przez płka
Adam a Jaraczew skiego pierw szego p u łk u jazdy lubelskiej, w k tó ry m \ wszystkie stanow iska oficerskie pow ierzono 11 ochotnikom z G alicji.
N im i też u zupełniali swoje ko rpu sy generałow ie: D w ernicki i C hrzanow ski 41.
Obok reg u la rn y c h pułków , do k tó ry ch obw ody dostarczały ludzi w ed ług nałożonych kontyngentów , w w ojew ództw ie lubelskim organizow ały się jednostki ochotnicze. In icjato ram i form ow ania ich byli zaw odow i ofi cerowie — m jr A ntoni Ł ukow ski i m jr H orodyński. P ierw szy z nich, m ający za sobą 26 la t służby w ojskow ej, w y d ał 9 X II 1830 r. w Szcze brzeszynie odezwę do ludności, k tó rą p rzesłano także do G alicji. Celem jej było zorganizow anie p u łk u lekkiej jazd y pod nazw ą „O brońcy O j czyzny i K o n sty tu c ji”. Zaw iadam iając o ty m K om isję W ojew ództw a L u belskiego pisał, że organizuje swój p u łk w Szczebrzeszynie, blisko g ra nicy austriack iej, w celu u łatw ien ia ochotnikom zaciągania się. P a tro n a t n ad pułkiem spraw ow ał gen. E d w ard Ż ó łto w sk i4a.
40 WAPL, rkps 540, k. 70, 72, 75—76, 89—91, 102 n., 110 — KWL do w ójtów gmin i burmistrzów na trakcie z Lublina do W arszawy 9—31 I 1831; rkps 625, k. 7—30 — Lista osób znaczniejszych przybyłych z zagranicy, 12—25 II 1831; „Ku rier Lubelski”, 7 I 1831. Ochotnicy galicyjscy zaciągali się do V pułku, form o wanego przez Ordynację Zamoyską w W arszawie, a także i do oddziałów w w o jewództwie sandomierskim.
41 Źródła..., t. II, s. 44 — Dwernictki do Naczelnego Wodza 22 III 1831; J a b ł o n o w s k i , op. eit., s. 148; M. B u d z y ń s k i , Wspomnienia z mojego życia, Poznań 1880, t. I, s. 51 nr..; B o g d a ń s k i , op. cit., s. 76. Ci, którzy wkroczyli do województwa lubelskiego po rozpoczęciu dziiałań, pozostali na m iejscu, po nieważ nad Wisłą stały oddziały kozackie.
42 WAPL, rkps 499, k. 6 — Odezwa mjra Łukowskiego do Rodaków celem zorgani zowania pułku Obrońców Ojczyzny i Konstytucji, 9 XII 1830; k. 9 — Łukowski do KWL 10 XII 1830.
B rak m ateriałó w nie pozw ala rozstrzygnąć, czy p u łk ten został w peł ni zorganizow any i u ży ty w czasie działań w ojennych. Być może z po w odu n iew y starczającej liczby ochotników został w cielony do innej fo r m acji.
Podobnie d aw ny oficer polski In n ocen ty H orodyński, otrzym aw szy p a te n t n a m ajo ra, upow ażniony został przez K om isję Rządową W ojny 8 I 1831 r. do form ow ania p u łk u lekkiej jazdy pod nazw ą „Złota Cho rągiew W olności”. Składać się ona m iała z „tow arzyszy” oraz „szere gow ych” i o p a rta b yła na w zorach tej fo rm acji z czasów Rzeczypospoli tej. K om isja Rządow a W ojny zobowiązała się dostarczyć bro ń i części oporządzenia dla koni. O ddział ten form ow ano w zdłuż całej granicy wo jew ództw a z G alicją n a p rze strz e n i od K rylow a aż po Janów , zaś sztab zn ajdow ał się w Tom aszow ie L ubelskim . S tąd też 191 w ysłał Horodyński odezw y do m ieszkańców w ojew ództw a lubelskiego, w zyw ające do skła dania o fiar na p o trzeb y oddziału. P rag n ąc w szybkim czasie skom pleto wać go, w ysłał por. A ntoniego Olszew skiego na granicę au striack ą celem zebran ia ochotników z G alicji. Z u pełny b ra k fu n du szy udarem nił jego zam ierzenia. 30 lud zi zebranych, i w yekw ipow anych kosztem H orodyń- skiego, rozdzielono m iędzy inne p u ł k i 43.
G łów ne przy czy n y nieu d an y ch pró b uform ow ania oddziałów ochotni czych m ia ły sw oje źródło w ogrom nym rozproszeniu w ysiłków , poniew aż jednocześnie w różnych p u n k tac h w ojew ództw a, bez uprzednio w ytyczo nego p lan u , tw orzono inne, sam odzielne jednostki. B rak środków fin a n sowych, koni, sp rzętu wojskowego, zwłaszcza broni, oraz wyszkolonych k a d r oficerskich w pływ ał deprym u jąco na ochotników , w w yniku czego p rzedsięw zięte zam ierzenia zakończyły się niepow odzeniem .
W om aw ianym przez nas okresie ze stacjo nu jących na granicy z w o jew ództw em lubelskim w ojsk au striack ich zdezerterow ało do pow stania w ielu żołnierzy. R ap o rt Z y g m u n ta Dobka, w którym- zaw arte zostały 4-punktow e w a ru n k i przed staw ion e przez żołnierzy austriackich, p rze słany 411831 r. C zarto ry sk iem u w skazuje na to, że inicjatyw a wyszła od nich sam ych z G alicji. Sw oje przejście do K rólestw a i zaciągnięcie się
48 WAPL, rkps 514, k. 121 — mjr Horodyński do ROWL 21 I 1831; k. 122— 123 — Do Szanownych Obyw ateli W. Lubelskiego 19 I 1831 — żona Horodyńskiego zło żyła gotowiznę na sumę 5 tys, zł; k. 120 — ROWL do Obyw ateli 24 I 1831; rkps 28, k. 24 — zob. T. M e n c e l , Działalność w ła d z cyw ilnych wojew ództw a lubelskiego w okresie powsta nia listopadowego, „Rocznik Lubelski”, V (1962) 144; AGAD WC, rkps 233 a, k. 107 — A. Olszewski, por. Złotej Chorągwi, 20 I 1831. Odezwę Horodyńskiego do Galicjan zam ieścił „Kurier Lubelski”, Jabło nowski (op. cit., s. 150) pisze, że garnęli się do niej ludzie chcący szybko zdobyć awanse. B. G e m b a r z e w s k i , R odow ody pu łków polskich i oddziałów r ó w norzędnych od r. 1717 do r. 1S31, Warszawa 1925, s. 16.
G A L IC J A . A P O W S T A N I E L I S T O P A D O W E 99
do arm ii pow stańczej uzależniali jed n ak od uzyskania g w a ra n cji Rządu Narodowego, że nie zostaną w y dan i A ustrii. Żądali jednocześnie ok reśle nia wysokości w ynagrodzenia za konie, bro ń i w szelki in n y sp rz ę t w o jenny. A by zachęcić ich do dezercji, Z. Dobek proponow ał w ypłacać k a- w alerzystom za konie, a piechocie za broń sum y wyższe od tych, jakie daw ano dostawcom arm ii cesarskiej. P ierw si m ieli otrzym yw ać 500 zł, podczas gdy piechota 150 zł. Na m iejsce tra n sa k c ji w y b ra n o n a d g ra niczne m iasto Tomaszów, stąd też m ieli być oni w ysy łan i do m iejsc przeznaczenia 44. Dobek usilnie zabiegał o w yrażenie zgody na te w aru n k i. Prag nął zrealizow ać już k ilk akro tn ie w cześniej p rzed staw ian y przez siebie w ładzom w ojskow ym p ro je k t form ow ania pułków w zdłuż całej granicy w ojew ództw a lubelskiego z G alicją, do k tó ry ch ci żołnierze m ieli być przeznaczani jako in stru k to rzy . P isał on tam : ,,byle m iałem żądane tu wiadomości a przez stosunki rozsłać je m iędzy a u striack im i w ojskam i p o trafię” 46. O niezrealizow aniu tych p ro jek tó w zadecydow ały w zględy polityczne. Potw ierdzeniem tego są ponow ne propozycje przedstaw ion e w połowie m arca gen. D w ernickiem u w czasie jego p o bytu pod Zam ościem przez dwóch dezerterów au striackich, być m oże specjalnie w ysłanych w tym celu. D w ernicki zw rócił się wówczas do. Skrzyneckiego z listo w nym zapytaniem , jak m a postąpić na w ypadek, gdyby w ładze au striack ie zażądały w ydania zbiegów 48. N iem niej jed n ak w ty m okresie zanotow a no wiele prób dezercji, głównie jed n ak pojedynczych żołnierzy. Znane są także w ypadki dezercji kilkunastoosobow ych grup, n ależały one je d nak do rzadkości. Ze w zględu na frag m entaryczność źródeł nie jesteśm y w stanie podać n aw et w przybliżeniu szacunkow ych danych. W iadom o jednak, że większość stanow ili żołnierze z pułków w ęgierskich, ta k z jaz dy, jak i piechoty. W szyscy odsyłani byli do Z a m o śc ia 47. D ezercje te były spowodowane nie tylko gorszym i w aru n k am i p an u jący m i w arm ii austriackiej, ale b yły także w ynikiem prow adzonej ak cji ag ita cy jn e j wśród żołnierzy pułków w ęgierskich, gdzie notow ano szczere sym patie polonofilskie 4a. .
W ładze au striack ie wszelkim i m ożliw ym i środkam i s ta ra ły się zapo biec dezercji, gdyż obaw iały się, by nie p rzy b ra ła ona w iększych rozm ia
44 AGAD WC, rkps 7, k. 32 — Dobek do Czartoryskiego, Tomaszów 4 I 1831. 45 Tamże.
46 C h o ł o d e c k i - B i a ł y n i a , op. cit., s. 49.
47 Rkps 83, k. 47 — PKWL do Ministra PKRSWiP 7 V 1831; rkps 627, ki 25, 45 — Nadstrażnik V dyst. w woj. lubelskim do M ałachowskiego 26 VII 1831 raport Bromirskiego do KRW 26 V I '1831.
4? K. M e h r e r ó w n a, Proces hr. Jana Drohojewskiego (1831—1833), ,.Kwartalnik Historyczny”, 25 (1911) 478—479.
rów, co m ogło w yw ołać nieobliczalne następstw a. D latego też wzdłuż całej g ran icy z w ojew ództw em lubelskim dokonano w y m iany garnizonów i oddziałów stra ż y granicznej, zastępując je pułkam i w ęgierskim i. W m a ju i czerw cu w pogoni za d e zerteram i oddziały szwoleżerów austriackich k ilk a k ro tn ie n a ru sz y ły granice K ró lestw a zapędzając się aż pod Tom a szów, siłą zm uszając d ezerteró w do pow rotu 49. W stosunku do osób cy w ilnych, k tó ry m udow odniono prow adzenie akcji ag ita cy jn e j w wojsku, ju ż po u p a d k u p o w stan ia w ytoczono procesy, skazując niektórych z nich n a k a ry długoletniego w ięzienia 50.
♦
P odobnie jak w 1794, a n a stęp n ie w 1809 i 1863 r., tak i w czasie pow stan ia listopadow ego G alicja — obok innych dzielnic — także zazna czyła sw ą łączność, d ając tem u w y raz w udzielaniu w ielostronnej po mocy. Je d n ą z ty ch form było przerzucanie ochotników do K rólestw a, a w in te resu jąc y m nas w y p ad k u — do w ojew ództw a lubelskiego. Akcja ta, początkow o sam orzutna, w późniejszym okresie — w związku z po w stan iem n a ty m tere n ie m isji R ządu Narodow ego — n ab ra ła cech zorga nizow anej działalności. Dzięki tem u zdołało przejść do w ojew ództw a lu belskiego ok. 700 ochotników , w p rzew ażającej części rek ru tu ją c y ch się z m łodzieży. Nie w szyscy jed n ak pozostali w jego granicach, a to na sku tek błędów popełnionych zarów no przez w ładze wojskowe, jak i cyw ilne w ojew ództw a, k tó re nie zdołały w ykorzystać ich entuzjazm u i zapału. G łów ną przy czy ną był b ra k b ro ni i innego niezbędnego ekw ipunku wojskowego.
N apływ ochotników uzależniony był także od stanow iska zajętego przez w ładze austriackie, k tó re jed n ak zm ieniało się na niekorzyść pow stania. W szystkie zarządzenia gubernium , groźby, a n aw et i rep resje m iały przeszkodzić w e w zajem nych k o n tak tach z K rólestw em . Szczegól nie dotkliw ie dały się odczuć zarządzenia wojskowe, ścisła kontrola i ob sadzenie granicy, a następ n ie rozciągnięty kordon w związku z poja w ieniem się cholery.
Ze w zględów p olitycznych nie d ały spodziew anych rezultató w , p ro pozycje i p ró b y ag itacji prow adzone w śród żołnierzy austriackich, stacjo nu jący ch w G alicji.
49 Rkps 627, k. 25, 28 — Nad.strażnik dystansu V w woj. lubelskim do MSZ [czer w iec — lipiec].
50 M e h r e r ó w n a, 1. c., s. 479. Proces w ytoczono m. in. hr. J. Drohojewskiemu, E. Staniszew skiem u, Z. Przewłockiem u.
G A L I C J A . A P O W S T A N I E L IS T O P A D O W E 101
L ’AIDE DE LA GALICIE A L ’INSURRECTION DE NOVEMBRE (1830) EN VOIVODIE DE LUBLIN
En s’appuyant sur des m atériaux d’archives, l ’auteur présente un problèm e qui n ’avait pas été étudié jusqu’à présent, celui de l’aide de la G alicie au Royaume luttant dans l ’insurrection de .novembre. Une des m ultiples m anières d ’aide était le lancement des volontaires de G alicie dans la voïvodie de Lublin. Ce m ouvem ent, d’abord spontané, devint plus tard, par su ite de la création sur ce terrain d’une mission du Gouvernement National, une action organisée. Grâce à cela, 700 v o lontaires, pour la plupart des jeunes, réussirent' à passer la frontière. Tous cepen dant ne restèrent pas dans les frontières de la voïvodie, à cause des erreurs com m i ses par les autorités m ilitaires et civiles de voïvodie qui ne savaient pas profiter de leur ardeur et leur enthousiasm e. Les raisons principales en étaient le manque d’armes et d’autre équipement m ilitaire nécessaire. L ’afflu en ce des volontaires dépendait aussi de l ’attitude des autorités autrichiennes qui évoluait au désavan tage de l ’insurrection. On ressentit particulièrem ent les m esures m ilitaires, le sévère contrôle et la surveillance de la frontière, et plus tard, l’introduction du cordon à cause de l ’apparition du choléra. Pour des raisons politiques, les pro positions et les tentatives d'agitation auprès des soldats autrichiens stationnant en Galicie, ne donnèrent pas de résultats.