• Nie Znaleziono Wyników

View of Pomoc Galicji dla powstania listopadowego w województwie lubelskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Pomoc Galicji dla powstania listopadowego w województwie lubelskim"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

ROCZNIKI HUMANISTYCZNE Tom XVI, zeszyt 2 — 1968

JAN SKARBEK

POMOC G A LIC JI DLA PO W STA N IA LISTO PA D O W EG O W W OJEW ÓD ZTW IE LU BELSK IM

O pracow anie powyższego t e m a tu 1 um ożliw iły źródła rękopiśm ienne znajdujące się w A rchiw um G łów nym A k t D aw nych w W arszaw ie, W o­ jew ódzkim A rchiw um P aństw o w y m w L ublinie, a także w Bibliotece C zartoryskich w K rakow ie. Na szczególną uw agę zasłu g u ją m a te ria ły z dwóch pierw szych zbiorów. S k ła d ają się na nie: a k ta M in isterstw a Spraw Zagranicznych, ra p o rty kom isji w ojew ódzkich — lubelsk iej, sa n ­ dom ierskiej i krakow skiej, oraz ra p o rty kom isarzy obw odow ych w o je­ w ództwa lubelskiego. Z n a jd u je m y tam w y k azy p rzy b y ły ch z G alicji ochotników, p odjęte przez A ustriak ów zarządzenia i środki celem ści­ słego obsadzenia granicy, a także dane św iadczące o p a trio ty c z n ej po­ staw ie m ieszkańców G alicji. Z B iblioteki C zartoryskich w y k o rzystano papiery m isji lw ow skiej. Ź ródła rękopiśm ienne uzupełniono d ru k o w a ­ nym i.

*

Pierw sze — niejasne jeszcze — w ieści o w y pad k ach 29 X I 1830 r. w W arszaw ie d o tarły praw dopodobnie już n astępnego dnia do Lw ow a 2. 1 N iniejszy artykuł jest częścią przygotow ywanej przez autora pracy o pomocy Galicji dla powstania listopadowego w w ojew ództw ie lubelskim . Pośw ięcony został ochotnikom galicyjskim , którzy w om awianym przez nas okresie znaleźli się w w ojew ództw ie lubelskim .

W dotychczasowej literaturze brak jest pełnego opracowania w ogóle za­ gadnienia pomocy Galicji dla powstania 1830—1831. Trochę m iejsca w szkico­ wym zarysie pośw ięcił tym sprawom. A. Sokołowski Galicja w obec powsta nia listopadowego, „Sprawozdania z czynności posiedzeń P A U ”, 1920, s. 15— 18. Problem ten poruszył W. Tokarz w pracach: Armia K r ó lestw a Folskiego 1815— —1831, Piotrków 1917 i Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831, W arszawa 1930. N aj­ szerzej — jak dotąd — zagadnienie to om ówił J. D utkiew icz w ksj^żce pt. Austria wobec powstania listopadowego (Kraków 1933). Udziału studentów U ni­ w ersytetu Lwow skiego w powstaniu dotyczy rozprawa K. Lew ickiego pt. Uni­ w e rsy tet L w o w sk i a powstanie listopadowe (Lwów 1937). Nadto należy w y ­ mienić jeszcze rozprawki: J. Chołodeckiego-Białyni L w ó w w czasach p o w s ta ­ nia listopadowego (Lwów 1930) oraz S. Schniir-Pepłow skięgo Z przeszłości G a­ licji (1772—1862) (Lwów 1895).

(2)

N ależy przypuszczać, że przekazano je do G alicji z W ołynia. Dnia 30 XI uczniow ie L iceum K rzem ienieckiego pow iadom ieni zostali przez syna urzędn ik a gubernialnego M ulew icza o przyb yciu nadzw yczajnej szta­ fe ty z K ró lestw a, donoszącej o w y b u chu rew olucji w W arszaw ie i w y­ cofaniu się ks. K on stantego D opiero w dw a d ni później, 1 X II 1830 r., dokładniejsze w iadom ości przy w ieźli kupcy żydow scy z Brodów, m. in. w iedziano już w G alicji o u stą p ie n iu R osjan z W arszaw y. Z biegiem czasu drogą przez T arnów zaczynają n apływ ać coraz nowsze inform a­ cje 4. Znacznie później pow iadom ione zostało gubernium lwowskie, sp ra ­ w u jące w ładzę a d m in istra c y jn ą na teren ie G alicji. Dnia 5 X II urzędo­ w ą wiadom ość p rzekazał g u b ern ato ro w i Lobkow itzow i ówczesny rezy­ d e n t a u stria c k i w K rakow ie, baro n L orentz 5.

Do publicznej w iadom ości inform acje te podane zostały dopiero 10 X II przez „G azetę L w ow ską”, jed y n y wówczas ukazujący się w jęz. polskim periodyk w G alicji. Od tego dnia zam ieszczała ona szczegółowe relacje z przebiegu rew o lu cji w W arszaw ie i donosiła o patriotyczn ej postaw ie społeczeństw a K rólestw a. B yły to przew ażnie p rzed ru k i z ga­ zet w arszaw skich oraz z „Ö sterreich isch er B eobachter” (Dostrzegacz A ustriacki) i „W iener Z e itu n g ” (G azeta W ied eń sk a)6.

W ybuch pow stania w yw ołał w społeczeństw ie galicyjskim duży w strząs i b ył dla niego całkow itym zaskoczeniem . P rz y ję to go n ajp ierw z pew ny m niedow ierzaniem , a z czasem znacznie m niej entuzjastycznie niż w W ielkopolsce czy też w K rako w ie 7. Złożyło się na to w iele p rzy ­ czyn. G łów nym ośrodkiem polskości była szlachta, przew ażnie zuboża­ ła, do tkliw ie odczuw ająca n a stę p stw a fiskalnej po lityk i austriackiej. W zw iązku z n iejasn ą jeszcze sy tu a c ją zajęła stanow isko wyczekujące, nie chcąc angażow ać się w ru ch u w yw ołanym przez młodzież. W m ia­ stach przew ażali Żydzi i Niemcy, zaś polska inteligencja zawodowa s ta ­ now iła jeszcze m in im aln y procent. D latego też Lobkow itz nie dow ierzał galicjanom uw ażając, że jest to tylk o chw ilow y, dw uznaczny nastró j. Pisał, że „większość szlachty, duchow ieństw o katolickie i cała in teli­

3 A. K o z i e r a d z k i , Wspom nienia z lat szkolnych 1820—1831, Wrocław 1952, s. 265 nn.

4 L. J a b ł o n o w s k i , Pamiętniki, Kraków 1963, s. 144; L e w i c k i , op. cit., s. 20.

*>

5 S c h n ii r-P e p ł o w s k i,, op. cit., s. 296 n.; Sz. A s k e n a z y, Zabiegi dyplom a­ tyczn e polskie 1830— 1831, „Biblioteka W arszawska”, II (19031 265.

6 S c h n ii r - P e p ł o w s k i, op. cit., s. 297.

7 A. W o j t k o w s k i , Udział W ielk opolski w powstaniu listopadowym, „Kwar­ talnik H istoryczny”, 44 (1930) 462 nm.: S. S t e t k i e w i c z ; Rzeczpospolita K r a ­ kow s k a w dobie powstania listopadowego, „Biblioteka K rakowska”, (1912), z. 45, s. 42, 58.

(3)

G A L I C J A A P O W S T A N I E L I S T O P A D O W E 8 9

gencja opowiedzą się za pow stan iem ” 8. K rańcow o odm iennie zachow y­ wała się młodzież, zwłaszcza uniw ersy tecka, w śró d k tó re j odzyw ały się głosy z powodu w ybuchu rew olucji. O na też jaw nie solidaryzow ała się z pow staniem . Sw oim i w ystąpieniam i, śpiew am i p atrio ty c z n y m i d aw a­ ła w yraz żywego zainteresow ania rozg ry w ający m i się w ypadkam i. Objęcie d y k ta tu ry przez Chłopickiego było zapow iedzią, ja k pow szech­ nie sądzono, pom yślności dla spraw y. N azw iska „belw ederczyków ” po­ chodzących w łaśnie z G alicji, m ianow icie: M aurycego M ochnackiego, S ew eryna Goszczyńskiego i L udw ika N abielaka, b y ły dla nich dod atko ­ wym bodźcem do działania

W styczniu sy tu acja uległa rad y k a ln ej zm ianie. W szystkie rap o rty , zarów no w ładz adm inistracy jn y ch , działających agentów , ja k i listy osób p ry w atn ych, zgodnie podk reślają, że społeczeństw o G alicji sp rz y ­ jało spraw ie polskiej. W szyscy, k tó rz y nie m ogli osobiście wziąć udziału w walce przez zaciągnięcie się do w ojska, s ta ra li się pom óc składaniem ofiar. W postanow ieniu ty m u tw ierd z ali ich oficerow ie w ojsk a u s tria c ­ kich, nierzadko rodowici N iem cy, p rzyzn ając Polakom , „iż sp ra w ie d li­ w e m ają pow ody p ow stania i w ybicie się spod jarz m a rosyjskiego, n a ­ zyw ając fam ilię p an u jącą rosy jską — ty ra n a m i” 10.

Ze w zględu na zaistniałą sy tu a c ję w K rólestw ie, przesadnie obaw ia­ jąc się o losy prow incji, w ładze g u b ern iu m z L obkow itzem na czele podjęły natychm iastow e nadzw yczajne środki ostrożności. Spow odow a­ ne zostały one w dużym stopniu zarów no obaw am i w kroczenia w ojsk pow stańczych do G alicji, jak rów nież po u fn y m i w iadom ościam i o n a sy ­ łaniu agentów pow stańczych — kom isarzy w erbunkow ych. Donosił o tym n ieustan nie z K rakow a w spom niany już L o ren tz u . W porozum ie­ niu z naczelnie ko m enderującym w ojskam i au stria c k im i gen. Józefem S tu tterh eim em nieznacznie uzupełniono słabe dotychczasow e ,12-tysięcz- ne siły i garnizon Lw owa, k tó rem u rozdano niezw łocznie o strą a m u n i­ cję. Dokonano now ej dyslokacji w ojsk, w strzym an o w ydaw an ie u rlo ­ pów. W ojsko odnowiło przysięgę n a w ierność cesarzow i. W zmocniono p atrole i straże graniczne b atalio nem piech o ty i oddziałem h uzaró w ce­ lem ciągłego obserw ow ania Zam ościa i Sandom ierza. Licząc się z p rz y ­ byciem do G alicji znaczniejszych oddziałów w ojskow ych, zakładano no­

8 J. D u t k i e w i c z , op. cit., s. 32, 48; A s k e n a z y , 1. c., s. 267 nn. Lobkowitz objął gubernatorstwo w Galicji w 1827 r. (AGAD WC, rkps 549a, k, 175 —• Do KWL 20 I 1831).

8 A s k e n a z y , 1. c., s. 35; L. F i n k i e 1, Historia u n iw ersy te tu lw owskiego, Lwów 1894, s. 283; L e w i c k i , op. cit., s. 20 nn.

10 AGAD WC, rkps 549 a k. 125 — Gruszecki do KWL 30 1 1831; k. 175 — Do KWL 20 1 1831; AGAD WC, rkps 627, k. 8 — Do Rządu Narodowego 5 I I 1831. 11 L e w i c k i, op. cit., s. 20; A s k e n a z y , J, c., s, 35.

(4)

w e m agazyny, przeznaczając na ten cel niektóre klasztory lwowskie, S tacjon u jące oddziały b y ły jed n ak zb yt szczupłe w stosunku do staw ia­ nych im zadań. G łów ne siły au striack ie jeszcze 30 I 1831 r. stały pod K rakow em i w e Lw owie, a w ew n ątrz k ra ju rozlokow ane były tylko 3 regim enty. Lobkow itz nie m iał wielkiego zaufania do tych oddzia­ łów, dlatego też dom agał się od rządu w iedeńskiego zastąpienia g a rn i­ zonów lw ow skich p u łk am i w ę g ie rsk im i12. N aczelnicy cyrkułow i o trzy ­ m ali polecenie rozciągnięcia tajnego nad zoru nie tylko na osoby p rzy ­ byw ające z K rólestw a, ale i na tych m ieszkańców G alicji, który ch prze­ konania polityczne nie budziły zaufania. Szczególną uw agę m jeli zw ra­ cać na m łodzież, b y nie p rzek rad ała się przez granicę. Dnia 25 X II ro ­ zesłano z cyrkułów lis ty okólne do w szystkich ziem ian celem złożenia podpisów w im ieniu swoim i poddanych, zapew niających, że nie wezm ą udziału w rew olucji, gdyby tak a w ybuchła w G alicji. Upoważniono ko­ m isarzy cy rkułow ych do przeglądania k o re sp o n d e n c ji13. W prowadzono n a d to i inne jeszcze obostrzenia w stosunku do osób przybyw ających z K rólestw a. W styczniu kom ory celne w m yśl zarządzeń nie w puszcza­ ły nikogo do G alicji, n aw et posiadaczy paszportów polskich, w izowa­ nych przez konsula austriackiego w W arszaw ie, barona O echsnera. Po pew nych w ah an iach zgodzono się na przyjęcie em igran tów z K rólestw a, ale dopiero po u p rzed nim podan iu przez nich m iejsca po bytu 14.

W ojew ództw o lubelskie zajm ow ało południow o-w schodnią część ob­ szaru K ró lestw a. Od p ołudnia i południow ego zachodu sąsiadow ało z G a­ licją na p rze strz e n i ok. 300 km . N a tu ra ln e granice w yznaczały rzeki — od zachodu W isła, n a wschodzie Bug. G ranica biegła pow yżej m iejsca, gdzie San w pada do W isły, od Borowa do Łążek, dolnym biegiem rzeki S anny, d alej linią w okolicach B rzozy do D ąbrow y, następ n ie przez Go- liszowiec, Św idry, D ep u taty , M aziarnię, Żuk do K rzeszow a (od K am ion­ ki do K u ln a Sanem ) i przez D ąbrów kę, Luchów, Lubliniec, Poor, K o rd y- nie, S zlatyn, Rzeplin, Zabezie do Bugu. Na całym ty m obszarze w y stę­ p ow ały lasy. Z w arty m pasem ciągnęły się one w zdłuż gran icy od Za­ w ichostu do Tom aszowa. P rz ec in ały je liczne niew ielkie rzeki o doli­ nach przew ażnie b ag n isty ch (wzdłuż rzek i Tanew, poniżej T ę p iły )15.

W ażnym p u n k tem oparcia n a Lubelszczyźnie była tw ierdza Zamość. 12 AGAD WC, rkps 457 a, k. 245 — Komisarz obw. hrubieszowskiego do KWL

28X11 1830; AGAD WC, rkps 626, k. 5 — Raport Dem bskiego 28 1 1831; rkps 547 a, k. 148 — Bromirski do KWL 28X11 1830; D u t k i e w i c z , op. cit., s. 32, 48, 13 Rkps 547a, k. 219 — W olanowski do KWL 25 X II 1830; k. 148 — Bromirski do

KWL 18 X II 1830; D u t k i e w i c z, op. cit., s. 32.

14 Rkps 626, k. 5 — R aport W yszomirskiego do KW Sandomierskiego 28 1 1831. 15 IC. F l e . m n i n g , Galizien und N ordobtungarn (1: €00 000). Na pozostałe dwa w o­ jew ództw a graniczące z Galicją — krakowskie i sandom ierskie — przypadało niecałe 200 km granicy.

(5)

G A L I C J A A P O W S T A N I E L I S T O P A D O W E

9 1

W praw dzie z powodu dużego oddalenia od W isły posiadała d ru g orzęd­ ne znaczenie strategiczne, to jed n ak w ażna była ze w zględu na G alicję i W ołyń. S tała się nie ty lk o dogodnym p u n k tem zbornym dla n a p ły w a ­ jących ochotników i szukających schronienia oddziałów, ale i bazą w y ­ padow ą przeciw ko południow ym guberniom cesarstw a 18.

P rzedstaw ione zarządzenia a d m in istra c y jn e i rozporządzenia w ojsko­ we p od jęte w G alicji m iały przeszkodzić, w m yśl zam ierzeń gubernium , we w zajem nych k o n tak tach tej prow incji z K rólestw em . Nie w y w arły one jed n ak większego w pływ u, podobnie zresztą, ja k i stanow isko zajęte w tej spraw ie przez D yktatora, k tó ry nie zgodził się na form ow anie le­ gionu galicyjskiego. W d ru g iej połow ie g ru d n ia d aje się w yraźn ie za­ obserw ować znaczny n ap ły w ochotników z G alicji do w ojew ództw a lu ­ belskiego. N iew ątpliw ie p rzyczy n iły się do tego w dużej m ierze in s tru k ­ cje, jakie o trzy m ały polskie w ładze graniczne, a szczególnie stra ż g ra ­ niczna w ojew ództw a lubelskiego, k tó re j nakazano służyć zgłaszającym się ochotnikom w szelkim i u ła tw ie n ia m i17.

P ierw si ochotnicy re k ru to w a li się w yłącznie z m łodzieży, głównie studen tó w U n iw ersy tetu Lwowskiego. Było to zasługą ju ż od dłuższe­ go czasu działających tam tajn y c h zw iązków akadem ickich. P rzez sw ych agentów : A ugusta Bielowskiego, Szym ona Ł opatyńskiego i L u cjana S to ­ bieckiego, studenci oddziaływ ali także n a m łodzież gim n azjalną i rz e ­ m ieślniczą. W akcji tej szczególną rolę odegrali: stu d e n t W ydziału P r a ­ w a Feliks P oradow ski i b y ły oficer h uzaró w H ipolit C hołoniew ski. Z p o­ lecenia kom endanta tw ierd zy Zamościa, gen. Ju lia n a Sieraw skiego, w grud n iu ochotnicy ci rozkolportow ali n a tere n ie Lw ow a i w jego oko­ licach nie znane dotychczas tu rozporządzenia R ządu N arodow ego 1S. Nie znam y treści tych rozporządzeń. W ątpić należy, ab y naw oływ ano w nich do zaciągania się w szeregi arm ii pow stańczej, ty m b ard ziej że R ządo­ wi szczególnie zależało na u trz y m an iu dobrych stosunków z A ustrią.

Z ra p o rtu działającego w G alicji agenta, byłego in te n d e n ta G ene­ ralnego S karbu za kierow nictw a W ęgleńskiego, ziem ianina z Podola 16 I. P r ą d z y ń s k i , Pamiętniki, K raków 1909, t. I, s. 289; W. T o k a r z , op. cit.,

s. 69 n.

17 Rkps 457 a, k. 109 — Dembski do KWL 15X11 1830; AGAD WC, rkps 238, k. 7 — Do Rady Najwyższej Narodowej 7 1 1831 — „Zwróciło wszelako [KWL — JS] uwagę tejże straży, iż gdyby pojedyncze lub w gromadzie zebrane osoby w przyjaznych dla kraju naszego zamiarach na granicy staw iły się i przejścia zażądały, w takim przypadku przejście granicy bez żadnej rew izji dozwolone im ma być”.

18 F. P o r a d o w s k i , Wspomnienia z roku 1830 i 1831, [W:] Zbiór pam iętn ików do historii powstania polskiego z roku 1830—1831, L w ów 1882, s. 434; C h o ł o- d e c k i-B i a ł y n i a, op. cit., s. 34; W. T o k a r z , Dzieje Polski 1816—1831, [W:] Polska — je j dzieje i kultura, W arszawa [brw.], s. 144. Oprócz zw iązków aka­ demickich istniały tam Związek Patriotyczny i Gmina N adwiślańska,

(6)

austriackiego, Z y g m u n ta Dobka, przesłanego 4 I 1831 r. na ręce ks. A da­ m a C zartoryskiego, w ynika, że w sam ym ty lk o Tom aszowie znajdow ało się 205 ochotników. Spodziew ano się także przybycia znacznej grupy złożonej w yłącznie ze s tu d e n tó w 19. N ajw iększy n ap ływ ochotników do w ojew ództw a lubelskiego p rzy p ad a na okres od stycznia do końca m a r­ ca. Coraz, w y raźn iej u jaw n ia się już w ted y w G alicji sam orzutna, po­ w stała z p ry w a tn e j inicjaty w y , p atrio ty czn a działalność. W rapo rtach n ad sy łan y ch do K om isji W ojew ództw a L ubelskiego podkreśla się obok p a trio ty c z n ej po staw y obyw ateli galicyjskich szczególnie stanow isko m łodzieży, k tó re j pośw ięcenie „w yrów nyw a najgorliw szym naszego k ra ­ j u ” 20. A ktyw niejsze jednostki, np. w okręgu tarnopolskim Rozwado­ wski, Zaw adzcy, K am ieniecki i K. Zagórski, zachęcali m łodzież do u d a ­ w an ia się do K rólestw a. A gitacją zajm ow ały się także i kobiety. We Lw ow ie codziennie m ożna było znaleźć odezw y naw ołujące: „B racia do b ro n i” 21.

W w y n ik u tego ro d zaju ak cji w ychodźcy grupow ali się w liczne p a r­ tie. D ow ództw o obejm ow ali zazw yczaj dyrriisjow ani żołnierze w ojsk polskich i au striack ich lub też cieszący się pow ażaniem obyw atele. I tak np. w nocy z 7/8 stycznia oficer stra ż y g ranicznej składał ra p o rt o p rze­ kroczeniu g ranicy w okolicach W aręża przez 12 m łodych ludzi pod ko­ m endą 19-letniego h r. B ronisław a Stadnickiego. O chotnicy w k raczają­ cy do w ojew ództw a lubelskiego rek ru to w a li się nie tylko z graniczą­ cych z nim cyrkułów . D nia 19 I kom isarz obwodu zamojskiego, K asper W yrozębski, w piśm ie do K om isji W ojew ódzkiej, n a podstaw ie rap o rtu U rzędu M unicypalnego m iasta Zaklikow a, donosił o przybyciu g rup y ochotników z T arnow a i okolic ze znaczną ilością sp rzętu wojskowego. W śród nich sp o ty k am y oprócz stu d en tó w rów nież byłych dym isjono­ w anych oficerów : drugiego p u łk u ułanów polskich — h r. Stanisław a S tarzyńskiego, i au striack ich — h r. F e rd y n an d a K rasickiego, natom iast z k o rp u su inżynierów — Leopolda M ączyńskiego, Na podkreślenie za­ słu g u je fak t, zresztą jedy n y , że znajdow ali się w niej trz e j włościanie: J a n Jaw orski, Józef F e b e r i Józef Stadykow ski. U dział ich w grupie złożonej z sam ych ty lk o osób pochodzenia szlacheckiego zdaje się p rze ­ m aw iać za tym , że w p ły w na ich decyzję m ieli w łaśnie dw aj w ym ienie­ 19 AGAD WC, rkps 7, k. 29 — Dobek do Czartoryskiego 411831. W grudniu

1830 r. Z. Dobek pełn ił funkcję nadzorcy dochodów skarbowych w województwie lubelskim . Posiadał paszport austriacki, dzięki któremu swobodnie poruszał się w Galicji. Od czerwca 1831 r. brak o nim wiadom ości (rkps 627, k, 8 — Do Rządu Narodowego 5 I I 1831; rkps 238, k. 4 — KRPS do Rządu Tymczasowego 10 X11 1830).

20 Rkps 549 a, k. 11 n. — Komora celna w Tomaszowie do KWL 1 I I 1331.

81 Rkps 457 a, k. 147 — K om isarz obw. zam ojskiego do KWL 23X11 1830; C h o ł o- d e c k i-B i a ł y n i a, op. cit., s. 31; D u t k i e w i c z , op. cit., s. 141.

(7)

G A L I C J A A P O W S T A N I E L IS T O P A D O W E 93

ni h ra b io w ie 22, Rozpoczęcie działań w ojen n ych i zajęcie w ojew ództw a przez oddziały gen. K re u tz a chwilow o tylko, a z całą pew nością nie cał­ kowicie w strzy m ały napływ ochotników. P o tw ie rd z a ją to ra p o rty ko ­ m endanta Zamościa, gen. Ja n a K rysińskiego. P odjęcie przez gen. D w e r­ nickiego działań zaczepnych w w ojew ództw ie lubelskim i jego p o b y t pod Zamościem ściągnęły now ych ochotników . W ciągu k ilk u dni p rzy b y ło ich ponad 100, m. in. P iłat, S tru ty ń sk i, Dziokowski, U leniecki, M ikołaj Bołoz, Jarzym ow ski, H en ry k M alczewski, Sm ereczański, S ew ery n K o- rzeliński, Tomasz Chołodecki. Zdecydow aną większość stano w ili syno­ wie szlacheccy 23. W ty m też czasie zbiegło z G alicji kilkudziesięciu urzędników i niższych fu n k cjo n ariu szy państw ow ych. W ciągu niecałych czterech m iesięcy — od 23 X II 1830 r. do końca m arca 1831 r. — p rz e ­ kroczyło granicę w ojew ództw a lubelskiego ok. 500 ochotników

Z końcem m arca zaczyna działać w e Lw ow ie m isja R ządu N aro do ­ wego. Funkcję tę pełni p rzy b y ły ziem ianin z Podola, Izy d o r P ie tru sk i. Lobkow itz odniósł się do niego bardzo życzliwie. Ju ż znacznie w cześniej w stanow isku g u b ern ato ra dokonał się zasadniczy zw ro t w sto su n k u do daw nej w rogiej postaw y, zajętej w pierw szych dniach pow stania. S tał się nie ty lk o jego zw olennikiem , ale i zarazem p ośredn ikiem w p e rtr a k ­ tacjach pom iędzy W arszaw ą i dw orem w ie d e ń sk im 25. D obrze rów nież u kładały się w zajem ne k o n ta k ty z utw o rzo ny m w m a ju K o m itetem G a­ licyjskim , na którego czele stan ął K saw ery K rasicki. Z adaniem K o m i­ tetu było zorganizow anie zakrojonej na szeroką skalę pom ocy dla po­ w stania. P ie tru sk i i K rasicki pozostaw ali w ścisłych stosunkach z Lob- kowitzem . O dbyw ali długie konferencje, na k tó ry c h w zajem n ie p rze k a ­ zywano sobie posiadane inform acje i obm yślano sposoby działania. Ro­ lę pośrednika m iędzy nim i pełnił se k re tarz p rezyd ium gubernialnego, Zagórski. D latego też Lobkow itz — w cześniej pow iadom iony o w szel­

22 WAPL, rkps 544, k. 118 — Komisarz obw. zamojskiego do KWL 19 11831; C h o -

1 o d e c k i-B i a 1 y n i a, op. cit., s. 31. Starzyński pełn ił funkcje oficera w V pułku ułanów, uformowanym przez hr. Zamojskiego.

23 Rkps 549 a, k. 175 — Do KWL 20 1 1831; Źródła do d zie jó w w o j n y p o lsk o - ro sy j­ skiej 1830—1831, wyd. B. Paw łowski, W arszawa 1930, t. III, s. 44 — Dwernicki do Naczelnego Wodza 22 III 1831; Poradowski op. cit., s. 440.

24 AGAD WC, rkps 625, k. 27 — Lista osób znaczniejszych przybyłych z zagra­ nicy, 2 1 I I 1831; rkps 457a, k. 219 — Naczelnik straży granicznej do KWL 25X11 1830; k. 147 — Komisarz obw. zam ojskiego do KWL 23X11 1830; WAPL, rkps 544, k. 13 n„ 64 n.; WAPL, rkps 540, k. 70—72, 76, 89, 91, 98, 102 n., 110; rkps 549 «, k. 21; S o k o ł o w s k i , 1. c,, s. 17.

25 D u t k i e w i c z , op. cit., s. 66—67; S. K i e n i e w i c z , Konspiracje galicyjskie 1831— 1845, Warszawa 1950, s. 45 n.

(8)

kich zam ierzeniach — przez palce będzie p a trz y ł na w szelką pomoc idą­ cą z G alicji do K rólestw a 2,i.

W k w ie tn iu m ożna w y raźn ie zauw ażyć pierw sze sym ptom y św iad­ czące o słabnącym odpływ ie ochotników z G alicji. W przeciw ieństw ie do poprzedniego okresu, kiedy to w ychodźstw o przybierało c h a ra k te r m asow y, granicę p rzek raczają teraz tylko pojedynczy ochotnicy. N ie­ w iele też po m agały zach ęty i rozgłaszane zapew nienia o p rzygotow a­ nych środkach i w szelkich ułatw ien iach w. bezpiecznym przejściu g ra ­ n ic y 27. P rzy czy n należy szukać w coraz tru d n iejszej sy tu a c ji pow sta­ nia, spow odow anej niepow odzeniam i m ilitarn y m i, ale przede w szystkim w ścisłym obsadzeniu gran icy przez w ojska au striack ie w zw iązku z r u ­ cham i D w ernickiego nad granicą, a później z pow odu w ybuchu epidem ii cholery w K rólestw ie. W kw ietn iu i m aju A u striacy przeprow adzili po­ bór re k ru ta w G alicji. A by nie w yw oływ ać paniki, a zarazem przy spie­ szyć go, u rzęd n icy rozgłaszali, że odbyw a się on ,,w spraw ie polskiej, i to celem dania pom ocy naszem u k rajo w i przeciw ko R osji” 28. Z nie­ licznych zachow anych rap o rtó w dow iad u jem y się, że liczba przybyłych w ty m okresie ochotników nie przekroczyła 200 osób 29.

Ogółem w ciągu całego pow stan ia znalazło się w w ojew ództw ie lu ­ belskim ok. 700 ochotników . N ależy jed n ak nadm ienić, że cyfrą tą nie zostali zapew ne objęci w szyscy, a to z tego względu, iż ra p o rty w ładz a d m in istra c y jn y ch bardzo często ty lko ogólnie w spom inają o ich p rzy ­ byciu. N ie w iadom o też, czy u w zględnieni zostali w nich także i ci, k tó­ rz y przek ro czyli granicę legalnie, z p aszp ortam i w ydan ym i przez gu- berniu m . Posłu g iw ano się często fałszyw ym i, czym tru d n ił się bliżej nie zn any szlachcic z D o lin y 30.

Z b ra k u odpow iednich opracow ań na ten tem a t nie jesteśm y w s ta ­ nie porów nać liczby ochotników , k tó rz y znaleźli się w w ojew ództw ie 26 J a b ł o n o w s k i , op. cit., s. 145 n.; D u t k i e w i c z , op, cit., s. 67. Skład osobo­ w y Kom itetu zob. tamże, s. 141; Źródła,.., t, III, s. 296 — N aczelnik Siły Zbroj­ nej do Rządu N arodowego 9 V 1831.

27 M. S m a r z e w s k i , Pam iętn ik 1809—1831, Wrocław—Warszawa—Kraków 1962, s. 179; A GAD WC, rkps 83, k. 47 — PKWL do Gliszczyńskiego 7 V 1831. 28 B iblioteka Czartoryskich w K rakowie, Papiery Załuskiego, rkps 3 235, t. II,

k. 49—52 — Prezes K om isji Woj. K rakow skiego do G. M ałachowskiego 3 V 1831; rkps 83, k. 47; Źródła..., t. II, s. 103 — płk Bojanowicz do Krukowieckiego 24 V 1831.

29 AGAD WC, rkps 467, k. 181 — M oroziewicz do Gliszczyńskiego (czerwiec), rkps 634, k. 103 — Referendarz MSZ do MSZ 17 VI 1831; WAPL, rkps 22, k.’ 5 — C hm ielew ski do PKWL 18 VI 1831.

30 Por. przypisy 21 i 26; L e w i c k i , op. cit., s. 26. Podana liczba ochotników jest bardzo znaczna, jeśli w eźm iem y pod uwagę fakt, że władze gubernium sza­ cowały w szystkich w ychodźców w toku powstania na ok. 3 000 osób ( D u t k i e ­ w i c z , op. cit., s. 142).

(9)

G A L I C J A A P O W S T A N I E L I S T O P A D O W E

95 lubelskim , z tym i, k tó rzy w kroczyli do w ojew ództw krakow skiego' i sa n ­ dom ierskiego, graniczących z G alicją. Dla ilu stra c ji podam y, że z Rze­ czypospolitej K rakow skiej w ciągu całego pow stania przeszło do K ró ­ lestw a ponad 300 ochotników, głów nie stu dentów U n iw e rsy te tu J a ­ giellońskiego 31.

Tak pokaźna liczba ochotników , k tó rz y nielegalnie przekroczyli g ra ­ nicę udając się do w ojew ództw a lubelskiego, św iadczy dobitnie o tru d ­ nościach, na jakie n ap o ty k ali A u striacy w ścisłym obsadzeniu g ranicy (ze w zględu na szczupłość sw ych w ojsk granica strzeżona b y ła n ied b a ­ le), jak rów nież i o zorganizow anej pom ocy niesionej przez społeczeń­ stwo. P rzep raw ę ochotników, nierzadko nocą, często konn ych i zaopa­ trzonych w znaczne ilości sp rzętu wojskow ego w iezionego w bryczkach, u łatw ia ły nadgraniczne dw ory po ob y d w u stro n ach granicy. Służba dworska, oficjaliści i dzierżaw cy działali często w porozum ieniu ze s tr a ­ żami granicznym i. W zdłuż całej g ran icy tam tejsza szlachta zorganizo­ w ała stacje etapow e, w yznaczono przew odników , k tó rz y za sw oje u słu g i pobierali niew ielkie w ynagrodzenie. K ilk ak ro tn ie agenci rządow i zw ra ­ cali się do ks. Adam a C zartoryskiego z p rośbą o przesłanie pokaźnych kw ot pieniężnych, „bo straż a u stria c k ą trzeb a opłacać” 32. „W zdłuż całej granicy pow stało praw dziw e p rzem ytn ictw o ludzi — pisze jeden z ochot­ ników galicyjskich — o k tó ry m rząd dobrze w iedział i dla przeszkodze­ nia m u rozstaw ił w ojskow e posterunki, lecz w ręce ich w p a d li ty lk o n ie ­ ostrożni lub pow ierzający się zupełnie nieu d olnym p rzew odn ikom ” 33. Również życzliwi byli n iek tó rzy u rzęd n icy a u stria c c y oraz oficerow ie i żołnierze z pułków kw aterow an y ch n a d granicą. T ylko z w in y n ieu d o l­ nych przew odników zatrzy m yw an i byli ochotnicy przez straże g ranicz­ ne. Dochodziło wówczas do zbrojnych starć, zakończonych przew ażnie przedostaniem się ochotników przez granicę 34.

Ochotnicy galicyjscy k ierow ali się ku g ran icy kilkom a trasam i. T ra ­ sę główną stanow ił gościniec żółkiewski, skąd n a jp rę d ze j m ożna było do­ stać się do w ojew ództw a lubelskiego. Biegła ona z Lw ow a na S tro n ia - ty n—K ulików —Błaszczyw ody do T ry n k i przez B ojanow ice—M osty, stąd albo do Bełżca, albo do M oszkowej i nadgraniczn ych wsi: Cham ca i Tu- turkow ic. P onadto najczęściej p rzekraczano granice w okolicach T am o

-31 S t e t k i e w i c z, 1. c., s. 54 n.

32 Bibl. Czart, w Krakowie, rkps 5282, k. 78 — Chróścikowski do Czartoryskiego 19 V 1831; WAPL rkps 16, k. 29 — Do KWL 7 V 1831; H. B o g d a ń s k i , P a m ię t­ niki, [W:] Zbiór ..., s. 78.

53 B o g d a ń s k i , op. cit., s. 78.

(10)

grodu, Tom aszow a i Dołhobyczowa. P rzep raw ian o się także przez za­ m a rz n ię ty S an 35.

P ra g n ąc tem u zapobiec, w ładze gu bern iom poleciły żółkiewskiem u c y rk u ło w i zatrzym yw ać uchodzącą młodzież. O licznych ucieczkach z Lw ow a przez Żółkiew skład ał ra p o rty Lobkow itz m inistrow i Mittrov~ sk y ’m u donosząc, że w śród uciekających w ielu nie osiągnęło jeszcze peł- n o le tn o ś c i36. D latego też 27 I do M ajd an u Sieniawskiego, gdzie często p rz e k ra d a li się ochotnicy, skierow ano oddział piechoty w ęgierskiej zło­ żony z 80 ludzi. Z ażądano w zm ocnienia stra ż y granicznej i rozlokowania ich w n adg ran iczn y ch dw orach. K om ory celne W aręż i U hrynów , poło­ żone naprzeciw ko polskiej kom ory celnej Dołhobyczów, zostały zam knię­ te. O ddziały au striack ie rozlokow ane zostały w nadgranicznych m ia­ steczkach: Żółkwi, M ostach, U hry n iu, K rystynopolu, Sokalu, Tartakow ie, Bełżcu i W arężu, oraz w w ażniejszych p u n k tac h nadgranicznych 37. Z po­ lecenia gen. S tu tte rh e im a , szczególnie w rogo usposobionego do Polaków, urządzono strażn ice i rozm ieszczono na g ran icy w niew ielkich odległoś­ ciach żołnierzy z bronią. Celem dokładnej k o n tro li ruchu granicznego A u stria c y w ycięli na obszarach zalesionych linię d em ark acyjną rów no­ ległą do poszczególnych słupów granicznych, dopuszczając się nadużyć. L inia ta biegła od m iejscow ości L u k i pod M ajdan Sieniaw ski naprzeciw ­ ko w si polskiej W ola Różaniecka, d alej od wsi Zam ch do w si a u striac­ kiej T ęp iły n a p rze strz e n i p ó łtorej m ili lasem aż po rzekę Tanew, w resz­ cie od w si Ł u k i M aziły naprzeciw ko wsi austriackich Podlesina i Styże do k o m ory Bełżce na w p ro st Je z ie rn y aż do g ran icy z R o s ją 38.

Nieco w cześniej, 4 1 1831 r., gu b ernium lw ow skie w ydało okólnik, ogłoszony n astępn eg o dnia w „Gazecie Lw ow skiej”. Pod groźbą konfiska­ ty m ają tk ó w w zyw ano poddanych au striack ich do p ow rotu z K rólestw a. Jednocześnie grożono rep re sja m i w stosunku do tych, k tó rzy ośm ieliliby się zakłócać spokój lu b agitow ać do zaciągania się w szeregi powstańcze. Z abroniono naw iązy w an ia stosunków z p o w sta ń ca m iS9.

M im o rozlicznych u tru d n ie ń , zakazów i gróźb ochotnicy galicyjscy po przek ro czen iu g ran icy zbierali się w Tom aszow ie lub też w prost kie­

row ali się do Zam ościa. N ie w szyscy jed nak pozostaw ali w w ojew ództw ie lubelskim , co w iązało się z tym , że było ono w dużej m ierze terenem przejściow ym . Część z nich, przew ażnie studenci, udaw ała się do W arsza-35 B o g d a ń s k i , op. cit., s. 78; A. M ł o c k i , Pamiętnik, [W:] Zbiór..., s. 411;

L e w i c k i , op. cit., s. 26 n, 36 L e w i c k i , op. cit., s. 26 n.

37 Rkps 549a, k. 125 — Gruszecki, wójt gm iny Luchowa, do komisarza obw. za. m ojskiego 30 1 1831; k. 126 — Do KWL 1 I I 1831.

38 Rkps 627 (brak karty) — Raport naczelnika straży granicznej Tomaszewskiego do KWL 8 VII 1831, k. 59; Ref. Stanu MSZ do MSZ 26 VII 1831.

(11)

\

G A L I C J A A P O W S T A N I E L IS T O P A D O W E

w y przez L ublin—Kozienice. Istn iała także d ru g a tra s a — znacznie m niej uczęszczana — przebiegająca przez Z aklików w k ieru n k u Z aw i­ chostu. P rzyczyną tego był fak t, że zarów no w ładze ad m in istra c y jn e, jak i w ojskowe nie m ogły zapew nić im potrzebnego sp rzętu w ojskow ego, zwłaszcza broni, na b ra k k tó rej ciągle narzekano. Nie zawsze też p o­ siadali oni w y starczające środki do życia. A by um ożliw ić im dalsze przejście, K om isja W ojew ództw a L ubelskiego udzielała k a rt drożnych. W ydała też polecenie w ójtom gm in i b u rm istrzo m m ia st n a trak cie z L ublina do W arszaw y nakazu jąc d ostarczanie podw ód i żywności. W sam ym ty lko styczniu w L ublin ie znajdow ało się ok. 40 ochotników , dla który ch K om isja W ojew ództw a L ubelskiego w y dała 12 k a rt droż­ nych — aż 10 z nich przeznaczono dla stu d e n tó w 4". W p rzybliżeniu, ze względu na fragm entaryczność źródeł, liczbę ochotników , k tó rz y opuścili województwo, m ożna szacować na ok. 300 osób. P ozostali zaciągnęli się do służby w tw ierdzy Zamość i do form ow anego w L u b linie przez płka

Adam a Jaraczew skiego pierw szego p u łk u jazdy lubelskiej, w k tó ry m \ wszystkie stanow iska oficerskie pow ierzono 11 ochotnikom z G alicji.

N im i też u zupełniali swoje ko rpu sy generałow ie: D w ernicki i C hrzanow ­ ski 41.

Obok reg u la rn y c h pułków , do k tó ry ch obw ody dostarczały ludzi w ed ­ ług nałożonych kontyngentów , w w ojew ództw ie lubelskim organizow ały się jednostki ochotnicze. In icjato ram i form ow ania ich byli zaw odow i ofi­ cerowie — m jr A ntoni Ł ukow ski i m jr H orodyński. P ierw szy z nich, m ający za sobą 26 la t służby w ojskow ej, w y d ał 9 X II 1830 r. w Szcze­ brzeszynie odezwę do ludności, k tó rą p rzesłano także do G alicji. Celem jej było zorganizow anie p u łk u lekkiej jazd y pod nazw ą „O brońcy O j­ czyzny i K o n sty tu c ji”. Zaw iadam iając o ty m K om isję W ojew ództw a L u ­ belskiego pisał, że organizuje swój p u łk w Szczebrzeszynie, blisko g ra ­ nicy austriack iej, w celu u łatw ien ia ochotnikom zaciągania się. P a tro n a t n ad pułkiem spraw ow ał gen. E d w ard Ż ó łto w sk i4a.

40 WAPL, rkps 540, k. 70, 72, 75—76, 89—91, 102 n., 110 — KWL do w ójtów gmin i burmistrzów na trakcie z Lublina do W arszawy 9—31 I 1831; rkps 625, k. 7—30 — Lista osób znaczniejszych przybyłych z zagranicy, 12—25 II 1831; „Ku­ rier Lubelski”, 7 I 1831. Ochotnicy galicyjscy zaciągali się do V pułku, form o­ wanego przez Ordynację Zamoyską w W arszawie, a także i do oddziałów w w o­ jewództwie sandomierskim.

41 Źródła..., t. II, s. 44 — Dwernictki do Naczelnego Wodza 22 III 1831; J a b ł o ­ n o w s k i , op. eit., s. 148; M. B u d z y ń s k i , Wspomnienia z mojego życia, Poznań 1880, t. I, s. 51 nr..; B o g d a ń s k i , op. cit., s. 76. Ci, którzy wkroczyli do województwa lubelskiego po rozpoczęciu dziiałań, pozostali na m iejscu, po­ nieważ nad Wisłą stały oddziały kozackie.

42 WAPL, rkps 499, k. 6 — Odezwa mjra Łukowskiego do Rodaków celem zorgani­ zowania pułku Obrońców Ojczyzny i Konstytucji, 9 XII 1830; k. 9 — Łukowski do KWL 10 XII 1830.

(12)

B rak m ateriałó w nie pozw ala rozstrzygnąć, czy p u łk ten został w peł­ ni zorganizow any i u ży ty w czasie działań w ojennych. Być może z po­ w odu n iew y starczającej liczby ochotników został w cielony do innej fo r­ m acji.

Podobnie d aw ny oficer polski In n ocen ty H orodyński, otrzym aw szy p a te n t n a m ajo ra, upow ażniony został przez K om isję Rządową W ojny 8 I 1831 r. do form ow ania p u łk u lekkiej jazdy pod nazw ą „Złota Cho­ rągiew W olności”. Składać się ona m iała z „tow arzyszy” oraz „szere­ gow ych” i o p a rta b yła na w zorach tej fo rm acji z czasów Rzeczypospoli­ tej. K om isja Rządow a W ojny zobowiązała się dostarczyć bro ń i części oporządzenia dla koni. O ddział ten form ow ano w zdłuż całej granicy wo­ jew ództw a z G alicją n a p rze strz e n i od K rylow a aż po Janów , zaś sztab zn ajdow ał się w Tom aszow ie L ubelskim . S tąd też 191 w ysłał Horodyński odezw y do m ieszkańców w ojew ództw a lubelskiego, w zyw ające do skła­ dania o fiar na p o trzeb y oddziału. P rag n ąc w szybkim czasie skom pleto­ wać go, w ysłał por. A ntoniego Olszew skiego na granicę au striack ą celem zebran ia ochotników z G alicji. Z u pełny b ra k fu n du szy udarem nił jego zam ierzenia. 30 lud zi zebranych, i w yekw ipow anych kosztem H orodyń- skiego, rozdzielono m iędzy inne p u ł k i 43.

G łów ne przy czy n y nieu d an y ch pró b uform ow ania oddziałów ochotni­ czych m ia ły sw oje źródło w ogrom nym rozproszeniu w ysiłków , poniew aż jednocześnie w różnych p u n k tac h w ojew ództw a, bez uprzednio w ytyczo­ nego p lan u , tw orzono inne, sam odzielne jednostki. B rak środków fin a n ­ sowych, koni, sp rzętu wojskowego, zwłaszcza broni, oraz wyszkolonych k a d r oficerskich w pływ ał deprym u jąco na ochotników , w w yniku czego p rzedsięw zięte zam ierzenia zakończyły się niepow odzeniem .

W om aw ianym przez nas okresie ze stacjo nu jących na granicy z w o­ jew ództw em lubelskim w ojsk au striack ich zdezerterow ało do pow stania w ielu żołnierzy. R ap o rt Z y g m u n ta Dobka, w którym- zaw arte zostały 4-punktow e w a ru n k i przed staw ion e przez żołnierzy austriackich, p rze­ słany 411831 r. C zarto ry sk iem u w skazuje na to, że inicjatyw a wyszła od nich sam ych z G alicji. Sw oje przejście do K rólestw a i zaciągnięcie się

48 WAPL, rkps 514, k. 121 — mjr Horodyński do ROWL 21 I 1831; k. 122— 123 — Do Szanownych Obyw ateli W. Lubelskiego 19 I 1831 — żona Horodyńskiego zło­ żyła gotowiznę na sumę 5 tys, zł; k. 120 — ROWL do Obyw ateli 24 I 1831; rkps 28, k. 24 — zob. T. M e n c e l , Działalność w ła d z cyw ilnych wojew ództw a lubelskiego w okresie powsta nia listopadowego, „Rocznik Lubelski”, V (1962) 144; AGAD WC, rkps 233 a, k. 107 — A. Olszewski, por. Złotej Chorągwi, 20 I 1831. Odezwę Horodyńskiego do Galicjan zam ieścił „Kurier Lubelski”, Jabło­ nowski (op. cit., s. 150) pisze, że garnęli się do niej ludzie chcący szybko zdobyć awanse. B. G e m b a r z e w s k i , R odow ody pu łków polskich i oddziałów r ó w ­ norzędnych od r. 1717 do r. 1S31, Warszawa 1925, s. 16.

(13)

G A L IC J A . A P O W S T A N I E L I S T O P A D O W E 99

do arm ii pow stańczej uzależniali jed n ak od uzyskania g w a ra n cji Rządu Narodowego, że nie zostaną w y dan i A ustrii. Żądali jednocześnie ok reśle­ nia wysokości w ynagrodzenia za konie, bro ń i w szelki in n y sp rz ę t w o­ jenny. A by zachęcić ich do dezercji, Z. Dobek proponow ał w ypłacać k a- w alerzystom za konie, a piechocie za broń sum y wyższe od tych, jakie daw ano dostawcom arm ii cesarskiej. P ierw si m ieli otrzym yw ać 500 zł, podczas gdy piechota 150 zł. Na m iejsce tra n sa k c ji w y b ra n o n a d g ra ­ niczne m iasto Tomaszów, stąd też m ieli być oni w ysy łan i do m iejsc przeznaczenia 44. Dobek usilnie zabiegał o w yrażenie zgody na te w aru n k i. Prag nął zrealizow ać już k ilk akro tn ie w cześniej p rzed staw ian y przez siebie w ładzom w ojskow ym p ro je k t form ow ania pułków w zdłuż całej granicy w ojew ództw a lubelskiego z G alicją, do k tó ry ch ci żołnierze m ieli być przeznaczani jako in stru k to rzy . P isał on tam : ,,byle m iałem żądane tu wiadomości a przez stosunki rozsłać je m iędzy a u striack im i w ojskam i p o trafię” 46. O niezrealizow aniu tych p ro jek tó w zadecydow ały w zględy polityczne. Potw ierdzeniem tego są ponow ne propozycje przedstaw ion e w połowie m arca gen. D w ernickiem u w czasie jego p o bytu pod Zam ościem przez dwóch dezerterów au striackich, być m oże specjalnie w ysłanych w tym celu. D w ernicki zw rócił się wówczas do. Skrzyneckiego z listo w ­ nym zapytaniem , jak m a postąpić na w ypadek, gdyby w ładze au striack ie zażądały w ydania zbiegów 48. N iem niej jed n ak w ty m okresie zanotow a­ no wiele prób dezercji, głównie jed n ak pojedynczych żołnierzy. Znane są także w ypadki dezercji kilkunastoosobow ych grup, n ależały one je d ­ nak do rzadkości. Ze w zględu na frag m entaryczność źródeł nie jesteśm y w stanie podać n aw et w przybliżeniu szacunkow ych danych. W iadom o jednak, że większość stanow ili żołnierze z pułków w ęgierskich, ta k z jaz­ dy, jak i piechoty. W szyscy odsyłani byli do Z a m o śc ia 47. D ezercje te były spowodowane nie tylko gorszym i w aru n k am i p an u jący m i w arm ii austriackiej, ale b yły także w ynikiem prow adzonej ak cji ag ita cy jn e j wśród żołnierzy pułków w ęgierskich, gdzie notow ano szczere sym patie polonofilskie 4a. .

W ładze au striack ie wszelkim i m ożliw ym i środkam i s ta ra ły się zapo­ biec dezercji, gdyż obaw iały się, by nie p rzy b ra ła ona w iększych rozm ia­

44 AGAD WC, rkps 7, k. 32 — Dobek do Czartoryskiego, Tomaszów 4 I 1831. 45 Tamże.

46 C h o ł o d e c k i - B i a ł y n i a , op. cit., s. 49.

47 Rkps 83, k. 47 — PKWL do Ministra PKRSWiP 7 V 1831; rkps 627, ki 25, 45 — Nadstrażnik V dyst. w woj. lubelskim do M ałachowskiego 26 VII 1831 raport Bromirskiego do KRW 26 V I '1831.

4? K. M e h r e r ó w n a, Proces hr. Jana Drohojewskiego (1831—1833), ,.Kwartalnik Historyczny”, 25 (1911) 478—479.

(14)

rów, co m ogło w yw ołać nieobliczalne następstw a. D latego też wzdłuż całej g ran icy z w ojew ództw em lubelskim dokonano w y m iany garnizonów i oddziałów stra ż y granicznej, zastępując je pułkam i w ęgierskim i. W m a­ ju i czerw cu w pogoni za d e zerteram i oddziały szwoleżerów austriackich k ilk a k ro tn ie n a ru sz y ły granice K ró lestw a zapędzając się aż pod Tom a­ szów, siłą zm uszając d ezerteró w do pow rotu 49. W stosunku do osób cy­ w ilnych, k tó ry m udow odniono prow adzenie akcji ag ita cy jn e j w wojsku, ju ż po u p a d k u p o w stan ia w ytoczono procesy, skazując niektórych z nich n a k a ry długoletniego w ięzienia 50.

P odobnie jak w 1794, a n a stęp n ie w 1809 i 1863 r., tak i w czasie pow stan ia listopadow ego G alicja — obok innych dzielnic — także zazna­ czyła sw ą łączność, d ając tem u w y raz w udzielaniu w ielostronnej po­ mocy. Je d n ą z ty ch form było przerzucanie ochotników do K rólestw a, a w in te resu jąc y m nas w y p ad k u — do w ojew ództw a lubelskiego. Akcja ta, początkow o sam orzutna, w późniejszym okresie — w związku z po­ w stan iem n a ty m tere n ie m isji R ządu Narodow ego — n ab ra ła cech zorga­ nizow anej działalności. Dzięki tem u zdołało przejść do w ojew ództw a lu ­ belskiego ok. 700 ochotników , w p rzew ażającej części rek ru tu ją c y ch się z m łodzieży. Nie w szyscy jed n ak pozostali w jego granicach, a to na sku­ tek błędów popełnionych zarów no przez w ładze wojskowe, jak i cyw ilne w ojew ództw a, k tó re nie zdołały w ykorzystać ich entuzjazm u i zapału. G łów ną przy czy ną był b ra k b ro ni i innego niezbędnego ekw ipunku wojskowego.

N apływ ochotników uzależniony był także od stanow iska zajętego przez w ładze austriackie, k tó re jed n ak zm ieniało się na niekorzyść pow ­ stania. W szystkie zarządzenia gubernium , groźby, a n aw et i rep resje m iały przeszkodzić w e w zajem nych k o n tak tach z K rólestw em . Szczegól­ nie dotkliw ie dały się odczuć zarządzenia wojskowe, ścisła kontrola i ob­ sadzenie granicy, a następ n ie rozciągnięty kordon w związku z poja­ w ieniem się cholery.

Ze w zględów p olitycznych nie d ały spodziew anych rezultató w , p ro­ pozycje i p ró b y ag itacji prow adzone w śród żołnierzy austriackich, stacjo­ nu jący ch w G alicji.

49 Rkps 627, k. 25, 28 — Nad.strażnik dystansu V w woj. lubelskim do MSZ [czer­ w iec — lipiec].

50 M e h r e r ó w n a, 1. c., s. 479. Proces w ytoczono m. in. hr. J. Drohojewskiemu, E. Staniszew skiem u, Z. Przewłockiem u.

(15)

G A L I C J A . A P O W S T A N I E L IS T O P A D O W E 101

L ’AIDE DE LA GALICIE A L ’INSURRECTION DE NOVEMBRE (1830) EN VOIVODIE DE LUBLIN

En s’appuyant sur des m atériaux d’archives, l ’auteur présente un problèm e qui n ’avait pas été étudié jusqu’à présent, celui de l’aide de la G alicie au Royaume luttant dans l ’insurrection de .novembre. Une des m ultiples m anières d ’aide était le lancement des volontaires de G alicie dans la voïvodie de Lublin. Ce m ouvem ent, d’abord spontané, devint plus tard, par su ite de la création sur ce terrain d’une mission du Gouvernement National, une action organisée. Grâce à cela, 700 v o ­ lontaires, pour la plupart des jeunes, réussirent' à passer la frontière. Tous cepen­ dant ne restèrent pas dans les frontières de la voïvodie, à cause des erreurs com m i­ ses par les autorités m ilitaires et civiles de voïvodie qui ne savaient pas profiter de leur ardeur et leur enthousiasm e. Les raisons principales en étaient le manque d’armes et d’autre équipement m ilitaire nécessaire. L ’afflu en ce des volontaires dépendait aussi de l ’attitude des autorités autrichiennes qui évoluait au désavan­ tage de l ’insurrection. On ressentit particulièrem ent les m esures m ilitaires, le sévère contrôle et la surveillance de la frontière, et plus tard, l’introduction du cordon à cause de l ’apparition du choléra. Pour des raisons politiques, les pro­ positions et les tentatives d'agitation auprès des soldats autrichiens stationnant en Galicie, ne donnèrent pas de résultats.

Cytaty

Powiązane dokumenty

In Section 3, we prove the main result with help of a characterization of treewidth in terms of a search game and discuss that we also can obtain a tree decomposition of width equal

Dans ces deux cas on p eu t dire qu’une révolution dans un domaine donné des sciences a provoqué une révolution technique, et aussi qu’une révolution dans

Wyszomirski spotykał się z Marianem Podkowińskim, z którym jadał obiady w „Czytelniku” przy ulicy Piotrkowskiej. Po pół

Na wagę tego nurtu i jego miejsce w szeroko rozumianej refl ek- sji ponowoczesnej zwraca uwagę także Zieliński, gdy pisze: „brak epistemologicznego i aksjologicznego gruntu

Podczas gdy, jak to już zauważył Kant w Idei powszechnej historii, aktorzy państwowi mogą ulec procesowi socjalizacji w zakresie racjonalnych zachowań, a więc zachowywać się

En esta propuesta se destaca el valor didáctico para la Facultad de Ciencias de la Educación de una herramienta bien instalada en los proyectos de investigación sobre el

We will finalise the presentation with a comparison of different existing AWES concepts and how they fit in the upcoming European airspace law changes for drones, based on

Narrativiser ses propres fantasmes et les vivre par la suite : l’amour et le corps dans la théorie de Roland Barthes.. Cahiers ERTA nr