• Nie Znaleziono Wyników

"Sprawa polska ludności katolickiej na terenie diecezji warmińskiej w latach 1870-1914", Jan Obłąk, "Nasza Przeszłość" T. XVIII, 1963 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Sprawa polska ludności katolickiej na terenie diecezji warmińskiej w latach 1870-1914", Jan Obłąk, "Nasza Przeszłość" T. XVIII, 1963 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Grygier, Tadeusz

"Sprawa polska ludności katolickiej

na terenie diecezji warmińskiej w

latach 1870-1914", Jan Obłąk, "Nasza

Przeszłość" T. XVIII, 1963 : [recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 103-107

(2)

Bp JA N OBŁĄK, Spraw a po lska ludności k a to lic k ie j -na terenie d iecezji

w a rm iń sk ie j w latach, 1870— 1914, Nasza Przeszłość, t. X V III, 1963, s. 35— 138.

A rty k u ł je s t dalszym ciągiem p racy A u to ra pt. S to su n e k n ie m ie c k ic h w ła d z

ko ścieln ych do ludności p o lsk ie j w d iecezji w a rm iń sk ie j (Lublin 1960). O m a­

w ia n e stu d iu m dzieli się na 9 rozdziałów , ob ejm u jący ch n a stę p u ją c e zagad­ n ien ia: ludność polska w diecezji w a rm iń sk ie j, p o lity k a cyw ilnych w ła d z n iem ieckich w zględem ludności polskiej i k ato lick iej, b isk u p i w arm iń scy i ich sto su n ek do ludności polskiej, n iem iecka i polska p ra sa k ato lick a n a W arm ii, k a z a n ia w języ k u polskim , k ato lick ie szkoły elem en tarn e, polski śpiew re li­ gijny, o b jaw ien ia M atki B oskiej w G ietrzw ałdzie, polscy działacze na W arm ii. N ajw ażniejszym osiągnięciem naukow ym a rty k u łu je st w y k o rzy stan ie m a ­ te ria łó w a rch iw aln y ch A rchiw um Diecezji W arm iń sk iej w O lsztynie. W zasa­ dzie tylko na p o d sta w ie tych a rc h iw alió w A u to r fo rm u łu je sw e w nioski. M a teriały archiw ów p aństw ow ych w O lsztynie i P o zn an iu zostały w y k o rz y ­ sta n e ty lk o częściowo. Rozdział I tra k tu ją c y o ludności polskiej w diecezji w arm iń sk iej p rz e d sta w ia rozw ój stosunków dem ograficznych n a Pow iślu. W arm ii i M azurach. A u to r ograniczył się ty lk o do podsum ow ania w y b o r u istn iejący c h p u b lik acji. T ym czasem d okonany w y b ó r po m in ął w ażn ą dla te m a tu sta ty sty k ę w yznaniow ą, k tó ra w szak znajdow7ała się w c e n tru m zain ­ te reso w a ń niem ieckich w ład z p aństw ow ych i kościelnych, i k tó ra m. in. k sz ta ł­ to w ała sto su n k i m iędzy — rządem p ru sk im , kościołem ew an g elick im i kościo­ łem katolickim . Z w racam uw agę na n a stę p u ją c e stw ie rd zen ia oficjalnych kół ew angelickich, dotyczące tzw . k ato licy zacji (w ro zu m ien iu w ład z p ru sk ich rów nocześnie polonizacji) W arm ii i M azur. Otóż ta b e la sta ty sty czn a p rz e d ­ sta w ia się następ u jąco :

1840 1871 1880

e w an g elic y k a to lic y ew an g elicy k a to lic y e w an g elic y k a to lic y

M azury 433 570 21 064 590 413 29 586 612 214 32 467 W arm ia 13 593 140 816 18 491 191 614 19 147 201 984 P o w ia ty są sia d u ją c e

z W arm ią 323 343 24 694 451 723 37 068 468 213 41 012

W zrost w ciągu 40 la t dla poszczególnych w y zn ań w ynosił: ew an g e licy katolicy

M azury 141,2°/o 154,l°/o W arm ia 140,9% 143,4% P o w ia ty są siad u jące

z W arm ią 144,8% 189,6%

P ro ces w z ro stu ludności .katolickiej zaznaczał się p rzede w szystkim na P o w iślu i w pow iecie ostródzkim . Dla w ładz p ru sk ic h te n w łaśnie fa k t s ta ­ now ił źródło niepokoju politycznego.

Na m arg in esie tegoż rozdziału n a su w a ją się jeszcze inne uw agi. P o pierw sze zbyt słabo p o d k reślo n o fa k t n ie p o k ry w an ia się p odziału ad m in istracy jn eg o diecezji w a rm iń sk ie j z podziałem a d m in istra c y jn y m p a ń stw a p ruskiego. B ra k ten zaciążył rów nież na pozostałych rozdziałach i n a w nioskach A u to ra, k tó ry n ie rozróżnia należycie odm ienności sy tu a c ji ludności p o lsk iej na Pow iślu. L udność ta bow iem z jed n ej stro n y podlegała o dm iennem u (znacznie ostrzej w y stę p u jącem u ) naciskow i p o lity k i g erm an izacy jn ej w P ru sa c h Zachodnich, a z d ru g iej stro n y zw iązana była o rg an izacy jn ie z Polskim C e n traln y m K om i­ te te m W yborczym n a P ru sy Zachodnie. Tym sposobem z rozw ażań A u to ra w y m k n ęły się g ru p y lu d n o ści polskiej (w p raw d zie w chodzące w sk ła d diecezji

(3)

w arm iń sk iej dopiero w okresie m iędzyw ojennym ) w pow iecie suskim (s. 36), a n a M azurach ludność polska w pow iecie nidzickim i ostródzkim (s. 41) n a le ­ żąca w podziale ad m in istracy jn y m p ań stw a do P ru s W schodnich, ale kościelnie podlegająca diecezji chełm ińskiej. Tym czasem rozw oju ludności k ato lick iej (szczególnie polskiej) bez uw zględnienia tych elem entów p o lity czn o -ad m in i­ stracy jn y ch nie m ożna praw idłow o rozw iązać. Na k sz tałto w an ie się bow iem polskich stosunków dem ograficznych w diecezji w arm iń sk iej znacznie w iększy w pływ w y w ierały sk u p isk a ludności polskiej (katolickiej) w łaśnie w p o w ia­ tach suskim (Biskupiec Pom orski. Susz), ostródzkim (Dąbrów no) i nidzickim (Nidzica, Działdowo), niż ludność polska na Pow iślu. Co w ięcej, n a W arm ię i M azury w ażniejszy w pływ m iały sk u p isk a polskie ziem i lu b aw sk iej i b ro d ­ nickiej. Po dru g ie — w łaśnie dla rozw oju stosunków w yznaniow ych, a n a w e t politycznych, n ajw ażn iejszy by ł problem d iaspory k ato lick iej na M azurach i diaspory ew angelickiej na W arm ii. P roblem o ty le w ażny, że po przesileniu w a lk i k u ltu rn e j on w łaśnie decydow ał o w zajem n y ch sto su n k ach p ań stw a i kościoła, stanow ił n iejak o dalsze przedłużenie w alk i k u ltu rn e j. A u to r n ie w y k o rzy stał p ełn ej lite ra tu ry tego przedm iotu.

W rozdziale II om ów ione są o gólnie' sp raw y w alk i k u ltu rn e j, dotyczące sta ro k ato licy zm u i u sta w m ajow ych. A utor in fo rm u je o n eg aty w n y m u sto su n ­ k ow aniu się ludności polskiej do staro k ato licy zm u (s. 49—50), o sk u tk a c h u sta w m ajow ych, w w y n ik u k tó ry ch w iele p a ra fii polskich zostało osieroconych (s. 52—54). N ie w y jaśn ia jed n ak że zasadniczego dla polskiej ludności k a to lic -. k iej p roblem u, jak im był „sojusz u ltra m o n tan iz m u z polonizm em ” (w yraża­ jąc się słow am i ów czesnych w ładz w schodniopruskich). Tym czasem w łaśnie te n sojusz d eterm in o w an y był w a lk ą k u ltu rn ą . Je j nasilenie, łagodzenie czy p rzek sz ta łc an ie się pow odow ało zbliżanie, czy rozchodzenie się ,,u ltra m o n ta ­ nizm u i polonizm u”. U jm u jąc rzecz w te n sposób, p ełn iej i p raw id ło w iej u sta li się politykę, czy tak ty czn e posunięcia bisk u p ó w K rem en tza i T hiela. Nowością tego rozdziału, godną odnotow ania je s t u k azan ie oblicza w y zn an io ­ wego „rugów p ru sk ic h ”, p rzep ro w ad zan y ch w P ru s a c h W schodnich. A u to r u d aw ad n ia, że w y d alan o przede w szystkim Żydów oraz P olaków k ato lik ó w (s. 55). Je d n ak że niesłuszną je s t u w ag a A utora, iż b ra k je s t opracow ań do tej kw estii. Z w racam uw agę n a cenną p ra c ę Jo ach im a M a i a , Die preussisch-

deutsche P o le n p o litik 1885/87. (B erlin 1962, s. 232). N iem iecki a u to r słusznie

w sk azu je n a społeczne (klasowe) oblicze „rugów p ru sk ic h ”. W reszcie część dotycząca polity k i g erm an izacy jn ej w ładz p ru sk ich po ru sza pro g ram n aczel­ nego prezesa v. R ichthofena w sto su n k u do ludności polskiej w P ru s a c h W schodnich. Nie uw zględnia n a to m ia st p ro g ram u germ anizacyjnego n acze l­ nego p rezesa G osslera w stosunku do P ru s Z achodnich m iędzy innym i P ow iśla (szerzej całego przełom u Wisły).

Rozdział I II om aw ia stosunek b iskupów w arm iń sk ich do ludności polskiej. Rozdział te n przynosi now e n aśw ietlen ie postaci b isk u p a K rem entza, k tó ry m im o w alki z rządem p ru sk im zachow ał się „obojętnie w7 sto su n k u do lu d ­ ności polskiej i jej p o trzeb językow ych, zm ierzał do n a d a n ia niem ieckiego c h a ra k te ru życiu litu rg iczn o -k o ścieln em u ” (s. 59). Ze znacznie ostrzejszą k r y ­ ty k ą A u to ra sp o tk a ł się bisk u p Thiel. „K ult tw órców w ielkich N iem iec p o cią­ gał za sobą so lidaryzow anie się b isk u p a z ich po lity k ą g erm a n iz a c y jn ą ” (s. 61). A u to r odm iennie ocenia stanow isko bisk u p a B ludaua, k tó ry b y ł „łagodnego usposobienia, uchodził za człow ieka rozsądnego i cieszył się opinią m ęża g łę­ bokiej w iedzy. W sto su n k u do ludności polskiej zajm ow ał stan o w isk o w ięcej u m iark o w an e od swTego p o p rzed n ik a” (s. 63). P o zy ty w n e stan o w isk o w obec ludności polskiej zajmow7al ty lk o b isk u p -su fra g a n E d w ard H erm ann, k tó ry

(4)

sta le p o d k reślał, że rząd m usi sta ra ć się o to, by „każdy o d eb rał sw oje, rząd sw oje, ale i Kościół sw oje i lu d po polsku m ów iący sw o je” (s. 65). Je d n ak że p rzy ocenie polity k i bisk u p ó w w arm iń sk ich w sto su n k u do ludności polskiej A utor nie podał z jed n ej stro n y flu k tu a c ji politycznych biskupów , z d ru g iej stro n y nie w y ja śn ił bliżej opinii podanej w podsum ow aniu, że „za ta k ie u sto ­ sunkow anie. się b iskupów w arm iń sk ich do diecezjan polskich p ew n ą w inę należy przypisać tak że ruchow i polskiem u na W arm ii” (s. 137). P ro b lem bardzo istotny, k tó ry nie pow inien być p o m ijan y p rzy ocenach p olitycznej działalności. S p ra w y ludności polskiej nie m ożna oddzielać od jej politycznego zróżnico­ w a n ia i politycznego k iero w n ictw a. Dla ilu stra c ji choćby przytoczyć neg aty w n e stan o w isk o n a w e t b iskupów polskich do T ow arzystw a O św iaty L udow ej, czy T ow arzystw a Czytelni L udow ych. D opiero zm iana k ie ro w n ic tw a tych T ow a­ rzy stw spow odow ała pozytyw ne u sto su n k o w an ie się b iskupów do ich d ziałal­ ności. P olityczne zróżnicow anie ilu stru je zresztą n a jle p ie j fa k t, że w k am p an ii przedw yborczej w ro k u 1896 przeciw ko pierw szem u polskiem u posłow i z W arm ii ks. drow i A n to n iem u W olszlegierow i n a jo strz e j w y stę p o w ał w czasie obrad tzw . Dni św. A ntoniego w B arczew ie w łaśn ie — zdaniem A u to ra n a j­ zdolniejszy p o lity k i doskonały ta k ty k — ks. d r W alen ty Barczew ski.

Rozdział IV om aw ia działalność k ato lick iej p rasy niem ieckiej i polskiej na W arm ii. Chodzi tu o n iem iecką p ra sę „cen tro w ą” — „E rm ländische Z e itu n g ”, „A llen stein er V o lk sb la tt” i „W arm ia” , oraz o gazety w ychodzące w języku polskim — „N ow iny W arm iń sk ie” i „W arm iak a” . Tym razem A u to r p rz e p ro ­ w adził ro zró żn ien ia polityczne i do polskiej p rasy k ato lick iej n ie zaliczył „G azety O lsz ty ń sk iej”. G en eraln ie b io rąc stanow isko A u to ra je s t słuszne. N iem niej chciałbym zw rócić uw agę, iż okres re d a k c ji Ja n a Liszew skiego, ścisłej z nim w sp ó łp racy A. S am ulow skiego czy F r. Szczepańskiego należałoby zaliczyć do kato lick ieg o o k re su „G azety O lsz ty ń sk iej” . P rz e ję c ie re d a k c ji przez S. P ieniężnego było n ie ty le w ynikiem tru d n o ści rodzinnych Liszew skiego, czy choroby w ydaw cy, ale w łaśn ie pociągnięciem politycznym .

Rozdział V, dotyczący k azań w języ k u polskim (s. 80—93), u zu p ełn ia m a ­ te ria ła m i k ato lick im i znane dotychczas ty lk o m a te ria ły a rc h iw a ln e K onsysto- rza E w angelickiego w K rólew cu. Można chyba skierow ać do A u to ra życzenie, by sta ra ł się o zdobycie m ate ria łó w dotyczących i n ab o żeń stw i posług r e li­ gijnych o d p raw ian y ch w języ k u polskim — ta k , ja k to p ro w ad ził kościół e w a n ­ gelicki. Rozdział V I om aw ia rozw ój k ato lick ich szkół elem en tarn y ch . A u to r podał obszerne dane, dotyczące o rg an izacji szkolnictw a kato lick ieg o oraz jego sto su n k ó w narodow ościow ych. R elacje duchow nych o poziom ie nau cza n ia szkolnego, o n au cza n iu dzieci polskich w ich języku ojczystym , są dla p ru sk ic h w ład z ośw iatow ych w p ro st k o m p ro m itu jące (s. 100—102). R ów nież n a u k a religii (k tó rą urzędow o w olno było udzielać w języ k u polskim ) n astrę c z a ła w iele k ło ­ potów o rganizacyjnych. Rozdział V II p rzed staw ia niezn an e bliżej sp ra w y zw ią­ zane z polskim śpiew em re lig ijn y m (s. 106—114). P ra c e i re la c je ks. Ja n a Szadow skiego są cennym m ate ria łe m do dalszej in te rp re ta c ji, ty m b ard ziej, że — ja k stw ie rd za A u to r — „polska pieśń re lig ijn a w diecezji w arm iń sk iej m iała sw oje znaczenie n ie ty lk o dla życia religijnego, ale ta k ż e dla p o d trz y ­ m an ia polskości w P ru s a c h ” (s. 107). Moim zdaniem , te n rozdział p ra c y A u to ra je s t n a jb a rd z ie j odkryw czy. D la czytelnika z a sk ak u jące je st stw ie rd zen ie ks. Szadow skiego, że polski śpiew nik diecezji w a rm iń sk ie j w in ien obejm ow ać co n a jm n ie j 500 pieśni (s. 111), a w y d an y d ru k ie m w roku 1885 śp ie w n ik o b ej­ m ow ał ty lk o 362 — ale n a 472 stro n a c h (s. 113). T a k ie bogactw o p ieśn i ludności polskiej diecezji w a rm iń sk ie j w a rte je s t specjąlnego odnotow ania, ty m b a r ­ dziej, że pro b lem polskiego śp ie w n ik a ew angelickiego w u ję c iu K onsystorza

(5)

E w angelickiego w K rólew cu by ł problem em „najw yższej w ag i p o lity czn ej” . Rozdział V III dotyczący w y d arzeń w G ietrzw ałdzie (s. 114—125) je st w zasa­ dzie pow tórzeniem a rty k u łu A u to ra pt. Fani Z iem i W a rm iń sk ie j (A teneum K apłańskie, 1957, z. 1). Rozdział IX m ożna w łaściw ie p o trak to w ać ja k o aneks do pracy, gdyż ob ejm u je tylko k ró tk ie życiorysy 25 działaczy polskich na W arm ii (s. 126—136). U w ażam , iż k lasy fik acja działaczy polskich na tych, któ rzy d ziałali poza W arm ią, na tych któ rzy ak ty w n ie w łączyli się do ruchu polskiego oraz n a tych, któ rzy uw ażali się za Polaków , ale byli lo ja ln i w obec w ładz p aństw ow ych i nie łączyli się z ru ch em polskim , je st chyba zbyt ry zy ­ kow na. W ypływ a ona chyba z niesłusznego sta n o w isk a A u to ra, iż dobrym p a trio tą był tylko w ów czas ten, k tó ry p o p ierał „ruch narodow y, zm ierzający do odbudow ania państw ow ości p o lsk iej” (s. 132). Czyż m ożna staw iać d ziała­ czom polskim w ówczesnych w a ru n k a c h ta k w ysokie, n ierealn e w ym agania? O perując językiem w szystkich polskich o rien tacji politycznych ziem byłego zaboru pruskiego, zauw ażyć trzeb a, iż „m arzenia o niepodległej Polsce są m arzen iam i pokoleń”, a p a ra fra z u ją c recep tę S taszica — „polityk, k tó ry każe cierpieć bieżącem u pokoleniu dla m iraży pom yślności przyszłych pokoleń je st zw ykłym szan taży stą politycznym ”. Bieżące zagadnienia tym czasem b yły b a r ­ dzo pilne i tru d n e do w ykonania. W łaśnie na te m a t tych bieżących rozw iązań dochodziło do k o n tro w e rsji m iędzy działaczam i politycznym i. U w ażam , że ks. d r F. S ch reib er jak o działacz TCL był chyba niem niej dobrym p a trio tą od ks. W. Barczew skiego. A tak ich ja k ks. S ch reib er było w ięcej. W ydaje m i się, że przy obecnym sta n ie w iedzy za w cześnie je s t daw ać cenzurki z patrio ty zm u .

W reszcie posłow ie A u to ra (zakończenie s. 136—138) w yraża sąd o sp raw ie polskiej ludności k ato lick iej w diecezji w a rm iń sk ie j, a dotyczy n astęp u jący ch stw ierdzeń:

1. S y tu acja polskiej ludności k ato lick iej w P ru sa c h zm ieniła się ogrom nie n a je j niekorzyść. Przyczynam i tego są; a) W zmożony n acisk germ an izacy jn y w ład z p ruskich; b) Z an ied b an ia niem ieckich w ład z kościelnych w zakresie p o trzeb językow ych ludności polskiej w życiu kościelnym .

2. Proces germ an izacy jn y m im o w szystko postępow ał opornie. W ynikało to z tego, że: a) L udność p o lsk a p rzeb u d ziła się z le ta rg u i p o d erw ała się do w alk i o p ra w a narodow e; b) P olski ru ch spow odow ał pogłębienie św iadom ości n arodow ej i poczucia jedności W arm ii z innym i dzielnicam i polskim i (rola G ietrzw ałdu), c) Z aktyw izow ało się w iele jed n o stek społeczeństw a polskiego w p racy społecznej i p olitycznej na rzecz sp raw y polskiej (znaczna ilość pow o­ łań k a p łań sk ich i zakonnych do k laszto ró w polskich — Z m artw y ch w stań có w , P allotynów ).

3. M im o pew nych osiągnięć ruch polski w diecezji w a rm iń sk ie j nie s ta ­ now ił pow ażnej siły politycznej. P rzy czy n am i były: a) M ała liczba ludności polskiej; b) Rozbicie w yznaniow e P olaków w P ru sach , pow odujące a n ta g o ­ nizm y relig ijn e; c) Rozczłonkow anie te ry to ria ln e ludności polskiej (Pow iśle, W arm ia, M azury); d) Słabość ekonom iczna; e) B rak szerszego zain tereso w an ia s p raw am i społeczno-politycznym i; f) B rak rodzim ej inteligencji.

W szystkie te stw ie rd zen ia w y m ag ają dalszych rozw ażań, o sta tn ie je d n a k je s t chyba n a jb a rd z ie j d y skusyjne. O sile p olitycznej ja k ie jś g ru p y społecznej d ecydują obok elem entów w ew n ętrzn y ch tej grupy, tak że elem enty z ew n ę trz­ ne — k o n ste la c ja polityczna. Z daniem moim w ładze niem ieckie słuszniej oce­ niały siłę polityczną ru c h u polskiego, jego p o ten cjaln e niebezpieczeństw o, co p o tw ierd ziły w y d arzen ia la t 1918— 1920. Że stro n a polska nie zdołała k a rt rozegrać, to in n a sp raw a.

(6)

Szkic A u to ra n asu w a ty le uw ag, gdyż je st oryginalną, ze specyficznego p u n k tu w idzenia p o d jętą p róbą syntezy rozw oju sp raw y polskiej w P ru sach W schodnich w latach 1870—1914. P ró b ą , c h a ra k te re m o raz p u n k te m w idzenia odm ienną od podejm ow anych dotychczas przez G i e r t y c h a , P i w a r - s k i e g o , C h o j n a c k i ego i niżej podpisanego. Żałow ać w y p ad a, iż A utor nie p o d jął dy sk u sji z dotychczasow ym i ujęciam i. Może zakres pracy m usiałby ulec rozszerzeniu, ale do sp ra w poruszonych przez A u to ra trz e b a będzie w ró ­ cić, gdyż nie w yczerpie się ich w ram ach k ró tk ie j recenzji. W ty m stw ie rd ze­ niu chyba tk w i isto ta w a rto śc i om aw ianej pracy.

T a d eu sz G rygier

K A ZIM IER Z S T A SIER SK I, Z d z ie jó w . P aństw ow ego S e m in a r iu m N a u c zy­

cielskiego w D ziałdow ie n a M azurach ( 1921—1936), P rz eg ląd H istoryczno-

O św iatow y, 1964, n r 1 (23), s. 33—47.

W dw udziestoleciu m iędzyw ojennym Działdow o odgryw ało dużą rolę w ro zw ijan iu stosu n k ó w m iędzy R zeczypospolitą a M azuram i W schodnio- p ru sk im i i n a o d w rót, było n iejak o polem dośw iadczalnym , gdzie k sz ta łto ­ w ały się m etody d ziałan ia P a ń stw a Polskiego w obec ludności m azu rsk iej. Ludność m azu rsk a w P ru sa c h W schodnich oczekiw ała od P olski w sto su n k u do n iej zdecydow anej polityki. Od sposobu d ziałan ia na M azurach działdow ­ skich zależało pow odzenie lu b p o rażk a w d ziałan iu w obec P o lak ó w w P ru s a c h W schodnich. Szczególną rolę i szczególne zad an ia w yznaczano w tej sy tu a c ji P ań stw o w em u S em in ariu m N auczycielskiem u w D ziałdow ie, szkole, k tó ra ta k bogato zapisała k a rtę sw ej k ró tk ie j h istorii. D obrze się stało, że d zieje ow ej szkoły sta ły się przedm iotem odrębnych studiów , źle jed n ak , że a rty k u ł ogło­ szony przez „P rzegląd H isto ry czn o -O św iato w y ” p rz e d sta w ił p ro b lem w sposób ubogi, niepełny, przew ażnie statyczny, a co najg o rsze z licznym i błędam i. Błędy i ich c h a ra k te r k ażą przypuszczać, że A u to r pisał a rty k u ł zn ając ty lk o f ra g ­ m en tary czn e m a te ria ły arc h iw a ln e zn ajd u jące się w A rch iw u m P oznańskim , m a te ria ły in te re su ją c e , w ażne i dotychczas n ie znane, ale bez znajom ości dotychczasow ych u sta le ń polskiej h isto rio g ra fii w tej m ierze. Z aznajom ienie się chociażby z p o d sta w o w y m i p ra c a m i z tego zak resu , w w iększości ogłoszonymi w ciągu o sta tn ich sie d m iu la t n a łam ach „K om unikatów M azu rsk o -W arm iń ­ sk ic h ”, u ch roniłoby K. S t a s i e r s k i e g o przed popełnieniem błędów fa k to ­ g raficznych i pozw oliło na p rzed staw ie n ie nie ty lk o fra g m e n tó w z działalności se m in a riu m , ale dokonanie oceny jego roli i znaczenia w h isto rii n a M azu­ rach ta k D ziałdow skich ja k i W schodniopruskich.

O m aw iając p o w sta n ie se m in a riu m S ta sie rsk i sta ra ł się uczynić to n a tle h isto rii M azur po obu stro n a c h k o rd o n u granicznego. I tu w sposób ja k n a j ­ b ard ziej ja sk ra w y w yszły w szystkie n ied o sta tk i w arszta to w e. Ju ż na sam ym p o czątku a u to r p o d a je błędnie d a tę p leb isc y tu na W arm ii, M azurach i P o ­ w iślu — ro k 1921, zam iast 1920. M ów i o p rzy zn an iu Polsce tra k ta te m w e rsa l­ skim p o w iatu działdow skiego z okolicam i, gdy p o w iat ów został u tw orzony z części ziem p o w ia tu nidzickiego, dopiero po ich p rz e ję c iu przez P a ń stw o Polskie. T ru d n o się zgodzić z tw ierd zen iem S tasierskiego, że w iększość m ło­ dzieży m azu rsk iej u ciekła do P ru s w obaw ie przed m o bilizacją. W ypadki ta k ie m iały m iejsce, a le n ie b yły aż ta k liczne. A u to r m yli K o m itet M azurski ze Z rzeszeniem P lebiscytow ym E w angelików P olaków . D ow olnie zm ienia n azw ę T o w arz y stw a P rz y jació ł M azur w D ziałdow ie na T o w arzystw o P rz y ja ­ ciół M azu r D ziałdow skich, n azw ę gazety „M azur” n a „M azura

Cytaty

Powiązane dokumenty

La Plata (Rev. et Marteaux Ch. Revue savoisienne, Annecy, 1900. Etudes d'histoire eth- nique depuis les temps préhistoriques jusqu'au commencement de la rénais- sance. Der

Negatywnymi ele- mentami środowiska rodzinnego, znaczącymi dla zaburzenia rozwoju dziecka byłyi zaburzenie struktury rodziny spowodowane przedwcze- sną śmiercią ojca,

Nasuwa się jednak pytanie, czy pamięć wystarczy, by na zawsze zapisać miejsce czy zdarzenie na kartach historii.. Przecież pamięć też nie jest czymś trwałym

l ’Autriche introduisit le servage modéré, mais e lle permit aux paysans de porter plainte contre les propriétaires fonciers dans les tribunaux d'état, elle

Duży jest także obszar potencjalnej aktywności zwią- zanej z ITS (por. W usługach i w technice ITS podstawowe znaczenie mają różnego typu ruchome urządzenia do określania

W artykule przedstawiono zmiany produktywności pracy i wskaźnika zatrudnienia w kon- tekście pomocy w ramach polityki spójności Unii Europejskiej w krajach, które są najwięk-

4) Jeżeli chodzi o rodzinę, według Sylvi Rimm jest bardzo prawdo- podobne, że uczniowie będą odnosili sukcesy szkolne, a następ- nie w dorosłym życiu, jeśli rodzice będą

Wprawdzie proklamacja Tymczasowego Rządu rosyjskiego z 30 marca 1917 roku, przyznając Polsce niepodległość, lecz łącząc ją z koniecznością zawarcia