• Nie Znaleziono Wyników

O niektórych przypadkach autocenzury w poezji stanisławowskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O niektórych przypadkach autocenzury w poezji stanisławowskiej"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Kaliszewski

O niektórych przypadkach

autocenzury w poezji

stanisławowskiej

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 15, 81-87

2009

(2)

O niektórych przypadkach autocenzury

w poezji stanisławowskiej

C

enzura w Polsce w połowie XVIII w ieku i w pierw szych latach panow ania króla Stanisława Augusta była instytucją działającą przede w szystkich w strukturze ko­ ścielnej. A m ówiąc precyzyjniej, stanowiła ścisłe ogniwo ówczesnego system u w ydaw - niczo-drukarskiego, pozostającego pod zarządem władz duchow nych. Była to cenzura prewencyjna, dokonująca w swoisty sposób selekcji treści, które m iały być rozpow szech­ niane i kolportow ane na terenie Rzeczypospolitej. zezw o len ia na d ru k nie uzyskiwały głównie teksty wolnomyślicielskie, antyreligijne i godzące w porządek świata zbudow a­ ny w edług wartości chrześcijańskich, ale odbijało się to negatywnie także i na tych dzie­ łach, które stanowiły rezultat badań i przem yśleń wynikających z oczywistego rozw oju nauk, nie zawsze pozostającego w zgodzie z oficjalnym stanow iskiem Kościoła. Siła tak zorganizowanej cenzury była ogrom na i w zasadzie wystarczająca do skutecznego k on ­ trolow ania — przynajm niej do pew nego czasu — rynku wydawniczego. Sytuacja uległa zm ianie w raz z pojaw ieniem się drukarń niezależnych od jurysdykcji kościelnej. Doszło do tego w trakcie panow ania Stanisława Augusta. D rukarnie m ieszczańskie trudniej było kontrolować, a poza tym w ydawcy stosowali zabiegi uniem ożliwiające lub co najm niej utrudniające rozpoznanie autora i miejsca wydania dru kó w o treści politycznie lub oby­ czajowo niepopraw nej. Kwestie te były ju ż badane i rozpoznawane, a wyniki tych badań pozwalają uchwycić najważniejsze aspekty nie tylko działania cenzury, ale także ukazują przeciwdziałanie jej m echanizm om w drugiej połowie XVIII w iek u1.

1 Por. W. K onopczyński, Wolność druku w Polsce za Stanisława Augusta, „Spraw ozdania z C zynności PA U ”, 1951, n r 4; I. H om ola, Walka o wolność druku w publicystyce polskiej drugiej połowy X V I II wieku, „Przegląd H istoryczny”, 1960, n r 1.

(3)

82 W ojciech Kaliszewski

W arto jednak, przyglądając się historii w olności druków , spojrzeć n a jeszcze j e ­ d en rodzaj reakcji pisarskiej zw róconej przeciw ko presji cenzorskiej. Ten m echanizm nazw ać m o żn a złożoną mistyfikacją. N ie chodzi tutaj bo w iem o prosty i stosow any często, zwłaszcza w politycznych u tw orach i d ru k ach ulotnych, chw yt polegający na zw yczajnym ukryciu i zatarciu autorstw a. U tw ó r n ieo patrzon y żadnym nazw i­ skiem , anonim ow y, tracił ciężar przekazu oryginalnego, niepow tarzalnego, stawał się d o b re m tak pow szechnym , że w pew nym m o m en cie tru d n o było od biorcy w ejść z n im w czytelną i w yrazistą relację. A nonim o w o ść defo rm u je bo w iem typow y układ kom unikacyjny, w którym rola nadaw cy i odbiorcy m usi być jasn o i wyraziście o k re­ ślona. O czyw iście, w ty m poau to rsk im p ustym m iejscu pojawiał się szybko jakiś fikcyjny nadaw ca zbiorow y; anonim ow ość je st przecież zawsze otw arta i przygarnia każdego, kto zechce się identyfikow ać z tak w yrażonym i treściam i. Ale jego rola była ju ż inna, nierzadko deform ująca sens i kształt p ierw o tn y u tw o ru . C e n z o r — d o ­

dajm y — także stawał bezradny w obec u tw o ru anonim ow ego, nie będąc — tak jak i inni odbiorcy — po prostu w y ró żn io n y i zaproszony do dialogu. W tym sensie an o ­ nim ow ość je st najprostszym w ybiegiem i zw ro tem przeciw ko presji cenzury. W arto pam iętać, że w XVIII stuleciu w Polsce następujące po sobie kolejne fale tekstów an o nim ow ych pojawiały się w chw ilach szczególnych napięć politycznych — bez­ królew ia, konfederacji barskiej czy targow ickiej. A non im ow ość literatu ry była więc w ów czas jakby w zięciem w nawias w szystkich m ech an izm ó w decydujących zazwy­ czaj o praw idłow ym obiegu tekstu.

N atom iast zupełnie inaczej rysuje się kwestia złożonej — jak napisałem wcześniej — mistyfikacji. M am y w tym w ypadku do czynienia nie tyle z dającą poczucie bezpie­ czeństw a ucieczką przed rozpoznaniem i odpowiedzialnością, jak to było w przypadku anonim ow ości, ale obserw ujem y przew rotną grę z cenzurą. M istyfikacja jest bow iem stw arzaniem pozorów, budow aniem fikcji na zew nątrz utw oru, dookoła niego, w prze­ strzeni kom unikacyjnej. W tę fikcję w ciągany jest odbiorca, a więc i także ktoś, kto wziął na siebie rolę cenzora. Sam utw ór żyje zresztą w sposób niejednoznaczny. Przez mistyfikację złożoną ro zu m iem tutaj takie działania autorskie, które nieprzypadkow o w prow adzają i wyznaczają fałszywe tropy atrybucyjne, dezorientujące czytelnika i b u ­ dujące sieć fałszywych pozorów. W polu odbioru pojawia się zatem autor zmyślony, fikcyjny, w yw ołany z w yobraźni autora rzeczywistego. Jest to więc jakiś byt absolutnie no m inalny i t y l k o nom inalny. P rzym iotnik „złożona” oznacza natom iast — trzeba to rów nież wyjaśnić — grę w ielostopniow ą, wykraczająca poza ram y prostego podsta­ w iania im ion.

Taka gra charakteryzow ała krąg literatu ry libertyńskiej, która w sposób św iadom y i program ow y w ystępow ała przeciw ko n o rm o m u k o n stytuo w an ym w perspektyw ie w artości chrześcijańskich. Był to konflikt o charakterze głębokim , bo ów w o ln o ścio ­ w y n u rt stawiał sobie za cel całkow ite w yzw olenie człow ieka spod nauki Kościoła, sprzecznej — jak tw ierd zo n o — z kryteriam i now oczesnych badań i zarazem tra­

(4)

dycji ep ikurejsko-lukrecjuszow skiej2. Libertyni kreślili szeroką w izję now ej k u ltu ry i now ego świata, w olnego od m etafizycznych uzasadnień. Ale swoje działania k o n ­ centrow ali także na w cielaniu w życie całkow icie ind yw idualnych zachow ań, o d ­ pow iadających p o trze b o m jed n o stk i, pozostaw iając często kw estie ogólne z boku. To z kolei w ym uszało planow anie strategii działań, które zapew nić m iały sukces w starciu z dobrze przecież zorganizow anym przeciw nikiem . Tak przygotow ana stra­ tegia libertyńska w zasadzie w ykluczała m erytoryczną dyskusję, zakładała natom iast prześm iew cze nękanie i szydercze dem askow anie w ew nątrzsystem ow ych sprzecz­ ności Kościoła. N ie m a w ątpliw ości, że aprioryczne odebranie godnych sporu argu ­ m e n tó w przeciw nikow i m iało zepchnąć go do roli irracjonalnego i anachronicznego o rg an izm u 3. W polsce — gdyż inaczej rzecz przedstaw iała się na przykład w o siem ­ nastow iecznej Francji — libertyni nie m ogli je d n a k zupełnie lekceważyć realnej obecności Kościoła w państw ie. I to w łaśnie stanow iło dla ich w ystąpień najw iększe niebezpieczeństw o. Atak na Kościół i kler m ógł oznaczać w zro st napięcia na w ie­ lu płaszczyznach życia społecznego i m ógł być dla au to ró w takich w olnościow ych w ystąpień niebezpieczny. D latego w ram ach owej libertyńskiej strategii stosow ano w łaśnie taktykę złożonej mistyfikacji.

Siła lib erty ń sk ich w ystąpień m iała sw oje głów ne źródło w e Francji, a o siem n a­ sto w ieczn y lib erty n izm n aznaczony został w sposób w yjątkow y przez m yśl W ol­ tera i ty m sam ym torow ał drogę postw olteriańskiej m entaln ości. W polsce czasów Stanisław a A ugusta także nie brakow ało zw o len n ik ó w takiej w łaśnie drogi, szcze­ gólnie w id o czn a staw ała się o na w latach siedem dziesiątych X V III w ieku. Kroczyli po niej ró żn i ludzie, ale głów nie dostrzec w śró d n ich m o żn a było pisarzy doskonale w p ro w ad zo n y ch w e francuską m yśl libertyńską. Ten krąg w yznaczały nazw iska Jana potockiego i K ajetana W ęgierskiego, ale byli w n im i ci, któ rzy na co d zień stali blisko m o n arc h y — Stanisław Trem becki i A dam N aru szew icz. L ibertyńskie ak­ centy, liczne przede w szystkim w tw órczości poetyckiej tego pierw szego, sprawiły, że au to r Sofijów ki w yjątkow o m o cn o w iązany był z n u rte m m yśli antykościelnej i antyklerykalnej.

Trembecki — pisał R om an Kaleta — miał w opinii publicznej ustaloną sławę bezbożnika. Trzeba przyznać, że zasłużył na nią w ielokrotnie, specjalnie w pierw szym , najbardziej odw ażnym okresie swojej tw ór­ czości. [...] W latach siedem dziesiątych XVIII stulecia nie było p o ­ ety, który by tak surow o ocenił politykę Kościoła w polsce, jak właśnie

2 por. J. S. Spink, Libertynizm francuski od Gassendiego do Voltaire’a, tłum . A. N e u m a n , Warszawa 1974; J. Snopek, Objawienie i oświecenie. Z dziejów libertynizmu w Polsce, W rocław 1986.

(5)

84 W ojciech Kaliszewski

Trembecki. W Kościele widział on główną ostoję zabobonu, atakował go więc z w olteriańską logiką, ironią i odwagą4.

To ostatnie określenie jest co najm niej dyskusyjne. O tó ż wystąpienie odw ażne w in ­ no łączyć się nie tylko z jasno wyeksplikowaną treścią, lecz także — a m oże naw et przede w szystkim — z autorską odpow iedzialnością za wypow iadane sądy. O znacza to, że utw ór zawierający najbardziej naw et obrazoburcze treści pow inien być opatrzo­ ny im ieniem i nazw iskiem autora. Tymczasem w przypadku w ierszy zawierających elem enty antyklerykalne i libertyńskie, które wyszły spod pióra Trem beckiego i N a ­ ruszewicza, ten w aru n ek nie do końca został spełniony. Przykładem takiego utw o ru jest słynna Oda nie do d ru ku ... Stanisława Trembeckiego, w której zastosowanie au- tocenzuralnego zabiegu wpisało się w prost w taktykę mistyfikacyjną. U tw ó r dedyko­ w any został bratu królew skiem u M ichałow i Jerzem u Poniatow skiem u, późniejszem u niesławnej pam ięci prym asow i, który na początku października 1773 r. przyjął sakrę biskupa płockiego. Trembecki ofiarował Poniatow skiem u odę w rękopisie, ukryw a­ jąc adresata pod niezbyt zresztą tru d n y m do rozszyfrow ania kryptonim em : J. O. Ks. J . M . P B. P. (Jaśnie O św ieconem u Księciu Jerzem u M ichałow i Poniatow skiem u Bi­ skupow i Płockiem u). K ryptonim w raz z główną częścią tytułu, który w yraźnie precy­ zował, w jakiej wersji przekazu m a pozostać utwór, tworzył swoistą barierę ochronną, ograniczającą krąg czytelników wiersza. O d a była pochw ałą cn ót um ysłow ych adresata. M ichał Poniatowski należał bow iem do tak zw anych ośw ieconych duchow nych, śm ia­ ło obracających się w świecie najnow szych — w tym także libertyńskich — myśli. Miał więc być św iatłem w ciem nej i zam kniętej przestrzeni Kościoła:

S rom otna zabobonność nie m a tu ju ż sprawy I wy, chw alebnej cnoty zm yślone postawy; Swą i cudzą dla chim er krwią zbroczony srodze, O, Fanatyzm ie wściekły, nie stój na tej drodze. Jedzie nasz luby pasterz, siedzi w edle niego

O bjaśniona pobożność i m iłość bliźniego. Przed nim i za nim , w orszak złączone jedyny, Święte myśli i dobre czyny [w. 1-8].

Trembecki w końcu nazywa adresata Filozofem, który „się do wzięcia infuły pochy­ lił” (w. 46). Ten gest miał otworzyć Kościół na głos rozum u. Była to więc oda z tezą bliską obu postaciom — autorow i i adresatowi, ale publiczne jej głoszenie nie było wskazane.

4 R. Kaleta, Stanisława Trembeckiego „Oda nie do druku”, w: idem, Oświeceni i sentymentalni. Studia nad

(6)

Treści antyklerykalne i libertyńskie — jak słusznie zauważył Kaleta — obciążały przecież nie tylko autora, ale i adresata. Oda nie do druku... pozostała więc rzeczywiście w ręko­ pisie aż do lat osiem dziesiątych X IX w., kiedy to ogłosił ją drukiem , wydobywając z Ar­ chiw u m Popielów, Stanisław Tom kowicz5. Trudno przy tym stwierdzić, czy poza tym autografem były sporządzone jakieś odpisy utw o ru 6. N ie m a w każdym razie żadnych wskazujących na to śladów. Tym sam ym m am y niewątpliwie do czynienia z utw orem przeznaczonym do lektury w bardzo wąskim i w ypróbow anym kręgu sym patyków li- bertynizm u, a tekst pozostawał cały czas pod ścisłą kontrolą autora.

Kolejną kwestią, wiążącą się z zabiegami dezinform ującym i o praw dziw ym autor­ stwie O dy nie do d r u k u . , jest przypisanie u tw o ru W ojciechowi Ż ółtow skiem u, pod- sędkowi płockiem u. Jest to oczywiście allonim Trembeckiego. Tytuł u tw o ru podany przez Tom kowicza z A rchiw um Popielów brzmiał: O da nie do druku, ale w rękopiśmie mająca być ofiarowana J.O .K s.J .M .P B .P podczas w jazdu jego, przeze mnie, Wojciecha Żółtow ­ skiego, podsędka płockiego7. Jak dow iodły szczegółowe badania Kalety, autentyczny Ż ó ł­ towski zm arł w 1774 r. O da m usiała więc powstać dopiero po tej dacie. N ie m am y jed n ak i tutaj pew ności, kiedy Trembecki rzeczywiście ją napisał. Być m oże powstała ona znacznie później, w związku z rzeczyw istym ingresem Poniatowskiego do płockiej katedry, co nastąpiło dopiero w trzy lata po konsekracji. M usielibyśm y wówczas brać pod uwagę ro k 1776. Jest to więc kolejny niejasny ślad zacierający rzeczywiste okolicz­ ności pow stania wiersza Trembeckiego.

A utocenzuralne chw yty poety doprow adziły w przypadku O d y nie do druku... osta­ tecznie właśnie do złożonej — w ielow arstw ow ej — mistyfikacji. C ały system dys­ pozycji oraz inform acji płynących od autora tworzył nieprawdziwą, lecz tak właśnie fałszywie zam ierzoną sytuację m etrykalną wiersza.

W arto pod tym kątem przyjrzeć się jeszcze je d n e m u utw orow i, zawierającem u da­ leko bardziej zaawansowane libertyńsko treści. M ow a tu o w ierszu noszącym tytuł

N a zniesienie jezuitów . R zekom ym autorem tego w iersza m iałby być D aniel Kalwiński, postać fikcyjna, o typowym , na przykład dla kom ediow ych u tw orów epoki, znaczącym nazwisku. W iersz został napisany w związku z kasatą zakonu jezuitów . Papieskie breve

znoszące w 1773 r. Towarzystwo Jezusow e wywołało w Polsce żywą i ciekawą reakcję poetycką. Jezuici w spierali przecież politykę Stanisława Augusta, tym sam ym więc d e­ cyzja o globalnej kasacie zakonu nie była zgodna z planam i polskiego m onarchy. Całą

5 Z ob. S. Tom kow icz, Z wieku Stanisława Augusta, t. 2, K raków 1882, s. 111.

6 A rchiw um Popielów, w tym teka Litteraria, spłonęło w czasie Pow stania W arszawskiego, zachował się natom iast w bibliotece M u z e u m C zartoryskich drugi autograf, praw dopodobnie ten, k tóry był w ręczony M ichałow i Poniatow skiem u

7 O z d o b n y au to g raf z M u z e u m C zartoryskich nosi tytuł: Do Jaśnie Oświeconego Książęcia IMci Michała

Poniatowskiego O D A nie mająca być drukowana, lecz tylko w rękopiśmie ofiarowana podczas wjazdu jego przez Wojciecha Żółtowskiego, podsędka płockiego.

(7)

86 W ojciech Kaliszewski

sprawę dyskutow ano i dokładnie analizowano podczas królew skich spotkań czw art­ kowych. W iersz m a w ym ow ę zdecydowanie antykościelną — przede w szystkim anty- franciszkańską, antydom inikańską i antypapieską. Jest to nie cofający się przed niczym atak na W atykan i papieża oraz tych, którzy kościelną w ładzę wspierali. M ożna rzec, że napraw dę utw ór m a w ym ow ę polityczną8.

F ragm enty w iersza opublikow ał jako pierw szy dopiero Lucjan Siem ieński w w ieku XIX, do tego czasu utw ór pozostawał w rękopisie9. W łaśnie Siem ieński połączył w iersz z nazw iskiem Trembeckiego. W w ielu przekazach rękopiśm iennych pojawiał się b o ­ w iem tytuł brzm iący Daniel Kalwiński do Trembeckiego p rzy zniesieniu jezuitów. N azw isko autora Sofijówki niejako sam o wpisywało się w historię utw oru, podsuwając czytelniko­ w i w yrazisty trop atrybucyjny I tutaj właśnie zaczyna się — paradoksalnie — problem z ustaleniem w sposób jednoznaczny autorstw a utw oru. Zostało ono zakw estionow ane przez Juliusza W iktora Gom ulickiego, który w iersz przypisał Adam ow i N aruszew i­ czowi, biorąc pod uwagę cechy stylu10. Trembecki byłby zatem tutaj adresatem wiersza, a nie jego auto rem 11. D o niego więc m ogła być skierow ana apostrofa wstępna:

W dzięczny poeto, aczem Lojoli N ie służył nigdy m ym w iekiem , Jednak się jego lituję doli,

B om się urodził człow iekiem . C hoć m ówią, żem jest kacerz niewierny,

N ie w iem , kto więcej m a wiary. N ie trap niew innych! — w oła głos z Berny,

G u b ludzi! — z rzymskiej tyjary

Kalwińska m aska pozwalała autorow i sw obodnie atakować Kościół katolicki i pa­ pieża. Tym sam ym w iersz stawał się jakby retorycznym antyklerykalnym m anifestem . E d m u n d Rabowicz dostrzega tutaj bardzo w yraźny dystans m iędzy poglądam i głoszo­ nym i przez owego fikcyjnego Kalwińskiego a przekonaniam i autora, i powiada nawet,

8 N ieprzypadkow o też znalazł się w dziale Wiersze w materiach politycznych edycji zbiorowej: S. T rem ­ becki, Pisma wszystkie. Wydanie krytyczne, oprac. J. Kott, t. 1, Warszawa 1953, s. 125-131. F orm ułę tytułow ą K ott zaczerpnął z w ydania Poezji Stanisława Trembeckiego pod redakcją B ru n o n a Kicińskiego (t. 1-3, Warszawa 1819-1821). por.: B. Wolska, Pan i pies — król i poeta. O „wierszach w materiach poli­

tycznych” Stanisława Trembeckiego z lat 1773-1798, „N apis”, seria 6: 2000, s. 88-91; badaczka przychyla

się do uznania Daniela Kalwińskiego... za w iersz A dam a N aruszew icza. 9 Z ob. L. Siem ieński, Portrety literackie, t. 3, po zn ań 1868, s.78-83.

10 Zob. „B iuletyn polonistyczny”, 1958, z. 3, s. 45. por. też: R. Kaleta, N a przedpolu „Monachomachii”.

Rozważania na temat autorstwa i genezy „Daniela Kalwińskiego”, w: idem, Oświeceni i sen tym en ta ln i., op. cit.,

s. 78-124.

(8)

że „Maska D aniela Kalwińskiego byłaby jed ną z pierw szych w szeregu Satyr N a ru - szewicza”12. Biorąc pod uwagę wszystkie szczegółowe argumenty, wypada więc przy­ jąć, że m am y w iersz zatytułow any N a zniesienie jezuitów N aruszew icza-K alw ińskiego,

a nie Trem beckiego-K alw ińskiego. W tym przypadku m aska także um ożliw iła proces złożonej mistyfikacji, zmyliła tropy i w prow adziła atm osferę zagadkowości, skłaniając odbiorców do snucia domysłów.

Zacieranie praw dy przez autorów było — jak w ynika z przytoczonych przykładów — św iadom ie stosow anym zabiegiem. Po części wynikało to z autentycznej potrzeby ukryw ania autorstw a w obawie jeśli nie przed represjam i, to na pew no przed dezapro­ batą i krytyką ze strony licznych odbiorców. W tym w ypadku sam ocenzura była świa­ dom ie w prow adzonym m echanizm em obronnym . Z drugiej jed n ak strony złożona mistyfikacja urucham iała rodzaj gry, do której zapraszano czytelników nielicznych, ale o subtelnych i w yrafinow anych um ysłach. Ani N aruszew iczow i, ani Trem beckie­ m u w yraźnie nie zależało na upublicznianiu w ierszy o tak radykalnych przesłaniach. Świadczy o tym przede w szystkim w spom niany wyżej brak odpisów, które — gdyby utw ór znany był szerokiem u kręgowi odbiorców — potw ierdzałyby pow szechniejszą ich recepcję13.

12 Ibidem, s. 222.

13 Trem becki nie od dzisiaj sprawia kłopoty edytorom i czytelnikom . P roblem autorstw a w ielu w ier­ szy, które na przestrzeni ostatnich d w óch stuleci przyznaw ano poecie, pow ażnie kom plikuje recepcję jego tw órczości. A utor Sofiówki nie pilnow ał swojej spuścizny, przechodziła ona sw obodnie w inne ręce. Z kolei utwory, których Trem becki nie napisał, przez lata łączono z jego nazw iskiem . Warto w tym m iejscu przytoczyć — także jako sw oisty kom entarz do przedstaw ionych w artykule atrybu- cyjnych dociekań — przypis w ydaw cy zam ieszczony w tom ie dru g im w ileńskiego w ydania Poezyj Stanisława Trem beckiego z 1822 roku: „Trem becki zwykł był pod cudzym nazw iskiem Azaryczków, M arew iczów i Bielaw skich w bieg puszczać swoje w iersze. Lecz rodzaj jego pisania wyniosły, i jem u tylko w łaściwy w idocznie go różni od w szystkich poetów. D latego zaraz i ledw o nie po odczytaniu kilku w ierszy daje się poznać. N ie łatwo bym się przeto zgodził z R edaktorem Tygodnika Polsk., ażeby w N . 7 na str. 156, r. 1819 przedrukow ana oda A dam a N aruszew icza (edyc. R. 1778, t. 1, str. 47, i edyc. R. 1804, t. 1, str. 46, Do Stanisława Augusta), m ogła być istotnie Trem beckiego. N ie w szystkie naw et w pam iętniku w arszaw skim [sic/] przyznaw ane m u w iersze m o żn a uznać za praw dziw e.” (W przy­ toczonym fragm encie zachow ano pisow nię oryginału.). Por. S. Trem becki, Poezyje, t. 2, wyd. trzecie pow iększone z dodaniem objaśnień do Zofiówki, W ilno 1822, s. 223.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rozumowanie to um ysłowe, bardziej z istoty sw ojej do um iejętności niż do poezji należące, um iał Trembecki tak zm ysłow ie wydać, łącząc filozoficzną

Czwarty numer Rocznika Bezpieczeństwa Międzynarodowego, przygotowywanego przez pracowników Instytutu Bezpieczeństwa i  Spraw Międzynarodowych Dolnośląskiej Szko- ły

W zaproponowanym Czytelnikowi numerze „Wrocławskiego Przeglądu Teologicznego” znalazły się artykuły badaczy, będących przedstawicielami różnych dziedzin wiedzy,

Celem niniejszego opracowa- nia będzie próba wyjaśnienia, dlaczego Trembecki zdecydował się na uwiecznienie w Sofijówce właśnie filozofii epikurejskiej w kontekście faktu,

Chociaż wiersz przybrał poetycką strukturę liryki opisowej (znajdujemy w nim tylko jeden czasownik: „rozdziera”), to nie można go w pełni odczytać bez odwołania się do

Prąd elektryczny, którego używamy w naszych domach jest prądem przemiennym.. Oddziaływanie magnesów z elektromagnesami zostało wykorzystane do konstrukcji

Wśród czynników pierwotnych oti- tis externa u psów najczęściej wymie- niane są choroby z nadwrażliwości: ato- powe zapalenie skóry oraz nietolerancja i alergia

Propozycja Jacka Woronieckiego OP i Józefa Marii Bocheńskie- go OP jest zatem, jak widzimy, bardzo ważną i interesującą próbą realizacji tak formułowanych ideałów,