• Nie Znaleziono Wyników

View of Language - Interpretation - Translation. The case of Rolf Fieguth’s German translation of Vade-mecum

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Language - Interpretation - Translation. The case of Rolf Fieguth’s German translation of Vade-mecum"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

S T U D IA N O R W ID IA N A

1 1 , 1 9 9 3

JADWIGA PUZYNINA

JĘZYK - INTERPRETACJA - PRZEK ŁAD

N A M A T E R I A L E V A D E -M E C U M T Ł U M A C Z O N E G O N A J E Ż Y K N I E M I E C K I P R Z E Z R O L F A F IE G U T H A

1.1. Chcąc mówić o stosunku między interpretacją i przekładem dzieła literackiego, trzeba przede wszystkim powiedzieć, jak się te dwa pojęcia rozumie.

Z licznych możliwych określeń p r z e k ł a d u wybieram to, które traktuje go jako:

l j c z y n n o ś ć polegającą na sformułowaniu w języku B wypowiedzi ukształtowanej pierwotnie w języku A; wypowiedź ta przekazuje w mniejszym lub większym stopniu znaczenie i strukturę oryginału (tj. wypowiedzi w jęz y ­ ku A), i/lub

2) t e k s t będący wytworem wyżej wymienionej czynności.

Jak widać ze świadomie nieostrego sformułowania: „wypowiedź ta przeka­ zuje w m n i e j s z y m l u b w i ę k s z y m s t o p n i u znacze­ nie i strukturę oryginału” - określenie moje obejmuje różne typy przekładów, od parafraz po tłumaczenia maksymalnie wierne wobec oryginału.

Spośród różnych określeń interpretacji skłonna jestem z kolei wybrać to, które pozwala widzieć w niej:

1) d z i a ł a n i e b a d a w c z e zm ierzające do wydobycia i wy­ jaśnienia sensu tekstu poprzez wskazanie na związki tego tekstu z jakąś całoś­

cią wyższego rzędu i/lub

2) w y n i k takiego d z i a ł a n i a jako pewną treść myślową, ew en­ tualnie podaną do wiadomości w wypowiedzi mówionej lub pisanej.

Tak sformułowane określenie interpretacji nie przesądza o jej charakterze i przynależności do którejś z rozlicznych szkół.

1.2. Interpretacja dzieła literackiego leżąca u podstaw jego przekładu doty­ czy zazwyczaj zarówno jego formy, jak i znaczenia, a także świata przedsta­

(2)

wionego w danym utworze. Interpretacja taka zawiera zazwyczaj również elem enty nie wykorzystywane w tłumaczeniu, wobec niego redundantne. Z drugiej strony przekład może ujawniać wiele cech utworu nie dostrzeganych przy refleksji badawczej skoncentrowanej na samym oryginale. Tak więc przekład i interpretacja wzajemnie się wspierają. Jednakże o ile istnieją liczne świetne interpretacje utworów literackich dokonywane bez pomocy tłumacze­ nia, o tyle bardzo trudno, aby powstał dobry przekład bez uprzedniej trafnej interpretacji utw oru1.

1.3. Zarówno interpretacja, jak i przekład podlegają wartościowaniu. W zakresie oceny interpretacji bliskie mi są poglądy E. D. Hirscha2: sądzę, podobnie jak on, że interpretacja jest tym lepsza: 1) im szerszy kontekst - a ujmując to w terminach Husserla: im szerszy h o r y z o n t z n a ­ c z e n i o w y interpretowanego tekstu uwzględnia jego interpretator; 2) im lepiej potrafi on w tym horyzoncie, rozumianym jako układ typowych oczeki­ wań i prawdopodobieństw, wyodrębnić to, co istotne, co wpływa na inne po­ ziomy tekstu, uzależnia wiele zjawisk; 3) im lepiej zweryfikuje wydobyty przez siebie horyzont znaczeniowy i wybór jego istotnych elementów. Za ważny czynnik weryfikacji uważam - zgodnie ze starą tradycją, a wbrew wyznawcom „new criticism ” - widzenie poszczególnych dzieł na tle całej twórczości autora i formułowanych przez niego poglądów.

Przekład utworu literackiego jest tym lepszy, im lepsza, pełniejsza interpre­ tacja leży u jego podstaw. Przy ocenie przekładów najczęściej przyjmuje się ciche założenie, iż chodzi tu o taką interpretację, o jakiej wyżej mówiłam, tj.

1 W ielu teo re ty k ó w p rzek ład u u to żsam ia g o z in te rp reta cją. Por. np.: J. Z i o m e k . P rze k ła d - ro zu m ien ie - in te rp reta c ja . W : Z a g a d n ie n ia litera tu ro zn a w c ze in te rp re ta c ji. Pod re d ak c ją J. S ła w iń sk ieg o i J. Ś w ięcha. W ro cław 1979 s. 43; S. B a r a ń c z a k. M a ły lecz m a k sy m a listyc zn y M a n ife st tra n sla to lo g ic zn y [...]. „T eksty D ru g ie ” 3:1 9 9 0 s. 10. W m yśl m ojej d e fin ic ji in te rp reta cji tek s t p rz ek ład u je s t p o w ią za n y z w iązk am i p rzy czy n o w o -sk u tk o w y m i z- in te rp re ta c ją w obu je j z n aczen iac h - sam je d n a k in te rp reta c ją nie je s t. N ie je s t nią, p oniew aż n ie sta n o w i d y sk u rsy w n e g o w y kładu treści m y ślo w y ch stan o w iący ch w ynik in terp reto w a n ia tek stu . N ie je d n o k ro tn ie b ra k m u ró w n ież p o d sta w y w c zy n n o ściach b ad aw czy ch tłu m a cz a (czy też in n eg o au to ra, n a k tó reg o pracy tłu m acz się o p iera). P rzekład m oże być ty lk o w yrazem p ew n eg o r o z u m i e n i a tek stu , ale nie je g o in te rp reta cji. N a tem at sto su n k u in terp retacji do ro z u m ie n ia tek stu lite rac k ie g o por. E. D. H i r s c h. R o zu m ien ie, in te rp re ta c ja i h istoria. W : Z nak, styl, ko n w en c ja . Pod re d ak c ją M. G ło w iń sk ieg o . W arszaw a 1977 s. 2 0 4-211.

2 P or. E. D. H i r s c h jr. In terp re ta c ja o b iektyw n a . „ P a m iętn ik L ite rac k i” 6 8 :1977 z. 3 s. 2 8 9 -3 2 0 .

(3)

docierającą do sensów przekazywanych przez autora (bez przesądzania ich intencjonalności)3. Bardzo istotna dla jakości przekładu poezji jest um iejęt­ ność przetransponowania tego wszystkiego, co składa się na poetycki model świata4: rymu, rytmu, całej muzyki wiersza, onom atopei, aliteracji i innych środków języka poetyckiego5. Negatywnie trzeba - rzecz jasn a - oceniać przekład w tych punktach, w których przejaw ia się w nim brak wiedzy doty­ czącej realiów, języka oryginału, a także brak um iejętności doboru form odpo­ wiadających formom oryginału w sensie pragm atycznym (typu konotacji, nacechowania aksjologicznego itp.).

Po tych uwagach wstępnych przejdźmy do rozważań nad stosunkiem po­ między interpretacją i przekładem Vade-mecum N orwida dokonanym przez Rolfa Fiegutha6.

3 Istn ieje też, a n alo g iczn a do no w szy ch teorii in te rp reta c ji, p o sta w a w o b e c p rz e k ła d u , k tó ra nie szuka w nim „ślad ó w tw ó rc y ” , po m ija „ p ro b le m a ty k ę ro d o w o d o w ą ” , sz u k a w p rz e k ła d z ie , po d o b n ie ja k w dziele o ry g in aln y m , p o p ro stu o k re ślo n eg o p e jz aż u s e m io ty c zn e g o , z d o ln e g o lepiej lub gorzej „p rzen ik ać do p rzestrzen i w y o b raźn i c z y te ln ik a ” (E. B a 1 c e r z a n. W stęp do: P isa rze p o ls c y o sztu ce p rze k ła d u 1 4 4 0 -1 9 7 4 . A n to lo g ia . P o d re d a k c ją E. B a lc e rz a n a . P o ­ znań 1977).

4 Por. S. B a r a ń c z a k . P oetycki m o d e l św ia ta a p ro b le m y p r z e k ła d u a rty styc zn e g o . (Na m a te ria le p o lsk ic h tłu m a czeń G. M. H o p kin sa ). W : W ielo jęz yc zn o ść lite r a tu r y i p ro b le m y p rzek ła d u a rtystyczn eg o . P od re d ak cją E. B alcerzan a. W ro cław 1984 s. 2 0 7 -2 2 6 . B a ra ń c z a k w e w szystkich sw oich p racach d o ty czący ch p rz e k ła d u ze sz c ze g ó ln ą siłą p o d k re ś la k o n ie c z n o ś ć p rzetran sp o n o w y w an ia w nim środków p o ety c k ic h , za p o m o cą k tó ry ch w y ra ża n y je s t w o ry g in a ­ le sens utw oru. Z ach o w an ie sensu i je g o w y razu p o e ty c k ieg o to w ed łu g n ieg o g łó w n e k ry te ria oceny p rzek ład u poezji.

5 W arto w sp o m n ieć, że sam N orw id d o b rz e so b ie z d aw ał sp raw ę z w a żn o ści tran s p o n o w a- n ia p o ety ck ieg o m odelu św iata o ry g in ału w p rz ek ład a c h . P isa ł np.: „ K o ch a n o w sk i do p rz ek ła d u P salm ów u ży ł rytm u H o m ero w eg o i d lateg o to o b ra zo w e czę śc i są u K o c h an o w sk ie g o p ra w ie m alo w n iejsze n iż w h eb rajsk im , a le cała p sa lm isto w sk a, d u c h o w a i p io se n n a w e w n ę trz n a lo g ik a u cie rp ia ły ” (lis t do A le k sa n d ra Je ło w ick ieg o [z m arc a 1864 r.]. C. N o r w i d. P ism a w s z y s t­ kie. Z eb rał, tek st u stalił, w stępem i u w agam i k ry ty cz n y m i o p a trz y ł J. W . G o m u lic k i. T. 9: L isty . 1862-1872. W arszaw a 1971 s. 134 - dalej w y d an ie to cy to w an e: P W sz z o d e słan iem do o d p o ­ w ied n ieg o tom u (p ierw sza liczb a o zn acza tom , d ru g a - stro n ę). O stro o c e n ia ł p o e ta p rz ek ład y w ierne w szczeg ó łach , ale nie d o ść d b ające o „ w raż en ie c ało ści o ry g in a łu ” (p o r. D w ie sc e n y z tra g ed ii „ Ju liu sz C eza r". W stęp. PW sz 4 , 231).

D o strzeg ał też N orw id w ażność w łaściw ej in te rp reta cji o ry g in ału d la je g o p rz ek ład u . Pisał: „[...] M in erw a w rapsodii I-ej [O dysei - J. P.] p rz y b ie ra c u d z ą p o sta ć i - ja k o b o g in i - p ły n n ie k łam ie... ale k ied y tak k łam ie i d o chodzi do in te resu sw o ich k łam ań , n a ty c h m ia st się, [...], zaczy n a ją k a ć i p rzep o m in ać toku sw oich p erio d ó w . T o ... je s t ro z rz e w n iając e ! - a tłu m a c z e to b ierą za z an ied b an ie ry m u ” (Z „ O d y s e i” H om era. W stęp. P W sz 3, 674).

6 P rezen to w an e tu ro z w aż a n ia będą k ry ty czn e, b ęd ą się k o n c en tro w a ły n a p e w n y c h b ra k ac h in te rp reta cji, a w raz z ty m p rzek ład u F ieg u th a. Je d n a k że zanim do n ich p rz e jd ę , c h c ia ła b y m z

(4)

2. Książka zawierająca ów przekład7 poprzedzona jest wstępem R. Fiegu- tha zawierającym m.in. interpretację Vade-mecum. Interpretacja ta dotyczy ogólnych cech formy cyklu - jego kompozycji i języka, przy czym tłumacz podnosi jako cechę istotną Vade-mecum wielość konwencji językowych i przeciw staw ne tendencje zarówno w zakresie języka, jak i tematyki oraz myś­ lowej spójności tekstu. W zakresie treści autor przekładu kładzie nacisk na fakt obejm owania przez Norwida wielkich obszarów historii kultury europej­ skiej, a w tym i polskiej. Fieguth stwierdza też krótko, iż w Vade-mecum ujaw nia się punkt widzenia wierzącego katolika, jakim jest jego autor, nato­ m iast silniej akcentuje tę prawdę, że cykl stanowi reakcję na proces industria­ lizacji w XIX w.

Za ogólną zasadę strukturalną utworu uznaje autor interpretacji jego nieko- herentność, którą rozumie jako budowanie całości z „odłamków”, z zachowa­ niem „dialektycznej równowagi czynników integrujących i dezintegrujących” (s. 32). Spoistość uzyskuje dzieło Norwida - jak sądzi tłumacz - jedynie „poprzez skojarzeniową metodę uporządkowania motywów i tem atów” (s. 41).

Fieguth mówi, że formuła Norwida odnosząca się do poezji w fazie kry­ tycznej „[...] w dwojakim sensie dotyczy również samego tego cyklu: Vade- -mecum jest poezją w krytycznej roli i w krytycznej sytuacji. Będąc dziełem surowego obrachunku z epoką i z poezją, nie wychodzi ono jednak od jakiejś swoistej, ściśle określonej i zwartej koncepcji poetyckiej, która [u Norwida - J. P.] realizuje się jedynie w sprzeciwie wobec innych modeli poezji, lecz poprzez swoją strukturę unaocznia krytyczną fazę poezji, własną historyczną zmienność i przem ijalność” (s. 52-53).

całą m o cą p o d k re ślić sw ój sz acu n ek d la d zieła, k tó reg o R o lf F ieg u th d o konał. Z aró w n o in te rp re ­ tac ja, ja k i - z w łas zc za - p rz ek ład V ade-m ecum to tru d ogrom ny. T o te ż każdy, k to je s t p rz ek o ­ nany o p o n a d n aro d o w e j i p o n ad czaso w ej w ielk o ści N o rw id a, m usi żyw ić w d zięczn o ść d la R olfa F ieg u th a, k tó ry n iew ą tp liw ie sw oim d z ie łem p rz y b liż y ł p rzy n ajm n iej ja k ie jś g ru p ie z ain tere so w a ­ ny ch czy teln ik ó w i b a d ac zy n iem ie c k ic h N o rw id a i je g o V ade-m ecum .

7 C. N o r w i d. Vade-m ecum . G e d ich tzy klu s (1866). P o ln isch u n d d eu tsch . M it ein er E in fü h ru n g von H. R. Jau ss. E in g e le ite t und ü b e rsetz t v o n R. F ieguth. M ü n ch en 1981.

W stęp R. F ie g u th a w p rz ek ład zie p o lsk im Ja n a G o tfry d a (R. F i e g u t h. P o ezja w fa z ie kry ty czn ej. C y kl w ie r szy C ypriana N o rw id a „ V a d e -m e c u m ”) o raz p rzed m o w a H. R. Jaussa (H . R. J a u s s. P rzed m o w a do p ie r w sze g o n iem ie ck ie g o w yd a n ia „ V a d e -m ec u m ” C ypriana N o rw id a ) w p rz e k ła d z ie M ic h ała K a cz m ark o w sk ieg o u k azały się w „S tu d ia N o rw id ia n a ” 3- -4 :1 9 8 5 -1 9 8 6 s. 13-55 i 3-11. D o teg o p rzek ład u o d n o sz ą się lo k aliza cje p o d aw an y c h przeze m n ie c y ta tó w i p o w o ła ń n a w stęp R. F ie g u th a o raz P rzed m o w ę H. R. Jau ssa. N a to m ia st z a ­ m ie sz cz o n e w a rty k u le cy taty z w ierszy N o rw id a i ich n iem iec k ic h p rzek ład ó w lo k alizo w an e są w e d łu g w y żej w y m ien io n eg o p o lsk o -n ie m ie c k ie g o w y d an ia V ade-m ecum z r. 1981.

(5)

Sądzę, że nie jest słuszny pogląd, jakoby przytoczone słow a swego wstępu, charakteryzujące „krytyczną fazę poezji”, Norwid odnosił do samego Vade- -mecum8, o którym przecież pisze jako o cyklu przeznaczonym na zrobienie skrętu koniecznego w poezji9, a więc utworze należącym ju ż do „Epoki no­ wej i [...] normalniejszej”. Liczne znane wypowiedzi N orwida na tem at syste­ mu, przemilczeń, „ciemności”, potrzeby zachowywania rys bez ich w ygładza­ nia, wypowiadane w wielu utworach, esejach i listach, wydają się zdecydow a­ nie przeczyć tezom obu autorów niemieckich (R. Fiegutha i H. R. Jaussa), tj. zarówno temu, jakoby „utrącanie w sztuce” odnosiło się zdaniem poety do Vade-mecum]0, jak też temu, jakoby Norwidowi brakowało jasnej „koncepcji poetyckiej” (por. wyżej cytowany urywek ze wstępu R. Fiegutha).

3. Przekład Fiegutha jest w swojej intencji przede wszystkim „reporterski”, żeby się posłużyć terminem E. Balcerzana z jego dyskusji z tłum aczam i N or­ wida, w której zresztą Rolf Fieguth takiego właśnie typu tłum aczenia bronił wobec pewnej jego deprecjacji ze strony Balcerzana. Oto jak charakteryzow ał Bałcerzan postawę tłumacza-reportera:

T łu m acz-rep o rter m oże nie m ieć w łasnego p ro g ram u a rty sty czn eg o . M o ż e n a w et nie z a s ta n a ­ w iać się nad tym , czy utw ory, któ re przek ład a, są w isto cie u tw oram i w arto ścio w y m i. In tere su je go cu d ze p rzeży cie w artości. T ekst p rzekładu trak tu je p rz ed e w szy stk im je g o in fo rm a cję na tem at cud zeg o p rzeży cia w artości. T łu m acz-rep o rter stw ierd za, iż w ja k ie jś o b c o ję zy c z n ej s p o ­ łeczności, np. w Polsce, d zieła jak ie g o ś pisarza, np. N orw ida, z a czy n ają n a g le sk u p iać w okół siebie duże grono en tu zjastó w , pow odow ać spory in te rp reta cy jn e, ro zp alać n a m ię tn o ści ed y to ró w , w kraczać do teatru , rad ia i telew izji, kusić p io se n k arz y , o p an o w y w ać szk o ły , p o jaw ia ć się - cytow ane - w p u b licy sty ce itd. T łu m acz-rep o rter m a o b o w iązek p o w iad o m ić sw o je sp o łe c z e ń ­ stw o o z a g r a n i c z n e j e g z o t y c e życia lite rac k ie g o i św iad o m o ści lite rac k ie j. P raw dom ów ny, b ezstronny, nie stosuje żadnej strateg ii; w y b iera i p rz ek ład a tek sty n a jc zę śc iej cytow ane i kom entow ane. U siłuje tłum aczyć „ w iern ie” . Je żeli by w a „n ie w iern y ” , to z p o w o d ó w pozastrateg iczn y ch . M ogą m u p rzeszk ad zać o b iek ty w n e tru d n o ści tran s la c ji albo n ied o sta tek u m iejętności: n iezam ierzony, n ie c h cia n y 11.

8 Por. p rzy p is 6 n a s. 15 w stępu R. F iegutha.

9 Por. lis t do K aro la R u p rech ta [z 5 lis to p a d a 1868 r.]. P W sz 9, 377.

10 R ów nież R ed ak cja ro c zn ik a „S tudia N o rw id ia n a ” w p rz y p is ie na s. 5 p o lsk ie g o p rz ek ład u P rzedm ow y H. R. Jau ssa d y stan su je się od tak ieg o p o g ląd u n a sta n o w isk o N o rw id a w o b ec V ade- -m ecum .

11 Por. E. B a ł c e r z a n . N o rw id w ielo języc zn y. Z a g a je n ie d ysku sji. W : C yp ria n N o r ­ wid. W 1 50-lecie urodzin. M a te ria ły ko n fe re n cji n a u k o w ej 2 3 -2 5 w rz eś n ia 1971. P o d re d a k c ją M. Ż m ig ro d zk iej. W arszaw a 1973 s. 225.

(6)

Fieguth natom iast mówił:

N a w e t g d yby się u d a ło B alc erza n o w sk iem u tłu m aczo w i-arty ście w łączyć N o rw id a do naszej p o ezji, nie o zn aczało b y to w cale, że p o eta zacząłby fu n k cjo n o w ać w naszej k ulturze. B alcerza- no w sk i tłu m a cz -rep o rter n ato m iast p o trafiłb y m o że zaap elo w ać do o g ó ln iejszy ch i szerszych zain tere so w a ń n aszeg o sp o łe cz eń s tw a 12.

Uzasadnieniem tego poglądu jest tamże wypowiedziana myśl Fiegutha, iż „zasadniczo stosunek naszej [tj. niemieckiej - J. P.] poezji jako całości do naszej kultury odpowiada niejako stosunkowi postaci Norwida do kultury polskiej” 13. To znaczy poezja jako całość jest w Niemczech podobnie daleka od szerszych kół czytelników i tak dla nich niezrozum iała jak Norwid dla szerokich mas czytelniczych w Polsce. „Poezja polska budzi u nas [natomiast - J. P.] spore zainteresowanie właśnie jako polska, jako swoista wiadomość o Polsce” 14.

Sądzę, że takie widzenie problemów poezji w ówczesnej RFN i typu zain­ teresow ania Polską w tym kraju wpłynęło zapewne na wybór koncepcji prze­ kładu Rolfa Fiegutha.

We wstępie do swego tłum aczenia Fieguth charakteryzuje je bliżej, pisząc:

N ie m ie ck ie u jęc ie [V ade-m ecum - J. P.] nie je s t zam ierzone ja k o p iękny w fo rm ie przekład p o e ty c k i z n aślad o w an iem rym u i rytm u [oryginału - J. P.]. C hodzi w nim o m o żliw ie n ajw ięk ­ szą b lisk o ść w obec o ry g in ału przy p rz e k ład z ie na n iem ieck i, blisk o ść w zak resie p ostaci d źw ię­ kow ej w y razó w , w z ak resie k o n stru k cji zd an io w y ch , w ielo zn aczn o ści sem antycznej i g ram a­ ty czn ej o raz m ie sz an ia s ty ló w 15.

Nie jest tematem mojego artykułu omawianie stosunku tej zapowiedzi do jej wykonania. Ogólnie można powiedzieć, że się one bynajmniej nie pokry­

wają: z jednej strony nie udaje się tłumaczowi zachować ani postaci dźwięko­ wej, ani wieloznaczności, ani konstrukcji składniowych oryginału (co w ogóle w całości wydaje się niemożliwe w przekładzie dzieła literackiego). Z drugiej strony w większości wierszy mamy do czynienia z zachowaniem „melodii”

12 T a m ż e s. 233. 13 T am że. 14 T am że.

15 Por. C. N o r w i d. V ade-m ecum . G e d ich tzy klu s (1866) [...] s. U (p rzek ład m ój - J. P.).

(7)

wiersza w sensie utrzymania proporcji między wersami o różnej liczbie sylab w jednym utworze16. Na ogół zachowane też zostaje obrazowanie poetyckie i metaforyka Norwida.

„Reporterskie” tłumaczenie Fiegutha nie spowodowało uw spółcześnienia i uproszczenia formy wierszy Norwida (tego zresztą koncepcja przekładu repor­ terskiego nie przewiduje). Tłumacz przetransponował, z różnym zresztą skut­ kiem, na język przekładu patynę archaiczności i piętno indywidualności języka Norwida - tym samym zawężając niestety krąg ewentualnych czytelników przekładu; w ten sposób powiadomił bowiem swoje społeczeństwo „o zagra­ nicznej egzotyce życia literackiego i świadomości literackiej” 17, ale szer­ szych rzesz odbiorców tym bardziej nie mógł zapoznać z Norwidem, odstrę­ czającym współczesnego niemieckiego czytelnika dziwactwem i archaicznością formy.

4.1. Jednocześnie na przekazie pewnych całościowych, istotnych w moim pojęciu, cech cyklu Norwidowskiego w przekładzie Fiegutha odbiły się ujem ­ nie pewne braki zauważalne w jego interpretacji Vade-mecum.

Pierwszym z nich jest niedostateczne podkreślenie widzenia świata w opo­ zycji: sakralność // brak sacrum, a tym samym w przeciw staw ieniu: życie // śmierć. Dla Norwida być w kręgu sacrum - to żyć; być w świecie pozbaw io­ nym sacrum - to przebywać choćby za życia w krainie umarłych, tej, o której mówi motto Vade-mecum zaczerpnięte z Odysei'.

N ie pochlebiaj C ieniow i! o! U lissie, szlach etn y synu L ae rta - w o lałb y m p o m ię d zy w am i być pachołkiem o statniego w yrobnika, nie p o sia d ająceg o ziem i, m ająceg o p łu g za c ałą w ła sn o ść i zaledw o zdolnego w yżyć, aniżeli panow ać, ja k M o n arch a, nad n arodem um arłych!

Vade-mecum to wędrówka przez świat, w którym kraina um arłych przeplata się wciąż z krainą życia. W większości wierszy obok brzydoty, głupoty, kłam ­ stwa, zła moralnego, obok „braku” i niedostatku pojawia się jako ich przeciw ­ stawienie piękno, mądrość, prawda, dobro. Jeśli nie inaczej, to przynajmniej jako osąd lub ironia podmiotu twórczego. W iadomo, że świat wartości Norwi­

16 L iczby sylab w w ersach i ro zk ład ak cen tó w są p rz y tym z w y k le in n e n iż w o ry g in a le. Por. np. w iersze tak ie, ja k P ie lg rzy m , S fin ks, W akacje, F atum .

(8)

da tkwi swoimi korzeniami w Biblii i w dialogach Platona. Tu i tam piękno, dobro i prawda wiążą się w jedną całość, której na imię sacrum.

Pełna Norwidowska filozofia sacrum i jego przeciwieństwa zawarta jest w Fortepianie Szopena. Jej wyrazem jest też zakończenie cyklu Vade-mecum: po wypowiedzianej w Fortepianie Szopena myśli o „braku” i niedostatku towarzyszących pięknu, dobru i prawdzie, po obrazie ich obecności w życiu i śmierci człow ieka przekazanym przez wiersz ostatni - Na zgon ś.p. Józe­ fa Z., następuje znów, jak końcowy zgrzyt, ilustracja braku i niedostatku -

list poetycki Do Walentego Pomiana Z., pełen goryczy, niechęci, pogardy, należący swoją wymową do „krainy um arłych” z motta i z pierwszego wiersza cyklu [Klaskaniem mając obrzękłe prawice...]. Tak więc oglądana przez czy­ telników rzeczywistość tego świata, łącznie z psychiką podmiotu mówiącego w Vade-mecum, należy od pierwszego po ostatnie ogniwo cyklu do świata umarłych, rozświetlanego tylko od czasu do czasu blaskiem istniejącej, a przez ludzi zapoznawanej „krainy życia” 18.

4.2. M ożna by powiedzieć, że brak interpretacji Vade-mecum nakierowanej na istotną dla niego problematykę zła i Dobra w stosunkowo niewielkim stopniu wpłynął na jakość przekładu. A mogło się tak stać dlatego właśnie, że przekład ten należy do kategorii przekładów „reporterskich” , w intencji ich autorów wiernych, pokornych, w których tłumacz stara się w zasadzie zacho­ wać świat wartości, obrazów poetyckich, a także realiów oryginału. Istniejące potknięcia, które można wiązać z niedostatecznym uwzględnieniem kategorii sacrum w Vade-mecum czy też z niedostatecznym zrozumieniem jej przeja­ wów w poszczególnych wierszach, wiążą się często z subtelnymi różnicami w treści lub konotacjach wyrazowych, często też z zależną od tego podstawo­ wego braku - niewłaściwą interpretacją poszczególnych utworów. I tak np. o głosie Boga w wierszu Prac-czoło pisze Norwid: „Głos ogromny woła”;

18 T ru d n o mi z g o d zić się z d iag n o zą H. R. Jau ssa, k tóry o k re śla V ade-m ecum ja k o cykl „d y sh a rm o n ijn y [...], a p rz e z lic z n e u tw o ry k o ń co w e, z w łaszcza p rzez ró w n ie n iesp o d zian y , ja k w sp an ia ły fin ał p rz ed o sta tn i (F o rtep ia n S zo p en a ), raczej urw any niż w y k o ń c zo n y ” (s. 5).

N ie sąd zę ró w n ież, aby tym , co sp a ja o g n iw a c y k lu , b y ła „lo g ik a łez - znaku w sp ó łcz u cia d la sie b ie i b liź n ich i znaku c ie rp ie n ia ” , ja k o tym p isze J. F e rt w e w stęp ie do V ade-m ecum w y d an eg o w B ib lio te c e N arodow ej (se ria n r 271, W ro cław 1990 s. X C II). O „m artw y m św iecie” p isz e N o rw id w ie lo k ro tn ie z iro n ią lub gniew em , nie ze łzam i. N a to m ia st lo g ik a cyklu - to m o że raczej lo g ik a k rajo b razu teg o św iata, je g o ró ż n o ro d n e j, a d eterm in o w an ej p rzez zło i d o b ro rzec zy w isto śc i.

(9)

Fieguth tłumaczy: „ruft eine laute Stimme” - nie zachowując całej niezw yk­ łości „ogromnego głosu”, etymologicznie powiązanego z gromem, a mającego też znaczenie ‘wzbudzający strach’.

W wierszu Zapal „żywy płomień znicza” zostaje przetłum aczony jako „le­ bendige Flamme der Fackel”. Znicz nie ma w niem ieckim jednow yrazow ego odpowiednika, jednakże w tym wierszu, przeciwstawiającym stosunek do sacrum w przeszłości i dziś, jest istotne, że chodzi tu o ogień wieczny, płonący w jednym miejscu, nie zaś o pochodnię, nie mającą tych ważnych konotacji.

Nieadekwatna (moim zdaniem) interpretacja wiersza Tajemnica, który autor odczytuje jako „antyromantyczny” 19, podana we wstępie Fiegutha do prze­ kładu Vade-mecum, odbiła się również na pewnych elementach tłum aczenia. Oto Norwid powiada, że dla Rzymian słowa płynące z Judei, słowa Dawida, Jeremiasza, Ezechiela, były tak nieznane i „bezbrzm iące”.

- Jak gdy się czyje zm ysły u m yślnie zatw ard zą,

Lub... ja k kiedy się k o c h a ć L u d z k o ś c i n i e u m i e !

Fieguth, który nie rozumie tego wiersza jako o s k a r ż e n i a pod adresem rzymskiej i jej podobnych cywilizacji, dla którego ważne jest w nim tylko p r z e c i w s t a w i e n i e dwóch cywilizacji, stojących u kolebki naszej europejskiej współczesności, tłumaczy:

W ie W enn sich jem an d es S inne m it F leiss v erhärten O der... w ie w enn man die M en sch h eit n ich t lieben kann.

Nie chodzi tu o zastąpienie polskiego słowa umyślnie ‘absichtlich’ wyraże­ niem mit Fleiss (które znaczyło niegdyś m.in. ‘um yślnie’), lecz o przełożenie poi. kochać [...] nie umie na niem. nicht [...] kann\ wyrażenie to sugeruje tłumaczącą Rzymian n i e m o ż n o ś ć , nie zaś „nienauczenie się” miłości do wszystkich ludzi, o które tu raczej chodzi, a co można było chyba lepiej przełożyć np. jako nicht weiss.

19 Por. W stęp s. 48-49, g d zie F ieguth p isze m .in .: „Z ko lei p rz ec iw k o estety zm o w i p o e zji rom antycznej [w T a jem n icy - J. P.] w yeksp o n o w an y zo staje m o ra listy c z n o -d y d ak ty c zn y c h a ra k ­ ter rzym skiej lite ratu ry ” . N urt ten zo staje sk o n trasto w a n y z „[...] p o e z ją re lig ijn ą p salm ó w D aw ida o raz pro ro ctw E ze ch ie la i Jerem iasza [...]. Z n a p ię cia p o m ięd zy tym i d w ie m a p o sta w a m i w yrasta i żyje - zdaniem N o rw id a - nasza św iad o m o ść d u c h o w a ” .

(10)

W wierszu Czas i prawda brak interpretacji tekstu Norwida jako par excel­ lence chrześcijańskiego zdradza w pewnym miejscu... zmieniony szyk wyrazo­ wy! Oto Norwid powiada:

[...] że w ięc [w d ziele literack im - J. P.] r a d o ś ć , że b o l e ś ć , że m o d ł a D lateg o się w lakonizm zaw rzeć nie um ieją,

Iż w z d y ch a ją za p r z y s z ł y c h [...].

Fieguth tłumaczy: „dass also Freuden, Gebete, Schmerzen [...]”, nie zachowu­ jąc istotnej dla myśli chrześcijańskiej kolejności ludzkich przeżyć - i

modlitwy.

4.3. Na oczywiste potknięcia z tegoż zakresu w przekładzie Fiegutha wska­ zał ju ż wcześniej w swojej recenzji Andrzej Vincenz20. Należą do nich: przetłum aczenie wyrazu ksiądz w wierszu „Ruszaj z Bogiem " jako pogardli­ wego Pfaffen, co w tym utworze niczym się nie tłumaczy; zamiana w wierszu Do Walentego Pomiana Z. „zachodu greckiej i żydowskiej wiedzy” na wschód (może to tylko pomyłka tłumacza?); przekład słów „O chrześcijańskim skonu pogodnego tonie” na „Eines christlichen Endes heiteren Ton” w wierszu Na zgon ś.p. Józefa Z., wreszcie oddanie ostatniego wersu wiersza Kolebka pieśni „A Bóg ją sam zna” słowami: „Gott weiss es allein” (‘Bóg jeden wie'); wiąże się to z Fieguthowym interpretowaniem tego wiersza - jednego z pod­ stawowych dla rozumienia Norwidowskiej koncepcji literatury - jako ironicz­ nego21, co jest zupełnie nie do przyjęcia w świetle poglądów Norwida na źródła prawdziwej poezji, a także rolę snu.

5.1. Z kolei chciałabym zwrócić uwagę na pewną cechę j ę z y k a Vade-mecum, chyba nie zauważoną przez tłumacza i nie w pełni w przekła­ dzie respektowaną, a w moim pojęciu powiązaną m.in. z wyżej przedstawioną koncepcją Vade-mecum jako wędrówki przez świat umarłych.

20 Por. je g o re c e n z ję z a ty tu ło w an ą N o rw id p o n iem iecku . „ S tu d ia N o rw id ia n a ” 2 :1984 s. 8 4 - 9 0 .

21 P or. W stęp s. 49. F ieg u th pisze: „[...] w p rzesy co n ej iro n ią a tm o sfe rze całeg o cyklu zaró w n o [...] ty tu ł, ja k i tek st w ie rsza u leg a ją sem an ty czn em u ro zw arstw ien iu : «ko leb k a» pieśni to ju ż nie ty lk o je j p o czątek , lecz i u k o ły san ie; w y p o w iad an y n iesk ład n ie, ja k w ja k im ś h ip n o ­ ty czn y m tran sie , p o c zą te k czw artej zw ro tk i

(11)

-Znaną jest sprawą waga paradoksu w poetyce N orwida i w jego widzeniu świata22. Znaną również sprawą jest częste przekształcanie i odwracanie sensu zjawisk, pojęć, słów przez tego poetę. Sądzę, że z tym zjaw iskiem mamy też do czynienia w przypadku częstego powiązania m a r t w o t y , o której autor mówi w swoim motcie, z wielką z e w n ę t r z n ą d y - n a m i c z n o ś c i ą tego martwego świata. Dynam iczność ta przejaw ia się przede wszystkim w szybkim ruchu, ale także w natężeniu dźwięków i barw oraz sile ekspresji psychicznej23. Przejawy rzeczywistego życia, krainy sacrum, wiążą się natomiast w Vade-mecum bardzo często ze spowolnieniem ruchu, ciszą i - jasnością24.

Bardzo wyraźne opozycje tak rozłożonej dynamiki i statyki w ystępują przede wszystkim w Fortepianie Szopena, w wierszach Zapał, Wielkie słowa, Stolica, Laur dojrzały. Przeszłość, Addio, Larwa, Źródło, Ostatni despotyzm, Coś to dobre przykłady wierszy ukazujących bardzo dynamiczny „świat um ar­ łych”, Kolebka pieśni, Na zgon ś.p. Józefa Z. - pełen spokoju świat sacrum. Są też i inne poza tu wskazanymi powody dynam iczności Vade-mecum. Jednym z nich jest konkretyzm w ujmowaniu świata w utworach poetyckich, także teoretycznie przez Norwida postulowany. W iąże się on z kolei z takimi znanymi cechami poezji Norwida, jak duży udział alegorii i egzem plów , a także dialogiczny charakter jego wierszy. Dynamiczność w ynika też z silnie uczuciowego, a niejednokrotnie retorycznego tonu Vade-mecum. I wreszcie

IV

Stąd to nie są nasze - p ieśn i nasze, L ecz B o sk ieg o coś bierą w się;

Stąd, ch o ć ja śpię... nie j a to śn ię - co? śnię: [...]

nab iera w ręcz saty ry czn eg o z ab a rw ien ia , a sp o za k o ń co w eg o w ersu c ałe g o u tw o ru - A B óg ją sam zna!...

p rzeziera szy d erczo p o to cz n a o dzyw ka „B óg je d e n w ie ” .

22 Por. m .in. M. S t a s z e w s k a . P a ra d o k sy w liryc e N o rw id a . W : N o w e s tu d ia o N o rw id zie. P o d red ak cją J. W . G o m u lick ieg o i J. Z. Ja k u b o w sk ie g o . W a rsz a w a 1961.

23 W Sło w n iku ję z y k a p o lsk ie g o pod re d a k c ją W . D o ro sze w sk ie g o (W arsz a w a 1960) d y n a ­ m ika o k reślo n a je s t ja k o „siła, zd o ln o ść o d d z ia ły w an ia , d zia łan ia; ru ch , ży w o ść, ż y w io ło w o ść , en erg ia [...]” (t. 2 s. 49 9 ). W o p isie z n aczeń p rz y m io tn ik a d y n a m icz n y w y o d rę b n ia n e je s t (jako trzecie) zn aczen ie o d n o szące się do dźw ięk ó w : „Zw iązany z n atę że n iem siły d ź w ięk ó w , to n ó w ” (tam że).

24 Z w iązek ciszy, spok o ju z sa k raln o ścią u w y d a tn ia ją m .in. tak ie u tw o ry N o rw id a , ja k M ilc ze n ie , B ia łe k w ia ty , A ssu n ta .

(12)

czynnik może najistotniejszy: Norwid wielokrotnie mówi o tym (m.in. w wierszu Prac-czoło), że droga człowieka do utraconego Edenu, do krainy życia, musi być drogą wysiłku i pracy - a więc także dynamicznego działa­ nia, które - jak z tego widać - nie ma wcale jednorodnego znaku wartości, jednakże czy w dodatnim, skierowanym ku sacrum, czy w ujemnym, od niego oderwanym sensie - charakteryzuje „ziemski padół” i jego mieszkańców. Każdy z wymienionych tu czynników mógłby być ilustrowany całymi seriami wierszy z Vade-mecum. Jako przykłady dynamiczności spowodowanej różnymi czynnikami niech posłużą: wiersz Kółko, w którym mamy do czynienia z opisem konkretnej sytuacji, przy czym jest to też opis świata zdesakralizowa- nego, i wiersz Czemu, w którym można się dopatrywać oddziaływania wielu wym ienionych czynników: konkretności, przeciwstawności świata bez sacrum i świata sacrum oraz oddziaływania emocji.

5.2. Należałoby jednak bliżej określić wprowadzone tu pojęcie dynamicz­ ności.

Za istotny uważam etymologiczny związek rzeczownika dynamika z gr. dynamis, co oznacza ‘siłę, moc, energię’. Słowniki języka polskiego wiążą dynamiczność ze zmiennością, ruchem, żywością (pierwotny związek z ener­ gią), a także natężeniem siły dźwięków (pierwotny związek z siłą). Sądzę, że także intensywność barw oraz intensywność uczuć, przeżyć odpowiada szeroko rozum ianem u poczuciu dynamiczności, zachowując wyraźny związek z podsta­ wowymi składnikami znaczeniowymi siły i energii. Dla poczucia dynamiki sytuacji istotna jest także jej konkretność, określoność oraz bezpośredniość jej oglądu, odbioru. W języku dynamizacji tekstu służy odpowiedni dobór katego­ rii czasownika, form składniowych oraz słownictwa o znaczeniach konkret­ nych, czynnościowych, w tym oznaczających czynności o szybkim przebiegu, wyrazów o znaczeniu potężnych, przejmujących dźwięków, ostrych barw, silnych przeżyć psychicznych.

W zakresie kategorii czasownikowych opozycja: (bardziej) dynamiczny // (bardziej) statyczny, realizuje się poprzez wybór:

- form strony czynnej dla dynamizowania akcji, biernej dla ujęć bardziej statycznych;

- form aspektów i rodzajów czynności. Aspekt dokonany, wyraźna itera- tywność, takie rodzaje czynności, jak momentalność, inchoatywność dynamizu­ ją ujęcia sytuacji, aspekt niedokonany, duratywność - ustatyczniają;

(13)

- form osobowych, bardziej konkretnych, a tym samym dynamicznych. Formy nieokreślone osobowe (typu mówi się, mówiono) oraz wszelkie formy nieosobowe, łącznie z rzeczownikami odczasownikowymi typu mówienie, są bardziej statyczne;

- form czasu; rzeczą znaną jest dynamizująca funkcja form tzw. praesens historicum oraz futurum historicum; ustatyczniają - formy czasu teraźniejsze­ go o funkcji czasowo nieokreślonej, ponadczasowej25;

- form w różny sposób modalizujących czynności.

W zakresie składni dynamizacji ujęć mogą służyć, jak o tym niejednokrot­ nie pisano, równoważniki zdań. W opozycję: bardziej dynamiczny // bardziej statyczny, wpisuje się również przeciwstawienie parataksy (zw łaszcza bezspój- nikowej) i hipotaksy. Układy hipotaktyczne, bardziej zintelektualizow ane, wprowadzające układy różnorodnych relacji między stanami rzeczy i zdarze­ niami, czynią ich ogląd i percepcję mniej bezpośrednim i26.

5.3. W łaśnie problem Norwidowskiej silnie rozwiniętej hipotaksy kom pliku­ je może najbardziej tezę o dużej dynamiczności języka Vade-mecum. W tym

też zakresie Rolf Fieguth niejednokrotnie wprowadza zmiany dynam izujące poprzez likwidację struktur nadrzędno-podrzędnych (w tym przede wszystkim konstrukcji imiesłowowych)27. Oto parę przykładów:

25 U w agi na tem at d ynam izującej fu n k cji w y m ien io n y c h tu fo rm c za so w n ik o w y c h m o żn a zn aleźć w liczn y ch o p raco w an iac h g ram aty k i i sty listy k i. N p. w S ty listy c e p o ls k ie j H. K u rk o w - skiej i S. Skorupki au to rzy o d n o to w u ją o p o z y cję d y n a m ic zn o ść : sta ty c z n o ś ć p rzy k a te g o rii strony (s. 39), czasu (s. 41), aspektu (s. 42). W zw iąz k u z a sp e k tem i ro d z ajam i c zy n n o ś ci w arto o d notow ać arty k u ł W. B reua Z u r T yp o lo g ie d es V erb a la sp ekts. W : P ro c e e d in g s o f the X lV th In ter n a tio n a l C o ngress o f L in g u ists. B e rlin 10-15. V III 1987 (p rep rin t). W p ierw szy m rozdziale teg o artykułu, zaty tu ło w an y m „D y n am ik d e r a sp e k ts en s itiv en L e x ik ” , a u to r p isz e m .in . „D ynam iczny c h ara k te r stanu rzeczy w y rażan eg o cza so w n ik ie m je s t tym s iln ie jsz y , im w ię k sz e je s t p ra w d o p o d o b ień stw o , że b ęd zie on trw ał ty lk o p rzez o k reślo n y czas. P rz y ty m isto tn y je s t rodzaj o g ra n iczen ia, nie zaś ok res trw an ia c z y n n o ś c i” (s. 1 p re p rin tu ; p rz e k ła d m ój - J. P.).

26 N a tem at d y n am izu jącej funkcji form sk ła d n io w y ch p o r. m .in . S ty lis ty k a p o ls k a s. 2 0 7 -2 0 8 , 211.

27 M am zastrz eż en ia co do słuszn o ści ty ch tran s fo rm a cji, ja k o że p re d y le k c ja N o rw id a w obec hip o tak sy je s t z n am ien n ą cech ą je g o tek stó w , p rz ejaw em je g o in te lek tu alizm u .

Karl D edecius pisze: „ W y d o b y c ie i o d d a n ie w ła śc iw o ści c h a ra k te ry sty c z n y c h d la d a n e g o poety, ja k np. u p o d o b an ia R ilk eg o do sto p n ia w y ższeg o i n a jw y ższe g o d la sp o tę g o w a n ia im ie s ­ łow u, p row adzi - np. w przy p ad k u p rz ek ład ó w p o lsk ieg o p o e ty , M ie cz y sław a Ja s tru n a - do bardzo szczęśliw eg o o ży w ien ia środków p o e ty c k ich w ła sn eg o ję z y k a ” ( U w agi o te o r ii i p r a k ty c e p rzek ła d u a rtystyczn eg o . W: P rze k ła d a rtystyczn y. O sz tu c e tłu m a czen ia . K się g a d ru g a. W ro cław

(14)

T o w arzy stw o -u c zo n y ch niebaw em w tej m ierze

G d zieś - kiedyś - się zg ro m ad zi, skoro s k ł a d k i zbierze, I d n ia teg o fe u ille to n zaśw ita w P o znaniu

C zas i p ra w d a , w. 25-27 D ie G e leh rte G esellsch a ft w ird bald in der S ache

Irg en d w o - irgen d w an n - sich v ersam m eln , w ird S am m lungen anstelln U nd d iesen T ag w ird in Posen ein F eu illeto n glänzen

s. 168-169

Ta zm iana wprowadza jednak inną jakość i kolejność zdarzeń (nie mówiąc o różnicach w dynamiczności treściowej wyrażeń „ s k ł a d k i zbierze” i „wird Sammlungen anstelln”, „feuilleton zaśw ita” i „wird glänzen”).

W ątpliw ości budzi m odyfikacja składniowa pierwszej strofy Fortepianu Szopena:

B yłem u C iebie w te dni p rzed o statn ie N ie dociecz o n e g o w ą t k u

--- P ełn e, ja k M it, B lad e, ja k św it...

- G dy życia koniec szep ce do początku:

„ N i e s t a r g a m C i ę j a - n i e ! - J a , u-w y d a t n i ę !...” w. 1-6

N ah w ar ich D ir je n e v o rletzten T age U nau slau fen d en F a d e n s

---M y th e n g le ich voll, D äm m ru n g sg le ich blass...

- D es L eb en s E nde flü stert zu dem A nfang:

„ I c h r e i s s e d i c h n i c h t ! - I c h h e b h e r v o r d i e h !...” s. 210-211

W yraźne powiązanie czasowe i podporządkowanie myślowe treści wersów 5 i 6 zdaniu nadrzędnemu z wersu 1 w tekście oryginału wydaje się celowe w tej pełnej harmonii strofie Fortepianu28.

Isto tn a je s t tu o g ó ln a ap ro b ata D e d ec iu sa d la o d d a w an ia ch ara k te ry sty c zn y c h cech ory g in ału . N a to m ia st o „ o ży w ie n iu środków p o e ty c k ich w ła sn e g o ję z y k a ” m o żn a m ów ić np. przy z ach o w y ­ w an iu w p rz e k ła d z ie n ie m ieck im ch ara k te ry sty c z n y c h d la N o rw id a form im iesło w ó w w sp ó łc z es­ nych.

28 U ry w ek ten z aw ie ra też in n e n ie k o rz y stn e m o d y fik acje: N ie d o c iec zo n y w ą tek trac i sw oją d w u z n ac z n o ść w p rz ek ład z ie na w y ra że n ie u n a u sla u fe n d e r Faden', c za so w n ik re issen nie oznacza

(15)

W ielokrotne przekształcenia równoważników imiesłowowych w zdania współrzędne wydają się natomiast często dla tekstu niem ieckiego korzystne, np.:

W ięc nie w szedł w dom ów , tylko kląk ł u progu, W ołając: „W szechm ocy P an ie!”

R u sza j z B ogiem , w. 17-18 Drum trat er nich t ein in das H aus, k n iet n u r an d er S ch w elle Und ruft: „A llm äch tig er H err!”

s. 116-117

Lub trum nę cio sze, gdy d ław i go żałość, Ł zy w łasne w idząc w żelaza połysku,

W yrobić m usi pierw : u m y s ł u s t a ł o ś ć -P ra c-czo to , w. 17-19 O der S arg b retter zuschlägt, d a ihn das L eid w ürgt, Und seine T ränen er sieht in des E isens G lanze, M uss er erst h e rstelln G eistes - F estigkeit.

s. 156-157

W niemieckim tekście poetyckim duża liczba imiesłowów przysłówkowych byłaby rażąca; i tak tłumacz wiele ich - jak na tekst niem iecki - pozostawia.

5.4. Aspekt i rodzaje czynności to cechy języków słowiańskich, trudno przetłumaczalne na język germański. Jednakże wydaje się, że niejednokrotnie można by znajdować właściwsze odpowiedniki form polskich, np.

N ie ja k ie ś tam c o ś , g d z i e ś

G d z i e n i g d y l u d z i e n i e b y w a l i !... P rze szło ść, w. 11-12 Kein so ein irgendw as, irgendw o,

W o niem als M enschen w aren!...

s. 82-83

ob lig ato ry jn ie, ja k p o lsk ie sta rg a ć, w ielo k ro tn ie p o w ta rza n eg o ru ch u ; „N ah w a r ich D ir” m ó w i o („d u raty w n ej” ) b lisk o ści, p o d czas gdy p o lsk ie „B yłem u C ie b ie ” o je d n o k ro tn y c h b ą d ź p o w ta ­ rzaln y ch o dw iedzinach.

(16)

Tu chodzi o obligatoryjnie wielokrotne (nie)bywali, oddane niemieckim waren.

„[...] z nam iętn o ściam i czasow em i W ęzeł sw ój ro z ta rg n ij, synu ziem i! Bo nie dojrzysz i c ieniu m ego z g o ła ...!”

A d d io ! w. 2-4 „[••■] m it den z eitlich e n L eid en sch aften B rich dein B iindnis, S ohn der Erde!

S onst w irst du nich t einm al m einen S chatten sch au en .” s. 86-87

W tym przekładzie chodzi o odpowiedniki polskich form roztargnij i {nie) dojrzysz.

5.5. Niemiecki system językow y pod wieloma względami nie sprzyja dyna- miczności opisu sytuacji. Poza aspektem i wykładnikami niektórych rodzajów czynności brak w nim np. możliwości posługiwania się formami futurum historicum, brak imiesłowu przysłówkowego uprzedniego (którym Norwid posługuje się dość często), o wiele bardziej niż w języku polskim preferowane są formy strony biernej. Jednakże nawet biorąc to wszystko pod uwagę, wyda­ je się, że gdyby tłumacz Vade-mecum zinterpretował dynamiczność języka tego cyklu jako jego cechę ważną, sfunkcjonalizowaną, to w wielu przypad­ kach inaczej transponowałby język tekstu oryginału. Przede wszystkim byłyby, jak sądzę, do uniknięcia liczne „ustatycznienia” związane ze znaczeniami wyrazów, takie jak np.

A cz nie by łże ja k dzieck o , co w ozem leci P rzeszło ść, w. 5 W ar er da nicht ais K ind im schnellen W agen

s. 82-83

Schneller Wagen oznacza co prawda wóz, który szybko jedzie, ale do czynności docieramy tu nie bezpośrednio i nie rysuje się ona tak dynamicznie jak w czasowniku leci.

(17)

G dy ono [tj. niebo] duszę m ą poryw a, Jak piram idę!

P ielg rzym , w. 8-9 Da er m eine S eele steigert

W ie eine Pyram ide!

s. 94-95

Niem, steigern odpowiada polskiemu neutralnemu czasownikowi podnosić. Czasownik porywać wskazuje na intensywność i gwałtowność ruchu; jego odpowiedniki niemieckie to m.in. fortreissen, gewaltsam entführen, hinreissen.

[...] „Stąpaj, bez poręczy,

W ob jęcia F antazji, co się w d z ięc zy ...”

C acka, w. 29-30 [...] „O hne R ückhalt gib dich

In F antasias A rm e voll R eiz...”

s. 198-199

W tekście polskim obraz jest konkretniejszy, a zarazem bardziej dynam icz­ ny: pasterki zalecają „ s t ą p a n i e [podkr. moje - J. P.], bez poręczy” (a nie, jak w przekładzie niemieckim, o d d a n i e s i ę w ram iona F an­ tazji); Fantazja, ku której ma iść poeta, „wdzięczy się”, tj. cechuje ją pewien sposób zachowania, a nie tylko cecha wdzięku (jak w przekładzie niem iec­ kim)29.

29 A by po św iad czy ć d u żą liczbę tego ro d zaju u sta ty c z n ia ją c y ch tran s p o zy c ji w o m aw ia n y m p rzek ład zie, podam je s z c z e tro ch ę p rzy k ład ó w w w ersji skró to w ej:

L ecz ty ją w spom nisz, stru c h lały II D och du b e h ältst sie, voll S c h reck en (L a rw a s. 9 6 -9 7 ); piorunów b ły sk iem II m it B litz es G lans (L ito ść s. 96 -9 7 ); - P rz e m k n ą łe m żyw y! // - H eil kam ich durch! (S fin ks s. 98-99); C isza - d w akroć p rzeraża. // D ie S tille - b rin g t zw eifa ch e n S c h re ­ cken ( W ieś s. 100-101); G dzie je s z c z e ucho łow i - // W o noch das O h r v e rn im m t - (C zem u nie w ch ó rze? s. 110-111); Ja? - zm ięszać m óg łb y m śpiew // Ich? k ö n n te stö re n d es S an g (tam że); I p rz esta n ą p o m iatać się naw zajem // U nd so la n g e e in a n d er m issa ch te n ( V a n ita s s. 118- -119); W ołają: „ M i a s t o o c a l a !...” // Sie rufen: „D ie S ta d t b le ib t h e il!...” (C o ś s. 136- -137); I stajesz cicho // U nd b leib st still steh en II ([W tedy Ty, M a tko !...] s. 1 40-141); I od W irg iliu sza k ształtn y ch pień / Z alatu ją jes z c z e l u d z k i e n a tc h n ien ia II A u ch von V e rg iliu s form - v ollen L ied ern / D u ftet noch her ein es M en sc h en B eg eistru n g ... (B o g o w ie i c zło w ie k s. 154-155). P rzy k ład y te w sk azu ją na to, że dy n am izm fo rm p o lsk ich w iąże się c zę sto z m eta ­ foram i, dla k tó ry ch n ie u d aje się tłu m aczo w i zn aleźć o d p o w ie d n ik ó w n iem ieck ic h .

(18)

5.6. Jak o tym była wyżej mowa, teksty niemieckie w porównaniu z pol­ skimi charakteryzuje większy udział strony biernej. Jest to widoczne także w przekładzie Fiegutha, który np. część form nieokreślonych osobowych na -no, -to tłumaczy za pomocą strony biernej (lub też innych konstrukcji „ustatycz- niających”). Np.:

I ju ż ni m iejsca d aw ano, ni godzin D la nieczek an y ch p o w ić i narodzin.

[K laskaniem m ając o b rzękłe p ra w ice...], w. 6-7 U nd n ich t m ehr w urden P lätze v e rte ilt noch S tunden

F ür u n v e rh o fft E n tb u n d n e und G ehörne. s. 78-79

Rażąca jest w tym urywku transpozycja wyrażenia „miejsca dawano” na „wurden Plätze [l.mn.!] verteilt”, mimo że w pewnym sensie ukonkretnia ona czynność. Poza tym wersy te zawierają przykład ustatycznienia nie tylko poprzez zamianę strony czynnej czasownika na bierną, ale i poprzez zamianę nazw czynności („powić i narodzin”) na nazwy osobowych wytworów czyn­ ności („Entbundne und Geborne”).

Bardziej statyczny jest też wariant przekładowy w wierszu „Ruszaj z Bo­ giem

o d rzeczo n o mu słow em i gestem w. 3 w urd ihm zu A ntw ort in W orten und G este

s. 116-117

a także w wierszu Szczęście:

G d y b y !... daw ano oba [ordery - J. P.] - w liczb ie m nogiej. w. 7

W enn!... beide es g äb e in der M erzahl. s. 94-95

A naliza tłum aczenia form nieokreślonych osobowych prowadzi do wniosku, że w zasadzie Fieguth starał się unikać transponowania form czynnych na

(19)

bierne30, natomiast i tu brakowało tłumaczowi ogólnej tendencji do zacho­ wywania za wszelką cenę form bardziej dynamicznych. Dotyczy to również przekładu licznych w Vade-mecum równoważników zdań z orzecznikiem im ie­ słowowym. Część z nich tłumacz pozostawia w tekście niem ieckim . Ale są i takie przekłady, jak:

Och! nie skończona jes z c z e D ziejów p raca -[dw ukrotnie]

S o cja lizm , w. 7 Ach! nich t been d et noch ist d e r G e sch ich te A rb eit

-s. 82-83

Uzupełniając łącznik w formie ist tłum acz zadecydował tym samym, iż chodzi tu o tzw. passivum stanowe (niem. Zustandspassiv), podczas gdy w tekście polskim możliwe jest uzupełnienie brakującego łącznika form ą została (niem. wurde), właściwą dla tzw. passivum zdarzeniowego (niem. Vorgangs­ passiv).

5.7. Z zupełną zmianą obrazu poetyckiego wiąże się uzupełnienie łącznika w drugiej zwrotce wiersza Do zeszłej... (tu nie jest to już problem rów now aż­ nika imiesłowowego):

- T am - stopy dw ie, gw oźdźm i p rzebite, U ciekające z planety...

T am - m ilion m oich słów ; tam - lec ą i te. w. 7-10 D ort - sind zw ei F üsse, m it N ägeln d u rch b o h rt D ie vom P laneten flüchten.

s t ' * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

D ort - sind M illionen m einer W orte; do rth in - flie g e n auch diese. s. 188-189

30 Z d w u n astu form na -no i -to w V ade-m ecum ty lk o trzy zo stały o d d a n e p rz e z stro n ę bierną. Jako czy n n e p o z o stają też o d p o w ied n ik i form n ieo k re ślo n y ch o so b o w y ch c za su te ra ź n ie j­ szego (typu „to cię żen ią” (S en s św ia ta ) lub „cz em u ? się go w d ali c z e k a ...” (P o c z ą te k b ro s zu ry p o lity cz n ej...). F orm y o sobow e „o k reślo n e ” ró w n ie ż z az w y czaj z a c h o w u ją stro n ę c zy n n ą w p rzek ład zie n iem ieckim .

(20)

Jak przekonująco wskazał Stefan Sawicki31, tam należy w tej strofie ro­ zumieć adlatywnie, nie zaś lokalistycznie (tj. jako niem. dorthin, nie zaś dort), a wraz z tym inaczej też trzeba by uzupełniać brakujący czasownik: w t a m t y m k i e r u n k u zwracają się miliony słów (wypowiadanych przez ludzi, którzy są tu, na ziemi, nie zaś w niebie), z ziemi ku niebu wzno­ szą się stopy Ukrzyżowanego.

5.8. W arto jeszcze zwrócić uwagę na dość liczne konteksty, w których polskiemu trybowi orzekającemu lub rozkazującemu czasownika odpowiadają niem ieckie formy z können, sollen, wollen, a więc w różny sposób modalizu- jące czynność. Np.

I ja k zd arzało się n a rzym skim bruku

[K laskaniem m ając o b rzękłe p ra w ice...], w. 53 U nd w ie es geschehen kann a u f R öm ischem P flaster

s. 80-81

M y śle n ie nic przez się nie u tw arza

P osąg i obuw ie, w. 3 D enken kann nichts d urch sich ersch affen

s. 84-85

S ieni tej drzw i o tw orem p o za sobą Z o s t a w

---D o zeszłej, w. 1-2 D ie T ü r dieses Flurs so llst h in ter offen du L a s s e n

---s. 188-189

B o ja m nie de p tał w szy stk ic h m ędrców i proroków

D o W alentego P om iana Z., w. 206 D enn ich hab nich t zertreten w ollen a lle W eisen und P ropheten

s. 232-233

W szystkie te modyfikacje powodują większą statyczność tekstu.

31 P or. S. S a w i c k i. „Tam, g d zie j e s t N i k t i j e s t O s ó b ą ”. O w ierszu „Do Z e s z łe j...”. W: t e n ż e. N o rw id a w a lka z fo r m ą . W arsz aw a 1986 s. 97-99.

(21)

5.9. Kończąc, chciałabym podkreślić, że teza o ważności dynamiki w jęz y ­ ku Vade-mecum jest w zasadzie nie znana32, jest moją propozycją interpreta­ cyjną, która zrodziła się właśnie przy porównywaniu oryginału i niem ieckiego przekładu cyklu33. Toteż daleka jestem od traktow ania tej rozbieżności m ię­ dzy tłumaczeniem i jego podstawą (w dużej mierze związanej zresztą z od­ miennościami systemów językowych) jako z a r z u t u wobec tłum acza. Rozbieżność ta była dla mnie natomiast okazją do przyjrzenia się różnorod­ nym elementom języka przekładu wrażliwym na zjawisko dynamiczności. Stanowiła też ona, jak sądzę, dobrą ilustrację bardzo złożonego problem u relacji między ustaleniami interpretacyjnymi na różnych poziom ach ogólnoś­ ci34 a przekładem tekstu literackiego.

L A N G U A G E - IN T E R P R E T A T IO N - T R A N S L A T IO N

TH E CA SE O F RO LF FIE G U T H ’S G ERM A N T R A N SLA TIO N O F V AD E -M EC U M SUMMARY

T he article p re sen ts and e v alu ate s the re la tio n s b e tw ee n in te rp re ta tio n and tra n s la tio n in th e case o f R o lf F ie g u th ’s tran slatio n o f N o rw id ’s V ade-m ecum in to G erm an. F ie g u th ’s tra n s la tio n is pu rp o sely „ rep o rt-lik e ” ; it aim s a t „the c lo s e s t a p p ro x im atio n p o ssib le to th e o rig in a l [...] in the sound p attern o f w ords, sentence c o n stru ctio n , sem an tic a m b ig u ity [...] and m ix tu re o f sty les” . Y et this „rep o rt-lik e ” tran slatio n does n o t re n d er N o rw id ’s p o em s any sim p le r o r m ore m odern in form . N o r w ill it m ake it any e a s ie r fo r the co n te m p o ra ry re a d e r to p e n e tra te the com plex p oetry o f the a u th o r o f th e V ade-m ecum . T h e in te rp re ta tio n o f N o rw id ’s tra n s la te d w ork as a w hole is n ot free from w e ak n esses, e ith e r; fo r ex am p le, th ere is in s u ffic ie n t stre ss on the o p p o sitio n betw een the sacred and ab sen ce o f the sacred . T h is in te rp reta tio n a l s h o rtc o m ­ ing reflects on the qu ality o f the tran slatio n itself. A n o th e r c a u se o f tra n s la tio n a l im p e rfe c tio n s is the „fla tte n in g ” o r even total e lim in a tio n o f the o p p o sitio n b etw een th e d y n a m ic an d the static in the form o f the V ade-m ecum ; th is m ay to som e e x te n t b e d u e to th e p ro p e rtie s o f the G erm an lan g u ag e system . N o rw id ’s texts as tra n sla ted by F ie g u th are m u ch m o re sta tic th an th e original. T h e th esis th at dy n am ism plays an im p o rta n t p a rt in th e lan g u a g e o f th e V a d e-m ecu m has n ot been g en erally know n; it is the p re se n t w rite r’s o w n idea, w h ic h e m e rg ed as sh e w as c o m p arin g N o rw id ’s orig in al w ith the G erm an tran slatio n .

T ran sl. A dam P a sic k i

32 W ręcz o d w ro tn ie, m ów i się często (za I. F ik iem !) o sta ty c zn o ści p o e zji N o rw id a. 33 S tało się to d la m n ie ko n k retn y m p o tw ie rd z e n ie m tez y o p rz y d a tn o śc i p rz ek ład u d la bu d o w an ia in terp retacji tek stu arty sty czn eg o .

34 M am tu n a m yśli np. w chodzące ze so b ą w ję z y k u N o rw id a w k o liz ję; o g ó ln ą te n d e n c ję do ujęć d y n am iczn y ch - i sk ło n n o śc i tego a u to ra do czę steg o sto so w an ia h ip o ta k sy o ra z k o n ­ strukcji im iesłow ow ych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

In the recently presented Dutch North Sea Agreement, multifunctional use of space has been formulated as a guiding principle, which implies that “in the future, an offshore wind

It regulates agrarian (land, property, labour, organizational, administrative) social relations in the agricultural sphere and the related activity [Козырь 2008: 69]. As

ności i doświadczenia niezbędnych do organizowania, zapisywania, przecho- wywania i wyszukiwania informacji, obliczania danych liczbowych, finanso- wych i

Zastosowanie najnowszych zdobyczy technologii informatycznych i komu- nikacyjnych w edukacji w ostatnich latach spowodowało wykształcenie się na- uczania sieciowego

Some of the systems comprise single specialist application designed to per- form particular activities connected with computer aided construction planning,

Głównym założeniem tej strategii jest wykorzystanie dziedzictwa geologicznego i przemy- słowego dla zrównoważonego rozwoju społeczno-gospodarczego regionu oraz

Responsible actor of “fire resistance hazard analysis” activity is Provincial Disaster and Emergency Management Directorate which determines a framework for the

4) Cf. Idem In Evang.. explicat, quomodo celebratio missae in honorem alicuius sancti intel- ligenda sit. Ex alia autem parte nulli sanctorum, sed soli Deo altaria