• Nie Znaleziono Wyników

"Zabytki szkutnictwa skandynawskiego", Przemysław Smolarek, Gdańsk 1963 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Zabytki szkutnictwa skandynawskiego", Przemysław Smolarek, Gdańsk 1963 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

R ecenzje 133

W szystko to . jednak n ie zaprzecza zdaniu, że tom ik Zofii D rapellow ej — już w 60 tysiącach egzem plarzy — dobrze popularyzuje historią niektórych dziedzin techniki m orskiej.

/ Z y g m u n t B roćki

', , . • . - '■ . v - ■ ■ • ■_

Przem ysław S m o l a r e k , Z a b y tk i szk u tn ic tw a ska n d yn a w sk ieg o . W ydawnic­ tw o M orskie, Gdańsk 1963, ss. 166, ilustr.

Praca dra P. Sm olarka w ydana została jako p ierw szy tom serii P race M uzeum M orskiego w G d a ń sk u 1. Zdaniem autora: „Całokształt budow nictw a okrętow ego w każdym etapie jego historycznego rozw oju jest zagadnieniem złożonym , kom ­ pleksow ym .

W

obecnym stanie badań nautologicznych, a przede w szystk im przy niedostatku m ateriałów , próba syntetyzującego naszkicow ania bodaj w szystk ich elem entów technicznej i społecznej strony produkcji szkutniczej byłaby, jak są­ dzę, przedw czesna” (s. 2 2).

Jeżeli jednak trudno oczekiw ać na obecnym etap ie badań w artościow ych prac syntetycznych, n ie przeszkodziło to autorowi w kom entarzach do in w en tarza za­ b ytków szkutnictw a skandynaw skiego form ułow ać w łasn e próby ujęć syn tetycz­ nych. U zasadniony m oże być natom iast żal, że przygotow ując do p ub lik acji tak bardzo ciekaw y m ateriał autor n ie zastosow ał kom pleksow ej w spółpracy ze sp e­ cjalistam i technologii szkutnictw a, leksyk ografii szkutniczej i skandynaw istam i, z którym i m ożna było nawiązać w spółpracę tak w ośrodkach gdańskim i toruń­ skim, jak i w innych, n aw et oddalonych od w ybrzeża, ośrodkach nauki polskiej. R ów nież przedm owa prof. W itolda Urbanowicza, która zresztą w ięcej zapow ia­ da, aniżeli m oże dać treść tom u, nie m oże zadowolić. ¡Dyskusyjna jest np. zapla­ now ana kolejność tom ów Prac M uzeum M orskiego, gdzie po zabytkach szku tn ictw a skandynaw skiego m ają być w tom ie drugim om ów ione zabytki szku tn ictw a sło ­ w iańskiego, a w trzecim — zabytkow e m odele okrętów w P olsce. A utor przedm ow y sądzi w prawdzie, że w ybór w łaśn ie tego tem atu na p ierw sze w yd aw n ictw o Mu­ zeum M orskiego w Gdańsku jest szczególnie trafny, poniew aż „znajomość szkutnic­ tw a skandynaw skiego uznać należy za fundam ent i początek w szelk iego dalszego poznania rozw oju okrętu Północy, zwłaszcza dla czytelnika polskiego, który staw ia na tym poryw ającym szlaku sw e pierw sze kroki” (przedmowa), jednakże kolejność ta sugeruje, zapew ne w sposób niezam ierzony, że szkutnictw o słow iań sk ie ze Skan­ dynawii głów nie czerpało. W obec zaś ilościow ej przew agi zabytków skandynaw s­ kich z okresu rozkw itu i schyłku skandynaw skiej sztuki szkutniczej przydatność analizy tych zabytków m oże m ieć dla w yjaśnienia początków szku tn ictw a sło ­ w iańskiego jed ynie ograniczoną w a r to ść 2. Zabytki szkutnictw a sk andynaw skiego są przy tym opublikow ane w ty lu pozycjach, i to n ie tylko w językach sk and ynaw s­ kich, lecz rów n ież w angielskim i innych, że dla sp ecjalisty dotarcie do n ich n ie stanow i problem u.

N ajpilniejszą sprawą natom iast było i jest zaprezentow anie pełnego in w en ­ tarza zabytków szkutnictw a słow iańskiego od Zalew u W iślanego jak najdalej' ría 1 Por. inform ację o tej serii w n otatce W y d a w n ic tw a M uzeum M orskiego w G dańsku w nrze 3—4/1964 „K w artalnika”, s. 452.

2 Skandynaw ska, a szczególnie w ikińska, sztuka szkutnicza została przy tym w w ielu pracach naukow ych, n ie m ów iąc o popularyzatorskich, osnuta nieco prze­ sadnym uwielbienieńa, w ypływ ającym z często podświadom ego prześw iadczenia o wrodzonej w yższości szkutników germ ańskiej S kandynaw ii, co p iszący te słow a zapam iętał z okresu stud iów okrętow ych na P olitechn ice G dańskiej przed 1939 r. Trzeba przyznać, że n ie dotyczy to, ogólnie biorąc, w spółczesn ych poglądów w kra­ jach -skandynawskich.

(3)

134 R ecen zje

zachód. Po takiej zaś prezentacji należałoby pokusić się n ie tylk o o przedsta­ w ien ie pełnego inw entarza zabytków skandynaw skich, lecz także postarać się taih, gdzie to jest m ożliw e, o w łaściw e u m iejscow ienie zabytków obu obszarów w rozw oju szku tn ictw a w spólnego akw enu bałtyckiego.

■Dla hisitorii techniki szkutniczej u nas i w Skandynaw ii czynniki geografii i fizjografii m ają, zw łaszcza dla początków sztuki szkutniczej, ogromne znacze­ nie. N ajw cześniejsze populacje p osuw ały się w ślad za ustępującym zlodow a­ cen iem z południa na północ i to w yznacza też szlak p ierw otnych um iejętności technologicznych. P óźniejsze zaś op anow yw anie dalszej Północy z innych k ie­ ru n ków n ie m oże zaciem niać zasadniczego obrazu.

W rozdziale Z a rys ro zw o ju ło d zi sk a n d yn a w sk ich do VII w iek u autor tw ier­ dzi, że „w środow iskach pierw otnych, o n iskim poziom ie techniki, duży w p ływ n a sposób budow y środków transportu w odnego w yw iera rodzaj będącego do dyspozycji budulca” (s. 26). Z jaw isko to dotyczy jednak n ie tylko środowisk o n i­ sk im poziom ie techniki, a problem jest znacznie bardziej złożony. Rożdziały J ed n o stk i W ikin gów i O k rę ty w ojen n e om awiają okresy: szczytow y i schyłkow y w rozw oju szku tn ictw a skandynaw skiego, które są stosunkow o najlepiej znane. N ależałoby tu na w stęp ie podkreślić, że sp ecyficzn y charakter działalności grup w ik iń sk ich w ca le n ie elim inow ał zarówno u czestnictw a w tych grupach osobni­ k ów i podgrup etnicznie nieskandyhaw skich, jak i użytkow ania sprzętu oraz jed­ n ostek transportu m orskiego, sporządzonego przez nieskandynaw ów .

C zytelnikow i tom u nasuw ają się k rytyczne uw agi rów n ież co do sposobu prezentacji architektury i techn iki szkutniczej. W szczególności sp ecjalista in ży­ n ierii szkutniczej potrafiłby zapew ne dać bardziej p recyzyjny i przejrzysty obraz strony technicznej zagadnienia. Obecnie przy tym obraz ten zaciem nia ch w iejn a term inologia?, której w łaściw e ustalenie, co prawda, m oże spraw iać duże trud­ ności. Jednakże i tu przyciągnięcie do pełn iejszej w spółpracy w łaściw ych specja­ listó w — których zresztą n ie brak — dałoby dobre rezultaty. Mam zaś tu na m yśli n ie tylko leksyk ografów i inżynierów , z którym i się autor, jak to zazna­ cza w e W stęp ie (s. 10), konsultow ał, lecz przede w szystk im sp ecjalistów „na styku ”. Po rozdziałach o charakterze głów n ie opisow ym w Uw agach koń cow ych przedstaw ił autor syn tezę sw ego spojrzenia na rozwój szkutnictw a skandynaw ­ skiego. O .ile przy tym w kom entarzach do zabytków skandynaw skich niepokoił czyteln ik a brak system atycznego w iązania tych zabytków z warunkam i ekono­ m iczno-sp ołeczn ym i, to tutaj autor w sposób przekonyw ający stwierdza: „K rysta­ lizow an ie się jednostek przydatnych do bardziej specjalnych celów szło w parze z rozw ojem stosunków społeczno-gospodarczych [...]. R óżnicow anie się potrzeb w zakresie usług żeglugow ych było ściśle pow iązane ze zm ianam i w dziedzinie stosun k ów produkcji i postępującego rozw arstw ienia społecznego. Dopóki n ie w y ­ tw orzyła się w arstw a ludzi trudniących się handlem , sp ecjaln y statek kupiecki b y ł niepotrzebny. Charakter w ym iany handlow ej znajduje sw e odbicie w for­ m ie i b udow ie służącej tem u jednostki. L uksusow em u charakterowi w ym iany handlow ej okresu w ikińskiego, uprawianej na niespokojnych szlakach, dobrze od­ pow iada statek o m a łej ładow ności. P ow ażne przem iany w zakresie żeglugi handlow ej przyn iósł przełom X II/X III w ieku. Zew nętrznym przejaw em tych przem ian b yło m. in. przejęcie dominującej roli przez kupców hanzeatyckiego zw iązku m iast. Gdy przedm iotem handlu stały- się tow ary m asowe, notujem y k ształtow anie się now ego statku kupieckiego „kogi” (ss. 137—138). A utor kończy w yw od y stw ierdzając, że „kluczem do w łaściw ego zrozum ienia głów nych lin ii rozw ojow ych budow nictw a okrętowego w czesnego średniow iecza jest rozpatry­

(4)

R ecenzje 135

w a n ie jego ew olu cji technicznej w ścisłym pow iązaniu z szeroko pojętym pro­ cesem rozw oju gospodarki i p olityki m orskiej. W ierzę, że k ryteria takie znajdą uzasadnienie i potw ierdzenie w nowych m ateriałach i studiach” (s. 138). Z tej słusznej tezy w yn ik a jednak w łaśn ie postulat szerokiej w spółpracy z historykam i gospodarczym i i innym i specjalistam i.

Tom zam yka L ista w a żn ie jszy c h za b y tk ó w szk u tn ic tw a ska n d yn a w sk ieg o , od ­ k r y ty c h w D anii, N o rw egii i S zw e cji, która obejm uje 95 p ozycji i jest dla czy­ telnika polskiego bardzo przydatna, podobnie jak następująca po niej B ibliografia <185 pozycji). N a końcu podano obszerne streszczenie w języku angielskim (ss. 157—163). I tu nasuw a się nieodparcie uwaga: o ileż w ięk szy b yłby pożytek, gdyby specjalistę obcego m ogło takie streszczenie naprow adzić na m ateriały o za­ b ytk ach szkutnictw a słow iańskiego. Sprawa jest przy tym niebłaha, bo np., n ie m ogąc doczekać się polskich opracowań, odpow iadających w spółczesn ym w ym a­ ganiom staw ianym pracom z zakresu historii tech n ik i szkutniczej, In stytu t E tno­ g r a fii (Institut für V olkskunde) Akadem ii Nauk N RD od kilk u lat obejm uje za­ sięgiem sw oich badań także nasze w ybrzeże aż po Z alew W iślany. In stytu t ten d yspon uje rozbudowaną i solidną pracownią, statk iem badaw czym i zespołem pracow ników (m. in. doc. W. Rudolph). P o utw orzeniu podobnej pracow ni u nas m o żliw a w ięc b yłaby efektyw n a współpraca, tem atyka bow iem w yb itn ie n ie n a­ d a je się dla sam otnych, choć pionierskich poczynań indyw idualnych.

H e rb ert W ilc ze w sk i

R yszard P a l a c z , A belard. „Wiedza Pow szech na”, W arszaw a 1966, ss. 192. Joseph P i e p e r, T om asz z A kw in u . Przełożyła z jęz. n iem ieckiego Z. W łod- • kow a. „Znak”, K raków 1966, ss. 152.

Mniej w ięcej w tym sam ym czasie — na początku iata 1966 r. — ukazały się dwie książki, które, chociaż p isane z diam etralnie różnych stanow isk i do­

tyczą różnych postaci, prowokują do w spólnego om ówienia. Do porównań skłania p rzede w szystk im faikt, ż e ob ie pozycje stanow ią przyczynek do historii filozofii, 5 to filozofii średniowiecza. Jedna om awia życie i działalność filozofa wieiku X II — Piotra Abelard a; druga —* filozofa w iek u XI®I — św . Tom asza z Atowinu. Obie 'książki są kolejnym i tom ikam i serii o podobnie zakrojonej problem atyce. K siąż­

ka o A belardzie w chodzi w skład serii „W iedzy Pow szech nej” M yśli i lu dzie; k siążk a o Tom aszu — w skład serii „Znaku” L u d zie i czasy. Trzeba jednak za­

znaczyć, że seria „Wiedzy P ow szechnej” egzystu je już od k ilku la t i m a na sw oim koncie dwadzieścia parę pozycji, n iektóre naprawdę znakom ite, a seria „Znaku” istn ieje dopiero od niedaw na i poza Tom aszem z A kw in u w ydała na ra­ zie tylko dw ie książeczki: o św. A ugustynie i P a w le z Tarsu.

C iekawe, jak w w ypadku dwu om aw ianych książek uw ydatnia się w czysto form alnym układzie treści drobna, zdaw ałoby się, różnica w ty tu le serii. W książ­ ce R. Palacza na plan pierw szy w ybija się istotn ie „m yśl”, czyli dzieło A belarda w ścisłym powiązaniu ze w spółczesnym i mu prądam i filozoficznym i. A belard jako człow iek — mimo szerokiego om ów ienia k olei jego życia — nakreślony jest dosyć papierowo. P rzeciw nie u J. Piepera. Zgodnie z tytu łem serii, na pierw szym m iejscu w idać p lastyczn ie postać św. Tom asza — n ie jego poglądy, ale jego sa­ m ego jako tw órcę tych poglądów. „Czasy”, w których żył i tw orzył Tom asz z A kw inu, ukazane są jako — w n ik liw ie zresztą scharakteryzow ane — tło jego działalności. Te dw a niejednakow e układy dają przykład różnicy m oże n iezbyt istotn ej, niem niej jednak w skazującej w ogólnych zarysach na odm ienny klimat, ob u pozycji. Rozbieżności będzie zresztą w ięcej.

Cytaty

Powiązane dokumenty