• Nie Znaleziono Wyników

Recenzja książki "Tworzenie partnerstw lokalnych i ich sieci na obszarach wiejskich. Doświadczenia z funkcjonowania programu LEADER w Polsce w latach 2004–2009"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Recenzja książki "Tworzenie partnerstw lokalnych i ich sieci na obszarach wiejskich. Doświadczenia z funkcjonowania programu LEADER w Polsce w latach 2004–2009""

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

WIEΠI ROLNICTWO, NR 2 (147) 2010

recenzje i omówienia

MARIA WIERUSZEWSKA1

RECENZJA KSI¥¯KI „TWORZENIE PARTNERSTW

LOKALNYCH I ICH SIECI NA OBSZARACH

WIEJSKICH. DOŒWIADCZENIA

Z FUNKCJONOWANIA PROGRAMU LEADER

W POLSCE W LATACH 2004–2009”

2

Ksi¹¿kê otwiera wprowadzenie jej redaktora, nawi¹zuj¹ce do zmiany paradyg-matu, w jaki wpisuj¹ siê nowe badania wsi i rolnictwa. Zachêcaj¹ca do lektury wstêpna zapowiedŸ wskazuje na prze³amanie d³ugotrwa³ej orientacji industrialno--urbanocentrycznej w kszta³towaniu wizji wsi i rolnictwa. Dla osób takich jak ja, które mog¹ siê uwa¿aæ za wczesnych orêdowników tej zmienionej orientacji, pre-zentowany tom rozpraw daje okazjê do pog³êbionej refleksji, w której obok satys-fakcji pojawia siê te¿ nuta troski i krytycznego namys³u nad przebiegiem realiza-cji w Polsce rozmaitych inicjatyw typu LEADER. Nie chodzi tu o sam¹ ideê, rze-czywiœcie nawi¹zuj¹c¹ do przewartoœciowania koncepcji modernizacji, bardziej chodzi o braki, luki, zaniedbania i fa³szywe za³o¿enia, jakie towarzyszy³y pierw-szym krokom implementacji programu, które grozi³y sprzeniewierzeniem siê g³ównej idei upodmiotowienia spo³ecznoœci wiejskiej jako spo³ecznoœci w³aœnie. Recenzent ksi¹¿ki powinien trzymaæ siê regu³ swojej pracy i braæ na warsztat to tylko, co z kart ksi¹¿ki siê wy³ania, ale w tym przypadku, niechaj nie bêdzie to po-czytane za z³amanie zasad, odwo³am siê do swoich wczeœniejszych obserwacji. Czasem z d³u¿szej perspektywy widaæ lepiej. D³u¿szy horyzont czasu ma te¿ tê przewagê nad cezur¹ 2004–2009, która zakreœla ocenê doœwiadczeñ z funkcjono-wania programu LEADER w Polsce, ¿e siêga czasów „raczkofunkcjono-wania” programu. Pamiêtam, ¿e wówczas za dobr¹ monetê zwyk³o siê przyjmowaæ usprawiedliwia-1Autorka jest pracownikiem naukowym Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN (e-mail:

mwie-rusz@irwirpan.waw.pl).

2Zbiór rozpraw pod redakcj¹ Krzysztofa Wasielewskiego. Wydawnictwo Uczelniane WSG,

(2)

nie b³êdów, czasem zwyk³ej ignorancji, pob³a¿liwym t³umaczeniem, i¿ dopiero „siê uczymy”. Znamienne, ¿e takie usprawiedliwienie pojawia siê tak¿e na kartach recenzowanej pracy, gdy z³o¿onoœæ i trudnoœæ zadañ, jakich nie sposób przecie¿ kwestionowaæ, kwituje siê pilota¿owym charakterem programu, w którym to „... Ministerstwo Rolnictwa i inne instytucje zarz¹dzaj¹ce uczy³y siê w trakcie re-alizacji programu” [s. 129]. Formu³a „action and research” ma swoje zalety i takie te¿ dostrzegam w zamyœle ksi¹¿ki. Ciœnie siê na usta: „Lepiej póŸno ni¿ wcale”, chocia¿ moim zdaniem, mo¿na by³o w warunkach polskiej transformacji unikn¹æ wad „za³o¿ycielskich” programu, jakie dostrzega³am od pocz¹tku w marginalizo-waniu wiedzy o spo³ecznoœci wiejskiej, deprecjonomarginalizo-waniu jej potencja³u i asyme-trycznym nachyleniu w stronê struktur gminnych, ich aparatu administracyjnego jako g³ównego rezerwuaru wiedzy i kompetencji edukacyjnych.

Swoje Janusowe oblicze pokaza³ brak zaufania polskich pomys³odawców do te-go, co reprezentowa³y sob¹ wsie i przecenieniu, które siê mœci do teraz, zdolnoœci organizacyjnych aparatu gminnego. W cudzys³ów biorê te¿ solenne zapewnienia redaktora wprowadzaj¹cego, i¿ autorzy rozpraw „...spogl¹daj¹ na program LEADER poprzez koncepcje i teorie charakterystyczne dla nauk spo³ecznych”. Dla mnie jest w owym zapleczu teoretycznym znacznie wiêcej frazeologii, s³ów wytrychów ani¿eli g³êbokiej refleksji nad znaczeniem takich terminów, jak lokal-na wspólnota, spo³ecznoœæ lokallokal-na. Nie miejsce tu i pora lokal-na zastosowanie w³aœci-wej miary dla tych prób, czasem udanych, niekiedy wrêcz zawstydzaj¹cych, na przyk³ad kiedy jedna z autorek, pisz¹c o barierach w tworzeniu i dzia³aniu part-nerstw, niefrasobliwie przeinacza myœl przywo³ywanej autorki, wk³adaj¹c w jej usta treœci odwrotne do wyra¿onych w pracy Ÿród³owej [s. 75]. Tym samym daje dowód powierzchownoœci, nierzetelnoœci.

Notabene, „szczypta dziegciu w beczce miodu” nie zawadzi na pocz¹tek. Trud-no mi uwierzyæ w to, o czym czytam w d³ugiej liœcie osób i instytucji odbieraj¹-cych podziêkowania na „niezmiernie wyboistej” drodze prowadz¹cej do publika-cji ksi¹¿ki, ¿e recenzowa³ j¹ Andrzej Kaleta [s. 12]. Zdecydowanie na wyrost brzmi¹ zapewnienia, ¿e by³ on „bardzo wnikliwym” recenzentem ksi¹¿ki. Jak wo-bec tego móg³ przejœæ do porz¹dku dziennego nad sformu³owaniem, które wo³a o pomstê do nieba, a mianowicie, ¿e pisz¹ca te s³owa mog³a byæ autork¹ sformu-³owania na wskroœ stereotypowego, z którym walczy przez ca³y czas swojej drogi naukowej: „mieszkañcy wsi prezentuj¹ postawê roszczeniow¹, zaœciankow¹, po-pulistyczn¹, autorytarn¹” [s. 75]? Tego ewidentnie nie zauwa¿y³a pani Anna Strzelbicka-Pietrowicz, zapewne nieczytaj¹ca doœæ uwa¿nie przywo³ywanego zda-nia, czego „wnikliwy pierwszy recenzent”, Andrzej Kaleta, nie powinien traciæ z pola widzenia.

Mam oczyszczone pole dla refleksji nad przed³o¿on¹ ksi¹¿k¹. Wpisuje siê ona w nurt ewaluacyjnych dokonañ, jakie ³¹cz¹ siê z ocen¹ projektów unijnych pod wzglêdem „...efektywnoœci, skutecznoœci, wp³ywu, zrównowa¿enia i odpo-wiednioœci projektu w kontekœcie ustanowionych celów [s. 116]. Jakie zatem ce-le przyœwiecaj¹ aktualnemu okresowi programowania ze strony UE? Zanim je przytoczê, warto dostrzec, ¿e obok tych unijnych celów my, jako odbiorcy pro-gramów, zobowi¹zani do ich implementacji w œrodowiskach wiejskich, mamy ze

(3)

strony polskiej prawo i obowi¹zek do twórczego i realistycznego formu³owania celów szczegó³owych, które wprawdzie mieszcz¹ siê w ogólnej idei LEADER, ale ich konkretyzacja mo¿e i powinna przybieraæ kszta³t odpowiadaj¹cy potrze-bom lokalnych œrodowisk. Nie bez powodu wskazujê w tym miejscu na rezulta-ty ankiet przeprowadzonych wœród dziesiêciu polskich partnerstw, o czym pisze z perspektywy psychologicznej Agnieszka Rosiñska, wskazuj¹c na s³abe uwzglêdnienie realnych potrzeb ludzi, zatem te¿ pomijanie istotnego celu „pla-nowania strategicznego”. W zwi¹zku z tym mankamentem nie od rzeczy bêdzie przypomnienie wrêcz kanonicznego sformu³owania, i¿ celem Pilota¿owego Pro-gramu LEADER jest „...pobudzenie aktywnoœci œrodowisk lokalnych i ich zaan-ga¿owanie w tworzenie oraz realizacjê lokalnych strategii rozwoju obszarów wiejskich”, co za Urszul¹ Budzich-Szuka³¹ potwierdza Ryszard Kamiñski [s. 130]. Jaki wniosek nasuwa siê z zestawienia tego postulatu z realiami udoku-mentowanymi analiz¹ dziesiêciu partnerstw? Nie trzeba go tu werbalizowaæ, jest a¿ nadto oczywisty. Mo¿na oczywiœcie os³abiæ wymowê tych rezultatów przez wskazanie na niewielk¹ tylko próbê poddan¹ analizie, lecz nie powinno siê przejœæ do porz¹dku dziennego nad zauwa¿aln¹ niewspó³miernoœci¹, niekohe-rencj¹ celów za³o¿onych i faktycznie realizowanych, tym bardziej ¿e oczywiste walory „upodmiotowienia spo³ecznoœci lokalnych”, nadto zorientowanie na za-soby endogenne [nareszcie – M.W. ] zyska³o aprobatê gremium programuj¹ce-go Unii Europejskiej, co podkreœla Ryszard Kamiñski w swoim tekœcie o wiele mówi¹cym tytule Pocz¹tki programu LEADER w Polsce – o potrzebie

optymi-zmu i cierpliwoœci w tworzeniu i ocenie partnerstw lokalnych. Ze swojej strony

chcê autora zapewniæ o du¿ym kredycie zaufania, a równie¿ o dostrze¿onych przeze mnie pozytywnych zmianach w realizacji programu, co nie przeczy temu, ¿e osoby zaanga¿owane w program unikaj¹ krytyki, niezale¿nie od tego, czy po-chodzi z wewn¹trz œrodowiska, czy te¿ ma swoje Ÿród³a zewnêtrzne.

Wróæmy jednak do sygnalizowanych ju¿ wczeœniej trzech g³ównych celów (core objectives), jakie zakreœlaj¹ ramy programowania na lata 2007–2013, o czym donosi Anna Augustyn. W skrócie chodzi o poprawê w trzech sferach – konkurencyjnoœci rolnictwa i leœnictwa, stanu œrodowiska naturalnego i jakoœci ¿ycia [s. 116].

Jestem przekonana, ¿e redaktor przed³o¿onego tomu odró¿nia podteksty i Ÿró-d³a „wielu kontrowersji i dyskusji”, jakie wywo³a³a w Unii Europejskiej inicjaty-wa wspólnotoinicjaty-wa LEADER. Tym samym zak³adam, ¿e dostrzega ró¿nice, które w obozie kontestatorów pochodz¹ ze zwyk³ego sprzeciwu wobec odmiennoœci, nowoœci, w tym przypadku wobec zast¹pienia podejœcia odgórnego, sektorowego, podejœciem oddolnym, lokalnym, wyczulonym na kontekst, nadto promuj¹cym „zintegrowany sposób myœlenia i dzia³ania” [s. 139]. To kanon bliski mojemu wi-dzeniu spraw wsi. Skoro jednak zwracam uwagê na niedoci¹gniêcia i zagro¿enia, zgadzaj¹c siê z wiêkszoœci¹ – dodam, ¿e rozproszonych w ksi¹¿ce zarzutów pod adresem funkcjonowania programu, mimo prób dwóch autorów dokonania nie-zale¿nego podsumowania, nie uda³o siê im w sposób satysfakcjonuj¹cy poznaw-czo skomentowaæ – czyniê to nie tylko dlatego, by dorzuciæ swoje „trzy grosze”, ale inspiruje mnie sprawa o kluczowym znaczeniu dla wsi w Polsce.

(4)

Spróbujê, id¹c tropem autorów pomieszczonych w zbiorze rozpraw, dokonaæ enumeracji luk i braków, jakie obci¹¿aj¹ realizacjê programu LEADER w Polsce, w kolejnoœci, w jakiej siê pojawiaj¹ na kartach zbioru. Fakt zlecenia przez lokalne grupy dzia³ania (LGD) wykonania strategii zewnêtrznym ekspertom ewidentnie wskazuje na s³abe kompetencje w³asne, ale – co siê z tym ³¹czy – tak¿e na luki me-rytoryczne [s. 50]. Ze swej strony os³abi³abym twierdzenie Agnieszki Rosiñskiej, ¿e polskie partnerstwa lokalne s¹ niemal w „oku cyklonu” na skutek procesów zmian o nak³adaj¹cych siê efektach i zró¿nicowanych zakresach przestrzennych, takich jak: globalizacja, integracja europejska i doœwiadczana na „w³asnej skórze” transformacja systemu politycznego i gospodarczego. Mój komentarz wobec ta-kiego dictum, nie bez w³asnych intuicji badawczych, móg³by wyrêczyæ siê francu-skim przys³owiem: „To co ulega coraz szybszym i gwa³townym zmianom, w grun-cie rzeczy pozostaje tym samym”. Z poprzednim zarzutem braku kompetencji ³¹-czy siê kolejny, a mianowicie artyku³owany w tych samych badaniach „brak sprawdzonych narzêdzi” oceny w³asnych dzia³añ [s. 56]. A¿ prosi siê komentarz, by dorzuciæ coœ na temat podmiotowej motywacji dzia³añ, jaka ³¹czy siê z poczu-ciem wp³ywu, ale i odpowiedzialnoœci, o których w ca³ej grze przecie¿ chodzi. Po-wa¿nym, jeœli nie najwa¿niejszym mankamentem jest to, co odnotowa³am wcze-œniej – swoiste impregnowanie na realne potrzeby ludzi [s. 52]. Czêsto podnoszo-n¹ s³aboœci¹ funkcjonowania grup partnerskich, wed³ug tych samych analiz Agnieszki Rosiñskiej, s¹ niedostatki w przep³ywie informacji pomiêdzy partnera-mi, co skutkuje konfliktami na linii w³adze gmin – przedsiêbiorcy [s. 58]. To w na-turalny sposób wp³ywa na klimat wspó³dzia³ania, które w przewa¿aj¹cej liczbie badanych partnerstw nie by³o satysfakcjonuj¹ce [s. 59]. Kolejny zarzut, kalibru znaczniejszego, podnosi Wojciech Knieæ, mówi¹c o licznych przypadkach patolo-gii w³adzy w lokalnych grupach dzia³ania, co burzy zasady oddolnoœci, ale i swo-istej samodzielnoœci, szczególnie wobec „prób kolonizacji” sfery LGD przez sa-morz¹d [s. 62]. Swoista nadreprezentatywnoœæ lokalnych w³adz w partnerstwach staje siê realnym przejawem patologii w³adzy ze wszelkimi tego konsekwencjami, utrudniaj¹cymi rzeczywist¹ aktywizacjê spo³ecznoœci wobec faworyzowania roz-maitych partykularyzmów i tak zwanych zaufanych ludzi [s. 96–97]. Inna bariera funkcjonowania wi¹¿e siê z zasad¹ parytetu, co, jak s³usznie podkreœla Wojciech Knieæ, nie u³atwia, a komplikuje proces tworzenia partnerstw, jak to przy paryte-tach bywa, narzucaj¹c formalne wymogi na rzeczywistoœæ funkcjonuj¹c¹ zwykle poza regu³¹ parytetu [s. 64]. Ma to swoje implikacje dla niekorzystnego zjawiska „przejmowania w³adzy” przez administracjê samorz¹dow¹, firmy konsultingowe i organizacje pozarz¹dowe o profilu opozycyjnym wobec samorz¹du, co odbywa siê kosztem parafii, organizacji koœcielnych i religijnych, odwrotnie ni¿ to ma miejsce na przyk³ad w Irlandii. Te wnikliwe konstatacje Wojciecha Kniecia, infor-muj¹ce o powstawaniu swoistych „pseudopartnerstw” [s. 70], zas³uguj¹ na pod-kreœlenie i powa¿ne wziêcie pod uwagê, jeœli nie chce siê dopuœciæ do marnotraw-stwa cennej energii spo³ecznej czy te¿ „dublowania wysi³ków zbiorowych”, co na to samo wychodzi [s. 65]. Autor odnotowuje zreszt¹ przypadki „niezgody na blo-kowanie inicjatywy oddolnej” [s. 69], co na tle doœæ nagminnych prób manipulo-wania partnerstwami ma istotnie wydŸwiêk optymistyczny.

(5)

W rejestrze kolejno wyliczanych s³aboœci jest te¿ ta, pod któr¹ mogê siê podpi-saæ obiema rêkami – bez urazy dla autorki, która przeinaczy³a sens moich s³ów, o czym pisa³am na wstêpie tego omówienia. Otó¿ niezale¿nie od Ÿród³owego po-chodzenia myœli o tym, ¿e konieczna jest „identyfikacja interesariuszy”, powiem „wsi”, a nie „obszarów wiejskich”, a tak¿e, i¿ niezbêdne siê staje od dawna „do-wartoœciowanie znaczenia wsi w polskim spo³eczeñstwie” [s. 73], jest na to ze strony pisz¹cej te s³owa pe³na zgoda niemal od zawsze. Uwa¿am ponadto, i¿ to w³aœnie powinno wchodziæ w korpus za³o¿eñ wyznaczaj¹cych dzia³ania aktywizu-j¹ce wieœ, ze szczególnym kwantyfikatorem, wobec którego pozosta³e idee wspó³-dzia³ania sektorów: publicznego, prywatnego i pozarz¹dowego, mia³yby wymiar nieobligatoryjny, nie formalno-parytetowy, lecz by³yby zrelatywizowane do na-czelnego i wstêpnego wymogu identyfikacji lokalnych potrzeb oraz interesariuszy gotowych w konkretnych warunkach lokalnego œrodowiska do wype³nienia takich potrzeb, wspó³dzia³aj¹c z tymi, którzy to potrafi¹ robiæ najlepiej, najskuteczniej tak¿e ³¹cz¹c wspomniane trzy sektory.

To, co jest dla oceny programu wa¿ne, poœrednio odnosi siê te¿ do zawartej w zbiorze tekstów ewaluacji, która – co rzuca siê w oczy – sk³ania siê w sposób wyraŸnie asymetryczny ku enumeracji s³abych stron programu. W tym sensie pre-zentowane doœwiadczenia nabieraj¹ wiarygodnoœci. To zreszt¹ odbieram jako atut ca³ej publikacji. Samozadowolenie by³oby tu z³ym doradc¹. Dla dope³nienia kata-logu mankamentów dostrze¿onych przez autorów nale¿y dopisaæ bariery biurokra-tyczne [s. 89], trudnoœci z pokonaniem skomplikowanej dokumentacji [s. 102], brak „umocowañ prawnych”, uniemo¿liwiaj¹cy samodzielne pozyskiwanie fundu-szy [s. 113], przeszkody finansowe dla realizacji ma³ych projektów [s. 103], wa-dliwy podzia³ œrodków na skutek lobbingu czy te¿ wspomnianych interesów par-tykularnych. Tyle pisz¹ o s³aboœciach programu – jak mniemam z deklaracji – oso-by zaanga¿owane w jego realizacjê na rozmaitych etapach i w ró¿nych rolach. Mo-je uwagi nie s¹ g³osem lidera, animatora, eksperta, decydenta, ale badacza huma-nisty, któremu lektura ksi¹¿ki da³a okazjê do szerszej refleksji na temat tego, jak struktury pocz¹tkowe wyznaczaj¹ trajektoriê póŸniejszych przebiegów dzia³añ.

Wiele z odnotowanych w ksi¹¿ce braków obci¹¿a nie tyle kszta³t publikacji, co przede wszystkim funkcjonowanie samego programu LEADER w Polsce. Wiêk-szoœæ z nich uwa¿am za skutki swoistego grzechu pierworodnego, Ÿród³owo zako-twiczonego w podjêtych na samym pocz¹tku decyzjach i wyborach, tak¿e tych, odnosz¹cych siê do zasad rekrutacji tzw. edukatorów przysz³ych animatorów dzia-³añ. B³êdy wówczas pope³nione mszcz¹ siê do chwili obecnej, co stara³am siê udo-wodniæ. W s³owie na zakoñczenie zapytam, czy „efekt Pigmaliona”, poœwiadcza-j¹cy, ¿e zdarzaj¹ siê przypadki, i¿ oportunizm potrafi przemieniæ siê we wra¿li-woœæ na wymiar spo³eczny – o czym pisze Ryszard Kamiñski – jest wystarczaj¹-c¹ podstaw¹ do nadziei? Czy nie jest to tylko chlubny i sporadyczny wyj¹tek na tle mniej chlubnej regu³y? Poza wszystkim, czy nie szkoda czasu na oczekiwanie ewentualnej interwencji Afrodyty? Co do tej ostatniej jestem sceptyczna.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Manichejska wizja społeczeństwa oraz instytucji czasów transformacji zmierza zatem do wycofania się ze sfery społecznej, tak mocno naznaczonej złem, że obietnicę lepszego

Nie jestem przekonana, czy rzeczywiście należałoby całkowicie podporządkowywać odczytywanie Śledztwa grotesce, sądzę jednak, że patrzenie na powieść Lema przez

Czym innym wreszcie jest śmiech pojawiający się w filmach Wojciecha Smarzowskiego, przy których do śmiechu raczej być nam nie powinno.. W niniejszym artykule pragnę omówić

Jednym z pomysłów odejścia od tej popularnej narracji jest potraktowanie każdej lesbijskiej* herstorii jako coming outu, który nie zdarza się raz, a jest

Anka Górska, Marek Ryćko, Marcin Opasiński, Pamela Palma Zapata, Młoda Zaraza, Ewa Graczyk.. J EDNAK K SIĄŻKI 2020,

Ava DuVernay realizuje filmy o doświadczeniu czarnych społeczności i jako artystka, która wie, że nie jest prekursorką, ma świadomość, że powszechna obecność,

Na strukturę oferty wydawnictw periodycznych w obiegu antykwarycznym, podaż i popyt, ich dynamikę wpłynęły w sposób znaczący zmiany technologiczne ostatnich

Warto podkreślić, że najważniejszym ośrodkiem propa- gującym postać Jana Pawła II wśród dzieci i młodzieży jest mocno zwią- zany z jego biografią Kraków, w którym