Ryszard Wojciechowski
Julian Krzyżanowski (4 VII 1892 - 19
V 1976)
Biuletyn Polonistyczny 20/1 (63), 95-101
z aw ierające rew olucyjne poezje p ro le ta ria c k ie : "C zegóż ch cą" (Genewa 1882) i "W ybór poezji dla robotników" (Genewa 1888).
W przygotowaniu na n ajb liższe la ta znalazły się dalsze tom iki, m .in . "Z pola w alki" (Genewa 1886) - zbiór m ateriałów programowych i h isto r i a " P r o le ta r ia tu " , bib lio filsk ie wydanie tomików z pierwodrukami 1. K ra sick ieg o (" B a jk i i p rzy p o w ieści", W arszaw a 1779, "M onachom achia, czy l i wojna mnichów", Lipsk 1778), dalsze zbiórki X lX -w ieczn ych polskich p ieśn i ludowych (m .in . K. W. W ójcickiego "P ie ś n i ludu B iało ch ro b ató w ", W arszaw a 1836) oraz adresowany do sp ecjalistó w "S k a rb cz y k B ib lio fila "
(3 s e r ie po 10 tomików pierwodruków najw ybitniejszych utworów n aszej lite ra tu ry ) .
N iejednokrotnie trudno byłoby znaleźć g ran icę między zawodowymi wy nikami p racy d ra K azim ierza a jego osiągnięciam i naukowymi, obydwie bowiem te dziedziny Jego d ziałaln o ści wzajemnie się przenikały i uzupeł n ia ły , tw orząc spójną c a ło ś ć . 1 tu może tkwi źródło jeg o sukcesów zawo dowych. P r a c a ed ytorska oparta na naukowej podbudowie, daleka od sc h e matycznego urzędow ania, przy n osiła efekty pozornie p rz e k ra c z a ją ce f i zyczne m ożliw ości jednego człow ieka. B ył w ięc jako kierow nik re d a k cji partnerem .naukowym dla autorów, uczonych i zespołów badawczych. Z Je go in s p ira c ji powstawały nowe se rie wydawnicze, nowe opracow ania le ż ą cych odłogiem tematów, w resz cie wznowienia faksymilowe trudno dostęp nych druków.
O statnie la ta Jego d ziałaln o ści były szczególnie ow ocne: liczn e tytu ły , które ukażą się w roku bieżącym i w latach następnych - to efekt Jego sta ra ń , zabiegów, trudnych d ecy zji i osobistego trudu.
Dr K azim ierz P ecold w swoim jakże krótkim życiu wiele zdziałał dla h is to rii lite ra tu ry p o ls k ie j, dla p o lskiej k siążk i i kultury.
M gr Stanisław Drewniak
JULIAN KRZYŻANOWSKI
(4 VII 1892-19 V 1976)
Z wielu foto grafii Juliana Krzyżanow skiego dwie ukazują Go chyba n a jtra fn ie j: z d ję c ie , na którym Z . N asierow ska u trw aliła P ro fe s o ra z g ło
-wą w spartą na praw ej dłoni, p atrzącego w obiektyw tak , ja k spoglądał niekiedy na swych rozmówców: z zainteresow aniem i p obłażliw ością, z uśmiechem, w którym życzliw ość sąsiadow ała z kpiną. 1 drugi p o rtre t, kam erą A. Szypowskiego ukazujący Krzyżanow skiego w Jego mieszkaniu na M iączyńskiej : P r o fe s o r , nie w ypuszczając z palców lew ej dłoni n ie odłącznego p ap iero sa, trzym a w rę k ach jedną z teczek swego bogatego zbioru rękopisów . P rzeg ląd a ją z wyrazem rad osnej sa ty sfa k c ji. K ieliszek białego wina na stoliku, a nawet az a lia w k ą c ie , dopełniają obrazu teg o , co P ro fe s o r lu bił.
P ierw sze zd jęcie łatwo znaleźć w szóstym tomie "W ielk iej Encyklo pedii P ow szechnej"} gdzie na s . 2 5 2 , obok daty urodzenia Juliana K rzy ża
now skiego: 4- VII 1892 r . w S to jań cach koło Lwowa, dopisać tr z e b a :
zmarł w W arszaw ie 19 m aja 1976 r . Druga foto grafia zdobi książkę d e dykowaną P ro feso row i w 6 0 -le c ie Jego p racy naukow ej, w r . 1973, przez W arszaw ski Oddział Tow arzystw a L itera ck ieg o im. Adama M ickiew icza. Je st to , lic z ą c a wówczas 1157 p o z y cji, bib lio g rafia zatytułowana "D zieło Juliana K rzyżanow skiego". 19 m aja 1976 r . dzieło to zostało zakończone. Nie będzie już w ięcej portretów P r o fe s o r a . T eg o , który by pokazał Jego gest ir y t a c ji, gdy końcem palców zw artej dłoni odpychał od siebie po blacie biurka nie aprobowaną k sią ż k ę . Ani tego, który uchwyciłby przynaglająco n iecierp liw e pstrykanie palców , kiedy z zakamarków zaso b nej pam ięci przywoływał mało znany fa k t, nazw isko, d atę, by złowić je
zaraz półotwartymi ustami i zadziwić słuchaczy eru d y cją. Nikt już nie sp o r- tretu je P ro fe so ra w pozie jakże znanej z licznych posiedzeń, kiedy ustawiwszy przed sobą starannie pudełko papierosów , a na nim zapałki, co fał ręk ę przed stó ł, o p ierał ją na brzegu środkową c z ę śc ią palców i lekko nimi postukując, patrzył zm arszczony w g ó rę . Dolną wargę miał wtedy wysunię
tą , jakby łapał oddech do wypowiedzi, a c i , którzy znali tę p ozę, w ie
d z ie li, że P ro fe so r nie będzie te ra z mówił rz e cz y miłych.
G esty, mimika, ch arak tery sty czn a intonacja wypowiedzi, postaw a, sposób poruszania się z podniesionymi barkam i, rę k ą , z kciukiem na zew nątrz, w k ieszen i p ła sz cz a lub m aryn arki, na nogach ugiętych w k o la nach , krokiem drobnym, stawianym dziwnie rów nolegle - w szystko to wy różniało Juliana Krzyżanow skiego z o to czen ia. A rysunek p o staci był p rz e
c ie ż tylko zewnętrznym przejawem osobow ości. Można go odtw arzać, n a ślad ow ać, ale stro je n ie się w kostium Krzyżanow skiego będzie tylko im i t a c ją , przedrzeźnianiem . Nikt nie odegra Jego r o li, bo osobowość P r o fe s o r a , zaw arta w całym Jego życiu i w całym d z ie le , je s t niepow tarzalna. P rz e z ponad 4-0 la t był Julian Krzyżanow ski nauczycielem : najpierw gimnazjalnym w L u blin ie, później akademickim. Z aczął wykładać w roku akad. 1925/26 w KUL- u, w następnych trz ech latach (1 9 2 7 -1 9 3 0 ) prowa d ził kurs h is to rii lite ra tu ry p o lskiej w londyńskiej School of Slavonic
S tu d ie s, a kolejne c z te ro le c ie (1 9 3 0 -1 9 3 4 ) spędził w Rydze jako p ro fe s o r lite ra tu r słow iańskich na "Uniwersytecie Łotewskim. Od r . 1934 Julian Krzyżanow ski był kierownikiem Katedry H isto rii L ite ra tu ry P o lsk iej w U niw ersytecie W arszaw skim .
Z tą u czelnią zw iązał się już na sta le . Nie p rzerw ał pracy dydak ty czn ej w n ajtru d n iejszy ch latach wojny, p rzeciw n ie, organizow ał wtedy tajn e nauczanie u niw ersy teck ie. Nim je sie n ią 1945 r . mógł z pow stańcze go wygnania w rócić do W arszaw y, kontynuował z a ję c ia z młodzieżą aka demicką najpierw ta jn ie , a w wolnym już Krakowie jaw nie, w U niw ersy te c ie Jagiellońskim . Choć w o k resie 1 945-1954 zmuszony był ograniczyć z a k re s swych obowiązków u niw ersy teck ich , a w roku akad. 1956/57 p rz e bywał w USA jako wykładowca h is to rii lite ra tu ry i kultury p o lskiej na U niw ersytecie Columbia, to aż do em erytury nie zrezygnował z d z ia ła l n o ś c i dydaktycznej w UW. Nawet później chętnie przyjmował zaproszenia do wykładów na w akacyjnych kursach języ ka i lite ra tu ry polskiej dla cu dzoziemców, nie stro n ił też od spotkań ze słuchaczam i popularnych od czytów i dysku sji na zebraniach naukowych.
Był autentycznym p r o f e s o r e m , lubił w ykładać, potrzebow ał audy
torium . Wykładu nigdy nie odczytywał, zawsze go w ygłaszał z przygotowa nego konspektu. Mówił w prost, nie bez skłonności do ciętych n ie ra z dy g r e s ji, ale nie gubiąc log icznej k o n stru k cji wywodu. Nie miał reto ry czn ej swady Romana P o lla k a , jeg o wykładów nie da się porównać z b ły sk o tli wym oratorstw em Konrada G órskiego ani z kam eralną gawędą K azim ierza
W yki. Julian Krzyżanow ski znakomicie o p o w i a d a ł o problemach l i
te ra tu ry , ukazywał je p re cy z y jn ie , ja sn o , ale i a trak cy jn ie . Tak samo p is a ł.
Jego dorobek wypełni sporą szafę b iblioteczn ą. Samych pierw szych wydań napisanych przez niego k siążek je s t 26 tomów, a licz b a ta w z ro ś n ie , gdy PWN ogłosi ro zszerzo n ą do dwu tomów ed y cję " P a r a le l" , zaś w Wydawnictwie L iterackim ukaże się blisko 6 0 - arkuszowy wybór studiów i szkiców folklorystycznych. Je śli dodać do tego setk i rozpraw , artyku łów i r e c e n z ji, d ziesiątk i tomów zbiorowych ed y cji klasyków (Kochanow ski, M ickiew icz, Sło w acki, O rzeszkow a, Sienkiew icz) przez-K rzyżanow skiego opracowanych wydawniczo lub pod Jego ukazujących się re d a k c ją ; je ś l i w liczyć tomy B ib lio tek i P isarzó w P o lsk ićh i B ib lio tek i Narodow ej, wypo sażone w jeg o wstępy i kom entarze; je ś l i pamięta się o inicjow anych i współredagowanych p rzez Niego p racach zbiorowych ("Ludow ość u M ic k iew icz a ", "Nowa k sięg a przysłów p o ls k ic h ", "D z ie je folklorystyki pol s k ie j" , "S to baśni ludowych", "Stu d ia folklo rystyczn e" , "Słow nik folkloru p o lsk ieg o "), o czasopism ach, których był redaktorem ("Pam iętnik L ite r a c k i" w latach 194-6-1950, "Nauka i S z tu k a ", 194-5-194-8, "L ite ra tu r a Ludowa", 1 9 5 7 -1 9 6 8 ), o komitetach redakcyjnych, w których d ziałał ("D z ie ła w szystkie" O . K o lberg a, "Słow nik encyklopedyczny lite ra tu ry p o lsk iej" i wielu innych), o nie drukowanych, le c z jakże ważnych w życiu naukowym licznych re ce n z ja c h rozpraw d oktorskich i h abilitacyjn ych oraz wewnętrznych opiniach wydawniczych - dzieło Juliana Krzyżanow skiego u każe się w rozm iarach nie m ających chyba precedensu w polskich d zie jach badań lite ra c k ic h . Można je przyrów nać tylko do dorobku A leksandra B rU cknera, z którym , choć tęgo wadził się w sporze o byliny, ' lubił Krzyżanow ski pod kreślać swą łą c z n o ść. M awiał wtedy o so b ie , że je s t ostatnim encyklopedystą lite ra tu ry p o ls k ie j, a stw ierdzenie to oznaczało i racjo n alisty czn ą postaw ę, i świadomość kom petencji językoznaw czych, i przede wszystkim ro zleg łe obszary zainteresow ań badawczych.
O bjęły one w s z y s t k i e epoki lite ra tu ry p o lsk iej - od starop ol- szczyzny po w sp ó łczesn o ść, ś c iś le po p isa rz y je s z c z e w spółczesnych mło d o ści P ro fe s o ra ("Neoromantyzm p o ls k i", 1963, 1 9 7 1 ), bo lite ra tu rą o s tatnich la t p ięćd ziesięciu zajmował się mniej i Jego opinie na ten w łaśnie temat spotykały się cz ę sto ze sprzeciw am i krytyków . T ę chronologicznie ro zleg łą panoramę P ro fe s o r o św ietlał ró żn o rak o : r a z wyodrębniał z n iej poszczególnie d zieła lub p isa rz y , równie swobodnie ro zp atru jąc "M ik o łaja
R eja ?>K rótką ro z p ra w ę * na tle swoich czasów " (1954.), jak "Henryka Sien k iew icza żywot i spraw y" (1 9 6 6 , 1968, 1973); kiedy indziej zajmo wał się ch arakterystyką jednego gatunku lite ra ck ie g o ("Rom ans polski wieku X V I" , 1934, 1962) lub s e r ię szkiców o lite ra tu rz e jednego okresu
zb ierał w tom porządkujący wiedzę o d ziejach kultury ("W wieku R eja i S ta ń cz y k a ", 1958', "W św iecie romantycznym", 1961, czy "W kręgu w ielkich re a lis tó w ", 1962J.
Julian Krzyżanow ski był pierwszym na gruncie polskim tw órcą k alen darium życia i tw ó rczo ści jednego p isa rz a ("K alen d arz życia i tw órczości Henryka S ie n k ie w icz a ", 1954, 1956). N iezrów nanie, w sposób jakże r ó ż ny od S . Z d ziarsk ieg o , konstruował " P a r a le le . Studia porównawcze z po g ra n icz a lite ra tu ry i folkloru" (1 9 3 4 , 1961), w których znakomicie udo kumentował i ro zstrzy g n ął dyskutowany u nas z zacietrzew ieniem , le cz bez rez u lta tu ,n a przełom ie wieku XIX i XX problem związków lite ratu ry i folklo ru . Krzyżanow ski dowiódł m ianow icie, że lite ra tu ra zarówno p rz e nika do folklo ru , jak bywa przezeń inspirow ana; że związki te w ykracza ją poza jedną epokę i jedną k ulturę, muszą więc być badane na szerokim tle m ateriałów porównawczych. Z ainteresow ania folklorem doprowadziły Go do osiąg n ięć p io n iersk ich : wyodrębnienia tej dziedziny tw ó rczości lu dowej od etn o g rafii, sformułowania teoretycznych metod je j badania i p rak tycznego ich zastosow ania w studiach nad b ajk ą, pieśnią ludową, p rz y sło wiem ("M ą d re j głowie dość dwie sło w ie ", 1958, 1960, 1975).
Julian Krzyżanow ski zestaw ił jedyny dotąd w nauce słow iańskiej k ata log b ajk i ludowej ("P o ls k a bajka ludowa w układzie system atycznym ", 1 947, 1 9 6 2 -6 3 ), zaprezentow ał swój teoretyczny wykład "Nauki o lite r a tu rz e " (1 9 6 6 , 1969) i syntetyczne zary sy : "H isto rii lite ra tu ry p o lsk iej. Alegoryzm - preromantyzm" o raz "D zieje lite ra tu ry p o ls k ie j. Od począt ków do czasów najnow szych". P ie rw sz y , ocalały w nielicznych egzempla rz a ch z nakładu spalonego podczas bombardowania W arszaw y we w rześniu 1939 r . , nie bez trudu i posztu rchująco ustaw iających r e c e n z ji, ukazał się'ponow nie w r . 1953, by do r . 1973 osiągnąć wydań pięć (wydanie szó ste planuje PIW na r . 1977), s ta ją c się najpopularniejszym pod ręczni k ie m 'h isto rii lite ra tu ry p o lsk ie j. "D z ie je " w latach 1969-1972 miały trzy wydania, w łącznym nakładzie 230 ty się cy egzem plarzy, ci w roku p rzy
szłym wejdą na rynek światowy w przekładzie na języ k an gielski. Nie b ę dzie to z resztą pierw sza książka Krzyżanow skiego dla zag ranicy: dużo w cz e śn ie j, bo w r , 1930, o głosił w Londynie "P o lish Romantic L ite ra tu rę ", wznowioną w rep rin cie w USA w r . 1968.
W ielokrotne wznowienia i wysokie nakłady k siąże k świadczą o autory tecie naukowym i su kcesie pisarskim Juliana Krzyżanow skiego. P is a ł ła t wo. zarówno w sensie odbioru, jak tw orzenia. Jego rękop isy - c z y ste , staran n e, na stronicach szczeln ie wypełnionych czytelnym , drobnym i rów nym pismem, nie zaw ierają wielu s k re śle ń . Kompozycja rozpraw y dokony wała się w formułowaniu konspektu c a ło ś c i. Jego ramy wypełniała szybko m ateria ze słów utkana. Bo też Krzyżanow ski, trak tu jący lite ra tu rę jako "Sztukę słowa" (1972), sam posiadł um iejętność posługiw ania się n ią . Je go myśl nie łamała się w słow ach. Zgodnie ze swą dew izą, że w szystko należy w ied zieć, le cz nie w szystko pow iedzieć, p isa ł zw ięźle, językiem potocznym, z którym nie k łó ciła się patynizująca go skłonność do. szyku przestaw nego, ciekaw ie.
Sam był także ciekaw y: ciekawy św iata, h is to r ii, wiedzy - co czyniło Go ciekawym dla otoczenia. P a s ja i p raco w ito ść, um iejętność k on cen tracji, eliminowania spraw nie istotnych dla celu poznaw czego, pozwoliły Mu stw orzyć tak w iele. S ą , i pewnie będą, lep si od Niego znawcy p o sz cz e gólnych epok czy dziedzin nauki o lite ra tu rz e . Nie będzie już badaczy tak uniw ersalnych i o tak osobistym stosunku do d z ie ła , p is a rz a , o k resu . P ro fe so r nigdy nie krył swych sympatii i n ie c h ę c i: cen ił tw órczość M ic k iew icza, ale nie miał uznania dla jego poczynań; w yróżniał O rzeszkow ą, ale przedrwiwał pisarstw o w spódnicy, z Deotymą na c z e le . Nie ulegał koniunkturze, modzie, nowinkom. S ta ł na gruncie faktów , nie lubił udziw nień i zawiłych wywodów, przeciw którym protestow ał w imię zdrowego r o z sądku. Cenił te k st, uczył go rozum ieć i widzieć w związku z innymi tekstam i. Zachowywał, a co w ażniejsze i odw ażniejsze: g ło sił zawsze poglądy w łasne, nie zw ażając, jak one mogą być p rz y ję te , interpretow ane. Czuł się panem na szerok ich polach lite ra tu ry i nie bał się z nich wy w łaszczen ia. Nigdy nie skąpił ra d , pomocy, w skazówek, nie zawarowywał dla siebie tematów ani nie strz e g ł zazdrośnie m ateriałów . Na kanwie n ie jednego Jego szkicu można napisać osobną k sią ż k ę , tyle w nich sp o strz e
żeń i pomysłów. Spoglądał na lite ra tu rę z lotu ptaka i daleki był od ma łostkow ości, ale nieprzejednany, je ś l i coś ra z uznał za naukową tandetę.
Jego in icjatyw y, rz u tk o ść, en erg ia spraw iały, że mawiano o Nim "c z ło w ie k -in sty tu c ja ". Był (1 9 4 5 -1 9 4 9 ) sek retarzem generalnym Tow a rzystw a Naukowego W arszaw skiego, odbudowywał P a ła c S ta s z ic a , tw orzył powojenny k sięg o zb ió r Seminarium H isto rii L itera tu ry P o lsk ie j U niw ersy tetu W arszaw skiego i zakładał "K orbutianum ", składową c z ę ść p rz y sz łe j B iblio tek i Instytutu Badań L ite ra c k ic h .
Od r . 1946 nieprzerw anie przez 30 la t pełnił funkcję p re z e sa Tow a rzystw a L ite ra c k ie g o im. Adama M ickiew icza, z którym związał się już przed w ojną, przew odnicząc jego oddziałom w Lublinie (1 9 2 1 -1 9 2 7 ) i w W arszaw ie (1 9 3 4 -1 9 3 9 ).
Wchodził w skład i przew odniczył Komitetowi Nauk o L ite ra tu rz e P o l sk iej i Komitetowi Słowianoznawstwa PAN.
W Instytucie Badań L ite ra c k ich stw orzył w r . 1954 P racow nię L it e ratu ry Ludow ej, zasiadał w jego Radzie Naukowej i był je j przew odniczą cym w trudnej kadencji 1 9 6 9 -1 9 7 2 .
P o lsk a i S e rb s k a Akademia Nauk nadały Mu godność członka r z e c z y w istego, U niw ersytet Jagiello ń ski i W rocław ski - tytuł doktora honoris cau sa. Był wyróżniony Nagrodą Państwową 1 stopnia i najwyższymi odzna czeniam i państwowymi. O siągnął to w szystko, co p rzy n ieść może talent i p raca.
Dobrze p rzeży ł swe długie ży cie.
D r R yszard W ojciechow ski
WINCENTY DANEK
(8 X 1907-17 VII 1976)
17 sierp n ia 1976 r . zmarł w Krakowie p ro feso r Wincenty Danek. Śm ierć p rzy szła n ag le: d osięgła Go w połowie urlopu wypoczynkowego, który - ja k od wielu już lat - spędzał w pobliskich M yślen icach.
Urlop to był z re sz tą szczególny: za b iera ł zwykle ze sóbą do uważnej lektury prace doktorskie i h abilitacyjne swoich uczniów . Na jedne w akacje