2015 111127
ANNA RZYMSKA
UWM w Olsztynie
Idea krajobrazu Romana Brandstaettera
w peregrynacjach w³oskich
The Idea of Roman Brandstaetters Landscape
in Italian Peregrinations
S³owa kluczowe: krajobraz, przestrzeñ, obraz, artyzm, idea Key words: landscape, space, picture , artistry, idea
Podjêcie tematu dotycz¹cego krajobrazu w twórczoci Brandstaettera budziæ mo¿e pytanie, na ile jest to zasadne, bior¹c pod uwagê fakt, ¿e proble-matyka ta w badaniach by³a ju¿ obecna1. Wydaje siê jednak, ¿e jest ona na
tyle z³o¿ona, ¿e mo¿na unikn¹æ niebezpieczeñstwa powielenia badawczych ujêæ przedmiotu. Wskazanie nieporuszanych jeszcze zagadnieñ po³¹czonych z istniej¹cymi opracowaniami tematu dotycz¹cymi wczesnych powojennych utworów Brandstaettera rzuca nowe wiat³o na ca³¹ twórczoæ pisarza. Cho-dzi mianowicie o fakt, ¿e idee i koncepcje pochodz¹ce z nurtów mistyki ¿ydowskiej, posiadaj¹ce swoje odniesienie w jego twórczoci do idei krajobra-zu, rozpatrywane by³y przede wszystkim w jego powieci Jezus z Nazarethu i w Kronikach Assy¿u. Tymczasem badanie jego twórczoci z okresu podró¿y do W³och uzmys³awia fakt, ¿e wizja krajobrazu w pisarstwie Brandstaettera w³anie w tym okresie uzyskiwa³a w³aciwy kszta³t i krystalizowa³a siê in statu nascendi. Chronologicznie póniejsza twórczoæ autora, w tym d³ugolet-nie przygotowania do napisania powieci Jezus z Nazarethu dotyczy³y przede wszystkim dziedzin historii, egzegezy, teologii, ale w kwestii pojmowania natury, w tym fenomenu Ziemi wiêtej, pisarz mia³ ju¿ koncepcjê, która ukszta³towana zosta³a podczas wielu podró¿y do W³och.
Temat dotycz¹cy krajobrazu w peregrynacjach w³oskich Brandstaettera wpisuje siê w europejski nurt jego biografii i twórczoci. Pisarz zna³ jêzyki klasyczne. Przez okres dwóch lat przebywa³ w Pary¿u (192931). Podró¿owa³
1 W ksi¹¿ce Ryszarda Zaj¹czkowskiego tematyce tej powiêcony zosta³ podrozdzia³:
Mi-sterium krajobrazów w rozdziale II Horyzont trzech kultur. Zob. R. Zaj¹czkowski, Pisarz i wyznawca. W krêgu twórczoci Romana Brandstaettera, Lublin 2009, s. 121125.
do Grecji i Turcji (1935). Wojnê spêdzi³ w Ziemi wiêtej. Palestynê opuci³ w 1946 roku i prawie dwa lata mieszka³ w Rzymie. W 1948 roku wróci³ do Polski, ale do W³och wielokrotnie podró¿owa³. Jego liryki z pobytów we W³oszech datowane s¹ na lata: 1957, 1960, 1963, 1965.
W niniejszym artykule g³ówny aspekt badawczy dotyczy p³aszczyzny autorskiej. Brandstaetter posiada³ oryginaln¹, ca³ociow¹, spójn¹ koncepcjê krajobrazu. Jego wiadoma i przemylana idea wynika z po³¹czenia mistyki judaizmu i teologii chrzecijañskiej. Obraz Boga jest wizj¹ indywidualn¹ Brandstaettera, a krajobraz stanowi jeden z elementów sk³adaj¹cych siê na ów obraz.
Pojêcie krajobrazu w twórczoci Brandstaettera jest z³o¿one. Stanowi ono rodzaj po³¹czenia rzeczywistego wygl¹du obszaru geograficznego z wra-¿eniami duchowymi i religijnymi pisarza, przybieraj¹cymi kszta³t wygl¹du przestrzeni odczuwanego przez Brandstaettera. Zanim przyjdzie omówiæ ów duchowy krajobraz, zajmijmy siê na wstêpie tym rzeczywistym. Jest to kr¹g kultury ródziemnomorskiej. Trzeba tu wzi¹æ pod uwagê fakt, ¿e na jednym krañcu tego morza znajduje siê Ziemia wiêta z Jerozolim¹, a na drugim Pó³wysep Iberyjski, sk¹d przodkowie Brandstaetterów2 wyruszyli
do Austrii3, a potem Polski. Jest to rodzaj geograficznie ustalonego
pocz¹t-ku pisarza, dla którego wracanie do róde³, do korzeni jest szczególnie istotne.
Zastanawiaj¹cy jest fakt, dlaczego Roman Brandstaetter z Jerozolimy udaje siê do Rzymu. Z jednej strony mo¿na uznaæ, ¿e mia³ tam znajomych, ¿e to by³o podyktowane praktyczn¹ stron¹ rzeczywistoci. W tym czasie w Rzy-mie przebywa³, pe³ni¹c obowi¹zki ambasadora, profesor Stanis³aw Kot, który zaj¹³ siê spraw¹ powrotu Romana Brandstaettera z Palestyny do Polski. Pobyt pisarza we W³oszech by³ koniecznym przystankiem na tej drodze4.
Wydaje siê jednak, ¿e przyczyna by³a g³êbsza. W artykule Rzymski ¯yd nieznana twórczoæ Romana Brandstaettera Dariusz Konrad Sikorski pisze, i¿ Brandstaetter w okresie przedwojennym (w roku 1938) prowadzi³ w No-wym G³osie rubrykê Przez moje okno, w której umieci³ kilkadziesi¹t felieto-nów. Sikorski pisze: Swoje »prasowe okno« Brandstaetter podpisywa³ pseudonimem Romanus, czyli Rzymski. Autor artyku³u interpretuje ten fakt wyboru pseudonimu przez pisarza jako rodzaj ironicznej odpowiedzi
2 Mo¿na wyci¹gn¹æ taki wniosek dotycz¹cy korzeni Brandstaetterów, gdy¿ Roman
Brandstaetter wspomina o tym, ¿e jego pradziadek Abraham Dawid Pochodzi³ z sefar-dów: Zob. R. Brandstaetter, Kr¹g biblijny i franciszkañski. Dzie³a zebrane, red. J. Majka, wstêp A. widerkówna, Kraków 2004, s. 26; Wyraz Sefardyjczycy pochodzenia hebrajskiego oznacza Hiszpanów ¯ydów pochodz¹cych z Hiszpanii lub Portugalii, wypêdzonych z Pó³-wyspu Iberyjskiego w XV wieku: Zob. A. Unterman, Encyklopedia tradycji i legend ¿ydow-skich, prze³. O. Zienkiewicz, Warszawa 2000, s. 246.
3 R. Brandstaetter, mieræ rozwi¹za³a wszystkie sprzecznoci, w: tego¿, Moja podró¿
sentymentalna i inne opowiadania, Poznañ 1995, s. 125126.
Brandstaettera na ataki antysemickie, w których przedstawiano kulturê ¿y-dowsk¹ jako wrog¹ tradycji europejskiej i kulturze grecko-rzymskiej, a tak¿e zaznacza, i¿ jest to oczywiste odniesienie do jego imienia5.
Twórczoæ Brandstaettera wiadczy o tym, ¿e wszelkie ataki by³y nie tylko nieuzasadnione, ale uzmys³awia fakt, ¿e by³ on szczególnie zwi¹zany z kultur¹ i tradycj¹ ródziemnomorsk¹. Wystarczy wzi¹æ pod uwagê nurt antyczny w jego powojennej twórczoci: dramaty: mieræ na wybrze¿u Arte-midy, Medea, Odys p³acz¹cy; poematy: Winogrona Antygony, Kasandra; wier-sze: £uk Tytusa, Marek Aureliusz, Modlitwa Ajschylosa, Na hermê poety w Tivoli, Sybilla Kumejska i inne. Tak¿e w przedwojennej twórczoci, ju¿ w 1928 roku, po ukazaniu siê tomiku Jarzma, Karol Zawodziñski okreli³ Brandstaettera jako zwolennika klasycyzmu6, dla którego wa¿ne by³y
kano-ny klasycystycznej estetyki poetyckiej oraz d¹¿enie do zachowania równowa-gi i harmonii. Po wojnie kostium antyczny, mity s¹ czêsto w twórczoci pisarza pretekstem do podejmowania problemów moralnoci, Boga i wiary. Tak jest np. w Hymnie Syzyfa ze zbioru Hymny Maryjne. W utworze tym Syzyf dwiga kamieñ, ale metafora ciê¿aru g³azu dotyczy wiary, dwigania Boga. Konotacje mitologiczne ulegaj¹ zmianie, mit s³u¿y jedynie metaforze religijnej.
Wybór pseudonimu Romanus przez Brandstaettera jest faktem interesu-j¹cym tak¿e z innego powodu. Autor, podpisuj¹c siê, musia³ dostrzegaæ jaki rodzaj ³¹cznoci swojej osoby z obszarem Romy. W sposobie ¿ydowskiego mylenia imiê cz³owieka jest z nim to¿same. Pseudonim Romanus zawiera w sobie imiê Romana Brandstaettera zosta³ on utworzony poprzez dodanie do liter imienia przyrostka -us okrelaj¹c pisarza przymiotnikowo. Znacze-nie tego przymiotnika wskazuje porednio kierunek jego mentalnych i rze-czywistych podró¿y: z Ziemi wiêtej do diaspory. W ostatnich wiekach staro-¿ytnoci i pierwszych wiekach chrzecijañstwa ¯ydzi rozproszyli siê nad brzegami Morza ródziemnego i utworzyli diasporê przede wszystkim w Rzymie i Aleksandrii7.
W Rzymie Romanus Brandstaetter widzi przede wszystkim w³adzê prze-sz³oci, która miesza siê ze wspó³czesnoci¹. Ale znajduje te¿ niezwyk³y spo-sób jej rozumienia. Pisze:
Cz³owiek, który po raz pierwszy przybywa do Rzymu, musi przyzwyczaiæ siê do hegemonii przesz³oci, która wszêdzie tutaj niepodzielnie panuje. [ ] Bezdenna jest studnia minionego czasu. lad naszych kroków miesza siê ze ladami stóp
5 D. K. Sikorski, Rzymski ¯yd nieznana twórczoæ Romana Brandstaettera, Ruch
Literacki 2012, z. 1 (310), s. 50.
6 Zob. S. Stabry³a, Hellada i Roma w Polsce Ludowej. Recepcja antyku w literaturze
polskiej w latach 19451975, Kraków 1983, s. 104.
7 R. Arnaldez, Jeden Bóg, w: F. Braudel, R. Arnaldez, M. Aymard, Morze ródziemne.
Przestrzeñ i historia. Ludzie i dziedzictwo, prze³. M. Boduszyñska-Borowikowa, B. Kuchta, A. Szymanowski, Warszawa 1994, s. 145.
rzymskiego przechodnia, który têdy pieszy³ przed dwoma tysi¹cami lat, a woñ morza na Capri jest t¹ sam¹ woni¹, któr¹ oddycha³ konaj¹cy Tyberiusz. Ale rych³o oswajamy siê z histori¹. I oto nagle, gdy s³oñce zachodzi nad Pincio, wiemy z niezbit¹ pewnoci¹, ¿e ludzie kr¹¿¹cy wród pinii i pinie przewietlone zmierzchem s¹ zdzia³ani z powiewnej tkaniny historii. Lutnia moskitów, nieru-chomo zawieszona w powietrzu, rozpryskuje siê milionami metalicznych dwiê-ków. Z terasy zawieszonej nad Piazza del Popolo widaæ panoramê Rzymu otulo-nego w zwiewne mg³y, z pocz¹tku liliowe, potem wraz z odp³ywem zmierzchu coraz bardziej szarzej¹ce. Nie dziwi¹ nas ju¿ wówczas twarze mijaj¹cych nas kobiet o liniach etruskich pos¹gów ani kelnerzy uwijaj¹cy siê w ogrodowej ka-wiarni, o twarzach marmurowych herosów, mêdrców i poetów, których pos¹gi bielej¹ w alejach. Przymierze czasu z cz³owiekiem staje siê teraz tak cis³e, ¿e z trudem odnajdujemy samych siebie w mroku nocy, która pe³na jest g³osów minionych zdarzeñ8.
Historiê pojmuje Brandstaetter jako powiewn¹ tkaninê, a panoramê Rzymu widzi w zwiewnych mg³ach. Nie s¹ to tylko metafory, ale lad mi-styczno-kabalistycznej wiedzy dotycz¹cej pojêcia zas³ony9. Wydaje siê, ¿e
postrzeganie rzeczywistoci przez Brandstaettera stanowi próbê dowiadcze-nia i uchwycedowiadcze-nia w s³owie obszaru przed zas³on¹ i samej zas³ony. W mistyce ¿ydowskiej zas³onê okrela siê jako pargod zas³onê mistyczn¹. Gerschom Scholem okrela j¹ jako zas³onê kosmiczn¹10. W Apokryfach Starego
Testa-mentu, w Ksiêdze Henocha hebrajskiej jest to zas³ona Miejsca rozci¹gaj¹ca siê przed tronem Bo¿ym, na której wyryte s¹ wszystkie pokolenia i wszyst-kie czyny tych pokoleñ11. Brandstaetter zdaje siê pojmowaæ czas historii na
wzór koncepcji zas³ony, nie na sposób jego linearnego trwania, ale w sposób symultaniczny, przestrzenny. Tak jak np. w wierszu £uk Tytusa, w którym podmiot mówi¹cy przechodz¹c pod owym £ukiem, s³yszy g³os dwudziestolet-niej dziewczyny, która zginê³a w krematorium12, p³yn¹cy z ust Kamiennych
jeñców.
Szczególnie interesuj¹ce jest tu zestawienie dwóch wierszy: Zachód s³oñ-ca nad teatrem w Taorminie (Wip, s. 166) i Rozczarowanie teatrem greckim w Syrakuzach. Oba utwory stanowi¹ obrazy zetkniêcia z przestrzeni¹ staro¿yt-nych teatrów. W wierszu Zachód s³oñca nad teatrem w Taorminie o¿ywa czas
8 R. Brandstaetter, Kroniki Assy¿u, w: tego¿, Kr¹g biblijny i franciszkañski..., s. 379
380; W zwi¹zku z faktem, ¿e utwór ten jest czêsto cytowany w niniejszym artykule, w dalszym toku wywodów oznacza siê go w nawiasie kwadratowym KA z numerem strony z tego wydania.
9 Zas³onie mistycznej powiêcony jest rozdzia³ IV Zas³ona Miejsca Szata w
ksi¹¿-ce: A. Rzymska, Kamienny most. Tradycja judaistyczna w twórczoci Romana Brandstaette-ra, Olsztyn 2005, s. 244265.
10 G. Scholem, Mistycyzm ¿ydowski i jego g³ówne kierunki, prze³. I. Kania, wstêpem
opatrzy³ M. Galas, Warszawa 1997, s. 104.
11 Ksiêga Henocha hebrajska, w: Apokryfy Starego Testamentu, oprac. i wstêpy ks.
R. Rubinkiewicz, prze³. M. Prokopowicz, Warszawa 2000, s. 240245.
12 R. Brandstaetter, £uk Tytusa, w: tego¿, Wiersze i poematy. Dzie³a zebrane, red.
J. Majka, Kraków 2003, s. 72; z tego wydania pochodz¹ cytaty utworów poetyckich ozna-czane w nawiasie kwadratowym: Wip z numerem strony.
przesz³y: Rozpoczyna siê czas sceniczny. Bohaterowie tragedii to nie tylko przywo³ani imiennie Edyp i Jokasta, lecz tak¿e ca³a natura i elementy archi-tektoniczne uczestnicz¹ w spektaklu. Czas sceniczny ogarnia przestrzeñ, ak-torów i publicznoæ z³o¿on¹ z turystów. wiat natury w tym wierszu odzwier-ciedla kszta³t greckiego teatru przypominaj¹cego samotn¹ górsk¹ dolinê. Architekturê sceny wieñczy niebo. T³o to widok Etny:
W³aciwy dramat
Rozpocznie siê o zachodzie s³oñca, Gdy granatowe mg³y
Sp³yn¹ na Etnê,
A droga wij¹ca siê nad przepaci¹ Bêdzie ju¿ tylko
Wiolinowym welonem. [ ]
Dopiero teraz Wy³aniaj¹ siê niegi Wulkanu,
A dym unosi siê Nad kraterem Jak czerwony kaktus. Wtedy Edyp
Zas³oni³ krwawi¹ce oczodo³y Po³¹ p³aszcza
I krzycz¹c run¹³ Do twoich nóg, Przeznaczenie.
Jak d³ugo trwaæ bêdzie dialog lepego cz³owieka Z ¿ywio³ami? Któ¿ zdejmie z ga³êzi Cia³o Jokasty? [ ] P³acz¹ pinie
Na stoku stromego tarasu, Jak na piêciolinii.
Teatr ganie. [ ]
Samotne kolumny,
Wypowiedziawszy do koñca swoje monologi, Zastyg³y w nieruchomych pozach.
Wzruszeni turyci Opuszczaj¹ Bez oklasków Teatr. [ ]
Milczenie zdejmuje z siebie Skrwawion¹ szatê
I maskê,
I rytmiczny p³acz [ ]
Nagie i panieñskie Wstêpuje
W noc oczyszczonych dziejów. (Wip s. 166169)
Wszystko i wszyscy uczestnicz¹ czynnie w interpretacji tragicznego mitu. Wykraczaj¹ poza swoje istnienie i staj¹ siê kim innym. Bêd¹c aktora-mi i wiadkaaktora-mi akcji, prze¿ywaj¹ litoæ i trwogê wobec sytuacji, w jakiej los postawi³ Edypa.
Zupe³nie inaczej zetkniêcie z przestrzeni¹ teatru zobrazowane jest w utworze Rozczarowanie teatrem greckim w Syrakuzach. Nic nie o¿ywa, nie ma czasu scenicznego, ¿adnych elementów tragedii:
Có¿ znalaz³em? lep¹ Hybris, [...]
Starego capa,
Który ogryzaj¹c ga³¹zki mimozy Udaje,
¯e jest potomkiem Bogów.
[...]
Moj¹ wspó³czesnoæ znalaz³em, Mimozo.
Moj¹ wspó³czesnoæ znalaz³em, Oleandrze.
(Wip s. 171)
Nie zawsze jest wiêc mo¿liwe osi¹gniêcie tego wra¿enia, które stanowi dla Brandstaettera rodzaj po¿¹danego impuls mylowego czy raczej stanu duchowego i intelektualnego.
W przestrzeni regionu ródziemnomorskiego autor tropi pozosta³oci kultury greckiej, lady cesarstwa rzymskiego, ale przede wszystkim dla nie-go jest to obszar kierunku, który wytyczy³ sam Bóg. Bóg Objawienia w judaizmie i chrzecijañstwie. Pisarz powiada:
Bóg do Rzymu przyszed³ z Jerozolimy [...] Mamertinum, w wilgotnej celi [...] rzymski centurion zaku³ w kajdany dwóch ¯ydów, przyby³ych z dalekiej judej-skiej pustyni. Za murami miasta kat, wykonawca wyroków rzymskiego prawa, ci¹³ g³owê w. Paw³a. wiêty Piotr zawis³ na krzy¿u. Rzym cezarów broni³ siê przed ukrzy¿owanym Bogiem. [ ] Inaczej dzia³o siê w Assy¿u.
(KA, s. 395) Pojêcie krajobraz pojawia siê w Kronikach Assy¿u z 1947 roku. Utwór ten zawiera opis przemieszczania siê pisarza z jednej kultury do drugiej: z Jerozolimy do W³och. Jest to droga rzeczywista i mentalna zarazem.
Wkraczamy tu w problematykê, która w twórczoci Brandstaettera sta-nowi najbardziej oryginalne rozwi¹zanie. Chodzi o jego stosunek do przyro-dy, przypominaj¹cy postawê w. Franciszka zajmowan¹ wobec stworzonego wiata, a na gruncie filozoficznym pogl¹dy Johanna Gottfrieda Herdera i jego ideê dynamicznego witalizmu. Trzeba tu zaznaczyæ, ¿e Brandstaetter otrzyma³ nagrodê Johanna Gottfrieda Herdera za rok 1986. Herder wiat traktowa³ jako formê objawienia zwi¹zanego z nim Boga. W Bogu widzia³ najwy¿sz¹ moc wobec wiata, która wiat o¿ywia i okrela jego cel. Nato-miast w cz³owieku rodzi siê szczególny obraz Boga jako mikrokosmosu. Po-znawanie wiata przez istotê ludzk¹ dokonuje siê w aktywnym uczestnictwie poprzez odczucia zmys³owe i rozumienie intelektualno-religijne i wczuwanie. Herder ³¹czy³ w swojej antropologii dualizm ducha i materii z monizmem dynamicznym. Dla tego filozofa istotne by³y zarówno biologiczne uwarunko-wania cz³owieka, jak i elementy duchowo-religijne. Uznawa³ wiê z Bogiem jako podstawê przekszta³cania ¿ycia ludzkiego prowadz¹c¹ do idea³u cz³o-wieczeñstwa13.
Ta europejska filozofia potwierdzi³a prawdopodobnie Brandstaetterowi prawdziwoæ doktryny panenteizmu, istniej¹cej w niektórych szko³ach kaba-³y, zgodnie z któr¹ rzeczywistoæ istnieje w Bogu, a wiat jest czêci¹ bosko-ci14. Panenteizm dostrzega boskoæ skryt¹ za ziemsk¹ rzeczywistoci¹.
Brandstaetter poszukuje przejawów Boga ukrytego. Wyra¿a siê to w jego twórczoci poprzez ró¿ne motywy: ksiêgi, zas³ony, muzyki, obrazu malarskie-go, kamienia-ska³y.
W indywidualnej koncepcji autora dotycz¹cej krajobrazu na pierwszy plan wy³ania siê pojmowanie go jako tekstu. Krajobraz jest tekstem do odczytania: Oto tajemne ksiêgi krajobrazów, oprawne w bezcenny lazur horyzontów. Któ¿ odczyta te wielotomowe ksiêgi piêkna, zapisane drzewami, rzekami, wzgórzami, te z³ote stronice o odcieniu starego pergaminu, ilumino-wane ksiê¿ycowym wiat³em [ ] (KA, s. 380). Takie podejcie do otaczaj¹ce-go wiata wyrasta z koncepcji ¿ydowskieotaczaj¹ce-go pojêcia s³owa dabar, które jest zarówno s³owem o okrelonym znaczeniu, jak i rzeczywistoci¹: Inaczej mó-wi¹c, hebrajskie »dabar«, które póniej sta³o siê »Logosem«, jest jednoczenie oznaczanym i oznaczaj¹cym. Innymi s³owy, wiat jêzyka jest wiatem rzeczy-wistym, wiatem prawdziwym15. Ten rodzaj odbioru rzeczywistoci jest
tak-¿e mo¿liwy dziêki koncepcji ¿ydowskiej dotycz¹cej mikrokosmosu odbijaj¹ce-go makrokosmos, mówi¹cej o tym, ¿e cz³owiek stanowi lustrzane odbicie struktury kosmosu. Wed³ug niej istniej¹ trzy poziomy ogl¹du rzeczywistoci: wszechwiat (czyli odbiór przestrzenny), rok (odbiór czasowy) oraz dusza (wymiar osobowy). Cz³owiek jest mniejsz¹ wersj¹ makrokosmosu. Mo¿e
13 Zob. Encyklopedia katolicka, red. J. Walkusz i in., Lublin 1993, t. 6, s. 747. 14 Zob. A. Unterman, dz. cyt., s. 209.
odkrywaæ wiat na drodze samopoznania16. W tym sensie krajobraz dla
Brandstaettera jest unaocznionym, zwizualizowanym rodzajem przestrzen-nej Tory.
W twórczoci pisarza funkcjonuj¹ wszystkie trzy wymiary ogl¹du rzeczy-wistoci: przestrzenny, czasowy i osobowy. Stanowi¹ one rodzaj naczyñ po³¹-czonych nak³adaj¹ siê jedne na drugie.
Wszelkie cechy przestrzenne krajobrazu stanowi¹ jednoczenie ci¹g zna-czeñ okrelaj¹cych cz³owieka:
Wiadomy jest zwi¹zek cz³owieka z krajobrazem. Ten sam cz³owiek wydaje nam siê inny na tle bliskiej mu przyrody, zharmonizowanej z wewnêtrznym stanem jego duszy, inny za na tle obcego i niezrozumia³ego dlañ krajobrazu. Miêdzy dusz¹ cz³owieka a pokrewn¹ mu dusz¹ krajobrazu istnieje cis³a wiê. Dusza cz³owieka rozchyla siê wówczas jak kwiat pod dzia³aniem s³onecznych promieni [ ]. Inaczej jednak siê dzieje, gdy znajdujemy siê wród obcych nam pól, borów i rzek, [ ]. Wtedy zamykamy siê w sobie, rysy naszej twarzy staj¹ siê nieczytel-ne, ruchy sztucznieczytel-ne, a ca³a nasza postaæ przyobleka siê w kamienn¹ maskê.
(KA, s. 427) Ten oczywisty dla Brandstaettera zwi¹zek krajobrazu z cz³owiekiem ma swoje ród³o w myleniu kabalistycznym. W tekstach kabalistycznych Tora przestaje byæ ksi¹¿k¹ czy nawet ksiêg¹. Opisywana jest jako ¿ywy orga-nizm17. W ksiêdze Tikkune Zohar Tora nie zawiera rozdzia³ów, fraz i s³ów,
lecz ma cia³o, g³owê, serce, usta i inne organy tak jak cz³owiek18.
Na podstawie na³o¿enia siê wzajemnie na siebie cech przestrzennych i osobowych Brandstaetter mówi o duszy krajobrazu, z pejza¿u Ziemi wiê-tej odczytuje Chrystusa i mówi o Chrystusowych krajobrazach19, natomiast
z krajobrazu W³och odczytuje w. Franciszka, drugiego Chrystusa. Brand-staetter w tym kontekcie krajobrazowo-osobowym wypowiada te¿ myl od-nosz¹c¹ siê do ka¿dego cz³owieka, mówi¹c¹ o tym, ¿e najpiêkniejsze s¹ krajobrazy ludzkiego serca (KA, s. 377). Dokonuj¹c analizy samego siebie, powiada: Piêkno tego krajobrazu jest nam tak bliskie, ¿e jestemy nawet sk³onni uwierzyæ, i¿ powsta³o ono w nas przed laty i jest teraz tylko logiczn¹ konsekwencj¹ naszych natchnieñ lub doskona³¹ projekcj¹ naszych wewnêtrz-nych idea³ów (KA, s. 405).
Wymiar czasowy krajobrazu odczytywanego przez Brandstaettera spro-wadza siê do aktualizowania tego, co by³o w przesz³oci. Zwi¹zek miejsca ze w. Franciszkiem pisarz wrêcz okrela jako misterium przemienienia cud wcielania siê w przyrodê (KA, s. 401).
16 Zob. A. Unterman, dz. cyt., s. 181.
17 J. Tomkowski, wiêta przestrzeñ jêzyka, Teksty Drugie 1992, nr 5, s. 71. 18 Tam¿e, s. 71.
Brandstaetter formu³uje obrazow¹ reaktualizacjê czasu wiêtego20.
W myl tej reaktualizacji wszystko jawi siê jako powtórzenie. Pisarz twier-dzi, ¿e w Asy¿u Bóg siê powtórzy³ (KA, s. 395). Miasteczko nazywa wiêt¹ stolic¹ powtórzonej Ewangelii (KA, s. 403). Fonte Colombo kaplicê ptaków na górze Alverni okrela jako Franciszkañski Synaj21. Ca³¹ górê Alverniê
pojmuje jako drug¹ Golgotê. Okrela j¹: bliniacz¹ siostr¹ swojego jerozo-limskiego archetypu22.
Tê reaktualizacjê zwi¹zan¹ z miejscem wiêtego czasu w wiêtym obszarze Brandstaetter rozwija w zdumiewaj¹cy sposób, w którym rozwa¿a mo¿liwoæ trwania w krajobrazie rzymskim w³asnej osoby i osoby swojej ¿ony. Pisarz mówi: Krajobraz nas zachowa. Odnosi swoj¹ koncepcjê do teraniejszoci, okrelaj¹c j¹ ¿yciem we wnêtrzu echa:
Echo jest szczêciem. Wielkim szczêciem. Trzeba ¿yæ we wnêtrzu echa.
Dlatego po³ó¿my d³onie na rzymskiej nocy, Która nas nieustannie powtarza.
(Wip, s. 198)
Swoj¹ koncepcjê trwania w krajobrazie wyjania:
Gdy pewnego dnia staniemy w cieniu pergoli, wylotem swym zwróconej ku górom Albano i grobowcowi Cecylii Metelli, bez trudu odnajdziemy siê w tym wiecznym krajobrazie. On nas zachowa tak wiernie, ¿e nieomal wskazywaæ bêdziemy palcem te wszystkie fragmenty rzymskiej Kampanii, w którym trwa-my w nieskazitelnym kszta³cie, tacy sami, jacy bylitrwa-my przed laty, gdy po raz pierwszy us³yszelimy muzykê tej ziemi.
(KA, s. 382) Sposób mylenia Brandstaettera zdaje siê odwo³ywaæ do najprostszych dowiadczeñ znanych ka¿demu cz³owiekowi, polegaj¹cych na wielokrotnym odwiedzaniu jakiego miejsca funkcjonuj¹cego na prawach genius loci. Zmie-niaj¹ siê okolicznoci naszego ¿ycia, up³ywa czas, starzejemy siê, ale miejsca pozostaj¹ te same. Za ka¿dym razem elementy ich krajobrazu, np. okrelone drzewo, pod którym stalimy kiedy i stoimy teraz, droga, budowla, przywo-³uj¹ natychmiastowe wspomnienia np. z pobytu z dzieciñstwa, wspomnienie tego, z kim bylimy, od¿ywaj¹ opowieci, przygody, które wydarzy³y siê w tym miejscu. Wydaje siê, ¿e Brandstaetter w³anie o tym dowiadczeniu mówi. Dotyczy to zawsze miejsc wa¿nych, pielgrzymkowych w naszym
20 Z ob. M. Eliade, Czas wiêty i mity, w: tego¿, Sacrum, mit, historia, prze³. A.
Tatar-kiewicz, wyboru dokona³ i wstêpem opatrzy³ M. Czerwiñski, Warszawa 1974, s. 86122.
21 R. Brandstaetter, Inne kwiatki wiêtego Franciszka , w: tego¿, Kr¹g biblijny i
fran-ciszkañski..., s. 582.
¿yciu, po prostu wiêtych. Dla autora takie miejsca s¹ zwi¹zane z wieczno-ci¹. Nic dziwnego, ¿e swoj¹ koncepcjê trwania wyk³ada w wiecznym mie-cie, które dla niego jest wa¿ne nie tylko pod wzglêdem religijnym, lecz tak¿e osobistym. Tu pozna³ ¿onê Reginê Wiktorównê i wzi¹³ z ni¹ lub23.
Myl pisarza, i¿ powtórzenie, zachowanie przez w³oski krajobraz ich obojga w miejscach dla nich wiêtych jest mo¿liwe, mo¿e wydawaæ siê meta-for¹ literack¹, a pod wzglêdem logicznym po prostu tej logice przeczyæ. To przecie¿ cz³owiek wspomina, a nie krajobraz. Trzeba jednak pamiêtaæ, ¿e Brandstaetter traktuje moc krajobrazu w sposób bardzo konsekwentny i ¿e nierozerwalnie ³¹czy pejza¿ z cz³owiekiem duszê cz³owieka z dusz¹ krajo-brazu. Tym samym nastêpuje migotanie znaczeñ dotycz¹cych podmiotowoci. Zatarciu ulegaj¹ granice pomiêdzy pejza¿em a cz³owiekiem. Brandstaetter w wierszu Da³em ci ró¿ê zdaje siê to wyjaniaæ:
Ale dzisiaj nie ma ju¿ granicy Miêdzy królestwami ¿ywio³ów. Niebo, ziemia i woda
Uzupe³niaj¹ siê nawzajem. [ ]
Dlatego siedz¹c na Piazza Navona, Nie bêdziemy prowadzili sporu o fontanny. Ani o fasadê kocio³a
I podniesion¹ d³oñ starca.
Do naszych serc spokojnie wpadaj¹ Cztery rzeki Berniniego.
W naszych uszach ³agodnie szumi Melodia kamiennych zwierz¹t. Da³em ci ró¿ê na Piazza Navona.
Ju¿ ró¿a zgas³a. Wieczór trzymasz w d³oni (Wip, s. 200)
¯ywio³y, cz³owiek, elementy architektury, czas tworz¹ jedn¹ uzupe³niaj¹-c¹ siê ca³oæ. Trzeba tu zaznaczyæ, ¿e przewiadczenie o wadze zwi¹zku miêdzy dwojgiem ludzi jest rysem charakterystycznym dla mentalnoci ¿y-dowskiej. Martin Buber okreli³ to jako dowiadczenie ja-Ty i zilustrowa³
23 Roman Brandstaetter mówi³ o swojej ¿onie: By³a ca³ym moim szczêciem. [ ] Bo
to w³anie jej, jako cz³owiek i jako pisarz, ogromnie du¿o zawdziêczam. By³a najwierniej-szym i najpiêkniejnajwierniej-szym cz³owiekiem mojego ¿ycia i natchnieniem moich najlepszych dzie³ (w: J. Góra, dz. cyt., s. 54). Regina Brandstaetter, wspominaj¹c ich poznanie i lub, stwier-dzi³a: Od tamtych wydarzeñ Roman jakby siê obudzi³ [ ] jakby przypomnia³ sobie jak¹ zapomnian¹ historiê rodzinn¹. Teraz ju¿ wiadomie snu³ ci¹g dalszy tego, co zna³ bardzo dobrze, niemal¿e na pamiêæ (J. Góra, dz. cyt., s. 49).
obrazem niewidzialnych linii powi¹zañ, które ³¹cz¹ tych ludzi z Bogiem24.
Wszystkie ludzkie istoty s¹ powi¹zane ze sob¹ wzajemnie i owo powi¹zanie wszystkiego jest istotn¹ czêci¹ Boga25.
W podró¿ach w³oskich pisarza na pierwszy plan wy³ania siê specyficznie rozumiany przez niego artyzm. Bóg jawi siê jako pierwszy i najdoskonalszy artysta. Bóg tworzy obrazy:
Gdy poczêlimy teraz rozwa¿aæ sens wydarzeñ, które przewali³y siê przez nasze ¿ycie, spostrzeglimy, ¿e uk³adaj¹ siê one w m¹dry i logiczny obraz. Ka¿dy miniony dzieñ i odesz³y cz³owiek pe³ni³ w nim swoj¹ trudn¹ rolê. W tym obrazie nie by³o ¿adnych luk. Wszystko, co siê w nim dzia³o, mia³o swoj¹ m¹dr¹ celo-woæ, swój czas i nieomylny skutek i by³o tak konsekwentne, jakby by³o tworzo-ne rêk¹ artysty sprawnie rozmieszczaj¹cego na p³ótnie wiat³a, cienie i barwy.
(KA, s. 378) Sposobem opisu krajobrazu W³och, dokonywanego przez Brandstaettera, jest uto¿samianie go z przedstawieniami znajduj¹cymi siê na freskach bazy-liki w Asy¿u. W opisie pisarz pos³uguje siê terminologi¹ typow¹ dla malar-stwa: falistoæ, miêkkoæ linii:
Wzgórza Umbrii p³yn¹ falist¹ lini¹, miêkk¹ jak linia Giotta lub Cimabuego, [ ]. [ ] Je¿eli prawd¹ jest, ¿e niektórzy artyci nie umiej¹ podziwiaæ przyrody samej w sobie, gdy¿ kochaj¹ tylko swoj¹ fantazjê o niej to krajobraz umbryjski niew¹tpliwie oduczy ich tej maniery odczuwania, gdy¿ swoim piêknem, wznio-s³oci¹ swoich barw i nieskaziteln¹ lini¹ przerasta to wszystko, co zdo³a wymy-liæ najczulsza wyobrania artysty. Nie cz³owiek tworzy ten krajobraz. To krajo-braz narzuca cz³owiekowi sw¹ emocjê i zmusza go do kszta³towania swojej duszy na mod³ê cichych drzew i lasów, winnic i gajów oliwnych. Krajobraz umbryjski wyzwala cz³owieka od ciê¿aru jego jestestwa.
(KA, s. 383) Malarska terminologia dotyczy równie¿ takich pojêæ, jak: szczegó³, kolo-rowa plama, kompozycja. Brandstaetter zdaje siê uczyæ tak pojmowanego artyzmu poprzez ogl¹d przestrzeni i wnikliw¹ analizê samego siebie:
Pierwotnie zdawa³o siê nam by³o to jednak lekkomylne z³udzenie ¿e jeste-my przewodni¹ myl¹ tego krajobrazu. Potem, po d³u¿szej chwili czuwania w powiewie ciep³ego wiatru i w szumie winnej latoroli, zrozumielimy, ¿e jestemy tylko dekoracyjnym szczegó³em, kolorow¹ plam¹, rzucon¹ na t³o zieleni i nieba. Myl¹ krajobrazu jest jego kompozycja. Patrz¹c wiêc na krajobraz wie-my, ¿e nie my jego, ale on nas tworzy. Wra¿enie to jest tak sugestywne, ¿e mo¿emy ustaliæ granice w³asnego jestestwa zaklêtego w czar tej ziemi, tak jak ustala siê wzrokiem granicê lasu, zarys cyprysu czy liniê rzeki. O, jak¿e trudno nam dzisiaj sprecyzowaæ, w jaki sposób dokona³y siê te przedziwne zalubiny
24 Zob. L. Kushner, Duchowoæ ¿ydowska. Krótkie wprowadzenie dla chrzecijan,
prze³. A. Gicala, Poznañ 2002, s. 33.
z rzymskim pejza¿em! [ ]. Wiemy, ¿e nawet najwnikliwsza analiza nie rozwi¹¿e tego zagadnienia, bo nigdy przecie¿ nie wiadomo, jakim sposobem cz³owiek wciela siê w krajobraz, wzbogacaj¹c go o ca³¹ muzykê swojego jestestwa.
(KA, s. 381382) Poprzez swoj¹ koncepcjê krajobrazu pisarz buduje dojrza³¹ wizjê tworze-nia w ogóle, stawiaj¹c na pierwszym planie swoicie pojêt¹ korespondencjê sztuk (poetyckoæ, malarskoæ, muzycznoæ) istniej¹c¹ w jaki duchowy spo-sób w otaczaj¹cym cz³owieka wiecie, w naturze i jêzyku.
W koncepcji krajobrazu Brandstaettera Asy¿ jawi siê jako centrum wiata miejsce najwa¿niejsze. W odczuciu pisarza przestrzeñ W³och nie jest jednorodna. S¹ w niej rozdarcia, fragmenty, przestrzenie ró¿ne od sie-bie. To przekonanie Brandstaettera przypomina rozwa¿ania Mircei Eliadego, który pisa³: Wszelki wiêty obszar implikuje hierofaniê, wdarcie siê sacrum, co w rezultacie wyodrêbnia dane terytorium z otaczaj¹cego je rodowiska kosmicznego i czyni je jakociowo ró¿nym26. Do Asy¿u wdziera siê sacrum,
hierofania. Tam nastêpuje otwarcie, ale tylko ku górze, ku wiatu boskie-mu. W tym miejscu trzeba zaznaczyæ, ¿e koncepcja krajobrazu Brandstaette-ra ró¿ni siê od Eliadowskiej idei rodka wiata i axis mundi, kolumny kosmicznej ³¹cz¹cej i podtrzymuj¹cej niebo i ziemiê, a której podstawa za-nurzona jest w wiecie dolnym (zwanym piek³em)27. U Brandstaettera albo
jest otwarcie ku górze, albo ku do³owi. Mog¹ ³¹czyæ siê ze sob¹ jedynie dwa wiaty. Np. pisarz mówi o przestrzeni wyspy Capri jako o miejscu odmien-nym od Asy¿u:
Ta wyspa umie byæ niebezpieczna i grona, gdy¿ posiada swoje niepokoj¹ce i tajemnicze cie¿ki, które biegn¹ wrêcz w przeciwnym kierunku ni¿ uliczki i schody Assy¿u. Trzeba zatem zachowaæ wielk¹ ostro¿noæ w ocenie piêkna tych kapryjskich dróg, gdy¿ wszystkie one prowadz¹ do dzikich uroczysk i grot. Capri jest wysp¹ kuszenia.
(KA, s. 432) W myl swojej koncepcji Brandstaetter ³¹czy tu przestrzeñ z cz³owie-kiem, z którym siê ona jako zrasta, i porównuje ze sob¹ Asy¿ i wyspê Capri. W Asy¿u odnajduje lady osobowoci w. Franciszka, na wyspie Capri cesarza Tyberiusza. Brandstaetter pisze:
Dwa ró¿ne ¿ywoty uwiêci³y swoj¹ obecnoci¹ Assy¿ i Capri. O charakterze i losach Assy¿u zdecydowa³ w. Franciszek, o Capri cesarz Tyberiusz. Jeden i drugi pragn¹³ w samotnoci odnaleæ sens swojego ¿ywota. Dlatego Biedaczyna skromn¹ swoj¹ samotnoæ zamkn¹³ w ciasnych pieczarach Carceri, imperator
26 M. Eliade, wiêty obszar i sakralizacja wiata, w: tego¿, Sacrum, mit, historia...,
s. 53.
dla swej potê¿nej samotnoci zbudowa³ marmurowy pa³ac Villa Iovis nad skal-nym urwiskiem [ ]. wiêty Franciszek zmieci³ swoj¹ samotnoæ w skalnej jaskini, boski w³adca Imperium Romanum nie móg³ swojej samotnoci pomieciæ wród mozaik, pomników i cian krytych pompejañsk¹ czerwieni¹. Carceri i Villa Iovis le¿¹ nad brzegami stromych przepaci. Boska otch³añ Carceri wspi-na siê ku niebu, srebrwspi-na otch³añ u stóp Villa Iovis zionie piekieln¹ mierci¹.
(KA, s. 433434) Fragmenty przestrzeni, wyrwy w niej istniej¹ce stanowi¹ rodzaj poszu-kiwania przez Brandstaettera bram prowadz¹cych do okrelonych wiatów czy raczej zawiatów. W ten sposób wiersz Jezioro Averno staje siê poetyck¹ ilustracj¹ przestrzeni bramy do piekie³. Lago dAverno jest rzeczywistym jeziorem w Kampanii Neapolitañskiej. Wype³nia ono krater by³ego wulkanu. Jezioro to mia³o du¿e znaczenie dla staro¿ytnych Rzymian, by³o uwa¿ane za wejcie do Hadesu. Jego nazwa pochodzi od greckiego s³owa aornos bez ptaków. Staro¿ytni wierzyli, ¿e jezioro emituje truj¹ce substancje, które zabijaj¹ przelatuj¹ce ptaki28. W wierszu przestrzeñ ta ukazana jest jako
miejsce, w którym brak jest ruchu wznoszenia siê w górê: W krainie Kimeryjczyków
Nad jesiennym jeziorem Nie lataj¹ ptaki. [ ]
Gorzka jest wiecznoæ Bez ptaków.
(Wip, s.123)
Asy¿ stanowi dla twórcy punkt orientacyjny w przestrzeni. Wszystkie inne miejsca z nim zestawia i porównuje. Pisze np. o Rzymie:
Rzym to w³adza. Assy¿ to d³onie modlitewnie wzniesione ku niebu. Rzym to majestat. Assy¿ zachwycenie. [...] W Rzymie cz³owiek czuje siê czêci¹ dziejowe-go dramatu, w Assy¿u sama obecnoæ cz³owieka jest ju¿ ukojeniem. Kto raz by³ w Assy¿u, pragnie zbudowaæ wiat na wzór Assy¿u.
(KA, s. 396) Brandstaetter w swoich utworach prozatorskich, wypowiedziach dyskur-sywnych analizuje sposób otwierania siê ku górze. Jego poezja pod tym wzglêdem wydaje siê bardziej zró¿nicowana. Pojawiaj¹ siê wiersze bêd¹ce impresjonistycznymi obrazami poetyckimi, jak np. utwór Wenecja, w którym metafor¹ rzeczywistoci jest czerwona chustka gondoliera zestawiona ze s³oñcem i wod¹:
P³ynê, p³ynê w gondoli
Wród pa³aców haftowanych mauretañsk¹ nici¹,
A doko³a mnie jest tyle rzeczywistoci, ¯e, chc¹c w pe³ni zrozumieæ jej nadmiar, Muszê j¹ przet³umaczyæ
Na metaforê gondoliera, Który owin¹³ szyjê Zachodz¹cym s³oñcem.
(Wip, s.6364)
W utworach poetyckich Brandstaettera czytelne s¹ lady rozwa¿añ, któ-re zawar³ pisarz w wypowiedziach dyskursywnych Kronik Assy¿u. Wiersz Wygas³e wulkany zawiera sensy dotycz¹ce przemyleñ pisarza o warstwie kompozycyjnej obrazu:
Ten krajobraz Przed wieczorem
Jest doskona³¹ kompozycj¹. Wszystko w nim logicznie Zd¹¿a do celu
I wszystko znajduje swoj¹ w³asn¹ drogê. (Wip, s. 124)
W poezji nastêpuje rozszczepienie z³o¿onego s³owa krajobraz na kraj i obraz. Brandstaetter w wierszach o tematyce w³oskiej jest malarzem pejza¿yst¹, tworzy wyobra¿enia widoków natury. Trudno jednak zastosowaæ, do jego krajobrazowych liryków, terminologiê charakterystyczn¹ dla sztuk plastycznych, dziel¹c¹ przedstawienia krajobrazów na: sztafa¿e (na których pojawiaj¹ siê postacie o¿ywiaj¹ce krajobraz), reduty (obrazy z przewag¹ mo-tywów architektonicznych) czy te¿ mariny (o przewadze momo-tywów mor-skich)29, dlatego ¿e najczêciej w jego wierszach nastêpuje po³¹czenie tych
przedstawieñ ze sob¹. Tylko jeden z rodzajów krajobrazów plastycznych wy-daje siê charakterystyczny dla tej liryki: skomponowany z motywów wytwo-rzonych w fantazji artysty krajobraz fantastyczny.
Na szczególn¹ uwagê zas³uguje wiersz Oda toskañska ilustruj¹cy taki w³anie typ krajobrazu. Trzeba tu dodaæ dla nas fantastyczny, ale nie dla Brandstaettera. Tematem wiersza jest jesieñ w krajobrazie w³oskim. Zosta³ on zwerbalizowany za pomoc¹ antropomorfizmu:
Twój krajobraz przypomina Stary gobelin.
Wprawdzie jego barwy S¹ nieco sp³owia³e, Ale jest w nich Dojrza³oæ Znu¿onej ziemi.
29 Z ob. S³ownik terminologiczny sztuk piêknych, red. K. Kubalska-Sulkiewicz, M.
Gdy s³oñce zachodzi za rzekê Medyceuszów, Zasypiasz ufnie
Rêkê niedbale pod³o¿ywszy pod g³owê, Jesieni niezrównana,
Jesieni gobelinowa.
(Wip, s. 93)
Jesieñ jest kobiet¹ W ka¿dym razie to ona. Pojawia siê tu pier-wiastek ¿eñski, który odgrywa w myleniu twórcy bardzo wa¿ny element. Jest to Szechina, czyli Bo¿a Obecnoæ albo Bo¿a immanencja30.
Brandstaetter w³anie w nawi¹zaniu do idei Szechiny napisa³ powieæ Jezus z Nazarethu. Z³o¿one sensy dotycz¹ce tego pierwiastka Bo¿ego odno-szone s¹ w powieci do postaci Miriam matki Jezusa. W ¿yciu pisarza tak¿e pojêcie ¿eñskiej Bo¿ej Obecnoci zdaje siê dotyczyæ matki Brandstaet-tera i jego ¿ony.
¯onie powiêconych jest wiele wierszy z okresu podró¿y w³oskich Brand-staettera. Na jej czeæ pisarz nazwa³ górê bez nazwy Monte Regina i ta nazwa jest tytu³em jednego z wierszy w³oskich:
Na Monte Regina, na skrzy¿owaniu Cz³owieka i morza znalelimy szczêcie.
(Wip, s. 204)
Podczas kilkakrotnych pobytów w Italii pisarz wypracowa³ sposób mó-wienia o w³asnych odczuciach dotycz¹cych przestrzeni, które z pocz¹tku nie by³y werbalizowane, stanowi³y jedynie intuicjê powsta³¹ w Ziemi wiêtej. W³ochy by³y rodzajem utwierdzenia siê w s³usznoci takiego odbioru prze-strzeni. W koncepcji miejsca zwi¹zanego z cz³owiekiem najwa¿niejsze okaza-³o siê Pismo wiête, idee niektórych nurtów mistycyzmu ¿ydowskiego, w tym idee dotycz¹ce mikro i makrokosmosu, a tak¿e idea Szechiny oraz studia nad ¿yciem i dzie³em w. Franciszka. Wydaje siê, ¿e takie dzia³ania Brandstaet-tera, jak: refleksyjnoæ, analizowanie samego siebie, wypracowanie wiado-mej religijnej koncepcji artyzmu, oryginalnej korespondencji sztuk, dostrze-¿enie takiej warstwy dzie³a literackiego, jak¹ jest kompozycja i ustawienie jej w centrum to wszystko by³o istotnym, a mo¿e najwa¿niejszym przygoto-waniem techniki pisania póniejszej powieci Jezus z Nazarethu.
30 Problematyka Szechiny w twórczoci Brandstaettera zosta³a poruszona w ksi¹¿ce:
A. Rzymska, dz. cyt., s. 184185, a tak¿e s. 195; koncepcja Szechiny omówiona tu zosta³a w kontekcie tematu dotycz¹cego znaczeñ s³ów: powrót tszuwa, bêd¹cego elementem szerszego procesu tikkun naprawy wiata i bet domu. Wyraz Szechina i koncepcja mistyczna s¹ tak¿e odniesione do bohaterki powieci R. Brandstaettera Jezus z Nazarethu Miriam. Rozwiniêciem tego tematu jest artyku³: A. Rzymska, Maryja jako miejsce Sze-chiny w literackiej egzegezie Romana Brandstaettera, w: Matka Bo¿a w wierze, kulcie, teolo-gii i sztuce. Perspektywa regionalna i uniwersalna, red. J. Jezierski i K. Parzych-Blakie-wicz, Olsztyn 2011, s. 922.
Nie jest to tylko jaka oczywistoæ mówi¹ca, ¿e by³ to rodzaj wprawek poprzedzaj¹cych napisanie dzie³a ¿ycia, ale okres podró¿y w³oskich stanowi³ taki etap, w którym pisarz wypracowywa³ dojrza³¹, indywidualn¹ koncepcjê ujmowan¹ w charakterystycznym dla siebie stylu jêzykowym polegaj¹cym nie tyle na mówieniu wprost, ile na nieustannym sugerowaniu:
[ ], Umbria wyda³a mi siê fragmentem Ziemi wiêtej. Wra¿enie to pozosta³o we mnie po dzieñ dzisiejszy. Nie wiem, w jakiej mierze jest ono urojeniem mojej wyobrani, a w jakiej wynikiem obserwacji. Jakkolwiek by by³o, zawsze od tej pory widzê Umbriê wród wzgórz galilejskich, których faluj¹ca ³agodnoæ, rozle-g³a szerokoæ widnokrêgu i pastelowe powietrze tak cile przylegaj¹ do krajo-brazu Assy¿u, jakby ich rzeba wraz z niebem i powietrzem wykonana zosta³a wed³ug tego samego wzoru, a potem przeniesiona, jedna na Pó³wysep Apeniñski, druga do Ziemi wiêtej31.
Bibliografia
ród³a
Brandstaetter Roman, Kr¹g biblijny i franciszkañski. Dzie³a zebrane, red. Jêdrzej Majka, wstêp Anna widerkówna, Kraków 2004.
Brandstaetter Roman, Wiersze i poematy. Dzie³a zebrane, red. Jêdrzej Majka, Kra-ków 2003.
Brandstaetter Roman, Moja podró¿ sentymentalna i inne opowiadania, Poznañ 1995. Opracowania
Arnaldez Roger, Jeden Bóg, w: Fernand Braudel, Roger Arnaldez, Maurice Aymard, Morze ródziemne. Przestrzeñ i historia. Ludzie i dziedzictwo, prze³. Maria Bodu-szyñska-Borowikowa, Barbara Kuchta, Adam Szymanowski, Warszawa 1994. Eliade Mircea, Sacrum, mit, historia, prze³. Anna Tatarkiewicz, wyboru dokona³
i wstêpem opatrzy³ Marcin Czerwiñski, Warszawa 1974. Encyklopedia katolicka, red. Jan Walkusz i in., Lublin 1993. Góra Jan, Goæ wiecznego domu, Poznañ 1990.
Kopaliñski W³adys³aw, S³ownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1985.
Ksiêga Henocha hebrajska, w: Apokryfy Starego Testamentu, opracowanie i wstêpy ks. Ryszard Rubinkiewicz, prze³. Mariusz Prokopowicz, Warszawa 2000.
Kushner Lawrence, Duchowoæ ¿ydowska. Krótkie wprowadzenie dla chrzecijan, prze³. Agnieszka Gicala, Poznañ 2002.
Rzymska Anna, Kamienny most. Tradycja judaistyczna w twórczoci Romana Brand-staettera, Olsztyn 2005.
Rzymska Anna, Maryja jako miejsce Szechiny w literackiej egzegezie Romana Brandstaettera, w: Matka Bo¿a w wierze, kulcie, teologii i sztuce. Perspektywa regionalna i uniwersalna, red. Jacek Jezierskiego i Katarzyna Parzych-Blakie-wicz, Olsztyn 2011.
Scholem Gershom, Mistycyzm ¿ydowski i jego g³ówne kierunki, prze³. Ireneusz Kania, wstêpem opatrzy³ M. Galas, Warszawa 1997.
Sikorski Dariusz Konrad, Rzymski ¯yd nieznana twórczoæ Romana Brandstaette-ra, Ruch Literacki 2012, z. 1 (310).
S³ownik terminologiczny sztuk piêknych, red. Krystyna Kubalska-Sulkiewicz, Monika Bielska-£ach, Anna Manteuffel-Szarota, Warszawa 2002.
Stabry³a Stanis³aw, Hellada i Roma w Polsce Ludowej. Recepcja antyku w literaturze polskiej w latach 1945-1975, Kraków 1983.
Tomkowski Jan, wiêta przestrzeñ jêzyka, Teksty Drugie 1992, nr 5.
Unterman Alan, Encyklopedia tradycji i legend ¿ydowskich, prze³. Olga Zienkiewicz, Warszawa 2000.
Zaj¹czkowski Ryszard, Pisarz i wyznawca. W krêgu twórczoci Romana Brandstaette-ra, Lublin 2009.
Zwi-Werblowsky Raphael Jehuda, S³owo u mistyków ¿ydowskich, Akcent 1988, nr 2. Summary
Roman Brandstaetter mastered an original, comprehensive and consistent concept of landscape. During his several trips to Italy, Branstaetter developed a unique way of talking about his own feelings regarding space. Non-verbalised at first, these impressions were merely an intuition he acquired in the Holy Land. The Bible, certain trends of Jewish mysticism such as the idea of a mystical screen, pantheistic doctrine and most of all the idea of Szehina the female aspect of God together with studies on the life of St. Francis of Assisi primarily influenced Brandstaetters concept of getting the feel of a place. The period of Italian travels inspired him to develop his own mature and original vision, which, at the same time, prepared a technique for writing a future novel Jesus of Nazareth.