Otto Kaplick
Lata pobytu Schleiermachera w
Gorzowie (Landsbergu)
Nadwarciański Rocznik Historyczno-Archiwalny nr 2, 178-181
1995
O tto Kaplick
LATA PO B Y T U SCHLEIERM ACHERA
W GORZOWIE (L A N D SB ER G U )
W y b itn y filozof i teolog w yznania ew angelicko-reform ow anego, Friedrich E rn st Daniel Schleierm acher dw a la ta swojego życia - bardzo isto tn e dla jeg o duchowego rozw oju - spędził w Gorzowie (Lands- bergu) nad W artą.
U rodzony 21 listo p a d a 1768 r. we W rocław iu ja k o syn kapelana, który p o te m był proboszczem we wsi Pleśno (Plessen) i w K olonii (A n h alt) n a Śląsku, po ukończeniu nauki w szkole braci m oraw skich w Niesky i Barby, studiow ał teologię w Halle. M ieszkał tu ja k o stu d e n t u b ra ta swojej m atk i, profesora S tu b e n rau ch a, któ ry je d n a k ju ż jesien n ią 1788 r. o b ją ł stanow isko proboszcza w Ośnie, zam ieniając godność akadem icką n a spokojny żywot w m ały m prow incjonalnym m iasteczku. C zęsto i chęt nie przebyw ał Schleierm acher u krewnego, a poza O śnem po zn ał również G orzów. S tało się ta k za spraw ą szw agra S tu b e n rau ch a, proboszcza Schu m an n a , który prow adził parafię w yznania ewangelicko-reform owanego w kościele Zgody w ty m nadw arciańskim mieście.
S chum ann był sta ry m , m rukliw ym człowiekiem . W roku 1794 z po w odu przewlekłej choroby i związanej z n ią słabości, potrzebow ał do po m ocy duchownego. D yrekcja K ościelna w Berlinie skierow ała do objęcia tej funkcji m łodego Schleierm achera, ten bow iem - po zakończeniu pracy ja k o nauczyciel dom ow y g rafa von D o h n a w S chlobitten - pozostaw ał do
dyspozycji w ładz kościelnych.
Schleierm acher p rzy b y ł do L andsberga w kw ietniu 1894 r. W W ielki P ią te k w ygłosił kazanie in auguracyjne w licznie uczęszczanym kościele Zgody. P a sto r S chum ann bardzo żałow ał, że nie m ógł osobiście w prowa dzić m łodego k ap łan a. Schleierm acher n a to m ia st nie m ia ł nic przeciwko tem u , by sam em u się zaprezentow ać. O kazał się doskonałym mówcą i ja snym sta ło się ju ż tu w Gorzowie, n a początk u jeg o p racy duszp aster
Lata p o b y tu Schleierm achera w Gorzowie
179skiej, iż z am bony wywodzić się będ ą najw iększe osiągnięcia jeg o geniu szu. Jego kazania staw iały znaczące w y m ag an ia słuchaczom , były ściśle usystem atyzow ane, zrozum iałe, bystre, przenikające a p o n a d to cecho wała je doskonałość po d względem artystycznej form y-aż do poszczegól nego w yrażenia i słow a. T ak więc słuchano go niezwykle chętnie, a stale obecni liczni w ierni chętnie pozw alali prow adzić się w spaniałem u tokowi myśli ich m łodego kaznodziei.
Swoje kazania Schleierm acher u trw a la ł n a piśm ie z m yślą o sobie i swoich najbliższych. Z czasów p o b y tu w L andsbergu p o w stał jed en to m kazań, w tym - kazanie dziękczynne z okazji zaw arcia - 5. VI. 1795 r. pokoju w Bazylei - pom iędzy P ru sam i i F rancją.
O prócz głoszenia kazań ważnym zad an iem Schleierm achera, w ynika jącym z pow ołania, było k ształcenie religijne m łodzieży, a więc katechiza cja. Prócz podstawowego., reform ow anego katechizm u heidelbergskiego, stara ł się on podczas godzin lekcyjnych unikać jakiegokolw iek obciąże nia dziecięcych um ysłów tru d n y m i, dogm atyczna «ni te m a ta m i. Pom im o iż wpływ jego wówczas był nieznaczny, zn alazł tak że bo g ate pole d z iała nia w dziedzinie n au czan ia w szkole. O kazało się bowiem , iż s ta ry k ap ła n Schum ann, ja k o in sp ek to r szkolny przez dw adzieścia la t nie przekroczył progu szkoły. W te n sposób w k rad ły się ta m ro zm aite n ieporządki, k an to r często byw ał nieobecny przez p ó ł godziny i dłużej, p o zostaw iając dzieci same sobie. Schleierm acher o stro się za to w ziął i znalazł się, praw dę m ó wiąc, w położeniu niezręcznym - szczególnie w sto su n k u do S ch u m an n a. Schleierm acher m ieszkał w bardzo skrom nych w arunkach w dom u przy ul. Zamkowej 4 (Schlossstrasse - obecnie O botrycka), n a k tó ry m n a stępne pokolenia um ieściły tab licę d la u p a m iętn ien ia dwóch la t p o b y tu w ty m mieście tego wielkiego człowieka. W yposażenie m ieszkania sk ła dało się - podo b n o - z łóżka, dwóch stołów i trzech krzeseł. O n je d n a k chętnie udaw ał się do sw ojego m ieszkania, do pracow itego, pow ażnego duchowego życia, by sp ro stać w ym aganiom społeczeństw a tego bogatego nowomarchijskiego m ia sta , k tó re wówczas liczyło okrągłe 6000 m ieszkań ców.
C órka S chum anna, a kuzynka Schleierm achera, k tó rą p o zn ał jeszcze w czasie studiów , p o ślu b iła Beneke’go, urzędnika m iejskiego i później szego b u rm istrz a G orzow a. M łodego duchow nego łączyły z n ią serdeczne więzy. B yw ał on częstym i m ile w idzianym gościem w dom u p ań stw a Beneke, uczył ich córkę i troszczył się o wychowanie syna. O pisuje syl wetkę swojej kuzynki w entuzjastycznych słowach, a obraz tej mieszczki
180
O tto K aplick
z ówczesnego L and sb erg a z końca X V III wieku, „pierwszej d am y ” swo jeg o m iasta, ukazuje n a m jej wysoką klasę, szczerą, d ystyngow aną, to warzyską i uduchow ioną n a tu rę , co zaw dzięczała obcow aniu z e litą tego skrom nego, rodzinnego m ia sta nad W artą. O to jego słowa: „Ona m ów i
wiele i wszystko o czym m ów i je s t zrozum iałe. Z wielu in n y m i zaletam i w iązał się bardzo dobry gust. Jest ona wysoką, pięknie w yrośniętą blon dynką o żyw ym spojrzeniu, w łosy ma z przodu na brwi naczesane, a z tyłu w naturalny sposób opadające na ram iona i plecy. W idyw ałem ją przew ażnie w długiej białej sukni z szeroką błękitną szarfą dookoła bio der, lub w krótkim gorseciku w kolorze lila lub seledynow ym . B yła ona entuzjastyczną wielbicielką wszystkiego co angielskie a także sztu ki szw aj carskiej. Powiedziała ongiś: „C hętnie przebyw am z ludźm i, ale nie mogą to być kukły, m uszą coś sobą prezentować, inaczej wolę m oje odosob nienie i dobrą ksią żkę”. Schleierm acher kończy jej p o rtre t znam iennym i
słow am i: „Ze sw oim m ężem swobodnie robiła to co chciała”.
W ciszy jego skrom nego pokoju studiów w L andsbergu p ow stało pierwsze jeg o dzieło, które ukazało się w dru k u . Z aw ierało ono jeden to m kazań, przetłum aczonych n a język angielski przez przebyw ającego wówczas w Niemczech w ybitnego kaznodzieję angielskiego B la ir’a i wy danych razem z berlińskim nadw ornym kaznodzieją Sack’iem. P rac ę tę pisał od listo p a d a 1794 do m a rc a 1795, kiedy to o g arnięty był głębokim bólem z pow odu śm ierci ojca, zm arłego we w rześniu 1794 r.
T łu m a cze n ia B la ir’a ob jęły także dalsze tom y kazań Schlaierm achera. Były one przyjm ow ane z u znaniem , ja k niosła fam a, „także ze względu n a piękny, subtelny język, ja k im posługiw ał się B lair” .
W czerwcu 1795 z m arł ksiądz Schum ann. G m in a w y raziła życzenie, aby Schleierm achera zatrzy m ać ja k o proboszcza w kościele Zgody, wy stosow ano więc uzasadnione pism o do D yrekcji Kościelnej w Berlinie. U rząd ten je d n a k odpow iedział, iż Schleierm acher je s t jeszcze za m łody. T ak więc pow ołano n a to stanow isko w uja S tu b e n ra u c h a z O śna, który je d n a k nie m ógł się początkow o zdecydować, nie chcąc w żad n y m ra
zie sta n ą ć n a drodze siostrzeńcow i. Dopiero n a ostateczne zapew nienie D yrekcji, iż Schleierm acher w żadnym w ypadku nie wchodzi w rachubę, zdecydow ał się ten urząd ob jąć. Schleierm acher zaś n a p o czątk u roku 1796 o trz y m a ł wezwanie do p racy kapłańskiej w in sty tu cji ch a ry ta ty w nej w Berlinie.
T ak więc okres p o b y tu S chleierm achera w L andsbergu dobiegał końca. Pom im o, iż przebyw ał tu tylko przez k ró tk i czas, był to okres
Lata p o b y tu S chleierm ach era w Gorzowie
181m ający decydujące znaczenie w jego życiu d u szpasterskim . J a k mówi jego bio g raf D ilthey, „właśnie tu doskonale zakończył on swoje lata na
uki, tu nabył doświadczenie, ukształtowały się tu także jego światopogląd będący dojrzałym wyrazem tam tej epoki”.
O d kościoła, w k tó ry m ja k o m łody, łu b ia n y kaznodzieja i duszpasterz pracow ał, o trz y m a ł, ufundow any przez w iernych w latach późniejszych, najpiękniejszy pom nik w mieście L andsbergu.
Brązowe popiersie wielkiego teologa - w ykonane w 1848 r. przez ber lińskiego a rty stę H einricha H o pfgartena, przy w spółpracy z R auche’m , który w ykonał m iędzy innym i posąg A u g u sta H erm an a Francke w Halle i pom nik Fryderyka W ilhelm a II w N eu ru p p in - sta n ę ło n a kolum nie pod baldachim em , także podtrzy m y w an y m k o lu m n am i, w otoczeniu stary ch , pięknych, doskonałych stylistycznie nagrobków cm en tarza przy kościele Zgody.
Tłum. St. Janicka
Przedruk z: Landsberg an der W arthe t. 2 hrsg H. Beske i E. Handhe, Bielefeld 1978 s. 83-86.