BARBARA WOSIEK i
I R O N I A W L I R Y Q E N O R W I D A
I . W S T Ę P
i Z agadnieniem iro n ii zajm ow ali się teo rety czn ie ju ż od epoki rom antyzm u psychologowie, e ste ty cy i poeci różnych szkół i kie runków , stąd też liczba d efinicji i koncepcji teg o zjaw isk a po k ry w a się niem al z liczbą jego badaczy, a ich różnorodność i każ dorazow a jednostronność uniem ożliw ia zasadniczo w ybór i p rz y jęcie któ rejś z nich bez zastrzeżeń czy u zu p ełnień .
O ironii, ja k z p rzegląd u sform ułow ań ty ch w y nika, m ów ić m ożna najogólniej w dwóch podstaw ow ych znaczeniach:
1. jak o o dyspozycji psychicznej
2. jako o katego rii estetyczn ej, p ełniącej sw oistą fu n k cję W dziete literackim i realizow anej p rzy pom ocy ró żny ch śro d ków artystycznych.
W iększość opracow ań teo rety czny ch sprow adza się do b a d a nia zjaw iska ironii w łaśnie na płaszczyźnie p sy c h o lo g ic zn e j,1 lub szerzej — socjologicznej. 2
W pływ tego ty p u rozw iązań łatw o d a łb y się prześledizić ró w nież w opracow aniach dotyczących tw órczości N orw ida, i n ie m a potrzeby pom nażania liczby w ypow iedzi o ty m ch arak terze. In a
-1 Por. omówione w pracy: G. R e i c h e r - T h o n o w a , Ironia J. Sło
wackiego w św ietle badań estetyczno-porów n aw czych, Rozpr. Wydz. F ilo
log. PAU. LXIII, 4. Kraków 1933 — opracowania: H. H o f f d i n g , Humor
ais Lebensgejühl, Leipzig 1918; K. L e m c k e , Estety ka, L w ów 1901;
R. M ü l l e r , Preienfels, Psychologie der Kunst, Leipzig 1923, T. I, u nas: S. S z u m a n, O dowcip ie i humorze, Lw ów 1938, i in.
2 P. P a u 1 h a n, L a morale de l’ironie, Paris 1923; H. B e r g s o n ,
czej przed staw ia się zagadnienie badań nad rolą ironii jako k ate gorii estetyczn ej w dzielę literackim
I w ty m w yp ad ku im puls do dalszych b ad ań pochodzi już od teo rety k ó w ironii rom antyczn ej- B adania n ad ironią rom antyczną z ak ład ają dw utorow ^ć tego zjaw iska (u K aw yna naw et tró jto ro - wość — w obec dołączenia zagadnienia p e rc e p c ji).3 **■*
Obok elem en tu psychologicznego, obejm ującego tak ie cechy iro n ii jak wyższość n a d ironizow anym przedm iotem i celowość, w y stę p u je w jej pojęciu rów nież elem en t wyrazow y, którego po d staw o w ą cechą je s t w edług K aw yna — 'sprzeczność: „Jako elem en t literack i, ironia je s t to p rzed staw ien ie przeciw ne, wyp stęp u jące w roli zastępczej, celem silniejszego przez k o n trast u w y d a tn ie n ia isto tn ej p raw d y re a ln e j, zaw artej w treści przed staw ien ia naczelnego“. 4
Od teo rety k ó w dziew iętnastow iecznych pochodzi również, przy ję te na ogół w b adaniach późniejszych rdzróżnienie podm iotow e go, su b iek ty w n eg o n a stro ju ironicznego oraz j‘ego obiektyw nego w y razu w utw orze.
Z, opracow ań najnow szych w ym ienić w ypada pracę B u rk e’a om aw iającą ironię jak o jeden z czeterech zasadniczych tropów p o e z ji.3 A u to r tra k tu je iron ię jako zestaw ienie spojrzeń na to sa m o zjaw isko z różnych perspektywy, odrzucając, niesłusznie chyba,
ta k e le m en ta rn y sk ład n ik ironii, jak im jest ocena.
D rug ie z pow ojennych opracow ań, to w ydana ostatnio (r. 1952) p raca o iro n ii pow ieściopisarki J a n e A u s te n .8 A utor pracy M ud- rick M a rv in nie uw ąlnia isię w pełni od spo jrzen ia psychologa, k o n fro n tu ją c n ieje d n o k ro tn ie artystyczny- w y ra z iro nii w dziele
ze stojącym i u jego podłoża dyspozycjam i psychicznym i auto rki 3 S. K a w / n , Ironia romantyczna, „Ruch literacki”, 1928, nr 2. 4 S. K a w y.n, op. cit., s, 36.
6 K. B u r k e , The Grammer of Motives,' N ew York 1945 (pracę znam z w ykładów prof, dr Ireny Sławińskiej, Zagadnienia wybrane z teorii
literatury. Rok. akad. 1953/1954). - ’
* M, M a r v i n , Jane Austen, Irony as Defense and Discovery, Prin ceton 1952.
IR O N IA ' U N O R W ID A 177 (por. rozdział o przeciw staw ianiu się sentym entalizm ow i). U jęcie ew olucyjne sprow adza się w p rac y tej do om ów ienia elem en tó w ironii w kolejnych książkach, elem entó w uk azany ch przed e w szystkim na sposobach kształtow an ia i ch ara k te ry z o w a n ia p o staci. Now ych rozw iązań teo retyczn y ch p rac a ta nie daje. W p r a cy niniejszej p ragniem y odciąć się od tra d y c ji psychologicznych, najbogaciej, ja k w spom niano, rep rezen to w an y ch w ram ach do tychczasow ej lite ra tu ry przedm iotu.
' Ironię tra k to w a ć będziem y ja k o elem ent s tru k tu ra ln y u tw o ru literackiego, czyli, jako w ażny dla jego w ym ow y całościowej ty p w ypow iedzi p o e ty c k ie j.7 W obec w spom nianej już rów nież w yżej jednostronności ta k licznych definicji tego zjaw iska, p o w strz y m am y się od próby pom nażania liczby ty ch ścisłych i zam knię ty ch sform ułow ań. D la celów p racy w yróżnim y w ty m m iejscu k ilka tylko najogólniejszych i najpow szechniej z isto tą ta k p o ję
tej ironii zw iązanych je j cech. J e s t więc ironią, najogólniej rzecz biorąc, jak im ś przeciw staw ieniem litera ln e j w ym ow y poszczegól nych elem entów dzieła w stosunku do znaczenia całego k o n tek stu . Realizacja tego podstaw ow ego przeciw staw ien ia może być bardzo różna i w łaśnie różnorodność ty ch realizacji obok różnorodności funkcji ironii w poszczególnych u tw o rach w yznaczy zasadę po działu przeprow adzonego w badanym m ateriale, oraz, co za ty m idzie — rów nież budoWę sam ej pracy.
Przy badaniu konkretnego m a te ria łu n a su w a ją się w zw iąz ku z tym dwie podstaw ow e trudności. P ierw sza z nich dotyczy
ustalenia tekstu przy już sprecyzow anym pojęciu w ypow iedzi iro nicznej. D ruga — stosunku tego pojęcia dO‘ zagadnień hu m o ru , do wcipu itd. W łaściwa s tru k tu rz e w ypow iedzi ironicznej sprzeczność możliwa jest zasadniczo do odczytania p rzede w szy stk im n a
płaszczyźnie in te rp re ta c ji sem antycznej u tw o ru . N iebezpieczeń stw o subiektyw izm u przy in te rp re ta c ji tego ty p u nie jest!, być może, całkow icie do uniknięcia.
7 S. S k w a r c Z y ń s k a , Z teorii literatury , c z te r y r o zp ra w y ,
Łódź 1947.
Szczególnie p ły n n e w y d ają się nieraz granice m iędzy wypo*- w iedzeniem żartobliw ym a ironicznym . W yróżnikiem ironii w sto su nk u do ż a rtu poetyckiego będzie w łaśnie ów, w yłączony z n iej p rzez Burike’a, ele m en t oceny.
S tosunek ironi do dow cipu i h um o ru byw ał różnie rozw iązyw a n y w badaniach teoretycznych. Tak — Lipss i V ischer w łączają
ironię w zakres zjaw iska hum oru, Lem cke, B ergson i inni prze c iw staw iają sobie raczej oba z ja w is k a .8
W edług B ergsona przyczyną pow stania zarów no ironii ja k i h u m o ru je s t przeciw ieństw o m iędzy tym , co jest, a ty m co b y ć pow inno. W obu om aw ianych w ypadkach tran sp ozy cja owej, róż nej od ideału, rzeczyw istości idzie jed n a k w odw rotnych k ieru n kach. „Czasem w y rażam y to, co być pow inno, udając że je s t nim. w łaśn ie to co je st; n a tym polega ironia. Czasem znowu przeciw nie: o pisujem y dokładnie i szczegółowo to, ćo jest, udając, że ta k w łaśnie być pow inno; i w ten sposób w yraża się h u m o r“. 9
G ranice m iędzy h u m o rem a ironią sprow adziłyby się w m y śl powyższego do różnicy w k ieru n k u k o n stru k cji przed staw ien ia — i określenie ich w ram ach k on k retn eg o m a te ria łu nastręcza m niej tru d n o ści niż to m a m iejsce w sto su n k u do ż a rtu (zakładam y, że ele m en t oceny w y stę p u je zarów no w w ypow iedzi ironicznej ja k w hum orystycznej).
D la un ik n ięcia schem aty zm u w ypadnie, wobec po dkreślonej ju ż płynności granic, usunąć się tu rów nież od definiow ania róż n y ch typów ironii z p rzy m io tn ik am i łzaw a, pładzliw a, sarkastycz na, żarto bliw a itp., n adu ży w an y m i często w p racach zajm ujących się n im i zresztą ty lk o m arginesow o.
B adan ia sprow adzą się w ięc raczej do o k reślenia funkcji,, jak ą podstaw ow e przeciw staw ienie ironiczne pełni na te re n ie u tw o ru oraz w szelkich sygnałów u pow ażniających do różnej od b ezpośredniej w ym ow y te k s tu jego in te rp re ta c ji. L ite ra tu rę teo
8 Por. G. R e i c h e r - T h o n o w a , öp. cit., s. 21—22; T. L i p p s , .
K om ik und Humor, 1898; V i s c h e r , A esth etik oder Wissenschaft des; Schönen, ,1846.
IR O N I A XI N O R W ID A 179 retyczną, dotyczącą zagadnienia ironii w y p ad n ie ograniczyć do roli środka pomocniczego. Zasadnicze rozw iązania p ro b le m aty k i teoretycznej budują, ja k pow iedziano wyżej;, definicje na płasz czyźnie bądź psychologicznej, bądź o g ólnoestetycznej. N aw iąza
nia do nich będą więc m ogły być p rz y d a tn e raczej ty lk o p rz y p a d kowo w dalszych rozdziałach p racy i n a ty m m iejscu nie w a rto om aw iać ich szczegółowiej, ty m bardziej, że w y czerp u jąca h isto ria badań nad zagadnieniem ironii i ironii ro m an ty czn ej została o p ra
cowana i podana na w stępie do p racy R eicher-T honow ej o iro n ii Słowackiego,10 a now szych rozw iązań — poza już w spom niany m i ha wstępie — zasadniczo nie m a i 1
10 R e i c h e r - T h o n o w a , op. cit.
11 Etykieta „ironisty” jaką obdarzono Norwida już w pierw szym okre sie zainteresowania jego twórczością stw arzały konieczność om ówienia w stanie badań nad ironią poety całej niem al bibliografii norwidologów. Większość opracowań twórczości Norwida odwołuje się w jakiejś m ierze do' tego, raz stwierdzonego, faktu — najczęściej jednak przy okazji om a w iania szerszych zagadnień lub przy analizie poszczególnych utworów. Prace dwudziestolecia (Z. F a l k o w s k i , C ypria n Norw id, W arszawa 1933; Z. W a s i l e w s k i , C. Norwid, W arszawa 1935 i in.) powołują się na ironię Norwida dla szerszego ukazania jego sylw etk i psychicznej. Jedyna, p ośw ię cona ściśle om awianemu zagadnieniu, praca S. K o ł a c z k o w s k i e g o
(Ironia*Norwida, „Droga”, nr 11, 1933) poza cennym zwróceniem uw agi na
problematykę społeczną oraz interesującym w prow adzeniem N orw ida-iro- nisty w kontekst współczesnej m u literatury europejskiej w ysuw a w iele cennych spostrzeżeń teoretycznych, dotyczących istoty ironii jako sposobu reagowania twórcy na określone kategorie otaczających go zjaw isk oraz — jako kategorii estetycznej i filozoficznej. Próby sprowadzenia badań na płaszczyznę ściśle literacką ograniczają się w om awianej pracy do stw ier
dzeń bardzo ogólnikowych.
Lata powojenne przyniosły kiełka nowych prac o Norw idzie traktują cych ironię jako kategorię estetyczną, posługującą się określonym i środ kami wyrazu artystycznego, om awianą jednak tylko m arginesow o m iędzy innym i zagadnieniami, przy pełniejszych analizach różnych działów tw ór
czości Norwida. Z tych pozycji traktują ironię B o r o w y (Norwid-poeta.
Pamięci C. Norwida, Muz. Naród. 1946), W y k a (C. N o rw id poeta i s z t u k mistrz, Kraków 1918), M a k o w i e c k i (w analizie Fortepianu Szopena, O Norwidzie pięć studiów, Toruń 1949), ostatnio S ł a w i ń s k a w pracy
II. NORWID O IRONII
P ro f. K ołaczkow ski stw ierdza, że „W brew tem u, czego by m ożna oczekiwać od poety definicji, w ty m w ypadku N orw id teo re ty k d a je n am b ard zo m ało, w iersz pt. Ironia m ówi tylko o nie- odłączności iro n ii od życia i pracy. Poznaniu tej p raw d y odpo w iada psychologicznie h um o r p ojed n an y lub realizm w sztuce, ale nie ironiczność“. 12
I dalej, om aw iając znany p rzy k ła d N orw ida na zjaw isko ironii losu (list do Trem bickiej o strą c en iu kapelusza przez człow ie ka „najpobożniej niosącego tru m n ę ”) 13 stw ierdza, że i tu N or w id „m y li się rów nież i bierze h u m or za iro n ię”.
„Iro n ia jest z n a tu ry sw ej ten d e n c y jn a i naw et zdarzenia, czy «ironia losów» o ty le są ironiczne, o ile robią w rażenie jak b y za m ierzonych; p rzy p ad ek i ironia to sprzeczności. Dlatego w przy padku, dającym w rażenie ironii mówi się o ironii losu, że to los ju ż nie p rzy p a d e k ”. 14
J a k się zdaje, podstaw ą pojęcia ironii losu u N orw ida jest nie tylko owo w rażenie tendencyjności, o k tó ry m m ówi prof. Kołacz kow ski. U V ischera już, ja k w sp o m n ian ą w yżej, spotykam y poję cie iro n ii losu w żw iązku z zagadnieniem tragizm u. Iron ia ia po lega najogólniej n a w szelkiej sprzeczności m iędzy dążeniem , ce lem działania, a jego rezultatem . M iędzy przew idyw anym a osiąg n ięty m w ynikiem . P rz y k ła d e m tego ty p u iro n ii będą w ypadki, kied y człow iek, uciek ając od k a ta stro fy w łaśnie w nią wpada, W k ażd ym razie zjaw isko to zakłada1 jakieś załam anie norm alnego łańcucha przyczynow o-skutkow ego, a w ięc nie zdaje się w tak oczyw isty sposób w ykluczać przy p adk u, k tó ry z n a tu ry polega na takim w łaśnie nieprzew idziany m załam aniu. Mimo stw ierdzonego przez K ołaczkow skiego b ra k u ścisłej definicji, samo pojęcie ironii u N orw ida w y d aje się m ożliw e do odczytania na podstaw ie jego
12 S. K o ł a c z k o w s k i , op. cit., s. 1009.
13 Por. list do M. Trem bickiej, 1S.IX.1856. T. I, s. 222. 14 S. K o ła c z k o w s k i, op. cit., s. 1009.
I R O N IA U N O R W ID A 181 różnych, dość zresztą przypadkow ych wypow iedzi, głów nie w listach.
Podstaw ow e dla N orw idow skiej koncepcji w y d aje się rozróż nienie iro n ii ludzkiej i ironii rzeczy: il y a une ironie des choses de
ce monde... pisze N orw id do K o n stan cji G ó rs k ie j.15 Z tego więc
w stępnego rozróżnienia w yp ad n ie w yciągnąć k on sekw encje p rzy analizach k on k retn y ch utw orów . Z jed n ej stro n y p am iętać należy o owej „ironii rzeczy” jako zasadzie organizującej przed staw ian ą w utw orze rzeczywistość, k ieru jącej w p row adzanym i do niego zdarzeniam i i w ypadkam i, z dru g iej — o ironii, jak o sposobie w y powiedzi poetyckiej, polegającej n a ocenie ow ych p rzedstaw iany ch zdarzeń, z ty m że ocena ta u k ry ta byw a pod stw ierdzen iam i po zornie biegunowo od niej różnym i, a sygnalizow ana — różnego typu środkam i artystyczn y m i, k tó re omówić w y padn ie w dalszych rozdziałach.
Ten drugi ty p ironii N orw idow skiej będzie nas tu intereso w ał przede w szystkim . Jego teorety czne w yróżnienie pozw ala n a za łożenie, że w iersze o stru k tu rz e ironicznej k o nstruo w ane b y ły świadom ie przez poetę w ten w łaśnie sposób. . *
Ironiczną m etodę w ypaw iedzi poetyckiej w a ru n k u ją u N o rw i da trz y zasadnicze względy:
* 1. jej adekw atność w stosu n ku do ironicznej budow y rzeczy wistości
2. jej możliwości tw órcze i w ychow aw cze
3. najczęściej om aw iana p rz y tej o k azji postaw a sam ego poety. 1. Rzeczywistość jest u podstaw sw ych ironiczna, a „ n ik t pisząc np. o piep rzu nie może powiedzieć, że je s t z cu k ru . K iedy się mó wi o rzeczach ironicznych ironicznie, m ówi się w edle p raw d y rzeczy...” 18
2. W iersz pt. Ironia dostarcza rzeczywiście, ja k to zauw ażył Kołaczkowski, niew iele w skazów ek teoretycznych. M ówi o nieod- ,łączności ironii od życia i wszelkiego działania. Iro n ia p ojęta je s t
15 List do K. Górskiej, 8.VII.1866. T. II, s. 38.
10 List do M. Dziekońskiej, 19.IX.1852. T. I, s. 131— 132!"
jak o n arzędzie — „ d łu to ” konieczne do w y k ucia arcydzieła, jak o śro d e k n ieu n ik n io n y o w ysokiej tw órczej i w ychow aw czej w a r tości.
I ten ty lko ty p ironii pozytyw nej, tw órczej uznaje N orw id i p rzy p isu je m u w artość społeczną. Rozróżnienie dw u typów ironii p rzeprow adza bardzo ostro: „...dwie są Ironie, jed n a piekielna (to jest, kied y siebie za cel m a i ra d u je się ze zła swego), druga, k tóra z czasu jeno pochodzi i z działania. — D łuto w yciosujące tw arz A nioła z m a rm u ru zgrzyta głośno... owóż ty , co chcesz aby nie zgrzytało chcesz próżniactw a; chcesz aby anioł b ył głazem a ja p ró żniakiem ...” 17
Iro n ię jako m eto dę um ożliw iającą m ów ienie praw d y ludziom podnosi N orw id do najw yższej rangi, pow ołując się n iejed n o k ro t nie n a stosowanhe jej przez C h ry s tu s a .18 „Przeczytaj w szystko, co Zbaw iciel faryzeuszom odpow iedział, ale przeczytaj nie tak, jak oklepało ci się o uszy — tylko sercem i życiem powołaj przed się czytając, a zobaczysz, że kolosalniejszej ironii nigdzie nie spotka łaś i spotkać n ie możesz. N aw et form a p y tajn ik a m i a nie tw ie r d zeniam i czysto iro n iczna” pisze do J a n a K oźm iana. 19
3. O postaw ie i sto su n k u do św iata N orw ida - ir o n is ty m ów io no i pisano najczęściej w pracach, zm ierzających do poznania sy l w e tk i psychicznej poety. Z agadnienie to w ypływ a rów nież z pracy K ołaczkow skiego. A u to r dostrzega dw a rów noległe n u r ty ironii N orw idow skiej, stw ierdzając: „...Jego oburzenie na 'ludzkość, co bez boskości sam a siebie zdradza, w ybucha często dem onicznym szyderstw em . Opuszcza w te d y N orw ida jego stoicyzm i w nosi się w sw ej iron ii i sarkazm ie do niebyw ałej siły ekspresji...” 20 Rów no cześnie jed nak , szczególnie w sto su n k u do sp ra w w kraczających
w p rob lem atyk ę relig ijn ą — „ Ja k trag ed ia u człowieka tej, co 17 List d o J. Koźmiana, 1852. T. I, s. 114.
18 Listy: do J. Koźmiana, 1852, T. I, s. 114; do M. Trem bickiej, 1856. T. I, s. 222.
19 L ist do J. Koźmiana, jw.
IR O N IA U N O R W ID A 185 N o rw id żarliw ości religijnej przek w ita ju ż w słodycz.,, ta k samo dzieje się i z iro n ią”. 21
Sam N orw id częste posługiw anie się ironiczną m etodą w ypo w iedzi m otyw uje sw ym stosunkiem do odbiorców. W łaśnie ironia je s t niew ątpliw ie jedn y m z typów w ypow iedzi poetyckiej w ym a
gających najw iększej w spółpracy p rzy p ercep cji u tw o ru. J e s t to w ięc trochę, naw iązując znow u do m etody ew angelicznej, p osta w a... „K to chce... niech rozum ie...” W o statn im okresie sw ej tw ó r czości sform u łuje to poeta ostatecznie: „ Je st niem ało do pow iedze n ia ludziom, ale czy znieść potrafią...? Będzie im m ożna w ięcej m ówić — lecz w te d y dopiero sko ro nauczą się w iedzieć, k ied y się godzi śmiać?... a kiedy płakać?... (Stygmat).
III. FUNKCJE IRONII W LIRYCE NORWIDA
T rak tow an a jako- jed en ze środków arty sty c z n y c h , k s z ta łtu ją cych k o n k retn y u tw ó r poetycki, ironia — może w utw orze ty m g rać m niejszą lub większą rolę, pełnić różne funkcje. O m ów ieniem n ajch arak terysty czn iejszych typów ty ch fu n k cji w ypadnie żająć się w niniejszym rozdziale.
Jest. więc ironia p rzede w szystkim , ja k ju ż w spom niano, środ kiem oceniającym . Ocena ukazyw anych w tekście zjaw isk m usi być odczytyw alna zupełnie jednoznacznie, m ożliw a do z re k o n stru ow ania na podstaw ie zaw artych w tekście, a podkreślonych n ieraz in n y m i w ypow iedziam i poetyckim i N orw ida, sygnałów .
Ta zasadnicza fu nk cja ironii — oceniająca, jako nieodłączna od sam ej jej istoty w y stęp u je w e w szystkich op eru jących iro n ią u tw o rach. Zarów no w ypow iadające się podm ioty w u tw o rach o s tr u k tu rz e dialogowej, jak i zestaw iane ze sobą zjaw iska, hierarch izo - w a n e są zawsze w sposób w yraźny . K oncepcji sk ra jn ie fałszyw ej przeciw staw ione jest zw ykle rozw iązanie tej sam ej pro blem aty ki w aspekcie absolutnym , zdecydow anie w ram ach tek stu po zytyw
n y m i w iarogodnym (por. Lapidaria, Polka, Marionetki). Istotą oceny ironicznej jest fak t, że jest ona zawsze u k ry ta przez sprzecz n e z nią, a pozornie obow iązujące dla tekstu, sform ułow anie lite raln e, poza oczywiście w y p ad k am i w y rażania oceny tej expressis
verbis w dołączonym do tek stu k om entarzu odautorskim .
We w szelkiej w ypow iedzi niekom entow anej w prost, ocena uka zyw anych zjaw isk z aspektu absolutnego ma c h arak ter przem il czenia. J e st to więc specjalnego ty p u przem ilczenie, nazw ijm y je za Skw arczyńską przem ilczeniem postulującym . 22 Do jego istoty należy jednoznaczność ukazyw anego przez nie k ieru n k u rekon s tru k c ji w a rstw y nadbudow anej u tw oru , k tó rą w u tw orach iro niczny ch .stanow i w łaśnie n ie sform ułow ana bezpośrednio, ocena w a rstw y pełnej.
C h arak tery sty czn ą cechą, specjalnie już ironii N orw idow skiej, je s t ścisły jej związek z w ielką problem atyką. Nie ironizuje nigdy poeta sp ra w drobnych, m ało w ażnych, w ypadków jednostkow ych, nie iro n iz u je rów nież p raw ie nigdy samego siebie.
Nie m a też w u tw o rach tych ironii, k tórej przedm iotem b y ły by zjaw iska oceniane ostatecznie jako pozytyw ne lub p rzy n a j m niej — nieszkodliw e. F ak ty , n ajd rob niejsze naw et, ukazyw ane są naty ch m iast w całym splocie u w aru n ko w ań ogólnospołecznych, tra c ą sw ą jednostkow ość i s ta ją się tylko przyk ład am i na powszech n ie obow iązujące w dziejach ludzkości praw a.
W zw iązku z ty m nie m a m iejsca w poezji N orw ida na ironię żartob liw ą, na uśm iech przez łzy S y ro k o m li.23 Iro n ia to zawsze n ajb ard ziej w ażkie ,,serio ” poety.
S ygnalizow ana .przez w ielu teo rety k ó w graniczność iron ii w stosun k u do tragizm u i kom izm u, w w ypadku N orw ida n abiera specjalnego znaczenia. J a k w cytow anym wyżej przykładzie, w w y
pow iedzi ironicznej p o ety o d n a jd u je m y często środ ki służące zwy-22 Por. S. S k w a r c z y ń s k a , Przemilczenie* jako element struktu
ralny dzieła literackiego. Z teorii literatury cztery rozprawy, s. 31 i nast.
23 Mówiąc o ironii u Syrokom li opieram się na pracy m agisterskiej A . S z a f r a n o w e j , pisanej pod kierunkiem Prof. dr Cz. Zgorzelskiego
IR O N I A U N O R W ID A 185
kie kom izm ow i. Dopiero odczytanie ich na tle k o n tek stu całości ob naża pozorność kom izm u i isto tn y trag izm opisyw anego zjaw iska. Teorie kom izmu w m niej lub w ięcej w y raźn ej form ie p o dk re ślają to, co nazyw a Trzynadlow ski „bezinteresow nością kom iz m u ”. 24 W ydaje się, że tak i w łaśnie zupełnie b ezintereso w n y ko m izm zdarza się w poezji N orw ida bardzo rzadko. Zw ykle bliższe przyjrzenie się pozornem u żartow i czy dowcipowi uk azu je w łaśnie jego pozorność. Obok kom icznego, uk azuje się — w różny sposób w poszczególnych utw orach — głębszy od niego i istotniejszy
aspekt tragiczny tego samego zjaw iska.
Na takim w ygry w an iu pozornego kom izm u na jego obnażaniu, polega często ironia N orw idow ska — szczególnie tam , gdzie godzi ona w określone b rak i czy w ad y określonych g ru p i środow isk społecznych.
I
1. I r o n i a w s ł u ż b i e s a t y r y
Omówiona wyżej fu n k cja ironii jak o d em askato ra zjaw isk ze w nętrznie kom icznych czy nieszkodliw ych wiąże się szczególnie z satyrą jako służącym tem u sam em u celowi g atunk iem litera c kim. 25 S aty ra też, ja k w iadom o z h isto rii lite ra tu ry chętnie posłu giwała się bronią ironii. Również N orw id, w w ierszach, k tó re czę sto m ożna by nazwać po p ro stu w łaśnie sa ty ra m i obyczajow ym i, społecznymi, politycznym i itp.-si.ęgnie przede w szystkim po to w y próbow ane „dłu to ”. W alczy w nich w łaśnie p rzy pom ocy w łaści wego satyrze środka jak im jest ośm ieszanie k ry tyk ow aneg o przed-2f J. T r z y n a d 1 o w s k i, Komizm. Nadb. z „Prac Polonistycznych’ , S. X, 1952, s. 390.
25 L e m c k e (op. cit.) podkreśla pierw szy w artość ironii jako broni w walce, H. H o f f d i n g uważa, że irania m oże być jednym ze środków satyry'. Wtedy jest to tzw. kleine Ironie, która jest tylko środkiem; wielka ironia jtest dla niego' nie tylko formą i środkiem, lee/, pewną postawą życiową. Por. R e i c h e r . - T h o n o w a , op. cit., p. 25, 29.
m iotu, a z ogrom nej V a g i lęku p rzed ośm ieszaniem zdaje sobie w p e łn i spraw ę: i
Ty m yślisz może, że w iek złoty
Bez w alk, sam przyjdzie do ludzkości — ? A gdzież powiodą pierw te cnoty,
Od których coia sitrach śmieszności!...
' (Iro n ia )
W stosunku do niek tó rych w ierszy tego ty p u używ a sam poe ta te rm in u „fraszk a”. Nie oznacza to jed n a k rów norzędności obu
pojęć, gdyż „fraszki” N orw idow skie nie zawsze posługują się kom izm em zw iązanym z w ypow iedzią satyryczną, 2fi
S a ty ra efektów kom icznych używ a z zasady. W alczy przez ośm ieszenie. Iro nią p rzy ty m posługiwać się może, ale nie m usi. K lasyczne sa ty ry w ieku O św iecenia często ośm ieszają przedm iot bezpośrednio i niedw uznacznie.
S a ty ra ironiczna N orw ida operuje często efektam i k a ry k a tu r y i parodii, to jest przesadnym w ydobyw aniem i w yolbrzy m ianiem pew nych cech postaci czy środow iska, z pom inięciem innych. W alka nie kończy się tu jedn ak , ja k już pow iedzieliśm y, na ośm ieszeniu przedm iotu. Ośm ieszenie to doprow adzone zosta je do takiego w y jask raw ien ia, w łączone w k o n tekst tak jed no znacznie p o tępiający ośm ieszany przedm iot, że śm iech zam iera na ustach. E fek ty kom iczne s ta ją się jedynie przejrzy stą zasło ną k ry ją c ą isto tn y trag izm rzeczy. W racając do określenia T rzy- nadlow skiego, opisane zjaw iska zostają w yrw ane ze swej „izola cji k om icznej”.
W spom nieliśm y już o stale obecnym ścisłym zw iązku ironii N orw idow skiej z w ielką p roblem atyką. W satyrach ironicznych N orw ida p ro b lem aty k a ta sprow adza się do oceny całej cyw ili zacji współczesnej poprzez ukazanie różnych jej aspektów. W y pow iedzi o cen iające cyw ilizację tę negatyw n ie pow racają w tw órczości poety bardzo często, stanow ią ja k się zdaje, jed en 28 O tym, czy w yraz „fraszka” w tytule ma na celu określenie przy należności gatunkowej utworu — por. rozdz. III.
IR O N I A t r N O R W ID A 187 z jej najistotniejszych trzonów : cyw ilizacja każda, jak o skoń-czoność uw ażana, jest fałszywa... k ażda je s t w zględna i żadna z napotkanych nie jest ostatecznym i triu m fa ln y m ludzkości owo cem ” pow ie N orw id w cyklu O Juliuszu Słow ackim , w p ro w ad za jąc dalej znam ienne rozróżnienie w ocenie dw oistego oblicza współczesności: „Współczesność albow iem jest dw ojaka. K ied y w W ilnie 1836 r. nocą bu dzeni byw aliśm y p rz e z kolegów , aby choć obecnością naszą zasłać pożegnanie w ysyłanym na S ybir, Słow acki w tedy z drugiego końca E uropy Anhellego ojczyźnie p rze sy łał — to jest pierw sza współczesność. Tej sam ej zaś zim y, w zacnym polskim salonie m ów iła m i pew na pani domu, że rozpow iadają coś ciągle o zsyłkach, a przecież u n as nikogo w czw artek nigdy nie b ra k u je ”. 27
Ciągłe obnażanie tego drugiego oblicza w spółczesnej N orw ido wi cyw ilizacji to najbardziej zasadnicza fu n k cja jego ironii. W za kresie badanego m ateriału , w iersze poświęcone tej prob lem atyce zajm ują najw ięcej m iejsća i w zw iązku z ty m i w pracy" niniejszej w ypadnie zająć się nim i szerzej.
O tym , że ironia N orw idow ska nie o b ejm u je całej w spółczes ności mówiono już n iejednokrotnie. N ie tru d n o zauważyć, że do pierwszej z w yróżnionych w zamieszczonym w yżej cytacie w spół czesności włączone zostają środow iska ta k dla poety czyste i n ie skalane jak lud. N ie odziera też ironia ta z patosu sp ra w zw iąza nych, ja k to zauw ażył K ołaczkow ski, z religią. W yłączenie p e w nych kręgów p ro b lem aty k i poza zasięg s a ty ry w skazuje n a zasad niczą określoność społeczną jej adresu. W w ierszach pośw ięconych zasadniczo k ry ty c e ta k ogólnoludzkich w ad ja k dew ocja, pycha, czy niezdolność do zrozum ienia w ielkiej p ro blem aty ki, zw ykle obok tego m otyw u naczelnego o d n ajd u jem y aluzję lu b w skazów ki um iejscaw iające problem w k o n k retn y c h w a ru n k a ch środow isko wych i czasowych.
Całościowy obraz cyw ilizacji b u d u je ironia poprzez ukazyw a nie, ja k w spom nieliśm y, różnych jej aspektów — najczęściej
przez stosunek jej p rzedstaw icieli do różnego ty p u problem atyki. W k o n k retn y c h więc w ypadk ach służy ironia najczęściej ukazy w an iu -ch arak tery sty k i pośredniej postaci lub ich gru p — ch a ra k te ry s ty k i pozornie o b iek ty w n e j, czy n aw et p o zytyw nej, aby przez zestaw ien ie jej z pro b lem aty k ą praw dziw ą ze stanow iska absolut nego, obnażyć ostatecznie i te n pozornie pozytyw ny obraz.
W zw iązku z p odkreślonym ju ż k ilk a k ro tn ie całościow ym ujm o w aniem współczesności przez N orw ida olbrzym ią rolę gra w tw ó r czości tej praw o rozszerzania znaczeń. Podm iot mówiący, czy po stać ch arak tery zo w an a ironicznie to zawsze jakieś p ars pro toto, spoza któreg o w y łan ia się w łaśnie obraz całego jego środow iska.
Przechodząc do bliższego p rzy jrzen ia się tej najw ażniejszej fu n k cji ironii N orw idow skiej w yróżnim y kilka zasadniczych ty
pów owej pośredniej c h a ra k te ry s ty k i ironicznej:
1. P ierw szy z nich, to c h a ra k te ry sty k a cyw ilizacji współczesnej przez ukazanie jej owoców (niepraw dziw a sztuka, nauka, krytyka).
2. U k azanie sam ej tej cyw ilizacji jak o p rzyczy ny pow yższych zjaw isk i jako źródła w ielu innych „w ad” społecznych. Do gru py tej należeć będą w szelkie utw o ry ukazujące stosunek c h a ra k te ryzow anych g ru p społecznych do różnego ty p u zagadnień, a w ięc do:
a) sztuki (m ecenat, położenie arty sty ),
b) p ro b elm aty k i pow ażnej wszelkiego ty p u (naukow ej, politycz nej itp.),
c) religii, A) konw encji.
3. O drębnym środkiem je st budow anie kontek stu ironicznego już nie w w ypow iedzi czy rea k c ji skonstruow anych podm iotów, ale z kontrastow ego zestaw ienia środow iska charakteryzow anego z in nym i, rep re z en tu ją c y m i zdrow y n u rt m oralny, kręgam i społecz- nym i.
W e w szy stk ich ty ch w yp ad k ach rola ironii jest zasadniczo je d na. J e st nią ciągłe czuw anie nad ostateczną w ym ow ą przedstaw ia nej sy tu a c ji, o b n ażanie w łaśnie poprzez w prow adzane spięcia kon tra sto w e pozornej pozytyw ności obrazu, ukazyw anie tragicznego
IR O N IA U N O R W ID A 189 położenia w jakim znalazła się cała cyw ilizacja w spółczesna, w resz cie — ośw ietlenie przyczyn i sk u tk ó w takiego sta n u rzeczy.
Pierw szym z w yróżnionych w yżej kom pleksów tem atyczny ch zw iązanych w sposób szczególny z ironią i podporządkow anych ko nstru kcji i ocenie obrazu współczesnej cyw ilizacji jest u kazy w a nie jej owoców. O braz pseudo-sztuki czy p se u d o -lite ra tu ry sięga n iejednokrotnie do środków służących zw ykle parodii literack iej. U tw ory, k tó re można by nazw ać p a ro d iam i literack im i N orw ida nie są nim i w ścisłym znaczeniu tego słowa N ie sp oty k a się w twórczości poety w ierszy k tó re b y ły b y p ro stą przeró b k ą k on kretnego utw oru poetyckiego. F a k tem jest jed n ak , że w iersze t a kie, jak Przepis na powieść warszawską, Powieść, lub Teza (na k a
tedrę literatury) posługują się środkam i służącym i zw ykle parodii.
Parodia literacka, podobnie ja k k a ry k a tu ra w plastyce, spro w adza się najczęściej do w ydobycia i w yolbrzym ienia jed n ej z cech przedm iotu, kosztem pozostałych — celem ośm ieszenia tej w łaśnie w ydobytej cechy. Z darza się w opracow aniach teorety cznych u sta w ianie zagadnienia parodii w płaszczyźnie bezinteresow nego ż a r tu: „Parodia' bow iem to nie k ry ty k a i n aw et ni¡e sa ty ra , ona b y n a j m niej nie w ystęp uje przeciw ko przedm iotow i, k tó ry p arodiuje.
Przeciw nie: w łaśnie przez to, że przesadza — daje do zrozum ienia, że w form ie nie przesadzonej dan y ry s nie d a je powodu do w y- w yśm iania”. 28
Nie tu w praw dzie m iejsce na dyskusję, czy rzeczyw iście h i- -storia parodii literack iej zna jedynie utw o ry , paro diujące p rzed
m ioty oceniane pozytyw nie — cytow an e tw ierd zen ie w y d aje się jednak nieco zbyt pochopne. N iew ątpliw ie przecież byw a parodia narzędziem w alki, środkiem obnażającym , poprzez ośm ieszenie i doprow adzenie do absurdu, bezw artościow ość czy w ręcz szkod liwość pew nych typów sztuki (por. M agdalena Sam ozw aniec — Na
ustach grzechu, film czeski — Przybrana córka itp., — p rzy k ła
dów m nożyć nie w arto, ą, nazw y parodii w ym ienionym utw orom odmówić n ie podobna). Tego też ty p u parodią, pozornie pogodnie
w yśm iew ającą m o ty w y i w ątk i przeciążające współczesną poecie lite ra tu rę , po sługują się w ym ienione wyżej w iersze Norwida. Sa m o obranie tak iej w łaśnie, żartobliw ej fo rm y w ypow iedzi dla p ro b lem a ty k i, k tó ra w edług słów M iriam a „..nie m iała już cechy w y łącznie literackiej czy artystyczn ej, lecz zm ieniała się w pilne za gadnien ie całej przeszłości n a ro d u ”29 jest już pierw szym sygnałem ironicznego do niej stosunku. Tem at pow ażny w św ietle tego iro nicznego spojrzenia zostaje uw olniony od patosu, związanego z w szelkim w yk linaniem w prost. Rów nocześnie jednak, podkre ślana wciąż pozom ość kom izm u nie pozw ala ani na chwilę zapom nieć o istotny ch ro zm iarach zagadnienia. Takim najostrzejszym i zupełnie bezpośrednim przypom nieniem kończy się wiersz
Powieść: i
Lecz! — pod stopam i drżą mi sarkofagi Wzdryga się niebo, piorun się rozlega — Że pióro w ięcej m iałoby powagi
B ielejąc m artwo gdzieś u staw u brzega! Tam — podjąłby je dziki chłopiec nagi nie ukształcony autor... kolega!...
Całość w iersza je s t k a ry k a tu ra ln y m ukazaniem i w yliczeniem w ątk ów i m otyw ów ta k zwanej „powieści n aro dow ej” . O tym , jak w ielkie znaczenie przypisyw ał poeta lite ra tu rz e narodow ej, mó w iono już niejed n o k ro tn ie. W y starczy przypom nieć Epilog Pro-
methiodiona, czy Tyrteja. Równocześnie, liczne w ypow iedzi k ry -,
tyczne w listach dowodzą ja k nisko cenił N orw id współczesne s o bie rom ansopisarstw o. Sam o więc w prow adzenie, pozornie pozy ty w ne, te rm in u „powieść n aro d o w a” — w zestaw ieniu z k a ry k a tu rą ta n d e tn y ch schem atów powieściowych — grtf już ironicznie. Późniejsza p o p raw k a poety na rękopisie zm ienia w yraz „narodo w ą ” na „m alow niczą” i przekreśla zarów no pierw otnie podkreślo ne zestaw ienie „Powieść — narodow ą” $ak i dalsze w ersety, nie 29 Por. I. S ł a w i ń s k a , O komediach Noruńda, Lublin 1953, s. 44 i nast.
IR O N I A U N O R W ID A
zastępując ich jednak innym i. W w y dan iu M iriam a p rzy jęto tek st pierw o tn y z w yodrębnieniem w yrazów podkreślonych kursyw ą.
Dopiero jed nak cytow ane w yżej zakończenie uk azu je bezpo średnio aspekt poważny, naw et tragiczny, problem u. Pięć p ierw szych zw rotek robi na pierw szy rz u t oka w rażenie niew innej k a ry k atu ry . W rażenie kom izm u zostało uzyskane przez chw yt, k tó ry nazw ać m ożna tłum aczeniem , czy nazyw aniem po im ieniu, n ie przetłum aczalnych z n a tu ry środków literackich. T akie tłum acze nie utw oru literackiego, w ty m w y p adk u — utw o ru zam ierzone go — na język prozy, zawsze, n aw et w sto su nk u’ do najw iększego dzieła w yw oła efek t kom iczny — da w łaśnie jego parodię. W. w y padku utw orów istotnie drugorzędnych, bo o ta k i ty p lite ra tu ry chodzi w om aw ianym w ierszu, parodia ta nab iera, jak już p o d k re ślono, znaczenia ironicznego, u jaw n ia śmieszność i rzeczyw istą bezwartościow ość lite ra tu ry tego typu:
Gdzieniegdzie-•'farsę dwuznaczną francuską Przebiorę w kontusz — indziej przypow iastkę
Gburną, osłonię w ełnianą krakuską;
Rozeżgnę starców i spłonię niew iastkę — Tymczasem heros w nijdzie w armię Ruską I już dobiegnie rangi oficera.
(! — Gdy, m łodszy jego brat chłostę pobiera!...) Tu zrobię małe, lecz rzew ne zboczenie Wracając na w ieś mego bohatera
Opiszę kuchnię, sosy i koraenie...
W łaściwie każdy z przytoczonych w ersetó w obnażai jak iś aspek t zakłam ania twórczości, pozującej na „narodow ą”. Narodow ość le ży dla „ukształconego a u to ra ”, podobnie ja k dla otoczenia Ome- g itta z Za kulisami w tym , żeby kon tu sz, k ra k u sk a i rzew n y opis wsi polskiej (od stro n y k u lin arn ej), żeby cała ta zew nętrzna re k w izytornia zdołała p okryć francuskie dw uznaczniki i rodzim e g ru be dowcipy. O strze sa ty ry tra fia rów nież w w y g ry w an ie skoja rzeń uczuciowych takim i, w grun cie rzeczy żadnych treści nie po kazującym i środkam i. Znajdzie się tu w reszcie i jed en z często pow racających w twórczości po ety m otyw ów — problem postaci
kobiecej w litera tu rz e ; „P annę ośpiew am , ja k łzy swe ociera...”.
Przepis na powieść w arszawską jest w łaściw ie pow tórzeniem
ty ch sam ych chw ytów . P ow raca więc i środow isko w iejsko-szla- checkie („weź głupiej szlach ty fig u r trzy... Żydów z ekono m em ...”), i typ p ierw szej n aiw n ej („...pannę z/rum ienioną sro m em ja k rzodkiew ...”). *
D odatkow y efekt kom iczny wyw oła tu utrzy m anie całości w to nie ^przepisu kulinarnego. Taka budow a w ypow iedzi nastręcza o k a zję do specjalnego ty p u dw uznaczników ::
Zamieszaj piórem...
I dolej wody, aż stanie się tomem Zagrzej to, albo, gdy masz czas, umiłuj!
M otyw tw órczości literackic-j pow raca bardzo często, w liryce N orw ida. Będzie to już jed n a k zw ykle lite ra tu ra praw dziw a, oce n ian a pozytyw nie, a u kazyw ana przez pryzm at stosunku do niej. O strze s a ty ry zostanie w ted y skierow ane nie na sam utw ór, lecz w yłącznie na jego odbiorcę i posłuży jego ch arakterystyce, jak o tym będzie m ow a w dalszym ciągu pracy.
Z zagadnieniem sztuki wiąże się w poezji N orw ida nierozer w aln ie problem k ry ty k i literackiej. A ntagonizm k ry ty k a — sztu ka to je d e n z najczęstszych przedm iotów N orw idow skiej saty ry . P ostać k ry ty k a pow raca w różnych okresach tw órczych i w róż
ny ch u tw o rach — zawsze jed n a k w ośw ietleniu negatyw nym , jako uosobienie nieuctw a,-co „na czytelników krótkiej oparte pam ięci”
(Pięć Za rysów II) pozw ala sobie na przerzucanie się na stanow iska
s k ra jn ie przeciw ne z dnia na dzień. P ow racają też skierow ane pod jego adresem zarzuty dowolności, subiektyw izm u i ciasnego sche m atyzm u. P ozornie p o zy tyw ny wykład: postępow ania k ry ty k a fo rm u łu je sądy te z ironią:
Sposobem tym — gdy pamięć czytelników płocha — U czynisz co chcesz z sądem takiego m otłocha Bo tylko smak — i tylko jeszcze twój koniecznie — Dasz jemu w m iejsce prawdy istniejącej w iecznie.
IR O N IA U N O R W ID A 193 lub:
Lecz krytyk dziś oceny na prawach nie staw ia, ' Sam jest prawem, oceną, przyganą lub chwałą, Głosi tylko, co jego nudzi lub ubawia
Co mu się podobało, co nie podobało... (S p ó ic ze ś n i)
P arodią oceny krytycznej i sądów o twórczości w szelkiego ty pu jest część I cytow anego już ustęp u z Pięciu Zarysów:
K tokolwiek piszei rzeczy jak one się dzieją
Ten stawa się cynikiem — kto, jak się dziać mogą? Ten bywa wizjonarzem , radzi się zeń śm ieją I bardzo słusznie — trzecią zaś kto idzie drogą Czyli, kto pisze jak się rzeczy dziać powinny?
Ten bywa naw et zdrajcą... '
...Pierwszy w ięc jest gminny
I płaski — drugi m arzy tylko w ielkodusznie Trzeci zaś obrał drogę, dopóki żyw, brudną! Styl jego nieprzystępny i intryga nudną...
Sądy te o tw iera ją rów nocześnie w gląd za k u lisy w ydaw ania ocen, od któ ry ch nieraz zależy być albo nie być pisarza. Do cyto w anych już zarzutów dowolności i subiektyw izm u dochodzi jeszcze zarzut świadom ego odsuw ania czytelnika od tw órcy, k tó ry m a od w agę pisać „jak się rzeczy dziać p o w in n y ”. P ozornie n aiw ne re fe row anie powyższych sądów w yprow adza problem k ry ty k i już ty l ko z kręgu jej stosunków ze sztuką. K ry ty k sta je się odpow iedni kiem tego, „co ...mówić o tym nie pozw ala” „ile gniazdo je s t sk a lane...”, staje się odpow iedzialny za b ra k praw dziw ej sztuki i od wagi intelek tu aln ej w społeczeństw ie. W k ap italn ej a u to c h a ra k te rystyce ironicznej z fraszki. K w ir y t y w y zn aje beztrosko: „Na każ dą iskrę rzucam się jak osa”. Pozornie czysto literack ie zarzu ty , * dotyczące nieprzystępności stylu wiążą się najczęściej z ową w ro dzoną k ry ty ce niechęcią do sam odzielności m yślenia i do praw dy. Nic przecież łatw iejszego, niż tak im i w łaśnie zarzutam i odw rócić uwagę czytelników od utw orów , k tó re m ogłyby w ciągnąć ich na drogę praw d y „...b ru dn ą”. Obok tej złej w oli podstaw ow ą p rzy c z y n ą tragicznego stan u k ry ty k i je s t nieuctw o i dyletan ctw o ludzi
zajm ujących się nią. W przypisach poety do cytow anego w iersza
Spółcześni czytam y: „Ż y jem y w epoce, w któ rej człow iek p rzy
zw oity m a słuszne praw a być w części a rty stą , żołnierzem , teolo giem etc., ale w części! Lecz ja k m ożna np. pisać kilk a k a rt o rze czach sztuki na pow szechnej w ystaw ie, wchodzić w kw estie tech niczne ideału, w yrokow ać o nich, nie uczy wszy się nic o rzeczach sztuki? W praw dzie w ystarcza być bankierem , konspiratorem , albo dużym w łaścicielem dóbr, ab y wszystko umieć, ale, poczekawszy p a rę lat, czas to sp raw d za”. P oetyckim sform ułow aniem tegoż są du je s t w spom niane ju ż w yznanie takięgo k ry ty k a „z n atch nien ia” w- w ierszu K w ir y ty , m otyw ującego swe praw o do oceniania tw ó r czości — posiadaniem szlafroka i ciepłego kom inka:
N ie potrafiłbym narysować nosa, A le mam szlafrok i ciepły kominek...
Ze stanow iska w ygody m ieszczańskiej, szlafroka i w ygodnego fotela, k ry ty k a tego ty p u n ak ład a przepisy praw dziw ie natchnio nej twórczości. Ironie wzm aga jeszcze nadanie całej wypowiedzi tonu n adętej wyższości i lekcew ażenia:
Będę w ięc sobie szerokim frazesem Na każdą pracę napadał obcasem I te lub owe radził ulepszenia
W krainie natchnień, krytyką z natchnienia!
Parod ią i to parodią zbliżoną bardziej niż dotychczas om aw ia ne u tw o ry do tego, co pod term in em tym zw ykliśm y rozum ieć, jest w iersz Teza (Na katedrą literatury). Je st to parodia badań lite rackich, przeprow adzona na przykładzie anlizy IV cz. Dzidó-w. A lu zje p erso nalne do Tyszyńskiego, Grabowskiego, N ehringa i Tarnow skiego o k reśla ją przedm iot parodii ściślej niż to m iało m iejsce w stosunku do twórczości literackiej. Ośm ieszenie badań n auk ow y ch ty p u historyczna-egzegetycznego, zostało osiągnięte przy pom ocy chw ytu, k tó ry m ożna b y nazwać — parodią d rug ie go stopnia. P aro d ia w spom nianej analizy polega na ukazaniu do jak ie j k a ry k a tu ry badanego utw oru, w tym w ypadku utw oru o niezaprzeczalnej w artości analiza tak a doprowadza.
I R O N IA U N O R W ID A 195
Ten sam sposób m ów ienia o zdarzeniach św iata poetyckiego językiem codziennej prozy, k tó ry w zastosow aniu do rom an so pi- sarstw a narodow ego w ydobyw ał n a ja w jego bezw artościow ość, przy b adan iu arcydzieła doprow adza do n iedostrzegania jego is to t nej w artości arty sty c z n e j. P rzez szkła tak ie j analizy cały św iat
Dziadów, to
Tylko ksiądz i to ksiądz proboszcz, niestety, W ciemnej izbie, gdzie tli się ogień pomaleńku.
N iedostrzeganie rzeczyw istej p ro b le m aty k i u tw o ru d o p ro w a dza ostatecznie do bezsensow nej egzegezy tek stu , egzegezy ty p u : „coby? — g d yb y?” :
Komin gdy w ytrzesz, św iatłość silniejszą się stawa, Więc dramat bez początku choć koniec by zyskał, Proboszcz poznałby z swojej parafii Gustawa, A G ustaw by proboszcza, poznawszy, uściskał.
Obok pseudosztuki i pseu d ok ry ty k i, przedm iotem ironii N o r widowskiej jest rów nież niepraw dziw a nauka. W iersz Tajemnica ukazuje sylw etkę uczonego „akad em ik a” w sposób niem niej w y razisty niż to m iało m iejsce w stosunku do k ry ty k a z natchn ienia. Tym razem jest to ironiczna c h a ra k te ry sty k a o elem entach ch a rak te ry sty k i zarów no pośredniej ja k i bezpośredniej. W trącon e w tok opow iadania kom en tarze n a d a ją ch araktery zo w anej postaci cechę rep rezen tatyw no ści w stosunku do całego św iata nauki:
Jak umysł, chciw y w iedzy w yższej od polem ik, Przechadzał się przez cichy laurów bujnych szpaler Słynny pisarz (niejakich orderów kawaler.
Portretowany, ile zw ykł być Akademik) I dumał...
Ciąg dalszy w iersza c h a ra k te ry z u je b o h atera ju ż pośrednio -— przez przytoczenie jego rozm yślań. R ozw ażania te, u trz y m an e po zornie do końca w aspekcie uczonego, są w istocie u staw ieniem i sform ułow aniem problem u, dotyczącego rów nież ich podm iotu. Zakończenie w iersza stanow i o stre uzupełnienie du m ań ak ad em i
k a i rów nocześnie — odpowiedź na jego p ytan ie, dlaczego Rzym z czasów A ugusta, Rzym szuk ający rzekom ej p raw d y „tak rym em ja k p ro zą “ n ie b y ł zdolny do u jrz e n ia w zrastającej w jlego g ra nicach najw iększej z praw d:
N ikt nie w idział i nie znał niczego za Rzymem? — Co Judea głosiła św iatu złotousta,...
Dw a o statnie w ersety , w yodrębnione graficznie i w yłączone z cu dzysłow u, obejm ującego m onolog w ew n ętrzny pisarza są nie ty l ko odpow iedzią na przytoczone w yżej pytanie, ale osądzają rów nież jego a u to ra jak o należącego do tego samego św iata, w k tó rym :
Gdy retoryka k w itła tak prozą jak rymem Gdy w ięc szukano prawdy tak rymem jak prozą, N ikt nie w id ział i nie znał niczego za Rzymem Co śpiew ał Dawid z chwałą, lub Jerem iasz z grozą, Co Ezechiel, było im nieznane tak bardzo
Tak bezbrzmiące dla uszów, w swej zastygłych dumie...? — Jak gdy się czyje zm ysły um yślnie zatwardzą Lub... jak, kiedy się kochać ludzkości nie umie! t Te sam e zarzuty, już jed n a k bez p o trzeb y rozszerzania znaczeń, w ra c a ją w obrazie św iata nau ki z fraszki Posiedzenie. Środowisko zostaje tu sch arak teryzo w an e w sposób pośredni, niejako przez skierow an ie na nie dw u reflek to ró w z dw u różnych stron. P ie rw szym z n ich jest zestaw ienie istotnej bezw artow ości ukazanych ludzi z cerem oniałem urzędow ym , jak im się otaczają.
P ierw sze w iersze, obrazujące przygotow ania do posiedzenia i w ejście „m ężów ” w p ro w ad zają do u tw o ru ton uroczysty. Pod- niosłość owego to n u p o tęg u ją jeszcze u m iejętn ie podsuw ane sko ja rz e n ia rycersk ie: „...Siedli z szm erem , ja k pochw y oręże...” w reszcie — sam o użycie d la o kreślenia bohaterów archaicznego m ian ow n ik a pl. „m ęże” . D rugi z w yróżnionych w yżej „reflek to ró w ”, to dru g a część w iersza, przeciw staw iająca bezczynność członków akadem ii rzeczyw istej tw órczej p rac y i jej w ynikom ,
IR O N IA U N O R W ID A
ukazująca toczące się poza m u ram i „A kadem ii” życie, w k tó ry m każdy robi coś k o n k retn ie przydatnego:
Wariat w ynajdzie parę, a artysta
Podrzędny — promień słoneczny utrwali, A nieuczony jakiś tam dentysta
Od wszechboleści człow ieka ocali...
Zestaw ienie wielkości w yników z p ro sto tą i zw ykłością osią gających je ludzi pogłębia, wciąż w tej części obecne, przeciw staw ienie w stosunku do „m ężów ” .
Przeciw staw ność obu sy tu a c ji z o r a n ie jeszcze ra z przypo m niana i przypieczętow ana w o sta tn im w ersecie, będącym rów no cześnie ironicźnym sform ułow aniem pozornej działalności św iata nauki:
A Akadem ie milczą... łecz w kom plecie. *
* *
S a ty ry u kazujące braki sztuki, k ry ty k i i n auki, to ciągle jesz cze sa ty ry , godzące w o k re ślo n e . środow iska i g ru p y ludzi. Mo ty w salonu to ju ż jed n a k praw ie w yłącznie sym bol i m in ia tu ra całej cyw ilizacji w spółczesnej — cyw ilizacji —■ jak zaw sze u N orw ida rozum ianej w sensie ironicznym . Będąc n a jty p o w - szym w ykw item cyw ilizacji tej, ponosi salon w łaśnie odpow ie dzialność rów nież za spłycenie sztu k i i sfałszow anie p raw d n a u kowych:
Mv zaś mądrzy! my grzeczni, z nauk salon modny Zrobiliśmy...
(Pis m o )
czytam y w jed nym z najw cześniejszych oskarżeń.
Syntetyczne ujęcie m otyw ów i sk o jarzeń zw iązanych ze „sty g - m atem salo n u ”, pojętego' nie ty lk o jak o zjaw isko n a tu ry e ste tycznej i psychologicznej, ale i społecznej dokonane już zostało w p rac y I. S ław ińskiej O komediach N orw ida (s. 44 i nast.). Pierw sza z w yróżnionych ta m gru p doty czy opisów zew n ę trz nych salonu •— tła, d ru g a — salonu jako tła dom yślnego tra w ę
-sta c ji rozm ów salanow ych (wiersze: Co jej powiedzieć,- Dobra
wola, Ostatni Despotyzm), trzecia — to c h a ra k te ry sty k a salonu,
pojętego jako środow isko społeczne, cyw ilizacyjne (cykl V. M. —
N e r w y , Czem u, Po bal?, Marionetki) i czw arta wreszcie — to '
m o ty w W ielkiej D am y, zrośniętej d la po ety nierozłącznie z ow ym „styg m atem sa lo n u ”. Dwie pierw sze z w yróżnionych g ru p w y p a d n ie w dalszym ciągu rozdziału podporządkow ać dw u dalszym . Salon opisyw any w izualnie i salon, stanow iący tło dla rozm ów będzie nas in te reso w ał przede w szystkim jako środek c h a ra k te ry s ty k i środow iska ludzkiego' „ sty g m atem ” ty m o b ję tego. W e w szy stk ich p raw ie w ierszach, op erujących opisem sa lonu, opis ten słu ży pośrednio ironicznej c h arak tery sty ce jego m ieszkańców — poprzez w ym ow ne zestaw ienie ko m fo rtu w n ę trz z bezm yślnym n iedostrzeganiem praw dziw ych w artości. W y star czy p rzyp om n ieć tu , cy tow any w pracy W yki opis w n ętrza z po sągam i w ielkich ludzi w w ierszu Sława 30 i z faryzejskim zam y k a n ie m oczu n a sąsiedztw o in n y ch kręgów społecznych, jak w obrazie p apierow y ch tw a rz y k a rt z w iersza Pismo, lub k il kom a pociągnięciam i .naszkicow anym w n ę trz u salonu P a n i B aro now ej „ k tó ra p rz y jm u je bardzo pięknie...” (Nerwy).
Rów nież d ru g i ty p — salon jako tło rozm ów, sprow adza się ostatecznie do tejż e roli. W iersze takie, ja k Ostatni D espotyzm ,
Dobra Wola, Malarz z konieczności, Lapidaria, a po części ró w
nież M arionetki i Pismo, m ają c h a ra k te r m niej lub więcej za m askow anych dialogów, służących rów nież pośredniej c h a ra k te ry sty c e środow iska.
T ow arzy stw o salonow e zostanie ukazane w różnych w ier szach z różnych n ieja k o p ersp ek ty w , poprzez swój stosunek do ró żn y c h zagadnień. N ajw dzięczniejszym do tego środkiem jest oczyw iście w łaśn ie w p row adzanie tra w e stac ji rozmów.
T akim i parodiam i rozm ow y tow arzyskiej, w ydobyw ającym i jej w ielo- a raczej bez- tem atów ość są w iersze Ostatni
IR O N IA U N O R W ID A 199 t y z m i Dobra W ola. 31 Iro n ia w yg ryw a jak zw ykle k o n tek st —
tu- m ianow icie przypadkow e zestaw ienie tem atów , na k tó re ro z mowa kolejno przeskakuje. Szczególnie w ażną rolę odgryw a tu praw o k o n tra stu — zestaw ianie tem a tó w n ajb łah szy ch z n a j
pow ażniejszym i.
O m aw iane uprzednio utw ory , w ym ierzone przeciw pew nym typom twórczości czy to literack iej, czy n au k ow ej, u kazy w ały w krzyw ym zw ierciadle ironii współczesną cyw ilizację n iejak o o d stro n y jej w y tw o ró w i ludzi bezpośrednio zw iązanych z tw ó r czością. W iersze o tem atyce salonow ej sięgają ju ż do ludzi s ta nowiących kręgi konsum entów odpow iedzialnych za b ra k i te] twórczości.
P arodia, sięgająca tu niejed n o k ro tn ie do zestaw ień w y do by w ających zew n ętrzny kom izm sy tu a c ji czy zd arzen ia — poprzez odnoszenie jej do tematów^ najpow ażniejszych, do zagadnień kluczow ych, przestaje być ż a rtem — sta je się znow u w łaśnie ironią. Obie k a ry k a tu ry m otyw ów pow ieściow ych w zbu d zają jeszcze śmiech, w Pow ieści zdław iony już zresztą przez końcow y kom entarz. M ożna uśm iechnąć się jeszcze i n ad Tezą, czy roz b raja ją c ą au to c h a ra k te ry sty k ą k a ry k a tu ra ln e g o podm iotu lirycz nego — k ry ty k a z fraszki K w ir y ty . Ciągle są to jeszcze k a ry k a tu ry , któ re m ogłyby dotyczyć tylko nieudolności ludzkiej i jej sm utnych, ale przecież i śm iesznych rezultatów . W iersze o te m atyce salonow ej sięgają do sam ych ludzi, do tegO' co zostało w nich skreślone sy ntetyczn ie w ironicznym ty tu le w iersza ja k o „Dobra W ola”.
Salon ukaże się nam , jak już w spom niano, poprzez sw ój sto su n ek do różnych zagadnień. Je d n y m z najczęstszych będzie p ro blem sztuki i sto su n k u do niej, sto su n ku osądzającego i c h a ra k teryzującego środow isko.
Nię będzie tu już chodziło o fałszyw ą sztukę czy złą powieść, ale o zupełne niedorośnięcie ludzi do p ro b lem atyk i zw iązanej z praw dziw ą sztuką.
R e p re ze n tu je sztukę najczęściej a rty s ta w prow adzany do u tw o ru jako antag o nista salonu. U kład sił przypom ina więc kon cepcje kom ediow e N orw ida. S tru k tu ra dialogow a częsta, ja k to w yżej w spom niano, w w ierszach o tej tem atyce — wiąże je rów nież z d ram aty czn ą tw órczością poety.
A n tag on istą a rty s ty lub podm iotu lirycznego reprezentująceg o w łaściw y sto su n ek do sztuki jest albo zbiorowość — „tow arzy s tw o ”, albo postać sy n te ty z u ją c a jego cechy. Najczęściej — zno w u podobnie jak w kom ediach — będzie to kobieta, W ielka D am a (Malarz z konieczności, częściowo Marionetki).
S a ty ra N orw idow ska u k azuje przede w szystkim rzeczyw i ste niedorośnięcie środow iska salonu do p ro b lem aty k i zw iązanej z p raw d ziw ą sztuką, najczęściej poprzez zestaw ienie go z pozor ny m zainteresow aniem , jakim salon sztukę otacza. Bezlitośnie u k azu je w łaściw e oblicze p o d trzy m y w an y ch pozornie pięknych tra d y c ji m ecenatu:
Treści cudne smakiem, a ciem ne czasy I ciągłe postępu zdobycze,
U czyniły, że są dziś Mecenasy... A leż są i m ecenasowicze...
(D zi e n n i k i Epos)
O pieka nad sztu k ą polega n a tym , że: Gdzie na pięćset um ie czytać pięciu, Gdzie na pięciu czterech zapał kłamie, — D edykować tam konieczna Księciu,
Kanclerzow i, lub dowcipnej Damie...
(D zi e n n i k i E p o s}
T ypow a postać „M ecenasa” pojaw ia się i w w ierszu Lapidaria. P ro b le m a ty k a p rzypom ina zakończenie noweli A d Leones. I tu ta j w o stateczn ym w y n ik u sztu k a m a się sprow adzić do dogo dzenia am bicjom i gustom „M ecenasa”, reprezentującego zaple cze m a te ria ln e dla tego ty p u sztuki.
P oczątkow a p a rtia „R zeźbiarza” jest ciekaw ym sform ułow a n iem isto ty sztu k i plastycznej:
IR O N I A U N O R W ID A
Cała plastyki tajemnica Tylko w tym jednym jest, Że duch — jak błyskawica, A chce go ująć gest.
T ym ostrzej k o n tra s tu je ona z n a stę p u jąc ą bezpośrednio po tem w ypow iedzią „M ecenasa”. E ty k ieta słow na postaci, w zesta w ieniu z jej naty ch m iasto w ą c h a ra k te ry sty k ą pośrednią — jest niejako ironiczną definicją m ecen atu w spółczesnego N orw idow i. C hw yt to w poezji tej częsty i w y p ad n ie w rócić do niego w d al szych rozdziałach niniejszej pracy. M ecenas okazuje nie ty lko zupełne niezrozum ienie całej poprzedniej w ypow iedzi a r ty s ty .— podaje on rów nocześnie w łasną, p ozy tyw ną koncepcję sztuki:
Skoro sztuki dziwne m isteria Pojm ujesz tak, mistrzu rzeźbiarzu Niech już śp. Waleria
(Moja żona) ma na cmentarzu Twego dłuta m onument — Niech już będzie z kamienia A nioł w akcie modlenia Patrzący na postument Gdzie herby dwa po stronach W floresach i koronach...
Przynależność społeczną „M ecenasa” o k reśla ją i — p o dk re ślają niedw uznacznie owe „h erb y d w a ” . Nie jest to więc po prostu kupiec czy finansista, jak w A d Leones, ale w łaśnie czło w iek przynależn y od klasy, posiadającej tra d y c ję m ecenatu w innym , w łaściw ym sensie.
Równie pozorne, modą dyktow ane, zaintereso w anie dla sp ra w sztuki, jak zresztą dla w szelkiej w ielkiej p ro b lem aty k i, r e p re zen tu je postać W ielkiej D am y z w iersza Malarz z konieczności, dopuszczającej do siebie a rty stę w czasie w olnym od n a jis to t niejszych dla niej zajęć z fry z jere m i m odniarką. A rty sta i ty m razem sięga do spraw pow ażnych (m ądrość, miłość, łza...). D w u krotnie ukazana re a k c ja kobiety, k tó ra pozw ala m u mówić:
Owszem, lecz spiesz się, w łaśn ie bowiem czas, Gdy fryzjer Pinettim zwany,
Przyjdzie — a za nim służebnice wraz Mnogie przyniosą falbany... —
u k a z u je znow u zu pełnie jej n ied o rastanie do problem atyki tego ty p u . Ostatecznym , w nioskiem jak i in te rlo k u to rk a a rty s ty w y prow adza z całej rozm ow y je s t stw ierdzenie: „W ieczór mój p ra w ie stra c o n y ” . U w ieńczeniem jej c h a ra k te ry sty k i jest trzecia i o sta tn ia w ypow iedź a rty s ty , zw racającego się do niej z prośbą o pozw olenie zrobienia jej p o rtre tu „z n a tu r y ”. S łużenie jako m odel do ry su n k u o kazu je się jed y n ą form ą przysłużenia się spraw om sztuki, do jak iej zdolna jest W ielka Dama,
W w ierszu M arionętki w prow adzona w zw rotce czw artej ad resa tk a m onologu — rów nież k o b ieta — rep re z e n tu je znowu w y tw o rzo n ą przez św iat cyw ilizacji w spółczesnej niezdolność do d o strzeżenia w szelkiej praw dziw ej wielkości. Stąd ironiczne słow a o „m ałości św ia ta ”, takiego jak i jed yn ie dostrzec potrafi. Do k o b iety tej zw rócone jest też p y tan ie retory czn e otw ierające poszczególne zw ro tki (I, III) — „ Jak się nie nudzić?”
Z estaw ienie tego początkow ego p y ta n ia z n astępu jącą po nim , pozornie logiczną, jego m otyw acją, sięgającą znowu do m otyw ów najpow ażn iejszy ch — obnaża w rezultacie jego bezsensowność:
Jak się nie nudzić? Gdy oto nad globem M ilion gwiazd cichych się świeci.
A każda inna jaśnieje sposobem, I w szystko stoi i leci...
albo:
Jak się n ie nudzić na scenie tak małej, Tak niem istrzow sko zrobionej,
Gdzie w szystk ie w szystkich Ideały grały A teatr życiem płacony.
P ow róci i tu ta j fałszyw y stosunek do poezji, trak to w an ej ty m razem jako środek do zabicia tej nudy:
Co by tu, proszę Pani, zrobić, C zy pisać prozę, czy w iersze — ?
IR O N IA U N O R W ID A 203 L ekarstw o n a ową „ n u d ę” z n a jd u je salon w e w łasn ym tr y bie życia, .scharakteryzow anym już bezpośrednio przez podm iot w zakończeniu wiersza:
I
...znam dzielniejszy sposób Przeciw tej nudzie przeklętej, Zapomnieć ludzi, a bywać u osób — Krawat m ieć ślicznie zapięty...
W arto w o statn iej w ypow iedzi zwrócić uw agę na znam ienne d la N orw ida rozróżnienie człow iek — osoba, w ra cające n ajczę
ściej dla c h a ra k te ry sty k i salonu (Pierścień W ie lk ie j D am y, K o n
cept i Ewangelia, A Dorio ad P h r y g iu m i in.)
K obieta zostanie ukazana poprzez swój sto su nek do różn ych zagadnień w w ierszu Pamiątka. W czterech, analogicznie zb u dow anych, zw rotach pow tarza się m otyw zestaw ienia przykrego, czy w ręcz tragicznego w ypadku z przypuszczalną i pozornie zalecaną przez podm iot liryczny reak cją n a niego ad re sa tk i w ie r
sza, k tó ra sm utek i żałobę p o tra fi w y k o rzy stać dla „uzalo tn ie- nia w dzięków ”, listek zerw any n a cm entarzu p rzegrać w zielone, a za u m arły ch m odlić się — „p o w eselu ”. Rów nocześnie i te n w iersz daje ironiczny obraz całego św iata, w k tó ry m k ażd y fa k t s m u tn y zostaje n aty ch m iast z a ta rty przez in n e zdarzenia.
T ym razem już nie ty lk o w rozm ow ie p rze p lata ją się i n a stę p ują n aty chm iast po sobie sp raw y fry z je ra i miłości — p raw o to zostaje rozciągnięte na całe życie:
A jeśli karta będzie pogrzebowa Po rogach ulic czernić się z nazwiskiem , ' Ty odwróć oczy, wraz podąży nowa,
Oczekiwanym ciesząc w idowiskiem ...
W om ówionych w ierszach środow isko salo nu było oceniane i charakteryzow ane poprzez ukazanie jedn ego jego p rze d staw i ciela. W iersze Dobra Wola i Ostatni D e sp o tyzm w p ro w ad zają r e prezentację grupow ą.
Tłem dom yślnym tra w e stac ji rozm ów Jest w obu, ja k to już powiedziano, salon. I tu ta j rozm ów cy c h a ra k te ry z u ją się sam i