• Nie Znaleziono Wyników

View of Imperativus na tle antycznej teorii czasownika

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Imperativus na tle antycznej teorii czasownika"

Copied!
47
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N IK I H U M A N IST Y C Z N E T om X X IX , z e s z y t 3 — 1981

REM IGIU SZ POPO W SKI

IM PERATIVUS NA TLE A N TY C ZN EJ TEORII C Z ASO W NIK A

I. K W ESTIA AEIDE

Czasow nik w szedł po raz p ierw szy do europejskiej litera tu ry pięknej w postaci trybu rozkazującego. Homer, n ajd aw n iejszy ze zn an ych poetów Zachodu, zaczął sw ą pieśń o g n iew ie A chillesa słow am i: Mrjvtv aei&e, d ea,

„Gniew opiew aj, bogin i”. AbSe, „op iew aj” — to w ła śn ie ów p ierw szv czasow nik i im perativus. Twórcą poem atu zwraca się nim do bogini. Ś m ier­ te ln y człow iek zdaje się rozkazem w yznaczać zadanie istocie n ie śm ie r te l­ nej. U siłuje podporządkować ją sw ojej w oli. Zaniepokoiło to bogobojnych ludzi antyku. W yzw oliło k w estię nie tylk o religijną, ale i filozoficzn ą, dziś p ow ied zielib yśm y lin gw istyczn ą. Z ajęły się nią w ielk ie u m y sły sta ro ży t­ ności. F ilozofow ie, retorzy, filolodzy,, gram atycy pow tarzali pytanie: D la­ czego Homer ośm ićlił się rozkazyw ać bóstw u, zam iast je prosić? 1 N ie ­ którzy obw iniali poetę o brak p ietyzm u, inni u w ażali za sw ój obow iązek ow ego użycia im peratiw u bronić. K w estia ta okazała s ię tak intrygu jąca, że poprzez średniow iecze dotarła do czasów now ożytnych. J eszcze n ie je­ den filolog dw u dziestego w iek u uznał za w ła ściw e dać na nią sw oją od­ pow iedź 2.

Tę w ielow iek ow ą d ysku sję na tem at H om erow ego im p eratiw u aei6e sprow okow ał sofista Protagoras. Tak przynajm niej m ożem y sądzić na pod ­

' Aura u){ TrpoatccacRöv so u xr| |iouor| xou ouxi cprjotv toę ei)xo[i8voę avxr|; T z e t z e s . Ścholia in Uomeri Iliadem. W: P. M a t r a n g a . Anecdota Craeca e mss. bibliothecis Vaticana, Angelica, Barberiniana, Vallicelliana, Medicea, V indobotiensi d e prom pta edidit et indices addidit[...]. H ildesheim 1971 (p rz ed ru k z 1850) s. 374 w. 7 n.

2 Przegląd prac na te m a t użycia im p e ratiw u i o p ta tiw u w te k sta c h m odlitw a n ­ tycznych, w tym także na te m a t aaöc, zob.: W. B e s c h e w 1 i e w. K r itik der bishe­ rigen Ansichten über den Gebrauch des I m p e ra tiv s und O ptativ s im griechischen Gebet. W ürzburg 1925 (m aszynopis).

(2)

46 R E M IG IU S Z P O P O W S K I

sta w ie p ew n ej w zm ianki w P o e ty c e A r y sto te le s a 3. A bderyta zarzucił tw órcy Iliady nieudolność posługiw ania się form am i czasownika w zw ro­ cie do m uzy. W ydaw ało się poecie, tw ierd ził A rystoteles, że prosi boginię, a w rzeczyw isto ści to jej rozkazyw ał. Z relacji S ta g iry ty w ynika, że Pro­ tagoras uznaw ał tylk o jedną funkcję im peratiw u: funkcję rozkazodawczą. S em an tyk ę form słow a potraktow ał apriorycznie i, m ówiąc o aEtÓ£,.nie odróżnił język a, jako tw oru ab strak cyjn ego (la langue), od konkretnej m o­ w y (la parole)*. Tę różnicę dostrzegł natom iast A r y sto te le s5. W ydobycie, w ed łu g niego, w konk retn ym m ów ieniu nakazu czy prośby, intonacji p y- tajnej lub orzekającej albo inn ych postaci m ow y zależy od u m iejętności sp ecja listy , na przykład od aktora 6. D obry recytator — jak, zdaje się, chce pow ied zieć S tagiryta — m oże m odulow ać im perativus nie, tylk o na rozkaz, lecz tak że na prośbę, życzen ie, zachętę itp. Stąd H om erow i, zda­ niem m istrza p eryp atetyk ów , niczego sensow nego w spraw ie im peratiw u aEiôe zarzucić nie można. W yw ód A rystotelesa nie jest jednak jasny. Do­ puszcza różne interpretacje. N iek tórzy k ry tycy tekstu wątpią naw et, czy ta część P o e t y k i jest au ten tyczn a T. W każdym razie w yjaśn ien ia S ta giry ty albo n ie p rzekon ały p óźniejszych filologów h ellen isty czn ych , albo b y ły im n ieznane, skoro nadal bronili zasadności użycia przez H om era ow ego im ­ peratiw u U ciekli się w tym do w łasnej argum entacji filologiczn ej. A n sto

-3 P o etyka 1456b: T<av 61 aept xr|v Xeçlv ev pev eoxtv eiôoç Oetopiaç ta a z j a t a tt]ç

XfÇsaiç, a tOTiv EtftFvai xïi; i>noxpixixr|ç xat row xryv xotai>xr|v exovxo; cpziXExxovixryv, otov

ri evtoXi) xat ri cx’xU xotl ô'hX'l01? xai nneiXrj xat eptoxr|oiç y.at airoxpiatç, xut éi.xi aXXo rot-

oaxov.

ria p a yap xrjv xouxtov yvcooivrj ayvoiav odôev eiç x r | V jroirçxixiyv EJtmptjpa tpEpExat, o xi xat

aÇtov ajrouôriç. Ti yao av xiç uitoXuflot x|(.tapxr;aOai, a Ilpoixayopa; enixipa, oxi euxiottai otopEvoç Emxaxxei euuov «pr|viv aEtôe, Osa»; xo yaQ xeXEiioai, <prj<n, noteiv xt r) pą, EmxaÇiç Eoxtv (wyd. J. H ardy. P a ris 1965). „Do zagadnień zw iązanych z m ów ieniem należy m iędzy innym i sposób in te rp re ta c ji rodzajów mowy. Je st to p rzedm iot wiedzy ak ­ to ra oraz sp e cja listy w tych sp raw ach . Chodzi na przy k ład o w iedzę, czym jest nakaz, czym prośba, orzekanie, grożenie, pytan ie, odpow iadanie i tym .p o d o b n e.

W edług w iedzy lu b niew iedzy tych sp ra w nie m ożna niczego godnego uw agi zarzucić ja k ie jś poezji. Bo inaczej jak m ógłby ktoś uw ażać, że zbłądził P rotagoras, gdy zarzuca poecie, że chce prosić, a tym czasem rozkazuje, m ów iąc prçvtv aeiós. ÓEa? Gdyż, ja k pow iada, w ezw ać do czynienia czegoś, lub nie, jest n ak a ze m ”. (P rze­ k ład w łasny R.P.).

4 A r i s t o t e l e s . D ell’ arte poetica. A cura di C arlo G allavotti. V erona 1974 s. 169.

5 A r i s t o t l e . Poeties. In tro d u c tio n , C om m entary and A ppendixes by D. W. Lucas. O xford 1968 (przed ru k 1972) s. 197; K. S v o b o d a . L ’esthétique d ’Aristote. (A risto telo va estetika). B rno 1927 s. 56.

* W yżej przypis 3.

7 Np. G. F. E l s e . A risto tle ’s Poeties. T h e A rgum ent by[...]. C am bridge 1967 s. 567.

(3)

I M P E R A T I V U S N A T L E A N T Y C Z N E J T E O R I I C Z A S O W N IK A 4 7

nikos na przykład pow iedział, że tw órca Iliady, posłu gu jąc się w inw okacji do m uzy form ą im peratiw u zam iast optatiw u, sk orzystał z tak zw anej li­ cencji p oetyckiej i z p oetyckiej k o n w e n c ji8. On i inni filolo d zy w sk azyw a li na podobne u życie im peratiw u zarów no w w ielu inn ych m iejscach Iliady i Odysei, jak i w utw orach p óźn iejszych poetów , na przykład H ezjoda. Pindara, A ntym acha z K olofonu 9. T łu m aczyli racjon alizu ją c,.ż e tak na­ prawdę to ow i tw órcy nie m uzom rozkazyw ali, ale sobie sam ym 1#. W cza­ sach późniejszych b izantyjczyk Eustathios w yjaśn iał, że zarów no H om ero­ w e aEiSe, jak w ogóle im perativus, nie m usi w sk azyw ać na zw ierzchność rozkazodaw cy nad tym , komu i co rozkazuje. Form y im p eratiw u n akła­ niają tylk o i zachęcają do działania; nie ma w nich siły zm uszającej do czynu n . Nadto, gd yb y poeta, w edłu g E ustathiosa, odczuw ał n ieśm iałość wobec bogini albo strach, albo gd yby nie w ierzy ł, że ona go w ysłu ch a, wtedy" aaóe zam ieniłby na form ę op tatiw u 12. U życie im peratiw u n ato­ m iast św iad czy o jego prześw iadczeniu, że bogini ria pew no go w ysłu ch a. T zetzes w yraził pogląd, że H om er zw raca się do m uzy d latego, poniew aż chce opow iedzieć rzecz nową, dotychczą^ nikom u nie znaną 13.

Filolodzy czasów n ow ożytn ych są św iad om i p łyn n ości granic d esy - gn acyjn ych trybu. F unkcje jedn ego trybu przejąć m oże sporadycznie lub n aw et na stałe inn y tryb. S tw ierdzono to n ie ty lk o w zak resie języ k a sta - rogreckiego, lecz rów nież na przykładach w zięty ch z języ k ó w n o w o ży t­ nych. Francuskie veu ille i sache, na przykład, b y ły p ierw otn ie form am i trybu subjonctif, ale na sk utek stałego używ an ia ich w fu n k cji im pera­ ty w n ej u trw aliły się jako im perativus. Podobnie w n iem ieck im d aw n y optativus zatracił sw ą w łaściw ą fu n kcję i zachow ał się jako .^imperativus grzeczn ościow y” ł4. J eśli chodzi o Hom era, to zauw ażono, że u n iego nie

* Oti xai’a t t ) v jioit)Tixr]v aÄeiav ą auvtjfteiav Xanßavsi Ta icoosraxTiy.a avri e v x t i x c o v .

W edług M. M ühm elt. G riechische G ra m m a tik in der V e rg ilerklä ru n g : M ünchen 1965 s. 112; por. H. E r b s e. Scholia Graeca in H om eri Iliadem , (Scholia vetera). R ecensuit [...]. Vol. 1. B erolinum 1969 s. 5 w. 41 n.

9 E r b s e , jw. vol. 1 s. 5.

19 Tam że: ov j.axa aXr)9et«v t a t; novaaig emraocovoi, aXX eauroię; por. T z e t z e s , jw. s. 374 w. 20 n.

n Ioteov öe xai oti to atihc xai 0X10; xa jipooraxTixa ov e | avayxr|g vjtepoxtiv Stj^ovoi

tou jtpoqjEpovto? aura Jtpooouaou jtpo; to jipocTaaoo|ievov ei ną jtov y.ata Tt ov(.ißa|ia xai

jtote. Yjioxivovm yaq (xovov Ta npooTaxTixa xai EpsOi^ovcn jipog tpyov, ov ¡.irfv xryv avdevTiav

tovto)? SsanoTixtpr evÖEtxvwrai. E ustathii C om m en ta rii ad H o m eri' Ilia d e m et O dys-

seam. Hildesheim 1970 (przedruk z 1825-1830) 10,31 nn.

11 Et 6 e j i o t e 6ixjo)ma T i g v h e o t i v r ) ifoßog r | atöiog rj EipEoig r ] aXXt) Tię sv6ii|ię <pv0txr|;

0epfioTr)TOg Ev6ia6eT0g, t o t e o v t i jipootaxTixov euxTixuig o Xoyog oxiHiarigSTai. Tamże c d.

1S Jw . s. 374 w. 7 nn.

14 J. G o n d a. T he C haracter of th e Indo-E uropean Moods. W ith Special Regard to G reek and Sa n skrit. W iesbaden 1956 s. 53 n.

(4)

48 R E M IG IU S Z P O P O W S K I

ty lk o atibe, ale w ie le innych słów w form ie im peratiw u bierze na siebie fu n k cję optatiw u. Obliczono, że w Iliadzie ma to m iejsce 54 razy, a w O d y ­

sei 29 1S. W iedzą także filolodzy i gram atycy dzisiejsi, że im p erativu s m o­

że posiadać różne stop n ie siły rozkazodaw czej: od zerow ego poprzez przy­ zw olen ie, zachętę, prośbę, przyn aglen ie, aż do au torytatyw n ego rozkazu ł®. M imo to jednak n iektórzy nadal podejm ują antyczną k w estię aetSe i szu­ kają n a w et p ozajęzyk ow ych argu m en tów dla jego obrony. K. Ziegler tw ierd zi, że przed V w iek iem H ellen i b y li m niej pokorni i m niej religijn i i że w ła śn ie d latego H om er i inni ep icy ośm ielali się w yrażać bóstw u swą w o lę w form ie im p eratiw u 17. P rym ityw izm em k u ltu ry duchow ej próbuje w y ja śn ić u życie &ei5e J. Th. B eckm ann 18. H ellen i epoki archaicznej m ieli się kierow ać, w ed łu g W. H aversa, w stosunku do bogów zasadą do u t des, d latego n ie prosili ich, lecz im n a k a z y w a li1B. Jeszcze inaczej u siłu je bronić tw órcę. Ilia d y J. Gonda. M ówi on, że H om er wprow adzając do inw okacji im p erativu s, n ie dopuścił się nietaktu. Taka forma przejaw ia tylk o w ięk ­ szą b ezp ośredn iość i natarczyw ość m od litw y 20.

Podane w y ż ej opinie n ow ożytn ych uczonych o aeiSe w ydają się błahsze niż m y śli lud zi an tyk u i chyba nie zaw sze oparte na rzeteln ej w ied zy o k u ltu rze H om erow ego pokolenia. W yrosły one zresztą w dużej części na gru n cie badań h istorii m od litw y. N ie w ie le m ają w sp ólnego z teorią litera ­ tu ry czy z m etodam i naukow ego językoznaw stw a. D ziś każdy teoretyk i historyk litera tu ry, każdy sp ecjalista gen oiog w ie, że antyczna epopeja zaczynała si^ z w y k le od inw okacji do m u z y 21. Często n aw et poszczególne

15 T. B e c k m a n n . Das Gebet bei Homer. W ürzburg 1932 s. 49 nn.

16 Np. E. S c h w y z e r. G riechische G ra m m a tik auj der G rundlage von K. B ru g m a n n s G riechischer G ra m m a tik. Bd. 2. S y n ta x und sy n ta k tisc h e S tilistik ve rv o llstä n d ig t und herausgegeben von A. D ebrunner. Aufl. 3. M ünchen 1966 s. 340; W. B r a n d e n s t e i n . G riechische Sp ra ch w issen sch a ft. Berlin. Bd. 2. W ortbildung un d F orm enlehre. 1959 s. 96; Bd. 3. S y n ta x . 1. E inleitung. Die F lexibilien, 1966 s. 133; -R. K u e h n e r , B. G e r t h. A u sfü h rlich e G ra m m a tik der griechischen Sprache. H annover. Teil 2. Satzlehre. Bd. 1. 1898 (p rz ed ru k 1966). Bd. 2. 1904 (przedruk 1966) § 397,1; F. B l a s s . G ra m m a tik des n eu tsta m e n tlic h e n G riechisch. B e arb eitet von A. D ebru n n er. A ufl. 10. G öttingen 1959 § 387; A. T. R o b e r t s o n . A G ram m ar of th e G reek N e w T e sta m e n t in the Light of H istorical Research. L ondon 1914 s. 946 n.; J. H u b e r t S y n ta x e grecque. Ed. 3. P aris 1960 (p rzed ru k 1972) § 205 n.

17 De pre eationum apud Graecos fo rm is quaestiones selectae. W roclaw 1905

s. 11. '

18 Jw . s. 49 nn.

18 W. H a v e s (rec.). Griechische G r a m m a t ik auf der Grundlage von Eduard Sch w yze r. 2. Bd. S y n t a x und sy n ta ktisch e Stilistik. „A nzeiger fü r die A lte rtu m s­ w isse n sc h a ft” Bd. 4:1951 szp. 134.

20 Jw .-s, 54 p rzypis 1.

21 E. M i o d o n s k a - B r o o k s, A. K u l a w i k , M. T a t a r a. Z crys poetyki. W arszaw a 1978 s. 147.

(5)

I M P Ï R A T I V U 3 N A T L E A N T Y C Z N E J T E O R I I C Z A S O W N IK A 49

części eposu sygn alizow an e b y ły przez zw rot do m uzy lub ja k iego ś inn ego bóstwa. Mówi się, że była to pew na k onw en cja literacka. U św iad om ion o to sobie zresztą już w starożytności. K toś jednak ową k o n w en cję m usiał zapoczątkować. Zw rócił się do bóstw a na początku sw ego dzieła z w łasnej in icjatyw y, a nie ze w zględu na obow iązującą tradycję. P rotagoras i jego starożytni następcy sięgali w łaśn ie do początków , to je st do n ajstarszej ze znanych im epopei. I intrygow ało ich zarów no to, że poeta otw iera sw ą pieśń m odlitw ą, jak i to, że u żył w niej im p eratiw u zam iast optatiw u. W y­ niki dociekań n ow ożytn ych h istoryk ów m od litw y m niej nas tu obchodzą, zdum iew ają natom iast obserw acje starożytn ych kom entatorów . Zadziwia po pierw sze to, że dzięki H om erow em u aeiSe reflek sja nad tryb em rozka­ zującym w yprzedziła w nauce reflek sję nad czasow nik iem w ogóle. Zanim w yodrębniono czasow nik jako jedną z części m ow y już d ysk u tow an o nad im peratiw em . Drugą rzeczą zw racającą naszą u w agę je st to, że n a jw sześ- niejsze pytanie, jakie nauka p ostaw iła w zw iązku z trybem rozkazującym , było pytaniem o fu n kcję sem antyczną. Z pow odu aei&e zastanaw iano się, czy im peratiw us oznacza tylk o rozkaz, czy także prośbę, m o d litw ę lu b inn e stopnie postaw y w o lu n ta ty w n ej. Po trzecie od kryw am y, że od początku analizow ano im p erativu s wraz z k ontek stem . U w zględ n ion o m ian ow icie w badaniach nie tylk o samo słow o m ające postać im p eratiw u, ale także nadaw cę i w yk on aw cę nakazu. N ie jeden w yraz, ale całe zdanie potrakto­ wano jako nakaz. G dyby do k w estii aeióe zabrali się n ajp ierw gram atycy, m ów ilib y m oże o jego form ie flek sy jn ej, o iloczasie, o fu n k cji sy n ta k ty cz- nej. G ram atycy jednak p ojaw ili się na arenie nauki dopiero później. P ierw si w zięli na w arsztat badaw czy słow o oieióe filozo fo w ie i retorzy. Ich pytania d o ty czy ły struktury, fu n kcji, d esygn acji. Tak w yp rzed zili n iek tó ­ re kierunki n ow ożytn ych badań język ow ych o praw ie dw a i pół tysiąca lat.

II. CZASOW NIK W TEO R II FILO ZOFO W

Czasow nik otrzym ał w h elleń sk iej term in ologii język ozn aw czej im ię prjuo. U tw orzone ono zostało z tem atu ♦Fêotj- i z form atu -pa. T em at ów w ystęp u je w form ach êqü), lępądąy, eî^rjuai, „m ów ić” . S u fik s słow otw órczy -ua tw orzył pierw otnie n azw y czynn ości dokonanej. D osyć szybko prze­ chodziły one poprzez proces konkretyzacji w n azw y w y tw oru 22. ‘ Ptjua

__________s____

° A. D e b r u n n e r . G riechische W ortbildungslehre. H eid elb erg 1917 § 3C9-3U: F. M. A b e l . G ram m aire du grec b ib lijn e su iv ie d ’u n ch o ix de papyrus. P a ris 1927 s. 110; P VC h a n t r a i n e. La fo rm a tio n des nom s en grec ancien. P a ris 1933 ( p rz e ­ dru k 1968) § 134-147; S c h w y z e r , jw. 1. Bd. A llgem einer Teil. L autlehre. W ort-

bildung. Flexion. 3. Aufl. M ünchen 1959 s. 522-524.

(6)

50 R E M IG I U S Z P O P O W S K I

zatem w ed łu g a n alizy słow otw órczej oznaczało jak ikolw iek w y tw ćr m ó­ w ien ia, to je st zarów no p ojed yn cze „ w yp ow ied zen ie” w znaczeniu „ w y ­ raz, sło w o ”, jak też złożoną strukturę: „zw rot, w yrażen ie, p ow ied zen ie”, jak w reszcie n a w et bardzo długą w ypow iedź: „m ow a” 23. Te pierw otne .znaczenia p ośw iadczon e są n ajp ierw w poezji (A rchiioch, 50; Thoognis, 1152; S im onid es, 37, 14, 92; Pindar, Pieśni n e m e js k ie 4, 6) później także w prozie (Herodot, 7, 162 (v.l.); T u k id yd es, 5, 111, Platon, Fedon 102b; A jsch in es, 3, 72). P o ja w ie n ie się tech nicznego znaczenia „czasow nik” jest zw iązan e z historią w yod rębn iania przez naukow ą reflek sję poszczegól­ n y ch części m o w y . ,

*Pxpa jako tech niczny term in język ozn aw czy oznaczający czasow nik

pow stał poprzez p rzeciw staw ien ie go „n azw ie” ifvona. Dokonało się to po raz p ierw szy (oczy w iście w zakresie zachow anych pom ników p iśm ien ­ n ictw a h elleń sk iego) z okazji rozważań nad zw iązkiem znaków języko­ w ych, a ściślej — nazw , z ok reślan ym i przez nie rzeczam i. Chodziło o roz­ w ik ła n ie problem u, czy i w jaki sposób n azw y i ca łe w yp ow ied zi oddają naturę tych rzeczy. Z w olen n icy teorii podobieństw a nazw do rzeczy w i­ dzieli zw iązek m ięd zy nazw am i a naturą rzeczy w fo n etyczn y ch cechach tych nazw . Spraw dzało się to zw łaszcza na w yrazach p ierw otnych. Ś w ia­ d ectw o takich poglądów zn ajd u jem y w pism ach Platona. Logiczna w y ­ pow ied ź (Xóyoę) czytam y w K r a ty lo s ie — naśladuje naturę rzeczy podob­ nie jak nam alow an y o b r a z 24. D zięki odpow iedniem u układow i różnych barw i lin ii m ożem y na obrazie poznać istn iejącą poza nim rzecz. W w y ­ pow ied zi słow n ej ów zw iązek z rzeczą w yraża dostosow any układ liter YpoimutTa. Mpgą to być lite r y (u Platon a m ają one tak że znaczenie głosek 2S) 1. „obdarzone gło sem ”, to jest sam ogłoski, ta (pomarta; 2. litery (głośni) „nie posiadające głosu, n iem e”, to jest spółgłoski niem e, aqxova xal aę&oyya, lub w reszcie (3) litery (głoski) „nie posiadające głosu, ale też i nie n iem e” 26, są to tzw . p ó łsa m o g ło sk i27. L itery-głosk i są n ajm n iejszym i elem entam i (otoixeta) w yp ow ied zi. K ażda posiada cech y w yróżniające ją od w szystkich pozostałych 28. U kład głosek tw orzy sylaby. Z kolei przez składanie sylab pow stają ovo^ata i ^r^wna, to jest „n azw y” i „czasow niki” lub lep iej „orze­

23 Z. A b r a m o w i c z ó w n a . S ło w n ik grecko-polski. T. 1-4. W arszaw a 1958- -1965 s. v. £>»ipa.

14 Np. K ra tylo s 424d-e; 431c.

25 P lato n , a ta k że A rystoteles, nie m iał jeszcze technicznej nazw y dla oznaczenia głoski przeciw staw io n ej literze, to je st j'ej graficznem u zapisow i. Zob. A r i s t o t e. P oétique. T ex te étab li et tra d u it p a r J. H ard y , jw . s. 84 przypis do s. 58 w. 27).

26 K ra tylo s 424c.

27 A ry to teles n azw ie później półsam ogłoski rjittpoiva i jako ich ilu s tra c ję poda głoskę „s” i „ r ” (zob. P o etyka 1456b,25).

(7)

LM PER A T IV U S N A T L E A N T Y C Z N E J T E O R I I C Z A S O W N IK A 5 1

czen ia”.- Z nich natom iast rodzi się już „coś w ielk iego, p iękn ego i ca łeg o ” na podobieństw o obrazu nam alow anego przez m istrza. P ow sta je m iano­ w icie „logiczna w y p o w ied ź” — Aóyoę. Pom aga w tym d ziele „sztuka ono- m astyczna (to jest szuka nadaw ania nazw), retoryczna lub jeszcze jakaś inna” 29. W edług takiej gen ezy w yp ow ied zi logicznej jest obok 8voiaci częścią zdania. Oznacza, zdaje się, orzeczenie. W K r a ty lo s ie jednak o b y ­ dwa te term in y nie są jasno zd efin iow an e. Na szczęście w ięcej inform acji znaleźć m ożem y w Sofiście. C zytam y tam , że dwa są sposoby fon etyczn ego oznaczania rzeczyw istości: jeden poprzez ovoVaTa, drugi poprzez gr^ata 30. ‘ PrjM.01 służy do oznaczania czynności. F on etyczn ym n atom iast w y zn aczn i­ kiem w yk on aw ców tej ozynności jest b'vona 31. W ypow iedź nie będzie zdol­ na inform ow ać o czynności, o braku czynności, o istn ien iu czegoś, o tym , co jest lub nie jest, jeśli w yp ow iad ający nie połączy razem ovĄ«xTa i gryiam. Jed yn ie na skutek takiego zestaw ien ia pow stać m oże „logiczna w yp ow ied ź, pierw szy splot, fundam entalny i najkrótszy elem en t m o w y ” S2. Tą n aj­ krótszą w ypow iedzią logiczną jest zdanie, np. revdęajjtoę n,av{łdv£i. Logiczna w ypow iedź inform uje o tym , co istn ieje teraz albo w przeszłości, albo w przyszłości, ale także o tym , co ow o istn iejące robi. D latego o autorze lo­ gicznego zdania można pow iedzieć, że on nie tylk o daje n azw y (óvoua£eiv), ale że także m ówi (keyeiv )33. Inaczej m ów iąc, ną logiczną w y p ow ied ź składa się nadaw anie nazw rzeczom lub osobom i ok reślan ie ich c z y n n o ś c i34. Platon zatem m ów i o czasow niku jako o części zdania, przyp isuje mu funkcję oznaczania czynności i uważa go za n iezb ęd ny człon logiczn ego w ypow iedzenia.

Zdaniem F. M. Cornforda P lafon ow e w yjaśn ien ia na tem at gi]M.a są nazbyt, jak na tak w ielk iej m iary filozofa, m ętne. U w aża, że naukę o czasow niku szeroko rozw inęli już w cześn iej sofiści, a P laton , n ie chcąc powtarzać rzeczy znanych, od w ołuje się tylk o do tr a d y c ji35. J est bardzo prawdopodobne, że sofiści stw orzyli w łasną i chyba w ogóle pierw szą teorię czasownika. Nie zachow ała się ona jednak do n aszych czasów.

U A rystotelesa pojęcie jako term in u lin gw istyczn ego, jest już nieco w yraźniej niż w dziełach Platona sprecyzow ane. Jednak nadal nie oznacza ono czasownika sensu stricto. Nadal Q%ia — to orzeczenie w sze­

29 Tam że 425a. 39 261e.

31 To rev Ejti ta i; jtpaijEciv ov fti|Xu)na pilna j t o u X e ' / o j a e v [...]. To S e Y’^ ’auxoi; t o i ; .

txEivfi iroaxTouoi oimeiov T i ) ; ()u)vii; e j i i t e O e v ovona (S o fista 262a).

32 Tam że 262c. 33 Tam że 262d.

34 Tam że 262e; podobnie K ratylos 431b.

(8)

52 R E M IG IU S Z P O P O W S K I

rokim znaczeniu 36. Stagiryta zalicza je do elem en tów m ow y, pięt) Allewę, Są one, w ed łu g niego, następujące 37: „głoska (lite r a )38, sylaba, spójnik, rodząjnik 39, nazw a (ovopa), czasow nik (§Tjpa), odmiana 40, zdanie” 41. W szyst­

kie te części, z w yjątk iem „odmiany", określa filozof jako q?o)vai, „w yraże­ n ia ”. Ma w ięc na m y śli w yp ow ied ź m ów ioną w jej konkretnej akustycznej w e r s j i42. M istrz perypatu dzieli części na „zdolne do oznaczania”, cr|pavTixu, i na „nieoznaczające”, aijtjpa. Do p ierw szych zalicza „nazwę” , „czasow nik”, „od m ianę” (fle k sy jn e i sem antyczn e odm iany nazw i czasow ników ), „w y­ p ow ied ź”. W szystkie pozostałe są aoijpu. £Pvjpa ma w P oetyce taką definicję: *Prjpa jest w yrazem złożonym , oznaczjącym , zw iązanym z czasem ” 43. Za żłożone uważa Stagiryta także czasow niki, w edłu g naszych pojęć, proste. W jego teorii bow iem za kom ponenty uchodzą głoski i sylaby 44. Z odpo­ w ied n iego zestaw ienia tych niczego nie oznaczających sylab i głosek pow ­ staje czasow nik lub nazwa, które już mają znaczenie. D efinicja Stagiryty po raz p ierw szy zaznacza zw iązek czasow nika z czasem. W ydaje się jednak, że m istrz nie jest k on sek w en tn y. Choć tu w określeniu w ym ienia cechę zw iązku z czasem , to w inn ym m iejscu traktatu zalicza przeszłe i przyszłe form y słow a nie d o'ścisłych gripctTa, lecz do „odmian czasow nika”, jitwoei; Sr^aToę 45. Podobnie czasow niki zaprzeczone nie uchodzą w jego nauce za czasow nik i sensu stricto. N azyw a je ob iata aogiota, „czasownikam i n ie­ o k reślo n y m i” 46. F ilozof dostrzega w nich pew ną sprzeczność logiczną. Cza­

16 W. K. C. G u t h r i e . The Sophists. Ed. 2. C am bridge 1917 s. 220 n.; zob. A r i s t. De in terpretatione 20b,l nn.

37 Poetyka 1456b,20 n. •

!* Zob. w yżej przypis 25.

3® Ap#pov to „ ro d z a jn ik ”. Je d n a k A rystoteles zalicza do „rodzajników ” także p rzyim ki, np, apipi, rcepi itp. (Zob. P o etyka 1457a,6 nn).

40 IlTwotę, ja k w ynika z w yw odów A rystotelesa, oznacza jakąk o lw iek nazw ę lub czasow nik w ich różnych odm ianach, np. im ię w p rzy p ad k ach zależnych, w liczbie p ojedynczej lub m nogiej, a słowo w in to n a cji p y ta jn e j lub w try b ie rozkazującym itp. (Zob. P oetyka 1 4 5 7 a ,18-22).

41 W ypow iedź, żoyo;, jak w ynika z określeń i przykładów danych przez A rysto­ telesa — to zarów no p ro ste zdanie złożone z podm iotu i orzeczenia, jak i cala Iliada na p rzykład.

42 A ry sto teles je d n ak znał dw ie form y w yrazów : m ów ioną i graficzną. Jedna i d ru g a jest, w edług niego, sym bolem w rażeń doznaw anych w duszy. (Zob. De in ter­ pretatione 16a 3-4).

P pet be tpb)Vł) cnwfle-ni oimavTixi], fieta j(povotJ, ąę oi>8ev pEpoę cn}naivei xaił auto.

(nojiEp xai sjti xu)v ovo(*aT(ov, (Poetyka !457a,14 nn.; por. De interpre tatione 16b,6 nn.: Pr^o

Se eoti to jtoooot}hcuvo'v X90V0V, firpoę ovóev ar]|iaivEL pointę, xai eotl aEi t(ov xałł’ETEpov

Xeyo1*svojv arnmov.

44 P o etyka 1457a,31 n.

oponoę Si siai to uyiavEv 5] to viyiavEi ov (Utyia, ’aXka jm oai; pąuaToę (zob De in te rp re ta tio n e 16b,16 n.).

(9)

IM P E R A T IV U S N A T L E A N T Y C Z N E J T E O R I I C Z A S O W N IK A 53

sow niki m ianow icie, w edłu g niego, określają podm iot lub to, co je st w pod­ m iocie 47. A gdy tow arzyszy im negacja, d esygn u ją ró w n ocześn ie „i to, co istnieje, i to, co nie istn ie je ” 48. Praw dopodobnie m istrz p erypatu ma tu na m y śli to, że czasow nik oznacza w w yp ow ied zi istn ie n ie podm iotu, a po­ przez negację rów nocześnie n ieistn ien ie czynności. M ożliw e jednak, że chodzi m u bardziej o ok reślen ia p red yk aty w n e z łączn ik iem „ je s t”.

W edług poglądów A rystotelesa czasow niki sam e w sobie są, jak im iona, nazwam i. W yjęte z logicznej w yp ow ied zi oznaczają nadal czynn ość, ale już n ie oznaczają istnienia iub n ieistn ien ia czegoś 4®. P odobnie jak P laton , A rystoteles utrzym uje, że zdanie m usi posiadać oprócz n a zw y także cza­ sow nik lub przynajm niej jego „odm ianę” albo form ę n ieokreśloną (tj. czasow nik zaprzeczony) so.

Jak w ięc w idzim y, A rystotelesow a teoria czasow nik a w iąże się z logiką. F ilozof jako p ierw szy zauw aża zw iązek czasow nika z czasem , a le ten czas nie jest jeszcze u niego czasem gram atycznym . N ie w iadom o dokładnie, co w edłu g S tagiryty jest efj^a w p ełn ym znaczeniu.«W ydaje się jednak, że n ie są nim czasow niki z negacją, ani ich form y w czasach p rzeszły ch i przyszłych, ani też, jak się w ydaje, form y in n ych tryb ów poza in d ik ati- w em 51. ‘Pirrara sam e w sobie są nazw am i, ovopcna, a n ie cz a so w n ik a m i52. C zasow nikam i stają się dopiero w logicznej w yp ow ied zi przez p rzy jęcie funkcji orzekania o czynności lub istn ieniu podm iotu. Można w ięc zało­ żyć, że u A rystotelesa é%ta to nadal, jak u Platona, orzeczenie, a nie cza­ sow nik w naszym rozum ieniu.

Za tw órców gram atyki europejskiej uchodzą stoicy . Z agadnienia ję z y ­ kow e w iążą się u nich bardziej niż w ja k iejk o lw iek innej filo z o fii z logiką. Logika bow iem w ich system ie filozoficzn ym jest nauką o Xóyoę. A kóyoę — to rów nocześnie m y ślen ie i m ow a 53.

S toicy przeciw staw iali „m ow ę logiczną”, hóyoę, „w yp ow ied zen iu arty­ k ułow anem u”, Aetię, oraz „głosow i”, <pcovr¡ 54 Zakresow o n ajszerszym ok reś­ leniem jest w ich teorii „głos”. Zdolne są go w yd aw ać zarów no ludzie, jak i zw ierzęta. „G łos” ma postać fizyczn ą, p ostrzegalną przez słuch. P ow sta je na skutek poruszenia pow ietrza 5S. Jest czym ś m aterialnym owm* (A rch

e-47 Tam że 16b,10 n. 44 Tam że 16b, 15

49 Tam że 16b,19 nn. ....

50 Tam że 19b, 10 nn. oraz 16a,13 nn. i 17a,9 nn.; por. R e to ry k a 1404b,26 n. 51 P oetyka 1457a,18-22, gdzie S ta g iry ta nazy w a form y p y ta jn e i rozkazodaw cze czasow nika jrcwoei;, „od m ian am i”, a nie prjua, „czasow nikiem ”,

52 De interpretatione 16b,19 n.

53 F. H, S a n d b a c h. T h e Stoics. L ondon 1975 s. 95. 5« D i o g e n e s L a e r t i o s VI I 55 nn.

(10)

54 R E M IG IU S Z P O P O W S K I

dem os, D iogen es z B abilonu, A n typ ater, C h r y z y p )56. G dy „głos” obda­ rzony jest artyku lacją, staje się Ae£ę (D iogenes z B a b ilo n u )57. A rtykulacja przejaw ia się w 24 głoskach (literach): w sam ogłoskach i spółgłoskach. Z głosek pow stają sylaby, a z nich nazw y, czasow niki i inn e części m o w y 58. J eż eli głos, w y d a w a n y przez człow ieka, nie ty lk o je st artyku łow an y, lecz także jeśli k ieru je nim rozum , staje się „mową logiczn ą” — Wy0? 59- ..W y­ pow ied zen ia arty k u ło w a n e” potrafi człow iek w yd aw ać od dziecka, zdol­ ność „m ow y lo g iczn ej” osiąga dopiero około 14 roku życia 80.

C hryzyp i D iogen es B abilończyk utrzym yw ali, że je st 5 części m ow y logiczn ej (zd a n ia )61: nazwa w łasna, nazwa pospolita, orzeczenie, spójnik i rodząjnik 62. C hryzyp p ierw otn ie n azyw ał je nie „częściam i”, ni(>ą, lecz „elem en tam i sk ła d o w y m i”, o to l / .e i o i , m o w y 63. A ntypater z Tarsu dodawał jeszcze szóstą część: ueoorng, „część pośrednią”. Chodziło mu m ianow icie o p rzysłów ek , k tóry przed nim częściow o zaliczano do im ion, tj. nazw, a częściow o do orzeczenia (c za so w n ik a )64. O w yodrębnieniu takich w łaśn ie części m o w y zadecydow ała ich fu n kcja w struk tu rze w yp ow ied zenia, a nie ce ch y form alne. To nam tłu m aczy, dlaczego w tej strukturze przyim ki uznano za sp ójn ik i, a zaim ki za rodzajniki.

W edług D iogenesa z Babilonu *Pąu« jest częścią m ow y logicznej (zda­ nia) oznaczającą, n iezłożon ym orzeczen iem ” 65, ‘ Prjpa 5e eau pfpoę Xoyou orjuatvov ounivdetov xuriy/oorju«. W edług innych natom iast stoików — „jest elem en tem m ow y logicznej (zdania) n iem ożliw y m do odm iany przez przy­ padki, oznaczającym coś, zdolnym do łączenia się z innym lub innym i [elem en tam i]” 66, c tto i^ e T o v Aóyov atrimov or^aTvov t i o v v t c i x t i x o v j i e q Í tivog rf u - vwv. Jak w id zim y, niektóre cech y w ym ien ion e są w obydw u definicjach. N ależą do nich: 1. , , ‘ Prjna jest częścią m ow y logiczn ej”, to znaczy, że nie n ależy do kategorii język a ab strak cyjn ego, lecz do elem en tó w konkretnej w yp ow ied zi, jest po prostu częścią zdania; 2. „pf^a jest częścią oznaczają­ cą co ś”. W ydaje się, że określeni® aijpaívov dotyczy oznaczania czegoś w e - , w nątrz danej k on k retn ej w yp ow ied zi, a m e o b iek tyw n ego znaczenia

cza-56 Tam że. 57 T am że V II 56.

55 I. ab A r n i m . Stoicorum ve te ru m fra g m e n ta (dalej cyt.: Stoic. Vet. Fr.). Vol. 1-4. S tu ttg a r t 1964-1968 vol. 2 s. 45 w. 7-11 (dalej cyt.: II 45, 7-11).

5* Aoyoę Se eon qicovr] oi)(iavTixri ano 8tavoiaę exnípjiopevii (jw.). ‘ 60 D i o g e n e s L a e r t i o s VI I 55.

61 W stoickiej d efin icji „ ro d z a jn ik a ” w ym ieniony je st ta k że obok nazw liczebnik. (Tam że V II 58).

62 T am że V II 57.

*5 Stoic. Vet. Fr. II 45,7-11.

04 R. S c h m i d t . S to ico ru m gram m atica. C om posuit [...]. H alle 1839 s. 45. 35 D i o g e n e s L a e r t i o s VI I 58.

(11)

IM P E R A T I V U S N A T L E A N T Y C Z N E J T E O R I I C Z A S O W N IK A 5 5

sownika określającego jakąś czynność. U zasadnienie takiej interpretacji w idzim y w defin icjach innych części m ow y logiczn ej. I tak spójnik — to część „łącząca”, ouvôoüv, inn e części m ow y; rodzajnik — to część „określa­ jąca”, ôioçi£ov, rodzaj nazw i lic z b s7. W obu tych ok reślen iach w yrazy ovvôouv i ôioqî^ov określają fu n kcję spójnika i rodzajnika w struk tu rze w y ­

powiedzi, a n ie ich znaczenie. Podobnie przyjm u jem y, że otmtítvov w d efi­ nicjach czasow nika w sk azu je na iego d esygn ow an ie, czy m oże lep iej ok re­ ślanie, jakiejś innej części w yp ow ied zenia. D iogen es m ów i w sw o jej d efi­ nicji czasownika, że jest on xaTTiyopTjua, czyli „określeniem odnoszącym się do czeg o ś” 68. W dodatku je st to ok reślen ie („orzeczen ie”) „ n iezło żcn e”. choć „zdolne — w edłu g drugiej d efin icji stoik ów — do łączen ia się z in ­ nym lub inn ym i [elem en tam i]”. U w zględ niając to w szystko, p rzyjm u jem y, że w edłu g określenia stoickich grpa jest orzeczeniem bez d opełn ień i oko- liczników , ok reślającym w k onk retn ym w yp ow ied zen iu podm iot.

Druga z podanych w yżej d efinicji czasow nika inform uje, że czasow nik nie odm ienia się przez przypadki. Jest to now ość w stosu nk u do tradycji A rystotelesow ej. U stoików jttüxrç przestała być odrębną częścią zdania i zm ieniła znaczenie „od m iany” w sen sie „m u tacja” n azw y lub czasow n i­ ka na „odm ianę” w sen sie „fleksji", i to ty lk o im ien n ej.

S toicy interesow ali się czasow nik iem przede w szystk im , jak w id zie­ liśm y, jako o r z e c z e n ie m 69, to je st jako kategorem atem podm iotu. A le św iadom i b yli tego, że nie każda postać czasow nika m oże p ełnić fu n k cję kategorem atu. M ieli na m yśli bezokolicznik. P rzeciw staw ia ją c go k atego- rem atom , nadali mu nazw ę àjraçÉM,<paTov, to jest d osłow n ie „n iezd olny do określania, n iezd olny do ob jaw ian ia” 70.

Stoikom zaw dzięcza też gram atyka europejska p ierw sze opracow anie system u czasów. N iestety, na skutek zaginięcia w ielu ich d zieł m u sim y od­ twarzać ten system na podstaw ie p óźniejszych r e la c j i71. W edług S ch ops- daua d zielili oni czasy gram atyczne na „rozciągłe”, X9"V0L naçataTixof, i „skończone”, auvietaxot. Do p ierw szych zaliczali praesens i i m p e r f e c t u m , D rugie poddali k olejn em u podziałow i: na „ok reślon e”, ôqîÇovteç, i na „nie­ określone”, Sópiotot. Za określone uw ażali p e r f e c tu m i p lu s q u a m p e rfe c -

tum, za n ieokreślon e — ao ristu m i fu tu r u m 72. O dbicie tego sy stem u zn aj­

d ziem y w teorii gram atyków .

67 D i o g e n e s L a e r t i o s VI I 58. s

61 ’’E oti ó s t o v.aTTvyoprma ro x a ta tivo; 'ayoçEvouevov. Stoic. V et. Fr. II 59,12 nn

69 S c h m i d t , j w. s. 71. 70 Stoic. Vet. Fr. II 60, 10 nn.

71 P r i s c i a n u s . In s titu t iones gram m aticae. W: G ra m m a tici L atin i. [Ed.] H. Keil. Vol. II. H ildesheim 1961 (re p rin t z w y d ań d ziew iętnastow iecznych) s. 414 - w. 26 nn. (dalej sk racam : P riscian u s GL II 414,26 nn).

(12)

56 R E M IG IU S Z P O R O W S K I

W iem y, że w szkole Chryzypa dużo napisano na tem at stron słow a 73. Z tej szk oły pochodzą n azw y lvtQytux, activu m , i iiafloę, passivum . Problem stron m u siał m ocno stoik ów interesow ać ze w zględu na ich ideał apathei lub eupathei. N iestety rozpraw y te zagin ęły. Praw dopodobnie późniejsze p ogląd y gram atyk ów od zw iercied lają i w tej dziedzinie naukę stoików.

III. CZASOW N IK W TEO R II GRAM ATYKÓW H ELLEŃ SK ICH I ŁA CIŃSK ICH

N ajw cześn iejsi gram atycy h elleń scy pozostają w sw ych dociekaniach ję zy k o w y ch pod siln y m w p ły w em m etod filozoficzn ych . K orzystają z do­ robku w c ześn iejszy ch d ia lek ty k ó w i logików , a zw łaszcza z obserw acji p oczyn ion ych przez u czniów szk oły stoickiej. U trzym ali na przykład po stoikach d ych otom ię an alizy języka w ed łu g znaczenia, swoia, i form y, cęcryia (pomję74, o cz y w iście z przew agą zainteresow ania znaczeniem , ale w zak resie form y p rzeciw staw ili postać graficzną, Yocwpt) fonetycznej, jtpoipoęa, (pawą, dostrzegając słusznie, że nie zaw sze identyczn ej postaci fo­ n ety czn ej odpow iada taki sam zapis, np. yvixa> i vixu> m ają tę samą postać fon etyczn ą, a różne zapisy 7S. K ontynu u jąc badania stoików , poszerzyli listę części m o w y n ajp ierw do ośm iu elem en tów : nazwa, czasow nik, im ie­ słów , rodzajnik, zaim ek, propozycja, przysłów ek, spójnik 76, a później na­ w e t do k ilk u nastu , w yod rębn iając jeszcze na przykład bezokoliczniki, w y ­ k rzyk n ik i 77 i in. M imo tego poszerzenia pozostali w ierni pierw otnej tra­ d y cji Platon a i A ry sto telesa utrzym u jąc, że wśród tych kom ponentów logiczn ej w y p o w ied zi n ajw ażn iejsze są dwa: n om en i ve r b u m . N om en oznaczało u n ich n azw y i w łasn e, i pospolite. N azw a i czasow nik w ystar­ czają do u tw orzen ia p ełn ej logicznej w y p o w ie d z i7S. Inne natom iast ti>yov M-eprj ty lk o „w sp ółokreślają”, są otiYzatTiYcgijnata79. N azw a jest w ażniejsza

n IloXXt) 6* t ) t w v t o l o d t ü j v (tj. o stro n ac h czasow nika) elepyaoia n a ę a tot 2 t c o ; -

xoij ł w etp rjiuovxai r) St.fifflaxeXia xai ra jiXeiotci t i o v oi>YYpa|i|iaTwv eraXeXotJiev. Stoic. V et.

Fr. II 60,31-33.

n A p o 11 o n i o s D y s c o l o s (dalej sk racam : Ap. Dysc.). De adverbiis. W: A nécdota Graeca. Vol. 1-3. Ed. J. B ekker. B erlin 1814-1821 s. 529: notar) Xe|ei toxoejiov- to i 8uo Xoyoi, o xt jieoi rr¡; gvvoia; xai o nipt tod fptovr|ę.

7S Ap. Dysc. De co nsiructtone 3,31.

74 D i o n y s i u s T h r a >:, A r t g ram m aiica § 13. (Dalej sk racam : Dion. Th. § 13) 71 P r i s c i a n u s GL II 54,5-9,

77 Dion. Th. § 13.

7* P a rte s ig itu r o ratio n is su n t secundum dialécticos duae, nom en et verbum , quia hae solae etia m p er se coniunctae plenam fac iu n t orationem , alias autem p arte s

(13)

I M P E R A T I V U S N A T L E A N T Y C Z N E J T E O R I I C Z A S O W N I K A 5 7

niż czasownik. Ona bow iem oznacza istotę rzeczy, a czasow nik — przypa­ dłość 80. D latego na liście części m ow y pierw sze m iejsce zajm uje ovofxa, drugie píjua, Na przykład w zdaniu Sokrates pisze — m ów i Choiroboskos w Schoiiach do K a n o n ó w Teodozjusza — nazwa S okrates w yp rzed za to,

że on pisze, Bo gd yby przestał istn ieć S okrates, nie u trzym ałaby się nadal

jego czynność pisania. A le gd yby nie było czyn n ości pisania, to S o k ra te s jednak może istnieć. K ażdy czasow nik inform u je nie ty lk o o czynn ości, lecz także o istn ieniu jej spraw cy, choćby ten sprawca form alnie w zda­ niu nie był w ym ieniony. Sama nazwa natom iast w żadnym stopniu nie określa czynn ości tej osoby lub rzeczy, którą oznacza 81. W idać w ty m w yw od zie Choiroboskosa dow odzenie typ ow e nie dla gram atyka, lecz dla filozofa ze szkoły p eryp atetyck iej, który in teresu je się przede w szy stk im b ytem i jego istnieniem , a m niej działaniem . Nadto odzyw a się w jego toku m yślow ym echo pradaw nego — n a w et w stosunku do an ty czn ych gram atyków — utożsam iania n azw y z naturą rzeczy.

G ram atycy zw yk li określać czasow nik przez podanie jego etym ologii, przez logiczną definicję, w ym ieniającą genus p ro x im u m i d i jfe r e n tia spe-

cifica, oraz przez uzupełniający d efin icję opis różnych innych jego cech.

Trudno uznać an tyczne etym olog ie za naukow e w d zisiejszym zn acze­ niu. E tym ologia zresztą polegała Wtedy na poszukiw aniu p ierw otnego, to_ jest n ajw łaściw szego znaczenia, a nie na odtw arzaniu procesu k ształto ­ wania się form y wyrazu. B yła w yrazem poglądów na tem at g en ezy nazw i ich stosunku do oznaczonej rzeczyw istości. Jeśli chodzi o czasow nik, to

Scholia Vaticana do Dionizjosa Traka podają, że otrzym ał on n azw ę

od ęnSoię (pcw, „p łyn ę”), „p ły n ięcie”, bo na podobieństw o w od y przepływ a on z jednego czasu w drugi i z osoby na osobę, m in im aln ie ty lk o przy tym zm ieniając sw ą form ę 82. D iom edes m ówi, że łacińska nazwa czasow nika.

verbum , pow stała od słowa ve rberare, „ch łostać”, d latego że m ow a polega

na chłostaniu w ustach pow ietrza język iem 83. Podobnie u trzym u je P lo - t iu s 84. W edług bardzo późnego W ergiliusza w yraz v e r b u m składa się z dwóch części: (1) ver od verber, „rózga”, bo język chłoszcze jak rózga

80 To ft£v ovouu oooia; eau or)pavTixov, t o 6e put101 oupfłePtpcotoę (G eorgius C h o e -

r o b o s c u s . Scholia in Canones verbales. W G ram m atici Graeci. P a rs IV. vol. II Hildesheim 1965 (re p rin t z w ydań lipskich) s. 2 w. 25-26 (dalej sk rac am : C hoer. GG IV,II 2, 25-26)1.

81 Ćhoer. GG IV,II 2,26 nn. . m

82 Scholia Valtcana in ariis Dionysianae § 13, GG I,III 244,7-9.

83 D i o m e d e s . Artis grammaticae libri III (dalej skracam :, Diomedes), GL I 334, 1-18.

88 P 1 o t i u s M a r i u s . A rtiu m gra m m a tic a ru m libri III (dalej sk racam : Plo- tius), GL VI 429, 15-19.

(14)

58 R E M IG IU S Z P O P O W S K I

podn ieb ien ie, oraz (2) bum od bucina, „trąba”, bo d zięki tem u chłostaniu p ow staje jak w trąbie g ł o s 85.

D efin icja czasow nika przybiera u p oszczególnych gram atyków h e l­ leń sk ich i łaciń skich różne postaci, a le p ew n e jej e le m e n ty są u w szy st­ kich jedn ak ow e. Istotn e cech y k on stytu u jące czasow nik są na ogół*przez w szy stk ich autorów w ym ien ian e w sam ej d efin icji, inne — poza definicją. N ajstarsze o k reślen ie czasow nika, jakie w y szło spod ręki gram atyka, a nie filozofa, zn ajd u jem y u D ionizjosa Traka: Prjuá ia n Xś|ię SjrccoToę, ImSeixwij XQÓvíúv te xai jTQoa<jj,Tü.iv xaí aęiduwy, ív íg y a a v rj jia$oę ixagtotcSoa, „Czasownik jest w y ra zem n ieod m ien ialn ym przez przypadki, zdolnym do oznaczania czasów , osób i liczb, p rzedstaw iającym czy n ien ie lub d ozn aw an ie” 86. W i­ dać w tej d efin icji duży postęp w stosu nk u do okróśleń sform ułow an ych p rzez stoik ów . D ion izjos jako p ierw szy m ów i o zdolności oznaczania cza­ sów , osób i stron. O znaczanie tryb ów w ym ien ia poza definicją. Z łaciń­ sk ich p rzyto czy ć tu m ożna dla przykładu d efin icję zredagow aną przez Pryscjana: V e r b u m est pars orationis cu m te m p o rib u s et modis, sine casu,

agen di v e l p a tie n d i sig n ijica livu m , „C zasow nik je st częścią m ow y, zw iąza­

ną z czasam i i trybam i, n ie m ającą przypadków , oznaczającą czyn ien ie lub d ozn a w a n ie” 87. P ryscjan w prow adza do d efin icji pom iniętą przez D ioni­ zjosa cech ę oznaczania trybów , ale w y łą cz y ł z niej osoby i liczby. D efin i­ cje te z n ie w ielk im i zm ianam i zn ajd ziem y u w ielu in n ych gram atyków

starożytn ych .

Jako genus p r o x im u m czasow nika uznają gram atycy bądź to Al|ię, „w y ra z” (D ionizjos Trak, Ioannes Charax) 88, bądź pięoę Xóyov, „część mo­ w y lo g ic z n e j”, a w łacin ie pars orationis „część m o w y ”. Na p ierw szy rzut oka w y d a je się, że różnica m ięd zy ty m i dw om a ok reślen iam i je st istotna, w rzeczy w isto ści jedn ak ich d esygn acja je st taka sama. D ionizjos bow iem określając czasow nik przez Xi|ię, w yjaśn ia, że Xe|ię jest najm niejszym elem en tem uporządkow anej składniow o w yp ow ied zi”, Xl|ię lott uięoę rav

xará aúvTaliv Xóyov éAóxiotov 89. A zatem czasow nik jest w yrazem , a w yraz

je st częścią w yp ow ied zi. Czy w ięc p ow iem y za D ionizjosem , że czasow nik je st w yrazem , czy za in n ym i gram atykam i, że elem en tem , częścią w yp o­ w ied zi, jedn ak ow o ok reślam y go przez jeg o przyn ależn ość do struktury jakiegoś zdania. Od D ionizjosa bow iem zaczynając, w szy scy gram atycy aż do późnego an tyk u m ów ią o czasow niku jako o cząstce konkretnej

*> V ergilii G ra m m a tici e x csrp ta , GL V III 196,19 nn. *6 Dion. Th. GG 1,1 46, 3 nn.

P r i s c i a n u s , GL II 369, 2 nn.

*' Dion Th. GG 1,1 46,3; S o p h r o n i u s . E xcerpta e x Ioannis Characis com - m en ta riis in Theodosii A le x a n d rin i Cánones (dalej sk rac am : Sophronius), GG IV,II 3, 22 n.

(15)

IM P E R A T IV U S N A T L E A N T Y C Z N E J T E O R II C Z A S O W N IK A 59

w yp ow ied zi, a nie jako o kategorii lek sykologicznej czy jako o elem en cie języka w ogóle. K oncepcja taka pow stała już w e w sześn iejszej tradycji filozofów . G ram atycy w ym agają za filozofam i od w yp ow ied zi logiczności i ładu syntaktycznego. M ówią, że to cząstka Xóyoę, a Xóyoę jest układem uporządkow anych m etryczn ie lub prozaicznie w yrazów , w y k azu ją cym się p ełnym zn aczen iem ”, Aóyoę bt fo n /te£rję te xcueup.etood AejrEtoę ow&Eoię, 5iavoiav airtotEMj 5r)Xovoa9#. Cząstkam i tak w łaśn ie pojm ow an ego Aoyoę są — jak w yjaśn ia D ionizjos — nazwa, czasow nik, im iesłów , rodzajnik, za­

im ek, prepozycja, p rzysłów ek i spójnik.

Za w yróżniającą cech ę czasow nika, to je st za d iffe re n tia specifica, u z­ nali an tyczn i n ajp ierw coś n egatyw n ego: to, że nie m oże się on odm ieniać przez przypadki. T ym sam ym już z góry w y łą cz y li im iesło w y z kategorii czasow nika. U znali je n aw et za odrębne części m ow y. C zasow nik je st w ięc ojrtcDToę, sine casu. Ta cecha p rzeciw staw ia go nazw om , ale nie w yróżnia od jeszcze innych części, jak p rzysłów k i lub spójniki, które też są n ieod- m ienialne. W yróżnien ie to przynoszą czasow nik ow i w d efin icjach inn e określenia sp ecyfik u jące. Oto ich w yk az u łożony w ed łu g porządku p rzy j­ m ow anego przez o g ó ł'g ra m a ty k ó w starożytnych: 1. zdolność oznaczania czasu, 2. zdolność oznaczania osoby, 3. zdolność oznaczania strony, 4. zdol­ ność oznaczania trybów , 5. zdolność oznaczania liczb y, 6. p rzyn ależn ość do koniugacji, 7. postać, 8. schem at, 9. zdolność oznaczania rodzaju cz y n ­ ności.

1. ZD O LN O ŚĆ O Z N A C Z A N IA CZA SU . Em6tłixttxr| XGOYtuv •*. Atatpogotię xc>ovovę w ». T E M P U S M. Zdolność oznaczania czasu uznają gram atycy za istotną cech ę cza sow ­ nika. Bez niej przestałby on być sobą 94. T ow arzyszyć jej jedn ak zaw sze musi oznaczanie osoby. Im iesłów także d en otu je czas — m ów i Sergiu s w kom entarzu do gram atyki Donata — brak mu .jednak osoby, d latego nie jest czasow nikiem 9S. C zasow nik oznacza czas przez zm ianę w ła sn y ch a fi- ksów, M.£TaoxTjiacmoia.o(. B y w skazać na czas przeszły, p rzyszły lub teraźn iej­

so Tam że § 13. 91 T am że § 13 (15 b).

« Choer. GG IV, II 3, 2-25. P odobnie S o p h r o n i u s GG IV ,II 417, 9-16. 53 D o n a t u s . Ars gram m alica (dalej sk racam : D onatus). GL I 359, 4-6; D i o ­ m e d e s. GL I 334, 1-18; C harisius F lav iu s S o s i p a t e r . A rtis g ram m aticae libri V (dalej sk racam : C harisius). GL I 164 13-15; P r i s c i a n u s. Gl II 55 8-12; P r o - b u s. In stitu to artium . GL IV 155 34-35.

94 D i o m e d e s. GL I 334 1-18.; S o p h r o n i u s GG IV,II 409 10-22. 93 E xplanationes artis Donati. GL IV 502,20-503,10.

" Choer. GG IV,II 3,33-25.

(16)

60 R E M I G IU S Z P O P O W S K I

szy, nie m u si uciekać się do pom ocy p rzysłów ków , na przykład do xo ai>i£pov( aupiov96. M. T erentiu s Varro dla podkreślenia zw iązku czasow ni­ ka z czasem n azyw a go v e r b u m te m p o r a le 97.

R ozw ażania gram atyk ów h elleń sk ich , a po nich także łacińskich, są, jak i w in n ych d ziedzinach badań języ k o w y ch , pod siln ym w p ły w em filo zo­ fów . U szereg o w a n ie czasów gram aty czn ych w yprow adzili an tyczn i z re­ fle k sji nad czasem m etafizyczn y m . „Czas — m ów ili stoicy — je st rozcią­ głością ruchu k osm osu ” 98. G ranice jego zatem w yznacza ruch w szech św ia­ ta. T en ruch jest jego naturą " . Czas jest niem aterialny, aooW ioę 10°. Jest n ieskoń czony, óutEięoę, w obie stron y tak, jak n ieskoń czony jest ciąg liczb. P rzeszłość i p rzyszłość są bezkresne 101. W czasie w szystko się rodzi i w czasie is t n ie j e 102. P odporządkow ując tym filozoficzn ym poglądom naukę o słow ie, zauw ażono, że gr||jux oznacza czynność, a rów nocześnie wyznacza jej m iejsce w czasie. W prowadzono do gram atyki filozoficzne nazw y trzech g łó w n y ch etapów czasu: 1. %qóvoę evectw? — czas nastały, 2. XQ°vo; jrapE^uM ę — czas przeszły, 3. jC(?óvcę ueWwv — czas m ający nastąpić. Te n a zw y czasu m y liły się p otem ciągle z nazw am i czynności.

Z astanaw iano się w starożytn ości, k tóry z tych g łó w n y ch czasów, a ra­ czej k tó ry z ty c h trzech etap ów czasu pow inno się w układzie sy stem a ty ­ czn ym podaw ać jako pierw szy. O pinie b y ły podzielone. W edług jednych p ierw szy p ow inien być piWxov, bo każda czynność w nim w ykonana jest n ajp ierw ty lk o zam ierzeniem , p otem rea lizu je się w teraźniejszości, w re­ szcie przechodzi w przeszłość. Inni na czele ch cieli staw iać czas przeszły, bo przecież n ajp ierw b yło to, co już przem inęło, potem n astaje teraźn iej­ sze, a osta tn ie b ęd zie to, co ma nastąpić. W czoraj je st w cześn iejsze niż

dziś — m ów ili. B y li i tacy, którzy tw ierd zili, że godność pierw szeństw a

n ależy przyznać teraźniejszości. C zynności bow iem w niej się spełniające dają się d ostrzec zm ysłam i i są najbardziej pew ne, a czynności, które się p rzesu n ęły w przeszłość, już n ie w id zim y. P rzyszłe są w ogóle n iepew n e 103. Ta ostatnia argu m entacja okazała się n ajsk uteczn iejsza, bo do dziś naukę o czasach zaczyn am y od czasu teraźn iejszego.

R ad yk aln i filo zo fo w ie m ów ili, że teraźn iejszość nie istn ieje, bo brak jej nie ty lk o rozciągłości, ale ta k że -ja k ieg o ś jednego punktu stałego, tb OTaftev. Z czasem — dow odzili — ma się rzecz jak z wodą w potoku: jedna ju ż p rzepłyn ęła, druga dopiero nadp ływ a 1M. Z takim poglądem gram aty­

M Xoovoę 5i<xoTT]na tr|ę t o u noopou xivfl<uwę. Stoic. V et. Fr. II 164,33.

99 Tam że II 165,15 n. 100 T am że II 117,19; 166,1.8. 101 T am że II 164,20 n.; III 260,19. 102 T am że I 26,13.

IC3 S o p h r o n i u s , GG IV,II 413,30-414,14.

(17)

IM P E R A T IV U S N A T L E A N T Y C Z N E J T E O R I I C Z A S O W N IK A 61

cy nie godzili się. P rzeczyło im tem u istn ie n ie gram atycznego czasu tera ź­ n iejszego. Broniąc w ięc go, kontrargu m entow ali tak: J eż eli w k ła d a m y no­ gę do potoku, to nie zanurzam y jej ani w tej w odzie, która dopiero nad­ pływ a, ani w tej, która się oddaliła, lecz w tej, która jest teraz. Czas teraź­ n iejszy, w ed łu g gram atyków , nie ma, ow szem , rozciągłości, ale p unktem jest. A choć to tylk o punkt, dostarcza on jed y n ego m iejsca na sp ełn ia n ie się w szystk ich m ożliw ych czynności. Jako n iep od zieln y ma także w gra­ m atyce tylk o jed en paradygm at.

Czas p rzeszły ma charakter płaszczyznow y, to znaczy, że posiada roz­ ciągłość, Jildtoę. D lątego jest p odzielny. G ram atyka n otu je istn ien ie czte­ rech rodzajów czasu przeszłego: 1. JtapcrraTotó; — „p rzeszły ro zciągły” (łac.

im perfectum ), 2. jraQaxEip.Evoę — „leżący obok”, to znaczy już ukończony,

którego skutki trw ają (łac. perfectu m ), 3. wie(><n)VTe/u,xóę — „ponadukoń- czony” (łac. p l u s q u a m p e r fe c tu m ), 4. aóoiaioę lub owreAwoę, „ n ieo k reślo n y” lub „ukończony” 10S.

Czas przyszły niektórzy gram atycy d zielili na dalszy i bliższy: ueXXu)v, u e i ’ SAiyov ij.eW.ojv 106. Inni uznali go także za n iepod zieln y, ty lk o z in n y ch niż

praesens powodów. S praw y p rzyszłe są n iepoznaw aln e, a to co n iepozna­

w alne, n ie m oże podlegać rozróżnieniom . M ów iono w ięc ty lk o o jed n y m

fu tu r u m 107.

N iek tórzy łaciń scy gram atycy u trzy m y w a li, że czas sam w sobie w ogó­ le je st n iepod zieln y. B ez p rzerw y „obraca się sam przez się w sob ie i jest w ieczyście czym ś jed n ym ” — p e r se in se r e v o lv i tu r et est p e r p e tu o uni-

tum. Ze w zględu jednak na zróżnicow anie czynności i ich m iejsca w czasie

p rzyjm ow ali podział na praesens, p r a e t e r i t u m i fu tu ru m . P r a e t e r i t u m

p erfectu m jako głów n y czas p rzeszły dał podstaw ę do w y ło n ien ia się

dwóch innych: p r a e te r itu m im p e r f e c t u m oraz p r a e te r i t u m p lu s q u a m p e r -

fe ctu m 10s. N azw y tych trzech czasów przeszłych nie oznaczają niedoko-

naności lub dokonaności czynu, lecz to, czy czas d any do jego w yk on ania został w pełni w yk orzystan y, czy nie. lm p e r f e c t u m oznacza, że czas nam przydzielony zaczęliśm y w yp ełn iać, ale go n ie w y p e łn iliśm y do końca,

p erfectu m natom iast i p lu sq u a m p e rfe c tu m — że zaczęliśm y i w y p e łn iliś­

my. O znaczanie dokonaności lub niedokonaności sam ego czyn u je st w tó r­ ną funkcją czasów przybierających już sen s gram atyczn y ,09.

G ram atycy h elleń scy zw racali u w agę na to, że n azw y czasów są zna­ czące. Nazwa czasu teraźniejszego, evEOTcóę, pochodzi od £vuitt|m.i, i — zda­

105 T aki podział przekazuje już Dion. Th. § 13/15. ,C6 Choer. GG II,III 84,5-12.

107 Scholia do Dion. Th. GG II,III 84,23-33; por. tam że 84,5-12. 108 D i o m e d e s , GL I 335,20 nn.

(18)

6 2 R E M I G I U S Z P O P O W S K I

n iem autora sch oliów do D ionizjosa Traka — ma takie znaczenie, jak w y ­ raz aviaxaM.£voę, „biorący początek, zaczynający się” H0.

Czas p rzeszły HaQaraxixdę (łac. im p e r fe c tu m ) otrzym ał sw ą n azw ę od słow a JtapaTEiyco, „rozciągać, przedłużać, trw ać”. Oznacza d łu gie trw anie, jioAArp jcapdxa<nv, które się daw no zaczęło i n igdy nie dobiega kresu m . D e­ syg n u je to, co się w p ełn i n ie dokonało, AfeXsś112.

Ila()axeiM.evoę (łac. p e r f e c t u m ) oznacza czynność św ieżo dokonaną, tfjv uqti yevojiiEvriv auvt£Xsiav lł3; to, co przed ch w ilą przem inęło i sp ełniło się do końca, v£OKm ejrXr|Qcó{b] U4, teAeiov, jioó 0X17 0 0 n s. Nazwa jtaęax£iu£voę pochodzi od napam uai, „leżeć obok”.

‘YjtE0ouvTEXiHÓę (łac. p lu są u a m p e rfe c tu m ) określa czynność dawno tem u odbytą i spełnioną, JTgaYua jtęo JtoAAotś ouvT£ieX£0|xivov xai v£vóp.Evovn8, Suvx£Xixóę bow iem — m ów i Choiroboskos — oznacza to samo, co jxejiX^(>wu£voę m . T en czas „ponaddokonany” k ryje w sobie znaczenie przy­ słów k a czasu JioAai i przeciw staw ia się czasow i przeszłem u dokonanem u (p e r f e c t u m ), k tóry zaw iera w sobie zn aczen ie op ozycyjnego przysłów ka it0x i 118. Funkcja zatem obu tych czasów jest tożsam a co do aspektu czyn ­

ności, a różna co do d esygn acji stopnia czasu.

„ N ieok reślon ym ”, %QÓvoę aooiaroę, nazw ano czw arty czas przeszły. O trzy­ m ał on to im ię dlatego, że nie określa, czy czyn n ość b yła w ykonana przed ch w ilą, czy ju ż daw no tem u. G dyby dodać do czasow nika, m ającego form ę aorystu, p rzysłów ek «ęxi lub vuv, oznaczałby on to samo, co czasow nik w

p e rfe c tu m ; a g d yb y dodać p rzysłów ek aaAcu — to samo, co p lu są u a m p er- ) e c tu m u ®. N iek tórzy g ra m a ty cy h elleń scy uw ażali, że aoryst je st w ogóle

pozaczasow y, że m oże oznaczać i przeszłość, i teraźniejszość, i p rzysz­ łość 12°. Inni zn ow u za aoryst u w ażali także futurum m . Ten pogląd pocho­ dzi, zdaje się, od stoik ów 122.

110 GG 1,111 362,9 nn.

m Scholia M arciana in D ionysii T hracis A rte m gram m aticam , GG Í, III 362,8-24; podobnie C hoer. G G IV ,II 12,11-13.

115 S o p h r o n i u s , GG IV,II 414,17 n. 113 Scholia M arciana, GG I,III 362,8-24. 114 C hoer. GG IV ,II 12,13-16.

115 S o p h r o n i u s, GG IV ,II 414,18 n.

"8 Scholia M arciana, GG I.III 362,8-24; podobnie Choer., GG IV,II 12,16-19; S o p h r o n i u s , GG IV ,II 414,19-23.

i” Choer., GG IV ,II 12,16-19. 111 T am że 12,9-22.

»» T am że 12,22-28; ta k że S o p h r o n i u s GG IV,II 444,23-25. 120 Scholia M arciana, GG I.III 362,8-24.

111 C hoer., GG IV ,II 12,28-32; S o p h r o n i u s , GG IV ,II 414,34 n. m S c h o p s d a u , jw. s. 293.

(19)

IM P E R A T IV U S N A T L E A N T Y C Z N E J T E O R I I C Z A S O W N IK A 6 3

Ze względu na podobieństwo form i semantyki czasy gramatyczne dzie­ lono na trzy pary: 1) evsoTcúg i JtapaxaTixóg, 2) JTapax£iM,£vóę i ujEoot'vttXixd’; 3) adpiotoę i jaéAácov 123_ Uczynił to Dionizjos Trak. Późniejsi komentatorzy poszerzyli tę teorię, uwypuklając oprócz podobieństw także różnice w za­ kresie każdej pary. Praesens, według nich, jest podobne do im p e r fe c tu m co do rodzaju oznaczanej czynności. Jeden i drugi czas desygnuje czyn­ ność niedopełnioną oraz rozciągłą w czasie. Różnią się natomiast w tym, że czynność oznaczona przez praesens może się jeszcze spełnić do końca, a przez im p e r fe c tu m — nie. P e r f e c tu m i p lu s q u a m p e rfe c tu m jednakowo oznaczają czynność dokonaną, p e r f e c tu m jednak mówi o czymś dokona­

nym przed chwilą, a p lu s q u a m p e rfe c tu m — o dokonanym już dawno. Po­ krewieństwo aorystu i futurum wyraża się w niezdolności do określenia dystansu, jaki dzieli daną czynność od teraźniejszości, różnica natomiast w tym, że czynności oznaczone przez aoryst już przeminęły, a w fu tu r u m jeszcze się nie zaczęły.

2. ZDOLNOŚĆ DO OZNACZANIA OSOB. Eju6eix-tixr) JiQoownrov >='. riooatu^tuv OTittavTixov lU. P E R S O N A M .

Jak już wyżej podano, starożytni zauważyli, że zdolność oznaczania osoby określa naturę czasownika tylko w połączeniu ze zdolnością ozna­ czania czasu. Wyraz bowiem, który oznacza tylko osobę bez czasu, jest za­ imkiem. Jeśli zaś oznacza czas (!) bez osoby, jest imiesłowem 127. Nieża- stępp\yalną wartością czasownika w mowie jest to, że dysponuje on jed­ nocześnie czasami i osobami128.

Według antycznej etymologii helleńska nazwa osoby itęiaomoy składa się z dwóch komponentów: z itpóę i ona. Pierwszy znaczy „do, na”, drugi — „wygląd zewnętrzny, twarz”. Razem oznaczać one mają maskę aktora, czyli przedmiot nakładany na twarz l29. Znaczenie to przeniesione zostało w procesie zamienni na noszącego maskę aktora. Łacińskie imię osoby,

persona, miało powstać, według starożytnych gramatyków, z wyrazów

per se sonare, „wydawać z siebie głośne dźwięki”, co na wzór helleński

przeniesiono także na aktora 1S0.

-> (

lłJ Dion. Th. § 13(15); Choer. IV,II 12,36-13,16; S ophronius, GG IV ,II 415,4-18. 1 )J* Dion. Th. § 13(15b).

ns Choer., GG IV,II 3,24 n. i“ P f i s c i a n u s, GL II 369,2-5.

123 S e r g i u s. E xplanationes in D onatum . GL IV 502,26-503,1<). •2* D i o r a e d e s , GL I 334,1 nn.

12* Co m m e n tu m E insidlense in Donati A rte m M inorem , GL V III 248, glossa do w . 33

i’8 Tam że 248,33-249,6.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dieterich, konsekwencją jego dualistycznego pojęcia prawa, w czym też znajduje uzasadnienie ambiwalentna natura małżeństwa chrześcijańskiego; z jed- nej strony małżeństwo,

5 Before (subplot a) and after (subplot b) swapping the cables at day 56 of 2015, the BR-DCB DWA estimates for receiver-pair CUT2– CUT0 and constellation BeiDou (GEO) (blue dotted

Współzawodnictwo to rozgrywa się na tle podobnym, jak spór Ludwika bawarskiego (Wittels- bacha) z papiestwem, jak dążność tego cesarza, by wakującą przez

[Lysander] dolore incensus iniit consilia reges Lacedaemoniorum tollere. Sed sentiebat id se sine ope deorum facere non posse, quod Lacedaemonii omnia ad oracula referre

Polynices, Oedipodis filius, anno peracto regnum ab Eteocle fratre repetit; ille cedere noluit. Itaque Polynices Adrasto rege adiuvante cum septem ductoribus Thebas oppugnatum

Przyślij mi też, proszę, ze dwu lub trzech swoich przepisywaczy, których Tyrannio mógłby użyć jako sklejaczy 2 i do pomocy w innych robotach; każ też im zabrać

Dzeus wieczne zamysły znający wiedział i podstęp rozpoznał; i zło w swym sercu rozważał dla śmiertelnych ludzi, co spełnić kiedyś się miało.. Wziął obiema rękoma

W zadaniach poniżej (1–5) podkreśl jedno zdanie spośród A, B, C, D, które zachowuje znaczenie zdania wyjściowego.. Oceanus maior quam