• Nie Znaleziono Wyników

Mixer magazyn studentów nr 66, 2/2016

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mixer magazyn studentów nr 66, 2/2016"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

N ie w s z y s tk o złoto, co się św ieci / P raktyka czyni m istrza / P ie rw o tn e em ocje

№ 2/2016(66)

magazyn studentów

(2)

Czytaj nas w kolorze na sm arthphonie lub tabSecie pod linkiem:

https iflissuu.com/m agazyn-m ixer is s u u

Spis treści

MIXER

W itam y w T ran sy lw an ii....

OSA spraw dzi autentyczność Twojej pracy.. Festiw al N a u k i...

N ie w szystko złoto, co się świeci W itam y w T ran sy lw an ii... W siąść do pociągu byle ja k ie g o ,, Praktyka czyni m istrz a...

U rban legends - czyli hon or w w ydaniu m iejskim Po drugiej stronie ekranu ,,,

N iew ygodna spraw a... Pierw otne em ocje... R ihanna „A nti” ... A plikacja m iesiąca: Tinder

Od w yścigów do spełnienia m arzeń

W ybieram y sam ochód, czyli student m ądry przed szkodą,

M I x E R magazyn studentów K ra kaw s ki ej Akade m i i i m. And rz ej a Frycza Modrzewskiego I S S N 1732-6494 Redaktor naczelny: Joanna Cisło jo a n ^ akarol-.na.cisio@ gm ai-i.com Zespół: Ewelina Jaskowska Olena Kiprich Klaudia Kowalska Szymon Laźny Maciej Saskowski Rina Shylovska Magdalena Skałka Karm a Smirnova Krzysztof Szczupak D T P i layoul: Mateusz Janusz ( h u s s a r s .p! | te o p o rte r.p l} Adres:

gazetam ixer@ gm ail.com Druk: Drukarnia MK Pfom o Nakład: 500 egzem plarzy O pieka redaktorska: Dariusz Baran (Wydział Zarządzania i Kom unikacji Społecznej) Na okładce:

Zam ek Bran - siedziba hrabiego Dracuii z powieści Bram a

Stokera. Fot, freeim ages.com R e d a k c ja z a a rz e g a sobie praw o do red ag ow a nia te k s tó w oraz z m ia n y je łi ty tu łó w R e d a k c ja nie z w ra ; a te k s tó w niezam ów ionych.

Nasz zespół redakcyjny

Z d o i ; ą c ż d o ś w ia d c z e n ie , p o z n a j f a j n y c h u d z i, p o s z s r z h o r y z o n ty ! Dołącz do redakcjf MixERA! N a p s z n a a d r e s : g a z e t iittiix e r@ g n u iii.c o rn

Olena Kiprich Klaudia Kowalska Krzysztof Szczupak

M IxER magazyn studentów Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego |N* U/UDlfi

Magdalena Skałka

Ewel na Jaskowska Karina A m iro va Macśej Saskowski Joanna Ciski

(3)

Szanowni Państwo,

to już drugi numer studenckiego ,,Mixera'’, który oddajemy w Wa­

sze ręce. Tym samym, cykliczność tego wydawnictwa stała się fak­

tem, a dobre opinie i komentarze, które zespól redakcyjny otrzymał

od Czytelników, zobowiązują do jeszcze bardziej wytężonej pracy:

Co mamy dla Was w tym numerze?

Przede wszystkim zajęliśmy się codziennymi, studenckimi pro­

blemami. Znajdziecie tu m in. praktyczne porady jak wynająć dobry

i niedrogi akademik czy też kupić swój pierwszy w życiu samochód.

O ciekawym sposobie na zarobienie przez studenta pieniędzy oraz

kulisach pracy w telewizji, dowiecie się z tekstu „Po drugiej stronie

ekranu”. Pomożemy Wam także uniknąć plagiatowej wpadła przy pi­

saniu prac z systemem OSA.

Wraz z budząca się wiosną, w sercach pojawia się tęsknota za

zwiedzaniem świata i poznawaniem nowych kultur. Do urzeczywist­

nienia swoich marzeń, nawet przy mizernym, studenckim budżecie

zachęca tekst o couchsurfingu. W ten sposób można poznać m in. eg­

zotyczną Transylwanię, siedzibę mitycznego lirabiego Draculi, któ­

rego Mstona od wieków pobudza wyobraźnię ludzi. A co budzi lęk

w Polakach? Na to pytanie odpowiada tekst o legendach miejskich.

Wszystkich chcących się uczyć warsztatu od najlepszych, polskich

dziennikarzy zapraszamy natomiast już w kwietniu na Konferencję

Mediów Studenckich (odbędzie się ona w naszej uczelni w dniach

13-15 kwietnia).

Miłej lektiuy.

Redaktor Naczelna

(4)

OSA sprawdzi autentyczność

Twojej pracy

Od 11 marca 2016 r. w Krakowskiej Akademii im. A. Frycza Modrzewskiego

działa program antyplagiatowy OSA (Otwarty System Antyplagiatowy).

Joanna Cisło__________________________________________________________________

R e d a kto r n a cze ln a m agazynu M ixe r

S: ude^-tka III roku l \ f a i ^ 2 w sl-,iej A k a d e m ; i i " An d rz ej b Pr v cza M o d rz ew s ki eg 0 na k i 3 ru n ku D z 19 n n i k 3 r stw o > K o m u n ka ci & S o o ł e cz n a

Jest 011 licencjonow any przez M iędzyuniw ersyteckie Centrum Inform atyzacji, a bazuje na zasobach intem etu, lokalnego archiwum prac dyplom ow ych i O gólnopolskie­

go Repozytorium Prac Dyplom ow ych. M a 011 zapobiec

bezpraw nem u kopiow aniu i przypisyw aniu sobie autor­ stw a treści, które zostały w cześniej stw orzone przez k o ­ goś: 11111 eg o. D ocelow o system służy spraw dzeniu prac dyplom ow ych, jednak je st rów nież użyteczny podczas uw ierzytelniania ro zp raw doktorskich, prac zaliczenio­ w ych studentów, prac końcow ych słuchaczy studiów p o ­ dyplom ow ych, m onografii, artykułów oraz innych publi­ kacji w ydaw anych nakładem uczelni.

P rocedura dotyczy w szystkich prac dyplom ow ych na studiach pierw szego stopnia, drugiego stopnia oraz je d ­

nolitych m agisterskich z w yłączeniem studentów, których ostatni sem estr studiów przypadał przed rokiem akade­ m ickim 2015/2016. K ażda z prac dyplom ow ych m usi, przed przekazaniem jej do recenzji, zostać spraw dzona przez prom otora w Systemie. Student, oddając swoją pracę, m a obow iązek załączyć ośw iadczenie, że została ona przez niego sam odzielnie przygotow ana i nie narusza praw w łasności intelektualnej. W przypadku zauw ażenia plagiatu lub jego podejrzenia, prom otor zobow iązany je st do odnotow ania tego faktu w raporcie, k tóry następ­

nie przekłada dziekanowi. Gdy okaże się, że podejrzenie m a pokrycie w rzeczyw istości, przygotow ania do obrony zostają w strzym ane, a inform acja trafia do rektora, który zleca przeprow adzenie postępow ania w yjaśniającego. □

Festiwal Nauki

W dniach 19-21 maja br. już po raz 16-sty nasza uczelnia weźmie udział

w Festiwalu Nauki, który odbędzie się w Krakowie na Rynku Głównym.

Organizator Festiwalu, Uniwersytet Pedagogiczny, ustawi tam tzw. Festiwalo­

we Miasteczko Naukowe.

Krzysztof Szczupak

s tu d e n t l i r o ku K r a k o w ri -. ej Ak a d e m i m A n d rz e. a F i y c z a V o d rz e w s k 19 g o n a ki er u n k D z : e ^ h 11 a ■■ s tw o i K o m u n ik a c ja S p o ; e c z n 3

W nam iotach każda z uczelni biorących udział w im ­ prezie będzie m iała sw oje stoisko, na którym zaprezentuje różne ciekawostki ze św iata nauki. Oprócz tego w planie Festiw alu są konkursy, prelekcje, wykłady, ja k rów nież zaw ody sportowe. Zainteresow anym sportem , a zw łasz­ cza kajakarstw em , polecam y w yścigi sm oczych łodzi, w których nasza uczelnia odnosiła ju ż zw ycięstw a

Jak z a w sz e F e stiw a l m a in n eg o p a tro n a i hasło p rzew o d n ie, W tym ro k u p atro n em je s t zn ak o m ity

p o lsk i twrórca lite ra tu ry fan ta sty c z n o -n a u k o w e j, f u ­ tu ro lo g i filo z o f S ta n is ła w L em , zaś h asło to “ Czas i p rze strz eń ". N a jle p s z ą cech ą w y d a rz e n ia je s t ró żn o - ro dn ość p rez e n to w an y c h d zied zin nauk o w y ch każd y z n a jd zie tu coś dla sie b ie, a m oże i o d k ry je now e p a ­ sje? Z ain te re so w a n y c h n a jśw ie ż sz y m i in fo rm acjam i odsyłam y n a stronę in te rn e to w ą fe stiw a ln a u k i.u p .k ra - ko w .p l, a tak że fan p ag e n a F acebooku. Do z o b a c z e ­ nia! ES

(5)

F o t. in v e s tw it h a le x .c o m

Nie wszystko złoto,

co się świeci

Na pierwszy rzut oka w krakowskich domach stu­

denckich jest całkiem porządnie. Dlaczego więc

goście z zagranicy zmuszeni są do „mieszkania na

walizkach" i częstego zmieniania lokum?

Otena Kiprich

stu d en tka 11 r o ku K !' a k o w s ki ej A k a de m ■ i i A n d rze js F ry c z a M o d rz ews k i e co a a k i e ru n k u Dzien^- karstw o i K o n u n ik a n a S p o łe czn a

A kadem iki prześcigają się

w atrakcyjnych ofeitach, które m ają zapew nić iin jak najw ięcej studentów. Fale now ych przyjezdnych napływ a­ ją w październiku, gdy zbliża się pora

rozpoczęcia nauki lub też jej konty­ nuowania, By zainteresow ać i p rz y ­ ciągnąć chętnych, dom y studenckie oferują luksusowe pokoje, lodów ki, pralnie, pokoje cichej nauki, m iejsca do g ran ia w tenisa oraz ogród, p izze­ rię, klub studencki, centrum fitness, a naw et w niektórych przypadkach przedszkola. Czy jednak na pewno je st tam tak dobrze i w ygodnie, jak

się nam w ydaje?

„K iedy przyjechałam do akade­ m ika po raz pierw szy, przym knęłam na to oczy" - w yjaśnia studentka drugiego roku W SZIB Julia Potapen- ko - „ale kiedy dow iedziałam się, że w tym roku będę m ieszkała bez m e ­ bli, postanow iłam rozw iązyw ać ten problem ja k najprędzej.”

Żacy z U krainy ju ż drugi rok m ają problem y z zakw aterow aniem

w jednym z dom ów studenckich.

A dm inistracja akadem ika nie m oże się ze sobą dogadać, a od kierow ni­ ków nie m ożna się doczekać pomocy i odpow iedzi na pytania. D yrektor jest niem iły w obec cudzoziem ców,

a kierow niczka nie zn a naw et języ k a angielskiego. Co robią studenci w ta­ kim w ypadku? Starają się w alczyć

o swoje prawa, ale często zdarza się, że bez w iększych sukcesów.

„W ubiegłym roku miałam

m ieszkać w pokoju luksusow ym , przeznaczonym dla dwóch osób, gdy jednak przyjechałam n a m iejsce okazało się, że w arunki m ieszkal­ ne są całkow icie odm ienne od tych ustalonych. W efekcie przez półto­ ra m iesiąca m ieszkałam w pokoju

0 standardow ym kom forcie, przezna­ czonym dla trzech osób': - w yjaw ia m i W alentyna Bratufcna, studentka II roku W SZIB. Jak szybko dodaje, m usiała codziennie chodzić na zaku­ py, poniew aż nie posiadała dostępu

do lodówki, w której m ogłaby prze­ chowywać jedzenie.

Sytuację potw ierdza student

II roku W SZIB, B ogdan Nyń: - „Było m i szkoda mięsa, które się z tego po­ w odu psuło i oczywiście straconych 1 wyrzuconych wr błoto pieniędzy. N ajgorsze było chyba jednak to, że m usiałem dzielić pokój z chłopakami, którzy pod w pływ em alkoholu w yno­

sili m i zawrsze w w eekend łóżko.” Tow arzystw o liieznające um ia­ n i w korzystaniu z m ocniejszych tru n k ó w oraz brak m iejsca na prze­

chowywanie jedzenia to jednak nie w szystko. H elena Czepeluk, student­ k a II roku W SZIB , potw ierdza: „N a początku sem estru w akadem iku było bardzo zimno. Naw^et n a ulicy czło­ w iek czuł się bardziej kom fortow o niż tam ” . Czy ogrzew anie lub jego brak były jedynym i problem am i? Jak się okazuje - nie. „Nie m ogłam n a ­ w et napić się herbaty, która na pewno nieco by m nie ogrzała. N iestety na w yposażeniu nie było czajnika, wrięc byłam zm uszona do podgrzew ania wrody w garnku, n a jed n ej ze starych kuchenek. Gdybym w cześniej o tym w iedziała, n a pew no w zięłabym czaj­ nik z dom u.ł1

Ja sam a również miałam takie problemy. Ponadto, gdy przenosiłam się do swojego pokoju, dow iedziałam się, że m o ja przyszła sąsiadka

(6)

g n o w ała z pobytu w tym luksusowym lokum. N ie m iałam w tedy p o ję c ia z kim będę m ieszk ała N a szczęście w szystko potoczyło się dobrze, a ja poznałam sym patyczną dziew czynę, z k tó rą dzielę pokój do tej poiy. Ona sam a rów nież nie kryje, że problem y z akadem ikam i nie są jej obce. W jej przypadku nie chodziło jednak o od­ biegające od norm y w yposażenie p o ­ koju, a ... w ym eldow anie.

„Z tego, co m ów ili m i inni, w ie­ działam , że w ykw aterow anie się z akadem ika nie je st ła tw ą rz e c z ą ’ - m ów i A nastazja B arw inska. student­ ka II roku KA. „Z tego też pow odu m iesiąc w cześniej poszłam do k ie­ row niczki, żeby zapytać, czy mogę bez problem ów oddać pokoj. D o sta­ łam odpow iedź tw ierdzącą, miałam jedynie pokazać pokój, że w szystko je st w tiini w porządku, a następnie dostałabym swoją kaucję.-' Proste? N iekoniecznie. Jak dodaje A n asta­ zja, problem w ystąpił podczas w y ­ prow adzki, gdy trzeba było znaleźć osobę odpow iedzialną za oglądanie pokoi, Niestety, kierow niczka nie m iała pojęcia, gdzie szukać tej oso­

by i nie była w stanie udzielić ża d ­ nej pomocy, „N a szczęście w szystko skończyło się dobrze, a ja w ciągu trzech godzin w ym eldow ałam się z pokoju, Strasznie się jednak w tedy z den erw ow ałam , p o n i e w aż m iałam tego dnia autobus do dom u i bałam się, że m ogę się n a niego spóźnić lub w ogóle nie pojechać" - dodaje szyb­ ko dziewczyna.

D ośw iadczenie ubiegłego roku nie n a w iele się zdaje, poniew aż - jak w słynnym pow iedzeniu - historia

lubi się powtarzać.

„N ie będę m iała p roblem ów w tym roku?" - pyta z przekąsem Julia Potapenko, i sam a szybko so­ bie odpow iada: ,,b zd u ra’’. S ytuacja z ubiegłego roku pow tórzyła się, a dziew czyna dow iedziała się, że zrobiona przez nią w cześniej re ze r­ w ac ja i w płacone pieniądze zu p eł­ nie się nie liczą. „P ow iedzieli mi, że znow u będę m ieszkać w p o k o ­ ju o standardow ym kom forcie, bo w moim je st ju ż jak iś chłopak. „Ja n atom iast zostanę zakw aterow ana na innym piętrze i w innym p o k o ­ ju ’' - w y jaśn ia z iiytacją, N ie je s t

ona je d y n ą, która nie m oże p o h a­ m ow ać sw oich negatyw nych em ocji w stosunku do tego. co dzieje się w dom ach studenckich. „P lastikow a szafa w naszym pokoju zepsuła się ju ż w pierw szym dniu" - opow iada A nastazja B arw iń sk a i szybko doda­ je , że - „półki nie w y trzy m u ją naw et trzech talerzy, bałabym się położyć n a nich coś cięższego z obawy, że po prostu się urw ą.”

O prócz braku m ebli do długiej listy nieprzyjem ności dołączył brak m ożliw ości korzystania z intem e- tu przez dwa tygodnie. Jak opisuje W aleria Lut et a, studentka II roku W SZIB , m iała w tedy projekty i prace do zrobienia, jed n ak z tego pow odu nie by ła w stanie ich w ykonać.

Warto dw a razy zastanow ić się nad w yborem m iejsca swojego za­ m ieszkania i uw ażnie przeglądać w szystkie kuszące oferty akadem i­ ków, W końcu to w nim spędzimy k ilk a najbliższych lat i najw ażniej­

sze, by b y ł 011 dopasow any i dosto­ sowany do naszych potrzeb. Czasam i warto podziękow ać za taki „luksus"

i poszukać czegoś innego. □

6 M IxER magazyn studentów Krakowskiej Akademii tm. Andrzeja Frycza Modrzewskiego I?','1 l/JDió

i ot ' żup ) i? du p i

(7)

Witamy w Transylwanii

Wampiry i hrabia D ra k u la -to rzeczy, które jako pierwsze przychodzą na myśl,

gdy mówimy o Rumuni albo konkretniej - Transylwanii. Wszystko to zasługa

licznych filmów, a szczególnie Brama Stokera i jego słynnej powieści.

Rina Shyloyska

___ ____________ _________________ _________ ________________

stu d e n tka III roku K ra ko w skie j A kadem ii im. A n d rze ja F rycza M a d rz e w s ^ e g o na kierunku Z Jiie n n ika rsiw o i K o m u n ika cja S p ołe czna

Z innej strony, w ielu ludziom R um unia kojarzy się z biednym k ra­ je m , w którym m ieszkają R om ow ie

oraz włóczędzy. Podróżując przez ten piękny kraj szybko m o ż n a się prze­ konać, że żaden z pow yższych ste­ reotypów nie je s t praw dziw y i nie m a podstaw w rzeczyw istości.

Do R um unii trafiłam w nocy, kiedy spokojnie spałam w autobu­ sie. Z m ierzał on do m iasta Cluj- -N apoca (K luż-Napoka). Głównym celem mojej w ypraw y było zobacze­ nie tak zw anego „zam ku D m c u li”, któiy znajduje się w m ieście Bran. W szędzie, gdzie popatrzyłam , było napraw dę przepięknie. Z obu stron drogi, którą jechaliśm y, stały w y ło ­ żone kam ieniem domki z w ysokim i, ostrym i, średniow iecznym i dachami. W oddali, p o za m iastem , n a tle ja s n e ­ go nieba było w idać jed y n ie zarysy gór. N apraw dę fascynujący widok. W szystkie najciekaw sze rzeczy m ia­ ły jednak m iejsce dopiero później.

Targu Mure§ było następnym m iastem , w którym w ybraliśm y się

na dw ugodzinny spacer. W ąskie

uliczki oddzielające od siebie stare, stojące tam całe lata budynki, które nie zostały zniszczone przez czas lub w ojnę, oraz now e, lecz w ybudow ane w dawnym stylu, Idealnie ze sobą w spółgrały łącząc starożytność z n o ­ w oczesnością,

C harakterystyczną rzeczą w R u ­ m unii okazała się duża liczba po­ m ników R om ulusa i R em usa - braci,

założycieli Rzym u, których wredług legendy w ykam i iła w ilczyca. K iedy zapytałam sw ojego chłopaka, dlacze­ go stoi ich tam tak w iele, odpow ie­ dział - „A dlaczego Rzym i R um unia

(8)

to praw ie takie sam e nazw y?” (Rome i Rom ania). Zrozum iałam , że tutaj w Transy Iwan ii oprócz słynnego V la­ da Tepesa, zw anego D raculą, znajdo­ w ało się kiedyś rów nież wielkie Im ­ perium Rom anum!

K olejną radością był jabłkow y jarm ark w centrum Targu Mures,

W jednym m iejscu zgrom adzono dziesiątki różnych rodzajów jabłek: czerw onych, żółtych, fioletowych, pom arańczow ych, zielonych i ró żn o ­ kolorow ych.

Z Targu Muresj udaliśm y się do m iasta pod nazw ą Sighigoara Jeż­ dżą tutaj jedynie „sm ali buses” (jak w yjaśniła nam łam anym angielskim pani na dworcu kolejow ym ), i w ła­ śnie jeden z nich zabrał nas z A uto- gara, Tam do kolejnego celu naszej wyprawy. Jest to bardzo stare miasto, w historycznej części Transylw anii, n a każdym kroku m ożna tu odczuć aurę tajem niczości i mroku. Tak n a ­ prawdę najbardziej interesujący fra g ­ m ent m iasta (czyli stara je g o część) znajduje się w twierdzy na górze, otoczonej m ałym laskiem. Dotrzeć tam m ożna schodam i, zbudow any­ m i specjalnie n a potrzeby turystów T w ierdza ta jest pilnie strzeżona przez

U N ESCO , poniew aż znajduje się na tej górze od XIII w. Od początku jej istnienia została zdobyta tylko jeden raz z powodu niedoboru wody. M iesz­ kańcy twierdzy zm usili wtedy dwóch tureckich je ń có w do w ykopania stud­ ni w zamian z a darowanie im ży cia O bietnica nie została jednak spełnio­ na, ponieważ ci zostali zabici, gdy tylko prace dobiegły końca. N iedawno podczas wykopalisk na dnie studni od­ naleziono dwra szkielety.

W tym samym m iejscu je s t zloka­ lizowany pierw szy napotkany przeze m nie pom nik pośw ięcony hrabiem u D rakułi, a tuż obok niego znajduje się dom , wr któiym się u ro d ził (budynek ten nie je st w ym ieniony w przew od­

niku U NESCO). A ktualnie działa w nim pub,

Mieszkańcy nie lubią rozmawiać 0 Vladzie Falowniku, Większość tury­ stów" przyjeżdża do Rumunii właśnie z jego powodu, by zobaczyć jego dom 1 zamek, ale przez to zapominają o in­ nych, równie interesujących zabytkach.

N aszym następnym m iejscem

przeznaczenia jest m iasteczko B ra­ sov, Bardzo czyste i mile, z rów nym i, m ałym i budynkam i, różnokolorow y­ mi, zupełnie jak tęcza.

N a koniec pozostaw iam y sobie najw iększą atrakcję. Zam ek B ran zlo­ k alizo w ały je st wr m ałej wTsi o tej sa­ mej nazw ie. W iększość turystów zna jedynie część jego historii, nie zdając sobie spraw y z jej zdecydow anie bar­ dziej rozbudow anej części, Zamek ten jest nazyw any przez turystów zam kiem D raculi, poniew aż istnieje m it o tym , że spędził w nim kiedyś noc. Jest to jednali tylko legenda,

Prawdziwa historia zamku się­ ga XDI wieku, kiedy mieszkańcy w si otrzymali zezwolenie na zbudowanie■>

go z własnych funduszy. Z tego, co uda­ ło mi się przeczytać na tablicach infor­ macyjnych, zamek Bran od początku jego powstania nigdy nie został znisz­

czony, NIGDY Stoi tam po dzień dzi­ siejszy tali j alt w XDI wieku. Z praw ­ dziwych ludzi mieszkających w zaniku Brana, m ożna wspomnieć o królowej Rumunii Marii, która jest znana ze swej działalności w czasach II w ojny świato­ wej. Obecnym właścicielem zamku jest jej wnuk, któiy wynajmuje go władzom Rumunii jako muzeum.

To tylko kilka zw iedzonych

m iejsc w Rum unii, a je st ich znacz­ nie Więcej. Być m oże kraj ten pod w zględem ekonom icznym należy do biednych, ale na pew no nie je st talii w aspekcie kulturow ym i duchowym . W racając do R um unii za każdym ra­ zem m ożna znaleźć coś now ego i od­ kryć jej kolejne tajem nice, □

(9)

h o t VQ lrL ;e .fi l'? S. W O nd pr (j? 5S j c o m

J J U C I

V\ \ t ■. .j

Masz dość wycieczek z biurem podróży i pragniesz poznać zwyczaje danego

miasta, tubylców oraz kulturę? Couchsurfing to coś dla Ciebie.

^

Joanna Cisło

R e d a kto r nat S tu d e n tka lii

:z e ln a m agazynu Mixer.

roku K rakow skie j A kadem ii im. A n d rze ja F rycza M o d rze w skie g o na kierunku D zie n n ika rstw o i K o m u n ik a c ja S p ołe czna

C zasam i każdy z nas, jak w p io ­ sence „Rem e dium ’” M aiy 1 i R o dowi c z , chciałby uciec daleka od swoich p ro ­ blem ów i otaczającej go rzeczyw isto­ ści. Jeżeli za oknem panuje plucha, a szarość atakuje nas na każdym kro­ ku, nasze m yśli przew ażnie zw raca­ j ą się ku odległym , ciepłym krajom. W zdycham y w tedy do ofeit biur p o ­ dróży i oglądam y vlogi z najdalszych zakątków świata. Chcielibyśmy, jak popularni YouTubetzy, spakować się jednego dnia i wyjechać przed siebie, nie m usząc się o nic martwić. Co nas zatrzym uje? O trzeźw ienie następuje przew ażnie chwilę po sprawdzeniu stanu konta bankowego. N ie m am y się co czarow ać - funduszy starczy jedynie n a bilet do kina, a nie na upo­ jn e podróże. N ie oznacza to jednak,

że m am y porzucać m arzenia i z a ­ m iast pakow ać do w alizki kostium kąpielow y, w ertow ać jedynie k atalo ­ gi w yśw ietlanych aktualnie filmów.

Podróżow anie bez sporych oszczęd­ ności nie jest w brew pozorom skom ­ plikowane,

C ouchsurfing.com to globalna społeczność łączącą 10 m ilionów lu ­ dzi z ponad 200 tysięcy miast. P rzy ­ świecająca jej idea jest napraw dę prosta - rejestrujem y się na stronie, w ypełniam y profil i szukam y osoby, która udostępniłaby nam m iejsce do przenocowania. N ie chodzi tu je d y ­ nie o znalezienie w ygodnego pokoju,

ale poznanie kultury kraju, do jakiego się w ybieram y oraz jego zwyczajów. N asz gospodarz, jeżeli tylko będzie dysponow ał czasem , oprow adzi nas po swoim m ieście, po m iejscach, o których nie przeczytam y w ża d ­ nym z przew odników D zięki niemu posm akujem y tradycyjnej kuchni* poznam y now ych ludzi i być m oże naw iążem y znajom ości na całe ż y ­ cie, Co je d n ak z ceną? Sam nocleg nie kosztuje nas ani grosza, a jedyne

kosztyr, ja k ie ponosim y, to te, które w ynikają z podróży i sam ego dosta­

nia sie na m iejsce. A utorzy zachecaiaŁ i r wP Ł J k

do podzielenia się sw oim życiem oraz naw iązania kontaktu z innym ludźmi,S. mf 7 nazyw anym i przez nich „przyjaciół­ m i, których jeszcze nie poznaliście." Jak m ożna się dom yślić, pom ysł

w zbudził zainteresow anie w śród

użytkow ników intem etu i szybka stał się popularny.

Iw ona, jak sam a przyznaje, n i­ gdy za bardzo nie interesow ała się couchsurfiiigiem i dopiero, gdy w y ­ bierała się na tygodniow ą w ycieczkę

do Barcelony, pom yślała, że zaryzy­ kuje. „Tak napraw dę nie w iedziałam o swoim gospodarzu zbyt w iele, j e ­ dynie to, że je st Turkiem i posiada dobre opinie n a portalu. W ym ieniłam z nim w cześniej kilka w iadom ości, jednak gdy stałam na dworcu i czeka­

łam, aż się pojawi, byłam przerażona. Jedynym co pow odow ało, że czułam

(10)

się nieco lepiej, była obecność mojej przyjaciółki, która pojechała taili ze m ną.” Jak się okazało, m ężczyzna, u którego m iały nocow ać, m ieszkał 20 km od Barcelony, jednak zgodnie z ustaleniam i pojaw ił się n a miejscu i zaw iózł je do siebie. Iw ona opow ia­ d a o tym ze śm iechem J e d n a k zgadza się, że było to ryzykow ne dośw iad­ czenie, „B yłyśm y same, w obcym m ieście i na dodatek był środek nocy, Gdyby nasz gospodarz nie pojaw ił się n a m iejscu - jedyne, co byłybyśm y wtedy w stanie zrobić, to w ystaw ić mu negatyw ny kom entarz n a portalu. To jednak nie zm ieniałoby naszej sy ­ tuacji, zostałybyśm y całkow icie bez noclegu,'' Zaufanie okazuje się więc podstaw a udanej podróży. Ono, oraz oczywiście chęć do przeżycia p rzy ­ gody i zam iłow anie do ryzyka. „Co- uchsurfing m a jed n ak w iele zalet1 - dodaje szybko m oja rozm ów czyni i w spom ina, że ich gospodarz był bardzo chętny do oprow adzania i p o ­ kazyw ania m iasta. Iw ona zaznacza jednak, że pom im o tego, że okazał się n aprawdę sym p aty cznym czlowi e - kiem , zdecydow anie w oli sw obodne w arunki m ieszkania niż dzielenie je z kim ś całkowicie obcym. .Je że li m iałabym się ponow nie zdecydow ać, to pew nie talt jak za pierw szym ra­ zem - jedynie z osobą tow arzyszącą i wyłącznie na jed n ą noc" - odpow ia­ da, gdy pytam , czy chciałaby ponow ­ nie w yruszyć w nieznane.

M ój następny rozm ów ca, K arol, wydaje się nie posiadać takich dyle­ matów^ Z pom ocą couehsurfingu u d a­ ło m u się odwiedzić Pragę, Seattle, V ancouver i N ow y Jork, Głównym pow odem , podobnie jak w przypad­ ku Iwony, była tutaj chęć taniego zw iedzenia miejsc, które w cześniej dane m u było oglądać jedynie w in- tem ecie lub te le w iz ji,,,M iałem w tedy m niej niż 20 lat i najzw yczajniej na św iecie nie było m nie stać na drogie noclegi w hotelach. K olejnym czyn­ nikiem była oczywiście ciekawość, jak to w szystko wygląda: czytałem w cześniej o takiej m etodzie podro- żow-ania i chciałem się przekonać na

w łasnej skórze, czy w szystko rzeczy­ w iście jest taicie proste i łatw e." P y ­ tam o obiekcje, jednak K arol szybko w yprow adza mnie z błędu: - „zupeł­ nie się nie bałem . Będąc w Seattle m ieszkałem u osoby hom oseksualnej, a gdy byłem na Bronxie przełam ałem stereotypy zatrzym ując się u Afro- am ery k an in a” Przyznaje, że zapewr- n e jako kobieta m iałabym nieco trud­ niej, jednak jeżeli dana osoba m a na stronie dużo pozytyw nych kom enta­ rzy, nie powinnam się za bardzo oba­ w iać. „M oja m etoda poszukiw ania

odpow iedniego gospodarza polegała na tym , że każdego dnia w ysyłałem po k ilk a zaproszeń i w ybierałem oso­ bę, która zgadzała się na m oją ofertę. Chociaż nie ukryw am , że najbardziej lubiłem tych, których profile były ciekawe i w zbudzały m oja sym pa­ tię.” K ażda osoba, która chce w ziąć udział wT w ielkiej przygodzie, musi bow iem stworzyć swrój w łasny profil na stronie, n a którym m a szansę p rzy ­ bliżyć odw iedzającym kim je st i co sp o wrod owiało, że zdecydow ała się na ta k ą m etodę podróżow ania. M ożem y rów nież podzielić się na nim swoimi zainteresow aniam i, k ra ja m i które udało się nam do tej pory zw iedzić, znajom ością języ k ó w czy też zam ie­ ścić zdjęcia. Oprócz tego istnieje sys­ tem kom entarzy, który je st swojego rodzaju zabezpieczeniem i pozw ala ocenić danego użytkow nika i w y sta­ w ić m u ocenę. Czy opisy są jednak zaw sze adekw atne do rzeczyw isto­

ści? R afał śm ieje się na w spom nienie czasów, gdy m ieszkał w N ow ym Jor­ ku: „była taka sytuacja, gdy nie w ie­ działem co pow iedzieć. W szedłem do m ieszkania, w którym m iałem się zatrzym ać i zobaczyłem , że m ój gospodarz w yw iesił sobie na ścianie zdjęcie sw ojego kolegi. N ie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że m ężczyzna b y ł na nim kom pletnie nagi. Jeżeli jednak chodzi o w arunki czy też sam ych ludzi - nie m am im nic do z a rz u c e n ia ” Jak po chwili do­ daje, niektórzy gospodarze pokazują m iasto i chętnie oprow adzają po nim urlopowiczów; jednał«: inni pracują

i ich gościnność ogranicza się do roz­ m ow y oraz zaoferow ania m iejsca do

sp a n ia „M oja rada dla w szystkich? Pojechać i sam em u przekonać się jak to je st,”

Cuchsurfing to jednak nie tylko nocow anie u innych z a darmo i korzy­

stanie z icli gościnności, To również oferowanie m iejsca u siebie i otwarcie się na innych. Jak zaznacza E w ^ nie m a takiego obowiązku, jednak założe­ niem strony jest to, że raz my nocu­ jem y u kogoś, a raz ktoś u nas, Sam a była gospodarzem dla innych cztery razy i nigdy nie m iała żadnych kło­ potów ze swoim i gośćmi. Czy jednak zawTsze chodzi wyłącznie o bezpłatny nocleg? M oja interlokutorka szybko w yprow adza m nie z błędu: „tu nie chodzi jedynie o to, że możesz się u kogoś zatrzymać nic za to nie pła­ cąc. Ci ludzie chcą Cię lepiej poznać, dowiedzieć się czegoś więcej o Tobie i o Tw^ojej kulturze, To nie jest hotel, a bardziej jak w izyta u przyjaciół, z tą różnicą, że dopiero ich poznajesz" Jak sama w spom ina, często podróżuje po świecie, oprow adza ludzi po m ia­

stach i um awia się z nimi na kawę, by nawiązać now e znajomości, Jej rady? „Jeżeli dopiero zaczynasz, na począt­ ku na pewno będzie nieco trudno zna­ leźć nocleg, nie posiadając żadnych opinii, Dobrym sposobem je st więc najpierw ugoszczenie kogoś po to,

żeby wzbudzić zaufanie,"

Couchsurfing to interesująca

i kusząca alternatywa dla w szystkich poszukujących nowych doznań i in­

nowacyjnych rozwiązań. Możemy

zaoszczędzić dzięki niemu pieniądze oraz nawiązać znajomość z ludźmi, których zapew ne w innych okolicz­ nościach nigdy byśmy nie poznali, W arto jednak pam iętać, że pom im o rozbudowanych opisów, zdjęć oraz systemu kom entarzy nigdy tale na­ prawcie nie m am y pewności, na kogo trafim y Może to być zarówno nasza bratnia dusza, jak i o so b a która będzie nas irytow ała każdym słowem i sam ą obecnością. Jest to więc swrojego ro­ dzaju ruletka jedynie dla odważnych i niebojących się przygód. □

(11)

F ot ge n tle m an s ch oi ce p i

Praktyka

czyni mistrza

Moscow City Ballet, czyli popularyzowanie sztuki

rosyjskiej w Polsce - wywiad z Larysą Palaginą.

Karina Sm irnova____________________________________

stu d e n tka ll roku K;'akowski ej A kadem ii \ n A ndrzeja F rycza M o d rze w skie g o " a kierunku

D z ie n " karstw o i K o m u riik a c ;a S p o łe c z n a

Jecliią z najbardziej rozpoznaw al­ nych dziedzin sztuki je s t balet. Balet, który w ielu z nas m oże się kojarzyć przede w szystkim z Rosją. W iadom o dlaczego: w łaśnie tam narodziła sieL

najsłynniejsza technika tańca k la ­ sycznego, zapisana w ponadczasow ej książce „Podstaw y tańca klasyczne­ go" (1934): także sław ne rosyjskie balety, takie jak grupa Balety R osyj­ skie Siergieja D iąg i lewą, zachw ycały publiczność swoim repertuarem , k tó ­ ry rów nież do dzisiaj je st aktualny.

Rosjanie kochają balet, dla wielu z nich jest w ręcz narodow ą tradycją Dziś też, podobnie jak za dawnych lat, bardzo trudno jest się dostać do Państwowej Szkoły Baletowej w M o­ skwie czy Sankt Petersburgu. Trzeba spełniać w ym ogi nie tylko biologicz­

ne (sprawność fizyczna), ale też m ieć do tej sztuki predyspozycje. D la wielu w ięc, niestety, pozostaje to nieosią­ galne, bez względu na ich starania. M inio to w państwowych szkołach baletow ych klasy są pełne, choć n a ­ uka w nich oczywiście nie jest łatwa: dziecko spędza w szkole niem al cały czas, na zajęciach ogólnokształcących i tanecznych. Inaczej w Polsce - tu nabór nie jest już tak restrykcyjnie przeprowadzany. Sam balet cieszy się jednak niesłabnącym uznaniem.

Przykładem na to jest jedno z w ażniejszych kulturow ych w yda­ rzeń z grudnia m inionego roku, jakim było dw usetne przedstaw ienie ro sy j­ skiego zespołu baletow ego M oscow City B allet w Polsce. K ażdego roku w ybitni tancerze m oskiew skiej grupy

założonej przez choreografa V ictor a Sm im ova-G olovanova przyjeżdżają do Polski, zachw ycając swoim reper­ tuarem , choreografią i scenografią. Przepiękne kostium y i w yrazistość ru ch ó w tancerzy są istną „bajką na żyw o” . W grudniu M oscow City B a l­ let przygotow ał 111, in. balet fłD ziadek do G rzechów ” Piotra Czajkowskiego,

U dało m i się porozm aw iać

z L arysą Palaginą, B iałorusinką, ab­

solw entką Państw ow ej Szkoły B a­ letowej, później pierw szą tancerką w Teatrze W ielkim w Mińsku. Przez

20 lat tańczyła solowe partie, by kolejne 20 lat pośw ięcić nauczaniu dzieci w swoim zespole, D zisiaj uczy w jed n ej z baletow ych szkól w K ra­ kow ie - K rakow skiej Królewskiej

Szkole Baletu i Tańca.

K a rin » S m irn o v a: N a B iało­ rusi balet jest na św iatow ym pozio­ m ie, dlaczego opuściła Pani swój kraj

i przyjechała do Polski?

L a r y s a P a la g in a : 7 lat tem u po raz pierw szy przyjechałam do P ol­

ski ze swoim zespołem na w arsztaty organizow ane przez je d n ą z krakow ­ skich szkół baletow ych. To miasto od razu mi się spodobało, je st bajeczne i piękne. Dlatego, gdy zaproponow a­ no m i, by uczyć u a stale w tej szko­ le, przy której m iał w łaśnie pow stać m ały zespół baletowy, natychm iast się zgodziłam. L ubię, jak coś się w o­ k ó ł dzieje, a tym bardziej, jeśli m a pow stać coś, w co będę m ogła byc tak m ocno zaangażowana,

K a r in a S.: W K rakow ie nie m a tak profesjonalnych szkół baleto­

w ych (ogólnokształcących), jakie

zn ajd u ją się w Rosji. Jak postrzega Pani różnicę pom iędzy uczniam i

i nauczycielam i?

L a ry s a P.: M o ją pierw szą na­ uczycielką tańca klasycznego by ła N ina M ladinskaja, a ona z kolei by ła pierw szą uczennicą samej A gripiny Waganowej, Jej książka „Podstawy

(12)

taricaklasycznego” jest znana na całym świecie, i to z niej właśnie uczono w e w szystkich państwowych szkołach baletowych, W Krakowie do baletu podej­ ście jest hobbystyczne, co mnie, jako wym agającej nauczycielki, nie cieszy, Dzieci podchodzą do baletu jak do rozrywki, zabawy, podobnie jak ich rodzice, Zajęcia zazwyczaj odbyw ają się dwa lub trzy razy w tygodniu, a to zdecydowanie za m ało dla profesjo­ nalnej, zawodowej nauki. O nauczycielach nie będę się wypowiadać,

K a r in a S.: Jak w iele dzieci w K rakow ie w y­ b iera jednak później balet jak o zaw ód?

L a ry s» P.: Jak mówiłam , trudno jest tu trak­ tować balet na profesjonalnym poziomie, gdyż nie każde dziecko traktuje go poważnie. Ale jeśli ju ż ktoś zdecyduje się, nieco później niż powinien, wejść na drogę tańca zawodowego, to m oże się ze­ tknąć z w ielom a trudnościam i tej pracy, Chodzi mi 0 rygory, intensywność treningu, ilość zajęć itp. Jed­ nak z mojego dośw iadczenia tutaj wynika, że bardzo mało osób w ybiera balet jako swój przyszły zawód.

K a r in a S.: W jakim w ieku najlepiej je st zapi­ sać dziecko n a zajęcia z baletu?

L a ry s a P.: N ajlepiej, gdy dziecko m a 5 lat, choć w szkole, w której teraz pracuję, są też dzieci od 4 roku życia. Ale rzadko prow adzę taką grupę.

K a r in a S.: Czyli woli Pani uczy ć starsze dzieci? L a ry s a P.: D ogadam się z każdym dzieckiem, w każdym wieku. N ie m a różnicy, lubię jednak, jak znam dziecko ju ż od m ałego i dorasta 0110 na m o­ ich oczach, ro zw ija się, M am bardzo dobre relacje z m oim i uczniam i z M ińska, którzy są ju ż dorośli 1 m a ją swoje dzieci, dzw onią i czasam i do m nie przyjeżdżają. To jest niesam ow ite uczucie.

K a r in a S.: P lanuje Pani pow rót do M ińska? R odzina pew nie tęskni za P a n ią ,,,

L a ry sa P.: N a razie nie planuję, dobrze mi się tu­ taj pracuje. Rozwijam szkolę razem ze swoją uczen­ nicą, cieszę się postępami uczniów. A m oja rodzina? Cały czas do mnie przyjeżdża lub ja ją odwiedzam.

K a r in a S.: Czy jest coś, czego brakuje Pani w K rakow ie?

L a ry s a P.: Brakuje praw dziw ego baletu, ale w ierzę, że uda nam się to naprawić, O

Urban legends

- czyli horror

w wydaniu

miejskim

Ogromne szczury mutanty chowające

się w tunelach metra i polujące na ludzi.

Zarażone gruźlicą i syfilisem gumy do

żucia, nadziewane kawałkami żyletek.

Nowa rasa nadludzi zamieszkująca te­

reny na Syberii. Brzmi jak tytuły jednej

z poszukujących sensacji gazet lub fabu­

ły niszowych horrorów? Błąd.

Joanna Cisło_____________________________

R edaKl o i' ~ aczeI n a 71 agazy n u M xer.

Studentka I roku Krakows&ej Akademii m Andrzeja Prycza

Modrzewski sgo na k?eru n ku Dzi enni karstvvo i K o jti u n i kacja Społeczn a

U rban legends lub inaczej ,,legendy m iejskie” to rozprze­ strzeniające się w gw ałtow nym tem pie, przekazyw ane z ust do u st historie, m ające w nas w yw ołać strach i niepokój. T rud­ no jednoznacznie pow iedzieć, skąd w ziął się ten term in, je d ­ nak wiele źródeł jako pom ysłodaw cę podaje am erykańskiego pisarza i folklorystę R icharda Dorsona. Według jego definicji legendy m iejskie to opow ieści, bazujące n a „znajom ym zna­ jom ego", które nigdy się nie w ydarzyły, a są pow tarzane jako praw dziw e. W ażną cechą je st rów nież to, że za każdym razem h isto ria je s t subtelnie zm ieniana i pojaw iają się w niej now e szczegóły, zupełnie ja k w dziecięcej zabaw ie w „głuchy te le­ fon". Często dotyczy ona tajem niczych oraz przerażających zjaw isk i, co najw ażniejsze, je st całkowicie niepraw dziw a.

Jedną z najczęściej pow tarzanych i budzących przeraże­ nie legend w Polsce była historia o czarnej wołdze, Popularny w latach 60, i 70, XX w ieku sam ochód m ia ł krążyć po zmroku i poryw ać dzieci, by następnie wysysać z nich krew, która m ia­ ła być przeznaczona dla niem ieckich bogaczy. Z a kierow nicą lim uzyny znajdow ali się Żydzi, sataniści, księża, zakonnice, a naw et Według niektóiych w ersji - wampiry. H istoria pow ró­ ciła w 1999 r., w tedy jednak wołgę zastąpiło BM W , którego kierow cą m iał byc sam diabeł, pytający przechodniów o godzi­ nę, Jak się m ożna domyślić, ci szybko później ginęli.

(13)

F o t. ob ra z ki. 4 e 1 OJ L _ ■l1 >

U m ierać, ale tym razem z pow odu strachu, m ie­ li rów nież m ieszkańcy podkrakow skiej gm iny L isz ­ ki, gdzie w 2008 r. rzekom o grasow ała pum a. C zyhała ona na sw oje ofiary w lasach, m iała co najm niej 70 cm w zrostu oraz atakow ała dzieci. W akcję poszukiw aw czą została zaangażow ana policja, strażnicy, łow czy oraz pracow nicy pogotow ia ratunkow ego. Użyto dw óch śm i­ głow ców , a sam e działan ia pochłonęły ok. 50 tys. zł: M e ­ dia rozpisyw ały się o krw iożerczym zw ierzęciu, prosząc w szystkich, którzy je w idzieli i posiadali jak iek o lw iek inform acje na jego tem at, o skontaktow anie się z policją. Jałt się m ożna dom yślić, p u m a szybko zaczęła pojaw iać się na terenie całej Polski, czasam i przebyw ając naw et w kilku m iejscach naraz. W 2009 r. zw ierzę m iało zostać złapane i w tajem nicy zastrzelone, je d n ak ju ż w 2010 r. ponow nie zaczęło grasow ać po Polsce. Podobne p rzy ­ padki zdarzały się zresztą w cześniej we W łoszech, A n­ glii oraz F rancji, choć pieiw sze doniesienia o zw ierzęciu pojaw iły się ju ż w latach 80. w Stanach Zjednoczonych. Jałt się jed n ak m o ż n a dom yślić, tam rów nież nie udało się złapać pum y-w idm a.

M niej m rożącą krew w żyłach historią, jednak w zb u ­ dzającą rów nie w iele emocji, jest opowieść o W isław ie Szym borskiej. K ażdy z nas chociaż raz w życiu słyszał anegdotę o tym , jak znana poetka próbow ała rozw iązać zadanie m aturalne, które polegało n a zinterpretow aniu jej w łasnego w iersza. Szym borska m iała rzekom o dostać niską ocenę lub naw et nie zaliczyć zadania z pow odu p o ­ m inięcia klucza odpow iedzi i rozw iązania go całkow icie po swojemu. Opowieść ta była tak często pow tarzana, że sprawę m usiał zdem entow ać sekretarz poetki, M ichał R u ­ sinek. W 2009 r. w y jaśn ił on, że je st to jedynie legenda, a w ydarzenie nigdy nie m iało m iejsca. M im o to historia żyje w łasnym życiem i pow raca za każdym razem , gdy zbliża się okres m atur, a zdenerw ow ani uczniow ie starają się podnieść na duchu.

Pocieszyć próbowali się rów nież rodzice, których dzieci ginęły m asow o w centrach handlow ych w latach 2007-2008. W ydarzenia te m iały mieć m iejsce w specjal­ nie w ydzielonych przestrzeniach do zabawy, w których latorośle przebyw ały podczas zakupów, D zieci znika­ ły i uie udaw ało się ich znaleźć, pom im o angażow ania do poszukiw ań obsługi centrum i odpow iednich służb, O dnajdow ały się dopiero po kilku godzinach, zupełnie „n iek o n ta k to w e' i leżące na w ycieraczce pod domem. Opowieść ew oluow ała do tego stopnia, że znalazło się w niej miejsce n a zaangażow anie centrum handlow ego, które m iało rzekom o obiecać w płacenie odszkodow ania i pokrycie kosztów przeszczepu. Przerażeni obywatele zadaw ali sobie m asow o pytanie, dlaczego m edia m ilczą i nie biorą udziału w dyskusji o grasujących w Polsce łow ­ cach organów O czywiście, nie trzeba było długo czekać, by pojaw iły się teorie spiskowe w yjaśniające, że policja specjalnie w szystko w ycisza, by nie doszło do n iepotrzeb­ nego w ybuchu paniki.

W raz z postępem technologicznym i pojaw ieniem się k o m p u teró w oraz intem etu, pow stała now oczesna fo rm a urban legends nazyw ana łańcuszkam i, Jeżeli p a ­ m iętacie cz asy kiedy korzystało się jeszcze z po p u larn e­ go kom unikat o ra,,G ad u -G ad u ” zapew ne nieraz padliście ofiarą takiego spam u, P rzew ażnie chodziło o zbieranie pieniędzy na „szczytny cel” - dla sam otnego ojca, któiy m usi w ychow yw ać trójkę dzieci, dla m łodego, sparali­ żow anego chłopaka czy też n a kosztow ne leczenie rak a u dziecka, C echą cliarakterysty czną takich w iadom ości było polecenie, znajdujące się n a końcu - „roześlij to do X liczby osób, a od każdej podanej dalej w iadom ości Y dostanie o kreśloną kw otę na sw oje konto bankow e” , D la tych posiadających nieco m niej em patii pojaw iały się rów nież bardziej m otyw ujące przekazy, które zaczynały się od słynnego „jeżeli zacząłeś to czytać w iedz, że Tw o­ ja m am a/s ąsi ad/Ty um rzecie w ciągu X dni,” O kropne?

N a szczęście lawinę nieszczęść dało się pow strzym ać, przesyłając w iadom ość do określonej na końcu liczby osób, Czasam i m iało się n a to dobę, czasam i jedynie kilka godzin, N iektórzy próbow ali ratow ać swój honor, zaznaczając, że nie w ie rz ą w historię, ale w o lą j ą w y ­ słać żeby n a w szelki w yp ad ek ” k lą tw a ich nie dotknęła, a oni m ieli czyste sum ienie,

L egendy i w y ssan e z palca historie to w arzy szą nam od zaw sze i nic nie w skazuje n a to, by sytuacja ta m iała ulec zm ianie, B aw ią, śm ieszą, a czasam i w y w o h iją p rz e ­ rażenie, Stare opow ieści będą nieustannie w ypierane przez n ow e, dostosow ując się do obecnej sy tuacji i cza­ só w P ow tarzane z u st do ust, przenoszone z a pom ocą intem etu czy też innych m ediów, n a pew no nigdy nie zginą. □

(14)

Po drugiej

stronie ekranu

Po ciężkim dniu pracy zasiadasz przed telewizorem, szukając czegoś intere­

sującego do obejrzenia. Szybko jednak zauważasz: że większość rzeczy to

seriale paradokumentalne i tak naprawdę jedynym wyjściem jest... wyłącze­

nie odbiornika.

Ewelina J a s k o w s k a ____________________________________________________________

S tu d e n tka III 'o k u K rakow skie j A kaaem i і'ї і. A ndrzeja F rycza M o d rze w skie g o na kierunku D zie n n ika rstw o i K om un ka cja S p ołe czna

Czasam i je d n ak znudzenie w y ­ gryw a i ponow nie sięgasz po pilota. Po pew nym czasie zauw ażasz nawet, że w ciągnąłeś się wr obserw ow anie życia obcych Ilicizi i jesteś nim zain­ teresowany. D ow odzi to jedynie, że ciekawość ludzka nie m a granic i że podglądanie ludzi spraw ia niejedne­ mu - sporą przyjem ność.

Wiele zasiadających przed te ­ lewizorem osób, głów nie starszych, uw aża, że w szystko, co jest tam pokazyw ane, je st prawdą. M yślą, że może jakiś człowiek nagryw a te w szystkie perypetie z jakiejś ukrytej w czapce kani ery lub po prostu dana rodzina zaprasza ekipę telew izyjną do domu, by ta m ogła obserw ow ać ich życie, nagrać je , a później w yem i­ tować w telewizji.

Zazwyczaj w talach serialach bardzo dużo się dzieje, do tego stop­ nia, że sam i zaczynam y zastanaw iać się, ja k ie to nasze życie jest nudne wrobec życia podobnych do nas ludzi, gdzie cały czas ktoś dow iaduje się o zdradach, dochodzi do rozwodów, porwań, zabójstw, k łam stw itp. N a dodatek w szystko to dzieje się oczy­ w iście w jednym odcinku. Porów nu­ jem y się do ludzi, których widzim y

po drugiej stronie ekranu i pom im o.

że nasze życie to bajka w porów na­ niu do tego „szalonego”, pokazanego wT telew izji, stajem y się zaltom plek- sieni, gdyż uw ażam y nasze w łasne po prostu za nudne.

D ochodzi przy tym do w ielu ro z ­ czarowań, niektórzy naw et czują się oszukani, kiedy w końcu dow iadują się, że w szystko, co obejrzeli, je st oparte na napisanym w cześniej sce­ nariuszu, a poszczególne sceny są w ielokrotnie powtarzane. Całe te p e ­ rypetie, w zloty i upadki bohaterów, to godziny pracy aktorskiej na pianie i jedynie w ykreow ana rzeczyw istość.

Czy jednak w stu procentach m ożna się z tym zgodzić? M usim y zadać sobie to pytanie, bo przecież w szystkie w yobrażenia na tem at cie­ kawego życia, które prow adzą inni, w łaśnie runęły. I to jednali nie je st praw dą w stu procentach, albowiem w każdym odcinku w ystępują praw ­ dziw i ludzie, tacy jak ja czy Ty, C zy­ telniku. Jak zatem dostać się na plan? To w b rew pozorom nie takie trudne, jakby się w ydaw ało.

W szystko to m oże się wy^da- wrać skom plikow ane lub po prostu myślimy, że się do tego nie nadaje­ my, Kam ery, św iatła i perspektyw a

w ygłaszania dialogu m oże trochę przerażać, A le zacznijm y od począt­ ku, P ierw szą rzeczą, dzięki której m asz szansę się pojawić w telew izji, jest pójście do studia casting owego, M usisz ustawić się wr kolejce po for­ m ularz i następnie go w ypełnić. N a korytarzach dookoła roi się od pan i­ kujących ludzi w każdym wieku, Ale Ty nie panikuj.

K iedy ju ż podasz swój w zrost, w agę, w iek i jeszcze kilka niezbęd­ nych danych, m ożesz przygotow ać

się, by stanąć przed obiektywem. U staw iasz się do kilku zdjęć, przed­

staw iasz do kam ery oraz w ygłaszasz kw estię, którą dostałeś w poczekalni, N astępnie słyszysz znane: „odezw ie­ m y .się”. W racając do dom u uw ażasz

swoje m arzenia za stracone i zapom i­ nasz o całej sprawie,

K ilka tygodni później, gdy już zupełnie zapom nisz o w szystkim , dzwoni ktoś z nieznanego num eru, O kazuje się, że chcą właśnie Ciebie do odegrania jakiejś roli, Euforia pom ieszana ze strachem i ekscyta­

cją nie trw a długo. Czasem m usisz pójść na kolejny casting, by pokonać ju ż m niejszą grupę rywali, co nieco zw iększa Twoje szanse na dostanie w ym arzonej roli.

(15)

3 minuty sławy

N adszedł nareszcie dzień,

w któiym po raz p ierw szy p o ja ­ w isz się w telew izji; je ste ś bardzo przejęty tym , co się zaraz wydarzy. Przychodząc n a plan w itasz się ze w szystkim i aktoram i i siadasz pizy stole, przy któiym m ożesz p rzy g o ­ tować się do ro li W szyscy dookoła są zestresow ani, szybko udziela Ci się p an u jąca atm osfera, W pew nej cli w di zapraszają Cię do cli arak te iy - zato n n , by zrobić z C iebie zupełnie now ego człow ieka, K iedy kończą, zastanaw iasz się, jak to m ożliw e, że m ożesz być tak ładny (iub aż tak brzydki). Stajesz się postaci a. k tórą odgryw asz, i n a w łasne ,.ja" nie m a ju ż miejsca.

Po tym jak zrobią Cię n a błysk, m ożesz zacząć czekać, czasem na- w et tihisie godziny n a swoją scenkę M ozę to w ydaw ać się strasznie nud­ ne, zupełnie jakbyś m arnow ał swój

cenny czas;, jednak w łaśnie wtedy m ożesz poznać niesam ow itych lu ­ dzi, dzięki któiym zacznie Ci się tu napraw dę podobać. Długie rozm ow y o tch w padkach na planie i osiolnie o życiu, u m ilają bardzo czas oczeki­ wania, a dodatkow o catering sprawia, że czujesz się jak na spotkaniu tow a­ rzyskim .

Kiedy nadchodzi Twój c zfis

na nagranie, odczuwasz lekki stre«* - przynajm niej na początku. C ala scena je st dokładnie dopracowali najczęściej przez kilku reżyseró?

zastępców reżyserów; opiekun ov

planu i całej reszty ekipy. U staw iają Cię w najlepszym punkcie, esdzie bę­ dziesz najlepiej ośw ietlony i widoczj ny. Sceny często są pow tarzane, w ię uzbrój się w cierpliwość. Po w szyst kim jednak w rócisz do dom u z sa­ tysfakcją, że m iałeś całkiem niezły dzień, i z chęcią ponow nie staniesz] na planie. A nuż czeka Cię karier w H ollyw ood? O F ot w ik im e d i .3

(16)

Niewygodna

sprawa

Thriller „Spotlight" w reżyserii Toma McCarthy!ego opowiada o pracy dzienni­

karzy śledczych “The Boston Globe", którzy zajmują się delikatną

i

kontrower­

syjną sprawą pedofilii w archidiecezji bostońskiej.

Klaudia Kowalska

stu d e n tka f r oku K ra ko w £ I,i ej A k a d e m i m . A n d ' i e, a F ry cz a M o orz e w s k i e g o n a ki e ■u n Dzienni k ar st:v o i K om u n i ka c. a S p oi e c z n i

Film oparto n a kanw ie p ra w d z i­ w y ch w y d arzeń z 2002 roku, kiedy g azeta o p u b lik o w ała serię dużych arty k u łó w u jaw n iający ch system K o ścio ła R zy m sk o -k ato lick ieg o , opracow any w celu tu sz o w an ia

nadużyć seksualnych księży.

Tytu­

ło w y “ S p o tlig h t" oznacza re p o rter­ sk ą pracę sk u p io n ą na szczególnie tru d n y ch p ro b lem ach lokalnych - w tym k ontekście sp ełn ia ona w a ż ­ n ą rolę sp o łeczn ą, p rzery w ają c m il­ czenie w spraw ie, o której w ied z ia ła w ięk szo ść d ecy d en tó w w B ostonie, a k tó ra b y ła w ciąż zam iatan a pod dyw an. D o b rze p o p ro w a d zo n a f a ­ b u ła film u idealnie ukazuje św iat z a k ła m a n ia i h ip o k iy z ji oraz ironię, że w n ajb ard ziej katolickim m ieście S tan ó w Z jed n o czo n y ch p rzez w iele lat dopuszczano do d ram ató w w ie ­ lu rodzin i cierp ien ia niew innych dzieci.

Poza sam ym tem atem w arta z a ­ uw ażenia jest gra aktorska: M aik Ruffalo i R achel M c A dam s świetnie odnaleźli się w rolach am bitnych i n i­ czego nie bojących się dziennikarzy, którzy biorąc n a siebie dużą odpo­ w iedzialność dążyli do naśw ietlenia spraw y i zdobycia dow odów N ie je st chyba zaskoczeniem , że film zdobył uznanie krytyków : sześć nom inacji do Oscara, w tym dwie w ygrane (naj­

lepszy film i scenariusz oryginalny) oraz trzy do Złotych G lobów m ów ią same za siebie. Długo spekulow ano, czy A kadem ia Film ow a nagrodzi obraz, który porusza tem at dla wielu niewygodny, choć niektórzy podkre­ ślali, że został w yróżniony w łaśnie ze w zględu na temat. Biorąc pod uwagę.

jak bardzo je st 011 aktualny - nadal wr m ediach opisyw ane są skandale zw iązane z pedofilią wr środow isku księży n a całym świecie - m yślę, że w^ai+o obejrzeć dram at Mc Car- th y ’ego choćby po to, by samemu ocenić skalę tego problem u dawniej i w spółcześnie. □

I H t T R II t S . 0 fi V H i H I H 0 THE S C A N D A L THAT S HOOK [ H Ł IN D N.

[IS! MW? lif i

ll" r

i

TORONTO

THEATERS THIS NOVEMBER

a V E N IC E a

1 1

IGHT

16 M IxER m agazyn studentów Krakow skiej A kadem ii im .A na.'zeja Frycza M odrzew skiego | W* J!/2Dlr5

F ot m a te ria ły dy stry but oi a

(17)

Pierwotne

Człowiek osadzony w brutalnie na-

turalistycznej przestrzeni, poddany

pozbawionym emocji siłom natury,

kierowany żądzą życia, miłością, ale

przede wszystkim zemstą - to zarys

fabuły "Zjawy".

Szymon Łaźny

StUi^ntl robu

M o a c e w 9 ^ g ( > n a ^ T ^ > i l - u U .iK -n n :7-Sp ołecz n a ' * ' 4 * .

A kcja filmu w reżyserii Alejandro Gonzaleza Iitanitu-ij

w G o ra ch Skalistych Historia jest częściowo opaita na fak­ tach, a scenariusz został napisany ua podstawie powieści M ichaela Punkego „The Revenant: JOTfovel o f Revenge". Opowiada o trapeize Hugh Glassie (Leonardo DiCaprio). któremu po ataku niedźw iedzia grizzly, a następnie porzu­ ceniu przez w spółtow aizyszy ekspedycji, udaje się przeżyć, i który w ciężkim stanie m sza w ponad trzystukilom etro- w ą drogę, kierowany pierwotnym i odruchami: instynktem przetrw ania oraz chęcią zemsty. W ędrów ka trapera staje się jednak drogą przez piekło bezwzględnej natury.

HKUAtlYS

Andrzeja Frycza tw o i Kornunikac

nadając mu przejmującą głębię. W filmie jest mało dialogów, co wcale mu jednak me szkodzi, a tylko dodatkowo pozwala

nam się skupić na emocjach bohaterów ~ ' „Zjawa” je st filmem nie stan dardowym. O bnaża sła­

bości człow ieka n a tle niew zruszenie brutalnego, a zara­ zem pięknego otoczenia, eksponując tow arzyszące temu em ocje. Św iadom y reżyser przy w spółpracy z artystycz­ n ą elitą stw orzył film, który przedstaw ia zupełnie now e, a przede w szystkim niebanalne spojrzenie na świat. Taka um iejętność jest w dzisiejszym kinie rzadkością i dlatego nie pozostaje m i nic innego, ja k polecić Wam „Zjaw ę” . x Sceny do filmu kręcone były poza studiem, w komplet­

nej dziczy, co dosadnie podkreśla autentyczność obrazu. Lu­ dzie przedstawieni na tle bezwzględnych sił przyrody zdają się być bezsilni wobec jej potęgi, a postać głównego bohatera zm aga się nie tylko z otoczeniem czy bólem fizycznym, ale również z psychiką pełną tragicznych obrazów z przeszłości, które wciąż do niego powracają. W spomnienia Glassa za­ wieszają go w metafizycznej przestrzeni, pomiędzy realnym światem a fatamoiganami, które pozwalają nam zrozumieć, z czym mierzy się bohater. W szystkie postaci wolne są od ironii, a jedyną, która wybiega poza ten schemat, jest John Fitzgei-ald (Tom Hardy) - niemoralny, chciwy i egoistyczny traper, stający się przedmiotem zemsty G lassa Zupełnie za­ skakują zdjęcia Emmanuela Lubeckiego, wprowadzają bo­ wiem niestandardowość obi-azu, podkreślają przyrodę, ale pizede wszystkim nadają całkiem nowy rodzaj dynamiki, której nie sposób szukać w żadnym innym filmie. Kam era podąża w ślad za postaciami niemal nie zważając na natu- ralne przeszkody. M uzyka wiąże się z brutalnym obrazem,

M Ix E R magazyn studentów Krakowskiej Akademii Im Andrzeja Frycza Modrzewskiego | N* 2/2016

Fo t m a te ria ły d y s lr y b u to ra

(18)

F ot .m a te ii ały d ys tr yh uto ra

Rihanna

Można ją lubić, można kręcić nosem. Jedno jest

pewne: czas działa na jej korzyść, a tej płyty słu­

chać będziemy w całości i na wyrywki przez naj­

bliższy rok.

Maciej Saskowski

d o ktbra’nt K ra k ó w s ■ ą: A kadem li frn An drz:eja F rycza 'M odrzewski sgo re d a kto r portalu JazzS oul.pl

Z płytam i R ihanny je st trochę tak jak z filmami o Bondzie albo „G w iezdnym i w ojnam i” - każde n a ­ stępne oblicze m usi szokować now ą jakością. Tylko płyta Rilianny m a jeszcze udow adniać, że artystką cią­

gle dojrzewa. Jeśli przyjm iem y, że w okresie debiutu w okalistka m iała m entalność trzynasto łatki, to w szy st­ ko się zgadza - obecna R ihanna to akurat św iadom a swoich celów k o ­ bieta sukcesu. Postanow iła w oczy­

w isty sposób prześcignąć sam ą

siebie, tę z płyty „U napologetic” i zatrudniła szereg św ietnych p ro d u ­ centów, m in. JeffaB haskera, D JM u - starda, Briana K en n ed y ’ego, Timba- landa. Jak gdyby chciała pow iedzieć: „nie rezygnuje się z rozwiązali, które przyniosły sukces, ale nie m ożna też stać w m iejscu” .

M it głosił, że ^A N TI” zaw iera m uzykę eksperym entalną. Taki był singiel „W ork” — m in imali styczne

R& B w tow arzystw ie D rake’a, poza tym jednak na płycie znajdziem y najwyżej kilka podobnych eksce­ sów - „C onsideration” , futurystycz­ ny dub, w alczykow o zdeform ow any „H igher”, czy soulow o połam any „W oo”. Awangardę n a „ A N T I” najle­ piej słychać w syntezatorow ych tła cli „Yeah, I Said I f ’ i poszarpanych sam - plach chw ytliw ego „Sam e OP M ista­ kes” - coverze, a w zasadzie kopii, ubiegłorocznej piosenki grupy Tame [iupaia - „N ew Person/Sam e O ld M i­ stakes” .

Tradycyjne brzm ienie repre­

zentuje kilka staro św ieckich ballad („K iss It B elter” i „Love On The B ra­ in” ). są 2 akustyczne nagrania („N e­ v er Ending i „Close To You” ) oraz m urow any kolejny singiel, znakom i­ te „N eeded M e” , którego w arto po­ słuchać k ilk a razy. Tak w iarygodnie i rew elacyjnie nie brzm iała jeszcze nigdy dotąd, Z dostaw czym m

egalii-tó w R ilianna przeobraziła się w nad w yraz inteligentną artystkę, szczycą­

cą się unikalnym stylem, charaktery­ stycznym jedynie dla niej samej,

R ihanna kolejny raz ustala .regu­ ły g iy na polu now oczesnego R&B. W dziesięć lat od spektakularnego debiutu, zaledw ie 27-letnia artystka zaw stydza konkurentki odw agą w ła­ m aniu sou 1 owych b a rie r słuchaczy uw odzi zm ysłow ą g rą m iędzy jej olśniew ającym i w okalizam i a n o ­ w atorskim brzm ieniem . Jako m ało która z topow ych czarnoskórych w o­ kalistek, nieustannie czam je i zatyka

dech w piersiach.

Z płyty n a płytę pogłębia się przepaść m iędzy nią a czam oskóiy-

111 i artystam i, d la których rozryw ka n a w ysokim poziom ie i artyzm w ciąż nie m ogą pójść w parze, Soulowe piękno zagrane i zaśpiew ane nie dość, że z pasją, to jeszcze m ądrze jak u mało kogo, x

(19)

Aplikacja miesiąca:

Tinder

Marcin, Joshua a może Suleyman? Tradycyj­

ne portale służące szukaniu drugiej połów­

ki powoli odchodzą w zapomnienie, wyparte

przez nowoczesne aplikacje.

An d rzeja i- і: i a M o d rz ew s ki eg o n з k i e ru n ku Dz i e n n i з r stw o i K o m u n s ka cj a S p oł з cz n a

Joanna Cisło_____________

R e d a kto r naczelna m agazynu M ixe r

S tu d e n tka III "oku K rakow skie j Akacfsm i uti

Tinder został po raz pierwszy uru­ chomiony w 2012 r. i początkowo dzia­ łał jechnie na terenie szkól wyższych. Pierwszą z placówek, w której możliwe było wirtualne romansowanie, był So­ uthern Methodist Umversity w Texasie. Od tamtego czasu popularność aplika­ cji zwiększyła się wielokrotnie, a jej zasięg objął aż 196 krajów. Według sta­ tystyk przedstawionych na stronie, każ­ dego dnia łączy ona aż2ó milionów par (osób, które wzajemnie polubił}7 swo­ je profile i wyraziły chęć rozmowy),

Brzmi nierealnie? Pora się przekonać. Do poszukiwań swojego księcia na białym koniu lub księżniczki wystarczy jedynie telefon i konto na Facebooku. Aplikacja automatycznie pobierze na­ sze imię, zdjęcia, zainteresowania oraz listę znajomych i utworzy z nich nasz profil. Wszystko to w zaledwie kilka sekund. By zwiększyć swoją atrakcyj­ ność możemy dodać opis, a od listopa­ da 2015 jesteśm y w stanie zamieścić również informacje o ukończonej przez nas uczelni i wykonywanym zawodzie. Wbrew pozorom to - według przedsta­ wicieli Tinder a - jeden z ważniejszych czynników podczas szukania „drugiej polowki". Patrząc na stworzona przez nich listę najpopularniej szych profesji, na pierwszym miejscu w śród o męż­ czyzn znajdują się piloci, następnie przedsiębiorcy i strażacy. Wśród kobiet królują fizjoterapeutki, projektantki

wnętrz, ale i też właścicielki firm. N ie zaliczani się do żadnej z tych kategorii, jednak nie powstrzymuje mnie to przed rozpoczęciem łowów. Ustawiam jesz­ cze parametry, takie jak maksymalna odległość, w jakiej ma się znajdować mój amant, oraz zakres wiekowy. Nic prostszego. Już po chwili ukazują mi się pierwsze twarze i opcja zostawienia serduszka (akceptacji) lub też krzy­ żyka (odrzucenia danej osoby). Jesz­ cze prostszą metodą jest przesuwanie w prawo i w lewo, które przypomina bardziej internetowe zakupy niż szu­ kanie swojego przyszłego partnera. W przeciwieństwie jednak do innych aplikacji, używając Tinder a jesteśm y w stanie rozpocząć rozmowę z daną osobą dopiero wtedy, gdy ona również polubi nasz profil.

Mężczyźni wyskakują jeden po drugim. Wystudiowana poza, mina cwaniaka i zawadiacki uśmiech; selfie na siłowni pokazujące całkowicie przy­ padkowo nagi tors. Garnitur, i do tego drogi szampan - najlepiej M o e t Na ręce błyszczący, drogi zegarek wielko­ ści piłeczki do ping ponga - koniecz­ nie złoty, a ju ż na pewno rzucający się w oczy7. Czasami Rolex kupiony na sto­ isku u Chińczyka, nieco rozmazany, by nie wyszło na j a w, że kosztował j edyni e 30 zł. Zdjęcie sportowego samochodu również nie zaszkodzi i do tego w aka­ cje w egzotycznym miejscu, którego

nazwy nie da się nawet wypowiedzieć. Opcje dwoją się i troją,

Mój profil jest całkowicie ano­ nimowy7, nie mija jednak nawet kilka minut, a znajduję swojego pierwszego kandydata.

Paweł ma 1S lat, na profilu jedno zdjęcie z zamyślonym wyrazem tw a­ rzy7 i znajduje się jedynie S kilometrów ode umie. Jak sam od razu przyznaje, ma ju ż powoli dość tej aplikacji. „Czło­ wiek się stara i pisze, a i tak zostaje

ostatecznie olany7" - wyjaśnia, gdy pytam o powody zdegustowania. Tyl­ ko raz udało mu się spotkać z dziew­ czyną poznaną przez aplikację, jednak nic z lego nie wyszło. Jak się okazuje, jest to dość częsty7 schemat - przenie­

sienie wirtualnej znajomości do świata realnego przeważnie kończy się krę­ pującą ciszą i późniejszym zerwaniem kontaktu. Paweł dodaje jednak, że nie używał Tlndera zbyt często, by móc powiedzieć coś więcej. „Dla mnie to bardziej jak zabawa, nie traktuję tego poważnie” - wyjaśnia i szybko zazna­

cza, że nie pisze w tej chwili z nikim interesującym.

Nie wiem czy powinnam się po­ czuć urażona, jednak zanim jestem wr stanie odpisać, na moim ekranie po­ jawia się komunikat o kolejnym kan­ dydacie. Zdaję sobie sprawę z tego, że mój pusty profil nie jest w stanie wr jakikolwiek sposób nikogo

zain-a M a t e k /

(20)

teresować, a zostawiający serduszka mężczyźni automatycznie przesuwają wszystkie profile w prawo. Mój kolej­ ny wybranek jedynie to potwierdza. Gdy pytam Rafała, co powoduje, że decyduje się na zostawienie serduszka, odpowiada szczerze: „czasami nie pa­ trzę na profil, tylko po prostu cały czas przesuwam w prawo. Jeżeli jednak skupiam się na zdjęciach, to liczy się dla mnie uśmiech, budowa ciała albo oczy, w zależności na co najdzie mnie akurat ochota," Od Rafała dziwnym trafem również dzieli mnie odległość magicznych 3 kilometrów. Ma on 29 lat i cztery zdj ęcia w galerii, na których widać, że przygoda to jego drugie imię -w ypraw y, imprezy, znajomi, ale rów­ nież i chwila na refleksję. Zdradza mi, że jest wyjątkowo nieśmiały i Thider pomaga mu zawierać nowe znajomo­ ści. W swojej internetowej „karierze" udało mu się spotkać z dwiema dziew­ czynami, jednak nie zaiskrzyło i, jak w poprzednim przypadku, kontakt sa­ moistnie się urwał. W kwietniu minie rok od czasu, gdy rozpoczął korzysta­ nie z aplikacji, jak sam jednak przyzna­ je, udało m u się porozmawiać w tym

czasie jedynie z ok. 20 kobietami. „Nie jestem tu zbyt często, wchodzę jedynie, gdy mam chwilę czasu, czasami raz na kilka miesięcy” - wyjaśnia powody swojej małej aktywności.

Poszukuję dalej, mając nadzieję trafić na kogoś, kto posiada doświadcze­ nie i jest w stanie powiedzieć mi nieco więcej. Profile mienią się przed moimi oczyma, a ja stoj ę przed dylematem, czy wybrać Marcina, Joshuę czy Siileyma- na. Każdy <stara się zaprezentować z jak najlepszej strony. Od suchego i oficjal­ nego - „zapraszam do kontaktu", po napisane z oczywistym błędem „nie musisz się w żaden sposób kremować”; mężczyźni robią wszystko, by skusić kobiety do wybrania ich profilu i zosta­ wienia vi nich serduszka. Konkurencja jest jednak wielka. Niscy, szczupli, w y­

socy, Polacyr, Włosi czy Grecy. Można tu znaleźć wszystkich, Z każdej stro­ ny uśmiechają się do mnie więksi lub mniejsi przystojniacy, czekając jedynie na mój ruch. Przesuwam dalej w prawo,

• • • o o BELL

12:00 PM

100%

6

tinder

Allison,

22

20 M IxER m agazyn studentów Krakow skiej A kadem ii im .A n ttz e ja Frycza M odrzew skiego | W* J!/2Dlr5

F ot materia lyTin de i

Cytaty

Powiązane dokumenty

Karpio A., Żebrowska-Suchodolska D., Efektywność inwestycyjna polskich funduszy emerytalnych w okresie zmian zasad prawnych, „Metody Ilościowe w Badaniach Ekonomicznych” 2016a, nr

From the macroeconomic point of view, such supple- mentary source of money creation could help the central bank to stabilize money supply and inflation, if the supply of money

Wartość wskaźnika Cash w roku zainicjowania dywidendy jest niemal taka sama, jak w roku trzecim przed zdarzeniem, przy czym test Wil- coxona nie potwierdza istotnych różnic

Modele dyskryminacyjne charakteryzują się wyższą trafnością prawidłowych diagnoz w przypadku oceny populacji przedsiębiorstw o niezagrożonej kondycji finansowej. Znacznie

Dochody gospodarstw domowych i ich determinanty – zróżnicowanie regionalne w UE Celem niniejszego opracowania jest ustalenie skali regionalnego zróżnicowania dochodów gospo-

Mając na uwadze konstrukcję swapów i rolę nierezydentów w kształtowaniu ich cen, sanacja portfeli frankowych ma i będzie miała znaczenie dla wyceny instrumentów

To określenie wydaje się też bardziej wła- ściwe w przypadku instrumentów dłużnych niż „indeksowanie fundamentalne”, gdyż przy ustalaniu wag uwzględniane są nie

(19) Jest wyraźnie widoczne, że w rozważanym przypadku oczekiwana stopa zwrotu wyznaczona w tym opracowaniu jest niemal równa oczekiwanej stopie zwrotu wy- znaczonej za pomocą