• Nie Znaleziono Wyników

Być zawsze sobą : z prof. zw. dr hab. Kazimierzem Denkiem

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Być zawsze sobą : z prof. zw. dr hab. Kazimierzem Denkiem"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Piotr Kowolik

Być zawsze sobą : z prof. zw. dr hab.

Kazimierzem Denkiem

Nauczyciel i Szkoła 1 (4), 141-156

1998

(2)

Nauciyciel î S ik a ła 1 (4 ) 1998 141

Być zawsze sobą

( R o z m o w a z p r o f . z w . d r h a b . K a z i m i e r z e m D e n k ie m )

Rok 1997 w yznacza ukończenie przez Pana Pro­ fesora LXV lat życia i X L lat pracy zawodowej. Jest to naturalna okazja by w imieniu Czytelników pół- rocznika „Nauczyciel i Szkoła” poprosić Pana Profe­ sora o odpowiedzi na szereg pytań związanych z Jego biografią, działalnością dydaktyczno-wychowawczą, naukow o-badaw czą i kraj oznawczo-turystyczną.

C hętnie udzielę ich dla Czytelników „N auczy­ ciela i Szkoły” .

- Co są d zi P an o czasopiśm ie „ N a u czyciel

i Szkoła "?

Jego tytuł wskazuje, że koncentruje się on na nauczycielu i szkole. Z lektury artykułów tego pół- rocznika wynika, że w centrum jego uwagi pozostaje też uczeń. Czasopismo o takim profilu jest bardzo po­ trzebne dla szerokiego kręgu Czytelników. Dobrze się

stało, że naprzeciw im wyszła W yższa Szkoła Edukacji W czesnoszkolnej w M ysło­ w icach pow ołując do życia „Nauczyciela i Szkołę” . Życzę temu czasopismu wielu sukcesów w transformacji Polskiej oświaty, zwłaszcza edukacji wczesnoszkolnej.

- Ja k upłynęło Panu w spom niane ju ż LX V-cie życia?

Było to ustawiczne wędrowanie oparte na nieustannej, wytężonej aktywności, zna­ czone odpowiedzialnością. Ponad połowę tego czasu zajęło mi zdobywanie przestrzeni intelektu w samotnej wędrówce. Pozwoliła ona na pew ną niezależność, intelektualną otwartość i tytaniczną pracę. Podpowiada mi ona, że jeszcze sporo jest do zrobienia. Ponadto uczy pokory wobec upływającego czasu i konieczności jego cenienia.

(3)

142 Nauczyciel i S ik a ła 1 (d ) 1998

- Proszą o podanie najważniejszych akcentów tej w ędrów ki

U rodziłem się 12 listopada 1932 w K rzem ieńcu w rodzinie inteligencko-zie- miańskiej. W raz z w kroczeniem 17 w rześnia 1939 do K rzem ieńca A rm ii C zerw o­ nej skończył się dla m nie okres beztroski. M oje losy w okupowanej kolejno przez ZSRR i N iem cy Polsce były zw ykłą prozą dzieci w zrastających w tym okresie. Po śm ierci rodziców przebyw ałem w sierocińcach w K rakow ie i O strow cu Św ięto­ krzyskim oraz D om u D ziecka w Tczewie. Tu dopiero odzyskałem należne tem u w iekow i spokój, bezpieczeństw o, w iarę w ludzi, radość zagubione w zaw ierusze wojny, wyw ózki w dniu 10 lutego 1940 (bezprecedensowy, niew ytłum aczalny, gra­ niczący z pojęciem cudu pow rót z ciocią W iktorią Łuczak, która przyjechała do nas w gościnę. N atom iast cała rodzina została deportowana za A rchangielsk, po całodniow ym w 43°C m rozie przetrzym ania na stacji kolejowej w K rzem ieńcu) na Sybir, m ordów ,UPA na ludności polskiej. N ie jestem w stanie w yrazić okrucień­ stwa, które w idziałem i co wówczas przeżyłem.

Egzamin dojrzałości złożyłem w Technikum Handlowym w Tczewie 2 czerwca 1953 r. Studia odbyłem w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Poznaniu, uzyskując 27 czerwca 1957 roku tytuł magistra ekonomii. Równolegle do studiów ekonomicz- nyeh ukończyłem Międzywydziałowe Studium Pedagogiczne W SE w Poznaniu.

Pracę w charakterze nauczyciela przedm iotów ekonom icznych rozpocząłem 1 w rześnia 1957 roku w technikum Ekonom icznym w Tczewie. K ontynuow ałem j ą w latach 1959-1966 w Technikum handlow ym , a następnie w Liceum Ekonom icz­ nym im. O. Langego w Poznaniu.

Praca w tych szkołach um ożliw iła m i poznanie i zrozum ienie sensu i w artości zaw odu nauczyciela. U cząc w nich uczniów arytm etyki, ekonomiki handlu, księ­ gow ości i statystyki poznałem z autopsji w iele predyktorów, które decydują o ich pow odzeniu w nauce (badź je utrudniają). Prow adziłem też w ykłady i ćw iczenia z m etodyki nauczania przedm iotów ekonom icznych i dydaktyki ogólnej dla stu­ dentów M iędzywydziałow ego Studium Pedagogicznego W SE w Poznaniu.

Stopień naukow y doktora nauk ekonom icznych nadała mi w dniu 15 grudnia 1965 Rada W ydziału O gólno-Ekonom icznego W SE w Poznaniu na podstaw ie dy­ sertacji z pogranicza pedagogiki i ekonomiki ośw iaty pt. „Rola szkolnictw a zaw o­ dow ego W ielkopolski w przygotow aniu kadr fachow ych dla potrzeb gospodarki narodowej w X V-leciu Polski Ludow ej” . Prom otorem jej był prof, dr hab. W łady­ sław Rusiński.

Praca doktorska i przygotowanie książki „Rola szkolnictwa zawodowego W iel­ kopolski w przygotow aniu kadr dla gospodarki narodowej w latach 1945-1960” um ożliw iła mi zdobycie cennego dośw iadczenia metodologicznego. Przede w szy­ stkim poznałem sw oisty „sm ak” pracy naukow ej, polegający na przyjem ności zdo­ byw ania inform acji, m ateriałów .i dokum entów rzucających św iatło na badaną rzeczyw istość, um ożliw iających jej opis i interpretację.

Pracę w U niw ersytecie im. A. M ickiew icza w Poznaniu rozpocząłem 1 w rze­ śnia 1966 na stanowisku adiunkta w M iędzywydziałow ym Zakładzie N ow ych

(4)

Tech-Noucłycicl I S ik a ło 1 (4 ) 1998 143

nik N auczania kierowanego przez doc. dr. hab. Leona Leję. Od 1 stycznia 1973 do 31 sierpnia 1975 pełniłem obowiązki zastępcy kierownika tego Zakładu. Od 1 w rze­ śnia 1975 pow ołany zostałem na stanowisko kierownika Zakładu D ydaktyki O gól­ nej Instytutu Pedagogiki U A M w Poznaniu.

N a podstaw ie rozpraw y habilitacyjnej pt. „Efektyw ność nauczania program o­ w anego w szkole w yższej”, Wyd. N aukow e U A M w Poznaniu 1971 oraz po prze­ prowadzeniu kolokwium habilitacyjnego w dniu 24 kwietnia 1972 uzyskałem uchwa­ łą Rady W ydziału F ilozoficzno-H istorycznego U A M w Poznaniu stopień naukow y doktora habilitow anego nauk hum anistycznych w zakresie pedagogiki. U chw ała ta została zatw ierdzona przez C entralną K om isję K w alifikacyjną w dniu 29 czerw ca 1972. N a stanow isko docenta w M iędzyw ydziałow ym Zakładzie N ow ych Technik N auczania UAM zostałem pow ołany 1 lutego 1974. Tytuły naukow e profesora nad­ zw yczajnego i zwyczajnego nauk humanistycznych uzyskałem odpowiednio w 1980 i 1989. W latach 1977 do 1983 byłem przew odniczącym Rady N aukowej Instytutu Pedagogiki U AM , 1986-1989 w iceprezesem Zarządu G łów nego Polskiego Towa­ rzystw a Pedagogicznego. Od 1993 r. jestem członkiem Senatu U A M i kierow ni­ kiem Studium D oktoranckiego na W ydziale Studiów Edukacyjnych UAM .

Z w oli środow iska pedagogów , w yrażanej w dem okratycznych w yborach jestem od 1981 r. członkiem K om itetu N auk Pedagogicznych PAN. W latach 1984-

1986 byłem jego sekretarzem naukowym.

Pefnię funkcję członka rad redakcyjnych czasopism: „A thenaeum”, „Dydaktyka Literatury”, „Kultura i Edukacja”, „Nauczyciel i Szkoła”, „Problemy Rozwoju E du­ kacji”, „Ruch Pedagogiczny” „Toruńskie Studia D ydaktyczne”, „W ychow anie N a Co D zień” , „Życie K rzem ienieckie” . N ależę do: Poznańskiego Towarzystw a Przy­ jació ł Nauk, Polskiego Towarzystw a Pedagogicznego, G órskiego Towarzystw a N aukow ego, PTTK , PTSM , P olskiego T ow arzystw a M iłośników K rzem ieńca i Ziem i Krzem ienieckiej im. J. Słowackiego (z siedzibą w Poznaniu).

Za tw órczą działalność naukow ą, dydaktyczno-w ychow aw czą i krajoznaw ­ czo -tu ry sty czn ą zostałem odznaczony m .in. H onorow ym D yskiem W K K FiT w Poznaniu (1965 i 1972), M edalem Rady Postępu P edagogicznego w P oznaniu (1965), Z ło tą O dznaką ZNP (1969), Z łotym K rzyżem Zasługi (1978), K rzyżem K aw alerskim O rderu O drodzenia Polski (1981). O trzym ałem nagrody: R ektora U A M (1969, 1972, 1975, 1980, 1984, 1986, 1990), M inistra N auki Szkolnictw a W yższego i Techniki (1974, 1978, 1981, 1983), Przew odniczącego G K T (1980), Przew odniczącego ds. M łodzieży i K ultury Fizycznej (1988), M inistra E dukacji N arodow ej (1995).

M oje biogram y znajdują się m.in. w: Dictionary o f International Biography, Cam bridge 1995 (Anglia); Encyklopedia. Kto je st kto? Polska 1992/1993, Łódź 1993; International Biographical A ssociation D irectory 1996/97, Cam bridge 1996 (A nglia), International W ho’s W ho o f Contem porary A chievem ent, Relcight 1995 (USA); Kto jest kim? Poznański słownik biograficzny, Łódź 1992; Kto je st kim w Poznaniu. B iograficzny słownik elit, Poznań 1997; M en o f A chievem ent, C am ­

(5)

144 Nauczyciel i S ik a ło 1 (d ) 1998

bridge 1995,1997 (Anglia); N ow y słownik pedagogiczny, W arszawa 1996; Słow ­ n ik pedagogiczny, W arszaw a 1992; W ho is W ho in the W orld? N ew Yersey

1993,1997 (USA).

- Z ja k im przesianiem ja k o nauczyciel w chodził Pan do szkoły na pierw szą

sw oją lekcję?

W chodząc do niej powtarzałem w duchu: przychodzę tu, aby przekazać m ło­ dzieży to, co sam otrzymałem. To, co zostało mi dane, najpierw przez w ychowanie w rodzinie, szkole i uczelni, było doświadczeniem konkretnym i żywym. To przesła­ nie towarzyszy mi do tej pory. Dlatego przygotowuję się sum iennie do zajęć i staram się dać studentom i seminarzystom coś więcej niż tylko wypełnienie czasu przezna­ czonego na wykład, seminarium. Nie u b y w am , że lubię swoje obowiązki dydaktycz­ no-wychowawcze. Byłbym nieszczęśliwy gdyby było inaczej. Towarzyszy mi prze­ świadczenie, że to co robię jest ważne społecznie. Dostarcza mi wiele satysfakcji.

Czy zechciałby Pan wskazać najw ażniejsze obszary swych zainteresowań naukowo-badawcżych?

Główne z nich koncentrują się wokół: aksjologii i teleologii edukacji; efektywności kształcenia i jego uwarunkowań; kształcenia, dokształcania i doskonalenia nauczycieli; ontodydaktyki; pedagogicznych aspektów krajoznawstwa i tuiyslyki; poznawania, kon­ troli, analizy i ewaluacji postępów jakie czynią uczniowie i studenci w nauce; progra­ mowania dydaktycznego i technologii kształcenia. Problemy z tego zakresu znalazły odzwierciedlenie w 27 autorskich, 13 współautorskich książkach, redakcji 17 prac zbio­ rowych oraz 900 rozprawach, studiach, artykułach i recenzjach w 10 językach.

- Znane są m i również Pana p ra ce pośw ięcone edukacji wczesnoszkolnej. N iestety, ten niezw ykle istotny obszar dla rozw oju teorii i praktyki edukacyj­ nej ogranicza się w m oich poszukiw aniach naukow o-badaw czych tylko do w arto­ ści i celów kształcenia (ogólnych, pośrednich, szczegółow ych i operacyjnych) na poziom ie propedeutycznym . Zw racam uw agę na niezbędność orientacji edukacji wczesnoszkolnej na osiąganie celów szczegółowych. M ożna ją p o ró w n a ć do scho­ dów, w których każdy stopień prow adzi do następnego. Jeżeli nie dotrze się do kolejnego z nich, wszystkie poprzednie przestają się liczyć.

- Czy mógłby Pan przypom nieć tytuły swoich podstaw ow ych książek? Uważam , że m ożna do nich zaliczyć:

- „Rola szkolnictw a zawodowego W ielkopolski w przygotow aniu kadr dla gospodarki narodowej w latach 1945-1960” (1968)

- „Efektyw ność nauczania program ow ego w szkole w yższej” (1971) - „Pom iar efektywności kształcenia w szkole w yższej” (1980)

- „Poznaw czo-w ychow aw eze aspekty działalności krajoznaw czo-turystycz­ nej we w spółczesnej szkole” (1981)

- „W akacyjne wędrówki m łodzieży szkolnej” (1985) - „D oskonalenie celów kształcenia lekcji” (1986)

- „K rajoznaw stwo i turystyka w w ychow aniu dzieci i m łodzieży szkolnej” (1989)

(6)

Nauczyciel i S ik a ło 1 (4 ) 1998 145

- „Cele edukacyjne we w spółczesnej szkole” (1990) - „W artości i cele edukacji szkolnej” (1994) - „N a wakacyjnych szlakach” (1996) - „Na turystycznych szlakach Polski” (1996) - „W ycieczki we w spółczesnej szkole” (1997)

- Gdzie znajduje Pan źródła do sw ej aktywności naukowo-badawczej? Źródłam i inspiracji do badań, refleksji, analiz, opracow ań i teoretycznych roz­ w ażań były dla mnie: praktyka szkolna i jej potrzeby oraz lektura dzieł i prac w y­ bitnych uczonych humanistów. W ym ienię tu jedynie takich autorów polskich, jak: K azim ierz Twardowski, Bogdan N aw roczyński, W ładysław Tatarkiewicz, K azi­ m ierz Sośnicki, Stefan Baley, Jó zef Pieter, A leksander K am iński, Stefan W oło­ szyn, Bogdan Suchodolski, Stanisław K ow alski, Czesław M aziarz, Leon Leja, W incenty Okoń, Czesław K upisiew icz, Tadeusz Now acki, Jó zef K ozielecki, Irena Wojnar. Znalazłem u nich idee naukow e, wskazania m etodologiczne, diagnozy, program y analizy, przykłady, fakty i konstatacje, które były konieczne do podej­ m ow ania prób prow adzenia w łasnych poszukiwań naukow o-badaw czych i okre­ ślania w ybranych problem ów z dydaktyki ogólnej, szkoły wyższej i zaw odowej. Bardzo pom ocne w ich prowadzeniu okazały się osobiste kontakty z dydaktykam i tej miary, co profesorowie: W incenty Okoń, Czesław K upisiewicz, Tadeusz N o­ w acki, Tadeusz Lewowicki, K rzysztof K ruszewski, Tadeusz K rajew ski, Leon Leja, Jó zef Półturzycki, Stanisław Palka, Wojciech Kojs, Janina Parafm iuk-Soińska, Jan B ogusz, Stanisław Kaczor, W ładysław Zaczyński.

W iele zaw dzięczam także kontaktom z profesoram i zajm ującym i się edukacją w czesnoszkolną w osobach: M aria Cackowska, Krystyna D uraj-N ow akow a, M a­ ria Jakow icka, Jerzy K ujaw iński, Henryk M oroz, K azim iera Pacław ska, W łady­ sław Puślecki, Ryszard W ięckowski, Barbara W ilgocka-Okoń.

Zatem moja droga do aktyw ności naukow ej w dziedzinie nauk o edukacji w io­ dła od konkretnego dośw iadczenia zaw odowego (praca w Technikum Ekonom icz­ nym w Tczewie i Liceum Ekonom icznym w Poznaniu), przez działalność dydak­ tyczno-w ychow aw czą w U niw ersytecie im. A. M iekiew icza w Poznaniu, W yższej Szkole Ekonomicznej w Poznaniu, lektury prac naukow ych z dziedziny nauk hu­ m anistycznych i o edukacji, osobiste kontakty z w ybitnym i uczonymi, zw łaszcza dydaktykam i do prow adzenia w łasnych badań empirycznych.

- Co je s t najważniejsze w tym co Pan robi?

Po prostu trzeba odnajdyw ać sens w tym, co się robi i pozostawać w zgodzie z sam ym sobą, nie gw ałcić własnej natury. Oznacza to bycie ponad sprzecznościa­ mi, napięciami i konfliktami, dostrzeganie pozytywów, niedostatków, usterek, uchy­ bień i błędów po obu stronach. Dlatego starałem się pozostawać zawsze sobą, mimo, że w ym iary w które wkraczałem były różne.

- Co to znaczy być sobą?

Człow iek jest sobą kiedy nie zam yka się „tu i teraz”, lecz dąży do przekracza­ nia granicy czasu i przestrzeni, stara się zaw sze żyć w edług trudnej syntezy: w ie­

(7)

146 Nauczyciel 8 Szkałg 1 (4 ) 1998

dzieć, rozum ieć, um ieć, być i mieć, służyć szkole (nauczycielom i uczniom ), społe­ czeństw u oraz głosić pochw ałę, w ielkość i trwałość w artości jak o ogólnych, pod­ staw ow ych znaków orientujących przy w yborach m ożliwości działania. W tedy staje się w olnym . Jest sobą.

- Co uważa Pan za najbardziej p iln e dla przyszłości Polski?

Najważniejszym problemem stojącym przed każdym narodem jest wychowanie młodego pokolenia. Niestety, troska ta jest niepokojąco nieobecna w naszych czasach. Do cech w spółczesności urasta zerw anie w ięzi z przeszłością. W ielu młodych ludzi nie znajduje w niej wzorców. Czy możliw e jest osiągnięcie pełni człow ie­ czeństw a bez przew odnictw a autorytetu? Jest to iluzja, że m ożna w zrastać zryw a­ ją c w ięzi z przeszłością i nie mając przew odnictw a autorytetów. A utorytetem je st

ten, kto um ie ocenić to, co było w przeszłości i spożytkować je dla potrzeb tera­ źniejszości. W ychow anie to kom unikow anie przeszłości, przeżyw anej w teraźniej­ szości, poddanej krytyce.

- N a czym bazuje autorytet?

Opiera się on na wiarygodności. Uważa się, że edukacja Polski nie przystaje do oświaty i wychowania krajów Unii Europejskiej. Stanowi to kiepski paszport przy wkraczaniu do społeczeństw w pełni cieszących się możliwościami, jakie stwarza no­ woczesna demokracja. Dlatego konieczność zmian w polskiej edukacji coraz powszech­ niej dostrzegana jest przez nauczycieli, administrację szkolną i społeczeństwo.

- Jakie trzeba podjąć przedsięw zięcia aby zbliżyć naszą teorię i p raktykę do

p otrzeb Rzeczypospolitej P olskiej ja k o przyszłego członka Unii Europejskiej, na m iarę naszych am bicji i m ożliwości?

C zekają nas przeobrażenia jakościow e w filozofi kształcenia i rozw oju nauk 0 edukacji. M ają one zapew nić taki system oświaty, który um ożliw i jeg o obyw ate­ lom uczestn ictw o w kształto w an iu w arunków now oczesnego sp o łeczeń stw a demokratycznego. Oznacza to konieczność przywrócenia w edukacji należnego m iej­ sca w artościom i celom oraz nadania im w łaściwego sensu.

- J a k i e widzi Pan słabości edukacji i nauk o niej?

N au k i p e d a g o g ic z n e d o tk n ięte są syn d ro m em nadm iernej sp e c ja liz a c ji 1 sform alizow anym w sensie m etodologicznym stylem prow adzenia badań. Jako przykład atom izacji nauk o edukacji może służyć podział ich na dydaktykę i w y­ chow anie. Obie te sfery aktyw ności należą do jednolitego procesu dydaktyczno- w ychow aw czego szkoły, w którym w yodrębnienie tego co należy do kształcenia, a co do w ychow ania, je st zadaniem nie tylko ponad siły nauczyciela, ale także i reprezentanta nauk o edukacji. N atom iast od strony teoretycznej i praktycznej problem atyka w ychowania bez reszty zaw iera się w pedagogice ogólnej i „naucza­ niu w ychow ującym ” . W rezultacie rozdrobnienia nauk o edukacji i sform alizow a­ nego m etodologicznie prow adzenia przez nie poszukiw ań naukow ych ulegają one zbyt pow olnem u rozw ojow i. Płacą za to zatom izow anym i specjalizacjam i i prze­ sadną ekspozycją tego co dają „swoiste szufladki” . Oznacza to, że nauki pedago­ giczne rozpadają się na wiele subdyscyplin, kierunków i jeszcze w ęższych

(8)

specjał-Nauczyciel ) łz k a ła 1 (4 ) 1998

147

ności, a naw et szczegółow ych rozwiązań. Dotkliw ie na tym cierpi ich zdolność do uogólniania i syntez. Aby przezw yciężyć tę słabość nauk o edukacji trzeba syste- m ow ać je w kontekście dyscyplin hum anistycznych i społecznych, oprzeć ich re­ fleksje w w iększym stopniu na badaniach empirycznych i jakościow ych.

— Jakie pow inno przypaść m iejsce oświacie i szkolnictw u wyższemu w syste­

m ow ej transformacji?

O św iacie i szkolnictw u w yższem u przypada w ażna rola w przem ianach spo- łeczno-ustrojow ych. M ają one nie tylko brać w nich udział a le je przygotow yw ać i wyprzedać. O świata i szkolnictwo wyższe są niezastąpione na odcinku: kształce­ nia, dokształcania i doskonalenia kadr dla różnych sektorów, sfer, działów oraz gałęzi gospodarki i kultury narodowej, kształtow ania św iadom ości społecznej zo­ rientowanej na dem okrację, gospodarkę rynkową, rozwój osobow ości i oferow a­ nia ogólnoludzkich w artości, kreow ania przem ian ekonom icznych i kulturalnych.

- Co zrobić aby kształcić lepiej, szybciej, efektywniej?

Przede w szystkim trzeba zniw elow ać i zlikw idow ać brak harm onii między poznaw czą, em ocjonalną i m otyw acyjną stroną procesu dydaktyczno-w ychow aw ­ czego. Zatem trzeba odstąpić od przekazyw ania gotow ych w iadom ości i przysw a­ jan ia ich przez uczniów na rzecz poszukiw ania i przeżyw ania w iedzy w otw artym dialogu: nauczyciel-uczeń. Oznacza to sięganie w pracy szkolnej po nauczanie w ielostronne, które uznaje przeżycia, „poruszanie um ysłu i serca” jak o podstaw o­ wej w artości procesu kształcenia. Trzeba obrać taką drogę nauczania i uczenia się, która prowadzi od czynności naśladow o-odtw órczych do coraz bardziej złożonych, aż do działań kreatywnych.

— J a k kształcenie w przęgnąć w tok przem ian transform acyjnych aby stało się

czynnikiem postępu?

B ędzie to m ożliw e gdy szkoła zbliży się do życia, zw róci w iększą uw agę w sw ych poczynaniach na kształtow anie w śród uczniów um iejętności: dostrzega­ nia, określania i rozw iązyw ania problem ów ; radzenia przez nich w sytuacjach nadm iaru informacji; korzystania z systemów komputerow o-inform acyjnych; ucze­ stniczenia w życiu publicznym kraju (znajomość funkcjonowania organizm ów pań­ stwow ych i sam orządow ych); przygotow ania nie do zaw odu lecz do zadań w za­ wodzie, które są zmienne, a zakres tej zmienności zw iększa się w funkcji czasu. W edukacji, która sprzyja uczestniczeniu w kształtowaniu warunków społeczeństwa demokratycznego w naszym kraju największego znaczenia nabiera poznaw anie Pol­ ski. Chodzi w nim o to, aby pojęcie O jczyzny zaczynało się od progu rodzinnego dom u i przez szkołę towarzyszyło dzieciom i m łodzieży na ścieżkach, które w iodą w daleki św iat życia.

- M a Pan olbrzym i w łasny dorobek naukowy, co Pan w nim najbardziej ceni?

N a d czym Pan obecnie pracuje?

Ocenę jeg o pozostawiam tym , którzy zadali sobie trud uważnej lektury m oich prac. Od kilku lat prow adzę dość intensyw ne studia literaturow e i badania zw iąza­ ne z przygotowaniem książek: „Aksjologiczne i teleologiczne aspekty edukacji szkol­

(9)

148 Nauczyciel i S ik a ła 1 (4 ) 1998

nej” , „N auka poza ław ką szkolną” i cyklu artykułów „Edukacja n a w irażu” . Z tre­ ści książek i serii artykułów w ynika, że Polska stoi przed koniecznością pełnej reform y edukacyjnej. N ie m oże się ona ograniczyć do w prow adzenia zm ian cząst­ kow ych, czy do napraw y tylko niektórych elem entów system u szkolnego. Tak się działo dotychczas i nie przyniosło dobrych rezultatów. Częściow e bow iem popra­ w ienie system u całkow icie w adliw ego nie m oże dać pozytyw nego efektu. Tak ja k nie m ożna stopniowo przechodzić z ruchu lew ostronnego na prawostronny.

- Czy nie m ożna z reformą edukacji i nauk o niej poczekać na lepsze czasy? N ie należy odkładać jej na „lepsze czasy”. Bez nich one m ogą w ogóle nie nadejść. Potrzebne są tu nie zm iany cząstkowe, doraźne o charakterze ilościowym , koniunkturalnym , ale głębokie przeobrażenia jakościow e w samej idei kształcenia, w ym uszone przez procesy społeczne i cyw ilizacyjne u nas, w Europie, na świecie. N auki o edukacji ujm ow ane w kategoriach w artości i celów stają się podstaw ow ą nadzieją na popraw ienie w spólnej cywilizacji.

- Od czego trzeba rozpocząć reformę ośw iaty i szkolnictw a wyższego? Trzeba j ą poprzedzić zm ianami system u kształcenia nauczycieli poczynając od przedszkoli, edukacji wczesnoszkolnej i system atycznej w szkole podstaw ow ej i średniej, a kończąc na uczelniach.

- Jakich kom petencji potrzebuje współczesny nauczyciel?

Stosownie do rodzajów wiedzy niezbędne są mu biegłości praktyczno-m oralne i techniczne. W kręgu pierwszej z nich znajdują się kom petencje interpretacyjne, m oralne i kom unikacyjne. N atom iast w kręg ostatnich w chodzą kom petencje po- stulacyjne, m etodyczne i realizacyjne.

- Czy szkoła w yższa może w p ełn i przygotow ać sw ego absolwenta do p ra cy

nauczycielskiej?

Jest to niem ożliw e z uw agi na to, że nauczyciel działa w sytuacjach niepo­ wtarzalnych a jego aktywność nie m a charakteru działalności technicznej lecz opiera się na racjonalności komunikacyjnej. A bsolw ent szkoły wyższej pełne upraw nie­ nia nauczyciela pow inien uzyskiw ać po pom yślnym odbyciu stażu i złożeniu egza­ m inu państwowego.

- O d wielu lat kształci Pan w U AM w Poznaniu nauczycieli i kadry naukowe.

Jakie um iejętności szczególnie akcentuje Pan w procesie kształcenia nauczycieli?

Istotnie od daw na jestem nauczycielem nauczycieli. W kształceniu nauczycie­ li staram się stworzyć w arunki do w chodzenia przez nich w rolę zaw odow ą eduka­ tora, petnej adaptacji do niej oraz tw órczego przekraczania jej. D ążę żeby m ieli w iele okazji do krytycznej refleksji pedagogicznej sprzyjającej zdobyw aniu przez nich um iejętności: orientacyjnych, decyzyjnych, w ykonaw czych, kontrolnych i uspraw niających ich aktywność. W ykorzystuję sem inaria m agisterskie do prze­ prow adzania przez nauczycieli własnych poszukiw ań badaw czych, zw iązanych z unow ocześnieniem ich warsztatów pracy. N ajlepsze prace m agisterskie nauczy­ cieli są publikow ane a ich autorzy w ystępująjako referenci w konferencjach, sym ­ pozjach i biorą udział w sem inariach doktorskich prow adzonych przeze m nie

(10)

Nauczyciel 8 S ik a ło 1 (4 ) 1998 149

w Z akładzie D ydaktyki Ogólnej U AM w Poznaniu. U czestniczę w prom ow aniu, zw łaszcza młodej kadry naukow ej, przez: udział w przew odach aw ansow ych 25 profesorów tytularnych, opiniow aniu 29 habilitacji i 45 dysertacji doktorskich. N apisałem ponad 70 recenzji w ydawniczych. W yprom owałem 16 doktorów i 300 magistrów.

- Co Pan zalicza w ostatnich latach do największych osiągnięć szkolnictw a

wyższego?

Przyw rócenie uczelniom autonomii, wolności w zakresie prow adzonych w nich badań, oddolny charakter reform ow ania uczelni, otwarcie na Europę, zw iększenie liczby studiujących, nie przyjmow anie przez uczelnie postaw y „opuszczonych rąk” w obec złego stanu finansow ego szkolnictw a wyższego, w zrost prestiżu i popraw a im age’u szeregu szkół w yższych, efektywne nauczania języków obcych i w łącze­ nie do program ów szkół wyższych oferty zajęć prow adzonych w językach obcych.

- Co ham uje przem iany w szkolnictw ie wyższym?

Brak zarówno po stronie rządu ja k i środowiska akadem ickiego w izji strate­ gicznej rozw oju szkół w yższych w Polsce, system atyczne obniżanie się poziom u w ykształcenia kandydatów na studia, niew ystarczające kw alifikacje adm inistracji uczelni, pozw alające na przejaw ianie ducha przedsiębiorczości, um iejętności menedżerskich, negatywny dobór młodej kadry i pow iększająca się luka pokole­ niow a, stosow anie m etod pozyskiw ania pieniędzy, które pow odują obniżanie się jakości kształcenia i badań naukowych.

- Jakie je s t Pana zdanie na tem at odptatności za studia?

Studia w yższe są przede w szystkim osobistą inw estycja młodego człow ieka w życiu, środkiem do uzyskania dobrego startu zaw odowego. N ie w idzę powodu, aby w gospodarce rynkowej za tę inw estycję płacili w szyscy podatnicy. O dpłat­ ność sprzyjałaby efektywniejszemu zarzadzaniu uczelniami, dyscyplinow ałaby stu­ dentów i motyw ow ała ich do w ydajniejszej pracy, co zw iększałoby presję na pra­ cow ników uczelni do poważniejszego traktow ania dydaktyki.

- Za ja k im system em kształcenia w szkole wyższej opowiada się Pan? Skłaniam się ku trzystopniowem u systemow i nauczania, którego ogniw am i są: licencjat, m agisterium i studia doktoranckie.

- Jakie są najważniejsze cechy w życiu pracow nika naukowo-dydaktycznego,

których studenci najbardziej oczekują?

Za najw ażniejszą uchodzi um iłow anie praw dy i dociekanie oraz obrona jej w ytrw ałością i z całym szacunkiem. Praw dę traktuję jako zgodność pom iędzy um y­ słem (sądem) a poznaw anym w ycinkiem rzeczyw istości w sensie pełnej o nim w ie­ dzy. Do tej pełni społeczność uczelni (profesorow ie i studenci) pow inni zmierzać. Istotnym i w aloram i efektywnego nauczyciela akadem ickiego są kom petencje, au­ tentyczność, wiarygodność, odpowiedzialność, profesjonalizm, bezstronność, otw ar­ tość (człow ieczeństw o, przyjazny i życzliw y stosunek do studentów, tolerancja i w yrozum iałość), sum ienne i po m istrzowsku w ykonyw anie pow inności pracow ­ nika naukow o-dydaktycznego w służbie ethosów narodu polskiego (gościnność,

(11)

150

Nauczyciel i Szktto 1 (4 ) 1998

dobroć serca, w ielkoduszność, tolerancja religijna), konsekw entne poszukiw anie sensu i celu życia, umiejętność wyrażania swoich myśli jasno i precyzyjnie w składnej, swobodnej w ypow iedzi i na piśm ie, patrzenie na przeszłość oczym a w spółczesno­ ści i przyszłości. W alory te dopełniają takie cechy, jak: uczciwość intelektualna, zdyscyplinow any um ysł, terminowość, zdolność tolerow ania odm iennych w arto­ ści i p rzek o n ań bez utraty w łasnych, ostrożność w form ułow aniu u ogólnień i w ydaw aniu sądów. Ponadto studenci cenią nauczyciela akadem ickiego, który w ykazuje w iarą w narodow e i hum anistyczne w artości, odznacza się zdolnością całkow itego skupienia na konkretnym problem ie, pragnienie zm ierzyć się z nim i go rozw iązać, stw arza w arunki do wolnej niczym nieskrępow anej dyskusji, re­ spektuje i afirm uje godność uczestników procesu kształcenia w szkole w yższej, w ystrzega się nieznośnego, herm etycznego żargonu naukow ego (now om ow y).

- K tóra z m odelowych ról badacza najbardziej Panu odpowiada?

D om yślam się, że m a Pan R edaktor na m yśli uszeregow anie ich przez P. A. i P. A dlerów w postaci ról: zew nętrznego i uczestniczącego obserw atora, obserw ują­ cego i pełnego uczestnika. K ażdy z nas zanim stanie się pełnym uczestnikiem pro­ cesu badaw czego w ystępuje w trzech rolach poprzedzających ten etap rozw oju naukow ego.

- Czy uzasadniony je s t dyskurs m iędzy zw olennikam i i oponentam i ilościo­

wych i jakościow ych m etod badań na gruncie nauk o edukacji?

Uw ażam , że m a on charakter pozorny. Zarów no jedne ja k i drugie m etody są tu rów norzędnie poznaw cze i m etodologicznie kom plem entarne.

- Jest Pan znanym i cenionym przez władze oświatowe, PTTK, P T S M wielo­

letnim wciąż aktywnym animatorem szkolnego ruchu krajoznaw czo-turystycznego i działalności dydaktyczno-wychowawczej prow adzonej w aspekcie krajoznawstw a i turystyki. J a k to się zaczęło?

To odległe czasy. Obawiam się, że w spom inanie ich może okazać się w ybla­ kłe, ja k arrasy wawelskie. K rajoznaw cą i turystą stałem się nie z przypadku, lecz z przem yślanego w yboru, zaciekawienia, zainteresowania i zam iłow ania. Jak traf­ nie zauw ażył M. B radbury z ciekaw ością jest jeden kłopot „jeśli znajdzie dla siebie jakąś pożyw ką nie m ożna jej uciszyć” (D octor Crim inale, 1992). Znalazłem j ą we w rześniu 1949 roku w stępując do K oła K rajoznaw czego M łodzieży Szkolnej P o l­ skiego Tow arzystw a K rajoznaw czego w Liceum A dm inistracyjno-H andlow ym w Tczewie, którego-byłem uczniem.

- J e s t Pan autorem określenia, „ nauczyciele kraju ojczystego ", które na trw a­ łe zadom ow iło się w literaturze nauk o edukacji krajoznawczo-turystycznej. Kto byl dla Pana Profesora nauczycielem ojczystego kraju?

B yła nią śp. O lim pia Sw ianiewiczowa (żona w ybitnego ekonom isty U niw er­ sytetu Stefana Batorego w W ilnie, więźnia obozów oficerów W P w ZSRR, autora znanej książki „W cieniu K atynia”). M iałem szczęście być Jej uczniem w latach 1949-1953 w Liceum A dm inistracyjno-H andlow ym (Technikum H andlow ym ) w Tczewie. M gr O. Sw ianiew iczow ajako nauczyciel biologii i geografii, a jed n o ­

(12)

Nouciyciel i S ik a ła 1 (4 ) 1998 151

cześnie w ychow aw czyni klasy była dla nas przew odnikiem po św iecie w artości i wiedzy. Przez cały ten czas opiekow ała się prężnie działającym K ołem K rajo­ znaw czym M łodzieży Szkolnej Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Za tę dzia­ łalność jak o jedna z pierw szych odznaczona została Z łotą O dznaką PTTK w 1956 roku z okazji półw iecza PTTK. Byłem członkiem w spom nianego K oła w 1949 roku, a w latach 1950-1952 jego przew odniczącym . O bszerne w spom nienia o śp. O. Sw ianiew iczow ej pt. „M oja nauczycielka kraju ojczystego” publikow ałem w „Poznaj Swój K raj” 1991, nr 6 i „K urierze W ileńskim ” 1991, nr 223 (z dnia 15 listopada 1991 roku).

- D okonajm y przeglądu pełnionych p rze z Pana fu n k c ji krajoznaw czo-tury­ stycznych.

W czasie studiów w Poznaniu (1953-1957) zajm owałem się krajoznawstwem i turystykąw ram ach działalności Zrzeszenia Studentów Polskich i PTTK. Oto krótki przegląd pełnionych przeze mnie funkcji krajoznawczo-turystycznych w latach 1956-

1997. W latach 1957-1958 sekretarz O ddziału PTTK w Tczewie, od 1960 roku członek Zarządu Oddziału Poznańskiego PTTK a od

1992 je g o w ic e p re z e s ; 1960-1961 członek zespo­ łu redagującego biuletyn „Poznański Turysta” , a od 18 V 1993 jego przewodni­ czący. W latach 1960-1971 instruktor Szkolnego Woje­ wódzkiego Ośrodka Krajo­ znawczo-Turystycznego w

Poznaniu; 1967-1989 wiceprezes Zarządu Wojewódzkiego PTSM w Poznaniu; 1969- 1970 członek Zespołu Konsultantów do spraw Krajoznawstwa i Turystyki M łodzie­ ży Szkolnej i Studenckiej przy M inistrze Oświaty i Wychowania; 1970-1976 czło­ nek ZG PTSM; 1978-1980 członek Centralnego Zespołu Turystyki Szkolnej przy M inistrze Oświaty i Wychowania; 1978-1994 przewodniczący Rady Redakcyjnej m iesięcznika krajoznawczo-turystycznego „Poznaj Swój K raj” ; 1981-1982 członek Komisji Kultury Fizycznej, Zdrowotnej i Turystyki przy M inistrze Oświaty i W y­ chowania; 1980-1990 współzałożyciel i członek W ielkopolskiego Klubu Publicy­ stów Krajoznawczych.

W dniu 12 II 1986 roku zostałem w iceprzew odniczącym W ojew ódzkiej K o­ m isji K rajoznaw czej PTTK w Poznaniu a 12 IX 1986 roku pow ołany zostałem przez ZG PTTK członkiem zespołu doradczego konsultującego poczynania pro­ gram ow e zw iązane z przygotow aniam i IV K ongresu K rajoznaw stw a Polskiego w Opolu.

(13)

152 Nauciyciet i S ik a ło 1 (4 ) 1998

U chw ałą ZG ZNP z dnia 17 XI 1986 roku pow ołany zostałem na członka K ra­ jow ej Rady K ultury Fizycznej i Turystyki ZG ZNP.

O d 1965 roku p ro w ad zę w ykłady, k o n w ersato ria i ć w iczen ia teren o w e z przedm iotów : „Podstawy krajoznaw stw a i turystyki” i „Elem enty geografii tury­ stycznej krajów E uropy” dla studentów Podyplom owego Studium K ultury i T ury­ styki U niw ersytetu im. A. M ickiew icza w Poznaniu oraz od 1977 roku w ykłady z „K rajoznaw stwa” dla studentów III roku pedagogiki kulturalno-ośw iatowej i opie­ kuńczej (studia stacjonarne). W latach 1957-1997 przedstaw iałem różne aspekty krajoznaw stw a na licznych konferencjach, sesjach, sym pozjach, sejm ikach i kon­ gresach organizowanych przez w ładze szkolne, uczelniane, PT TK i PTSM w ra­ m ach kształcenia, dokształcania i doskonalenia opiekunów SKKT, PTSM i PTTK oraz kadr zatrudnionych w turystyce.

- Co najm ilej wspom ina Pan Profesor w działalności PTTK?

Pełnienie z w yboru funkcji: sekretarza O ddziału PTTK w Tczewie; prezesa K oła nr 8 PTTK w Technikum Ekonom icznym w Tczewie i K oła nr 67 w Techni­ kum H andlow ym w Poznaniu; członka K om isji Krajoznaw czej i M łodzieżow ej Z G PTTK; kierownictw o tras na rajdach O ddziału Poznańskiego PTTK; organizo­ w anie sesji popularno-naukow ej w U AM pt. „60 lat po I O gólnopolskim K ongresie K rajoznaw czym w Poznaniu’” w spółorganizow anie wielu sejm ików krajoznaw ­ czych poprzedzających K ongresy K rajoznaw cze w Gdańsku, Płocku i Opolu.

- Proszę wym ienić te m omenty z bogatej działalności Pana Profesora w szko l­

nym ruchu krajoznawczo-turystycznym , które najbardziej utrw aliły się w pam ięci?

Jest ich w iele. N ajw ażniejsze z nich to zorganizow anie Szkolnych K ół K rajo­ znaw czo-T urystycznych (im. B. D ybow skiego w T echnikum E konom icznym w Tczewie i im. L. W ęgrzynow icza w Technikum Handlow ym w Poznaniu). Pierw ­ szym z nich opiekow ałem się w latach 1957 do 1958 a następnym od 1959 roku do 1969 roku. Z SKKT im. L. W ęgrzynow icza w Liceum Ekonom icznym w Poznaniu utrzymywałem ścisły kontakt do 1976 roku jako jego konsultant naukowy, kierownik i zastępca organizow anych przez nie obozów wędrownych. Z okresu tczewskiej działalności pam iętam przygotow ania do obchodów 700-lecia Tczewa, organizo­ w anie rajdów i biwaków w najbliższych okolicach grodu Sambora, na K ociew iu i Pow iślu, w ycieczki do M alborka, Trójm iasta, Warszawy, Lublina, K azim ierza, Puław i Nałęczowa, udział w rajdzie na Pola Grunwaldzkie i obóz stały na Stecówce w B eskidzie Śląskim.

Największe sukcesy udało mi się osiągnąć w pracy z młodzieżą spod znaku SKKT im. L.W ęgrzynowicza w Technikum Handlowym (Liceum Ekonomicznym) w Po­ znaniu. Zorganizowane przez nie wieczornice, rajdy, zloty, złazy, wycieczki specjali- syczne, obozy wędrowne, zim owiska zyskały uznanie u w ładz oświatowych, GKK- FiT, ZNP, PTTK i PTSM i nadały ich organizatorowi miano jednego z przodujących SKKT w Polsce. Do najbardziej wartościowych w sensie poznaw czo-wychow aw - czym i krajoznawczo-turystycznych przedsięwzięć tego SKKT należały takie, jak: turystyczne ugory; wędrujemy, patrzymy, zbieramy; szlakiem etykiet po W

(14)

ielkopol-Nauczyciel I S ik u ła 1 (4 ) 1998 153

see; o chrona naturalnego środowiska; walka z hipoki- nezją; powiastki, baśnie i le­ gendy Beskidu Śląskiego; z folklorem Podhala i Tatr na ty; udzielanie pierwszej pomocy lekarskiej w warun­ kach turystycznych; kultura na szlaku; swoimi ścieżka­ mi; porozm awiaj, sfotogra­ fuj i narysuj; opracowanie film u p rz e d s ta w ia ją c e g o m etodyką przygotow ania, przeprowadzenia i bilanso­ wania górskiego obozu w ę­ drow nego dla m łodzieży; z d o b y w a n ie u p ra w n ie ń m łodzieżowego organizato­ ra turystyki; redagow anie g a z e ty śc ie n n e j „E ch o S K K T ” i „In fo rm ato ró w K rajo zn aw czy ch ” o o b o ­ zach w ędrownych; w ysta­ wy, sesje. Ciekaw ą w treści i formie była sesja popular­ no-naukow a inaugurująca obchody półwiecza szkolne­

go ruchu krajoznawczo-turystycznego w Polsce (zorganizowana w dniach 29 i 30 m arca 1960 roku przez SKKT Liceum Ekonomicznego w Poznaniu, w auli swej szkoły). Połączono j ą z w ystaw ą obrazującą formy i metody aktywności tego SKKT oraz pięknym występem słowno-muzycznym „Ukochany kraj - um iłow any kraj” . SKKT to wniosło trwały wkład do dorobku szkolnego ruchu krajoznawczo-turystycz­ nego w Polsce, który w tym roku obchodzi swoje LXXVIII-lecie. W kład ten znalazł swoje odzwierciedlenie w literaturze pedagogicznej i krajoznawczo-turystycznej.

Mile w spom inam sw oją działalność na rzecz szkolnego ruchu krajoznawczo- turystycznego w charakterze instruktora Szkolnego Wojewódzkiego O środka K rajo­ znawczo-Turystycznego w Poznaniu, członka Prezydium Komisji do Spraw K rajo­ znawstwa i Turystyki przy Kuratorium Okręgu Poznańskiego, przewodniczącego Rady Redakcyjnej miesięcznika krajoznawczo-turystycznego M EN „Poznaj Swój K raj”, członka i wiceprezesa Oddziału W ojewódzkiego PTSM w Poznaniu i ZG PTSM.

- Jestem przekonany że każdy z tych odcinków działalności P ana Profesora byl w p ełn i naznaczony rozumem, sercem, kreatywnością, zaangażowaniem i odda­

(15)

154 Nauczyciel i S ik a ła 1 (4 ) 1998

niem. Uważam jednak, że najwięcej sił i czasu zajęła Panu Profesorowi społeczna służba na rzecz rozwoju idei schronisk m łodzieżowych w Polsce. Sądzę tak p o tym, że spotkała się ona z najwyższym uznaniem obradującego 5—7 grudnia 1986 roku w Warszawie I X Krajowego Zjazdu D elegatów Polskiego Towarzystwa Schronisk M łodzieżowych, który nadał Panu Profesorowi najw yższą godność tego Towarzy­ stw a - członka honorowego PTSM.

D ziałalność m oja na rzecz szkolnego ruchu krajoznaczo-turystycznego została uhonorow ana w postaci: w yróżnienia G KK FiT „Zasłużony D ziałacz T urystyki” ( 1969), Złotej Odznaki PTSM ( 1970) i Medalu Komisji Edukacji N arodowej ( 1977). Zaw sze starałem się w m iarę mojej wiedzy, sił i czasu służyć m ożliw ie najpełniej na różnych odcinkach krajoznaw stw u i turystyce, zw łaszcza w śród m łodzieży 1 studentów. N ie do m nie należy odpow iedź na ile mi się to udało.

- Jaki udział w Pana dorobku naukowym zajm uje problem atyka krajoznaw ­

czo-turystyczna ?

Liczy ona 284 prac. N a książki, przew odniki, opisy tras dla obozów i w ycie­ czek, artykuły przypada odpowiednio: 9, 4,12 i 249 pozycji.

— Zalicza się P ana Profesora do ścisłej kadry program ow ej PTTK. Proszę p o ­

w iedzieć z ja k ic h zakresów aktyw ności w Towarzystwie przysługuje Panu P rofeso­ rowi to miano?

Do społecznej kadry program ow ej naszego Towarzystw a należą z racji sw oich kw alifikacji ogólnych, pedagogicznych i krajoznaw czo-turystycznych. Pozw oliły mi one pełnić funkcje: przodow nika turystyki górskiej z upraw nieniam i na w szyst­ kie partie gór w Polsce od 1961 roku a od 1984 roku honorow ego przodow nika turystyki górskiej, opiekuna społecznego zabytków ( 1965), przodow nika turystyki pieszej stopnia: trzeciego - 1974, drugiego - 1976 i pierw szego - 1984, strażnika ochrony przyrody (1974), instruktora krajoznaw stw a Polski (1975), zasłużonego instruktora krajoznaw stw a (1988). Ponadto m am upraw nienia przew odnika tury­ stycznego (1974) i kierow nika (pilota) w ycieczek zagranicznych.

- B ył Pan organizatorem licznych imprez krajoznaw czo-turystycznych. Czy

m ógłby P an Profesor p o d a ć w przybliżeniu ich liczbę?

Z prowadzonej przeze mnie dokumentacji wynika, że w latach 1957-1997 byłem organizatorem i kierownikiem 6 rajdów PTTK, 48 wycieczek (kilkudniowych), 4 kolonii, 2 obozów stałych, 4 zimowisk, 17 obozów wędrownych dla m łodzieży szkolnej, 25 dziesięciodniowych ćwiczeń terenowych dla studentów Podyplomowego Studium Kultury i Turystyki Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Większość wycie­ czek, wędrówek wakacyjnych i ćwiczeń terenowych organizowałem w góry, od wyka- pów Wisły do połonin bieszczadzkich, a także do podtatrzańskich kolib, w sudeckie, gorczańskie zapadliska, a nawet wąskie przesmyki perci Sokolej, Akademickiej i Orlej.

— Najczęściej kto lubi zm ierzać się z w ieńczącym i ziem ię góram i m a sw ój ulu­

biony szczyt. Czy Pan też go „posiada "?

Dla mnie symbolem jego jest „Góra Bony ochrzczona imieniem, większa nad inne - miastu panująca cieniem” w rodzinnym Krzemieńcu otoczonym Górami Krzemieniecki­

(16)

Nouciyciel ł S ik a ła 1 (4 ) 1998 155

mi (stanowiącymi fragment GórMiodoborskich) z takimi m.in. szczytami, jak: Góra Bony, Dziewicze Skałki, Czercze Skałki, Ostra, Wołowica, Osowica, Kalinówka, Krzyżowa.

- Co skłania Pana do ustawicznego przem ierzania pieszo różnych zakątków

Polski?

Jest ku tem u kilka w ażkich powodów. Staram się zadośćuczynić wskazaniu A leksandra Janow skiego:

„W styd to w ielki nie znać swojej ojczystej ziemi,

Piękna je s t Polska w zim owej bieli w jasnozieloną kw iecistą wiosnę. P iękna je s t Polska w górach i równinach,

W lasach, polach, łakach - piękna je st na lądzie i wodzie, P iękna w m iastach i w siach” .

A utor ten nawołuje do potrzeby zaszczepienia w umysłach i sercach m łodzieży bakcyla zamiłowania do wędrownictwa po Polsce pięknym i trafnym „przesłaniem ”

„Ziem ia to karty księgi: czytaj ją, oglądaj jej obrazy. Poznaj swój kraj, abyś m ógł go gorąco ukochać, Poznaj swój kraj, abyś um iał w nim gospodarzyć. Kochaj każdy skrawek tej ziem i i każdego Polaka, Bo ziem ia to tw oja matka, a Polak to twój brat” .

(A. Janowski: N asza O jczyzna, W arszawa 1919)

M oje w ędrówki w ynikają też z pasji krajoznawczych, chęci w szechstronnego poznania własnej O jczyzny i jej problemów. D alszą na równi w ażną przyczyną je st konieczność czynnego w ypoczynku po intensywnej aktyw ności naukow o-badaw ­ czej i dydaktyczno-wychow aw czej w Uniw ersytecie im. A. M ickiew icza w Pozna­ niu. W ędrów ki po kraju są zbyt silną nam iętnością, aby j ą jeszcze bliżej analizo­ w ać i pytać dlaczego.

- Czym je s t dla P ana konsekw entne uprawianie p ieszej turystyki (nizinnej

i górskiej)?

Przede w szystkim rozw ijaniem zainteresow ań krajoznaw czo-turystycznych; ulegania „tęsknocie za szlakiem , za dalą” ; form ą sam orealizacji; zm agań sam ego z sobą, o kazjądo sam orefleksji. Jest więc swego rodzaju obrzędem i uroczystością. Stanow i też okazję do obm yślenia i nakreślenia wizji now ych książek, studiów i artykułów oraz ich konceptualizacji, zadum ą nad upływ em czasu, który w postin- dustrialnym XXI w ieku urośnie do najw ażniejszych kategorii stylu życia.

- Co zaw dzięcza Pan wędrówkom pieszym ?

Bardzo wiele. Dzięki nim przemierzyłem Polskę wzdłuż i wszerz. Poznałem wszy­ stkie jej regiony, a w nich charakterystyczne dla tych obszarów wsie, osiedla i miasta, kościoły i obiekty kultury i sztuki oraz przedsiębiorstwa przemysłowe i gospodarstwa rolne. Rozszerzyłem i pogłębiłem sw ą wiedzę z etnografii, geografii i historii.

(17)

156 Nouciyciel i S ik a ło 1 (4 ) 1998

- Zapew ne j e s t Pan posiadaczem licznych trofeów w turystyce kwalifikowanej.

K tóre z nich najbardziej Pan P rofesor sobie ceni?

Jestem posiadaczem GOT „Za Wytrwałość” . Zdobyłem j ą (po dużej GOT) po raz pierwszy w 1970 roku, nr 199 (numeracj a prowadzona jest od ustanowienia odznaki w 1935 roku) i po raz drugi w 1977 roku, nr 911. Jestem posiadaczem odznaki „Za W ytrw ałość w T urystyce Pieszej” (uzyskanej po OTP dużej w stopniu ztotym w 1982 roku) po raz pierwszy w 1977 roku (nr 127), po raz drugi w 1986 roku (nr 139) i po raz trzeci w 1990 roku (nr 85). Aktualnie zdobyw am „OTP dla Naj wytrwal- szych” . Żałuję, że nie m a takich możliwości w zakresie turystyki górskiej.

- Jakie Pan posiada odznaczenia stanowiące w yraz uznania P T T K za Jego

wieloletnią działalność krajoznawczo-turystyczną?

Z inicjatywy Oddziału Poznańskiego PTTK za działalność tę wyróżniono mnie: zło tą odznaką PTTK ( 1970); złotą odznaką „Zasłużony w pracy PT TK w śród m ło­ dzieży” (1976); odznaką honorow ą m iasta Poznania (1979); odznaką honorow ą „Za zasługi w rozw oju w ojew ództw a poznańskiego” (1983), odznaką „Zasłużony D ziałacz K ultury” (1994). Obradujący w Lublinie 5 -7 w rześnia 1997 r. X IV W al­ ny Zjazd PT TK nadał mi godność członka honorow ego tego Towarzystwa.

N ajw iększym i jednak dla m nie w yróżnieniam i za 48-letnie oddanie sprawie krajoznaw stw a i turystyki są obserw acje i rozm ow y z m łodzieżą i studentam i w czasie wycieczek, w ędrówek wakacyjnych i ćw iczeń terenowych, w których znaj­ duję liczne dow ody świadczące o tym, że te form y aktyw ności krajoznaw czo-tury­ stycznej stają się dla ich uczestników naturalną w ielostronną, efektyw ną edukacją nacechow aną licznymi aspektam i przeżyć i wzruszeń.

- Wielu studentów Podyplom owego Studium K ultury i Turystyki U AM w P o ­

znaniu, którzy m ieli z Panem Profesorem wykłady, konw ersatoria i ćw iczenia tere­ now e w ram ach przedm iotu studiów „Podstawy krajoznawstwa i turystyki" oraz „Elem enty geografii turystycznej krajów E uropy" uważa, że „nosi Pan Profesor m apę w p a m ięci". Czy to praw da?

Sadzę, że studenci na w yrost oceniają m oje kw alifikacje krajoznaw czo-tury­ styczne. To zobowiązuje.

- Czym dla Pana je s t krajoznaw stwo i turystyka?

O bie te d z ie d z in y -p o z a działalnością naukow ą i dydaktyczno-w ychow aw czą - liczą się dla m nie napraw dę, reszta pozostaje na drugim planie. Staram się w nich w ykazać m.in., że krajoznawstwo i turystyka nie m ogą istnieć obok siebie, ja k dwie asym ptoty, lecz pow inny się ciągle zbliżać do siebie po to, aby m óc w pełni w zaje­ m nie się dopełniać. Krajoznaw stw o i turystyka są dla mnie przygodą intelektualną, w ydarzeniem , które pozw ala odkryw ać w ym iar sensu zw rotu „Poznaj swój kraj - O jczyźnie służ” , filozofią i stylem życia.

- Bardzo dziękuję za refleksyjna rozmowę.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Badaczowi chodzi o to, że o ile w okresie europejskim pisarstwo Bobkow- skiego określały formy dziennikowe, to teraz mamy do czynienia ze zwrotem w stronę nowelistyki i

Jakkolwiek z uwagi na tematykę pracy badawczej zdecydowana większość publikacji Alicji Witalisz ukazała się w Polsce, niemniej jednak, jak już o tym była mowa wyżej,

literatury z psychologią i antropologią kulturową (opierając się na badaniach z zakresu psychologii rozwojowej takich badaczy jak H.Bee, A. Po raz kolejny

Dysertacja doktorska mgr Werony Król-Gierat Teaching English as a Foreign Language in Inclusive Classrooms at the Lower-Primary Level An Analysis of Teachers’ Needs and the

W związku z tym w recenzji koncentruję się na: 1/ oryginalności rozwiązania postawionego przez Panią Monikę Wojtczak problemu naukowego, 2/ wykazywaniu przez tę Kandydatkę

Przygotowana przez magistra Moslera rozprawa składa się – w części głównej – ze Wstępu, który jest rozdziałem pierwszym - wprowadzającym, teoretycznym; rozdziału

Na bazie wspomnianych wyżej ujęć teoretycznych budowane są koncepcje dystryktów przemysłowych (industrial districts), koncepcje grup przemysło- wych (industrial groups) i

wadzono dyskusję doboru wag przy budowanie funkcji dopasowania (wagi dobrano bazując na intuicji). Szczegółowo przedyskutowano wyniki uzyskane dla obu