• Nie Znaleziono Wyników

View of Danuta Paluchowska

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Danuta Paluchowska"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

DANUTA PALUCHOWSKA

17 marca 2007 r. zmar a prof. Danuta Paluchowska. Uwazúa a sieþ przede wszystkim za historyka poezji. Nie „historyka literatury”, lecz w as´nie – poezji. To, zúe w centrum jej zainteresowan´ znalaz a sieþ akurat poezja romantyczna wynika o zapewne w jakiejs´ mierze z personalnych dos´wiadczen´ jej uniwersyteckiej edukacji. Z nowoczesn þa metodologicznie, ods aniaj þac þa nowe horyzonty poznawcze histori þa literatury zetkneþ a sieþ bowiem przede wszystkim poprzez medium indywidualnos´ci Czes awa Zgorzelskiego, którego akademicka dydaktyka mia a wyraz´nie romantologiczny i poetologiczny charakter. Ale ta naukowoli-teracka preferencja Danuty Paluchowskiej dla poezji w as´nie romantycznej mia a oczywis´cie podstawy duzúo g eþbsze nizú uczestnictwo w seminariach, wyk adach oraz inicjatywach naukowych Zgorzelskiego.

Poezja romantyczna to zreszt þa okres´lenie umiarkowanie adekwatne – zbyt w þaskie w odniesieniu do rzeczywistych literaturoznawczych kompetencji Paluchowskiej; zbyt szerokie w stosunku do jej autentycznych badawczych zami owan´. W istocie bowiem interesowa a j þa prawdziwie poezja przede wszystkim liryczna; a w as´ciwie nalezúa oby powiedziec´: liryczny zúywio poezji romantycznej, realizuj þacy sieþ w obreþbie rozmaitych literackich gatunków. Totezú z duzúym uznaniem i satysfakcj þa przyjmowa a na przyk ad opracowan þa przez Mariana Bizana antologieþ Ja Orfeusz:

Uzúytkownik i mi os´nik liryki S owackiego cheþtnie godzi sieþ na usztywnienie granicy, od której „zaczyna sieþ” prawdziwy S owacki, ale nie godzi sieþ na jak þakolwiek graniceþ (wymagan þa chociazúby porz þadkiem edytorskim) zamykaj þac þa, zakres´laj þac þa liryczny dorobek poety1.

W trzecioosobowej, dyskursywnej retoryce pada tu bardzo w gruncie rzeczy znamienne samookres´lenie: „uzúytkownik i mi os´nik liryki S owackiego…”. Jes´li nawet bycie „mi os´-nikiem liryki S owackiego” poniek þad mies´ci sieþ jeszcze w szeroko pojeþtym zakresie zawodowych obowi þazków romantologa, to juzú bycie „uzúytkownikiem” poza ten zakres wykracza. Jednak okres´lenie to ujawnia – przynajmniej w jakims´ stopniu – autentyczn þa motywacjeþ predylekcji Danuty Paluchowskiej dla romantycznej w as´nie liryki. Jawi a sieþ jej po prostu jako najbardziej uzúyteczna, najbardziej przydatna. Kierunek dzia alnos´ci naukowej wyznacza o wieþc dos´wiadczenie praktycznej, utylitarnej wartos´ci. Dos´wiadczenie osobiste, ale zarazem mocno oparte na wiedzy o dziejach form artystycznych, topice, konwencjach literackich.

O tym, jak wyrazis´cie i konkretnie istnieli dla niej wielcy romantycy, wiedz þa wszyscy, którzy mieli okazjeþ s yszec´ subtelnie improwizowane, wyrafinowane kompozycyjnie wypo-wiedzi, formu owane w trakcie seminaryjnych i konferencyjnych dyskusji, czy tezú wyg a-szane na uzúytek uczniów i wspó pracowników analityczne komentarze do ukazuj þacych sieþ edycji, monografii, studiów.

Wielkos´c´ artystyczna by a dla niej aspektem wielkos´ci w wymiarze ludzkim, osobowym, totezú lekko irytowa j þa – i zarazem szczerze bawi – protekcjonalny ton, pojawiaj þacy sieþ

1D. Z a m þa c i n´ s k a. S ynne – nieznane. Wiersze póz´ne Mickiewicza, S owackiego, Norwida. Lublin 1985 s. 43.

(2)

niekiedy w publikacjach traktuj þacych z retoryczn þa dezynwoltur þa pewne kwestie z zakresu biografii i postaw pisarskich Mickiewicza czy S owackiego. Zas´ uczestnicy prowadzonych przez ni þa seminariów, którzy próbowali o nich pisac´ per „Adam” czy „Juliusz”, spotykali sieþ z agodnie ironicznym us´miechem i komentarzem w stylu: „A cózú to za fraternizacja?”. Przy czym ów respekt dla wielkich romantyków daleki by od postawy ho downiczego kultu. By o to raczej honorowanie obiektywnej wartos´ci w sposób aktywny, taki, który zmusza do lektury w najwyzúszym stopniu uwazúnej, zobowi þazywa do sta ego wyczulenia na badawczy stereotyp i zarazem do odpowiedzialnos´ci za s owo w asne, pretenduj þace do roli komentarza wobec s owa wielkiego poety. Wychwytuj þac z niezrównan þa przenikliwos´ci þa najbardziej zakamuflowane intertekstualne odniesienia poezji wspó czesnej do tekstów os´wie-cenia i romantyzmu, mia a zarazem jasne i precyzyjne rozeznanie w zakresie neoromantycz-nych autokreacji, konstruowaneoromantycz-nych przez dwudziestowieczneoromantycz-nych twórców; wyraz´nie odrózúnia a czynne, autentycznie dialogowe zaangazúowanie w tradycjeþ literack þa od ornamentacyjnej banalizacji kanonicznych wzorców.

Chociazú potrafi a pisac´ o literaturze w sposób sugestywny, poruszaj þacy i odkrywczy, to nie s owo pisane by o najbardziej spektakularn þa sfer þa jej intelektualnej aktywnos´ci. Zúy-wio em Paluchowskiej by o s owo móZúy-wione, dialog, dyskusja. Takie sokratejskie podejs´cie nie by o mozúe zbyt rozs þadne z punktu widzenia naukowego marketingu i autopromocji, jednakzúe dla jej uczniów stanowi o okolicznos´c´ niezwykle szczeþs´liw þa, zw aszcza zúe mozúna by o odnies´c´ wrazúenie, izú znacznie wieþksz þa satysfakcjeþ czerpa a z inspirowania i wspierania ich publikacji nizú z og aszania prac w asnych.

Akademick þa dydaktykeþ i formacjeþ naukow þa adeptów literaturoznawstwa traktowa a po-niek þad w kategoriach misji, powo ania czy zúyciowego i badawczego zarazem projektu, realizowanego jednak w sposób swobodny, pe en humoru i autoironicznych, anegdotycznych narracji. Jak g eþbokie przes anki miewa jej b yskotliwy publiczny i prywatny dyskurs, s´wiadczyc´ mozúe dedykacja, jak þa opatrzy a – na moje stanowcze zú þadanie – ofiarowany mi wreszcie (po parokrotnych, nie mniej stanowczych, nagabywaniach) egzemplarz ksi þazúki S ynne–nieznane: „Poznawac´ (wieþc kochac´!) poucza nieustannie Pana Darka Seweryna D. Paluchowska”.

W naukowej dyskusji nad tekstami literackimi stosowa a niekiedy pewien nieco prowo-kacyjny zabieg hermeneutyczny: konfrontowa a steoretyzowane konstrukcje interpretacyjne, naznaczone pieþtnem nazbyt spekulatywnej „naukowos´ci”, z kategoriami czerpanymi z dzie-dziny dos´wiadczenia potocznego, codziennos´ci, zúycia spo ecznego w wymiarze osobistym. Bynajmniej nie w intencji jakiegokolwiek deprecjonowania problematyki nowoczesnego lite-raturoznawstwa czy kategorii, jakimi sieþ ono pos uguje; s uzúy o to raczej wskazywaniu, zúe dobra literatura – nawet jes´li sieþga w regiony metafizyki – zakorzeniona jest w cielesnej, moralnej oraz intelektualnej rzeczywistos´ci biograficznej, a literaturoznawstwo musi teþ okolicznos´c´ nalezúycie honorowac´.

Innym charakterystycznym rysem jej postawy badawczej by o ci þag e podawanie w w þat-pliwos´c´ przyjeþtych historycznoliterackich s þadów i interpretacji – zarówno cudzych, jak i swoich w asnych. Tego rodzaju rewizjonizm formowa , zw aszcza w odniesieniu do ych dzie wielkich romantyków, dialektykeþ bliskos´ci i obcos´ci tekstu literackiego, który jawi sieþ w dyskursie Paluchowskiej jako „swojski” i „cudzy” zarazem, z dynamiczn þa, zmie-niaj þac þa sieþ w zalezúnos´ci od kontekstu granic þa mieþdzy obiema domenami. Totezú historycz-noliteracka teza czy interpretacyjny komentarz w zasadzie nie by y dla niej wyrazem jakiejs´

(3)

ustalonej raz na zawsze prawdy o Karpin´skim, Mickiewiczu, S owackim, Norwidzie, chociazú móg stanowic´ obiektywn þa i trwa þa wartos´c´ w procesie rozumienia i poznania, jako rozwi þa-zanie problemu zadowalaj þace na danym etapie rozwoju technik badawczych i metodologicz-nej s´wiadomos´ci.

Stosowana przez ni þa z wirtuozeri þa dezorientuj þaca, a niekiedy wreþcz gorsz þaca co skromniejsze umys y, technika prowokacji intelektualnej korespondowa a w niezwyk y sposób z fascynacj þa póz´nym S owackim: mozúna bowiem dopatrzec´ sieþ w tym procederze pewnego rodzaju analogii do „genezyjskiej” mys´li autora Króla-Ducha – mianowicie supozycji, zúe równiezú w historii literatury droga rozwoju wiedzie nie poprzez recepcjeþ „s usznych”, gotowych tez, lecz raczej poprzez ci þag e wyrzekanie sieþ utrwalonej „formy”, grozú þacej „zaleniwieniem ducha”. Przy czym teþ zasadniczo rewizjonistyczn þa postaweþ þaczy a Paluchowska z g eþbokim respektem dla tradycji badawczej; nie tylko w odniesieniu do tak „klasycznych” autorów, jak np. Kleiner, Borowy, Zgorzelski – takzúe do prac kolegów-literaturoznawców z jej pokolenia.

Chociazú zúywo interesowa y j þa kwestie zwi þazane z interpretacj þa tekstów, zw aszcza poetyckich, a jej g os w prowadzonych na ten temat dyskusjach czeþsto wskazywa niedostrzezúone aspekty semantyczne i odniesienia literackie oraz kulturowe – to tego rodzaju problematykeþ traktowa a ostatecznie z niejak þa rezerw þa, wysoko natomiast ceni a badania sensu strictofilologiczne; we wsteþpie do ksi þazúki S ynne – nieznane zaznacza a to wyraz´nie: W gruncie rzeczy […] autorka najwieþkszym zaufaniem i zainteresowaniem darzy zupe nie inny gatunek prac polonistycznych nizú „opisanie s´wiata poezji”, interpretacje – nie daj þace zúadnych gwarancji obiektywizmu […], przeciwnie – wymagaj þace nawet demonstrowania tzw. subiektywnos´ci, osobistej „wrazúliwos´ci”, mobilizacji szczególnej frazeologii wspieraj þacej „niezalezúnos´c´ i nowos´c´” stanowiska. Prace edytorskie, bibliograficzne, s ownikowe, komentatorskie – oto jedyne mozúliwos´ci prawdziwie obiektywnego istnienia filologii2.

Co wieþcej, w cytowanym studium czu a sieþ zobowi þazana podkres´lic´ teþ hierarchieþ nau-kowej donios os´ci nawet w konteks´cie polemiki, dotycz þacej jednego z Norwidowskich liryków:

Cózú z tego, zúe tak krytycznie i „z góry” pozwoli am sobie potraktowac´ uwagi J. W. Gomulickiego? Mogeþ istniec´ bez wielu aprobatywnie tu przywo ywanych prac, a bez owoców jego pracy – nie3.

S´wiadectwem jej w asnych kwalifikacji filologicznych mozúe byc´ krytyczna edycja tekstów poetyckich Tomasza Zana, opublikowana w VII tomie „Archiwum Literackiego” z roku 1963.

Liryka by a dla niej rodzajem o najwieþkszym potencjale oddzia ywania – znaczna czeþs´c´ pisarstwa naukowego Zam þacin´skiej (bo tym nazwiskiem sygnowa a wszystkie swoje publi-kowane teksty) to w as´nie ukazywanie obszarów, mechanizmów i skutków tego ywania. Czyli – studia dotycz þace funkcjonowania tradycji literackiej. W gruncie rzeczy nie zadowala a jej strukturalistyczna konstatacja, zúe tradycja formuje sieþ w wyniku swobodnej

2Tamzúe s. 8. 3Tamzúe s. 76.

(4)

selekcji rozwi þazan´ i odniesien´ oraz uk adania ich w nowe, arbitralnie skonstruowane konste-lacje. W dziedzinie tradycji Zam þacin´ska widzia a bowiem takzúe problematykeþ w istocie aksjologiczn þa i moraln þa. Mozúna by to uj þac´ tak: wed ug niej wielka tradycja nie jest „bezczynna” – ma ona moc s þadzenia tego, kto po ni þa sieþgnie. Innymi s owy, dla Zam þacin´-skiej problematyka konwencji artystycznych, chociazú podlega opisowi w technicznych kategoriach poetyki historycznej, to jednak pozostaje w logicznej i moralnej zarazem domenie prawdy i fa szu. Najwyraz´niej chyba widac´ to w rozprawie „Znalezione piórko”, pos´wieþconej tradycji Norwidowskiej w tekstach Przybosia:

Lektura Przybosia – niezalezúnie od tematu – zawsze wprowadza w s´wiat doskonale izolowany, nie mamy mozú-nos´ci pomieszania kategorii: „zúycie” nigdy nie wdziera sieþ poza kordon wyznaczony przez „jeþzyk w jeþzyku”, choc´by to by y teksty najbardziej „naturalistyczne”. Norwid, ten przeciezú bardzo s´wiadomy „poeta i sztukmistrz”, nie tylko nie zatrzymuje nas w „s´wiecie sztuki”, ale przeciwnie, uzúywa ostentacyjnych wreþcz sposobów, by czytelnika zen´ wypchn þac´4.

Rozprawa ta mówi nie tylko o Przybosiu – mówi tezú, mozúe nawet mówi wieþcej, o Norwidzie Zam þacin´skiej. W zakon´czeniu jej wywodu staje sieþ oczywiste, zúe czytanie Przybosia staje sieþ niemal pretekstem do powiedzenia czegos´ wazúnego o Norwidzie – i o jego XX-wiecznych czytelnikach:

A zatem u Norwida Przybos´-poeta sieþ „nie zapozúyczy , tak jak „zapozúyczy ” sieþ u S owackiego na przyk ad. Jest to jednak tradycja najbardziej go obnazúaj þaca, zdzieraj þaca okrutnie wielkie uroki awangardowego jeþzyka […]. Ale zapytajmy: czy to naprawdeþ do Przybosia-poety, […] adresowane s þa twarde s owa Norwida? […] Pisarstwo Przybosia sta o sieþ w moich rozwazúaniach dogodnym katalizatorem. Bo to dla nas wszystkich – pasazúerów „Cywilizacji”, pe nych rados´ci, „zúe wszystko doko a jest tak równo, pieþknie i g adko” – lektura Norwida jest ow þa „prób þa”, czytaniem rekolekcyjnym5.

Jednak Norwid Zam þacin´skiej objawi sieþ w pe ni dopiero kilkanas´cie lat póz´niej, w ostatnim rozdziale ksi þazúki S ynne – nieznane. Cel badawczy, jaki sobie stawia a, wygl þada z pozoru bardzo skromnie:

Ponowna lektura rozpraw o Norwidzie […] us´wiadomi a mi, zúe mogeþ juzú tylko przedstawic´ jakies´ „glosy do…”, drobne korekty, propozycje innej lektury. We wszystkich tych notatkach usi ujeþ pokazac´ „mojego” Norwida: poeteþ emocji – nie intelektu, poeteþ „dopowiedzen´” i poeteþ-wizjonera6.

Wszystkie te zastrzezúenia mia y jednak wieþcej wspólnego z faktem, zúe ksi þazúka by a przeznaczona do przed ozúenia w sformalizowanym i zrygoryzowanym przewodzie habilita-cyjnym, nizú z rzeczywist þa wag þa prezentowanej tam tezy. W rzeczywistos´ci owe „glosy”, „korekty” i „notatki” znalaz y sieþ w astronomicznej odleg os´ci od naukowego przy-czynkarstwa. Analizy, zestawienia i komentarze zawarte na tych kilkudziesieþciu niezbyt

4„Roczniki Humanistyczne” 1971 z. 1 s. 210. 5Tamzúe s. 218.

6

(5)

duzúego formatu stronach przynosi y gruntown þa i b yskotliw þa rewizjeþ ca ego norwidolo-gicznego paradygmatu.

Rozsianym w ksi þazúce S ynne – nieznane deklaracjom na temat subiektywizmu rozwazúan´ autorki nie nalezúy jednak ani do kon´ca wierzyc´, ani tezú traktowac´ jako technicznego wybiegu, maj þacego uprzedzic´ potencjalne zastrzezúenia recenzentów habilitacyjnych. Nios þa one w sobie element intelektualnej prowokacji, bo przeciezú taki wynikaj þacy z subiektywnego dos´wiadczenia czytelniczego sposób rozumienia tekstów w istocie okazywa sieþ wery-fikowalny w kategoriach literaturoznawczej metodologii, owocny poznawczo, inspiruj þacy. We wsteþpie do ksi þazúki autoironicznie usprawiedliwia a sw þa „[…] nierzadk þa dziwacznos´c´ […] lektury (szczególnie S owackiego i Norwida), jej prywatnos´c´ sprzeciwiaj þac þa sieþ literaturoznawczym lekcjom […]”7, ale – paradoksalnie – jej interpretacyjne komentarze do

liryków Norwida ujawniaj þa w as´nie „dziwacznos´c´” g ównego nurtu XX-wiecznej, spizúowo moralistycznej recepcji autora Vade-mecum. Zas´ ta rzekoma „subiektywnos´c´”, „dziwacz-nos´c´”, „prywatnos´c´” okazuje sieþ w gruncie rzeczy niczym innym nizú ograniczeniem na – w asny uzúytek – retorycznej zasady decorum, obowi þazuj þacej przeciezú takzúe w akademickich pracach historycznoliterackich. I mimo to – a mozúe w as´nie takzúe dlatego – jej interpretacyjne komentarze do liryków Norwida nalezú þa do najg eþbszych, najbardziej wnikliwych wypowiedzi, jakie na ten temat istniej þa w literaturze przedmiotu.

Takzúe S owacki Zam þacin´skiej istnieje nie tylko w ksi þazúce S ynne – nieznane. Równiezú i w tym przypadku medium umozúliwiaj þacym obiektywizacjeþ w asnego dos´wiadczenia liryki wielkiego romantyka sta a sieþ w pewnej mierze poezja Przybosia. To uprzywilejowanie tekstów Przybosia jako pola obserwacji tradycji romantycznej w poezji XX wieku bynaj-mniej nie wynika o z jakiejs´ szczególnej fascynacji autorki jego twórczos´ci þa sam þa w sobie. W szkicu „Widzeþ naprzód o wiek?” stwierdzi a nawet:

Nie zauwazúy am nigdy nikogo „z dobrej woli” czytaj þacego Przybosia! Historycy i krytycy poezji tylko udaj þa, zúe ich Przybos´ nie nudzi8.

Dlaczego zatem sama autorka „z dobrej woli” czyta a Przybosia? A nawet – z rzadka, ale jednak – zdarza o jej sieþ przywo ac´ jak þas´ jego frazeþ w konteks´cie dyskusji o ponad-historycznych cechach jeþzyka poetyckiego czy dziejach motywów s ownych. Badawcz þa uwa-geþ, jak þa pos´wieþci a mu Zam þacin´ska, zawdzieþcza Przybos´ nieoczywistym, zawoalowanym zwi þazkom swej „poetyki immanentnej” z poetyck þa wyobraz´ni þa wielkiego romantyzmu. Im bardziej zwi þazki te by y pokreþtne i sprzeczne z jego deklaratywnym programem pisarskim, tym bardziej atrakcyjne pole badawcze stanowi y dla Zam þacin´skiej. A juzú jako najbardziej osobliwe jawi y jej sieþ w twórczos´ci Przybosia odniesienia do liryki S owackiego.

Wskazuj þac i dokumentuj þac te zwi þazki, na marginesie szkicowych analiz i egzemplifikacji zamies´ci a uwageþ, która migawkowo ujawnia jak þas´ przes ankeþ jej pisarstwa naukowego:

7Tamzúe s. 8. 8

„Widzeþ naprzód o wiek”? W: Studia z teorii i historii poezji. Czeþs´c´ II. Red.

(6)

Wydaje sieþ, zúe to rozpoznawanie w tekstach zúyj þacego poety nowego kszta tu dawnych odkryc´ jest jakby najbardziej bezpieczn þa, najbardziej niesentymentaln þa, najbardziej zobiektywizowan þa kategori þa „przezúycia lirycznego” dosteþpnego historykowi poezji. […] Tak wieþc fakt, zúe teksty Mickiewicza, Norwida, S owackiego znajduj þa swoje niepowtarzalne zúycie (zúycie na innych prawach nizú zúycie cytatu i aluzji) w tekstach Przybosia, staje sieþ racj þa czytania i przyjmowania tej poezji9.

Ten skromny, dygresyjny autokomentarz pokazuje juzú – choc´by szcz þatkowo – na czym opiera sieþ nigdy nie wy ozúony w jeþzyku teorii „projekt badawczy” Zam þacin´skiej. Choc´ tak ostentacyjnie „w teoriach sk þapa” i prowokuj þaca nacechowanymi emocjonalnie kategoriami („przezúycie”, „wzruszenie” …), znalaz a przeciezú pewnego rodzaju metodeþ przezwycieþzúenia i owocnego poznawczo spozúytkowania opozycji mieþdzy indywidualnym dos´wiadczeniem komunikacji lirycznej a wymogami historycznoliterackiego dyskursu. Hermeneutyczne powinowactwo takiej postawy wydaje sieþ tu dos´c´ oczywiste.

Swoje dos´wiadczenie póz´nej liryki S owackiego przedstawi a w ksi þazúce S ynne – nieznane, w rozdziale Historyk poezji wobec „liryki lat ostatnich”. Osobliwos´c´ tego tekstu polega na tym, zúe nie znajdziemy w nim zúadnych wyraz´nych „analiz” wierszy S owackiego, zúadnych skonkretyzowanych „propozycji badawczych” czy „historycznoliterackich opisów”, spe niaj þacych standardowe oczekiwania, zúywione w stosunku do rozpraw na temat roman-tycznej poezji. Zamiast tego autorka dowiod a – znów pos uguj þac sieþ poetyk þa subiektywnej rzekomo refleksji – jak w gruncie rzeczy beztrosko historycy literatury obchodz þa sieþ z tekstami, które w as´ciwie nie przystaj þa do najbardziej nawet rozleg ego „horyzontu oczekiwan´” odbiorcy, beþd þacego cz owiekiem w miareþ normalnym, to znaczy podlegaj þacego typowym uwarunkowaniom w kategoriach psychologicznych i spo ecznych.

[…] wiersze póz´ne S owackiego zawieraj þa w sobie tak ostentacyjn þa elitarnos´c´ doznan´ i jeþzyka, zúe doprawdy trudno sieþ dziwic´ jak gdyby obcos´ci, w as´nie „nieludzkos´ci” tego s´wiata poetyckiego. […] Jako czytelnik wierszy S owac-kiego czujeþ sieþ zawsze parweniuszem10.

Autoironiczne os´wiadczenie nie jest tu tylko osobistym wyznaniem. Jest uprzejmym sposobem prowadzenia polemiki z tradycj þa badawcz þa.

[…] czytelnik póz´nych wierszy S owackiego zachowuje sieþ tak, jak Grabiec wobec Goplany: widzi j þa, chcia by „pomacac´” jak swoj þa, ale przeciezú tylko w asn þa cielesnos´c´, ograniczenie mozúe bardziej us´wiadomic´ – […]. Wydaje mi sieþ wieþc, zúe wszelkie nasze (zwerbalizowane i opublikowane) konkretyzacje liryki lat ostatnich S owackiego trocheþ ignoruj þa jej rzeczywisty kszta t […]. W istocie jest to s´wiat zamknieþty. Jego skrajna podmiotowos´c´ nie honoruje juzú zúadnej konwencji komunikacyjnej, nie chce zachowywac´ nawet pozorów11.

Mys´lenie Zam þacin´skiej o poezji zawsze mia o pod ozúe filologiczne. Powo ywa a sieþ na emocje i wzruszenia liryczne, ale ch odno i analitycznie czyta a uk ady s ów formuj þace poetycki utwór. Równiezú jej pogl þad na S owackiego „lirykeþ lat ostatnich” opiera sieþ na

9Tamzúe s. 275. 10

S ynne – nieznane s. 51. 11Tamzúe s. 52.

(7)

uwazúnej lekturze, uruchamiaj þacej wszystkie niezbeþdne konteksty historycznoliterackie i biograficzne.

W precyzyjnych egzemplifikacjach – odwo uj þacych sieþ takzúe do tych najbardziej znanych i najszerzej opisywanych tekstów S owackiego z lat czterdziestych – pokaza a ca kiem wyraz´nie, zúe obraz rzeczywistos´ci ewokowany przez „lirykeþ lat ostatnich” nie pozostaje w zúadnej wymiernej relacji do s´wiata, w jakim zúyjemy i w jakim uprawiamy zawodowo tzw. badania literackie. Wskaza a miejsca, w jakich standardowe i stosowane w poprawny sposób instrumentarium historyka literatury natrafia na nieprzekraczaln þa bariereþ mentalnej obcos´ci.

W wywodzie Zam þacin´skiej nie ma zúadnych „mistycznych” ekscytacji, nie ma tezú zúadne-go kryptobiografistycznezúadne-go moralizowania, które niekiedy uchodzi za personalizm w bada-niach literackich. Ostatecznie niemozúnos´c´ lirycznej percepcji i recepcji ujmowa a w sposób techniczny – jako wynik „niezwyk os´ci cz owieka-podmiotu poezji stworzonej przez S owac-kiego”12. W sytuacji, gdy w literaturze przedmiotu pojeþciowa zbitka „liryki mistycznej” na

dobre stawa a sieþ w odniesieniu do póz´nego S owackiego bezrefleksyjnie stosowan þa etykietk þa, Zam þacin´ska rzucon þa jakby mimochodem uwag þa z niemal zdroworozs þadkow þa oczy-wistos´ci þa potrafi a zwrócic´ uwageþ na fakt, zúe mieþdzy kategoriami „lirycznos´ci” i „mistycznos´ci” zachodzi zasadnicza opozycja; i zarazem wskazywa a tym samym w as´ciwe proporcje dla przedmiotu swych rozwazúan´:

Nikt nie mówi, zúe pisma Jana od Krzyzúa czy Teresy z Avila maj þa walor liryczny. Ods aniaj þa one (na ile pozwala konwencja jeþzyka) zúycie duszy. Analogicznie nalezúa oby traktowac´ póz´ne fragmenty i zapisy S owackiego – ods aniaj þa one pejzazú wewneþtrzny tak bogaty i tak niezwyk y, zúe trudno doprawdy zrozumiec´, jak mozúna mówic´ z tej okazji „poezja ludzka”13.

Mickiewicz by dla Danuty Paluchowskiej poet þa absolutnym. Ale jego wizerunek w pi-sarstwie naukowym Zam þacin´skiej jest mozúe najtrudniejszy do scharakteryzowania. W m o-dzien´czej rozprawie Ze studiów nad kompozycj þa wierszy lirycznych Mickiewiczaz roku 1960 autorka sp aca a jeszcze metodologiczny d ug, zaci þagnieþty u Czes awa Zgorzelskiego. Ale „Mickiewicz Zam þacin´skiej” ze szko y Zgorzelskiego sieþ nie wywodzi. To w rozprawie opublikowanej dziesieþc´ lat póz´niej najjas´niej przedstawi a sw þa motywacjeþ do zajmowania sieþ romantycznymi odniesieniami w poezji XX-wiecznej:

Nie mozúna bowiem ukrywac´, zúe jednak wieþksze i najwieþksze przywi þazanie autorki tych uwag lezúy po stronie poezji romantycznej, zúe bardziej tu zalezúy na pokazaniu jej si y, ci þagle kszta tuj þacej, nizú na spokojnym opisaniu wszystkich rysów poezji Przybosia. […]

Pokazac´ zúycie prawdziwe poetów z odleg ej epoki, pokazac´ istnienie ich mowy w najbardziej ambitnej, najbardziej skierowanej ku dzis´ liryce Przybosia – to rzeczywisty zamiar autorki14.

Nie tylko w poezji pokaza a owo XX-wieczne „zúycie prawdziwe poetów z odleg ej epoki”. Liryczny potencja ods ania a takzúe we wspó czesnej prozie krytyczno- i

histo-12Tamzúe s. 55. 13Tamzúe s. 54. 14

(8)

rycznoliterackiej. Najbardziej wyrazis´cie wskaza a ten fenomen w obszarze badawczej recep-cji liryków lozan´skich.

[…] im czytelnik by programowo dalszy od postawy religijnej, im bardziej manifestowa swoj þa s´wieckos´c´ i nowoczesnos´c´ […], tym wyraz´niej kleþka i poszukiwa utraconego w póz´nej liryce Mickiewicza, tym liturgiczniej j þa traktowa – wystarczy porównac´ tonacjeþ Przybosia z pows´ci þagliwym opisem Zgorzelskiego15.

Z pozoru uchylaj þac sieþ od lektury Mickiewiczowskich tekstów, wycofuj þac sieþ na poziom metakomentarza, wypowiedzia a Zam þacin´ska mozúe najbardziej fascynuj þac þa uwageþ, spos´ród tych, jakie w ogóle sformu owano na temat lozan´skich wierszy:

Skromny kszta t wierszy lozan´skich ma dziwn þa w as´ciwos´c´: wyzwalania, odkrywania najbardziej zwykle skrywanych predylekcji uczuciowych i umys owych uczonego Odbiorcy-interpretatora. One same – wiersze – pozostaj þa jakby w cieniu, na plan pierwszy wybijaj þa sieþ te w as´nie niby s uzúebne wypowiedzi, które mia y byc´ wprowadzeniem do lektury Mickiewicza […]. Mamy wrazúenie, jakby zabiegi interpretatorów ani pomaga y, ani przeszkadza y w rozumieniu tych tekstów16.

Zamiast samymi lozan´skimi lirykami zajeþ a sieþ natomiast „intensywnym, choc´ utajonym zúyciem wierszy medytacyjnych Mickiewicza”17 w tekstach Przybosia, Rózúewicza,

Ba-czyn´skiego, Mi osza, Iwaszkiewicza. Trudno wskazac´ lepszy przyk ad zastosowania w histo-rycznoliterackim dyskursie Norwidowskiego „przemilczenia”, „bia ego kwiatu”.

Do liryki lozan´skiej nawi þazywa ostatni opublikowany tekst Zam þacin´skiej: oko-licznos´ciowy druk z okazji jubileuszu Mariana Maciejewskiego. W zamieszczonej na wsteþpie dedykacji napisa a:

[…] moje przes anie dla Ciebie jest w gruncie rzeczy namow þa, zacheþt þa do rezygnacji z dalekich w þatków interpretacyjnych, filozoficznych, na rzecz wcielenia w as´nie codziennos´ci kulturowej, zawodowej, obecnej w tekstach Poety od czasów filomackich po ostatnie lata zúycia i twórczos´ci18.

W tym przes aniu, utrzymanym w poetyce osobistego zwrotu do adresata, zawiera sieþ nie tylko wyraz osobistej przyjaz´ni; mies´ci sieþ tam równiezú konkretny filologiczny i metodologiczny postulat. Staje sieþ to jasne, gdy zapoznamy sieþ z mini-esejem Zam þacin´skiej, jaki sieþ w tej broszurce znajduje, pos´wieþconym wierszowi Pola y sieþ zy… Jest to sk þadin þad liryk, którego pierwodruk w „Czasie” z roku 1859 ona w as´nie odkry a. Punktem wyjs´cia jej interpretacji s þa zachowane notatki z wyk adów lozan´skich Mickiewicza. Zam þacin´ska rzeczywis´cie pokaza a, na czym polega owo „wcielenie codziennos´ci kulturowej, zawodowej” w teks´cie poetyckim. Oto cytat z notatek lozan´skiego wyk adowcy, dotycz þacy znanego mu stanu badan´ nad periodyzacj þa literatury acin´skiej:

15S ynne – nieznane s. 28. 16Tamzúe s. 27-28. 17Tamzúe, s. 29. 18

(9)

Antoni Sabellicus (ustanawia): dziecin´stwo (Infantia), do pierwszej wojny punickiej; m odos´c´ (Adolescentia), do zburzenia Kartaginy i Koryntu; wiek meþski (Aetas virilis), do Trajana; […]19

I komentarz autorki:

To wyci þag z notat. Wiemy jak bardzo pracowa Mickiewicz przygotowuj þac wyk ady. Ilezú razy musia uzúyc´ „dziecin´stwa, m odos´ci, wieku meþskiego” w acin´skim, polskim, francuskim, by dokonac´ tego przekszta cenia pracy filologicznej w notatkeþ liryczn þa? Biografieþ w asn þa uporz þadkowac´ wed ug Sabellicusa, Facciolattiego, Fun-kego…?20

Zwarty, skondensowany komentarz autorki do jednego tekstu staje sieþ tu w jakis´ sposób ekwiwalentem ca ych tomów – napisanych juzú i tych, które nieuchronnie zostan þa jeszcze napisane – o tradycjach klasycznych w twórczos´ci Mickiewicza.

Mozúna ubolewac´, zúe ta w as´ciwa Danucie Paluchowskiej g eþbia rozumienia i umiejeþtnos´c´ objas´niania, czym naprawdeþ jest wielka poezja romantyczna – pozostaje w tak osobliwej dysproporcji do zasobu jej publikacji. Mozúna jednak sieþ cieszyc´, zúe tak twórcza, oryginalna i ods aniaj þaca nowe horyzonty hermeneutyka tradycji znalaz a choc´by tylko u amkow þa i fragmentaryczn þa obiektywizacjeþ pisarsk þa.

Dariusz Seweryn DARIUSZSEWERYN– dr hab., prof. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Paw a II, Katedra Literatury Polskiej Os´wiecenia i Romantyzmu. Adres: Al. Rac awickie 14, 20-950 Lublin, tel. 081 445-44-43.

WOKÓ! QUIDAMA

W 150. ROCZNICEþ POWSTANIA UTWORU

(COLLOQUIA NORWIDIANA IX)

W dniach 27 kwietnia–4 maja 2007 r. odby y sieþ IX Colloquia Norwidiana. Organi-zowane co dwa lata przez Instytut Badan´ nad Twórczos´ci þa Cypriana Norwida KUL przy wspó udziale Fundacji Norwidowskiej spotkania podejmuj þa wybrane wazúne zagadnienia dotycz þace twórczos´ci Norwida. Na obecn þa sesjeþ, która wyj þatkowo odby a sieþ nie jak dotychczas w Kazimierzu Dolnym, ale w Rzymie, z ozúy o sieþ kilkadziesi þat referatów pos´wieþconych Quidamowi w zwi þazku ze 150. rocznic þa powstania poematu. Wybór miejsca wi þaza sieþ z faktem, zúe jak zúaden inny utwór poety jest Quidam osadzony w realiach Wiecznego Miasta, odwo uje sieþ do jego topografii, atmosfery, kultury etc. St þad zrodzi sieþ pomys mówienia o Norwidowskim Rzymie w as´nie w Rzymie. Warto równiezú podkres´lic´, izú by y to pierwsze Colloquia Norwidiana pos´wieþcone tylko jednemu utworowi.

19Tamzúe, s. 6. 20Tamzúe, s. 7.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rozdział czwarty — Miasto w strefie cudzej wojny jest poświęcony ukazującej się we Lwowie prasie „gadzinowej" okresu okupacji niemieckiej.. Panowanie III Rzeszy

30 — trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że część demokratów w latach dziewięćdzie- siątych odeszła do ludowców i stała się nawet przez pewien czas podstawą nowych władz

Opierając się na zamieszczonej na końcu bibliografii, można wyrazić zdziwienie, że nie zostały w niej uwzględnione takie prace, jak chociażby znana polskiemu

Stąd też powstawała swego rodzaju ciekawa sytuacja — podczas gdy globalna sytuacja międzynarodowa się pogarszała, to w tym samym czasie stosunki między RFN i NRD rozwijały

Część pierwsza jest poświęcona szeroko rozumianym problemom kultury ludowej, a głów- nym wątkiem przewijającym się w poszczególnych artykułach jest pytanie o istotę

Nie wchodząc w tym miejscu w szczegóły, choć niektórych nie da się oczywiście pominąć, tu zauważę jedynie, że wprowadzonych przez siebie w obieg naukowy informacji

dochodzi się do wniosku, iż wszelkie obliczenia wymagają tu znacznej tolerancji 89. Między liczbą Niemców zamieszkałych na wschód od Odry i Nysy, łącznie z terenem

UwazUam, zUe reklama spoHeczna jest rodzajem spoHecznej komunikacji, której celem jest promocja wzorców zachowan´, postaw, war- tos´ci, zwrócenie uwagi na wazUny spoHeczny