• Nie Znaleziono Wyników

"Nauka grecka od Talesa do Arystotelesa", G. E. Lloyd, Warszawa 1998 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Nauka grecka od Talesa do Arystotelesa", G. E. Lloyd, Warszawa 1998 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

G. E. Lloyd: N auka grecka o d Talesa do A rystotelesa. P rzełożył Jakub Lesiń- ski. W arszaw a 1998 P rószyński i S-ka, 138 s.

R ecenzow ana książka stanow i pierw sze w ydanie polskiego przekładu dok on a­ nego na podstaw ie oryginalnego angielskojęzycznego pierw odruku z 1970 r., noszącego tytuł E arly Greek Science: Thales to Aristotle', niestety, polskie w ydaw ­ nictw o nie podało gdzie ów pierw odruk został opublikow any, chociaż zadbało o inform ację, że dokonało się to za spraw ą w ydaw nictw a C hatto and W indus Ltd. M ożna sądzić, że było to w ydaw nictw o brytyjskie (ściślej: angielskie).

L loyd je st autorem wielu prac pośw ięconych nauce starożytnej G recji, tak przynajm niej m ożna sądzić na podstaw ie tytułów jeg o książek, jak: M agic, Reason a n d E xperience: Studies in the O rigins a n d D evelopm ent o f G reek Science (C am ­ bridge 1979); M ethods and Problem s in G reek Science (C am bridge 199 \)', A risto ­ telian E xplorations (C am bridge 1996). O ile mi w iadom o, recenzow ana książka je st pierw szym polskim przekładem pracy jej autora. W jak iejś m ierze naw iązuje do artykułów Lloyda: P opper versus Kirk: A C ontrow ersy in the Interpretation o f Greek Science („B ritish Journal for the P hilosophy of S cien ce” 1967 nr 18 p. 2 1 -3 8 ) a naw et w cześniejszego Experim ent in Early G reek P hilosophy an d M edicine („Proceedings o f the C am bridge Philosophical S ociety” 1964 n r 190 p.50-7 2).

K siążka składa się z: Wstępu', dziew ięciu rozdziałów : 1. Tło historyczne i p o ­ czątki n auki greckiej-, 2. Teorie jońskich filo zo fó w przyrody; 3. P itagorejczycy, 4. Z agadnienie przem iany; 5. A utorzy hippokratejscy; 6. Platon; 7. Astronom ia IV wieku p. n. e.; 8. Arystoteles; 9. Zakończenia. D odam , że W stęp poprzedzony jest Tabelą chronologiczną oraz M apą św iata greckiego w V i IV w ieku p. n. e., zaś po Z akończeniu znaleźć m ożna W ybraną bibliografię (z pew nością o pracow a­ ną przez sam ego Lloyda), Literaturę uzupełniającą do w ydania p o lskieg o (opra­ cow aną albo przez tłum acza, albo przez kogoś z w ydaw nictw a Prószyński i S-ka) oraz Indeks (autorsko-przedm iotow y), skonstruow any w oparciu o dość niejasne dla m nie kryteria, chociaż przydatny w lekturze k siążki. Z apoznanie się z w ykazem Lektury uzupełniającej do wydania polskiego, w tym zw łaszcza z w ykazem L iteratur dodatkow ych w ję zy k u polskim , pozw ala, po pierw sze, na stw ierdzenie, że polscy autorzy m ogą poszczycić się poważnym dorobkiem w zakresie badań nad nauką upraw ianą w starożytnej Grecji, a po drugie - co ju ż m niej godne naślado­ w ania - że polskie w ydaw nictw o nie zdecydow ało się na podanie w dołączonych Kwartalnik Historii Nauki i Techniki R. 45: 2000 nr 1 s. 141-173

(3)

142 Recenzje

w ykazach nazw isk tłum aczy prac cytow anych w recenzow anej książce pióra czy to takich antycznych znakom itości, jak: Platon, A rystoteles, H ippokrates i inni (w przypisach są podane nazw iska tłum aczy), czy to autorów opracow ań pośw ię­ conych dorobkow i tych pierw szych, jak: W . S. Asm us, B. Farrington, W . K. G uth­ rie, J. N orth, G. R eale czy J. P. V em ant. D odam , że tłum acz książki Jakub Lesiński dokonał przekładu w sposób interesujący, chociaż nie ustrzegł się niefortunnego pod w zględem stylistycznym sform ułow ania: „Po pierw sze, cytując Farringtona, filozofow ie jońscy »odstaw ili bogów na bok«” (s. 18). Farrington to oczyw iście autor książki N auka grecka (polski przekład: W arszaw a 1954), toteż filozofow ie jońscy nie m ogli go cytow ać.

N iezależnie od pow yższych uwag, z pew nością dyskusyjnych, w arto pozytyw ­ nie podkreślić dobór książki Lloyda jak o oferty dla polskiego w ydaw cy w dziele publikow ania przekładów .

K siążka napisana je st - ja k m ogę sądzić - z m yślą o szerszym gronie odbiorców aniżeli badacze dziejów starożytnej dziedziny nauki czy filozofii. C zy je s t to więc praca popularnonaukow a ? W ahałbym się w ferow aniu takiej oceny. Kryteria w tej m ierze byw ają w szak rozmaite, a ja nie chciałbym przesądzać do jakiej ją zakw alifikow ać kategorii publikacji. W każdym razie książkę przeczytałem z du­ żym zainteresow aniem . Niżej podzielę się z czytelnikam i uw agam i, które podpo­ w iada lektura przede w szystkim Wstępu oraz kilku w ybranych rozdziałów .

„Tem atem tego o p ra c o w a n ia -stw ie rd z a Lloyd we W stępie—jest nauka grecka od jej początków aż do śmierci A rystotelesa. Z arów no sam term in »nauka grecka«, jak i zakres tej pracy w ym agają paru słów w yjaśnienia. N auka je st pojęciem w spółczesnym , a nie starożytnym : w języku greckim nie m a term inu, który by dokładnie odpow iadał naszem u pojęciu »nauka«. T erm iny philosophia (um iłow a­ nie m ądrości), epistem e (wiedza), theoria (postrzeganie, w nioskow anie) i peri physeos historiae (badanie dotyczące przyrody) są używ ane w pew nym konkret­ nym kontekście, tam, gdzie tłum aczenie ich jak o »nauka« jest naturalne i popra­ wne. Jednak chociaż term iny te m ogą być używ ane w odniesieniu do pew nych dyscyplin intelektualnych, które postrzega się obecnie jak o naukow e, każdy z nich oznacza coś zupełnie innego niż nasz term in »nauka«. Term in »nauka grecka« w ystępuje zatem tutaj jak o skrótow e określenie, które odnosi się do pew nych idei i teorii, w ystępujących u autorów starożytnych. N ie zakłada przy tym z góry żadnego konkretnego poglądu, jeśli chodzi o status tych idei i teorii w postaci reprezentow anej przez któregokolw iek z autorów starożytnych. Różni autorzy starożytni, których m ożem y z grubsza opisać jak o »naukow ców «, m ieli, jak zobaczym y, bardzo różne poglądy na tem at charakteru podejm ow anych przez siebie badań naukow ych. W rzeczyw istości studia nad w czesną nauką grecką stanow ią w rów nym stopniu studia nad rozw ojem i w zajem nym oddziaływ aniem

(4)

poglądów , które odnoszą się do charakteru badania naukow ego ja k o takiego, co nad treścią przedstaw ianych w tej pracy teorii” (s. 9).

N ie w chodząc szczegółow o w m etodologiczne aspekty cytow anej opinii, sto­ sow ne będzie stw ierdzić, że Lloyd w ypow iada w stępne deklaracje o charak terze do pew nego stopnia prezentystycznym . M am w ątpliw ości, czy tłum aczenie takich term inów , ja k philosophia, episteine, theoria, p eri physeos historiae za pom o cą zbiorczego w spółczesnego term inu „nauka” je st w pełni upraw nione w św ietle cytow anej w ypow iedzi autora. B yć m oże dla czytelników , którzy nie zajm ują się szczegółam i m etodologicznym i daw nych koncepcji zabieg taki je st do przyjęcia. W szelako, w ydaje się, m ożna było uniknąć dw uznaczności tekstu operując dopiero co w ym ienionym i greckim i term inam i. W yrażając się skrótow o: jeżeli przyjm ie się tezę autora, że „nauka je st pojęciem w spółczesnym , a nie staro ży tny m ”, to - że posłużę się term inam i z W ybranej bibliografii - charakteru inform acyjnego szum u nabierają takie tytuły książek, jak: Greek Science in A n tiquity czy N auka G recka. Z am iast tedy tytułu recenzow anej książki, w olałbym , aby nosiła ona tytuł Philosophia, episteme, theoria, p eri physeos historiae o d Talesa do A rysto telesa - zgodnie z intuicjam i przekazyw anym i przez autora.

R ozdział pierw szy Lloyd rozpoczął od następującej enuncjacji: „U w aża się, że początki nauki należy w iązać ze starożytnym i G rekam i. C óż jed n ak m iałoby oznaczać takie stw ierdzenie ? Czy m ożna w ogóle tw ierdzić, że nau ka m a jak ieś początki ? W edług jednego z poglądów definiujących pojęcie nauki, w yrażonego przez C row thera (por. J. G. Crowther: The Social R elations o f Science. London 1967 p. 1 - S. Z ) , jest to »system zachow ań, dzięki którym człow iek zdobyw a panow anie nad swoim otoczeniem «, a to oznacza, że w każdym ludzkim społe­ czeństw ie w ystępują i zaw sze w ystępow ały podstaw y nauki. C zęściej jed n ak definiuje się naukę w sposób węższy, n ie ja k o system zachow ań, lecz ja k o system wiedzy. W edług C lagetta na przykład obejm uje ona, po pierw sze, » uporządkow a­ ne i system atyczne rozum ow anie, opis i / albo w ytłum aczenie zjaw isk przyrody«, po drugie zaś, »narzędzia potrzebne do ich podjęcia« (por. M. C lagett: G reek Science in Antiquity. London 1957 p. 4 - S. Z ) , w łączając w to przede w szystkim logikę i m atem atykę” (s. 11).

N iezależnie od arbitralności zw iązanych w ogóle z użyciem słów, ch ciałbym skonstatow ać, że cytow ana opinia C row thera je st bałam utna, gdyż pozw ala, na przykład, na zaliczenie do nauki system u zachow ań, dzięki którym człow iek działający na zasadzie naw yku zdobyw a panow anie nad sw ym otoczeniem . M oże to być choćby naw et system działań przestępczych, tyle że utrw alonych w naw yku, który pozw ala na zdobycie panow ania przez poszczególnych ludzi i ich grupy nad otoczeniem ludzkim . Słusznie tedy Lloyd czyni, podążając w sw ych w yw odach za C lagettem by nie podążać za C row therem , w szelako narażając się n a m ożliw e

(5)

144 Recenzje

zarzuty ze strony tych, którzy nie m ysią tak, jak Clagett. Przypom nę, że różne byw ają sposoby użycia term inu „nauka” ; byw ają też próby posługiw ania się innymi term inam i, które operatyw niej opisują badaną rzeczyw istość konstruow a­ ną przez ludzi.

L ektura w spom nianej wyżej książki C lagetta prow adzi L loyda do rozw ażań na tem at poglądów kilkunastu greckich m yślicieli, jak: Tales, A naksym ander, Ana- ksym enes (w szyscy z M iletu), Pitagoras, K senofanes, H eraklit, Parm enides, Z e­ non z Elei, A naksagoras, Em pedokles, Leucyp, H ippokrates z C hios, H ippokrates z Kos, D em okryt, Platon, A rystoteles i inni. W rozw ażaniach L loyda na tem at poglądów owych m yślicieli, podobnie zresztą ja k w opracow aniach innych ko­ m entatorów , w ażkie m iejsce zajm ują tzw. jońscy filozofow ie przyrody zaliczani do szerszej grupy filozofów przedsokratejskich. W edług będących w obiegu społecznym opinii, pierw si filozofow ie jońscy - Tales, A naksym ander, A naksy- m enes - wysunęli „teorie kosm ologiczne o znaczeniu ogólnym ” . Przy okazji Lloyd rozw aża problem przyczyny, dzięki której właśnie w M ilecie pow stały zręby starogreckiej filozofii przyrody. Jak w iadom o, wielu historyków próbow ało u po ­ rać się z tym problem em . A utor odnotow uje jeg o doniosłość, w szelako stwierdza: „Im więcej jednak dyskutuje się nad oryginalnością i znaczeniem dorobku joń- skich filozofów przyrody, tym ważniejsza staje się potrzeba zastanowienia się nad przyczyną, dla której rozwój ten nastąpił w tym konkretnym miejscu i czasie. Pytanie to jest nadzwyczaj trudne i kontrowersyjne. M ożna by po prostu odwołać się do geniuszu poszczególnych filozofów, mówić o »cudzie greckim« i tak to pozostawić. Nie sposób jednak traktować tego jako wytłumaczenia, a raczej jak o problem, który należy wyjaśnić. Z drugiej strony, upatrywanie w tym zjawisku przyczyn wyłącznie ekonomicznych wydaje się niezbyt satysfakcjonujące. Milet z całą pewnością, aż do zniszczenia przez Persów w roku 494 p. n. e., był miastem bogatym: bogactwo to m ia­ ło częściowo swe źródła w przemyśle [...], a częściowo w handlu. M ilet słynął także jako założyciel kolonii. Chociaż mógł to być warunek konieczny, na pewno nie był wystarczający, by wydać z siebie pierwszych filozofów. Dobrobyt materialny Miletu nie był w końcu większy niż w innych miastach w tym samym czasie, zarówno greckich, jak i istniejących poza terenami greckimi” (s. 20).

O dw ołanie się Lloyda, na próbę, do stosunków poi itycznych w G recji w okresie działalności w spom nianych filozofów przyrody w M ilecie rów nież nie prowadzi do rozstrzygnięć zadaw alających autora. Stw ierdza przeto: „N adal jed n ak nie pozw ala nam to w ytłum aczyć, dlaczego spośród w szystkich pow stających m iast- państw greckich to M ilet w łaśnie m iał być tym, który wydał z siebie pierw szych filozofów. Przy obecnym stanie naszej wiedzy musimy przyznać, że odpowiedź na to pytanie należy do przyszłości. G łów ne cechy sytuacji politycznej i ekonom icznej

(6)

w M ilecie pow tarzały się, w m niejszym lub w iększym stopniu, w przypadku wielu innych m iast greckich” (s. 21).

W rozdziale drugim om ów ione zostały ogólne teorie kosm ologiczne joń sk ich filozofów przyrody (Talesa, A naksym andra i A naksym enesa z M iletu). Z wielu podręczników historii dziedziny filozofii, które w interpretacjach podążają za A rystotelesem , wyłania się sugestia, że „m iały one (owe teorie - S. Z.) zw iązek z »m aterialną przyczyną« rzeczy. U w aża się, że Tales utrzym yw ał, iż przyczynę tę stanow iła woda, A naksym ander - »bezkres«, a A naksym enes - pow ietrze. W ydaje się jed n ak bardziej praw dopodobne - oponuje Lloyd - że nie zajm ow ali się oni dokładnie tym sam ym problem em , ale raczej trzem a nieco się różniącym i w ersjam i” (s. 25). Takie ujęcie w ydaje się przekonujące, zw łaszcza w św ietle cytow anego przez autora fragm entu z dzieł A rystotelesa, w którym to fragm encie w ystępują pojęcia przetłum aczone jak o „m ateria”, „substancja”, „cecha” , „ele­ m ent” w prow adzone do filozoficznego dyskursu dopiero w IV w. p. n. e. A utor książki, stw ierdzając że w praw dzie jest bardzo praw dopodobne, iż to T ales po sta­ wił pytanie „o początek i pochodzenie rzeczy”, niem niej „pytanie o to, ja k albo też w jak im sensie pierw otna substancja przetrw ała w otaczających nas przedm iotach, m ogło paść tylko podczas dalszych badań” (s. 26). O czyw iście Jończycy nie mogli w ym ienionych pojęć jeszcze stosow ać w sw ych rozw ażaniach. U jm ując tak spra­ wy, Lloyd zdaje się w ycofyw ać ze stanow iska prezentystycznego, o które m ożna by go podejrzew ać po lekturze Wstępu.

U w adze czytelników polecam przenikliw e wywody autora na tem at różnic w rozstrzyganiu poszczególnych problem ów przez Jończyków (por. s. 2 3 -2 8 ), chociaż ujęcie zaprezentow ane w książce jaw i mi się nadm iernie lakoniczne. O sobliw e, że w swych rozw ażaniach Lloyd w ogóle nie odw ołuje się do greckiego term inu arche, w czym różni się, na przykład, od W ładysław a T atark iew icza (por. kolejne w ydania H istorii Filozofii, tom I ). Pod koniec rozdziału drugiego autor zdaje się odczuw ać niezbyw alność prezentystycznego stanow iska, w zorow anego na interpretacji A rystotelesa jeżeli chodzi o stosow aną term inologię (por. term in „substancja”). N iezależnie od tego szczegółu, opinia Lloyda na tem at poglądów Jończyków , w ieńcząca jeg o rozw ażania w tym rozdziale w arta jest przytoczenia.

„D zieje poglądów filozofów jońskich - tw ierdzi Lloyd - na tem at pierw otnej substancji są godne uwagi przede w szystkim za spraw ą św iadom ości problem u, która w zrastała u każdego z kolejnych filozofów . W ydaje się, że propozycje A naksym andra, iż pierw otna substancja jest niezróżnicow ana, stanow i odpow iedź na oczyw isty zarzut wobec postulatu T alesa dotyczącego wody - a m ianow icie: jak m oże w takim razie pow stać jej przeciw ieństw o, czyli ogień ? T eoria ro zrze­

dzania i kondensacji A naksym enesa pozw ala na bardziej klarow ne w yjaśnienie przem ian, jak im ulega pierw otna substancja, niż idea A naksym andra o odłączaniu

(7)

146 Recenzje

się nasienia bezkresu. Jak to w dziejach nauki bywa, potom nym ich teorie w ydadzą się dziecinne - ju ż A rystoteles za takie je uważał. Jednak m iarą osiągnięć filozofów jońskich je st postęp, jaki poczynili oni w pojm ow aniu poszczególnych problem ów . O drzucali poszukiw anie przyczyn nadprzyrodzonych i zdaw ali sobie spraw ę z te­ go, że w iele zjaw isk m ożna w yjaśnić w naturalny sposób: poczynili pierw sze, próbne kroki na drodze do zrozum ienia problem u przem iany” (s. 28).

Rozdział czwarty, dotyczący problemu przemiany, stanowi - by tak rzec - przed­ łużenie rozw ażań z rozdziału drugiego. Zresztą w ysunął go, oprócz P arm enidesa z Elei, Jończyk, a m ianow icie Heraklit z Efezu. A utor nie w yklucza, że Parm enides znał prace Heraklita. Poglądy obu tych m yślicieli są interesujące choćby z tego w zględu, że oferow ane przez nich rozw iązania problem u przem iany były diam e­ tralnie różne. W edług H eraklita w szystko ulega przem ianom . Jednak interpretacja poglądów H eraklita znalazła w dziejach różne konkretyzacje. N a przykład Platon i A rystoteles przypisyw ali H eraklitow i stanow isko, że „każda pojedyńcza rzecz podlega bezustannym zm ianom . W ielu jedn ak w spółczesnych kom entatorów tw ierdzi, że proponow ana przez niego teza była o w iele słabsza, a m ianow icie że św iat jak o całość jest w toku wiecznej przem iany, a każda pojedyńcza rzecz podlega jej od czasu do czasu. Źródła nie pozw alają nam ostatecznie odpow iedzieć na to pytanie” (s. 39). Tak więc, Lloyd nie ujaw nia swych sym patii do takiego czy innego stanow iska w odniesieniu do interpretacji poglądów Heraklita.

Dalej autor krótko om aw ia poglądy Parm enidesa, jeg o uczniów zw anych eleatam i, a także obszerniej myślicieli naw iązujących zarów no do Heraklita, jak i Parm enidesa, a m ianow icie Em pedoklesa i A naksagorasa. Znajdujem y w zm ianki na tem at teorii atom istycznej L eucypa i D em okryta (por. s. 4 7 -4 8 ). O gólnie biorąc, rozw ażania Lloyda na ten tem at nie są now atorskie w stosunku do istniejących opracow ań w języku polskim . Zainteresow ani szczegółam i starożytnych teorii atom istycznych z pew nością sięgną do bardziej w yczerpujących m onografii w ję ­ zykach św iatow ych.

W rozdziale szóstym , pośw ięconym Platonow i, znaleźć m ożna m.in. analizy jeg o dialogu Timaios, w którym grecki filozof w ypow iada swe poglądy z zakresu filozofii przyrody. Lloyd trafnie odnajduje w owym dialogu liczne zapożyczenia od Em pedoklesa, pitagorejczyków i atom istów , stw ierdzając że „najbardziej zna­ czący w kład Platona do fizyki jeg o czasów stanowi teoria najm niejszych cząstek m aterii.[...] Podobnie jak Em pedokles, Platon sądził, że każda naturalna substancja składa się z czterech ciał prostych: ognia, pow ietrza, wody i ziem i. W przeci­ w ieństw ie do Em pedoklesa nie poprzestał jednak na tym, lecz połączył każde z czterech ciał prostych z jednym z w ielościanów forem nych: ogień z czw oro­ ścianem (4 ściany), pow ietrze z ośm iościanem (8), w odę z dw udziestościanem (20) i ziem ię z sześcianem (6). W spom ina on o piątym w ielościanie forem nym ,

(8)

dw unastościanie, nie przyporządkow uje go jednak żadnem u ciału p ro stem u ” (s. 7 0 -7 1 ).

Brak m iejsca nie pozw ala tutaj na bardziej szczegółow e przedstaw ienie inter­ pretacyjnych w ypow iedzi L loyda na tem at poglądów Platona. N ader interesująca w m oim odbiorze okazała się opinia autora na tem at tego, w jaki sposób - zdaniem P la to n a - m ożna rozłożyć wodę na ogień i pow ietrze. O tóż „dw udziestościan w ody m oże stać się dw om a ośm iościanam i pow ietrza i jed ny m czw orościanem ognia: pierw otna bryła o dw udziestu ścianach została rozbita na dw ie bryły o ośm iu ścianach i jed n a bryłę o czterech” (s. 73). C hciało by się pow iedzieć, że Platon stał na stanow isku swoistej zasady zachow ania ścian, czym różnił się od atom istów . „Podczas gdy oni sądzili - tw ierdzi Lloyd - że podstaw ow e cząsteczki substancji są bryłam i, Platon tw ierdził, że pierw otne bryły składają się z płaskich p ow ierz­ chni, utw orzonych z dwóch podstaw ow ych rodzajów trójkąta” (s. 72).

R ozdział ósm y, pośw ięcony A rystotelesow i, w ieńczy system atyczne ro zw aża­ nia L loyda na tem at starogreckich m yślicieli. Jest to - w m oim odbiorze - rozdział pozostaw iający u czytelników uczucie intelektualnego niedosytu. Z uw agi na rolę przypisyw aną, i słusznie, A rystotelesow i w dziejach dziedziny filozofii, autor m ógł obszerniej i bardziej w nikliw ie zanalizow ać poglądy tego najw ybitniejszego, obok Platona, filozofa Starożytności. M ożna sądzić, że to uczucie intelektualnego niedosytu m inie po lekturze innej książki Lloyda, a m ianow icie A ristotelian Explorations (1996).

K ończąc tę recenzję, w yrażę pogląd, że książka L loyda jest pu blikacją inspi­ rującą do dalszych przem yśleń na tem at ideow ych osiągnięć badaczy z przeszłości, nie tylko zresztą starogreckich. A le inspiruje ona także do tego, aby nie gubić z pola w idzenia refleksji nad sposobam i pisania o poglądach m yślicieli przeszłości, zw łaszcza tych znacznie oddalonych od naszej w spółczesności. W kontekście tych ostatnich uw ag rodzi się pytanie: czy w odniesieniu do postaw y prezentystycznej w upraw ianiu historii dziedziny filozofii i / lub historii dziedziny nauki je st do przyjęcia jednoznaczna ocena, bądź to pozytyw na, bądź to negatyw na ?

Stefan Z am ecki (W arszaw a)

Zdzisław S z y m a ń s k i : Józefa Supińskiego teoria rozw oju sp ołeczn o-go ­ spodarczego. Lublin 1999, 315 s.

R ecenzow ana praca jest na gruncie nauki pierw szą sum ienną i usy stem a­ tyzow aną m onografią pośw ięconą poglądom naukow ym żyjącego w latach 18 0 4 -

Cytaty

Powiązane dokumenty

The purpose of the research was to show the frequency of references to the American scientifi c sources in the Polish press, specifi cally in popular science articles published in

Trump’s rhetorical militancy, both in his twitter attacks and his combative speeches, refl ected what Time correspondent Massimo Calabresi (2017, 28) ter- med a “battle plan.”

Poza głównymi przesłankami jakie wpłynęły na planowanie operacji autor omówił dotychczas skrywane i przemilczane wątki, które złożyły się na ostateczne decyzje,

Obie organizacje stosują jednocześnie marketing sieciowy, zwany także wielopoziomowym (w skrócie MLM od angielskiego multi-level marketing), czyli specyficzną odmianę

50 Colli (1997:57) uznaje, że w przytoczonym wyżej fragmencie Fedona Platon zadaje zagadkę. Wydaje się jednak, że Platon wykorzystuje pojęcie zagadki do zinterpretowania

Badane właściwości fizyczne gleb kam ienistych zależą od właści­ wości fizycznych i od zawartości frakcji części ziemistych i szkieleto­ wych oraz od sposobu

Podzielam więc pogląd tych autorów, którzy uważają, że za bezwzględny powód rewizyjny określony w art. można uznać jedynie wypadek, w którym podejrzany

Rozwój możliwości naukowo badawczych oraz przemysłowych w zakresie obrony narodowej.. Następnym istotnym zagadnieniem mającym zapewnić rozwój potencjału obronnego