(Warszawa)
HISTORIA FILOZOFII W UJĘCIU ERICA VOEGELINA
1Eric Voegelin jest jedną z ciekawszych postaci w myśli i filozofii XX stulecia.
W Polsce jest to jednak osoba prawie nieznana, czytana w wąskich kręgach
intelektualnych. Autor Porządku i historii nigdy w zasadzie nie był badaczem i
fi-lozofem popularnym, jednakże posiadał, i posiada po dzień dzisiejszy, sporą grupę
zwolenników, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Ci nieliczni, którzy czytają
jego pisma, są z reguły wyznawcami koncepcji tego autora, lub też odrzucają je ze
wstrętem i traktują jako swego rodzaju intelektualne dziwactwo. Voegelin jest
bowiem myślicielem radykalnym, dającym zarazem całościową wizję świata.
Można więc tylko identyfikować się z nim lub odrzucić jego koncepcje w całości.
Filozof ten urodził się w 1901 roku w Niemczech w rodzinie żydowskiej.
Studiował w Wiedniu, gdzie następnie uzyskał doktorat na Wydziale Prawa pod
kierunkiem twórcy tzw. pozytywizmu prawniczego Hansa Kelsena. W 1938 roku,
po Anschlussie Austrii wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, które stały się
jego drugą ojczyzną. Tu też pracował w charakterze wykładowcy na Uniwersytecie
Louisiana State University w Baton Rouge, później zaś w niezwykle prestiżowym
Instytucie Hoovera w Kalifornii. W międzyczasie przez kilka lat mieszkał także
w Monachium. Zawiedziony brakiem jakiegokolwiek odzewu i zainteresowania
jego koncepcjami w Niemczech powrócił do Ameryki, gdzie zmarł w 1985 roku.
W Stanach Zjednoczonych uchodził, wraz z Leo Straussem, za czołowego
przedstawiciela tzw. normatywizmu, czyli doktryny szukającej uprawomocnienia
ładu politycznego i społecznego w wyższych, niźli ludzkie, normach.
Początkowo Voegelin pozostawał pod wpływem myśli filozoficznej Kanta
i Husserla. Jego pierwsze prace, pisane przed wojną, nie zapowiadają późniejszych
koncepcji
2.Rewolucję intelektualną przechodzi w latach czterdziestych w wyniku
doświadczenia totalitaryzmu, przede wszystkim narodowego socjalizmu, w
mniej-szym stopniu komunizmu
3. Zaczyna wtedy zastanawiać się nad przyczynami tego
rodzaju zjawisk. Tu też ujawnia się jego konserwatyzm, ponieważ doszukuje się
ich zawsze tylko w sferze intelektualnej i mentalnej, odrzucając zarazem
zdeter-minowanie ich przez przyczyny społeczne i ekonomiczne. Zawiedziony światem
nowożytnym i jego fałszywymi mądrościami, które zaprowadziły ludzi do obozów
koncentracyjnych i bestialskich wojen, odwraca się od niego, bowiem tu narodziły
się zbrodnicze idee, i zwraca się ku filozofii starożytnej, ku prawdziwym
mądro-ściom antycznych filozofów kontemplujących Byt. To właśnie tutaj będzie się
doszukiwał prawdziwej wiedzy, filozoficznej sophii, której przeciwstawi
niedo-skonałe twory człowieczego umysłu, które określa się jako tzw. myśl nowożytną.
Podstawowych źródeł ludzkiej mądrości będzie szukał w koncepcjach religijnych
starożytnego Izraela oraz w filozofii greckiej, przede wszystkim, u ukochanego
przezeń Platona.
W języku polskim ukazały się tylko dwie prace Erica Voegelina, a mianowicie
Nowa nauka polityki oraz Lud Boży*. Obie te książki zaciemniają jednak w
pew-nym sensie całościowy obraz koncepcji tego myśliciela, ponieważ nie są dlań
re-prezentatywne. Szczególnie istotna i najbardziej znana jest Nowa nauka polityki
i trudno nie zgodzić się z opinią George ' a Nasha, że jest to jedna z najważniejszych
książek, jakie zostały napisane po wojnie w kręgach konserwatywnych
5.
Równo-cześnie jednak lektura Nowej nauki polityki w oderwaniu od innych prac tego
autora, przede wszystkim monumentalnego Porządku i historii, prowadzi do
fałszywej interpretacji jego poglądów. Niestety, często tak się dzieje, skutkiem
czego jest on postrzegany jako bezkompromisowy konserwatysta
bezceremonial-nie zwalczający myśl nowożytną
6. Zapewne, trudno nie zgodzić się z poglądem,
iż był on konserwatystą. Jednakże jego koncepcje, mimo odwoływania się do
klasycznych kanonów filozofii politycznej, same znajdują się pod wpływem myśli
nowożytnej, pomimo jej werbalnego totalnego odrzucenia.
Podstawowym dziełem Erica Voegelina, w sposób najlepszy ukazującym jego
koncepcje, jest niedokończony nigdy Porządek i historia. Pierwotnie miało ono
liczyć sześć tomów, poświęconych kolejno: myśli starożytnego Izraela, filozofii
przedsokratejskiej, Platonowi i Arystotelesowi, hellenizmowi i rzymskiemu
uni-wersalizmowi, filozofii chrześcijańskiej, wreszcie, procesom destrukcyjnym dla
cywilizacji europejskiej, czyli właśnie nowożytności. W praktyce Voegelin
opub-likował trzy pierwsze tomy w drugiej połowie lat pięćdziesiątych, a w wydanym
dwadzieścia lat później tomie czwartym zawarł refleksje, które miały stanowić
treść pozostałych trzech tomów, wykorzystując jako pretekst do rozważań
kos-mopolityczną i wielokulturową cywilizację helleńsko-rzymską z epoki cesarstwa.
Już po śmierci filozofa ukazał się tom piąty, będący zbiorem kilku artykułów,
których Voegelin nie zdążył opublikować za życia. Wydawcą tegoż ostatniego
była żona pisarza. Dość powszechna nieznajomość podstawowych koncepcji tego
historyka filozofii wynika właśnie z układu, języka i obszerności Porządku i
hi-storii. Dzieło to liczy bowiem około 1800 stron i trzeba mieć dużo cierpliwości
i samozaparcia aby przeczytać tak wielką pracę, napisaną dodatkowo dość
herme-tycznym językiem (cecha wspólna dla całego normatywizmu, także dla Leo
Straussa) najeżoną słówkami i pojęciami łacińskimi, greckimi i hebrajskimi, które
Voegelin rzadko tłumaczy, co zdecydowanie utrudnia zrozumienie o co autorowi
chodzi w czytanej książce. Ryszard Legutko trafnie charakteryzuje Porządek i
hi-storię jako „wielotomowe dzieło mające być w zamierzeniu opisem
intelektualne-go dramatu człowieka Zachodu zmagająceintelektualne-go się z problemem porządku"
7.
Celem badawczym Voegelina była zawsze filozofia polityczna, a przede
wszystkim pytanie o źródła totalitaryzmu. W swoich pracach przedstawia on
koncepcję, że myśl polityczna nie jest autonomicznym składnikiem intelektualnej
rzeczywistości, lecz przeciwnie, stanowi jedną z form w jakich wyraża się ludzka
świadomość. Inne formy to filozofia oraz religia. Wszystkie one są pochodne
mentalności i kondycji intelektualnej człowieka. Ludzie patrzą na świat przez
pryzmat pewnej mentalności i zgodnie z jej stanem tworzą sferę wyobrażeń
politycznych, społecznych, filozoficznych i religijnych. Nie można więc badać
myśli politycznej w oderwaniu od innych dziedzin, w których wyraża się
intele-ktualny stan ludzi. Tak więc, pytanie o źródła totalitaryzmu jest zarazem
postawie-niem kwestii stanu świadomości człowieka epoki nowożytnej. Oznacza to
zara-zem, że aprobata i przyjęcie przez ludzi totalitaryzmu jako słusznej koncepcji
po-litycznej, musi mieć także swoje odpowiedniki w wypaczeniach na polu filozofii
i religii. Niemożliwe jest bowiem, aby wszystkie te sfery niebyły ze sobą paralelne,
skoro są produktem mentalności i kondycji intelektualnej tych samych ludzi.
Dla zrozumienia mentalności, a tym samym także aktualnej dla danej epoki
filozofii politycznej, niezbędne jest zbadanie samoświadomości istnienia
człowie-ka w świecie. Za podstawę tego ostatniego postrzega Voegelin przede wszystkim
kwestię sposobu odczuwania przez ludzi transcendencji lub, ewentualnie, nie
dostrzegania tego zjawiska. Właśnie to odczucie lub jego brak jest podstawowym
wyznacznikiem świadomości ludzkiej, bowiem tworzy poczucie celu ludzkiego
życia, a także definiuje jego świadomość miejsca zajmowanego w hierarchii
bytów, miejsca poniżej tego co transcendentne, a powyżej tego co jest tylko
nie-uduchowioną przyrodą. Z tego to właśnie punktu widzenia napisał Eric Voegelin,
nigdy nie wydaną drukiem, Historię ideipolitycznych, gdzie za podstawę koncepcji
politycznych i ich ewolucji uznał zmiany stosunku człowieka do odczucia
trans-cendencji
8.
Filozofia polityczna, koncepcje i doktryny społeczne są pochodne, w
przeko-naniu autora Porządku i historii, pojmowaniu przez człowieka rzeczywistości i jej
sensu. Pojęcie rzeczywistości {reality) jest jednym z najważniejszych w filozofii
Voegelinowskiej. Na rzeczywistość składają się dwa elementy: Bóg i człowiek,
czyli, innymi słowy, społeczeństwo i poczucie transcendencji (ewentualnie jej
brak). Autor Nowej nauki polityki stwierdza, że „problemy ludzkiego ładu w
spo-łeczeństwie i w historii wyrastają z ładu świadomości. Tak więc filozofia
świado-mości jest centralnym punktem filozofii politycznej"
9.
Aby zrozumieć ową koncepcję należy najpierw pojąć w jaki sposób, według
Voegelina, sfera boska, sfera sacrum, objawia się człowiekowi. Filozof ten jest
przekonany, że Bóg ukazuje swoją obecność pod dwiema różnymi postaciami:
immanencją i transcendencją
10. W tym pierwszym przypadku ukazuje się On
człowiekowi jako pewnego rodzaju „substancja" przenikająca świat materialny,
czyli coś zbliżonego do tego, co Grecy nazywali pneumą. Ta forma odbioru
transcendencji jest, wedle autora Nowej nauki polityki, sposobem dość łatwo
odbieranym przez ludzi, a wyrażającym się w znanym od zamierzchłej przeszłości
i najbardziej typowym dla ludzi pierwotnych zjawisku religijnym określanym
mianem panteizmu (Voegelin będzie się posługiwał terminem immanencja).
O wiele trudniejsza jest do odbioru druga sfera projekcji tego co boskie, a
mia-nowicie transcendencja. W zasadzie bowiem Voegelin zaprzecza
rozpowszech-nionemu, między innymi w teologii, poglądowi, że transcendencja jest dawana
jako swojego rodzaju dar, łaska od Boga dawana wybranym ludziom, np.
Mojże-szowi w postaci płonącego krzaka, czy św. Pawłowi w drodze do Damaszku.
W przekonaniu Voegelina takie ujęcie transcendencji jest błędne. Absolut jest
u niego ujmowany w kategoriach Plotyńskich. Cały czas emanuje na świat, niejako
oświeca go swoim blaskiem. Ludzie żyją w tym świetle, jednakże zwykle go po
prostu nie dostrzegają. Skąpany w transcendencji człowiek jest na nią ślepy. Nie
ma w zasadzie żadnego powodu dla którego nie może jej odczytać, a jednakże tego
nie czyni. Są jednakże nieliczne jednostki, którym się to udaje, które dostrzegają
to, co przepełnia świat
11. Są to właśnie prorocy, filozofowie i święci.
Transcendencja nie jest więc dana nielicznym jednostkom obdarzonym łaską.
Jest dawana absolutnie wszystkim. Formą łaski jest jedynie umiejętność jej
odczy-tania, ujrzenia tego co przepełnia świat, tak jak udało się to Mojżeszowi, Szawłowi
i Platonowi, czego symbolem jest jaskinia w Państwie.
Koncepcja powyższa prowadzi jednakże do pewnych komplikacji: skoro
do-świadczenie transcendencji nie jest człowiekowi objawiane, lecz po prostu przezeń
odczuwane, to w sposób naturalny pojawia się pytanie, dlaczego różni ludzie
odczuwając transcendencję, rozumieją inaczej jej znaczenie. Innymi słowy,
dla-czego doświadczywszy jej Platon, Szawel i Mojżesz wyciągnęli odmienne
konse-kwencje? Dlaczego pomimo tego doświadczenia boskości Pięcioksiąg, Państwo
oraz Listy św. Pawła, opowiadając o tym samym, różnią się w licznych szczegółach
i koncepcjach? W zasadzie przesłanie wszystkich tych, którym doświadczenie
transcendencji było dane jest zbliżone, lecz zawsze nie takie same.
Voegelin odpowiada na to pytanie w sposób dość prosty, lecz zarazem
nie-zwykle kontrowersyjny. Sama transcendencja jest oczywiście obiektywna i, skoro
Bóg stoi ponad czasem, nie może ulegać przemianom. Ulega im jednakże
czło-wiek, który jest jej adresatem. Autor Porządku i historii nie ma bowiem
wątpliwo-ści, że na zrozumienie boskiego przesłania mają wpływ czynniki kulturowe,
wypływające z kontekstu czasu i miejsca. Wynika to z wielkości Stwórcy, którego
ludzki umysł nie umie po prostu uchwycić
12. Zrozumienie jej jest więc
uwarunko-wane czynnikami kulturowymi, mentalnością konkretnego człowieka, żyjącego
w konkretnym czasie i w konkretnej kulturze
13. Z natury samej odbiór Boskiej
emanacji musi mieć więc charakter subiektywny. Człowiek odbiera przesłanie
przez pryzmat kultury w jakiej się wychował. Otrzymaną w sposób cudowny
wiedzę ubiera w typowe dla swojego środowiska symbole i struktury
przestrzen-no-czasowe. Zawarta w nich treść jest zbliżona, nigdy jednak taka sama. Dlatego
Platon, Mojżesz i św. Paweł nie są zgodni w szczegółach, w opisie wiedzy ze sfery
doświadczonego sacrum. Filozofia jest zjawiskiem historycznym, fenomenem
14.
Nie może zresztą być inna, skoro historia zaświadcza, że świat istniał przed
narodzinami Parmenidesa, Platona i Chrystusa.
Tak więc, dla Voegelina świadomość ludzka jest wypadkową pomiędzy
obie-ktywną i niezmienną transcendencją a subiektywnymi i zależnymi od warunków
kulturowych możliwościami odbiorcy tegoż przesłania
15.
Autor Nowej nauki polityki ma oczywiście świadomość konsekwencji takiego
stanowiska. Zdaje sobie sprawę, że niechybnie prowadzi ono do relatywizmu
religijnego i kulturowego. Zarzut taki jest dlań o tyle niezręczny, że celem jego
dzieł jest restauracja klasycznej filozofii politycznej, która właśnie występuje
przeciwko wszelkim relatywizmom. Relatywizm postrzega on przecież jako jeden
z podstawowych błędów filozoficznych nowożytności. Musi więc w jakiś sposób
zmniejszyć zagrożenie, iż postawiony mu zostanie taki zarzut. Stara się tego
dokonać poprzez rozróżnienie obiektywnego charakteru samej transcendencji,
której źródłem jest stojący ponad czasem Bóg, a subiektywnym odbiorcą -
czło-wiekiem. Człowiek odczuwa ją w zależności od czasu i miejsca, jednakże to co
promieniuje od Stwórcy jest niezmienne. To co jest odczuciem człowieka autor
Porządku i historii określa mianem mniemań (concepts), a to co jest obiektywne
zawiera się w symbolach, które wyrażają obiektywną prawdę w języku i pojęciach
ludzkich, jednakże znowu owe symbole są tworami człowieka żyjącego w pewnym
czasie i miejscu. Symbole mogą się zmieniać, lecz to co wyrażają jest niezmienne
- np. Platoński Demiurg i chrześcijański Logos pod odmiennymi nazwami
wyra-żają tę samą rzecz
16.
Koncepcja taka musi budzić jednak poważne wątpliwości, bowiem uczyniony
przez Voegelina zabieg wydaje się być co najmniej dziwny: otóż stara się on
przekonać czytelnika, że religia może być zarazem obiektywna jak i subiektywna,
ponieważ jej istota pochodzi od Boga, a symbolika i dogmaty od człowieka
17. Tym
niemniej prowadzi to do ostatecznej konsekwencji, że jednak religia nie ma
charakteru obiektywnego, chociaż wydaje się, że sam Voegelin nie miał tego
poczucia i uważał, że naprawdę udało mu się oba te, sprzeczne elementy,
pogo-dzić
18. Widać tutaj wyraźne wpływy, zwalczanej zresztą przez autora Porządku
i historii, filozofii niemieckiej: koncepcji bytu i bycia Martina Heideggera i idei
świata jako woli i przedstawienia Arthura Schopenhauera.
Bezlitosny krytyk Voegelina, piszący z pozycji chrześcijańskiej ortodoksji,
Eugene Webb pisze o nim następująco: , flow a nauka polityki daje wrażenie, że
był konserwatystą, podczas gdy był on przeciwny ortodoksji religijnej,
filozoficz-nej i polityczfilozoficz-nej konserwatyzmu"
19. Dla Webba Eric Voegelin jest nie odtwórcą,
lecz raczej niszczycielem ostatnich pozostałości po filozofii klasycznej, wrogiem
arystotelesowskiego pojęcia prawdy, niebezpiecznym relaty wistą, rozróżniającym
pomiędzy religią a transcendencją, Bogiem a Jego objawieniem
20. Webb posunie
się nawet do postawienia autorowi Porządku i historii zarzutu utylitaryzmu,
bowiem religijny relatywizm prowadzi do tego, że człowiek wierzy w to, w co mu
wierzyć wygodnie
21.
Zarzuty stawiane przez Webba są o tyle zasadne, że ewolucja poglądów
Voegelina prowadzi go do dalszego relatywizmu. Pierwsze trzy tomy Porządku
i historii pokazują bowiem, że świat wyobrażeń religijnych człowieka się zmienia,
jednakże, bez względu na punkt wyjścia rozważań, kontemplacji rzeczywistości,
ludzie, krok po kroku, dochodzą do tych samych ustaleń. Tak więc, poprzez wiarę
naród żydowski ewoluuje w swych ideach religijnych, poprzez Mojżesza i
proro-ków do ostatecznego celu, jakim było objawienie Chrystusa. Podobnie greccy
filozofowie od Homera, poprzez Ksenofonta i filozofów przedsokratejskich
do-chodzą do Platona, którego myśli ukoronowaniem jest znów nauka Chrystusa.
Widać więc, że zarysowana tutaj koncepcja polega na ewolucji form religijnych
w czasie, jednakże ostatecznym celem, do którego zmierza zmieniające się
do-świadczenie religijne, jest chrześcijaństwo. Bez względu na to czy ludzie wyszli
od wiary (Żydzi) czy od filozofii (Grecy), to ukoronowaniem ich rozwoju
sta-wał się Chrystus. Był więc tutaj naszkicowany relatywizm religijny, lecz
równocześ-nie cała koncepcja sprawiała wrażerównocześ-nie, że zmierza do potwierdzenia dogmatów
chrześcijańskich, które są ukoronowaniem odmiennych koncepcji religijnych i
fi-lozoficznych.
Sytuacja zmienia się jednakże radykalnie w tomie czwartym Porządku i
hi-storii, ponieważ już na samym początku dzieła Voegelin stwierdza, że koncepcja
przyświecająca pisanym dwadzieścia lat wcześniej tomom rozpadła się z powodu
niemożności wpisania do niej cywilizacji wschodnich, a przede wszystkim
chiń-skiej. Ta ostatnia nie wykazuje śladu idei prowadzących do chrześcijaństwa.
Wprost przeciwnie, stanowi ona pewną zamkniętą całość. W związku z tym
Voegelin stwierdza, że o ile celem filozofii i religii w basenie Morza Śródziemnego
było doprowadzenie myśli ludzkiej do Chrystusa, o tyle Chiny stanowią odrębną
całość religijną. W tym momencie idea historyczności religii, które ostatecznie
prowadzą do chrześcijaństwa, rozpadła się. Religie Chin, mimo, że nie prowadzą
do Jezusa Chrystusa, są tak samo dobre, jak i te, które powstawały w Europie i na
jej obrzeżach. Chińczycy i Europejczycy mają zupełnie inną kulturę i są to kultury
równorzędne, w równym stopniu partycypujące w odczuciu transcendencji. Jej
odczytanie jest jednak odmienne. Skoro więc religie chińskie nie prowadzą do
chrześcijaństwa, tym samym nie jest ono jedyną religią prawdziwą. Próbujący
odbudować tradycyjne, klasyczne koncepcje filozofii politycznej badacz doszedł
do pełnego relatywizmu
22.
* * *
Omówiwszy wstępne założenia warsztatu historyka filozofii, jakie przyjmuje
Eric Voegelin, możemy poświęcić więcej miejsca jego koncepcji rozwoju myśli
ludzkiej od zamierzchłej Starożytności bliskowschodniej po dzień dzisiejszy.
Skoro kluczowym problemem i determinantem namysłu ludzkiego nad
rzeczy-wistością, czyli właśnie filozofią, jest dla Voegelina problem odczucia
transcen-dencji lub braku tegoż odczucia, to nie może nikogo dziwić, że uwarunkowaniem
rozwoju idei będzie dlań fakt uświadamiania sobie przez samego człowieka, iż
posiada duszę (w greckim pojęciu psyche). W zasadzie dla autora Porządku i
hi-storii wszelkie przemiany w myśli filozoficznej są właśnie derywacją tego
proble-mu. Historia człowieka jest dziejami zmagania się jego intelektu z możliwością
istnienia psyche. Zarysowana przez Voegelina koncepcja historiozoficzna jest
swojego rodzaju fluktuacją idei warunkowaną samouświadamianiem sobie przez
ludzi, że posiadają dusze, lub też niezrozumieniem, iż tak właśnie jest. Warunkiem
odbioru tego co transcendentne jest posiadanie duszy. Człowiek nie zdając sobie
sprawy z jej istnienia nie może odebrać Boskiego przesłania, bowiem jako byt
czysto materialny i doczesny nie jest zdolny do kontaktu z tym co jest poza
ma-terią. Człowiek taki jest niejako ślepy, a więc niezdolny do przekroczenia wrót
filozoficznych Platońskiej jaskini, ani nawet do wiary w dogmaty religijne,
prze-kazywane mu z pokolenia na pokolenie.
W warsztacie Voegelina jako historyka filozofii pojawiają się dwa kluczowe
pojęcia: całościowość (compactness), oraz różnorodność (differentiation).
Cało-ściowość to, w języku przyjętym w filozofii, po prostu radykalny monizm
zaprze-czający odrębności ducha i materii. W pojęciu religijnym Voegelin mówi tutaj po
prostu o panteizmie, czyli przekonaniu ludzi, że nie istnieje psyche, czyli dusza
ludzka stworzona przez Boga, a jedynie pneuma, czyli dusza ludzka stanowiąca
część samego Stwórcy, nie będąca czymś odeń odrębnym, lecz jedynie Jego
częścią. Mamy tu więc klasyczny monizm, ponieważ świat materialny i człowiek,
będąc przepełnione boską pneumą, stanowią organiczną jedność ze Stwórcą. Nie
ma tu rozdziału na sfery sacrum i profanum, na transcendencję i immanencję.
Z kolei różnorodność to synonim filozoficznego dualizmu, czyli stanowczego
rozdzielenia tego co duchowe od tego co materialne i cielesne. Ludzka dusza jest
tutaj rozumiana właśnie jako psyche, czyli rzecz stworzona przez Boga i nie będąca
Jego częścią. Umożliwia to człowiekowi bytowanie w dwóch sferach
rzeczywi-stości: zarówno, dzięki powłoce cielesnej, w życiu doczesnym i materialnym, jak
i, dzięki duszy, partycypację w transcendencji. Bóg nie jest teraz postrzegany jako
immanentna część świata, lecz egzystuje ponad nim, ponad czasem i przestrzenią.
Po uświadomieniu sobie przez człowieka posiadania duszy, może on dokonać
podziału jednolitego dotąd świata na sferę tego co materialne, ludzkie i Boskie.
Uwidacznia się rozdział pomiędzy transcendencją a immanencją. To odkrycie
człowieka i osiągnięcie przezeń wyższego etapu samoświadomości prowadzi
oczy-wiście do rewolucji mentalności ludzkiej, hierarchii wartości, a w efekcie, do
gwał-townej przemiany poglądów politycznych. Voegelin poświęca zbadaniu tego zjawiska
tysiąc osiemset stron Porządku i historii i kilkadziesiąt Nowej nauki polityki.
Chronologicznie najstarszym doznaniem religijno-bytowym człowieka jest
właśnie panteistyczna całościowość charakterystyczna dla wszystkich cywilizacji
pierwotnych. Badanie ich idei i koncepcji religijno-politycznych zawarł Voegelin
w tomie pierwszym Porządku i historii, poświęconym myśli religijnej
starożytne-go Izraela. W zasadzie Voegelin wylicza trzy główne cywilizacje testarożytne-go typu:
egipską, babilońską i perską; analizuje jednak tylko dwie pierwsze, uważając je
najprawdopodobniej za archetypiczne.
Symbolem tychże cywilizacji jest dla autora Nowej nauki polityki, kosmos',
rzeczywistość ludzka, społeczna przedstawiana jest tylko jako jego odwzorowanie.
Konsekwentnie zaś, rządzenie i budowanie państw, tylko jako odtwarzanie jego
struktury, czyli konstruowanie przez człowieka mikrokosmosu na ziemi. System
polityczny oparty na tych zasadach nazywa Voegelin „ładem kosmicznym"
23.
W cywilizacji kosmicznej świat materialny jest odtworzeniem świata
ogląda-nego na firmamencie niebieskim. Władca jest tutaj odpowiednikiem boga i tworzy
na jego podobieństwo swój kosmos czyli, w tym wypadku, państwo. Król
mezo-potamski rządzi w imieniu boga i odtwarza na ziemi porządek niebiański. Gdy
podbija sąsiadów tłumaczy, że naśladuje ruchy swego patrona w niebie. Skoro na
ziemi król Lugalzaggisi podbił sąsiednie państwo, to znaczy, że Enlisz ujarzmił
boga czczonego u sąsiadów, świat ziemski jest tu tylko lustrzanym odbiciem
boskiego
24.
Państwo w cywilizacji kosmicznej nie posiada historii, ponieważ cała jego
struktura społeczna i polityczna odtwarza niebiański archetyp. Nie posiada więc
ono żadnej historii, genezy, lecz zostało stworzone przez boga na podobieństwo
firmamentu w obecnym, czyli wiecznym, kształcie. Społeczeństwo w nim żyjące
nie zna pojęcia tradycji. Dotyczy to nawet układu geograficznego : Dolina
Mezopo-tamska odnajdywana była wśród gwiazd w postaci Drogi Mlecznej, gdzie gwiazdy
znajdują się w tych samych miejscach, jak miasta w państwie Hammurabiego
25.
Wielkim łącznikiem nieba z ziemiąjest ziemski odpowiednik słońca, czyli król.
Musi więc on ubierać się w suknie z wzorkami z gwiazd, które symbolizują miasta.
Wschody i zachody słońca są odtwarzane w uroczystościach symbolizujących
śmierć i zmartwychwstanie, czyli czasowe, przemienne zwycięstwa ładu nad
chaosem. Rytm kosmicznego roku symbolizowany jest w Mezopotamii poprzez
odbywane dorocznie święta noworoczne, w trakcie których, król odtwarza ład
kosmiczny i odpuszcza grzechy poddanym
26.
Ponieważ Marduk jest utożsamiany ze słońcem na niebie, to jego wykonawca
- Hammurabi staje się słońcem w państwie (ewentualnie synem słońca - faraon
to syn Re), który, naśladując postępowanie Marduka wobec innych bogów, musi
ujarzmić wszystkie znane mu plemiona. Pojęcie kosmosu zakłada bowiem
niemoż-ność istnienia niezależnych innych kosmosów, czyli państw, które odtwarzałyby
archetyp niezależnie od króla będącego wysłannikiem Marduka. Skutkiem tego
typu cywilizacji jest więc imperializm i irracjonalna dla współczesnego człowieka
wojowniczość
27. Król Asyrii musi być królem czterech stron świata, naśladując tu
swego boga. Hołdujący podobnym poglądom Mongołowie powtarzali maksymę
.Jeden Bóg w niebie, jeden władca na ziemi"
28. Skoro władca takiego
kosmicz-nego państwa reprezentuje boga, to zarazem państwo jego reprezentuje siły ładu
i dobra. Wszystkie inne państwa są więc siłami chaosu i zła. Prowadzi to do
brutalizacji wojny, bowiem wrogowi nadaje się cechy wroga dobra i porządku.
W Egipcie bóg dobra Atum dba o państwo i chroni je przed tym co jest za
horyzontem, czyli złem - domeną Seta
29. Centralizacja władzy jest odtworzeniem
centralizmu Marduka, czyli ściślejszego podporządkowania sobie przezeń
po-mniejszych bogów; próba wprowadzenia absolutyzmu przez Echnatona wiąże się
z rewolucj ą religij ną polegającą na próbie wprowadzenia monoteizmu w Egipcie
30.
Egipska trójca bogów Amon, Re, Ptah to nie pierwiosnek Trójcy świętej, lecz
skutek przewagi w Egipcie trzech „podlegających" tym bogom miast: Teb,
Helio-polis i Memfis
31. Wojny domowe są tu konsekwencją wojen między bogami;
rozpad Egiptu na Górny i Dolny to skutek kłótni Seta z Horusem; w Grecji np.
Ateny z Posejdonem
32. Nie ma tu miejsca na jakąkolwiek wolną wolę człowieka
i jego zdolność do działań bez naśladowania bogów; należy wykonywać ich
bezpośrednio wyrażoną wolę.
W tej koncepcji człowieka niezależność ładu ziemskiego od boskiego nie jest
możliwa, bowiem świat jest radykalnym monizmem, jest przepełniony boską
pneumą. Nie może istnieć odmienna rzeczywistość polityczna w świecie bogów
a odmienna w świecie ludzkim. Człowiek nie ma więc wolnej woli; jest
posłusz-nym wykonawcą imperialnych zakusów Enlila lub Marduka. Jeszcze u Homera
człowiek nazywany jest słowem chros - poruszające się ciało, bowiem dusza jest
częścią bóstwa i nie posiada wolnej woli
33. Przyjąwszy ponadto założenie, że
właśnie nasz kraj jest pod opieką największego z bogów firmamentu, ludzie sami
skazują się na niekończące się wojny z sąsiadami. Kraina podległa bogu jest ziemią
wybraną, Bramą Boga (Babilonem po babilońsku), czyli centrum świata -
podob-ne wyobrażenia znajdujemy w Grecji, a środkiem świata będzie tu Omfalos
i w Rzymie - kamień milowy na Forum Romanum; Egipt jest zaś okiem Horusa
34.
W tej wizji ludzie, właśnie z powodu filozoficznego monizmu, czyli religijnego
panteizmu, tworząjedno społeczeństwo z bogami. W konsekwencji, człowiek nie
ma tu prawa jakiegokolwiek modelowania rzeczywistości; jest skazany na
pasyw-ną odtwórczość woli bogów
35. Nie ma tu więc żadnej historii, zmiany, postępu,
rozwoju myśli, filozofii - absolutnie niczego poza trwaniem skostniałych struktur
jakie niegdyś rzekomo stworzył bóg
36. Jest to właśnie skutek monizmu, panteizmu,
który uczy ludzi, że nie mają w ogóle autonomii wobec sacrum, ponieważ
pantei-styczna pneuma przepełnia absolutnie wszystko, tworząc z człowieka
współoby-watela państwa wypełnionego bogiem; mieszkańca świata, w którym nie wolno
czegokolwiek zmienić, bowiem jest przepełniony bogiem i istnieje tylko z jego
woli. Egipt, Babilon i Persja to cywilizacje na wskroś statyczne i skostniałe. Ich
cechą konstytutywną jest stagnacja podniesiona do rangi najwyższej wartości.
Cywilizacje typu kosmicznego są stosunkowo trwałe, ponieważ nie rozwijając
się, nie są narażone na zepsucie, jak stało się to z Grecją i Rzymem, lecz są
kompletnie antyintelektualne, bowiem filozof mógłby chcieć coś pozmieniać
i ulepszyć. Wszelki indywidualizm jest tu zbrodnią przeciwko kosmosowi - skoro
monarcha, faraon łączy świat ziemski z kosmosem, to ludzie partycypują w bogu
tylko za jego pośrednictwem. Ktoś, kto kontestuje ład i władcę pozbawiony jest
tejże partycypacji, staje się człowiekiem bez boga
37. Totalna negacja indywidualnego
intelektu jest tutaj skutkiem negacji jednostki jako takiej. Człowiek - indywiduum
nie istnieje, bowiem religijna wizja świata napełnionego bogiem nie zostawia
miejsca na taką istotę. Skoro dusza ludzka jest częścią boga, a nie bytem odeń
niezależnym, jest pozbawiona wolnej woli, możliwości wyboru - jednostka nie
istnieje. Człowiek jest tylko cząstką gigantycznej i wszechogarniającej wspólnoty
tworzonej przez ludzi wespół z bogiem. Partycypacja w sacrum odbywa się tylko
poprzez społeczeństwo. Bycie tutaj jednostką oznacza całkowitą alienację,
zagu-bienie, nieszczęście, śmierć za życia. Zachowane inskrypcje świadczą o tym, że
w społeczeństwach kosmicznych w czasie kryzysów politycznych, gdy monarcha
jest osłabiony lub go brak, ludzie nie czując kontaktów z sacrum nie widzą sensu
życia i myślą o masowych i indywidualnych samobójstwach
38.
Cywilizacje kosmiczne są pierwowzorem państw totalitarnych. W
Starożytno-ści nie stały się takimi tylko ze względu na brak odpowiedniej techniki; władcy
ich z pewnością mieliby ochotę na stworzenie totalitarnych systemów, a sami
poddani, przyzwyczajeni do niewolnictwa, nie protestowaliby. Technikę otrzymali
dopiero tyrani w XX w. Despotyzm i totalitaryzm są formami w jakich wyraża się
panteizm i immanencja.
* * *
Pesymistyczna i fatalistyczna koncepcja ludzkiego bytu ulega rozpadowi wraz
z nową formą boskości odczucia przez człowieka. Formą tą jest samoświadomość
posiadania psyche. Voegelin określa to wydarzenie mianem leap in being, czyli
skoku w istnieniu. Dzięki nowej formie świadomości zredukowany dotąd do
im-manencji człowiek doznaje objawienia pełnej samowiedzy o sobie samym.
Posia-dając duszę może odbierać Boskie przesłanie, czyli to co transcendentne
(doświad-czenie metaxy w terminologii autora Porządku i historii).
Wraz z tym odkryciem zmienia się cała hierarchia ludzkich wartości.
Jednowy-miarowy, panteistyczny dotąd świat kosmosu, przekształca się w hierarchiczną
strukturę bytów. Na jej szczycie stoi, transcendentny wobec materialnego świata,
Absolut - Bóg; nieco poniżej zaś obdarzony przezeń duszą człowiek, wreszcie, na
samym dole, świat przyrody i materii
39.
Trudno wręcz przecenić znaczenie tego odkrycia dla rozwoju idei religijnych,
politycznych i filozoficznych. Dotąd ideał polegał na odtwarzaniu widzialnego
nieuzbrojonym okiem firmamentu, teraz jego źródłem stał się Absolut, a więc nie
empirycznie postrzegana rzeczywistość, której potęga ma swe źródło w
tajemni-czości przestworzy, lecz realnie istniejący, odczuwany i zrozumiany przez
czło-wieka czysty Byt. Idee przyświecające ludzkiej egzystencji emanują właśnie z
Nie-go, a nie z fantazji, których źródłem jest układ gwiazd. Mniemania ludzkie
za-stąpiła pewna wiedza transcendentna.
Ludzie samoświadomi psyche, sięgając swą duszą ku temu co absolutne,
dostrzegają, czy raczej dane jest im dostrzec, ideał. Obcując duszą z Bogiem
postrzegają i kontemplują prawdziwą rzeczywistość, platoński świat idei.
Wypo-sażeni w tego typu wiedzę mogą dokonać rzeczy, o jakiej nie śniło się ich
panteistycznym przodkom: przeprowadzić krytykę zastanego świata, wypracować
projekt jego zmiany w kierunku ideału. W tym momencie świat stał się
dwuwy-miarowy, dualistyczny, z twardo rozdzieloną rzeczywistością empiryczną od
rzeczywistości doskonałej. Ta ostatnia staje się wzorcem, ku któremu winna
zmierzać ta pierwsza. Człowiek wyposażony został we wzorce i wyższe wartości,
których do tej pory albo nie posiadał, albo które tworzył wedle własnego
mniema-nia. Teraz sięgnął po to, co wieczne.
Tutaj właśnie pojawia się charakterystyczne dla Voegelina pojęcie tension,
czyli napięcie. Chodzi tu o napięcie jakie powstaje pomiędzy ideałem, a
wymoga-mi życia praktycznego. Rzecz bowiem w tym, że samo odkrycie świata idei nie
oznacza wcale, że człowiek zapewnia sobie doskonałe życie. Prawda jest całkiem
inna: w chwili tej człowiek poznał idee, lecz wprowadzenie ich w życie to dwie
różne sprawy. Voegelin jako konserwatysta i platonik ma całkowitą świadomość,
że świat cielesny jest niedoskonały, a więc ideał nie może zostać nigdy osiągnięty
w życiu doczesnym, w świecie złożonym z materii. Boska eidos jedynie
przyświe-ca społeczeństwu. Człowiek, żyjąc w realnym świecie uwarunkowań
material-nych, musi liczyć się z jego prawami, czyli z wrodzoną mu niedoskonałością.
Konsekwentnie, jest zmuszony do wyboru pomiędzy ideałem, a praktycznym
życiem. Na tym właśnie polega Voegelinowskie tension. Zapis dziejów ludzkości
od odkrycia psyche po dzień współczesny, to historia zmagań ludzkości o
zbliże-nie się do ideału na ziemi
40.
Wraz z pojęciem świata idei zawartego w Bogu odkrył człowiek pojęcie
historii. Cywilizacje powielające kosmos nie znały go, bowiem dążąc do
wieczne-go zachowania skostniałych struktur nie chciały nic zmieniać, wszelką innowację
traktowały jako zagrożenie dla wiecznego porządku. Wraz z odkryciem Boga
transcendentnego człowiek uzyskał możli wość wyboru. Wybór, j aki jest mu dany,
polega na przyjęciu ideału i próbie wprowadzenia go w życie (na ile pozwala na
to niedoskonałość materii) lub uznaniu, że jest to poprzeczka ustawiona nazbyt
wysoko i, w efekcie, do odrzucenia go, a tym samym do powrotu do epoki sprzed
odkrycia doświadczenia metaxy, innymi słowy, do odrzucenia transcendencji.
Dzieje są zapisem tego intelektualnego zmagania się ludzi z własną
niedoskona-łością w celu ustanowienia zbudowanego na wzór Boskiej eidos człowieka i
spo-łeczeństwa. Oto właśnie narodziła się historia, czyli zapis owych zmagań.
Voegelin przytacza liczne przykłady owej tension między rzeczywistością
prawdziwą a rzeczywistością empiryczną. Chronologicznie najstarszy jest spór
znany z Biblii między tradycją mojżeszową, reprezentowaną przez proroków,
która domagała się dotrzymania przymierza z Bogiem, czyli zachowania przez
Izrael luźnej federacji plemion, której przewodzi Bóg jako król, a wymogami życia
praktycznego, które zmusiły Izraelitów do powołania króla-człowieka w osobie
Dawida, aby zjednoczył państwo, umocnił je i odparł zagrożenie ze strony
sąsia-dów. Wymagało to jednak „detronizacji" Boga i osadzenia na tronie monarszym
człowieka, który jako władca odwołuje się do symboliki kosmicznej
41. W Grecji
był to spór filozofów bytu, których symbolem jest Sokrates, z ciemną masą
panteistycznego ateńskiego demosu, zakończony śmiercią filozofa; podobny
cha-rakter ma myśl Platona: w Państwie opisuje ideał, gdzie rządzą filozofowie,
podczas gdy w Prawach to, co jest możliwe w warunkach doczesnych: republikę
wolnych chłopów, którzy, co prawda, nie partycypują w Bycie, lecz wolni są od
wpływów demokratycznego sofizmu
42. Wreszcie, w cywilizacji chrześcijańskiej
jest to odwieczny konflikt ideałów życia ewangelicznego, zapisanego w dziejach
Chrystusa, jak i w obrazie pierwszych gmin chrześcijańskich, tworzących
kolek-tywne całości na wzór Chrystusa - ubogiego cieśli, z wymogami praktyki, gdzie
nieliczni jedynie godzą się żyć bez własności prywatnej
43.
Świat postrzegany przez człowieka po dokonaniu leap in being jest zupełnie
odmienny niźli dla człowieka monistycznego. Dla tego ostatniego był on
przepeł-niony boską pneumą, a więc cały sam w sobie sakralny, zaczarowany. W
konse-kwencji jest to świat, którego nie wolno człowiekowi przekształcać. Jest on nam
dany jako bezalternatywny, tłamszący ludzi, narzucający im swą wolę, fatum.
Człowiek doświadczający metaxy widzi otaczającą go rzeczywistość zupełnie
inaczej; jest ona mu poddana, ponieważ nie jest przepełniona panteistycznym
bóstwem. Wprost przeciwnie, Bóg zostaje oddzielony od materii i jest Onzarazem
źródłem ideału. Można więc ten odczarowany ź panteistycznych mniemań świat
przekształcać, zmieniać i udoskonalać. Człowiek wyzwolił się z mitów i stał się
panem tego, co stworzone; zupełnie tak jak ujmuje to Genesis
44. Z poddanego
materii i fatum stał się panem obdarzonym wolną wolą, prawem do wyboru
po-między ideałem, a wymogami materialnego życia.
Wraz z odkryciem duszy pojawia się także idea nieśmiertelności, życia po
śmierci. To nowe doświadczenie bytu zmienia całkowicie perspektywę spojrzenia,
jak i cele przyświecające ludzkiemu życiu. Nie dotyczą one już tylko szczęścia
doczesnego; myśli krążą wokół nieśmiertelności. Doczesne życie przestaje być
celem, a staje się tylko środkiem.
W cywilizacji greckiej mamy jeszcze jedno wydarzenie związane z
pojawie-niem się filozofii. Ludzie kontemplujący rzeczywistość w cywilizacjach
kosmicz-nych nie byliby mile widziani, bowiem rozwijaliby myśl krytyczną. W
społeczeń-stwie takim na krytyków kosmosu nie ma zapotrzebowania, szokują pobratymców
bezmyślnie odtwarzających to co wieczne, a zawarte w micie. Rozum ludzki jest
tu więc w stanie silnego uśpienia. Wraz z pojawieniem się psyche zaczyna się
wykluwać idea człowieka jako jednostki, ponieważ każdy posiada oddzielną
duszę. Kształtująca się jednostka ludzka, przestając hołdować mitom o kosmosie,
zaczyna, z natury rzeczy, sama myśleć i zastanawiać się nad rzeczywistością.
Rozpoczyna się proces emancypacji, powstawania człowieka, ludzkiej persony nie
będącej już tylko cząstką totalnego kolektywu, lecz samodzielnie myślącąi czującą
istotą; istotą nie bojącą się podejmować trudnych pytań.
Wraz z procesem dyferencjacji narodził się indywidualny rozum ludzki
par-tycypujący w Bogu. Jest to, w terminologii Voegelina, rozum noetyczny (od
greckiego nous). W przekonaniu autora Porządku i historii jest to największa
zdobycz rodzaju ludzkiego w dziejach. Przy pomocy rozumu noetycznego
osiąg-nąć można kontakt z transcendencją; możliwe staje się odebranie Boskiego
prze-słania, Boskiej eidos, w której zawarta jest recepta na dobre społeczeństwo. Filozof
wyposażony w ten nadzwyczajny instrument poznania w zasadzie nie jest twórcą
idei politycznych, religijnych i filozoficznych; jest on ich odkrywcą
45.
Rozumem noetycznym obdarzeni są nieliczni, to garstka wybrańców
predesty-nowanych do kontemplacji prawdziwej rzeczywistości. Posiadanie takiego
instru-mentu poznawczego jest czymś na kształt łaski zastrzeżonej dla wąskiego i
eks-kluzywnego grona filozofów bytu. Szczęściem tym cieszyli się filozofowie greccy:
Parmenides, Heraklit, a przede wszystkim Platon. Nawet żydzi nie dostąpili tego
wyróżnienia, pomimo iż zostali wybrani przez Boga, ponieważ czuli się zawsze
narodem wybranym. Nie stworzyli jednakże koncepcji jednostkowej duszy i życia
po śmierci. Nie było u nich noetycznych filozofów, a jedynie prorocy, którzy
posiedli wiarę i wiedzę objawioną, lecz nie zgłębili rozumem tajemnic bytu. Izrael
przeniósł kosmiczną ideę ziemi czy państwa wybranego na naród wybrany; nie
stworzył jednak koncepcji człowieka-jednostki
46.
Izrael przyznał prymat wierze nad rozumem; unicestwił go nawet zamykając
w sztywnych kajdanach zakonu. Grecy odrzucili zaś przepełnioną mitami wiarę
na rzecz prawdy objawianej przez noetyczny rozum filozofa.
Momentem przełomowym w historii Izraela, jego leap in being, było
objawie-nie dane Mojżeszowi na Górze Synaj. Zawarto wtedy z Bogiem przymierze,
będące fundamentem prowidencjalnej koncepcji historii. Postawiono Żydów
przed wyborem (tension): albo ład Boży albo ziemski. Historia, dotąd pojęcie
nieznane, stała się rzeczywistością, bowiem zapisane w Starym Testamencie dzieje
i wydarzenia to właśnie historia wyboru, jakiego dokonywali ludzie. Izrael przestał
odtwarzać mit kosmosu, bowiem doskonałości zaczął poszukiwać w Bogu. Skoro
powstała możliwość wyboru, tym samym narodziła się także historia - zapis
zmagania się ludzi żyjących w świecie empirycznym z idealem pochodzącym
z transcendencji. Porządek ziemski oddzielił się od boskiego.
W wyniku tego procesu stare symbole kosmiczne utraciły swoje znaczenie.
Pojawiły się nowe: arka, historia, przymierze, prowidencjalizm, tradycja.
Podobny proces miał miejsce w Grecji. Przez zasłonę kosmicznego mitu
zaczęła się z wolna przebijać myśl ludzka i docierać do Boskiej sophii. Pierwszy
krok uczynili filozofowiejońscy-pierwsi ludzie obdarzeni rozumem noetycznym.
Heraklit z Efezu jest tym, który sformułował jako pierwszy sens ludzkiej
psyche, choć nie miał jeszcze samoświadomości jej posiadania. W swej słynnej
maksymie głoszącej, że „droga w górę i droga w dół jest taka sama" zawarł istotę
transcendencji: dusza filozofa idzie w górę aby, zdobywszy wiedzę o Boskiej eidos
powrócić znowu na ziemię, czyli właśnie w dół
47. Ksenofanes pisze o Bogu, który
stojąc ponad czasem kieruje światem za pomocą rozumu (nous)
4*. Jego też uważa
Voegelin za odkrywcę transcendencji w Helladzie. Parmenides odkrywając
poję-cie duszy i „niebytu", jako braku myśli, stworzył tension czyli możliwości wyboru
człowieka pomiędzy tym co Boskie, a tym co ludzkie. Konsekwentnie, oddzielił
on mądrość Boską (sophię) od mądrości ludzkiej (doksy), odkrył także symbol
logosu
49. Parmenides dokonał przewrotu w filozofii opierając ją na prawdzie Bytu:
„Droga Parmenidesa prowadzi od ciemności świata jako doświadczenia
śmiertel-ników do świata-wizji, w której człowiek poprzez swój nous doświadcza
nieśmier-telnej obecności Jest.'"
50. Filozofowie jońscy odrzucili więc, będący podstawą
kosmicznego panteizmu, empiryzm na rzecz rozumu noetycznego, który dociera
do Absolutu. Ukoronowaniem tego procesu będzie Platońska metafora jaskini,
czyli przejścia noetycznego rozumu przez mity i empirię i dotarcie do
transcen-dentnej prawdziwej rzeczywistości, będącej jednym z Bogiem (idee), które to
doznanie wyraża filozofia
51. W metaforze jaskini filozofia grecka osiągnęła swój
szczyt, ponieważ przestała być dywagacjami człowieka, zmieniając się w
odczy-tywanie Boskiej eidos. Wymiar transcendentny rzeczywistości przysłonił
empiry-czny świat fałszywej rzeczywistości pogrążonej w dekadencji i demokratyempiry-cznym
rozpadzie greckiej polis.
Platon zajmuje szczególne miejsce w filozofii. W zasadzie po autorze Timajosa
nie można było w filozofii stworzyć niczego wielkiego. Uprawnione były, być
może, drobne korekty (np. eliminacja reinkarnacji), lecz trzonu zmienić nie wolno,
bowiem dzieła Platona to zapis Boskiej idei stworzenia. Po Platonie nie można już
było stworzyć niczego wielkiego. Jest on, tak naprawdę, ostatnim filozofem. Po
nim można już było już tylko powtarzać albo próbować tworzyć doksę. Prawda
została już objawiona. Myśl ludzka winna tylko kontemplować idee ateńskiego
mędrca do końca świata. Wagę Platona podkreśla Voegelin poświęcając mu 400
z 1800 stron Porządku i historii. Dla porównania, Arystotelesa opisuje tylko na
80-ciu (z czego 20 to porównanie jego myśli z Platonem), a św. Tomasz z Akwinu
wspomniany jest tylko kilka razy w przypisach i uwagach na marginesie.
Wraz z Platonem kończy się więc historia filozofii. Autor Państwa, w wyniku
reakcji na rozpad ojczystego państwa tworzy, dzięki kontemplacji idei,
alternatyw-ną rzeczywistość polityczalternatyw-ną. Jest on ojcem filozofii politycznej, a nie byle
doktry-ny czy ideologii. Podporządkował bowiem to co polityczne, temu co
transcendent-ne. Idee społeczne wyłaniają się u niego z doświadczenia metaxy, z „prawdziwego
ładu"
52. Ponieważ zaś pojął on to doświadczenie w całej pełni, to właśnie dlatego
napięcie pomiędzy rzeczywistością prawdziwą a rzeczywistością empirycznąjest
tak wielkie. Jest to zmaganie człowieka, którego umysł partycypuje w Boskiej idei
stworzenia z pogrążonymi w doczesności rodakami z epoki sofistów i
demokra-tów
53. Voegelin posługuje się tu pojęciami, znienawidzonego skądinąd
Heidegge-ra, ponieważ wiedzę filozofa utożsamia z bytem, a sofisty i pospólstwa z byciem
54.
Platon jest ukoronowaniem rozwoju filozofii. Konsekwentnie więc,
sprzeci-wiający się jego podstawowym założeniom, Arystoteles musi być przez Voegelina
oceniany negatywnie. Tak jest w istocie. Nie jest nigdzie w Porządku i historii
powiedziane to expressis verbis, lecz arystotelizm jest formą dekadencji
platoni-zmu; odejściem od wielkiej koncepcji rozumu noetycznego ku empirii. Wszystko
co u autora Polityki jest godne pochwały, wywodzi się od Platona. Załamuje się
tu jednak Platońska koncepcja psyche, zanegowany zostaje drugi wymiar
egzy-stencjalny - świat idei; są one u niego zmienne, bowiem nie uznaje ich
transcen-dencji wobec polis
55. Pojawiają się u autora Etyki nikomachejskiej wyraźne
sym-patie panteistyczne, wręcz zmierzające do restytucji ładu kosmicznego.
Kontestu-jąc ideę psyche popada Arystoteles w panteizm i uważa, że człowiek spełnia się
w tym świecie; jest on prekursorem Hegla
56. Dowodem na ten upadek intelektualny
jest dla Voegelina nieumiejętność odczytania symboli przez Stagirytę. Podobnie
jak później pozytywiści, tak i on, jako empiryk, nie rozumie ich przesłania,
odczytuje je dosłownie - Voegelin daje tu słynną Platońską liczbę 5040, którą
empirycy i pozytywiści odczytują literalnie i traktują to jako dowód Platońskiego
sekciarstwa, iż ustala on maksymalną liczbę obywateli polis z taką dokładnością.
W rzeczywistości, stwierdza autor Nowej nauki polityki, chodzi tu o coś zupełnie
innego: projektowane państwo ma ocierać się o doskonałość; symbolem tego jest
właśnie owa liczba 5040, ponieważ jest pierwszą liczbą podzielną przez wszystkie
od jednego do dziesięciu oraz przez „12", czyli przez wszystkie liczby istotne dla
pitagorejczyków, pod wpływem których pozostawał Platon
57.
Inny zarzut stawiany Stagirycie, to wielkie zagmatwanie pojęć filozoficznych
i nadmierny nacisk na logikę, co doprowadzi do schematyzacji, a w efekcie
dogmatyzacji religii w średniowieczu, w postaci scholastyki, która w XIX stuleciu
przemieniła się w pozytywizm
58. To zaś ogranicza rozum noetyczny filozofa Bytu.
Wyrosłe z arystotelesizmu spory o transsubstancję tkwią u podłoża Reformacji.
Platon wiedząc, gdzie leży prawda, nie wahał się wobec idei narzucenia jej
społeczeństwu, nawet siłą. Arystoteles również, mimo wszystkich błędów,
posia-dał ją. Jednakże w imię politycznego realizmu nie głosił jej otwarcie, a jedynie
widać ją pomiędzy wierszami, gdy pisze, że państwo winno dbać o dobro wspólne,
czy w koncepcji politei - są to przecież idee nie znane demokracji i społeczeństwu
masowemu. Godząc się ze światem empirycznym, powoduje zdegradowanie
prawdy o ładzie do kategorii zabawy dla filozofów, skoro nie ma odwagi jej
otwarcie głosić, aby nie narazić się na potępienie sofistów
59.
Filozofia grecka osiąga swoje apogeum w Platonie, zaś religijność żydowska,
u proroków Izraela. Rzecz jednak w tym, iż Prawda została ograniczona do
ekskluzywnego grona: kilku filozofów bytu i paru, zmarginalizowanych przez
polityków, proroków. Ogół ludzi w Grecji i Izraelu jest wobec niej sceptyczny lub
nawet wrogi; ci zaś, którzy żyją jako członkowie innych ludów nie mieli nawet
możliwości zapoznania się z nią. Taką szansą było dopiero nadejście Chrystusa.
Voegelin określa to wydarzenie mianem „boskiej erupcji"
60, ponieważ
transcen-dencja stała się widoczna gołym okiem. Nawet empirycy nie rozumiejący natury
bytu mogli się przekonać o istnieniu transcendencji. Nie mający pojęcia o istnieniu
duszy człowiek, a więc nie doświadczający metaxy panteista, mógł na własne oczy
zobaczyć inkarnującą się Prawdę. Wraz z nadejściem Chrystusa, Prawda stała się
dostępna dla wszystkich ludzi; dostępna, nie oznacza jednak, że powszechnie
przyjęta. Sama idea uniwersalizmu nie jest jednak nowa, ponieważ znajdujemy ją
już u proroków, którzy strasząc naród wybrany zemstą Boga w postaci najazdu
innych plemion przyznawali tym samym, że Jahweh jest Bogiem wszystkich ludzi.
Prorocy, podobnie jak i Platon, nie byli już wyznawcami monolatrii
61.
Koncepcja Voegelina teoretycznie jest jakby hołdem filozofa oddanym
Jezu-sowi ChrystuJezu-sowi, skoro jest On uwieńczeniem tak filozofii greckiej, jak i religii
żydowskiej. W rzeczywistości jednak nie jest to takie proste. Zauważmy bowiem,
że skoro Chrystus podał ludziom prawdy poznane już wcześniej przez rozum
noetyczny i wiarę proroków, to cała Jego zasługa sprowadza się do
rozpowszech-nienia ich pomiędzy ludźmi, a nie do objawienia
62. Nie był On objawicielem
Prawdy, lecz Jej propagatorem. Innymi słowy, Chrystus to był Platon dla ubogich
i maluczkich\
Kolejny zarzut przeciwko ortodoksji Voegelina wyłania się z jego koncepcji
dwóch równorzędnych dróg poznania Boga: filozoficznej i religijnej. Proces
dyferencjacji, czyli zdobycia świadomości przez ludzi o posiadaniu duszy może
odbyć się na dwa sposoby: przez dyferencjację noetyczną - uczynili to Grecy, lub
przez dyferencjację pneumatyczną, czyli przez wiarę - postąpili tak Izraelici
63.
Voegelin stwierdza, że są to dwie równorzędne drogi do Absolutu. Rozum
noetyczny niekiedy nawet lepiej sprawdza się w tej operacji, bowiem jest w stanie
zdecydowanie dalej zajść w penetracji Absolutu niźli wiara, jednak z natury rzeczy
wiedza zdobyta w ten sposób staje się bardzo elitarna. Prawdy opisane przez religię
sąlatwiej dostępne ludowi. Dlatego też w Grecji było kilku filozofów wybranych
64,
w Palestynie zaś był cały naród wybrany.
W Porządku i historii obie drogi dyferencjacji traktowane są równorzędnie;
Voegelin uznaje więc całkowitą równość rozumu i wiary. Oznacza to jednak, że
filozof może się obyć w ogóle bez wiary i w niczym nie ustępuje tu człowiekowi
religijnemu. W jednej z prac Voegelin stwierdza: „Noetyczne sedno jest takie samo
tak w filozofii klasycznej, jak i ruchu ewangelicznym [...] ta sama świadomość
istnienia w tym co pomiędzy (In-Betweeń) ludzko-boskiej partycypacji i to samo
doświadczenie boskiej realności"
65.
W późniejszych pracach rozum noetyczny zostaje nawet wyżej postawiony
niźli wiara, ponieważ daje wiedzę pewniejszą. Wiara zawsze jest dla Voegelina
nieco podejrzana, skłonna do fantazjowania. Z drugiej jednak strony, sam rozum
także nie wystarcza, ponieważ nawet Platon nie dokończył procesu dyferencjacji,
skoro wierzył w reinkarnację, która jest pozostałością po micie kosmosu i
pulsa-cj ach tego ostatniego; au tor Państwa szukał też Boga w rapulsa-cjonalności kosmosu
i nie domyślał się istnienia Trzeciej Osoby w Trójcy - są u niego tylko Idee i Demiurg
66.
Voegelin jednak zdecydowanie obawia się samej wiary, nie popartej przez
noetyczny rozum. Jest ona bardzo niebezpieczna. Ma skłonności do tworzenia
dogmatów, które ograniczają możliwości poszukiwawcze filozofa wyposażonego
w rozum noetyczny. Upada więc jednostkowe odczucie metaxy na rzecz
ustano-wionego i bezdusznego dogmatu
67.
Istnieje jednak jeszcze niebezpieczeństwo o wiele poważniejsze, a mianowicie
tendencja ludzi głęboko wierzących do wiary, że religia może zmienić świat
fizyczny i uczynić go doskonałym. Fanatycy religijni mogą stać się autentycznym
zagrożeniem dla społeczeństwa, ponieważ wierzą, że ideał można urzeczywistnić
na ziemi, a więc wyeliminować tension miedzy eidos a rzeczywistością. Prowadzi
to do utopii wcielanej w życie za pomocą terroru
68.
Zarodki tej idei dostrzega Voegelin już w Ewangelii, gdzie tendencje
mille-narystyczne zapisane są u Św. Jana, a także w idei, która w Nowym Testamencie
jest bardzo żywa, a mianowicie powtórnego przyjścia Chrystusa, paruzji. Pojawia
się idea Królestwa Bożego na ziemi. Podstawowym błędem millenaryzmu jest
wiara w możliwość redukcji opozycji idea-rzeczywistość. Voegelin, jako platonik
wie, że nie jest to możliwe
69. Chrześcijaństwo ma w sobie zarodki
millenarysty-cznych utopii, które Voegelin określał mianem „gnozy"
70. W XI wieku zarodki te
zaczynają przekształcać się w liczebnie znaczny ruch heretycki, który zaowocował
Reformacją
71. Ojcem średniowiecznej gnozy byli Eriugena, Joachim z Fiore i
Amal-ryk z Chartes.
Rozum noetyczny nie niesie z sobą takiego niebezpieczeństwa, ponieważ, jako
partycypujący w Absolucie, umiebardzo dobrze rozróżnić rzeczywistość
prawdzi-wą od empirycznej. Ani Platon, ani żaden inny filozof bytu nie wykazywał nigdy
żadnych skłonności utopijnych
72. Filozof Bytu nie próbuje bowiem tworzyć nowej
rzeczywistości; nie wymyśla jej, lecz jedynie odkrywa kontemplując Byt. Ci,
któ-rzy zarzut taki stawiają, jak Arystoteles
73czy Karl Popper, są po prostu
przesiąk-nięci pozytywizmem, empiryzmem, odczytując literalnie symbole, co oczywiście
jest błędem
74.
* * *