Wach, Władysław
"Województwo olsztyńskie w latach
1945-1948. Studia z odbudowy
pozarolniczych działów gospodarki",
Danuta Łaniec, Olsztyn 1978 :
[recenzja]
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 113-116
D a n u t a Ł a n l e c , W o j e w ó d z t w o o l s z t y ń s k i e w l a t a c h 1945— 1948. S t u d i a z o d b u d o w y p o z a r o l n i c z y c h d z i a ł ó w g o s p o d a r k i , W y d a w n i c t w o P o j e z i e r z e , O l s z t y n 1978. R o z p r a w y i M a t e r i a ł y
O ś r o d k a B a d a ń N a u k o w y c h i m . W o j c i e c h a K ę t r z y ń s k i e g o w O l s z t y n i e , N r 67, s s . 1 4 8+2 n l b .
Województw o olsztyńskie wzbogaciło się o następne opracow anie dotyczące lat 1945— 1948. A u to rk a podzieliła pracę n a cztery części. We w stępie om aw ia literatu rę, ocenia rzetelność i przydatność m ateriałó w a rch iw aln y ch oraz u ja w nia m o ty w podjętych badań: „w yjaśnienie przyczyn słabości gospodarczej woj. olsztyńskiego w ty m okresie” .
W związku z tym n astęp n a część p racy poświęcona została om ów ieniu m a ją tk u trw ałego w w ojew ództw ie po II w ojnie św iatow ej, k tó ry p rzed sta wiono w działach: przem ysłu i rzemiosła, ro ln ictw a, tra n s p o rtu i łączności oraz zabudow y w m iastach. A u to rk a d otarła do sporządzanych w różnym czasie i z rozm aitą dokładnością inw entaryzacji, spisów i wycen, p róbując ustalić faktyczny stan m a ją tk u trw ałego i rysujące się n a ty m tle możliwości od budowy.
Dwie następne, najobszerniejsze, części zatytułow ała A u to rk a: Lata
1945— 1946. Początki o d b u d o w y oraz Lata 1947— 1948. R ez u lta ty odbudowy.
Podział w edług m nie sztuczny i chyba niezbyt praw dziw y. G łów nym zada niem ówczesnej a d m in istracji było zasiedlenie terenu. W szystko inne miało zabezpieczać p raw id ło w y przebieg osadnictw a i usuw ać przeszkody ham u jące ten proces. Ale zamysł A u to rk i p o trak to w a n ia jako problem ów głów nych odbudow y pozarolniczych działów gospodarki, a nie osadnictwa, m a swoje dodatnie strony. P r z y om aw ianiu poszczególnych zagadnień A u to rk a sięgnęła do archiw ów c en traln y ch i w ykorzystała nie tylko d o k u m en ty U rzędu P e łn o mocnika R ządu czy później W ojewody, ale także m a te ria ły urzędów niezespo- lonych, często po raz pierw szy w spomniane. To pozwoliło na ko n fro n tację tych dokum entów , ocenę ich rzetelności i przydatności w b a d an iac h n a u k o wych, a n a w e t na rew izję n iek tó ry ch uogólnień, p o w tarzan y ch w publikacjach. Ja k o jeden z ak ty w n y ch w ow ym czasie działaczy chciałbym podzielić się w łasnym i spostrzeżeniam i i refleksjam i, k tó re n asu n ęły m i się po przeczytaniu pracy. N a jp ierw jed n a k m uszę sprostow ać stw ierdzenie A utorki, p rzy p isu jące m i (s. 69) fun k cję „jednego z pierw szych organizatorów życia gospodar czego". Z ająłem się sp raw am i gospodarczym i z konieczności, w y b ra n y zaocznie do R ady Nadzorczej Spółdzielni Rolniczo-H andlow ej „R olnik” w Olsztynie, reak ty w o w an ej po w ojnie przez g ru p ę daw n y ch członków i n ow ych osad ników. O ile sobie przypom inam , w końcu sie rp n ia 1945 ro k u w y b ra n o m nie zastępcą członka Rady, abym po m iesiącu zaczął urzędow ać jako prezes Rady, zresztą już pow ażnie zdekom pletow anej. P rzy taczam te n f a k t dla podkreślenia płynności w śród ludności, na k tó rą pow ażnie w te d y liczyliśmy. Ale jeśli w y mienia się m oje nazwisko, to przede m ną pow inno się w ym ienić w ielu fa chowców z dziedziny kolejnictw a, k tó rzy ju ż od lutego 1945 ro k u pom agali wojskow ym k om endantom radzieckim w u trz y m y w a n iu ru c h u pociągów, in w entaryzacji m a ją tk u kolejowego, n a p raw ia li i obsługiw ali urząd zen ia sta cyjne, przygotow yw ali się do przejęcia kolei w e w łasn y zarząd, odbudow y zniszczonych lu b uszkodzonych to ró w i m ostów oraz do u ruchom ienia n ie czynnej od 1919 ro k u linii kolejow ej z Nidzicy do Działdowa. N a podobne wyróżnienie zasługują pracow nicy Izby S karbow ej z M ieczysław em Sawickim, Wojewódzkiego U rzędu Ziem skiego z w ielom a dośw iadczonym i fachowcami, dyrekcji O kręgu „Społem ” z B ohdanem W ilam ow skim i bardzo doświadczo nymi działaczami spółdzielczości spożywców, ro ln ej i m leczarskiej. W ażną rolę
odegrał także Związek R ew izyjny z Kazim ierzem P ietrzak -P aw ło w sk im na czele. Od nich właśnie trzeba zaczynać, gdyż był to okres, w któ ry m wiedza i osobowość zw ierzchników decydow ały o rozw oju i osiągnięciach instytucji. Tym bardziej, że jednostki decydujące dziś o całokształcie i przebiegu p ro cesów gospodarczych i społecznych znajdow ały się wówczas w okresie pow sta wania, w alki o u trw a le n ie władzy ludow ej i troski o jej klasow y charak ter. Analizując pierw sze lata odbudow y m usim y cały czas pamiętać, że b y ł to okres pow staw ania i n a rasta n ia nowego społeczeństw a na W arm ii i Mazurach, ciągłych przem ian sy tu acy jn y ch i organizacyjnych, a n a w e t społeczno-poli tycznych. Stabilizacja ad m in istracy jn a i polityczna nastąpiła, moim zdaniem, dopiero w raz ze zjednoczeniem ru ch u robotniczego i ludowego w 1948—
1949 roku.
Pojęcie „zniszczenia w o je n n e ” ro z p atry w ałb y m w znacznie ogólniejszym znaczeniu, mianowicie jako zniszczenia społeczeństwa i stworzonej przez nie s tr u k tu r y gospodarczej, rynków' zaopatrzenia i zbytu, jak rów nież stosunków, k tórych m ate ria ln y m w yrazem był odziedziczony po tam ty m okresie m ają te k trw ały. G dyby nie tak ogrom na w ym iana ludności, proces odbudow y odby w ałby się znacznie szybciej i spraw niej. W naszych w aru n k ach , przy dopiero nadciągającej — z rozm aitym nasileniem i z różnych stron Polski — fali ludz kiej, odbudow'a m usiała się odbyw ać w sposób odgórny, p ro g ram o w an y rów nież w późniejszym czasie. W 1945 ro k u n a w et w m niej zniszczonych zakła dach nie było kom u pracować. A w m iarę u p ły w u czasu w z rastała poważnie dew astacja obiektów i maszyn.
Po w tóre, s tr u k tu r a przem ysłu w ytw orzona w inn y ch stosunkach gospo darczych i politycznych, w w aru n k ac h polskiej rzeczywistości nie mogła być w iernie zrekonstruow ana, chociażby ze w zględu n a ludność o odm iennych przyzw yczajeniach i gustach. Mimo to w w ielu opracow aniach z tam ty ch lat postulowano odbudow ę poszczególnych b ra n ż na bazie zakładów przedw o jennych. Było to z jednej stro n y pójście po n ajm niejszej linii oporu, a z d r u giej stro n y miało uchronić te obiekty przed grabieżą. Poza tym zdawało się, że przem ysł d ro b n y i rzemiosło będą mogły, jeśli się je uruchom i, przerabiać surow ce miejscowe. W trosce o w ykorzystanie surow ców miejscowych, jako podstaw y do rozw oju przem ysłu, podejm ow ano liczne opracow ania, m iędzy innym i tzw. T rzy letn i P la n O dbudow y.
Do opracow ania p lan u przystąpiono w ostatnich dniach g ru d n ia 1946 roku, po powrocie delegatów z konferencji In s ty tu tu Bałtyckiego w Bydgoszczy (z Olsztyna uczestniczyły w niej n astępujące osoby: Bolesław D ąbrowski, W ładysław Jeu te, Bohdan Wilamowski, Ja n Koss, K azim ierz Kotowski, A lek s a n d er Kozłowski, K azim ierz Lisowski, Sawicki, Feliks Soboczyński, Michał Staroń, Józef Szydłowski, W ładysław Wach, Bronisław W iesiołowski i Alek san d er Zubelewicz).
K om isja Gospodarcza i O dbudow y O lsztyńskiej W ojewódzkiej Rady N aro dowej wzięła n a siebie fu n k cję organizatora i k oordynatora. W skład K om isji wchodziło 7 osób, z ty m że w pub lik acji A u to rk a pom inęła 2 nazw iska. W y m ienieni na początku S tanisław B e rn h ard i W itold O strow ski byli członkami PPR, nato m iast pominięci: Ju liu sz M alew ski i B ronisław W iesiołowski należeli do PPS. P rz y opracow aniu p lan u najw iększy udział mieli: Michał Staroń, członek P rezy d iu m O lsztyńskiej W ojewódzkiej R ady N arodow ej, k tó ry n a kon ferencji w Bydgoszczy reprezen to w ał Radę; B ronisław Wiesiołowski, na kon ferencji przedstaw iciel W ojewody, i B ohdan W ilamow ski — przewodniczący
Komisji. W przygotow aniach w ycinkow ych m ateriałó w b ra ły udział wszy stkie K omisje R ady oraz zaproszeni kierow nicy in sty tu cji i jednostek gospo darczych. O pracow any elaborat, zatw ierdzony następnie przez W ojewódzką Radę większością chyba 7 głosów, w y w arł pew ien w pływ na dalszy przebieg odbudowy, moim zdaniem bardziej od stro n y inform acji o potrzebach czy możliwościach miejscowych, niż od stro n y k o n k re tn y c h rozwiązań.
A u to rk a słusznie podkreśla n ieró w n o m iern e zniszczenie zakładów prze mysłu, szczególnie rolnego, może nieraz, ja k w w y p a d k u gorzelni, w zbyt dużej liczbie odbudow anych. Ale gorzelnie w w ielu m a ją tk a c h przekazanych w połowie 1945 ro k u przez arm ię radziecką działały i nie było powodu, aby przestać je eksploatować. Dopiero na początku 1947 roku zaczęto zastanaw iać się, ja k m a w yglądać socjalistyczny zakład p ra c y i jego wielkość optym alna, w jakim stopniu pozostały m ają te k trw ały, szczególnie b udow lany, będzie mógł być w y k o rzy stan y do realizacji teoretycznych założeń? Zaczęto w ted y odchodzić od pojęcia gorzelni „gospodarczej” , czynnej k ilk a tygodni, do po jęcia gorzelni „przem ysłow ej”, czynnej przez cały praw ie rok i bazującej na szerokim zapleczu surow cow ym . W tedy liczba gorzelni zmalała, choć po w ażnie wzrosła p ro d u k cja spirytusu.
Podobnie było z siecią m leczarni. G dy było mało bydła, m ałe m leczarnie spełniały sw oją rolę. W m ia rę w zrastan ia dostaw m leka i konieczności w y m ian y stary ch m aszyn na nowe, trzeba było stw orzyć sieć nowoczesnych m le czarni, p rz erab iający ch m leko dostarczane tran s p o rte m sam ochodow ym ze znacznego n ieraz obszaru. Tego ty p u sieć m leczarni nie po k ry w ała się z siecią daw niej istniejącą.
N asuw a się tu jeszcze jed n a g e n era ln a uw aga. P rz y tego ro d zaju opraco w aniach historycznych nie m ożna zapominać o ówczesnych czasach, w a ru n kach politycznych i społecznych oraz o głoszonych wówczas hasłach. Np. w ro l nictw ie dążono ajż do 1947/1948 ro k u do pełnej parcelacji m ają tk ó w ziemskich. Z arządy P ań stw o w y ch N ieruchom ości Ziemskich m iały pełnić fu n k cję tylko tymczasow ego użytkow nika, k tó ry następnie zagospodarow any m ają te k prze każe do parcelacji. Po ty m okresie w ładze doszły do przekonania, że p a ń stw ow e gospodarstw a rolne nie pow inny być parcelow ane. S pojrzenie na przeszłość z dzisiejszego p u n k tu w idzenia nie zawsze prow adzi do p raw id ło wej i sp raw ied liw ej oceny ludzi z tam ty ch lat.
Pisanie recenzji o pracy, om aw iającej n ied alek ą przeszłość, której się było a k ty w n y m w spółuczestnikiem , jest niezw ykle tru d n e. K ażde sform uło wanie Autorki, poparte k o n k re tn y m d o k u m en tem a rch iw aln y m czy p ublikacją prasową, przy p o m in a zdarzenia czy fa k ty z przeszłości, k tó re chciałoby się w yjaśnić. A u to rk a np. k ilk ak ro tn ie (ss. 17, 29, 46, 56) w spom ina niepochlebnie o ludności z pogranicza w ojew ództw wówczas w arszaw skiego i białostockiego, 0 szabrow aniu i wywozie m aszyn i płodów rolnych. Trzeba jed n a k pamiętać, że b yły to sk u tk i w ysiedlenia ludności w iejskiej z czterech n adgranicznych pow iatów i zorganizow ania tam dośw iadczalnego poligonu wojskow ego. Po w racający n a sw oje zniszczone, nie obsiane g o spodarstw a rolnicy szukali dla siebie i sw ych rodzin zboża i maszyn na tere n ie przyległych pow iatów W arm ii 1 M azur. P ew n e m a te ria ły w tej sp raw ie będą posiadały Kom isje B adania Zbrodni H itlerow skich w W arszaw ie i Olsztynie, ponadto będą tu pomocne akta sądowe, np. J a n a M au ry ca (Moryca?). O przyczółku pod B aran o w em p am iętam y wszyscy, n ato m iast praw ie nic się nie pisze o przyczółku na N arw i w Białostockiem. gdzie zniszczenia b yły nie mniejsze, a p otrzeby ludzi, k tó rzy
116
przeżyli, może jeszcze większe, bo została im goła ziemia, zry ta row am i i lejam i po w ybuchach bomb.
Wreszcie d robne sprostow ania: s. 77 — wówczas istniał P ań stw o w y Zarząd Nieruchomości Ziemskich z d y rek cjam i w Olsztynie i Giżycku, a nie — jak pisze A u to rk a — P ań stw o w y F u n d u sz Ziemi.
Str. 57 — W ydział Rybacki przy Urzędzie Pełnom ocnika Rządu został zorganizow any przede w szystkim ze w zględu n a ilość i pow ierzchnię jezior. Całą obsadę stanow ili ry b a cy re p atrio w an i z W ileńszczyzny. Oni też byli orga nizatoram i pierw szych R ybackich Spółdzielni P ra c y oraz M azurskiej C entrali R ybnej, k tó ra przekształciła się w krótce w in sty tu cję krajow ą.
Str. 67 — „ opinia Ignacego M arzyńskiego w k w ie tn iu 1945 — — okazała się zbyt pochopna” — sądząc po wyposażeniu daw nej d r u k a rn i P ie niężnych praw dziw a. Wyposażenie zostało wywiezione w m aju, kiedy W anda Pieniężna czyniła sta ran ia o zw rot domu i d ru k arn i.
Str. 133 — „W końcu 1948 roku zlikwidowano najsłabsze finansowo i liczebnie zrzeszenia pry w atn eg o h a n d lu i usług — — a także Izbę Rze m ieślniczą” — Izba Rzemieślnicza nie została zlikw idow ana wcale, zresztą p ry w a tn y h a n d el podlegał Izbie P rzem ysłow o-H andlow ej i ta faktycznie uległa likwidacji.
P raca D anuty Łaniec wzbogaca naszą wiedzę o niedalekiej przeszłości, grom adzi fakty-zaszłości, pró b u je je segregow ać i oceniać, k ażdy frag m e n t sw ej wypow iedzi popiera A u to rk a pow ołaniem się na odpow iednie dokum enty archiw alne czy na literatu rę. I to jest jej najw iększy w alor i znaczenie. F a k ty oddane są wiernie, wnioski staw iane oględnie i na podstaw ie dokum entów . Niedosyt, jaki osobiście odczuwam, to b ra k klim atu, b ra k atm osfery tam ty ch lat, atm osfery radości i satysfakcji, że skończył się koszm ar w ojny i okupacji, że można pracow ać w Polsce, dla siebie i dla w łasnego narodu. Ale to już nie jes t w iną A utorki, bo dokum enty, na k tó ry ch się opierała, re je s tru ją zam iary, propozycje i zaszłości, ale nie m ówią o w e w n ę trz n y m zaangażowaniu, o psychicznych pobudkach działania, o nigdzie nie zapisanych, nie kończących się dyskusjach i poszukiw aniach najlepszego m iejsca dla w ojew ództw a olsztyń skiego w organizm ie gospodarczym kraju.