• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn teologicznomoralny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn teologicznomoralny"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Pryszmont

Biuletyn teologicznomoralny

Collectanea Theologica 48/3, 77-92

(2)

C o llectanea Theologica 48(1978) fase. I II

BIULETYN TEOLOGICZNOMORALNY

Zawartość: I W Y PO W IED ZI P A P IE S K IE . O dnow a p ra w a kościelnego. II. SPRA W OZDANIA. 1. K ongres b ib listó w i m o ralistó w fra n cu sk ich . — 2. K ongres w e F ry b u rg u S zw ajcarsk im . — 3. D ośw iadczenie ja k o p o d sta w a w u z a sa d n ia n iu norm . O dczyt prof. d r J. G riin d ela. — 4. W izyty profesorów z M oguncji. A. W y k ład ks. iprof. d r J. Piegsy. — B. P o b y t ks. p ro f. d. L. R o- osa. III. Z NOW SZYCH P U B L IK A C JI. 1. W k rę g u d y sk u sji o n o rm a c h m o ­ raln y c h . — 2. D rugi tom poglądow ego podręcznika. *

I. W YPO W IEDZI P A P IE S K IE Odnowa prawa kościelnego

(AAS 69, 1977, n r 3—4)

Podczas gdy teo lo g ia m o ra ln a n ie m al zu p ełn ie p rz e sta ła się in tereso w ać p raw em kan o n iczn y m , ch y b a tylk o k o n ty n u u ją c jego k ry ty k ę , to w zak resie a k tu a ln e j re fo rm y tego p ra w a zachodzą z jaw isk a godne u w agi w łaśn ie z p u n ­ k tu w idzenia teologii m o raln ej. O to p raw o kościelne ro z w ija n e zgodnie z ek le­ zjologią S oboru W aty k ań sk ieg o II z n a jd u je się n a drodze do głębokiej teolo- gizacji i sp iry tu a liz ac ji. P o u czające są pod ty m w zględem d w a przem ó w ien ia papieskie: jed n o do try b u n a łu R oty (4.II.77, Iu c u n d u s est N obis, s. 147—153), d ru g ie do u cz estn ik ó w k o n g resu z o k az ji stu lecia W ydziału P ra w a K an o n icz­ nego U n iw e rsy te tu G regoriańskiego (19.11.77, D ilatato corde, s. 208—212).

P ierw sza rzecz, k tó ra rz u c a się w oczy w obydw u przem ów ieniach, to p o staw ien ie sam ego z jaw isk a p ra w a n a płaszczyźnie n ie w ład zy ju ry sd y k c y j­ n ej, lecz życia w spólnoty K ościoła, w spólnoty L u d u Bożego. J e s t to n ie w ą t­ p liw ie w ielk a now ość w sto su n k u do klasy czn ej teo rii p ra w a (Iu c u n d u s est

N obis, s. 148). S tosow nie do tego celem p ra w a kościelnego n ie je st sam a iu stitia legalis n a w e t p o ję ta w sensie relig ijn y m , lecz au te n ty c z n e życie

w spólnoty. W yraża się ono w urzeczy w istn ien iu p o k o ju ro zum ianego teolo­ gicznie. J e s t to „pokój z Bogiem , pokój m iędzy członkam i w spólnoty, pokój ze w szystkim i ch rz eśc ija n am i, ow szem , ze w szy stk im i ludźm i dob rej w oli”

(tam że). S am o fu n k cjo n o w a n ie p ra w a w e w n ą trz te j w spólnoty w in n o m ieć

c h a ra k te r życia. P ap ie ż używ a tu c h a rak te ry sty cz n eg o w y ra że n ia v ita iuridica, k tó re m ożna p rzetłu m aczy ć jako „życie p ra w e m ”, p rzy rów noczesnej p ra w o ­ m ocności tłu m ac ze n ia — „praw o ja k o życie”. Życie to wolność, twórczość, w zrost, rozw ój. T ak ie pojęcie p ra w a z góry elim in u je w szystko, co m iałoby c h a ra k te r czysto m echanicznej siły lu b zew n ętrzn e j, b ie rn e j uległości.

P ra w o istn ie je w fu n k c ji życia, co w odniesieniu do K ościoła oznacza: w fu n k c ji p o k o ju i zbaw ienia. Pokój je st osiąg an y ja k o opus iu stitia e i ró w ­ nocześnie ja k o owoc, ja k o dzieło życia, v ita e iuridicae Ecclesiae. D latego owo życie m usi być ta k w zniosłe, ab y rzeczyw iście z jego pom ocą m ógł być u d zie­ la n y K ościołow i pokój C hrystusow y. W ta k im ra z ie m u si się p rzy ją ć, że „praw o K ościoła posiad a n a p ra w d ę du ch o w y c h a ra k te r i w inno być w rz e ­ czyw istości fo rm o w a n e D uchem C hrystusow ym , to je st przez D ucha Świętego. O to pow ód, dlaczego sobór w ym agał, ab y p ra w o K ościoła było narzędziem jego (Kościoła) życia duchow ego, o d rzu c ają c ty m sam ym rozd ział międzjj

* R ed ak to re m nin iejszeg o b iu le ty n u je st k s. J a n P r y s z m o n t , W a r­ szaw a.

(3)

78

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O B A L N Y

duchem i p raw em , m iędzy tzw. K ościołem p n eu m aty c zn y m a tzw. K ościołem in sty tu cjo n aln y m ; ju ż bow iem w sam ym m is te riu m K ościoła za w iera się in ­ sty tu cja , i to h ie ra rc h ic zn a, w p ro w a d za jąc a różnice sto p n i w e w n ą trz L udu Bożego. Ta zatem ze w n ętrzn a i ju ry d y cz n a s tr u k tu r a K ościoła n ie tylk o nie stoi n a przeszkodzie jego życiu w ew n ętrz n em u , czyli duch o w em u czy sam em u K ościołow i p o ję tem u ja k o m isteriu m , lecz ta k ż e służy oraz w spom aga i o c h ra ­ n ia obecność w n im D ucha Ś w iętego i Jego w p ły w kiero w n iczy ” (s. 148—149). P ap ież w y ja śn ia d alej, że o sta tn i sobór p o d k reślił m ocno rolę D ucha Ś w iętego i znaczenie Jeg o d a ru dla w olności i godności życia c h rz eśc ija ń ­ skiego. U p ra w n ie n ia o trzy m an e n a chrzcie św iętym nie w yobcow ują je d n a k ze w spólnoty; p rze ciw n ie — ty m m ocniej w n ią w łączają. U p ra w n ie n ia te m ogą być sku teczn ie w y konyw ane ty lk o w e w spólnocie K ościoła, i to pod w aru n k ie m , że rów nocześnie p o d ejm u je się rów noległe, tow arzyszące im obo­ w iązki, ro zu m ieją c p rzy tym , że jed n e i d ru g ie są przeznaczone d la b u d o ­ w a n ia C iała C hrystusow ego, k tó ry m je st K ościół (s. 149). Z ostała tu d o tk n ię ­ ta r e la c ja p ra w a do sa k ra m e n tu , u w zg lę d n ia n a ta k ż e w d aw nym p ra w ie kanonicznym ; d a w n a d y sc y p lin a czyniła to je d n a k nieco inaczej, niż dom aga się tego now a w izja K ościoła. P oprzednio m ów iło się głów nie o p ra w ie do sa k ra m e n tó w lu b o p ra w ie do szafow ania sa k ra m en tó w . O becnie chodzi głów nie o p raw o , k tó re ro d zi się z sa k ra m e n tu , p raw o, k tó re w ra z z bo­ gactw em d a ró w d u chow ych i u św ięcających, w y n ik a z sa k ra m e n tu ja k o m oc w sp o m ag ająca lu d z k ą słabość i czyniąca ich zdolnym i do b u d o w an ia w spól­ n o ty K ościoła. S łow em p raw o zostaje p o staw io n e n a płaszczyźnie sa k ra m e n ­ taln eg o życia K ościoła. „W spólnota K ościoła... o b ejm u je ta k ż e s tr u k tu r ę ju ­ rydyczną, ow szem , koniecznie jej w ym aga; lecz ow a s tr u k tu ra ju ry d y cz n a posiada zu p e łn ie szczególny c h a ra k te r, p oniew aż uczestniczy w sa k ra m e n ta l­ nej n a tu rz e K ościoła” (tam że). T w ierdzenie to w y n ik a m. in. z p rz y ję te j przez Sobór W a ty k a ń sk i II tezy o sa k ra m en taln o śc i episkopatu.

D alsze tw ie rd z e n ia są k o n se k w e n tn y m ro zw ija n iem te j sam ej linii ro z u ­ m ow ania: p raw o je s t duchow e, p raw o je s t zrodzone z głębi ta jem n icy s a k ra ­ m e n ta ln e j w ścisłym zw iązku z k ap łań stw e m . P o zo sta je jeszcze w ykazać, że praw o w ra z z litu rg ią i m isją k a p ła ń sk ą je st w p rz ęg n ięte w zbaw cze dzieło Boga, d o p ełn ian e w m isji Kościoła. M ówi w ięc papież, że p raw o ja k o k o ­ nieczny i isto tn y czynnik życia w spólnoty K ościoła „przyczynia się do z b a­ w ienia w ie rn y c h ” (dosłow nie: sa lu tem jid e liu m operatur) b u d u ją c pokój C hrystusow y, k tó r y z konieczności je s t dziełem spraw ied liw o ści, i to s p ra ­ w iedliw ości B ożej” (tam że, s. 149—150).

P ra w o , k tó re w te n sposób sta je się w ew n ętrz n y m sk ła d n ik ie m m isji Kościoła, o trz y m u je c h a r a k te r p a s to ra ln y w e w łaściw ym tego słow a znacze­ niu. Posłuszeństw o, jakiego w ym aga, je s t obow iązkiem w ew n ętrzn y m , w ią ż ą ­ cym sum ienie c h rz eśc ija n in a ze w zględu n a sam o zbaw ienie, a nie je d y n ie ze względu n a tzw. ła d p ubliczny czy konieczność u n ik a n ia zgorszenia. W św ietle :ej p asto ra ln e j fu n k c ji p ra w a kościelnego n ie istn ie je a n ty n o m ia p ra w a i su- n ie n ia, nie m oże m ieć m ie jsc a „sprzeciw z ty tu łu odm iennego p rze k o n an ia

N su m ien iu ” (obiectio e x conscientia), p o zw a lając y n a w y łam an ie się z po­

słuszeństwa kościelnego” (s. 150).

T en a sp ek t p a s to ra ln y je st dodatkow o w y jaśn io n y w d ru g im przem ów ie­ niu. P o d k re śla tu p ap ież nad p rzy ro d zo n y c h a ra k te r p ra w a kościelnego. J e s t

ino bow iem w ew n ętrz n y m p ra w e m K ościoła, k tó ry b u d u je się słow em i sa­ k ram entam i. Po d ru g ie p raw o to zostało w y p ra co w a n e przez K ościół przy 'lomocy D ucha Św iętego. W reszcie, n ajgłębszym i w łaściw ym fu n d a m e n te m ■•rawa kościelnego je st ta je m n ic a W cielenia S ło w a Bożego. To w szystko Ipraw ia, że p ra w a kościelne są znakam i i n arz ęd ziam i zbaw ienia. To zn a ­ czenie p r a w kościelnych należy bezpośrednio p rzy p isa ć D uchow i Ś w iętem u, ; tó ry ud ziela im sw ej mocy. T en teologiczny sens p ra w a kościelnego pow i- C ien koniecznie sta ć się czytelny w socjologicznym i antropologicznym k sz tał- ie tego p raw a. D latego K ościół dąży do tego, a b y p ra w a kościelne osiągnęły

(4)

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

79

ta k i stopień doskonałości, d zięki k tó re m u m ogłyby skutecznie o siągnąć sw ój p o tró jn y cel: o b ja w iać n a tu r ę życia w zbudzonego przez D ucha Ś w iętego w K ościele (v ita m S p iritu s m a n ife sta re ), w y d aw ać ow oce tegoż D ucha (S p i­

ritu s fr u c tu s edere), p rze d sta w ia ć ob raz C h ry stu s a żyjącego w sw oim Ciele,

k tó ry m je s t K ościół (im a g in e m C hristi re ferre — D ilatato corde, s. 209). U d erzające je st użycie, d la u k a z a n ia isto ty p ra w a kościelnego, ty c h sa ­ m ych te rm in ó w , k tó re przed e w szystkim n a ś w ie tla ją zbaw czą fu n k c ję s a k ra ­ m entów . Ta s a k ra m e n ta ln a in te rp re ta c ja p ra w a kościelnego je s t logiczną k o n se k w e n cją jego „uteologicznienia”, polegającego n a sw oistej in te rio ry z a c ji p ra w a , to je s t n a jego głębszym osadzeniu w ta je m n ic y Kościoła. P on iew aż p raw o uczestniczy w n a tu rz e K ościoła, d latego też uczestniczy w jego sa k ra - m entalności. Z arów no K ościół, ja k i jego p ra w o zaw dzięczają sw oją sa k ra - m en taln o ść te m u , że o p ie ra ją się n a ta je m n ic y W cielenia S łow a Bożego i n a obecności D ucha Św iętego w C iele K ościoła. D zięki te m u w łaśn ie p ra w o k o ś­ cielne je st isto tn y m sk ła d n ik ie m zbawczego p o słu g iw a n ia Kościoła. Owo sal-

v ific u m s e r v itiu m Ecclesiae stanow i isto tę tego, co się n az y w a p a s to ra ln ą

m isją K ościoła. J e s t to sa k ra m e n ta ln a k o n ty n u a c ja zbaw czego dzieła sam ego C h ry stu sa, u rze czy w istn ia n a m ocą D ucha Św iętego. O d w ołanie się do ty c h najg łęb szy ch p rz e sła n e k m iało zapew nić w łaściw e zrozum ienie te rm in u „ p a­ s to ra ln y ” odnoszonego do p ra w a kościelnego, d la o d różnienia od spłaszczo­ nego i zafałszow anego sensu tego słow a, pozbaw ionego w szelkiego odniesie­ n ia do d o g m a tu i do ta je m n ic y zbaw ien ia (s. 210).

P rz y p o m n ijm y głów ny n u r t m yśli i w niosek, do któ reg o p ro w a d zi ro z u ­ m ow anie u ży te p rzez p apieża: w now ej w izji p ra w a kościelnego „zostanie zażegnane niebezpieczeństw o ow ej zgubnej se p a ra c ji m iędzy D uchem a in ­ sty tu c ją , m iędzy teologią a p raw em , poniew aż sam o p ra w o i w ładza p a s to ­ ra ln a są t u ro zu m ian e teologicznie” (Iu c u n d u s, s. 150). W Dilatato corde p a ­ pież jeszcze ra z od rzu ca zasadność podobnego rozd w o jen ia, m ów iąc ty m r a ­ zem o n ap ięc iu m iędzy du ch em a u rzędem , m iędzy m iłością a praw em . P o d ­ k re śli p rzy ty m , że „znaczenie słusznie p rzy p isy w a n e m iłości, k tó ra je s t ce­ lem i duchem p ra w a , n ie m oże prow adzić do tego, b y w ytw orzyło się f a ł­ szyw e pojęcie p ra w a , pozbaw ionego w szelkiej mocy. P od staw o w a bow iem posługa p a s to ra ln a , k tó r a zw ie się d iakonia iu ris, w y m ag a bow iem tego, b y było to p raw d ziw e p ra w o ” (s. 211). P rzezw yciężenie an ty n o m ii m iędzy p r a ­ w em a m iłością n ie m oże w ięc polegać n a w y elim in o w an iu jednego członu n a rzecz drugiego, czyli pośw ięceniu p ra w a n a rzecz m iłości lu b odw rotnie, lecz n a ta k im ich u p o rzą d k o w a n iu , by ocalić p ra w d ę każdego z nich. W ym aga to, ja k ju ż pow iedziano, in te rp re ta c ji teologicznej, k tó ra n ie w ychodzi od ap rio ry czn y ch d efin icji „ p ra w a ” czy „m iłości”, lecz z sam ych teologalnych, soteriologicznych fu n d a m e n tó w K ościoła, d ec y d u ją cy c h o sa k ra m en taln o śc i życia kościelnego.

T a je d y n a, n ie p o ró w n y w aln a z niczym s tr u k tu r a K ościoła posiad a ta k ż e tę w łaściw ość, że społeczność kościelna w g ru n cie rzeczy nie dzieli się n a rządzących i rządzonych. C ała bow iem w spólnota m a je d e n cel i w szyscy, ja k o uczestniczący w k a p ła ń stw ie C h ry stu sa, w za jem n ie ze sobą w sp ó łp rac u ­ ją dla d o b ra K ościoła. W ierni n ie m ogą ju ż być u w aż an i je d y n ie za „po d d a­ n y c h ”, gdyż są p raw d ziw y m i w sp ó łp rac o w n ik am i p o rzą d k u h ierarch iczn eg o

(Iucundus, s. 150—151). N adto obecna re fo rm a p ra w a kościelnego zm ierza

do tego, by n ow y k o d ek s w ta k i sposób sprecyzow ał u k ła d re la c ji w e w n ą trz - kościelnych, a b y „życie ju ry d y c z n e ” nie dom inow ało n a d całością życia koś­ cielnego. M usi ono zostaw ić poszczególnym w ie rn y m n ie zb ę d n ą „wolność od­ p o w ied z ia ln ą”, w y m a g a n ą d la budow y C iała C hrystusow ego. P ra w o nie o g ra ­ nicza w ięc, lecz p o p ie ra w olność ch rz eśc ija ń sk ą, p rz y zachow aniu konieczne­ go o dniesienia do jedności i p o k o ju całej w sp ó ln o ty K ościoła (s. 151). P o n ad to p raw o kościelne sw oim d u ch em m iłości, łagodności i u m ia ru będzie się od­ różniało od w szelkiego u sta w o d aw stw a ludzkiego. C ałe p ra w o K ościoła m a n a celu n ie sie n ie pom ocy życiu duchow em u w iernych. Z aś życie to pow inno

(5)

80

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

ro zw ijać się rac zej z w ew n ętrz n ej p o b u d k i su m ien ia n iż pod w pływ em n a ­ cisku u sta w (s. 152). Co w ięcej, u sta w o d aw stw o K ościoła m u si zatroszczyć się o za g w a ra n to w a n ie i o ch ro n ę w szy stk ich p ra w osoby ludzkiej (s. 147—148), aby n a w e t zabezpieczyć osobę przez a rb itra ln o śc ią decyzji u rzędów kościel­ n ych (s. 152).

W ty m kontekście, to je st kiedy d u ch p ra w a w ta k w ysokim stopniu z a k ła d a i chroni au to n o m ię osoby lu d zk iej, je s t zrozum iale, że skuteczność p r a w kościelnych n ie m oże w yłącznie polegać n a sa n k c ji o c h a ra k te rz e ju ­ rydycznym . P ra w o kościelne do sw ej skuteczności (lecz n ie do w ażności) b ę ­ dzie koniecznie w y m ag ało w ew n ętrz n ej a firm a c ji, to je st osobowego z a ak c ep ­ to w an ia sam ego celu p ra w a . Inaczej m ów iąc, p ra w o kościelne może być w y ­ pełnione je d y n ie w sposób p raw d ziw ie etyczny i re lig ijn y , i to w ty m n a j­ b a rd z ie j ch rześcijań sk im , ew angelicznym znaczeniu (s. 153).

ks. J e rzy B ajda, W arszaw a

II. SPRA W O ZD A N IA

1. K ongres biblistów i m oralistów francuskicb

W d n ia c h 5—9 w rz eśn ia 1977 r. In s ty tu t K ato lick i w A ngers gościł p onad d w u stu uczestn ik ó w in te rd y scy p lin arn eg o k o n g resu b ib listó w i m o ralistó w fra n cu sk ich . J u ż w la ta c h p o przednich obie g ru p y k o rz y sta ły z pom ocy licz­ n ych e k sp ertó w w czasie w łasnych, sekcyjnych spotkań. M oraliści n a p rz y ­ k ład, zależnie od p o d ejm o w an e j te m a ty k i, z a p rasz ali znaw ców za g ad n ień m e ­ dycznych, dem ografów , ekonom istów , socjologów czy psychologów . B yły to je d n a k — w założeniu i w re a liz a c ji — sesje pojedynczych grup, m o ralistó w w zględnie biblistów , k tó re ze stro n y sp e cja listó w n ie b ędących teologam i oczekiw ały d o d atk o w y ch in fo rm a c ji w zak resie b ad a n eg o przez siebie p rze d ­ m iotu. S am i zaś eksperci, p ełn iąc fu n k c je usługow e, n ie d ąż y li do w y n iesie­ n ia stą d b ezpośrednich korzyści. Tym raz em n a to m ia st sp o tk a li się fachow cy dw óch w ażnych dziedzin w iedzy teologicznej nie tylk o po to, b y raz em za­ stanow ić się n a d sp raw am i, k tó re z b lis k a ich w iążą, ale i z prześw iad cze­ niem o p o trze b ie tego ty p u sp o tk a ń n a u k o w y c h ja k o n iezbędnych d la obopól­ nego u bogacenia w łasn y ch dyscyplin.

T em atem k o n g resu b y ła k w estia odnoszenia się do P ism a św. w re fle k s ji n ad działan iem w ierzący ch (La référen ce à l’E critu re en v u e de l’agir des

croyants). W zw iązku z ty m w re fe ra ta c h i d y sk u sja c h dom inow ało p y ta n ie:

dlaczego i w ja k i sposób b ib lista oraz m o ra lista odnoszą się do Biblii? T em u zag ad n ien iu pośw ięcony b y ł pierw szy, p o d sta w o w y dw ugłos: r e f e r a t b ib listy , B. R e n a u d a ze S tra s b u rg a oraz m o ralisty , P. A r r i b a r d a z R ennes.

D alsze w y stą p ien ia dotyczyły k ilk u szczegółowych zag ad n ień in te r e s u ją ­ cych w różnym sto p n iu obie dyscypliny, k tó re je d n a k p rezen to w an o już w zasadzie z je d n ej ty lko pozycji i w n a s tę p u ją c e j kolejności: Ż y d o w s k a

a ch rześcija ń ska hala ka (Ch. P e r r o t z In s ty tu tu K atolickiego w P aryżu), Rola ko b iet w oparciu o k r y te ria P ism a (J. J a u b e r t z p a ry sk ie j S orbony), O dniesienia do P ism a w r e fle k s ji nad ży c ie m se k s u a ln y m i ro d zin n y m w te o ­ logii k a to lic k ie j i p ro te sta n c kie j (R. S i m o n z I n s ty tu tu K atolickiego w P a ­

ry ż u oraz A. D u m a s z pary sk ieg o W ydziału Teologii P ro te sta n ck ie j), S tr u ­

k tu r a relacji m ięd zyo so b o w yc h i u k ła d ó w h iera rch iczn ych w społeczności I w. w e d łu g 1 K or 3—4 (F. D u m o r t i e r z C e n tru m F o rm a c ji K ap ła ń sk ie j w L il­

le), O dniesienia do P ism a w teologii p o lity c zn e j (P. V a l a d i e r z I n s ty tu tu K atolickiego w P aryżu), N aśladow anie Jezusa w ży c iu w ierzą c yc h (F. R e f o u ­ l é , d y re k to r w y d aw n ic tw a Cerf), U w agi se m io tyc zn e na te m a t fu n k c ji c y ­

ta tó w b ib lijn y c h o m a łże ń stw ie i rodzinie (L. P a n i e r z In s ty tu tu K ato lic­

kieg o w Lyonie).

(6)

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O B A L N Y

81

się d o p rz e k a z a n ia ogólnikow ych stw ie rd z eń . Т уш b a rd z ie j że tr a k to w a li sw e w ypow iedzi ja k o w p ro w a d ze n ia do p ra c y w g ru p ac h d y sk u sy jn y ch , z k tó ­ ry c h k aż d a m ia ła sposobność cz erp an ia n ależ n ej in fo rm a c ji z k ilk u n a w e t referató w .

O rg a n iz ato rzy k o n g resu za m ie rz ają opublikow ać w szy stk ie m a te ria ły w sp ecjaln y m w y d a n iu książkow ym . N a ty m m iejscu o d n o tu je m y zatem p a rę spostrzeżeń, n ie ty lk o w łasn y ch , ale i usły szan y ch w sali o b rad , z n ad zieją, że okażą się b a rd z iej p rz y d a tn e n iż k ilk u z d an io w e streszczenia re fe ra tó w .

M ając n a uw ad ze p ra c ę teologa m o ra listy w y p a d a p rze d e w szystkim stw ierdzić, że w p ra k ty c e n ie m a łą tru d n o ść sp ra w ia p y ta n ie : w ja k i sposób n ależałoby tra k to w a ć o dniesienie do P ism a, je śli o drzuci się ja k o n iew łaści­ w e szukanie w n im w yłącznie p rze słan e k do d ed u k cy jn eg o w y prow adzenia pouczeń m o raln y ch n a dzisiejszy użytek? Z ałożenia re fe ra tó w w y d aw ały się w tym przedm iocie ja sn e i oczyw iste. B iblia p rz e k a z u je słow o p rz y ję te w w ierze ja k o słow o Boga. A le p ie rw o tn e dośw iadczenie re lig ijn e rozw ażan e od początków fo rm o w a n ia się lu d u P rz y m ie rz a aż do życia K ościoła apo sto l­ skiego było początk iem h isto rii, k tó ra tr w a n a d a l i ro z w ija się. I jak k o lw iek n ie sposób n ie doceniać szczególnego znaczenia czasu początkow ego i w y d a ­ rz e ń zbaw czych, ja k ie się w ów czas dokonały, to je d n a k pozostaje n ie w ą tp li­ w e, że teolog m o ra lista w in ie n u sytuow ać sw ą re fle k s ję w ośro d k u przeżyć lu d u dzisiejszego, lu d u eklezjalnego, tzn . dzisiaj dośw iad czan y ch przez dzi­ siejszy Kościół. T ą d ro g ą za m ia st p ro stej d ed u k c ji, k tó ra zaciera h istoryczny w y m ia r egzystencji c h rz eśc ija ń sk iej i n ie docenia je j w spółczesnego w k aż­ d ym czasie tw o rzy w a a n i ciągłej in te rw e n c ji B oga w czasie, rodzi się p o trz e ­ b a za sta n o w ien ia n a d k sz ta łta m i życia w spólnoty zb aw ien ia z pozycji w łas­ nego w spó łu czestn ictw a w ty m życiu z baczn y m u w zględnieniem w spólnych dośw iadczeń całego lu d u , czyli tego sam ego, co p ie rw o tn ie, K ościoła.

Pow yższe ra c je w iodły n a kon g resie do stw ierd zeń , że teologia ro zu m ian a ja k o re fle k s ja n a d O b jaw ie n ie m w in n a m ieć u p o d sta w le k tu rę P ism a w K o ś - ciele-w spólnocie zbaw ienia. W p rzeciw nym ra z ie będzie się zaw sze do k o n y w a­ ło sztucznej k o n fro n ta c ji w spółczesności ch rz e śc ija ń stw a z jego przeszłością, zw łaszcza z p ie rw o tn y m etap e m jego istn ien ia. Tym sam ym p om inie się lu b p rz y n a jm n ie j odsunie n a d ru g i p la n w yró żn ik i życia chrześcijańskiego.

G łosy w y p o w iad a n e n a te n te m a t w A n g ers b y ły je d n a k zróżnicow ane, gdy należało sk o n k rety zo w ać podstaw ow e w y m ag a n ia m etodologii teologicz­ nej. Z w ykle m ieściły się one w bliskości jednego z dw óch k rań c o w y c h ro z­ w iązań, tzn. oscylow ały m iędzy niem alże w yłączn y m odniesieniem do P ism a z n ie w y starcz ający m u w zględnieniem d ośw iadczenia chrześcijańskiego albo też te m u o sta tn ie m u p rzy p isy w a ły n a d m ie rn e znaczenie z n iekorzyścią d la tre śc i b iblijnych. W ym ow nym ch y b a p rzy k ła d em m oże być dw ugłos n a te m a t życia rodzinnego. P ro f. S i m o n sp o tk a ł się z zarzu te m zbytniego zaw ierzen ia psychologii, głów nie p rz y ty m psychoanalizie, oraz fenom enologii w w y d an iu L e v i n a s a . P a s to r D u m a s n a to m ia st z p re d y le k c ją ro z p ra w ia ł o m eto ­ d ac h le k tu ry b ib lijn e j. P a n i J a u b e r t , p ro fe so r lite r a tu r y w czesnochrześci­ ja ń sk ie j n a S orbonie, n ie w y p o w iad ała się z pozycji w ykw alifik o w an eg o b i- b listy , choć m a w te j dziedzinie zn ak o m ite p rzy g o to w an ie u p o w ażn iające ją do p o p u la ry z o w an ia Biblii. Ja k o k o b ie ta m ogła znacznie w n ik liw ie j od te o ­ loga m ężczyzny d o strze c w spółczesne u w a ru n k o w a n ia socjalne i d ąż en ia ko ­ biet. O ile je d n a k zręcznie in te rp re to w a ła m iejsce k o b ie ty w P iśm ie św., to p ró b y u w spółcześnienia ty c h d an y c h spro w ad zały się ostateczn ie do luźnych, nieco n a w e t p rzew rażliw io n y ch o pinii i po stu lató w . M im o w szystko b y ły to, ja k się w y d aje , p ew n e p ró b y uw spółcześnienia d an y c h b iblijnych.

D w a in te re su ją c e iskądinąd głosy z za k resu s p ra w społecznych z w rac ały podobnie k ry ty c z n ą u w ag ę u czestników je d n o stro n n y m ujęciem zagadnienia. F. D u m o r t i e r , m ło d y i b ły sk o tliw y egzegeta, m a b o g ate ju ż dośw iadcze­ n ie d u sz p aste rza k ręg ó w ro b otniczych w okolicach L ille, k tó re rzu to w a ło w łaśn ie n a zap ro p o n o w a n ą przez niego egzegezę 1 K or 3—4. Dość w yraźnie

(7)

82

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

z p e rsp e k ty w y w łasnego e k sp ery m en tu d u sz p aste rsk ieg o d om yślał się P a w io ­ w ych tre śc i sk ie ro w a n y ch do m ieszkańców K o ry n tu . Z kolei P. V a l a d i e r stronniczo w y p o w iad a ł się o teologii „polity czn ej”, k tó re j la ta św ietności o k a ­ zały się k ró tk ie i o sta tn io n a w e t przem ieszczono ją z tro n u królew skiego do jego podnóżka. To, co D u m o r t i e r p o czy ty w ał sobie za ty tu ł do chw ały (znajom ość pew nego środow iska), u V a l a d i e r a stało się pow odem do po ­ m ów ienia teologów spod zn a k u M e t z a o zd ra d ę P ism a.

M im o w szystko je d n a k b y ł to w artościow y kongres. N am acaln ie pokazał, ja k niezbędne są bliższe k o n ta k ty in te le k tu a ln e b ib listó w z m o ralistam i. In te ­ resu ją c e je st przecież w końcu, że p ie rw si o d czu w ają p o trzeb ę w y jścia poza ścisły k o n te k st św ia ta biblijnego, a d ru d z y są jeszcze ta k n ie p o ra d n i w się­ gan iu do Biblii.

W arto ró w n ież podkreślić, że zasygnalizow ane tru d n o śc i w y n ik ały po części z ty p u um ysłow ości fra n c u sk ie j, n ie sp o k o jn e j, n ig d y do końca nie u sa ty sfak c jo n o w an ej osiągniętym i re z u lta ta m i. To je s t w artościow y ry s b a d a ­ cza, k tó ry dąży w ciąż do p rz e k ra cza n ia siebie.

D odajm y w reszcie n a zasadzie zap isk u k ro n ik arsk ie g o , że sekcja m o ra ­ listów fra n c u sk ic h — A TEM — m ia ła w ra m a c h k o n g resu w łasn e spotkanie, k tó re pro w ad ził je j now y przew odniczący, ks. prof. J . M. A u b e r t, n ie d aw n y gość A TK. K ilk u n ow ych k a n d y d a tó w p rzy ję to w ów czas w poczet członków stow arzyszenia po zapoznaniu ze b ran y ch z ich p ra c ą i dorobkiem n aukow ym . U stalono nad to , że w szyscy członkow ie b ę d ą in fo rm o w ać z a rząd stow arzysze­ n ia o sw ych now ych p u b lik a c ja c h i fu n k c ja c h , ja k ie będ ą im pow ierzane. W reszcie p rzy ję to p ropozycję kolegów ze S zw ajc arii, że w r. 1978 k o n g res odbędzie się w L o zan n ie p rzy w y d atn iejszy m udziale p ro testan tó w , k tó rzy w y k az u ją za in te re so w an ie p rac am i ATEM.

ks. T a d eu sz S ik o rsk i, W arszaw a—Ł ó d ź

2. Kongres w e Fryburgu Szwajcarskim

W d n ia ch od 19 do 23 w rześnia 1977 r. o d b y w ał się w e F ry b u rg u S z w a j­ carsk im k o n g res teologów m oralistó w i ety k ó w społecznych. K ongres te n m iał tro c h ę c h a r a k te r jubileuszow y, p oniew aż w łaśn ie m ija ło trzy d ziesto lecie od pierw szego tego ro d za ju sp o tk an ia. K ongresy te, organizow ane przez te o ­ logów ję zy k a niem ieckiego, sta ły się stopniow o fo ru m n ie m al euro p ejsk im . W o m aw ian y m k o n g resie b ra li udział teologow ie z d w u n a stu k ra jó w , p rzy czym zaproszenia w y słan o do c z te rn a stu k ra jó w eu ro p ejsk ich . P olskę r e p re ­ zen to w ała o sta tn io g ru p a stosunkow o liczna, bo dziew ięciu osób.

T e m a ty k a k o n g resu d o tyczyła ogólnie m ów iąc fu n d am e n tó w , czyli p o d sta w teologii m o raln ej i e ty k i filozoficznej. T rzy r e f e r a ty m ia ły c h a ra k te r w y ra ź ­ nie filozoficzny. ( S t y c z e ń , D e m m e r , S c h w e m m e r), zaś d w a b y ły p o ­ m y ślan e ja k o w y ra źn ie teologiczne ( F u c h s , S c h i l l e b e e c k x ) , je d n a k i te w y ra źn ie ciążyły k u filozofii, jeśli nie w te m aty ce , to p rz y n a jm n ie j w sposobie u jęcia.

K s. T. S t y c z e ń (Lublin, KUL) n a ś w ie tlił p o d sta w y m etaety czn e teolo­ gii m o ra ln e j w re fe ra c ie , k tó reg o ty tu ł m ożna b y sp a ra fra z o w a ć : E ty k a „ja­

ka ś" czy po p ro stu etyk a . B ył to zarazem do b ry w y k ła d m etafizyki. N ie b y ­

ło to je d n a k w yjście od m e tafiz y k i (jako system u), b y d edukow ać pew ne tw ie rd z e n ia etyczne, lecz w yjście od p o dstaw ow ych d a n y c h dośw iadczenia m oralnego, b y w ykazać, że w łaściw e w y jaśn ien ie treśc i tego dośw iadczenia m oże m ieć ty lk o c h a ra k te r m etafizy k i, poniew aż „to, co p o w in n e” je s t ta k ż e bytem , choć b y te m sui generis. E ty k a je s t sensow na jed y n ie ja k o te o ria b y ­ tu , a nie ja k o logika, czyli te o ria pojęć lu b zdań. E ty k a, k tó ra je st poznaniem bytu , je st autonom iczna, p oniew aż w ychodzi z ściśle w łasnych p rin cip ió w i dociera do p ra w d y etycznej bezpośrednio w sa m ej treśc i dośw iadczenia m o­ ralnego. N ie je st w ięc w żadnym raz ie zbiorem k o n k lu z ji w yw iedzionych

(8)

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

83

z ja k ie jś in n e j, b a rd z ie j pod staw o w ej te o rii, a n i — ja k chciał H u m e — j a ­ kim ś „przejściem ” z te o rii b y tu do pow inności.

W ostateczn ej ek sp lik a cji dośw iadczenia m oralnego e ty k a w sk az u je n a absolut, k tó ry w y ja ś n ia p y ta n ie z a w a rte w dośw iadczeniu m o ra ln y m w spo­ sób jedynie w y sta rc z a ją c y i niesprzeczny. D zięki te m u m ożliw y je s t ta k że proces o d w rotny: w u za sa d n ie n iu pow inności, to je st obow iązyw alności n o rm etycznych, e ty k a m a p raw o odw oływ ać się do ab so lu tu ja k o do zasady w ła s­ nej, w e w n ątrz ety c zn e j, a n ie zapożyczonej z zew nątrz. J e s t to sw oista a u to ­ n om ia ety k i ja k o te o rii b y tu „tego, co po w in n e ”. O dm ien n ie n a to m ia st p rze d ­ sta w ia się s tr u k tu r a e ty k i w te j w a rstw ie d o k try n a ln e j, gdzie fo rm u łu je ona n o rm y szczegółowe, ok reślo n e w sw ej stro n ie treścio w ej. E ty k a nie w y sn u w a treśc i norm ja k b y a priori z sam ej pow inności ab so lu tn e j, lecz o p iera się n a całościow ym p o zn a n iu człow ieka (antropologii). K o n sek w e n tn ie czerpie p r a w ­ dę n o rm a ty w n ą ze w szy stk ich n a u k , k tó re m ó w ią o człow ieku, i w ty m asp ek ­ cie au to n o m ia d o k try n a ln a ety k i u stę p u je m ie jsc a sw oistej w spółpracy m u l- tid y scy p lin arn ej. S tą d w szczegółow ym sfo rm u ło w an iu n o rm p o ja w ia się de

fa cto m ożliw ość p lu ra liz m u , będącego odbiciem w ielości k rąż ący c h w obiegu

antropologii.

J. F u c h s (Rzym , U n iw e rsy te t G reg o riań sk i) w ygłosił r e fe ra t pt. A u to n o ­

m ia e ty k i a e ty k a w ia ry. A utor, k o n ty n u u ją c sw oje dłu g o letn ie rozw ażan ia

w tym przedm iocie, w n a s tę p u ją c y sposób fo rm u łu je głów ne p y ta n ie sw ego r e fe ra tu : czy różnica m iędzy e ty k ą ch rz eśc ija ń sk ą a po p ro stu e ty k ą polega n a treśc iw ej za w arto śc i n o rm czy n a czym ś in n y m ? O dpow iedź a u to ra n a to p y ta n ie nie je s t p ro sta. P od p ew nym w zględem , to je s t z p u n k tu w idzenia człow ieka, k a ż d a e ty k a je s t po p ro stu ludzka, gdyż w ychodzi od człow ieka ja k o sw oistego po d m io tu ety k i (m oralności). D latego i c h rz eśc ija ń sk a e ty k a w sw ej tre śc i zasadniczo nie odróżnia się od e ty k i ja k o „lu d zk ie j”. P od in ­ n y m w zględem , to je st z p u n k tu w idzenia sam ej ety k i ch rz eśc ija ń sk iej, ta w łaśn ie e ty k a je st je d y n ą e ty k ą, e ty k ą k a tex o ch e n , w k tó re j ca ła zaw artość lu d z k a je st o becna ja k o w ew n ę trz n y i isto tn y sk ła d n ik . A sp ek t etyczny s ta ­ now i w ew n ętrz n y w y m ia r przeżycia w iary , gdyż a k t w ia ry an g a ż u je człow ie­ k a ja k o osobę. Z d ru g iej stro n y podstaw ow e dośw iadczenie etyczne za w iera ju ż — choć w sposób „ a te m aty czn y ” — odniesienie do ab so lu tu , k tó re w ypo­ w iad a się w fo rm ie tzw . w y b o ru zasadniczego. W p ra k ty c e to podstaw ow e odniesienie zo staje te m aty cz n ie zab arw io n e i ro zb u d o w an e stosow nie do p ro ­ filu św iatopoglądow ego człow ieka, w k ie ru n k u m odelu filozoficznego lu b te o ­ logicznego. P rz ejśc ie od jednego m odelu m y ślen ia etycznego do drugiego je st w ciąż m ożliw e. To um ożliw ia w sp ó łp racę teologii z filozofią. T a k a w sp ó łp rac a o k az u je się n a w e t konieczna, gdyż teologia nie m oże zrezygnow ać z w arstw y a n tro p o lo g icz n o -n o rm a ty w n ej an i z ra c jo n a ln o -n a tu ra ln e j a rg u m e n ta c ji p ro ­ w adzącej do p raw d ziw ie ludzkich p rze k o n ań o p a rty c h n a zrozum iałości p rz e d ­ m io tu dow odzenia. J e s t to sw oista au to n o m ia epistem ologiczna ety k i filozo­ ficznej n a w e t pozostającej n a usłu g ach teologii; m oże być ona n a z w an a ta k ­ że au to n o m ią etyczną, pod w aru n k ie m , że n ie u w aż a się je j za zaprzeczenie teonom ii. N ależałoby w ięc pow iedzieć, że je st to po p ro stu teonom iczna a u to ­ n om ia etyczna. W iąże się ona ze szczególną pozycją człow ieka w dziele stw o­ rzen ia. N ato m iast to, co n a d a je etyce c h rz eśc ija ń sk iej je j szczególną, w yróż­ n ia ją c ą ją cechę, to stanow isko C h ry stu sa i ro la Jeg o dzieła zbawczego.

K. D e m m e r (Rzym , U n iw e rsy te t G reg o riań sk i) ro zw in ą ł H erm e n e u ty c z-

ne p ro b le m y e ty k i fu n d a m e n ta ln e j — p rzed e w szystkim w założeniu szeroko

ro zu m ian ej historyczności etyki. W iele u w ag i pośw ięcił a u to r ty m u w a ru n k o ­ w aniom , k tó re n ieodłączne są od pozn an ia p ra w d y ja k o obecnej i do stęp n ej w h isto rii. H e rm e n e u ty k a filozoficzna je st m eto d ą s ta w ia ją c ą sobie za cel przezw yciężenie tzw . V o ru rte ilss tru k tu r w procesie poznania. H erm e n e u ty k a n ie w yręcza epistem ologii, lecz ją u zu p e łn ia i w spom aga.

H e rm e n e u ty k a zastosow ana do pozn an ia etycznego m usi p rzy ją ć n ie re d u - kow alność p ra w d y etycznej do „po p ro stu p ra w d y o b ie k ty w n e j”. P ra w d y

(9)

84

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O H A L N Y

etyczne trz e b a zobaczyć w ich w łasn ej genezie i w k o n tek ście h isto rii w o l­ ności ludzkiej. S pecyficzną rolę spełnia tu n a tu ra lu d z k a ja k o o k reślony sens oraz h isto ria ja k o tw órcze p rze k azy w a n ie sensu i sam ej n a tu ry . N ależy ta k ż e p rz y ją ć w h isto rii f a k t p rz e n ik a n ia się w ia ry i ro zu m ien ia , o b ja w ien ia i a u to ­ re fle k s ji po d m io tu poznającego. P ro w ad zi to do p rz y ję c ia tzw . k ręg u h e rm e - n eutycznego p rzy b ie ra ją c e g o c h a ra k te r spirali.

P u n k te m w y jśc ia d la h e rm e n e u ty k i teologicznej je st dośw iadczenie Boga d a n e w S łow ie i w życiu Je zu sa C h ry stu sa. S tą d teologia m o raln a z p u n k tu w idzenia sw oich k o rze n i poznaw czych je s t w iedzą dośw iadczalną. Nie sposób tu zrefero w ać ogrom nego splotu su b te ln y c h k w e stii poruszonych w n ik liw ie i su m ien n ie przez znakom itego znaw cę przedm iotu.

O dczyt E. S c h i l l e b e e c k x a (u n iw e rsy te t w N ijm egen, H olandia) pt.

W iara i m oralność w yszedł od idei zbaw ienia, k tó ra w osobliw y sposób s ta ­

ła się w spólnym te m a te m d o g m aty k i i e ty k i h u m a n isty c zn e j, u siłu jąc ej p rz e ­ cież uchodzić za n iezależną od w iary . P re le g e n t w św ietn y m skrócie zary so ­ w a ł h istoryczny proces em an c y p ac ji e ty k i od k o n te k stu n a u k i objaw io n ej, co w rez u ltac ie znalazło sw ój fin a ł w d ąż en iac h dzisiejszego człow ieka do u n ie ­ zależnienia się ta k ż e od etyki. T a ludzkość, u siłu ją c a obecnie polegać n a sa ­ m ej sobie, znalazła się po ra z p ierw szy w h isto rii w ta k ie j sy tu a cji, w k tó ­ re j m usi w ziąć n a siebie odpow iedzialność za całość swego losu. Nie a k c e p tu ­ jąc zb aw ienia od Boga, ludzkość w im ien iu tzw . e ty k i h u m a n isty c zn e j czuje się zm uszona do p o d ejm o w an ia decyzji p re te n d u ją c y c h do ra n g i u n iw e rsa l­ nego o calenia *lub — w przeciw nym ra z ie — ry z y k u ją c y c h to ta ln ą zgubę. W ja k i je d n a k sposób to ocalenie, „zbaw ienie” ro zu m ian e po ludzku, m oże się dokonać przez sam ą ludzkość, w k o n te k ście św ia ta ? A u to r odpow iada n a to p y ta n ie ze sta n o w isk a teologii. P rz ed e w szystkim je d n a k s ta ra się u w y d a t­ nić i docenić w szelkie p o zytyw ne elem en ty obecne w dzisiejszych h u m a n iz - m ach, a b y m ożna było n aw ią za ć z n im i dialog. R eligia bow iem , ta k ż e c h rz e ­ ścijaństw o, m usi uw zględnić sposób istn ie n ia ludzkości, zrozum ieć je j s y tu a ­ cję, naw iązać do pozy ty w n y ch dynam izm ów czy p rą d ó w ste ru ją c y c h a k tu a ln ą h isto rią ludzkości, słow em uznać w szystkie au ten ty c z n e w arto śc i ludzkiego etosu. R ów nocześnie je d n a k e ty k a n a tu ra ln a m u si odnaleźć sw oje re lig ijn e korzenie. M usi ta k ż e zdaw ać sobie sp ra w ę z je d n e j p raw d y , że jeśliby n a w e t ok azała się e ty k ą w sobie najdoskonalszą, zaw sze będzie bezsilna pod jed n y m w zględem : nie p o tra fi zaradzić potrzeb ie odpuszczenia grzechów . W ty m celu bow iem konieczne je st w ejście człow ieka w m is te riu m B oga i C h ry stu sa. T ylko Bóg je st n a p ra w d ę zbaw ieniem człow ieka.

O. S c h w e m m e r (u n iw ersy te t w E rlan g e n , R FN ) d a ł dość dobrze in ­ fo rm u ją c y p rze g ląd a k tu a ln y c h k ie ru n k ó w filozofii etycznej. O becna filozofia in te re su je się głów nie p roblem em u z a sa d n ień sądów i n o rm etycznych, w y ­ chodząc ju ż to z te o rii języka, ju ż to z te o rii d z ia ła n ia ludzkiego. F ilozofia ta dąży zw łaszcza do odróżnienia u z a sa d n ień ściśle etycznych od tzw. ogólno- p rak ty c zn y c h uzasad n ień . U siłow ania w ielu filozofów z m ierza ją częściej do jaśniejszego sfo rm u ło w an ia p y ta ń etycznych albo n a w e t do ich rac zej za­ o strzen ia niż w y jaśn ien ia. O bok elem en tó w ra c jo n a ln y c h w fo rm u ło w a n iu n orm , sw oistego zn aczenia n a b ie ra m o ty w p ra k ty c z n y , to jest. konieczność fo rm o w an ia woli.

R acjonalność ty c h k ie ru n k ó w filozoficznych b y w a często podw ażona przez p o ja w iają cy się spontanicznie m om ent su b ie k ty w n y , to je s t czysto osobisty pogląd danego filozofa. G łów ne problem y, ja k ie sta w ia sobie dzisiejsza filo­ zofia etyczna, d a ją się sprow adzić do dw óch: u n iw e rsa liz a c ja n o rm i ich obo­ w iązkow ość.

W d y sk u sji n aw ią za n o przed e w szystkim do te m a tó w c e n traln y c h , ja k dośw iadczenie m o raln e, h e rm e n e u ty k a a p oznanie, u za sa d n ien ie w etyce, a u ­ tonom ia w re la c ji do b y tu osobowego. D y sk u sja u ja w n iła sw oiste uczulenie teologów n a p ro b le m y ra c z e j filozoficzne, i to głów nie z d ziedziny poznaw czej, szczególnie ty p u h erm eneutycznego. T ru d n o oprzeć się w ra że n iu , że d y sk u sje

(10)

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

85

kongresow e n ie p o su n ęły n ap rz ó d pod staw io n y ch pro b lem ó w i za trzy m a ły się w łaściw ie n a d p ró b am i o k reśle n ia w ciąż n a now o p u n k tu w yjścia etyki. P o ­ zostaw iono n a d a l n ie zu p e łn ie rozw iązan y p ro b lem tożsam ości e ty k i teologicz­ n ej. D y sk u ta n ci za in te re so w an i byli głów nie p o rzą d k o w a n iem w a rsz ta tu poz­ naw czego i p recyzow aniem narzędzi, podczas gdy w łaściw y p rze d m io t d y sk u ­ sji u m y k a ł niep o strzeżen ie z pola uw agi, a ściśle teologiczne fu n d a m e n ty e ty k i ch rz eśc ija ń sk iej zaledw ie zostały d o tk n ię te . M im o to k ongres b y ł bardzo k ształcący zarów no d zięki b ogactw u w niesionych m yśli, ja k i przez sp ię trze­ n ie p y ta ń i problem ów , k tó re , choć n ie doczekały się odpow iedzi, pobudzały przecież słuchaczy do sam odzielnych przem yśleń.

Je śli chodzi o stro n ę p o zan au k o w ą k o n g resu , należy z dużym u znaniem w yrazić się zarów no o stro n ie fo rm a ln o -o rg a n iz acy jn ej, ja k i o ogólnej a tm o ­ sferze k o n g resu , p rz e n ik n ię te j życzliw ością, p ro sto tą i zdrow ym zm ysłem eu tra p elii.

ks. J e rzy B ajda, W arszaw a

3. D oświadczenie jako podstawa w uzasadnieniu norm Odczyt prof. dr J. Griindela

W d n iu 12 p aź d ziern ik a 1977 r. w A TK w ygłosił odczyt ks. prof, d r Jo h a n ­ nes G r ü n d e l , k ie ro w n ik K a te d ry Teologii M o ralnej W ydziału Teologiczne­ go u n iw e rsy te tu w M onachium i a k tu a ln y d ziek a n tego w ydziału. O dw iedzał on ju ż k ilk a k ro tn ie P o lsk ę i w y głaszał odczyty w naszej uczelni, o czym info rm o w aliśm y w b iu le ty n ie . Z n an y je st rów n ież czytelnikom b iu le ty n u z rec en zji szeregu jego p u b lik a cji. T em atem obecnego w y k ła d u było D ośw iad­

czenie ja k o p o d sta w a źró d ło w a dla teologii m oralnej.

S tw ierdziw szy n a p oczątku, że pow szechne je s t w poszczególnych dziedzi­ nac h w iedzy d ąż en ie do u sta le n ia oraz uściślenia m etod i p o stęp o w an ia w b a ­ d an iach , m o ra lista m o n a c h ijsk i podkreślił, że w teologii m o raln ej m ożna też zauw ażyć od dłuższego ju ż czasu w ysiłki zm ierza ją ce do w y p ra co w a n ia r a ­ cjonalnej m e to d y b a d a ń i do u sta le n ia re g u ł h erm en eu ty czn y ch . Dotyczy to zw łaszcza u za sa d n ie n ia k o n k re tn y c h n o rm m o raln y ch . P ro b le m te n je st p rze d ­ m iotem ożyw ionej d y sk u sji, w k tó re j raz a k c e n tu je się deontologiczny, k iedy indziej teleologiczny sposób u za sa d n ian ia , w zględnie też k ła d zie się nacisk n a ded u k cję, w zględnie n a indukcję.

D ośw iadczenie n ależ y n ie w ą tp liw ie do z a k resu m eto d y in d u k c y jn ej i w te j dziedzinie p re le g e n t p o d k reślił duże zasługi uczonych polskich, zarów ­ no filozofów ja k teologów , k tó rzy n a dośw iadczeniu pow inności m o raln ej p ró b u ją b udow ać ety k ę autonom iczną.

D ośw iadczenie sta ło się od pew nego czasu za g ad n ien iem szczególnie a k tu ­ aln y m n a Z achodzie, a n a te re n ie R F N w zbudza d o d atk o w e za in te re so w an ie ze w zględu n a sp ra w ę n au c z a n ia relig ii przez nauczycieli św ieckich. Rodzi się bow iem p y ta n ie , o ile m ożna uzależniać p ełn ien ie p rzez n ic h te j fu n k c ji od osobistego zaan g ażo w an ia w przeżyw anie w iary .

Z daniem prof. G r ü n d e l a dośw iadczenie posiad a k o n sty tu ty w n e zn a ­ czenie w etyce w arto śc i oraz w u za sa d n ia n iu n o rm m o ra ln y c h i ich a k c e p ta ­ cji.

Sam o p ojęcie dośw iadczenia je st złożone i dość w ieloznaczne. J e s t ono czym ś sub iek ty w n y m , lecz dzięki w y ja śn ia n iu i o b iek ty w izacji n a b ie ra w iel­ kiego znaczenia d la o d k ry cia w arto śc i oraz o k reśla n ia n o rm , sp e cja ln e zaś znaczenie posiad a w d o strze g an iu w arto śc i zasadniczych w sensow nym re a li­ zow aniu życia ludzkiego. D ośw iadczenie bow iem sp rzy ja zaangażow aniu c a ­ łego człow ieka d a ją c m ożność, p rzy zachow aniu w olności, p rzy ję cia tego co d obre i słuszne za obow iązujące. D ośw iadczenie też zap ew n ia głębszy pogląd rzeczyw istości oraz je j zrozum ienie i o tw arc ie się n a nią.

Szczególnie w ażn e je s t tu dośw iadczenie m o raln e, przez k tó re rozum ieć należy nie jed n o razo w e przeżycie, lecz ca ło k sz tałt w iedzy o p a rte j n a p ra k ty c e

(11)

86

B I U L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

życiowej. Z w łaszcza w dziedzinie m oralnego i relig ijn eg o życia dośw iadczenie n a b ie ra d ecy d u ją ce j i eg zy sten cjaln ej w agi. Tego ro d z a ju dośw iadczenie p o ­ sia d a w pływ n a d zia ła n ie m o raln e skuteczn iejszy niż ja k ik o lw ie k system etyczny p rze d staw io n y w sposób czysto legalistyczny.

P o d staw ą d la w łaściw ego przeży w an ia d ośw iadczenia je st „moc w łasnego j a ” (Ic h -S tä r k e ); je s t to w a ru n e k konieczny w procesie sam o realizacji i sa - m o k iero w an ia. D zięki te j m ocy człow iek je st w sta n ie należycie u sta w ić w ła ­ sn e ag re sje, zdolności i popędy, je st ta k ż e gotów p rz y ją ć rzeczyw istość ta k ą , ja k a je st i nie b ro n i się p rze d k ry ty k ą .

P re le g e n t ze szczególnym naciskiem p o d k re śla ł w agę dośw iadczenia soli­ darności, w ięzów życia społecznego, oraz znaczenie przeżycia religijnego. Z w łaszcza o sta tn ie je s t najlep szy m sposobem odn alezien ia ta k często za g u ­ bionego dzisiaj p rz e z lu d zi w y m ia ru tran sc e n d e n tn e g o , ow ych „śladów an io ­ łó w ”, do czego człow iek now oczesny w sposób p rz e ra ż a ją c y u tra c ił zdolność. W d ru g ie j części r e fe r a tu m ów ił G r ü n d e l o znaczeniu dośw iadczenia p rz y opraco w y w an iu ety k i o w izji życia m o raln eg o u ję te j całościowo, tj. t a ­ k ie j, k tó ra nie o g ranicza się w yłącznie do w y cin k ó w tego życia. T akie p rz e d ­ sta w ien ie w y m ag a w iększej o tw arto śc i n a rzeczyw istość oraz w y siłk u p rzy in te g ra c ji ro zm a ity c h p u n k tó w w idzenia. K o rz y sta n ie je d n a k z dośw iadczenia p o stu lu je jego o biektyw izację. M a m iejsce ono poprzez re fle k s ję doko n y w an ą z pew nego d y sta n su i w drodze an a liz y w łasnego przeżycia ja k o o b iek tu , przez p o ró w n y w an ie z m odelow ym i w zoram i i w reszcie przez k o n fro n ta c ję z dośw iadczeniam i innych.

D y sk u rsy w n e i s tr u k tu r a ln e sposoby ujęcia, k tó re m a ją zresztą z a sa d n i­ cze znaczenie d la teologii m o ra ln e j fu n d a m e n ta ln e j, w in n y znaleźć u zu p e łn ie­ n ie w p o staci dośw iadczenia. Może to być zastosow anie zw łaszcza w tzw . e ty ­ ce n a rra ty w n e j, k tó ra szczególnie je st pom ocna w przy b liżen iu człow iekow i w łaściw ych w sk a z a ń etycznych. F o rm a n a rr a ty w n a nie oznacza, iż nie za w ie­ r a w sobie treśc i n o rm aty w n y c h . J e s t to fo rm a sp o ty k a n a w P iśm ie św., rów n ież w n au c za n iu C h ry stu sa; nie stan o w i ele m e n tu w yłącznie ozdobnego, lecz sta je się je d n y m z isto tn y ch czynników w m o raln y m p rze p o w iad an iu w nosząc do teologii pew ien ry s artyzm u.

ks. Ja n P ryszm o n t, W arszaw a

4. W izyty profesorów z M oguncji

O d szeregu la t ro z w ija się w sp ó łp raca i w y m ia n a pro feso ró w m iędzy A T K i W ydziałem Teologicznym U n iw e rsy te tu im . J a n a G u ten b e rg a w Mo­ guncji. O sta tn io zn a la zła ona swój w y ra z w k ilk u w izytach teologów m o ra li­ stów , k tó rzy p rze b y w a li w Polsce i w ygłosili szereg w y k ład ó w gościnnych.

A. W y k ł a d k s . p r o f . d r J. P i e g s y

Ks. prof, d r Jo a ch im P i e g s a, k tó ry stu d ia o dbyw ał w Polsce i d o k to ­ r a t uzy sk ał w K ato lick im U niw ersytecie L u b elsk im , p ro fe so r teologii m o ra l­ n e j w u n iw ersy te cie m ogunckim , świeżo p o w ołany n a k ie ro w n ik a K a te d ry Teologii M oralnej W ydziału Teologicznego u n iw e rsy te tu w A ugsburgu, od­ w iedził P olskę w iosną 1977 r. 30 m a rc a w ygłosił w A TK odczyt, którego te ­ m a tem był P roblem u sta len ia isto ty m oralności ch rześcija ń skiej.

E w an g elia C h ry stu so w a, k tó ra je st drogą, p ra w d ą i życiem , nie p o d aje w sk az ań m o raln y ch w fo rm ie gotow ej, k tó re m ogłyby bezpośrednio służyć ro zw iązan iu p aląc y ch problem ów m oralnych. Słow o Boże zaw iera jed y n ie p rin c ip ia m oralności, k tó re stan o w ią p o d sta w ę k o n k re ty z a c ji norm . W o k re ­ śleniu k o n k re tn y c h n o rm m oże pom óc odw ołanie się do analogicznej sy tu a cji z p ra w e m n a tu ra ln y m . Isto tę p ra w a n a tu ra ln e g o stanow i zasada (p rim u m

(12)

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O H A L N Y

87

a.2). G łów na tru d n o ść polega n a połączeniu te j za sa d y z w ym ogam i rzeczy­ w istości, tj. n a znalezien iu k o n k re tn y c h n o rm m o raln y ch . T u bow iem z d a­ r z a ją się p o m yłki: T a n to m agis in v e n itu r d eficere, q u a n to m agis ad p a rtic u ­

laria descen d itu r (Sth. I—II, q. 94, a.4). T u ta k ż e m oże dojść do różnicy w e

w nioskach p ra k ty c z n y c h w ty m sam ym za g ad n ien iu n a w e t p rz y ró w n e j su­ m ienności c h rz eśc ija n (por. K D K 43). P ro b le m isto ty m oralności je st w ięc p roblem em jej k o n k rety z ac ji. Co to znaczy?

N a tzw . synodzie jerozolim skim m łody K ościół s ta n ą ł po ra z p ierw szy w obec tru d n e g o p y ta n ia : co z etosu żydow skiego je st do p rzy ję cia w św ietle E w angelii Je z u sa C h ry stu sa? Co je st do pogodzenia z isto tą D obrej N ow iny, tzn. ta k ż e z isto tą m oraln o ści ch rz eśc ija ń sk iej? G odny u w agi je st fa k t, że m ało nak azó w zaliczono w te d y do tzw . necessaria, tzn. do n ak a zó w isto tn y ch , m ia ­ now icie: „P o w strzy m a n ie się od m ięsa ofiarnego, od k rw i, od duszonego oraz od p o rn eia ” (Dz 15, 28 n.). W brew n aciskom n ie k tó ry c h c h rz eśc ija n po­ chodzenia żydow skiego n ie zaliczono tu o brzezania, k tó re o dgryw ało isto tn ą ro lę ja k o zn a k p rzy m ierza i p rzynależności do n a ro d u w ybranego. A św. P a ­ w eł poszedł jeszcze d a le j: z listy necesarió w sk reślił p rze p isy p okarm ow e, a zostaw ił ty lk o zakaz porneia.

Co św. P a w e ł zalecił? N a m iejsce m ia ry z e w n ętrzn e j u sta n o w ił m ia rę

w ew n ętrz n ą, m ia rę serca, zasadę m iłości. Isto ta m oraln o ści ch rześcijań sk iej polega w ięc n a m iłości, k tó rą św. P a w e ł n az y w a w p ro st „praw em C h ry stu sa ” (G al 6, 2). W szystkie p rz y k a z a n ia w y p ełn ian e są w m iłości (Rz 13, 8—10; G al 5, 14), a bez n iej n a w e t cno ty o b ra c a ją się w w a d y (por. 1 K or 13, 1—13). M iłość m usi w cielać się w n o rm y k o n k re tn e , gdyż ty lk o w te n sposób w p ły ­ w a n a życie. A le te k o n k rety z ac je, ja k w ym ien io n e p rze p isy p o k arm o w e lub obrzezanie, m ogą w p ew n e j chw ili stać się p rzeszk o d ą za m ia st pom ocą. W te­ d y trze b a je odrzucić, n a w e t i wów czas, gdyby m ia ły b ard z o czcigodną t r a ­ dycję, a „w ino” E w angelii „w lać w now e b u k ła k i” (por. Ł k 5, 39). K ościo­ łow i p o trzeb a o dw ażnych P aw łów , ab y n ie zaliczał do isto ty m oralności ch rz eśc ija ń sk iej tego, co je d y n ie je s t czasowo konieczną i pożyteczną k o n ­ k re ty z a c ją , lecz później sta je się m a rtw ą a r te rią , k tó rą życie p rzestało płynąć. O czyw iście n ie łatw o pow iedzieć, k ie d y te n m om ent nadszedł, i jeszcze tru d n ie j znaleźć k o n k re ty z a c je now e.

J a k K ościół w podobnych w y p ad k a ch p ostępow ał? Zaw sze gdy z e tk n ą ł się z now ym k ręg iem k u ltu ro w y m , sta w ał też w obec p y ta n ia : co z z a sta ­ n ych k o n k re ty z a c ji je s t do pogodzenia z E w angelią, a co nie? W tedy jed n e zw yczaje „chrzcił”, in n e odrzucał. In n y m i słow y: K ościół b ra ł b ardzo po ­ w ażnie z a sta n e k o n k rety z ac je, n ig d y nie o d rzu cał ich en bloc, ale też nie p rzejm o w ał bezk ry ty czn ie, lecz selektyw nie. J a k ą zasad ę tu stosow ał?

P y ta ją c ta k zdani je ste śm y n a re k o n stru o w a n ie i n a uogólnianie. Z ty m i z astrzeżen iam i m ożna je d n a k pow iedzieć, że K ościół p rzy jm o w a ł te k o n k re ­ ty z ac je (zw yczaje), k tó re b yły do pogodzenia z zasad ą m iłości, a to znaczy; z a firm a c ją godności osoby (pro persona); to le ro w a ł, co ju ż n ie całkiem zgodne było z m iłością, ale w d anych w a ru n k a c h je d n a k było m niejszym złem (praeter personam ); stanow czo odrzucał, co sprzeciw iało się m iłości, a ty m sam ym i godności lud zk iej (contra p erso n a m ). N ajw iększym p ro b le­ m em było zaw sze to, co stanow ić m oże przed m io t to le ra n c ji, a w ięc co je st

p ra e ter presonam . Z d a je się, że to też b y ły p rz y p a d k i najczęstsze, n ajż y w o t­

niejsze.

P rz y k ład e m m oże posłużyć pro b lem n iero zerw aln o ści m a łżeń stw a w m ło­ dym K ościele: C h ry stu s ja sn o pow iedział: „Co Bóg złączył, niech człow iek n ie ro złącza” (M t 19, 6). T ek st w ew angelii św. M ateu sza z a w iera klauzulę^ „Z w y ją tk ie m porneia’’ (M t 19, 9). O r y g e n e s kom en to w ał: „D la uniknięcia! gorszego zła” (PG 13, 1245). P odobnie, bo „dla życia w p o k o ju ” , św. P aw eł pozw olił, b y „stro n a n ie w ierzą ca” odeszła (por. 1 K o r 7, 15). W iedziano, że td p rzy p a d k i n ie o d p o w iad a ją zasadzie m iłości, ale d la „u n ik n ięcia gorszego zła’1 tolero w an o je, b y ra to w a ć człow ieka. M ożna w ta k ic h sy tu a c ja c h odw ołać siq

(13)

88

B I U L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

do p rzy k ła d u C h ry stu sa, k tó ry do cudzołożnicy po w iad a: „N ie p o tępiani cię”, jasn o d odając: „nie grzesz w ięc ej” (J 8, 11). G rzech został w ięc n az w an y po im ieniu. Nie u sp ra w ie d liw ia się go an i n ie upiększa. A le r a tu je się człow ieka n a tyle, ile w d an e j sy tu a c ji to je st m ożliwe.

Słusznie p o w iad a K. R a h n e r , że c h rz eśc ija ń stw o odznacza się sw oistą szerokością. Ze w szystkich religii m a n a jm n ie j k o n k re ty z a c ji, n a jm n ie j n a k a ­ zu je czy zakazuje, i ju ż w cale nie uto żsam ia się ty lk o z je d n ą k u ltu rą . Z a ­ k a z u je w łaściw ie ty lk o n ie w ia rę i egoizm, tj. p o w iad a „nie” w obec z a m k n ię­ cia się w sobie oraz w obec n ie w iary w to, że człow iek, b y t skończony, zdolny je st do p o zn a n ia N ieskończoności, że fin itu m ca p a x in fin iti est.

B. P o b y t k s. p r o f . d r L. R o o s a

N astęp n y m m o ra listą z u n iw e rsy te tu w M oguncji, k tó ry n a zaproszenie A TK b aw ił w Polsce, b y ł prof, d r L o th a r R o o s — k ie ro w n ik K a te d ry E ty k i S połecznej, k tó ry w ygłosił w d n iu 15 listo p ad a 1977 r. w A T K odczyt pt.

A k tu a ln o ść k a to lic k ie j n a u k i społecznej.

Z daniem p re le g e n ta pew ne fa k ty z 1974 r. (o b rad y D nia K ato lik ó w w M önchengladbach, a n k ie ta dzien n ik a „R h ein isch er M e rk u r”) b y ły o k az ją u ja w n ie n ia zw iększonego za in te re so w an ia w R F N k ato lic k ą n a u k ą społeczną. U p o d sta w tego z jaw isk a prof. R o o s u p a tru je , po ok resie niezw ykle d y n a ­ m icznego rozw oju, p o ja w ien ie się p y ta ń i w ątpliw ości co do sensu i celo­ w ości nieograniczonego rozw oju, a ta k ż e w y ra źn y c h oznak kry zy su k u ltu r y przem ysłow ej. W śród szerszego ogółu zaczęto sobie u św ia d am iać fa k t (rów ­ nież dzięki k o m u n ik a to m „K lubu R zym skiego”), że rozw ój m a sw oje g ranice, ogólną zależność w szy stk ich od w szystkich oraz o grom ną złożoność system u gospodarczo-społecznego w e w spółczesnym św iecie, a ty m sam ym jego po ­ datność na aw arie.

W tra k c ie p o sz u k iw an ia sposobów z a rad ze n ia p o w sta łej sy tu a cji, w obec b ra k u in n y c h d o k try n , n a rozgłosie zy sk ała szkoła fra n k fu r c k a (H. M a r ­ c u s e ) i teologia po lity czn a (J. B. M e t z). A le i ta o sta tn ia nie w niosła p ropozycji zadow alający ch , gdyż — p rz y n a jm n ie j w p ie rw o tn y c h sfo rm u ło ­ w an ia ch — o g ran iczała się raczej do n e g a ty w n ej oceny istn iejący c h w a ­ ru n k ó w .

Do „o d k ry c ia” w ty m kontekście k ato lic k iej n a u k i społecznej przyczyniła się szeroka p o p u la ry z a c ja idei te j n a u k i i w y d a n ie w dużych n ak ład a ch społecznych en cy k lik p apieskich. Było ono też w y n ik iem n ara sta ją c e g o p rz e ­ św iadczenia, że sam p rag m a ty zm polityczny rez y g n u ją c y z zagadnień a k s jo ­ logicznych nie p o tra fi rozw iązać istn iejący c h problem ów .

A by sp ro sta ć n adziejom p o k ład an y m w k ato lic k iej n a u c e społecznej, w in n a ona w y jaśn ić n ie ty lk o drogę, ja k ą dochodzi do sw oich stw ierdzeń, lecz ta k że podać sposoby uzasadnienia. W inna zw łaszcza zbadać, ja k w jej w ypow iedziach w za jem n ie są p rzy p o rzą d k o w a n e elem e n ty teologiczne, filozo­ ficzne i em piryczne. W praw dzie za in te re so w an ia k a to lic k ą n a u k ą społeczną m a ją u sw oich p o d sta w rac z e j jej p rzy d a tn o ść p raktyczno-społeczną, aniżeli oryginalność, ty m n ie m n ie j w in n a ona u ja w n ić szczególnie w y raźn ie sw oje fu n d a m e n ty teologiczne, co — zdaniem prof. R o o s a — posiada szczegól­ n e znaczenie d la działalności o c h a ra k te rz e p rak ty c z n y m , gdyż u w y d a tn ia je j m otyw y p ły n ą ce z w iary . N ależyte u sta w ie n ie celów i sposobów, w łaści­ w ych te j gałęzi w iedzy, zapobiegnie je j ideologizacji.

P rzy o k re śla n iu specyfiki k ato lic k iej n a u k i społecznej należy przed e w szystkim m ieć n a uw ad ze isto tn e zadanie, ja k ie K ościół m a do spełnienia, tzn. p row adzenie ludzi k u zbaw ieniu. O no przynosi ch w a łę Bogu, a d o k o n u je się przez n aślad o w a n ie C h ry stu sa w służbie p o trze b u jąc y m — „ n a jm n ie j­ szym ”. Nie m oże n a to m ia st K ościół rościć sobie p re te n s ji do całościow ego k sz tałto w an ia i p la n o w a n ia św ieckich stosunków politycznych i społecznych, co n ajw y ż ej m oże je oceniać k ry ty cz n ie ratione peccati.

(14)

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

89

cych nie ty lk o je d n o stk i i jej o dniesienia do Boga, lecz ró w n ież sp raw ie d li­ w ych stosunków społecznych. P o w in ien je fo rm u ło w a ć w op arciu o p rz e ­ sła n k i b ib lijn e i o d w ołując się do niezb y w aln y ch w arto śc i ludzkich. Z asady te w in n y m ieć c h a ra k te r rac zej ogólny, p o zo staw ia jąc ich stosow anie w p r a k ­ ty ce w olnej decyzji lu d z k iej p ły n ą ce j z sum ienia. T en d e n cja do zb y t d o k ła ­ dnego o k re śla n ia ty c h w sk a z a ń może prow adzić, u ży w a jąc słów O. N e 11- -B r e u n i n g a, do tw o rze n ia tzw. „teologii z dop ełn iaczem ” (np. teologia rew o lu c ji, w yzw olenia itp.). W o k reśla n iu ty c h zasad K ościół p o w in ien ko ­ rzy sta ć z dośw iadczeń egzy sten cjaln y ch i in sty tu c jo n a ln y c h , k tó re pozw olą m u stw ierdzić, co je st isto tn e w p ro ce sac h społecznych, i odkryć, co je st w iążące.

W p róbie p rz e d sta w ie n ia te j sam ej p ra w d y ja śn ie j, p re le g e n t rz u c ił m yśl 0 k rzy ż o w a n iu się d w u d ró g pozn an ia: te j, k tó ra m a za p o d sta w ę teologiczną antropologię, a w ięc o bjaw ienie, zw łaszcza zaś p ra w d y o zbaw czym dziele C h ry stu sa, z d ru g ą o p a r tą n a dośw iadczeniu histo ry czn y m . T a o s ta tn ia o b e j­ m u je lu d zk ie w y siłk i odnośnie o rg an iz ac ji życia społecznego. D ośw iadczenie bow iem siebie ja k o isto ty m o raln ej im p lik u je ta k ż e w y m ia r społeczny, a w ięc dotyczy ró w n ież in sty tu c ji społecznych — z n a jd u je tu ta j zastosow anie „ p ra ­ w o n a tu ry ” , k tó re ze w zględu n a nieporozum ienie lep iej, w ed łu g p rele g en ta , byłoby n az y w ać „p ra w e m k u ltu r y ”.

W reszcie w o sta tn im p u n k cie sw ojego w y k ła d u p ro fe so r m oguncki z a ją ł się w y m ia ra m i społecznej działalności K ościoła, k tó ry re a liz u ją c sw oje re li­ g ijn e p osłannictw o, w in ie n sta ra ć się uczynić św ia t lepszym poprzez k o n ­ k r e tn e fo rm y działalności. P re le g e n t w sk az ał n a ta k ą m ożliw ość w trze ch zakresach.

P rz ed e w szystkim Kościół, w edług słów soboru, będąc „znakiem i ochroną tra n sc e n d e n c ji lud zk iej osoby”, m a obow iązek k ry ty k i w w y p ad k u , gdy za­ chodzi p rz e k re śla n ie czy re d u k o w a n ie te j tra n sc e n d e n c ji p rzez d o k try n y czy ideologie św ieckie o w yzw oleniu. M a on ukazyw ać, że k o n w erg en c ja św iec­ kiej i zbaw czej h isto rii je st eschatologicznym czynem Boga, d a re m synostw a (por. Rz 8, 14—17), a n ie w yłącznie w ytw orem ludzkiego w ysiłku. W za k res działalności K ościoła w chodzi też służba sp o łe cz n o -c h ary ta ty w n a, in sp iro w a­ n a przez w sk az an ia C h ry stu sa, a zaw sze k o nieczna ze w zględu n a p o trz e b u j jących. K ościół w reszcie m a p odaw ać odpow iednie w arto śc i i norm y, k tó re pow inien o k reśla ć zarów no w op arciu o p rze słan k i teologiczne ja k i o a n a li­ zę rzeczyw istości społecznej. To o sta tn ie n a strę c z a zaw sze n ajw ięk sz e tr u d ­ ności i je s t p rzy czy n ą niedoskonałości n a u k i społecznej oraz jej błędów.

T ak o k reślo n e z a d an ie K ościoła je st obecnie w dobie k ry zy su k u ltu ry przem ysłow ej n adzw yczaj pow ażne. L udzkość bow iem zn a la zła się znow u w o­ bec p ro b lem u sz u k an ia Boga, któ reg o porzu ciła w z a ra n iu d ziejów now o­ żytnych. O becnie u schyłku te j epoki k a to lic k a n a u k a społeczna pow innai p iln ie śledzić, w ja k i sposób człow iek dzisiejszy m oże n a jła tw ie j odkryć] c hrześcijańskiego Boga O b jaw ie n ia o raz co m oże z te g o O b jaw ie n ia zao fero ­ w ać ludzkości w jej obecnych tru d n o ściach . S tą d w łaściw ie ro zw ija n ie k a to ­ lick iej n a u k i społecznej je st zadaniem sto jący m przed K ościołem , który, zgodnie ze słow am i J a n a X X III, w in ie n ludzkości „ d a r n a u k i społecznej 1 d a r czynu społecznego”.

D łuższa d y sk u sja po re fe ra c ie toczyła się w okół n ie k tó ry c h zagadnień poruszonych w re fe ra c ie i p rzy czy n iła się do ich dokładniejszego w y jaśn ien ia i pogłębienia. M iało te ż m iejsce sp o tk an ie p ro fe so ra z p rac o w n ik am i i s tu ­ d e n ta m i k ie ru n k u m oralnego.

P rof. L. R o o s o dbył rów nież dłuższą podróż po Polsce, w ygłaszając odczyty d la stu d e n tó w Z ak ład u Socjologii K U L w L u b lin ie oraz w w yższycl se m in a ria ch d u ch o w n y ch : w K rakow ie, W rocław iu i N ysie oraz w O łtarze- w ie. Gość zw iedził te ż obóz k o n c e n tra c y jn y w M a jd a n k u i p rze b y w a ł na Ja s n e j G órze w Częstochow ie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zwrócono uwagę na synkretyzm pozytywizmu i jego od­ mienność w warunkach polskich: legalistyczne hasła pracy orga­ nicznej i pracy u podstaw, atakowanie tych

odbyła się w Krakowie sesja naukowa na temat mesjanizmu i sł owianofilatwa, poświęcona problematyce mesjanizmu i słowianofilstwa w Polsce, Francji i Rosji, od

Autor twierdzi, że dokonuje tu "kryty­ cznej rekonstrukcji" poglądów Brzozowskiego, gdyż jego teoria wiedzy nie została nigdzie wyłożona

Opis zjawiska, ze względu na jego specyfikę, powoduje konieczność budowania ca­ łości interpretacyjnej z materiału, którego członem konstruk­ cyjnym Jest

Artykuł Jest precyzyjnym opisem inscenizacji połączonym z analizą motywu jedzenia, rozbudowanego przez reżysera w sto­ sunku do tekstu wystawianych

Inicjatorem powołania pisma był Na­ czelny Instytut Akcji Katolickiej, a pierwszym redaktorem na­ czelnym został ks.. dr Stanisław

Autor do­ wodzi, że Witkiewiczowska metafizyka płci (wprost prowadząca do jego metafizyki) w wielu punktach styka się z tematem meta­ fizyki i walki płci, obecnym

1985/86 skład Dyrekcji Instytutu Literatury Polskiej nie uległ zmianie. Dyrektorem był nadal prof. Pelc, Literatury Romantyzmu - prof. Handke... Obowiązki kierownika