• Nie Znaleziono Wyników

Atomizm średniowieczny, który nie znał atomu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Atomizm średniowieczny, który nie znał atomu"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

P O L E M I

K I

I

R

E

F

L

E

K

S

J

E

A ndrzej Bednarczyk (W arszaw a)

ATOM IZM ŚREDNIOWIECZNY, KTÓRY NIE ZNAŁ ATOM U

H istorykom przyrodoznaw stw a nie je st zapew ne obca dw utom ow a m ono grafia K urda L assw itza (1848-1910), w której pierw szym tom ie odtw orzono dzieje idei atom istycznej1, obejm ujące okres od średniow iecza po czasy N ew to na2. T o w łaś­ nie Lassw itz po raz pierw szy ukazał, ja k dalece błędny był pogląd, iż w dziejach tej idei - zrodzonej u początków starożytności i przetrw ałej w ew olucyjnych przem ianach aż do końca X IX wieku - średniow iecze rzekom o znam ionow ało zerw anie naturalnej ciągłości rozw ojow ej i porzucenie w ygodnego atom istyczne- go schem atu w yjaśniania, co najwyżej zaś stanow iło w tej dziedzinie, podobnie ja k w w ielu innych, pozbaw ioną znaczenia epokę przejściow ą - m edium aevum . Lassw itz, autor pierw szej tego rodzaju m onografii, dokonał w szakże zaledw ie w stępnego i fragm entarycznego opisu tej postaci atom izm u, ja k a była charak tery­ styczna dla średniow iecza. W zględnie łatw y dostęp do dokum entów tekstow ych, które pozostaw ili w tam tych czasach przeciw nicy idei atom istycznej, i ogólnie dobra znajom ość tych dokum entów spraw iły, iż w ujęciu L assw itza punk t ciężko ­ ści spoczyw ał na argum entacji kierow anej przez A rystotelesa i scholastyków przeciw ko atom izm ow i, w łaściw a zaś jeg o pozytyw na charakterystyka zajęła stosunkow o niew iele m iejsca w jeg o m onografii. Od czasów jej w ydania prow a­ dzono oczyw iście badania nad średniow iecznym atom izm em (zarów no fizycz­ nym , ja k i geom etrycznym ) i ogłaszano przedstaw iające rezultaty tych badań studia i artykuły. N ie było w szakże opracow ania o charakterze przeglądow ym , któreby kreśliło ogólny obraz idei atom istycznej w jej średniow iecznym etapie rozw ojow ym . W ażna zm iana w tej dziedzinie poznania historycznego dokonała

(3)

się za spraw ą B ernharda Pabsta, autora wydanej przed kilkom a laty nowej m ono­ grafii pośw ięconej teoriom atom istycznym łacińskiego średniow iecza3. Różnice m iędzy stanem poznania średniow iecznego atom izm u, utrw alonym w m onografii Lassw itza, a stanem odzw ierciedlonym w m onografii Pabsta m ożna ująć - na podstaw ie przeprow adzonych przez tego ostatniego rachunków - liczbowo: Las- switz znał pięciu przedstaw icieli atom izm u (s. 4), Pabst zaś znalazł ich aż osiem ­ nastu, nie licząc zw olenników atom izm u geom etrycznego (s. 6).

W ybrany przez Pabsta dla jeg o książki tytuł zaw iera inform ację, iż autor ten dokonał podw ójnego w yboru przez zastosow anie kryterium czasow ego i geogra- ficzno-kulturow ego: badania nad atom izm em ograniczył do średniow iecza (górną granicę tej epoki stanowi, w edle niego, 1400 rok), nadto do średniow iecza ukształ­ tow anego przez panujące w Europie tam tych czasów w arunki społeczne, polity­ czne i kulturow e; przez ów czesną religię, filozofię i ideologię w ogóle. I w ybór ten był w obu przypadkach racjonalny. A lbow iem Pabst w zam ierzeniu swym rozszerzał nasze poznanie atom izm u średniow iecznego i pozostaw iał poza grani­ cami sw ych zainteresow ań średniow ieczny atom izm arabski, który w tam tych czasach przybrał w ielce osobliw ą postać i niew iele m iał cech w spólnych z atom i­ zm em europejskim ; atom izm arabski czasów średniow iecza został ju ż zresztą wcześniej poddany badaniom , których wyniki zawarto w kilku m onografiach4. Tytuł książki Pabsta zaw iera - oprócz tych dw óch inform acji - innego rodzaju i nieporów nanie od nich w ażniejszą trzecią inform ację (czy też raczej dezinform a­ cję): przedm iotem badań stały się w niej teorie atom istyczne. A tym czasem , jak sam autor w e W stępie przyznał, śledził on dzieje „korpuskularystycznego ujęcia m aterii”, które przedstaw iał jak o „pogląd ( Vorstellung), iż w szystkie ciała składają się z najm niejszych, potencjalnie niezależnych od siebie cząstek, które we w szel­ kich przebiegających w przyrodzie procesach pozostają niepodzielne i niezm ienne pod w zględem ilościow ym , m ieszając się zaś bądź układając się obok siebie, tw orzą ciało, po którego rozpadnięciu się nadal istnieją niezależnie od siebie. Nie tyle idzie przy tym o to, że cząstki te są absolutnie niepodzielne, co raczej o to, że w procesach przyrodniczych zawsze się zachow ują ja k coś, co jest jednością (.Einheit); tylko w tym znaczeniu m ożna także np. w spółczesne ujęcie m aterii określać jeszcze m ianem atom izm u” (s. 2).

W przedstaw ionej przez Pabsta charakterystyce atom izm u (nazyw anej przezeń „jednoznaczną”, s. 109), który w istocie okazał się korpuskularyzm em (a więc czym ś zupełnie odm iennym od historycznie ukształtow anej w starożytnej Grecji postaci atom izm u), stosunkow o najm niejsze w ątpliw ości, zarazem jed n ak pew ien niepokój, budzi ostatni elem ent tej charakterystyki. O tóż autor, rozpoczynając badania nad atom izm em średniow iecznym , zaraz na w stępie przejaw ił niepojętą troskę (będącą przejaw em anachronicznego, bo ahistorycznego ujęcia dziejów ) o

(4)

Atomizm średniowieczny, który nie znał atomu 113 to, by sposób pojm ow ania przezeń atom izm u tam tych odległych czasów m ożna było rozciągnąć na „w spółczesne ujęcie m aterii”, które rów nież pragnąłby określać (nie sposób w szakże odgadnąć, jak ie było źródło tej potrzeby) tym sam ym m ianem atom izm u.

T rudno też tu nie zw rócić uwagi na inne stosunkow o niew ielkiego znaczenia nieporozum ienie pow stające za spraw ą tytułu książki Pabsta. Term in niem iecki

A to m th e o r ie- t o , form alnie rzecz biorąc, „teoria atom u” czy raczej „teoria budow y atom u” . N ie ulega najm niejszej w ątpliw ości, iż żadna ze znanych dotychczas starożytnych i poznanych dzięki Pabstow i średniow iecznych koncepcji atom isty- cznych nie w yjaśniała w ew nętrznej budow y atom u jak o ciała, nie zasługiw ałaby bow iem na historyczne m iano koncepcji atom istycznej. Ani naw et D em okrytow a idea am erów , ani naw et E pikurow a idea m inim ów nie m iały w istocie nic w spól­ nego z teorią budow y atom u5. P rzedm iotem w szystkich koncepcji (bądź teorii) atom istycznych była - aż do końca X IX wieku - budow a m aterii, struktura tego, co stanowi tw orzyw o ciał m akroskopow ych, nie zaś budow a atomu.

I trzecia w reszcie kw estia stosunkow o niew ielkiej wagi: opatryw anie nazw ą „teoria” - idei, luźnych pom ysłów , które pow zięto w dziedzinie średniow iecznego przyrodoznaw stw a (czy też raczej w dziedzinie średniow iecznej filozofii). Zabieg taki w ydaje się naganny zw łaszcza w ów czas, gdy po jeg o zastosow aniu zostaje um ieszczony na karcie tytułow ej książki napis: A to m th e o r ie n d e s la te in is c h e n M itte la lte r s .P rzejaw ia się w tym, ja k w olno sądzić, brak refleksji m etodologicznej nad przedm iotem badań, należącym do dziejów nauki. W yjaśnijm y, uprzedzając inform acje zaw arte w niżej rozw ijanym spraw ozdaniu z lektury książki Pabsta, iż w relacjonow anych przezeń tekstach autorów średniow iecznych niezm iernie rzad­ ko m am y do czynienia z czym ś, co zasługiw ałoby na m iano koncepcji p rzyro dn i­ czej (czego m ożna się było zresztą spodziew ać), tj. w sposób w zględnie spójny i uporządkow any w yłożonego pom ysłu, rozw iniętej idei. N ajczęściej (choć niew y­ łącznie) Pabst natrafiał jedynie na ślad, iż badany przez niego autor używ ał term inu „atom ” bądź mniej lub więcej o bliżej nieokreślonych atom ach czy też cząstkach pisał; i takie przypadki Pabst nazyw ał teo ria m i!

A utor nowej książki o atom izm ie nie naraziłby się na drobne te uw agi kryty­ czne, gdyby swojej książce nadał np. tytuł G e s c h ic h te d e s A to m is m u s (bądź d e r A to m istik ) im la te in isc h e n M itte la lte r ,tj. przedstaw ił ją jak o opis dziejów w łaśnie atom izm u, nie zaś teoryj atom u, w średniow ieczu. P odobną m ożliw ość brał on pod uw agę, z żalem jednak trzeba przyznać, iż z niej zrezygnow ał. N ie chciał bow iem , by jeg o książkę łączyło jakiekolw iek podobieństw o z rozm achem zaplanow aną

(g r o s s a n g e le g t) m onografią Lassw itza. On sam natom iast zam ierzał przedstaw ić udział, jak i mieli liczni m yśliciele średniow ieczni w rozw oju atom izm u, stając się autoram i teorii, w edle których rzeczy są zbudow ane z atom ów . Z astosow aniem

(5)

liczby m nogiej „teorie atom u” chciał on uczynić poglądow ym fakt, iż atom izm w średniow ieczu nie byłjednolitym system em pojęciow ym (einheitliches Gedanken- system ), lecz w ystępow ał w postaci różnorodnych i nacechow anych sw oistością prób (A nsätze) (owe próby bądź przyczynki zostały nazw ane teoriam i), funkcję zaś jedynego łącznika m iędzy nim i pełniła idea atom u (A tom idee). „Idea atom u - pisał P abst - je st przy tym w ygodnym (griffig) określeniem tego, co z w iększą ścisłością naukow ą m ożna by określić jako «korpuskularystyczne ujęcie m aterii»” (s. 2); fragm ent wstępu, w którym Pabst w yjaśniał, jak sobie w yobrażał owo „korpuskularystyczne ujęcie m aterii”, przytaczaliśm y ju ż poprzednio. I tu rodzą się pow ażniejsze wątpliw ości dotyczące tytułu książki, przede w szystkim jed nak Pabstow ej koncepcji atom izm u. A zatem książka Pabsta nie traktuje - wbrew tytułow i - ani o teoriach atom u, ani naw et o atom izm ie, lecz jej treścią stał się przegląd odm ian, w jakich w ystępow ało w średniow ieczu korpuskularystyczne ujęcie m aterii; i należało o tym uprzedzić w tytule. Rzecz jedn ak w tym , iż Pabst w dokonyw anym przez siebie przeglądzie ow ych „teoryj atom u” nie odróżniał w yraźnie praw dziw ego atom izm u od korpuskularyzm u. Do samej zresztą jego charakterystyki korpuskularyzm u zakradło się kilka błędów. 1) W korpuskulary- zm ie nie m a nic do rzeczy w ielkość cząstek; nie m uszą być one „najm niejsze” (co by to m ogło znaczyć?) i w istocie nim i nie są, skoro podlegają dzieleniu - dzieleniu naw et w nieskończoność (K artezjusz). 2) G dyby określenie „najm niejsze” należa­ ło interpretow ać w taki sposób, iż cząstki te są niepodzielne, drugie zdanie charakterystyki Pabsta (cząstki nie są absolutnie niepodzielne, a zatem nie są „ilościow o niezm ienne”) pozostaw ałoby w sprzeczności ze zdaniem pierw szym . 3) Jeśli cząstki nie są niepodzielne, to nie m ogą „zachow yw ać się ja k coś, co jest jed n o ścią” . 4) C echa niepodzielności atom ów , podnoszona przez zw olenników

koncepcji atom istycznej, nie pozostaw ała w żadnym zw iązku z w ielkością ato­ mów. M ów iąc najkrócej i najprościej - atom jak o rozciągły tw ór cielesny - był niepodzielny nie dlatego, że okazał się tak m ały, iż nie sposób go ju ż było podzielić, lecz dlatego, że niepodzielność, tj. niezm ienność, była najistotniejszą jeg o cechą jako praw dziw ego bytu, za jaki mieli go pierw si atom iści, poczynając od D em o- kryta; na tym zresztą polegała najgłębsza istota atom izm u. Oto racja, dla której skonstruow ana przez Pabsta charakterystyka korpuskularyzm u nie m ogła objąć atom izm u w znaczeniu ścisłym . 5) Istnieje w szakże inna jeszcze racja, dla której to się nie stało: w charakterystyce tej zabrakło drugiego (obok atom u) kategorial- nego pojęcia atom istycznego - pojęcia próżni.

Trudno było, rzecz jasna, w ram ach jed neg o opisu zarazem tw ierdzić, że atom z natury swej je st niepodzielny i że istnieją podzielne cząstki; że przestrzeń szczelnie w ypełniają rozpadające się cząstki i że atom y poruszają się w próżni, która stanowi w arunek ich ruchu. Należało, jak się zdaje, zaraz na w stępie starannie

(6)

Atomizm średniowieczny, który nie znał atomu 115 odróżnić atom izm od korpuskularyzm u, nie zaś program ow o je m ylić i zacierać m iędzy nim i różnice; należało zrekonstruow ać oba te m odele, następnie zaś - podczas dokonyw ania przeglądu koncepcji atom istycznych w szerokim znaczeniu - przeprow adzić ich typologizację i w sposób jedn oznaczny zaliczać do jed n eg o bądź drugiego typu.

O gólny w stęp, w którym znalazła się przedstaw iona charakterystyka koncepcji na poły atom istycznej, na poły zaś korpuskularystycznej, w ydaw ałby się n ajw ła­ ściw szym m iejscem do teoretyczno-m etodologicznych rozw ażań nad stosunkiem łączącym atom izm fizyczny z atom izm em geom etrycznym (zw anym niepo praw ­ nie m atem atycznym ). Ten ostatni stał się w późnym średniow ieczu ko ncepcją dom inującą; jeśli w tam tych czasach toczyły się ożyw ione dyskusje w okół atom i- zm u, to dotyczyły one w łaśnie atom izm u geom etrycznego. Pabst pośw ięcił atom i- zm ow i tem u nieco m iejsca w dalszych partiach swojej książki, nie dostrzegł jed n ak w ażnego problem u, który pow staw ał na styku koncepcji atom istycznej, w ystępu ­ jącej w dw óch tych odm ianach, np. w jakiej m ierze argum entację na rzecz atom izm u geom etrycznego m ożna stosow ać do atom izm u fizycznego; czy m o żli­ wy je s t przekład z języ k a geom etrycznego na języ k fizyczny w ram ach ogólnie pojm ow anej koncepcji atom istycznej; czy w ogóle istnieją głębsze p ow iązania m iędzy tym i dw iem a odm ianam i atom izm u. Pabst żadnej z tych w ątpliw ości nie podniósł i żadnego z pow stających tu problem ów m etodologicznych nie p róbow ał naw et rozw iązyw ać.

C zęść pierw szą przedstaw ianej książki (s. 7 -2 0 ) w ypełnił popularno-podręcz- nikow y przegląd atom istycznych koncepcji starożytności (Leukip, D em okryt, Epikur), oparty n a literaturze w tórnej6. M im o iż w starożytnej nauce o p rzyrodzie koncepcją pierw szoplanow ą był atom izm w znaczeniu ścisłym (atom izm dem o- krytejski), Pabst część tę opatrzył, rzecz paradoksalna, tytułem : P rzegląd staro żyt­ nych teorii korpuskularystycznych. W części tej znalazło się nadto dw ustronicow e om ów ienie wyłożonej w Tim aiosie Platonow ej koncepcji korpuskularystycznej, którą autor w sposób całkow icie chybiony nazw ał atom izm em (A tom istik) geom e­ trycznym . Po pierw sze, koncepcja ta należy do nurtu korpuskularystycznego (nie zaś do atom izm u) i to w łaśnie ona m ogłaby być przedstaw icielką ow ego zapo w ia­ danego w tytule korpuskularyzm u, gdy tym czasem zgoła opacznie została n azw a­ na atom izm em . Po w tóre - przedm iotem ow ego rzekom ego atom izm u nie staw ały się obiekty geom etryczne, lecz były nim ciała fizyczne. O pisyw ane p rzez P latona cząstki przybierały w praw dzie postać praw idłow ych brył geom etrycznych, bryły te stanow iły w szakże tw orzyw o elem entów , z których z kolei były zbudow ane ciała; w literaturze z zakresu historii nauki m ianem atom izm u geom etrycznego określa się zupełnie inną koncepcję.

(7)

W części pierw szej znalazły się nadto dw ie w zm ianki o przedstaw icielach korpuskularyzm u: perypatetyku Stratonie z Lam psaku (3 4 0 -2 6 8 ) i lekarzu Askle- piadesie z Bitynii (150-91). Poglądy obu tych autorów znam y jed y n ie napo dstaw ie okruchów św iadectw tekstow ych i stanow cze rozstrzygnięcia w kwestii ich przy­ należności do jednego bądź drugiego nurtu (atom izm u bądź korpuskularyzm u) są tu nie na m iejscu7. K uriozalna zaś okazała się opinia Pabsta o A sklepiadesie, zdradzająca całkow ity brak zm ysłu historycznego u niem ieckiego autora; zaw ie­ rający ją fragm ent m ożna też traktow ać jak o próbkę jeg o stylu pisarskiego: „D er entscheidende Fortschritt gegenüber den Atom isten dürfte darin bestehen, dass A sklepiades echte «chem ische» V erbindungen annahm . Durch die unaufhörlichen Z usam m enstösse der K orpuskeln zersplittern diese in zahllose B ruchstücke; aus den Splittern bilden sich durch A neinanderhaften die sichtbaren Körper. Die V erbindungen können som it völlig neue Eigenschaften aufw eisen” (s. 18). Nie sposób - po pierw sze - pojąć, dlaczego wedle Pabsta (albow iem nie w edle A sklepiadesa) cząstki m uszą się rozpaść, by dopiero z ich odłam ków mogły pow stać ciała m akroskopow e, po wtóre - dlaczego skoro pow stają „praw dziw e” zw iązki chem iczne, określenie „chem iczne” ujm uje się w cudzysłów i dlaczego owe zw iązki czy też zaledw ie pow iązania m ają być chem iczne; po trzecie - o żadnym odkrytym przez Pabsta „postępie” nie m ożna tu m ów ić, ju ż bow iem D em okryt w iedział, iż skupisko atom ów m a inne w łasności niż atom y pojedyncze, własności tych nie nazyw ał jednak „chem icznym i” .

Do owej części pierw szej, pośw ięconej koncepcjom starożytności, trafił rów ­ nież Galen. Zastosow any przez Pabsta zabieg redakcyjny m ógłby się na pierw szy rzut oka w ydać obiecujący. R zecz w tym, że Galen był przekonanym i program o­ w ym antyatom istą i jeg o traktaty lekarskie stanow ią przebogate, dotychczas w szakże w pełni nie w ykorzystane źródło inform acji o atom izm ie w ogóle, zw łaszcza zaś o próbach jeg o stosow ania w m edycynie. N iestety, Pabst owych kryjących się w G alenow ych tekstach testim oniów nie dostrzegł (m ogłyby się one zresztą stać przedm iotem oddzielnej rozpraw y), wdał się natom iast w pow ierz­ chow ne, m ało przekonujące i nie prow adzące do żadnych określonych rozstrzyg­ nięć rozw ażania nad pojęciem elem entu.

C zęść druga książki, nosząca tytuł P rzenikanie do średniow iecza w iadom ości o starożytnym atom izm ie (s. 2 1-56), zaw iera krótki opis łacińskich źródeł, z których m yśliciele w czesnego średniow iecza czerpali w iadom ości o koncepcjach atom istycznych rozw iniętych w starożytności. Zdani byli oni, jak w iadom o, tylko na przekazy pośrednie, na rozproszone w pism ach starożytnych autorów w iado­ m ości doksograficzne, skoro ju ż w III—IV wieku oryginalne dokum enty tekstow e atom istów uległy całkow item u unicestw ieniu. U legł rów nież zapom nieniu języ k grecki, toteż jed y n e dostępne w tam tych czasach inform acje z zakresu atom izm u

(8)

Atomizm średniowieczny, który nie znał atomu 117 kryły się w dziełach autorów łacińskich. P abst w ystąpił tu z w ażną tezą, iż dzięki nim zarys starożytnego atom izm u był ju ż znany, zanim w końcu X II wieku przełożono z greckiego i arabskiego na łacinę traktaty przyrodnicze A rystotelesa (s. 2 1 -2 2 ). Do grupy owych autorów łacińskich należał przede w szystkim L u kre­ cjusz. P rzetrw ałe do naszych czasów dw a rękopisy jeg o poem atu d ydaktycznego De rerum natura pow stały w IX wieku, w X i X II w ieku zaś trzy katalogi biblioteczne w ym ieniały to dzieło, nie m a w szakże żadnych dow odów , iż dokonała się jeg o recepcja w średniow ieczu. W grupie tej znalazł się rów nież C yceron, którego dzieła okazały się w średniow ieczu raczej potencjalnym niż rzeczyw istym źródłem wiedzy o atom izm ie, pozostał bow iem jed en tylko ślad ich lektury, pochodzący dopiero z X II wieku. Do grupy tej zaliczył Pabst także C halcydiusza (IV wiek), w spółczesnego mu gram atyka S erw iusza i ojców K ościoła. W toku referow ania poglądów Laktancjusza uczynił Pabst zaskakującą uw agę dotyczącą rozciągłości atom u. O tóż Laktancjusz nie potrafił sobie w yobrazić, by atom y gładkie m ogły utw orzyć spoiste ciało, zabrakło by im bow iem niezbędnych do tego łączników w ytw arzających m echaniczne sprzężenie. G dyby zaś funkcję ow ych łączników m iędzy atom am i m iały pełnić w yrostki, w które były w yposażane, nie byłyby atom y te niepodzielne, oczyw istą bow iem ich częścią staw ały się owe w yrostki, łatw o nadto zapew ne odpadające. W edle Pabsta pow stająca tu trudność spraw iła, iż uczeni średniow ieczni odm aw iali atom om rozciągłości i przedstaw iali je jak o punkty (s. 34). W ydaje się, iż Pabst jest w błędzie; m otyw nierozciągłości atom ów wystąpił w średniow iecznych dyskusjach z A rystotelesow ym kontynuali- zm em , był charakterystyczny dla atom izm u geom etrycznego, nie m iał zaś nic w spólnego z atom izm em fizycznym .

Przegląd łacińskich źródeł, które dostarczały w średniow ieczu w iadom ości o starożytnym atom izm ie, zam knęła w ielce użyteczna synopsis. Z estaw iono w niej inform acje o zachow anych testim oniach dokum entujących tę koncepcję, testim o ­ nia te zaś zgrupow ano w edle kryterium rzeczow ego, a więc - testim onia dotyczące przedstaw icieli, głów nych zasad, pojęcia atom u, ruchu atom ów , pow staw ania ciał i świata.

C zęść drugą książki zakończyło zestaw ienie dostępnych w średniow ieczu w iadom ości oP latonow ej koncepcji korpuskularystycznej. C h alcy d iu szp rzeło ży ł Tim aiosa jedynie częściow o i przekład jeg o nie objął tekstu zaw ierającego elem en­ ty owej koncepcji. P ew ne inform acje o niej znajdow ały się natom iast w dodanych przez tłum acza kom entarzach, które nie m ogły w szakże zastąpić bezpośredniego obcow ania z kom pletnym tekstem . N ieporów nanie pełniej odtw orzył koncepcję P latona pochodzący z Afryki platonik A pulejusz (II wiek); w ażne uzupełnienia znalazły się także w interpolacjach do dzieła K asjodora. C zerpana z tych o praco­ wań w ie d z a - m im o dużej popularności przełożonego przez C halcydiusza na łacinę

(9)

P latonow ego T im a io sa - okazyw ała się, w edle Pabsta, dla średniow iecznego czytelnika niew ystarczająca, by ten mógł na jej podstaw ie pojąć, iż styka się z korpuskularystyczną koncepcją m aterii, przysw oić ją sobie i sprzyjać jej dalszem u rozpow szechnianiu się (s. 53). Spośród innych pochodzących ze starożytności ujęć korpuskularystycznych była znana koncepcja lekarska w spom inanego poprzednio A sklepiadesa z Bitynii. W iadom ości o jego poglądach przechow ały się w sporzą­ dzonym przez pochodzącego z Afryki C aelia A ureliana (fi. 450) przekładzie dw óch traktatów lekarskich lekarza-m etodyka Sorana z Efezu (fi. 120). Przekład ten nie był w szakże szerzej znany w średniow ieczu - odnotow ały go, gdy był ju ż w połow ie zdekom pletow any, jedynie dw a katalogi biblioteczne w IX i X wieku. W edle ogólnej obserw acji Pabsta, kończącej drugą część jeg o książki, atom izm dem okrytejsko-epikurejski był w średniow ieczu znacznie lepiej znany niż u k ształ­ tow ane w starożytności koncepcje korpuskularystyczne (s. 56).

C zęść trzecia książki Pabsta, zatytułow ana P o ję c ie a to m u p r z e d m io te m tr a d y ­ c ji w e w c z e s n y m ś r e d n io w ie c z u (s. 57 -7 8 ), zaw iera opis dziejów pojęcia atom u, o którym pam ięć przetrw ała m. in. dzięki encyklopedii Izydora z Sewilli (560-636). N iem ało uw agi pojęciu tem u pośw ięcił Izydor w swym dziele, z należytym też stopniem szczegółow ości odtw orzył jego rozw ażania nasz autor. Pow staje natu­ ralne pytanie, ja k ą postaw ę zajm ow ał Izydor wobec atom izm u. W edle Pabsta był on bezstronnym , rejestrującym znany mu, zastany stan rzeczy, encyklopedystą, który ani nie zw alczał, ani nie bronił przedstaw ianych poglądów , lecz ograniczał się jed y n ie do inform ow ania o nich (s. 62). W ielka popularność jeg o encyklopedii spraw iła, iż na długie lata stała się ona głów nym źródłem wiedzy o tym , czym jest atom . Podobną funkcję pełniły rozpow szechnione w nieco późniejszych czasach (V II-V III wiek) w szelkiego rodzaju anonim ow e słow niki rejestrujące hasło „atom ”, które jednakże w dziedzinie atom izm u, podobnie ja k i w innych dziedzi­ nach były przejaw em ubożenia wiedzy naukow ej. Pierw sze objaw y zaham ow ania tej negatyw nej tendencji wystąpiły na przełom ie V III-IX wieku. N a okres ten przypadła działalność H rabana M aura (780 -85 6), który m ateriał do sw ego traktatu

D e u n iv e r s o czerpał z encyklopedii Izydora; rów nież w sw ym innym dziele, D e c o m p u to, okazał się takim sam ym ja k on kom pilatorem i zasłużył się jed y n ie w upow szechnianiu idei atom istycznej. Ideę tę pojm ow ano zresztą w tam tych cza­ sach szeroko i w sposób w ielce nieokreślony, np. z atom ów, tj. niepodzielnych cząstek, było zbudow ane ciało, słońce8, m owa, ilość i czas. C echa charakterysty­ czna om aw ianego tu okresu w dziejach pojęcia atom u polega na tym , iż jakkolw iek od V II do X I wieku pojęcie to stało się stosunkow o dobrze znane (jako pojęcie atom u fizycznego), budziło ono jednak zainteresow anie przede w szystkim w aspekcie leksykalnym , nie zaś fizykalnym , w yjaśniano, jak pisał Pabst, co oznacza

(10)

Atomizm średniowieczny, który nie znal atomu 119 „atom ”, nie próbow ano zaś zgoła rozstrzygać, czy tw ór określany tym m ianem rzeczyw iście istnieje (s. 78).

W części czw artej, najkrótszej w całej książce (s. 7 9 -8 4 ) - P o ję c ie a to m u i s ta r o ż y tn y a to m izm w r o z w in ię ty m ś r e d n io w ie c z u - autor zam ierzał w yjaśnić, w jaki sposób słow niki tych czasów opisyw ały atom i czy w arstw a w ykształcona znała atom izm starożytny; po w ykonaniu tego zadania m iał się zająć w dalszych częściach swej książki odtw arzaniem sw oistych dla średniow iecza koncepcji korpuskularystycznych. Słow niki nie przyniosły w szelako niczego now ego - pow tarzały w iadom ości zaczerpnięte z dzieła Izydora, iż atom był najm niejszą, niew idoczną i niepodzielną cząstką cielesną. Z najom ość zaś głów nych zasad starożytnego atom izm u (oparta na kilku źródłach), była, w edle Pabsta, dobra w X II wieku, w ykorzystyw ano ją zaś tylko do tego, by rozw inąć krytykę atom izm u i zdecydow anie go odrzucić. Przedm iotem krytyki były nie tyle sam e atom y, co raczej teza przypisująca przypadkow i istotne znaczenie w pow staniu dobrze urządzonego świata, przecząca zaś zaplanow anem u aktow i stw orzenia i boskiej opatrzności (s. 84).

N ajobszerniejszą z kolei piątą część książki Pabst opatrzył tytułem R e n e s a n s a to m izm u w X II w ie k u(s. 85-213). G łębokie przem iany, ja k ie się dokonały w życiu um ysłow ym II połow y X I wieku, ogarnęły rów nież dziedzinę przyrodniczych zainteresow ań. Spraw iły one, iż w X II wieku poznanie przyrody cechow ał w yraźnie się zaznaczający naturalizm , Pabst zaś w sw ym opisie ów czesnego ujm ow ania św iata w taki sposób rozłożył akcenty, iż ujęcie to m ożna by naw et nazw ać (z pew ną przesadą) deistycznym (s. 85). Jest rzeczą oczyw istą, iż atom izm znalazł w nim dla siebie najw łaściw sze m iejsce. A utora nie zajm ow ał w istocie m echanizm owych dokonujących się przem ian, przeczył, iżby ich przyczyną był kontakt z przyrodniczą nauką arabską za pośrednictw em coraz liczniej pow stają­ cych przekładów , skłonny był raczej przem iany te w yjaśniać ujaw niającym się spontanicznie na zachodzie Europy zaciekaw ieniem problem am i przyrodniczym i, które zaspokajała m. in. nauka arabska. O kres owych przem ian i u kształtow ana w nich nauka o przyrodzie miały, w edle autora, cechy oryginalności, które zachow ały aż do połow y X III wieku, do czasów , gdy dziedzictw o A rystotelesow e zostało przejęte przez łaciński Zachód (s. 87).

W pierw szych partiach części piątej Pabst pow rócił do sw ych w cześniejszych i darem nych prób zm ierzających do tego, by w G alenow ym pojęciu elem entu odnaleźć odpow iednik atom u bądź cząstki. Próby takie z góry m uszą być, dodajm y, skazane na niepow odzenie, um ieszczono bow iem w jednej płaszczyźnie ujęcie kw alitaty w istyczno-kontynualistyczne (G alen) i ujęcie atom istyczne, m ające - w swej m odelow ej postaci - charakter ilościow y i dyskretny; zabiegi takie w ydają się też bezużyteczne z poznaw czego punktu widzenia. Ł atw o się o tym przekonać,

(11)

śledząc rozw ijane przez autora opisy (w ogóle interesujące) koncepcji odkrytych w łacińskim przekładzie (dokonanym przez A lfana z Salerno) traktatu D e natura hom inis N em ezjusza z Em ezy (IV wiek) i w Pantegni lekarza K onstantyna A frykańczyka (1010-1087).

R ów nie chybiona, jak porów nyw anie galenizm u z atom izm em , okazuje się decyzja Pabsta, by w nurcie atom istycznym um ieścić koncepcje pow zięte przez A delarda z Bath (1070-1146). Przypadek sprawił, że dw ie te błędne, naszym zdaniem , decyzje m ają w spólne źródło, tj. usiłow ano porów nyw ać koncepcję opisującą przestrzenną strukturę ciągłą z koncepcją opisującą przestrzenną stru­ kturę dyskretną. O tóż w dokonanej przez Pabsta krótkiej rekonstrukcji poglądów przyrodniczych A delarda znalazł się ponad w szelką w ątpliw ość opis ruchu anty- perystatycznego, czego autor ten zdawał się nie zauw ażać. Pojęcie zaś ruchu antyperystatycznego jest, jak w iadom o, charakterystyczne d la w szelkich konty- nualistycznych,antyatom istycznych, zarazem jednak korpuskularystycznychujęć. Z aliczenie poglądów A delarda do atom izm u stanowi taki sam błąd, jak określenie m ianem atom isty K artezjusza. Przykłady te kolejny raz dow odzą, iż Pabst nie odróżnia, ja k zresztą sam się do tego przyznaw ał we Wstępie, atom izm u od korpuskularyzm u.

O bszerny fragm ent (s. 107-132) tej części książki Pabst pośw ięcił W ilhelm ow i z Conches (1080-1154), którego koncepcję nazyw ał korpuskularystyczną, zara­ zem dodając, iż nic jej nie łączyło z dem okrytejskim atom izm em , i upierając się jednocześnie przy tym, że w jego, Pabsta, znaczeniu W ilhelm był atom istą (s. 109). Znaczne rozm iary tego fragm entu m ają sw ą przyczynę nie w now ości i w adze poruszanych w nim kwestii, lecz są skutkiem nieuporządkow anego Pabstow ego w ykładu, pełnego nieznośnych powtórzeń. N a w stępie autor ten przedstaw ił jak o własne odkrycie, iż W ilhelm ow a koncepcja podlegała rozw ojow i i w pełnej redakcji w ystąpiła dopiero w D ragm atikon (1149), gdy tym czasem W ilhelm był od początku do końca, jak to zresztą m ożna zauw ażyć w opisach Pabsta, zw olen­ nikiem poznanej za pośrednictw em K onstantyna A frykańczyka (czerpiącego ze źródeł arabskich, pozostających pod wpływ em Galena) tetradow ej teorii elem en­ tów, użytkow nikiem pojęciaczęści hom oiom erycznej (którego Pabst nie rozpoznał ukrytego za W ilhelm ow ym term inem „om iom ira”) i innych tradycyjnych pojęć. Cztery te elem enty, odm ienne jakościow o, były zbudow ane z rów nie odm iennych jakościow o cząstek, które - zależnie od tego, do jakiego elem entu należały - były zatem obdarzone jakością ciepła, zimna, suchości i w ilgotności. Cząstki te p odle­ gały, ja k się zdaje, dzieleniu w nieskończoność, czem u Pabst przeczył. W edle niego cząstki te odznaczały się niepodzielnością, W ilhelm odm ów ił im bow iem rozciągłości i przekształcił w punkty. D otyczące tej kw estii w yjaśnienia Pabsta w ydają się niew ystarczające, pow ierzchow ne, cały zaś jeg o w yw ód nieprzekonu­

(12)

Atomizm średniowieczny, który nie znał atomu 121 jący (s. 122-124): nierozciągłym punktom m iałyby przysługiw ać elem entow e jakości zm ysłow e, z których w szystkie były dane za pośrednictw em zm ysłu dotyku! D o tych kilku idei sprow adzała się w ykładana przez Pabsta na wielu stronach W ilhelm ow a koncepcja korpuskularystyczna. Gdy zaś idzie o atom izm w znaczeniu ścisłym - koncepcję dem okrytejsko-epikurejską - W ilhelm atom istą nie był, zdecydow anie bow iem przeczył istnieniu próżni (s. 126). N a pytanie, do jakiego zatem nurtu należałoby zaliczyć W ilhelm ow ą koncepcję, m ożna odp ow ie­ dzieć krótko - był to korpuskularyzm o charakterze kw alitatyw istyczno-konty- nualistycznym , jaki m ożna odkryć w koncepcjach przyrodniczych A rystotelesa, tj. od korpuskularyzm u np. K artezjusza różnił się tylko tym , iż cząstki, o których pisał W ilhelm , m iały jakościow ą określoność, drobiny zaś znane z pism K artezju ­ sza cechow ała jedy nie rozciągłość.

Z a godną uwagi i pouczającą w ypada uznać konkluzję, którą P abst kończył swe rozw ażania o koncepcji W ilhelm a z C onches. D ow odzi ona raz jeszcze, iż autorow i tem u jest całkow icie obcy zm ysł historyczny; w sw ych badaniach histo­ rycznych zajm uje on postaw ę, którą zaczęto przezw yciężać ju ż przed stu laty. Przytaczam y ow ą konkluzję w wersji oryginalnej, by nie pozbaw iać jej licznych subtelności językow ych i pojęciow ych: „A nsonsten bleibt zu konstantieren, dass bei W ilhelm erstm al einige entw icklungsträchtige G edanken auftreten. E r nim m t eine begrenzte Anzahl von G rundstoffen an und ordnet jed em E lem ent eine bestim m te A tom sorte zu, w elche T rägerin der (chem ischen) E igenschaften dieses Elem ents ist. H ierin stim m t W ilhelm s Position m it der D altons überein, d er im 19. Jh. die m oderne A tom lehre begründete. N atürlich soll dam it w eder ein historischer Z usam m enhang [,v;c/] postuliert noch der im m ense Fortschritt des naturphiloso­ phischen D enkens, der sich in D altons T heorie m anifestiert, geleugnet w erden” (s.

131-132).

N a linii rozw ojow ej w ielce niejednorodnych koncepcji, które P abst nazyw ał atom izm em , znalazł się zatem W ilhelm z C onches i naznaczył ją sw ym daleko sięgającym w pływ em . P rzebiegała ona dalej poprzez kom entarz pochodzący z C am bridge, do którego pow ód dał anonim ow em u autorow i sw ym traktatem M ar- tianus C apella (V w.). N a linii tej znalazł się rów nież W incenty z B eauvais (1 1 8 4-126 4), ulegający w pływ om W ilhelm a. W ypada jed n ak zaznaczyć, iż u P absta konstruującego ow ą linię rozw ojow ą kryterium w yróżniającym koncepcje um ow nie i niedokładnie nazyw ane przezeń atom istycznym i nie je st całościow y garnitur cech w łaściw ych tym koncepcjom , lecz funkcję takiego kryterium pełnią w yrw ane z garnituru tego cechy pojedyncze. Toteż P abst ow ą linię rozw ojow ą dw unastow iecznego atom izm u m ógł poprow adzić poprzez H ugona ze św. W iktora (1 100-1141) tylko dlatego, iż scholastyk ten - by zaznaczyć w szechm oc B oga - form ułow ał sw oistą zasadę zachow ania m aterii, której podporządkow yw ała się

(13)

przyroda, nie podlegały jej zaś akty Boga. D odajm y, iż pom ysły H ugona ze św. W iktora Pabst nazw ał atom izm em i opatrzył zdum iew ającą uw agą, iż atom izm ten - w śród średniow iecznych teorii - m iał najsilniej w yrażone cechy m echanistyczne (s. 151).

A tom izm odkrył Pabst rów nież w poglądach Piotra A belarda ( 1 0 7 9 - 1 1 4 2 ) , atom izm ten w ystępow ał tu w szelako w odm ianie geom etrycznej. Abelard, rozu­ m ując, w edle Pabsta, przez analogię, przeniósł ujęcie atom istyczne z geom etrii do nauki o przyrodzie i odpow iednikam i punktów uczynił niepodzielne cząstki ciał. Pabst nazyw ał to jasnym opow iedzeniem się (B ekenntnis) po stronie idei atomu. A utor ten w ystępow ał zarazem ze zgoła niepojętą interpretacją rzekom o atom isty- cznych poglądów A belarda: „N a podstaw ie ścisłej korelacji m iędzy punktam i a «atom am i» [dlaczego akurat tylko w tym przypadku słow o «atom » ujęto w cudzysłów ?] należy następnie w yciągnąć w niosek, że te ostatnie - w równej m ierze jak «odpow iadające» («anliegend») im punkty - w ypada traktow ać jak o nieroz- ciągłe, a przy tym z pow odu ich małości (K leinheit) - za niepodzielne” (s. 154). N arzuca się tu pytanie: czy A belardow e atom y dlatego były, w edle Pabsta, niepo­ dzielne, że przysługiw ała im cecha nierozciągłości, czy też dlatego, że przysługi­ wała im cecha m ałości? W arto przy tym zw rócić uw agę, iż - ściśle rzecz biorąc - jeśli o czym ś się orzeka, iż jest małe, to przypisuje mu się zarazem cechę rozciągłości - nie m ożna być m ałym , nie będąc rozciągłym . M im o tych w szystkich osobliw ości rzekom ego atom izm u A belarda um ieścił Pabst tego filozofa w grupie kontynuatorów W ilhelm a z C onches (s. 157).

W pływ y W ilhelm a autor ten dostrzegł rów nież w w ydanym przez V. C ousina anonim ow ym traktacie De generibus et speciebus, który zaliczył do „najtrudniej­ szych [?] tekstów atom istycznych średniow iecza” (s. 158) i lokalizow ał na tej sam ej, przebiegającej przez tw órczość filozoficzną W ilhelm a, linii rozw ojow ej atom izm u. D ługie rozw ażania o rzekom o atom istycznym charakterze koncepcji rozw ijanych w tym traktacie Pabst zam knął rów nie dziw nym , jak w szystkie form ułow ane przezeń ogólne sądy o atom izm ie, w nioskiem , iż „idea atom u została tu zaangażow ana do w yjaśnienia tego, co w ciele nazyw a się ilością, nie zaś tego, co w ciele nazyw a się jak o ścią” (s. 160).

T eodoryk z C hartres ( ? - l 156) wraz z pow ziętym i przez siebie ideam i stanow ił, w edle Pabsta, łącznik m iędzy m inionym etapem rozw ojow ym atom izm u a przy­ szłym i, najbardziej, jak pisał Pabst, spójnym i koncepcjam i atom istycznym i śred­ niow iecza. A utor ten ow e idee atom istyczne odnalazł w kom entarzu Teodoryka do biblijnego opisu stw orzenia świata, w którym akt ten był objaśniany w sposób zgoła przyrodzony. Teodoryk-atom ista, podobnie ja k jeg o poprzednicy, łączył tetradow ą teorię elem entów z korpuskularystycznym ujęciem ciała, przy czym teorię tę poddaw ał, jeśli m ożna ufać obserw acjom P absta9, w ażnym i interesują­

(14)

Atomizm średniowieczny, który nie znał atomu 123 cym m odyfikacjom . Sprow adzał bow iem T eodoryk jak o ścio w ą odm ienność (cię­ żar i tw ardość) każdego z czterech elem entów do stopnia zagęszczenia budujących elem ent cząstek i zw artości w ystępujących m iędzy nim i sprzężeń (s. 171). Pabst w tekście T eodoryka nie odkrył w szakże żadnych napom ykań o próżni i dodaw ał, iż, jeg o zdaniem , w rozw ijanych przez scholastyka w yjaśnieniach pojęcie próżni było zbyteczne. Trudno znów pojąć, w jaki sposób Pabst potrafiłby pogodzić charakterystyczny dla każdego elem entu stopień gęstości ( Verdichtungsgrad, s. 171) z nieobecnością w tw orzyw ie elem entu przynajm niej próżni interstycjalnej (s. 172).

Teodoryk z C hartres w yw arł wpływ na anonim ow ego autora traktatu sporzą­ dzonego przez angielskiego kopistę i noszącego tytuł D e elem entis. Pow stał on w latach 1190-1200 i obejm uje kilka pism o charakterze przyrodniczym ; w swej pierw otnej, kom pletnej postaci zbiór ten traktow ał, ja k się zdaje, o całym św iecie podksiężycow ym . A nonim , odtw arzając w istocie tetradow ą teorię elem entów , kroczył śladam i Teodoryka, w prow adził jed n ak godną uwagi zm ianę: różnice dzielące elem enty pod w zględem własności ów A nonim sprow adził do różnic w charakterze ruchu tw orzących elem enty cząstek. Sprow adzał zatem jak o ścio w ą różnorodność zjaw isk do ruchu, jak im poruszają się cząstki (s. 182). R ów nież ruchem w yjaśniał m echanizm tych zjaw isk, np. palenie się ciała stałego polegało, w edle niego, na tym, iż m iędzy jeg o cząstki przenikały poruszające się w chara­ kterystyczny sposób cząstki ognia, rozprzęgały je i w praw iały w podobny do w łasnego ruch. W iele innych zjaw isk w yjaśniał A nonim w taki sposób, w y ko rzy ­ stując sw oją koncepcję korpuskularystyczną, np. w ysychanie, parow anie, tw orze­ nie się chm ur i deszczu, pow staw anie płom ienia, działanie sypiącego iskram i krzem ienia i in. Ów schem at w yjaśniający stosow ał on rów nież do grup zjaw isk zrodzonych przez ruch charakterystyczny dla atom ów , które budow ały pozostałe elem enty - ziem ię, pow ietrze i wodę.

W raz z autorem książki o dziejach atom izm u w średniow ieczu zbliżam y się powoli do końca ich pierw szego długiego etapu rozw ojow ego, w krótce bow iem czynnikiem ham ującym rozwój idei atom istycznej okaże się poznaw ana i przy­ sw ajana w coraz liczniej sporządzanych łacińskich przekładach z greckiego filo ­ zofia perypatetycka. Pierw szym jej zw iastunem był przekład D e genera tio ne et corruptione, którego istnienie w II połow ie X II wieku pośw iadczał (jako jed yn y) pow stały około 1150 roku kom entarz do Isagoge Johannitiusa i przypisyw any B artłom ieniow i z Salerno. Z anim w szakże nastąpił głów ny atak ze strony zw olen­ ników A rystotelesa przeciw ko znacznie rozpow szechnionem u w tam tych czasach ow em u nieokreślonem u atom izm ow i, stał się on w X II wieku przedm iotem kry­ tyki, która w yszła zarów no ze strony K ościoła, ja k i z kręgów naukow ych.

(15)

Przebieg ow ych sporów odtw orzył Pabst w części VI swej książki (s. 2 14 -235). Z krytyką w ychodzącą z założeń teologiczno-dogm atycznych K ościoła w ystąpił W alter ze św. W iktora (przeor od 1173 roku), kierując ją przeciw ko W ilhelm ow i z C onches. N aukow ą natom iast krytykę atom izm u zapoczątkow ała rozw ijająca się przede w szystkim w T oledo i podjęta na w ielką skalę działalność przekładow a tekstów arabskich i greckich. Dzięki w ybitnym tłum aczom poznano nie tylko arabskie traktaty przyrodnicze, lecz także pism a arabskich arystotelików , w końcu zaś dzieła sam ego A rystotelesa, a wraz z nim i, rzecz jasna, dzieła H ipokratesa, G alena i Ptolem eusza. Jakkolw iek proces upow szechniania się i asym ilacji pozna­ w anych przekładów cechow ała pew na bezw ładność, w krótce jed n ak zaczerpnięte z dzieł A rystotelesa argum enty zaczęto w ykorzystyw ać w dyskusjach ze zw olen­ nikam i atom izm u. W cześniej w szakże ow ą argum entację poznano na podstaw ie łacińskich przekładów piszących w języku arabskim perypatetyków . Przykładów perypatetyckiej krytyki atom izm u dostarczył Pabstow i piszący po arabsku Żyd Salom on ben Jehuda ibn G ebirol, zw any A w icebronem (10 2 0 -1 0 7 0 ) i żyjący w Egipcie Ż yd-lekarz Isaak ben Salom on Israeli (8 4 5-9 40 ). Pierw szy za punkt w yjścia krytyki brał A rystotelesow e pojęcie kontinuum , pozostając, ja k się później okazało, daleko w tyle za sw ym m istrzem w spraw ności operow ania nim , drugi z a ś - te o r ię elem entów w redakcji A rystotelesa i G alena, w spierając się jed n o cześ­ nie pojęciem kontinuum . D w a inne przykłady pokazują, w jaki sposób rozw ijano krytykę atom izm u w pism ach oryginalnych, pow stających w E uropie, których autorzy czerpali w szakże wzory z traktatów arabskich perypatetyków . Z a jeden z tych przykładów m oże służyć traktat D e elem entis (pow stał w okresie 1160-1170) autorstw a M ariusa, drugim zaś był L ib er de naturis inferiorum et superiorum (pow stał w okresie 1175-1200) A nglika D an ielaz M orley, który dzieło sw e napisał po pow rocie z T oledo do ojczyzny. C echa charakterystyczna krytyki rozw iniętej przez M ariusa polegała nie tyle na tym, iż wziął on za punkt w yjścia teorię elem entów i operow ał perypatetyckim pojęciem m ieszaniny, co raczej na przepro­ w adzonym przezeń dow odzie, iż próżnia nie istnieje. Do dow odu tego m ógł się on uciec, poznaw szy uprzednio (w prost bądź za pośrednictw em A rabów ) A rystotele­ sow ą argum entację dotyczącą próżni, przy czym przedm iotem dow odu była nie tylko p różnia zw arta, lecz także próżnia interstycjalna. Z kolei D aniel, odrzucając m ożliw ość istnienia atom ów , przyjął za podstaw ę A rystotelesow ą koncepcję kon­ tinuum i m im o iż w teorii elem entów pozostaw ał pod w pływ em W ilhelm a z C onches, w zbraniał się w elem encie dostrzegać niepodzielne korpuskuły, trakto­ wał go jak o jednolite pod w zględem jakościow ym ciało, które poddaw ało się dzieleniu w nieskończoność. Tak oto w raz z coraz pełniejszym i głębszym pozna­ w aniem spuścizny piśm ienniczej A rystotelesa zm ieniał się także stosunek ów czes­ nych filozofów do koncepcji atom istycznej.

(16)

Atomizm średniowieczny, który nie znał atomu 125 W części V II (s. 2 3 6 -2 7 0 ) książki Pabsta Teorie atom istyczne w łacińskim średniow ieczu odtw orzono dzieje atom izm u, obejm ujące początek X III w ieku. A sym ilacja A rystotelesow ej nauki o przyrodzie spraw iła, iż pow stały w ielce niesprzyjające warunki do rozpow szechniania, tym bardziej zaś do rozw ijania koncepcji atom istycznej. N a początku tej części autor zw ięźle przedstaw ił stosu­ nek A rystotelesa do atom izm u. W iększość zaw artych w jeg o pism ach argum entów była skierow ana przeciw ko atom izm ow i w znaczeniu ścisłym , ja k np. argu m en t z niem ożności istnienia próżni, nie zaś przeciw ko koncepcji, która by przypom inała średniow ieczny korpuskularyzm . Podw ażały natom iast ów korpuskularyzm (jeśli jeg o zw olennicy upierali się przy niepodzielności cielesnych cząstek) argum enty z podzielności kontinuum w nieskończoność, zarazem zaś z trudem daw ały się z nim pogodzić hylem orfizm i A rystotelesow a koncepcja m ieszania się.

M im o potężniejących w pływ ów filozofii perypatetyckiej atom izm nie tracił sw oich zw olenników , czego dow odem m ógł być pochodzący z O ksfordu rękopis anonim ow ego poem atu dydaktycznego C arm en de m undo et p a rtibu s (pow stał m iędzy 1200 a 1230 rokiem ). Jego autor rozw ijał w nim idee zaczerpnięte z D ragm atikon W ilhelm a z C onches i podtrzym yw ał koncepcję korpuskularystycz- ną na przekór znanej mu zresztą krytyki atom izm u autorstw a A rystotelesa. N iep o ­ dzielnym cząstkom zw anym przezeń atom am i, w ystępującym w nieskończonej liczbie i czterech odm ianach (odpow iadających elem entom ) przypisał jak o ścio w ą odrębność (s. 246). Co w ięcej, zaw arł w sw oim poem acie dydaktycznym u zasad ­ nienie (odtw orzone zresztą przez Pabsta) tezy o istnieniu atom ów , które w ypada uznać za cechę w yróżniającą ów utwór.

Z upełnie inny charakter m iała opisana przez Pabsta koncepcja atom istyczna R oberta G rosseteste (1168-1253), pochodząca z jeg o traktatu D e luce. Jakkolw iek traktat ten dotyczy w istocie zagadnień przyrodniczych, pojaw iła się w nim - ja k rzecz tę przedstaw iał Pabst - geom etryczna odm iana atom izm u; cały w szakże w yw ód tego autora, uzasadniający charakter atom istyczny koncepcji R oberta, spraw ia w rażenie sztucznie skonstruow anego. Podobnej, pseudoatom istycznej interpretacji poddał Pabst pojęcie ciepła w traktacie R oberta D e calore solis. O pisyw any z kolei przez R oberta w traktacie D e generatione sonorum m echanizm pow staw ania dźw ięku m iał, w edle Pabsta, polegać na tym , iż w uderzonym ciele zaczynały drgać jeg o zew nętrzne części, w osobliw y zaś ruch drgający w padały najdrobniejsze części czy też cząstki ow ego ciała. W osobliw ym tym ruchu cząstka taka naprzem ian rozciągała się i skracała, zarazem zaś cieniała i g rubiała (s. 268). P rzykład ten w sposób w yrazisty pokazuje, ja k dalece czym ś nieokreślonym okazyw ało się w ujęciu Pabsta nie tylko to, co nazyw ał on atom izm em ; naw et pozostaw iające więcej swobody interpretacyjnej pojęcie korpuskularyzm u traciło ju ż resztki jednoznaczności.

(17)

W raz z nadejściem w połow ie X III wieku epoki całkow itego panow ania arystotełizm u zaczął słabnąć i zanikać nurt ideowy w średniow iecznej nauce o przyrodzie, który P abst określał zam iennie m ianem atom izm u bądź korpuskulary- zm u. Opisy epizodycznych jeg o naw rotów w XIV w ieku w ypełniły V III część (s. 2 7 1 -3 1 6 ) noszącą tytuł Idea atom izm u w późnym średniow ieczu książki tego autora. A tom izm czternastow ieczny w ystępow ał w dw óch odm ianach: geom etry­ cznej i fizycznej. W ypada w szakże tu z całym naciskiem podkreślić (nie uczynił tego bow iem Pabst), iż były to całkow icie obce sobie koncepcje i nie istniały m iędzy nim i żadne przejścia. K oncepcję geom etryczną rozw ijało czterech m yśli­ cieli, niew iele się w istocie różniąc w swych poglądach: H enryk z Harclay (1 270-131 7), W alter Catton (1 285-1344), G erard O donis (7 -1 3 4 9 ) i M ikołaj Bonet (7-1343). A tom izm geom etryczny ukształtow ał się w podejm ow anych przez nich próbach przeciw staw iania się A rystotelesow em u kontynualizm ow i, w dem onstrow anych licznych dow odach, iż kontinuum zbudow ane je st z punktów. Zm ierzali oni do w yjaśnienia, w jaki sposób z pozbaw ionych rozciągłości punktów m oże pow stać rozciągłe kontinuum ; takiej w łaśnie m ożliw ości przeczył A rystote­ les, tw ierdząc zarazem , iż operacja składania tego, co nierozciągłe, zaw sze dostar­ czy w rezultacie tego, co nierozciągłe. P rzedm iotem tej koncepcji nie były zgoła ciała; nie była też ona poddaw ana przez jej tw órców próbom ekstrapolacji, w których usiłow ano by ją zastosow ać do św iata fizycznego. Zw olennicy atom izm u geom etrycznego uciekali się w argum entacji na rzecz tej koncepcji do rozm aitych w ybiegów , np. G erard O donis uznał za przypadek całkow icie m ożliw y, iż „przód” jedn ego punktu styka się czy też raczej się zlew a (zgodnie z przyjm ow anym przez A rystotelesa w arunkiem , iż rzeczy wtedy tylko utw orzą kontinuum , gdy ich granice będą stanow ić jedność) z „tyłem ” innego punktu, tw orząc prostą itd., nie traktując zarazem owych stron jak o części, których m ieć nie m oże nierozciągły punkt. W takim przypadku owe dw a punkty zajm ow ały dw a różne m iejsca (nie zaś jedno, które zazw yczaj zajm ow ały dw a doprow adzone do zetknięcia się punkty) i w zięte łącznie stawały się czym ś większym od każdego z nich, czymś, co w ten sposób zyskiw ało rozciągłość (s. 281).

A tom izm geom etryczny nie był w istocie jed no litą koncepcją, stanow ił on raczej zbiór sztuczek i w ybiegów stosow anych w polem ikach z perypatetykam i. Ć w iczyły one um ysł i pom agały usuw ać spraw iające zw olennikom atom izm u geom etrycznego trudności, na które natykali się oni w ow ych polem ikach i które m iały rów nie sztuczny i w ym yślony charakter, co sam e te wybiegi. Pabst znaczenia atom izm u geom etrycznego upatryw ał w tym , iż dzięki niem u została utorow ana droga ku koncepcji odradzającej atom izm fizyczny, której autorem był M ikołaj z A utrecourt (1300-1369); filozofow i tem u Pabst pośw ięcił ostatni ju ż większy fragm ent swej książki (s. 285-306).

(18)

Atomizm średniowieczny, który nie znał atomu 127 R ozw ijając tę koncepcję, M ikołaj nie tyle poszukiw ał, w edle Pabsta, w łasnych oryginalnych rozw iązań w dziedzinie nauki o przyrodzie, co raczej próbow ał w sposób pośredni w ykazać niew ystarczalność rozw iązań A rystotelesow ych w tej dziedzinie, innym i słowy - usiłow ał przeciw staw ić w łasne poglądy (nacechow ane jed y n ie pew nym praw dopodobieństw em ) przyrodniczem u system ow i A ry stotele­

sa. M ikołaj, przystępując do rozw ijania swej koncepcji atom istycznej, sform u ło ­ w ał zasadę, którą m ożna by nazw ać zasadą stałości istnienia, z pozoru jed y n ie przypom inającą starożytny praw zór now ożytnej zasady zachow ania m aterii. O tóż stw orzony świat cechuje doskonałość, która byłaby m niejsza, gdyby coś zarów no przestało istnieć, ja k i zaczęło istnieć; zm iana taka naruszyłaby d osk on ałą harm o­ nię panującą m iędzy rzeczam i, z których każda istnieje ze w zględu na inną, dla każdej zaś z nich stan istnienia stanowi w iększe dobro niż stan nieistnienia. M ikołaj znał też inną zasadę zachow ania: nie m a pow staw ania i ginięcia w znaczeniu absolutnym ; pow staw anie i ginięcie rzeczy polega jed y n ie na łączeniu się i rozłączaniu budujących ją części, tymi zaś częściam i były znajdujące się w ruchu w iecznie istniejące atom y. O dkryte przez M ikołaja atom y w niew ielkim jedn ak stopniu okazały się podobne do atom ów D em okryta, M ikołaj obdarzył je bow iem , w edle Pabsta, cecham i jakościow ym i, toteż istniały np. atom y zim ne i ciepłe, białe i czarne. A zatem zm iany jakościow e, jakim podlegała rzecz, dokonyw ały się w taki sposób, iż budujące ją atom y określonej jakości były w ypierane przez atom y innej jakości. Ciało tw orzyły tedy dw ojakiego typu atom y: stanow iące je g o osno­ wę, innym i słowy - substancję, istotne i niezbędne dla całości, oraz atom y pełniące funkcję akcydensów . W nętrze ciała zbudow anego z atom ów nie stanow iło plenum , które uniem ożliw iałoby ruch ow ym atom om , a zatem zachodzenie w ciele ja k ic h ­ kolw iek przem ian (odw ołanie się do ruchu antyperystatycznego M ikołaja nie zadow alało). N ie był on też skłonny uznać poglądu o istnieniu próżni zw artej (za pom ocą tego pojęcia atom iści starożytni wyjaśniali zjaw isko ruchu), pow ołując się na św iadectw o dośw iadczenia, iż przyroda unika próżni. P oprzestał zatem M ikołaj na obdarzeniu ciał próżnią interstycjalną, która nie tylko pozostaw iała dostatecznie w iele sw obody poruszającym się w sw oim zbiorow isku atom om , lecz także um ożliw iała ruch ciałom w pow ietrzu bądź w wodzie. Ruch jed n eg o atom u bądź ciała nie stawał się przyczyną ruchu pozostałych atom ów bądź ciał, do jak iego m usiałoby dojść, gdyby ciała te tkwiły w plenum . Za pom ocą pojęcia próżni interstycjalnej M ikołaj w yjaśniał nie tylko ruch w ogóle, lecz także takie konkretne procesy, jak zagęszczanie się bądź rozrzedzanie, w zrost, czyli pow iększanie się ciała. O w o pojęcie próżni interstycjalnej przesądzało o tym , iż, w edle Pabsta, M ikołajow y atom izm okazał się - wśród średniow iecznych odm ian atom izm u - najbliżej spow inow acony z praw dziw ym , starożytnym atom izm em dem okrytej- skim (s. 305).

(19)

T ego rodzaju spostrzeżenie dotyczące jednej cechy w yrw anej z garnituru licznych i bardzo różnych cech, którym i m ożna opisać porów nyw ane przez Pabsta koncepcje, nie m a większej w artości poznaw czej. Obie one m ają inne pochodze­ nie, inną strukturę pojęciow ą, pełnią inne funkcje w yjaśniające, inaczej rozw iązują kw estie szczegółow e; starsza koncepcja m a charakter ilościow y i m echanistyczny, now sza należy, ja k się zdaje, do nurtu kw alitatyw istycznego.

Z aangażow anie się zajm ującego stanow isko finitystyczne M ikołaja w polem i­ ki z kontynualistyczną koncepcją A rystotelesa znalazło w yraz w sposobie pojm o­ w ania przezeń przestrzeni geom etrycznej. M iała ona charakter dyskretny, który nadaw ały jej w yróżnione w niej punkty; w nich tylko m ogło się znaleźć w praw ione w w yobrażony ruch indivisibile, które odległość m iędzy punktam i pokonyw ało m om entalnie. Z aznaczająca się różnica szybkości m iędzy dw om a poruszającym i się indivisibile pow staw ała w taki sposób, iż jed n o z nich częściej niż drugie spoczyw ało w ow ych w yróżnionych punktach przestrzeni i pozostaw ało za tam ­ tym w tyle. Pabst poprzestał na takim opisie M ikołajow ego pojęcia przestrzeni, gdy tym czasem - sądząc na podstaw ie całokształtu św iadectw tekstow ych - M ikołaj zdaw ał się przenosić strukturę przestrzeni geom etrycznej na przestrzeń fizyczną i w ow ych w yróżnionych punktach-m iejscach przestrzeni um ieszczał atom y jak o rozciągłe ciała m ikroskopow e, które skokiem trw ającym jeden m om ent pokonyw ały odległość dzielącą dw a m ożliw e do zajęcia przez nie m iejsca.

Jako ostatni przedstaw iony w książce Pabsta m yśliciel średniow ieczny, który reprezentow ał, w edle tego autora, atom izm , w ystąpił John W y clif (13 30 -138 4); zw iązki W yclifa z atom izm em zauw ażył dotychczas zaledw ie jeden autor (w końcu X IX w ieku) - w ydaw ca jeg o dzieł. A tom izm fizyczny W yclifa w ystępuje od przypadku do przypadku na m arginesie jeg o rozw ażań nad atom izm em geom e­ trycznym , nie ma charakteru sam odzielnego ani wyrazistej postaci. M . in. W y clif sądził, iż liczbą (i w ielkością?) budujących świat atom ów m ożna m ierzyć jeg o rozległość, z czego należy w nosić, iż w yobrażał on sobie św iat jak o plenum .; inny zresztą w yw ód w niosek ten potw ierdza. W yclif nie w ykorzystyw ał np. pojęcia próżni (jak to czynił M ikołaj z A utrecourt) przy w yjaśnianiu procesu gęstnienia bądź rozrzedzania się ciał. O tóż dochodziło do tych przem ian w ów czas, gdy atom y innego, rzadszego ciała, np. pow ietrza, przenikały m iędzy atom y podlegającego ow ym zm ianom ciała bądź ciało to opuszczały (s. 311). Jeszcze wyraźniej w ystą­ piło na jaw przyw iązanie W yclifa do św iata w ypełnionego szczelnie ciałam i, gdy w zbraniał się uznać, jak tw ierdził Pabst, argum entu (upatrując zapew ne w tym paradoksu), iż zm iana m iejsca dokonana przez pojedyncze ciało spraw iała (i zakładała), że ruch ogarniał całe plenum , podporządkow ując się zasadzie antype- rystazy. W yjściem z trudności teoretycznych, jak ie rodził ruch dokonujący się w plenum , m iałby być, rzekom o wedle W yclifa, ruch wirowy, o którym sam Pabst

(20)

Atomizjn średniowieczny, który nie znał atomu 129 sądził, iż ruch taki, zachodzący w plenum , nie rozprzestrzeniałby się na całość ośrodka. M ylił się i Pabst, i W yclif (jeśli tak rzeczyw iście sądził), ja k dow odzi tego hipoteza kosm ogoniczna K artezjusza, operująca pojęciem ogarniających całość św iata sław nych w irów i ruchu antyperystatycznego. W iry ow e były w yw oływ ane i kształtow ane w łaśnie przez ruch antyperystatyczny. W reszcie W yclif, który pozostaw ał zw olennikiem A rystotelesow ej teorii elem entów , posługiw ał się po ję­ ciem atom u (jakkolw iek, dodajm y, z teoretycznego punktu w idzenia było ono tu całkow icie zbyteczne), w yjaśniając m echanizm przejścia jak ościow eg o jed neg o elem entu w drugi; m iało ono polegać na tym, iż atom jed neg o elem entu (nie ulegając unicestw ieniu) przybierał form ę substancjalną innego elem entu i w raz z innymi podobnym i atom am i tw orzył jeg o budulec. Tych kilka podniesionych tu kwestii w yczerpuje w istocie to, co Pabst nazyw ał W yclifow ą koncepcją atom i- styczną. A utor ten nie był pew ien, czym w istocie były W yclifow e atom y - czy były to cząstki, które w przem ianach (Pabst pisał - „procesach chem iczny ch”), jakim ulegały ciała, zachow yw ały odrębność, czy też były to podstaw ow e skład­

niki (G rundbausteine) o charakterze ilościow ym , m inim a elem entów , które p od ­ daw ały się w yodrębnieniu w toku osobliw ie przebiegającego procesu dzielenia. Sposób, w jaki W yclif opisyw ał proces m ieszania się i w arunki, które m usiały być przy tym spełnione, w skazują, iż nie odszedł on daleko od A rystotelesow ej koncepcji m ieszania się, owe zaś atom y przybierały raczej tę drugą postać, tj. stawały się m inim am i elem entów (s. 315). Nie były więc one w istocie atom am i, lecz w ystępow ały jak o różnej wielkości drobne cząstki, których rozm iary spełniały warunki m ieszania się. Tego rodzaju obserw acje nie zniechęcały P absta do p o szu­ kiwań atom izm u fizycznego w traktatach W yclifa. Pocieszał się on m yślą, iż w edle tego filozofa (o którym pisał, iż był najbardziej - spośród średniow iecznych atom istów - przyw iązany do A rystotelesow ego pojęcia substancji) procesy m ie­ szania się m usiały najw idoczniej przebiegać na poziom ie w yższym niż poziom atom ow y (s. 316). I tak oto w raz z W yclifem odeszła w przeszłość, sądził Pabst, średniow ieczna epoka w dziejach atom izm u.

K siążkę Pabsta zam yka podsum ow anie rozw ażań autora nad średniow iecznym atom izm em (część IX, s. 3 1 7-326); w części tej podjął on m. in. próbę w ydobycia na jaw ogólnych praw idłow ości rozw ojow ych idei atom istycznej. A zatem w brew wciąż jeszcze rozpow szechnionem u poglądow i koncepcja, którą Pabst nazyw ał atom izm em , zyskała w tam tych czasach znaczną liczbę zw olenników i była szeroko znana. Jej popularność nie rozkładała się jed n ak w czasie rów nom iernie. N ajw yraźniej najw iększym pow odzeniem cieszyła się w latach 1100-1150, p rzy ­ swoili ją sobie w ów czas wybitni m yśliciele, jak np. A delard z Bath, W ilhelm z C onches, T eodoryk z C hartres i Hugon ze św. W iktora, co skłoniło P absta do określenia tej formy popularności m ianem ruchu atom istycznego. W sw ym en tu ­

(21)

zjazm ie dla atom izm u średniow iecznego autor ten posunął się tak daleko, iż napisał, że w pierw szej połow ie X II wieku tow arzyszyła mu pow szechna zgoda (allgem eine Zustim m ung), jak a nie stała się udziałem atom izm u w ciągu całej starożytności, jak a zaś na pow rót zaczęła mu tow arzyszyć dopiero w X V II wieku. Pabsta rów nież w tym przypadku zaw iódł zm ysł historyczny: porów nyw ał okres 50 lat z okresem dzielącym czasy D em okryta i L ukrecjusza (by tylko tym okresem się tu zadow olić), w którym idea atom istyczna nie tylko po prostu utrzym yw ała się przy życiu, lecz nadto była reprezentow ana w każdym kolejnym pokoleniu filozofów i rozw ijała się w sposób ciągły. Jakże m ożna rów nież porów nyw ać poem at dydaktyczny De rerum natura Lukrecjusza - obszerny, kom pletny dok u­ m ent tekstow y, zaw ierający pełny, zazw yczaj spójny wykład starożytnego atom i­ zmu, atom izm u, który m ożna by nazw ać m odelow ym , gdyby nie obecne w nim m odyfikacje Epikura - z napom ykaniam i o czym ś, co tylko Pabst nazyw ał atom i- zm em, bez w zględu na to, ja k częste i liczne były owe napom ykania.

W latach 1200-1250 A rystotelesow a nauka o przyrodzie zaczęła przenikać za pośrednictw em przekładów z arabskiego do kultury naukow ej tam tych czasów i stopniow o w ypierać ideę atom istyczną. D ruga połow a X III wieku przyniosła zw ycięstw o filozofii perypatetyckiej i zarazem pogrzebanie tam tej idei w niepa­ m ięci. D opiero w początkach XIV wieku - w reakcji na filozofię A rystotelesa - doszli do głosu krytycy jeg o koncepcji kontinuum i w istocie zapoczątkow ali w średniow ieczu nurt atom izm u geom etrycznego, w którym odrodziły się zarazem pew ne idee atom izm u fizycznego.

W okresie rozkw itu atom izm u głów ni jeg o przedstaw iciele byli przyrodniczo zorientow anym i filozofam i należącym i do szkoły w C hartres i lekarzam i ze szkoły lekarskiej w Salem o. Jeśli do reprezentantów atom izm u m ożna w tym okresie zaliczyć rów nież teologów , to okoliczność ta m ogłaby św iadczyć, w edle Pabsta, o znacznym rozpow szechnieniu się w ykształcenia przyrodniczego w średniow ie-Początek atom izm ow i w tym okresie niew ątpliw ie dały pochodzące ze staro­ żytności bezpośrednie bądź raczej pośrednie św iadectw a dotyczące tej koncepcji. Sprzyjały jej rozw ojow i nagle rozbudzone w XII wieku zainteresow ania zagad­ nieniam i przyrodniczym i, nadto nieobecność jeszcze w kulturze tam tych czasów A rystotelesow ej nauki o przyrodzie, która w późniejszej epoce w ystępow ała nie tylko w roli konkurentki atom izm u, lecz także gw ałtow nie go zw alczającej prze­ ciw niczki. D o ow ego rozkw itu w XII wieku m ogło jed nak dojść, wedle Pabsta, dlatego, iż sami średniow ieczni filozofow ie doszli do przekonania, że pew ne zjaw iska ująć m ożna najprościej za pom ocą w ynalezionego przez nich schem atu w yjaśniającego, który zarazem odkrywali w dokum entujących atom izm starożyt­ ny św iadectw ach tekstow ych. R óżne zresztą konkretne pow ody skłaniały ich do

(22)

Atomizm średniowieczny, który nie znał atomu 131 przysw ojenia sobie tego schem atu, toteż w ostatecznym rezultacie pow stała m no­ gość w ielce różnorodnych średniow iecznych koncepcji atom istycznych. Pow rót do atom izm u po okresie panow ania filozofii perypatetyckiej dokonał się za spraw ą atom izm u geom etrycznego, którego przedstaw iciele zakw estionow ali trafność A rystotelesow ej interpretacji kontinuum .

Z a cechę charakterystyczną ukształtow anego w średniow ieczu atom izm u w y ­ pada uznać jeg o najściślejsze pow iązania z tetradow ą teorią elem entów . W ięź ta polegała na tym, iż każdem u z czterech elem entów odpow iadała je d n a z czterech odm ian cząstek, które były obdarzone przypisyw anym i elem entow i w łasnościam i o charakterze jakościow ym (W ilhelm z C onches). W ięź ta m ogła także przybierać inną postać: u podłoża różnic dzielących elem enty, np. gęstości, leżały słabsze bądź silniejsze pow iązania m iędzy budującym i elem ent i pozbaw ionym i jak o ści czą­ stkam i (Teodoryk z C hartres) bądź mniej lub bardziej gw ałtow ny ruch własny składających się na elem ent atom ów (autor D e elem entis).

W ady atom istycznych koncepcji średniow iecza Pabst upatryw ał w ich niesta­ rannym opracow aniu, na podstaw ie którego trudno rozstrzygnąć, czym były i jak ie były średniow ieczne atom y, oraz w rzadko podejm ow anych próbach konkretnych zastosow ań ow ych koncepcji do w yjaśniania zjaw isk przyrodniczych. D o cech w yróżniających średniow ieczny atom izm Pabst zaliczył, zdając się nie zauw ażać rysującego się paradoksu, który pow stał za jeg o spraw ą, pogląd przeczący istnieniu próżni.

Jeszcze inna cecha jednocząca średniow ieczne koncepcje atom istyczne m iała się łączyć z w ielkością atom ów . W yw ód, który tu Pabst rozw inął, będzie m iał w ażne znaczenie dla naszych dalszych rozw ażań nad średniow iecznym atom i- zm em . A utor ten sądził, iż atom iści tam tych czasów rozum ow ali w następujący sposób: w edle znanych im starożytnych przekazów atom y zaw dzięczały n iepo­ dzielność niew ielkim sw ym rozm iarom (innym i słow y - nie istniał czynnik cie­ lesny, który m ógłby doprow adzić do podziału takiego niezm iernie m ałego atom u); o D em okrytow ym uzasadnieniu niepodzielności atom u (jego tw ardość stanow iła gw arancję niepodzielności) nikt ju ż w istocie nie pam iętał. W arto zw rócić uw agę, iż, w edle Pabsta, o niepodzielności starożytnych atom ów w obu przypadkach decydow ały w yłącznie czynniki fizyczne. A zatem starożytne argum enty na rzecz niepodzielności atom ów nie były znane, tw ierdził Pabst, w średniow ieczu. Jeśli zatem odkryw ano w ciele części - ciągnął swój w yw ód autor - b ez w zględu n a to, ja k dalece m ałe było to ciało, uznaw ano je za podzielne. N iepodzielne m ogłoby być tedy coś, co nie m iałoby części, co byłoby zatem pozbaw ione rozciągłości. T aki sposób rozum ow ania Pabst przypisyw ał np. W ilhelm ow i z C onches, którego atom y rzekom o były po prostu punktam i, i niefrasobliw ie natychm iast dodaw ał, iż nierozciągłość atom ów nie staw ała się przeszkodą w traktow aniu ich przez

Cytaty

Powiązane dokumenty

……….. Wykonawca ponosi odpowiedzialność za niewykonanie lub za nienależyte wykonanie przedmiotu umowy. Jeżeli Wykonawca nie wykonuje lub nienależycie wykonuje

W atomie wodoru również i stany o tym samym n, a różnym l mają tę samą energię – wynika to z charakteru energii potencjalnej, która zależy jak 1/r.. Widać, że funkcje

niowych diecezji, skoro W atykan nie chciał się godzić na pro- bv?°lSanK am inNegHd” ^ h dVszpasterzy- Rektorem sem inarium był ks. Z młodszymi kolegami nawiązał

Co więcej, monada Leibniza wyposażona jest w percepcje, a więc pewne zdolności natury zmysłowej i być może rozumowej (czego trudno się dopatrzeć w koncepcji atomistów), a

A może słowa Benedykta XVI kończące wykład przygotowany dla uniwersytetu La Sapienza zawierają coś z proroctwa, przepowiadając pojawienie się jakiegoś wielkiego

- Wykonawca z własnej winy zaprzestanie realizacji zleconych Usług przez okres minimum 5 (pięciu) kolejnych dni i pomimo wezwania nie wznowi Usług w dodatkowym terminie

g) zaistnienia okoliczności leżącej po stronie Zamawiającego, w szczególności wstrzymania robót przez Zamawiającego bądź jakiegokolwiek opóźnienia, utrudnienia lub

•Zasada Francka – Condona: zmiany stanów elektronów znacznie szybsze od przemieszczeń jąder. •Zasada Borna – Oppenheimera: elektrony nadąŜają za jądrami -