• Nie Znaleziono Wyników

Epistemofobia - niepokojące zjawisko na przełomie tysiącleci

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Epistemofobia - niepokojące zjawisko na przełomie tysiącleci"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Józef Hurwic

EPISTEMOFOBIA- NIEPOKOJĄCE ZJAWISKO

NA PRZEŁOMIE TYSIĄCLECI*

Pod koniec ubiegłego wieku odkryto promienie Roentgena, elektron, promie-niotwórczość, dając początek serii odkryć w X X w., które z r e w o l u c j o n i z o w a ł y całe przyrodoznawstwo. Powstała teoria względności i mechanika k w a n t o w a . Stwierdzono, że atom j e s t tworem złożonym i p o z n a n o j e g o budowę, a następnie budowę j ą d r a a t o m o w e g o . Odkryto rozszczepienie j ą d r o w e i syntezę t e r m o n u k -learną. Wiemy dziś dużo o cząstkach elementarnych. Z s y n t e z o w a n o kilkanaście nie istniejących w przyrodzie pierwiastków transuranowych do 112. włącznie, a ostat-nio trzy dalsze pierwiastki, o parzystych liczbach a t o m o w y c h : 114, 116 i 118. Notabene, w badaniach, które doprowadziły do odkrycia niektórych z tych pier-wiastków, uczestniczyli Polacy: Adam Sobiszewski, Robert Smolańczuk i Wła-dysław Świątecki.

Powstała i rozwinęła się wiedza o półprzewodnictwie. Wynaleziono tranzy-stor i laser. Większość z tych odkryć znalazła zastosowania praktyczne.

Tempo rozwoju nauki w z m o g ł o się szczególnie w ostatnich kilku dziesięcioleciach. Nastąpił w r ę c z lawinowy rozwój elektroniki i informatyki. N i e -zwykłe osiągnięcia ma biologia molekularna, a z w ł a s z c z a g e n e t y k a . C h e m i c y odkryli n o w ą o d m i a n ę węgla: fullereny i nanorurki. Nanorurki p o z w o l ą u z y s -kać t w o r z y w o sześciokrotnie lżejsze od stali, a sto razy bardziej w y t r z y m a ł e . Ostatni laureat nagrody Nobla z chemii (w 1999 г.), Egipcjanin A h m e d H. Z e -wail wynalazł metodę f o t o g r a f o w a n i a ruchów p o s z c z e g ó l n y c h a t o m ó w p o d c z a s reakcji c h e m i c z n e j .

* N i e c o z m o d y f i k o w a n y tekst r e f e r a t u w y g ł o s z o n e g o 17 m a j a 2 0 0 0 r. na p o s i e d z e n i u p l e n a r n y m K o m i t e t u Historii N a u k i i Techniki PAN.

(3)

232 Józef 11urwie

A mimo tych i innych oszałamiających osiągnięć nauka nie jest lubiana, a czę-sto nawet budzi strach. Obserwujemy zanik jej dawnego prestiżu. Społeczeństwo odnosi się do nauki i uczonych nieufnie i niechętnie. Ten negatywny stosunek do nauki pozwoliłem sobie określić neologizmem „epistemofobia".

Podam charakterystyczny przykład. W 1987 r. zmarł w Paryżu Louis de Broglie, jeden z najświetniejszych umysłów naszego stulecia, chluba nauki fran-cuskiej, którego prace przygotowały powstanie mechaniki kwantowej. Zgon je-go prasa francuska, z wyjątkiem dzienników „Le Monde" oraz „Le Figaro" i kil-ku czasopism popularnonaukowych, skwitowała krótkimi wzmiankami na dale-kich stronicach lub nawet na to się nie zdobyła. Gdy coś jednak zdarzy się jakie-muś piłkarzowi, którego zarobek miesięczny przekracza niekiedy milion franków francuskich, lub jakiemuś prezenterowi telewizyjnemu, którego jedyną kwalifikacjąjest tupet, piosenkarzowi bez talentu i bez głosu czy głupawej mo-delce wytresowanej do poruszania się nieestetycznym kaczym krokiem1, ich

na-zwiska przez całe tygodnie nie schodzą z łamów prasy, z ekranów telewizyjnych i głośników radiowych. Ilustruje to hierarchię wartości w społeczeństwach Za-chodu. Nauka zajmuje w tej hierarchii dalekie miejsce. Przytoczony przykład jest objawem epistemofobii.

Kilka miesięcy temu jeden z placów w Paryżu nazwano placem Claude-François od nazwiska popularnego piosenkarza z okazji dziesięciolecia jego śmierci. Nikomu zaś nie przyszło do głowy, by z okazji takiejż rocznicy zgonu de Broglie'a jego nazwiskiem nazwać jakąś ulicę czy plac. A d a1 niej często na

patronów ulic w Paryżu wybierano uczonych, francuskich i obcych, jak: Koper-nik, Newton, Darwin, Lavoisier, Berzelius, Le Châtelier, Gay-Lussac, Davy, Fa-raday, Ampère, Arago, Curie, Perrin.

Jakie są przyczyny epistemofobii? Postaram się wymienić najważniejsze. Nęka nas bezrobocie i bezdomność, a ludzie czytają o milionach, a nawet mi-liardach dolarów wydawanych na budowę jakichś tam akceleratorów, których potrzeby nikt im nie wytłumaczył, czy badań kosmicznych, które przeciętnemu obywatelowi nie przynoszą żadnych bezpośrednich korzyści. Traktuje się to ja-ko marnotrawstwo pieniędzy społecznych, których brak na inne cele dotkliwie się odczuwa.

Weźmy pod uwagę kwestię zdrowia. Korzystamy z licznych dobrodziejstw medycyny, nie zawsze zdając sobie sprawę z tego, że jej sukcesy są wynikiem żmudnych badań w różnych dziedzinach nauki, w tym w fizyce i chemii. Jeżeli, mimo różnych zagrożeń cywilizacyjnych, w ciągu mijającego stulecia stan zdro-wia ludzi się poprawił i średnia długość życia człowieka się podwoiła, to jest to owocem badań naukowych.

Pisze się dużo o kosztownych badaniach raka. Co pewien czas środki maso-wego przekazu donoszą nieodpowiedzialnie o znalezieniu cudownego jakoby

(4)

Epistemofobia - niepokojące zjawisko na przełomie tysiącleci 233 leku przeciwko tej straszliwej chorobie, a zaraz potem okazuje się, ze był to przedwczesny, złudny komunikat. Podobnie jest ze szczepionką przeciwko AIDS. Nie wzbudza to zaufania do nauki.

Odkrycie jądrowego rozszczepienia uranu, w odróżnieniu od wielu innych dokonań naukowych, względnie szybko znalazło zastosowanie praktyczne, mia-nowicie do wyzwalania energii jądrowej na skalę przemysłową. Energia jądro-wa miała jednak pecha, że jej pierwsze zastosojądro-wania służyły celom wojennym. Toteż szeroka publiczność, często tendencyjnie informowana, a ściślej mówiąc dezinformowana, przez długi czas kojarzyła termin J ą d r o w a " czy „atomowa" z bombą. Tymczasem we Francji około 80% energii elektrycznej pochodzi z bez-piecznych i czystych ekologicznie elektrowni jądrowych.

Tzw. „zieloni" czy „ekologiści" (nie ekologowie, czyli specjaliści w zakresie

nauki ekologii), których Przemysław Mastalerz2 nazywa „ekowojownikami",

nie przebierając w środkach propagandy, wzbudzają przesadny lęk przed pro-mieniowaniem jonizującym, służąc, świadomie lub nieświadomie, interesom wielkich koncernów naftowych i węglowych. W 1986 r. przyszła Zielonym z od-sieczą katastrofa w Czarnobylu, którą przedstawiają jako nieunikniony skutek eksploatacji energii jądrowej. A przecież katastrofa ta była możliwa tylko w pry-mitywnych warunkach Związku Radzieckiego. Ale nawet ta największa kata-strofa reaktora jądrowego spowodowała (dotąd) mniej wypadków śmiertelnych niż liczba górników, którzy corocznie giną w polskich kopalniach węgla'. Moż-na, oczywiście, oczekiwać w ciągu kilkunastu lat pewnej liczby zachorowań na nowotwory złośliwe wskutek napromieniowania ludności, a zwłaszcza tzw. lik-widatorów awarii.

Co się tyczy promieniowania jonizującego, to ludzie stykali się z nim za-wsze, nie zaś - jak sądzą niektórzy - dopiero po odkryciu w 1896 r. promie-niotwórczości przez Henriego Becquerela. Jesteśmy stale poddani działaniu joni-zujących promieni kosmicznych i promieniowania wysyłanego ciągle przez pierwiastki promieniotwórcze zawarte w skałach, w murach domów, w powie-trzu, a nawet we własnej krwi (promieniotwórczy potas 40). W toku ewolucji wytworzyły się w organizmie człowieka mechanizmy ochronne przed promie-niowaniem. Małe dawki promieniowania jonizującego nie są szkodliwe dla zdrowia, a nawet mogą być korzystne.

Ludzkość, ustawicznie rosnąca liczebnie, nie może zrezygnować z energii, jeżeli nie chce przekreślić całego dorobku cywilizacyjnego. Możemy, oczywiś-cie, korzystać z czystych z punktu widzenia ekologicznego form energii, jak energia promieniowania słonecznego, energia wiatru, energia produkowana w elektrowniach wodnych. Te formy energii mogą jednak zaspokoić tylko zni-komą część potrzeb. Elektrownie zaś cieplne, spalając paliwo kopalne: węgiel, ropę naftową lub gaz ziemny, straszliwie niszczą nasze otoczenie, nie mówiąc j u ż

(5)

234 Józef Hurwic

o tym, że marnotrawią cenny surowiec przemysłu chemicznego, który to surowiec nie jest przy tym niewyczerpalny. A wreszcie okoliczność paradoksalna, o której Zieloni wolą nie wspominać. Węgiel kopalny zawiera zwykle domieszkę uranu (1 na milion) i toru (2 na milion). Jest ona wprawdzie znikoma, ale ponieważ ilość spalanego węgla w elektrowni węglowej jest olbrzymia, ze spalinami i po-piołem przechodzi do otoczenia niebagatelna ilość substancji promieniotwórczych, podczas gdy dobrze funkcjonująca elektrownia jądrowa w ogóle ich nie wysyła

na zewnątrz4. Nawiasem mówiąc, gdyby się udało ten uran i tor wyodrębnić,

mogłyby one dostarczyć w reaktorze jądrowym 8 razy więcej energii niż otrzy-muje się ze spalenia całej ilości węgla.

Olbrzymie postępy genetyki umożliwiły wywoływanie zmian w pożądanym kierunku w roślinach uprawnych i zwierzętach hodowlanych, produkcję pe-wnych leków, leczenie chorób genetycznych.

Niewątpliwą zasługą Zielonych było zwrócenie uwagi na zagrożenia cywili-zacyjne. Walkę z tymi zagrożeniami zastąpili jednak walką z cywilizacją w ogó-le, zwłaszcza techniczną szerząc epistemofobię.

Zieloni wypowiedzieli bezsensowną walkę organizmom modyfikowanym ge-netycznie (OMG). Zmodyfikowane gege-netycznie rośliny uprawne są odporne na różne pasożyty i zimno oraz mają lepszy smak. Dlaczego ma nam szkodzić trans-geniczna soja, ziemniaki, kukurydza, rzepak, a bez obawy spożywamy, na przy-kład, równie nienaturalne winogrona bez pestek? Prawdopodobieństwo szkodli-wości jednych i drugich jest równie znikome. A w każdym razie zmodyfikowane genetycznie produkty rolne mogą pomóc w zlikwidowaniu klęski głodu w krajach biednych. Zieloni szerzą fałszywy mit, że to, co jest naturalne, jest lepsze od tego, co jest sztuczne. Nietrudno wymienić różne trujące produkty naturalne, a przynaj-mniej szkodliwe dla zdrowia. Liczne choroby są naturalne, a potrafiąje zwalczyć leki wytworzone sztucznie. Zieloni wzbudzają nieuzasadniony lęk przed możli-wościami genetyki. Nie zawsze jednak ten lęk jest nieuzasadniony. Zrozumiałe są

sprzeciwy wobec modyfikacji gatunku ludzkiego czy klonowania człowieka5.

Przemysł i motoryzacja stanowią techniczne zastosowania różnych osiągnięć nauki i są źródłem rozmaitych dobrodziejstw. Niekontrolowana jednak działal-ność przemysłowa w krótkowzrocznej pogoni za zyskiem za wszelką cenę nisz-czy środowisko, w którym żyjemy: zakłóca równowagę biologiczną zanienisz-czysz- zanieczysz-cza powietrze, wodę, glebę.

Niecałkowite spalanie paliwa węglowego wprowadza do atmosfery trujący tlenek węgla. Całkowite spalanie węgla wytwarza nietrujący dwutlenek węgla, który w normalnych warunkach jest asymilowany przez rośliny, produkując węglowodany. Proces fotosyntezy jest jednak zahamowany przez wytrzebienie lasów, zwłaszcza tropikalnych. W rezultacie wzrasta w atmosferze zawartość dwutlenku węgla. A jest on jednym z gazów cieplarnianych, który wskutek tego

(6)

E p i s t e m o f o b i a - n i e p o k o j ą c e z j a w i s k o na p r z e ł o m i e tysiącleci 2 3 5

p o d w y ż s z a temperaturę powierzchni Ziemi i może w przyszłości s p o w o d o w a ć ogólne ocieplenie i inne niepożądane zmiany klimatyczne. N a s t ę p s t w e m ocieplenia może być topnienie lodowców, które w r a z z rozszerzalnością c i e p l n ą w o -dy p o d w y ż s z ą poziom mórz i oceanów i w konsekwencji w y w o ł a j ą zatopienie terenów nadbrzeżnych.

Wskutek p e w n e j zawartości siarki w paliwie stałym i ciekłym p o j a w i a się dwutlenek siarki w spalinach, które nieodsiarczane w y t w a r z a j ą kwaśne deszcze. G i n ą od nich lasy i następuje śmierć biologiczna jezior, n i s z c z e j ą w miastach fa-sady d o m ó w i pomniki.

O k o ł o r. 1970 chemik holenderski Paul Crutzen (obecnie pracujący w Insty-tucie М а х а Plancka w Mainz) wykazał, że tlenki azotu w y r z u c a n e w p o w i e t r z e przez samoloty n a d d ź w i ę k o w e niszczą s t r a t o s f e r y c z n ą w a r s t w ę o z o n o w ą ota-c z a j ą ota-c ą Z i e m i ą i ota-c h r o n i ą ota-c ą nas przed nadfioletem w p r o m i e n i o w a n i u słoneota-cz- słonecz-nym. Cztery lata później chemicy amerykańscy Mario Molina i Frank S h e r w o o d Rowland wskazali na czynnik potęgujący ten efekt. Mianowicie freony, tj. fluo-rowcoalkile, u ż y w a n e j a k o chłodziwo w lodówkach i chłodniach i j a k o gaz noś-ny w rozpylaczach. Rozkładając się w atmosferze, w y z w a l a j ą fluorowiec, który również rozkłada ozon, z m n i e j s z a j ą c j e g o stężenie w a t m o s f e r z e . Z w i ę k s z e n i e w ten sposób natężenia dochodzących do nas promieni nadfioletowych p o w i ę k s z a zachorowalność na raka. Nawiasem mówiąc, wymienieni trzej chemicy za wyjaś-nienie mechanizmu rozkładu ozonu w stratosferze otrzymali wspólnie w 1995 r. na-grodę Nobla z chemii.

N i e w ł a ś c i w i e stosowanie metod p r z e m y s ł o w y c h w rolnictwie m a nieko-rzystne skutki. Zwierzętom hodowlanym p o d a j e się antybiotyki, by rosły szyb-ciej. S p o ż y w a m y mięso z antybiotykami. Bakterie się uodporniają, co z m n i e j s z a skuteczność leczniczą antybiotyków.

Przeciętny obywatel za wszystko złe, od Czarnobyla do choroby wściekłych krów, obwinia naukę. A to właśnie uczeni wskazali na związek między c h o r o b ą Kreutzfelda-Jacoba a c h o r o b ą wściekłych krów i m ą c z k ą z zepsutego mięsa, którą karmi się roślinożerne bydło.

Postęp nauki w y w o ł u j e postęp techniki, który zwiększa w y d a j n o ś ć pracy, ale zamiast skrócić czas pracy pracownika i ułatwić oraz u p r z y j e m n i ć mu życie, zwiększa w niekontrolowanym ustroju kapitalistycznym bezrobocie.

O d p o w i e d z i a l n o ś ć za nieracjonalną gospodarkę, która stwarza różne zagro-żenia, p o n o s z ą czynniki polityczne i gospodarcze, a wini się uczonych i naukę, a zwłaszcza chemię. C h e m o f o b i a jest szczególnie r o z p o w s z e c h n i o n ą p o s t a c i ą epistemofobii. A właśnie nauka, a przede wszystkim chemia, p o z w a l a z w a l c z a ć niekorzystne skutki niewłaściwego uprzemysłowienia. Z a p o m i n a się przy t y m , że niemal każdy przedmiot w naszym otoczeniu swe użyteczne cechy zawdzię-cza nauce, że chemia, według utartego powiedzenia, nas żywi, odziewa, leczy.

(7)

236 Józef Hurwic

Bez nawozów sztucznych nie można by wyżywić 6 miliardów mieszkańców na-szej planety.

Podsumowuję: przeciętny człowiek z ulicy nie wie, na czym polega badanie naukowe i co przynosi, a wie, że drogo kosztuje i odczuwa szkodliwe skutki nie-właściwego stosowania zdobyczy nauki. Stąd odwrót od nauki, czyli epistemo-fobia. Jako jeszcze jeden powód niechęci do nauki często można dodać wspo-mnienie niepowodzeń szkolnych.

Tylko uświadomienie ludzi co do istoty nauki może zwalczyć epistemofobię. Ale współczesną naukę, a zwłaszcza nauki matematyczno-przyrodnicze, cechu-j e daleko posunięta speccechu-jalizaccechu-ja i wiążąca się z nią hermetyzaccechu-ja. Do zrozumie-nia niektórych odkryć nie zawsze wystarczy tzw. zdrowy rozsądek. Nie znaczy to jednak, iż nie można ich opisać językiem zrozumiałym dla wszystkich. Nie jest to łatwe, ale możliwe. Istnieją dobre pisma popularnonaukowe, książki, pro-gramy telewizyjne i radiowe. W Polsce od kilku lat organizuje się znakomity fe-stiwal nauki. W ubiegłym roku sam w jego ramach wygłosiłem pogadankę o pro-mieniotwórczości. W warszawskim Pałacu Kultury i Nauki działa znakomite Muzeum Techniki. Również w Warszawie, na Starym Mieście przy ulicy Freta 16, znajduje się interesujące muzeum biograficzne Marii Skłodowskiej-Curie.

Kto jednak czyta książki i pisma popularnonaukowe? Kto ogląda telewizyj-ne programy popularnonaukowe lub słucha w radio pogadatelewizyj-nek popularnonauko-w y c h ? Kto uczestniczy popularnonauko-w imprezach Festipopularnonauko-walu Nauki? Kto zpopularnonauko-wiedza muzea na-ukowe? To przeważnie skromny odsetek młodzieży, który interesuje się nauką. Przeciętny zaś obywatel czyta popularną prasę codzienną i sensacyjne periody-ki z horoskopami, słucha w radio czy w telewizji dziennika i ogląda programy roziywkowe. Czego się zaś może z tych źródeł dowiedzieć?

Dziennikarz, zazwyczaj pozbawiony kompetencji merytorycznej, o niskiej kulturze ogólnej i bez troski o ścisłość naukową, niekiedy zamiast wyjaśniać, za-ciemnia. Jakżeż często - mówię o Francji - myli on mikrogram z miligramem, jednostkę mocy kilowat z jednostką energii - kilowatogodziną, trujący tlenek węgla z nietrującym dwutlenkiem węgla, rozszczepienie j ą d r o w e (po francusku:

fission), tj. pewien typ rozpadu niektórych ciężkich jąder atomowych, z syntezą

termonuklearną (fusion), tj. łączeniem się w odpowiednich warunkach lekkich jąder (w obu tych zjawiskach wspólne jest to, że wydziela się w wielkiej ilości

energia jądrowa). Relacjonując jakieś trzęsienie ziemi, dziennikarz charaktery-zuje natężenie wstrząsów magnitudami (stopniami) skali Richtera, nie zdając so-bie sprawy, że jest to skala logarytmiczna. Francuski dziennikarz telewizyjny potrafi powiedzieć, j ę z y k jugosłowiański" czy „czechosłowacki", a nawet „szwaj-carski". Podobnych przykładów można przytoczyć więcej.

(8)

Epistemofobia - niepokojące zjawisko na przełomie tysiącleci 237 Ta sytuacja sprzyja epistemofobii. A umysł ludzki, podobnie jak przyroda, boi się próżni. Miejsce, które mogłyby zająć wiadomości i metody naukowe, wypełnia pseudonauka i stąd różne praktyki antynaukowe.

We Francji, kraju, który dał ludzkości Kartezjusza, u progu X X I wieku, mi-mo rozkwitu nauki, liczni wróżbici, astrologowie, numerologowie, zaklinacze, czarownicy, parapsychologowie, znachorzy eksploatują ludzką naiwność. Dzia-łalność tę uprawiają różni spryciarze, poczynając od prawie całkowitych analfa-betów, a kończąc na ludziach z wyższym wykształceniem, Codziennie znajduję w mojej skrytce pocztowej kilka ulotek różnych marabutów, którzy ofiarowują takie usługi, jak: spowodowanie natychmiastowego powrotu osoby kochanej, która odeszła, powodzenia w interesach, w grze, zdania egzaminu, zdjęcia czarów, które na mnie rzucić, wyleczenia z niemocy płciowej, a nawet unieszkodliwie-nia konkurenta. Niektórzy z tych szafarzy szczęścia zgadzają się, by należność uregulowano po osiągnięciu zamówionego wyniku. 48 tysięcy takich wydrwi-groszy udziela we Francji około 16 milionów porad rocznie, wyłudzając kilka miliardów franków, tj. więcej niż wynosi cały budżet kultury. O przybliżonej liczbie tych przepowiadaczy przyszłości i uszczęśliwiaczy oraz ich dochodach wiadomo na podstawie ich deklaracji podatkowych, a przecież nie każdy z nich rejestruje swoją działalność i podaje prawdziwe zarobki. Cena konsultacji wy-nosi od 100 do 1000 franków. Odczarowanie jest znacznie droższe. Pewien rol-nik za zdjęcie czarów z jego fermy zapłacił 86 000 franków. Zarobki renomowa-nych jasnowidzów wynoszą kilkaset tysięcy franków miesięcznie, tj. zbliżają się do zarobków piłkarzy. Niektórzy jasnowidzowie tworzą przedsiębiorstwa, za-trudniając niekiedy aż kilkunastu współpracowników.

Opisana działalność odbywa się jawnie i całkowicie bezkarnie. Prokurator wkracza w sytuacjach zupełnie wyjątkowych, jak na przykład spowodowanie przez znachora śmierci pacjenta lub wyłudzenie pieniędzy od jakiejś kobiety, by odwrócić śmierć, która miała jakoby grozić jej dziecku.

Duży odsetek Francuzów wierzy w wirujące stoliki, w reinkarnację, w czary i w skuteczność przedziwnych nieraz amuletów. Co roku w Paryżu, Lyonie, Mar-sylii i innych dużych miastach francuskich organizuje się „salony jasnowi-dzów", istne targi irracjonalizmu. W wielkiej hali, podzielonej na małe kabiny, urzędują różnego rodzaju wróżbici, a przed każdym długa kolejka pragnących poznać swoją przyszłość i uzyskać poradę. Wróżbici posługują się takimi akce-soriami, jak karty, kryształowa kula, wahadełko, ale również przepowiadają przyszłość na podstawie plamy atramentu czy fusów kawy. Niektórzy korzy-stając z postępów techniki, dostarczają wydruk z komputera. Reklama jednego z wróżbitów głosi, iż przewidział on zwycięstwo Francji nad Brazylią w roz-grywkach piłkarskich o mistrzostwo świata.

(9)

238 Józef Hurwic

Ostatecznie można zrozumieć, iż zrozpaczona rodzina osoby zaginionej, wy-czerpawszy normalne środki poszukiwań, zwraca się o pomoc do radiestety. Ten wodzi wahadełkiem nad fotografią poszukiwanej osoby, a następnie nad mapą terenu, gdzie może się ona znajdować. Mniej jednak zrozumiałe jest, iż do ta-kich specjalistów odwołuje się również... żandarmeria francuska.

Tuż po wyborze Władimira Putina na prezydenta Federacji Rosyjskiej w po-ważnym publicznym radiu France Inter pewien, jak się sam określił, morfopsy-cholog, na podstawie kształtu nosa, podbródka itp. nowego prezydenta przepo-wiedział, j a k ą będzie on prowadził politykę wewnętrzną i zagraniczną.

W telewizji francuskiej świeżo wybrana Miss Francji podała, jak można od-różnić prawdziwą czarownicą od fałszywej. W tym samym programie jakaś ak-toreczka powiedziała, iż nie zdała egzaminu na prawo jazdy, bo zostawiła w do-mu ado-mulet. Inna uczestniczka tegoż progrado-mu radziła, by na list z prośbąo pracę położyć podkowę końską. By zaś zdobyć wzajemność mężczyzny, w którym ko-bieta jest zakochana, powinna nakłuć swój palec i kroplę krwi wpuścić nie-postrzeżenie do filiżanki z kawą podanej obiektowi swej miłości.

Astrologia, uważana przez wielu za naukę, wręcz opanowała środki maso-wego przekazu. Według wyników badań opinii publicznej, około 50% mężczyzn i około 80% kobiet we Francji wierzy w astrologię, studiuje uważnie i z zaufa-niem horoskop. Istnieją wyspecjalizowane astrologiczne oficyny wydawnicze i wyspecjalizowane księgarnie sprzedające wyłącznie książki i czasopisma as-trologiczne. Astrologowie wypowiadają się na najrozmaitsze tematy. W prasie, radiu i telewizji, nie wyłączając publicznej, są zupełnie poważnie zapytywani o przyszłe wydarzenia polityczne. Wiele osób, pozbawionych zmysłu krytyczne-go, traktuje poważnie podawane przez nich horoskopy, przepowiednie, porady. Dla czytelnika prasy, radiosłuchacza, telewidza - to przecież instytucja przema-wia. Są ginekolodzy, którzy na życzenie pewnych kobiet w ciąży przyspieszają lub opóźniają poród, by wypadł na datę korzystną astrologicznie.

Kiedyś otrzymałem ogłoszenie dwóch pań, które w pewnej miejscowości w Górnej Prowansji, notabene w sąsiedztwie wielkiego obserwatorium astrono-micznego, zorganizowały staż dla kandydatów na astrologów za cenę 2180 franków tygodniowo. W ogłoszeniu podały, że przyjmą do 10 stażystów w ko-lejności zapisów.

Choć brzmi to zupełnie nieprawdopodobnie, jest jednak faktem, iż istnieją przedsiębiorstwa, i to nawet bardzo poważne, które przed zatrudnieniem nowe-go pracownika zasięgają opinii astrologa lub numerologa. Powstały nawet spe-cjalne agencje dostarczające takich doradców. W centrum Paryża (przy place du Commerce w X V dzielnicy) znajdował się gabinet astrologiczny niejakiej pani Germaine Soleil, nazywanej Madame Soleil, co jednocześnie znaczy Pani Słoń-ce. Jej gabinet odwiedzały nie tylko gwiazdy sportu i piosenki, ale również politycy

(10)

Epistemofobia - niepokojące zjawisko na przełomie tysiącleci 239

i biznesmeni przed powzięciem w a ż n e j decyzji6. Nancy Reagan, żona

prezyden-ta n a j w i ę k s z e g o na świecie mocarstwa korzysprezyden-tała z porad p e w n e g o astrologa, który mógł za j e j pośrednictwem w p ł y w a ć na głowę S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h . Notabene, w nowojorskich domach nie ma 13. piętra.

Prezydent Francji François Mitterrand miał p o d o b n o korzystać z porad astro-logicznych p e w n e j pani, Elizabeth Teissier. Można wiele u j e m n y c h cech zarzu-cić Mitterrandowi, ale na p e w n o nie był on głupcem, który by p o w a ż n i e trakto-wał astrologiczne brednie. Po prostu pani Teissier jest kobietą wielkiej urody, bardzo e l e g a n c k ą i powabną. Mitterrand zaś, j a k wiadomo, nie był obojętny na wdzięki niewieście. Sądzę więc, że w tym w y p a d k u astrologia służyła j a k o pre-tekst do regularnych spotkań zupełnie innego charakteru. Pani Teissier, w e d ł u g

informacji prasowych, doradza również królowi hiszpańskiemu Juanowi Carlo-sowi. Nic j e d n a k nie potrafię powiedzieć o charakterze tych porad.

W 1989 r. ó w c z e s n y mer Marsylii, dużego miasta uniwersyteckiego, założył miesięcznik relacjonujący życie Marsylii. Jedna stronica została p r z e z n a c z o n a na horoskop. Napisałem list protestacyjny do redaktorki naczelnej z k o p i ą dla mera, którym był nie jakiś nieokrzesany polityk, lecz profesor Robert Vigou-reux, ś w i a t o w e j sławy neurochirurg. Oto j e g o odpowiedź, d a t o w a n a 30 paź-dziernika 1989 г.: „Z zainteresowaniem przeczytałem Pański list z 2 października skierowany do pani Sylvii Martin, redaktorki naczelnej magazynu « M a r s y -lia» i do mnie.

Rozumiem P a ń s k ą reakcję. Myślę j e d n a k , iż należy odnieść się tolerancyjnie do życzeń o g r o m n e j większości ludności. Sądzę, że czytanie horoskopu nie przeszkadza b y n a j m n i e j zaznajomieniu się z artykułem n a u k o w y m , o c z y w i ś c i e popularnym, ale p o p r a w n y m - jak Pan pisze. Ja p r z y n a j m n i e j na to liczę. Myślę, Drogi Profesorze, że w y b a c z y mi Pan tę d r o b n ą «słabostkę», j a k ą jest publiko-wanie horoskopu, który spotkał się z a p r o b a t ą społeczności m a r s y l c z y k ó w . "

Nie sądzę, by za cenę tej aprobaty wolno było tolerować krzewienie ciemnoty. W końcu ubiegłego roku w związku z m a j ą c y m nastąpić całkowitym zaćmie-niem Słońca pojawiły się liczne przepowiednie straszliwych katastrof. Szcze-g ó l n ą zaś o k a z j ą dla różnych proroków był nadchodzący rok 2000, notabene błędnie przedstawiany j a k o pierwszy rok XXI wieku i III tysiąclecia. W przededniu okrągłej daty zaroiło się od różnych proroctw. D o m i n o w a ł o wieszczenie a p o k a liptycznego końca świata. W y w l e c z o n o m.in. teksty N o s t r a d a m u s a , X V I -w i e c z n e g o p r o -w a n s a l s k i e g o astrologa, alchemika, lekarza e m p i r y k a , któremu udało się j a k i m ś środkiem przeciwbakteryjnym zwalczyć epidemię dżumy w Aix i Lyonie, a p o z a tym szarlatana, którego p e w n a p r z e p o w i e d n i a się r z e k o m o sprawdziła. Pozostawił kilkaset m ę t n y c h czterowierszy, którym p r z y p i s u j e się proroczą treść, a które można interpretować w dowolny sposób. Środki masowego

(11)

240 Józef Hurwic

przekazu doszukały się tam m.in. przepowiedni końca świata w okolicy 2000 r. Jeden z paryskich twórców mody damskiej, niejaki Paco Rabane z wielkim roz-głosem przepowiedział, że radziecka stacja kosmiczna Mir spadnie 1 stycznia na Paryż. Przepowiednia się, oczywiście, nie spełniła, ale spryciarz zrobił sobie w ten sposób bezpłatną reklamę na olbrzymią skalę.

Praktyki podobne do opisanych zaczynają od pewnego czasu szerzyć się również w Polsce. Zaczynam od przypomnienia fascynacji radzieckim szarlata-nem Kaszpirowskim.

Kilka miesięcy temu premier Jerzy Buzek, który jest profesorem nauk ścis-łych, uważał za możliwe wręczenie srebrny medal Eureka za 1999 r. jakiemuś różdżkarzowi, który wynalazł „Piramidę szczęścia". Ta raczej kompromitująca uroczystość była pokazana w telewizji w głównym wydaniu „Wiadomości".

W jednym z numerów „Przekroju" z 1990 r. znalazłem ogłoszenie „dyplo-mowanego" radiestety z Krynicy, któiy udziela „porad radiestezyjnych w doborze part-nerskim" z wyjaśnieniem: „Jest to badanie teleradiestezyjne, do którego są potrzebne zdjęcia Twoje i Twoich kandydatów na partnerów życiowych - współmałżonków".

Z „Polityki" (1993 r.) dowiedziałem się, że „Prawo i Życie" poprosiło pewną wróżkę pracującą na komputerze o przepowiednię dla... nowego parlamentu.

Niedawno dowiedziałem się, że liczni maniacy pielgrzymują do fikcyjnego, jakoby cudownego, kamienia mającego znajdować się gdzieś w podziemiach

za-mku wawelskiego.

N a warszawskich Targach Medycyny Naturalnej prezentowano różne amulety. Szczególnie zaś zastanawiające jest rozpowszechnienie w ultrakatolickiej Polsce astrologii potępionej przez Kościół. Nie wszystkie dodatnie, ale wiele obyczajów negatywnych przejęto w Polsce z Zachodu.

Powodzenie rozmaitych wróżbitów i uzdrowicieli jest możliwe wskutek przepaści, jaka istnieje między współczesną nauką a stanem wiedzy przeciętne-go obywatela. Wróżbici i różni maprzeciętne-gowie zaspokajają przy tym - przyznać trze-ba - pewne potrzeby ludzi w rozterce, nękanych troskami niełatwego życia, którzy pragną się przed kimś wywnętrzyć. Szarlatani spełniają tu poniekąd rolę spowiednika czy psychoanalityka, a często i pocieszyciela, który przywraca utraconą nadzieję. Sąto jakby handlarze marzeń. Pewne odhumanizowanie współ-czesnej medycyny, w której zanika kontakt psychiczny między lekarzem a pa-cjentem, popycha chorego ku znachorowi.

Żadna jednak magia - czarna, biała czy jakiegokolwiek innego koloru - nie zastąpi nauki. Nauka jest jedyną siłą która może pokonać zagrożenia, przed ja-kimi stanęła ludzkość: eksplozja demograficzna i związany z nią głód, wyczer-pywanie się źródeł energii i surowców oraz katastrofalne zanieczyszczenie śro-dowiska, w którym żyjemy.

(12)

Epistemofobia - niepokojące zjawisko na przełomie tysiącleci 241

N a u c e , która p o s z u k u j e prawdy, nie m o ż n a s t a w i a ć ż a d n y c h o g r a n i c z e ń . K o n -troli s p o ł e c z n e j m u s z ą j e d n a k być p o d d a n e z a s t o s o w a n i a j e j osiągnięć. N a u k a bo-wiem o s i ą g n ę ł a taki p o z i o m , że w p o s i a d a n i u c z ł o w i e k a z n a l a z ł y się narzędzia, które m o g ą w y w o ł y w a ć procesy w skali planetarnej, a w e w ł a d a n i u o s ó b c z y g r u p n i e o d p o w i e d z i a l n y c h m o g ą d o p r o w a d z i ć d o s a m o z n i s z c z e n i a ludzkości.

PRZYPISY

1 Od pewnego czasu przedstawicielki tego zawodu zapraszane są w telewizji francuskiej do udziału w dyskusjach „intelektualnych". Ponadto modelki zajmują miejsce, które dawniej zaj-mowały „gwiazdy" filmowe.

2 P. Mastalerz, Kłamstwa ekologiczne, „Wiadomości Chemiczne", 2000, t.54 (nr 3-4), s. 227-323.

A. Z. Hrynkiewicz, Dwa oblicza energii jądrowej, [w:] Zagrożenia cywilizacyjne, „Prace Ko-misji Zagrożeń Cywilizacyjnych PAU", t.I, Kraków 1998, s. 69 - 86.

4 G. Charpak, R. L. Garwin, Feux follets el champignons nucléaires. Editions Odile Jacob, Paris 1997. 3 H. Krzanowska, Problemy klonowania organizmów, [w:] Zagrożenia cywilizacyjne, „Prace

Komisji Zagrożeń Cywilizacyjnych PAU", t.I, Kraków 1998, s. 11 - 19.

6 W 1993 r. śmierć przerwała działalność 80-letniej wtedy doradczyni francuskiej „elity". We Francji zapanowała niemal narodowa żałoba.

E p i s t e m o p h o b i a - a d i s q u i e t i n g p h e n o m e n o n at the t u r n o f t h e m i l l e n i u m SUMMARY

In spite of the remarkable advances in science, the attitude of the general public towards science and scientists nowadays is one of distrust, and even fear. This reluctant attitude towards science can be termed „epistemophobia". There are a number of factors underlying the appearance of epistemo-phobia. The citizens are not aware of the nature and benefits of scientific research, but do know that such research involves huge costs. They are also affected by the negative consequences of the appli-cation of such research, the responsibilty for which rests with politicians and the world of industry. An important epistemophobic influence is exerted by the irresponsible negative propaganda spread by the Green movement. One of the effects of epistemophobia is the growing popularity of pseudo-science and all kinds of antiscientific practices such as astrology, numerology, quackery, etc.

(13)

242 J ó z e f Ilurwic

-de- ^//^x ld-et/Zes

3 О (1ГТПППС 1989

L E M A I R E CAB. CL/EJ

Monsieur Jozef HURWIC Professeur à l'Université Laboratoire de Diélectrochimie 3, Place Victor-Hugo

13331 MARSEILLE CEDEX 3.

Monsieur le Professeur,

C'est avec intérêt que j'ai lu votre petit mot du 2 Octobre dernier accompagné d'une lettre à Madame Sylvie MARTIN, Rédacteur en Chef de Marseille -Magazine.

Je comprends votre réaction. Mais je pense qu'il faut néanmoins manifester une certaine tolérance et accéder aux désirs d'une grande majorité de la popu-lation .

Nous devons admettre, je crois, que le fait de lire l'horoscope n'empêche nullement celui de prendre connaissance d'un article scientifique, certes de vulga-risation mais rigoureux comme vous le dites.

Du moins je l'espère.

Je pense, mon Cher Professeur, que vous voudrez bien admettre cette petite "faiblesse" qui est l'insertion de l'horoscope dans un journal qui je crois a recueilli le suffrage des Marseillais dans leur ensemble

Je vous prie de croire, Monsieur le Professeu à l'assurance de mes sentiments les meilleurs.

LE MAIRE DE MARSEILLE

SENATEUR DES BOUCHES-DU-RHONE

Я

OBRRT P. VIGOUROUX >RК P.

(14)

E p i s t e m o f o b i a - niepokojące z j a w i s k o na p r z e ł o m i e t y s i ą c l e c i 243

PAR ARS Y

97

SALON DES ARTS

DIVINATOIRES

ET DES MÉDECINES

voyance - vie s a i n e ' ^ Q H H

• Porte

1

IH

Nocturnes : mardi 4 et jeudi 6 lévrier jusqu'à 22h30

Organisation ALB: 014331 5400 — —

Rye. 2. Reklama salonu wróżbiarstwa i medyeyny naturalnej w Paryżu (1997 г.).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Im szybciej przesuwasz magnes, tym szybciej siła, którą przykładasz, wykonuje pracę, a więc tym większa jest szybkość, z jaką dostarczona przez ciebie energia jest przekształcana

Kompozytor stosuje tu pojedyncze dźwięki w różnych rejestrach, grę na strunach pałką z główką gumową, pałką metalową, szybkie pocieranie strun najniższego

Działająca w ramach Towarzystwa .Naukowego KUL przy Wydziale Historycz- no-Fiłologicznym Komisja Badań nad Antykiem Chrześcijańskim przewiduje pod­ czas swych

Detection of moving targets with wideband radar faces range migration phe- nomenon which is used to resolve velocity ambiguities in low pulse repetition frequency mode..

Niepokoją- cy jest także fakt, że zjawisko, choć w niewielkim stopniu, zaczyna dotykać także najmłodszą grupę respondentów, w której jedno dziecko umówiło się na spotkanie

71 .11 dialogo e la sola via rispettosa deWuomo , dei popoli e delle minoranze etniche [Dialog jest jedyną drogą poszanowania człowieka, narodów i mniejszości

Polska pomimo niewielkiej powierzchni ma wiele źródeł odnawialnych energii, które mogą zastępować tradycyjne kopaliny i przyczyniać się do rozwoju OZE, dla

W artykule zaprezentowano wybrane aspekty badań autorki zrealizowanych wśród przedstawicieli szesnastu polskich uczelni (prorektorów ds. marketingu lub rozwoju uczelni lub