• Nie Znaleziono Wyników

Świat składa się z cząstek czasu i cząstek przestrzeni – i co z tego wynika (refleksje badacza i praktyka)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Świat składa się z cząstek czasu i cząstek przestrzeni – i co z tego wynika (refleksje badacza i praktyka)"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

22

Jerzy Damrosz

Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica w Płocku

Świat składa się z cząstek czasu i cząstek przestrzeni – i co z tego wynika…

(refleksje badacza i praktyka)

I. Ja i badania naukowe

Biorąc udział w interesującej inicjatywie pn. „Ja – regionalista” zdaję sobie sprawę z tego, że wymieniony temat – wbrew pozorom – nie jest łatwy. Posta-nowiłem wszak spojrzeć na ten problem od nieco innej strony, nadając przy tym swojej wypowiedzi tytuł dość kontrowersyjny. Wiadomo bowiem, że na pytanie, „z czego składa się świat?”, należy odpowiedzieć: „z niezliczonych cząstek ma-terii”, tej materii, która poczęła się przed kilkunastoma miliardami lat w momen-cie tzw. Wielkiego Wybuchu (niegdyś „atomy”, dziś „kwarki”, a przeczumomen-cie podpowiada, że zapewne istnieją jeszcze inne elementy niewyobrażalnie małe). Gdy jednak ze strefy mikrokosmosu przejdziemy do makrokosmosu, zetkniemy się z kolei z niewyobrażalnie wielkimi odległościami, gigantycznymi skupiskami gwiazd, z niepojętym zjawiskiem nieustannego rozszerzania się świata.

Cóż, po pierwsze – uparcie twierdzę, że przed Wielkim Wybuchem, czyli przed zaistnieniem świata dostrzegalnej materii, nie było Czasu i nie było Prze-strzeni. Dopiero w owym przełomowym momencie pojawiły się wzmiankowane parametry. Dlatego dziś można mówić właśnie o cząstkach czasu i cząstkach przestrzeni, o ich wzajemnych powiązaniach, o tym, że przestrzenie są bliższe i dalsze, większe i mniejsze w stosunku do nas, że czas jest ułożony chronolo-gicznie, a poszczególne odcinki czasu układają się w sposób indywidualny i specyficzny w pamięci historycznej i poszczególnych osobników. Po wtóre – autentyczny regionalista o szerszych horyzontach myślowych rozmyśla nie tylko o regionach, regionalizacji i regionalizmie. Po trzecie – dojrzały „ja – regionali-sta” nie wyrasta nagle, nie jest w izolowanym nurcie wiedzy, przeżyć i oddzia-ływań społecznych, lecz pojawia się w istocie rzeczy po latach doświadczeń i działań, zawsze – podkreślmy to wyraźnie – jako następstwo wielorakich zain-teresowań, wyznaczających zarazem możliwość rozróżnienia tego, co istotne i co marginalne.

Dzięki nowej inicjatywie ośrodka łódzkiego jestem wreszcie zmuszony do zastanowienia się, dlaczego jestem taki a nie inny, a zwłaszcza: dlaczego pro-blematyka regionalno-etniczna ma doniosłą pozycję w moich pracach badaw-czych i pracy społecznej.

(2)

23 Po kilkudziesięciu latach rozwoju własnych zainteresowań i prac badaw-czych zorientowałem się w pierwszej dekadzie XXI wieku (ujawniam to pierw-szy raz w formie publikowanej), że struktura mojego obszernego programu ba-dań da się ułożyć w pewien „krąg tematyczny” o wzajemnych przenikaniach i stycznościach: osoba – rodzina i ród – krąg sąsiedzki – społeczność lokalna – grupa regionalna – wspólnota etniczna i narodowa (tj. grupy narodowościowe w strukturach unitarnego i suwerennego państwa lub w innych strukturach auto-nomicznych itp.) – wspólnota ponadnarodowa (o zasięgu kontynentalnym lub subkontynentalnym) – wspólnota ogólnoludzka.

Dotykam niewątpliwie w różnym stopniu wybranych tu zagadnień z wielo-barwnej palety tematycznej. Ale, gdy wezmę pod uwagę zebrane już zasoby materiałowe (acz niepublikowane) i dalsze plany naukowe, to ogarniam już teraz zdecydowanie większą część tego, co wyżej podaję.

Podejmuję więc próbę rozważenia i wyjaśnienia, dlaczego tyle miejsca w moich publikacjach, referatach, wykładach i działalności społecznej, zajmuje problematyka regionalno-etniczna, coraz częściej uzupełniana treściami tury-styczno-krajoznawczymi. Dodajmy, że całość interesującej mnie tematyki w procedurze badawczej jest przeze mnie lokowana w szerokim kontekście hi-storyczno-kulturowym.

W równym stopniu interesuje mnie Przestrzeń (człowiek + materialne kore-laty kultury + ziemia), jak i Czas (przemiany historyczne), czyli integralnie trak-towany krajobraz kulturowy i przyrodniczy w strukturach i podziałach czasowo-przestrzennych.

Jak do tego właściwie doszło, że zainteresowania i pasje życiowe przeobra-ziły się w systematyczne prace badawcze, a po wielu latach z nadania prezy-denckiego zostałem profesorem?

Nie przypadkowo i nie dla dekoracji frazeologicznej zacząłem od refleksji nawiązującej do nauk ścisłych (Science), by przejść do kręgu myślowego nauk humanistycznych, do humaniora (Art) – bowiem to do pewnego stopnia odzwier-ciedla ewolucję moich zainteresowań.

Sięgam więc do retrospekcji. A więc ab ovo („od jajka”), by następnie przejść in medias res („do rzeczy”).

Pierwsze fascynacje, które u mnie się pojawiły, gdy posiadłem umiejętność czytania i pisania (oraz liczenia), a więc przestałem być analfabetą (analfabetyzm trwał u mnie do szóstego roku życia włącznie), nie uwzględniały jakiejś szcze-gólnej specjalności, choć były głównie zbliżone do Science: geografia (m.in. jako ośmiolatek znałem na pamięć nazwy stolic wszystkich państw świata, co nie było nadzwyczajnym wyczynem, gdyż znaczną część globu ziemskiego pokrywały wówczas obszary kolonialne), podróże, zdobycze techniki, science fiction (m.in. Jules Verne, Jerzy Żuławski), mikrobiologia, a w szkole średniej kilkuletnia pasja – biochemia. Zamierzałem nawet studiować chemię na Politechnice War-szawskiej. Na szczęście (dla chemii oczywiście) postanowiłem na miesiąc przed

(3)

24

maturą (1947) zamienić w liceum kierunek specjalizacji – z matematyczno-fizycznego na humanistyczny (za zgodą ówczesnego kuratorium warszawskie-go). Uświadomiłem sobie nareszcie, że jestem par excellence humanistą, a po wielu latach zgodziłem się nawet ze sformułowaniem jednego z wybitnych pol-skich matematyków. Mianowicie Hugo Dyonizy Steinhaus (1887-1972) wyraził następujący pogląd: „Matematyka to nauka o przedmiotach nie istniejących”.

Przeżyłem więc w młodości sui generis przewrót kopernikański, a używa-jąc bardziej współczesnego języka – swoisty mały wybuch. Miało to dla mnie ogromne znaczenie, zaważyło bowiem na ukierunkowaniu dalszych studiów i badań. Po maturze odbyłem studia na Uniwersytecie Warszawskim (socjologia, pobocznie etnografia). Otóż sądzę, że poprzez geografię i etnografię otworzyłem drogę do poznawania właściwości lokalno-regionalnych. Oznaczało to, że zdoby-łem możliwość ujrzenia ogromnej różnorodności zjawisk w świecie przyrody i kultury, odmienności ludzi i wielości kodów kulturowych. Od najmłodszych lat do dzisiaj mam głębokie przekonanie o tym, że świat jest niezwykle ciekawy.

Jednocześnie w latach studenckich (1947-1952) miałem styczność na wy-kładach, seminariach i konwersatoriach z wybitnymi wykładowcami tej klasy, co profesorowie: Stanisław Ossowski (socjolog, promotor pracy magisterskiej), Maria Ossowska (nauka o moralności), Witold Kula (historia gospodarcza), Tadeusz Kotarbiński (metodologia nauk, logika, prakseologia), Władysław Ta-tarkiewicz (historia filozofii), Witold Dynowski (etnolog), Jan Stanisław Bystroń (etnolog, historyk kultury, socjolog – tylko jeden rok akademicki ze względu na jego stan zdrowia) i inni. To oni kształtowali i rozszerzali moje horyzonty my-ślowe, chociaż niejednokrotnie podtrzymywałem swoje racje światopoglądowe, stojące w opozycji do ich niektórych przekonań i zachowań. To przede wszyst-kim dzięki nim, ja etnosocjolog, po tego rodzaju studiach i w czasie pracy zawo-dowej, zaczętej w 1954 roku w Zakładzie Etnografii IHKM Polskiej Akademii Nauk, uformowałem w okresie znacznie późniejszym interdyscyplinarny warsz-tat naukowy. Im zawdzięczam docenianie szerszego kontekstu historyczno-kulturowego w humanistycznej procedurze badawczej. Wpływ ten poszerzony został we wczesnym okresie pracy zawodowej dzięki historyczno-etnograficznym zainteresowaniom prof. Anny Kutrzeba-Pojnarowej, a także poprzez współdziałanie różnych działów i zakładów ówczesnego Instytutu Histo-rii Kultury Materialnej PAN, grupującym etnografów, historyków i archeologów (obecnie placówka nosi nazwę: Instytut Archeologii i Etnologii PAN).

Odnotować warto kilka punktów zwrotnych, wzmacniających moje zainte-resowania problematyką lokalno-regionalną i etniczną.

1) W latach 1953-54 Międzyuczelniane Obozy Etnograficzne na Kurpiach (brałem udział w badaniach terenowych już jako magister) – Ostrołęka, Wach. W 1958 r. MOE w Bielsku Podlaskim na pograniczu polsko-białoruskim. Wieloletni aktywny udział w różnych konferencjach

(4)

nauko-25 wych poświęconych regionom północno-wschodniej Polski (Mazowsze wsch., Podlasie).

2) Jako główny redaktor – wraz z kilkuosobowym zespołem – rozpocząłem w roku 1954 opracowywanie zbiorów rękopiśmiennych Michała Federow-skiego (1853-1923) obejmujących tematycznie pieśni białoruskie. Nastąpiło wtedy dalsze rozszerzenie moich zainteresowań na obszar polsko-białoruskich zagadnień etnicznych i folklorystycznych (znacznie wcześniej rozpocząłem studia polsko-ukraińskie).

3) Dysertacja doktorska pt. „Problem regionu w etnografii polskiej” (promotor prof. Józef Burszta, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, obro-na – 1970).

4) Praca habilitacyjna („Rozwój pojęć podstawowych w polskiej nauce o kultu-rze ludowej do roku 1939”, 1988), której treść była uszeregowana wedle czterech klas pojęciowych: a) zakres przedmiotowy kultury ludowej i pojęć pokrewnych, jak „kultura chłopska”, „kultura wiejska” itp.; b) zakres dyscy-pliny naukowej oraz ujęć interdyscyplinarnych (nazwa i cechy dyscydyscy-pliny) – „etnografia”, „etnologia”, „antropologia kulturowa v. społeczna” itp.; c) za-kres kategorii zróżnicowania przestrzennego, jak „region” itp.; d) zaza-kres zróżnicowania w czasie, jak „zmienność i ciągłość kulturowa”, „tradycja” itp. Kolokwium habilitacyjne – UAM, 1988.

Konkludując stwierdzam, że były to czynniki pogłębiające i bardziej wiążące mnie z problematyką regionalno-etniczną, poszerzoną zresztą w począt-kach XXI wieku – jak już wspomniałem – o treści turystyczno-krajoznawcze. Przedmiot moich zainteresowań był i jest rozwijany zarówno w programie na-ukowo-badawczym (por. książkę „Ojczyzna i jej regiony…”, 2007), jak i w pro-gramie naukowo-dydaktycznym (por. m.in. zajęcia: „Wstęp do edukacji regio-nalnej”, „Turystyka i krajoznawstwo edukacyjne”). W przygotowaniu jest kolejna książka.

Obecnie jestem kierownikiem Katedry Etnokulturologii i Edukacji Re-gionalnej w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku.

II. Ja i praktyka społeczna

Wydaje mi się, że ograniczenie się do refleksji ściśle naukowej byłoby zbytnim zawężeniem rozległej tematyki, mieszczącej się w pojęciu „ja – regiona-lista”.

Muszę przyznać się otwarcie, że bardziej niż uczone księgi i komputery, fa-scynują mnie sami ludzie. Człowiek jest najbardziej otwartą i mądrą Księgą, z której próbujemy odczytywać sens otaczającej nas rzeczywistości. Dlatego czuję nadal więź duchowo-intelektualną z ośrodkiem łódzkim, w którym autory-tet profesor Kazimiery Zawistowicz-Adamskiej odgrywa nadal dominującą rolę. A to właśnie szczególnie Jej zasługą jest potraktowanie respondenta

(5)

(informato-26

ra) jako osoby godnej szacunku i troskliwości, a nie tylko jako dawcy pożąda-nych informacji. Zresztą również kontakty naukowe i kontakty interpersonalne z UAM (tu były: doktorat i habilitacja) i innymi uczelniami w dziedzinie etnolo-gii (etnografii, antropoloetnolo-gii kulturowej) pozostawiły ślad w moich poszukiwa-niach badawczych, a także w określeniu postawy społecznej, kształtowaniu etosu regionalisty.

Tak więc zastanawianie się nad implikacjami praktycznymi zaczynamy od stwierdzenia, że Człowiek jest najciekawszym fragmentem otaczającego nas świata. To on jest podstawowym źródłem naszej wiedzy, przeżyć i oddziaływań społecznych. Dlatego nie stroniłem – jako zawsze bezpartyjny – od udziału w różnorodnej działalności społecznej: Rada Krajowa Regionalnych Towarzystw Kultury (1994-2002), Mazowieckie Towarzystwo Kultury i in.

W tym momencie muszę podkreślić, że osnową mojej pracy o charakterze społeczno-praktycznym było i jest ukazanie wymiaru regionalnego jako cząstki terytorium ojczystego – czyli „ojczyzna i jej regiony”, a nie cząstki rozsadzającej unitarność i suwerenność państwa. Tym się różni regionalizm unijny od trady-cyjnego regionalizmu polskiego.

Trzeba rozpatrywać te sprawy nie jako potrzebę zakonserwowania tzw. za-ścianka polskiego, lecz równoczesnego respektowania wartości tradycyjnych i nowopowstających, przeszłości i przyszłości.

Najważniejsze jest dostrzeżenie związku emocjonalno-intelektualnego z bliską mi przestrzenią, usytuowaną w drabinie coraz bardziej poszerzających się kręgów przestrzeni.

Dlatego od pewnego czasu zajmuję się też zbieraniem materiałów uzupeł-niających do oficjalnych dokumentów zawierających plany rozwoju woj. mazo-wieckiego, aby współdziałać w polepszeniu sytuacji życiowej mieszkańców regionu mazowieckiego.

Chciałbym też zwrócić uwagę na to, że dzieła przyrody i wytwory kultury, zwłaszcza sztuki plastyczne i muzyka, wzbogacają głębię naszych przeżyć, gdy tworzą krąg nas bezpośrednio dotykający.

Najbliższa sfera życia, zawarta w „swojskim” kręgu przestrzeni i w „naszej pamięci historycznej” daje poczucie stabilizacji psychicznej, wyznacza koleiny naszego postępowania. Warto mieć swoje „ulubione miejsca”, „ulice i domy”, „szlaki wędrówek”, „sentyment do miejsca urodzenia” etc., nie przestając wszak być Polakiem, dla którego ojczyzna narodowa złożona z licznych regionów, jest priorytetem i wartością, dla której warto żyć, pracować i działać społecznie.

Dodałbym jeszcze, że urodziłem się w Warszawie (a więc na Mazowszu), przy czym koneksje rodzinne wiążą mnie m.in. z dawnymi Kresami (dzisiejsza Białoruś i Ukraina), a jeden ze świeższych odłamów rodowych zakorzenił się w… Wielkiej Brytanii po ostatniej wojnie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na początku lipca 1912 roku miała miejsce oficjalna wizyta, podczas której Betrandowi Russellowi przedstawiono siostrę Ludwiga — Hermine [B.R do O.M., 1 VII 1912],

– Model jednocząstkowy: nukleon porusza się w polu średnim pozostałych nukleonów; zaniedbujemy inne oddziaływania między nukleonami.. – Istotną rolę odgrywa

 integralność na poziomie relacji oznacza poprawność definiowania relacji oraz pełną synchronizację połączonych danych. W literaturze spotyka

Gdy w układzie występują cząstki naładowane, pęd pola elektromagnetycznego nie jest wiel- kością zachowywaną, gdyż pęd ten może być przekazywany cząstkom lub im

[r]

• W sadzie jabłoni jest więcej niż grusz, śliw jest mniej niż grusz, a moreli jest mniej niż śliw.. Czy moreli jest więcej, czy

• W sadzie jabłoni jest więcej niż grusz, śliw jest mniej niż grusz, a moreli jest mniej niż śliw.. Których drzew jest najmniej w sadzie, a

• Prawo Charlesa mówi, że przy stałej objętości gazu stosunek ciśnienia i temperatury danej masy gazu jest