• Nie Znaleziono Wyników

View of „Without the Survival of the Natural Environment it will not be the Survival of Humans” - a New Ecological Paradigm. The Cycle „Ecology and Low”

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of „Without the Survival of the Natural Environment it will not be the Survival of Humans” - a New Ecological Paradigm. The Cycle „Ecology and Low”"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

„ B E Z P R Z E T R W A N I A P R Z Y R O D Y N I E M A P R Z E T R W A N I A L U D Z K I E G O ” N O W Y P A R A D Y G M A T E K O L O G I C Z N Y Z C Y K L U „EK OLO G IA I P R A W O ” I. C Z Y C Z Ł O W I E K R Z E C Z Y W I Ś C I E Z A T R A C I Ł S I E B I E W P O R Z Ą D K U N A T U R A L N Y M ? A N A L I Z A S Y T U A C J I

Natura, która otacza człowieka, je st j e g o d o m e m i e k o s y stem em , w k tó ry m człowiek ja k o istota rozum na żyje i je s t w chłonięty w j e g o w arunki ja k o integralna cząstka. M o żn a zadać pytanie: co to znaczy - p o rz ąd ek naturalny świata? Co wchodzi w je g o skład? Czy cz ło w ie k żyjący w sp ó łcz eśn ie m oże bezproblem ow o odczytać ideę czystej natury? N ie je s t to takie pew ne, czy człow iek dziś żyjący, nie ulegając zacieśnieniu m y ślo w em u sp o w o d o w a n e m u natłokiem ubocznych produktów rozw oju cyw ilizacji, które w n ik ają do je g o podśw iadom ości i z gw ałtem go otaczają ze w nętrznie i w ew nętrznie, jest w stanie wniknąć w siebie i ocenić w łasne m iejsce we w s zechśw iecie. Czy człow iek m a dość zmysłu orientacyjnego, by w św iecie z te c h n icy zo w a n y m „znaturalizow ać się” i odczuwać, że je st m ik ro elem en te m k o s m o su ? C zy cz a ­ sem człow iek nie zaprzepaścił swojej naturalnej wizji siebie w naturze i n a t u ­ ry jako swego własnego domu, w k tórym żyje od w ieków , dorasta, dojrzew a, korzysta, ale i pielęgnuje to, z czego korzysta? M a m y tu na u w a d z e b o gactw o dóbr i zasobów naturalnych, a także całe w łaściw e pojęcie ś ro d o w isk a

(2)

przy-„ B E Z P R Z E T R W A N I A P R Z Y R O D Y N I E M A P R Z E T R W A N I A L U D Z K I E G O ” N O W Y P A R A D Y G M A T E K O L O G I C Z N Y Z C Y K LU „EK OLO G IA I P R A W O ” I. C Z Y C Z Ł O W I E K R Z E C Z Y W I Ś C I E Z A T R A C I Ł S I E B I E W P O R Z Ą D K U N A T U R A L N Y M ? A N A L I Z A S Y T U A C J I

Natura, która otacza człow ieka, je st j e g o d o m em i ek o sy stem em , w którym człow iek ja k o istota rozum na żyje i j e s t w chłonięty w j e g o w arunki ja k o integralna cząstka. M o żn a zadać pytanie: co to znaczy - p o rz ą d e k naturalny świata? Co wchodzi w je g o skład? Czy cz ło w ie k żyjący w s p ó łc z e śn ie m o że bezproblem ow o odczytać ideę czystej natury? N ie je s t to takie pew ne, czy człowiek dziś żyjący, nie ulegając zacieśnieniu m y ślo w em u s p o w o d o w a n e m u natłokiem ubocznych produktów rozw oju cyw ilizacji, które w n ik ają do je g o podśw iadom ości i z gwałtem go otaczają zew nętrznie i w ew nętrznie, jest w stanie wniknąć w siebie i ocenić w łasne m iejsce we w sze chśw iec ie. Czy człow iek m a dość zmysłu orientacyjnego, by w świecie ztec h n ic y z o w a n y m „znaturalizow ać się” i odczuwać, że je s t m ik ro e le m e n te m k o s m o s u ? Czy cz a ­ sem człow iek nie zaprzepaścił swojej naturalnej wizji siebie w naturze i n a t u ­ ry ja k o swego własnego domu, w k tórym żyje od w ieków , dorasta, dojrzew a, korzysta, ale i pielęgnuje to, z czego korzysta? M a m y tu na u w a d z e bo g ac tw o dóbr i zasobów naturalnych, a także całe w łaściw e p o jęcie ś ro d o w isk a

(3)

przy-„ B E Z P R Z E T R W A N I A P R Z Y R O D Y N I E M A P R Z E T R W A N I A L U D Z K I E G O ” N O W Y P A R A D Y G M A T E K O L O G I C Z N Y Z C Y K LU „EK OLO G IA I P R A W O ” I. C Z Y C Z Ł O W I E K R Z E C Z Y W I Ś C I E Z A T R A C I Ł S I E B I E W P O R Z Ą D K U N A T U R A L N Y M ? A N A L I Z A S Y T U A C J I

Natura, która otacza człowieka, je st j e g o d o m e m i e k o sy s tem em , w k tó ry m człowiek ja k o istota roz um na żyje i j e s t w chłonięty w j e g o w arunki ja k o integralna cząstka. M o żn a zadać pytanie: co to znaczy - p o rz ąd ek naturalny świata? Co wchodzi w jego skład? Czy cz ło w ie k żyjący w sp ó łcz eśn ie m o że bezproblem ow o odczytać ideę czystej natury? N ie je st to takie pew ne, czy człow iek dziś żyjący, nie ulegając zacieśnieniu m y ślo w em u s p o w o d o w a n e m u natłokiem ubocznych produktów rozw oju cyw ilizacji, które w n ik ają do je g o podśw iadom ości i z gw ałtem go otacz ają zew nętrznie i w ew nętrznie, jest w stanie w niknąć w siebie i ocenić w łasne m iejsce we w szechśw iecie. Czy człowiek ma dość zmysłu orientacyjnego, by w świecie z te c h n icy zo w a n y m „znaturalizow ać się” i odczuwać, że je s t m ik ro elem en te m k o s m o s u ? Czy c z a ­ sem człow iek nie zaprzepaścił swojej naturalnej wizji siebie w natu rz e i n a tu ­ ry jako swego własnego domu, w k tórym żyje od w ieków , dorasta, dojrzew a, korzysta, ale i pielęgnuje to, z czego korzysta? M a m y tu na u w a d z e bo g ac tw o dóbr i zasobów naturalnych, a także całe w łaściw e p o jęcie ś ro d o w isk a p rz y ­

(4)

ro d n i c z e g o 1. C złow iek od zarania dziejów zdany był na praw idłow e obcow a­ nie i w spółżycie z otaczającym go środow iskiem naturalnym i biologicznym . P rzy k ład e m są ludy pierwotne. T rudno dziś w yciągnąć trafną diagnozę na tem at, czy człow iek bardziej czuje się cząstką kosm osu, b iosfery2 czy - ina­ czej - e k o sy s te m u 3, czy m oże je g o w łaścicielem i niepo h am o w a n y m eksploa­ tatorem , czy w ręcz niszczycielem i krótk o w z ro cz n y m użytkow nikiem . G dy­ by śm y chcieli choć trochę ocenić w spółczesnego człow ieka, to pow iem y, że proces je g o rozw oju trwa, ale m o ż n a zapytać, czy człow iek potrzebuje dziś dalszego rozwoju. Co więcej - ja k ieg o rozw oju? M yślim y tu oczywiście o krajach w ysoko rozw iniętych i uprzem ysłow ionych. Czy dalej m o g ą się roz w ija ć? O czyw iście, ale nie za cenę katastrofy ekologicznej, która we w sp ó łcz esn y m świecie je st bardzo wyrazista, a norm alnie myślący człow iek je s t n a to dość uw rażliw iony. R odzi się kolejne pytanie: czy rozwój ludzkości w tak szeroko zorganizowanej ekspansji nosi w sobie z na m iona rozwoju n aturalnego, czy niestety rozwoju p rz em ysłow ego i gospodarczego nastaw io­ nego na zysk?

Jeśli ktoś myśli o rozw oju naturalnym , to zakłada poszanow anie otaczają­ cego św iata natury i przyrody, całej biosfery, flory, fauny, wody i powietrza. C z y sta natura od d y ch a jej elem entam i składow ym i, ale zarażony stan środo­ w iska p rzyrodniczego, dziś rozpoznany ostatecznie, w y w a ża odw ieczny porzą­ dek natury i ład ekologiczny. M o ż n a pow iedzieć, że ludzie, którzy oddychają św iad o m ie prz y ro d ą i jej naturalnym bogactw em , czyli żyjący na łonie przy­ rody, alarm ują i po d n o szą głos zbiorow ego sum ienia światowego, by ratować za śm ie co n ą biosferę i skażoną naturę, je d n y m słowem: w yw rócony ład i po ­ rządek ekologiczny.

1 Środow isko przyrodnicze - dziś to p o jęcie jest rozum iane bardzo szeroko, m ów i się 0 oto czen iu ży cia ludzkiego: w szystk o to, co je st ze sobą pow iązane w niew idzialnej w ięzi w sp ó łza leżn o ści - c zło w iek , ziem ia, pow ietrze, gleba, atm osfera, w oda, zw ierzęta, technika. Cały k osm os otaczający czło w iek a to środow isko przyrody, z b ogactw em dóbr naturalnych, z florą i fauną. M ów i się rów nież o środow isku b io lo g iczn y m , geograficzn ym , ludzkim 1 o środow isku naturalnym. C zy takie środ ow isko, dzikie, n ieskażone cyw ilizacją, gd zieś na g lo b ie istnieje?

2 B iosfera (b iocen oza, cen oza) - naturalny zesp ó ł organizm ów żyw ych danego środow iska, tw orzących ca ło ść zw iązan ą czynnikam i ek o lo g iczn y m i; biosfera - sfera zam ieszkana przez organizm y ży w e (troposfera, hydrosfera i litosfera) - to najniższa warstwa atm osfery Ziem i, sięgająca do 11 km w górę. G eosfery - w sp ółśrod k ow e sfery, z których składa się kula ziem ska.

3 E kosystem - fragment przyrody, np. je zio ro , stan ow iący funkcjonalną c a ło ść, w której zach od zi w ym iana materii m iędzy jej c z ę śc ią żyw ą (b iocen oza) i n ieo ży w io n ą (biotyp).

(5)

Jest to tłumiony krzyk natury o to, by druga kateg o ria ludzkości, która występuje jako „Kain w spółczesności” , który za cenę zysku i chęci źle ro z u ­ mianego rozwoju gospodarczego, bo krótkow zrocznie, nie patrząc na przyszłe pokolenia, chce całkow icie w yeksploatow ać zasoby naturalne ziem i i sp o w o ­ dować totalną katastrofę ekologiczną w k las y cz n y m w ydaniu. Jeśli cz łow iek nie uzna swych błędów w obcow aniu z przyrodą, gw ałcąc jej praw a, z w ła s ­ nej woli spow oduje w yniszczenie środow iska naturalnego w w ym iarze g lo ­ balnym. N ieśm iały głos „A bla w s półcz esności” , p rz edstaw iciela lepszej części ludzkości, która pragnie świata czystego i zdrow ego, u p o m in a i prz y n ag la opinię światową, by ratować naturę, by przejąć się w ysiłkam i wielu ludzi, którym nieskażona natura i przyroda, a także u zdrow ienie zagrożeń biosfery tak m ocno leży na sercu publicznej odpow iedzialności. N a tem at ekologicznej wizji świata naturalnego i społecznego zabierają dziś głos filozofow ie p rz y ro ­ dy, socjologowie, ekonom iści, teologow ie m oraliści, etycy, praw nicy, p s y c h o ­ logowie, biologow ie i ludzie wielu specjalizacji, j a k p rz yrodnicy i ekolodzy. Wszyscy tu w spom niani zajm ują się e kologią ja k o n au k ą biologiczną, a także ochroną środowiska przyrodniczego szeroko dziś rozum ianego. P o trzeb a j e d ­ nak wspólnych wysiłków, by problem y ekologiczne, w raz z o d krytym w s p ó ł­ cześnie kryzysem ekologicznym i kryz ysem cyw ilizacyjnym , u jm o w a ć niejako całościowo, tzn. nie tylko z punktu w idzenia jednej dziedziny, ale integralnie, w czym będzie m ożna zauważyć dążenie do hum anizacji i h arm onizacji n a tu ­ ry z człow iekiem i człow ieka z naturą. P o w iedzieliśm y n a p o czątku tego opracowania, że bez przetrw ania przyrody nie m a prz etrw a n ia ludzkiego, ale m ożna ten porządek odwrócić: przetrw anie czło w ie k a zależy od p rz etrw a n ia przyrody. Tw ierdzenie to wydaje się głęboko uzasadnione. W sp ó łcz eśn ie odbyw a się wiele spotkań i debat po św ięc o n y ch zagad n ien io m ek ologicznym , których efekty niejednokrotnie są nikłe; nad nad rzęd n ą p o trze b ą chronienia natury prym at biorą racje ekonom iczne i polityczne, zw ią zane z roz w ojem przem ysłu i zyskami. M o żn a w tym dostrzec p ew n ą sprzeczność i postaw ić pytanie: kom u tak napraw dę pow inno zależeć na cz y sty m pow ietrzu, czystej wodzie, zdrowej roślinności i rozwoju wielu g atunków zd ro w y ch zw ierząt, a co za tym idzie - na zdrow ym środow isku życia czło w ie k a? B ad an ia n a u ­ kowe wykazują dziś, że natura została p o w a żn ie naru szo n a i w y k o rz y stan a bezpowrotnie, dlatego rodzi się niejako m oralny apel o ratow anie przyrody i natury, a także apel o to, by co tylko m ożliw e w natu ra ln y m środow isku uzupełniać i racjonalnie kierow ać odradzaniem się przyrody.

Ład ekologiczny to swoistego rodzaju porz ąd ek naturalny, w k tórym człowiek jaw i się jako cząstka tego układu w raz z całą biosferą, o d d y c h a ­ jący w tym samym środowisku, oddziałujący na nie, a także p rz yjm ując y

(6)

działanie środowiska. Jest to w yraz harmonii ekologicznej. T rzeba p o ­ w iedzieć, że dziś tego ładu nie ma, gdyż został on pow ażnie naruszony i w ręcz zagrożony. W obecnym opracow aniu chcem y w łaśnie zająć się spre­ c y z o w an iem pojęć, które dziś nie zaw sze są praw idłow o używ ane. Przykład m o g ą stanow ić pojęcia takie ja k „e kologia” czy „etyka ek o lo g icz n a” . W ynika to często z niew iedzy ludzi, którzy są m ieszkańcam i i użytkow nikam i Ziemi. T ak ż e konsu m p cy jn e nastaw ienie do życia, kształtujące nieodw racalnie zm a­ teria lizow aną postaw ę u w spółczesnego człow ieka, w szczególności m łodego pokolenia, które tkwiąc w niej nie j e s t w stanie pojąć, co tak napraw dę jest tragiczne.

N a świecie żyje wiele narodów , które oddychają b ogac tw em czystości natury, i w ten sposób dają dowód, że życie człow ieka pow inno być oparte na ładzie ekologicznym - czyli chodzi o to, by człow iek czuł się ogniwem ekosystem u, w którym ze swej natury żyje i je st przez naturę otaczany. P ow i­ nien czuć się jej cząstką. Bez przesady m ożna pow iedzieć, że człow iek jeśli chce przeżyć, to musi zadbać o j a k o ść świata naturalnego i przyrodniczego. D ziś żyjący człow iek m usi nauczyć się m yśleć ekologicznie, patrzeć biolo­ gicznie i um ieć zachw ycać się przyrodą. B ez prz eży c ia biologicznego w ym ia­ ru natury, czyli życia roślin i zwierząt, bez czystości wody, powietrza, gleby, a także całego środow iska żyw ych organizm ów , przeżycie człow ieka jest niem ożliw e. N a tura je st zdana na łagodność człowieka, by egzystow ać w la­ dzie ekologicznym , a człow iek z kolei zdany je s t na istnienie w środowisku p rz y ro d n iczy m i pow inien sobie z tego faktu zdawać sprawę. Jaki będzie stan n atura lnego środowiska, ja k o środow iska życia ludzkiego, taka będzie kondy­ cja cz ło w ie k a i je g o zdrow ia psycho-fizycznego. Innym i słowy: jak i będzie stan i porz ąd ek w kosm osie, taka będzie jak o ść życia ludzkiego i szansa jego przetrw ania.

II. N O W E N A S T A W I E N I E C Z Ł O W I E K A P O T R Z E B Ą C H W IL I C Z Y L I T R O S K A O P R Z E T R W A N I E

P rze k o n an ie o chęci przetrw ania pow inno rodzić zdecydow ane stanowisko 0 ochronę przyrody, pow inno stać się m otyw em działania wszystkich m iesz­ k ań c ó w Ziemi. Z tego rodzi się now y paradygm at, czyli now e spojrzenie w przyszłość w pojm ow aniu interesującej nas rzeczywistości. Ekologia 1 o c h ro n a środow iska naturalnego w now ym ujęciu, spostrzegane ostrzej, wyraźniej w no w y m świetle, przeorientow ane w zestawieniu z innymi n au­ kam i. P ara d y g m a tem było rów nież dotychczasow e patrzenie na porządek

(7)

naturalny środowiska ludzkiego. O becnie potrze ba nowej percepcji w sp o ­ strzeganiu problem ów ekologicznych. R odzi się potrze ba n o w e g o p a ra d y g m a ­ tu, a m ianowicie: „Bez przetrw ania przyrody nie m a p rz etrw a n ia lu d z k ie g o ” . W tym nastaw ieniu są ukryte dw a inne paradygm aty, które w yw o ła ły d y s k u ­ sję co do praktykow ania ich w życiu. C hodzi tu o (1) do m in ację czło w ie k a nad naturą, ja k również (2) harm onijne w spółżycie cz ło w ie k a z naturą i opiekę nad nią. Dzisiaj nie m ożna stawiać alternatywy, ale zd e cy d o w a n e i jednoznaczne ukierunkow anie - ku przetrwaniu. W n asz y m n o w y m spojrze- niu-paradygm acie dostrzegam y człow ieka, który d o g ląd a p rzyrody i żyje w harmonii z naturą. Jest to wizja n ow e go człow ieka, nie idzie b o w ie m o wizję now ego środowiska, ale potrzebę wizji n ow e go człow ieka, który uszanuje przyrodę.

Na tem at ekologii4 powstało ju ż w iele opracow ań. O be cne je s t pró b ą u ję ­ cia całościow ego rozum ienia problem u ek ologicznego i potrzeby ochrony środow iska przyrodniczego w aspekcie etycznym . W k olejnych opra cow ania ch cyklu „E kologia i p ra w o ” będziem y ukaz y w ać szereg zagadnień łączących się z ekologią i problem ami środowiska. W sposób szczególny będzie nas interesowało to zagadnienie w aspekcie p ra w n y m 5 - z a rów no w regulacjach prawa państw ow ego, ja k i w p raw odaw stw ie kościelnym . N iniejsze o p ra c o w a ­ nie jest próbą zasygnalizow ania problem u. W k olejnych p ublikacjac h nie zabraknie odniesień do etyki czy do innych nauk, np. b iologicznych i filo z o ­ ficznych. Ochrona środowiska stała się k w estią przeżycia, kw e stią za ch o w a n ia życia w skali naszej planety. Jest to j u ż nie tyle pro b lem partykularnych zanieczyszczeń środowiska, ile persp ek ty w a zatrucia i z a ch w ian ia e k o lo g ic z ­ nej równow agi w skali całego globu. N a tu ra została, m o ż n a by rzec, „w y g ło ­ dzona” przez coraz dalej idące ingerencje człow ieka. Jest to d elikatne o k re śle ­ nie tego, co dokonyw ane jest w naturalnym środow isku, a m ianow icie: p lą d ­

4 E k ologia - dziedzina b iologii badająca stosunki m ięd zy organizm am i i ich zespołam i a ich żyw ym i martwym środow iskiem . E k ologia bada stosunki m ięd zy c zło w iek iem a naturą i zm ierza do przyw rócenia zachwianej rów now agi m ięd zy system am i naturalnym i a c z ło ­ w iekiem . A jeśli chodzi o etykę ek ologiczn ą, to „ ek ologiczn y e to s” zab iega o hum anizację natury oraz o „naturalizację” człow iek a. Na ten temat p isze M. R ock (E k o lo g ia w św ie tle etyki

s p o łe cz n e j, „Ż ycie i M yśl”, 2 6 (1 9 7 6 ), nr 2 5 6 /2 6 6 , s. 64).

5 Prawo w odniesieniu do problem ów ek o lo g ic zn y ch i ochrony środ ow isk a naturalnego zostało unorm ow ane w dw óch podstaw ow ych ustaw ach, a m ia n o w icie w u staw ie o ochronie i kształtow aniu środow iska (tekst jedn olity - D z .U . 1994, Nr 4 9 , poz. 196 ze zm.: D z.U . 1995, Nr 90, poz. 446 oraz Nr 141 poz. 69 2 ) oraz u staw ie o ochronie przyrody z dnia 16 X 1991 r. (D z.U . Nr 114, poz. 492; D z.U . 1992, Nr 54, poz. 254; D z.U . 1995, Nr 4 7 , poz. 7 1 3 ). Na uw agę zasługuje ustawa z dnia 20 VII 1991 r. o P aństw ow ej Inspekcji O chrony Środow iska (D z.U . Nr 77, poz. 335), a także w iele rozporządzeń M inistra O chrony Środow iska.

(8)

row anie, niszczenie, m aksym alne eksploatow anie i zabijanie ekosystem u orga­ nizm ó w żyw ych. R abunkow e g ospodarow anie przyrodą przez człow ieka jest w y p a czo n ą fo rm ą d y nam icznego odniesienia do natury, a wiąże się z tym nastaw ienie na rozwój e konom icz no-prze m ysłow y bez patrzenia na względy etyczne. E kologia podejm uje tę p roblem a tykę i zm ierza do przyw rócenia zachw ianej rów now agi między system am i naturalnym i a c z łow ie kiem 6. N ie­ zbędne jest, aby różne nauki dołączyły się do całościow ego potraktow ania tych problem ów pow rotu do ładu ekologicznego.

W ielkie znaczenie dla ro zum ienia ekologii i uznania zasadności n aw o­ ły w an ia do ochrony środow iska biologicznego m a praw o jako dziedzina re­ gulacji i sankcji w ym ierzanych przez organa p aństw ow e dla zabezpieczenia stanu porządku naturalnego.

P raw o w każ dym państwie, ale rów nież szczegółow e dziedziny prawa adm inistracyjnego, cyw ilnego, karnego, wodnego i inne, które regulują prob­ lemy ochrony środow iska naturalnego czy przyrodniczego w ram ach prawa m ię dzyna rodow ego, m ają w tych zagadnieniach szczególne znaczenie i odpo­ w iednie regulacje z konkretnym i norm am i prawnym i. P roblem w tym, na ile praw o je s t skuteczne w stosowaniu i sankcjonow aniu. Tu pow inno się wiele zm ienić, zw ła szcz a w szanow aniu p ra w a przez obywateli, a co za tym idzie - szanow aniu natury. Zajm ując się ekologią i ochroną środow iska w prawie, będ z ie m y rów nież w skazyw ać na różnego rodzaju dokum enty, przepisy czy organizacje, które dotykają problem ów ekologicznych w swych działaniach.

III. P O N O W N E S P O J R Z E N I E N A K O N F E R E N C J Ę R E L I G I I D L A P O K O J U W L O U V A I N

D ru g a św iatow a K onferencja Religii dla Pokoju odbyta w Louvain w le- cie 1974 r. p ragnęła skierow ać swój apel wprost do w szystkich religijnych w spólnot naszego niespokojnego świata. B uddyści, chrześcijanie, konfucjaniś- ci, żydzi, m uzułm anie, szintoiści, sikhowie, jainow ie, a także w yznaw cy in­ nych religii zebrali się posłuszni duchow i, który w yraża się w różnorodnych i czcig o d n y ch tradycjach religijnych. W sp o m n ian a konferencja w swoich obradach zajęła się oczyw istym i d ow odam i gw ałcenia praw cz łow ieka w

(9)

dżinie politycznej, ekonom icznej, społecznej i kulturalnej, b ę d ą c e g o w ynikiem rosnącego nieładu świata7.

Trudny problem, jaki stawia przed św iatem zagrożenie nuk learn e i w yścig zbrojeń, został pogłębiony zw łaszcza w ostatnich latach przez kryzys śro d o ­ wiska naturalnego. Do obawy przed nag ły m zn iszczeniem d o łącz a się obecnie dręcząca perspektyw a stopniowego w y m arcia życia na skutek w yczerpania, powolnego zatruwania i zaduszania całego globu. R odzi się poczucie, że ustanow ienie harmonijnych stosunków 8 m iędzy cz ło w ie k iem i naturą je st niezbędnym elem entem walki o pokój i spraw iedliw ość. A także o p rz e trw a ­ nie człow ieka na ziemi.

O wo globalne wyzwanie, jak ie stanowi kryzys środow iska, d o m a g a się przemian technologii oraz reform politycznych w skali całego świata. Nie tylko środowisko naturalne, które odziedziczyliśm y, ale i środow isko sztu cz­ ne, stworzone przez człow ieka pow inno być otoczone troską p rzez pryzm at ducha i perspektyw ę wartości duchow ych człow ieka. W dalszej części d o k u ­ ment z Louvain podaje: „Ludzie wierzący, którzy swoje osobiste życie w iodą w poszanow aniu dla praw natury, winni przez swoje opcje, ja k o obyw atele i ludzie pracy, przyczyniać się do rozw oju nowej społecznej wizji etyki śro­ dowiska. W e współpracy z naukow cam i, z rz ądow ym i agencjam i planow ania, z m anageram i przem ysłu oraz ze w szystkim i, którzy in fo rm u ją i form ują opinię publiczną, myśliciele religijni winni w y p ra co w y w ać i starać się o wprow adzanie takiej technologii dla w spółczesnej cyw ilizacji, która c h ro n i­ łaby środowisko przyrodnicze i ulepszała jak o ść ży c ia”9.

P rezentow ana Konferencja Religii dla P okoju w L ouvain p o d jęła bardzo odważnie problem y ekologiczne, podkreślając z naciskiem , że „jesteśm y św ia ­ domi naszego wspólnego obowiązku w spółpracy nad ro z w iąza n ie m kryzysu ekologicznego w interesie wspólnoty ludzkiej i dla do b ra p o to m n y c h ” 10.

Konferencja ustaliła, że „problem środow iska naturalnego je s t p ro b lem e m ludzkim. M a on zw iązek z jak o ścią życia. O rga niczna w ięź m iędzy c z ło w ie ­ kiem i naturą może być przyw rócona je d y n ie dzięki zrozum ieniu w s p ó łz a le ż ­

7 D oku menty ś w ia to w e j Konferenc ji Relig ii d la p o k o ju (Louvain). D e k l a r a c ja z Louvain

z ¡9 7 4 roku, „Znak”, 3 8 (1 9 7 6 ), nr 2 6 6 -2 6 7 , s. 1094.

8 T am że, s. 1099. 9 T am że, s. 1100.

10 T am że, s. 1117; por. Cz. S t r z e s z e w s k i , K a to li c k a na uka s p o łe cz n a , W arszaw a 1985, s. 7 1 2 -7 1 3 . Autor m ówi o jak ości życia: „ ży cie sp o łeczn e c zło w iek a je st czym ś dodatkow ym , a podstaw ow ym obow iązkiem je st solidarność. C z ło w iek ma się rozw ijać, ale najistotniejsza jest jakość życia. C hodzi tu o sferę du chow ą i kulturalną c z ło w ie k a ”.

(10)

ności wszystkich istniejących bytów - zarów no ożyw ionych, ja k i nieożyw io­ nych. B ogactw a natury zaspokajają potrzeby człow ieka, ale nie m ożna zapo­ minać, że te sam e zasoby naturalne są ograniczone i nieodw racalnie eksploa­ tow ane i niszczone. To chciw ość - indyw idualna i zbiorow a - zakłóca rów ­ n o w a g ę naturalną i zagraża przetrw aniu ludzkiem u. Zaspokajając nasze ludz­ kie potrzeby w inniśm y troszczyć się o nienaruszanie naturalnej równowagi. E k sp lo atac ja natury w celach egoistycznych i dla zbytku je st grzechem nie­ w dzięczności i zbrodnią przeciw ko lu dzkości” 11. Kryzysu ekologicznego nie m o ż n a traktow ać ja k o problem u w yłącznie technologicznego. M a on swoje w ym iary polityczne, ekonom iczne i socjo-kulturalne. Z w ykle na szczeblach władzy i adm inistracji państw ow ych w świecie nie nagłaśnia się problem ów i n iew ygodnyc h tematów. Trudność poleg a na tym, żeby szczerze i skutecznie technologię rozwoju przem ysłow ego i ekonom icznego oddać w służbę ludz­ kości i dla do b ra natury, która nas jeszc ze otacza.

Z tego w zględu dostrzega się konieczność duchow ego podejścia do zagad­ nień zw iązanych z ochroną środow iska oraz stałego p o rozum ienia i dialogu m iędzy technikam i, naukow cam i i ludźmi wierzącymi. Choć konferencja o d b y ła się dawno, to j e d n a k należy j ą przypom inać, gdyż dostrzega ona po ­ trzebę b u d o w a n ia now ych struktur świata, by zm ierzać w kierunku zmian postaw ludzkich, szczególnie decydentów , a także hierarchii wartości, przez co m o g ą się dokonać zasadnicze zm iany w strukturze światowego ł a d u 12.

N ależy podkreślić za konferencją w Louvain, że „zanieczyszczenie, skaże­ nie i p lądrow anie natury je st głów nie w ynikiem bezm yślnej pogoni za zys­ kiem i w ładaniem ze strony niewielu ludzi, którzy nie m ają w zględów ani na bliźnich, ani na przyszłe pokolenia. N arody bogate konsu m u ją w iększą część zasobów naturalnych: ziemi, lasów, m inerałów , surowców, a także naturę ożyw ioną, ptaki, zwierzęta, ryby, d rz ew a i rośliny - pozbaw iając innych należnej ich części. M yślim y tu o krajach słabo rozwiniętych i biednych. T oteż je st rzeczą konieczną u pow sze chnianie świadom ości, że bogactw a n atu­ ralne należą do całej ludzkości. B og actw a naturalne winny być zarządzane przez św iatow ą w sp ó ln o tę” 13.

D oty ch c zaso w e refleksje k o re spondują z tem atem , który na początku sobie założyliśm y: bez przetrw ania prz yrody nie m a przetrw ania ludzkiego. Jak do tej pory chcem y wykazać, dlaczego kryzys ekologiczny zaistniał, kto tym

11 D oku m enty z K onfere ncji w L o u v a in , s. 1117. 12 T am że, s. 1119.

(11)

problem em się zajmuje, a także podkreślam y w agę m ięd zy n a ro d o w y ch inicja­ tyw, które bardzo nam acalnie zajm ują się problem am i ekologicznym i. P rz y ­ kładem choćby w spom niana K onferencja dla Pokoju w L o u v ain w 1974 r. W naszych rozważaniach m ów iliśm y o potrzebie zm iany struktur św iata i potrzebie nowego ładu, czyli w nikliw ego spojrzenia i osad z en ia św iatow ych dążeń do rozwoju państw i narodów we w łaściw ej hierarchii wartości.

Ludzie w spółcześnie żyjący zdobyw ają w y ż sz ą św iadom ość je d n o śc i św ia­ ta; dlatego też pokój i sprawiedliw ość w n a t u r z e 14 i sp o łeczeństw ie d o m a g a ­ j ą się, by porządek ekonom iczny i polityczny został w łaściw ie postaw iony w relacjach m iędzynarodow ych i praw idłow o zreform ow any. N ie m o ż n a z a p o ­ minać, że współczucie, miłość, w rażliw ość na cierpienia drugich w p ro w ad za ją harmonię, podczas gdy egoistyczna agresyw ność j ą zakłóca. L udzie i świat potrzebują w ychow ania do nowej skali wartości. O be cne w artości, o parte na sile i zysku, miłości pieniądza i łatwego życia, w yniosłym indyw idualizm ie i chłodnym racjonalizmie, nie prow adzą do harm onii, lecz do niezgody.

Nowy porządek moralny pow inien być inspirow any przez działanie tw ó r­ cze, ja k i religijne, i to zarów no religii W sc h o d u j a k i religii Z achodu, by budować i podtrzym yw ać naturalny p o rz ąd ek świata. Szukając drogi w yjścia z kryzysu ekologicznego, potrzeba takiego uw aru n k o w an ia, by b u d o w a ć na nowym pojm ow aniu człowieka, je g o celu życia, je g o w olności, ale i je g o praw idłow ym rozwoju w społeczeństwie. R o d zin a ludzka potrzebuje w y c h o ­ wania do problem ów środowiska, gdyż nie w szyscy ludzie w ró w n y m stopniu pojm ują sprawy jego zagrożenia i kryzysu ekologicznego.

Należy podkreślić, że kryzys środow iskow y je st dzisiaj tylko je d n y m z wielu k ry z y s ó w 15. M ożna zaryzykow ać twierdzenie, że kryzys w w ym iarze współczesności dotknął całego człow ieka w raz z je g o kulturą. Stan kryzysu dom aga się podjęcia radykalnych działań, w p rz eciw n y m razie p o jaw ia się widmo katastrofy. Nic też dziwnego, że rodzą się różne idee i k o nce pcje zaradcze, np. New Age czy religie naturalne. Chodzi w ty m w szystkim o stworzenie now ego stylu życia, by odejść od tego, co s p o w o d o w a ło kryzys. Również w tym kontekście na czoło w y su w a się p roblem „jakości ż y c ia ” . D yskusja na ten tem at toczy się na różnych płaszczyznach: biologicznej

14 T am że, s. 1114.

15 T am że, s. 1121; por. S. Z i ę b a, Życie j a k o n o w a j a k o ś ć , [w :l H u m anizm ekolo giczn y, t. III, Lublin 1994, s. 35.

(12)

i e k o lo g ic z n e j16, antropologicznej, psychologicznej, społecznej i politycznej, teologicznej i religijnej.

T em a t „jakość ży c ia” jest często podejm ow any zw łaszcza przez m oralis­ tów. Ludzie zaangażow ani w sprawę ochrony środow iska i ratow ania świata z kryzysu ekologicznego winni nie tylko separow ać się od każdego przedsię­ w z ięcia czy stowarzyszenia, którego działanie niszczy środowisko, ale i pro­ testow ać przeciw w szelkiem u gw ałceniu zdrow ych zasad ochrony środowiska i przyrody. N ależy m obilizow ać opinię publiczną na rzecz decentralizacji i skutecznej lokalnej kontroli nad działalnością p o n adna rodow ych korporacji p rz em ysłow ych, które pow o d u ją skażenie środow iska i lekcew ażą wartości e k o lo g ic z n e 17. P ow o d o w an e przez cz łow ieka zanieczyszczenia środowiska naturalnego i ludzkiego szkodzą j u ż nam, współcześnie żyjącym ludziom. Z ac h o w an ie bogactw naturalnych to liczenie się z potrzebam i przyszłych pokoleń. Ale wielu o tym zapom ina i nie bierze tego w yzw ania pod uwagę w szerokim pojm ow aniu i realizow aniu działalności gospodarczej. Wchodzi tu w grę w łaściw e p o jm ow anie stosunku cz łow ieka do dóbr i surow ców na­ turalnych, a także do ich eksploatacji.

N a le ży pam iętać, że bogactw a naturalne to nie tylko złoża m inerałów czy paliw, ale przede w szystkim gleba i las. Co więcej, erozję gleby, czyli jej żłobienie i w yniszczanie dostrzeżono wcześniej niż w yczerpyw anie się złóż; zdaje się też, że okaże się ona zjaw iskiem groźniejszym . W ym aganie, by g osp o d aro w ać ja k najoszczędniej, by starać się o ja k najm niejsze zużycie złóż, kryje w sobie dwa, na ogół przem ilczane, założenia. Po pierwsze, przy­ puszczenie, że przyszłe pokolenie będzie tych właśnie m inerałów i złóż po ­ trze bow ało i boleśnie odczuje ich brak. Po drugie, przekonanie, że do na­ szych obow iązków należy troszczenie się o dobre warunki życia potom nych i oszc zędz anie dla nich dóbr ziemi i m in e ra łó w 18.

E p o k a w spółczesna nie należy do spokojnych, dlatego słuszną je s t rzeczą, by zw racać uw agę społeczności ludzkiej świata na zanieczyszczenie środow is­ ka i na ograniczoność bogactw m ineralnych i naturalnych. Zaniepokojenie opinii światowej degradacją środow iska znalazło swój wyraz w licznych pub­ likacjach - w prasie codziennej, w wielu czasopismach, tłum aczeniach pozy­

16 Zob. M. B. D o b r z a ń s k a , Ś r o d o w isk o a p e łn ia życia , [w:] Hum anizm ekologiczny, t. III, Lublin 1974, s. 56-57.

17 D oku m enty K onf ere nc ji w Louvain, s. 1121.

18 Zob. K. W a j s, C zło w iek i na tu ra - wątpli w ośc i, technika, „ W ięź”, 2 1 (1 9 7 8 ), nr 5 (2 4 1 ), s. 57; por. S. A n d r z e j e w s k i, K oniec sp o łe cz eń stw a ro zrzu tn oś ci, „W ieź” 1 7 (1 9 7 4 ), nr 4 (1 9 2 ), s. 3-14.

(13)

cji książkow ych. Problem y środow iskow e, ek ologia i och ro n a przyrody są przybliżane na naszym polskim gruncie w o p ra cow ania ch zagranicznych 0 charakterze popularnonaukow ym , a także m ateriałach z licznych konferencji m iędzynarodow ych, spotkań, sym pozjów, kongresów , narad i ró ż n eg o rodzaju dokum entów państw ow ych i kościelnych.

N a uw a gę zasługują m.in. S y m poz jum Europejskiej K om isji G ospodarczej ONZ pośw ięcone sprawom ochrony środ o w isk a w Europie, odbyte w Pradze w 1971 r., oraz dw ukrotne obrady (w 1970 i 1972) nad p ro b lem a ty k ą środowiska Konferencji Generalnej U N E S C O , w których wyniku pow stał m iędzynarodowy, interdyscyplinarny program badań nau k o w y ch „C złow iek 1 biosfera” . W reszcie Konferencja S zto k h o lm sk a z 1972 r., k tó ra d okonała analizy sytuacji ekologicznej i uchw aliła R aport zaw ierający szereg zaleceń celem poprawy sy tu acji19. Z powyższej analizy sytuacji wynika, że są podejm ow ane kroki zm ierzające do zapo b ie żen ia zagrożeniu ek ologicznem u, dlatego obecna refleksja będzie propozycją, jak ie środki p rz edsięw z ią ć dla w ychodzenia z kryzysu.

IV . IS T O T N E E L E M E N T Y E T Y K I E K O L O G I C Z N E J J A K O P R Z E C I W W A G A K R Y Z Y S U E K O L O G I C Z N E G O

O becnie przedstawim y elem enty etyki ekologicznej, która z ostała za p re z e n ­ towana przez M. R ocka w je g o wcześniej cyto w a n y m artykule. M o że m y wyróżnić pięć elem entów czy dziedzin, które m ają og ro m n e znaczenie w p o ­ dejm owaniu odbudow y ładu ekologicznego i pow inny być przez w szystkich respektowane.

1. N a pierw szym miejscu stawiam y „ p r z y k a z a n i e s z a c u n ­ k u w o b e c n a t u r y” , która nas otacza. N iestety w spółczesne społeczeństw a traktują naturę ja k o rzecz, co gorsza - rzecz potrze b n ą do użytku i do wykorzystania. Jak p rzedm iot u żytkow y i obiekt w szelkich m ożliwych manipulacji. Nie ulega w ątpliw ości, że trzeba p rz eciw staw ić się

19 Zob. J. G r z e s i c a, K r y z y s ekolo giczn y, „C om m unio”, 6 (1 9 8 3 ) s. 6 0 -6 1 . Autor charakteryzuje całokształt kryzysu e k o lo g iczn e g o , który osad za się na sp lo c ie różn ego rodzaju kryzysów . Przede w szystkim na kryzysie norm m oralnych i w y m o g ó w etyczn ych . Z achw iała się etyczna hierarchia w artości. N astąpił rów nież kryzys harmonii c zło w iek a ze środ ow isk iem . To w szystk o skłania do m ów ienia na temat zach w iania ładu ek o lo g ic z n e g o i rodzi potrzebę refleksji nad „jakością ży cia ”, a także nad próbą w yszu k iw an ia takich dróg, które w yprow adzą nas z kryzysu ek ologiczn ego.

(14)

takim działaniom i należy budzić świadom ość, że bezw arunkow y wyzysk natury i jej bogactw je st działaniem n iedozw olonym i nieodpow iedzialnym , sprzecznym z w łaściw ie rozum ianym zadaniem tw órczości nak a zan y m w bi­ blijnej K siędze R o d zaju 20. D e w astacja i burzenie natury, jej n ieodpo­ w iedzialne w ykorzystyw anie je s t sprzeczne ze zleconym zadaniem tworzenia k u ltu ry 21.

N ie m o ż n a zapom inać, że n a tu ra jest darem , czyli takim instrum entem, któ ry m należy włodarzyć w sposób m oralnie odpowiedzialny. N atura nie jest to w arem p rz ezna czonym do nieum iarkow anej konsum pcji, lecz p o m ieszcze­ niem lub inaczej środow iskiem przyrodniczym . C złow iek jaw i się w tej wizji nie ja k o „w łaściciel” , który li tylko w yniszcza i konsum uje, ale ja k o natural­ ny składnik i cząstka biosfery, ukształtow any pod jej w pływ em i na zawsze z nią zw iązany biologicznie. B iosfera oddziałuje na przem iany i procesy zachodzące w organizm ie człow ieka, w arunkuje je g o egzystencję, rozwój; ma duże znaczenie dla kształtow ania wiedzy i psychiki, osobowości oraz kultury je g o w ytw orów i osiągnięć. P om iędzy człow iekiem a biosferą w ytw orzyła się ró w n o w a g a dynam iczna, p oniew aż nieustannej zm ianie ulegają nie tylko siły fizyczne środowiska, ale w szystkie formy życia, z człow iekiem włącznie'^. D opó k i istniała ró w now aga pom iędzy człow iekiem a biosferą, ludzkość nie z d a w ała sobie w pełni sprawy ze sw ego m iejsca w przyrodzie i z faktu, że dla własnej egzystencji musi dbać o środow isko p rz yrodnicze23.

W łaś n ie uzdrow ienie środow iska naturalnego jest e lem e nta rnym założe­ niem d łu g o term inow ego nastaw ienia i dążenia do popraw y w arunków życio­

20 Rdz 1, 28-29.

21 Zob. R o c k , dz. cyt, s. 66; por. W . U r m a n o w i c z, Ku ltura a dosk on ało ść

c zło w ie k a , „C ollectanea T h e o lo g ic a ”, 3 1 (1 9 6 0 ), fasc. 1-4, s. 15-31; na s. 17 autor mówi

0 w ła ściw y m rozum ieniu kultury: „Czym je st kultura dla czło w iek a , łatw iej zrozum iem y przez p rzeciw sta w ien ie jej naturze. Kultura jakiejś rzeczy opiera się na naturze, albow iem stanowi zak tu alizow an ie jej potencjalności. A le kultura nie utożsam ia się z naturą, gdyż jest czym ś w ięcej niż natura. Kultura d o sło w n ie oznacza uprawę, czyli jakieś d oskon alące rzecz działanie. O dn ośnie do czło w iek a oznacza ona działan ie, które go doskonali pod rozm aitym i w zględ am i”. 1 dalej (s. 18): „Kulturę duchow ą stan ow ią kultura um ysłow a, m ająca na w zględ zie d osk on alen ie rozumu przez zdobyw anie zarów no naukow ej, jak ży cio w ej prawdy, oraz kultura moralna, której celem jest k ształcen ie w oli za pom ocą cn ót” . W ydaje się, że człow iek w sp ó łcz e sn y zatraca takie rozum ienie kultury.

22 Zob. K. S z p a n b r u k e r, O ch r o n a ś r o d o w is k a czł ow ie ka, [w:] Z a r y s filo z ofii

p r z y r o d y oż yw ionej, red. S. M azierski, Lublin 1980 s. 143.

(15)

wych człowieka. Ekoetyczne zachow anie o znacza służbę na rzecz cz ło w ie k a i jego doczesnego „dom ostw a”24.

W takim ujęciu m ożna m ówić o praw ie natury. O z nacz a ono praw o do ekologicznie zdrowego świata. O chrona ludzkiego oikos - do m u je s t p o s tu la ­ tem i w ym ogiem , do którego człow iek m oże i m usi pra w n o n atu ra ln ie odw ołać się jako elem ent owego oikos i ja k o je g o odpow iedzialny a d m in istrato r25.

2. D rugim elem entem etyki ekologicznej je st „ z d r o w a k r y t y k a i d e o l o g i i w z r o s t u ” . W a ż n ą sp ra w ą w naszej refleksji je s t u z n a ­ nie, że wzrostu nie m ożna rozum ieć w yłącznie w sensie ilościow ym . Planeta, na której żyjemy, uległa tego rodzaju przem ianom , że zostały nam u ś w ia d o ­ mione granice naszej gospodarczej wolności. O g raniczone są środki w y ż y w ie ­ nia, m ieszkania i ogrzewania. Odtąd w zrost i rozwój należy m ierzyć a u te n ­ tycznymi potrzebam i całego człow ieka i w szystkich ludzi. C ała ta p ro b le m a ­ tyka nabiera znaczenia, gdy rozważy się j ą w persp ek ty w ie d ziałania dla rozwoju krajów zacofanych. Jeśli chcem y p rz etrw a nia natury i człow ieka, to potrzeba też tłumienia i korygow ania m entalności n ie p o h a m o w a n e g o wzrostu gospodarczego i p rz em ysłow ego26.

Sobór W atykański II w Konstytucji duszpasterskiej o św iecie w s p ó łc z e s­ nym Gaudium et spes pisze o potrzebie w p ro w ad ze n ia ładu do ludzkiej a k ­ tywności: „aktyw ność ludzka, ja k pochodzi od człow ieka, tak też ku niem u się skierowuje. C złow iek bow iem pracując nie tylko p rz em ien ia rzeczy i sp o ­ łeczność, lecz doskonali też samego siebie. Uczy się w ielu rzeczy, m a m o ż li­ wość rozwijania swoich zdolności, w ychodzi z siebie i p onad siebie. Jeżeli się dobrze pojm uje ten wzrost, je st on wart więcej aniżeli zew n ętrz n e b o g a c ­ twa, jakie m ożna zdobyć. Więcej wart je s t człow iek z racji tego, czym jest, niż ze w zględu na to, co p osiada”27.

Widać, że treść przytoczonego fragm entu z nauki soborow ej w y ty cz a k ie ­ runek w łaściw ego rozwoju ludzkiego, n astaw ionego nie na w y z y sk cz ło w ie k a ani nadm ierne wyniszczenie dóbr naturalnych ziemi, którym i cz ło w ie k p o w i ­ nien dysponow ać odpowiedzialnie, ale przede w szy stk im ukaz u je troskę za­ równo o naturę, jak i o człow ieka w je g o pra w id ło w y m rozw oju.

T a sam a Konstytucja soborow a w in nym m iejscu k o n ty n u u je p o w y ż sz ą myśl: „Podobnie warte jest więcej to w szystko, co ludzie c z y n ią dla w p ro w a ­

24 Zob. R o c k , dz. cyt, s. 66.

25 T am że, s. 66; por. Gau diu m et spes, nr 35. 26 Zob. R o c k , dz. cyt., s. 67.

(16)

d ze n ia większej spraw iedliw ości, szerszego braterstwa, bardziej ludzkiego u p o rz ą d k o w a n ia dziedziny pow iązań społecznych, aniżeli postęp techniczny. A lb o w iem postęp ten może tylko dostarczać niejako materii do udoskonalania człow ieka, ale sam przez się tego udoskonalania nie urzeczywistni. Stąd n o rm ą aktyw ności ludzkiej je s t to, ażeby zgodnie z planem B ożym i wolą B o ż ą odpow iadać praw dziw em u dobru rodzaju ludzkiego i pozw olić człow ie­ kowi na realizow anie i w ypełnianie pełnego sw ojego pow ołania, bądź indyw idualnie, bądź społecznie”28.

M u sim y j e d n a k pam iętać, że cz łow iek je st je d y n y m w swoim rodzaju s tw orz eniem natury, które nie tylko żyje w teraźniejszości, ale je st nosicielem przeszłości i tw órcą przyszłości. N ie w ystarcza człow iekow i takie środowisko, k tóre go otacza, ja k o w ytw ór je g o aktyw ności, w k tórym rozw ija się on fi­ zycznie, lecz stopniow o zapomina, k im jest, za pom ina o wartościach, tw orzą­ cych j e d y n e i niepow tarzalne cechy życia ludzkiego, a wyrażające się w w y­ m iarze ludzkiego wnętrza i je g o d uchow ych o d niesień29.

C h o d zi nam tu oczyw iście o w artości nadrzędne, ja k personalizm , hum a­ nizm , wartości chrześcijańskie, które w łaściw ie u kierunkow ują aktywność czło w ie k a w odniesieniu do św iata natury i zasobów przyrodniczych. Sobór W aty k a ń sk i II m ów i o ustanow ieniu tak potrzebnej rów now agi m iędzy aktual­ n ym i potrzebam i a „inw estycjam i n a j u tro ” . To, rzecz jasna, daje sygnał potrzeby tłum ienia i k o rygow ania m entalności n iepoham ow a nego wzrostu g o sp o d a rc z e g o 30.

W kolejnym num erze G audium et spes Sobór p odkre śla słuszną autonom ię rzeczy ziem skich: „W szystkie rzeczy b o w iem z sam ego faktu, że są stworzo­ ne, m ają w łasną trwałość, praw dziw ość, dobroć i rów nocześnie w łasne praw a i porządek, które człow iek winien uszanow ać, uznaw szy w łaściw e metody p o szc zególnych nauk czy sztuk. D latego też badanie m etodyczne we wszyst­ kich dyscyplinach naukow ych, jeżeli tylko prow adzi się j e w sposób p raw dzi­ wie naukow y i z p osza now aniem n o rm m oralnych, napraw dę nigdy nie będzie się sprzeciw iać wierze, sprawy b o w iem świeckie i spraw y wiary wywodzą swój pocz ątek od tego sam ego B o g a ”31. C złow iek m a wyrażać sw oją posta­ wę m o ra ln ą poprzez za g w arantow ane pra w em przyrody i pra w em m oralnym k orz ysta nie z tw orzyw a m aterialnego. Jego odpow iedzialność za to m a obej­

28 T am że.

29 Zob. S z p a n b r u k e r , dz. cy t., s. 144.

30 Zob. R o c k , dz. cyt, s. 67; por. A n d r z e j e w s k i , dz. cyt, s. 5 i 8. 31 G au diu m et s p e s , nr 36.

(17)

mować nie tylko pokolenie mu w spółczesne, lecz rów nież p rzyszłych m ie sz ­ kańców Ziemi. Postawy m oralne w ynikają zasadniczo z w łaśc iw ego o d n ie sie ­ nia człow ieka do materii i jej p ro d u k tó w 32. N ie m o ż n a za pom ina ć, że całe działanie człowieka: jego czyny, z a chow a nia i całokształt je g o działalności zmierzającej ku budowaniu kultury, techniki i w szelkiego rodzaju osiągnięć cyw ilizacyjnych podlega ocenie moralnej.

Jeśli aktywność ludzka za w szelką cenę chce tylko ujarzm iać naturę przez n ieodpow iedzialną eksploatację m inerałów i surow ców , za pom ina ją c niejako o drugiej stronie natury ludzkiej, a m ianow icie jej d uchow ośc i, o władzy umysłu, głębi duszy i zdolności oceniania m oralnego, to taki kieru n e k ro z w o ­ ju w w ym iarze aktywności całego świata m o ż e p row a dzić do n is zcz en ia i d e ­ gradacji godnego istnienia ludzkości. Z d ra d za to ignorancję i ana lfabetyz m w dziedzinie ekologicznego współistnienia całego kosm osu u wielu m ie s z k a ń ­ ców Ziemi.

W tym wym iarze istnieje potrzeba ciągłego uw ra żliw ian ia opinii p u b lic z ­ nej, także światowej, by każdy m yślący cz ło w ie k m ógł w iedzieć i rozum ieć, po co dziś mówi się o ekologii i o ochronie środow iska naturalnego. W y s ta r­ czy przytoczyć choćby fragm ent Pieśni nad pieśniam i, by poczuć i zastanow ić się, po co istnieje świat i jak ie nosi w sobie piękno dane przez Stw órcę. Kto nie wierzy w Boga, to jest je g o problem i brak łaski, a kto wierzy, to wie, że ekologia to harm onia całego kosm osu z B ogiem , je g o ta jem n iczy m S tw ó r­ cą. A oto w zm iankow any wyjątek biblijny: „N a ziemi w idać j u ż kwiaty, nadszedł czas przycinania winnic, i głos synogarlicy j u ż słychać w naszej krainie. D rzew o figowe wydało zawiązki ow oców i w inne krzew y kw itnące ju ż pac h n ą”33.

3. Trzecim elem entem etyki ekologicznej je st „a s c e z a k o n - s u m p c j i” . C hyba nie ulega wątpliwości, że w świecie, który nas otacza, istnieje zbyt wielkie zużycie środków m aterialnych i ich m arnotra w stw o, czyli nieprawidłowe gospodarowanie. N a jw ię k szą w adą w spó łcz esn eg o czło w ie k a jest nieum iejętność oszczędzania. W konsekw encji prow adzi to do tego, że niektóre kraje opływ ają we wszystko, inne zaś są bied n e i niew y starcza ją co rozwinięte. Kogo za to winić? M yślę, że tych w szystkich, którzy żyją ponad stan. Ekologicznie groźna praktyka w ynikając a ze w spom nianej m entalności niepokoi rów nież z tego powodu, że rozbudza, tw orząc no w e i sztuczne z a ­

32 Zob. H. W i s t u b a, Technika w obliczu m o ra ln o ś ci, „Ż ycie i M y śl” , 1977, nr 2 (272), s. 9.

(18)

p o trze b o w an ie na rzeczy „z b y te czn e” . R odzi się bow iem cyw ilizacja luksu­ su, w ygody i przyjem ności, pow stają społeczeństw a dogadzające sobie-4. W E w angelii św. M ateusza (4, 4) odnajdujem y słowa: „nie sam ym chlebem żyje cz ło w ie k ” . P odobne myśli w yra ża Sobór W atykański II w Gaudium et spes: „Pism o święte, z którym zgadza się dośw iadczenie w ieków , poucza rodzinę ludzką, że postęp ludzki, będący wielkim dobrodziejstw em dla czło­ wieka, p rzyw odzi j e d n a k z sobą n iem ałą pokusę: jeżeli bo w iem zburzy się hierarchię wartości i p om iesza się dobro ze złem, poszczególni ludzie i ich grupy zw rócą u w agę na w łasne sprawy, a nie na innych. N a skutek tego świat ju ż nie przedstaw ia p ola p raw dziw ego braterstwa, skoro w zm ożona po tę g a czło w ie k a grozi zagładą sam em u rodzajow i ludzk iem u ”35.

Z tego więc w zględu rodzi się potrze ba ascezy, czyli um iaru, odm aw iania sobie, tzn. innego podejścia do konsum pcji, zakładającego rozeznanie w tym, że za spokajanie krótkotrw ałych potrzeb i nastaw ienie tylko na zysk i opłacal­ n o ść m oże doprow adzić na dłuższą m etę do katastrofy ekologicznej. „Asceza konsum pcji to nic innego, ja k odnoszenie się z rezerw ą w obec ofert w dzie­ d zinie tow arów konsum pcyjnych, a w ogóle do relatyw izacji doktryn ekono­ m icznych. M a to się wyrażać w sam okontroli, która stawia opór naciskowi zbytecznych potrzeb, zw alcza w szelkie m arnotraw stw o i ro z rzu tn o ść”36.

4. C zw a rty m elem entem etyki ekologicznej, którą należy zaprezentować, je st „ j a k o ś ć ż y c i a” . To złożenie term inów je st dość często używane

przy opracow aniach zw iązanych z prob lem a ty k ą ekologii i ochrony środow is­ ka naturalnego. W literaturze ekologicznej zw raca się uw agę na potrzebę m etanoi, czyli swoistego n aw ró cen ia ludzi w spółcześnie żyjących, ale nie roz um ie ją cych do k o ń ca powagi sytuacji, w jakiej współczesny świat - zagro­ żony w swej rów n o w ad ze ekosystem u - się znalazł.

W y m a g a się przem iany nastaw ienia, zm iany m entalności, w końcu zmiany św iadom ości. W s p o m n ia n a m etanoia m a charakteryzow ać się przede w szyst­ kim ro z w o jem etyki, rozw ojem d u ch o w y m i kulturalnym . S krom ność, umiar, pro sto ta życia, higiena myśli i ciała składają się na istotę treści nowej etyki. Przy określeniu nowej jakości życia dochodzą do głosu te cnoty, które już w etyce gospodarczej św. T o m asza z A kw inu odgryw ają w ażną rolę, a m iano­ w icie spraw iedliw ość i ludzka s olidarność37. T a ja k o ś ć życia w y m ag a u p o ­

34 Zob. R o c k , dz. cyt., s. 67. 35 Gau diu m et s p e s , nr 37. 36 Zob. R o c k , dz. cyt., s. 68. 37 T am że, s. 68.

(19)

rządkow ania wartości i postaw ienia ich w logicznej i w łaściw ej hierarchii. Należy zwrócić uw agę w sposób szczególny na w artości o w y m iarz e n ie m a te ­ rialnym. M ów iąc o „jakości życia” ludzkiego, trzeba m ieć na u w a d z e pełne realizowanie danego i zadanego daru życia, jak i cz łow iek o trzym a ł od S tw ó r­ cy, daru, który m a być urzeczyw istniany poprzez integralny ro z w ó j38.

Dla uzyskania oczekiwanej na czasy obecne jakości życia ludzkiego z a k ła ­ da się przeorientow anie nastaw ienia z pozycji czło w ie k a p osiadają cego i n a ­ byw ającego dobra m aterialne na pozycję człow ieka, który je st obecny w s p o ­ łeczności z szeroko rozum ianym i k onsekw encjam i, a m ian o w icie w spółudział w budowaniu dobra wspólnego i u m iejętność dzielenia się sw oim i dobram i z tymi, którzy są w potrzebie.

Słusznie m ożna zapytać: ale co to je s t ja k o ś ć życia? „Jakie potrzeby są uzasadnione, jak ie zaś nie? W jakiej m ierze budzenie n o w y c h potrzeb jest słuszne, z uwagi na to, że zaistniały n ow e rynki zbytu, a co się z tym wiąże - wzrost zysku; z drugiej zaś strony w idać n iesłuszność takiej orientacji, gdyż zw iększa to niesprawiedliwości podziału dóbr na św iecie? G dy w c h o d zą w grę zyski, wiadom o, że przy takim obrocie sprawy, ktoś m oże b yć p o k rz y ­ wdzony. Jaki jest wzajem ny stosunek takich wartości, j a k m aterialny d o b ro ­ byt, społeczne zabezpieczenie, zdrowe środow isko naturalne, dem okracja, osobista sw oboda?”39.

Pytań tego rodzaju m ożna stawiać wiele, ale bardziej interesujące w ydaje się to, aby szukać na nie odpowiedzi, gdyż one m o g ą u k azać nam w spólne zależności między „jakością życia” a w yobra żenia m i o roli cz ło w ie k a w p rz y ­ rodzie i o je g o historycznym rozwoju. Jakim ś ro d z ajem ob n iżan ia jakości życia są następujące czynniki, pozostające we w z ajem n y ch relacjach: w zrost produkcji przem ysłowej, wzrost ludności, p ro d u k c ja środków żyw ności, tem po zużycia w yczerpyw alnych surowców oraz w szelkiego rodzaju polucje, czyli zanieczyszczenie i w yniszczanie środow iska p rz y ro d n icze g o 40.

W próbie większego zrozum ienia p o jęcia „jakość ży c ia” w ra ca się do człowieka, do jego sfery duchow ej, by dokonało się przew arto śc io w an ie podejścia do właściw ego rozumienia, co znaczy bardziej „ b y ć ” niż „ m ie ć ” czy „posiadać” . „Jakość życia” je st n iew ątpliw ie pojęcie m aksjologicznym .

38 Por. J. G r z e s i c a, Ochrona śr o d o w is k a n atu ra lnego c z ło w ie k a - p r o b l e m teolo-

g icz n o -m o ra ln y , „Ż ycic K atolickie”, 14(1985), nr 10, s. 87.

39 Zob. G. R e m m e r t, Misja czło w ie k a w edłu g Gen esis a ek o lo g ic z n y kry zy s, „N ovum ”, 1976, z. 6 s. 86 (opracow ał i tłum aczył I. D.).

40 Zob. A. P a y g e r t , U p r o g u ś w i a to p o g lą d u e k o lo g ic zn e g o , „N ovu m ” , 1974, z. 5, s. 61.

(20)

Z tego wynika, że dotyka sfery w artościow ania. Kiedy w ypow iadam y się na tem at jak o ści życia ludzkiego i je g o poprawy, to m am y do czynienia z u staw ian ie m hierarchii wartości. W y z n acz a j ą bo w iem nie tylko zad o w o len ie człow ieka z zaspokajania w łasnych potrzeb, ale je s t to także zbiór w a runków zew nętrznych um ożliw iających zaspokojenie określonych oczek iw ań i pragnień.

„Jakość ży c ia” je st także, a m oże przede wszystkim , zbiorem pewnych w a runków określających sposób życia człow ieka. S kładają się na to um iejęt­ ności u m ożliw iające człow iekow i zindyw idualizow ane działania, swobodny, podm io to w y w y b ó r system u wartości, ekspresję swojej indyw idualności, oso­ b o w o ści i niepow tarzalności. T ak w ięc przy rozpatryw aniu „jakości życia” musi być brana pod u w agę hierarchia wartości, preferencje i styl życia41.

W y so k a jak o ś ć życia oznacza bycie s z c z ę ś liw y m i za dow olonym z elem en­ tów życia najbardziej istotnych dla danej jednostki, które zarazem czynią ją autentycznie osobą, człow iekiem . „Jakość życia” , do której ludzie w spółczes­ ności szczególnie powinni dążyć, je st w jak im ś sensie pełnią życia. Powinno się to w yrażać w pragnieniu zrozum ienia swojego istnienia i celu życia, a także w e w łaśc iw ym korzystaniu z otaczającej nas przyrody. Przy analizo­ w aniu zatem problem ów dotyczących jakości życia należy brać pod uwagę m iędzy innym i zadow olenie z życia, zaspokajanie potrzeb, tw orzenie w arun­ ków kształto w a n ia się autentycznego człow ieka, w łaściw e u form ow anie su­ m ienia, by kochać naturę; tw orzenie popraw nych w arunków realizacji auten­ tyzm u je dnostek, czyli każdego z oso b n a42.

Stan środow iska naturalnego najsilniej w pływ a - pośrednio lub b ez p o śred ­ nio - na zaspokajanie potrzeb egzystencjalnych i biologicznych. Dotyczy to szczególnie potrzeb ekologicznych, czyli w ym agań w stosunku do fizycznych, ch e m ic zn y ch i biologicznych w łaściw ości środowiska.

D e p ra w a c ja potrzeb ekologicznych, czyli swoistego rodzaju zw yrodnienie oczekiw ań i zam iarów człow ieka, prow adzi bardzo często do czasowej lub trwałej utraty zdrowia, a niekiedy do utraty życia. P ew ne m in im u m dobrobytu m aterialnego je st konieczne do w łaściw ego rozw oju i stanowi zapew ne nie­ zbędny w a runek osiągania pełni życia, ja k ą trudno je st realizow ać c z łow ie ko­ wi u b o g ie m u 43, dlatego m usim y zw racać uw a gę na w łaściw e pojm ow anie „jakości życia” tak w w ypadku bogatych, j a k i skromniej sytuowanych.

41 Zob. D o b r z a ń s k a, dz. cyt., s. 50; por. Z i ę b a, dz. cyt., s. 35-48. 42 T am że, s. 50.

(21)

Pojęcie nowej „jakości życia” ludzkiego po zw ala na w łaśc iw sze u s to s u n k o ­ wanie się do środowiska, w którym żyje człow iek, i do otaczającej go natury. Potrzeba dziś kooperacyjnego n astaw ie nia ludzi w relacjach c z ło w ie k - ś r o d o - wisko. Rodzi się je d n a k pytanie: ja k daleko cz łow iek p o w o łan y je s t do p rz e ­ twarzania świata naturalnego? Czy m a nieogra n iczo n e praw o, by ingerow ać w prawa natury? Szacunek bow iem dla biosfery stanowi p o d sta w ę w łaściw ych odniesień człow ieka do środow iska44.

D otykam y w tym miejscu dość w ażnych zagadnień, bo zw ią zanyc h z j e d ­ nej strony z rozwojem człow ieka i stanem za groże nia ładu e k o lo g ic z n e ­ go, a z drugiej zaś z troską i zabieganiem o to, by ludzie, którzy są m ie ­ szkańcami tej samej Ziemi, mieli praw o do nowej „jakości ży c ia” , czyli by mogli uczestniczyć w tym, co się dokonuje pośród społeczności świata: we wzroście, rozwoju, pom ocy słabo roz w ija jącym się, ale i w rażliw ości na otaczający nas wszystkich tajem niczy i życiodajny świat przyrody. M ó w iąc 0 stosunku człow ieka do przyrody, m am y na myśli hum an iza cję ś rodow iska naturalnego, takie jego wykorzystanie, ja k ie m ogłoby być w y ra zem kultury 1 myśli ludzkiej, oczywiście w granicach pozytyw nej oceny m oralnej.

„H um anizacja świata przyrody, która poprz ez pracę po leg ają cą n a p o m n a ­ żaniu jakości użytecznych w służbie człow iekow i i społeczeństw u, nie tylko wyczerpuje się na pełnieniu funkcji znaku głoszącego w ielkość d u c h a lu d zk ie­ go, lecz także na tym, że tw órcza myśl i w ola ludzka w c ie la się w tw orz yw o natury i utrwala w niej rozwój i przem ianę, by p rz yspie szyć lub zm ienić kierunek ewolucji świata. Za przykład m o g ą posłużyć interw encje technologii biologicznej w rozwój roślin i zwierząt, czy też zabiegi higieny i m edycyny, udoskonalające życie organizm u ludzkiego i p rz edłużające j e ”45.

Hum anizując przyrodę, człow iek pracujący ró w n o c ześn ie u d o sk o n ala siebie sam ego, rozwija swoje zdolności i osobow ość. K o nstytucja d u s z p a ­ sterska o Kościele w świecie w spółczesnym G audium et spes te w ielostronne uszlachetniające właściwości pracy łączy w je d n o bogate pojęcie kultury: „Jest w łaściw ością osoby ludzkiej, że do praw d ziw eg o i p ełnego c z ło w ie ­

44 Zob. G r z e s i c a , Ochron a ś r o d o w is k a n a tu r a ln e g o , s. 88-89.

45 Zob. P a y g e r t, dz. cyt., s. 66-67; por. A. D. U r s u ł, Ko n s ta n ty C io łk o w s k i

a ek olo giczn y styl m yś lenia w kos mon au tyce, „ C złow iek i Ś w ia to p o g lą d ” 1988, nr 3 (2 6 6 ), s. 4-

13 (tł. E. R zekanow ska). W tym artykule w yjaśn iono, co to je st „ek o lo g iza cja ” - to rów nież w szelk ie ośrodki, które czło w iek stosuje, aby rozw iązać problem ek o lo g ic z n y . M o że być i ekologizacja św iad om ości, i w przyszłości rozw ój produkcji ek o lo g iczn ej, i coraz b ogatsze w ykorzystanie naturalnych czyn ników w celach produkcyjnych, i także każdy dział gospodarki i administracji nastaw iony na ochronę środow iska naturalnego.

(22)

cz e ń s tw a dochodzi ona nie inaczej ja k przez kulturę, to znaczy przez k u lty w o w an ie dóbr i wartości naturalnych. G dziekolw iek więc chodzi 0 spraw y życia ludzkiego, tam natura i kultura ja k najściślej w iążą się ze so b ą ”46.

5. Ostatni elem ent etyki ekologicznej ukazuje nam wzajem ny stosunek, ja k iz a c h o d z ip o m ię d z y „ e k o l o g i ą a d o b r e m w s p ó l n y m ” .

C z ło w ie k a i środow isko przyrodnicze należy u jm ow ać razem , to znaczy w jed n o ści, ja k o j e d n ą całość, ja k o system, w którym zm iany w jednej części rzutują na w szystkie pozostałe. I tak, jeże li dobro w spólne je s t przez nas ro z u m ia n e ja k o funkcja wszystkich tych warunków , które zapew niają ludziom w sp o łeczeństw ie życie godne człow ieka, czyli życie coraz bardziej d oskona­ łe, to je st rzeczą oczywistą, że zdrow e otoczenie stanowi elem entarną treść tak roz u m ia n eg o „dobra w sp ó ln eg o ” .

C zy m oże być coś bardziej „ w sp ó ln e g o ” niż w ym aganie dobrego i czyste­ go pow ietrza, k tórym wszyscy oddychają, czy czystej i zdrowej wody do picia. N ie m a chyba dobra wspólnego, które byłoby bardziej pow szechne niż ekologiczny system zam ieszkałej prz ez ludzi ziem i47. T w orzy go oczywiście b o tan icz no-zoologiczny system tej klim atycznej przestrzeni życiowej ziemi. R zec z fundam entalna, byśm y w szyscy ja k o m ieszkańcy ziemi w łasnym i wysił­ kam i zabiegali w w ym iarze in d y w idualnym i społecznym o zabezpieczenie tej życiow ej przestrzeni. Dlatego w szyscy ludzie z n o rm alną wrażliwością w e w n ętrzn ą pow inni być św iadom i sw ego zobow iązania do solidnej postawy 1 działa n ia na rzecz ekologicznego d obra wspólnego.

P ro b lem aty k a ekologiczna, którą choć w krótki sposób staraliśmy się tutaj p rzybliżyć i w ytyczyć kierunek naszych poszukiw ań i opracow ań w przy­ szłości, stanowi przedm iot aktualnej i konkretnie związanej ze znakam i czasu etyki społecznej, która czyni wysiłki w kierunku w ypra co w y w an ia nowej etycznej zasady życia, tak potrzebnej w spółczesnem u światu i człow ieko­ w i48. W s p o m n ia n a pro b lem a ty k a i zagadnienia zw iązane z w łaściw ym rozu­ m ien iem m iejsca człow ieka w ekosystem ie je s t potężnym w yzw aniem dla w spółczesności. Jesteśm y m ieszkańcam i jednej ziemi, korzystam y z jednej biosfery. N a razie nie wiemy, ja k ratow ać tę ziem ię przed dalszym postępem ży c ia gospodarczego, skoro postęp ten jest absolutnie niezbędny dla w szyst­ kich, którzy cierpią głód i niedostatek.

46 G au dium et spes, nr 53; por. U r m a n o w i c z, dz. cyt., s. 15-32. 47 Zob. R o c k , dz. cyt., s. 68 i 69.

(23)

Nie wiem y do końca, jak zabezpieczyć przyrodę przed ek sp a n sją m łodych przem ysłów krajów pokolonialnych, zbyt na razie ubogich, by ud źw ig n ą ć rów nocześnie ciężar wielkich inwestycji i ciężar ochrony prz yrody i śro ­ dowiska, w dużej m ierze jeszcze tam nie ro z u m ia n ej49. D latego istnieje konieczność dostrzeżenia obowiązku cz u w a n ia nad stanem n atura lnym śro­ dowiska, co powinno być rozw iązyw ane przy okazji m ię d zy n a ro d o w y ch debat i konferencji, poprzez inform ow anie opinii publicznej, ja k bardzo zm ienia się środowisko, w którym żyjemy, ale i z którego ko rz y sta m y w n ie o d w ra ­ calnym procesie zużycia dóbr i surow ców natury w w y m iarz e całego globu ziemskiego.

R easum ując m ożna powiedzieć, że na tem at ekologii i ochrony środow iska naturalnego nie m ożna milczeć, ale odw ażnie zabierać głos. N a le ży z w y sił­ kiem ukazyw ać w rozmaity sposób w agę palących p ro b lem ó w z tym z w ią z a ­ nych. Niew ażne, że są ludzie, którzy te sprawy lekcew ażą, ale są rów nież ludzie, organizacje i instytucje, a także k onfe renc je m ięd zy n a ro d o w e, które w zasięgu całego globu podejm ują troskę o badanie i ro z p o zn aw a n ie stanu środowiska i stanu przyrody. To je st pocieszające, że czy n n e za an g aż o w an ie w sprawy przeciw staw iania się kryzysow i eko lo g icz n em u w spółcześnie odżyw a i jest jak im ś impulsem, energią, która w yzw alając się z um y słó w i serc pragnących odpow iedzialnego istnienia i korz y sta n ia z dó b r ziem i i natury, nadaje kierunek dążeniom i p o z y ty w n y m d ziała niom na rzecz o d b u ­ dowy - na ile to będzie m ożliwe - n ow e go ładu ekologicznego, czyli h a r m o ­ nii człow ieka z jego środow iskiem przyrodniczym .

„W IT H O U T T H E S U R V I V A L O F T H E N A T U R A L E N V I R O N M E N T IT W IL L N O T B E T H E S U R V I V A L O F H U M A N S ”

- A N E W E C O L O G IC A L P A R A D IG M

THE CYCLE „ECOLOGY AND LOW”

S u m m a r y

In our co n tem p o ra ry so c ie ty there is a grea t c o n c er n for th e earth and for th e futu re o f the hum an c o n d itio n . For m any p e o p le , the r ea liza tio n that w e are th e c a u s e o f the d eterio ra tio n o f our p la n et is a recen t d is c o v e r y . Our p r o b le m s are rela ted to g r o w th in

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kiedy kilka lat temu po raz ostatni zastanawiałem się nad miejscem wie- dzy o polityce w glottodydaktyce polonistycznej (Kajak 2010), oczywiście na- rzekałem, że

Niniejszy tom „Roczników” ukazuje sie˛ w roku obchodów 40-lecia Filozofii Przyrody na Wydziale Filozofii, co Redakcja tego zeszytu odnoto- wuje zamieszczeniem dwóch

7 A utor rozw aża szereg trudności, spow odow anych brakiem narzędzi logicznych i niedos­ tateczn ą znajo m o ścią rzeczyw iście zachodzących rozum ow ań ludzkich,

literature; the second part is a practical analysis of the risk of the impact of sharing economy on the Polish labour market on the example of UBER application. The following

Jedn o cześn ie zniknęłoby po w szechne i nagm inne łam anie zakazu ob ro tu dew izow ego w ew nątrz

Ponad czterdziestoletnia działalnos´c´ naukowo-dydaktyczna Ksie˛dza Profe- sora, poczynaj ˛ ac od okresu studiów poprzez kolejne stopnie az˙ do tytułu profe- sora, zwi ˛ azana

Celem bliższego dookreślenia wyznawanych treści, dokładniejszego przedstawienia kolorytu treściowego badanych wyznań wiary zostaną przy- kładowo przedstawione sformułowania

Splot okoliczności dzie­ jowych spraw ił, że w wieku XIX, a zwłaszcza w drugiej jego połowie, gdy rozszerzyły się granice społecznego obiegu książki, gdy