• Nie Znaleziono Wyników

Ciśnienie czasu, czyli o "Europejskich manifestach kina"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ciśnienie czasu, czyli o "Europejskich manifestach kina""

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Paweł Jędrzejko

Ciśnienie czasu, czyli o "Europejskich

manifestach kina"

ER(R)GO. Teoria–Literatura–Kultura nr 1 (6), 167-172

2003

(2)

Pawel Jędrzejko

Ciśnienie czasu, czyli o

Europejskich

manifestach kina

Andrzej Gwóźdź (red.), Europejskie manifesty kina. Od Matuszewskiego do Dogmy. Antologia. Wybór, wstęp i opracowanie Andrzej Gwóźdź. Warszawa, Wiedza Powszechna 2002, s. 442.

„Ta rzecz jest dobra!” Ten krótki, acz treściwy komentarz, wyartykułowany w 1916 roku przez Paula Wegenera na temat kina, mógłby się także odnosić do znakomitej antologii europejskich manifestów kina opracowanej przez Andrzeja Gwoździa. Ogromna praca, jaką redaktor włożył w gromadzenie i opracowywa­ nie niedostępnych do tej pory na naszym rynku wydawniczym tekstów dała bo­ wiem w efekcie książkę mądrą, „żywą, potrzebną i niearchiwalną”.

Opatrzona świetnym wstępem A n to lo g ia proponuje zainteresowanemu czy­

telnikowi, zarówno filmoznawcy, jak i nieprofesjonalnemu fascynatowi historii i teorii kina, historyczny przegląd sformułowanych stanowisk wobec kształtu, roli i znaczenia tej dziedziny sztuki, wypełniając w ten sposób ziejącą lukę w polsko­ języcznej bibliografii filmoznawczej. Ważniejsze jednak jest to, że systematycz­ nie zestawiając historyczne manifesty twórców kina dziś, w dobie ponowocze-

snosci, w czasach, w których „metodologiczna” świadomość twórców i badaczy każe nieustannie reinterpretować historię kultury Andrzej Gwóźdź zdołał wpro­ wadzić teksty, stanowiące uprzednio mniej lub bardziej zakurzone „akta” w do­ kumentacji rozwoju europejskiego kina, w żywy dyskurs współczesności. W ten sposób najprościej chyba można odpowiedzieć na pytania, które twórca A n to lo g ii zadaje sobie we „Wstępie”:

C zy dziś, p o z g ó rą stu la ta ch istnienia kina w arto p o d ejm o w a ć trud gro m a d ze­ nia i udostępniania C zytelnikow i p rogram ow ych w ypow iedzi tw órców film o ­ w ych ? C zy w czasach p o w szech n e j a w ersji do w szelkich p ro g ra m ó w (artystycz­ nych p rze d e w szystkim ), a w ięc sądów narzuconych z góry, a priori, w yb ó r taki nie za b rzm i niegdysiejszym echem, n ie p rzyo b lecze się w kostium no stalgii albo p o zo ry reanim ow ania daw no p rzebrzm iałego życia kina ? I czy akurat dziś, w do­

bie n o w ych m ediów, kalejdoskopów sym ulow anych światów, nieustannego f e ­ stiw alu efektów specjalnych, m y śli sp rze d la t n iem a l stu, osiem dziesięciu, czy sp rze d p ó łw ie cza m ogą liczyć n a zainteresow anie? C zy zatem z w yb o ru m a n i­ fe s tó w da się w o g ó le z ło ży ć książkę żywą, potrzebną, niearchiw alną? - Takie

p yta n ia m uszą to w a rzyszyć każdem u, kto p o d e jm u je się trudu w yboru i o p ra co ­ w ania w yp o w ied zi tw órców z całego stulecia kina.

To, że „warto” nie ulega wątpliwości, a zgodzi się z tym stwierdzeniem każ­ dy, kto książkę weźmie do ręki. Gwóźdź wypracował najlepszą chyba metodę

(3)

mówienia o historii kina, jaką w kontekście powyższych pytań można było wy­ pracować, a właściwie, mimo że oferuje czytelnikowi pewien „klucz” do swej antologii, osiągnął cel świadomie rezy g n u ją c z ostatecznego ugruntowania swo­

jej metody w jakichkolwiek autorytatywnych kategoriach. Pisząc wstęp o „pasji kinopisania”, Gwóźdź „szczepi” bowiem w czytelniku swą własną pasję do kina, a dostroiwszy odpowiednio odbiorczą wrażliwość, pozwala mówić samym twór­ com. Pisze tak:

[...] m an ifesty p o zo sta ją w ytw orem sw oich czasów i je d y n ie chronologiczny ko ntekst sta n o w i ich w łaściw e środow isko fu n kcjonow ania. M ają sw oją g o d zi­ nę i przebrzm iew ają, sta ją c się tylko dokum entam i oryginalności ich autorów. Ten ich p a ra d o ksa ln y b yt czyni ko ntakt z nim i po latach procederem nieco p o ­ dejrzanym . B o czyż w arto reanim ow ać coś, co w ydarte ze sw ego czasu zostaje p o zb a w io n e fu n k c ji użytkow ej? P ytanie bezzasadne nie je st, a je d n a k w arto czy­ ta ć m anifesty p o latach na nowo. N ie tylko ja k o dokum enty przeb rzm ia łych na o g ó ł dysput i sporów, lecz ja k o św iadectw a w rastania kina w p ejza ż X X -w iecz- n ej ku ltu ry i sztuki, p asow ania się z przeciw n o ścia m i dziejów, o czekiw aniam i widzów, ko n frontacji z oporam i krytyki, a le także innych autorów. B o „ ta rzecz je s t d o b ra ", tw ierd ził j u ż w 1916 r. na tem a t kina P aul Wegener. D o b ra w tedy

i d o b ra d z iś [...]

„Ta rzecz jest dobra” dawniej i dziś, „ta rzecz” się nie starzeje, „ta rzecz” tętni życiem, tak jak ciągle nienapisana, ciągle nieskończona historia. Autor E u r o p e j­ s k ic h m a n ife stó w k in a ufa, że krytyczny czytelnik dostrzeże, jak ważne jest d z i­ s ia j to, o czym niegdyś pisali twórcy kina. Lektura zamieszczonych w antologii

tekstów programowych pozwala bowiem zrozumieć jak głęboko nasza własna wrażliwość, nasze własne postrzeganie świata, rzeczywistości, czy wartości z a le ­ ży od tego, co w swych manifestach uznali niegdyś za ważne mistrzowie filmowej

sztuki. Dlatego też zaangażowany czytelnik bez trudu wejdzie z nimi w o so b isty dialog na przekór „arbitralności” programów. Dzięki temu „historyczne” teksty nie wymagają już indywidualnego wprowadzenia osobnym, redaktorskim komen­ tarzem: one mówią same za siebie.

Samo za siebie mówi zresztą także ich zestawienie: książka Gwoździa nie jest bowiem zwyczajnym „zbiorem manifestów”; wydaje się być raczej autor­

skim „krytycznym manifestem historycznego myślenia o filmie”, wyrosłym z fil­ mowej pasji i wieloletnich naukowych doświadczeń twórcy antologii. Kompi­ lując E u r o p e js k ie m a n ife s ty k in a Gwóźdź-redaktor wykracza bowiem poza

dyskurs „informacyjny”: wybór tekstów i sposób ich wprowadzenia stanowi przecież odzw ierciedlenie m etodologicznej orientacji Gwoździa-badacza. E u r o p e js k ie m a n ife s ty k in a należy więc postrzegać także jako akt krytyczny,

w którym jeg o twórca, patrząc na historię kina poprzez wypowiedzi programo­ we, opowiada się za konkretnym podziałem przestrzeni sztuki filmowej na defi­ niowalne kanoniczne centrum i dyskusyjny, peryferyjny „margines”. Gwóźdź pisze:

(4)

[...] W iadomo, że o b ec n o ść je d n y c h tekstów je s t zaw sze okupiona n ieo b ec n o ­ ścią innych, a od p o w ied zia ln o ść za to, że czeg o ś brak, spada na au to ra w y b o ­ ru. S tarałem się jed n a k, b y w antologii nie zabrakło kanonu i by ten ka n o n p o ­ zo sta w a ł p o z a dyskusją. Spraw a je s t na tyle jednoznaczna, iż h isto ria sam ego kina, a także teoretyczna i historyczna r e fle b ja n a d nią n ieustannie n a d tym ka n o n em p ra cu ją , że sankcjonują to, co w takiej książce p o w in n o się b ezw a ­ runkow o znaleźć. A le też i sam i autorzy n ie ukryw ali na o g ó ł pro g ra m o w ych in ten cji sw ych w ynurzeń. A m b icją m oją nie było rew idow anie tego kanonu, p r z e ­ ciw nie, chodziło o to, b y p rzy w o ła ć go p o n o w n ie do życia. M o żn a w ię c sp rze­ c za ć się o je g o peryferie, a le nie o centrum .

O status tych „centralnych” tekstów jako tekstów „kanonicznych” zapewne nie, gdyż kanon jest zawsze wynikiem intersubiektywnego porozumienia „tu i te­ raz”. O znaczenie i charakter wpływu owego „centrum” na rozwój sztuki filmo­ wej zapewne tak, choć wymagałoby to zapewne osobnego opracowania, które mogłoby okazać się polemiką dotyczącą redaktorskich preferencji, wynikających, na przykład, z odmiennych metodologicznych stanowisk Andrzeja Gwoździa i po­ tencjalnych krytyków jego antologii. Biorąc jednak pod uwagę, że założeniem twórcy E u ro p e jsk ic h m a n ife stó w kin a było przedstawienie „wyboru uniwersalne­

go, który mógłby usatysfakcjonować Czytelnika poszukującego szerszego kon­

tekstu” kultury, zrozumiałe jest na przykład, że czytelnik nie znajdzie w antologii

ani proklamacji e x -p o st, ani pewnych manifestów „skupionych wokół kwestii

politycznych”, takich jak manifest powojennego socrealizmu, czy „jawnego” manifestu kina hitlerowskiego, bo, jak słusznie uważa Gwóźdź, w przypadkach takich i podobnych „partia całkowicie zawładnęła umysłami artystów, którzy sta­

wali się jaw nym i propagandzistami”. Łatwo też usprawiedliwić jego rezygnację

z formuły doboru tekstów, która mogłaby dać w efekcie „namiastkę narodowych antologii manifestów” czy zbiór w sze lk ic h proklamacji na temat kina, bo choć

pozornie „uniwersalistyczne’’ ambicje twórcy E u ro p e jsk ic h m a n ife stó w kin a mogą

początkowo niepokoić, okazuje się szybko, że „uniwersalność” oznacza u Gwoź­ dzia tyle, co „ponadnarodowość” myślenia o ewolucji tej dziedziny sztuki, czy też rozumowanie sensu largo. Ostatecznie, problem układu antologii rozwiązuje Gwóźdź następująco;

N a jp ro stszym zapew ne rozwiązaniem byłoby u p o rządkow anie tekstów w edle kryteriu m chronologicznego, p o zo sta w ia ją ceg o C zytelnikow i m o żliw o ść ko n ­ struow ania własnych sia tek współzależności między nim i. W ów czas to, m ożna m niem ać, p rzem ó w iła b y sama historia, c h o ć o b o k siebie p o ja w ia łyb y się teksty niew spółm ierne, reprezentujące rozm aite nurty dzia ła ln o ści pro g ra m o tw ó rczej w okół kina. M im o n iew ątpliw ych za let takiego p o rządku, fa ktyc zn eg o , czy tylko p o zo rn eg o (czy h istoria m oże p rze m a w ia ć sam a p rze z się?) zdecyd o w a łem się na u kła d bardziej subiektywny, zesta w ia ją c teksty w kilka g ru p tem atycznych, ale za ch o w u ją c porządek chronologiczny w ram ach ka żd ej z nich. P ozw ala to na lekturę dokum entów niejako w p o p rzek chronologii, i c h o ć w takiej persp ekty­

(5)

w ie um yka bezw zględna cią g ło ść sam ego w yboru, to w zam ian je d n a k zyskuje się określony klucz do lektury.

Grupy tematyczne, będące „propozycją tropu interpretacyjnego”, który autor antologii proponuje, dzielą książkę na pięć części:

Rozdział „Wielkie manifesty” zawiera te teksty, które Gwóźdź określa jako „klasyczne wypowiedzi programowe, czyli takie, których ranga jako manifestów pozostaje poza dyskusją”. Tutaj czytelnik znajdzie N o w e źró d ło h is to rii Bolesła­ wa Matuszewskiego, M a n ife s t sie d m iu s z tu k Ricciotto Canudo, fragmenty F o to -

genii Louisa Delluca, manifest M y Dzigi Wiertowa, P r z y s z ło ś ć film u d ź w ię k o w e ­

go Siergieja Eisensteina, W siewołoda Pudowkina i Grigorija Aleksandrowa, Narodziny n o w e j a w a n g a rd y: k a m era -p ió ro Alexandre Astruca, M a n ife s t O b e- rh a u seń ski, podpisany przez Bodo Bliithnera i dwudziestu pięciu innych artystów kina, oraz M a n ife s t D o g m a 95 Larsa von Triera i Thomasa Vinterberga.

Rozdział drugi, „Od futuryzmu do nowej fali”, poświęcony jest manifestom izm ów , od manifestu futurystycznego do francuskiej nowej fali. Znajdziemy tam

teksty programowe autorstwa F.T. Marinettiego, Francisa Picabii, Maxime A le­ xandre, Cesare Zavattiniego, Lindsaya Andersona, oraz Francois Truffauta. Pew­ nego rodzaju rozwinięcie rozdziału drugiego stanowi rozdział trzeci, zatytułowa­ ny „W kręgu kina niezależnego”, bowiem w nim przedstawione są manifesty kina awangardowego. Rozdział ten, jak wskazuje autor antologii:

[...] obejm uje najbardziej jednorodny wybór w ypow iedzi program ow ych, d o ty­ czy bow iem wyraźnie wyodrębniającego się w historii kina p a ra d yg m a tu a w a n ­ gardow ego, oferując swoistą teorię awangard fo rm u ło w a n ą z p o zy c ji twórców.

Tym samym zesta w poprzedni, zaw ierający rów nież w ypow iedzi aw angardow e, a le takie, które w yraźnie realizow ały ideologię określonych izmów, zo sta je u zu ­ p e łn io n y m a teria ła m i z trudem tylko dającymi się u lo ko w a ć w o b ręb ie konkret­ n ych nurtów, czy p rą d ó w w sztuce [...]. Ponieważ z n a tu ry sw e j kina a w angar­ dow e n ajbardziej obrosły w ypow iedziam i program ow ym i, w yb ó r tekstó w w tej gru p ie m o że b y ć traktow any je d y n ie ja k o sp ełnienie za sa d y pars pro toto (tylko w celu p rzyb liżen ia się do tych źródeł p o trzeb n a byłaby osobna antologia). S p e­ cyfika tego zestaw u p o leg a na tym, iż w szystkie m anifesty są tu n a o g ó ł je d n o ­ cześnie m a n ifestam i p o e ty k i sfo rm u ło w a n ej [...].

Wśród manifestów zawartych w trzecim rozdziale znajdziemy więc jedena­ ście wypowiedzi programowych, w tym Leopolda Sturzwage, Hansa Richtera, Georgija Kozincewa i siedmiu innych, także polskich, twórców europejskiego kina awangardowego.

Rozdział czwarty, zawierający manifest ,jProletkina” z 1923 roku, „Formotwórczą siłę filmu” Fritza Hipplera, przemówienie „Film polski w walce o socjalizm” wy­

głoszone przez Wandę Jakubowską w czasie Kongresu Zjednoczeniowego, oraz frag­ ment ogłoszonego w czasopiśmie „Cinéthique” manifestu „Praktyka projekcji fil­ mowej” z 1971 roku jest rozdziałem poświęconym manifestom o charakterze wynikającym z propagandowego upolitycznienia sztuki filmowej. Gwóźdź pisze, że

(6)

sk m m n y ilościow o w ybór w rozdziale Oblicza propagandy zaw iera w istocie teksty zdecydow anie polityczne, traktujące kino ja k o narzędzie w a lki ideolo­ gicznej. C h o d zio takie stanowiska, które nie kryją po lityczn eg o rodowodu, p r z e ­ ciw nie, w p e łn i się nim chełpią. S tą d dw a spośród czterech źró d eł to teksty kolektyw ne, p rzem a w ia ją ce w im ieniu grup do mas, a le w isto cie w szystkie zam ieszczone w tej części teksty są w ypow iedziam i zbiorowym i, a u to ryzo w a n y­

mi, b y tak rzec, przez instancję polityczną.

Teksty autorskie, a szczególnie tekst Hipplera, stanowiący zdaniem Andrzeja Gwoździa „tragiczny wkład twórcy Ż y d a SUssa [...] do dziejów poetyki sformuło­

wanej” stanowią swoisty logiczny łącznik między rozdziałami czwartym i pią­ tym. ostatni bowiem rozdział antologii poświęcony jest właśnie sformułowanym poetykom kina. Zebrane są w nim wypowiedzi postulatywne, które oferując re­ fleksję nad warsztatem twórczym, stanowią „ogniwo między teorią a praktyką”, albo, w przekonaniu redaktora E uropejskich m a n ifestó w kina, przedstawiają „swe­

go rodzaju teorię autorską pisaną przemyśleniami samych twórców”. Rozdział mieści dwanaście tekstów i zestawia wypowiedzi postaci takiego formatu, jak, między innymi, Paul Wegener, Jean-Luc Godard, Ingmar Bergman, Andriej Tar­ kowski czy Andrzej Wajda. Gwóźdź przyznaje, że

to w tej grupie w yb ó r źródeł b ył najtrudniejszy, a w ynik d o ść niepew ny. Także i z tego pow odu, iż należało zachow ać objętościow ą w spółm ierność św iadectw p o etyk i sform ułow anej w obec po zo sta łych grup tem atycznych. W ielość p o sta w reprezentujących różne, cza sa m i skra jn e w obec na tu ry kina i w arsztatu au to r­ skiego, opcje artystyczne tw orzy wielogłos, w którym j e s t m iejsce i na Bergm a- now ski p ea n na cześć aktora, i m ądrą refleksję Tarkow skiego o film o w y m tw o ­ rzywie, i na osobisty, n iem al intym ny szkicow nik B ressona, i fe m in izu ją c y ton w ynurzeń von Trotty, a ta kże na intelektualny w yw ó d Wendersa. N ie zn a jd zie tu zatem C zytelnik w ielu w ybitnych autorów, także i tych, o których m niem a, iż

Z całą p ew n o ścią zo sta li zauw ażeni. N a leży je d n a k p a m iętać, że n ie w szystkie w ypow iedzi autorskie, a raczej n iew ielka ich część, o b jęte są kategorią w yp o ­ w iedzi program ow ych, a w ielu twórców, u których taki typ a u torefleksji m ożna by p o d ejrzew a ć f...] raczej go n ie upraw iało.

Wybór, choć niełatwy, tak jak w przypadku poprzednich rozdziałów wydaje się być w pełni uzasadniony, tak jak zresztą cały układ antologii. Takie wiuśtiic wybory powodują, że „rzecz jest dobra”, bo w ich efekcie linearna lektura tekstu E u ro p ejskich m a n ife stó w kina umożliwia wrażliwemu czytelnikowi doświadcze­

nie „iluminacji”, a odbiorcy profesjonalnemu sprawi albo satysfakcję, albo każe poważnie zastanowić się nad potencjalną linią krytycznej argumentacji. Pewne jest natomiast to, że każdy czytelnik podejmujący lekturę M a n ife s tó w nie tylko

doceni zestaw przedstawianych w książce tekstów, ale także z łatwością dostrze­ że w ich układzie wagę wieloletnich przemyśleń twórcy antologii. Praca Andrze­ ja Gwoździa może bowiem z jednej strony stać się punktem wyjścia do otwartej dyskusji na temat światopoglądowych przemian ostatniego stulecia, a z drugiej

(7)

stanowi doskonały materiał dydaktyczny i informacyjny tak dla studentów kie­ runków kułturoznawczych, jak i dla osób kochających kino. Tym bardziej, że oprócz całej gamy ważnych tekstów programowych, E u ro p e jsk ie m a n ife s ty kin a oferują jeszcze wartościową oprawę: składającą się z pięciu rozdziałów antologię dopełniają bowiem noty o autorach, chronologiczny spis zamieszczonych w niej manifestów, lista alternatywnych przekładów oraz zmienionych wersji ujętych w książce tekstów, obszerna filmografia, pełna bibliografia, oraz indeks osób. I choć każda antologia jest ex -d e fin itio n e wyborem, Andrzej Gwóźdź, ułatwiając pracę

naukowcom i studentom, uzupełniają także o bibliografię manifestów p o m in ię ­ ty c h w książce, podając dokładne dane bibliograficzne każdego źródła.

Wartość Gwoździowego „ujęcia historii kina” najlepiej pozwala podsumo­ wać dotyczący zgoła innego problemu cytat z manifestu Andriej a Tarkowskiego: C zas u trw a lo n y w u jęciu d yktu je reżyserowi określoną zasadę m ontażu. „Nie m ontują s i ę ” to zn a czy Źle łączą się ze sobą te fra g m en ty, w których zaw arte zo sta ły za sa d n iczo różne fo r m y o b ecn o ści czasu. W łaśnie d latego n ie m ożna na p rzy k ła d m o n to w a ć czasu realnego z um ownym , p o d o b n ie j a k nie m o żn a p o łą ­ c zy ć ze sobą rur w odociągow ych o różnej średnicy. K onsystencję czasu p r z e ­ p ły w a ją c e g o w ujęciu, je g o n a p ięcie lub odw rotnie, „ ro zrze d zen ie”, m o żn a n a ­ z w a ć ciśn ien iem cza su w ujęciu. M o n ta ż ja w i się w ięc ja k o sp o só b łą czen ia u ję ć z u w zg lęd n ien iem istn ieją ceg o w nich ciśn ien ia czasu.

Zasada montażu, jaką Andrzej Gwóźdź przyjął „reżyserując” E u r o p e js k ie m a ­ n ife s ty kin a powoduje, iż nie sposób nie odczuć „ciśnienia czasu”, który w swoim

„metodologicznym” ujęciu utrwalił. A w badaniach historycznych toprzecieżrzecz najistotniejsza ze wszystkich.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zwracamy się do uczniów: „Proszę odnaleźć w wierszu Galczyńskiego wszystko, co miękkie, delikatne6. (plusz czerwony jak serce, loki spadziste, czasowniki: kołysanie,

Jak sugeruje sam tytuł, Sztuka filmowa nie jest bowiem kolejnym podręcznikiem zdradzającym sekrety „kuchni filmowej” – ta gastronomiczna metafora z pewnością nie

Bez ele- mentarnej wiedzy na temat technik poklatkowych nie da się zrealizować nawet tak prostego filmu jak Był sobie raz….. Kierownikami artystycznymi zespołów filmowych byli w

Pozosta³a nam tylko w pamiêci historia o tym, jak to widzowie – z wyj¹tkiem siedz¹cych w lo¿y – nie- mal¿e pe³nej sali kinowej za sprowokowane niew¹tpliwie tupa- nie, do

W odniesieniu do okoliczności, w których prawodawca podejmuje de­ cyzję prawotwórczą można sformułować następujące przypuszczenie: je­ żeli zachodzi pilna potrzeba

From building four experiential prototypes on Pong, we learned to drive design by focusing on interaction qualities, which determine the use of sensors.. We found

„Gigantach”, „Hedorach” i relacjach pomiędzy tymi potworami... Te filmy robią kasę, a kina muszą realizować plan sprzedaży biletów.. Podczas gdy od omawiania tych

Był taki wspaniały polski film „Ja tu rządzę” – z naszym wielkim aktorem Gierasińskim, którego grób jest w Kazimierzu. Wspaniałe były filmy „Granica”,