Cezary Obracht-Prondzyński
„My prawdziwi Górnoślązacy...” :
Studium etnologiczne, Marian
Grzegorz Gerlich, Warszawa 2010 :
[recenzja]
Acta Cassubiana 13, 417-423
Marian Grzegorz Gerlich,
„M y praw dziw i
Górnoślązacy... ”. Studium etnologiczne
,
Wydawnictwo DiG, Warszawa 2010, ss. 347
Autorem książki jest etnolog, muzealnik, nauczyciel akademicki, a przede
wszystkim badacz kultury śląskiej. Jego praca ma charakter monografii etnolo
gicznej (zgodnie z tytułem), poświęconej przemianom tożsamości Górnośląza
ków w okresie transformacji, ale z uwzględnieniem kontekstu historycznego. We
Wprowadzeniu autor tak o tym pisze: „Początkom transformacji ustrojowej towa
rzyszyły procesy upodmiotowienia górnośląskiej grupy regionalnej, znajdujące
odzwierciedlenie w instytucjonalizacji lokalnego ruchu regionalnego, jego gwał
townym rozwoju, który jednak z czasem osłabł, a także w różnych formach po
wrotu i odtwarzania własnych korzeni. Następowały też podziały górnośląskiej
zbiorowości regionalnej, które znalazły odbicie w nowej krystalizacji i redefinio-
waniu postaw narodowych, a także problem szczególny, kwestia tzw. narodowo
ści śląskiej. ( ...) W szerokiej skali następował awans śląskości, próba jej publicz
nej manifestacji”. I dalej : „wraz z rozwojem procesu restrukturyzacji tzw. starego
przemysłu, podstawowej w XXI wieku determinanty kształtowania się lokalnych
subkultur zawodowych, pojawiła się trauma”. I jeszcze: „Efektem tego był awans
dyskursu potocznego, przy jednoczesnym - niekiedy skrajnym, zdecydowanie
nierefleksyjnym - afirmacyjnym stosunku wobec własnego, idealizowanego, mi-
tyzowanego, a nawet ideologizowanego dziedzictwa kulturowego” (s. 11-12).
Mamy tu wyraźnie wyartykułowane główne przesłanki i tezy całej pracy.
Zdaniem M.G. Gerlicha transformacja przyniosła:
-
proces upodmiotowienia grupy górnośląskiej,
-
awans i rewitalizację śląskości,
-
rozwój ruchu regionalnego,
-
przy jednoczesnych podziałach tożsamościowych (łącznie z pojawieniem się
opcji narodowej),
-
ale skutkowała też traumą, będącą efektem krachu tradycyjnego modelu prze
mysłowego,
418
C
e z a r yO
b r a c h t-P
r o n d z y ń s k i-
co wymusiło wykształcenie nowego modelu dyskursu o zaistniałej sytuacji,
w którym - dodajmy - bardzo silnie obecne były stare motywy tzw. śląskiej
krzywdy, ale tym razem ujęte w nowej odsłonie.
W dalszych częściach pracy autor wyraźnie przy tym podkreśla brak skutecz
nego przekazywania informacji ze strony elit do tzw. opinii publicznej. Ślązacy
nie byli dobrze poinformowani o celach, metodach i przebiegu transformacji, spo
dziewali się zupełnie innych zjawisk, a zostali zaskoczeni procesami negatywnymi.
Nie będąc zaś dobrze poinformowani, odwoływali się głównie do tzw. myślenia
potocznego (np. s. 284) i właśnie rekonstrukcja tego potocznego oglądu zmieniają
cego się świata była głównym celem i zadaniem autora recenzowanej monografii.
Tak więc mamy, zdaniem autora, do czynienia na Śląsku i w środowisku ślą
skiej ludności rodzimej (a ta jest przedmiotem jego badań) z sytuacją paradok
salną: z jednej strony następował proces rewitalizacji, awansu, upodmiotowienia,
z drugiej zaś trauma, podziały tożsamościowe i kolejny raz poczucie krzywdy.
Właśnie w ukazaniu tego paradoksu (choć nie jest on w żadnym miejscu pracy
wprost przedstawiony i opisany - trzeba wnioski wysnuwać na podstawie lektury
całości) widzę główny walor poznawczy pracy. Paradoksalność tej sytuacji została
opisana bardzo rzetelnie, z uwzględnieniem szerokiego kontekstu historycznego,
konfrontowanego niejednokrotnie z selektywnymi zapisami pamięci zbiorowej.
Ramy czasowe, w połączeniu z celami pracy, zostały określone także we
Wprowadzeniu następująco: „W naszych rozważaniach - obejmujących okres od
momentu transformacji ustrojowej do wejścia Polski do Unii Europejskiej - kon
centrujemy się na sposobach pojmowania przez śląską ludność rodzimą rzeczy
wistości, w granicach, problemach, przejawach, skutkach i zjawiskach przez nią
wyodrębnionych i uznanych za znaczące, z punktu widzenia partykularnych inte
resów własnej grupy” (s. 13) Jednak po przeanalizowaniu całej pracy stwierdzam,
że... zupełnie nie ma tu odniesień do kontekstu europejskiego, a więc zbliżającej
się w momencie prowadzenia badań (lata 2001-2002, ale także 2003, a nawet
2004-2005/6, a więc już po wstąpieniu do UE!) integracji ze strukturami UE. To
zaskakujące, bo przecież był to w tym okresie temat niezwykle gorący, prowa
dzący do wielu nieporozumień, sporów itd. Trudno przyjąć, że był on zupełnie
marginalny dla respondentów, wręcz niezauważalny w postrzeganiu choćby przy
szłości własnej grupy, skoro było wiadomo, że integracja z Unią będzie oznaczała
nowe wyzwania ekonomiczne, także (jeśli nie przede wszystkim) dla przemysłu
śląskiego. Tak czy inaczej brak wątku europejskiego jest tu zastanawiający. Czy
wynika on z tego, że dla rozmówców Gerlicha był on mało znaczący, czy może
autor w trakcie analizy zebranego materiału empirycznego zeń zrezygnował
(nigdzie w pracy ta wątpliwość nie została wyjaśniona).
W pierwszym rozdziale M.G. Gerlich określa swoje inspiracje i orientację
metodologiczną, wskazując przede wszystkim na „paradygmat interpretatywny”,
na „proces interpretacyjny” oraz znaczenie interakcji (przywołuje mistrzów inter-
akcjonizmu symbolicznego). Ponadto odwołuje się do Alfreda Schützego i jego
koncepcji świata społecznego, a także do koncepcji pam ięci społecznej (Halbwachs, H andelsm an, Szacka). Trzeba jednak przyznać, że ta czę ść rozw ażań, ch oć p o prawna, nie je st jak oś rozbudow ana i eksponow ana. Przyjąć m ożna sen sow n ość tych deklaracji, ale też stw ierdzić należy, że szczeg ó ln eg o o d w oływ an ia się do tych koncepcji teoretycznych w pracy nie m a, poza k w estią pam ięci społecznej oraz, bardzo w ażną, kategorią m y ślen ia p otoczn ego. To w yraźnie zostaje określo ne ju ż w dalszej części rozw ażań m etod ologiczn ych , gd zie autor p isze, iż praca, w ykorzystując narzędzia badań ja k o ścio w y ch , „koncentruje się na potocznym , obecnym w pam ięci zbiorow ej i w w yobrażeniach zbiorow ych, ale też odzw ier cied lon ym w dyskursie, pozb aw ion ym pow ażniejszej refleksji intelektualnej - sposobie pojm ow ania przez śląską/górnośląską ludność rodzim ą p rzeszłości, kon kretnie okresu P olski L udow ej, m om entu transformacji ustrojowej, teraźniejszo ści, jak i w izji p rzy szło ści” (s. 22). I dalej: „W zasygnalizow anej perspektyw ie zw racam y uw agę na problem atykę i kw estie term inologiczne, dotyczące m y śli i w ied zy potocznej oraz pam ięci zbiorow ej” (s. 23). W reszcie pojaw ia się bardzo w ażna teza: „w ow ym zindustrializow anym obszarze je g o m ieszkańcy, w tym lud n o ść rodzim a (zw ła szcza o n iższy ch kom petencjach edukacyjnych) w analizie rzeczyw istości, w op isie innych b azow ała na prostych schem atach interpretacyj n ych ” (s. 30). C elem autora była rekonstrukcja, poznanie oraz analiza zasob ów pam ięci śląskiej ludności rodzim ej, a także m echanizm ów tw orzenia się tych „pro stych schem atów interpretacyjnych”, ob ecn ych w m yślen iu potocznym .
C ele te m iały zostać osiągnięte dzięki zgrom adzonem u m ateriałow i źródło w em u. M .G. G erlich stw ierdza w podpunkcie d otyczącym m etod badań, że w y korzystał trzy: w yw iad sw obodny, m etod ę b iograficzn ą oraz obserw ację, w tym obserw ację u czestn iczącą (s. 31). Badaniam i objął łączn ie 343 osoby, w tym ze 183 przeprow adził w y w ia d y sw obodne, 124 u d zieliły w y w ia d ó w biograficznych, a 36 rozm ów m iało charakter w y w ia d ó w eksperckich. Trzeba przyznać, że m ate riał em piryczny zebrany w ten sposób je st ogrom ny i n iezw yk le cenny. D la m nie osobiście bardzo cennym ich walorem je st też język , na który autor słusznie zwraca uw agę, czyn iąc g o także obiektem refleksji naukowej i podkreślając fakt zm ien n ości u ży cia ję z y k a p o lsk ieg o i gwary, kon tek stow ość teg o u życia, płynne prze chodzenie z jed n eg o kodu na drugi, c z y też k on ieczn ość m ó w ien ia o sprawach trudnych w sw ojskiej m ow ie. Ten sw o isty elem ent etnolingw istyczny, ch oć nie w yb ity na plan pierw szy, je st jednak stale obecny w pracy i stanow i o jej dodatko w ym w alorze poznaw czym .
o p r ó c z w yw iad ów podstaw ą pracy była literatura naukowa. Przeglądając z e staw ienie bibliograficzne um ieszczon e na końcu książki, n ależy stopień w yk orzy stania literatury o cen ić bardzo p ozytyw n ie. Z nalazło się ponad 4 0 0 p ozycji (choć o c z y w iśc ie , jak zaw sze, m o żn a by w skazać na pew ne luki i p om inięcia, ale nie m ają one zasad n iczego znaczenia dla ca ło ści pracy). Podobnie p ozytyw n ie n ależy o cen ić sięg n ięcie po inne zastane m ateriały źródłow e.
420
C
e z a r yO
b r a c h t-P
r o n d z y ń s k iPraca składa się z sześciu rozdziałów różnej objętości i różnego znaczenia. W pierw szym , o którym ju ż b yła m ow a, autor przedstaw ił przesłanki i podstaw y m etod ologiczn e oraz cel i przedm iot pracy. W yróżniłbym tu także bardzo istotny z punktu w id zen ia całej pracy podrozdział, w którym podjęta została próba okre ślenia zn aczen io w eg o p ojęcia „śląsk ość” w aspekcie subiektyw nym , ale także w kontekście dylem atów zw iązanych z definiow aniem grupy etnograficznej, grupy etnicznej czy też narodu.
W rozdziale II M .G. Gerlich rekonstruuje zapamiętane obrazy m om entu „w iel kiej zm iany” oraz przebiegu p rocesów transform acyjnych. To czas, gd y „skoń cz y ły się pew ne »nabyte schem aty percepcji«”, a „brak inform acji i publicznego dyskursu o charakterze przem ian, ich kierunku, natężeniu, czy celach sp o w o d o w ał nie tylko osam otnienie, ale narastającą z czasem frustrację, a także traum ę” (s. 51). A le to także czas, g d y zm ieniała się sytuacja ludności rodzim ej, zaczął się proces rew italizacji śląsk ości i na n ow o układały się relacje m ięd zy „krzokam i” i „ptokam i”, g d y m it „spraw iedliw ego socjalizm u” został zastąpiony „m item Z a chodu”, g d y „m ieszały się stare uproszczenia z n o w y m i”, g d y zm ianie ulegała cała sfera sym b oliczn a etc. W drugiej jednak cz ę śc i teg o rozdziału autor ciekaw ie przedstaw ia, jak n ow e nadzieje, zw iązane ze zm ianą, stopniow o przeradzały się w rozczarow anie. Dr G erlich stwierdza, że G órnoślązacy liczy li, iż b ęd ą b en efi cjentam i zm ian i te oczek iw an ia następnie m ocn o za w ażyły na ich ocen ie procesu transformacji, k ied y okazało się, że region przechodzi proces bardzo b olesn ych przekształceń. M it G órnego Śląska (s. 80) szybko zderzył się z realiami. Trafna je st w ię c uw aga, że „W op ozycji do realnych m o żliw o ści, które poddaw ano falsy- fikującej analizie, prowadzącej w efek cie do m itologizow an ia potencjalnych m o ż liw o ści w potocznym górnośląskim dyskursie, lokalny potencjał gospodarczy, lo kalna baza surow cow a, ale także w yroby hutnicze, w reszcie cały szeroki sektor zakładów zw iązanych z górnictw em i hutnictwem , a ponadto kom petencje śląskiej klasy robotniczej, stanow ić m iały g łó w n e atrybuty p rzysp ieszon ego rozwoju. ( . . . ) zadekretow any hegem on doby socjalizm u m iał b yć hegem onem n ow ych cz a só w ” (s. 83). D o teg o d och od ziła szeroka lista śląskich postulatów (s. 84). N iestety, okazało się, że am bicje są nadm ierne, oczek iw an ia nieadekw atne do m o żliw o ści, a potencjał przem ysłow y w ca le nie je st atutem, a w ręcz obciążeniem . Stąd też rozczarowanie!
Podkreślałem jednak w cześn iej, że w alorem pracy je st ukazyw anie w łaśnie paradoksalności sytuacji takiej grupy jak Górnoślązacy. Oto b ow iem rozczarow a niom zw iązanym z procesam i transformacji tow arzyszył proces upodm iotow ienia ob yw atelsk iego i w ypracow yw anie n o w eg o m odelu o b ecn ości grupy w ży ciu pu b liczn ym regionu. D latego też w trzeciej cz ę śc i rozdziału autor pokrótce przed staw ił now e inicjatyw y regionalne, g łó w n ie Z w iązek G órnośląski i R uch A u ton o m ii Śląska, a w cześniej przeanalizow ał proces zm iany w autocharakterystyce w ła snej grupy, jej postrzeganiu, proces aktyw izow ania itd. (jednym słowem : „N aresz cie m y ”).
Lektura teg o rozdziału w inna stać się o b o w ią zk o w ą dla w szystk ich osób, chcących zrozum ieć nie tylko ew olucję tożsam ości G órnoślązaków (łącznie z tym , że dla części tej grupy ozn aczała ona „ucieczkę od p o lsk o ści”), ale także stosunek m ieszkańców Śląska do zmian politycznych i gospodarczych m inionych dwudziestu lat.
D w a następne rozdziały są najobszerniejsze i chyba z punktu w id zen ia pracy najw ażniejsze. W rozdziale III autor om aw ia „potoczną w izję lo su ”, czy li śląskie p oczucie krzywdy, zakorzenione bardzo głęboko w historii. Tu najpełniej dochodzą do g ło su analizy pam ięci społecznej, ale też dla osób b lisk o zajm ujących się pro blem atyką śląską stosunkow o n iew iele je st tu rzeczy n ow ych (istotny natom iast je st w alor dokum entacyjny poprzez od w oływ an ie się do liczn ych w y p o w ied zi
respondentów ).
D o ść podobny charakter m a rozdział IV, z tym że nie d otyczy on w prost Ślą ska, ale teg o , jak Ślązacy zapam iętali okres PRL i jak opisują Polskę Ludową. S iłą rzeczy jednak taki układ prow adzi do p ew nych pow tórzeń. Tak się dzieje przykła d ow o przy analizie fenom enu epoki lat siedem dziesiątych i sam ego Gierka (jest on analizow any bodaj w trzech m iejscach i w każdym n ieco inaczej - z teg o p o w od u „uciekła” gd zieś kolejna konstatacja paradoksalnej sytuacji: Ślązacy z je d nej strony p ozytyw n ie w spom inają tę epokę, przynajmniej jej pierw szą część, czasam i w ręcz z pew nym zażenow aniem m ów iąc o sw o ich ó w czesn y ch od czu ciach, ale z drugiej strony w skazują na zjaw iska negatyw ne, na d alszy drenaż i eksploatację Śląska, na to, że G ierek „sprzedał” Ślązaków N iem co m , p ow od u ją c w zm o żo n ą m igrację, że d oszło w tym czasie do prześladow ań robotników w R adom iu itd.).
Tym natom iast, co m nie zask oczyło w analizach śląskiej pam ięci okresu PRL, je st niem al zupełny brak ob ecn ości P olsk iego Października! W analizie kolejnych „polskich m ie się c y ” został on tylk o w zm iankow any. c z y ż b y aż tak „przem knął” bez śladu w pam ięci Ślązaków ? B y ło b y to coś, co znacząco różni Ślązaków nie tylko od P olaków jako ca ło ści (a badacze nie m ają w ątp liw ości, że b ył to jed en z najw ażniejszych przełom ów p olityczn ych i sp ołeczn ych w najnow szej historii P olski), ale także od innych sp ołeczn ości daw nego p olsk o-n iem ieck iego pograni cza (np. K aszubów , dla których P aździernik’56 i je g o skutki b yły bardzo istotne, bo zak oń czył on dram atyczny okres stalinow ski i przyniósł - n iew ielk ie co praw da - ale jednak m o żliw o ści sw obodnego artykułow ania i pielęgn ow an ia własnej kultury). W każdym bądź razie ta n ieob ecn ość teg o przełom u w pam ięci Śląza k ó w je st zastanaw iająca i warto b y łob y się nad n ią p o ch y lić n ieco uw ażniej.
R ozdział V w pew nej m ierze naw iązuje do rozdziału II, czy li do problem ów w ynikających z transformacji. O ile jednak w rozdziale w cześn iejszy m b yło o jej początkach i nadziejach, o tyle w tym rozdziale je st o rozczarowaniach. Tym się to je sz c z e różni, że w rozdziale II b yła m ow a raczej o rew italizacji śląskiej to żsa m o ści, o podkreślaniu własnej roli etc., a w tym rozdziale o rodzącej się „w spólnocie d ośw iad czeń ”, łączącej i „hanysów ”, i „goroli” w ob liczu groźby utraty pracy (co
422
C
e z a r yO
b r a c h t-P
r o n d z y ń s k iprawda b yła to w sp óln ota doraźna, ale z a w s z e . . . ) (s. 285). I w reszcie tu w łaśnie ze sz czeg ó ln ą m o c ą zw raca się uw agę na sw oiste „pęknięcie” dyskursu oficjaln e go i p otoczn ego w odniesieniu do problem ów , jakie rodziła transformacja.
O m aw iając jednak ten rozdział, chciałbym sform ułow ać także p ew n ą bar dziej generalną u w agę krytyczną. zd ecy d o w a n ie w pracy dom inuje koncentracja na ludności górniczej, cz y m oże szerzej - związanej z p rzem ysłem ciężkim . A co z p ozostałym i kategoriam i ludności? Skoro praca m iała, jak to autor deklarował w e w stępie, analizow ać ludność rodzim ą Śląska, określającą się jako Górnoślązacy, to jednak oczek iw ałb ym szerszego spektrum sp ołeczn ych reprezentacji. N a w et je śli badania były przeprow adzone w m iastach przem ysłow ej cz ę śc i Śląska przy należnej po 1922 r. do Polski, to chyba i tam poza górnikam i i hutnikam i jakieś inne grupy zaw odow e były obecne, a w nich znajdowali się Ślązacy (to je st istotne pytanie z punktu w id zen ia b ycia przegranym bądź b eneficjentem transformacji).
Ostatni rozdział d otyczy w izji przyszłości Śląska. A utor m ocn o stwierdza, że tak jak w odniesieniu do przeszłości dom inuje syndrom śląskiej krzywdy, „tak z k olei postaw ę w o b ec przyszłości, w o b ec teg o co nieznane ( . . . ) znam ionuje fata lizm ” (s. 293). Bardzo to p esym istyczn a w izja. B y ć m oże bierze się ona z tego, ja k ą kategorię osób w zięto do badania (zw yk le są to osob y starsze, a te, d ośw iad
czając w sposób w zm o cn io n y trudów życia, raczej m iew ają skłonność do m ało radosnych w izji p rzyszłości). C iekaw e są tu natom iast analizy m itu i m arzeń o śląskiej autonom ii cz y też w izje tzw . W ielk ieg o Śląska (w kontekście dyskusji nad regionalizacją). Trzeba jednak przyznać, że w porów naniu z poprzednim i roz działam i ten prezentuje się najsłabiej (czy dlatego, że łatwiej osob om starszym rozm aw iać o p rzeszłości, której się d o św iad czyło, niż projektow ać p rzyszłość?). Przyznam też, że tak do końca to argum entów na rzecz o w eg o „fatalizm u” za w ie le tu nie znalazłem (pow iedziałbym naw et, że projekt autonom istyczny je st jak najbardziej aktyw istyczny i n iew iele z fatalizm em m a w sp óln ego).
Zam ykając ju ż m oje uw agi o pracy, chcę podkreślić, że w zakończeniu zw ró ciły m oją uw agę dw ie k w estie. Po p ierw sze, podkreślenie roli gwary, ch oć autor nie od n iósł się tu do starań o uznanie jej jako ję z y k a regionalnego (być m oże, je sz c z e g d y praca pow staw ała, nie było to aż tak głośn e jak obecnie). A po drugie, koncepcja tzw. h om o silesiu s - m y ślę, że m oże to b yć ciek aw y (i zgrabny reto rycznie) koncept, g od zien dyskusji.
Szkoda też, że nie pokuszono się o indeksy (ch oćb y oso b o w y ). N o i szkoda, że autor nie podjął w ysiłk u przeprow adzenia ch oćb y pob ieżn ych analiz o charak terze porów naw czym , przede w szystk im w od niesieniu do innych sp ołeczn ości daw nego pogranicza polsk o-n iem ieck iego! Bodaj raz cz y dw a znalazło się o d w o łanie do przykładu kaszubskiego (raz z obszerniejszym cytatem z opracow ania autorstwa Brunona Synaka), a inne społeczności, takie jak Warmiacy czy Mazurzy albo też Krajniacy się zupełnie tu nie pojaw ili. Tym czasem - pam iętając o ślą skiej sp ecyfice (górnictw o, u p rzem ysłow ien ie regionu, kultura m iejska jako d o m inująca etc.) - w ydaje się jednak, że pew ne w sp óln e d ośw iad czen ia historyczne
są tu istotne. P isząc przykładow o o tzw. śląskiej k rzyw dzie, o rew italizacji to żsa m o ści regionalnej (etnicznej), o kształtow aniu się ruchu regionalnego c z y też 0 znaczeniu kultury niem ieckiej dla Ślązaków, aż się prosi, aby spróbow ać to od n ieść do innych, podobnych sp ołeczn ości, pokazując, że na daw nym pograni czu b y ły to p rocesy o szerszym zasięgu, obejm ujące nie tylk o Ślązaków. A le być m oże to zadanie ju ż nie dla jed n eg o autora, lecz dla zesp ołu badaczy zw iązanych 1 zajm ujących się daw nym pograniczem p olsko-niem ieckim .