• Nie Znaleziono Wyników

View of Model człowieka w wierszach Łady-Zabłockiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Model człowieka w wierszach Łady-Zabłockiego"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X X I , z e s z y t I — 1973

TAD EUSZ POLANOW SKI

MODEL CZŁOW IEKA

W W IERSZACH ŁADY-ZABŁOCKIEGO

W nudach d ługiego odosobnienia, w cią g łem tu ła ctw ie po św ie c ie , oddałem się poezji, bo tylko jed n a kraina w yob raźn i n ie b yła jeszcze przede m ną zam k n ię­

tą. N ie p rzyw iązując w ię c n ajm n iejszej ceny do m oich próbek, u w ażam je tylko jako grosz w d ow i, rzucony n a ołtarz k rajow ego p iśm ie n n ic tw a i jako tak i w o la ł­ bym gdyby poszedł w obieg, n iż gdyby się zatracił w ukryciu.

Tak pisał z pew nym rozgoryczeniem o swojej n ie w ydanej puściźnie poetyckiej Tadeusz Ł ad a-Z ab ło ck i1.

1

L iteratu rę tw orzą indyw idualności ty p u A dam a M ickiewicza. D y k tu ją jej praw a, w yznaczają granice rozw oju i swoim i dziełam i zap ełn iają tę zam kniętą w słow ie rzeczywistość. N iem ały udział w zam ianie rzeczy­ wistości w słowo biorą pisarze m niejszej m iary i niższego talen tu . Do nich to, z pew ną um ownością, należy zaliczyć tw órczość liryczn ą Tadeusza Łady-Zabłockiego. J e s t to poezja niew ielkich osiągnięć; są w iersze słabe, naznaczone piętnem sentym entalno-klasycystycznych rozstrzygnięć w okresie rom antyzm u, ale n ie b ra k też udan y ch utw orów , w ierszy, k tó re pozostały żywe n aw et dla dzisiejszego czytelnika w yzbytego sen ty m en ­ talnych roztkliw ień i klasycystycznej pew ności w ferow aniu sądów w poezji. Liryki na w skroś osobiste, w spom nieniow e, o tonacji in ty m ­ nego w yznania, a niekiedy — elegijnej skargi czy śm iałego i totalnego bu n tu osłabionego jedynie skonw encjonalizow aniem w y p o w ie d z i2.

1 L ist z 10 czerw ca 1843 r. p isan y z T y flisu do R om ualda P od b eresk iego. „R ocz­ nik L iteracki” 1849 s. X I.

2 Z nane nam prace o Ł ad zie-Z ab łock im n ie badają liry k i tego poety, a sk u ­ p iają się w o k ó ł fa k tó w b io-b ib liograficzn ych . P oza tym i op racow an iam i, które od­ notow ał G abriel K orbut w sw o jej bib liografii, w arto w y m ie n ić ta k ie szk ice, jak: K. W. Z a w o d z i ń s k i . W stu lecie r o m a n ty c z n e g o to m u p o ezji. „T w órczość” 1946 z. 3 s. 121-135; W. B o r o w y . S h e ll e y a n in po ls k i s p r z e d w ie k u . „T w órczość” 1946 z. 10 s. 173 n.; M. P o l j a k o w. S tu d i e n c z e s k i je g o d y Belinsk ogo. W: L it ie r a t u r n o j e

N a sled s tw o . T. 56. M oskw a 1950 (w in d ek sie n a zw isk podano stron y o m ó w ień o

(2)

-Oto d w a k ró tk ie przykłady. Pierw szy zdom inow any łagodną zadumą, drugi — pełen prom etejskiego uniesienia. Oba napisane zostały w głębi Rosji, n a kaukaskim zesłaniu.

W tenczas błądząc w n ajdzikszej K aukazu ustroni Łzy m e przed ludźm i ukryw am ;

I p ła w ią c się w p rzeszłości, jak n u rek w jej toni P erły w sp o m n ien ia d obyw am ,

I n iżę je na struny b ijącego serca. 0 jak żem w ten cza s bogaty!

W tenczas uiskrzonego dum ań m ych kobierca N ie oddam za w szy stk ie ś w ia t y 3.

Jak drugi P rom eteu sz n a K aukazu szkarpie Z w isn ą łem ; od b lu źn ierstw p o sin iała w arga, P ioru n y radlą czoło — w ic h e r w ło sy szarpie

1 sęp w n ętrzn ości m e targa.

S w o i m ię n ie poznają, a obcy przechodzień P o św istu je z u śm iech em szyd erczym w esoło, 1 m ó w i po kryjom u: „Oto jęczy zbrodzień

W p lecion y w katu szy k o ło !” 4.

P rzytoczone tu przykłady, w y rw an e z w iększych całości, u kazują w a r­ tość, k tó ra nie pow inna pozostać obojętną dla ludzi m iłujących literaturę. P am iętajm y , że b ył to poeta skazany n a tw orzenie w ciężkich w arunkach przym usow ej służby żołnierskiej n a K aukazie. Jako jeden z w ielu zesłań­ ców b ro n ił się m. in. sw oją tw órczością przed zapom inaniem języka pol­ skiego. W sy tu acji przym usow ej w alki przeciw ko w olnym dotąd ludom K auk azu p o tra fił zaskarbić sobie ich wdzięczność, pam ięć i zdobyć sławę polskiego poety. Pam ięć ta p rzetrw ała do dziś w narodzie g ru z iń sk im 5.

w i e X I X w i e k u . M a t e r ia ł y d o za gadnienia . „P am iętn ik L iteracki” 1957 z. 1-2

s. 538-551; M. Z y w o w . P o lsc y p oeci „ k a u k a s c y ” (M a teria ły biograficzne). Tam że 1959 z. 3-4 s. 563-591. P e łn y ze sta w opracow ań podaje B iblio grafia lite r a tu r y p o l ­

sk iej. N o w y K o r b u t. T. 9. W arszaw a 1972 s. 347.

3 T. Ł a d a - Z a b ł o c k i . W s p o m n ie n ie . W : Poezje . W yd. R. Podbereski. P e­ tersburg 1845 s. 193. W iersze z tego w y d a n ia p od aw ać odtąd b ędziem y bez odnoś­ nik ów .

4 T e n ż e. Do N.P.T. z K a u k a z u . W iersz w y d ru k o w a n y ,został w „A th en aeu m ” (red. J. I. K raszew sk i) T. 3:1844 s. 170-173. Stam tąd za cy to w a liśm y strofę drugą (w całości w iersza d ziesiątą), zaś zw rotk ę p ierw szą (d ziew iątą), opuszczoną w dru­ ku, cy tu jem y z odpisu sk reśleń p oczynionych przez cenzora na au tografie (odpis sporządził C zesław Z gorzelski).

5 D la u d o k u m en to w a n ia tezy w arto p rzytoczyć w y p o w ied ź M oniki W arneńskiej (Z z i e m i p o l s k i e j na d a le k i K a u k a z . „T rybuna L udu” 1959 nr 249): „P isarze polscy, u czestn iczą cy w p ierw szy ch d elegacjach k u ltu raln ych , jakie w ostatn ich latach od­ w ie d z a ły G ruzję — podczas serd eczn ych spotkań z m iejsco w y m i k olegam i po p ió ­ rze, d o zn a w a li n ieraz lek k iej k on stern acji w y słu ch u ją c toastów z naw iązan iem do trad ycji p o lsk o -g r u z iń sk ic h ; w toastach tych b ow iem pow tarzały się nazw isk a A da­ m a M ick iew icza i... T adeusza Ł ad y-Z ab łock iego!”

(3)

Ł A D Y - Z A B Ł O C K I E G O M O D E L C Z Ł O W I E K A 125

2

Łada-Zabłocki w liście do Podbereskiego, zw racając uw agę n a osobisty c h arak ter swojej liryki, pisze: „W iększa część piosenek m oich ochrzczo­ nych gorzkiem i łzam i cierpienia, w yrw ała się spod serca” 6. My nato m iast powiedzieć możemy, że te „piosenki” k o n stru u ją m odel człow ieka z okre­ ślonym typem przeżyć i problem ów . Człowiek ten p rzy jm u je pew ne po­ staw y em ocjonalne wobec otaczającego go św iata: m an ifestu je uczucia zach w y tu i radości, rozpaczy i sm utku, pozostaje w stan ie rozrzew nienia i tkliwości, a niezależnie od zajm ow anych postaw w y stęp u je w św iecie przeszłych, w ym arzonych oraz w spółczesnych m u zdarzeń. Z n ajd u je się w sytuacji wspom inania, w sy tuacji m arzenia i w sy tu acji obserw ow ania

lub doświadczania w ypadków lirycznych.

Twórczość poetycka Łady-Zabłockiego trw ała 17 lat, rozpoczęta w r. 1831 serią kilku w ierszy, m. in. H y m n em do Boga, została p rzerw an a przedw czesną śm iercią poety w r. 1847. Są to la ta kształtow ania pew n e­ go m odelu poezji, poszukiw ania w łaściwego poecie języka i jego u tw ie r­ dzania; dlatego też trzeba zapytać o rozwój tej poezji, jakiem u m usiała z upływ em czasu ulegać. Będzie nas interesow ał problem historyczno­ literackiego p o j m o w a n i a c z ł o w i e k a . P otrzeb n ą periodyzację podsunął sam Zabłocki dzieląc swój dorobek poetycki w tom ie Poezje n a trzy okresy. Pierw sze dw a obejm ują twórczość w k ra ju (lata 1831-1833 oraz lata 1834-1837), a trzeci p rezen tu je utw ory pow stałe na kaukaskim zesłaniu (1838-1842). U w zględniając rów nież druk ow an e w czasopism ach w iersze Zabłockiego z pięciu dalszych la t — poszerzym y ostatni, trzeci okres do r. 1847.

W pierw szym etapie twórczości Zabłocki k o n stru u je ty p człow ieka- m arzyciela czującego rozdźw ięk pom iędzy m arzeniam i a otaczającą go rzeczywistością, przy czym owo m arzenie, „ u ro jen ie” jest dla podm iotu czymś pozytyw nym i pożądanym , przynosi m u pew ną ulgę i pociechę. Św iat m arzeń bohaterow i lirycznem u w iersza Do m o je j w y śn io n ej dzie­

w icy kojarzy się z m inioną przeszłością, z w iekiem dziecięcym i z w ie­

kiem wczesnej młodości. M otyw m arzenia, o rganizujący w iększość elegij­ nych w ypow iedzi z tego okresu, uzyskuje tem atyczne rozw inięcie w w ier­ szu Do urojenia (1831).

Zw racając więc uw agę na sposób opracow ania m otyw u m arzeń (typo­ wego dla lite ra tu ry sentym entalnej — W yznania J. J. Russeau, ale obec­ nego i w litera tu rz e rom antycznej) p rzy jrzy m y się bliżej organizacji wypow iedzi Do urojenia. W w ierszu tym w pierw szej strofie zostaje apo- stroficznie przyw ołany adresat i pada o nim ogólne, w sty lu sen ty m en ­

(4)

talno-klasycystycznym stw ierdzenie: „Ty n am złagadzasz w życiu kolei, S kutki złych losu w yd arzeń ”. W strofie drugiej n a stę p u je przejście pod­ m iotu zbiorowego w „ ja ” jednostkow e, „ n am ” zastąpione zostaje przez „m n ie” :

Gdy rzeczy w isto ść serce m e drażni, Gdy już o m d lew a m śród życia trudów , T y m ię n a skrzydłach m ej w yobraźni U nosisz w k rain ę c u d ó w 7.

O dtąd w ypow iedź pozostaje su biektyw nym w ynurzeniem b o hatera- podm iotu n a tem a t jakości u ro je n ia i m iejsca w jego życiu. Eksplikacje obrazow e w strofach: trzeciej, czw artej i piątej poprzez szczegółowy ogląd kształtów , w jak ie przyobleka się urojenie, nad ają adresatow i dużą samo­ dzielność przedm iotow ą, a w dalszych strofach sprow adzają na pow rót do sfery d eklaraty w n y ch przeżyć podm iotu, w yrażonych za pomocą w y ­ krzykniko w y ch stw ierd zeń w ro dzaju :

O jak że w ten cza s m arzę p rzyjem nie lub rozkaźnikow ych życzeń:

O urojen ie! m orze b u rzliw e M ojej przyszłości cią g le ośw iecaj; P rzep ływ aj rajsk iej św ia tło ści rzeką P onad m ojego ży w o ta tonią.

W ypowiedź w całości nak iero w an a została do „ ty ”, którym jest uprzedm iotow iony stan w yobraźni „ ja ” lirycznego. Inw okacyjnie przy­ w ołane u rojenie, ukazane obrazowo, stanow i przedm iot ponaw ianych zw rotów . S taje się bezpośrednim adresatem monologowej wypowiedzi, u ra s ta do drugiego b o h atera w w ierszu, którego podm iot nie tylko prosi o spełnienie pew n ych czynności: „T y m i je znowu rozkw iecaj”, ale jest także pod p resją jego działania: „T y m oje czoło przesłaniasz m rokiem ”. Nie jest to jed n ak działanie rom antyczne, uw ikłane w opozycyjne siły, k tó re w w y n ik u w ytw orzonego napięcia przynosi daleko idące zmiany w sy tu acji i psychice podm iotu, pow oduje w ciągu utw oru — jego roz­ w ojow e, zm ienne ukształtow anie 8. Podm iot liry k u Zabłockiego Do u roje­ 7 T. Ł a d a - Z a b ł o c k i . Do uro jen ia . W: P o e z je s. 7. W iersz drukow any w „A th en aeu m w 1844 r. ( T . 3 s. 135 n.) został zn aczn ie przerobiony, m. in. w y ­ k reślon e zostały strofy: czw arta, szósta, siódm a, ósm a i d ziew iąta w stosunku do p rzyw ołan ej w e r sji tekstu.

8 Por. stw ierd zen ia I. O packiego (C z ł o w i e k w sonetach prz eło m u . O sonetach

M i c k ie w ic z a . W: Z p o ls k ic h s t u d ió w s l a w i s t y c z n y c h . Seria 3: N au ka o lite ratu rze.

W arszaw a 1968 s. 126 n.) o u k ład zie sił oplatających b ohatera i bohaterkę w cyklu so n etó w od eskich A. M ickiew icza.

(5)

L A D Y - Z A B Ł O C K I E G O M O D E L C Z Ł O W I E K A 127

nia p rzy jm u je postaw ę biernego ustosunkow ania się do działań adresata,

sen tym en taln ą pozycję akceptacji, współżycia, rozm arzenia i prośby. Z najduje się jak b y poza działaniem sił społecznych. W ypow iedzenie nie posiadając dynam iki w ydarzeń lirycznych rozw ijających się w czasie, kształtow ane jest literacko w sposób sztyw ny (odpotoczniony i odd ram a- tyzow any), w dużym stopniu p rzy pom ocy opisu, em ocjonalnych stw ier­ dzeń i próśb. Z yskuje piętno elegijnej reflek sji (przy czym pew ne od­ dalenie podm iotu i adresata nie zachodzi w czasie, a w przestrzen i: „Tam z pasm tęczy u tk an a szata”). Zabarw ione zostaje śpiew nym ukształtow a­ niem w ypow iedzi o nalocie retorycznego patosu, k tó ry płynie z bogato nagrom adzonych — rów nież i w fun k cji s k ł a d n i o w e j — paraleliz- m ów i anaforycznych pow tórzeń 9.

Liryk Do urojenia w swej przejrzy stej kom pozycji z w y raźn ą dbałoś- cją o zrów now ażenie członów w ypow iedzi naw iązu je do zasad poetyki klasycystycznej. Realizuje w staran n y m d obraniu słów i ich pow iązań kłasycystyczny nakaz w ysokiego poetycko ukształtow ania w ypow iedzi. N akaz ten osłabiony zostaje sen tym en talno -rom antyczny m dążeniem do uin ty m n ien ia wypowiedzi, do szerokiego i spokojnego w tonie rozw ijania obrazu tworzonego przez m arzenie. M otyw m arzenia, jakkolw iek m arze­ nie odczuw ane jest głęboko przez człowieka rom antycznego, nie znalazł szerszego w tej litera tu rz e opracow ania. Przeszedł w m otyw bogatej w y ­ obraźni i im aginacji, która stała się w ykład n ią kreacji literack iej. R ep re­ zentow ała typow ą dla rom antyzm u z pierw szego okresu postaw ę w y b u ­ jałej i m ocnej indyw idualności.

Eksploatow anie w yobraźni zrodziło odczuw any w litera tu rz e , zw łasz­ cza po r. 1831, rozziew m iędzy św iatem rzeczyw istym a tym , k tó ry u k a ­ zyw any był w utw orach poetyckich. U Zabłockiego (zaczynającego tw o ­ rzyć po r. 1831) proces ten da się obserw ow ać, ale w w y daniu sen ty m en ­ talnej częściowo w yobraźni p rzy rów noczesnym późnorom antycznym obnażaniu owego rozdw ojenia. Pod koniec pierw szego okresu twórczości Zabłockiego podm iot w iersza W ezw anie. Elegia w ygłasza już u rom an - tycznioną tezę:

Z pogardą patrzę na św ia t rzeczyw isty, G dzie w szystk o d la m n ie zam arło, zacichło; G dzie m ych urojeń orszak prom ien isty,

9 R ozróżnienie m ięd zy anaforą retoryczną a em ocjon aln ą p rzep row ad ził Cz. Zgorzelski w pracy N a r u s z e w i c z - p o e t a („R oczniki H u m a n isty czn e” T. 4:1953 z. 1 s. 109-142): „Z w róćm y ró w n ież uw agę, że ogrom na w ięk szo ść tych an aforycznych zestaw ień — to anafory typ ow o retoryczne, p o w tarzające w yrazy o zn aczen iu sk ła d ­ niow ym , a n ie sło w a obciążone jakim ś szczególn ym ład u n k iem u czu cio w y m lub znaczeniow ym . A nafora em ocjonalna, w ła ściw a liryce in tym n ej i p ieśn io w ej, sta n o ­ w i w y ją tk o w e zjaw isk o w poezji N a ru szew icza ” (s. 133).

(6)

W cześn ie zam ierzch n ął i zn ik n ą ł tak rychło Jak spadającej g w ia zd y tór złocisty.

G dy sp ojrzym y w tem atyczną zaw artość m otyw u m arzeń w w ierszach Zabłockiego, to przekonam y się, że zm ierzają one ku tw orzeniu A rka­

dii, szczęśliwego m iejsca n a łonie łagodnej n atu ry , niekiedy jak w w y­ padku w iersza Eden o zabarw ieniu egzotycznym — „W szm erze palm, w szum ie staroży tn ej rze k i”. M arzenia te idą rów nież w k ieru n k u m oty­ wów n a tu ry erotycznej, k tó re ogniskują się w okół w yim aginow anej po­ staci dziew czyny. Je j obraz ulega daleko posuniętej idealizacji i uwznioś- leniu, p ad ają określenia: anioł, niebianka, czarodziejka, rusałka, królow a cudnej k ra in y itp. M otyw w ym arzonej dziew czyny realizują m. in. w ier­ sze: Do m o jej w y śn io n ej d zie w czy n y , W ezw anie. Elegia.

G łów ny k o n flik t liryczny w iększej części w ierszy Zabłockiego z pierw szego ok resu przebiega: od w yczerpyw ania się m łodzieńczych m a­ rzeń prezentow anego człow ieka do podejm ow ania próby ich przyw róce­ nia. Linia ta stopniow o przechodzi w konfliktow e odczuw anie niedostatku rzeczyw istości realnej w stosunku do rzeczyw istości w ym arzonej. W w ier­ szu W ezw anie. Elegia n a stę p u je pogarda św iata realnego („Z pogardą pa­ trz ę n a św iat rzeczy w isty ”.), ale tow arzyszy jej usiłow anie sprow adzenia utw orzonego ideału dziew czyny na ziemię.

S fera m arzeń poczyna się w ty m okresie utożsam iać ze sferą poezji. W w ierszu Do urojenia m. in. czytam y:

O u rojen ie! m orze b u rzliw e [...]

P rzep ływ aj rajskiej św ia tło ści rzeką P onad m ojego ży w o ta ton ią;

M oże m e czoło pod tw ą opieką, W ień ce P oezji osłonią.

P rzen ik a początkow ą twórczość Zabłockiego prześw iadczenie o po­ trzeb ie upiększającego odtw orzenia rzeczyw istości w utw orze literackim , przekonanie, że m arzenie dostarcza m ateriału dla w ypow iedzi poetyckiej. Proces odchodzenia i zanikania m arzeń jest odczuw any jako zanikanie sam ych m ożliwości tw órczych. Problem ten stanow ić będzie dodatkowe, u tajo n e źródło lirycznego k o n flik tu człowieka z drugiego okresu tw ó r­ czości.

W n astęp n y m etapie z lat 1834-1837 m otyw y m arzenia i uro jen ia po­ w oli giną (zjaw iają się jeszcze w w ierszu Do Olesi Sobolew skiej). Rze­ czywistość rea ln a jest odczuw ana mocno i boleśnie, jej zaś przeciw sta­ w iony zostaje n ie św iat m arzeń, ale wcześniejszy, szczęśliwszy okres dzie­ ciństw a w życiu b o h a te ra lirycznego utw orów . Tę sytuację obserw ujem y m. in. w w ierszu W ieczór. Elegia, gdzie n a w ró t do okresu dzieciństwa

(7)

Ł A D Y - Z A B Ł O C K I E G O M O D E L C Z Ł O W I E K A 129

n astęp u je po w cześniejszym zarysow aniu obrazu p rzyro dy budzącej w spom nienia, a obraz sielskiego życia w prow adzony zostaje w fu n k cji członu przeciw staw iającego się obecnej, bliżej n ie ujaw nionej, ale p rzy ­ krej sytuacji podm iotu.

L ecz b la sk co n ieg d y ś m łod ości p rzy św ieca ł Od srogich n ieszczęść za m ie r z c h n ą ł; A d źw ięk co ucho d ziecin n e za ch w y ca ł

P ow olej przebrzm iał i pierzchnął. D ziś to do czegom z tak im lg n ą ł zap ałem

Już o sza leń stw o m ię w in i; I ja sam jed en na św ie c ie zostałem ,

Jak dzika palm a w pustyni.

W prow adzony m otyw sam otności (osam otnienia) będzie częstym mo­ tyw em w w ierszach tego okresu. W ystępow ał on rów nież w pierw szym okresie, ale tam tow arzyszył m otyw ow i m arzenia, staw ał się sen ty m en tal­ nym m otyw em sam otnego człowieka na łonie sielskiej przyro dy (Do Łu-

czosy); odpow iadał w czesnorom antycznem u m otyw ow i rozstania z przy ­

jaciółm i (W ilija. Elegia), służył zbudow aniu n a stro ju łagodnej tkliwości, elegijnego współczucia i rozrzew nienia. W ystępujący dość przypadkow o m otyw grobu jaw i się w obrazie m ogiły ze słow ikiem śpiew ającym tk li­ w e pieśni.

Słow ik u ! gdy się w k rótce m o je ży cie prześni I duch m ój gdy uleci do w ieczn o ści dom u,

Z aśpiew aj nad m ym grobem , bo tak tk liw y ch pieśni Z aśp iew ać n ie b ęd zie kom u.

W i l i j a . E le g ia W drugim okresie sam otność konstruow anego człow ieka w poezji Za­ błockiego jest odczuw ana tragiczniej, jest to częściowo sam otność ro m an­ tycznego już człowieka skłóconego i odepchniętego przez otoczenie, obw i­ nionego o szaleństw o. Pogłębia się s ta n rozpaczy, a m yśl o śm ierci sta je się bardziej n atrę tn a . M otyw grobu w y stęp u je bez słowika, tow arzyszy m u określenie „zim ny” i „w dzikiej, nieznanej u stro n i”. Naleciałości sen­ tym entalnych, łzaw ych dum i elegii są jed n ak i w ty m okresie w idoczne. M otyw m ogiły w prow adzony jest w fu n k cji spotęgow ania ujem nej sy tu a ­ cji podm iotu i w zbudzenia •—- mimo w szystko — w spółczucia u czytel­ nika. M yśli o sam otnym i zim nym grobie tow arzyszy sen tym entalna nadzieja o pośm iertnym współczuciu.

O n iech bym prędzej sp oczął w zim n y m grobie W dzikiej, n iezn an ej ustroni;

M oże choć w ten cza s d ziew ica w żałob ie P óźn ą łz ę żalu uroni.

(8)

E legijne rozżalenie podm iotu w iersza W ieczór. Elegia n ie pozwala w jednostkow ym zdarzeniu lirycznym odsłonić k o n k retn e i bardziej pełne przeżycie człowieka. S y tu acja egzystencjalna podm iotu jest zbyt ogólna jak na rom antyczne w pełni w yznanie. W ypowiedź o p eru je u p o e t y z o - w a n y m i w sty lu poezji przedrom antycznej skrótam i obrazow ym i: „blask co niegdyś m łodości przyśw iecał Od srogich nieszczęść zam ierzch- n ą ł”, „Ju żem się rozw iódł ze szczęścia o tu ch ą ”, „uśm iechy złośliwe Ludzi n ikczem nych i n iecn y ch ”. U organizow anie językow ego m ateriału w ypo­ w iedzi n astaw ion e je s t n a w yw ołanie sw ą m elodyjną śpiew nością nastro ­ ju poetyckiej a u ry dalekiej od kolokw ialnego użycia języka i od zbliże­ n ia w ypow iedzi do potocznej, sy tu acy jn ie bogatej rzeczywistości.

Oprócz m otyw ów sam otności, śmierci, grobu i współczucia w y stęp ują w drug im okresie tw órczości Zabłockiego m otyw y zrozum ienia (Stanza.

Do N... P... T... jf), cierpienia, pożegnania, nieznanej podróży, losu i przy­

szłości (Do Józeja Jachym ow icza. Posianie). Bliższego w ejrzenia w ym aga jeszcze m o ty w w s p o m n i e n i a i elegijnych rozm yślań. Zostaje on zestaw iony w w ierszu D zień szesnastego maja. Elegia z m otyw em urojeń, przy czym w y do by ta jest w ym ienność obu elem entów w realizow aniu tej sam ej fu n k cji odejścia od rzeczyw istości bezpośrednio się dziejącej:

I gdy w ęd r o w ie c tracąc w ia r ę w u r o j e n i a P onad p rzep aścią sta w i o b o jętn ie nogę,

W tenczas w sch od zi d la d u szy ju trzen k a w s p o m n i e n i a I rzu ca b la sk poch m u rn y n a sam otn ą drogę 10.

Za pierw szym razem do ko n u je się odejście w rzeczywistość urojoną, w yim aginow aną, za d rugim — w rzeczyw istość przeszłą, dokonaną. We w spom nieniow ym ujęciu ulega ona znacznem u upiększeniu i idealizacji, zbliża się w sk u tek tego do rzeczyw istości w yim aginow anej, jest bardziej cenna dla podm iotu i odczuw ana w yraźn ie jako poetycka.

Człowiek w w ierszach Zabłockiego, zwłaszcza w pierw szym a także w drugim okresie jego pisarstw a, ucieka od rzeczyw istości teraźniejszej nie tylko w św iat m arzeń i w yobrażeń o życiu bieżącym i przyszłym , ale ucieka rów nież drogą w spom inania m iłych chw il przeszłych, roztapiania się w rzeczach m inionych (np. Noc w m o je j młodości. Elegia — z pierw ­ szego, W spom nienie szesnastego maja. Elegia — z drugiego okresu). N aj­ pierw u ro je n ia i m arzenia, później w spom nienia, dostarczają tem atu do w ypow iedzi liry czn ej; są tłem i członem odniesienia dla rzeczywistości teraźniejszej, a n a sty k u tego zestaw ienia rozgryw a się jeden z podsta­ w ow ych e l e g i j n y c h k o n f l i k t ó w liry ki Zabłockiego.

W trzecim okresie twórczości (lata 1838-1847) m otyw w spom nienia 10 P o d k reślen ia m oje — T. P.

(9)

L A D Y - Z A B Ł O C K I E G O M O D E L C Z Ł O W I E K A 131

pozostaje bez zm iany. Tow arzyszy m u m otyw m arzenia i zadum y, ale oba uzyskują szerszą w ym ow ę poprzez nasycenie tęsknotą do stro n ro­ dzinnych, do k ra ju dziecinnych m arzeń; p rzy b ie ra ją więc akcen ty p a trio ­ tyczne. G łów ne określenia człowieka z tego okresu to: tułacz, w ędrow iec, pielgrzym , wieszcz. Odpow iednią do bezpośrednio go otaczającej rzeczy­ wistości kaukaskiej jest rzeczyw istość ojczystego k raju . W w ierszu Pora­

nek w górach (1842) znajdu je szersze rozw inięcie (obecny rów nież w in ­

nych w ierszach) m otyw tęskno ty za rodzinnym i stronam i, a rów nocześ­ nie m o tyw zauroczenia now ą „ojczyzną”. J e s t on bliski M ickiewiczow­ skiem u m otyw ow i pielgrzym a. Z arysow any obraz z przeszłości posiada ry sy ostre, a centralna scena u tw o ru jest w yrazista. Z aw iera jed n ak w iele cech sentym entalnych, zbliża się do scen p ow tarzany ch w se n ty m e n ta l­ nym sielsko-pejzażow ym m alarstw ie, a przez to staje się bardziej poetyc­ ka, choć w ysłużona rów nież w osiem nastow iecznej litera tu rz e . Z jaw ia się jednakże nie w funkcji realnej sceny, a sceny w e w spom nieniu, przy czym to w spom nienie uk o n k retn ia się, a przez to osłabia jej sen ty m en ­ ta ln ą wym owę.

Poetyzacja liry ku W spom nienie w y p ły w a nie tylko z przyw oływ ania rekw izytów w ysłużonych w literatu rze, ale w idoczna je s t w przejrzystości w iązań kom pozycyjnych wypowiedzi, k tó ra rozpada się jak b y n a cztery części (strofy: 2 + 3 + 3 + 2). Pierw szą — stanow i dw uzw rotkow y ogólny opis sytuacji, w której w prow adzone zostaje w spom inanie, d ru g a część w trzech strofach oddaje sam proces w spom inania, trzecia — ry su je sze­ roki obraz konkretnego już w spom nienia. W reszcie czw arta i o statn ia dw uzw rotkow a część zaw iera serię k rótkich apostrof podm iotu: p y ta ją ­ cego w przedostatniej strofie, czy urok życia już bezpow rotnie przem inął i czy przem inął rów nież słodki czas „rozkosznej pieszczoty” , w ostatniej zaś zwrotce —- proszącego o „przyjście” w e w spom nieniu m iłości rzu ca­ jącej blask n a życie. W yraźna dążność do przejrzystości kom pozycyjnej w ypow iedzi splata się z ten d encją anaforyczno-paralelizm ow ych pow ią­ zań w obrębie poszczególnych stro f oraz m iędzy nim i (w obrębie utw oru). I tak w pierw szej — obserw ujem y anaforyczny spójnik „gdy”, w d ru ­ giej — w yrażenie „w tenczas”, w trzeciej — n a m iejsca anaforyczne w y ­ suw ane są spójniki „ i”, „a” i zaim ki w skazujące: „ tu ”, „ ta m ”, w ostatniej zaś części — w ypow iedź o rg an izu ją k ró tk ie apostrofy.

W konstruow aniu w ypow iedzi W spom nienia w idoczne są ślady dba­ łości o przejrzystość i w ew n ętrzn ą logikę w yw odu w charak terze w spom ­ nieniowego w yznania. Dwie pierw sze części tw orzą — poprzez użycie najpierw spójnika w arunkow ego „gdy”, a później w yrażenia w ynik o­ wego „w tenczas”, jeden duży okres uorganizow any in to nacy jnie w zno­ szącą się i opadającą linią, k tó ra wchodzi w trzecią część utw oru. C zw ar­ ta natom iast — zaw iera ogólną refleksję, jest jak b y podsum ow aniem

(10)

w ypow iedzi. Ogólne w yrażen ia ap o stro ficzn e: „Zielona wiosno życia!”, „M iłości! duszo w iosny!” w skazują n a klasycystyczne pow inow actw a utw oru. W liry k u W spom nienie żyw a je s t niew ątp liw ie trad y cja osiem na­ stow iecznego klasycyzm u, w idać jed n ak jej znaczne osłabienie w stosunku do w cześniejszych w ierszy Zabłockiego, przełam anie n a teren ie bardziej uzw yklonego słow nictw a, w użyciu obrazow o ukonkretn iających określeń („P erły w spom nienia dobyw am I niżę je n a stru n y bijącego serca”.).

O prócz m otyw ów zw iązanych z typow o osobistą stroną życia p rezen ­ tow anego m odelu człow ieka (jak np. m otyw y: m arzeń, rozm yślań, w spom ­ nień, pożegnań, cierpień, współczucia, tułaczk i — z nasileniem w y stępują one w cześniej i trw a ją rów nież w poezji Zabłockiego trzeciego okresu), obecnie coraz częściej pojaw iają się m otyw y przekraczające sw oje lirycz­ ne zaw ężenie do sp raw i problem ów podm iotu lirycznego. Są nim i m. in. m otyw y śm ierci drugiego człowieka, realizow ane w nekrologow ych w ier­ szach staw iający ch literack i pom nik dla zm arłych czy poległych ludzi. Tę g ru p ę m otyw ów zn ajd u jem y w w ierszach: Pam ięci Zenona M...skiego,

Na śm ierć Feliksa O rdyńskiego i Na śm ierć W ładysław a Strzelnićkiego.

U tw ory te w ym ag ałyb y oddzielnego om ówienia, tu ta j sygnalizują jedno z tem aty czny ch złóż liry k i Zabłockiego u .

3

D okonany przegląd m otyw ów odnoszących się do człowieka w poezji Ł ady-Zabłockiego oraz opisyw any tok ich realizacji w raz z kom pozycyj­ nym i chw ytam i k ilk u w ypow iedzi lirycznych pozw alają na sform ułow a­ nie ogólniejszych stw ierd zeń o tw órczości lirycznej autora. Równocześ­ nie dotychczasow y, bardziej anality czny w yw ód ze w skazyw aniem prze­ de w szystkim n a sentym entaln o -k lasy cy sty czną trad y cję literacką domaga się szerszych niż dotychczas k o n fro n tacji z rom antycznym system em lite ­ rackim . Je d n y m z elem entów ow ej kon fro n tacji staje się, w ażna w poezji

Zabłockiego, kategoria ad resata w ypow iedzi lirycznej.

A dresatem rom antycznym jest p rzede w szystkim osoba, czasem wyo­ b rażenie (np. G eniusz — i to głów nie u poetów po r. 1830 w nurcie liryki autotem atycznej). Z nam ienne w y d aje się spostrzeżenie, że adresat przy­ rodniczy — tak częsty w poezji Zabłockiego — obciążony senty m en talną fu n k cją słuchacza in ty m nych w y n u rzeń podm iotu, w liryce rom antycz­ nej pierw szego okresu p raw ie się nie pojaw ia. Rzadkością są rom antyczne 11 Z łóż tych w y m ie n ić m ożn a b y jeszcze kilka. B liższego p rzebadania w y m a ­ g ałab y grupa m o ty w ó w erotyczn ych , k tóre skupiając się w o k ó ł postaci w yob rażo­ nej czy też realn ej d ziew czyn y, za k reśla ją jedno z bardziej rozw in iętych p ól tem a­ ty czn y ch w liry ce Z abłockiego. P oza k ręgiem n aszego zain teresow an ia pozostały ró w n ież przyrod n icze m o ty w y tej poezji.

(11)

Ł A D Y - Z A B Ł O C K I E G O M O D E L C Z Ł O W I E K A 133

w iersze do urojenia, do sam otności — m im o że np. sam otność b y ła mocno odczuw ana przez boh atera rom antycznego. Te zaś utw ory, k tó re w yko­ rzy stu ją tego ty p u m otyw y, o trzy m u ją piętno w ypow iedzi sen ty m en tal­ nej. N aw et u M ickiewicza w iersz Do sam otności, choć u trz y m an y w to­ nie barokow ego dyskursu, nie przezw ycięża do końca sen ty m entaln ej sy­ tuacji w yznania. Podobnie, choć nie tak prosto, m a się z ad resatem p rzy ­ rodniczym (A. M ickiewicz: Do N iem na. Sonet). Ogólnie ujm ując, w ro­ m antyzm ie w iersze z ad resatem zjaw iają się rzadziej niż w se n ty m e n ta ­ lizm ie czy klasycyzm ie ośw ieceniow ym 12. P an u jąc a zwłaszcza w p ierw ­ szym jego okresie tendencja do realistycznego w idzenia rzeczy nie pozw a­ la na konw encjonalną lirykę zw rotu do rzeczy m artw ej.

W rom antyzm ie polistopadow ym sy tu acja w lite ra tu rz e ulega zm ia­ nie. Najogólniej zw ykło się przyjm ow ać dw ie jej o rien tacje: em igracyjną, któ ra byłaby n a tu ra ln y m przedłużeniem ten d encji w ytw orzonych i obo­ w iązujących w okresie „w ielkiego” rom an ty zm u oraz o rie n tac ję poezji krajow ej, charakteryzującej się osłabieniem narodow ow yzw oleńczych ideałów, rezygnacją z rom antycznego m aksym alizm u n a rzecz w ąskich — nie historiozoficznych a ludow ych — horyzontów poznania, stopniow ego przeobrażenia się dynam icznej, buntow niczej postaw y wobec życia w pa­ syw ną postaw ę biernego ustosunkow ania się wobec rzeczywistości, po­ staw ę n eu tralizacji. O rientacyjnie w ym ienić tu trzeba: Teofila L enarto­ wicza i W ładysław a Syrokomlę.

Panująca w przedlistopadow ym okresie koncepcja m im etycznego i kreacyjnego c h arak teru lite ra tu ry 13, w poezji krajow ej jak b y p rzestała obowiązywać. M im etyzm p o jęty został jako upoetyzow ane śpiew nym ukształtow aniem naśladow anie zw ykłej zregionalizow anej rzeczyw istości (T. Lenartowicz), kreacjonizm nie znalazł godnego po Słow ackim spadko­ biercy. W yrażał się natom iast w czysto zew nętrzn ych deklaracjach na tem at roli poety-w ieszcza w społeczeństwie. (Tu swój, zresztą poetycko nieudolny, udział zgłosił Zabłocki w ierszem Poeta). O bow iązująca w oby­ dw u koncepcjach (m im etycznej i kreacyjnej) ten d en cja obiektyw izacji wypowiedzi, w pierw szym w ypadku n a sposób realistyczny, w drugim — na sposób „literack i” przestaje być pow szechnie respektow ana. Poznaw ­ cze w idzenie rzeczyw istości nie przeciw staw ia się zdecydow anie „ e ru d y - cyjnem u”, w yobraźniow e („kreacy jn e”) — zostaje zsubiektyw izow ane i nieum otyw ow ane obrazow o w swej wizyjności. Do czysto rom antycz­

12 ,,W k lasycyzm ie o św iecen io w y m — jak się zdaje — zw roty do drugiej osoby są zja w isk iem dużo częstszym . P oezja m iała w ó w cza s, w w ięk szo ści w y p a d ­ ków , charakter o k oliczn ościow y [...]” (M. G ł o w i ń s k i . W i r t u a l n y odbio r ca w s t r u k ­

tu r ze u t w o r u poety c kie go. W : Stu d ia z te o r ii i histo rii po ezji. W rocław —W arszaw a—

K raków 1967 s. 14).

13 Por. M. M a c i e j e w s k i . Od e r u d y c j i d o po zn ania. Z d z i e j ó w r o m a n t y c z ­

(12)

ny ch rozw iązań w dziera się sen tym en talne (a w dalekim rodowodzie i klasycystyczne) ujęcie przedm iotu w akcie n ie bezpośredniego spostrze­ żenia a raczej w yobraźni czy pew nej w iedzy o nim, niezobowiązującego dla s tru k tu ry w ypow iedzi operow ania niespójnym i elem entam i św iata przedstaw ionego 14.

W dziedzinie k o n stru k cji a d resata obserw ujem y, zwłaszcza w liryce poetów pom niejszych, ty p u T. Zabłockiego, cofnięcie się n a pozycje sen­ tym en taln ej czy klasycystycznej m etody w uobecnieniu „ ty ” lirycznego (prosta apostrofa), w rodzaju łączących go w ięzi z podm iotem i jego roli w w ypow iedzeniu. O słabienie rom antycznego m aksym alizm u poznawczo- „czynnościow ego”, k tó ry b ył w w y raźn y m konflikcie z klasycystycznym „dogm atyzm em ” i z sen ty m en taln ą postaw ą biernego czucia, sprzyja ich w zajem n em u pogodzeniu się, pozw ala bez popadnięcia w w yraźny kon­ flik t z pan u jący m system em literackim w prow adzić opozycyjne stru k tu ry w ypow iedzi. To u poetów drugo- i trzeciorzędnych, którzy deb iu tu ją po ro k u trzydziestym , w y tw a rz a zjaw isko w spółistnienia trzech n a różny sposób w rogich sobie historycznie tend en cji poetyckich. Obecność tych konw encji d aje obraz jak b y ponow nego ich zm agania się, oczywiście w innej literacko-św iatopoglądow ej sy tuacji i w odm iennym kom prom i­ sow ym rezu ltacie rozw iązań.

U T. Zabłockiego w g ru p ie w ierszy, w k tó ry ch ad resat pojaw ia się jako isto tn y i stały czynnik s tru k tu ry w ypow iedzi poetyckiej, ślady kla- sycystycznych a zwłaszcza senty m en taln y ch rozw iązań są głębokie. Do­ chodzą do głosu elem en ty nowe, rom antyczne; w swej krystalizacji pozo­ s ta ją jed n a k niejednolite, zy sk ują znam iona obce dla wielkiego rom an­ tyzm u, ch arak tery sty czn e często dla poezji „tkliw ych i łagodnych w zru­ szeń”.

M odel jak b y listow ej wypow iedzi, łatw y do zauw ażenia w poezji Za­ błockiego (wiersze: Do W .G .R., Do Józefa Jachym ow icza. Posłanie itp.), o poetycko „w ysokim ” ukształtow aniu, w idocznym w doborze literackiego słow nictw a, w ty p ie w iązanej w okresy i zracjonalizow anej składni oraz w sposobie p eryfrastyczno-m etaforycznego określania przedm iotu — po­ zostaje, najogólniej ujm ując, pod ciążeniem klasycystycznej retoryki. Nie je st ona jednakże au to k raty czn ą reto ry k ą w ykładu do bliżej niezindyw i- dualizow anego odbiorcy czy a d resata 15, w y n ik a z em ocjonalnie w zburzo­

14 Por. M. G ł o w i ń s k i . P o e t y k a T u w i m a a po ls k a t r a d y c j a lite racka. W ar­ sz a w a 1962 s. 64 nn.

15 Por. u w a g i K o stk iew iczo w ej (M o d e l li r y k i s e n t y m e n t a ln e j w tw ó rcz o ści

F rancis zka K a r p iń s k ie g o . W rocław —W arszaw a—K raków 1964 s. 21) na tem at adre­

sa ta k la sy cy sty czn y ch w ierszy. „A dresatem w ierszy -p rzem ó w ień jest zazw yczaj b li­ żej n ieo k reślo n a zb iorow ość ludzka. N a w et jeśli w iersz zw rócon y jest do k onkret­ n ej, w y m ien io n ej w ty tu le osoby, to zak ład a się o czy w iście jego szersze, p ow szech ­ ne o d d zia ły w a n ie”.

(13)

L A D Y - Z A B Ł O C K I E G O M O D E L C Z Ł O W I E K A 135

nej postaw y podm iotu mówiącego na tem a t sp raw bezpośrednio go doty­ czących (odmienna jest początkow a część w iersza Do W.G.R.). Stąd tego typu wypow iedź u Zabłockiego, otrzym ując znam ię rom antycznej jedno- stkowości, u siłuje być doniosła literacko n a sposób klasycystyczny. R eto­ ry k a Oświecenia zaczyna pełnić funk cję retorycznego sty lu w poezji ro ­ m antycznej le.

Rom antyzm w ypow iedzi Do W .G.R., Do Józefa Jachym ow icza. Posia­

nie, Stanza. Do N... P... T... f f, obciążony klasycystycznym i rozw iązaniam i,

nie jest w olny od senty m entaln y ch rozstrzygnięć zwłaszcza w w ierszu Do

N... P... T... ff, głów nie w konstrukcji bliskiego podm iotow i adresata, k tó ­

ry jeden spośród w ielu rozum ie go i współczuciem łagodzi jego troski, przezwycięża stan „absolutnego” w yobcow ania.

Żywa dla Zabłockiego, szczególnie w dw óch pierw szych okresach jego twórczości, sentym entalno-klasycystyczna tra d y c ja literacka, m im o bardzo osobistego i intym nego pojm ow ania zadań oraz fu n k cji liryki, każe poecie wysoko, trochę na sposób klasycystyczny, rozum ieć rangę a rty sty czn ą ga­ tunków w ypow iedzi lirycznej. W ysokie rozum ienie liry k i w y raża się w do­ borze upoetyzowanego, w ysłużonego w lite ra tu rz e słow nictw a, oddalonego od zasobu języka potocznego, a w ślad za ty m idącej ten d en cji do u n ie- zw yklania oraz upiększania przedstaw ionej rzeczyw istości (chociażby tylko przyrodniczej!). K lasycystyczne upiększanie rzeczyw istości sp lata się tu częściowo z rom antycznym dążeniem do jej idealizacji i do lirycznego uniezw yklenia z w chodzeniem w sferę k reacji poetyckiej. W tw órczości Zabłockiego działają obie tendencje, przynosząc w rezultacie kom prom i­ sowy system rozw iązań. Z jednej stro n y m am y do czynienia z upiększe­ niem rzeczywistości, zwłaszcza rzeczyw istości w yobraźniow ej (perły, r u ­ biny, szmaragdy), z drugiej — dążenie to sp lata się z coraz m ocniej d a ­ jącą o sobie znać w późniejszych utw orach ten d en cją do nowego i od­ krywczego poetycko odczytyw ania rzeczywistości. W trop ach poetyckich w yraża się ta tend encja w oddalaniu od o zdobno-ornam entacyjnej fu n k cji m etaforyki (częstych porów nań) i obrazow ania oraz w przechodzeniu ich w kieru n k u funkcji „przedstaw ieniow ej”, tj. lirycznego oddaw ania przed ­ m iotu w jego właściwościach.

O ddaleniu upoetyzow anego języka w ierszy Zabłockiego od system u ję ­ zyka potocznego tow arzyszy zaw ężenie tem aty k i lirycznej w ypow iedzi do kręgu spraw bardzo osobistych. Człowiek liry k i Zabłockiego — to przede- w szystkim człowiek m arzeń i w yobraźni, człowiek uciekający od boleśnie odczuwanej rzeczywistości w św iat w spom nień. N adto — człow iek n a ło­ n ie przyrody, p raw ie nigdy w społeczeństw ie czy w szerszym (poza przy­ jaciółmi) środow isku. U w ięziony w kręg u w łasnych przeżyć, odczuć 19 Por. rozróżnienie K o stk iew iczo w ej (jw . s. 28): „retoryka o ś w ie c e n ia ” — „styl retoryczny w poezji rom an tyczn ej”.

(14)

i pragnień, pozbaw iony jest aktyw ności człowieka pierw szej fazy rom an­ tyzm u. Człowieka, k tó ry organicznie w pleciony w otaczający go, szeroko po jęty św iat, liczy się z jego praw am i, sta ra się je poznać i przezw ycię­ żyć m ocą w łasnego egotycznego „ ja ”. W idząc zaś sw oją bezsilność, w y­ biera często to ta ln y b u nt, tw orzy rzeczyw istość nową, na m iarę ideału, a w iążąc się z n ią odczuw a rozdźw ięk i w łasne w yobcow anie ze świata.

Człowiek w twórczości łirycznej Zabłockiego w yrasta jak b y z rom an­ tycznych dośw iadczeń „człowieka w yobcow anego”, ale o znam iennych ry sach sen ty m en taln ej uległości o raz pragn ienia ucieczki od problem ów społecznego życia n a łono n a tu ry . Tow arzyszy m u postaw a pew nej r e ­ zygnacji, a w u jm ow aniu św iata dom inują kategorie e ste ty z u ją c e 17. Czło­ w iek tw órczości Zabłockiego daleki jest od dem okratycznie nastaw ionego bojo w n ik a zbliżonego do sp raw zw ykłego życia w poezji krajow ej około r. 1848. Jego statu s określa zarów no trad y cja przedrom antyczna, jak też — rom antyczna, ale w sygnalizow anym już zawężeniu.

MODELE D E L ’HOMME

D A N S L A PO ESIE DE LA D A -ZA B LO C K I R ésu m é

L’o eu vre ly riq u e de T adeusz L ad a-Z ab lock i (un des p oètes polonais dont la créa­ tio n se situ e dans le C aucase à la prem ière m o itié du X IX e siècle) n e présente pas d ’in térêt p a rticu lier pour le lecteu r con tem p orain ; c ’est une production du second, ou m êm e tro isièm e, ordre d an s la littéra tu re rom antique. C ependant, étan t donné son caractère rep résen ta tif dans la réproduction d es m od èles d 'expression sen tim en ­ ta u x e t rom an tiq u es, e lle n e sa u ra it n e p as in téresser les critiques.

L e m o d èle de l ’h om m e e st d an s l ’o eu vre du p oète su jet à des m od ification s sen sib les. D ans ses p rem iers ou vrages (années 1831-1833), l ’auteur est surtout un rêv eu r qui a le sen tim en t du désaccord en tre le m on d e d e l ’im agin ation et le m on­ de réel. L e m on d e r é e l su b it une d ép réciation et l ’ap p au vrissem en t p rogressif des rêv es de jeu n esse (id en tifiés a vec la sp h ère de la poésie) con stitu e le principal con­ flit ly riq u e de l ’ex p ressio n . L ’étap e su iv a n te (années 1834-1837) v o it la disparition du m o tif du rêve, la r éa lité est sen tie p rofon d ém en t et d ouloureusem ent. A cette ré a lité n e s’oppose p lu s le m on d e des rêves, m ais la période h eu reu se de l'enfance. L a p o é sie d e cette ép oq u e ex p o se p rin cip a lem en t le m otif d e la tragique solitude du h éros lu i su ggéran t l ’id é e d e la tom b e „froide” et solitaire. En m êm e tem ps, p én ètren t d an s la com p osition le p ath os rhétoriq u e et la p oétisation du style.

L es ou vrages de la tro isièm e étap e (an n ées 1838-1847) m ain tien n en t le m otif de l ’év o ca tio n du p a ssé; ce m o tif acq u iert cep en d an t une sig n ifica tio n qui dépasse

17 R ys to zn a m ien n y d la czło w ie k a m odernizm u; p ew n e zbieżności liryk i Za­ b ło ck ieg o z p ó źn iejszą liry k ą M łodej P olsk i m ożna ła tw o w ykryć. N a zbieżność li­ ryk i Z ab łock iego i A sn y k a w sk a zy w a ł Z aw odziński w cytow an ym studium W s tu ­

(15)

Ł A D Y - Z A B Ł O C K I E G O M O D E L C Z Ł O W I E K A 137

l ’individu, un sen s patriotique, p u isq u ’il s ’agit du so u v en ir d ’un déporté évoq u an t dans le C aucase le paysage fa m ilier de sa L itu an iç n atale. A p p araissen t à la m ê­ m e époque le s m o tifs de la d escrip tion de la n atu re et l ’élé m e n t d e la m ort qui d om inent dans des poèm es n écrologiq u es con sacrés au so u v en ir de se s cam arades tom bés au cham p de b ataille. Le héros de tou te cette p ériod e c ’est, le p lu s so u v en t, l ’hom m e errant, pèlerin, ou le p o ète lu i-m êm e, rev en a n t par la p e n sé e à sa p atrie m ais sen sib le au ssi à la beau té o rien ta le du p ays où il vit.

D ans l ’oeu vre lyriq u e de T. L ada-Z ablocki, l ’hom m e est m o d elé sur le „héros déracin é” d es rom antiques tout en gardant le s traits d ’u n e d o c ilité d es sen tim en ts. 11 aspire à u n e v ie au sein de la natu re e t adopte u n e attitu d e d e la résign ation . D ans la conception du m on d e d om in en t le s catégories esth étisa n tes.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W najwyżej ce- nionych periodykach naukowych udział publikacji odnoszących się do ewolucji i historii świata żywe- go wciąż jest nieproporcjonalnie większy niż udział

Zdrowie to stan pełnej fizycznej, duchowej i społecznej pomyślności, stan dobrego samopoczucia – dobrostan, a nie tylko brak choroby, defektów fizycznych czy. niedomagań

Rezultaty obliczeń (szczególnie jeśli chodzi o istotność zmiennych), w których stosowano nieliniową metodę najmniejszych kwadratów, były zbliżone do tych z pierwszej

ny przyrost liczby ludności, a tym samym spadek powierzchni przeobrażonej, w tym gruntów ornych, przypadającej na jednego mieszkańca, z minimum 0,83 ha/osobę osiągniętym

Jednocześnie należy podkreślić, że okaz z Kobylan znacznie różni się od pięściaków zaliczanych u nas do kultury aszelskiej (Kondratówka, pow.. W konsekwencji należy

Digitalizacja zbiorów specjalnych w Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego na przykładzie kolekcji polskiego plakatu z okresu PRL.. Dorota Bartnik, Radosław Michalski

Trzask skał targanych burzą, szum dżdżu, wichrów świsty, Ryk wód morskich, warkoty gromów, ziemi drżenie, Niech się zleją w huk ciągły,— i hymn uroczysty

[...] pieśń twoja, pełna serca skarbów, Jak świadectwo, na potomne wieki Przylgnie mocno do Kaukazu garbów 8. Urodził się w 1820 roku na Wołyniu. Studiował na Wy- dziale